Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
12 osób interesuje się tą książką
Przed rozpoczęciem studiów osiemnastoletnia Natalia w nagrodę za dobre stopnie i ciężką pracę wyrusza na wakacje życia. Ojciec zabiera ją na kilka tygodni na południe Francji, gdzie piękna pogoda i piaszczyste plaże przegrywają tylko z pysznym jedzeniem i przystojnymi Francuzami. Uwagę Natalii zdaje się jednak przyciągać ktoś inny...
Robert jest partnerem biznesowym i przyjacielem ojca Natalii – mężczyzny, który nigdy nie wybaczyłby wspólnikowi, gdyby ten sięgnął po coś, co nie ma prawa należeć do niego. I choć Robert córkę swojego partnera biznesowego traktuje jak niedoświadczoną małolatę, wspólnie spędzony czas i nocne rozmowy o książkach sprawiają, że coś się zmienia.
Natalia wzbrania się przed narastającym pożądaniem, myśląc, że jest tylko zabawką w rękach starszego o dwadzieścia lat mężczyzny, który pragnie niezobowiązującego wakacyjnego romansu. A Robert? Kiedy dociera do niego, że chodzi o coś więcej niż flirt z młodszą dziewczyną, musi wybrać między lojalnością wobec wspólnika a zakazanym uczuciem.
Problem w tym, że ani rozgwieżdżone francuskie niebo, ani słodki smak tylko z pozoru niewinnych truskawkowych pocałunków nie pomagają dokonać właściwego wyboru.
Ta historia jest naprawdę SPICY. Sugerowany wiek: 18+
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 392
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Moim Czytelnikom.
Nie mam wątpliwości, że żadna historia
– ani ta, ani poprzednie –
nie powstałaby, gdyby nie Wy.
Hotline (edit) * Bille Eilish
Mystery of Love * Sufjan Stevens
The Ocean * Mike Perry
Sunset Lover * Petit Biscuit
Moi Lolita * Alizée
J’en ai marre * Alizée
Sex on Fire * Kings of Leon
Crazy * Aerosmith
Robert
Jak ona ma na imię?
Zamrugałem zaskoczony, kiedy pomalowane na czerwono usta, które wypowiedziały te słowa, zawisły nad moją nagą klatką piersiową.
Długie, jasne kosmyki Clary, bo tak miała na imię dziewczyna, którą poznałem niecałe dwie godziny temu, łaskotały mnie, a jej piersi ocierały się zachęcająco o mój tors.
Teoretycznie wszystko było z nią jak należy. Miała duże, niewinne oczy i wydatne usta, przez co wyglądała, jakby była obrażona na cały świat. Jej skóra pachniała słońcem i Cuba Libre. Teoretycznie.
– Jak ma na imię kobieta, o której myślisz, kiedy próbuję zrobić ci dobrze? – Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła, jakby jej pytanie było najnormalniejsze na świecie.
Ale nie było.
Pokręciłem skołowany głową, bo z powodu alkoholu mój mózg pracował na niskich obrotach. Oparłem się na przedramionach i spojrzałem na nią spod zmarszczonych brwi. Jeśli jeszcze przed chwilą czułem choćby namiastkę podniecenia, teraz nie było już nawet tego.
– Och, daj spokój, przecież wiem, że jest ktoś taki. Jakieś siedemdziesiąt procent facetów przychodzi do mnie się pieprzyć, ale pozostałe trzydzieści tylko po to, żeby pogadać albo zapomnieć o innej kobiecie.
– Jesteś prostytutką? – zapytałem zaskoczony i musiałem mieć przy tym kretyńską minę, bo dziewczyna głośno się roześmiała.
– Tylko mi nie mów, że się nie domyśliłeś. Przecież siedzę w Huître ivre co wieczór. I nie przychodzę tam tylko na drinka.
– Skąd mogłem wiedzieć? Dopiero dzisiaj się poznaliśmy. Jestem tutaj na wakacjach.
– A, no tak, zapomniałam, przecież mówiłeś. Turysta. – Dziewczyna uniosła lewy kącik ust i spojrzała na mnie spod zbyt mocno wytuszowanych rzęs. – Wiesz, jaki jest najlepszy komplement, jaki słyszę od turystów?
Nie wiedziałem.
– Kiedy mówią, że wrócili tutaj specjalnie dla mnie. Że przyjeżdżają tutaj rok w rok z mojego powodu. Biorą żony, dzieci i mówią im, że przecież Montpellier to takie urocze miasteczko z pięknymi plażami. A tak naprawdę chodzi im o dupczenie. Nieźle, co?
Clara pokręciła ze śmiechem głową, ale mnie jej słowa jakoś nie bawiły. Wiedziałem już, że nic z tego nie będzie. Może to i lepiej. Seks z prostytutką? Byłem pewien, że wyrwałem przy barze dziewczynę, która ma ochotę się zabawić. I nie pokaże mi przy tym cennika.
– No to gadaj, śmiało. Policzę ci mniej niż za numerek. – Poklepała mnie po ramieniu, a potem podniosła z podłogi sukienkę i zarzuciła ją na siebie. Być może sądziła, że ubrana będzie mnie mniej rozpraszać. – Mówią, że rozmowa z dziwką to prawie jak terapia u psychologa. Tylko psycholog nie obciągnie ci na do widzenia – dodała, żartobliwie szturchając mnie w bok.
Teraz to ja się roześmiałem. I poczułem dziwną ulgę, że jednak nie poszedłem z nią na całość.
– O czym tu gadać? Chciałem się zabawić i…
– I zapomnieć o innej kobiecie – wtrąciła, sugestywnie poruszając brwiami.
– Aaa, czyli poza profesjonalnym robieniem loda umiesz też czytać ludziom w myślach. Nieźle – skwitowałem z uśmiechem. Czułem, że przy tej dziewczynie mogę pozwolić sobie na wiele, a ona i tak się nie obrazi.
– O, złociutki, gdyby to było takie proste, nie siedziałabym tu teraz z tobą. Po prostu jestem kobietą. I mam bogate doświadczenie. Wiem, kiedy klient, patrząc na mnie, wyobraża sobie kogoś innego. Takie rzeczy się czuje. No więc… o kim myślałeś? Jak ona ma na imię?
– Natalia – powiedziałem w końcu i miałem wrażenie, że przyznałem się do czegoś równie popierdolonego, jak topienie szczeniaczków czy dziurawienie kondomów.
– Natalia… Czyli Polka, prawda? Jest tutaj z tobą?
Kiwnąłem głową i dyskretnie sięgnąłem po koszulę.
– Żona kumpla?
– Gorzej… Córka.
– No proszę. – Clara przygryzła wydętą wargę i wyglądała na coraz bardziej zainteresowaną moją historią, choć przecież pewnie spotkała na swojej drodze o wiele większych świrów ode mnie. – Czyli młodsza od ciebie? Dużo?
– Osiemnaście lat.
Zacisnąłem powieki, bo czułem się zażenowany. A nawet gorzej. Czułem się jak zbok, który ma chęć na młodą, niewinną dziewczynę. Clara głośno gwizdnęła, a potem bezpardonowo klepnęła mnie w udo.
– Lubisz utrudniać sobie życie, co? Ale pocieszę się. Jesteś przystojny, wyglądasz młodo, no i, sądząc po twoich ciuchach, całkiem nieźle ci się powodzi. A babki lubią starszych. O ile mają hajs i dobrze się trzymają.
Odchrząknąłem zmieszany, bo to, co powiedziała, wcale nie sprawiło, że poczułem się lepiej. Może i Clara dobrze się pieprzyła, choć nie miałem ochoty tego sprawdzać, i całkiem nieźle mówiła po angielsku, ale psychologiem byłaby kiepskim.
