seria o komisarzu Williamie Wistingu. Bez granic - Jorn Lier Horst - ebook

seria o komisarzu Williamie Wistingu. Bez granic ebook

Jorn Lier Horst

4,1
47,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W „Bez granic”, w najnowszym tomie bestsellerowej serii o komisarzu Williamie Wistingu Jørn Lier Horst uchwycił doskonale ducha naszych czasów odwołując się do zjawiska crowdsolvingu. To sprawia, że ​​książka jest bardzo aktualna i interesująca. Polecamy!

W hiszpańskim miasteczku portowym Palamós w ferie wielkanocne zostaje zamordowana młoda australijska turystka, Ruby Thompson. Jej ciało fale wyrzucają na miejską plażę. Śledztwo nie przynosi rezultatu. Przyjaciółka zamordowanej dziewczyny, Michelle Norris, zakłada forum internetowe poświęcone sprawie zabójstwa. Członkiem forum zostaje między innymi Norweżka z Asker posługująca się pseudonimem Astrea, która zbiera i przegląda zdjęcia zrobione w Palamós w czasie, gdy doszło do zbrodni. Astrea, której rodzina ma letni dom w Palamós, dużo czasu spędza w Hiszpanii. Na początku grudnia wyjeżdża nagle z Palamós, nie informując o tym bliskich ani przyjaciół. Jej ostatni post na forum brzmi: „Zdaje się, że znalazłam coś ciekawego”. Zaniepokojona Michelle Norris kontaktuje się z norweską policją, a konkretnie z komisariatem policji w Larviku, ponieważ zdjęcie profilowe Astrei zostało zrobione w porcie w Stavern. Wisting, początkowo niezbyt chętnie, angażuje się w poszukiwanie Astrei, ale kolejne wydarzenia spowodują, że zainteresuje się tą sprawą.

Książki z serii o komisarzu Williamie Wistingu zostały przetłumaczone dotychczas na 30 języków. Za powieść „Vinterstengt” („Po sezonie”) otrzymał Nagrodę Norweskich Księgarzy. Jego powieść „Jakthundene” („Psy gończe” ) została uhonorowana Nagrodą Rivertona i Szklanym Kluczem ( szw. Glasnyckeln ) – nagrodą literacka, która jest przyznawana corocznie pisarzom z krajów nordyckich za najlepszą powieść kryminalną

Genialna książka – od początku do końca. - Varden

Jørn Lier Horst pisze wiarygodne i wnikliwe społecznie kryminały – jest norweskim Henningiem Mankellem. – Hjorth i Rosenfeldt

Jørn Lier Horst daje nam wyjątkowo dobrze napisany i porywający kawałek zbrodni, który wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. (…) Nic w tym dziwnego, że Horst znowu napisał znakomitą powieść kryminalną - rozpieszcza nas nimi od czasu swojego debiutu.– Nettavisen

Dobrze napisana i niezwykle porywająca historia.– Tvedestrandsposten

Trzeba oddać autorowi, że doskonale wie, jak stworzyć dobrą fabułę i jak powiązać ze sobą wszystkie sznurki. Łączy to z zawodową wiarygodnością. Łatwo zrozumieć, dlaczego seria o Williamie Wistingu sprzedaje się jak ciepłe bułeczki.– Verdens Gang

Książka, od której się nie oderwiesz. - Moss Avis

"Horst stał się mistrzem w budowaniu i podtrzymywaniu napięcia – aż do ostatniej strony." Aftenposten

Jørn Lier Horst (ur. 27.02.1970) to norweski pisarz i dramaturg; do września 2013 pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold, obecnie jest pełnoetatowym pisarzem. Studiował kryminologię, filozofię i psychologię. Jest autorem przedstawień dla Teater Ibsen; serii kryminałów z komisarzem Williamem Wistingem w roli głównej, od dwóch lat ukazują się również jego powieści kryminalne w tzw. serii CLUE, przeznaczone dla młodszych czytelników. Wspólnie z Thomasem Engerem jest autorem bestsellrowej trylogii „Blix i Ramm na tropie zbrodni”, która ukazała się na rynku polskim nakładem Wydawnictwa Smak Słowa. Polecamy 2 sezony niezwykle emocjonującego serialu na podstawie książek Horsta "WISTING".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 432

Oceny
4,1 (12 ocen)
4
6
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kasia105

Nie oderwiesz się od lektury

Jak zwykle, nie zawiodłam się, komisarz Wisting to mój ulubiony bohater.
00

Popularność




Jorn Lier Horst

BEZ GRANIC

Przekład z języka norweskiego:

Milena Skoczko-Nakielska

Sopot 2022

Tytuł oryginału: Grenseløs

Copyright © 2021 Jørn Lier Horst

Published by agreement with Salomonsson Agency

All rights reserved

Copyright © 2022 for the Polish edition by Wydawnictwo Smak Słowa

Copyright © for the Polish translation by Milena Skoczko-Nakielska

Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.

Edytor: Anna Świtajska

Redakcja i korekta: Anna Mackiewicz

Projekt graficzny książki: Piotr Geisler

Projekt okładki: Agnieszka Karmolińska

Druk: Drukarnia Abedik

Konwersja do EPUB/MOBI:

http://www.epubio.pl

https://www.facebook.com/epubio

[email protected]

ISBN: 978-83-66420-86-1

Wydanie pierwsze 

Smak Słowa

ul. Bohaterów Monte Cassino 6A 

81-805 Sopot

tel. 507-030-045

Zapraszamy do księgarni internetowej wydawnictwa

www.smakslowa.pl

W serii o Williamie Wistinguukazały się następujące tomy:

Gdy mrok zapada. (prequel)

Kluczowy świadek. Tom 1

Felicia zaginęła. Tom 2

Gdy morze cichnie. Tom 3

Jedna jedyna. Tom 4

Nocny człowiek. Tom 5

Szumowiny. Tom 6

Poza sezonem. Tom 7

Psy gończe. Tom 8

Jaskiniowiec. Tom 9

Ślepy trop. Tom 10

Kod Kathariny. Tom 11

Ukryty pokój. Tom 12

Zła wola. Tom 13

Sprawa 1569. Tom 14

1

Wiadomość pojawiła się na ekranie w piątek 8 grudnia o godzinie 15:37.

William Wisting czekał na odpowiedź z sądu rejonowego. Większość dnia poświęcił rozprawie, na której policja przedstawiła wniosek o zastosowanie wobec zatrzymanego czterotygodniowego aresztu śledczego. Był ciekaw, jaka zapadnie decyzja.

Jednak mail dotyczył czegoś innego.

Wiadomość została do niego przekierowana. Przeszła przez cztery inne miejsca, zanim Mikkelsen z sekretariatu Wydziału Kryminalnego przesłał ją do niego.

Temat maila był napisany po angielsku. „Zapytanie w sprawie ewentualnego zdarzenia lub nieszczęśliwego wypadku”.

Komisarz spojrzał na zegarek i zrozumiał, że Mikkelsen najpewniej sprzątał przed weekendem swoje stanowisko pracy.

Wiadomość była opatrzona krótką adnotacją: „Przekazać miejscowym”.

Nadawcą była niejaka Michelle Norris, która podała zagraniczny numer telefonu. Napisała, że niepokoi się, ponieważ od 30 listopada nie miała informacji od swojej przyjaciółki. Wcześniej rozmawiały ze sobą przez Internet kilka razy dziennie, aż do ostatniego dnia listopada, gdy przyjaciółka bez uprzedzenia zerwała z nią kontakt.

Na forum internetowym, gdzie się poznały, przyjaciółka używała nicka Astrea. Podała, że pochodzi z Norwegii i ma trzydzieści dwa lata. Michelle udało się ustalić, że Astrea prawdopodobnie mieszka w Stavern, i dlatego prosiła o skontaktowanie jej z miejscową policją. Bała się, że przyjaciółce przydarzyło się coś złego.

