Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Romans MC
Życie Kiry nigdy nie było łatwe. Chociaż wychowała się w klubie motocyklowym, nie czuła, że należy do rodziny. Dopiero dołączywszy do Aniołów Ciemności, przestała być niewidoczna. Dziewczyna stała się obiektem pożądania mężczyzny, który tak samo jak ona skrywał w sobie ciemność.
Koszmary z przeszłości nie pozwalały Ozowi zapomnieć o zdradzie przyjaciela, przez którą kilka miesięcy wcześniej mógł stracić siostrę. Wyrzuty sumienia zżerały go od środka, do czasu gdy do klubu dołączyli Żniwiarze, którzy potrzebowali schronienia. Wraz z nimi pojawiła się ona – rudowłosa dziewczyna, która od pierwszego wejrzenia skradła mu oddech.
Losy tej dwójki przeplatane są wieloma niebezpiecznymi przygodami i nierozwiązanymi zagadkami, które jeszcze bardziej zbliżają ich do siebie.
Czy Kira i Oz będą w stanie odnaleźć siebie i zaznać spokoju ducha?
Dowiecie się tego, czytając drugą część o seksownych motocyklistach Aniołów Ciemności.
CYKL ANIOŁY CIEMNOŚCI:
Anioły ciemności. Piekielna miłość #1
Anioły ciemności. Odnaleźć siebie #2
Anioły ciemności. Demony przeszłości #3
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 266
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tej autorki w Wydawnictwie WasPos
CYKL ANIOŁY CIEMNOŚCI
Anioły ciemności. Piekielna miłość #1
Anioły ciemności. Odnaleźć siebie #2
Anioły ciemności. Demony przeszłości #3
POZOSTAŁE POZYCJE
Przyjacielski układ
Kupidyn
Płonący lód. Gra pozorów (razem z Ana Rose)
Świąteczny plan (opowiadanie w ebooku)
Senny koszmar
Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-booka
Copyright © by Monika Rępalska, 2021Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2024 All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Aneta Krajewska
Ilustracje w środku: © by ioanmasay/iStock
Projekt okładki: Adam Buzek
Zdjęcie na okładce: © by Viorel Sima/Shutterstock
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie II – elektroniczne
ISBN 978-83-8290-447-5
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Podziękowania
W życiu nie chodzi o to, by siebie odnaleźć.W życiu chodzi o to, aby siebie samego stworzyć.
George Bernard Shaw
Prolog
Osiemnaście lat wcześniej
Moje malutkie ciałko kurczy się jeszcze bardziej, kiedy słyszę ciężkie kroki na ganku. Deski skrzypią pod potężną sylwetką mężczyzny, który zaraz wejdzie do domu. Jestem przestraszona, nie lubię zostawać z nim sama. Chcę, żeby mamusia wróciła już z zakupów.
– Gdzie jesteś, ty dziwolągu?
Jego pijacki bełkot każe mi się schować. Łapię za swojego ukochanego, pluszowego misia i biegnę najszybciej, jak potrafię, w kierunku szafy. Mama kazała mi się tam chować za każdym razem, gdy nie ma jej przy mnie. Wczołguję się w najciemniejszy kąt i skulona cichutko czekam. Słyszę, jak przewraca meble i rozbija naczynia, wiem, że tata jest bardzo zły. Razem z mamusią sprzątałyśmy nasz domek z samego rana, bo miał przyjechać dzisiaj do nas wujek z Alexem. Pomagałam upiec ulubione czekoladowe ciasto wujka Gru. Mamusia cieszyła się z tych odwiedzin, nawet spakowałyśmy wcześniej nasze walizki, bo miałyśmy zamieszkać z wujkiem. Skakałam z radości i ciągle patrzyłam na zegarek, który miałam na rączce. Czekałam, aż pojawi się cyferka cztery na różowej tarczy z Hello Kitty. Wiedziałam, jak ona wygląda, bo mamusia mnie tego nauczyła, ale teraz, jak tata wrócił, to się bałam. Zaczęłam cichutko płakać, nie chciałam, żeby mnie znalazł i dał klapsy jak ostatnio. To mnie bolało, mama też oberwała. Nie lubiłam słuchać, jak mama płacze, a jeszcze bardziej nie lubiłam, jak przychodzili koledzy taty i zamykali się z mamą w pokoju. Wtedy mamusia była mocno pobita i jej ubrania były czerwone, a ja nie wiedziałam, jak jej pomóc, nawet mój misio jej nie pocieszał.
Rozglądając się po szafie, zauważam wielkiego pająka, który idzie w moją stronę. Bardzo boję się pająków. Szorując pupą po podłodze, chcąc być dalej od niego, poruszam stojący wieszak, który przewraca się na mnie i wywołuje dużo hałasu. Wiem, że tata to usłyszał i zaraz po mnie przyjdzie. Trzymając mocno swojego misia, zamykam oczy i czekam. Choć mam tylko cztery latka, wiem, że nie mogę uciec przed karą, którą wymierzy mi tata. Gdybym uciekła, tata dodatkowo by mnie ukarał, a tego nie chciałam.
– Tutaj jesteś, gówniarzu.
Otwieram buzię, chcąc krzyknąć, bo boli mnie rączka, za którą tata mnie szarpie, ale nie mogę.
– Jesteś debilem, który nawet nie potrafi mówić. Powinienem był już dawno się ciebie pozbyć, ale ta głupia dziwka by wtedy odeszła, a tak mam czym ją szantażować. No powiedz coś!