– Ale chwila, chwila! Skoro to osiemnaście lat różnicy, a ty przyjaźnisz się z jej starym, czy to oznacza, że trzymałeś ją na rękach, kiedy była niemowlęciem?
– Co?! Nieee! Dzięki Bogu, nie. – Pokręciłem szybko głową. – To byłoby… sam nie wiem… dziwne.
– I pewnie twój przyjaciel nie wie, że lecisz na jego małą, ukochaną, niewinną myszkę? – Clara przysunęła się bliżej i przejechała długim paznokciem po mojej szyi, dokładnie tam, gdzie drgało jabłko Adama.
– Nie wie.
– A może ona wcale nie jest niewinną myszką, tylko uwodzicielską tygrysicą, co?
– Jest i jednym, i drugim. Ale gdybym znał ją tylko pięć minut, powiedziałbym ci, że jest niewinna jak diabli.
– O, czyli najgorsza możliwa mieszanka.
– Najgorsza?
– Kobieta, która wygląda i zachowuje się niewinnie, ale wzbudza pożądanie w mężczyznach, nie zdając sobie z tego sprawy, jest niebezpieczna i trudno się uwolnić spod jej uroku. Wiem, bo to takich dziewczyn najczęściej szukają klienci.
– Ciekawe dlaczego? – rzuciłem, choć gdzieś z tyłu głowy miałem już gotową odpowiedź.
– To jest to wasze słynne gonienie króliczka. – Clara przysunęła się do mnie tak blisko, że poczułem zapach jej tanich, duszących perfum. – Co jest bardziej podniecające podczas polowania? Króliczek, który podaje ci się na złotej tacy, kręcąc przy tym zachęcająco puchatym zadkiem, czy może króliczek, który ucieka i się kryje? No wiesz… taki, który pokazuje ci się, zachęca do podejścia bliżej, ale kiedy to zrobisz, staje się płochliwy.
– To drugie. To drugie jest bardziej podniecające – wychrypiałem i zrobiłem się twardy. Choć nie za sprawą Clary.
– No właśnie – szepnęła, przylgnęła do mojego boku i się o mnie otarła. – Mam dzisiaj dla ciebie poudawać? Mam być Natalią? Niewinną i słodką córeczką twojego przyjaciela? Możesz zwracać się do mnie jej imieniem. Możesz…
– Nie, dzięki. Nigdy nią nie będziesz, nawet jeśli bardzo się postarasz. – Podniosłem się gwałtownie, odsuwając ją od siebie. Zacząłem pospiesznie zapinać koszulę.
Kiedy zerknąłem przez ramię, zobaczyłem rozczarowanie na jej twarzy. Nie chciałem sprawić jej przykrości, ale takie były fakty: chociaż była młoda, ładna i z pewnością doskonale potrafiła grać niewinną, nie była Natalią. Ale to był mój problem, nie jej.
Wiedziony poczuciem winy, wyciągnąłem z portfela zwitek banknotów i wcisnąłem jej w dłoń. Może i nie korzystałem z usług prostytutek, ale wiedziałem, że taka kwota na pewno ją zadowoli. Zresztą, kiedy przeliczyła pieniądze, spojrzała na mnie z niedowierzaniem, ale ja tylko kiwnąłem głową i rzuciłem nonszalancko:
– Dzięki za rozmowę.
To było jedyne, co mogłem zrobić, żeby odzyskać choć trochę dumy, którą straciłem, gdy prowadziłem tę dziewczynę do hotelowego pokoju.
– Powodzenia – usłyszałem, kiedy moja dłoń dotknęła klamki. – Ulżyj sobie. Jeśli nie ze mną, to z inną. Inaczej nigdy nie wybijesz jej sobie z głowy.
– To nie takie proste – mruknąłem, a potem wyszedłem.
To nie takie proste, przecież próbowałem – powtarzałem sobie w myślach, kiedy kroczyłem cicho po wytartej hotelowej wykładzinie, i ponownie, gdy zjeżdżałem windą w dół. Potem wróciłem do apartamentu, który jeszcze przez dwa, może trzy tygodnie miał być domem moim, Tomasza i naszych córek. Wszedłem po cichu do pokoju i nie zawracając sobie głowy braniem prysznica, położyłem się do łóżka. Pościel pachniała lawendą, męskim żelem pod prysznic i moimi erotycznymi snami. Chociaż byłem wykończony, nie zmrużyłem oka. Nie mogłem, kiedy wiedziałem, że za ścianą miarowo oddycha dziewczyna, która stała się moim przekleństwem. Dziewczyna, która na drugie imię powinna mieć: „Skomplikowana”, a na nazwisko: „Chyba cię pragnę, ale daj mi spokój”.
Zacisnąłem powieki i byłem gotów nawet liczyć owce, byleby tylko nadszedł upragniony sen. Wiedziałem jednak, że zanim sześćdziesiąta piąta puchata kulka przeskoczy wyimaginowany płotek, pewna długonoga, piegowata zjawia wkroczy do mojego snu, nie pukając wcześniej i nie pytając o przyzwolenie. A potem stanie się postacią pierwszoplanową, główną aktorką erotycznego spektaklu, który rozegra się w mojej głowie. Kusicielką, która w zależności od potrzeb staje się ukochaną córeczką tatusia i przykładną przyjaciółką mojej córki. Tylko ja potrafiłem sprawić, że zrzucała maskę. Tylko przy mnie stawała się świadomą swoich atutów kobietą, bestią, która dla niepoznaki nosiła dziewczęce ciuszki. Diwą. Muzą. Boginią. Moją prawdziwą Natalią.
Natalia
Kilka tygodni wcześniej, lipiec
Zamknęłam książkę i rozejrzałam się po wnętrzu samolotu. Co za nudy. Czekało nas prawie pięć godzin lotu, w tym jedna przesiadka. Laura zajęła miejsce przy oknie, więc mogła podziwiać widoki. A ja? Miałam do wyboru czytanie kiepskiego kryminału albo przysłuchiwanie się naszym ojcom, którzy rozmawiali o prowadzeniu biznesu. Pięć godzin lotu i takie tragiczne perspektywy. Boże, tak musi wyglądać piekło.
Wprawdzie plotkowałyśmy trochę z Laurą, ale ile można gadać, tym bardziej na tematy, których lepiej nie poruszać, kiedy w pobliżu są rodzice. A tak się złożyło, że nasi ojcowie usiedli zaraz przed nami. Chciałam się zdrzemnąć, ale rozmawiali zbyt głośno. Mimowolnie ich słuchałam. Ojciec Laury miał przyjemny, niski tembr głosu, ale to, o czym gadał, było do bólu nudne. Dokumentacje projektowe, ergonomia pomieszczeń, do tego inwestycje, akcje i obligacje. Nie ma co, mój tata idealnie dobrał sobie wspólnika, bo jego również pasjonowały te tematy. Jasne, to dzięki temu mieliśmy pieniądze, ale szczegóły funkcjonowania biura architektonicznego i ekonomia były dla mnie tam samo nudne jak ósmy sezon Gry o tron. Ku przerażeniu taty byłam humanistką z krwi i kości i nie chciałam iść w jego ślady, chociaż on wciąż się łudził, że kiedyś przejmę jego firmę. Na szczęście Tomasz Kłosiński nie był jednym z tych rodziców, którzy projektują życie swoim dzieciom i planują im karierę w najdrobniejszym szczególe. Marzyłam o dziennikarstwie albo polonistyce. Kochałam książki, pisałam do szuflady i praca z tekstem to było coś, co kręciło mnie o wiele bardziej niż cyferki i wykresy.
