24/7. Późny kapitalizm i celowość snu - Jonathan Crary - ebook

24/7. Późny kapitalizm i celowość snu ebook

Jonathan Crary

3,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Od kilku lat Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przeznacza ogromne środki na badania nad pewnym gatunkiem ptaków. Pasówka białobrewa jest w stanie latać przez kilka dni i nocy bez przerwy na sen. Badania mają doprowadzić do odkrycia metody pozwalającej utrzymać długotrwałą, niewymagającą snu aktywność także u ludzi. Stawką jest stworzenie żołnierza, a w dalszej perspektywie również pracownika i konsumenta, który przez wiele dni może się obyć bez snu.

W świecie zachodniego kapitalizmu ideałem jest nieprzerwana aktywność i dyspozycyjność – dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. W tak skonstruowanej rzeczywistości nie ma miejsca na sen; staje się on ekskluzywnym i nieco anachronicznym dobrem. Odwołując się do filozofii, filmów i dzieł sztuki, Jonathan Crary analizuje proces stopniowego zawłaszczania naszego czasu, w tym także snu, przez kapitalistyczną logikę wydajności i produktywności. Patrząc z tej perspektywy, sen okazuje się jednym z ostatnich przyczółków buntu i wolności jednostki. Śpijcie spokojnie!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 148

Oceny
3,6 (19 ocen)
6
6
3
2
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kukis

Z braku laku…

Kocham książki zawierające dobrą krytykę kapitalizmu. Ta niestety do takich nie należy. To filozoficzne rozważania autora, przeplatane niczym niepotwierdzonymi hipotezami. Trochę za mało, żeby krytyka była zasadna, w dodatku autor pisze w tak skomplikowany sposób, że książka staje się absolutnie nieprzystępna.
00
krzysztofkonecki

Nie oderwiesz się od lektury

Ciekawe pozycje z Z zakresu filozofii krytycznej. Sen traktowane jako element strukturalny jeszcze nie zawłaszczony przez kapitalizm. Ale to są jego ostatnie chwile trwania. Mam na myśli sen nie kapitalizm
00
Anna-PLAY-696

Całkiem niezła

Istotny temat, ale bardzo przegadany. Od mniej więcej połowy książki mamy już same powtórzenia wcześniejszych konkluzji.
00
Morelka2001

