Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Edukacja finansowa dla wszystkich
Ta książka jest o niezależności finansowej. Dla sprzedawczyni. Dla 16-latka, który chce sfinansować swoją edukację, bo jego rodzicom nie starcza na to pieniędzy. Dla 57-latki, która uświadamia sobie, że jako kobieta otrzyma emeryturę o 46 procent niższą niż mężczyzna. Niezależność finansowa jest możliwa. Ale nie jest łatwa. Nie ma tu fantastycznej strategii na tak zwany „pasywny dochód”, który pozwoli ci na beztroskie życie w luksusie. Nie dowiesz się również, jak można kupić rzekomo totalnie niedoszacowane nieruchomości lub akcje, a następnie szybko sprzedać je z oszałamiającym zyskiem.
Zasady dotyczące pieniędzy są proste - ale nikt ich nam nie pokazuje
Mimo że żyjemy w systemie kapitalistycznym opartym na zasadach finansowych, nie uczymy się o pieniądzach. Luka edukacyjna nie pozwala nam rozwinąć odpowiedzialnego podejścia do pieniędzy i właściwych zachowań finansowych. Dlatego znany trener finansowy Philipp J. Müller postanowił napisać niniejszą książkę, by krok po kroku przeprowadzić nas przez ogromną i często skomplikowaną finansową dżunglę. Bo jeśli chodzi o pieniądze, przedsiębiorczość i wolność, nigdy nie było lepszego czasu niż teraz. 30 lat temu nie było ani komputerów i internetu, ani dostępu do akcji, do know-how, do niezbędnej wiedzy. Dzisiaj to wszystko jest możliwe.
O zarabianiu, oszczędzaniu, wydawaniu i inwestowaniu
Ten założyciel największej akademii inwestycyjnej w Europie pomaga nam zrozumieć, czym są dla nas pieniądze, i wyjaśnia, dlaczego droga do dobrobytu zaczyna się od rozwoju osobistego. W kolejnych rozdziałach pokazuje, jak można skutecznie zarządzać finansami osobistymi, czyli jak zadbać o domowy budżet, wychodzić z długów, pomnażać oszczędności i samemu zadbać o godziwą emeryturę. Jest to prostsze, niż się większości ludzi wydaje. I również mniej czasochłonne. W zupełności wystarczy jedna godzina tygodniowo, może nawet pół, aby zbudować dobre relacje z pieniędzmi, zapanować nad swoimi finansami i pomnożyć dochody.
Pieniądze rodzą pieniądze: handlu akcjami można się nauczyć
Dla tych, którzy nie chcą zostawić swoich pieniędzy na koncie oszczędnościowym i pozwalać im tracić wartość z powodu inflacji, Müller prezentuje podstawowe zasady, które pomogą zwiększyć dochody dzięki mądrym inwestycjom i regularnym zarobkom z giełdy. Dzięki jego rozsądnym radom nie tylko zadbasz o swoje pieniądze, ale również osiągniesz bezpieczeństwo i wolność osobistą nawet w niepewnych czasach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 349
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginalny: GELDRICHTIG: Einkommen erhöhen, moralisch handeln, persönliche Freiheit leben
Przekład: Dorota Glinka
Redakcja: Anna Żółcińska
Korekta: Maria Żółcińska
Okładka: Katarzyna Konior
Zdjęcie autora na okładce © by Christian Hesselmann
Skład: Camélia Dizajn
Opracowanie wersji elektronicznej:
Copyright © 2020 GABAL Verlag GmbH, Offenbach
Alle Rechte vorbehalten.
Copyright © 2022 for the Polish edition by MT Biznes Ltd.
All rights reserved.
Copyright © 2022 for the Polish translation by MT Biznes Ltd.
All rights reserved.
Wydanie pierwsze
Warszawa 2022
Ten ebook jest materiałem chronionym prawem autorskim i nie może być kopiowany, reprodukowany, przenoszony, rozpowszechniany, wypożyczany, licencjonowany, wykonywany publicznie ani używany w jakikolwiek sposób, z wyjątkiem przypadków wyraźnie dozwolonych na piśmie przez wydawcę, zgodnie z warunkami, na jakich został zakupiony lub ściśle dozwolonym przez obowiązujące prawo autorskie. Jakiekolwiek nieautoryzowane rozpowszechnianie lub wykorzystywanie tego tekstu może stanowić bezpośrednie naruszenie praw autora i wydawcy, a osoby odpowiedzialne mogą ponosić odpowiedzialność prawną.
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
MT Biznes Sp. z o.o.
www.mtbiznes.pl
ISBN 978-83-8231-181-5 (format epub)
ISBN 978-83-8231-182-2 (format mobi)
Ta książka jest o niezależności finansowej. Dla ciebie. Dla sprzedawczyni. Dla szesnastolatka, który chce sfinansować swoją edukację, bo jego rodzicom nie starcza na to pieniędzy. Dla 57-latki, która uświadamia sobie, że tak jak przeciętna kobieta w Niemczech, otrzyma emeryturę o 46 procent niższą niż mężczyzna. Ta niezależność finansowa jest możliwa. Ale nie jest łatwa. Nie osiągniesz jej ot tak, od niechcenia. Nie chodzi tu o szybki milion. Nie poznasz tu fantastycznej strategii na tak zwany pasywny dochód, który pozwoli ci na beztroskie życie w luksusie. Bo nie ma czegoś takiego jak pasywny dochód. Nie dowiesz się również, jak można kupić rzekomo totalnie niedoszacowane nieruchomości lub akcje, szybko sprzedać je z oszałamiającym zyskiem, a następnie usiąść w swojej luksusowej willi jako multimilioner popijający tequilę z lodem.
Bo to nie jest możliwe. Nawet gdybyśmy bardzo tego chcieli.
