Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych
Książka dostępna w zasobach:
Powiatowa Biblioteka Publiczna w Łowiczu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 252
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Copyright by Maciej Malangiewicz & Jacek Rutkowski
Wydawca: Łowicki Ośrodek Kultury99-400 Łowicz, ul. Podrzeczna 20tel. 46 837 40 01, www.lok.art.pl
POLSKI INSTYTUT SZTUKI FILMOWEJ
Publikacja współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej
Pomysł i koncepcja wydawnictwa: Maciej Malangiewicz
Projekt okładki i pracowanie graficzne: Jacek Rutkowski
Korekta: Elżbieta Skoneczna, Elżbieta Kacprzak
Tłumaczenie: Stephen Canty
Zdjęcia współczesne i reprodukcje: Krystian Cipiński, Michał Grzejszczak, Rafał Kolos, Jacek Kowalik, Maciej Malangiewicz, Marzena Malangiewicz, Jarosław Michalski, Karolina Wanda Rutkowska, Jacek Rutkowski, Aleksander Stańczak
Skład: Agnieszka Kozakiewicz, Małgorzata Skowronek
Druk: Poligrafia s.j. w Łowiczu
Łowicz 2011
Wydanie I
ISBN 978-83-913912-5-9
DomKultury+
W publikacji wykorzystano archiwalia i zdjęcia ze zbiorów Archiwum Państwowego m. st. Warszawy Oddział w Łowiczu, Muzeum w Łowiczu, Filmoteki Narodowej w Warszawie, Łowickiego Ośrodka Kultury, Archiwum Diecezji Łowickiej, Nowego Łowiczanina, Muzeum Guzików w Łowiczu, I Liceum Ogólnokształcącego im. Józefa Chełmońskiego w Łowiczu, Filmweb oraz ze zbiorów prywatnych.
Autorzy wyrażają podziękowania: Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej, Lidii Sztajnert, Markowi Wojtylakowi, Klemensowi Januszowi Wróblewskiemu, Mirosławie Fudale i Bohdanowi Fudale, Sławomirowi Świerczyńskiemu, Elżbiecie Skonecznej, Annie Chmielewskiej, Marzenie Kozaneckiej-Zwierz, Annie Kośmider, Janinie Ciesielskiej, Magdalenie Pakulskiej, Rafałowi Kolosowi, ks. Stanisławowi Majkutowi, Stephenowi Canty, Karolinie Bryszewskiej, Piotrowi Pakulskiemu, Januszowi Pągowskiemu, Tadeuszowi Rutkowskiemu, Andrzejowi Chmielewskiemu, Janowi Rucińskiemu, Leszkowi Sztajnertowi, Mirosławowi Krysiakowi oraz Stanisławowi Wielcowi.
Okładka: kolaż zdjęć - sala kina „Bzura” 1952 r.; kinooperator Piotr Sztajnert, zdjęcie sprzed 1945 r. oraz kino „Fenix" fot. Jacek Rutkowski
Kino jest rezultatem długotrwałej ewolucji kultury. Nie wymyślił go nikt pojedynczy. Nie wymyśliła go jedna osoba. Nie powstało też od razu jako instytucja, którą dziś znamy, wyłaniało się stopniowo. W ciągu ostatniej dekady XIX wieku ziściło się wreszcie jako odkrycie i weszło w fazę realizacji. W tradycji europejskiej za element decydujący o odrębności nowego zjawiska zwanego kinem uznaje się wyświetlanie filmu na ekranie dla zgromadzonej publiczności. Zatem jako moment powstania kinematografu - i kina w szerokim znaczeniu - przyjęło się uważać datę pierwszej publicznej projekcji filmowej, która odbyła się 28 grudnia 1895 roku.
Była to szczęśliwa epoka, wieńcząca wiek zwielokrotnionego postępu, kiedy mnożące się wynalazki następowały jeden po drugim i jakby uzupełniały się wzajemnie: rower, aeroplan, kolej żelazna, elektryczność, telefon, patefon, maszyna do pisania, automobil, kolejne dyscypliny sportowe spotykające się na pierwszych nowożytnych igrzyskach, a także szczególnie bliska kinu - fotografia drukowana w gazecie. Wszystko miało sprzyjać zmniejszeniu dystansu, lepszemu wzajemnemu zrozumieniu ludzi zamieszkujących odległe kraje i kontynenty. Unosił się nad tą serią duch zespołowości.
Wspomniany pierwszy pokaz filmowy odbył się w Salonie Indyjskim w podziemiach kawiarni Grand Cafe w sercu Paryża, przy bulwarze des Capucines pod numerem 14, w budynku hotelu Scribe. Równie starannie wybrano datę 28 grudnia 1895 roku - po świętach, a przed zabawą noworoczną. W projekcji wzięły udział 33 osoby, ale już od następnego wieczoru 120-osobowa sala nie mogła pomieścić wszystkich chętnych. Po trzech tygodniach, mimo braku reklamy, kinematograf oglądało już regularnie 2500 widzów dziennie.
Natychmiast rozpoczęła się akcja „opanowywania prowincji”. Już w styczniu 1896 roku powstało pierwsze stałe kino Lumiere’ów w Lyonie, wkrótce zaczęto zakładać nowe kina w całej Francji. Równocześnie zaczęły się przygotowania do wielkiej wyprawy w świat. Jeszcze z końcem stycznia pięćdziesiąt dwu - lub trzyosobowych ekip, każda z jednym aparatem, którego trzeba było strzec jak oka w głowie, wyruszyło w świat.
Gdyby pod koniec XIX wieku Polska była normalnym państwem, pierwszy pokaz kinematografu w naszym kraju odbyłby się zapewne w kwietniu 1896 roku. Wtedy bowiem przybyła do Warszawy jedna z ekip operatorskich Louisa Lumiere’a. Miesiąc później, w drodze do Petersburga, zjawiła się następna. Ówczesna Warszawa, opanowana przez administrację rosyjskiego zaborcy, była jednak zapyziałym, prowincjonalnym miastem, w którym biura całymi dniami nie działały, a urzędnicy byli niesłowni. Nie mogąc z nikim ustalić terminu i miejsca projekcji kinematografu, lyońscy emisariusze opuścili miasto jak niepyszni.
Widok Łowicza z przełomu XIX i XX w. utrwalony na karcie pocztowej z okresu pierwszej wojny światowej.
W tej sytuacji pierwsza projekcja kinematografu Lumiere’ów na ziemiach polskich miała miejsce w bardziej wtedy cywilizowanym galicyjskim Krakowie 14 listopada 1896 roku, z opóźnieniem więc, ale za to w pięknej sali teatralnej. Pokaz odbył się z inicjatywy dyrektora krakowskiego Teatru Miejskiego, Tadeusza Pawlikowskiego, który jesienią 1896 roku, obejrzawszy w Wiedniu kinematograf, uznał go za dobry sposób przyciągnięcia do kierowanego przez siebie teatru nowej widowni. Dogadał się z wysłannikiem lyońskiej firmy i kinematograf na trzy tygodnie zawitał do Krakowa. Ogromne powodzenie tych wczesnych pokazów dowodziło, że polska publiczność zainteresowana jest nowinkami technicznymi i spragniona wiedzy o świecie w takim samym stopniu, jak w pozostałych krajach europejskich.
U zarania pokazów firnowych nie było jeszcze instytucji kina, które wyłaniało się stopniowo w latach 1908-1915. Wczesne filmy nie chciały opowiadać historii, ich zadaniem było olśniewanie, zdumiewanie widza, możliwe dzięki zawartym w filmie „atrakcjom”. Niekoniecznie wynikały one z użycia specyficznie filmowych środków nowego medium, raczej z zastosowania nowego urządzenia - kamery do rejestracji tego, co znalazło się w polu jej widzenia.
W 1912 roku pierwszy kinematograf „Eos” rozpoczął swoją działalność w Łowiczu. Biorąc pod uwagę, że był to jeszcze okres zaborów i związane z tym uwarunkowania, można przyjąć, że nasze miasto stosunkowo wcześnie mogło pokazać zdumionym mieszkańcom nowy „cud techniki”, który przetrwał równo 100 lat.