Boli mnie brzuszek, jak tata zaczyna mnie w niego kopać. Moja rączka jest dziwnie wykręcona, próbuję się zasłonić, ale nie mam siły. Kiedy duży but taty zawisa nam moją buzią, zamykam oczka, przygotowując się na mocne uderzenie, ale nie czuję bólu. Oboje słyszymy otwieranie drzwi i to mnie ratuje przed kolejnym uderzeniem taty.
– Kira! Kira!
Chcę odpowiedzieć mamusi, gdzie jestem, ale nie potrafię.
Nauczyłam się rozróżniać ton głosu mamusi, teraz jest zaniepokojona. Pragnę, żeby przyszła i uratowała mnie przed tatą, ale boję się, że ją też uderzy.
– Co, do cholery?
Otwieram szeroko oczka, kiedy słyszę głos wujka Gru.
Tata zerka na drzwi i nasłuchuje zbliżających się kroków. Kiedy obydwoje pojawiają się w moim pokoju, pragnę wstać i pobiec do nich, ale nie mogę się ruszyć.
– Kira. – Mamusia płacze, gdy na mnie patrzy.
– Zabiję cię, kurwa.
Wujek jest zły. Zaczynam się go bać tak jak taty. Nie chcę, żeby się na mnie złościł, bo wtedy z mamusią nie będziemy mogły do niego pojechać, a ja chcę się pobawić z Alexem.
– Nie tkniesz mnie nawet – słyszę śmiech taty – zbliżysz się o krok, a będziesz zbierał mózg tego dziwoląga. Ta dziwka – tata wyciąga skądś pistolet i macha nim w stronę mamy.
Wiem co to jest, bo widziałam w telewizji. To jest bardzo niebezpieczne.
– Twoja siostra znienawidzi cię za przyczynienie się do zabicia jej niemowy.
– Rex, nie mów tak o niej. To też twoje dziecko.
– Nie chciałem żadnego bachora, do tego jeszcze takiego debila. Nie udało mi się jej pozbyć za pierwszym razem, to zrobię to teraz.
– To ty jej to zrobiłeś! – krzyczy mama.
– Mogłem rzucić ją mocniej o ścianę, wtedy by nie żyła, a tak tylko przestała mówić.
Kiedy dorośli się kłócą, zerkam w bok i widzę spoglądającego na mnie Alexa, który wychyla się za drzwi. Alex jest starszy ode mnie o sześć lat, ale nigdy nie przeszkadzało mu to, żeby się ze mną bawić. Kocham go.
– Uratuje cię, Kira.
Patrzę na jego usta, kiedy bardzo cicho wypowiada słowa. Tak właśnie ze sobą rozmawiamy, ja poruszam buzią, a on to rozumie, nie muszę wydawać dźwięków. Kiedyś Alex mi powiedział, że to czytanie z warg. Spodobało mi się to. Lubię z nim tak rozmawiać.
Kiwam głową, że go rozumiem. Ten ruch zauważa tata i teraz swój pistolet przyciska do mojej skroni. To złe uczucie, ten otwór broni jest zimny.
– Rex, odłóż to! – krzyczy wujek.
Tata go nie słucha, wtedy pojawia się Alex z pistoletem, takim jak ma tata, i celuje do niego. W pokoju robi się głośno, Alex krzyczy coś do mojego taty, wujek z kolei do Alexa. Mamusia prosi, by się uspokoili, i wtedy broń wystrzela. Tata upada na podłogę, tak samo jak mamusia. Coś czerwonego zaczyna pojawiać się na dywanie, choć boli mnie rączka i brzuszek, podnoszę się i idę do mamusi. Nie rusza się, ale ma otwarte oczy, więc mówię, żeby wstała. Nie reaguje, zdrową rączką łapię ją za dłoń i chcę, by wstała, ale jest za ciężka. Szukam pomocy u Alexa, on płacze, nie wiem dlaczego. Przenoszę wzrok na wujka i też ma łzy w oczach. Sam mi mówił, że duzi faceci nie płaczą, dlatego nie wiem, co się dzieje. Dlaczego on płacze, chcę, żeby mi pomógł podnieść mamusię. Dopóki tata śpi, możemy wziąć walizki i pojechać do domu wujka.
– Idziemy, kochanie, zaraz będą tu gliny, musimy jechać. – Wujek ociera swoje oczy, które nadal są czerwone od płaczu.
Kręcę głową, że nie mogę, musimy zabrać ze sobą mamusię, ale on nie patrzy na moje usta, kiedy to mówię.
Bierze mnie na ręce i wynosi z naszego domu.
Siedzę w wielkiej ciężarówce, obok Alexa, i oboje spoglądamy, jak wujek Gru podpala mój dom.
– Mój dom był brzydki, ale czemu wujek to robi? – pytam Alexa.
On zamiast odpowiedzieć, przytula mnie do siebie i zaczyna śpiewać moją ulubioną kołysankę. Zanim wujek wsiada do ciężarówki, już zasypiam. Kiedy się budzę, jesteśmy już u wujka. Bierze mnie na kolana i mówi, że teraz to jest mój nowy dom. On będzie się mną opiekował, bo mamusia musiała pójść do nieba.
Wtedy wiem, że już nigdy jej nie zobaczę.
Rozdział 1
Obecnie
– Kira, mogę wejść?
Podskoczyłam, słysząc pukanie do drzwi.
