Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wielka Wojna trwała już cztery lata i zdawała się nie mieć końca. Zginęły miliony żołnierzy, wystrzelono dziesiątki milionów pocisków artyleryjskich i niezliczoną ilość amunicji karabinowej, wypuszczono tony gazów trujących, a końca wojny nie było widać.
Kolejne bitwy przesuwały front o kilka, kilkanaście, czasem kilkadziesiąt kilometrów w tę lub tamtą stronę, ale żadna ze stron wojujących nie była w stanie uzyskać decydującego zwycięstwa. Zarówno Państwa Centralne jak też państwa Entente Cordiale były wyczerpane wojną społecznie, politycznie, militarnie i gospodarczo. Wszystko bez ostatecznego wyniku. Pokój zdawał się być równie daleko jak w sierpniu 1914 roku. Wydawało się, że na rozstrzygnięcie trzeba będzie czekać do połowy 1919 roku, kiedy wojska amerykańskie dotrą w dostatecznej liczbie do Francji.
W takich warunkach w sierpniu 1918 roku rozegrana została bitwa pod Amiens, która miała zapewnić odblokowanie linii kolejowej Paryż-Amiens i osiągnąć ograniczone cele terenowe. Było inaczej. 8 sierpnia 1918 roku przeszedł do historii jako jedna data jednej z najważniejszych bitew w historii świata. Bitwa rozegrana tego dnia zmieniła równowagę sił na Froncie Zachodnim, złamała morale armii Kajzera Wilhelma II i w ciągu mniej niż stu dni doprowadziła do zakończenia Wielkiej Wojny. Amiens jest jedną z najważniejszych bitew tamtej wojny.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 314
Zapraszamy na stronę Wydawnictwawww.bellona.pl
Księgarnia internetowawww.swiatksiazki.pl
Dołącz do nas na Facebookuwww.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona
Ilustracja na okładce: Marek Szyszko
Redaktor merytoryczny: Jacek Biernacki
Redaktor prowadzący: Zofia Gawryś
Redaktor techniczny: Elżbieta Bryś
Korekta: Joanna Kłos, Bogusława Jędrasik
Copyright © by Dressler Dublin Sp. z o.o., Ożarów Mazowiecki 2019
Copyright © by Witold J. Ławrynowicz, 2019
Wydawnictwo Bellona ul. J. Bema 87 01-233 Warszawa tel. +48 22 620 42 91
Dystrybucja Firma Księgarska Olesiejuk Sp. z o.o. 05-850 Ożarów Mazowiecki ul. Poznańska 91 e-mail: [email protected] tel. 22 733 50 10 www.olesiejuk.pl
ISBN 978-83-11-15659-3
Skład wersji elektronicznej: [email protected]
Wielka Wojna trwała już cztery lata i zdawała się nie mieć końca. Zginęły miliony żołnierzy, wystrzelono dziesiątki milionów pocisków artyleryjskich i niezliczoną liczbę amunicji karabinowej, wypuszczono tony gazów trujących, a kresu konfliktu nie było widać. Kolejne bitwy przesuwały front o kilka, kilkanaście, czasem kilkadziesiąt kilometrów w tę lub tamtą stronę, ale żadna ze stron wojujących nie mogła uzyskać decydującego zwycięstwa. Zarówno państwa centralne, jak też kraje Entente Cordiale były wyczerpane wojną: społecznie, politycznie, militarnie i gospodarczo. A wszystko to bez ostatecznego wyniku. Pokój zdawał się być równie daleko jak w sierpniu 1914 roku. Wydawało się, że na rozstrzygnięcie trzeba będzie czekać do połowy 1919 roku, kiedy wojska amerykańskie dotrą w dostatecznej liczbie do Francji. W tych warunkach w sierpniu 1918 roku rozegrana została bitwa pod Amiens, która miała zapewnić odblokowanie linii kolejowej Paryż−Amiens i ograniczone cele terenowe. Stało się jednak inaczej. 8 sierpnia 1918 roku przeszedł do historii jako dzień, w którym stoczono jedną z najważniejszych bitew w historii świata. Zadecydowała ona o załamaniu armii niemieckiej i szybszym, niż oczekiwano zakończeniu Wielkiej Wojny.