– Nie boisz się w to wejść? Lokalizacja nie jest atrakcyjna.
– Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Kto jak kto, ale ty powinieneś o tym wiedzieć. – Ojciec Laury poklepał mojego tatę po plecach i głośno się roześmiał.
Siedział przede mną, więc miałam przed oczami jego włosy w odcieniu ciemnego blondu, wijące się tuż nad kołnierzykiem eleganckiej koszuli. Robert, bo tak miał na imię Gajewski, chociaż ja oczywiście zwracałam się do niego per pan, był zaskakująco młody. Kiedy Laura opowiadała mi o nim, przedstawiając go jako bezkompromisowego, surowego kapitalistę, miałam przed oczami kogoś pokroju mojego ojca – mężczyznę, który choć wciąż dobrze się trzyma, uprawia sporty i dba o dietę, zaczyna wyglądać na swój wiek. Tymczasem Gajewski sprawiał wrażenie kogoś, kto zaledwie kilka lat temu skończył uniwerek, a teraz robi zawrotną karierę. Laura wspominała, że jej rodzice wpadli, kiedy mieli siedemnaście lat, a skoro ona kilka miesięcy temu świętowała pełnoletność, to jej tata nie przekroczył jeszcze czterdziestki. Cóż, trzydziestolatek, czterdziestolatek czy pięćdziesięciolatek – jeśli nosił garnitur, gadał o projektowaniu i inwestowaniu, a do śniadania sprawdzał notowania giełdy – dla mnie i tak był boomerem.
– Fajnie mieć takiego młodego tatę, co? Pewnie jest wyluzowany bardziej od mojego – powiedziałam, kiedy na jednej z przerw w szkole, tuż przed maturami, rozmawiałyśmy o tym z Laurą.
– Żartujesz?! Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Kojarzysz ojca Kuby?
– Tego siwego z brzuszkiem? Przyjeżdża po niego czarnym volkswagenem, prawda?
– Taaa… Wygląda jak staruszek, ale w swoim biurze ma plakaty Tupaca i pali jointy, kiedy wydaje mu się, że Kuba tego nie widzi. No i pozwala mu na wiele. A mój tata? Może i dobrze się trzyma, ale te jego zasady… – Laura przewróciła oczami. – Powrót do domu o dwudziestej drugiej i inne takie. Pilnuje mnie z nauką, jakbym była pierwszoklasistką. Zresztą w jego słowniku nie ma czegoś takiego jak obijanie się. Uważa, że ciężka praca to przywilej, i skwapliwie z niego korzysta. Myśli, że ja też taka będę. I chociaż zarabia tyle, że mogłabym nie robić nic do końca życia, chce, żebym doszła do wszystkiego sama.
– To chyba dobrze, co?
– Dobrze, ale czasami mógłby wyluzować. Nie jestem robotem, chcę korzystać z życia.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtej rozmowy. Wzięłam kilka łyków wody, oparłam się o wyjątkowo wygodne oparcie fotela i znów usłyszałam fragment zażartej dyskusji.
– Tylko mi nie mów, że wziąłeś firmowego laptopa. – W głosie mojego ojca było słychać naganę.
– Zawsze biorę.
– Nie żartuj! Myślałem, że w Montpellier chcesz wyrywać francuskie dupeczki, pić wino z lokalnych winiarni i jeść owoce morza, a nie pracować.
– Lecę tam, bo chcę wynagrodzić córce ostatni ciężki rok nauki w liceum i świętować doskonale zdaną maturę. Przy okazji trochę odpocznę. A czas na to, co wymieniłeś, może też się znajdzie.
Speszona pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Mężczyźni, niezależnie od wieku i pozycji, zawsze lubią rozmawiać o „tych sprawach”.
– Nie masz nic lepszego do roboty niż słuchanie tego przynudzania? – Laura wyjęła z uszu słuchawki i spojrzała z niesmakiem na fotele przed nami.
– To przestań wciąż gapić się w okno i w końcu ze mną pogadaj. Nie żałujesz, że nie lecimy w jakieś bardziej rozrywkowe miejsce?
– A czytałaś cokolwiek o Montpellier czy po prostu założyłaś, że jest tam nudno? – Spojrzała na mnie spod zmarszczonych brwi.
– Tata wspominał, że to spokojna miejscowość. Nie zagłębiałam się w temat. Dopiero dziś rano wygooglowałam nazwę i to, co zobaczyłam, tylko potwierdza jego słowa.
– Ale są miejsca, gdzie można się zabawić. Podobno co roku w czerwcu organizują festiwal muzyczny. Cała noc zabawy i muzyki. Szkoda, że lecimy tam dopiero teraz.
– A jakieś inne atrakcje?
– To miasteczko studenckie. Czy muszę coś więcej dodawać? – Laura sugestywnie poruszyła brwiami.
– Ale to nie Ibiza czy…
– Nie potrzebujemy Ibizy, żeby dobrze się bawić. Poza tym jadę tam odpoczywać, cieszyć się francuskim jedzeniem i słońcem, a nie leczyć wiecznego kaca.
– No proszę, nie poznaję cię. Czy to ta sama dziewczyna, która w każdy weekend zaliczała najmodniejsze poznańskie kluby?
– Dorastam, moja droga. Chociaż oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie chciała zaliczyć kilku imprez, kiedy już tam będziemy. – Laura zachichotała i podekscytowana ścisnęła moją dłoń. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że nasi ojcowie się zgadali i lecimy tam razem. Nawet gdybyśmy wybierały się do najnudniejszego miejsca na ziemi, mam pewność, że z tobą będzie niesamowicie.
– Wiesz, że nie lubię imprez i hałaśliwych miejsc. Po prostu zdziwiłam się, że nie protestowałaś, kiedy twój tata wybrał taką spokojną miejscówkę. – Wolałam wyjaśnić to Laurze zawczasu, bo bałam się, że będzie chciała ciągać mnie po wszystkich lokalach w mieście.
– Właśnie dlatego nie protestowałam. Tata się stara i powinnam to docenić, a nie kręcić nosem. Jest taki zapracowany. Chcę, żeby odpoczął, a nie szukał nawalonej córeczki po francuskich dyskotekach. – Laura zerknęła na Roberta, który wystukiwał coś na klawiaturze swojego laptopa.
– Ja mam zamiar leniuchować, czytać książki i podziwiać widoki. – Pochyliłam się, żeby spojrzeć przez okno.
– Też lecę tam podziwiać widoki. A dokładniej rzecz biorąc, będę gapić się na przystojnych francuskich studentów. – Laura głośno się roześmiała.
– Czy ktoś tu mówi o przystojnych francuskich studentach? – Tata odwrócił się i spojrzał na mnie z miną, która miała znaczyć: „Pamiętaj, że dopiero co zdałaś maturę, młoda damo”.
– Coś się panu przesłyszało. – Laura z trudem utrzymywała powagę.
– Lecimy tam odpoczywać i obcować z francuską kulturą. Nic poza tym. – Ojciec zabrzmiał protekcjonalnie.
– Przed chwilą mówiłeś coś innego. Jak to było? „Francuskie dupeczki”? – rzuciłam zaczepnie.
Tata odchrząknął i poprawił kołnierzyk idealnie wyprasowanej koszuli. Robił tak zawsze, gdy ktoś wprawiał go w zakłopotanie. Sprawiał wrażenie surowego, ale w jego oczach tańczyły wesołe ogniki. Wiedziałam, że mogę pozwolić sobie na takie teksty, bo świetnie się dogadywaliśmy, a on, wbrew temu, co próbował pokazać całemu światu, miał poczucie humoru i duży dystans do siebie.
