Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Seans na dnie morza to przedstawienie w nieco innym świetle twórczości poetki dawno już zaszufladkowanej. Marta Podgórnik wierszami Pawlikowskiej prezentuje opowieść o żmudnym, a jednocześnie fascynującym procesie dochodzenia, dorastania, dojrzewania do porozumienia, zgody, transcendencji; do tych puent, którymi pisanie i czytanie wieńczą doświadczenia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 26
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Seans na dnie morza
Wybór i posłowie: Marta Podgórnik
Biuro Literackie • Stronie Śląskie 2016
44. Poezja polska od nowa 6
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska: Seans na dnie morza
Wybór wierszy i posłowie: Marta Podgórnik
Redakcja: Artur Burszta
Rysunek na okładce: Julita Nowosad
Korekta: Joanna Mueller
Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn
Copyright © by Marta Podgórnik
Copyright © by Julita Nowosad, 2012
Copyright © by Biuro Literackie, 2016
Biuro Literackie
ul. Sokolnicza 5/37, 53-676 Wrocław
tel. 71 346 01 42, [email protected]
www.biuroliterackie.pl
ISBN 978-83-65358-42-4
Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.
Spis wierszy
Sen opaczny
[Nigdy w oczy nie spojrzę kobiecie]
Ślub
Poczciwcy
Narcyz
Ofelia
Jesień
miss ameryka
excentrycy
zgubiony tancerz
trzeba chodzić w masce
Film amerykański
Stwórca
My, konie
Szpilki
Królowa Mrozu
Zabity w górach
Festyn w parku
Topielice
Najpiękniejsza zwrotka
Słowa lunatyczki
Do chorego
Lunaria biennis
Zawód w miłości
Śmierć Kariatydy
Loxodroma
Szmaragdy
Trzy godziny
Włosy
Samobójstwo
Niedole miłości
Dekoracja
List na Południe
Bunt przeciw jednostajności
[Bogactwo świata jest wielkie]
Rymy
Tylko twój…
Na chmurnych skrzydłach
Przeciw „keep smiling”
Rozmowa z sercem
Wojenna nowela
Pod mapą nieba…
Na promenadzie
Black-out Europy
La Précieuse (Marta Podgórnik)
Sen opaczny
Idzie węglarz zgarbiony, pod koszem się kłoni,
przez czarny, czarny śnieg –
i znaczy węgalem białym, jak kwiaty jabłoni,
biały na śniegu ścieg. –
Na zziębłą szybę w zamróz trzaskający, dziki
wypełzły barwne mchy,
rude, złote, czerwone werweny, gwoździki
i fioletowe bzy. –
Zaś w łagodnej cieplarni wybujał skwapliwie
lodowy koral, chwast,
wzrosły szklane łopuchy na srebrnej pokrzywie
i szczawie pełne gwiazd. –
– D z i ś obalone cudem, jako kulą kręgiel,
spoczęło w śnie niepamięci –
a słodkie wielkie N i e g d y ś od nowa się święci –
– W czerń śniegu padł biały węgiel. –
[Nigdy w oczy nie spojrzę kobiecie]
Nigdy w oczy nie spojrzę kobiecie
(w sto lat po mnie zakwitną krokusy),
nigdy w oczy nie spojrzę kobiecie,
w której dusza ma chodzi po świecie.
Ja, co łzy jej zważyłam w mej piersi
(w sto lat po mnie zakwitną fijołki),
ja, co łzy jej zważyłam w mej piersi,
jak nie czynią druhowie najszczersi –
ja, co jedna słuchałam cierpliwie
(w sto lat po mnie zakwitną jabłonie),
ja, co jedna słuchałam cierpliwie
o jej życia radości i dziwie –
nigdy ust jej nie dotknę ustami
(w sto lat po mnie zakwitną jaśminy),
nigdy ust jej nie dotknę ustami
ni jej włosów nie obleję łzami.
Ślub
Zapalili gromnice,
zawiesili wieńce
u złotego ołtarza –
za nogi, za ręce
powlekli dziewicę
i aptekarza.
Ksiądz do nich przemówił jak zwykle po chińsku,
ze słodkim uśmiechem na ustach.
Matki śmiały się z żalu
i płakały z radości
ręce składając na biustach.
Po czym oblubienicę w przeźroczystym woalu
otoczył tłum świetnych gości.
Zaś na chorze złośliwie kłaniały się z kątka
skrzydlate embriony, czerwone dzieciątka
i odpędzały z gniewem raka, nowotwora,
który tu zajął miejsce jeszcze wczoraj z wieczora.
Poczciwcy
Tak łagodnie się ze mną obszedł Maj bladolicy
i Wrzesień z kukurydzianym długim złotym włosem –
a Bóg mnie poczęstował tak mocnym papierosem
z gwiaździstej, czarno-złotej swej papierośnicy!
Dobrzy byli – i żyłam jakby w ciągłej niedzieli,
opiekowali się mną jak przydrożną różą.