Zamiast więc karmić te dziecinne życzenia, po to by tkwić w świecie marzeń i dokładnie z tej przyczyny wciąż nie brać prawdziwej odpowiedzialności za własne finanse, możesz z pomocą tej książki wypracować odpowiedzialne podejście do pieniędzy. Nie stanie się to natychmiast, jest to proces rozwojowy. Potrzebna jest do tego nowa świadomość pieniędzy, zmiana zachowań związanych z pieniędzmi, rozwój własnej osobowości finansowej, konkretna wiedza o możliwościach pomnażania pieniędzy, a przede wszystkim: twoje osobiste „dlaczego” co do tego, na co chcesz przeznaczyć swoje pieniądze. Ponadto potrzebny ci jest etyczno-moralny system wartości, w którym pieniądze występują w kontekście odpowiedzialności za siebie oraz za innych i za świat – a nie dla osobistego wzbogacenia się, nieposkromionej konsumpcji, chciwości i egoizmu.
Nie brzmi to więc jak coś, czego można się nauczyć w trzy dni. Ale czy ktoś kiedykolwiek słyszał, doświadczył lub widział u innych, że coś tak ważnego, co w sposób trwały może całkowicie zmienić życie, i to na lepsze, jest możliwe w trzy dni? Jeśli jesteś szczery sam ze sobą, znasz odpowiedź. Wszyscy ludzie w głębi duszy ją znają, nawet jeśli są łatwowierni, naiwni lub wściekli z powodu luki emerytalnej i ujemnych stóp procentowych i mają jeszcze nadzieję na łatwe rozwiązanie.
I dobrze. Ponieważ świadomość, że nie jest to łatwe, pomoże ci utrzymać motywację na nowej ścieżce rozwoju, na której napotkasz całe mnóstwo przeszkód i różnych konkretnych blokad finansowych. Jest to droga rozwoju finansowego, w którą musisz zainwestować czas, oddanie i wytrwałość, która często potarga ci nerwy, a może nawet będzie cię kosztować kilka siwych włosów. Ale droga ta jest jednocześnie ciekawa, ekscytująca, pełna radości i zabawy oraz – jeśli podążasz nią konsekwentnie – może w dużym stopniu zmienić twoje życie.
Jeżeli to ci jeszcze nie wystarczy: jakie inne argumenty przemawiają za tym, aby natychmiast zacząć podążać tą drogą?
Cóż, gdy tylko przeciętny obywatel Niemiec, nazywany przeze mnie czasem „strusiem” ze względu na jego stosunek do pieniędzy, wyciągnie głowę z piasku i realistycznie rozejrzy się wokół siebie, dostrzeże fakty: według raportu niemieckiego rządu na temat ubezpieczeń emerytalnych[1] ustawowa emerytura w Niemczech będzie w najbliższych dziesięcioleciach stanowić tylko rodzaj podstawowego zabezpieczenia dla emerytów. A mówiąc wprost: bez prywatnego ubezpieczenia na starość nie wystarczy pieniędzy. Nawet ciężko zarobione oszczędności kurczą się, ponieważ obecna polityka niskich stóp procentowych zmienia nasze tradycyjne pojęcie. Klasyczne oszczędzanie na książeczkach oszczędnościowych – ulubiona forma lokaty Niemców – już nie funkcjonuje. Pieniędzy w starszym wieku z pewnością nie wystarczy osobom pracującym na własny rachunek: spośród około czterech milionów osób prowadzących własną działalność gospodarczą w Niemczech trzy miliony nie są objęte ubezpieczeniem dla seniora. Nie wystarczy również kobietom, które przez jakiś czas nie pracują na pełnym etacie ze względu na opiekę nad dziećmi.
Ale jest jeszcze więcej powodów dla dobrej edukacji finansowej niż „tylko” ubezpieczenie emerytalne. W tej książce pokażę ci, że niezależność finansowa jest osiągalna oraz jakie dzięki temu otworzą się możliwości dla twojego życia. Ale najpierw trzeba sobie uświadomić, że taka możliwość istnieje. Prawie wszyscy dorastaliśmy w przekonaniu, że na swoje pieniądze trzeba ciężko pracować, a większość ludzi doświadcza tego, że pieniędzy ledwo wystarcza, o ile w ogóle, na podstawowe potrzeby. Z pomocą tej książki możesz wypracować inną perspektywę.
Możesz stopniowo przejść do nowej fazy swojego życia, w której panują dobrobyt i poczucie dostatku. W której dbasz o siebie i siebie chronisz, a także bierzesz odpowiedzialność za innych, którym nie wiedzie się najlepiej. Obejmuje to sposób myślenia, dzięki któremu na dalszy plan schodzą najwięksi wrogowie rozważnego zachowania w kwestii pieniędzy – chciwość i megalomania, strach i odruchowe reakcje, poczucie odrzucenia i wstyd.
Mieć wystarczająco dużo pieniędzy to nie jest dla mnie jeżdżenie sportowym samochodem. Pieniądze to nie złoty zegarek czy torebki marki Gucci. Pragnienia dużych pieniędzy nie powinna napędzać chęć kupowania sobie symboli statusu lub innych rzeczy, często związana z podświadomą nadzieją poczucia się dzięki nim kimś wartościowym. Poza bezsensowną konsumpcją istnieją niezwykle ważne powody, dla których warto mieć wystarczająco dużo pieniędzy: chcielibyśmy podróżować z naszą rodziną i dzięki temu przeżywać wspólnie piękne chwile. Chcemy się odżywiać dobrze, ekologicznie, rozsądnie i zdrowo. Chcemy żyć w sposób zrównoważony, by chronić środowisko naturalne i umożliwić naszym dzieciom przyszłość wartą przeżycia. Chcielibyśmy się nieustannie dokształcać, dlatego potrzebujemy pieniędzy na edukację dla siebie i naszych dzieci. Chcielibyśmy również móc zapłacić za leczenie alternatywne, jeśli jesteśmy pewni, że w razie choroby będzie ono bardziej skuteczne niż leczenie konwencjonalne.
W naszej zachodniej, kapitalistycznej formie społeczeństwa żyjemy w systemie, w którym pieniądz odgrywa zdecydowanie centralną rolę. Pieniądz rządzi światem. Możemy i musimy to zaakceptować, dopóki żyjemy w tym systemie. A im lepiej się z nim obchodzimy, tym jest łatwiej. Kiedy na twoim koncie jest wystarczająco dużo, w twoim życiu jest więcej możliwości. Możesz lepiej realizować cel swojego życia, możesz pomagać innym, którzy są w gorszej sytuacji niż ty. Możesz żyć w sposób bardziej spełniony i zdrowszy. Chciałbym, abyś do tego, na czym się znasz, dodał: pieniądze. Pięciocyfrowy dochód z giełdy jest w zasięgu możliwości. A co powiesz na pierwszy krok w postaci dodatkowych 500 euro netto miesięcznie? Chciałbym, aby ci się lepiej powodziło, bo będziesz miał wystarczająco dużo pieniędzy. Chciałbym, abyś stał się zamożny.
