Świąteczny plan - Monika Rępalska - ebook

Świąteczny plan ebook

Rępalska Monika

4,0

Opis

Amber nie jest zwolenniczką imprez, a tym bardziej świątecznych. Gdy dostaje zaproszenie na jedną z nich, Jillian wpada na pomysł, że pomoże przyjaciółce zdobyć mężczyznę, którego ta nie potrafi wybić sobie z głowy. Problem polega na tym, że Matthew nie zwraca uwagi na Amber, a kiedy to się nagle zmienia, dziewczyna zaczyna mieć obawy.

Gdy świąteczna impreza ujawni sekret Matthew, Amber będzie musiała dokonać wyboru. Tylko czy w tym wypadku magia świąt zadziała?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 59

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (175 ocen)
83
43
24
21
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
darab

Z braku laku…

To był szkic powieści a nie powieść, szkoda było to w ogóle wydawać jako osobną książkę.
20
ewitka66

Dobrze spędzony czas

fajna historia polecam
00
duszka_zet

Nie oderwiesz się od lektury

Lekki łatwy i przyjemny plan na przedświąteczne wieczory
00
Karina94_11

Nie oderwiesz się od lektury

przyjemnie sie czyta polecam 😊
00
Kiniap92

Nie oderwiesz się od lektury

do poduch
00

Popularność




Copyright © by Monika Rępalska, 2021Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcie na okładce: © by spukkato/123rf

Projekt okładki: Adam Buzek

Wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-8290-015-6

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Epilog

Rozdział 1

Amber

Wpatrywałam się w świąteczną kartkę trzymaną w ręku, jakby była niebezpiecznym ładunkiem, którego należy się jak najszybciej pozbyć.

– Nie rób takiej miny, wyglądasz okropnie.

Drgnęłam, słysząc głos mojej współlokatorki, która właśnie weszła do salonu.

– Co tam masz?

Wyciągnęłam przed siebie kartkę, pozwalając dziewczynie zobaczyć, co wywołało moje niezadowolenie.

– To zaproszenie – powiedziała, przebiegając wzrokiem po tekście. – Całkowicie nie rozumiem tego zgorzkniałego wyrazu na twojej twarzy, Amber.

Przewróciłam oczami, zabierając papier z jej dłoni.

– Wyobraź sobie, że jakoś nie mam ochoty świętować ze współpracownikami, którzy na co dzień są wrzodami na moim tyłku.

Moje słowa wywołały wybuch śmiechu u Jillian.

– To nie jest zabawne – fuknęłam.

– Oj nie bądź Grinchem. – Klapnęła obok mnie na kanapie. – To impreza dla całego biurowca, może będziesz miała okazję spotkać tego kolesia, do którego bez przerwy wzdychasz na odległość.

– Po pierwsze, nie wzdycham do niego. A po drugie, nawet jeśli tam będzie, to nie sądzę, żeby zwrócił na mnie uwagę – wymamrotałam.

– Nie gadaj głupot, jak dobrze widziałam, mamy jeszcze trzy tygodnie, by to zmienić.

Nie spodobał mi się błysk w jej oku i uśmieszek, którym mnie obdarzyła.

– Dlaczego mam wrażenie, że powinnam zacząć się obawiać tego, co rodzi się w twojej głowie? – zapytałam ostrożnie.

– Kochana, zaufaj mi – objęła mnie ramieniem, szczerząc się – ta impreza świąteczna będzie należała do ciebie, a może nawet skradniesz całusa niejednemu mężczyźnie pod jemiołą.

Pokręciłam głową na jej ględzenie. Nie chciałam jakiegoś tam mężczyzny, wystarczyłby Matthew, ale to niemożliwie. Nieraz widziałam, jak ten facet filtruje z każdą kobietą na moim piętrze, pomijając mnie. Czasem przyłapywałam go, jak zerkał w moim kierunku, zawsze jednak skupiał uwagę na dokumentach leżących na moim biurku, mnie nigdy nie poświęcał uwagi. To bolało. Może nie wyglądałam jak Laura, która była uznawana za seksbombę, i – jeśli wierzyć plotkom – każdy facet w firmie mógł pochwalić się tym, że spędził z nią szaloną noc, ale na pewno nie byłam jakaś szkaradna.

Może rzeczywiście powinnam zgodzić się na szalony pomysł Jillian, a niech wyjdą im wszystkim oczy, kiedy zobaczą nową Amber. Jeszcze Matthew będzie ślinił się na mój widok, a wtedy ja potraktuję go takim samym spojrzeniem, jakim on obdarza mnie codziennie – jakbym była powietrzem.

Tak, zdecydowanie podobał mi się ten pomysł. Zaczynałam uważać, że te święta będą inne niż dotychczas.

– Myślę, że jestem gotowa ci zaufać – powiedziałam.

– Cudownie. – Podskoczyła na kanapie. – Pora rozpocząć nasz projekt. Nazwiemy go: świąteczny plan.

Przez następne kilka godzin przy butelce wina, a może nawet dwóch, omawiałyśmy nasz zwariowany pomysł. Jillian chciała, bym zdobyła Matthew, ja zaś pragnęłam utrzeć mu nosa.

Rozdział 2

Amber

Jęknęłam, usłyszawszy dźwięk alarmu w telefonie. Próbowałam się przekręcić, ale coś mnie przygniatało.

– Wyłącz to cholerstwo – burknął ktoś obok mnie.

Przypomniałam sobie, że zasnęłyśmy z Jillian na kanapie, nie mając ochoty ruszać się z tego miejsca po wypitym alkoholu.

– Boże – wychrypiałam, jakbym miała piasek w gardle. – To nie pierwszy raz, kiedy mam nauczkę, by cię nie słuchać.

Trzepnęła mnie na oślep dłonią.

– Po prostu nasz plan przełożymy na jutro – wymamrotała w poduszkę. – Nie sądzę, byś z kacem miała podbić serca twoich męskich współpracowników.

Niestety musiałam przyznać jej rację, akurat dzisiaj nie czułam się na siłach na cokolwiek, tym bardziej na podboje miłosne. Z ociąganiem wstałam z kanapy, cała połamana. Oj, zdecydowanie to nie będzie mój dzień.

– Cholera, zasypało nas przez noc – powiedziałam, kiedy zerknęłam przez okno.

Śnieg był wszędzie. Jillian nawet się nie poruszyła, wystarczyła dosłownie minuta, a ona dalej sobie smacznie spała. Zrezygnowana ruszyłam w stronę łazienki, by przygotować się do pracy.

***

Nienawidziłam zimy. Nie dość, że człowiek musiał ubierać się na cebulkę, bo wszystko mu zamarzało, to jeszcze na drogach kierowcy zamieniali się w istne bałwany.

– No jedź, człowieku, nie mam czasu! – krzyczałam na gościa, ściskając kierownicę, który wlókł się jak żółw.

Szybko zerknęłam na deskę rozdzielczą, zegarek pokazywał ósmą. Byłam już spóźniona do pracy. Z rezygnacji na sekundę zamknęłam oczy i wtedy poczułam uderzenie.

– Cholera – zaklęłam, zerkając we wsteczne lusterko. – Tylko tego mi brakowało.

Zachciało mi się płakać, wyłącznie mnie mogło to spotkać.

Z rozpaczy i użalania się nad sobą wyrwało mnie stukanie w okno. Niechętnie skierowałam wzrok w tamtym kierunku i moje serce dosłownie się zatrzymało.

– Za jakie grzechy – powiedziałam do siebie, widząc przed sobą Matthew.

Nie mogłam go ignorować. Ciężko wzdychając, wysiadłam z samochodu i stanęłam twarzą w twarz z mężczyzną, który był częścią mojego świątecznego planu.

– Tak właśnie myślałem, że to ty. – Uśmiechnął się na powitanie.

– To ty mnie puknąłeś? – palnęłam.

Kiedy dotarło do mnie, co powiedziałam, od razu się zarumieniłam.

Widać było, że Matthew zlitował się nade mną i nie skomentował tego, ale widziałam w jego oczach wesołe iskierki.

– Akurat wybrałem się do kawiarni po kawę i byłem świadkiem tego całego zajścia – oznajmił.

Wiedziałam, że mówił prawdę, bo po chwili obok mnie pojawiła się roztrzęsiona kobieta, która zaczęła mnie przepraszać za swoje zagapienie.

Oglądając auto, zauważyłam lekkie draśnięcie. Chociaż nie miałam teraz kasy na naprawę, uznałam, że nie będę robić kłopotu młodej matce i machnęłam na to ręką.

– Co? – zapytałam zaczepnie Matthew, który jakoś dziwnie na mnie patrzył.

Trochę mnie to peszyło.

– Nic, po prostu mnie zaskoczyłaś.

Nie miałam szansy ciągnąć naszej niezręcznej i dość dziwnej wymiany zdań, ponieważ niecierpliwi kierowcy zaczęli na nas trąbić.

– Wygląda na to, że muszę ruszać – rzuciłam do niego przez ramię, wsiadając do samochodu. – To widzimy się w pracy – dodałam, zanim zamknęłam drzwi.

– Matko, gorszej kretynki przed facetem to nie mogłam z siebie zrobić. – Walnęłam czołem w kierownicę.

Kiedy ponownie usłyszałam za sobą przeciągły klakson, wzdrygnęłam się i ciągle mamrocząc pod nosem, ruszyłam w końcu w kierunku biurowca.

Rozdział 3

Amber

Gdy pojawiłam się w biurze, byłam spóźniona już dobre półgodziny. Zazwyczaj nie wzbudzałam żadnego zainteresowania, ale tym razem było inaczej – jak wszystko tego feralnego dnia.

– Spóźniłaś się.

Spojrzałam na Laurę, której biurko znajdowało się naprzeciwko mojego.

– Zauważyłam – stwierdziłam, za co zostałam spiorunowana wzrokiem zimniejszym niż temperatura na zewnątrz.

– Przez to dostałam do sprawdzenia twoje dokumenty. – Jej uszczypliwość nie znała granic.