Było oczywiste, że nie odpowiem, ale Gena za każdym razem się mnie o to pytała. Wydawało mi się, że szanowała w ten sposób moją przestrzeń i dawała mi wybór. Mogłam siedzieć cały czas w pokoju, który mi przydzielili, bądź ruszyć tyłek i przestać się ukrywać.
Minęło już kilka tygodni, odkąd znaleźliśmy się w klubie Aniołów Ciemności. Zdążyłam poznać osoby, z którymi najczęściej przebywałam. To, że nie mówiłam, wyostrzyło mi inne zmysły. Tyczyło się to w dużej mierze wzroku, uważnie obserwowałam, analizowałam zachowania, czytałam z mowy ciała.
Zauważyłam, że Gena była kimś ważnym, kogo słuchały się wszystkie kobiety, a nawet niektórzy mężczyźni. W oczach każdego członka klubu widziałam szacunek, którym ją darzyli. Dwóch mężczyzn miało wypisaną miłość na twarzy, kiedy Gena przebywała w ich otoczeniu. Jak zdążyłam się dowiedzieć, jednym z nich był Mo, narzeczony Geny, a także syn prezesa klubu. Przerażał mnie swoją posturą i tymi swoimi ciemnymi, prawie czarnymi oczami, które potrafiły przejrzeć cię na wskroś. Czułam się przy nim, jakby wiedział o mnie więcej niż ja sama.
No i był jeszcze ten drugi. Oz.
Stresowałam się przy nim z innych powodów. Również wyglądał niebezpiecznie, zresztą jak większość motocyklistów, ale miał w sobie coś, co mimo obaw przyciągało mnie do niego.
Ta jego udręka. Kiedy myślał, że nikt nie patrzy, pozwalał sobie na zdjęcie maski, którą nosił praktycznie przez cały czas. Były jednak momenty jak ten, kiedy schowana za zasłoną przyglądałam mu się z okna. Nawet z daleka nie umknęło mi, jak targają nim emocje. Wystarczyło, że jeden z braci, który pomagał mu przy naprawie samochodu, odszedł, on tracił spokój. Patrzyłam, jak chwyta narzędzie, które leżało na skrzyni obok auta, i z całej siły rzuca nim w ścianę znajdującą się naprzeciwko niego.
Był podobny do mnie, łączyła nas cisza i niewypowiedziane słowa, które zjadały nas od środka. To dlatego mój strach mieszał się z ciekawością. Chciałam wiedzieć, co go gnębiło, a jednocześnie trzymałam się od niego z daleka, jak zwykle tylko obserwując.
Odrywając wzrok od brata Geny, podeszłam do drzwi, by je otworzyć. Nie chciałam być niemiła dla ludzi, którzy narazili swój klub, by ratować nas przed błędnymi decyzjami Alexa. Zawdzięczaliśmy im ochronę i dach nad głową.
– Cześć – zaczęła z uśmiecham Gena, gdy wpuściłam ją do środka. – Tak sobie pomyślałam, może chciałabyś pomóc kobietom przygotować obiad? Wiesz, dzielimy się tutaj obowiązkami, nie wiem, jak było u was w klubie, ale u nas każdy coś robi. Nie to, że chcę cię do czegoś zmusić, nic z tych rzeczy. Ja tylko…
Podniosłam rękę, by przerwać jej wypowiedź.
Kiedy miałam już jej uwagę, kiwnęłam głową. Szczerze mówiąc, zrobiło mi się bardzo miło, że Gena chciała mnie angażować w czynności swojego klubu. U nas zawsze byłam na uboczu, Alex nie chciał, by coś mi się stało. Przyjął rolę opiekuńczego, starszego brata, a musiałam przyznać, że z czasem zaczęło mi to przeszkadzać. Dlatego też chętnie zgodziłam się pomóc kobietom z klubu przy ich codziennych obowiązkach.
– Dobrze. Cieszę się. – Gena posłała mi wielki uśmiech, a ja odwzajemniłam się tym samym.
Gdy skierowała się do wyjścia, dotknęłam jej ramienia, by ją zatrzymać. Unosiłam wskazujący palec, mówiąc tym samym, by zaczekała na mnie jeszcze chwilkę. Szybko podeszłam do komody i chwyciłam telefon komórkowy, to przez niego najczęściej komunikowałam się z innymi. Mało osób z naszego klubu znało język migowy, nie wspominając już o członkach Aniołów Ciemności. Pisanie SMS-ów było dla mnie najprostszym sposobem na rozmowę z innymi ludźmi.
Idąc za Geną, napisałam wiadomość do Alexa, gdzie będę.
Kira: Jestem z Geną.
Nie zdążyłam schować telefonu do tylnej kieszeni dżinsów, a już otrzymałam odpowiedź.
Alex: Jeśli chciałaś dokądś wyjść, mogłaś dać mi znać. Miałem iść do warsztatu popracować nad motocyklami, ale zaraz będę u ciebie.
Zazgrzytałam zębami. Mogłam to powtarzać wiele razy, aż do znudzenia, że bardzo go kocham i zawsze mogę na niego liczyć, ale odkąd tutaj byliśmy, Alex starał się mnie pilnować na każdym kroku. A jeszcze jak usłyszał, że będę z Geną, to włączył mu się alarm. Alex uwielbia Genę, to jej brata nie lubi. Obaj znają się na naprawie wszystkiego, co jeździ. Choć pracują razem, jak wspomniałam, nie darzą się sympatią. Alex uważał, że będąc z Geną, będę blisko jej brata, co było bezsensowne.