Zgłoszenia od zaniepokojonych osób nie były niczym niezwykłym. Różniły się tylko formą i relacjami łączącymi zgłaszających z zaginionymi. Jednak to było zupełnie inne. Nadawca wiadomości prawie nic nie wiedział o zaginionej osobie.

Wisting jeszcze raz przeczytał maila. Gdyby w ciągu ostatniego tygodnia jakaś trzydziestodwulatka uległa wypadkowi, usłyszałby o tym, lecz mimo to postanowił się upewnić. Zajrzał do rejestru. Policja odnotowała dwa zgony. Pierwszym zmarłym był znany organom ścigania narkoman, który przedawkował. Akta sprawy leżały na jednym ze stosów w gabinecie komisarza, oczekując na protokół posekcyjny. Przyczyną drugiego zgonu było samobójstwo. Oba przypadki dotyczyły mężczyzn.

Nieszczęśliwych wypadków było kilkanaście. W zdecydowanej większości chodziło o kolizje drogowe, spowodowane pierwszymi opadami śniegu. Zgłoszono również dwa wypadki przy pracy: pracownik portu został zakleszczony między maszyną a kontenerem. Z kolei w sortowni odpadów jedna z pracownic doznała obrażeń po tym, jak na jej ręce wylała się żrąca substancja.

Nic, co można by powiązać ze zgłoszeniem od Michelle Norris.

Na ekranie wyświetliła się wiadomość z sądu. Dostali zgodę na czternaście dni aresztu. Sędzia przychylił się do stanowiska obrońcy, że w okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem dochodzenie będzie się toczyło w ograniczonym zakresie, w związku z czym przetrzymywanie w tym czasie oskarżonego w areszcie byłoby zbyt surowym środkiem zapobiegawczym.

Trzymali już dla niego miejsce w areszcie śledczym przy zakładzie karnym w Ringerike. Wisting wystawił nakaz transportu więźnia i wrócił do wiadomości od Michelle Norris. Sformułował krótką, uspokajającą odpowiedź po angielsku, w której napisał, co udało mu się ustalić, i dodał, że nic nie wskazuje na to, żeby jej przyjaciółce coś się stało.

Wysłał odpowiedź i wylogował się z systemu.

Na dworze znowu zaczął padać śnieg.

Sięgnął po kurtkę, która wisiała na kołku za drzwiami, i owinął szyję szalikiem.

Zanim zamknął drzwi gabinetu, spojrzał w stronę komputera i pomyślał, że powinien był dopisać zdanie, że w ostatnim czasie nie wydarzyło się nic, co stanowiłoby powód do niepokoju. W każdym razie ani on, ani miejscowa policja o niczym takim nie wiedzieli.

2

Pług toczył się ciężko po drodze. Trzeszcząc i grzechocząc, przedzierał się przez zwały śniegu i wyrzucał białą kurtynę wysokim łukiem na pobocze.

Arnt Skaret manewrował kierownicą i dźwignią zmiany biegów. Droga przez Askeskogen była wąska. Świeży śnieg przykrywał pobocze, a w niektórych miejscach było go tak dużo, że zalegał na jezdni. Duże płatki tańczyły w ciemności przed reflektorami. Zdawały się iskrzyć w pomarańczowym świetle lampy ostrzegawczej. Śnieg, który przyklejał się do przedniej szyby, był na bieżąco usuwany. Jedna z wycieraczek była zużyta, co wpływało na ograniczenie widoczności. Na szczęście mężczyzna znał okolicę i potrafił się obyć bez słupków drogowych.

Z radia samochodowego płynęła cicho muzyka. Bruce Springsteen.We learned more from a three-minute record, baby, than we ever learned in school.

W oddali pojawiły się światła nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu. Arnt Skaret zwolnił i zjechał na prawo. Gałęzie drzew skrobały o bok wielkiego pojazdu. W momencie mijania światła reflektorów samochodu osobowego prawie oślepiły kierowcę pługa.

Po chwili znowu był sam.

Prawą ręką sięgnął po kubek termiczny.

Był pusty.

Mężczyzna postanowił, że zaczeka z jego napełnieniem, aż znajdzie się na prostszym odcinku drogi.

Zanim wyjechał na Helgeroaveien, minął jeszcze jeden pojazd. Mały samochód dostawczy z niedziałającym jednym przednim światłem.

Na skrzyżowaniu w Foldvik zwolnił i skręcił w lewo. Łańcuchy zagrzebały się w zasypanej śniegiem nawierzchni.

Drogę przebiegł mu lis. Spojrzał w stronę pługa. Światła reflektorów odbiły się w jego oczach, zanim zwierzę czmychnęło na pobocze i zniknęło w ciemności.

Szary samochód dostawczy marki Volkswagen Caddy wciąż stał w zatoce autobusowej za gospodarstwem Manvików. Zwrócił na niego uwagę już pierwszego wieczoru, gdy zaczął odśnieżać okolicę. Teraz auto było prawie całe zasypane śniegiem.

Skręcił do zatoki i zatrzymał się za furgonetką. Nie potrafił stwierdzić, czy samochód zjechał z drogi na skutek wypadku, czy został z niej zepchnięty, by nie utrudniać ruchu. Tak czy inaczej, wyjechanie nim z powrotem na jezdnię wydawało się teraz praktycznie niemożliwe.

Mężczyzna umieścił kubek termiczny między nogami i odkręcił wieczko. Następnie sięgnął po termos leżący na sąsiednim siedzeniu i napełnił kubek.

Termometr na desce rozdzielczej pokazywał minus trzy stopnie. Ostatniej doby mróz zelżał. Istniało niebezpieczeństwo, że opady śniegu przejdą w opady deszczu.

Wypił dwa łyki i poczuł, że musi zrobić siku. Wysiadł z szoferki i stanął za pługiem. Ciepły strumień moczu stopił leżący przed nim śnieg.

Mężczyzna przeniósł wzrok na las. Drzewa rosnące w skrajni drogi uginały się pod ciężarem białego puchu. W głębi lasu trudno było cokolwiek zobaczyć.

Szosą przejechał autobus. Arnt Skaret zapiął rozporek i obmył dłonie śniegiem.

Caddy, który w połowie wystawał poza zatokę autobusową, miał długą ładownię. Caddy Maxi. Jeden z braci Hofsteinów miał identyczny samochód, ale to było dawno temu, pomyślał kierowca pługa.

Skaret odśnieżał drogi od niemal czterdziestu lat. Zdarzało mu się trafić na kradzione pojazdy. Niewykluczone, że tak było i tym razem.

Wyjął z szoferki latarkę i brnąc przez zwały śniegu, podszedł do furgonetki. Śnieg odpadał całymi płatami, gdy zaczął usuwać go z bocznej szyby. Zaświecił do środka, próbując dojrzeć coś przez pokrytą szronem szybę.

Samochód był pusty. Mężczyzna skierował snop światła w stronę kierownicy i stacyjki. Żadnych kluczyków, ale również żadnych śladów świadczących o tym, że pojazd został uruchomiony złodziejską metodą.

Na lusterku wisiał łańcuszek z krzyżykiem, a na fotelu pasażera leżała reklamówka. Światło latarki penetrowało wnętrze pojazdu. Na podłodze leżał dywanik samochodowy i kilka pustych butelek.

Ładownia była zamknięta i nie posiadała bocznych okien. Arnt Skaret okrążył ją i sprawdził drzwi. Zamknięte. Schylił się i odgarnął śnieg z tablicy rejestracyjnej. Była brudna, ale nie ulegało wątpliwości, że numer był zagraniczny.

Nic dziwnego, że tak to się skończyło, pomyślał mężczyzna.

Obszedł pojazd jeszcze raz i sprawdził lewą tylną oponę. Właśnie tego się spodziewał. Gładka letnia opona. W takim przypadku napęd na cztery koła na niewiele się przydał. Skaret potrząsnął głową. Samochód może tu stać do wiosny, jeśli nie zostanie odholowany, westchnął.

