Anioły w legendach polskich - Oleschko Herbert - ebook

Anioły w legendach polskich ebook

Oleschko Herbert

3,7

Opis

 

Każde miejsce ma swojego ducha – genius loci – który sprawia, że jest ono niepowtarzalne. Jak mówi Autor: „Wierzę w istnienie dobrych oraz złych duchów, wierzę w ich misję i niebagatelny wpływ tak na losy indywidualne, jak i całych społeczności oraz państw. Gdybym tej wiary nie miał, nie podjąłbym trudu wydania tej publikacji”.

W niniejszej pracy autor dzieli się z czytelnikami głębokim przekonaniem o istnieniu i działaniu aniołów miejsc (państw, miast i regionów), zgodnie z nauką biblijną oraz z pismami ojców Kościoła. Legendy zaprezentowane w tym tomie są osadzone w konkretnej czasoprzestrzeni oraz powiązane z wydarzeniami i osobami kształtującymi dzieje Polski. Szerokie tło historyczne i odwołania do źródeł pozwalają czytelnikowi lepiej zrozumieć poszczególne opowieści, naświetlając ich bogate konteksty i rozmaite uwarunkowania.

Książka adresowana jest nie tylko do osób zajmujących się tematyką anielską. Ogrom przedstawionego w niej materiału historycznego i etnograficznego z pewnością zainteresuje wszystkich, którym drogie są dzieje Ojczyzny i jej kultura duchowa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 280

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
1
0
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Korekta

za-pis

 

Projekt okładki

Małgorzata Batko

 

Zdjęcia

Archiwum prywatne autora

Domena publiczna

 

© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2021

© Copyright by Herbert Oleschko

 

ISBN 978-83-8043-786-9

 

Wydawnictwo M

Al. Słowackiego 1/6, 31-159 Kraków

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwom.pl

 

Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

 

Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521

e-mail: [email protected]

www.klubpdp.pl

 

 

KonwersjaEpubeum

Od autora

legendach polskich wśród postaci „nie z tego świata” poczesne i pierwsze miejsce zajmuje Matka Boża. To między innymi dlatego funkcjonuje w naszym kraju ponad 600 sanktuariów maryjnych, mimo iż zaledwie jedno, gietrzwałdzkie, może cieszyć się urzędowym watykańskim zatwierdzeniem cudu. W dalszej kolejności z osób niebiańskich pojawiają się w naszych legendach Chrystus, apostołowie (przeważnie Piotr), a dopiero na drugim niejako planie ukazują się dobre oraz złe duchy, a w tle cała plejada świętych połączonych trwale z tradycjami lokalnymi, na przykład św. Jacek i św. Jan Kanty związani z ziemią krakowską, św. Kinga z ziemią sądecką itd. W plejadzie legend anielskich najbardziej zindywidualizowany jest św. Michał Archanioł, co nie powinno dziwić. W końcu ten dowódca wszystkich sił dobroanielskich tytułowany jest hetmanem, archistrategiem i księciem.

Termin „legenda” (łac. to, co należy czytać) oznacza opowieści z życia ludzi świętych, szczególnie apostołów i męczenników, a fakty historyczne są tu tak dalece przeplecione z konfabulacjami i treściami fantastycznymi, że często oddzielenie jednych od drugich nie jest możliwe. Literaturę tę wprowadził w V wieku Prudencjusz i to on uważany jest oficjalnie za protoplastę gatunku, aczkolwiek anonimowe chrześcijańskie opowieści apokryficzne o świętych krążyły już wcześniej. Kościół dzieła takie popierał, a Prudencjusz znalazł uznanie szczególne. Najsłynniejszy zbiór legend chrześcijańskich, arcydzieło gatunku, powstał w drugiej połowie XIII wieku – to naturalnie Złota legenda, ponadczasowy zbiór Jakuba de Voragine. Najobszerniejszy z kolei cykl legend hagiograficznych (70 tomów) powstał w wiekach XVII–XVIII – to Acta sanctorum, dzieło jezuickich hagiografów określanych od głównego przedstawiciela bollandystami. W drodze naturalnej ewolucji gatunku hagiograficzny „kościec” rozszerzył się znacznie i do legend zaczęto zaliczać także opowieści świeckie (herbowe, heraldyczne, miejskie itd.), a dodatkowo materiały będące opracowaniami literackimi, na przykad pionierskie legendy Goethego, Herdera.