Kira: Ani się waż! Dam sobie radę!
Miałam nadzieję, że te wykrzykniki dotrą do niego. Unosząc wzrok znad ekranu telefonu, napotkałam zaciekawione spojrzenie Geny.
– Wszystko w porządku? – zapytała zatroskana.
Zapominając o tym, że mnie nie zrozumie, w nerwach zaczęłam szybko poruszać ustami, żaląc się na Alexa.
– Martwi się o ciebie, to zrozumiałe. Wiem, jak to jest, sam mam siostrę.
Nie miałam pojęcia, czy byłam bardziej zaskoczona, czy przestraszona, słysząc głos Oza. Patrząc na niego wielkimi, zszokowanymi oczami, zastanawiałam się, jakim cudem wiedział, co mówiłam. Gena również zerkała na brata ze zdziwieniem na twarzy.
– Skąd ty wiesz, co Kira powiedziała? – Zmrużyła oczy.
– Telewizja – odparł, luzacko wzruszając ramionami.
– Telewizja?
Sama miałam ochotę spapugować po Genie. Widząc, że obie czekałyśmy na wyjaśnienie, odchrząknął, zanim zaczął mówić. Jego jasnozielone oczy skupione były wyłącznie na mnie.
– Jeszcze za dzieciaka, nie chcąc obudzić matki, razem z Mattem – gdy wypowiedział to imię, jego oczy natychmiast zmieniły barwę na ciemniejszą i stały się jakby ostrzejsze. Ta osoba musiała coś mu zrobić, jeśli będzie mi dane, może dowiem się co – oglądaliśmy filmy bez głosu. Nie przypuszczałem, że czytanie z ust kiedyś mi się przyda. – Ponownie wzruszył ramionami. – Ale jak widać, tak.
– To jest niepokojące – powiedziałam do siebie.
Próbując przestać myśleć o tym, że ktoś inny rozumie mnie tak jak Alex, pokręciłam głową. A kiedy zerknęłam na mężczyznę, który tym wyznaniem zaciekawił mnie jeszcze bardziej, zobaczyłam, jak puszcza mi oczko. Widział, co powiedziałam. Od teraz musiałam się mieć na baczności w jego towarzystwie.
OZ
Byłem kurewsko zadowolony, że w jakiś sposób w końcu udało mi się zwrócić uwagę Kiry. Odkąd pojawiła się w klubie, była niedostępna, cały czas przebywała w dawnym pokoju Jinny albo była przyklejona do boku tego kutasa, swojego brata. Koleś nie darzył mnie sympatią, nawet tego nie ukrywał. Nie wiedziałem czego się, kurwa, obawiał. Że niby przez samo patrzenie na jego siostrę zapłodnię ją?
Laska mi się podobała, nie była taka jak suki w klubie, to było widać na pierwszy rzut oka. Kira bardzo przypominała mi siostrę. To jej spojrzenie, już pierwszego dnia zauważyłem, że przebijał się przez nie strach. Ten sam strach miała Jinny, kiedy Scythe położył na niej łapy. Miałem tylko nadzieję, że Kira nie przechodziła tego samego. Wyglądała na kruchą, dlatego chciałem być przy niej i chronić ją. To było silniejsze ode mnie, choć jej nie znałem, czułem, że od momentu wejścia za bramę klubu i spojrzenia na mnie tymi swoimi oczami łani, stała się moją obsesją.
Gdy przekroczyłem próg swojego pokoju, ogarnęło mnie zmęczenie. Od śmierci Matta nie spałem dobrze, miałem wyrzuty sumienia, że nie potrafiłem dostrzec szaleństwa przyjaciela, zanim było za późno.
Nienawidziłem, jak wspomnienia zaczęły zalewać mój umysł. Problemy ze snem również nie pomagały, pozbawiały moje ciało sił i logicznego myślenia. Nie radziłem sobie ze zdradą człowieka, który był dla mnie jak brat, ale musiałem się ogarnąć. Jinny już patrzyła na mnie inaczej, widziałem malującą się na jej twarzy troskę. To, że martwiła się o mnie było jak cios. Nie chciałem, by moje problemy na nią wpłynęły. Już zdążyła przejść wiele złego, nie musiała paprać się z moim gównem.
Skierowałem się do łazienki, potrzebowałem prysznica. Miałem nadzieję, że gorąca woda zrelaksuje moje napięte mięśnie. Odkręciłem kurek, czekając, by zleciało trochę zimnej. Zrzucając z siebie ubrania, uchwyciłem w lustrze udręczone spojrzenie. Wzdychając ciężko, oparłem przedramiona na blacie umywalki i wpatrywałem się w siebie, zastanawiając, jak mam poradzić sobie w poczuciem winy, które zaczęło mnie coraz bardziej przytłaczać.
Oderwałem wzrok od lustra i wszedłem do kabiny. Oparłem głowę o płytki i poddałem się gorącej wodzie, która smagała moje ciało niczym bicze. Byłem tak zamyślony, że nie usłyszałem, jak drzwi prysznicowe się otwierają. Poczułem obecność intruza dopiero wtedy, gdy małe, delikatne dłonie zaczęły błądzić po moim ciele. Odwróciłem się natychmiast i spotkałem z gorącym spojrzeniem Mili. Laska była nowym nabytkiem klubu. Jak większość suk, grzała łóżka braci. Korzystałem z tego, nie byłem przecież mnichem, a jeśli dziewczyna chciała pieprzenia, nie odmawiałem jej.