Poniższa praca przedstawia tylko ogólny zarys zmagań pod Amiens w Pikardii, części Francji, o którą toczyły się walki przez całe cztery lata trwania konfliktu. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o przyczyny wielkiego sukcesu aliantów, klęski wielu dywizji niemieckich i powodów, dla których ta właśnie bitwa stała się początkiem końca kajzerowskich Niemiec, trwają do dziś. Studia z historii wojskowości obejmują dziesiątki tomów spisanych przez historyków każdej ze stron uczestniczącej w tych wydarzeniach. Zrozumienie przyczyn i następstw ruchów wojsk na polach na wschód od Amiens wymaga dokładnego przestudiowania literatury wspomnieniowej, gdyż uświadomienie sobie, co zrobiono i dlaczego, jest możliwe tylko po wczuciu się w sposób myślenia oficerów i żołnierzy z roku 1918. Na to wielkie wydarzenie historyczne należy patrzeć z perspektywy czasów, w których się rozegrało, a nie przez pryzmat tego, co zdarzyło się później. Nie można również, co jeszcze ważniejsze, oceniać decyzji dowódców, stosując sposób myślenia z XXI wieku.
Bitwa pod Amiens była bitwą na tamte czasy nowoczesną, w której wykorzystano najnowsze zdobycze techniki (czołgi, samoloty, gazy bojowe), jak również doświadczenia z wcześniejszych starć (unowocześnioną taktykę piechoty, masowe natarcia czołgów, nową taktykę artylerii, taktyczne użycie lotnictwa). Każda z tych zmian miała wpływ pozytywny i negatywny na postępy wojsk, a wyciągnięte z tej bitwy wnioski usiłowano stosować w późniejszych starciach. Prowadzone w okresie międzywojennym na różnych uczelniach wojskowych studia pomogły w ukształtowaniu umysłów wielu wybitnych oficerów następnej wojny światowej. Szczególnie trafne były konkluzje, jakie z przebiegu działań wyciągnęli oficerowie niemieccy, co pozwoliło im na sformułowanie doktryny blitzkriegu i zwycięskie rozegranie pierwszych kampanii drugiej wojny światowej. W roku 1918 technika wojenna była zbyt słabo zaawansowana, żeby podołać stawianym jej zadaniom. Czołgi wytrzymywały w polu dzień, dwa, a potem wymagały remontów. Z powodu małej prędkości i manewrowości w terenie nie były zdolne do przeprowadzenia zagonów pancernych na tyły przeciwnika. Samoloty nie mogły skutecznie zbombardować mostów i linii kolejowych, żeby odciąć dopływ posiłków na przerwany odcinek frontu. Komunikacja w polu była zbyt powolna, żeby pozwolić na elastyczne dowodzenie oddziałami w trakcie walki. Decydującym o szybkości ruchów wojsk transportem była kolej, a dowóz od stacji kolejowej do linii frontu oparty był głównie na ciągu konnym, a tylko czasem wykorzystywano do tego celu samochody. Warunki pola bitwy były wciąż, przyjmując obecne standardy, bardzo prymitywne. A, jak to ujmowali Brytyjczycy, „fog of war”[1] spowijała wszystko od momentu, kiedy tyraliery żołnierzy wyszły z okopów.
Bitwa pod Amiens zmieniła realia frontu zachodniego, pokazała, że front może zostać przełamany, i udowodniła, że masowe wykorzystanie nowoczesnej techniki wojskowej, a nie odwaga i poświęcenie żołnierzy, może decydująco wpływać na przebieg starć zbrojnych. Zmieniło się też morale żołnierzy, którzy wskutek psychicznego i fizycznego wyczerpania długotrwałą wojną zaczęli być ostrożniejsi i bardziej szanować własne życie. Z tego powodu 8 sierpnia należy do najciekawszych starć zbrojnych Wielkiej Wojny.
Poniższa praca powstała przy wykorzystaniu źródeł wydanych drukiem zarówno obecnie, jak też w okresie międzywojennym. Część z nich jest opracowaniami, część zbiorami oficjalnych dokumentów, a część oryginalnymi wspomnieniami spisanymi wkrótce po bitwie przez uczestników wydarzeń po obu stronach frontu. Z powodu braku materiałów w języku polskim wykorzystana literatura przedmiotu z konieczności była obcojęzyczna.