3

Sześć kawałków mrożonej pizzy, którą odgrzał poprzedniego wieczoru, leżało pod folią na dolnej półce lodówki. Wyjął trzy z nich i położył je na talerzu.

Czekając, aż mikrofalówka zakończy pracę, usiadł przy oknie i wyjrzał na zewnątrz. Kilkoro dzieci z sankami biegało po ulicy.

Dom Line spowijały ciemności. Od trzech dni przebywała poza Stavern. Miała wrócić nazajutrz. Wisting zamierzał odśnieżyć wjazd na teren jej posesji, jak tylko przestanie padać śnieg, żeby córka miała gdzie postawić samochód, gdy wróci.

Zabrał jedzenie do salonu. W domu było ciszej niż zwykle. Śnieg tłumił dźwięki dolatujące z zewnątrz. Komisarz włączył radio tylko po to, by pozbyć się uczucia samotności.

Gdy skończył jeść, sięgnął po iPada, żeby przejrzeć internetowe wydania gazet. Niedługo potem pojawiło się powiadomienie o nowej wiadomości mailowej. Od Michelle Norris.

Mail był odpowiedzią na wiadomość, którą godzinę wcześniej wysłał jej z pracy, ale temat wiadomości został zmieniony na „Regarding Astrea”.

Na wstępie Norris dziękowała mu za szybką odpowiedź. Pisała, że zanim skontaktowała się z policją, przeczytała – korzystając z translatora Google – nagłówki artykułów w lokalnej gazecie i nie znalazła nic, co mogłoby wskazywać, że jej przyjaciółce stała się krzywda.

„Chciałabym jednak podać kilka dodatkowych informacji, które uzasadniają mój niepokój.

Poznałam Astreę za pośrednictwem forum, które zajmuje się sprawą zabójstwa Ruby Thompson w San Juan de Palamós w Hiszpanii, do którego doszło 16 kwietnia. Ruby była moją przyjaciółką. Śledztwo, które prowadziła policja w Gironie, nie przyniosło rezultatu. Trzy miesiące temu założyłam stronę crowdsolvingu, na której zebrałam wszystkie dostępne informacje dotyczące zabójstwa Ruby. Korzystając z mediów społecznościowych, chciałam dotrzeć do osób, które wiedzą coś o zabójstwie. Liczyłam również na specjalistyczną wiedzę członków forum. W nasze amatorskie śledztwo zaangażowało się ponad sto osób, nie spodziewając się żadnego honorarium ani nagrody. Trzon grupy składał się z około dziesięciu wyjątkowo oddanych sprawie osób. Astrea była jedną z nich. Analizowała obszerny materiał zdjęciowy. Ostatnią informacją, którą podzieliła się z grupą, było to, że natrafiła na coś interesującego, ale potrzebuje czasu, żeby wyciągnąć wnioski.

Wielu członków grupy jest anonimowych. Na swoim profilu Astrea podała, że pochodzi z Norwegii, ma 32 lata, z wykształcenia jest analitykiem, a jej praca polega na symulacji procesów produkcyjnych w przemyśle. Z rozmów na forum wynikało, że mieszka sama. Kiedyś wspomniała, że jej rodzina ma letni dom w Palamós. Astrea była tam w czasie ferii wielkanocnych, gdy zamordowano Ruby, i natknęła się na nasze forum, gdy później szukała informacji na temat zabójstwa mojej przyjaciółki. Nick Astrea prawdopodobnie zaczerpnęła z greckiej mitologii. Adres mailowy, który nam podała ([email protected]), nie został przeze mnie odnaleziony nigdzie indziej”.

Michelle Norris załączyła również zdjęcie profilowe Astrei z forum śledczego. Jeden z członków przeprowadził analizę tła i stwierdził, że zdjęcie zostało zrobione w Stavern.

Oprócz fotografii zaginionej kobiety w wiadomości było również zdjęcie ulicy z Google Maps. Przedstawiało fragment tego samego tła jak na zdjęciu Astrei, ale pod nieco innym kątem. Wisting bez trudu rozpoznał to miejsce. Zdjęcie zrobiono w porcie, w letni deszczowy dzień. Kobieta była ubrana w krótkie spodenki, kurtkę przeciwdeszczową i kalosze. Na głowie miała ciemnozieloną zydwestkę, którą naciągnęła na czoło tak mocno, że aparat nie uchwycił jej oczu.

Wisting zastanawiał się, jak doszli do tego, że zdjęcie zrobiono w Stavern. Przyjrzał się tłu. W oddali można było dostrzec kamienną wieżę na Wyspie Cytadeli, ale ten punkt orientacyjny był znany tylko tym, którzy tu mieszkali lub odwiedzili miasto. Kilka żaglówek stało na kotwicy w fiordzie ciągnącym się za plecami Astrei, a przez cieśninę przepływał właśnie stary prom pasażerski, który w sezonie letnim kursował między wyspami.

Powiększył palcami obraz i zobaczył, że duże litery na sterówce dało się odczytać. M/S Viksfjord.

Wyguglował nazwę i otrzymał długą listę trafień. Wszystkie prowadziły do Stavern.

Michelle Norris zakończyła wiadomość zdaniem, że chociaż zdjęcie zostało zrobione w Stavern, nie oznacza to, że Astrea musiała tam mieszkać. Powtórzyła, że bardzo się o nią martwi, i spytała, czy Wisting mógłby dokładniej przyjrzeć się tej sprawie.

Komisarz jeszcze raz przeczytał maila. Niektóre pojęcia były dla niego nowe. Citizen detectives i crowdsolving. Słyszał o crowd-fundingu: formie finansowania różnych projektów przez setki prywatnych osób. Michelle Norris zrobiła coś podobnego. Założyła forum, na którym osoby nazywane przez nią „dociekliwymi obywatelami” mogły połączyć siły, by pomóc rozwiązać zagadkę zabójstwa jej przyjaciółki. To, że wskazali Stavern jako miejsce wykonania zdjęcia Astrei, świadczyło o pewnych kompetencjach.

Podobny zamysł, by zebrać detektywów amatorów, przyświecał programom telewizyjnym, które przybliżały widzom nierozwiązane sprawy i pokazywały nagrania z kamer monitoringu. Wisting miał dobre doświadczenia z tymi ostatnimi. Bez względu na jakość nagrań zawsze znalazł się ktoś, kto był w stanie stwierdzić, jakiej marki i jakiego rocznika był samochód, którym jechał podejrzany albo jakiej marki było ubranie ofiary, a nawet zidentyfikować zamaskowaną osobę na podstawie jej sposobu chodzenia.

Przeanalizował informacje, które przed chwilą uzyskał. Prawdopodobnie nie było powodu do obaw. Norwegia była krajem dość słabo zaludnionym i o wszystkich zbrodniach popełnionych na terenie kraju informowały państwowe media. Zaginięcie trzydziestoparoletniej, poszukiwanej od tygodnia kobiety świetnie nadawało się też na artykuł prasowy. A o niczym takim nie raportowano.

Ustalenie tożsamości Astrei stanowiło pewną trudność. Pomocna byłaby informacja, czy z adresu IP jej komputera logowano się na forum dyskusyjnym. Poza tym Michelle wspomniała w mailu, że rodzina Astrei posiada letni dom w Palamós. To też był jakiś trop.

Wisting zaczął pisać odpowiedź. Adres mailowy Michelle Norris kończył się na au. Założył, że była Hiszpanką, ale być może błędnie. Kobieta podała również swój numer telefonu. Wyguglował kod kraju i dowiedział się, że Michelle Norris mieszka w Australii.

Spojrzał na zegarek. Teraz był u niej środek nocy.