Nie polecam

Przeokropna, chaotycznie napisana pozycja.
00
makalonka2000

Nie oderwiesz się od lektury

Coraz bardziej inwigilowani i nieszcześliwi ludzie.
00

Popularność




Spis treści

Rozdział I

Przypisy

Strona redakcyjna

Punkty orientacyjne

Cover

Tekst

Przypisy

Prawa autorskie

Roz­dział I

Miesz­kań­cy Za­chod­nie­go Wy­brze­ża Sta­nów Zjed­no­czo­nych co ro­ku ob­ser­wu­ją prze­lo­ty se­tek ga­tun­ków pta­ków mi­gru­ją­cych wzdłuż te­go kon­ty­nen­tal­ne­go szel­fu na więk­sze i mniej­sze dy­stan­se. Na­le­ży do nich pa­sów­ka bia­ło­bre­wa, któ­ra je­sie­nią wę­dru­je z Ala­ski do pół­noc­ne­go Mek­sy­ku, a na wio­snę po­ko­nu­je tę sa­mą tra­sę w od­wrot­nym kie­run­ku. W prze­ci­wień­stwie do in­nych pta­ków pa­sów­ka mo­że nad­zwy­czaj dłu­go po­zo­sta­wać w sta­nie czu­wa­nia – pod­czas mi­gra­cji oby­wa się bez snu na­wet przez sie­dem dni z rzę­du. Ta­kie przy­sto­so­wa­nie po­zwa­la jej le­cieć i szu­kać dro­gi za dnia, no­cą zaś zdo­by­wać po­ży­wie­nie bez prze­rwy na sen. W cią­gu ostat­nich pię­ciu lat De­par­ta­ment Obro­ny Sta­nów Zjed­no­czo­nych wy­dał znacz­ne su­my na ba­da­nia nad pa­sów­ka­mi. Fi­nan­so­wa­ni przez rząd na­ukow­cy z róż­nych ośrod­ków, zwłasz­cza z uni­wer­sy­te­tu w Ma­di­son w sta­nie Wi­scon­sin, ana­li­zo­wa­li ak­tyw­ność mó­zgu tych pta­ków pod­czas dłu­gich okre­sów czu­wa­nia, li­cząc na uzy­ska­nie wie­dzy, któ­rą bę­dzie moż­na za­sto­so­wać w od­nie­sie­niu do lu­dzi. Głów­nym ce­lem tych ba­dań jest od­kry­cie me­to­dy, dzię­ki któ­rej czło­wiek mógł­by pro­duk­tyw­nie i wy­daj­nie funk­cjo­no­wać, oby­wa­jąc się bez snu. Mó­wiąc wprost, cho­dzi o stwo­rze­nie nie­ustan­nie czu­wa­ją­ce­go żoł­nie­rza, a ba­da­nia nad pa­sów­ka­mi bia­ło­bre­wy­mi są tyl­ko ma­łym frag­men­tem wiel­kie­go woj­sko­we­go pro­jek­tu, któ­ry ma po­skut­ko­wać zy­ska­niem choć­by czę­ścio­wej kon­tro­li nad snem. Na­ukow­cy z róż­nych la­bo­ra­to­riów pro­wa­dzą eks­pe­ry­men­ty nad li­kwi­da­cją po­trze­by snu za­po­cząt­ko­wa­ne przez DAR­PA[1] – wy­dział Pen­ta­go­nu zaj­mu­ją­cy się za­awan­so­wa­ny­mi tech­no­lo­gia­mi. Ba­da­ją od­dzia­ły­wa­nie sub­stan­cji neu­ro­che­micz­nych, te­ra­pii ge­no­wych i prze­zczasz­ko­wej sty­mu­la­cji ma­gne­tycz­nej. Krót­ko­fa­lo­wym ce­lem tych eks­pe­ry­men­tów jest opra­co­wa­nie me­tod, dzię­ki któ­rym żoł­nierz bę­dzie mógł dzia­łać bez snu przez mi­ni­mum sie­dem dni, przy za­cho­wa­niu wy­so­kiej wy­daj­no­ści psy­cho­fi­zycz­nej. Póź­niej okres ten zo­sta­nie być mo­że na­wet dwu­krot­nie wy­dłu­żo­ny. Sto­so­wa­nym obec­nie me­to­dom wy­wo­ły­wa­nia bez­sen­no­ści to­wa­rzy­szą szko­dli­we skut­ki ubocz­ne, ta­kie jak ob­ni­że­nie funk­cji po­znaw­czych i psy­chicz­nych (w tym tak­że po­gor­sze­nie uwa­gi). Za­ob­ser­wo­wa­no je u osób za­ży­wa­ją­cych po­chod­ne am­fe­ta­mi­ny, co by­ło po­wszech­ne pod­czas więk­szo­ści wo­jen pro­wa­dzo­nych w XX wie­ku, a tak­że no­we środ­ki, ta­kie jak Pro­vi­gil. Wy­zwa­niem dla na­ukow­ców jest za­tem nie ty­le wy­na­le­zie­nie spo­so­bów na pod­trzy­my­wa­nie uwa­gi, ile zre­du­ko­wa­nie po­trze­by snu.