Chciałbym wyrazić ogromną wdzięczność wszystkim moim przyjaciołom, którzy motywowali mnie do napisania tej pracy. Szczególne podziękowania kieruję do pana Alberta Rokosza za pomoc w wyszukiwaniu źródeł i konsultację historyczną oraz do doktora Jana Ławrynowicza za doradztwo i pomoc w pracy nad tekstem.
1Fog of war – (ang.) określa niepewność sytuacji uczestników bitwy.
Wiosną 1918 roku na froncie zachodnim armie państw wojujących znajdowały się w stanie kompletnego wyczerpania. Armia francuska po ogromnych stratach w ofensywie Nivelle’a nad rzeką Aisne w kwietniu i maju 1917 roku doznała wielu wstrząsów zagrażających jej wewnętrznej spójności. Operacja nad Aisne, która miała zakończyć się pewnym zwycięstwem, doprowadziła do strat sięgających 118 000 żołnierzy w ciągu dwóch pierwszych dni i nie przyniosła żadnych wymiernych zysków. Żołnierze francuscy zaczęli się buntować i odmawiali wykonywania rozkazów wyjścia na front. Tylko zmiana głównodowodzącego na gen. Philippe’a Petaina oraz jego surowe metody wprowadzenia dyscypliny uratowały Francję przed klęską. W trakcie wielkich operacji we Flandrii od lipca do listopada 1917 roku Brytyjski Korpus Ekspedycyjny (BEF, British Expeditionary Corps), dowodzony przez marsz. sir Douglasa Haiga[2], stracił około 250 000 żołnierzy. Osiągnięte zdobycze terytorialne sięgały 9 km terenu. Premier Lloyd George, a z nim rząd brytyjski, zaczął z niechęcią patrzeć na wszystkie operacje ofensywne i z rozmysłem odciął dopływ świeżych rezerw do Francji, chcąc w ten sposób zmusić marsz. Haiga do przejścia do defensywy. Społeczeństwo brytyjskie zaczęło zastanawiać się nad sensem dalszego prowadzenia wojny, a w środowiskach robotniczych coraz silniejsze wpływy zyskały ruchy komunistyczne.
Armia niemiecka w roku 1917 również poniosła ogromne straty. W bitwie nad Aisne Niemcy stracili ponad 160 000 żołnierzy, a we Flandrii około 350 000. Żadna ze stron nie zdołała przełamać frontu przeciwnika, a gigantyczna liczba zabitych i rannych doprowadziła do obniżenia morale i poważnych zmian w dowodzeniu, rozmieszczeniu wojsk i sposobach walki. Przejawem nowatorskiej myśli wojennej aliantów na froncie zachodnim było uderzenie w listopadzie 1917 roku pod Cambrai. Działając w dogodnym terenie, z wykorzystaniem zaskoczenia, Brytyjczycy dokonali głębokiego włamania w linie niemieckie. Uderzenie było wspierane przez korpus czołgów liczący 476 czołgów (378 bojowych). Nigdy wcześniej nie zgromadzono tak potężnych sił pancernych do przeprowadzenia jednej operacji. Sukces pierwszego dnia uderzenia w bitwie pod Cambrai udowodnił, że masowe użycie czołgów na twardym gruncie i bez wstępnego ostrzału artylerii mogło przynieść powodzenie. Ta myśl zapadła głęboko w umysłach brytyjskiej generalicji, która do czasu bitwy pod Cambrai bardzo sceptycznie patrzyła na nowy rodzaj broni.
Po klęsce Włoch w bitwie pod Caporetto w listopadzie 1917 roku premier Wielkiej Brytanii Lloyd George zaproponował utworzenie Komitetu Międzysojuszniczego z siedzibą w Wersalu. Zadaniem komitetu była koordynacja działań wojennych na wszystkich frontach i doprowadzenie wojny do końca. Utworzenie tego ciała było pierwszym krokiem w kierunku unifikacji dowodzenia w wojnie przeciwko państwom centralnym. 26 marca 1918 roku gen. Ferdinand Foch, awansowany 6 sierpnia 1918 roku do stopnia marszałka, objął stanowisko przewodniczącego komitetu, co było równoznaczne z dowodzeniem całością działań na froncie zachodnim i dużym wpływem na działania we Włoszech. Od tego momentu wszystkie wojska walczące we Francji znalazły się pod jednym dowództwem.