– Pomóc ci? – zapytała i spuściła wzrok na mojego twardniejącego kutasa.
– Pokaż, na co cię stać – odpowiedziałem chrapliwie i po chwili spoglądałem na kobietę klęcząca u moich stóp.
Jej usta bez wahania objęły główkę penisa, aż jęknąłem, kiedy poczułem ciepło jej ust zaciskające się na mnie. Gdy jej język zaczął wędrówkę, musiałem oprzeć się o ścianę.
– Dość tej pieprzonej zabawy, ssij go.
Uniosła na mnie czekoladowe oczy i uśmiechając się drapieżnie, przystąpiła do działania. Wplotłem dłoń w jej czarne włosy, pragnąc kontroli. Z góry miałem dobry widok na to, jak jej poliki się zasysały. Jedną dłonią trzymała mnie za udo, drugą pieściła moje jaja. Połączenie jej chciwych ust i masujących moje jądra palców doprowadziło mnie na krawędź.
– Kurwa – przekląłem, gdy spuściłem się w jej usta.
Mili wstała z uśmiechem kota, który wychłeptał śmietankę. Stanąwszy na palcach, chciała mnie pocałować, ale nie pozwoliłem jej na to. Zakręciłem wodę, wyszedłem z kabiny i sięgnąłem po rękę Mili.
– Wyrzucasz mnie? – zapytała, zdezorientowana moim zachowaniem.
– Tylko się przenosimy.
Przerzuciłem Milę przez ramię i skierowałem się do łóżka. Położyłem ją na krawędzi i rozłożyłem szeroko jej nogi. Sądząc po jej rozpalonym spojrzeniu, domyślała się, co planuję zrobić. Pochyliłem się nad wygoloną cipką i rozłożyłem palcami jej fałdki. Chciałem ją trochę podręczyć. Delikatnie podmuchałem w jej rozgrzane wnętrze, co wywołało przeciągły jęk. Kiedy zauważyłem, że zaczyna się robić mokra, przejechałem językiem po jej szczelinie. Lizałem, ssałem, aż w końcu zlitowałem się nad nią, gdy błagała, bym ją pieprzył. Wtedy wcisnąłem w nią palce, równocześnie pobudzając czubkiem języka jej łechtaczkę.
Przyciskając ją do łóżka, unieruchomiłem jej ręce nad głową i jednym, mocnym pchnięciem wszedłem w nią od tyłu. Nie potrafiłem na nią patrzeć, chociaż wykorzystywaliśmy się oboje, nie chciałem spojrzeć w jej oczy i zauważyć czegoś więcej niż pożądanie. Pieprzyliśmy się jak zwierzęta, potrzebowałem tego, ona o tym wiedziała.
Musiałem zapomnieć. Ona mi w tym pomagała.
W którymś momencie, nawet nie wiem kiedy, odpłynąłem. Nim jednak całkowicie pochłonęła mnie ciemność, usłyszałem, jak Mila rozmawiała z kimś za drzwiami mojego pokoju. Nie usłyszałem tylko odpowiedzi drugiej osoby, nie musiałem, dobrze wiedziałem, kto to był.
Kira.
Aż zabolało mnie coś w środku.
Nie miałem czasu analizować tego, co sobie pomyślała o tym, że Mila wychodziła z mojej sypialni, bo ponownie znalazłem się w tym cholernym magazynie. Po raz kolejny przeżywałem horror swojego życia, gdy Matt trzymał broń przy skroni Jinny. Tylko w tym śnie nic nie było takie samo. Tym razem zamiast siostry widziałem Kirę.
Matt śmiał się, że będzie odbierał mi osoby, na których mi zależy. Choć był to koszmar, wierzyłem, że tak właśnie będzie.
Rozdział 2
KIRA
Przeszłam obok pokoju Oza i ponownie usłyszałam dziwne jęki dobiegające zza drzwi. Skrzywiłam się tylko, po czym przyspieszyłam kroku, nie chcąc, by kolejna dziewczyna przechwalała się, jak jej było z nim dobrze.
Musiałam przyznać, że trochę mnie to zabolało. Myślałam, że mieliśmy jakieś połączenie dzięki temu, że potrafił mnie zrozumieć, ale myliłam się.
Westchnęłam głośno.
Sama sobie zaprzeczałam.
W jednej chwili chciałam trzymać się od Oza jak najdalej, by w następnej wzdychać do niego jak nastolatka. Zbiegając po schodach, obiecałam sobie zapomnieć o nim. Wylądowałam w kuchni, gdzie spotkałam Alexa.
– Jak było z dziewczynami?
Uśmiecham się na jego pytanie.
Inaczej niż w naszym klubie, ale podobało mi się. – Przekazałam na migi.
– Czemu inaczej, ktoś ci coś mówił? – Zmarszczył brwi, co nadało mu surowego wyrazu twarzy.
Przewróciłam oczami. A nie mówiłam, włączył się jego radar nadopiekuńczego brata.
– Może chodźmy pogadać na zewnątrz – zaproponowałam.
Alex pokiwał głową, zgadzając się na mój pomysł. Po kilku minutach znajdowaliśmy się w warsztacie, gdzie mój brat pracował z Ozem.
To pomieszczenie to było moje miejsce. Czułam się tutaj jak w domu.