Zamożność to dla mnie ważne słowo. Oznacza ono: mieć wystarczająco dużo pieniędzy plus wziąć na siebie odpowiedzialność społeczną i ekologiczną. Tak właśnie żyję. Znam się na pieniądzach. Całe życie nie robię nic innego. I jestem zamożny, nie stałem się takim dopiero dzięki wykładom czy tej książce. Nie piszę tej książki, aby się wzbogacić. Piszę tę książkę, aby podzielić się swoją wiedzą o pieniądzach. By przekazać pomysły i pokazać, że z pieniędzmi można się obchodzić także inaczej niż pretensjonalnie, łupieżczo, z myślą o własnych jedynie korzyściach. Może nawet mógłbym przy tym służyć jako wzór do naśladowania, nawet jeśli słowo „wzór” budzi szybkie skojarzenia z Mr Perfect. Nie mam zamiaru być taki. Nie mam zamiaru tak się zachowywać. Nie mam zamiaru być tak postrzegany. Nie jestem ani gwiazdą, ani dobrym wujkiem, a już na pewno nie takim, który wszystko robi dobrze. Mam swoje mocne strony, które ewidentnie wiążą się z tematem pieniędzy, ale mam też wiele słabości. Chcę stać mocno na ziemi, ponieważ we wszystkim, co robię, zależy mi na aspekcie ludzkim: nie robię nic ponadto, jak tylko przekazuję know-how i doświadczenie, aby wnieść swój wkład w rozwój w – patrząc z mojej perspektywy – dobrym kierunku.
W tym miejscu należy się również kilka słów Ulrike Scheuermann. Ulrike, doświadczona autorka bestsellerów, towarzyszyła mi przy pisaniu tej książki i w kilku miejscach w tekście pojawiają się jej refleksje, a mianowicie zawsze wtedy, gdy jest mowa o rozwoju osobowości i sensie życia. Albowiem Ulrike jest dyplomowaną psycholożką i absolutną ekspertką w tych dziedzinach. Swoją pracą pomaga ludziom żyć zgodnie z ich przekonaniami w wewnętrznej wolności. Dużo rozmawiamy o pieniądzach w powiązaniu z rozwojem osobistym i bardzo się cieszę, że Ulrike wniosła do tej publikacji swoje 25-letnie doświadczenie zawodowe.
Książka podzielona jest na pięć części. W części pierwszej chodzi o wyrobienie sobie szerokiego poglądu na znaczenie pieniędzy dla nas, ludzi. Poruszam w niej również to, że mamy niewiarygodne braki w edukacji dotyczącej pieniędzy.
W drugiej części opisuję, jak z mojego punktu widzenia wygląda dobra postawa wobec pieniędzy: co konkretnie możesz zrobić, aby wypracować sobie dobre podejście do pieniędzy i generować je za pomocą systemu z korzyścią dla twoich finansów, przy zastosowaniu dobrych strategii w pracy i w życiu, a także poprzez budowanie oszczędności i likwidację długów.
Trzecia część dotyczy twojej osobowości finansowej: jak możesz pokierować swoim rozwojem osobistym, jakie postawy powinieneś wykształcić, jakie blokady pieniężne powinieneś zrozumieć i usunąć, aby pójść do przodu w kwestii pieniędzy.
W części czwartej prezentuję sposoby na zarabianie pieniędzy na giełdzie poprzez mądre inwestowanie. Otrzymasz tu pierwsze wyobrażenie na ten temat, nawet jeśli do realizacji to raczej nie wystarczy. Czegoś takiego nie da się w pełni przekazać w książce o trzystu pięćdziesięciu stronach. Obiecanie czegoś takiego byłoby niepoważne. Ale chcę, abyś przynajmniej miał wyobrażenie, jak – a przede wszystkim: że – może to działać.
W piątej części przyjrzymy się temu, co możemy zrobić, aby dzięki niezależności finansowej żyć zgodnie z naszym osobistym przekonaniem oraz dzielić się naszym dobrobytem z innymi: jakich wartości etyczno-moralnych potrzebujemy i jaki konkretny wkład możemy wnieść, by świat był lepszy.
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku: życzę ci z całego serca, żeby ta książka pomogła ci obchodzić się z pieniędzmi swobodniej i skuteczniej oraz wykorzystywać je, by żyć pełniej i w szerszym kontekście czynić coś dla dobra świata.
Philipp J. Müller, luty 2020
Przed kilkoma laty mój starszy syn miał na lekcji matematyki temat „Monety i banknoty”. Druga klasa. Pewnego popołudnia wracam do domu, a moja żona mówi do mnie:
– Kochanie, tam coś pani napisała w zeszycie.
– Co takiego?
– Tu jest napisane, że masz zadzwonić do pani Patrick.
Przyznaję, napisała to bardzo uprzejmie: „Czy mógłby się Pan ze mną skontaktować?”. Moja żona jedynie wyraziła to po swojemu. A więc dzwonię do pani Patrick.
– Dzień dobry, pani Patrick, tu Philipp Müller. Napisała pani w zeszycie, że mamy się z panią skontaktować.
– Och – odpowiada – to cudownie, że pan dzwoni.
W tym miejscu trzeba dodać, że prawie mogłaby być moją córką. Jest niezwykle zaangażowaną osobą i podziwiam ją za to, że tak wspaniale o wszystko dba.
– Czy mamy jakiś problem?
– Cóż – mówi – rozmawialiśmy dzisiaj o pieniądzach. Jako pomoc dzieci miały monety i banknoty do wydrukowania, odpowiednie dla drugiej klasy. Czyli wszystkie monety oraz piątki, dziesiątki i dwudziestki. I wtedy państwa syn się zgłosił i mówi przy całej klasie: „Brakuje mi pięćdziesiątek, setek, dwusetek, pięćsetek”.