Na wiosnę 1918 roku, po serii krwawych bitew w roku poprzednim, liczba dywizji brytyjskich, francuskich, portugalskich i belgijskich na froncie zachodnim spadła ze 178 do 164. Ogromne straty w ludziach, poniesione nad Aisne i we Flandrii, oraz malejący dopływ rekrutów spowodowały również zmniejszenie liczby batalionów piechoty w dywizjach brytyjskich z 13 do 10. Rozformowanie 150 batalionów i rozdzielenie ich między inne jednostki zwiększyło ich liczebność, ale miało ujemny wpływ na morale żołnierzy, a co za tym idzie, na wartość bojową oddziałów. Ponadto zmieniono długość frontu przydzielonego armiom poszczególnych państw, przedłużając długość odcinka obsadzanego przez 58 dywizji brytyjskich ze 160 km do 200 km, co dawało 3,4 km frontu na dywizję. W tym samym czasie 99 dywizji francuskich obsadzało 480 km frontu, czyli 4,8 km frontu na dywizję. W wyniku wymuszonych zmian linia frontu trzymana przez Brytyjczyków w marcu 1918 roku była nie tylko niedokończona, ale również dłuższa i wobec tego obsadzona znacznie słabiej niż w roku 1917. Linia frontu zajmowana przez brytyjską 5. Armię, dowodzoną przez gen. sir Huberta Gougha, która przebiegała od Gouzeaucourt do południowego brzegu rzeki Oise, nie była dostatecznie przygotowana na wszystkich odcinkach. Okopy na południe od St. Quentin, które przejęto od Francuzów w ramach rozciągania frontu brytyjskiego, były słabo rozbudowane, płytkie i wymagały istotnego poprawienia. A na to wiosną 1918 roku zabrakło już czasu.
Brytyjskie fortyfikacje teoretycznie miały tworzyć głęboką na 19 km linię obrony. W jej skład wchodziła wysunięta linia obrony z drutami kolczastymi na przedpolu i gniazdami karabinów maszynowych osłaniającymi pierwszą linię okopów. W odległości 1,5−3 km budowano główną linię obrony składającą się z linii transzei, redut obronnych i stanowisk artylerii. Tyłowa linia obrony, zbudowana podobnie jak główna linia, znajdowała się od 6,5 do 13 km za główną linią i budowana była według tych samych standardów. W praktyce brytyjskie linie obrony nie zostały ukończone do momentu rozpoczęcia marcowej ofensywy Niemców.
Brytyjska dywizja piechoty, licząca na wiosnę 1918 roku w praktyce około 15 000 żołnierzy, składała się z trzech brygad po trzy bataliony oraz batalionu karabinów maszynowych i artylerii. Batalion piechoty miał na swoim wyposażeniu 36 karabinów maszynowych Lewis, razem 324 w dywizji, natomiast batalion karabinów maszynowych miał 64 ciężkie karabiny maszynowe Vickers w czterech kompaniach (po 16 w każdej kompanii). Każda brygada miała dodatkowo baterię moździerzy Stokes liczącą osiem sztuk tej broni. Artyleria dywizyjna liczyła cztery baterie po sześć dział 18-funtowych (84 mm) albo trzy baterie dział 18-funtowych i baterię haubic 4,5 cala (110 mm).
W 1918 roku zmieniła się taktyka działań piechoty brytyjskiej. Porzucono przynoszące ogromne straty natarcia gęstych tyralier na korzyść działań wyspecjalizowanych plutonów piechoty. Każdy z nich składał się z czterech sekcji: strzeleckiej ze snajperem, grenadierskiej, sekcji wyposażonej w granaty karabinowe i sekcji karabinów maszynowych oraz sekcji dowodzenia. Pluton pod dowództwem oficera nacierał skokami, wykorzystując zasłony terenowe i walec ogniowy własnej artylerii.