Zasłużony łowiczanin Władysław Tarczyński, pisząc w 1897 roku książkę „Łowicz. Wiadomości historyczne”, zapewne nieświadomie zapowiedział na jej końcu powstanie pewnego budynku „... mając też na względzie postęp cywilizacyjny i rozwój wyższych pojęć i estetycznych wymagań jego mieszkańców - pewne kółko ludzi dobrej woli usiłowało wzmocnić decyzję budowy nowego teatru w połączeniu z resursą, w zamian dotychczasowych przestarzałych i niedogodnych miejsc zebrań i artystycznej rozrywki. Na skutek tego, pani Henryka Reinecke, właścicielka posesji Nr 110-112 (372) przy ulicy Podrzecznej, ostatecznie postanowiła na swym placu wybudować gmach, a w nim odpowiednią część na teatr i resursę, z uwzględnieniem tego czesnych wymagań. Plan tej pięknej budowli już jest zrobiony przez miejscowego budowniczego, p. Jana Zapolskiego i wkrótce przedstawiony będzie do zatwierdzenia. Materyały już się gromadzą i w ciągu roku 1899 stanie okazały budynek, który zmniejszy przy ulicy Podrzecznej ilość pustych placów, będących pamiątką po dawnych Pogorzelach”. Wydaną drukiem dwa lata później książkę zakończył słowami: „Niniejsza praca moja jest słabym dalszym ciągiem tego rodzaju prac poprzedników, a po mnie następcy niech dalej ją prowadzą”.
W setną rocznicę powstania pierwszego kina w Łowiczu przekazujemy do Państwa rąk publikację, której zamiarem jest oddanie hołdu osobom, obiektom i wydarzeniom na tle historii naszego miasta z KINEM w tle.
Maciej Malangiewicz
Cinema was not invented by any one person; it is the outgrowth of many years of cultural evolution. Nor did it suddenly spring into being as the institution we know today but evolved gradually. The world’s first film projection took place in Paris on 28 December 1895. In January 1896, the Lumiere brothers opened the first permanent picture theatre in Lyon and it was not long before there were new cinemas all over France. Worldwide, there were fifty teams of two or three projectionists by the end of January that year.
The new invention was given its first trial presentation in Warsaw, then part of the partition under Russian administration. The demonstration was not a success. Poland’s cinema projection using the Lumieres’ technology took place in Kraków on 14 November 1896.
Lowicz’s first cinema, the „Eos”, opened in Podrzeczna St. in 1912 in a late 19th-century building that had previously housed a theatre of the same name. The „Eos” theatre was ceremoniously inaugurated on 30 December 1899. Local amateurs shared the stage with professional actors. The theatre quickly became the main entertainment venue for Łowicz high society and hosted many leading figures of the day, including Nobel Prize laureate Henryk Sienkiewicz, and future Polish Prime Minister and Treasurer Władysław Grabski, then a member of the Russian Duma.
Civilisation was making such rapid strides that, twelve years after the theatre opened its doors, a screen to project moving pictures was hanging over the stage, just as the Lumiere brothers had envisioned. Aleksy Kobielski and Edmund Aleksander Schmidt were the local cinematographic trailblazers. The „Eos” screened its first film on 27 May 1912. The cinema was temporarily closed during the First World War and did not reopen until 1917.
The people of Łowicz really took to the cinema, so the opening of the Military Cinema in the barracks of the 10th Infantry Regiment in Podrzeczna St. at the beginning of 1920, came as no surprise. In 1921, the army made their projector available to the residents of Łowicz. The cinema offered a varied programme that included everything from comedies to Polish patriotic dramas. Summer sessions were offered in the middle of 1925. These were held in an outdoor garden in the evening. The films were accompanied by the 10th Infantry Regiment Band. In 1932, the Military Cinema became the first in Łowicz to install equipment to show sound films. The last mention of this in the press was published in February 1934.
A third cinema, the „Spójnia” (Bond), owned by Wiktor Grabowski, operated at 25 Piotrkowska St. (now Stanisławski St.) in 1921-1923 but closed a year later when the projector broke down. Kazimierz Dobrzyński, the former manager and a mechanic at the Military Cinema, entered into an agreement with the owner to run the cinema. Dobrzyński applied for a licence in his own name in March 1923. The Starost ruled favourably and the cinema was opened provisionally in time for Easter. Screenings were held on 22-24 April. There are no surviving documents or references concerning the running of the „Spójna” cinema after that.
It was ten years before the next attempt to open a cinema on these premises. The „Zorza” (originally „Mars”) cinema opened on 14 January 1933. Stanisław Stankiewicz applied for a licence to run a picture theatre. A lack of sound equipment ensured that the enterprise was short-lived.
The owners of the „Eos” quickly installed sound equipment and brought in additional projectors on Fridays to keep ahead of the competition. The deepening of the Great Depression caused considerable financial hardship in Poland and the bottom lines of Łowicz cinemas were not spared. Big screen presentations of important events in the life of the city were enormously popular with the people of Łowicz. Maria Kobielska held a free screening of the news footage of the funeral ceremony of Marshall Józef Piłsudski at her cinema.
The „Corso” sound cinema was founded by Kazimierz Świerczyński and Wacław Czajkowski at the beginning of 1935. They leased the auditorium of the Folk House in Bp. Bandurski St. (now Pijarska St.). The building had only been erected the previous year. One of the first to take up employment at the new cinema was Piotr Sztajnert. Sztajnert was to remain employed in the cinematographic industry until 1981. The „Corso” operated regularly and gave the „Eos” some pretty stiff competition. The lease was extended for a further five years in 1939.
Both cinemas had their activities brought to an abrupt halt by the outbreak of the Second World War. Their equipment was confiscated in November 1939. The Germans set up a Soldatenheim (Soldiers’ Home) in what had been the „Eos” while the „Corso” served as the Starost’s office. The occupying authorities, however, soon reopened the „Corso” to entertain the German army. Overtime, the Polish population were admitted, although Jews were completely banned. The programme was subjected to rigorous censorship. Cinema was a propaganda tool that extolled the German army and promoted fascist ideas. The „Corso” was closed at the end of 1944. This was most likely had something to do with the outbreak of the Warsaw Uprising and the situation on the front. The Germans pulled out of Łowicz on 17 January 1945, but not before mining the Folk House. Piotr Pakulski, one of the workers there, however, managed to prevent the building from being blown up.
The first Red Army units entered Łowicz in January 1945 and the Polish Army followed a while later. The former „Corso” cinema was nationalised, along with the rest of the building, and renamed the „Polonia”. Kazimierz Świerczyński was made the manager. Admission to the first post-war screenings was free. The programme consisted almost entirely of Soviet war films with the occasional American war film thrown in. The first film where entry was by ticket was a 1936 Polish production entitled „Miss Brinx’ Secret”. The paucity of the censored programme was such that the „Polonia” frequently invited famous (and not so famous) showmen and actors to the stage.
The „Polonia” was renamed the „Bzura” around 1953. The „Days of Soviet Film” was one of the greatest periodic film festivals held in Lowicz during the post-war period.
The cinema was upgraded in the mid-1960s, which necessitated its being temporarily moved into the old „Eos” building in Podrzeczna St.
The „Bzura” was classified as a first class cinema in 1972. Every so often the routine monotony of the 1970s and 1980s was broken up by theatrical performances, appearances of big name actors, and screenings of the latest blockbusters. The cinema was briefly closed during the martial law period of 1981. After 1989, the cinema became the property of the State Treasury. It was rented out to a private agent for a short period but that proved unsuccessful as new developments like video hire had brought about a decline in popularity. The Łowicz Cultural Centre, which took over the management of the „Bzura” building, continued to run the cinema from 1993 onwards. Fortunately, Łowicz filmgoers appreciated that certain kinds of film can only really be experienced on the big screen. Meanwhile, in 2003, the heirs of the pre-war owners of the Folk House Association were finally successful in their long-running action to recover the building in Pijarska St. As the local government authority was unable to spend any money on the cinema (the municipality did not own the property), its technical state had deteriorated. The „Bzura” gave one last symbolic screening on 18 December 2003 before finally being closed forever. A private businessperson later purchased the part of the building in which the cinema was housed with a view to turning it over to commercial activity.
The closing of the „Bzura” left Łowicz without a working cinema. The Łowicz Cultural Centre created a stopgap by purchasing a small projector and 56 seats. Regular film festivals continued to be held despite the difficulties. An opportunity to revive the cinema soon presented itself with funding from the local government and the Polish Film Institute in Warsaw. In 2006, the „Fenix” (Phoenix), a new, modern cinema, rose from the metaphorical ashes and was admitted to the Arthouse Cinemas Network, thereby capping a hundred years of cinema in Łowicz.
It all began with silent black and white pictures. Then sound and colour held sway on the silver screen. What will be next? The era of full digitalisation and 3D technology is upon us. What does the future hold in store for cinema in Łowicz? Only time will tell.