Książka została na samym początku zaplanowana jako kontynuacja Baśni o aniołach (antologia tekstów kilkudziesięciu autorów) wydanych pod moją redakcją merytoryczną w roku 20051. Przez kilkanaście lat praca ograniczała się do zbierania materiałów, aż w końcu znalazł się niezbędny czas na sfinalizowanie projektu. W stosunku do dzieła sprzed szesnastu lat pojawiły się dwie zasadnicze modyfikacje: (1) całość, poza jednym świadomie przytoczonym tekstem Jana Długosza, ma charakter autorski; (2) zakres geograficzny został zawężony do terenów historycznie i kulturowo związanych z Polską.

Jeden komponent pozostał niezmienny, ale też wydaje się on mieć wartość uniwersalną, niemal archetypową. Anioł jako przedstawiciel jasnej strony mocy jest prawdomównym przyjacielem, zesłanym przez niebiosa z pomocną misją. Diabeł z kolei, reprezentant sił ciemnych, występuje jako wróg i burzyciel Boskiego ładu, piętrzy przeszkody i ucieka się do przemyślnych forteli, aby szkodzić ludziom i zdobyć jak najwięcej dusz. Jest przebiegły, często tak dobrze ukrywa się w fałdach ludzkiego mózgu, że nawet uważny obserwator nie dopatrzy się w naszych złych czynach oraz wydarzeniach historycznych jego inspiracji i zacznie powątpiewać w istnienie złych duchów. To zaś dla mocy piekielnych sytuacja optymalna, bo działania ofensywne prowadzone w ukryciu są skuteczniejsze i mają większą moc rażenia.

W przytoczonym tu reprezentatywnym – jak mniemam – wyborze kilkudziesięciu legend polskich związanych z aniołami (tymi bardziej i mniej znanymi) proporcje są wyważone: o  aniołach dobrych czytelnik znajdzie dziewiętnaście legend (przy czym w przypadku szeroko pojętej legendy herbowej można mówić o multiplikacji), z kolei z aniołami upadłymi wiąże się czternaście legend zamieszczonych w drugim, czarnym tomie.

Jedna z podstawowych różnic gatunkowych między legendami a baśniami to sytuowanie czasoprzestrzenne, a raczej jego brak w tekstach baśniowych. Zdarzenia tam opisane dzieją się „za siedmioma górami, za siedmioma lasami” w krainie „żarłocznych smoków i dzielnych młodzieńców o dobrych sercach”. W przypadku legend za najważniejsze kryterium uznałem nie hagiograficzność (wszak w trakcie ewolucji wykształcił się silny nurt świecki i to on wydaje się dominować od schyłku średniowiecza), ale osadzenie w konkretnej przestrzeni historycznej, powiązanie z prawdziwymi wydarzeniami, z osobami kształtującymi dzieje Polski. Jak najszersze i możliwie najlepsze ukazanie tła historycznego pozwoli, taką mam nadzieję, lepiej zrozumieć poszczególne legendy, oświetlić ich różne konteksty i uwarunkowania. Dlatego po każdej legendzie umieszczony jest obszerny materiał – wyraźnie odróżniony typograficznie i stylistycznie. Dołożyłem wszelkich możliwych starań, aby ukazać fakty historyczne związane z legendami w sposób wyczerpujący i przedstawić różne, czasem uzupełniające się, a czasem wykluczające stanowiska badawcze. Nie zawsze uzyskanie takiego pełnego i jasnego obrazu było możliwe, dlatego wielokrotnie uciekałem się do materiałów folklorystycznych, etnograficznych. Tak zwane mądrość i pamięć ludowa wydają się tutaj twórczo rezonować i uzupełniać dociekania zawodowych historyków, dając dodatkowe, może czasem intuicyjne, ale niejednokrotnie jakże interesujące spojrzenie.