Na wiosnę 1918 roku marsz. Haig i sztab brytyjski wiedzieli o transportach wojsk niemieckich z frontu wschodniego i w konsekwencji spodziewali się niemieckiego natarcia na bliżej niesprecyzowanym odcinku swojej obrony. Podobnie sztab francuski przewidywał, że oczekiwana ofensywa niemiecka weźmie na cel front obsadzony przez ich wojska. Jednak precyzyjne ustalenie, gdzie i kiedy spadnie uderzenie, było trudne. Brytyjczycy zdawali sobie sprawę, że jedynym sposobem na zatrzymanie Niemców była uporczywa obrona stałej linii frontu. Przejście do działań ruchowych nie wchodziło w rachubę z powodu braku rezerw. Gen. Pétain zasugerował utworzenie za frontem rezerwy liczącej 30 dywizji, a jego sugestie spotkały się z pozytywnym odzewem zarówno wśród Francuzów, jak też Brytyjczyków. Nie było jednak możliwości odwołania z frontu potrzebnych jednostek, a nowych już nie tworzono i zamiar ten pozostał jedynie w sferze planów.
Francuzi po porażce ofensywy Nivelle’a napotkali te same trudności, które były udziałem Brytyjczyków. Brak było uzupełnień, morale wojska spadło do niespotykanie niskiego poziomu, a liczba żołnierzy wyreklamowanych do niezbędnej produkcji za frontem stale rosła. Brakom w szeregach zaradzono częściowo przez likwidację czwartych pułków piechoty w dywizjach, czyli podobnie, jak zrobili to Brytyjczycy, zmniejszono liczebność jednostek. Liczebność armii francuskiej w roku 1918 na froncie zachodnim wynosiła 2 850 000 ludzi pod bronią i 775 000 w rezerwie. Francuska dywizja piechoty na wiosnę 1918 roku liczyła około 9500 żołnierzy, a każdy z jej trzech pułków piechoty około 2500. Artyleria dywizyjna liczyła trzy baterie po cztery działa polowe 75 mm i jedną baterię haubic 155 mm. Dywizja miała 432 lekkie karabiny maszynowe Chauchat, dziewięć kompanii ciężkich karabinów maszynowych Hotchkiss i dziewięć kompanii dział okopowych z granatnikami Dumézil.
Na wiosnę 1918 roku sztab niemiecki zdawał sobie sprawę, że spodziewane wkrótce przybycie dużej liczby amerykańskich dywizji na front zachodni zmieni stosunek sił na froncie. Ponadto wiedziano, że przeciągnięcie się wojny do roku 1919 spowoduje gospodarcze załamanie Niemiec i klęskę. Austro-Węgry dały znać swoim niemieckim sojusznikom, że są na krawędzi załamania gospodarczego i nieuniknionej rewolucji, zatem ich udział w dalszej wojnie stał pod znakiem zapytania. Turcja poniosła krwawe straty na Bliskim Wschodzie i nie była zdolna do żadnych operacji bez wsparcia Niemiec. Bułgaria zajęła tereny, które uważała za swoje, i nie zamierzała kontynuować żadnych agresywnych działań. Czas pracował na korzyść ententy. Niemcy, które nie chciały prowadzić rozmów pokojowych i stale dążyły do rozstrzygnięcia militarnego, znalazły się w trudnej sytuacji.
Rozstrzygnięcie wojny po myśli Niemiec nie mogło odbyć się drogą walki na wyniszczenie, gdyż potencjał gospodarczy i zasoby ludzkie ententy, szczególnie po wejściu Stanów Zjednoczonych do wojny, były o wiele większe niż zasoby Niemiec. Jedyną szansą na zwycięstwo było wykonanie szybkiej, uwieńczonej sukcesem operacji ofensywnej na froncie zachodnim, która zmusi przynajmniej jednego z aliantów do wycofania się z wojny. Taka akcja musiała przybrać ramy ofensywy przeprowadzonej na wiosnę 1918 roku, zanim spodziewany latem potężny napływ wojsk amerykańskich do Francji nie wpłynie na sytuację strategiczną na froncie zachodnim. Przy prowadzeniu wojny na wyczerpanie stale rosnąca dzięki Amerykanom przewaga aliantów z czasem musiała doprowadzić Niemcy do całkowitego załamania i kapitulacji. W niemieckim Sztabie Generalnym stworzono wiele planów i strategii, gdzie i w jaki sposób takie operacje miałyby zostać wykonane. Gen. Erich Ludendorff [3], generalny kwatermistrz armii niemieckiej, rozpatrywał koncepcję jednego potężnego uderzenia, które mogłoby przerwać front, ale zrezygnował z tego pomysłu. Zdecydował się natomiast na strategię serii natarć, które miały zniszczyć pozbawione rezerw wojska ententy. Pierwsze z nich miało zostać wykonane w okolicy Cambrai w celu przełamania frontu na styku między armiami brytyjską i francuską, a następnie zrolowania frontu brytyjskiego i wymuszenia na aliantach zakończenia wojny na niemieckich warunkach. Gen. Ludendorff zamierzał wykorzystać naturalne różnice priorytetów między Francuzami i Brytyjczykami. Dla gen. Pétaina najważniejsza była obrona stolicy Francji, Paryża, natomiast marsz. Haig musiał skoncentrować się na obronie portów leżących nad kanałem La Manche, które zapewniały mu kontakt i transport zaopatrzenia z Wielkiej Brytanii.