Od po­nad dwóch de­kad ame­ry­kań­ska woj­sko­wa lo­gi­ka stra­te­gicz­na opie­ra się na dą­że­niu do te­go, by wy­klu­czyć dzia­ła­nia ludz­kie z jak naj­więk­szej licz­by ogniw łań­cu­cha do­wo­dze­nia, kon­tro­li i dzia­ła­nia. Mi­liar­dy do­la­rów wy­da­je się na roz­wój ro­bo­tów bo­jo­wych i in­nych zdal­nych sys­te­mów na­mie­rza­nia i za­bi­ja­nia, cze­go nie­po­ko­ją­ce skut­ki moż­na by­ło za­ob­ser­wo­wać w Pa­ki­sta­nie, Afga­ni­sta­nie i in­nych czę­ściach świa­ta. Lecz choć wciąż mno­ży się wy­myśl­ne ar­gu­men­ty na rzecz two­rze­nia co­raz to no­wych sys­te­mów uzbro­je­nia, a woj­sko­wi ana­li­ty­cy nie­ustan­nie opi­su­ją czyn­nik ludz­ki ja­ko „wą­skie gar­dło” utrud­nia­ją­ce funk­cjo­no­wa­nie za­awan­so­wa­nej ma­chi­ny wo­jen­nej, to za­po­trze­bo­wa­nie woj­ska na wiel­kie ar­mie zło­żo­ne z lu­dzi w moż­li­wej do prze­wi­dze­nia przy­szło­ści wca­le się nie zmniej­szy. Ba­da­nia nad znie­sie­niem po­trze­by snu na­le­ży po­strze­gać ja­ko część wy­sił­ków ma­ją­cych na ce­lu stwo­rze­nie żoł­nie­rzy o zdol­no­ściach fi­zycz­nych zbli­żo­nych do tych, ja­ki­mi ce­chu­ją się urzą­dze­nia i sie­ci. Prze­mysł na­uko­wo-mi­li­tar­ny prze­zna­cza obec­nie ogrom­ne środ­ki na roz­wój róż­nych form „po­sze­rza­nia per­cep­cji”, któ­re uła­twią in­te­rak­cje mię­dzy czło­wie­kiem i ma­szy­ną. Woj­sko fi­nan­su­je też róż­ne in­ne ba­da­nia nad mó­zgiem, w tym ta­kie, któ­rych ce­lem jest opra­co­wa­nie środ­ków tłu­mią­cych strach. W przy­szło­ści, w sy­tu­acjach wy­klu­cza­ją­cych uży­cie dro­nów bo­jo­wych, moż­na bę­dzie wy­sy­łać szwa­dro­ny śmier­ci zło­żo­ne z od­por­nych na sen­ność i strach ko­man­do­sów na dłu­go­trwa­łe mi­sje. Ma­jąc ten cel na uwa­dze, pa­sów­ki za­bra­no z ich na­tu­ral­ne­go, funk­cjo­nu­ją­ce­go w ryt­mie pór ro­ku śro­do­wi­ska u wy­brze­ży Pa­cy­fi­ku, by wy­ko­rzy­stać po­czy­nio­ne nad ni­mi ob­ser­wa­cje do na­rzu­ce­nia ma­szy­no­we­go mo­de­lu cza­su i wy­daj­no­ści ludz­kie­mu cia­łu. Hi­sto­ria po­ka­za­ła, że wy­na­laz­ki wo­jen­ne z bie­giem cza­su prze­ni­ka­ją do szer­szej sfe­ry spo­łecz­nej, to­też nie­śpią­cy żoł­nierz bę­dzie pro­to­pla­stą nie­śpią­ce­go pra­cow­ni­ka czy kon­su­men­ta. Spe­cy­fi­ki li­kwi­du­ją­ce po­trze­bę snu, agre­syw­nie pro­mo­wa­ne przez kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne, po­cząt­ko­wo bę­dą atry­bu­tem sty­lu ży­cia, lecz póź­niej dla wie­lu sta­ną się ko­niecz­no­ścią.

Dzia­ła­ją­ce przez dwa­dzie­ścia czte­ry go­dzi­ny i sie­dem dni w ty­go­dniu (24/7) ryn­ki z ca­łą ich glo­bal­ną in­fra­struk­tu­rą nie­usta­ją­cej pra­cy i kon­sump­cji ist­nie­ją już od pew­ne­go cza­su, ale obec­nie czło­wiek zmu­sza­ny jest do wcho­dze­nia z ni­mi w co­raz głęb­szy zwią­zek.