Wpisał do wyszukiwarki hasło „Ruby Thompson” razem z nazwą miasta, w którym została zamordowana. Pierwsze trafienia odsyłały do hiszpańskich serwisów internetowych, ale znalazł również dużo materiałów pochodzących z angielskich i australijskich mediów.

Ruby Thompson była młodą kobietą o drobnej budowie ciała, jasnych włosach, okrągłej twarzy i pięknych niebieskich oczach. Pochodziła z południowej Australii, skąd przyleciała do Europy na wakacje. Jej ciało znaleziono na jednej z hiszpańskich plaż. Policja zatrzymała backpackera z Wielkiej Brytanii, którego Ruby poznała po drodze, ale po trzech tygodniach zwolniono go z aresztu.

Wisting przeczytał więcej artykułów, ale nie znalazł w nich żadnych nowych informacji. Palamós było niewielkim miastem położonym nad Morzem Śródziemnym, zaledwie godzinę od granicy z Francją. Zwłoki dwudziestopięciolatki znalazła rankiem grupa windsurferów. Na początku podejrzewano, że kobieta utonęła, później jednak ustalono, że przyczyną śmierci było uduszenie. Ostatni artykuł pochodził sprzed trzech tygodni i informował o tym, że hiszpańska policja nadal nie wytypowała żadnych podejrzanych.

Wśród wyników wyszukiwania pojawiło się także forum założone przez Michelle Norris. Próbował na nie wejść, ale udało mu się tylko otworzyć omówienie sprawy zabójstwa. Aby móc dyskutować z członkami, musiał założyć profil i zwrócić się z prośbą o przyjęcie do grupy.

Zalogował się do systemu policyjnego i zaczął sprawdzać wszystkie zgłoszenia zaginięć i przypadki samobójstw z zeszłego tygodnia, ale żadne nie pasowało pod względem płci i wieku. Przejrzał wypadki drogowe i pożary z ofiarami śmiertelnymi, a następnie wszystkie sprawy z całego kraju opatrzone kodem 9701: „śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach”. Chodziło o sprawy, w których zgon nastąpił nagle lub niespodziewanie i konieczne było wszczęcie dochodzenia, żeby wykluczyć udział osób trzecich. Niektóre z tych spraw były szeroko komentowane w mediach. Jedna dotyczyła narkomana, który awanturował się w autobusie w Hedmark. W końcu kierowca go z niego wysadził. Następnego dnia zamarznięte ciało narkomana znaleziono na poboczu drogi.

Przejrzenie wszystkich zgłoszeń zajęło mu prawie godzinę, ale wynik nie budził wątpliwości: Astrei – czy jak naprawdę się nazywała – nie było wśród ofiar.

Wysłał formalną odpowiedź, w której wystąpił o adres IP komputera zaginionej i spytał, czy Astrea podała jakieś konkretne informacje dotyczące swojej rodziny i letniego domu w Hiszpanii. Potem ubrał się i poszedł odśnieżyć podjazd.

4

Zimny wiatr z północnego wschodu przywiał pierwszy śnieg niecały tydzień temu. W ciągu nocy spadło go ponad pół metra. Od tamtej pory nad miastem wisiały szare, ciężkie chmury.

Wisting wepchnął szuflę w ubite zwały śniegu, który pług zostawił przed wjazdem na posesję Line. Śnieg musiał spaść mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Astrea po raz ostatni dała znak życia, pomyślał.

Gdzieś w pobliżu brzęczała odśnieżarka. Komisarz poprawił czapkę. Najpierw utworzył wąską ścieżkę do drzwi, a później zaczął ją poszerzać, odrzucając śnieg na obie strony.

Do domu naprzeciwko wprowadziła się rodzina z dziećmi. Wisting jeszcze z nimi nie rozmawiał. Co prawda dzieci często przebywały na dworze, ale między nimi i Amalie była zbyt duża różnica wieku, by mogły się bawić z jego wnuczką. Chłopiec miał na oko dziesięć–dwanaście lat, dziewczynka wyglądała na kilka lat młodszą. Natomiast Amalie miała dopiero pięć lat.

Wisting wyprostował się i spojrzał na bawiące się rodzeństwo. Właśnie lepili bałwana, ale ciągle jedno zaczepiało drugie. Rzucali w siebie śnieżkami i przewracali się nawzajem. Przy ich ulicy nie mieszkały inne dzieci. Nie wiedział, czy Amalie miała okazję się z nimi przywitać.

Nagle dziewczynka rozpłakała się. Zawróciła w stronę domu, weszła po schodach i zniknęła w środku.

Wisting kontynuował odśnieżanie. Pracował energicznie i miarowo. Wkrótce poczuł pot na skórze głowy. Pomyślał, że w Australii właśnie jest lato.

W wiadomości od Michelle Norris wyczytał między wierszami lęk o to, że Astrei przydarzyło się coś złego, ponieważ wpadła na ważny trop.

Jego zdaniem lęk był przesadzony. Nie wyobrażał sobie, w jaki sposób śledztwo prowadzone przy biurku przez anonimową kobietę w bliżej nieokreślonym miejscu Norwegii mogło stanowić dla niej jakiekolwiek zagrożenie.

Dwa pytania nie dawały mu jednak spokoju: kim była Astrea i dlaczego przestała się odzywać?

Myśli kłębiły się w jego głowie, ale nie podsunęły mu żadnego rozwiązania.

Skończył odśnieżać i wrócił do siebie. Wziął prysznic, a potem odgrzał trzy ostatnie kawałki pizzy. Gdy usiadł przed telewizorem, bolały go plecy i mięśnie rąk.

Otworzył iPada i zobaczył, że otrzymał nową wiadomość od Michelle Norris. Dziękowała mu za okazane zainteresowanie i pisała, że Astrea, tak jak spora część członków grupy, logowała się przez serwer VPN. To oznaczało, że jej aktywność na forum była zaszyfrowana i nie da się namierzyć adresu IP jej komputera.

„Astrea niewiele mówiła o swojej rodzinie i domu w Palamós”, pisała dalej. „Załączam tekst, w którym przedstawia się innym forumowiczom”.

Skopiowała tekst, w którym Astrea napisała, że nikt w jej rodzinie nie lubi zimy, śniegu i jeżdżenia na nartach. Zamiast domku letniskowego w górach mieli letni dom w Palamós. Od dzieciństwa bywała tam kilka razy w roku i dobrze znała miasto. W poniedziałkowy ranek 17 kwietnia poszła pobiegać. Właśnie wtedy policja odgradzała fragment plaży. Ciało Ruby Thompson leżało na brzegu. Astrea przyglądała się pracy policjantów do czasu, aż zakończyli czynności i zwłoki kobiety zostały wywiezione z plaży. Astrea sądziła, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, a gdy okazało się, że nie chodzi o utonięcie, ponieważ policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa, przeraziła się. Była poruszona faktem, że sprawca nie został ujęty. I dlatego się zaangażowała. Chciała pomóc, a miała możliwość dokonania pewnych ustaleń następnym razem, kiedy wybierze się do Palamós.

Wisting podniósł wzrok znad ekranu w stronę okna i padającego za nim śniegu. Może trzydziestodwulatka pojechała do Hiszpanii?, pomyślał. W każdym razie to by tłumaczyło, dlaczego nie znalazł żadnej informacji na jej temat w policyjnych rejestrach.

W mailu od Michelle Norris nie było nic, co wymagałoby odpowiedzi.

Wiele artykułów na temat zabójstwa Australijki było opatrzonych zdjęciem z plaży. Zrobiono je z pewnej odległości, kiedy policja prowadziła czynności na miejscu znalezienia ciała. Na piasku stały dwa radiowozy, między którymi leżały przykryte zwłoki. Jeden z policjantów rozmawiał z młodymi ludźmi z deskami surfingowymi. Nieco dalej stała grupa gapiów. Wisting powiększył zdjęcie, żeby zobaczyć, czy Astrea była pośród nich, ale obraz zupełnie stracił ostrość. Nie sposób było stwierdzić, czy patrzy się na kobiety, czy na mężczyzn, ani też odróżnić nikogo w stroju do joggingu.