– A ty, Natalio? Lecisz tam szukać nowych znajomości?
Speszyłam się, bo ojciec Laury odwrócił się niespodziewanie w naszym kierunku i zadał to pytanie poważnym tonem, wymownie spoglądając mi w oczy. Poczułam się jak dziecko, które coś przeskrobało, choć przecież nic nie zrobiłam.
– Bo wyglądasz tak niewinnie, jakby wciąż interesowała cię zabawa lalkami, a nie randkowanie – dodał.
Poczułam, że zalewa mnie fala gorąca, bo to, co powiedział, było trochę jak policzek. Wcale nie wyglądałam jak dzieciak. A przynajmniej robiłam wszystko, żeby tak nie wyglądać.
– Natalia będzie ze mną, więc o nic się nie martw. Jej niewinna dusza jest bezpieczna. – Laura wtrąciła się do rozmowy.
– Właśnie dlatego się martwię. Bo będzie z tobą, diabełku. Nie bez powodu tak cię nazywam, prawda?
Wszyscy poza Laurą zaczęli się śmiać.
– Tato! Błagam, nie mów tak do mnie, jestem dorosła – jęknęła zażenowana.
– Dla mnie zawsze będziesz tą upartą, wiecznie krzyczącą sześciolatką, która z zimną krwią obcinała włosy wszystkim lalkom. Wiem, do czego jesteś zdolna, i mam prawo się o ciebie martwić. No i zdaję sobie sprawę, jaki typ mężczyzn pojawia się w nocnych klubach. – Poważne spojrzenie szarozielonych oczu Gajewskiego wwiercało się a to w Laurę, a to we mnie.
– Miło, że stoisz na straży moje dziewictwa, tato, ale nie można strzec czegoś, czego już nie ma. – Laura jak zwykle waliła prawdę prosto z mostu, nie przejmując się zszokowanym wyrazem twarzy mojego ojca.
– No proszę, jakaś ty wygadana. – Robert posłał jej lodowate spojrzenie. – Szkoda, że na maturze ustnej z polskiego tak niewiele powiedziałaś.
– Oj, tato, przestań, to tylko żarty. A maturę zdałam bardzo dobrze.
– Wiem, ale nie lubię, kiedy w ten sposób testujesz moje granice. Obiecaj, że będziesz na siebie uważać. I na Natalię też.
Laura kiwnęła głową, choć zrobiła to pewnie dla świętego spokoju. Ja też nie chciałam wdawać się w dalsze dyskusje. Nie lubiłam, kiedy ktoś traktował mnie jak zahukane dziecko, które nie potrafi sobie poradzić, ale zależało mi na dobrej atmosferze, w końcu mieliśmy spędzić razem kilka tygodni.
Gdy nasi ojcowie wrócili do swoich spraw, umościłam się w fotelu i postanowiłam uciąć sobie drzemkę. Albo przynajmniej myśleć o czymś przyjemnym i nie słuchać dyskusji na temat dywersyfikowania źródeł przychodów, czymkolwiek to było.
– Jeśli się nudzisz, to mam coś ekstra. – Ledwo zdążyłam przymknąć oczy, Laura szturchnęła mnie w bok. – Ja mam na słuchawkach audiobooka, ale to… to jest pełen wypas. – Podała mi książkę.
– Namiętny szef? Czy to jest to, o czym myślę?
– Przeczytaj, to się przekonasz. Ta chemia między bohaterami! A kiedy dotrzesz do sceny, kiedy robią to w jego vanie…
– Znasz mnie. Wiesz, że nie czytam takich książek. Jeśli już miałabym wybrać coś z literatury kobiecej, to celowałabym w jakiś delikatny romans.
– Oj, nie ściemniaj. Ostatnio, kiedy byłam u ciebie, widziałam na półce książkę, którą ci pożyczyłam. Wciąż mi jej nie oddałaś, a to oznacza, że chcesz ją przeczytać.
– W ciemnościach? Nawet wzięłam ją ze sobą. Tak bardzo mi ją polecałaś, że muszę sprawdzić, o co tyle szumu.
– No to tym bardziej powinnaś skusić się na Namiętnego szefa.
– Okej, mogę spróbować – wymamrotałam, bo nie chciałam sprawiać jej przykrości.
Kiedy wróciła do słuchania audiobooka, otwarłam książkę. Próbowałam skupić się na tekście, ale po dwóch stronach odpuściłam. Podniosłam znudzony wzrok i utkwiłam go w siedzącym przede mną mężczyźnie. Robert lekko pochylał się w kierunku mojego ojca, bo rozmawiali ciszej niż przed chwilą, być może o czymś poufnym. Wpatrywałam się w jego szyję. Spod błękitnego kołnierzyka koszuli wyłaniał się fragment tatuażu. Nie miałam pojęcia, co przedstawia, ale byłam pewna, że wzór ma dla Gajewskiego ważne i symboliczne znaczenie. Nie znałam tego mężczyzny zbyt długo, ale podejrzewałam, że nie ma w nim nic przypadkowego. Nawet jeśli jego koszula nie była tak elegancka i idealnie wyprasowana jak te, które nosił mój ojciec, sprawiał wrażenie kogoś, kto działa jak szwajcarski zegarek.
W końcu z wysiłkiem odwróciłam od niego wzrok i zatopiłam się w lekturze. Historia pary kochanków, którzy musieli ukrywać swój związek, choć przedstawiona płytko i stereotypowo, zaciekawiła mnie. Laura miała rację; kiedy dotarłam do pikantnych scen, które autorka opisała bardzo sugestywnie i szczegółowo, moje policzki zaczęły płonąć. Nie wierzyłam w tak silne i obezwładniające uczucie, jak te przedstawiane w romansach, ale teraz, przewracając z rosnącą ekscytacją kolejne strony, rozmyślałam, jak by to było doświadczyć czegoś podobnego. Czy to możliwe, że poznam mężczyznę, który nie będzie widział we mnie małolaty, tylko kobietę? Kogoś, kto będzie mnie pragnął, wielbił każdy centymetr mojego ciała i kto nauczy mnie w łóżku, jak…
– No proszę. Czy twój ojciec wie, że czytasz takie książki?
Wyprostowałam się jak struna, kiedy nagle usłyszałam cichy, głęboki śmiech.
Podniosłam wzrok i zapłonęłam ze wstydu. Cholera, kolejny raz. I znów przez niego.
Robert przyglądał mi się z uwagą. Mojego ojca nie było obok, pewnie poszedł do łazienki. Spojrzałam spanikowana na Laurę, licząc na jej wsparcie, ale pochrapywała ze słuchawkami w uszach.
– Jestem dorosła i mogę czytać to, na co mam ochotę. A to akurat dała mi pańska córka – wymamrotałam i zastanawiałam się, czy zauważył moje zaróżowione policzki.
– Twój ojciec wspominał, że lubisz książki. Byłem pewien, że gustujesz w literaturze pięknej, a nie w czymś tak niskich lotów.
– Może zdobywam doświadczenie? – rzuciłam zaczepnie, bo denerwował mnie jego prześmiewczy ton.
– Doświadczenie erotyczne? – Uniósł brwi w udawanym zdziwieniu. – Wierz mi, to lepiej zdobywać w rzeczywistości, a nie czytając romansidła.
– Ma pan rację. Dlatego jak tylko skończę czytać, poszukam w Montpellier kogoś, kto wszystkiego mnie nauczy.
Nim zdążyłam dodać coś jeszcze, Robert wybuchł gromkim śmiechem.