Zapach smaru, walające się po podłodze różne części motocykli i samochodów, wybrudzone szmatki, którymi chłopaki wycierały ręce – to było znajome i bezpieczne. Odkąd wujek zabrał mnie do siebie, dużo czasu spędzaliśmy właśnie w przyklubowym warsztacie. To on nauczył mnie i Alexa wszystkiego o naprawie samochodów i motocykli. Na początku uważałam, że to zajęcie dla chłopaków, ale po pewnym czasie bardzo mi się spodobało i nie chciałam robić nic innego niż przywracanie życia tym zepsutym maszynom. Przyszło mi nagle coś do głowy. Może gdybym poprosiła Alexa, to zgodziłby się na wspólną pracę, tak jak kiedyś.
– No więc, opowiadaj – zachęcił.
Klepnęłam tyłkiem na starą skrzynię z narzędziami, Alex zaś oparł się o zderzak starej chevy z sześćdziesiątego szóstego roku, krzyżując długie nogi w kostkach.
– Tutaj jest inaczej. Oni nie patrzą na mnie, jakbym była uszkodzona. Myślę, że to zasługa Geny, każdy się z nią liczy. Nie wiem, czuję się potrzebna, tak jakbym do nich przynależała.
– Nie miałaś tego u nas? I czemu nic nie mówiłaś, zmieniłbym to – powiedział po części ze zmartwieniem, a po części z oburzeniem.
– Naprawdę byś coś zrobił? – Przechyliłam głowę w prawo, przyglądając mu się wnikliwie. – Kocham cię, Alex, ale cały czas traktujesz mnie jak małą dziewczynkę, którą już nie jestem. Doceniam twoją troskę, ale gdybyś coś powiedział w klubie, ich stosunek do mnie zmieniłyby się wyłącznie ze względu na rozkaz ich prezesa.
– Do cholery. Czemu tego nie zauważyłem?
Wstałam z miejsca i podeszłam do niego. Nie chciałam, by się obwiniał, a patrząc na niego, można było stwierdzić, że właśnie tak było.
– To nic, Alex. Nie wracajmy do czegoś, co było, jesteśmy teraz tutaj. Skupmy się na tym, co mamy.
Długo spoglądał mi w oczy, po czym przytaknął.
– Taaa, Anioły Ciemności dały nam schronienie, ale to nie znaczy, że nie musimy walczyć. Za dwa dni ruszamy w podróż, trzeba dowiedzieć się, kto wsadził nas na minę, i zakończyć to polowanie na nasze głowy.
Drżałam na samą myśl, o tym że Alex będzie musiał wyjechać. To nie tak, że nigdy nie przebywał w podróży, ale tym razem czułam jakąś obawę.
Chcąc odwrócić swoją uwagę od tej sprawy, zapytałam Alexa o wspólną pracę w warsztacie.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. – Skrzywił się. – Będzie przebywał tutaj ten dupek, a widzę, jak na ciebie patrzy.
Serce mi przyspieszyło na jego słowa, bo wiedziałam doskonale, o kim mowa. Starałam się pokazać, że nic sobie z tego nie robiłam. By zająć jakoś ręce, migałam, zamiast mówić.
– No dobra, niech ci będzie.
Uśmiechnęłam się szczęśliwa, że znalazłam zajęcie dla siebie.
To kiedy zaczynamy? – Ponownie migałam.
Alex szczerzył się, widząc moją natychmiastową zmianę i buchającą energię.
Odwrócił się do mnie plecami, a ja widziałam, jak jego mięśnie pracowały. Był wysoki i szeroki w barach, że zasłaniał mi to, co robił. Po chwili staliśmy twarzą w twarz. Alex trzymał flanelową koszulę w kratę, tę samą, którą wkładałam, gdy pracowaliśmy razem.
– Wkładaj ją i zabierajmy się do naprawy tego cacka. – Alex podszedł do rozebranego na części fat boya i poklepał po chromowanej ramie.
W moich oczach pojawiły się świecące gwiazdy. Nie czekając dłużej, wcisnęłam głowę przez otwór w koszuli i w podskokach podbiegłam do Alexa, gotowa do pracy.
***
Pracowaliśmy nad motocyklem aż do wieczora. Podawanie Alexowi odpowiednich narzędzi, przykręcanie śrubek, a także nawet najmniej istotna rzecz, jak przypatrywanie się z boku, pozwoliły mi na wzięcie głębokiego oddechu. Ja tym żyłam, po tych kilku godzinach spędzonych w warsztacie czułam energię, która jakoś ze mnie wcześniej wyparowała.
– Chciałabym się na nim przejechać. – Rozmarzona wpatrywałam się w stojącą maszynę naprzeciwko mnie.
– Jeszcze trochę trzeba w nim podłubać, ale jak będzie skończony, przyda mu się jazda próbna. – Alex puścił mi oczko i poszedł gdzieś na tyły warsztatu.
Byłam taka szczęśliwa, że nie zauważam kryjącej się w ciemności wysokiej postaci. Tylko jarzący się papieros zdradził jej obecność. Zatrzymałam się, a każdy mój mięsień napiął się w oczekiwaniu na to, co się stanie. Kiedy nieznajomy dał krok na przód, ujawnił tym samym swoje oblicze. Patrzyłam teraz w czekoladowe oczy Mo, które uważnie mi się przyglądały. Czułam, że to trwa wieczność, jakbym po raz kolejny była przez niego oceniana. Z walącym sercem czekałam na wyrok. Rzucił nadal tlącego się peta na ziemię i odezwał się chropowatym głosem.