Wykonanie niemieckiego planu stało się możliwe dzięki podpisaniu 3 marca 1918 roku w Brześciu Litewskim pokoju między Niemcami i Rosją sowiecką. Pokój z Rosją zwalniał z frontu wschodniego blisko milion żołnierzy, którzy mogli być wykorzystani do wykonania działań ofensywnych. Niemcy przewidzieli rozwój sytuacji na Wschodzie i już od lutego 1918 roku rozpoczęli przesuwanie 30 dywizji z frontu wschodniego na zachodni. W marcu przybyło kolejnych 12 dywizji, dając Niemcom 192 dywizje na froncie zachodnim i przewagę liczbową nad wojskami ententy. Ponadto przeprowadzono pobór rekruta z rocznika 1899 i dokonano przeglądu robotników wyreklamowanych z wojska. Armia niemiecka na froncie zachodnim urosła w siłę. We Francji armia niemiecka miała około trzech i pół miliona żołnierzy, jednak liczebność wojsk niemieckich pozostawionych w Rosji nadal sięgała miliona ludzi.
Oprócz zwiększenia liczebności wojska zmieniono taktykę niemieckiej piechoty w natarciu. W styczniu 1918 roku opublikowano sześćdziesięciosiedmiostronicowy podręcznik napisany przez kpt. Hermanna Geyera Natarcie w wojnie pozycyjnej (Der Angriff im Stellungskrieg), który opisywał szkolenie wojsk w nowej taktyce natarcia. Na rozkaz gen. Ludendorffa publikacja stała się podstawą w szkoleniu piechoty. Wszystkie jednostki przyjeżdżające z frontu wschodniego przechodziły odpowiednie kursy przed wysłaniem na front zachodni. Nowa metoda walki polegała na użyciu specjalnie przeszkolonych Stosstruppen (oddziałów uderzeniowych) do przenikania przez linie przeciwnika, omijania silnie umocnionych punktów oporu i atakowania urządzeń tyłowych. Natarcie miało być wykonane na słabo obsadzonym przez przeciwnika odcinku frontu, co było zaprzeczeniem wcześniejszej taktyki atakowania najsilniejszych ugrupowań przeciwnika i prowadzenia bitwy na wyniszczenie. Żołnierze Stosstruppen w natarciu polegali na ręcznych granatach, lekkich karabinach maszynowych i miotaczach ognia, a nawet na pistoletach maszynowych Bergmanna, które zaczęły pojawiać się na uzbrojeniu jednostek. Nacierali w małych grupach, posuwając się za wałem ogniowym artylerii, szybko posuwali się do przodu, unikając przedłużającej się walki o silnie bronione pozycje, i dążyli do atakowania ośrodków dowodzenia, łączności i pozycji artylerii. Dowodzenie w czasie walki zostało przekazane niższym oficerom liniowym, którzy dzięki własnej inicjatywie i mając rozeznanie sytuacji na swoim odcinku, mogli skuteczniej prowadzić natarcie. Położono nacisk na szybkość, a nie na siłę zmasowanego ataku piechoty. Posuwające się za nimi liniowe dywizje piechoty oczyszczały teren z silnie bronionych punktów, brały do niewoli jeńców i zapewniały komunikację z prącymi do przodu Stosstruppen. Niszczenie zagradzających drogę umocnień było możliwe dzięki transportowaniu na ręcznych wózkach miotaczy min oraz wyposażeniu piechoty w artylerię polową o ciągu konnym. Dzięki tej taktyce natarcie posuwało się szybciej, sięgało głębiej i doprowadzało do pokonania przeciwnika przez dezorganizację sztabów, eliminację łączności i odcięcie od wsparcia artylerii. Użycie tej taktyki zostało uwieńczone pełnym powodzeniem w bitwie pod Rygą przeciwko Rosjanom i Caporetto przeciwko żołnierzom włoskim w 1917 roku.