– Byłem pewien, że to moja Laura jest diabełkiem, ale widzę, że ty również. Po prostu dobrze się maskujesz. Zero makijażu, niewinne ubrania…
Przełknęłam ślinę, gdy jego wzrok powoli się po mnie przesunął. Zresztą sama też się na niego gapiłam. Wpatrywałam się w jego twarz pokrytą lekkim zarostem. W czoło, na którym pojawiła się pionowa bruzda, gdy zmarszczył brwi. Potem zerknęłam w dół, na usta, które sprawiały wrażenie nieustępliwych. A kiedy ponowie podniosłam wzrok, napotkałam parę oczu, które wpatrywały się we mnie tak intensywnie, że z wrażenia miałam ochotę zatopić się w siedzeniu. Zrobiło mi się gorąco, bo nie przywykłam do tego, by ktoś patrzył na mnie w ten sposób. Czułam się przed nim naga, zupełnie jakby te szarozielone oczy przewiercały mnie na wskroś. Jakby ten mężczyzna w wyobraźni właśnie zsuwał ramiączko mojego topu. Jakby chciał…
– O czym plotkujecie?
Drgnęłam, kiedy usłyszałam głos ojca. Specyficzna, duszna atmosfera, która przed chwilą powstała między mną a Gajewskim, zniknęła. Szybko rzuciłam książkę na kolana Laury, która wymamrotała coś zaspana, a potem posłałam tacie najbardziej niewinne spojrzenie, na jakie było mnie stać.
– Rozmawiamy o literaturze. W końcu twoja córka to przyszła magister polonistyki, prawda? – Robert również zgrywał niewiniątko.
Byłam mu wdzięczna za to, że postanowił mnie kryć.
– To się jeszcze okaże, bo Natalia dostała się na oba wybrane przez siebie kierunki. – Ojciec spojrzał na mnie wyczekująco.
– Waham się między dziennikarstwem a polonistyką. Jeszcze nie zdecydowałam, co wybiorę – wyjaśniłam, splatając dłonie na kolanach i udając, że wewnątrz mnie wcale nie buzuje dziwna mieszanka strachu i podniecenia.
Tata chyba uznał rozmowę za zakończoną, bo zajął swoje miejsce. Robert również nie zwracał już na mnie uwagi, zaczął opowiadać mojemu ojcu jakąś biznesową anegdotę. Znów wróciliśmy do swoich ról – ja byłam grzeczną córeczką tatusia, Gajewski jego lojalnym i zawsze profesjonalnym wspólnikiem. Znów graliśmy, choć przecież przed chwilą, kiedy rozmawialiśmy sam ma sam, miałam wrażenie, że każde z nas na moment przestało udawać.
Natalia
Kwiecień
Dacie radę, tylko powtórzcie w domu międzywojnie. Będzie dobrze. – Wawrzyniak zacisnął kciuki i posłał całej klasie pokrzepiające spojrzenie. Chyba wierzył w nas bardziej niż my sami.
Stukałam zniecierpliwiona długopisem o blat ławki i wpatrywałam się w jego mocno wykrojone usta. Był młody jak na nauczyciela w liceum. I niezły. Kilka razy fantazjowałam o nim wieczorem, ale nic poza tym. Wiedziałam, że ma żonę i dziecko. Wzdychałam więc do niego z daleka. To była po prostu kolejna młodzieńcza fascynacja, a wszystkie gorące sceny między mną a nim mogły rozgrywać się jedynie w mojej wyobraźni. Tak samo było w pierwszej klasie. Nauczyciel matematyki – przedmiotu, z którego byłam kompletną nogą – wszedł mi do głowy i nie chciał z niej wyjść. Zdaniem moich koleżanek nie był nawet przystojny, ale ja lubiłam w nim wszystko – sposób, w jaki gestykulował, pisał na tablicy, nawet to, jak wymawiał moje imię, przeciągając zabawnie sylaby.
Dziewczyny śmiały się ze mnie, że gustuję w starszych facetach, chociaż bez problemu mogłabym mieć chłopaka w swoim wieku. Może było w tym trochę racji. Choć zwracałam uwagę na urodę kolegów i z zapartym tchem obserwowałam, jak poruszają się po boisku, a nawet miewałam sny erotyczne z nimi w rolach głównych, pociągała mnie w nich jedynie fizyczność. Ale żeby naprawdę stracić dla kogoś głowę, potrzebowałam czegoś więcej. Ten ktoś musiał mi imponować. I to nie głupimi żartami czy balowaniem w weekendy za pieniądze rodziców. Mężczyzna, o jakim marzyłam, miał klasę, inteligentny dowcip, umiał zgasić przeciwnika podczas dyskusji jedną ciętą ripostą, nie używając przy tym przekleństw. Do tego był pewny siebie, odrobinę władczy. Profesjonalista w swoim fachu, który dawałby mi poczucie bezpieczeństwa. Mężczyzna, którego pragnęłam, a którego jeszcze nie spotkałam, miał widzieć we mnie nie tylko piękne ciało, ale też kogoś, z kim można sensownie porozmawiać. Te kryteria był w stanie spełnić tylko ktoś starszy ode mnie. Cóż, prawdopodobnie byłam albo naiwniaczką, albo idealistką ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami.
Podskoczyłam, gdy ktoś szturchnął mnie w tył pleców.
– Hej, pobudka! Wszyscy już wychodzą. – Laura pokazała mi język, a potem szeroko się uśmiechnęła.
Dziś wyprostowała swoje ciemne kręcone włosy i zaczesała je gładko do tyłu. Zazdrościłam jej olśniewającej, nieco egzotycznej urody. Ja byłam typową Słowianką z bladą cerą, niebieskimi oczami i włosami w mysim odcieniu blondu, które na szczęście latem jaśniały od słońca.
Rozejrzałam się oszołomiona po klasie. Ostatni uczniowie opuszczali salę, Wawrzyniak też już wyszedł.
– Za miesiąc matura, a ty bujasz w obłokach na lekcji, młoda damo. – Laura doskonale naśladowała głos mojego ojca, który lubił mówić do mnie w ten sposób.
Roześmiałam się i zgarnęłam podręczniki do plecaka.
– Dam radę. Wszystko umiem.
– Ech, żebym i ja mogła być tego taka pewna… Zaczynam się denerwować.
Laura przemknęła między ławkami i skierowała się do wyjścia, a ja poszłam za nią. Pokręciłam głową i roześmiałam się, kiedy zauważyłam, że znów założyła tę samą krótką spódniczkę, z powodu której dwa dni temu odbyła rozmowę z dyrektorką.
– Przecież masz dobre oceny. I historię w małym paluszku. Wiem, bo tydzień temu cię odpytywałam, pamiętasz? – przypomniałam jej, przystając na korytarzu.
– Ale nerwy potrafią wszystko zepsuć. A co, jeśli zobaczę arkusz i będę mieć pustkę w głowie? – Laura przycisnęła książki do piersi i przygryzła wargę. Kilku chłopaków, opierających się o szafki, wlepiało w nią oczy. – Poza tym czuję presję. Mówiłam ci, jaki jest mój tata. Myśli, że zdam najlepiej w całej szkole, a potem dostanę się na prawo.
– Nie jest lepszy niż mój. Zresztą z kim przystajesz, takim się stajesz. Przecież oni razem pracują.
– Właśnie. Obaj są wymagający, bo sami robią gruby szmal i myślą, że pójdziemy w ich ślady. Ale to przecież oczywiste, że studia i piątki na kolokwiach nie gwarantują sukcesu. Zresztą mój ojciec sam rzucił swoje pierwsze studia na drugim roku.
– Byłaś już wtedy na świecie, prawda?