Kino „Eos” powstało w Łowiczu w 1912 roku przy ulicy Podrzecznej 24, w teatralnym przybytku o tej samej nazwie. Narodziny kinematografu w czternastotysięcznym mieście znajdującym się pod zaborem rosyjskim stały się wielkim wydarzeniem. Właścicielem pierwszego kina był Edmund Aleksander Schmidt (ur. 6 VI 1868 roku w Kutnie), przemysłowiec, inżynier. Uzyskał dyplom inżyniera chemika i dra filozofii w Zurychu. W 1903 roku zbudował i uruchomił w Łowiczu przy ul. Bolimowskiej nr 55 fabrykę nici z napędem parowym. Jego przedsiębiorstwo posiadało dużą zdolność produkcyjną, pracowało w nim ok. 20 osób. Na terenie posesji przyszłego kina miał wcześniej zakład kołodziejsko-stolarski, prowadzony wspólnie z Aleksym Kobielskim (ur. 17 VI11866 roku). Razem postanowili uruchomić kinematograf i stali się pionierami lokalnej X muzy.
Kino „Eos” znalazło swą siedzibę w piętrowym, neoklasycystycznym budynku teatru i resursy miejskiej, wybudowanym w latach 1897-1899 wg projektu Jana Zapolskiego. Największa i najbardziej okazała w owych czasach sala widowiskowa dziewiętnastowiecznego Łowicza została wzniesiona nakładem 30.000 rubli z inicjatywy Henryki Wilhelminy Reinecke, wdowy po Gotfrydzie Adamie Reinecke. Pomysłodawcą nazwy teatru, nawiązującej do mitologicznej bogini Jutrzenki, był łowicki księgarz i wydawca Karol Rybacki.
Portret Karola Rybackiego (1859-1935)
Plan I piętra i parteru kina „Eos” w Łowiczu.
Duża sala na parterze mogła pomieścić 182 widzów, dodatkowe miejsca znajdowały się na galerii. Oświetlenie stanowiły acetylenowe lampy produkcji warszawskiej firmy „Promień”. Działalność teatru „Eos” została uroczyście zainaugurowana wieczorem 30 grudnia 1899 roku rymowanym „Prologiem” pióra Karola Rybackiego, jednoaktową komedią Aleksandra Fredry pt. „Pan Benet”, krótkim obrazkiem dramatycznym Ludwika Anczyca „Łobzowianie” oraz wieczorkiem tańcującym. Podczas prologu, dziewięć łowickich dam przyodzianych w tuniki przeobraziło się w muzy greckie. Dwujęzyczne afisze do przedstawień oraz programy zostały wykonane w drukarni Karola Rybackiego w Łowiczu. Sala teatru „Eos” była dzierżawiona od właścicielki gmachu Marii Augusty Schmidt z domu Reinecke, żony znanego łowickiego przedsiębiorcy, inż. Edmunda Schmidta.
Na łowickiej scenie gościli lokalni amatorzy oraz aktorzy zawodowi. Na deskach teatru „Eos” od 1902 roku wystawiali sztuki teatralne członkowie lokalnego kółka miłośników sceny. Ku zadowoleniu publiczności występował tu chór Łowickiego Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”. Teatr szybko stał się główną rozrywką elity Łowicza.
Przedstawienie inauguracyjne w teatrze „Eos”, 1899 r.
Wizyta H. Sienkiewicza w Łowiczu, 1904 r.
W niedzielę 10 stycznia 1904 roku w teatrze „Eos” gościł Henryk Sienkiewicz w towarzystwie: Witolda Lewickiego, Henryka Radziszewskiego, Ignacego Balińskiego i Stanisława Libickiego. Wizyta późniejszego polskiego laureata Nagrody Nobla i pozostałych prelegentów miała związek z prowadzoną przez nich publiczną kwestą na rzecz pomocy ofiarom powodzi w Królestwie. W 1905 roku, podczas utrwalonego w historii miasta strajku szkolnego, w sali teatru „Eos” uchwalono śmiałą rezolucję, w której żądano wobec władz carskich m.in. pełnej autonomii dla Królestwa Polskiego oraz unarodowienia szkół. W tym samym roku wystąpił tu ówczesny poseł do Dumy, późniejszy premier rządu Rzeczypospolitej i minister skarbu, Władysław Grabski.
Dochody ze sprzedaży biletów na wiele przedstawień teatralnych i koncertów były przeznaczone częściowo lub w całości na cele charytatywne. Wspomagano w ten sposób budżety lokalnych szkół oraz instytucji społecznych. Organizowano tu także popularne w Łowiczu bale i wieczory recytatorskie. Postęp cywilizacyjny sprawił, że 12 lat po otwarciu podwojów teatru, na scenie zawieszono ekran służący do wyświetlania żywych obrazów według pomysłu braci Lumière.
Kinematograf „Eos ”
Zwiedziliśmy w tych dniach urządzony przez właściciela miejscowego teatru - kinematograf, który ma być ostatnim wyrazem nowoczesnej techniki. Motor gazowy o sile 11 koni porusza dynamomaszynę dającą dostateczną ilość światła elektrycznego dla pełnego oświetlenia sali, sceny, garderób i wszystkich korytarzy. Próbne oświetlenie dało efekt wspaniały. Na wypadek zepsucia się maszyn, urządzono specjalną kabinę z akumulatorami, dla przechowania zapasu elektryczności. Sam aparat z filmami urządzony jest na górze po za murowaną ścianą, w oddzielnym sklepionym pomieszczeniu, zaopatrzonym w żelazne drzwi bezpieczeństwa, aby na wypadek zapalenia się filmy, można było drzwi zamknąć od kabiny, nie czyniąc w teatrze najmniejszego popłochu i zamieszania. Kinematograf nosić będzie nazwę „Eos” (bogini grecka, zwana przez Rzymian „Aurorą”) i prawdopodobnie w ruch puszczonym będzie za dwa tygodnie. Napis ze świetlnych elektrycznych liter umieszczony będzie nad wejściem. IV sali również z dwóch stron umieszczone są dwa elektryczne wentylatory, dla odświeżenia powietrza.
„Łowiczanin” nr 17 z 26 IV 1912 r. str. 4
Światowy Kongres Wydawców Filmowych, który odbył się w Paryżu w dwóch sesjach, w 1908 i 1909 roku uchwalił m.in. wyłączne używanie w obiegu komercyjnym taśmy o szerokości 35 mm, a także nowe zasady eksploatacji filmów. W miejsce dotychczasowej sprzedaży taśm wprowadził system ich wynajmu na określony czas; w owym czasie prezentowano w kinach zwykle godzinny seans, podczas którego wyświetlano od kilku do kilkunastu krótkich filmów. Ówczesny repertuar kinematografów obejmował bardzo zróżnicowaną tematykę: polityczną, batalistyczną, sportową, przyrodniczą, sensacyjną i najbardziej popularną - obyczajową. Premiera łowickiego kina zbliżała się wielkimi krokami.
Wsobotę 25 maja, w niedzielę 26 i poniedziałek 27 maja r. b. odbędzie się przedstawienie w teatrze miejscowym. Część I. „Sierra - Newada”. Piękne zdjęcia z natury. Część II. „Odcięci od świata”. Dramat w wykonaniu wybitnych artystów amerykańskich. Część III. „Jesień na południu Francij”. Zdjęcia z natury w kolorach. „Porwanie”. Wszystko to już było. Część IV. „Przed obliczem śmierci” melodramat. „Zamiejska wycieczka” wyjątkowo komiczne. Nadprogram. „Tańce andaluzyjskie” balet. Początek w wigilie od godziny 7 1/2 w każde święto od godziny 6-ej wieczorem.
„Łowiczanin” nr 21 z 24 V 1912 r. str. 1
Planowany na 25 maja 1912 roku debiut kinematografu „Eos” musiał zostać przełożony.
Fragment planu kina „Eos” w Łowiczu.
Budynek kina „Eos” przy ul. Podrzecznej.
Pierwsza historyczna wzmianka prasowa dotycząca kina „Eos”. „Łowiczanin” 1912 r., nr 21, str. 1.
W sobotę miało się odbyć przedstawienie kinematograficzne, lecz ze względów technicznych odłożone zostało do poniedziałku. Bilety zwrócono lub też uczyniono ważnemi na poniedziałek.