Ostatni kawałek pizzy zrobił się zimny i pokrył twardą skorupą. Wisting zjadł go, otwierając maila ze zdjęciem Astrei. Coś w jej wyglądzie wskazywało na to, że była gościem, a nie mieszkanką Stavern. Stała w ubraniu przeciwdeszczowym, w samym środku kałuży. Można było odnieść wrażenie, że zdjęcie zostało specjalnie zaaranżowane po to, by stworzyć zabawne letnie wspomnienie z deszczowych wakacji. Poza tym Astrea podała, że jest analityczką procesów przemysłowych. W Larviku i Stavern było niewiele miejsc pracy w przemyśle. Z drugiej strony z tego, co napisała, można było wywnioskować, że pracuje jako konsultantka i może wykonywać swoje obowiązki w dowolnym miejscu. Jednocześnie wydało mu się dziwne, że osoba przyjezdna spakowała zydwestkę. Kurtka przeciwdeszczowa i kalosze rzeczywiście mogły się przydać na wakacjach w Norwegii, ale zydwestka była rzadko używanym elementem garderoby. Chociaż często wisiała na kołku w domkach letniskowych.

Astrea miała trzydzieści dwa lata. Była trochę młodsza od Line. Zastanawiał się, ile trzydziestodwulatek mieszkało w ich gminie. Całkowita liczba mieszkańców wynosiła około pięćdziesięciu tysięcy. To dawało mniej więcej trzysta osób jednej i drugiej płci w każdym roczniku. Gdyby wszczęto oficjalne dochodzenie, mógłby zdobyć dokładną liczbę i listę nazwisk. Poza tym ktoś z jej rówieśników na pewno rozpoznałby ją na zdjęciu pomimo zydwestki zasłaniającej oczy. Ktoś, kto z nią pracował lub regularnie się spotykał. Gdyby Wisting opublikował zdjęcie na Facebooku, prawdopodobnie jeszcze tego samego wieczoru otrzymałby odpowiedź.

Ta myśl sprawiła, że sam poczuł się jak detektyw amator.

Otrzymał powiadomienie o nowej wiadomości mailowej. Michelle Norris wysłała mu zaproszenie do grupy śledczej.

„W sprawie pojawiło się norweskie nazwisko”. To było wszystko, co napisała.

Wisting położył iPada na stole i wziął do ręki pilota od telewizora. I tak już za bardzo się zaangażował.

5

W sobotni poranek obudził się zaskakująco późno, chociaż gdy wstawał, na zewnątrz nadal panowała ciemność.

W tle brzęczało radio, kiedy zabrał się do czytania serwisów internetowych. Najpierw tych lokalnych.

W jednym z artykułów zobaczył zdjęcie Ellinor Brink. Znał ją z czasów szkolnych. Teraz pracowała w branży nieruchomości. Materiał dotyczył nowego projektu skierowanego do młodych ludzi mających problem z wejściem na rynek mieszkaniowy.

Na zdjęciu Ellinor wyglądała na zmęczoną, natomiast z tekstu wynikało, że jest pełna energii i entuzjazmu.

Wiedział, że była dwukrotnie zamężna. W takim miasteczku jak Stavern nic się nie ukryło. Jej pierwszym mężem był diler samochodowy o nazwisku Moberg. Ich związek dość szybko się rozpadł. Potem wyszła za bankowca i przyjęła nazwisko Isaksen. Urodziła dwóch synów, ale się rozwiodła, zanim chłopcy uzyskali pełnoletność, i wróciła do swojego nazwiska panieńskiego. Starszy z synów pracował w spółce finansowej w Oslo. Młodszy miał na imię Trond i przysparzał rodzicom samych zmartwień. Poprzedniego dnia Wisting zamknął go w areszcie.

Ellinor niedawno zjawiła się w jego gabinecie i poprosiła, żeby jej wyjaśnił, o co jej syn jest podejrzewany. Ściśle rzecz biorąc, Wistinga obowiązywała tajemnica służbowa, ponieważ Trond od dawna był pełnoletni: miał ponad trzydzieści lat.

Komisarz odszukał jej wizytówkę i wybrał numer.

Odezwała się natychmiast.

– Dzwonił do ciebie jego adwokat? – spytał. – Prosiłem go o to.

– Nikt nie dzwonił – odparła. – W gazecie też nic o tym nie piszą.

Wyjaśnił jej, że Trond został aresztowany na czternaście dni.

W jej głosie słychać było napięcie. Nie chciała, żeby jej syna zwolniono z aresztu. Chciała, żeby siedział aż do świąt. Przynajmniej wiedziałaby, co się z nim dzieje. Odwiedziła Wistinga w pracy, żeby go poprosić, by pomógł skazać jej syna. Twierdziła, że dopiero potem będzie można udzielić mu pomocy.

– Co się stanie po czternastu dniach? – spytała.

Wytłumaczył jej, jakie czynności planuje podjąć w porozumieniu z prokuratorem. Wystąpią z wnioskiem o przedłużenie aresztu do czasu rozprawy sądowej i spróbują dogadać się z Urzędem Nadzoru Wykonywania Kar, Prewencji oraz Resocjalizacji, żeby Trond mógł przejść terapię odwykową w trakcie odsiadywania wyroku.

Ellinor była mu bardzo wdzięczna, chociaż to, co Wisting obiecał zrobić dla jej syna, nie było niczym nadzwyczajnym. Wszyscy by zyskali, gdyby jej syn wyszedł z nałogu i zerwał z działalnością przestępczą.

Kiedy skończyli rozmowę, przypomniało mu się, że Ellinor ma psa o imieniu Milos. Jak grecka wyspa na Morzu Egejskim. Nigdy tam nie był, ale zdawało mu się, że milos oznacza jabłko.

Zastanawiał się, dlaczego Astrea wybrała właśnie taki pseudonim. Sprawdził nazwę w Internecie i dowiedział się, że imię pochodziło z greckiej mitologii, tak jak zasugerowała Michelle Norris. Astrea była boginią sprawiedliwości.

Jego rozmyślania przerwało nagłe otwarcie drzwi wejściowych. Do środka weszła Line, wołając „halo!”.

Wstał, podszedł do szafki nad zlewem i wyjął z niej filiżankę do kawy.

– Czy to ty odśnieżyłeś mój podjazd? – spytała Line.

Miała zdrowe rumieńce od mrozu.

Wisting przytaknął z uśmiechem.

– Gdzie jest Amalie? – spytał.

– Później ją odbiorę – odpowiedziała i usiadła. – Najpierw muszę załatwić kilka spraw.

Line wróciła od Sofie, która miała córkę w wieku Amalie. Line i Sofie zawarły coś w rodzaju paktu o wzajemnej pomocy. Obie były samotnymi matkami i czasem zdarzało im się pracować po kilkanaście godzin na dobę. Po urodzeniu córki Line zrezygnowała z etatu dziennikarki i zaczęła pracować jako wolny strzelec. Nadal pisywała artykuły do gazet, ale ostatnio została zatrudniona przez spółkę producencką i przygotowywała serial dokumentalny dotyczący starej sprawy zaginięcia. Pracowała więcej niż kiedykolwiek wcześniej.

– Udany wyjazd? – spytał.

Szczerze mówiąc, nie miał pojęcia, czym się zajmowała w ciągu ostatnich kilku dni. Wiedział tylko, że nagrywała jakieś wywiady w Sørlandet.

– Tak, tak – rzekła. – Zbliżamy się do końca.

Podał jej kawę.

Na stole leżała wizytówka Ellinor Brink. Line wzięła ją do ręki i potarła kciukiem logo biura nieruchomości.

– Zamierzasz się wyprowadzić? – zażartowała.

Potrząsnął przecząco głową.