– Możesz mu pomóc uporać się z tym wszystkim.
Zmarszczyłam brwi zdezorientowana. Nie rozumiałam, o czym on mówił, nie zważając jednak na moją konsternację, kontynuował:
– Potrzebuje się na kimś skupić. Musi mieć świadomość, że jest potrzebny, a ty właśnie kogoś takiego potrzebujesz.
Już wyciągałam telefon, by napisać do niego, żeby mi to wyjaśnił, gdy pojawił się Alex. Zerkał to na mnie, to na Mo, oceniając sytuację.
– Szukałem cię, musimy omówić kilka spraw związanych z Mścicielami.
Od razu wyczułam zmianę w Mo. Jego ton głosu i postawa zrobiły się sztywne. Ponownie budził we mnie strach. Przyjrzałam się jego twarzy, zauważył to i albo mi się wydawało, albo przez mrok w pomieszczeniu widziałam, jak jego kąciki ust się uniosły.
– Już idziemy.
Mo kiwnął głową na słowa Alexa i zostawił nas samych.
– Coś ci powiedział? – dopytywał się od razu.
– Nie.
Nie wiedziałam, czemu tak powiedziałam i zataiłam rozmowę z Mo przed bratem. Gdybym miała świadomość, że ta mała tajemnica zmieni między nami wszystko, nie zachowałabym jej dla siebie.
OZ
Zapinając spodnie po szybkim prysznicu, rzuciłem okiem na śpiącą Milę. Leżała rozłożona na łóżku, jej ciało było ledwo okryte. Nie robiło to na mnie wrażenia, seks z nią był zbyt prosty, bezpieczny, bez zbędnej gadki po czy przytulania. To mi odpowiadało.
Dziesięć minut temu dostałem SMS, by stawić się na spotkaniu, które zwołał prezes. Mo przebąkiwał coś o wyjeździe, miałoby mieć to związek z Mścicielami i myślałem, że to będzie tematem numer jeden.
Będąc kompletnie ubrany, chwyciłem za klamkę i z rozmachem otworzyłem drzwi. Pieprzony los ponownie chciał, bym wpadł na Kirę. Dziewczyna zatrzymała się, jakby przestraszona. Już miałem zamiar się odezwać, przeprosić, chociaż nie wiedziałem za co. Ale w momencie, gdy wypowiedziałem jej imię, pojawiła się za mną Mila.
– Ooo, znowu spotykamy się w tym samym miejscu.
Zesztywniałem na te słowa. Niby kiedy miały okazję się tutaj widzieć? Wcale mnie nie cieszyło to, że Kira widziała wychodzącą z mojego pokoju Milę.
Kiedy Kira zobaczyła Milę, zaczerwieniła się i szybko spuściła wzrok. Wpatrując się w nią, dopiero po chwili zorientowałem się, że moja towarzyszka napierała na mnie swoim nagim ciałem.
– Idź się ubierz – warknąłem.
Suka mruknęła coś pod nosem, ale nas zostawiła. Ponownie skupiłem całą swoją uwagę na ponętnym rudzielcu, który intensywnie patrzył na swoje paznokcie. Zbliżyłem się do niej i kciukiem oraz palcem wskazującym uniosłem jej podbródek.
Cholera. Sam niewinny dotyk sprawił, że moje ciało zapragnęło więcej. Zawsze gdy była blisko czułem potrzebę bycia przy niej i chronienia jej. Wyglądała na bezbronną, więc mój wewnętrzny superbohater chciał być przy niej w każdej chwili.
Gdy te fiołkowe oczy wylądowały na mnie, miałem ogromną ochotę pochylić się i ją pocałować. Gdy nachyliłem się tak bardzo, że nasze oddechy zmieszały się ze sobą, jej oczy rozszerzyły się i przybrały odcień ciemnego fioletu. Wydałem ni to jęk, ni to warczenie, widząc, jak Kira zamknęła oczy, oczekując pocałunku. Nie zwlekając ani sekundy dłużej, delikatnie musnąłem jej wargi swoimi. Ciche sapnięcie wymykające się z jej ust zachęciło mnie do działania. Nim jednak byłem w stanie pogłębić pocałunek, usłyszałem znaczące chrząknięcie dobiegające ze szczytu schodów. Ruda, jakby wybita z transu, natychmiast stworzyła między nami przestrzeń. Gorączkowo rozejrzała się po korytarzu. W końcu jej oczy wylądowały na mnie, dzięki czemu uroczo się zarumieniła, a potem spojrzała na kogoś za mną i dała nogę. Wziąłem głęboki oddech, patrząc, jak ucieka do swojego pokoju. Wkurzony odwróciłem się do brata – kutasa, który nam przerwał.
– Nie mogłeś zaczekać pięciu cholernych minut? – warknąłem.
Dupkiem, który nam przerwał, okazał się Train. Frajer opierał się o ścianę z durnym uśmieszkiem na ustach, który chciałem mu w tym momencie zetrzeć.
– Mamy zebranie, później złapiesz swoją sukę.
Kompletnie o tym zapomniałem. On miał rację, sprawy z Mścicielami nie mogły czekać.
***
Wchodząc do gabinetu naszego prezesa, widziałem, że wszyscy już są. Czując na sobie wypalające spojrzenie, odwróciłem głowę w prawo i odnalazłem wzrokiem Alexa. Facet patrzył na mnie, jakbym był jakimś robalem, którego chciał rozdeptać. Może być ciekawie, jak dowie się, że całowałem się z jego siostrą. Puściłem mu oko, żeby bardziej go rozdrażnić, po czym skierowałem się w przeciwległy kąt i oparłem o ścianę.