Wieczorem napis „Eos” jaśniał na zewnątrz obramowany elektrycznemi lampkami co efektownie sprawiało wrażenie. Sala była przepełnioną po brzegi i przedstawienie w zupełności się udało. Obrazy wychodziły jasno, czysto bez zbytnich drgań, a nawet sceny nieruchome wychodziły zupełnie spokojnie. Niektóre obrazy, zwłaszcza humorystyczne, wywoływały wybuchy śmiechu. Zauważyliśmy, że zbyt dramatyczne sceny denerwowały widzów, należałoby jak najmniej posługiwać się nimi. Bardzo interesują podróże, widoki, sceny humorystyczne, rodzajowe, historyczne. Podobno w nadchodzącą sobotę ma być przedstawioną część epopei Homera „Przygody Ulissesa”.
A teraz kilka słów do niektórych osób z publiczności, zwłaszcza galerjowej: zauważyliśmy, iż w razie, jeżeli obraz z początku wychodzi nie jasno, lub odwrócony jest napis - zwracają uwagę hałasowaniem i tupaniem, co w wysokim stopniu denerwuje innych widzów, jak również i osoby będące przy aparatach. Należy zrozumieć, iż zdarza się, że przysłana taśma jest przerwaną i sklejoną w połowie odwrotnie, czyli, że napisy z początku idą prawidłowo - dalej odwrotnie - chcąc je sprostować, należałoby zużyć najmniej pół godziny czasu dla odwinięcia tejże, przecięcia jej, zlepienia i nawinięcia na nowo; zaś obraz niejasny - osoba będąca przy aparacie reguluje - patrząc przez specjalny otwór i nastawia należycie, wszelki zaś hałas paraliżuje, przeszkadza i opóźnia dokładnie przedstawienie obrazu, a zarazem świadczy o naszej niekulturalności.
„Łowiczanin” nr 22 z 31 V 1912 r. str. 4
Kinematograf „Eos” od samego początku zdobył wielką popularność wśród przedstawicieli różnych grup wiekowych i społecznych. Masowo odwiedzały kino dzieci i młodzież szkolna, ludzie prości, jak i miejscowa inteligencja. Seanse rozpoczynały się zwykle o godzinie 20.00. Potem prezentowano dwa pokazy zestawu filmów, najczęściej w godzinach 19.00 i 20.30. Niektóre filmy pojawiały się aż na trzech projekcjach dziennie. Od lipca w czasie seansów były regularnie prezentowane filmowe dzienniki firmy Pathe. Francuska wytwórnia zaczęła jako pierwsza na świecie realizować kronikę filmową zatytułowaną Pathe - Journal, która odtąd poprzedzała wszystkie seanse filmowe. Łowiccy kinomani mieli dostęp do regularnych informacji z całego globu. Wyświetlana była również kronika Gaumont. Adres kina Podrzeczna 24 stał się dla wielu oknem na świat. Pojawił się pierwszy idol, aktor Max Linder (ur. 1883), bohater krótkich francuskich obrazów komediowych. Trwające od 6 do 10 minut filmy z tym aktorem powstawały na ogół w ciągu jednego dnia. Plenery znajdowano w pobliżu siedziby Pathe, w Vincennes. Zdjęcia poprzedzała tylko jedna próba, jeśli w ogóle się odbywała. Dubli nie praktykowano. Linder swej postaci nadał imię Max i umieszczał ją w tytule każdego nowego filmu („Max znów wolny”, „Nowy romans Маха”, „Мах bandytą”, „Мах już po ślubie”). Zrealizowana w 1910 roku seria przygód Маха odniosła wielki sukces. Zdobył status pierwszej gwiazdy w dziejach X muzy. Na krótko przed wybuchem I wojny światowej popularność Lindera, jak również uprawianego przez niego gatunku, osiągnęła w Europie apogeum.
Kinematograf „Eos” coraz bardziej zyskuje sobie popularność. W ubiegłą niedzielę sala była przepełnioną. Sympatyczne wrażenie robią antrakty - gdy się bowiem rozwidni - wszyscy znajomi odnajdują się, lecz za nim zdążą sobie podać rękę, światło gaśnie. Słyszeliśmy głosy, że przynajmniej 5 minutowe antrakty nie szkodziłyby wcale.
„Łowiczanin” nr 30 z 26 VII 1912 r. str. 6
Lokalny tygodnik „Łowiczanin” zamieścił pierwszą w historii miasta recenzję prasową z filmu „Z wojen Napoleońskich rok 1812” w 4-ch częściach, prezentowaną w kinie 28-29 września 1912 roku.
Demonstracja tego wielkiego obrazu trwała 11/2 godziny
Ostatnie przedstawienie wojny 1812 roku cieszyło się dużym powodzeniem. Istotnie sporządzenie filmu tych gigantycznych zapasów wiele musiało kosztować wysiłków i trudu, lecz nie mogły w zupełności zadowolić bardziej subtelnych zwolenników napoleońskiej odysei. Sama postać bohatera przedstawiona zbyt młodo, nie dawała złudzenia prawdy, a już w chwili wysyłania posła do pertraktacji o pokój za każdą cenę, widziało się zwykłego aktora kalkującego na palcach pro i contra. Zaś po odjeździe posła, cała mimiczna gra oczami nie licowała ani z powagą, ani z majestatem wielkiego zwycięzcy z pod Austerlitz i Wagram. Lepiej i poważniej była ujęta i traktowana postać Kutuzowa i jego sztabu. Lud rosyjski przedstawiono jako tłum oberwanych żebraków. Wprawdzie jak mówi historia, bogatsi opuścili Moskwę. Sceny rabunków i gwałtów popełnianych jakoby przez Francuzów - przypominały epizody z wojen tatarskich - a wszakże wojsko francuzkie odznaczało się galanterią, zwłaszcza wobec dam. Lecz trudno było uwierzyć, by znienacka zaskoczeni, pojedynczy bohaterowie z pod piramid na kolanach błagali o darowanie życia. Na uczcie maruderów zauważyliśmy w jednym ze spalonych domów w Moskwie wiedeńskie krzesła i karabiny magazynowe, zaś w czasie rabunków wynoszono i wyrzucano z okien same puste skrzynki.
Dodatnią stroną były obrazy okolic, zdejmowane na miejscu podczas silnych mrozów i śniegów, zwłaszcza leśne. Sceny zbiorowe i pochody, oraz bitwa sama dobrze były inscenizowane. Sceny rozstrzeliwania podpalaczy - nie były należycie wystudiowane, po pierwszej bowiem salwie wszyscy padli pokotem jak jeden mąż, a wiadomo przecie, że nie od razu strzały powalą każdego, w masie takiej nie jeden się jeszcze ostoi. Pomimo usterek, całość robiła imponujące wrażenie.
„Łowiczanin” nr 39 z 27 IX 1912 r. str. 6
Warto w tym miejscu odnotować niebezpieczną sytuację, która wydarzyła się w pierwszych miesiącach funkcjonowania kina, dokładnie 1 grudnia 1912 roku podczas prezentacji serii filmów, wśród których był obraz pod nazwą „Pożar na Bałkanach”.
Popłoch w teatrze
W ubiegłą niedzielę w teatrze miejscowym, podczas przedstawienia kinematograficznego ktoś krzyknął w sieni „pożar”, jednocześnie odezwał się dzwonek alarmowy, umieszczony na ulicy przed teatrem. IV tej chwili powstała panika, zaczęto się tłoczyć ku wyjściu i gdyby nie przytomność kilku panów, którzy odepchnęli publikę od drzwi i krzyknęli: „nie ruszać się z miejsc, pali się na Bratkowicach”, mogłyby być smutne następstwa.
Zauważyliśmy, że największe zamieszanie wywołały osoby, które służą w straży ogniowej, gdyż raptownym pozrywaniem się z miejsc i wybieganiem poprzez głowy niemal publiczności szerzyły popłoch, a już ci, nie powinni w tych razach tracić przytomności, a spokojnie powstać i wyjść dla spełnienia obowiązku.
Zwracamy uwagę, że w czasie pożaru w teatrach jedynym ocaleniem życia jest spokojne siedzenie na miejscach i opróżnianie takowych po jednym rzędzie; wszelkie zrywanie się z miejsc i tłoczenie powoduje strach paniczny. Zwykle pierwsze osoby we drzwiach nie wytrzymują naporu z wewnątrz i przewracają się. Krzyk dzieci i kobiet potęguje grozę i tworzy się wtedy wał poduszonych ciał ludzkich, które dopiero w godzinę lub więcej po uduszeniu, stają się pastwą płomieni, gdy w zwykłych warunkach, każdy teatr w 10 minut bywa opróżniony.