– Jej syn został aresztowany – wyjaśnił. – Obiecałem, że pomogę jej załatwić kilka praktycznych spraw.

Odłożyła wizytówkę i rozejrzała się dookoła.

– Powinieneś pomyśleć o ozdobach świątecznych – stwierdziła. – Już dawno zaczął się grudzień. Zwykle ozdabiasz lampkami krzew przed domem.

– Przepaliły się w zeszłym roku – odparł.

– To kup nowe.

Wstała i zniknęła w pokoju, w którym przechowywał ozdoby świąteczne. Chwilę później wróciła z dużym kartonem, z którego wystawał świecznik adwentowy.

– Pomóc ci udekorować dom? – spytała.

Zaprzeczył ruchem głowy.

– Postaw to pudło tutaj. – Wskazał blat kuchenny.

Odstawiła karton i wyjęła z niego świecznik. Wytarła go z kurzu i postawiła w oknie kuchennym.

– Przyjdziesz dzisiaj do nas na kolację? – zaproponowała, siadając. – Przygotuję jakieś danie z kaszy. Po drodze zrobię zakupy z Amalie.

– Chętnie.

– Chciałaby dostać iPada pod choinkę – mówiła dalej.

– I dostanie?

– Nie ode mnie – odparła.

Przyciągnął do siebie swój tablet i otworzył zdjęcie Astrei.

– Znasz ją? – spytał.

Line wzięła od niego iPada, spojrzała na zdjęcie i powiększyła je.

– A powinnam?

– Zdjęcie zrobiono w Stavern – wyjaśnił.

– Widzę – odparła. Potrząsnęła przecząco głową. – To może być ktokolwiek. A o co chodzi?

Wypił łyk kawy. Sprawa była zbyt skomplikowana, by przedstawić ją w kilku zdaniach.

– Prawdopodobnie o nic – odparł.

Podała mu tablet, nie wypuszczając go z rąk.

– Przecież widzę, że coś cię gryzie – rzekła.

– Sam nie wiem. Dostałem coś w rodzaju wiadomości o zaginięciu.

– To znaczy?

Zastanawiał się, jak jej to wyjaśnić.

– Zaginęła w Internecie – odparł i opowiedział jej o mailu od Michelle Norris.

Line przyłożyła dłonie do twarzy, co często robiła, kiedy się zamyślała.

– Co zamierzasz z tym zrobić? – spytała.

– Niewiele da się zrobić.

Odsunęła się do tyłu na krześle.

– Wiele osób żyje głównie w sieci – powiedziała. – To tam są stale obecni, tam pracują i spotykają się z innymi. Na pewno wszczęlibyście dochodzenie, gdyby jakiś pracodawca niepokoił się o swojego pracownika, który od tygodnia nie pojawił się w pracy?

– To co innego – zaoponował.

Line napiła się kawy i potrząsnęła głową.

– A czym to się różni?

– Problem polega na tym, że nikt nie wie, kim jest ta kobieta. Poza tym już to sprawdziłem. Nic nie wskazuje na to, że Astrea naprawdę zaginęła.

– Myślisz, że mogło jej się stać coś złego?

Zmienił pozycję na krześle.

– Przede wszystkim chciałbym wiedzieć, kto to jest.

– A przyjrzałeś się sprawie?

– Jakiej sprawie?

– Temu zabójstwu w Hiszpanii.

Zaprzeczył ruchem głowy.

– Musiałbym się zalogować – wyjaśnił. – Podać login i hasło.

– Nie możesz tego zrobić?

– Oczywiście, że mogę, ale nie jest mi to potrzebne.

– Czy nie tak prowadzi się śledztwo w sprawie zaginięcia? Nie sprawdza się miejsc, w których zaginiony często przebywał? Nie rozmawia z osobami, które jako ostatnie miały z nim kontakt?

Uśmiechnął się, chcąc zakończyć ten temat.

– Nie ma żadnej sprawy – stwierdził.

Line wstała.

– Jeszcze nie – skwitowała.

6

Skończyło się na tym, że kupił zarówno lampki choinkowe do użytku zewnętrznego, jak i iPada dla wnuczki. Nie miał pojęcia, co innego mógłby jej kupić pod choinkę. Tablet był drogi, lecz Amalie była jego jedyną wnuczką. Czekając w kolejce do kasy, próbował sobie przypomnieć, co Line i jej brat dostawali na święta, gdy byli mali. Pamiętał, jak obchodzili Boże Narodzenie, ale nie to, jakie prezenty leżały pod choinką. Wszystkim zajmowała się Ingrid: dekorowaniem domu i przygotowywaniem świątecznych potraw. Prezenty zwykle były gotowe na długo, zanim zaczął się grudzień.

Wieszając lampki na małym drzewku przed domem, nucił dalej świąteczną piosenkę, którą usłyszał w radiu, gdy wracał samochodem do domu. Dzieci sąsiadów bawiły się na dworze. Przystawiły drabinę do ściany i skakały z niej w zaspy śnieżne.

Nagle zjawiła się Amalie.

– Pomożesz mi wieszać lampki? – spytał.

– Mogę – odparła dziewczynka.

Podał wnuczce łańcuch świetlny, ale musiał pomóc jej zawiesić go na najwyższych gałęziach drzewka.

– Przywitałaś się już z nowymi sąsiadami? – spytał, gdy usłyszeli radosne okrzyki dzieci.

Amalie zaprzeczyła ruchem głowy.

– Chyba powinnaś się z nimi przywitać – zachęcił wnuczkę.

– Zrobię to – obiecała i zmieniła temat.

Opowiedziała mu o tym, co robili w przedszkolu, odkąd spadł śnieg. Lepili bałwany, zjeżdżali z górki na sankach i jeździli na łyżwach.

Gdy lampki na drzewku były gotowe, włączyli je i poszli razem do Line na kolację. Później Amalie zniknęła przed telewizorem z miską chipsów, a Wisting pomógł córce sprzątnąć ze stołu.

– Zalogowałeś się i przyjrzałeś sprawie tamtego morderstwa? – spytała.

Potrząsnął głową. Przez cały dzień myślał o Astrei i o zabójstwie w Hiszpanii, ale do tej pory nie zalogował się na forum. Nie był pewien, jak się do niego ustosunkować. Odniósł wrażenie, że internetowe forum usiłuje połączyć pracę policyjną z dziennikarstwem śledczym. Zupełnie przypadkowe osoby wkraczały na arenę z ambicjami, by dokończyć to, z czym policja sobie nie poradziła.

Line postawiła laptopa na stole i otworzyła go. Szybko odnalazła stronę dotyczącą zabójstwa Ruby Thompson i kliknęła na ikonę, żeby stać się częścią internetowej społeczności.

„Darby”, wpisała w rubrykę „nazwa użytkownika”.

– To z filmu – wyjaśniła, zanim zdążył o cokolwiek zapytać.

Wydawało mu się, że z tego samego nicka korzystała również na innych forach internetowych.

Utworzyła hasło. Zanim weszła na forum, musiała podać rok urodzenia i narodowość. Poza tym poproszono ją o wypełnienie rubryki, w której miała wyjaśnić, dlaczego zainteresowała się tą sprawą, jakie posiadała kwalifikacje i co pozwalało jej sądzić, że może pomóc w rozwiązaniu zagadki zabójstwa. Line napisała, że od zawsze interesuje się nierozwiązanymi sprawami kryminalnymi. W zasadzie mogła napisać cokolwiek. Była całkowicie anonimowa i nikt nie miał możliwości zweryfikowania informacji, które podała.

Na końcu poproszono ją o załączenie zdjęcia. Wybrała to z bałwanem, którego Amalie ulepiła razem z córką Sofie.

Na stronie głównej, w prawym górnym rogu znajdował się licznik, który pokazywał, ile dni minęło od zabójstwa Ruby Thompson. 238.