Rzeczą dla mnie najważniejszą w tej książce jest plan duchowy. Rdzeniem legendy nie jest przecież to, co naprawdę się wydarzyło, wszak od tego są kroniki, roczniki itd., ale przekazanie tego, co należy czytać, co godne jest czytania, pomijając więc „didaskalia” i skupiając się na tym, co w zdarzeniu wydaje się „godne” uwiecznienia, zapamiętania. Aby godność ta była pełna, opowieść powinna zostać wzmocniona, okraszona dozą heroizmu i niezwykłymi konfabulacjami. W ten sposób lepiej wgłębiamy się w wieczność, bo to na tym planie ma trwać legenda, a nie w konkretnej, należnej jej przestrzeni historycznej, która przecież jest tylko punktem startowym, krótkim wycinkiem na linii nieskończonej. I ten duchowy ponadczasowy wymiar legend spotyka się z ponadczasowym planem anielskim. W mojej ocenie jest to aspekt najcenniejszy, bowiem moc duchowa jawi się tu jako wartość najważniejsza i priorytetowa. Z legend można wyprowadzić głębokie i uniwersalne prawdy egzystencjalne i metafizyczne, dostrzec kosmiczny porządek, w którym konkretne legendarne exemplum pozostaje niczym łupina orzecha rzucona na bezmiar archetypicznego oceanu. Takie odczytanie wymaga z pewnością dobrej woli i pewnego wysiłku, poza tym jest także kwestią wiary. I tu jasna deklaracja: wierzę w istnienie dobrych oraz złych duchów, wierzę w ich misję i niebagatelny wpływ tak na losy indywidualne, jak i całych społeczności oraz państw. Gdybym tej wiary nie miał, nie podjąłbym trudu wydania tej publikacji.

W przedstawionych tu legendach odnajdziemy głęboką uniwersalną mądrość, wynikającą z codziennego doświadczenia życiowego i trudnych wydarzeń historycznych, z pewnością tradycyjną zdrową hierarchię wartości, gdzie czarne i białe wyraźnie różni się (przeważnie, choć nie zawsze) od siebie i pozostaje na swoim miejscu. Prezentując poszczególne legendy anielskie, zastosowałem układ chronologiczny, aczkolwiek podane daty, czasem bardzo dokładne, czasem ogólniejsze, odnoszą się nie do czasu powstania legendy, lecz do opisywanych przez nie zdarzeń.

Książka adresowana jest nie tylko do osób żywo zainteresowanych tematyką anielską. Ogrom przedstawionego tu materiału historycznego i etnograficznego winien zainteresować wszystkich, którym drogie są dzieje ojczyzny i jej kultura duchowa. Pod koniec każdej legendy podana jest wykorzystana przeze mnie literatura. Staram się przytaczać te opracowania w ujęciu chronologicznym i honorując pierwsze wydania. Wskazuję także wydawców, to podziękowanie za ich trud wydawania w wielu przypadkach publikacji specjalistycznych i niskonakładowych.

Legenda jako gatunek jest przedmiotem intensywnych badań uczonych, dlatego, podobnie jak w cyklu baśniowym z roku 2005, polecam wnikliwym czytelnikom bardziej specjalistyczne opracowanie umieszczone na końcu.

Żywię nadzieję, że przytoczone legendy oraz obfite materiały obudowujące i objaśniające je skłonią czytelników do refleksji nad sprawami niewidzialnymi i każą zastanowić się nad udziałem mocy duchowych w kulturze materialnej oraz duchowej naszego narodu. Jako wieloletni „tropiciel anielski” pozostaję z głęboką wiarą w ich nieustanną obecność i aktywność w życiu nie tylko każdego z nas, ale także na poziomie naszych miast, regionów i całej ojczyzny.