– Taa, rodzice zaliczyli wpadkę, kiedy mieli siedemnaście lat, potem się rozstali, po kilku latach zeszli i wzięli ślub. Wiem, brzmi skomplikowanie.
– Niezła historia. Ale fakty są takie, że nawet mając dziecko w tak młodym wieku, twój tata świetnie sobie poradził. Miał już kontakty, był przedsiębiorczy i szybko otworzył pierwszy biznes. Dzięki temu dziś jest tym, kim jest.
– Właśnie o tym mówię. Nie tylko studia są gwarancją sukcesu, a on…
– Posłuchaj, jestem pewna, że ojciec chce dla ciebie jak najlepiej. Tak jak mój dla mnie. – Ścisnęłam jej ramię w pokrzepiającym geście. – Wiem, że to denerwujące, kiedy ktoś stoi nad tobą niczym kat i po raz dziesiąty tego samego dnia pyta, czy powtórzyłaś materiał z angielskiego, ale staram się zrozumieć mojego tatę. I w sumie chcę zdać jak najlepiej. Nie dla niego, ale dla siebie.
– Zazdroszczę ci tej determinacji. Mnie nie motywuje myśl o dobrej uczelni. Nie potrafię myśleć długofalowo, wolę płynąć z prądem i zobaczyć, co się wydarzy, rozumiesz? To właśnie najbardziej drażni mojego tatę, bo on jest z tych poukładanych. Wszystko robi jak w zegarku. Zero spontanu.
Uśmiechnęłam się ze zrozumieniem. Choć nasi ojcowie od kilku lat byli wspólnikami, nie poznałam Roberta Gajewskiego. Znałam go tylko z opowiadań, ale jeśli Laura nie wyolbrzymiała, to jej ojciec był typowym nudnym, bogatym i przekonanym o własnej nieomylności bucem. Mój tata przynajmniej miał poczucie humoru i potrafił odpuścić, kiedy widział, że praca psuje relacje między nami. A ojciec Laury? Podobno nie uznawał odmowy, był tytanem pracy, perfekcjonistą i nigdy nie miał dla niej czasu.
– A wiesz, co motywuje mnie najbardziej, żeby dobrze zdać tę przeklętą maturę? Tylko się nie śmiej. I nie nazywaj mnie interesowną suką. – Nim zdążyłam odpowiedzieć, Laura wyjaśniła: – Ojciec obiecał, że po wszystkim zabierze mnie w jakieś fajne miejsce. Nie myśl sobie, że to szantaż czy przekupstwo. Jak to powiedział: „Widzę, że cały rok przykładałaś się do nauki, więc zasłużyłaś na nagrodę”. Tak to nazwał: nagroda. Zresztą mam wrażenie, że on traktuje moją edukację jak jakiś ważny projekt w firmie.
– Poważnie?! Człowiek, który żyje tylko pracą, postanowił pojechać z tobą na wakacje?! – Spojrzałam na nią zdziwiona. – Ale to dobrze… to znaczy… Może on się zmienia? Może zauważył, że wasze relacje nie są takie, jak powinny.
– Nasze relacje nie istnieją. – Laura prychnęła. – A jeśli będzie chciał je naprawić na tym wyjeździe, to będzie musiał mocno się postarać. Tego nie da się nadrobić czy odbudować ot tak.
– Zasłużyłaś na to. I będę trzymać kciuki, żebyście w końcu zaczęli się dogadywać.
Laura się uśmiechnęła, ale jej spojrzenie uciekło w bok. Choć była najbardziej pewną siebie dziewczyną, jaką spotkałam w życiu, najwyraźniej wstydziła się rozmawiać o rodzinnych problemach. Miałam wrażenie, że traktuje to jak osobistą porażkę, a przecież nie było w tym jej winy. To on nie poświęcał jej wystarczająco dużo uwagi.
– Ale muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś – rzuciłam zaczepnie, by rozładować grobową atmosferę, która nagle pojawiła się między nami. – Myślałam, że wakacje z ojcem to dla ciebie synonim nudy.
– Bo to jest synonim nudy. Ale tylko, jeśli masz na myśli polskie morze albo oklepaną Chorwację. Ale on chce mnie zabrać na południe Francji, rozumiesz? I to nie na tydzień czy dwa. Na cały pieprzony miesiąc! – Laurze zalśniły oczy.
Rozumiałam jej ekscytację. Mój ojciec też miał pieniądze, ale prawie nie podróżowaliśmy. A przynajmniej nie od momentu, kiedy rozstał się z moją matką. Po rozwodzie część wakacji spędzałam z nim w domu, a część u babci nad morzem. Widocznie tata uznał, że te kilka tygodni nad Bałtykiem w zupełności mi wystarczy. A jednak on codziennie poświęcał mi czas i ze mną rozmawiał. Gajewski nie dawał Laurze nawet tyle.
– Może twój staruszek też na to pójdzie, skoro nie macie wakacyjnych planów? Wyobrażasz to sobie? Polecieć tam razem. To byłoby coś! Szalone wieczory z jakimiś przystojniakami, a wszystko to pod francuskim niebem.
– Taaa… Już widzę, jak mój tata pozwala mi na tego typu rozrywki. – Przewróciłam oczami i się roześmiałam.
Zadziwiające, jak dobrze mnie i Laurze się rozmawiało. Zaczęłam trzymać się z nią jakieś dwa miesiące temu, chociaż spędziłyśmy w jednej klasie prawie trzy lata. Wcześniej byłam przekonana, że to jedna z tych głośnych, wulgarnych i mocno ekspansywnych dziewczyn. Trzymałam się z tymi spokojniejszymi, a przerwy najczęściej spędzałam z nosem w książce. To Laura zagadała do mnie pierwsza. Po chorobie miała spore zaległości w nauce, a wiedziała, że bez problemu ogarniam wszystkie przedmioty i mam dobre notatki. Pomogłam jej i dopiero wtedy okazało się, że nasi ojcowie razem pracują. Nie do wiary, że nie odkryłam tego wcześniej. I tak, dzień po dniu, stopniowo, zawiązała się między nami nic porozumienia. Nie, nie przyjaźniłyśmy się na śmierć i życie, choć Laura zdecydowanie była dla mnie kimś więcej niż szkolną koleżanką. Poza tym byłyśmy jak ogień i woda, więc ludzie w klasie dziwili się, kiedy niemal każdą przerwę zaczęłyśmy spędzać razem.
Wakacje z nią? To byłaby jazda bez trzymanki. Moje dziewictwo miało się dobrze, ale to zdecydowanie mogłoby się zmienić w trakcie kilku tygodni spędzonych w towarzystwie Laury. Eskapady po nocnych klubach, wakacyjne flirty i morze alkoholu... Byłam spokojna, ale i podatna na wariactwa tej dziewczyny. Zapewne ze wspólnego wyjazdu poza nieplanowanym tatuażem przywiozłabym również nowe erotyczne doświadczenia. Bo, umówmy się, choć wciąż nie miałam za sobą pierwszego razu, nie byłam tak do końca niewinna.
Natalia
Lipiec
Dom, który Gajewski dla nas wynajął, znajdował się w Palavas-les-Flots, miejscowości nad Morzem Śródziemnym, niespełna czternaście kilometrów od Montpellier. Jechaliśmy z lotniska taksówką, a ja podziwiałam rosnące po obu stronach drogi palmy, których soczyście zielone liście odcinały się na tle bezchmurnego nieba. Liczyłam kolorowe, zbudowane tuż przy plaży domy i przyglądałam się dyskutującymi na skwerach mieszkańcom. W Montpellier podobno przez trzysta dni w roku świeci słońce, a ja miałam spędzić tu nadchodzące tygodnie. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć.