Michelle Norris przedstawiła się jako admin strony, ale zamieniła inicjały swojego imienia i nazwiska, podając, że nazywa się Nichelle Morris, a jej nick to Nichelle. Opowiedziała o swojej przyjaźni z Ruby i o tym, jak przyjaciółka zbierała pieniądze na swoją wymarzoną podróż do Europy, której głównym celem była Skandynawia. Miesiąc po opuszczeniu Australii marzenie Ruby zostało brutalnie przerwane.

Zdjęcie profilowe przedstawiało młodą rudowłosą kobietę o zielonych oczach.

Sama strona internetowa składała się z dwóch części. Jedną było forum dyskusyjne, na którym przedstawiano różne teorie i omawiano poszczególne wątki. Druga dotyczyła toczącego się śledztwa i była podzielona na różne projekty. Większość tytułów niewiele im mówiła. Były tam imiona osób, nazwy restauracji i innych miejsc, ale kilka projektów wydawało się dotyczyć monitoringu i relacji świadków. Za każdy projekt była odpowiedzialna inna osoba. Astrea prowadziła projekt fotograficzny. Zbierała wszystkie zdjęcia zrobione w Palamós w ciągu dwudziestu czterech godzin poprzedzających znalezienie ciała Australijki. Chodziło o to, że Ruby i jej zabójca mogli zostać nagrani zarówno przez kamery miejskiego monitoringu, jak i przez osoby prywatne. W ten sposób usiłowano zrekonstruować ostatnie godziny życia młodej kobiety.

Na początku Astrea zebrała zdjęcia, które zostały opublikowane w mediach społecznościowych. Głównie na Instagramie. Do zdjęć była automatycznie przypisywana lokalizacja. Astrea kontaktowała się z osobami, które je udostępniły. Opowiadała im o morderstwie młodej Australijki, prosiła o oryginalne zdjęcia oraz te, które nie zostały jeszcze opublikowane, i pytała, czy nie znają kogoś, kto również robił zdjęcia w Palamós. Prawie każda osoba, do której się zwróciła, znała kogoś takiego. Dzięki temu liczba zgromadzonych zdjęć wzrosła wykładniczo. Folder nie był aktualizowany od dziesięciu dni, ale już teraz zawierał prawie dwa tysiące plików zdjęciowych.

Uporządkowano je chronologicznie, według daty, i oznaczono nazwą ulicy lub miejsca. Wszystko zostało zapisane w bazie danych, gdzie wybrane zdjęcia można było umieścić na mapie lub jedno za drugim na osi czasu. Wisting był pod wrażeniem. Napływ nowych informacji zawsze stanowił duże wyzwanie. Trudno było uporządkować je w jasny i przejrzysty sposób.

To Line nawigowała po forum. Ściągnęła listę zdjęć, na których Ruby Thompson została zidentyfikowana. Było ich łącznie szesnaście i wszystkie pochodziły z ostatniej doby jej życia. Line jednym kliknięciem rozmieściła je na mapie miasta. Większość z nich została zrobiona na plaży między godziną trzynastą a czternastą. W tym czasie odbywała się tam jakaś impreza. Setki ludzi wbiegało razem do wody. Ruby znajdowała się wśród widzów. Wisting rozpoznał ją ze zdjęcia w gazecie, ale jej nazwisko pojawiło się również w polu tekstowym, gdy Line najechała na zdjęcie kursorem. Australijka była ubrana w luźne bawełniane spodnie, T-shirt i rozpiętą koszulę koloru khaki. Na głowie miała włóczkową czapkę w odcieniu ochry. Obok niej stał mężczyzna w podobnym wieku ze zmierzwionymi, sięgającymi ramion włosami. Trzymał kubek z kawą. W polu tekstowym na środku jego piersi pojawiło się nazwisko Jarod Denham.

– Kto to jest? – spytała Line.

– Nie wiem – odparł. – Po drodze spotkała jakiegoś Anglika, z którym kontynuowała podróż. Po jej śmierci został aresztowany, ale później zwolniony. To może być on.

Ruby Thompson została uwieczniona na siedmiu zdjęciach z imprezy na plaży, w czterech różnych ujęciach. Prawdopodobnie zrobiły je cztery różne osoby. Trzy zdjęcia wykonano z pewnej odległości. Charakterystyczna żółta czapka pozwoliła na szybką identyfikację młodej Australijki. Na jednym ze zdjęć rozpoznano trzecią osobę, niejakiego Mathisa Leroux. Był to ciemnoskóry, atletycznie zbudowany dwudziestolatek.

– Umieść je na osi czasu – poprosił Wisting.

Szesnaście miniaturowych zdjęć ułożyło się jedno za drugim. Ostatnie z nich zostało zrobione o godzinie 19:46 przed Hotelem Nauta. Line kliknęła na zdjęcie. Zewnętrzna kamera monitoringu była umieszczona dość wysoko i filmowała ulicę pod pewnym kątem. Jakość zdjęcia była dobra, a rozdzielczość wysoka. Ruby szła chodnikiem sama, z białymi słuchawkami w uszach, ubrana dokładnie tak samo jak na zdjęciach z plaży. Głowę miała uniesioną i skierowaną w bok, jakby spoglądała na coś, co znajdowało się na jednym z wieżowców stojących po drugiej stronie ulicy.

Wisting wskazał na poprzednie zdjęcie na osi czasu. „Catalunya pizza, godzina 19:42”.

Kamera monitoringu filmowała klientów od strony kontuaru. Ruby Thompson właśnie zbliżała się do drzwi, z plecakiem zarzuconym na jedno ramię. Na głowie miała tę samą żółtą czapkę.

– Wygląda na to, że była sama – skomentowała Line.

Wróciła do osi czasu i otworzyła zdjęcie zrobione prawie godzinę wcześniej, dokładnie w tym samym miejscu. Australijka została sfotografowana w chwili, gdy wchodziła do pizzerii. Kamera uchwyciła ją w ruchu. Twarz Ruby promieniała, jakby dziewczyna zobaczyła kogoś znajomego siedzącego w głębi lokalu.

– Kiedy została zamordowana? – spytała Line.

– Nie wiem – odparł. – Jej ciało znaleziono na plaży następnego ranka około godziny wpół do dziewiątej.

Line otworzyła zdjęcie zrobione przez kamerę umieszczoną nad deską rozdzielczą w jednym z samochodów. Ruby szła sama. Wcześniejsze zdjęcie przedstawiało obcą kobietę z wózkiem dziecięcym, pozującą na tle przystani. Na drugim planie widać było Ruby idącą w towarzystwie dwóch mężczyzn: Jaroda Denhama i Mathisa Leroux. Na osi czasu znajdowało się również zdjęcie zrobione z kiosku kawowego na kółkach, które uchwyciło przechodzącą obok Ruby. Wcześniejsze fotografie pochodziły z imprezy na plaży.

– Ona na pewno też jest na jednym z nich – powiedziała Line. – Mam na myśli Astreę. Przecież była tam w czasie świąt wielkanocnych. Jeśli wychodziła z domu tamtego feralnego dnia, byłoby dziwne, gdyby nie znalazła się przypadkiem na jednym z tych szesnastu zdjęć.

Przytaknął.

– Najprawdopodobniej jest na którymś z nich – potwierdził, wodząc wzrokiem od jednej twarzy do drugiej. – Zabójca też – dodał.

7

„Nazwa użytkownika: Nichelle”

Michelle Norris przysunęła krzesło do biurka. Stojący przed nią piętnastocalowy monitor był oknem na świat. Po drugiej stronie zawsze znajdował się ktoś, kto posiadał wyjątkowe umiejętności lub miał dostęp do informacji, których szukała.

Ludzie na forum byli najbardziej aktywni między drugą w nocy a piątą nad ranem. W Europie było wtedy popołudnie. To pasowało do jej godzin pracy. Bar zamykano o pierwszej w nocy, ale ona rzadko była w domu przed drugą.