Kolejnym udoskonaleniem wprowadzonym przez armię niemiecką na froncie zachodnim była nowatorska taktyka wykorzystania artylerii. Autorem nowego systemu użycia artylerii był emerytowany w 1913 roku ppłk Georg Bruchmüller, który na początku wojny został ponownie powołany do służby. W ogólnym zarysie metoda ppłk. Bruchmüllera sprowadzała się do zastąpienia wielodniowego ognia huraganowego przez krótkie, dokładnie zaplanowane ostrzelanie najpierw stanowisk dowodzenia i środków łączności, następnie pozycji artylerii i w końcu pozycji piechoty. Długość przygotowania ogniowego skrócono z kilku dni do kilku godzin. Ppłk Bruchmüller zaplanował użycie mieszanki pocisków burzących i chemicznych, które miały nie tylko zniszczyć pozycje stałe, ale również wyeliminować siłę żywą nieprzyjaciela. Jego specjalnością było planowanie użycia mieszaniny pocisków chemicznych, która składała się z pocisków z gazem trującym (iperytem) i z pocisków z fenylodichloroarsyną oraz pocisków z fosgenem, zwykle w połączeniu z chlorem. Pociski artyleryjskie były oznaczane odpowiednio: żółtym krzyżem – iperyt, niebieskim krzyżem – fenylodichloroarsyna, i zielonym krzyżem – fosgen. Iperytu używano do ostrzeliwania pozycji artylerii zwykle na skrzydłach natarcia ze względu na jego długie zaleganie w terenie. Fenylodichloroarsyna, która powodowała wymioty i przedostawała się przez ówczesne maski przeciwgazowe, a przez to zmuszała do ich zdjęcia, była używana w kombinacji z fosgenem. Fosgenu używano na kierunku natarcia ze względu na krótki okres zalegania i silne działanie trujące. Kombinacje tych pocisków odcinały drogę rezerwom albo eliminowały na długo obsługę artylerii (iperyt), zmuszały do zdjęcia chroniącej żołnierza maski (fenylodichloroarsyna) i zabijały (fosgen).
Kolejną zmianą było zaadaptowanie stosowanego wcześniej przez Brytyjczyków i Francuzów walca ogniowego (Feuerwalz), który przesuwał się do przodu w miarę posuwania się własnych jednostek szturmowych. Stosstruppen mogły kontrolować szybkość ruchu walca ogniowego przez wystrzeliwanie kolorowych rakiet. Taktyka ta wprawdzie zwiększała ryzyko strat od ognia własnej artylerii, ale pozwalała na zaatakowanie obrońców, gdy jeszcze byli ukryci w schronach.
W celu uzyskania strategicznego zaskoczenia Niemcy porzucili powszechnie stosowane wstrzeliwanie się w cel przez artylerię przed rozpoczęciem natarcia na korzyść dokładnego przygotowania ognia. Nowa metoda, opracowana przez kpt. Ericha Pulkowskiego, polegała na wycofywaniu pojedynczych dział z frontu i wstrzeliwaniu ich na poligonie w konkretnych warunkach atmosferycznych. Dzięki temu każde działo miało swoją specyficzną tabelę obliczeń i dzięki temu też artyleria niemiecka mogła celnie strzelać do celów zaznaczonych na mapach bez konieczności wstrzeliwania się na froncie.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
2 Marsz. sir Douglas Haig (1861−1928) – wyższy oficer brytyjski, brał udział w tłumieniu powstania Mahdiego w Sudanie i w wojnie burskiej, od grudnia 1915 roku zastąpił marsz. sir John Frencha na stanowisku dowódcy Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Dowodził w bitwach nad Sommą w 1916 roku, Passchendaele w 1917 roku i Amiens w 1918 roku.
