Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Witajcie w Nokturnii po raz trzeci!
Amelka Kieł jest już dorastającą wampirzycą! Za kilka dni zaledwie na Dyniowym Pustkowiu odbędzie się całonocne przyjęcie z okazji jej jedenastych urodzin. Gości zjedzie się z pewnością niemało. Wszak Amelka wraz z Dyńką, Florką, Kostkiem i księciem Tadżinem dopiero co doprowadzili do sojuszu między Królestwami Mroku i Światła, a Świetliste i Mroczne Istoty nie są już wrogami, lecz przyjaciółmi.
Czy jednak nic nie zakłóci tak pięknie zapowiadającej się urodzinocki? Nie wiemy jak Wy, ale my obawiamy się trochę tytułowego Złodzieja Wspomnień…
Czy naszym bohaterom uda się ocalić i przywrócić wspomnienia mieszkańców Nokturnii? Przekonajcie się sami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 93
Była mglista noc ze środy na czwartek. Młoda wampirzyca Amelka Kieł wróciła ze szkoły i siedziała w swoim pokoju w towarzystwie Dyńki. Dokoła panował istny chaos.
– Potworku! – zawołała z dołu matka Amelki, hrabina Frywolita. – Pora poćwiczyć grę na organach z Buuu! Pamiętasz, że zbliża się egzamin?
– A muszę dzisiaj ćwiczyć? – zapytała Amelka. Na myśl o grze na organach zrobiło jej się słabo, choć Buuu, duch kamerdyner w posiadłości hrabiostwa Kieł, okazywał makabryczną wręcz radość ze wspólnego grania. – Właśnie robię Dyńce słodkie ubranko na moją imprezę urodzinocną!
Dyńka zapiszczała i ucieszona obróciła się w miejscu.
– Prawda, że będzie fajnie, Dyńko? Niedługo skończę jedenaście księżycowych lat! – zawołała Amelka, przewracając kartkę czasopisma zatytułowanego „Dorodna Dynia”. – W tym roku zadamy szyku: impreza odbędzie się na Dyniowym Pustkowiu. A niech to gacek, jak ja kocham dynie.
Amelka marzyła, by zostać dyniologiem, kiedy dorośnie. Mogłaby badać takie istotki jak Dyńka i zajmować się nimi w nieskończoność. Amelka uwielbiała rękodzieło, a nade wszystko lubiła robić różne rzeczy dla Dyńki. Tej nocy podłoga jej sypialni była zasłana czarno-pomarańczowymi skrawkami materiału, goblinowym klejem i przyrządami do tkania pajęczyn.
Nagle drzwi zaskrzypiały i do pokoju zajrzała hrabina Frywolita. Najpierw widać było jej misterną fryzurę przypominającą pszczeli ul. Kiedy zobaczyła bałagan w pokoju Amelki, odebrało jej głos.
– Amelko, moja okropna nocna zjawo, nie widzę tu ani kawałka podłogi!
– To jest twórczy chaos – wyjaśniła Amelka z szerokim uśmiechem. – Popatrz, robię okulary dla Dyńki i mam już kilka małych krawacików.
Hrabina wydała nieokreślony bliżej dźwięk.
– Amelko Kieł! Czuję się tu jak w norze goblina. Buuu czeka na ciebie na dole, więc bądź tak łaskawa i posprzątaj ten bałagan, a potem przyjdź pograć. I to szybko, zanim się rozgniewam!
Amelka poczuła, że się czerwieni.
– Ale mamo, niedługo moje urodziny, a zostało mi do wykonania jeszcze tyle projektów z „Dorodnej Dyni”! Nie mogłabym sobie dzisiaj odpuścić gry na organach?
– W żadnym wypadku, gwiazdeczko, odpuściłaś sobie już w zeszłym tygodniu, bo poszłaś na wykopaliska na Dyniowym Pustkowiu. Gra na organach jest istotna. Dyniowe czasopisma – wręcz przeciwnie.
Amelka westchnęła.
– No dobrze, mamusiu. Za minutkę zejdę.
Hrabina wyszła z pokoju. Amelka czasami miała wrażenie, że mama w ogóle jej nie rozumie.
