Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Henryk Wieniawski to największy polski skrzypek, który w wieku ośmiu lat został studentem
Paryskiego Konserwatorium. Przez kolejne lata życia nieustannie podróżował po świecie
i grał po kilkaset koncertów rocznie. Uwielbiany przez publiczność, przyjmowany brawami, obsypywany kwiatami i prezentami, żył w ciągłej podróży ze skrzypcami.
To o nim jest ta historia.
Wiele w swoim życiu podróżowałem. Również ze skrzypcami.Przekonałem się też, że na czterech strunach tego instrumentu mogę wyruszyć w cztery strony świata, nie wychodząc z pokoju.
Tak działa muzyka…
Polecam wszystkim książkę W podróży ze skrzypcami. Ta mu-zyczna przygoda dwójki cudownych chłopców – Henia z okresu romantyzmu i Maćka z epoki smartfonów – trzyma w napięciu od pierwszej strony. Wciąga i daje do myślenia. Wzruszai bawi. Sprawia, że przewraca się niecierpliwie kartki, by dowiedzieć się, co dalej…
Konstanty Andrzej Kulka
polski skrzypek, profesor Uniwersytetu
Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 76
Aby poznać człowieka,
trzeba zostać jego towarzyszem podróży.
przysłowie tureckie
Chcę serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania książki W podróży ze skrzypcami.
Przede wszystkim dziękuję Towarzystwu Muzycznemu imienia Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, a szczególnie Panu Romualdowi Połczyńskiemu i Pani Magdalenie Wiśniewskiej, którzy wspierali mnie z wielkim zaangażowaniem od narodzin pomysłu na napisanie tej książki aż do momentu jej opublikowania – wspomagając materiałami, udzielając informacji i czyniąc niezbędne uwagi.
Dziękuję również zespołowi Wydawnictwa Literatura za świetną współpracę, wyczucie i zdecydowane działania.
Specjalne podziękowania należą się mojej Matce Chrzestnej Janinie Snarskiej, inicjatorce pomysłu na napisanie książki o Henryku Wieniawskim i pierwszej recenzentce powstającego tekstu.
Dziękuję także Pani Annie Ostęp z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, Panu Jerzemu Jackowi Bojarskiemu oraz Towarzystwu Muzycznemu imienia Henryka Wieniawskiego w Lublinie.
Dziękuję Pani Elżbiecie Żywot, która podsuwała mi najróżniejsze pomysły na konstrukcję fabuły.
Bardzo dziękuję mojemu mężowi Pawłowi oraz moim dzieciom – Alicji i Krzysiowi – którzy przez ostatni czas musieli dzielić każdy dzień z Heniem Wieniawskim i jego muzyką☺
Autorka
Mam na imię Maciek i dwanaście lat, z czego przynajmniej połowę spędziłem w podróży. Od trzeciego roku życia uczę się grać na skrzypcach i chociaż mieszkam w Warszawie, jeżdżę po całym świecie na międzynarodowe kursy, konkursy, koncerty, występy, spotkania ze znanymi profesorami… Hotele, lotniska, dworce i poczekalnie to moja codzienność.
Kilka miesięcy temu wygrałem Międzynarodowy Konkurs Młodych Skrzypków imienia Karola Lipińskiego1 i Henryka Wieniawskiego w Lublinie. Gazety nazywają mnie teraz „drugim Wieniawskim”, „cudownym dzieckiem”, a krytycy oklaskują, podziwiają i nagradzają. W sumie to nie wiem, dlaczego akurat ja zdobyłem pierwszą nagrodę. W konkursie brało udział mnóstwo naprawdę świetnych skrzypków.
To prawda, kocham skrzypce, nie zamieniłbym ich na żaden inny instrument, ale czasem zastanawiam się, co by było, gdybym był taki jak… na przykład moi koledzy. Gdybym miał zwyczajne życie, chodził normalnie do szkoły, grał na komputerze zamiast na skrzypcach i bał się klasówki z matematyki… Nie wiem, jak to jest. Zamiast szkoły mam często indywidualne zaliczanie materiału w przerwach między wyjazdami, a zamiast spotkań z kumplami – esemesy i czat.
O, na przykład teraz. Właśnie wróciłem z kolejnej podróży. Ledwie się zdążę dowiedzieć, co było w szkole, zaraz lecę do Berlina na koncert. No właśnie, muszę sprawdzić na fejsie, co tam nowego się wydarzyło.
Otwieram laptopa. Mam nową wiadomość. W jej tytule jest tylko jedno słowo – „Zaproszenie”.
Pewnie znowu na jakiś kurs albo konkurs – myślę i szybko przebiegam wzrokiem treść listu.
Sekretariat anonimowego posiadacza legendarnych skrzypiec Henryka Wieniawskiego, wykonanych w XVIII wieku przez mistrza Guarneriego del Gesù2, zaprasza Szanownego Pana do rezydencji właściciela tego instrumentu. Co roku umożliwia on jednemu spośród najwybitniejszych na świecie młodych muzyków wykonanie na tym instrumencie wybranego utworu Henryka Wieniawskiego. Termin – do uzgodnienia. Szczegóły spotkania w następnym e-mailu.
Z poważaniem
Siergiej Gorski, Moskwa
Czytam maila raz i drugi. Nie mogę uwierzyć! Skrzypce Wieniawskiego. A to dopiero! Ten „anonimowy właściciel” wybrał właśnie mnie… Drżącymi z podekscytowania palcami wystukuję odpowiedź i czuję, jak mocno wali mi serce.
Szanowny Panie Siergieju – nie wiem, czy to imię tak się odmienia… Może wystarczy więc: Szanowny Panie? Piszę coraz szybciej, tak jakbym się bał, że ten pan Siergiej za chwilę się rozmyśli – dziękuję za wiadomość i zaproszenie. Przyjadę oczywiście. Najlepiej… w przyszłym tygodniu w… – zaraz, zaraz, co ja mam w przyszłym tygodniu? Przerywam na chwilę pisanie i zaglądam do kalendarza w Google. Dzielę go z moją mamą. Ona wpisuje mi kolejne zajęcia. O, po koncercie w Berlinie jadę do Pragi, na kurs. Ale przedtem mam wolny cały tydzień! Miałem, co prawda, zaliczyć wtedy zaległy materiał w szkole. Mama załatwiła wszystko z nauczycielami. Ale jak powiem jej o tej propozycji, na pewno zrozumie – w przyszłym tygodniu w środę – naciskam głośno na klawisz z kropką, dopisuję jeszcze wyrazy szacunku, podpisuję się i klikam „wyślij”.
1 Karol Józef Lipiński (1790–1861) – słynny polski skrzypek, wirtuoz i kompozytor.
2 Guarneri – rodzina włoskich lutników. Najwybitniejsi przedstawiciele rodziny Guarnerich to: Andrea, Pietro Giovanni oraz Giuseppe Bartolomeo nazywany del Gesù (na jego skrzypcach zwanych „Il cannone” grał Niccolò Paganini).
Zazwyczaj na wszystkie koncerty, kursy i konkursy jeździ ze mną mama. Jest tłumaczem w wydawnictwie, które wydaje kryminały, może więc pracować gdziekolwiek. Zabiera ze sobą laptop i kiedy ja ćwiczę na skrzypcach, ona tłumaczy książki.
Tym razem jednak mama musi zostać w Warszawie, chociaż nie wpisała w naszym kalendarzu, że te dni ma zajęte. Okazuje się, że przyjeżdża ze Szwecji bardzo ważny i znany autor kryminałów, które ona przekłada. Podobno koniecznie chce się z nią spotkać… Mama ma być tłumaczem na jego spotkaniach z czytelnikami. Powiedziała mi, że ma wielką tremę, tak jak ja przed koncertami. Spotka się osobiście z człowiekiem, którego zna z każdego słowa w jego książkach…
– A jeśli on okaże się zupełnie inny, niż sobie wyobrażałam? – martwi się, pakując moją walizkę. – Zresztą… On też sobie mnie jakoś wyobraża. A jeśli się rozczaruje?
– Mamo! Tobą nie można się rozczarować – uśmiecham się i podaję jej moją ulubioną koncertową koszulę.
Chcę ją pocieszyć, ale naprawdę tak myślę. Moja mama jest najbardziej niesamowitą osobą, jaką znam.
– Maciek… – Mama wkłada koszulę do walizki i długo patrzy na mnie przez zaparowane okulary. – Jadę z tobą – mówi nagle. – Nie puszczę cię samego samolotem do Moskwy.
– Co ty opowiadasz?! Mamo!
– Nigdy sam nie leciałeś! I właściwie nic nie wiemy o tym tajemniczym właścicielu skrzypiec Wieniawskiego…
– Profesor wszystko sprawdził. To jakiś samotny milioner. Każdego roku jeden młody skrzypek jeździ do niego, żeby zagrać na najprawdziwszych skrzypcach Henryka Wieniawskiego. Mamo! Czy ty wiesz, co oznacza to, że on wybrał właśnie mnie?! Utwory Wieniawskiego gram od tylu lat! Znam go z każdej nuty, a teraz mam szansę zagrać na jego skrzypcach! Ty musisz się spotkać ze swoim autorem, a ja z tym milionerem!
Mama patrzy na mnie niepewnie.
– Wszystko rozumiem, ale nie chcę, żebyś jechał sam do jakiegoś obcego człowieka.
– Nigdy żadnemu z tych skrzypków, których zaprosił, nic się nie stało. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
– Maciek, ty nie masz pojęcia, co się dzieje na świecie! – mama mówi do mnie tonem, którego nie cierpię. Tak jakbym był małym dzieckiem, któremu wszystko trzeba tłumaczyć. – Ludzie oszukują, kradną, kłamią, zabijają…
– Mamo! To nie jest jeden z twoich kryminałów! To moje życie!!! – krzyczę, bo chcę, żeby mama zrozumiała, że kiedyś wreszcie muszę jechać gdzieś sam. A nawet… chcę. – Henryk Wieniawski był cztery lata młodszy ode mnie, kiedy zaczął studiować w konserwatorium w Paryżu – mówię ciszej, bo widzę, że mamie zrobiło się przykro. – Jego matka zostawiła go tam samego. I musiał sobie radzić. Czytałem na ten temat – dodaję szeptem.
Mama milczy. Chyba przesadziłem z tymi wrzaskami…
– No dobrze – mówi wreszcie i wzdycha. – Może pani Wieniawska wiedziała, co robi. Jedź.
Wysiadam na lotnisku w Moskwie. Czeka tu na mnie tajemniczy mężczyzna w ciemnych okularach. Podchodzi bez słowa, chowając do kieszeni kartkę z moim nazwiskiem. Chwyta mój bagaż, a potem prowadzi mnie do czarnej limuzyny z przyciemnionymi szybami.
Jedziemy dość długo. Mijamy wysokie budynki i cerkwie ze złotymi kopułami. Wreszcie samochód zatrzymuje się przed domem, który wygląda jak jakiś pałac.
Milczący mężczyzna otwiera mi drzwi i prowadzi do środka. Mijamy hol i wchodzimy do salonu. Rozglądam się wokół i mam wrażenie, że znalazłem się na planie jakiegoś filmu. Ściany obwieszone są od góry do dołu obrazami w grubych złotych ramach, z sufitu zwisają wielkie kryształowe żyrandole, a na podłodze leży wzorzysty dywan. Aż boję się na niego wejść…
– Niech tu poczeka – odzywa się wreszcie mężczyzna niby po polsku, ale z wyraźnym rosyjskim akcentem. – Szef odpoczywa. Smożet, pridiot3. Póki co, niech siada! – Pokazuje mi rzeźbiony fotel z wygiętymi nogami. – Katia przyniesie czaj4.
Siadam na brzegu fotela i myślę, że to wszystko rzeczywiście jest dziwne… Najpierw ten tajemniczy mail, potem osobliwy facet, który mnie przywiózł – ni to lokaj, ni to służący, a może szofer… Teraz ten pałac i milioner, który odpoczywa. Ciekawe, jak wygląda? Swoją drogą, niezbyt miło przyjął kogoś, kto właśnie przyjechał z innego kraju na jego wyraźne zaproszenie. Będę tu teraz siedział i czekał nie wiadomo na co.
Nagle otwierają się drzwi i wchodzi młoda kobieta w fartuszku i czepku na głowie. Niesie srebrny samowar5 i stawia go na stole. Uśmiecha się do mnie i dyga. Po chwili przynosi filiżankę i nalewa mi herbaty. Znowu się uśmiecha, dyga i wychodzi.
Podnoszę filiżankę. Jest piękna, jak wszystko tutaj. Cała złocona, malowana w kolorowe kwiaty i granatowe ornamenty. To pewnie dzieło sztuki. Mmm! I herbata pyszna! Szkoda, że nie ma mamy. Ona bardzo lubi dobrą herbatę…
Rozsiadam się wygodnie w fotelu i uśmiecham sam do siebie. Kumple nie uwierzą, jak im opowiem, gdzie byłem. O, właśnie! Zrobię kilka fotek komórką i wstawię na fejsa. Może złapię tu neta.
Wyciągam mojego nowiutkiego smartfona (kupiłem go sobie za nagrodę w ostatnim konkursie) i pstrykam zdjęcie filiżance, fotelowi, obrazom, samowarowi, dywanowi…
– Może mnie też chcesz sfotografować? – rozlega się nagle po angielsku tuż za moimi plecami.
Podskakuję i obracam się, żeby zobaczyć, kto mówi. Kompletnie łysy, chudy mężczyzna stoi w drzwiach, których wcześniej nie zauważyłem.
– Witam w moim domu – uśmiecha się, widząc moje zaskoczenie, i podaje mi rękę.
3Smożet, pridiot (ros.) – jak będzie mógł, to przyjdzie.
4Czaj (ros.) – herbata.
5 Samowar – metalowe naczynie na prąd do parzenia herbaty.
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1838
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1839
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, 10 lipca 1840 roku
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1840
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1841
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Warszawa, rok 1842
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1842
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1843
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Paryż, rok 1843
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Paryż, rok 1844
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Paryż, rok 1846
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Lublin, rok 1846
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Paryż, rok 1846
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Paryż, rok 1848
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
Anna Czerwińska-Rydel
W podróży ze skrzypcami
Opowieść o Henryku Wieniawskim
© by Anna Czerwińska-Rydel
© by Wydawnictwo Literatura
© by Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu
ilustracje © by Dorota Łoskot-Cichocka
PROJEKT OKŁADKI: Katarzyna Kołodziej
ILUSTRACJE: Dorota Łoskot-Cichocka
REDAKCJA MERYTORYCZNA: Teresa Dorożała-Brodniewicz
REDAKCJA: Alicja Kaszyńska, Joanna Pijewska
Fotografie wykorzystane w książce pochodzą ze zbiorów
Archiwum Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu.
Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
ISBN 978-83-7672-302-0
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2014
www.wyd-literatura.com.pl
Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego, Poznań 2014
www.wieniawski.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Aneta Pudzisz