Co się tyczy teatru kinematograficznego w Łowiczu, to wszelkie prawdopodobieństwo pożaru z góry jest wykluczone. Sala sama nie przedstawia materiału palnego, na scenie poza ekranem nic nie ma oprócz pianina, zaś aparat kinematograficzny znajduje się na górze w kamerze murowanej sklepionej, skąd tylko przez mały otwór w murze widać światło soczewki aparatu. IV razie zapalenia się filmu, automatyczna klapa zasłania otwór na salę, zaś film może się tylko spalić na krótki dystans do aparatu; mechanik zaś dla bezwzględnego bezpieczeństwa wychodząc, zamyka drzwi żelazne, tak, że publiczność nawet nie dowie się nigdy o wypadku.
Słyszeliśmy, że zarząd straży polecił dzwonek alarmowy umieścić dalej, aby głos jego nie dochodził do teatru. Również zarząd ma ustanowić posterunki strażaków, którzyby na wypadek popłochu swym spokojem utwierdzili w publiczności pewność, iż nie ma niebezpieczeństwa.
„Łowiczanin” nr 49 z 6 XII 1912 r. str. 5
Kino wzbudzało niesłabnące zaciekawienie. W styczniu 1913 roku na ul. Podrzeczną dotarli nowi widzowie.
Włościanie w kinematografie
P.p. Rybicki z Wólki Łasieckiej i Wróblewski z Zygmuntowa postanowili swej służbie folwarcznej pokazać kinematograf, którego nigdy nie widzieli. Wyprawiono ich tedy w liczbie około 60 osób na kilku wozach. Włościanie bardzo się zainteresowali samym napisem „Eos” z jarzących elektrycznych lampek. Następnie z ogromną ciekawością śledzili obrazy które swą aktualnością wprowadzały ich w zdumienie. Za wielką zasługę poczytać należy panom R. i W., że starają się wszelkiemi sposobami uświadamiać lud wiejski i do godziwych zachęcać go rozrywek.
„Łowiczanin” nr 5 z 31 11913 r. str. 5
W 1913 roku do Łowicza dotarło zarządzenie władz zwierzchnich.
Kinematografy
Ministerjum spraw wewnętrznych wydało za Nr 5449 cyrkularz, ustanawiający prawidła, określające demonstrowanie obrazów, przedstawiających zdarzenia, w których biorą udział Osoby Najwyższe. Przede wszystkim obrazy te muszą być przedstawiane ministrowi Dworu Cesarskiego do przedwstępnego rozpatrzenia; następnie, obrazów tych nie wolno demonstrować przy akompaniamencie muzyki; wreszcie muszą one bezwzględnie stanowić odrębną część programu. Przed i po wystawieniu musi być zarządzona przerwa.
„Łowiczanin” nr 32 z 8 VII11913 r. str. 5
W kinie prezentowane były głównie dramaty wytwórni Nordisk z Kopenhagi, komedie, zdjęcia z natury i obrazy naukowe z Francji, Włoch, Ameryki, ale też z Hiszpanii. Wszystkie filmy w tym czasie były czarno-białe. Zdarzały się przypadki, że producenci starali się kolorować taśmy, choć efekt końcowy był prymitywny.
Na przełomie pierwszej i drugiej dekady stulecia obrazy przeobrażały się stopniowo w dwugodzinny seans z kroniką aktualności i jednym „głównym” filmem pełnometrażowym.
Z kinematografu w Łowiczu
Wsobotę i w niedzielę w kinematografie „Eos” przedstawione będą obrazy w kolorach ze znanej satyry średniowiecznego błędnego rycerstwa Cerwantesa p. t. „Don Kichot z Manchy”.Wdniach 6, 7 i 8 września daną będzie głośna w całym świecie przeróbka powieści mistrza Sienkiewicza p. t. „Quo Vadis”.
„Łowiczanin” nr 34 z 22 VIII 1913 r. str. 4-5
Włoski film „Quo Vadis”, wyprodukowany w 1912 roku, został zaprezentowany w Łowiczu w dniach 6-8 września 1913 roku. Trwał 2,5 godziny. Był monumentalnym filmem historycznym. Tego typu obrazy filmowe miały znaczny wpływ na rozwój kinematografii. Wykorzystywały bowiem nowe środki techniczne pozwalające uzyskać niezwykłe efekty ekranowe, wymagały odmiennej aranżacji przestrzeni, ponieważ często realizowane były w prawdziwych pałacach i katakumbach. Posiadały wielki rozmach inscenizacyjny. Zapewne robiły wrażenie na łowickiej publiczności, zarówno tej dorosłej, jak i najmłodszej.
„Łowiczanin” 1913 r., nr 37, str. 8.
Kinematograf „Eos” w następną niedzielę, tj. 7 września o godzinie 1-ej w południe urządza bezpłatne przedstawienie obrazów, ze znanego powszechnie dzieła Henryka Sienkiewicza „Quo Vadis”, dla niezamożnej dziatwy naszego grodu. Byłoby pożądanym, gdyby kierownicy szkół miejskich, „Jedności", szkoły fabrycznej i ochron, wybrali z pomiędzy uczących się dzieci niezamożne i zaopatrzywszy jedno ze starszych własnoręczną kartką z wymienieniem ilości dzieci, skierowali je do kinematografu. Również będą mogły wejść na przedstawienie dzieci niezamożne, nieuczęszczające do szkół.
„Łowiczanin” nr 35 z 29 VII11913 r. str. 5
„Łowiczanin” 1913 r., nr 42, str. 8.
28 września 1913 roku odbył się w Łowiczu Ingres Aleksandra Kardynała Katowskiego do Kolegiaty Łowickiej. Wydarzeniu towarzyszyła ekipa filmowa. 17 i 18 października widzowie mogli zobaczyć to wydarzenie na ekranie kina „Eos”. Był to pierwszy historyczny i publiczny pokaz reportażu filmowego z naszego miasta.
W roku 1914 wielkim wydarzeniem filmowym były pokazy majowe filmu „Największa ekspedycja myśliwska do środkowej Afryki pod naczelnym dowództwem kapitana Mechina”. Film zaznajamiał widzów małego miasteczka z życiem i obyczajami afrykańskich plemion. Anons prasowy zapowiadał obrazy rozgrywające się w Marsylii, Aleksandrii, Kairze, pustyni nubijskiej, Chartum, wodach Nilu, Sudanie, Fachodzie, Tongo, Ondurmanie, Górnym Egipcie, Bombaju i innych miejscach.
Wyprawa myśliwska do Afryki Środkowej jest najciekawszym obrazem przyrodniczym, jeszcze w kinematografach nie spotykanym. Fabryka Braci Pathe zorganizowała całą wyprawę do Afryki Środkowej, by uzyskać taśmę istotnie bezkonkurencyjną, która przedstawia sceny łowieckie na tych dalekich terenach w egzotycznych warunkach wspaniałej podzwrotnikowej przyrody, na tle afrykańskiej fauny, oraz zamieszkujących te strony czarnych plemion. W niedzielę o 4 godzinie odbędzie się bezpłatne przedstawienie dla niezamożnej dziatwy naszego grodu. Byłoby pożądanym, ażeby kierownicy ochron i szkół zawiadomili uczniów o tym ciekawym przedstawieniu.
„Łowiczanin” nr 18 z 1 V 1914 r. str. 4
Film spotkał się z dużym zainteresowaniem. Był prezentowany sześć razy. „Łowiczanin” tak ów obraz relacjonował.
Kinematograf dla szkolnej dziatwy
Wielką uciechę zrobili dziatwie właściciele kinematografu „Eos”, dając bezpłatne przedstawienie w ubiegłą niedzielę dla dzieci szkół początkowych i ochron. Uznanie należy im się tym większe, iż wybrano obrazy pouczające, mianowicie Ekspedycję myśliwską kapitana Mechina do środkowej Afryki. Piękne widoki podzwrotnikowych okolic, dziewicze lasy, pustynie, skały, polowania na wszelkiego rodzaju drapieżne zwierzęta, wreszcie obyczaje Murzynów, ich pożywienie, tańce wojenne wszystko to złożyło się na bardzo udane przedstawienie, dzieci sposobem poglądowym przyswoiły sobie pojęcie o zwierzętach, jedynie z opowiadania znanych. Maleństwa z zapartym oddechem śledziły zwinne ruchy tygrysów, żyraf, rysiów i całe stada różnego ptactwa uwijającego się dokoła. A jednak słyszeliśmy niektórych inteligentów, odzywających się, iż woleliby patrzeć na Maksia, obrazy naukowe ich męczą.