– Jak już zebraliście swoje cholerne tyłki i raczyliście się pojawić, to przechodzimy do naprawienia gówna, które spadło na nasz klub.
Kątem oka zauważyłem, jak Alex krzywi się na słowa, które wypowiada prezes. Może i dupka nie lubiłem, ale jeszcze jakiś czas temu byliśmy z Jinny w podobnej sytuacji. Anioły Ciemności przyjęły nas pod swoje skrzydła bez chwili wahania. Choć nasze gówno na nich spadło, byli z nami, uratowali nas, dali nam rodzinę i dom. Za to będę im wdzięczny do końca życia. Tak że wiedziałem, co czuł Alex i że może liczyć na wsparcie klubu.
– Więc co robimy? – zabrał głos Mo.
– Od kilku dni Train próbował nawiązać kontakt z Mścicielami. Nigdy nie mieliśmy z nimi dobrych stosunków, a także nie planowałem wchodzić z nimi w jakąkolwiek ugodę, ale… – Prezes spojrzał na Alexa – robię to dla syna mojego dobrego znajomego. Za dwa dni mamy spotkanie z Diegiem. Do tego czasu musimy znaleźć gościa, który się przed nim ukrywa, i dowieźć mu go żywego. – Mo, razem z Liamem, Alexem i Ozem, ruszycie zaraz go odszukać. – Popatrzył po kolei na każdego z nas. – Chcę, by ten skurwiel oddychał, jasne?
Kiwnąłem na znak podporządkowania się rozkazom prezesa. Cały czas starałem się wykazać, by zapracować na przynależność do Aniołów Ciemności. Spotkanie trwało jeszcze jakiś czas, omawianych było kilka spraw niecierpiących zwłoki. A kiedy mogliśmy się rozejść, pierwsze, co przyszło mi do głowy, to pójście na górę do Kiry. Oczywiście wiedziałem, że mogę o tym zapomnieć, w momencie, gdy usłyszałem za sobą Mo.
– Idźcie prosto do Traina, musimy obmyślić plan. Ja za pięć minut do was dołączę, idę pogadać z Geną.
Nikt się nie sprzeciwiał, znaliśmy swoje miejsce w szeregu. Choć chciałbym być w tej chwili w innym miejscu, klub i bracia byli na pierwszym miejscu.
Rozdział 3
KIRA
Nie mogłam uwierzyć, że mu na to pozwoliłam. Zachowałam się niedorzecznie, stałam tam jak słup soli i czekałam, aż jego usta opadną na moje. Uniosłam dłoń do twarzy i obrysowałam delikatnie palcem kontur swoich warg. Czułam, że mnie mrowią, wysunęłam koniuszek języka, smakując Oza.
Potrząsnęłam głową, śmiejąc się niewesoło. Boże, zachowywałam się jak jakaś klubowa dziwka. Co ja sobie myślałam? Widziałam nagą kobietę w jego pokoju, a pozwoliłam mu się pocałować i teraz wzdychałam do niego.
Tylko że przez ten ułamek sekundy, kiedy patrzył na mnie i zbliżył swoją twarz do mojej, czułam się kobietą. Pożądaną kobietą, a nie uszkodzoną dziewczyną, która często jest niewidzialna jak powietrze.
Nagłe pukanie do drzwi spowodowało, że prawie podskoczyłam. Oblał mnie zimny pot.
Co zrobię, jeśli po drugiej stronie znajduje się Oz? – pomyślałam.
Nie byłam teraz gotowa na spotkanie z nim.
– Kira, otwórz, musimy pogadać.
Odetchnęłam głęboko, kiedy okazało się, że to tylko Alex.
Wpuściłam go z uśmiechem na ustach, szybki rzut oka na jego twarz jednak wystarczył, bym wiedziała, że jego wizyta nie wróży niczego dobrego.
Czy coś się stało? – zapytałam na migi.
Zawsze używałam rąk, kiedy nie miałam co z nimi począć, bądź gdy chciałam ukryć niezręczność i strach.
– Muszę wyjechać na góra dwa dni.
Widziałam, że był niezadowolony z tego obrotu sprawy.
– To coś związanego z Mścicielami – wyjaśnił.
– Och. – Również posmutniałam. – Bądź bezpieczny i wracaj do mnie szybko. – Przytuliłam się do niego.
– O mnie się nie martw, ale czy z tobą będzie okej? – Odsunął mnie do siebie, by widzieć moją twarz.
– Oczywiście.
Alex patrzył przez dłuższy czas w moje oczy, modliłam się, by nie wyczytał z nich kłamstwa, którym go przed chwilą poczęstowałam.
– Nawet jakbym chciał zostać i być blisko ciebie, nie mogę, więc to, co mówisz, musi mi wystarczyć. Chociaż znam cię, Kira, nie zapominaj o tym. – Dał mi do zrozumienia, że nie uwierzył w moje słowa.
Prawda była taka, że cholernie się bałam zostać sama w obcym klubie bez mojego brata. Przywarłam mocno do jego klatki piersiowej, ściskając w dłoniach katanę, która zwisała mu z ramion. Zaciągnęłam się zapachem skóry i przez chwilę poczułam spokój.
– Muszę już iść. Poproszę kogoś, by miał na ciebie oko.