Pod ko­niec lat dzie­więć­dzie­sią­tych XX wie­ku ro­syj­sko-eu­ro­pej­skie kon­sor­cjum ko­smicz­ne ogło­si­ło pla­ny bu­do­wy i wy­strze­le­nia na or­bi­tę sa­te­li­tów, któ­re mia­ły od­bi­jać świa­tło sło­necz­ne i kie­ro­wać je na Zie­mię. Pro­jekt za­kła­dał stwo­rze­nie sze­re­gu ma­łych obiek­tów umiesz­czo­nych na or­bi­tach he­lio­syn­chro­nicz­nych na wy­so­ko­ści ty­sią­ca sied­miu­set ki­lo­me­trów nad po­wierzch­nią glo­bu, wy­po­sa­żo­nych w roz­kła­da­ne re­flek­to­ry z ma­te­ria­łu gru­bo­ści kart­ki pa­pie­ru. Każ­dy z nich po peł­nym roz­ło­że­niu zwier­cia­dła o śred­ni­cy dwu­stu me­trów mógł­by oświe­tlić ob­szar Zie­mi o po­wierzch­ni nie­mal dwu­dzie­stu sze­ściu ki­lo­me­trów kwa­dra­to­wych świa­tłem stu­krot­nie sil­niej­szym niż blask Księ­ży­ca. Po­cząt­ko­wo pro­jekt ten opra­co­wy­wa­no z za­mia­rem do­świe­tle­nia od­le­głych ob­sza­rów Sy­be­rii i za­chod­niej Ro­sji – stref wy­stę­po­wa­nia no­cy po­lar­nych – tak by umoż­li­wić ca­ło­do­bo­we funk­cjo­no­wa­nie prze­my­słu i wy­do­by­cie su­row­ców na­tu­ral­nych. Stop­nio­wo jed­nak kon­sor­cjum roz­sze­rzy­ło swo­je pla­ny i za­czę­ło roz­wa­żać moż­li­wość noc­ne­go oświe­tla­nia roz­le­głych te­re­nów miej­skich. Slo­gan re­kla­mo­wy fir­my, któ­ra prze­ko­ny­wa­ła, że jej usłu­gi po­zwo­lą zmniej­szyć zu­ży­cie ener­gii, brzmiał: „Bia­ły dzień przez ca­łą noc”. Pro­jekt ten zo­stał na­tych­miast stor­pe­do­wa­ny z wie­lu stron. Astro­no­mo­wie wy­ra­zi­li oba­wy, że je­go wdro­że­nie unie­moż­li­wi ob­ser­wa­cję nie­ba z po­wierzch­ni Zie­mi. In­ni na­ukow­cy i eko­lo­dzy ostrze­ga­li, że bę­dzie miał ne­ga­tyw­ny wpływ na fi­zjo­lo­gię zwie­rząt i lu­dzi, po­nie­waż brak na­prze­mien­nych zmian do­bo­wych za­bu­rzy ich cykl me­ta­bo­licz­ny, w tym sen. Pro­te­sto­wa­li tak­że przed­sta­wi­cie­le kul­tu­ry i ak­ty­wi­ści na rzecz praw czło­wie­ka, twier­dząc, że wi­dok noc­ne­go nie­ba jest czymś, do cze­go pra­wo ma każ­dy, a do­świad­cza­nie ciem­no­ści no­cy i moż­li­wość oglą­da­nia gwiazd na­le­żą do na­szych pod­sta­wo­wych przy­wi­le­jów, któ­rych nie wol­no znieść żad­nej kor­po­ra­cji. Je­śli ma­ją ra­cję, przy­wi­lej ten od­bie­ra się jed­nak po­nad po­ło­wie ludz­kiej po­pu­la­cji za­miesz­ka­łej w mia­stach, nad któ­ry­mi nie­ustan­nie uno­si się mgieł­ka smo­gu i łu­na sil­nych źró­deł świa­tła. Obroń­cy no­wa­tor­skie­go sys­te­mu do­wo­dzi­li z ko­lei, że za­sto­so­wa­nie go ob­ni­ży­ło­by noc­ne zu­ży­cie prą­du, a utra­ta wi­do­ku noc­ne­go nie­ba i ciem­no­ści to tak na­praw­dę nie­wiel­ka ce­na za zre­du­ko­wa­nie glo­bal­nej kon­sump­cji ener­gii. Pro­jekt ten, choć osta­tecz­nie spa­lił na pa­new­ce, sta­no­wi in­te­re­su­ją­cą ilu­stra­cję me­cha­ni­zmów dzia­ła­nia współ­cze­snej wy­obraź­ni, w któ­rej nie­ustan­ne oświe­tle­nie jest nie­roz­łącz­nie zwią­za­ne z ca­ło­do­bo­wym prze­pły­wem to­wa­rów i in­for­ma­cji. To za­pla­no­wa­ne z roz­ma­chem przed­się­wzię­cie jest hi­per­bo­lą in­sty­tu­cjo­nal­nej nie­to­le­ran­cji wo­bec wszyst­kie­go, co ha­mu­je lub utrud­nia zin­stru­men­ta­li­zo­wa­ną, po­wszech­ną wi­docz­ność.

Jed­ną z od­mian tor­tur, któ­rym pod­da­wa­no ofia­ry po­za­są­do­wych aresz­to­wań i in­ne oso­by uwię­zio­ne od 2001 ro­ku, by­ła de­pry­wa­cja snu. Szcze­gól­nie do­brze udo­ku­men­to­wa­no ją w przy­pad­ku Mo­ham­me­da al-Kah­ta­nie­go, acz­kol­wiek po­dob­ny los spo­tkał set­ki in­nych osób, któ­rych do­świad­cze­nia nie zo­sta­ły tak szcze­gó­ło­wo opi­sa­ne. Pod­da­wa­no go tor­tu­rom we­dług za­twier­dzo­ne­go przez Do­nal­da Rums­fel­da sche­ma­tu, któ­ry obec­nie jest zna­ny ja­ko Pierw­szy Plan Prze­słu­chań Spe­cjal­nych. Al-Kah­ta­nie­mu nie po­zwa­la­no za­snąć przez więk­szość dwu­mie­sięcz­ne­go okre­su prze­słu­chań, któ­rych se­sje trwa­ły nie­raz po dwa­dzie­ścia go­dzin bez prze­rwy. Za­my­ka­no go w ma­lut­kich bok­sach, w któ­rych nie mógł się po­ło­żyć, oświe­tlo­nych sil­nym świa­tłem i wy­po­sa­żo­nych w gło­śni­ki emi­tu­ją­ce gło­śną mu­zy­kę. W żar­go­nie spo­łecz­no­ści wy­wia­dow­czej wię­zie­nia ta­kie na­zy­wa­no „ciem­ny­mi bu­dyn­ka­mi”, choć aku­rat kom­pleks, w któ­rym trzy­ma­no al-Kah­ta­nie­go, no­sił kryp­to­nim Ba­za Ja­snych Świa­teł. Nie był to by­naj­mniej pierw­szy raz, gdy Ame­ry­ka­nie lub ich so­jusz­ni­cy sto­so­wa­li de­pry­wa­cję snu. War­to za­zna­czyć, że za­rów­no w przy­pad­ku al-Kah­ta­nie­go, jak i wie­lu in­nych aresz­to­wa­nych ten ro­dzaj tor­tur sta­no­wił tyl­ko je­den z ele­men­tów sze­ro­ko za­kro­jo­ne­go pro­gra­mu bi­cia, upo­ka­rza­nia, dłu­go­trwa­łe­go unie­moż­li­wia­nia ru­chu i pod­ta­pia­nia. Wie­le po­dob­nych „pla­nów” tor­tu­ro­wa­nia za­mknię­tych bez pro­ce­su więź­niów opra­co­wa­li psy­cho­lo­go­wie z Na­uko­wych Ze­spo­łów do spraw Kon­sul­ta­cji Be­ha­wio­ral­nych, wy­ko­rzy­stu­ją­cy po­zy­ska­ną w dro­dze spe­cja­li­stycz­nych ba­dań wie­dzę na te­mat sła­bych punk­tów emo­cjo­nal­nych i cech fi­zycz­nych kon­kret­ne­go więź­nia.