I na koniec refleksja niekoniecznie dla mnie miła. Wykonując ostatnie poprawki i korekty autorskie w legendach, pracowałem przy tomie dobroanielskim z wielkim mozołem przez kilka dni, z kolei przez legendy diabelskie „przepłynąłem” w jednym podejściu i bez większego wysiłku. Czyżby był on lepszy? Czyżby nielubiany przeze mnie frazes o fotogeniczności zła miał jednak uzasadnienie? Czyż nie popełniamy tu poważnego błędu, biorąc pod uwagę to, iż mamy do czynienia z bytami całkowicie niewidzialnymi i pozbawionymi ludzkich zmysłów? Jeżeli jednak czytelnik rozpocznie lekturę od tomu białego i po kilku legendach odczuje znużenie, warto polecić przejście do tomu czarnego. Tu tempo i ekspresja, nagłe zawirowania i zaskakujące zmiany akcji nadają jakby inny rytm, można odnieść wrażenie istnienia jakby dwóch autorów, a przecież jest nim tylko jeden, tu podpisany.

Herbert Oleschko, grudzień 2020

Aniołowie w gościnie u Piasta, czyli rzecz o prapoczątkach Polski.Legenda Galla Anonima (dotyczy IX wieku)

pradawnych czasach, przed wiekami przechadzali się po ziemi aniołowie i przeróżni święci. Nie mając w niebie zbyt dużo roboty, już to z nudy, już z ciekawości, bezustannie wtrącali się w sprawy ludzkie. Zasadniczo chcieli pomóc śmiertelnikom i ulżyć ich trudnemu losowi, aczkolwiek – w myśl powiedzenia, że „lepsze jest wrogiem dobrego” – różnie z tym bywało. Teraz na poważnie: opisana tu legenda piastowska ma za zadanie legitymizować boskie prawo do tronu pierwszej dynastii rządzącej Polską, gdyż tajemniczy goście przybyli z „woli Boga”. Cuda dokonane za ich sprawą przypisać należy także zamysłom Boga. Piast jako postać legendarna rozpoczyna dynastię władców znanych z imienia (Siemowit, Lestek, Siemomysław). To oni zdobywają w trudzie codziennych rządów doświadczenie i cierpliwie budują podwaliny państwa. Przecież kolejny z nich, dobrze nam już znany Mieszko, nie stworzył Polski jak Feniks z popiołów, tylko wykorzystał instytucje, struktury i narzędzia wypracowane przez przodków.

Legenda rozpoczyna się, kiedy w okolicach Gniezna pojawili się pewnego dnia dwaj nieznani z imion aniołowie. Dla niepoznaki zapuścili sobie tęgie brody, narzucili na ramiona białe płachty, a dłonie uzbroili w śmieszne kije, ni to laski pokutne, ni oszczepy. Przebranie to wynikało z nadgorliwości, bo na terenach tutejszych nikt anioła jeszcze nie spotkał i nie miał najmniejszego pojęcia, jak ów może wyglądać. Utrudniało to nieco misję niebiańskim piechurom, gdyż przeważnie przyjmowano ich z nieufnością, a czasem nawet przeganiano jako przybłędów. Nikt absolutnie nie chciał skorzystać z ich wiedzy i rozlicznych zdolności. Wszyscy napotkani, czy to ludzie, czy zwierzęta, zdecydowanie odrzucali oferowaną pomoc.

– Wiesz ty co? – rzekł anioł do anioła. – Żałuję, że dałem się namówić na tak beznadziejną wędrówkę.

– I ja, miły towarzyszu – odparł ten drugi – źle zrobiłem, ulegając twojej zachęcie, bo lepiej było mi biednemu dalej leżeć na obłoku i kierować ruchem ciał niebieskich.

– Przekochany! Ta puszcza źle rokuje, same bagna, komary i pokrzywy. Racz zauważyć jednak, że to ty nalegałeś przeć na ziemię, a ja stawiałem opór.