– To tutaj. Jak wam się podoba? – Robert spojrzał na nas podekscytowany, kiedy taksówka się zatrzymała.
– Jest… bardzo żółty. – Laura się skrzywiła i przysłoniła dłonią oczy, kiedy spoglądała na budynek.
– A moim zdaniem jest piękny – powiedziałam szybko, bo nie chciałam, by nasi ojcowie pomyśleli, że kręcimy na wszystko nosem.
Poza tym naprawdę tak sądziłam. Zaparkowaliśmy przed niewielkim budynkiem o nowoczesnej bryle i fasadzie pomalowanej żółtą farbą. Niedaleko stały jeszcze trzy niemal identyczne domy. Ktoś, do kogo należał ten teren, pewnie wybudował je w celach turystycznych.
– Mamy zejście bezpośrednio z tarasu na plażę, no i oczywiście widok na morze. A, jest też basen z boku budynku, tuż za niewielkim ogrodem. – Robert uśmiechnął się z satysfakcją, a potem zapłacił kierowcy. – W środku są tylko trzy sypialnie, więc, dziewczęta, musicie zadecydować, czy chcecie mieć wspólny pokój – dodał, gdy już weszliśmy do środka.
Zadowolona rozejrzałam się po wnętrzu urządzonym w stylu śródziemnomorskim. Salon z aneksem kuchennym był niewielki, ale ponieważ urządzono go minimalistycznie, sprawiał wrażenie przestronnego. Dom zrobił na mnie wrażenie, ale to taras bił wszystko na głowę. Kameralny, z małym stolikiem, czterema krzesłami i dużym parasolem. Kończył się drewnianymi schodkami, które prowadziły wprost na szeroką plażę, bo budynek znajdował się na niewielkim wzniesieniu. Kiedy to zobaczyłam, zaparło mi dech w piersi. Wystarczyło zejść na dół, by zanurzyć stopy w złocistym piasku, a potem biec wprost nad wodę. Sama świadomość, że tuż po przebudzeniu będę mogła spojrzeć w okno i zobaczyć niebieską toń, wyzwalała we mnie dziecięcą radość.
– Pięknie, prawda?
Podskoczyłam, kiedy usłyszałam tuż przy uchu męski głos. Nie zauważałam, że Gajewski stanął tuż za mną. Tkwiłam tak przed drzwiami prowadzącymi na taras, z nosem przyklejonym do szyby i chłonęłam widok jak zaczarowana.
– Taaa… jest niesamowicie.
– Ten region słynie z szerokich piaszczystych plaż. A na tej konkretnej podobno nie ma tłumów.
– To dobrze. Lubię spokojne miejsca – powiedziałam cicho, onieśmielona jego obecnością.
– Mam nadzieję, że Laura też to doceni. Jak na razie nie wygląda na zachwyconą.
– Musi pan dać jej trochę czasu. Taka już jest. Najpierw grymasi, dopiero później zaczyna się tym cieszyć – mruknęłam, wciąż wpatrując się w widok za szybą, bo nie miałam odwagi się odwrócić.
– O, znam to aż za bardzo, w końcu mieszkamy pod jednym dachem od kilkunastu lat. – Usłyszałam za sobą cichy śmiech. – A wracając do Montpellier, to podobno działają tu szkoły kitesurfingu. Nie sądzę, by moja córka chciała tego spróbować, ale może ty się odważysz, co?
– Kitesurfing?! – Odwróciłam się gwałtownie, kiedy usłyszałam znajomo brzmiące słowo.
Z wrażenia omal nie wpadłam na Gajewskiego, który stał wciąż bardzo blisko mnie. Na szczęście szybko się odsunął.
– Sądząc po twojej reakcji, chyba jesteś fanką. – Roześmiał się, a mnie zrobiło się głupio.
– Próbowałam kilka razy, kiedy byliśmy z rodzicami w Egipcie, ale to było dawno temu. Ale chętnie spróbowałabym ponownie. To niesamowite uczucie, zupełnie jakby jednocześnie pływało się na wodzie i latało w powietrzu. Może to brzmi dziwnie, ale właśnie tak się wtedy czułam.
Gajewski pokiwał w zamyśleniu głową, kiedy przerwałam swoją paplaninę. Pewnie widział po moim nerwowym zachowaniu, jak bardzo niezręcznie się przy nim czuję. W końcu prawie go nie znałam. Był ojcem mojej koleżanki i darzyłam go tym szczególnym respektem, jaki żywi się wobec pewnych siebie, poważnych facetów w garniturach, którzy wyglądają na profesjonalistów w swojej dziedzinie.
– Brzmi nieźle. Może w takim razie i ja spróbuję. Nie jestem jeszcze aż taki stary, prawda? – Uśmiechnął się szeroko, a ja speszona pokręciłam głową.
Mimo niezręcznej atmosfery między nami miałam ochotę porozmawiać z nim dłużej, wyciągnąć od niego kilka informacji na temat Montpellier i planów na nadchodzące dni. W końcu to on to wszystko zorganizował. Tyle że zanim zdążyłam otworzyć usta, aby cokolwiek powiedzieć, usłyszałam dobiegający z góry pisk Laury, a potem donośne wołanie:
– Natalia, chodź tu szybko! Ta miejscówka jest zajebista!
Gajewski zrobił zniesmaczoną minę i przewrócił oczami.
– A nie mówiłam? Ona naprawdę jest podekscytowana tym wjazdem. Po prostu potrzebowała czasu. – Spojrzałam na niego wymownie.
– Masz rację. Cieszę się, że nie tylko ja muszę radzić sobie z humorami córki.
– To naprawdę fajna dziewczyna i dobrze, że pan to widzi. Ona na to zasługuje – dodałam.
Miałam nadzieję, że Robert zrozumie zawoalowaną aluzję. Laura nigdy nie mówiła mi tego wprost, ale z jej opowieści wywnioskowałam, że bardzo łaknie jego uwagi.
– Może i mnie denerwuje, kiedy daje mi te wszystkie ograniczenia, ale chcę, by między nami było jak dawniej – powiedziała kiedyś, gdy rozmawiałyśmy o planach wakacyjnych. – Zanim zacznę studia i wyprowadzę się z domu, chcę naprawić to, co zepsuło się między nami. Pewnie tego po mnie nie widać, ale naprawdę zależy mi na dobrym kontakcie z tatą. Matka mieszka daleko, więc to dla mnie podwójnie ważne – dodała.
Kibicowałam Laurze po cichu. Wierzyłam, że długie leniwe wieczory w Montpellier pomogą jej podreperować relacje z ojcem. Nie dopytywałam o jej mamę. Wiedziałam tylko, że po rozwodzie wyjechała za granicę. Nie chciałam drążyć tego tematu, bo zdawałam sobie sprawę, jak bardzo potrafi być bolesny. Przecież ja też po rozstaniu rodziców zostałam pod skrzydłami taty, a mama się ulotniła. Miałyśmy z Laurą podobną sytuację i może właśnie dlatego stałyśmy się sobie bliskie.
Weszłam po krętych schodach na górę i otwarłam drzwi, zza których dobiegał jej głos. Zobaczyłam ogromne łóżko, które zajmowało większą część pokoju. Laura skakała po nim niczym nadpobudliwa pięciolatka.
– Podejdź do okna! Mamy widok na ocean! I balkon! A ta plaża?! Jest taka szeroka!
– Tak, widziałam. Pięknie tutaj.
– Wiesz, normalnie nie ekscytowałabym się balkonem czy widokiem na morze, bo tata zawsze załatwia fajne zagraniczne miejscówki, no i to nie są żadne luksusy, ale przez to, że ty też tu jesteś, wszystko cieszy mnie dziesięć razy bardziej!
– Mnie też. Wciąż nie mogę uwierzyć, że twój tata znalazł dla nas takie miejsce. – Podeszłam do okna i spojrzałam na morze, które kolorem niemal zlewało się z błękitnym niebem.
– Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby twój tata nie zgodził się na nasz wspólny wyjazd. Bez ciebie to już by nie było to samo. Boże, zapomniałam o basenie! Widziałaś basen?! Koniecznie musimy go sprawdzić!
Laura zeskoczyła z łóżka i dokładnie w tej samej chwili drzwi się otworzyły.
– To jak, drogie panie? – Mój ojciec stanął w progu. – Możecie wybrać ten pokój, ale wtedy musicie spać razem. Chyba że wolicie dwa oddzielne, ale są mniejsze.
– Ja mogę zostać tutaj – zapewniła Laura. – Łóżko jest na tyle duże, że bez problemu wyśpimy się we dwie.
Kiwnęłam głową, bo zgadzałam się z przyjaciółką.
– Dzięki Bogu – powiedział Gajewski, wchodząc do pokoju. – A już myślałem, że będę musiał spać z tobą i słuchać twojego chrapania – zwrócił się do mojego ojca.
– Mojego chrapania? – Tata zgrywał urażonego. – Mam ci przypomnieć naszą ostatnią podróż do Warszawy? Nigdy więcej nie pojadę z tobą pociągiem. Chrapałeś tak, że było mi wstyd przed tymi wszystkimi ludźmi w przedziale.
– Nieprawda. Ja nawet nie spałem!
– Taaa, jasne. Tak samo jak nie wskoczyłeś do fontanny po tej zakrapianej branżowej kolacji, kiedy byliśmy w…
– Dobra, już dobra. Lepiej idźcie nacieszyć się swoimi osobnymi pokojami. Ja i Natalia zostajemy tutaj. Musimy rozpakować rzeczy, a potem lecimy obejrzeć basen. – Laura stanęła między naszymi ojcami i żartobliwym gestem wypchnęła ich za drzwi.
Kiedy zostałyśmy same, nasze podekscytowanie nie zmalało ani trochę.
– Sprawdziłam prognozę pogody – rzuciła przez ramię Laura podczas rozpakowywania walizki. – Przez najbliższy tydzień bezchmurne niebo, słońce i brak deszczu. Wyobrażasz to sobie? Będziemy wylegiwać się na plaży, potem jeść obłędny obiad w jakiejś lokalnej knajpce, a popołudniami opalać się nad basenem albo zwiedzać, włócząc się po uroczych uliczkach. Wieczorem obowiązkowo impreza i zabawa do rana.
– Z tym bawieniem się do rana chyba trochę przesadziłaś. Mój ojciec prędzej odda swoją firmę konkurencji i dorzuci gratis nerkę, niż mi na to pozwoli.
– A, no tak, zapomniałam o moim. – Laurze zrzedła mina. – Powrót o dwudziestej drugiej i takie tam… Nikt nie powiedział, że wakacje z ojcami będą sielanką, co? Ale już ja znajdę sposób, żebyśmy mogły wyrwać się stąd na dłużej. A teraz czas się rozpakować i zacząć cieszyć latem. Zabrałaś wszystko, czego ci trzeba?
– Hm… Wzięłam tylko jedną paczkę moich ulubionych lizaków, no wiesz, tych truskawkowych serduszek. W sklepie akurat zabrakło, więc nie mogłam zrobić zapasów. Mam nadzieję, że kupię tutaj coś podobnego – mruknęłam, zaglądając do swojej torby.
– A wiesz, co kiedyś podsłuchałam na przerwie w szkole? – Laura szelmowsko się uśmiechnęła.
– Co?
– Rafał, Zimny i chyba Kuba… tak, to byli oni. Rozmawiali o tobie.
– O mnie?
– Mhm. Rafał powiedział, że twoja cipka musi smakować lizakami, skoro wpieprzasz je na każdej przerwie bez wyjątku.
– O, właśnie dlatego wolę starszych facetów. – Prychnęłam i z satysfakcją władowałam sobie do ust truskawkowe serduszko. – Ci w naszym wieku rzucają żartami rodem z podstawówki.
– Coś w tym jest. Ale wiesz co? Szkoda czasu na głupie wspomnienia ze szkoły, lepiej wybierzmy jakieś nieziemskie outfity na dziś. – Laura podekscytowana zerknęła na swoją walizkę, w której jakimś cudem zmieściła ogromną liczbę ubrań. – Wzięłam pięć strojów kąpielowych i sama nie wiem, który dzisiaj założyć. Białe bikini czy może czerwony jednoczęściowy, ale diabelnie seksowny kostium? Jak myślisz? – Pomachała mi przed oczami skrawkiem koronkowego materiału, który prawdopodobnie więcej odkrywał, niż zakrywał.
– Po co ci aż pięć strojów?
– Jeszcze pytasz?! Jesteśmy we Francji, kraju, który słynie z doskonale ubranych kobiet. To zobowiązuje.
– Podobno mają tutaj plażę nudystów, więc żadne bikini nie będzie ci potrzebne. – Uśmiechnęłam się zuchwale.
– No proszę, nigdy nie byłam na takiej plaży. Może to dobra okazja, żeby spróbować, co?
– Tylko błagam, idziemy tam same. Nie chcę oglądać gołego tyłka twojego taty. – Skrzywiłam się.
– A ja twojego.
Zaczęłyśmy chichotać i poczułam się, jakbym znów miała trzynaście lat.
– Wiesz, naprawdę cieszę się, że tu jestem. – Laura spojrzała na mnie przejęta, jej oczy błyszczały. – Mam wrażenie, że coś między mną i tatą powoli się zmienia, że znika jakaś niewidzialna bariera. Coraz częściej razem żartujemy, gadamy na luzie, zupełnie jak za starych dobrych czasów. No wiesz… jak wtedy, kiedy jeszcze był z moją mamą.
– Rozumiem, bo też przechodziłam taki etap. Tata po rozwodzie bardzo się zdystansował, rzucił się w wir pracy, pewnie w ten sposób odreagowywał rozstanie z mamą. Minął rok, zanim nasze życie wróciło do normy. Tłumaczył mi później, że po rozwodzie czuł się za mnie podwójnie odpowiedzialny. To z nim mieszkałam, to on mnie wychowywał. U mamy bywałam tylko w niektóre weekendy. Wydawało mu się, że musi dwa razy więcej pracować, by zapewnić mi wszystko, co najlepsze, choć przecież w tamtym trudnym czasie jedyne, czego tak naprawdę potrzebowałam, to jego obecności.
– Swoją drogą to smutne, że tak oczywiste rzeczy docierają do dorosłych tak późno. Ale… było, minęło. Teraz będzie już tylko lepiej, prawda?
– Jasne, że tak.
– Wypijemy za to wieczorem i za nadchodzące kilka tygodni. Montpellier, nadchodzimy! – Laura rzuciła we mnie swoim bikini, a ja ze śmiechem je złapałam.
Zapowiadały się naprawdę piękne wakacje.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Natalia
Dostępne w wersji pełnej
Robert
Dostępne w wersji pełnej
Redaktorka prowadząca: Ewa Pustelnik
Wydawczyni: Joanna Pawłowska
Redakcja: Katarzyna Sarna
Korekta: Małgorzata Denys
Projekt okładki: Łukasz Werpachowski
Copyright © 2024 by Anna Langner
Copyright © 2024, Papierowe Serca an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2024
ISBN 978-83-8371-296-3
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Weronika Panecka