– Okej – mówię, i domyślam się, co mogło nastąpić potem. Dobrze, że to właśnie ja dzwonię.
– A ja mu na to odpowiedziałam – kontynuuje pani Patrick – „To nie jest jeszcze dla ciebie”.
Tu muszę się uśmiechnąć. Wiem, że mój syn jest takim samym mądralą jak ja.
– I wtedy on powiedział…
Pani Patrick chce mówić dalej, ale wchodzę jej w słowo.
– Wiem, co powiedział.
Cisza. Mam wrażenie, że upłynęła cała minuta.
– Powiedział, że bardzo lubi pięćsetki, prawda? – dopowiadam wesoło.
Głos pani Patrick nie brzmi już tak spokojnie, raczej trochę ostro i z oburzeniem, ale jednocześnie z troską.
– Dlaczego on je tak bardzo lubi? Powiedział: „Pięćsetka to mój ulubiony banknot, a na drugim miejscu dwusetka!”.
Przez chwilę kalkuluję: początek drugiej klasy, jeszcze trzy lata matematyki z panią Patrick. Pomyśl, Filipie, w jaki sposób przekażesz swoje przesłanie, by miało ono wartość pedagogiczną? Mówię zatem:
– Pani Patrick, dobrze pani wie, że zawodowo zajmuję się pieniędzmi, ja także jestem nauczycielem, tyle że ja uczę dorosłych, i to uczę ich pieniędzy. Dlatego czasem również w domu rozmawiamy o pieniądzach, a pewnego razu mój syn chciał zobaczyć wszystkie banknoty. Usiedliśmy więc razem przy kuchennym stole, a ja bardzo starannie rozłożyłem wszystkie banknoty, jakie tam były: pięćsetkę, dwusetkę, setkę. I on wtedy powiedział: „Tato, pięćsetka ma moc!”.
W telefonie znowu cisza, ale w oddechu mojej rozmówczyni słyszę pewną nerwowość. Może myśli, że się z niej nabijam? Wiem więc, że muszę to jeszcze jakoś wyprostować.
– Pani Patrick, oczywiście nie może pani nic na to poradzić, bo musi pani realizować program nauczania. Ale uważam, że uczenie dziecka, że pięćdziesiątka, setka, dwusetka i pięćsetka nie są dla dzieci, kiedy chce się im wytłumaczyć system monetarny, jest całkowicie błędnym założeniem pedagogicznym. A to dlatego, że dzieci gromadzą informacje, nie wartościując ich, a następnie zaczynają szukać dowodów na to, że to, czego się właśnie nauczyły, jest właściwe. Poza tym dzieci od małego powinny uczyć się czegoś dokładnie przeciwnego: że pieniądze, nawet duże pieniądze, są dla nich. Aby już teraz pomyślały o tym, co mogą zrobić, żeby mieć taką pięćsetkę. A za kilka lat, może za dziesięć, oczywiście zrobią coś, aby zarobić te pieniądze, które wtedy będą czymś jak najbardziej dla nich i bez których nie będą mogły się obyć, aby móc dobrze żyć, zdobywać dobre wykształcenie i wykonywać jakąś sensowną pracę.
Rozmowa telefoniczna nieuchronnie dobiega końca. Pani Patrick za dużo już nie mówi i żegnamy się uprzejmie. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać to, co chciałem, i nie wypadłem zbyt pretensjonalnie. Być może skłoniło ją to do refleksji. Ja również się zamyśliłem.
Czy bogaci ludzie są bufonami, snobami i rekinami finansowymi?
Kim jestem teraz w jej oczach? Bogatym bufonem, który tak pławi się w pieniądzach, że może beztrosko rozrzucać wokół siebie pięćsetki dla zabawy z dziećmi i takiej pogardliwej wobec pieniędzy postawy uczy nawet swojego syna? A może jestem w jej oczach aroganckim bogatym snobem, który nauczycielce ciężko pracującej na swoją pensję z bezczelnymi uczniami chce wyjaśnić, jak powinna wyglądać lekcja matematyki? Albo jednym z tych cwanych rekinów finansowych, którzy sprytnymi lub nawet nielegalnym metodami zarobili dużo pieniędzy? Takie myśli nie byłyby niczym dziwnym, gdyż bufon, snob i rekin finansowy to powszechne negatywne określenia dla ludzi z dużą ilością pieniędzy. To oczywiście nie zachęca, by chcieć dołączyć do tej grupy. I te określenia są niewłaściwe, ale o tym powiem więcej później.
Teraz chciałbym najpierw wyjaśnić, jakie konsekwencje – dla każdego z osobna i dla nas jako społeczeństwa – ma fakt, że w taki sposób uczy się o pieniądzach w szkole.
Po rozmowie telefonicznej z nauczycielką w mojej głowie zaczęły się kłębić myśli. A ponieważ temat ten jest dla mnie bardzo istotny, wyraźniej niż inni dostrzegam, że my nigdzie nie uczymy się o pieniądzach i większość z nas w związku z tym nie ma o nich pojęcia. Jest to smutny fakt, który mnie na przemian martwi i irytuje, a czasem wywołuje gorycz. Co by się stało, gdyby położyć kres finansowemu nieuctwu w szkołach, gdzie pieniądz sprowadza się tylko do banknotów i monet, a nauczyciele o ograniczonym w zakresie finansów myśleniu strofują tę garstkę dzieci, które wybiegają myślami w przyszłość? Co mogłoby się zmienić dla ludzi, gdyby w szkołach odbywała się prawdziwa edukacja finansowa?
Kilka tygodni później przyszła mi nagle do głowy myśl, która przez krótką chwilę wydała mi się wręcz zuchwała, ale zaraz potem całkiem realistyczna: co by było, gdyby wszędzie w szkołach uczono prawidłowego stosunku do pieniędzy i dobrych nawyków finansowych? Jakie szanse zyskałyby na przykład dzieci z biednych środowisk? I czy akurat ja mógłbym być tym, który zapoczątkuje tę edukację finansową w szkołach, aby nie ograniczała się jedynie do liczenia monet? Teraz, a nie dopiero za 30 lat, powinno się coś w szkołach zmienić!
Wraz z producentką filmów dla szkół, która uczęszczała na seminarium w mojej Akademii Inwestycyjnej, zaplanowałem wprowadzić do niemieckich szkół film edukacyjny. Już samo planowanie było bardzo interesujące: najpierw ściągnęliśmy z internetu programy nauczania wszystkich 16 krajów związkowych. Tak przy okazji: są to materiały jawne i ty też możesz to zrobić. Przeszukaliśmy programy nauczania wszystkich klas pod kątem hasła „pieniądze”. Podczas tych działań jeszcze wyraźniej dostrzegliśmy ubóstwo w pełnym jego zakresie: w całym cyklu dydaktycznym przeciętnego niemieckiego ucznia jest około 15 do 20 godzin na temat pieniędzy – i to wszystko.
Warto zauważyć, że w kwestii pieniędzy pozostawiono nas ze strony szkoły zupełnie samych sobie i jest to naprawdę niezwykły fakt, biorąc pod uwagę, że żyjemy w systemie kapitalistycznym. Tak na marginesie uważam, że jest to katastrofa. Jest tylko tych kilka godzin o pieniądzach, które rządzą naszym światem. O pieniądzach, które są podstawą naszego kapitalistycznego systemu gospodarczego. O pieniądzach, bez których nie moglibyśmy przeżyć i pozostać w zdrowiu, bez których nie mielibyśmy co jeść i nie mielibyśmy dachu nad głową. O pieniądzach, które na okrągło zajmują ludzi, przez które ludzie cierpią, które wstrząsają rynkami finansowymi, powodują korupcję, kłamstwa i skandale. O pieniądzach, które doprowadzają ludzi do samobójstw, podżegają do morderstw i wojen, rozpalają chciwość, która doprowadza do ruiny nie tylko jednostki, ale także firmy i całe kraje lub z niektórych czyni multimiliarderów. Oczywiście, to nie pieniądze sprawiają to wszystko, tylko to, co z tych pieniędzy robimy; a więc to, co sami pieniądzom przypisujemy.
Pieniądze powinny być osobnym przedmiotem szkolnym.
Dopiero kilka lat temu zauważyłem tę lukę w kształceniu finansowym, choć sam miałem takie doświadczenia jako dziecko i nastolatek. To pokazuje mi, jak bardzo w systemie szkolnictwa, a tym samym jako społeczeństwo, aż po chwilę obecną jesteśmy oddaleni od oczywistego i pozbawionego uprzedzeń stosunku do pieniędzy. A potem zastanawiamy się, dlaczego tak niewiele osób jest naprawdę zamożnych… Gdyby wziąć pod uwagę, jak bardzo pieniądze opanowały nasze życie, politykę i wszelkiego rodzaju decyzje na świecie, to pieniądze powinny być osobnym przedmiotem szkolnym. Jak matematyka, język ojczysty czy angielski i biologia. Zamiast tego jest to śmieszny dodatek do matematyki w pierwszej lub drugiej klasie.
Ale nie tylko temat pieniędzy i finansów w ścisłym tych pojęć znaczeniu wydaje się być całkowicie zapomniany. Brakuje również takich zagadnień, jak: kupowanie, sprzedaż, kapitalizm, podatki, oszczędzanie, darowizny, odsetki, giełda i czytanie bilansów. Także inne ważne tematy, które są z nimi powiązane w szerszym kontekście, takie jak komunikacja, rozwój osobowości, retoryka, przedsiębiorczość, negocjacje, inspirowanie innych i przewodzenie im, są dla ministerstw edukacji mniej ważne niż najdłuższa rzeka Afryki, starożytność Grecji czy krzyżówki muszki owocówki w celu określenia genotypu na lekcjach biologii. Brakuje prawie wszystkiego, czego dzieci mogłyby się nauczyć, by przygotować się do pełnego sukcesów, a to znaczy przede wszystkim pozbawionego ograniczeń życia. Do życia w samym środku kapitalistycznego, napędzanego pieniędzmi systemu.
Także później ta potrzeba nie ustaje: każdy, nawet w dorosłym życiu, w kwestii finansów potrzebuje coachów, trenerów, mentorów i wzorów do naśladowania. Ja również zawsze szukałem mentorów, którzy byli bardziej zaawansowani w tym temacie niż ja. Takim wzorem do naśladowania w ramach własnej społeczności może być osoba odnosząca największe sukcesy, od której się uczymy, jak sprzedawać. Sprzedawania, prezentowania i mówienia będzie się musiał nauczyć w pewnym momencie każdy, kto chce zarabiać dobre pieniądze.
Ja – lub my – możemy dalej oburzać się na system szkolnictwa. Robiłem to w tej książce przez dwie lub trzy strony. Odhaczone. Lepiej jednak zadać sobie pytanie, co sami możemy zrobić. Ja na przykład pracuję nad utworzeniem w całej przestrzeni niemieckojęzycznej ośrodków, w których naucza się o pieniądzach. Dobra edukacja finansowa powinna być dostępna dla jak największej liczby dorosłych. Również już dla nastolatków. Dlatego cieszę się za każdym razem jak dziecko, gdy rodzice przyprowadzają do nas swojego nastoletniego syna lub córkę na kurs z zakresu finansów. Ujmując to słowami jednego z zadowolonych uczestników: „Te dwa dni kursu więcej znaczyły dla rozwoju mojego syna niż cała jego nauka w szkole w ciągu ostatnich ośmiu lat”.
Dla tej właśnie idei kompleksowej edukacji finansowej piszę też tę książkę i w tym celu wciąż pracuję nad projektem najbliższym mojemu sercu: „Miejsce nauki o pieniądzach jest w szkołach”. Rozpowszechnienie filmu edukacyjnego we wszystkich szkołach w Niemczech z różnych powodów na razie się nie udało, tak jak chyba nie udało mi się przekonać przez telefon pani Patrick do mojego stanowiska. Ale jeszcze się uda, jestem tego pewien. Gorąco pragnę tego projektu, aby absolwenci szkół już w wieku 16 lub 18 lat wiedzieli, czym są pieniądze, jak mogą zarabiać dobre pieniądze i że jest to możliwe dla każdego, także dla ludzi z biednych środowisk, dla zadłużonych gospodarstw domowych i dla tych, którzy w naszym społeczeństwie postrzegają siebie jako przegranych i takimi się czują.
Poszukaj sobie mentora za pieniądze!
Chcę, by wszystkie dzieci uczyły się o pieniądzach, nie dopiero jako dorośli, gdy zbiec się musi wiele szczęśliwych okoliczności, aby się nauczyć: on lub ona musi się jakoś tego dowiedzieć, zainteresować się tym, nie dać się zniechęcić przez wiele stereotypów.
Proszę, wyświadcz sobie przysługę i poszukaj sobie mentora w tej dziedzinie. A jeśli już absolutnie nie chcesz sam tego robić, przynajmniej poszukaj honorowego doradcy, który nie otrzymuje prowizji za pośrednictwo na przykład w obrocie funduszami akcji lub ubezpieczeniami, ale jest wynagradzany bezpośrednio za swoje usługi doradcze. Jest to wprawdzie coś innego niż zarządzanie własnymi finansami zupełnie na własną rękę, ale nie każdy ma ochotę iść tą bardzo odpowiedzialną drogą, a niektórzy w dodatku nie mają na to czasu. To i tak lepsze rozwiązanie niż oddanie swoich pieniędzy w ręce tradycyjnego doradcy finansowego, albo jeszcze gorzej – doradcy bankowego.
Niezależnie od tego, jaka jest twoja droga do większych kompetencji związanych z pieniędzmi: z luki w edukacji finansowej wynika przede wszystkim świadomość, że nie mogliśmy się tego nauczyć.
Nam wszystkim nikt nie pokazał, na jakiej zasadzie działają pieniądze, ponieważ wszyscy nauczyliśmy się pieniędzy od ludzi, którzy nic o pieniądzach nie wiedzą. Wprawdzie kulejąca edukacja finansowa stanowi sama w sobie dramat, jednak prowadzi nas do poniższej pomocnej wiedzy: gdy już zrozumiemy, że to nie nasza wina, nie moja, nie twoja jako jednostki, że nie wiemy nic o pieniądzach, wtedy łatwiej nam zawrzeć pokój z samym sobą: jeżeli nie radzisz sobie zbyt dobrze z pieniędzmi, jeżeli być może masz długi lub nie wystarcza ci pieniędzy na najpotrzebniejsze rzeczy lub jeżeli nie możesz sobie pozwolić na trochę radości, odpoczynku, relaksu i ułatwień w twoim życiu, to możliwa jest taka przyczyna, że nie mogłeś się do tej pory nauczyć, jak to jest z tymi pieniędzmi. Nikt ci tego nie pokazał. Więc to nie twoja wina.
Kto zawrze pokój ze swoim stanem aktualnym, może się rozwijać.
Z całego serca pragnę, abyś zawarł teraz pokój z samym sobą. Bo bardzo dobrze wiem, jak to jest nie mieć z czymś spokoju. Pierwszym krokiem do zmiany jest zawsze uświadomienie sobie czegoś, a następnie zrozumienie, dlaczego jest się takim, jakim się jest. Tylko wtedy możemy zawrzeć pokój z tym niekochanym stanem faktycznym i powiedzieć: jest dobrze tak, jak jest. Od tego momentu możemy iść dalej.
Znam to raczej z innych dziedzin życia. Na przykład stoję przed lustrem, patrzę na siebie z profilu i myślę: mój brzuch wystaje aż tam, gdzie nie powinien. To dlatego mój brzuch jeszcze nie zniknął. Z długami, zbyt małą gotówką i zazdrością o bogatych jest dokładnie tak samo. Tak długo, jak będziemy patrzeć w lustro i mówić: „Jestem za niska, za wysoka, za gruba, za chuda, mam obwisły brzuch czy też biust” albo: „Mam długi i wstydzę się tego, bo to moja wina”, tak długo nie będziemy się zmieniać, bo ciągle walczymy z samym sobą. Ciśnienie powoduje przeciwciśnienie.
Musimy zacząć akceptować siebie z całego serca i kochać siebie takimi, jakimi jesteśmy teraz. W przeciwnym razie nawet nie ma co próbować stać się bogatym. A częścią akceptacji, w tym wypadku, jest przyznanie, że nie byliśmy jeszcze w stanie nauczyć się pieniędzy. Głównie dlatego napisałem ten cały długi rozdział o luce w edukacji finansowej.
To, że zachęcam cię do zawarcia pokoju z twoim obecnym stanem finansowym, nie oznacza oczywiście, że musi tak pozostać. Możesz nauczyć się pieniędzy ode mnie i tutaj, z tej książki. Po pierwsze chodzi przede wszystkim o to, żeby nastąpił rozwój w zakresie działań finansowych, podejścia do pieniędzy i własnej osobowości finansowej, i to w kierunku dostatku pieniędzy. Przez całą książkę przewija się następująca podstawowa idea:
Taka jest kolejność, nigdy na odwrót. Rozwój osobisty wymaga czasu, gotowości do rozwoju i metod, by robić postępy i nie ponosić porażek z powodu blokad lub niepotrzebnie długich przestojów. W miarę dojrzewania osobowości finansowej możesz stopniowo robić coraz więcej dobrego, aby otwierać nowe możliwości finansowe, generować dochody i gromadzić majątek. Możesz zdobywać nowe doświadczenia i uczyć się odnajdywać własną drogę. Może zaczniesz od nowych form budowania majątku. Od nieruchomości, oszczędzania, inwestowania na giełdzie. Ważne jest, abyś odpowiedzialnie podążał ścieżką, która ci odpowiada i która zapewni ci wystarczająco dużo pieniędzy, abyś mógł dobrze żyć, nawet na starość. Nie każdy musi zostać milionerem, milionerką, nie o to chodzi. Nie chcę tego nikomu obiecywać, to byłoby niepoważne. Ale możesz sobie świetnie radzić, mając wystarczająco dużo pieniędzy, aby dobrze żyć. I teraz następuje ważne zdanie:
Teraz, kiedy już pogodziłeś się z obecnym stanem rzeczy, możesz również uczynić pieniądze jednym z tych zagadnień, które cię interesują. Teraz naprawdę się w to zagłębimy, najpierw w podstawy systemu finansowego: co to są pieniądze? W jaki sposób są dzielone? Jak mógłby wyglądać model pieniądza przyszłości?
Czym w ogóle są pieniądze? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Wyobraźmy sobie, że jesteś na przykład nauczycielem matematyki. Czy mógłbyś teraz, bez przygotowania, objaśnić to swojemu dziecku, swojej uczennicy w szkole? Co dokładnie byś powiedział? Czy pieniądze są czymś, za co można kupić coś innego? I to jest dobry początek: pieniądze są niczym więcej i niczym mniej niż środkiem płatniczym.
Co to są pieniądze? To jedynie środek płatniczy.
Wymienia się je na to, co się kupuje. Być może już to gdzieś słyszałeś lub czytałeś, bo taka jest też oficjalna definicja. Wcześniej wymienialiśmy chleb na jajka, krowę na świnię lub owoce na zioła lecznicze. Towary były więc wymieniane na towary, podczas gdy dziś przelewa się równoważną kwotę pieniędzy. Pieniądze służą więc do uproszczenia wymiany towarów. Bo nie zawsze ma się pod ręką kurczaka, gdy potrzebny jest chleb.
Środek płatniczy to najprostszy opis pieniądza, ale są też jeszcze inne. Jeśli pieniądz jest środkiem płatniczym, to jest również formą wyrażenia energii. To już o wiele trudniej przekazać, bo trudno to sobie wyobrazić. Kiedy coś wymieniamy, to wtedy również coś przepływa: na przykład przedmiot lub wartość idzie do kogoś innego, a w zamian za to przychodzą do mnie pieniądze. W to, co wymieniamy na pieniądze, inwestujemy energię, na przykład poprzez wykorzystanie wiedzy, którą zgromadziliśmy przez pewien czas. Inwestujemy czas, wysiłek, a nawet – co szczególnie ważne dla tej książki – doświadczenie i rozwój osobisty.
Co ta pierwsza informacja o naturze pieniądza jako środku płatniczym i jako formie wyrażenia energii oznacza dla twojego nastawienia do tego tematu? Moja odpowiedź na to pytanie jest ważna, ponieważ jeśli naprawdę ją zrozumiemy, będzie miała głęboki wpływ na to, jak obchodzimy się z pieniędzmi: wszystkie wyobrażenia, dogmaty, emocje – wszystkie te niekończące się historie, które krążą wokół pieniędzy – zostały jedynie przez nas wymyślone. To, że pieniądze są złe, brudne czy nobilitujące, to wszystko nieprawda. Pieniądze nic takiego nie robią. Pieniądz jest i pozostaje pieniądzem, środkiem płatniczym. Niczym więcej.
Dopiero pod tą powłoką, wskutek projekcji, pieniądz staje się tym, co z niego robimy, co w nim widzimy i co z niego robią inni: jeden otwiera swoimi pieniędzmi klinikę dla ciężko chorych dzieci, inny buduje zakład produkujący broń na wojnę. Jeden rząd ponownie sadzi lasy, inny daje zezwolenie na wycinkę lasów tropikalnych pod pastwiska dla bydła, które za trzy lata wyschną. Ludzie kłamią, kradną, mordują, prowadzą wojny – dla pieniędzy. Ludzie ciężko pracują, działają jako kompetentni przedsiębiorcy, mądrze inwestują – dla pieniędzy. Ludzie robią wszystko dla pieniędzy, albo wręcz przeciwnie: nie kłamią, nie wykorzystują sprzyjających okazji, bo w przeciwnym razie musieliby oszukiwać, albo nie wykorzystują innych okazji, bo ich nie zauważają lub mają w głowie przekonania, które ich przed tym powstrzymują. W pieniądzach możemy również zobaczyć to, co mogą one zrobić z osobowością: ludzie stają się z ich powodu chciwi, egoistyczni, obłudni, zgorzkniali, chorzy, zależni. Albo szczodrzy, szczęśliwi, wolni, żyjący dla spełnienia swojej misji.
Nie, pieniądze nie psują charakteru.
W związku z pieniędzmi możliwe są wszelkie scenariusze, a wszystko jest tylko naszą projekcją na pieniądze. A przy tym: pieniądze są neutralne. Tak więc pieniądze nie niszczą też charakteru. Zastanowimy się nad tym bardziej szczegółowo w dalszej części książki i jest to również istotny powód, dla którego tę książkę piszę: chcę wreszcie położyć kres temu, że ludzie bogactwo i dobrobyt kojarzą z egoistycznymi bufonami, którzy wzbogacili się w nieuczciwy sposób. Chcę również, aby nikt już nie wierzył, że pieniądze spadają z nieba i są wyłącznie kwestią szczęścia. Świat jest wprawdzie niesprawiedliwy – jedni dziedziczą fortuny, inni nie, jeden wygrywa na loterii, a miliony innych nie – ale jest wiele rzeczy, które dość łatwo możemy zrobić, aby mieć pieniądze. Poza szczęściem, pechem, oszustwem i zdzierstwem.
Chcę, aby ludzie w naszym kraju stworzyli nowy, pozytywny obraz dobrobytu i życia w dostatku z wystarczającą ilością pieniędzy. A nawet mam zamiar stać się wzorem do naśladowania na tym polu, ponieważ, mimo że mam dużo pieniędzy, nie jestem pazernym na pieniądze chwalipiętą. Jeśli zachowania związane z pieniędzmi są zaraźliwe w taki lub inny sposób, to ja chcę zarażać wysokimi wartościami etycznymi i moralnymi i zachęcić jak najwięcej ludzi do życia z pieniędzmi tylko we współdziałaniu z takimi wartościami, z osobistą misją, z odpowiedzialnością społeczną i ekologiczną oraz z dobrą równowagą pomiędzy dawaniem i braniem. Dlatego powtórzę to jeszcze raz: pieniądze są tym, co z nich zrobimy. I w związku z tym przechodzimy do robienia. A mianowicie musimy coś zrobić, aby osiągnąć większy dobrobyt. Musisz zainwestować w coś energię (wiedzę, działanie, czas), aby za to dostać pieniądze.
Nie ma pasywnego dochodu, zawsze musimy coś zrobić, aby mieć pieniądze. Energia zaczyna płynąć, gdy coś inwestujemy. W ten sposób powstają pieniądze. Jednak jest zadziwiająco dużo ludzi, którzy są zbyt leniwi, aby zapłacić tę cenę. A więc wszyscy, którzy chcą stać się zamożni – jak ty, skoro czytasz tę książkę – muszą poważnie i szczerze zadać sobie pytanie, czy są gotowi zainwestować czas, wysiłek, pracę i rozwój osobisty dla swojej zamożności. Jak wiele jesteś skłonny zmienić w swoim życiu, aby uczynić je trochę lepszym? Na przykład, czy od teraz zwróciłbyś uwagę na to, jak mówisz o pieniądzach, i zmieniłbyś swoje słownictwo z „kasa” lub „sałata” na „pieniądze”? Byłby to dobry początek – wprowadzić w życie „tylko” jedną sugestię z tej książki.
Nie bez powodu słowo „tylko” jest w cudzysłowie. Wiem, że wprowadzenie w życie moich propozycji nie jest tak łatwe dla tej lub innej osoby, jak to się wydaje na pierwszy rzut oka. Nie jest łatwo przestać nazywać pieniądze „kasą”, kiedy wszyscy twoi znajomi tak mówią. Trudno jest chcieć być bogatym, kiedy rodzice nauczyli cię, że pieniądze są brudne, a bogaci ludzie są bezwzględni. I trudno jest poświęcić więcej czasu swoim pieniądzom, gdy ma się trójkę małych dzieci, od niedawna jest się samotnym rodzicem i po wielu nadgodzinach człowiek najchętniej by poszedł do łóżka, gdy tylko dzieci zasną.
Zainwestuj w dobre relacje ze swoimi pieniędzmi!
Ale obiecuję ci: właśnie wyruszasz w podróż i nawet nie możesz sobie teraz wyobrazić, co się stanie, gdy pójdziesz tą ścieżką. Dla całego twojego późniejszego życia opłaci się zainwestować w dobre relacje ze swoimi pieniędzmi, a w dłuższej perspektywie pomoże ci to również mniej pracować i lepiej zarabiać, dzięki czemu będziesz mieć więcej energii, czasu i siły dla siebie i na sprawy, które są dla ciebie naprawdę ważne.
Poniższy test do samodzielnego wykonania, nazwany „Testem obfitości”, włączam w program moich seminariów i wykładów i często spotykam się wtedy z poirytowanymi spojrzeniami. I bardzo dobrze, bo te spojrzenia pokazują mi, że test ten się sprawdza. Teraz możesz wypróbować go osobiście: za chwilę przeczytasz dwa pojedyncze zdania. Twoim zadaniem jest bardzo dokładne zaobserwowanie tego, co czujesz podczas czytania. Należy być ze sobą całkowicie szczerym. Jakie myśli, emocje i odczucia spostrzegasz? W którym miejscu w swoim ciele coś czujesz? To również jest ważne. Dla lepszej samoświadomości może być pomocne, by po przeczytaniu zdania zamknąć oczy.
Jak się to ma do ciebie? Zanurz się w to, co czujesz: w swoje emocje. Zwróć również uwagę na to, co i gdzie czujesz w ciele. Czy jest to gniew, oburzenie, bunt, nienawiść? Czy może nabrzmiały ci żyły na skroniach i pomyślałeś sobie: „Tego nie da się przecież porównać!”? Jeśli chcesz, zapisz wszystkie myśli i uczucia, które pojawiły się w tobie, a także wszystko, co się teraz dzieje. Dotyczy to nie tylko tego ćwiczenia. Może okazać się pomocne, by podczas czytania tej książki mieć przy sobie zawsze kartkę papieru i coś do pisania, aby zanotować ważne spostrzeżenia i decyzje.
Czy uważasz, że to zdanie jest lepsze? Czy to zdanie ma się do ciebie inaczej niż zdanie poprzednie? Również tu twoje spostrzeżenia i odczucia są interesujące.
Po tym ćwiczeniu zadaję uczestnikom seminarium następujące pytanie: „Co jest ważniejsze: zdrowie czy rodzina?”. Zawsze jest dużo dobrych argumentów i za pierwszym, i za drugim. Szybko jednak znów przerywam tę dyskusję, bo chcę jedynie uzmysłowić im, że kwestia „zdrowie czy rodzina?” jest oczywiście trudna do rozstrzygnięcia. Jednak gdy pytam: „Co jest ważniejsze: rodzina czy pieniądze?”, lub: „Zdrowie czy pieniądze?”, to odpowiedzi są jednoznaczne: rodzina i zdrowie są ważniejsze od pieniędzy.
Zdrowie, rodzina czy pieniądze? Pytania porównawcze to myślenie kategoriami ubóstwa.
I rzeczywiście widać to również w naszym społeczeństwie. Nasze zdrowie i naszą rodzinę cenimy wyżej niż pieniądze. Co ciekawe jednak, większość ludzi pracuje od ośmiu do dziesięciu godzin dziennie i niewiele czasu poświęca swoim bliskim lub hobby.
Teraz przychodzi czas na rozwiązanie testu obfitości: te pytania porównawcze, które wymagają wyboru między zdrowiem, pieniędzmi i rodziną, to myślenie kategoriami ubóstwa. Nie jestem przesadnie wierzący, ale już w Biblii jest napisane, że mamy żyć w obfitości. Jak ludzie wpadli na pomysł, że należałoby dokonać wyboru, co jest ważniejsze: zdrowie, rodzina, sport, wypoczynek czy pieniądze? Powiem to pierwsze zdanie jeszcze raz: „Kocham swoje pieniądze tak bardzo, jak swoją rodzinę”. Mogę powiedzieć to zdanie, ponieważ każdy może robić i kochać kilka rzeczy ze stuprocentowym zaangażowaniem i energią, z pełnym entuzjazmem.
[1]https://www.bmas.de/DE/Themen/Rente/Rentenversicherungsbericht/ rentenversicherungsbericht.html [dostęp: 17.02.2020].