– O nie! To ja się opierałem, a ty nastawałeś, by odkrywać nowe lądy.

Trudno powiedzieć, jak potoczyłaby się dalej tak miło wszczęta konwersacja, gdyby knieja nagle nie skończyła się jak nożem uciął. Obszerna polana odsłoniła warowny gród, najwyraźniej zamieszkały, o czym świadczyły smużki dymu sączące się przez kryte trzciną dachy, ujadania psów i wesoły jazgot dzieci.

Wędrowcy przyspieszyli kroku i z zainteresowaniem przyglądali się fosie, zmyślnie zbudowanej palisadzie i konstrukcji mostu zwodzonego. Przybyszów zauważył obserwator na wieży strażniczej:

– Hej wy tam, na dole! Coście za jedni?

– Wędrownymi kupcami jesteśmy i zabłądziliśmy w puszczy.

– Kupcami, mówicie? – zapytał nieufnie wartownik. – A gdzie wasze wozy z towarami?

– Nie mamy wozów, bo sprzedajemy dobre rady i głosimy nowiny o Bogu jedynym.

– Zaczekajcie! Dowiem się, czy można was wpuścić. Wartownik zszedł po drabinie i pobiegł co tchu w kierunku najokazalszego budynku. Po chwili powrócił z markotną miną, niezwiastującą pomyślnych wieści.

– Król Popiel nie chce was widzieć. Jest bardzo zajęty ważnymi sprawami. Nie są mu potrzebne żadne rady, bo ma swoich doradców i kazał was odesłać, skąd przyszliście.

– Nie zajmiemy dużo czasu – zapewnili wędrowcy.

– Odejdźcie, pókim dobry! – rozgniewał się znienacka strażnik. – Zaraz każę spuścić psy.

Groźba poskutkowała, bo przybysze zamilkli i w pośpiechu rozpoczęli odwrót. Nieszczęśnicy przemierzyli szmat drogi i już mieli ponownie zagłębić się w znienawidzonej kniei, kiedy między dębami zamajaczyła samotna chatynka.

– Chodźmy, może tu przyjmą nas lepiej!

Korneli Szlegel, Pielgrzymi u Piasta, ok. 1850

I rzeczywiście, gospodarz zwany Piastem powitał nieznajomych nad wyraz gościnnie. Czym prędzej podał wodę do mycia i posadził zmęczonych piechurów za stołem. Zaraz też gospodyni rozłożyła talerze z jedzeniem.

– Jedzcie na zdrowie! Marnie trafiliście, panowie. Jestem tylko prostym oraczem i jadło u nas niewyszukane. Szkoda, że nie zajrzeliście na dwór Popiela, tam uczta wykwintna dzień w dzień.

– Trafiliśmy tam i wcale nam nie smakowało – skrzywił się anioł. – Twoje jadło proste i przez to wyśmienite. Wolimy takie od udziwnień kucharzy, a najbardziej nam w smak chleb i woda.

Paulin Gardzielewski, Aniołowie w odwiedzinach u Piasta, ok. 1900, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Zaskoczony chłop wdał się z nieznajomymi w rozmowę, a ponieważ należał do ciekawych i widział, jak chętnie goście odpowiadają, zaczął pytać o różne światowe sprawy. Roztrząsania te przerwał w pewnym momencie pierwszy anioł:

– A masz ty, Piaście, coś lepszego do picia?

– My tu gadu-gadu, a w gardle zaschło – wtrącił drugi.

Zaczerwienił się chłopek i z ociąganiem zniknąwszy w komorze, wrócił po chwili z omszałym garncem:

– Mam baryłkę młodego piwa. Podły to napój i przeznaczony na postrzyżyny syna. Spróbujcie jednak, jeżeli uznacie, że dobry – pijcie do woli.