Sto­so­wa­nie de­pry­wa­cji snu w cha­rak­te­rze tor­tu­ry ma wie­lo­wie­ko­wą hi­sto­rię, lecz jej włą­cze­nie do sta­łe­go re­per­tu­aru na­rzę­dzi tor­tur zbie­ga się z wy­na­le­zie­niem świa­tła elek­trycz­ne­go oraz me­tod dłu­go­trwa­łe­go wzmac­nia­nia dźwię­ku. Ja­ko pierw­sze re­gu­lar­nie za­czę­ło jej uży­wać w la­tach trzy­dzie­stych XX wie­ku sta­li­now­skie NKWD. Wów­czas de­pry­wa­cja snu by­ła zwy­kle po­cząt­ko­wym eta­pem „ta­śmo­cią­gu” – sze­re­gu pla­no­wych bru­tal­nych tor­tur, któ­re pro­wa­dzi­ły do nie­od­wra­cal­ne­go oka­le­cze­nia więź­nia. Brak snu w sto­sun­ko­wo krót­kim cza­sie po­wo­du­je roz­wój psy­cho­zy, a po kil­ku ty­go­dniach – pro­ble­my neu­ro­lo­gicz­ne. Szczu­ry la­bo­ra­to­ryj­ne umie­ra­ją po dwóch, gó­ra trzech ty­go­dniach bez­sen­no­ści. Ten spo­sób drę­cze­nia wpro­wa­dza ofia­rę w stan tak wiel­kiej nie­mo­cy i ule­gło­ści, że wy­do­by­cie z niej ja­kich­kol­wiek sen­sow­nych in­for­ma­cji sta­je się nie­moż­li­we, gdyż tor­tu­ro­wa­ny przy­zna się do wszyst­kie­go lub bę­dzie wy­my­ślał fik­cyj­ne hi­sto­rie. Unie­moż­li­wie­nie snu rów­na się bru­tal­ne­mu ode­bra­niu cząst­ki oso­bo­wo­ści przez ze­wnętrz­ną si­łę. To prze­my­śla­ne nisz­cze­nie ludz­kiej psy­chi­ki.