3 Gen. Erich Friedrich Wilhelm Ludendorff (1865−1937) – wyższy oficer niemiecki urodzony w Kruszewni koło Poznania. W 1914 roku brał udział w zdobyciu fortów w Liège, potem szef sztabu 8. Armii dowodzonej przez marsz. Hindenburga. Brał udział w bitwie pod Tannenbergiem i nad jeziorami mazurskimi, od sierpnia 1916 roku kwatermistrz generalny armii niemieckiej.
W popularnonaukowej serii pt. „Historyczne bitwy” ukazały się ostatnio:
J. Wojtczak, Minnesota 1862 • Ł. Burkiewicz, Aleksandria 1365 • K. Plewako, CAMBRAI 1917 • M. Kuczyński, WOJNA CZU Z HAN 209–202 P.N.E. • L. Wyszczelski, LWÓW 1920 • M.A. Piegzik, HOLENDERSKIE INDIE WSCHODNIE 1941–1942 • W. Polakiewicz, LIMANOWA 1914 • A. Lorbiecki, M. Wałdoch, CHOJNICE 1939 • M. Leszczyński, pomorze 1945 • G. Lach, IPSOS 301 p.n.e. • R. Warszewski, KONGO 1965 • A. Toczewski, FESTUNG KÜSTRIN 1945 • J. Wojtczak, CALLAO 1866 • R. Dzieszyński, KRAKÓW 1768–1772 • T. Jarmoła, KRETA 1941 • R.F. Barkowski, CROTONE 982 • Z. Stąpor, BERLIN 1945 • S. Kaliński, BOLIMÓW 1915 • W. Zawadzki, POMORZE 1920 • A. Zieliński, MALTA 1565 • M. Grzeszczak, IGNACEWO 1863 • R.F. Barkowski, POŁABIE 983 • D. Kupisz, PSKÓW 1581–1582 • J. Wojtczak, FILIPINY 1898–1902 • S. Rek, MANZIKERT 1071 • R. Rabka, MACEDONIA–EPIR–ALBANIA 1912–1913 • R.F. Barkowski, POITIERS 732 • S. Rek, KOSOWE POLE 1389 • R. Warszewski, KUBA 1958–1959 • J. Dobrzelewski, INDIE–PAKISTAN 1971 • P. Krukowski, NAD WIEPRZEM 1920 • R.F. Barkowski, LECHOWE POLE 955 • M.A. Piegzik, MORZE KORALOWE 1942 • W. Włodarkiewicz, WOŁYŃ 1939 • T. Romanowski, Massilia 49 p.n.e. • A.A. Majewski, MOSKWA 1617–1618 • T. Greniuch, NATAL 1899–1900 • R.F. Barkowski, KRUCJATA POŁABSKA 1147 • T. Kubicki, GETTO WARSZAWSKIE 1943 • R. Marcinek, KANAŁ SUESKI 1956 • J. Wojtczak, La Plata 1806–1807 • Robert F. Barkowski, SYBERIA 1581–1697 • D. Kupisz, SMOLEŃSK 1632–1634 • T. Fijałkowski, Północny Atlantyk 1914–1918 • J. Wojtczak, BOSWORTH 1485 • P. Rochala, NIEMCZA 1017 • R. Dzieszyński, BYCZYNA 1588 • Ł. Czarnecki, KONSTANTYNOPOL 626 • R. Warszewski, Little Big Horn 1876 • R.F. Barkowski, Budziszyn 1002–1018 • R. Warszewski, CHOLULA 1519 • T. Romanowski, BRYTANIA 55–54 P.N.E.• J. Błachnio, KRAŚNIK 1914.• J. Lizut, OPERACJA HO CHI MINH 1975 • G. Gołębiewski, PŁOCK 1920 • R. Warszewski, GRENADA 1492 • R.F. Barkowski, PARYŻ 885–886 • L. Wyszczelski, POWSTANIE WIELKOPOLSKIE 1918–1919 • J. Pluta, JEZIORO PEJPUS 1242 • J. Staszak, RAWICZ 1919 • Robert F. Barkowski, KIJÓW 1018
W przygotowaniu: T. Cybulski, Włocławek 1914