„Łowiczanin” nr 19 z 8 V 1914 r. str. 4
Nieuchronnie nadchodziły zmiany polityczne w całej Europie. Rozpoczynał się burzliwy okres, który za kilka lat widzowie mogli obejrzeć na ekranie. Wieści o wybuchu wielkiej wojny (I wojny światowej) w 1914 roku przyniosły panikę, ale bezpośredni udział Łowicza w działaniach wojennych nastąpił dopiero po kilkunastu tygodniach. Ostatnia regularna reklama prasowa łowickiego kina pojawiła się 24 sierpnia 1914 roku. Potem jeszcze reklamy drukowano od 11 do 25 września. Ostatnia ukazała się 13 listopada i zapowiadała angielski dramat „Latarnik” oraz norweski film „Dramat bez mężczyzn”. Były to ostatnie filmy w kinie „Eos”. Rozpoczął się prawdziwy koszmar I wojny światowej.
Z Kinematografu
We wtorek przedstawienia kinematografu Eos cieszyły się powodzeniem. Publiczność instynktowo widocznie szukała oderwania myśli od gniotącej zmory wojny. Jakkolwiek zdania są podzielone, jednak większość jest za nieprzerywaniem normalnego trybu życia. Wszelkie zasklepianie się w ciasnych ścianach swego domu, w oczekiwaniu grozy wojennej, denerwuje ludzi w wysokim stopniu i czyni ich wprost choremi i zupełnie nie zdolnemi do pracy. Widok zaś zgromadzonych śmiejących się osób, a zwłaszcza zanoszącej się od śmiechu dziatwy, dziwnie uspakaja i każę zapominać choć na chwilę o czasach, jakie przeżywamy.
„Łowiczanin” nr 37 z 4 IX 1914 r. str. 5
Wkrótce kino „Eos” zostało zamknięte. Ofensywa niemiecka w kierunku Warszawy spowodowała całkowite wycofanie się Rosjan z Łowicza. 11 października 1914 roku wkroczyli do miasta Niemcy. W ciągu następnych kilku dni Łowicz przechodził z rąk do rąk. Spłonęły budynki, wysadzone zostały urządzenia kolejowe wraz z mostem. W wyniku walk pojawiły się pierwsze ofiary wśród ludności cywilnej. Pod koniec października ponownie wkroczyli Rosjanie, aby ostatecznie opuścić miasto 21 listopada. Salę kinową zaadoptowano na szpital połowy, najpierw dla rannych żołnierzy rosyjskich, a w następnych miesiącach dla niemieckich. Na skutek wzmożonego ostrzału artyleryjskiego wzrosła liczba ofiar, wielu mieszkańców Łowicza uciekło z miasta. Właściciel kina Edmund Schmidt w czasie wojny przebywał na terenie Rosji. Powrócił z żoną do miasta 1 września 1918 roku. Jego dom i oficyna przy ulicy Bolimowskiej zostały znacznie uszkodzone szrapnelami rosyjskimi. Połamane zostały płoty, a meble w mieszkaniu porozbijali Prusacy, „mając tam warowne siedlisko". Na balkonie domu ustawili kartaczownicę i z niej sypali gradem kul w stronę Mysłakowa i Arkadii. Za ogrodem i fabryką nici wykopano głębokie okopy. W marcu 1915 roku mechaniczna stolarnia, prowadzona przez Kobielskiego i Schmidta na dziedzińcu przy kinie, została ogołocona przez Niemców z drewna i bali różnej grubości. Maszyny znajdujące się w budynku zostały zniszczone i wyniesione na dwór. Potem Prusacy część z nich wywieźli, a w pomieszczeniach stolarni umieścili konie. Władysław Tarczyński w swoich pamiętnikach pisał:
Z przeżytego doświadczenia przychodziły smutne myśli do głowy: czy to życie nad stan wszystkich warstw społeczeństwa, marnotrawienie nawet ciężko zapracowanego grosza, zbytki w strojach nawet codziennych, te szaleństwa karnawałowe i przy lada okazji w ciągu roku, te dwie resursy: obywatelska i rzemieślnicza zawsze zapełnione „członkami” - cisnącymi się do bufetów i do - stolików zielonych a blaskiem świateł z okien oświecających rynek, resurs gwarnych do dnia białego - imponujących tym co już rano szli do kościoła albo do pracy, o tak: przychodziły myśli do głowy, czy to wszystko tak nienormalne, nie poprzedza jakiejś klęski ogólnej, jakiejś zawieruchy mogącej sprowadzić na kraj wielkiego nieszczęścia? Niestety - ziściło się...
Ale temu nieszczęściu spadłemu na kraj winien nie tylko sam Łowicz, tym gorzej, gdy była ogólna rozpusta, upadek moralności, zepsucie obyczajów, chciwość, żądze używania, zbrodnie bratobójstwa i wszystko co najgorsze i odstępstwo od Boga. Resursa obywatelska runęła od bomby razem z kamienicą, majątek ruchomy cały resursy przysypały gruzy.
Resursy rzemieślniczej lokal od pocisków zsiekany, drzwi i okna wybuchami powyrywane, a reszty spustoszenia lokalu i zniszczenia ruchomości resursowych - znacznej wartości, dokonali kulturalni Niemcy.
Władysław Tarczyński „Kronika dziejów Łowicza z pierwszych dziewięciu miesięcy wielkiej Wojny Światowej 1914-1915”
Plan Łowicza z 5 V1915 r.
Sytuacja kinematografii zmieniła się oczywiście po 1918 roku, kiedy Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość. Stosunkowo szybko udało się zniwelować początkowe różnice w poziomie rynków filmowych między trzema dawnymi zaborcami (przewagę miał dawny zabór niemiecki). Import kopii zdominowany został przez warszawskie biura wynajmu filmów, obsługujące cały kraj. W dość krótkim czasie kultura filmowa osiągnęła wysoki poziom. W kinach można było oglądać na bieżąco najważniejsze światowe nowości.
Kinematograf „Eos” został ponownie uruchomiony w 1917 roku.
Kinematograf, a szkoła
Z powodu otwarcia w mieście naszem kinematografu, nasuwa się nam myśl o wpływie jego na młodzież.
Jak w doborze książek do czytania należy być bardzo oględnym i wybrednym, gdyż zła książka więcej szkody niż korzyści przynieść może, tak też i przedstawienia kinematograficzne mogą mieć wpływ bardzo ujemny, o ile tematy nie są dobierane przez doświadczonych pedagogów, a tylko obliczane „na kasę”. Szkoła więc i rodzice winny baczną zwracać uwagę, aby młodzież nie uczęszczała do teatru bez ich wiedzy i pozwolenia.
O ile nam wiadomo, szkoły nasze przyjęły za zasadę, że tylko wtedy młodzież może uczęszczać na przedstawienia, kiedy afisz jest w szkole wywieszony.
W interesie więc przedsiębiorców leży wcześniej zgłosić się do szkoły i uzyskać jej aprobatę. Rodzice zaś winni w tern dopomagać i nie ulegać niezdrowym zachciankom swych synów i córek.
„Gazeta Łowicka” nr 2 z 8 IV 1917 r. str. 5
Po wojnie polskie filmy coraz częściej trafiały do Łowicza. W burzliwych latach I wojny światowej i rewolucji w Rosji młoda wówczas kinematografia polska bardzo szybko reagowała na te wydarzenia, w których główną rolę odgrywał wschodni zaborca. W okresie niemieckiej okupacji Warszawy, w latach 1915-1918 uwolniony od ograniczeń carskiej cenzury i korzystający z poparcia potężnych niemieckich wytwórni, polski „Sfinks” wyspecjalizował się w nowej formule gatunkowej. Stał się nią melodramat patriotyczny o wymowie antyrosyjskiej. Pierwszy taki film „Ochrana Warszawska” z 1916 roku był oparty rzekomo na rzeczywistej historii, opowiadał dzieje miłości naczelnika carskiej policji, pułkownika Zawarzina (Kazimierz Junosza-Stępowski) do polskiej patriotki (Halina Bruczówna). Tę formułę kontynuowały „Carat i jego sługi” (1917) i „Carska faworyta” (1918).
Z kinematografu
Nowy zarząd skrzętnie się zajął przyprowadzeniem sali do porządku, co na wszystkich miłe zrobiło wrażenie. Sztuka „Ochrana Warszawska” zainteresowała również, gdyż przy kasie stały długie ogonki, co się dawniej rzadko zdarzało. Przyprowadzenie sali do porządku wpłynęło także na zachowanie się publiczności galerjowej, gdyż mniej było tupania i różnych ekscesów, denerwujących widza. Jeżeli raz i drugi taki niesforny i niekulturalny spektator będzie wyprowadzony z sali, to przykład podziała na innych i będziemy mieli na galerii publiczność taką, jaka bywa w kulturalnych miastach Europy.
„Gazeta Łowicka” nr 40 z 11 X 1918 r. str. 6
Zarządzeniem władz centralnych wymagano od właścicieli kinematografów przestrzegania zasad niewpuszczania dzieci na filmy dla osób dorosłych. Reklamy kina w „Łowiczaninie” od marca 1919 roku posiadały wytłuszczony napis „Dzieciom i młodzieży do lat 15 wejście wzbronione”.
Dokument hipoteczny.
Oględziny teatru „Eos” przez Komisję policyjną
W celu zabezpieczenia publiczności od wypadków pożaru podczas przedstawień kinematograficznych w sali teatru „Eos" została powołana specjalna komisja, składająca się z lekarza powiatowego p. Dra Baci, inżyniera p. Maciejki, naczelnika straży p. Klejny, inżyniera - architekta p. Porczyńskiego, elektrotechnika p. Kreutza i przedstawiciela Policji Komunalnej p. Cieślaka, która zarządziła poczynienie w tym gmachu pewnych przeróbek, dających zupełną gwarancję bezpieczeństwa przybywającej na przedstawienia publiczności.
„Łowiczanin” nr 29 z 18 VII1919 r. str. 5
Dokument z 23 VIII 1919 r.
Właściciele kina „Eos” Kobielski i Schmidt, w wyniku kontroli, otrzymali szereg zaleceń dotyczących bezpieczeństwa na wypadek pożaru. Drzwi znajdujące się w pobliżu sceny należało rozszerzyć i przerobić na podwójne. Dodatkowo oświetlić lampkami koloru czerwonego w czasie projekcji i umieścić nad nimi napisy z wyrazem „wyjście”. Polecono zamontować w nich od wewnątrz zasuwki górne, tak by jednocześnie otwierały się obie połowy, dostatecznie oświetlić korytarz wyjściowy. Scena miała zostać zaopatrzona w jeszcze jeden aparat gaszący, a znajdujący się za sceną rezerwuar kazano połączyć z wężem i napełnić wodą, którą należy zmieniać przynajmniej raz na miesiąc. Prowadzący kino mieli przygotować też dostateczną ilość piasku do gaszenia ognia, a także zaopatrzyć scenę w 4 wiadra na potrzeby dyżurujących w teatrze członków straży ogniowej. Zalecano też usunąć w inne miejsce stojący na widowni fortepian, by nie przeszkadzał wychodzącej publiczności. Na sali mogło znajdować się 16 rzędów krzeseł po 18 w każdym. Zakazano właścicielom sprzedawania biletów na galerię, a tylko na miejsca siedzące, których było 288.
12 maja 1919 roku Rada Miejska w Łowiczu uchwaliła zarządzenie o poborze podatku od przedstawień kinematograficznych, widowisk i zabaw. Podatek wynosił 10% od sprzedanych biletów. Właściciele kina zobowiązani byli przybyć do Magistratu na 24 godziny przed rozpoczęciem przedstawienia, by podstemplować zeszyt z biletami. Powołany przez burmistrza poborca miejski miał obowiązek czuwać nad sprzedażą biletów w kasie i kontrolować widzów. W każdej chwili mógł wejść na widownię, zająć zarezerwowane, specjalne miejsce i dokonać kontroli.
„Łowiczanin” 1919 r., nr 15, str. 8.
W razie gdy widz nie posiadał biletu, otrzymywał karę w wysokości potrójnej wartości biletu, odpowiednio do zajmowanego przez siebie miejsca. Kontroler karę pobierał od urządzającego przedstawienie z kasy przy rozrachunku. Wspomniany podatek był przekazywany przez kasjera, po zamknięciu kasy a przed zakończeniem projekcji czy widowiska, za odpowiednim pokwitowaniem. Poborca odbierał również zeszyt z niewykorzystanymi biletami celem przedstawienia Magistratowi do kontroli. Zarządzenie, które weszło w życie na początku czerwca, narzucało właścicielom kina współdziałanie z poborcą i okazywanie mu wszelkiej pomocy. Pierwszym kontrolerem biletów był p. Bobotek, który otrzymywał prowizję w wysokości 10% sumy, jaką wpłacał do kasy miejskiej z każdorazowej kontroli.
Zainteresowanie publiczności kinem nie słabło. Z początkiem 1920 roku, również przy ulicy Podrzecznej, uruchomiono Kino Wojskowe w koszarach 10 Pułku Piechoty. Konkurencja, która wyświetlała filmy najpierw dla swoich żołnierzy, już wkrótce zapowiedziała otworzenie się na ludność cywilną. Dla mieszkańców miasta był to większy wybór. Właściciele kina „Eos” w walce o publiczność wprowadzili w grudniu dodatkowe projekcje w piątki. Widzowie na ekranie podziwiali pierwsze gwiazdy światowego kina - nordycką blond piękność, Niemkę Henny Porten i jej rodaczkę Ossie Oswaldę, niezbyt piękną, ale obdarzoną niesłychaną vis comica i perwersyjnym seksapilem. Warto wspomnieć, że filmy z udziałem Porten wyświetlano regularnie w Łowiczu już od roku 1918 (pierwszy „Gdy miłość wzywa”). Kolejne muzy tamtego okresu to Austriaczka Ellen Richter, Niemka Mia May i Pola Negri. Damską publiczność zachwycał Iwan Mozżuchin, rosyjska gwiazda kina niemego. Uważany był za mistrza gry psychologicznej i realistycznej. Polska kinematografia produkowała coraz więcej filmów. Na ekranie królowali: Halina Bruczówna, Maria Brydzińska, Pola Negri, Kazimierz Junosza-Stępowski oraz Józef Węgrzyn i Rafał Bończa. „Eos” pokazywał ekranizacje literatury, m.in. „Chłopów” Reymonta, „Wierną rzekę” Żeromskiego.
Wykaz kin w Łowiczu z 1922 r.
„Łowiczanin” 1922 r, nr 37, str. 8.
Działalność konkurencyjnego kina dawała możliwość porównania jakości nie tylko prezentowanych obrazów, ale również estetyki i kultury osobistej widza.
List do Redakcji (fragmenty)
...Bo nasz piękny teatr „Eos" zbudowany wcale pokaźnie, okazuje się że wewnątrz ubożuchny jest do najwyższego stopnia; ani dekoracji, ani mebli - nic, prócz odrapanych i dziurawych jak rzeszoto ścian sceny. Ta obszerna i ładna sala jest terenem dochodowym jednostek i dostarcza lichych i tandetnych przyjemności szerszym masom, które zafrasowane sensacyjną treścią obrazów kinematograficznych, po zjedzonej kolacji zapluwają łupinami pestek z bani i różnego tego rodzaju odpadkami. Prawdziwej duchowej rozrywki teatr nasz „Eos” pomimo swego przeznaczenia wybredniejszym jednostkom obywateli Łowicza nie dostarcza. Czyż może dostarczać? IV jaki sposób, jeżeli dobra wola jednostek jest w tak okropny sposób traktowana? Racz, Szanowny Redaktorze, pomieścić list ten na łamach swego poczytnego pisma, za co będziemy wdzięczni.
W imieniu „Kółka” Barbara
„Łowiczanin” nr 16 z 21 V 1922 r. str. 5
„Łowiczanin” 1924 r., nr 25, str. 8.
W latach dwudziestych właścicielką kina została Maria Kobielska, a zarządzaniem zajmował się dalej jej mąż Aleksy. Ustalony został czynsz roczny za wynajem sali kinowej i mieszkania w kamienicy, który Kobielscy płacili na rzecz Edmunda Schmidta. Sala posiadała 256 miejsc siedzących na dole i 96 na balkonach. Każdego roku właściciele musieli występować do Starostwa o koncesję na prowadzenie przedsiębiorstwa. W 1922 roku w kinie zaprezentowano wielki amerykański dramat „Władczyni dżungli”, który w pięciu seriach był grany w każdy weekend od 22 kwietnia do 21 maja. Widzowie obejrzeli przygody „Tarzana-małpoluda”, dwuczęściowy „Cyrk King” i polski dramat „Strzał”. Zdumienie wzbudzały filmy z czarnego lądu. Prezentowana w 1923 roku „Zemsta Afrykanki”, reklamowana była jako dramat z Murzynką Ngumbą z udziałem plemion murzyńskich, lwów, tygrysów, hipopotamów i innych zwierząt podzwrotnikowych. Niesłabnącym powodzeniem cieszyły się filmy polskie z udziałem aktorów scen warszawskich: „Dla ciebie Polsko” o najeździe bolszewickim i naszym zwycięskim pochodzie na Wilno oraz „Carewicz” według powieści Gabrieli Zapolskiej. W 1924 roku zaprezentowano „Atlantydę”, dramat w dwóch seriach według powieści Pierre Benoit, film nagrodzony złotym medalem w Paryżu. „Atlantyda”, jako bezsprzeczne arcydzieło filmowe, zdecydowała, że świat przyjął 16 listopada 1921 roku podczas wystawy w „Grand Palais” w Paryżu sztukę kinematograficzną w poczet sztuk pięknych. W roli Antinei wystąpiła nasza rodaczka Stanisława Napiórkowska.
18 października 1924 roku kinematograf stał się miejscem zaskakującego wydarzenia.
Bojkot
Każdego wchodzącego do kino teatru „Eos” w sobotę d. 18 b. m. zdziwiła duża ilość mniejszości narodowej, robiącej sztuczny tłok przed i w poczekalniach kina, natomiast kompletny brak ich na sali. Jak się później okazało, Żydzi robili to umyślnie, by utrudnić idącym na seans, a w ten sposób i niejednego zniechęcić.
Przyczyna leżała w tem, iż mieli oni, jak głosiły afisze rozlepione w języku polskim i hebrajskim, urządzić przedstawienie w ubiegły czwartek w sali miejscowego „Eosu” p.t. „Dziki Człowiek”. Ponieważ nie chcieli oni uregulować rachunków przed przedstawieniem z właścicielem kina, wobec czego odcięto światło, pozbawiając w ten sposób możność grania sztuki.
Na znak swego jehowego gniewu, żydkowie zaczęli bojkotować kino. Nie rozumieją tego, iż uczynili mimowolną przysługę polskiej publiczności, dając jej możność spędzenia mile wieczoru nie słysząc szwargotu. Ich postępek powinien już raz otworzyć nam oczy na niebezpieczeństwo żydowskie.
Szczególnie młodzież powinna to wziąć pod uwagę i popierać swoje placówki zamiast udawać się do Żydów, nie wiedząc chyba o tern, iż każdy grosz dany im, oddala - zamiast zbliżać godzinę odrodzenia się naszego handlu i przemysłu.
Jaka była solidarność żydowska w bojkotowaniu, taka powinna być i z naszej w popieraniu polskiej placówki kulturalnej, jaką jest kino.
Jesteśmy najmocniej pewni, iż żadne kroki nie będą poczynione ze strony właściciela kina a społeczeństwo nasze oceni należycie ten bojkot żydowski. Niech prowodyrzy bojkotu, którzy widocznie za bardzo dobrze się mają u nas, a których nazwiska, pamiętają o przysłowiu: „Nie wywołuj wilka z lasu” oraz, że na polskiej ziemi gospodarzami mogą być tylko Polacy. Bojkot za bojkot i niech wtedy krzyczą na świat cały o polskiej nietolerancji, sami jednak będą sobie winni i niech poniosą konsekwencje.
„Łowiczanin" nr 43 z 24 X 1924 r. str. 8
Zawirowania polityczne i gospodarcze lat dwudziestych XX wieku spowodowały problemy finansowe w całej Polsce. W tym czasie około trzystu kin w kraju zostało zamkniętych. Kryzys nie ominął też Łowicza. Właściciele kina w kwietniu 1926 roku informowali tutejszy Magistrat o ciężkich warunkach ekonomicznych kin i spadającej liczbie widzów. Ich apel dotyczył zmniejszenia podatku miejskiego od biletów z 50 na 25 procent. W prowincjonalnym Łowiczu działały wtedy dwa kina. Wpływy z działalności kina „Eos” często nie pokrywały kosztów wynajmu filmów, coraz droższych z uwagi na spadek waluty. Do tego dochodziły pozostałe wydatki związane z utrzymaniem personelu i obsługą techniczną.
Dokument z 17 V 1924 r.
Rok poprzedni zamknął się ze stratą. Twierdzili, że w innych miastach kraju samorządy w mniejszym lub większym stopniu obniżyły ten podatek. W Łęczycy podatek wynosił 25 procent, w Kutnie kina opłacały go ryczałtem. Opodatkowanie kinematografów w Łowiczu było największe ze wszystkich miast prowincjonalnych. Jedynie w Łodzi, Poznaniu, Lwowie i Lublinie właściciele płacili 50-procentowy podatek. Jednak tam filmy prezentowane były przez cały tydzień, natomiast w Łowiczu jedynie dwa razy w tygodniu a to zdecydowanie zwiększało koszty eksploatacji. Komisja Finansowa Rady Miejskiej wyraziła jedynie zgodę na ulgę o 10 procent w okresie letnim od czerwca do sierpnia. Podatek miał wynosić 40 procent. Po tym okresie Kobielscy wystąpili ponownie z wnioskiem o zmniejszenie do 25 procent. Sytuacja dalej była dramatyczna. Ogólna stagnacja przy nieproporcjonalnych kosztach eksploatacji i opodatkowania, brak wpływów, konkurencja kina wojskowego i kolejna odmowa Magistratu, spowodowały krok ostateczny. Maria Kobielska poinformowała władze o planowanym zamknięciu kina „Eos” z dniem 1 września 1926 roku. Jednocześnie złożyła sprzeciw do Rady Miejskiej na decyzję odmowy pomocy podpisaną przez burmistrza H. Xiężopolskiego. Koszty wyświetlania jednego filmu przez dwa dni bez podatku widowiskowego zostały przez nią skrupulatnie wyliczone: obraz przeciętnie w sezonie letnim (od 120 do 150 zł) 135 zł, muzyka - fortepian i skrzypce 50 zł, mechanik 40 zł, dwóch bileterów 15 zł, prąd elektryczny w sezonie letnim 27 zł, lokal 30 zł, ogłoszenie w „Łowiczaninie” 4 zł, rozrzutki 7 zł, rozklejenie 1.25 zł, afisze z podatkiem magistrackim 2 zł, przysłanie i odesłanie obrazów 10 zł, składki do związku teatrów świetlnych 2.50 zł, węgle do dwóch lamp łukowych 3 zł, asekuracja filmów 2.50 zł, koszty handlowe (wyjazdy do Warszawy itp.) 10 zł, reperacja aparatu, krzeseł, zmiana żarówek, światło zapasowe (świece), opał, odnowienie sali, mycie podłóg itp. 15 zł. Razem koszty wynosiły 354 zł 25 gr. Do tego należało doliczyć podatek obrotowy, dochodowy, patent sejmikowy, wszelkie miejskie i inne opłaty, jak również osobistą pracę małżeństwa Aleksego i Marii Kobielskich. Po zapoznaniu się z wyliczeniami Rada Miejska na posiedzeniu w dniu 5 września uchwaliła obniżenie podatku widowiskowego do 23,5 procent ceny biletu brutto. Wizja zamknięcia kina została zażegnana.
Kino „EOS” podniosło wysoki poziom wyświetlania filmów. Na ostatnich przedstawieniach znanej powieści Germana „Iwonka” zabrakło biletów, ale bo też i obrazy były bez zarzutu, filmy jasne i widoczne nie denerwowały widzów. Nawet galerje były przepełnione. Pokazuje się, że i galerjowa publiczność śledzi za dobrocią przedstawień i odpowiednio reaguje, gdyż i zachowanie się galerii było bez zarzutu.
„Łowiczanin” nr 41 z 8 X 1926 r. str. 6
Film „Iwonka” z 1925 roku był najdroższą produkcją wytwórni „Sfinks”. Obraz w reżyserii Emila Chaberskiego, według wydanej w tym samym roku bestsellerowej powieści Juliusza Germana, stał się przebojem dekady. Melodramatyczne losy tytułowej bohaterki, umieszczone na tle najnowszej historii: odzyskania niepodległości, wojny polsko-bolszewickiej, walk toczonych na kresach wschodnich, nawiązywały do kultu tradycji szlachecko-ziemiańskiej w wersji sienkiewiczowskiej.
Kino „Eos” funkcjonowało przez kolejne sezony, prezentując zróżnicowany repertuar. Królowały dramaty i komedie. Widzowie mogli zobaczyć tuzy światowego kina: Rudolfa Valentino, Charlie Chaplina, Iwana Mozżuchina czy Douglasa Fairbanksa. Właściciele kinematografu zadbali o prezentacje takich filmów, jak: „Brzdąc”, „Gorączka złota”, „Robin Hood”, „Quo Vadis” czy „Ziemia Obiecana”.
„Łowiczanin” 1926 r., nr 7, str. 8.
„Łowiczanin” 1928 r., nr 28, str. 8.