Sta­ny Zjed­no­czo­ne – bez­po­śred­nio i za po­mo­cą klienc­kich re­żi­mów – od daw­na sto­su­ją tor­tu­ry, lecz tym, co szcze­gól­nie rzu­ca się w oczy po 11 wrze­śnia, jest uka­zy­wa­nie ta­kich prak­tyk w de­ba­cie pu­blicz­nej po pro­stu ja­ko ko­lej­ne­go kon­tro­wer­syj­ne­go te­ma­tu. Licz­ne son­da­że opi­nii pu­blicz­nej wska­zu­ją, że więk­szość Ame­ry­ka­nów ak­cep­tu­je tor­tu­ry w wy­jąt­ko­wych oko­licz­no­ściach. Pod­czas dys­ku­sji to­czą­cych się w głów­no­nur­to­wych me­diach de­pry­wa­cja snu jest re­gu­lar­nie wy­łą­cza­na z ar­se­na­łu tor­tur. Ka­te­go­ry­zu­je się ją ra­czej ja­ko na­rzę­dzie per­swa­zji psy­cho­lo­gicz­nej, któ­re wie­le osób ak­cep­tu­je na rów­ni z przy­mu­so­wym kar­mie­niem więź­niów de­cy­du­ją­cych się na strajk gło­do­wy. Jak twier­dzi Ja­ne May­er w książ­ce The Dark Si­de (Ciem­na stro­na), w do­ku­men­tach Pen­ta­go­nu sto­so­wa­nie de­pry­wa­cji snu cy­nicz­nie uspra­wie­dli­wia się tym, że żoł­nie­rze ame­ry­kań­skich jed­no­stek Na­vy Se­als są wy­sy­ła­ni na mi­sje ćwi­czeb­ne, pod­czas któ­rych nie śpią przez dwa dni[2]. War­to za­zna­czyć, że wo­bec więź­niów tak zwa­ne­go spe­cjal­ne­go za­in­te­re­so­wa­nia w Gu­an­tána­mo i in­nych miej­scach tor­tu­rom fi­zycz­nym to­wa­rzy­szy prze­ję­cie cał­ko­wi­tej kon­tro­li nad per­cep­cją i zmy­sło­wy­mi do­zna­nia­mi więź­nia. Osa­dze­ni miesz­ka­ją w po­zba­wio­nych okien, nie­ustan­nie oświe­tlo­nych ce­lach. Za­sła­nia im się oczy i wkła­da za­tycz­ki do uszu, gdy są wy­pro­wa­dza­ni z bu­dyn­ku, tak by nie mo­gli się ro­ze­znać w po­rze dnia i no­cy ani od­bie­rać z oto­cze­nia ja­kich­kol­wiek sy­gna­łów świad­czą­cych o tym, gdzie są. Za­sa­dy de­pry­wa­cji per­cep­cyj­nej czę­sto obej­mu­ją tak­że co­dzien­ne, ru­ty­no­we kon­tak­ty więź­niów ze straż­ni­ka­mi, któ­rzy zo­bo­wią­za­ni są no­sić mun­dur ochron­ny, rę­ka­wi­ce i heł­my wy­po­sa­żo­ne w lu­strza­ne wi­zje­ry, tak by osa­dzo­ny nie mógł oglą­dać ludz­kich twa­rzy czy choć­by frag­men­tów cia­ła. Ta­kie pro­ce­du­ry ma­ją na ce­lu wy­mu­sze­nie po­ko­ry i ule­gło­ści po­przez two­rze­nie świa­ta, w któ­rym nie ma miej­sca na opie­kę, bez­pie­czeń­stwo czy otu­chę.

Bio­rąc pod uwa­gę splot bie­żą­cych wy­da­rzeń, moż­na spoj­rzeć z szer­szej per­spek­ty­wy na roz­ma­ite kon­se­kwen­cje neo­li­be­ral­nej glo­ba­li­za­cji i dłu­go­trwa­łe­go pro­ce­su mo­der­ni­za­cji w za­chod­nim du­chu. Nie twier­dzę, że wy­da­rze­nia te ma­ją szcze­gól­ną moc wy­ja­śnia­ją­cą, sta­no­wią jed­nak pe­wien punkt wyj­ścia do ana­li­zy pa­ra­dok­sów po­stę­pu­ją­ce­go, ni­g­dy nie­za­mie­ra­ją­ce­go śro­do­wi­ska ży­cia lu­dzi, ja­kim jest świat ka­pi­ta­li­zmu XXI wie­ku. Cho­dzi o pa­ra­dok­sy, któ­re wy­ni­ka­ją ze zmia­ny re­la­cji mię­dzy snem a ja­wą, świa­tłem a ciem­no­ścią, spra­wie­dli­wo­ścią a ter­ro­ry­zmem, i za­ra­zem ści­śle łą­czą się z róż­ny­mi for­ma­mi po­czu­cia bez­bron­no­ści i bra­ku ochro­ny. Moż­na opo­no­wać, że wy­bra­łem zja­wi­ska wy­jąt­ko­we czy skraj­ne, lecz w wie­lu miej­scach uwa­ża się je za wła­ści­we kie­run­ki roz­wo­ju lub wa­run­ki nor­ma­tyw­ne. Jed­nym z nich jest sze­ro­ko ro­zu­mia­ne wpi­sa­nie ludz­kie­go ży­cia w mo­del trwa­nia bez przerw, de­fi­nio­wa­ny za­sa­dą cią­głe­go funk­cjo­no­wa­nia. To czas, któ­ry nie mi­ja, czas nie­ze­ga­ro­wy.

Okre­śle­nie „24/7” jest nie tyl­ko pro­stym chwy­tli­wym ha­słem. Dwu­krot­nie wy­ra­ża cią­głość, zry­wa­jąc tym sa­mym z ryt­micz­no­ścią i cy­klicz­no­ścią ludz­kie­go ży­cia. Ka­że ra­czej my­śleć o ar­bi­tral­nym, po­wta­rzal­nym pla­nie ty­go­dnia, w któ­rym nie ma miej­sca na uroz­ma­ice­nia ani stop­nio­we gro­ma­dze­nie do­świad­czeń. Wy­ra­że­nie ta­kie jak „24/365” nie bę­dzie już zna­czy­ło te­go sa­me­go, po­nie­waż wska­zu­je na dłu­gie trwa­nie, w któ­rym mo­gą zajść istot­ne zmia­ny i nie­prze­wi­dzia­ne zda­rze­nia. Jak wspo­mnia­łem na po­cząt­ku, wie­le in­sty­tu­cji roz­wi­nię­te­go świa­ta już od de­kad dzia­ła w try­bie 24/7, lecz do­pie­ro nie­daw­no co­raz bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne me­to­dy prze­pra­co­wy­wa­nia czy mo­de­lo­wa­nia jed­nost­ko­wej i spo­łecz­nej toż­sa­mo­ści czło­wie­ka zo­sta­ły zmo­dy­fi­ko­wa­ne w ta­ki spo­sób, by da­ło się je do­sto­so­wać do nie­prze­rwa­ne­go dzia­ła­nia ryn­ków, sie­ci in­for­ma­cyj­nych i in­nych sys­te­mów. Śro­do­wi­sko 24/7 przy­po­mi­na świat spo­łecz­ny, ale w rze­czy­wi­sto­ści jest nie­spo­łecz­nym mo­de­lem ma­szy­ni­stycz­ne­go funk­cjo­no­wa­nia przy jed­no­cze­snym za­wie­sze­niu ży­cia, ge­ne­ru­ją­cym nie­do­strze­gal­ne ludz­kie kosz­ty, któ­rych wy­ma­ga pod­trzy­my­wa­nie je­go efek­tyw­no­ści. Ów stan trze­ba jed­nak od­róż­nić od te­go, co Lu­kács i in­ni my­śli­cie­le z po­cząt­ku XX wie­ku dia­gno­zo­wa­li ja­ko pu­sty, jed­no­rod­ny czas no­wo­cze­sno­ści, czy też me­trycz­ny lub ka­len­da­rzo­wy czas państw, ryn­ków fi­nan­so­wych bądź prze­my­słu, nie­za­wie­ra­ją­cy w so­bie in­dy­wi­du­al­nych ma­rzeń ani za­mie­rzeń. No­wo­ścią jest tu cał­ko­wi­te za­rzu­ce­nie prze­ko­na­nia, że upływ cza­su po­wi­nien być ja­koś sprzę­żo­ny z przed­się­wzię­cia­mi dłu­go­fa­lo­wy­mi czy choć­by z fan­ta­zją o „po­stę­pie” lub roz­wo­ju. Oświe­tlo­ny, po­zba­wio­ny cie­ni świat 24/7 to osta­tecz­na for­ma ka­pi­ta­li­stycz­ne­go złu­dze­nia, że do­tar­li­śmy do punk­tu po hi­sto­rii i wy­eg­zor­cy­zmo­wa­li­śmy in­ność, któ­ra sta­no­wi mo­tor zmia­ny hi­sto­rycz­nej.

24/7 to czas nie­zróż­ni­co­wa­ny, w któ­rym kru­chość ludz­kiej eg­zy­sten­cji jest co­raz go­rzej to­le­ro­wa­na, a sen prze­sta­je być czymś ko­niecz­nym i nie­unik­nio­nym. W je­go ra­mach idea pra­cy po­zba­wio­nej przerw i ogra­ni­czeń wy­da­je się roz­sąd­na lub wręcz nor­mal­na. Czas ten bie­gnie w zgo­dzie z tym, co nie­oży­wio­ne, bez­wład­ne i nie­sta­rze­ją­ce się. W swych re­kla­mo­wych wy­krzyk­nie­niach obie­cu­je moż­li­wość nie­ogra­ni­czo­ne­go za­spo­ka­ja­nia po­trzeb – ich bez­u­stan­ne­go wy­twa­rza­nia, lecz za­ra­zem osta­tecz­ne­go cią­głe­go nie­za­spo­ko­je­nia. Brak ogra­ni­czeń kon­sump­cji nie jest wca­le do­raź­ny. Już daw­no mi­nę­ły cza­sy, kie­dy gro­ma­dzi­ło się przede wszyst­kim rze­czy. Obec­nie na­sze cia­ła i toż­sa­mo­ści do­świad­cza­ją co­raz więk­sze­go prze­sy­tu usług, ob­ra­zów, za­bie­gów i che­mi­ka­liów, co nie­kie­dy pro­wa­dzi do za­tru­cia, a na­wet śmier­ci. Prze­trwa­nie jed­nost­ki prze­sta­je być na dłuż­szą me­tę prio­ry­te­tem, je­śli choć­by nie­bez­po­śred­nio za­ry­so­wu­je się w jej ży­ciu re­al­na wi­zja okre­sów po­zba­wio­nych ku­po­wa­nia lub pro­mo­wa­nia dóbr. Ży­cie 24/7 jest nie­roz­łącz­nie zwią­za­ne z ka­ta­stro­fą eko­lo­gicz­ną, po­nie­waż obie­cu­je nie­ustan­ne wy­dat­ko­wa­nie i nie­koń­czą­ce się mar­no­traw­stwo ko­niecz­ne do je­go pod­trzy­my­wa­nia. Pro­wa­dzi do osta­tecz­ne­go prze­rwa­nia cy­kli i pór ro­ku, na któ­rych opie­ra się rów­no­wa­ga eko­lo­gicz­na.

Sen – stan bez­u­ży­tecz­ny i za­sad­ni­czo pa­syw­ny, ge­ne­ru­ją­cy nie­po­li­czal­ne stra­ty cza­su pro­duk­cji, obie­gu i kon­sump­cji dóbr – za­wsze bę­dzie ko­li­do­wał z in­te­re­sa­mi świa­ta 24/7. Ogrom­na część na­sze­go ży­cia, któ­rą na nie­go prze­zna­cza­my, wy­zwo­le­ni z pu­łap­ki sztucz­nie po­bu­dza­nych po­trzeb, sta­je się jed­ną z wiel­kich znie­wag ze stro­ny czło­wie­ka wo­bec za­chłan­ne­go współ­cze­sne­go ka­pi­ta­li­zmu. Sen to ra­dy­kal­na prze­rwa w kra­dzie­ży na­sze­go cza­su do­ko­ny­wa­nej przez ka­pi­ta­lizm. Więk­szość z po­zo­ru na­tu­ral­nych po­trzeb czy pro­ce­sów, ta­kich jak głód, pra­gnie­nie, po­żą­da­nie, a od nie­daw­na po­trze­ba przy­jaź­ni, zo­sta­ło uto­wa­ro­wio­nych lub zmo­ne­ty­zo­wa­nych. Sen – ja­ko po­trze­ba i zwią­za­ny z nią czas – nie da­je się sko­lo­ni­zo­wać ani za­prząc do wiel­kiej ma­szy­ne­rii opła­cal­no­ści, po­zo­sta­je więc za­bu­rza­ją­cą cią­głość ano­ma­lią i kry­zy­so­wym punk­tem glo­bal­nej te­raź­niej­szo­ści. Po­mi­mo wy­sił­ków ba­daw­czych nie pod­da­je się żad­nym stra­te­giom ma­ją­cym na ce­lu je­go wy­ko­rzy­sta­nie czy prze­kształ­ce­nie. To, że nie moż­na z nie­go wy­two­rzyć ni­cze­go war­to­ścio­we­go, jest szo­ku­ją­ce i nie­poj­mo­wal­ne.

Przy­pi­sy

1 De­fen­se Ad­van­ced Re­se­arch Pro­jects Agen­cy – Agen­cja Za­awan­so­wa­nych Pro­jek­tów Ba­daw­czych w Ob­sza­rze Obron­no­ści.

2 Zob. Ja­ne May­er, The Dark Si­de, An­chor, New York 2008, s. 206.

Ty­tuł ory­gi­na­łu: 24/7.

La­te Ca­pi­ta­lism and the Ends of Sle­ep

Re­dak­cja: An­na Pa­pier­nik

Ko­rek­ta: Pau­li­na Le­nar, Agniesz­ka Stę­plew­ska

Kon­sul­ta­cja fil­mo­znaw­cza: dr hab. Mał­go­rza­ta Rad­kie­wicz

Pro­jekt gra­ficz­ny: Prze­mek Dę­bow­ski

Konwersja do formatów EPUB i MOBI: Mał­go­rza­ta Wi­dła

Co­py­ri­ght © Jo­na­than Cra­ry 2013, 2014

Co­py­ri­ght © for the trans­la­tion by Da­riusz Żu­kow­ski 2015, 2022

Wy­da­nie II zmie­nio­ne

ISBN 978-83-66147-99-7

Wy­daw­nic­two Ka­rak­ter

ul. Gra­bow­skie­go 13/1, 31-126 Kra­ków

ka­rak­ter.pl