– Nie martw się, Dyńko, skończymy twój kostium, nawet jeśli przez cały dzień nie zmrużę oka.
Uradowana Dyńka ale pechowo wylądowała na tubce goblinowego kleju. Wyskoczyła z niej wielka, śliska fioletowa kula, która rozprysnęła się na sukience Amelki.
– O nie! Uważaj, Dyńko! – krzyknęła Amelka, spoglądając na lepką plamę.
Ale w tej właśnie chwili malutka dynia odbiła się od ziemi i wskoczyła Amelce na ręce – trafiając w sam środek plamy.
– A niech to! – zawołała Amelka. – Wskoczyłaś w klej...
Dyńka chciała odbić się od dziewczynki i dalej, ale niestety utknęła.
Amelka rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu brokatu – jedynej substancji, która była w stanie rozpuścić goblinowy klej. Niestety, tym razem go nie znalazła.
– Nie mamy czasu, Dyńko – powiedziała zniecierpliwiona. – Buuu już na mnie czeka, a ty przykleiłaś mi się do sukienki... Uchhhh!
Amelka próbowała zdjąć sukienkę, ale kiedy z przodu tkwi przyklejona dynia, to nie jest łatwe zadanie. W pewnej chwili dziewczynka zaplątała się w częściowo zdjętą sukienkę. Spanikowana Dyńka zaczęła piszczeć i huśtać się na boki, żeby się uwolnić.
– Ej! Dyńko, co ty robisz?! – zawołała Amelka, próbując się wyswobodzić ze skłębionej sukienki. – Przestań, zaraz stracę równowagę!
Niestety, małe stworzonko tak bardzo chciało się wydostać, że dalej kołysało się na boki, a nieszczęsna Amelka zataczała się po pokoju niczym oszalały zombie.
– AUU! – krzyknęła, kiedy nadepnęła na małe pudełko z guzikami i straciła grunt pod nogami.
Dziewczynka i jej dynia upadły w sam środek dyniowych kreacji. Skrawki materiału pofrunęły w powietrze.
Kilka sekund później do pokoju wpadła mama Amelki.
– Co ty tu, do licha, wyprawiasz?! – wykrzyknęła, patrząc na pobojowisko.
– Hm... Mogę to wyjaśnić... – zaczęła nieśmiało Amelka.
– A poza tym co się stało z twoją sukienką? – zapytała surowym tonem hrabina Frywolita.
Amelka spuściła wzrok. Dyńka huśtała się tak mocno, że podarła przód sukienki.
– To był wypadek, mamusiu, słowo daję – odparła Amelka, usiłując wstać z podłogi. – Właśnie miałam wyjść, kiedy poplamiłam się klejem, a potem Dyńka się przykleiła i...
– Dosyć tego, Amelko! – hrabina przerwała córce, unosząc dłoń. Podniosła numer „Dorodnej Dyni”. – Wiecznie siedzisz z nosem w tej głupiej gazetce! Zdecydowanie za długo zaniedbujesz lekcje wampirzej etykiety i grę na organach.
– To nie jest głupia gazetka! – krzyknęła Amelka, wyrywając mamie czasopismo z ręki.
– Nie zwracaj się do mnie tym tonem, młoda damo – upomniała ją hrabina. – Jeszcze raz dasz się tak ponieść emocjom, a pożegnasz się z prenumeratą „Dorodnej Dyni”!
– Ale mamo, to niesprawiedliwe! To był wypadek. Przecież wiesz, jak ważne jest dla mnie wszystko związane z dyniami. I dla Dyńki też! – broniła się Amelka.
Lewa gałka oczna hrabiny drgnęła, ale po chwili się uspokoiła.
– Buuu na ciebie czeka – powiedziała Frywolita przez zaciśnięte kły. – Przebierz się i lepiej bądź na dole za dwie minuty.
To powiedziawszy, szybko wymaszerowała z pokoju.
Amelka westchnęła i opadła na podłogę.
– Ech, Dyńko... – powiedziała ze smutkiem. – Mama chyba w ogóle mnie nie zna.