Sens żywota według kota - Anna Helfojer - ebook + audiobook

Sens żywota według kota ebook i audiobook

Anna Helfojer

4,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Jak to jest być twórczynią eliksiru wiecznego piękna i urody? Albo pozować do słynnego obrazu, ratując dzieło artysty? Kto stoi za najsłynniejszą kołysanką i czy koty faktycznie żyją dziewięć razy? Nawet nie zdajecie sobie sprawy, o jakich przygodach opowie Wam sama Królowa! Przygotujcie się na podróże przez różne epoki i kraje, a na odważnych czeka… zagadka detektywistyczna! Nie macie pojęcia, co Was czeka! Gotowi?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 67

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 52 min

Lektor: Ewa Abart
Oceny
4,7 (202 oceny)
154
39
7
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kabala

Dobrze spędzony czas

fajna książka, z humorem 🙂 podobała mi się.🐈🐾
30
MateSzym

Nie oderwiesz się od lektury

Książka dla nieco starszych dzieci. Królowa jak zwykle niezawodna, wie wszystko i na każdy temat. W swoich kolejnych wcieleniach nie straciła nic ze swej kociej mądrości. Świetna zabawa dla wszystkich. Polecam.
20
Martafilonova

Nie oderwiesz się od lektury

Dużo lepsza od ‚,jak jest opowie wam pies” najlepsza na świecie i na pewno będzie to prawdziwa tajemnica dla dzieci 🧒
10
lubieplacki123123

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo fajna powieść
10
luksus_pl

Nie oderwiesz się od lektury

Fajna
10

Popularność




Rozdział I

Przedstawiać się nie będę.

Kto czytał przygody Futrzaka ten już dostąpił zaszczytu poznania… mnie. Pobieżnego. Bo nikt (NIKT!) nie jest w stanie pojąć i zrozumieć jak skomplikowaną i złożoną strukturę wnętrza posiada niemalże każdy kot na świecie. Można rzecz jasna spróbować, ale to nie będzie oczywista oczywistość…

Poza tym – jak to mówią - Królowa jest tylko jedna, więc nie ma co strzępić języka na darmo.

Skąd się wzięłam? No cóż. To kolejne szerokie wody... Na Wasze szczęści autorka tej oto książki wreszcie zrozumiała, że już dawno powinna podjąć próbę opisania Mojej Doskonałości.

To może nie marnujmy więcej czasu.

Mówi się, że kot ma dziewięć żyć… Nie potwierdzę, nie zaprzeczę…

Ale usiądźcie sobie wygodnie i przeczytajcie lub posłuchajcie o kilku moich powrotach na Ziemię.

Bo jak jest wcale nie powie Wam pies…

Dopiero gdy wysłuchasz kota – zrozumiesz sens żywota…

Rozdział II Życie nr 1.Starożytny Egipt.

To były piękne dni.

Czas dla mojej rasy po prostu wymarzony! Traktowano nas - koty z najwyższą czcią, a do tego wszystkiego urodziłam się na dworze niejakiej Kleo - kobitki pięknej, sprytnej, mądrej i wpływowej. Rządziła Egiptem akurat wtedy, kiedy dorastałam jako jej nadworna kotka. Szefowała, że aż miło! A ja rzecz jasna razem z nią!

Ona obmyślała rozbudowę imperium, ja siedziałam na papirusach z planami. Nadzór musiał być! Ona przyjmowała podwładnych, ja przysłuchiwałam się rozmowom, mrucząc sobie przy jej boku. Ona zarządzała służbą, ja na wszelki wypadek machałam ostrzegawczo ogonem, jakby ktoś chciał kombinować.

Jednym słowem - duet doskonały!

A do tego wszystkiego wymyśliłam receptę na wieczne piękno i urodę… ale o tym później.

Tak jak już wspomniałam, żyłam sobie w tym Egipcie jak Królowa (co się chyba rozumie samo przez się). Leniwie rozpoczynałam każdy dzień przypatrując się łaskawie dwunożnym, jak zabiegają o kocie względy i robią wszystko, żeby tylko nas nie urazić, nie zdenerwować ani - nie daj Ozyrysie! - nadepnąć na ogon.

Jak się zapomniało nam ukłonić z pokorą, od razu składano dary bogini Bastet, żebyśmy się tylko nie obrażały. Mówię Wam – raj na ziemi!

Napomknę jeszcze, że słabiutko było z tymi, którzy próbowali nas krzywdzić w jakikolwiek sposób. Czekał ich los okrutny, ale to już opowieści dla osób o mocnych nerwach i zdecydowanie kategorii 16 plus.

W każdym razie dni płynęły mi jak miód i mleko i… jak to zwykle bywa – wszystko byłoby idealne, gdyby nie jedna ze służących faraonki, Giluhepa.

Serio. Naprawdę tak miała na imię. Dacie wiarę?