Siedmiu innych forumowiczów było teraz online. Regulus, Effie P., MrsPeabody, Opala, Kenzie, Shelook i ApofeniX.

Tylko ApofeniX dostarczył nowych informacji, ale nie była pewna, jak się do nich ustosunkować. Dotąd nie skomentowała żadnego z jego postów. Za to inni robili to chętnie. Jego teorie kierowały cały projekt w zupełnie inną stronę. W stronę czegoś większego. Czegoś straszniejszego. W stronę sprawcy, który już wcześniej zabijał i który znowu to zrobi. Michelle nie podobała się ta myśl. Teorie ApofeniXa sprawiały, że Ruby stawała się jedną z potencjalnie wielu ofiar, numerem w szeregu, zamiast być w centrum zainteresowań forumowiczów.

Norweski policjant więcej się nie odezwał. Nie zalogował się też na forum. Ostatnio dołączyła tylko jedna osoba: Darby.

Norweżka, która niewiele o sobie powiedziała.

Michelle zmarszczyła czoło. Zastanawiała się, czy to mógł być zbieg okoliczności. Jedynym forumowiczem z Norwegii była Astrea. Dwadzieścia cztery godziny po tym, jak Michelle skontaktowała się z norweską policją, na forum pojawił się nowy członek z Norwegii.

Doszła do wniosku, że to był jednak przypadek.

Policjant, który odpowiedział na jej wiadomość, wydawał się mieć spore doświadczenie. Wyszukała jego nazwisko w Internecie i otrzymała wiele trafień dotyczących zabójstw i innych poważnych przestępstw. Na wielu zdjęciach policjant stał za rzędem mikrofonów. Z jego spojrzenia biła powaga i autorytet, a jednocześnie serdeczność. Zmarszczki w kącikach oczu nadawały miękkość jego grubo ciosanej twarzy.

Część zdjęć dostępnych w Internecie zrobiono dość dawno. Na nowszych fotografiach rysy policjanta były wyraźniejsze. Z biegiem lat zmarszczki się pogłębiały, jakby każda trudna decyzja, którą podjął w życiu, odbijała się na jego twarzy.

William Wisting.

Była zaskoczona faktem, że w ogóle otrzymała odpowiedź na swojego mało precyzyjnego maila, a jeszcze bardziej tym, że policjant zadał jej pytania uzupełniające i przesłał dodatkową informację zwrotną.

Ktoś chodził po pokoju piętro wyżej. Michelle wstała i podeszła do drzwi balkonowych. Musiała zapalić, zanim położy się spać.

Upał zelżał. Nocne powietrze było chłodne.

Zapaliła papierosa. Zaciągając się, pomyślała o Ruby. Dwa dni przed sylwestrem świętowałaby dwudzieste szóste urodziny.

Dźwięki miasta, które ją otaczały, to cichły, to przybierały na sile. Ktoś puszczał muzykę. Jakieś szybkie rytmy, ale odległość była zbyt duża, by dało się rozpoznać melodię. W oddali zobaczyła błyskającą, czerwono-niebieską poświatę, którą zostawiał za sobą pojazd służb ratunkowych. Jechał coraz szybciej, ale nie włączył syreny alarmowej.

Przechyliła się nad balustradą balkonu. Dwadzieścia metrów pod nią stał mężczyzna z psem na smyczy. Zwierzę załatwiło się na skrawku trawnika. Mężczyzna rozejrzał się dookoła i poszedł dalej, nie sprzątając po pupilu.

Odwróciła się i spojrzała w stronę ekranu komputera.

Hiszpańscy śledczy musieli być świadomi tego, o czym ApofeniX pisał w swoich postach. Miała wiele zastrzeżeń do ich pracy, ale na pewno dysponowali systemami wychwytującymi podobieństwa między poszczególnymi sprawami, podobne do tych, z których korzystał ApofeniX.

Zaciągnęła się jeszcze raz, zgasiła papierosa i wyrzuciła go przez balustradę.

Kiedy znowu usiadła przed komputerem, zobaczyła, że ApofeniX, nauczyciel matematyki na uniwersytecie w Barcelonie, wylogował się, nie wstawiając żadnego nowego posta. Dotąd nie wyjaśnił, co go skłoniło do zaangażowania się w sprawę zabójstwa Ruby.

Jego pierwszy post dotyczył zabójstwa innej kobiety w Palamós, do którego doszło dwanaście lat wcześniej. Rzeczywiście istniały pewne podobieństwa między tymi dwiema sprawami: wiek ofiary, to, że obie były turystkami, obie zostały uduszone, a ich obnażone ciała znaleziono na plaży. Ale to nie oznaczało, że sprawca był ten sam.

Policja aresztowała Jaroda Denhama, ale musiała go wypuścić, gdy nadeszły wyniki analizy DNA. W sprawie sprzed dwunastu lat nie zabezpieczono żadnych śladów biologicznych. Zwłoki zbyt długo przebywały w morzu.

Jarod również miał swój profil na forum. Używał nicka Jade, który był zbitką pierwszych sylab jego imienia i nazwiska. Wiedziała o tym, ponieważ sama wysłała mu zaproszenie. Pozostali członkowie grupy chyba nie byli tego świadomi. Jarod zamieścił na forum sporo policyjnych protokołów ze sprawy toczącej się przeciwko niemu. Jedna z dyskusji dotyczyła tego, że Jarod mimo wszystko był winny, chociaż prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko niemu. Według jednej z teorii ślady DNA na ciele Ruby pochodziły z jej kontaktu z innym mężczyzną. Jarod miał rzekomo stracić panowanie nad sobą, gdy odkrył, że Australijka współżyła z kimś innym.

Całkiem możliwe, że Ruby znalazła sobie innego faceta. Nie była stworzona do tego, by żyć w stałym związku. Przez cały czas coś pchało ją naprzód. Chciała zwiedzać kolejne miejsca, spotykać nowych ludzi. Kiedy rozmawiały na czacie, przyznała się, że poszła do łóżka z Jarodem już pierwszego wieczoru po tym, jak go poznała. Nie pierwszy raz uprawiała seks z przypadkowym, nowo poznanym mężczyzną. Po fakcie oni zwykle oczekiwali od niej czegoś więcej. To dlatego postanowiła wyjechać z Australii i przez rok podróżować po Europie. Chciała uciec od skomplikowanych relacji.

Jarod nie skomentował żadnego z tych postów, ale kiedy dyskusja rozgorzała na dobre, Michelle uznała za konieczne włączyć się do niej i przypomnieć forumowiczom, że Jarod miał alibi na większą część feralnego wieczoru. Spotkał się na Facebooku ze swoimi londyńskimi przyjaciółmi i był aktywny w sieci. Jako kontrargument podano, że hiszpańscy patomorfolodzy stwierdzili, iż zgon Ruby nastąpił między godziną 22:00 a 2:00 w nocy. Składając wyjaśnienia, Jarod oświadczył, że po północy położył się spać, ale nie miał na to żadnych świadków.

Jeśli sprawcą nie był przypadkowy napastnik, być może należało przyjrzeć się innym osobom. Na przykład synowi właścicieli pola kempingowego, na którym mieszkała Ruby. Albo Leo Pérezowi z baru na plaży oraz Olafowi, Norwegowi, od którego Ruby i inne osoby kupowały marihuanę.

Michelle pracowała nad tą sprawą od trzech miesięcy i czuła, że dużo o niej wie, a jednak wciąż nie udało jej się poskładać wszystkich informacji w taki sposób, by dawały odpowiedź na pytanie, co się wydarzyło feralnej nocy. Dużo wątków wydawało jej się dziwnych i podejrzanych, krążyło też wiele plotek. Trudno jej było oddzielić spekulacje od tego, co rzeczywiście miało związek ze sprawą i co przemawiałoby za jakimś konkretnym przebiegiem zdarzeń. Brakowało jej wyszkolenia i doświadczenia policjantów śledczych.

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej