24,90 zł
Książki znanej i lubianej autorki, które zapoznają młodych czytelników z częściami mowy oraz częściami zdania. Małgorzata Strzałkowska w sposób mistrzowski przedstawia zagadnienia gramatyczne i niejednemu utrudzonemu uczniowi pomoże je zrozumieć, uporządkować i zapamiętać, a nawet uczynić całkiem znośnymi! Od teraz orzeczenia, przydawki, przymiotniki czy czasowniki nie będą wywoływać strachu, a uczniowie z uśmiechem na ustach rozprawiać będą o gramatycznych zawiłościach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 37
Części mowy,
czyli
wierszowany samouczek nietypowy
CZYTELNIKU!
Zmierz się mężnie
z rzeczownikiem i przysłówkiem,
nad zaimkiem
pochyl śmiało mądrą główkę,
ze spójnikiem
stawaj w szranki bohatersko
i w spotkaniu z partykułą
okaż męstwo!
Na czasownik
rusz z przyłbicą podniesioną
i staw czoło
czasom, trybom oraz stronom,
w gąszcz przypadków
jak król puszczy pędź na łowy,
a zostaniesz
Wielkim Znawcą Części Mowy!
Autorka
RZECZOWNIK – Kto? Co?
Rzeczowników jest bez liku. Służą nam do nazywania
istot, rzeczy, pojęć, zjawisk – od człowieka do kichania.
KAMELEON W MIEŚCIE
Wpadł do miasta kameleon,
pannie Annie zabrał welon,
kopnął melon, połknął neon
i zawołał: – Jestem Leon!
KRZYK MODY
Czy lubicie gradobicie?
Ja uwielbiam je nad życie,
bo najnowszym krzykiem mody
jest grad nierobiący szkody.
PAN MALINIAK
Pan Maliniak w meloniku
gniótł maliny na chodniku
i nabawił się kataru
od wilgoci z trotuaru.
RODZINKA
Wśród zniszczonych parasoli
mieszka w szatni zgraja moli,
którą szatniarz z szatniarkami
dokarmiają szalikami.
MĘSKI, ŻEŃSKI I NIJAKI
Rodzaj męski – ten sen, kangur,
rycerz, kosmos, płot, deszcz, las,
głos, mężczyzna, dąb, plus, minus,
sos, stuk, wiatr, grad, smutek, czas.
Rodzaj żeński – ta ulewa,
mgła, kobieta, myśl, kra, woda,
pchła, kałuża, burza, róża,
radość, piłka, łza, uroda.
I nijaki rodzaj – to zło,
pisklę, dobro, szczęście, łóżko,
dziecko, zboże, dno, łakomstwo,
dodawanie, słońce, uszko.
A jakiego jest rodzaju
piorun, okno, słoń, brew, ręka,
morze, zgoda, gaz, serduszko,
hałas, Zosia, piękno, męka?
LICZBA POJEDYNCZA I LICZBA MNOGA
To jest mama, to są mamy, to jest rama, to są ramy,
to jest tydzień, to tygodnie, to przechodzień, to przechodnie,
to jest leń, a to są lenie, to jest cień, a to są cienie,
to jest pień, a to są pnie (te pnie ktoś z uporem tnie).
To jest rok, a to są lata, to są łaty, a to łata,
to jest szosa, a to szosy, to jest osa, a to osy,
to jest wujek, to wujkowie, to jest pan, to są panowie,
to jest fiołek, to są fiołki, to jest dołek, to są dołki.
To jest imię, to imiona, to jest plemię, to plemiona,
to jest kurczę, to kurczęta, to jest dziewczę, to dziewczęta,
to mieszczanin, to mieszczanie, to zabrzanin, to zabrzanie,
to jest pies, a to są psy, to jest pchła, a to są pchły.
To jest człowiek, to są ludzie, to jest buzia, a to buzie,
to jest brat, a to są bracia, to jest kat, a to są kaci,
to jest bat, a to są baty, to jest pirat, to piraci –
jeszcze długo, do znudzenia można dalej tak wymieniać...
TYLKO JEDNA LICZBA
Ta złość, szlachta, młodzież, duma,
to uznanie, złoto, ptactwo,
ten tlen, honor, spokój, Paryż,
to powietrze, zło, robactwo.
Te wakacje, dżinsy, skrzypce,
drzwi, nożyczki, imieniny,
sanie, fusy i rajstopy,
wrota, spodnie i Pieniny.
Rzeczowniki te niestety
innej liczby mieć nie mogą –
mają tylko pojedynczą
lub wyłącznie liczbę mnogą.
ODMIANA PRZEZ PRZYPADKI
SMOK
W Broku przez cały okrągły rok
z wysokiej wieży wył – kto? co? – smok.
We dnie i w nocy niósł się w obłokach
ryk – kogo? czego? – rzecz jasna smoka.
Z powodu ryku każdy się głowił,
jak w kość dać – komu? czemu? – smokowi.
Aż raz kominiarz wrzasnął z wysoka:
– Wiem, jak uciszyć – kogo? co? – smoka!
Wejdę na wieżę marszowym krokiem,
na ryk się zmierzę – z kim? z czym? – ze smokiem!
A kiedy wygram, ludziska w Broku
zapomną – o kim? o czym? – o smoku!
W wieży kominiarz stanął o zmroku
i z całej siły ryknął: – o! – smoku!
Ale nie było smoka na wieży, więc się kominiarz nie mógł z nim zmierzyć.
I odtąd w Broku kominiarz ryczy, a smok podobno ryczy w Łęczycy.
ODMIANA PRZEZ PRZYPADKI
PODUSZKA
Kiedy smok nocą właził do łóżka,
sny mu zsyłała – kto? co? – poduszka.
Gdy śnić chciał smocze, upiorne duszki,
tulił róg – kogo? czego? – poduszki.
Gdy wolał raczej sen o ropuszce,
kłaniał się – komu? czemu? – poduszce.
A gdy chciał we śnie zobaczyć wróżkę
– kogo? co? – głaskał? Głaskał poduszkę.
Po przebudzeniu raczył się muszką,
a potem tańczył – z kim? z czym? – z poduszką.
Była wciąż przy nim na życia dróżce
myśl – o kim? o czym? – myśl o poduszce.
A więc wył do niej: – Dam ci jabłuszko!
Słodkie serduszko dam – o! – poduszko!
Lecz dnia pewnego smocza poduszka hop! zeskoczyła cichutko z łóżka
i znikła w parku w króliczej norze, gdzie wreszcie sama wyspać się może.