Już otwierałam usta, by jej odpowiedzieć, gdy do pomieszczenia wszedł Matthew, niosąc aromatyczną kawę, którą mogłam wyczuć z daleka. Cholera, że też nie udało mi się zajechać do kawiarni, potrzebowałam kofeiny.

– Obeszło się już bez problemów?

Musiałam zamrugać, bo w pierwszej chwili nie zajarzyłam, że Matthew mówił do mnie.

– Na szczęście tak – odparłam, wlepiając wzrok w dokumenty, które zdążyłam już rozłożyć na biurku.

– Zauważyłem, że codziennie pijesz kawę z tej właśnie kawiarni.

Uniosłam głowę zaskoczona jego słowami.

– Proszę. – Wyciągnął rękę z parującym kubkiem w moim kierunku, czekając, aż go wezmę.

Zaskoczył mnie tym całkowicie, przez cały czas zachowywał się tak, jakbym nie istniała, aż tu nagle wie, jaką kawę piję.

– Też bym się napiła kawy, pracuję dłużej niż inni. – Laura zmrużyła na mnie oczy.

Wystarczyło tylko, by Matthew odwrócił się w jej kierunku, od razu uśmiechała się słodko. Wredna suka.

– Następnym razem. – Usłyszałam.

Nie chcąc być świadkiem ich codziennego flirtowania, zabrałam się do pracy.

Starałam się zignorować ich rozmowy towarzyskie, ale prawda była taka, że czułam zazdrość. Skupiając się na rozliczeniu ostatniego zamówienia, nie zwróciłam uwagi na to, że ktoś stanął za moimi plecami. Dopiero ciepłe powietrze pieszczące mój kark kazało mi odwrócić głowę. Twarz Matthew była tak blisko, że mogłam zobaczyć małe piegi zdobiące jego nos. Hipnotyzowały mnie jego stalowe oczy, a mój oddech nagle przyspieszył. Poczułam suchość w ustach, wysunęłam język i oblizałam wargi. Ten ruch zwrócił uwagę Matthew. Oczami wyobraźni widziałam, jak obiekt moich westchnień pokonuje niewielką odległość, która nas dzieliła, i mnie całuje.

Głośnie chrząknięcie przywołało mnie do rzeczywistości. Po raz kolejny spojrzałam na Laurę, która sztyletowała mnie wzrokiem.

– Twój telefon dzwoni – syknęła.

Jej głos był dla mnie jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie odsunęłam się od Matthew, tworząc między nami bezpieczną odległość.

Chwyciłam za komórkę i zobaczyłam, że dzwoni Jillian. Nie zdążyłam odebrać i po chwili dostałam wiadomość.

Jillian: Zobacz, co ci kupiłam. Ten zestaw będzie idealny na twój wielki dzień. Aha, to część świątecznego planu. ;)

Wytrzeszczyłam oczy, wpatrując się w maleńki, czerwony zestaw bielizny. Obok leżała czapka Mikołaja. Zaśmiałam się pod nosem, bo ten strój był niczym seksowny, nieco niegrzeczny komplet mikołajki.

– Podoba mi się.

Zapomniałam, że Matthew był za mną. Cholera, czemu on mnie dzisiaj osaczał?

– Nie powinieneś był tego widzieć. – Mój głos lekko drżał, czułam zdenerwowanie, ale i zawstydzenie.

– Wybacz, ale takie rzeczy zawsze interesują faceta. – Błysnął śnieżnobiałym uśmiechem.

Nie wiedziałam kompletnie, co mu na to odpowiedzieć. Wróciłam do pracy, zupełnie go ignorując i mając nadzieję, że sobie pójdzie.

– Potrzebuję porwać cię na jakiś czas.

Zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego.

– Jeśli potrzebujesz pomocy, ja chętnie z tobą pójdę. – Laura po raz kolejny próbowała zwrócić na siebie uwagę Matthew.

– Wierzę, że podołałabyś temu zadaniu, które planuję zlecić Amber, ale nie chcę cię odrywać od pracy, którą masz tutaj. – Dało się wyczuć zmianę w jego zachowaniu, kiedy rozmawiał z Laurą, jakby starał się udobruchać ją słodkimi słówkami.

– Och, to w takim razie może spotkamy się później na lunchu? – zapytała, prężąc się przy tym i wypychając mu cycki prawie pod sam nos.

– W twoim towarzystwie zawsze.

Serio? Przegięli dzisiaj, myślałam że się porzygam.

– Gotowa?

– Tak – odpowiedziałam, a pod nosem dodałam: – Miejmy to już za sobą.

Matthew zerknął na mnie z uśmiechem. Przełknęłam ciężko ślinę, bo chyba jednak ostatniej uwagi nie wygłosiłam tak cicho, jak mi się wydawało.

Rozdział 4

Matthew

Od trzech miesięcy starałem się znaleźć osobę, która działa na niekorzyść firmy, i w końcu mi się to udało. Zerkałem na Amber idącą obok mnie i nie mogłem przestać się uśmiechać. Ta dziewczyna od samego początku mnie fascynowała. Moje życie od bardzo dawna kręciło się wyłącznie wokół pracy, aż do teraz.