Goście posmakowali po kubku i zaczęli cmokać z zachwytem, że lepszego napoju nie pili nigdy w życiu. Tak się rozochocili, że do świtu opróżnili naczynie do samego dna. Rad nierad Piast kiwał głową, kto wie, z gościnności czy z senności, co widząc, aniołowie bibosze zgodnie zapewnili:

– Oraczu! Do góry głowa! Ty się nie martw, tylko wołaj wszystkich na postrzyżyny. Zaproś także Popiela i jego świtę.

– Nic się nie martw, tylko spraszaj! My już resztę załatwimy – potakiwał drugi anioł.

Piast uczynił wszystko według wskazówek wędrowców, ale kiedy wieczorem ujrzał chmarę nadciągających gości, zadrżał ze strachu.

– Nic się nie bój! – zawołał do niego anioł. – Każ żonie wynieść misy z jedzeniem.

Florian Stanisław Cynk, Aniołowie ofiarują koronę polską Piastowi, ok. 1900, pocztówka wydana przez Salon Malarzy Polskich w Krakowie

– Ty zaś przynieś beczułkę, dzięki której przeżyliśmy wczoraj miłe chwile – dodał drugi gość.

I oto stał się cud, jakiego zebrani jeszcze nie widzieli. Ile by nie wyjedli jedzenia z cebrów, ile by nie wychylili kubków piwa, naczynia pozostawały ciągle pełne. Hulali goście i bawili się u Piasta przez siedem dni i siedem nocy, a jak zapewnia kronikarz – zaproszony Popiel wcale nie uznawał sobie za ujmę odwiedzić swojego poddanego. Jeszcze bowiem księstwo nie było tak wielkie ani też książę nie unosił się taką pychą i nie występował tak okazale w otoczeniu licznego orszaku wasali.

Aniołowie zaś cieszyli się z obecnymi i z wszystkimi chętnie żartowali. Postrzygli chłopca, a nadawszy mu imię Siemowit, błogosławili go i przepowiedzieli mu wielkie czyny. Co też się stało, bo od tego oracza i jego syna powstała dynastia królów polskich i trwała przez cztery wieki.

Gall Anonim i Kronika polska. Twórca łacińskojęzycznej Kroniki polskiej, pierwszego dzieła naszej literatury narodowej, to nieznany mnich benedyktyński z kręgu dworu Bolesława Krzywoustego, zapewne przez niego samego zaproszony do Polski na początku XII wieku. Sam siebie w Kronice określa cudzoziemcem, może był Francuzem. Dzieło powstało w latach 1112–1116, prawdopodobnie w Krakowie na dworze książęcym. W trakcie pisania kronikarz obracał się w kręgu kancelarii książęcej, gdzie zapewne znajdowało się kluczowe źródło informacji. Dzieło powstało najprawdopodobniej na zamówienie Bolesława Krzywoustego, chociaż autor wymienia jako „sprawcę podjęcia tej pracy i współpracownika” książęcego kanclerza Michała z Awdańców. „Wynajęty” pisarz doprowadził kronikę do roku 1113, po czym zaskakująco i znienacka „zatrzasnął” całość, pozbawiając czytelników zakończenia. Urywa się także ślad po autorze. Wyjechał lub zmarł? Z całą pewnością nie doczekał się uznania i sławy. Wykonał dobrze zlecenie, napisał epicki poemat o dynastii piastowskiej, forując trzech Bolesławów i zręcznie omijając „mielizny”, aby powstał panegiryk „ku pokrzepieniu serc”. Dokonana tu apologia księcia Bolesława Krzywoustego wynika z uprzywilejowanej pozycji mecenasa i nieświadomego czytelnika może irytować skomasowanie i tak silne zaakcentowanie wydarzeń z okresu rządów jednego władcy przy niedoszacowaniu dziejów wcześniejszych. Treść historyczna i wartość dzieła jest przedmiotem niezliczonych rozpraw i nie ma sensu tego wątku rozwijać, bo też interesują nas w pierwszej kolejności obecne tu wątki anielskie i wszystko to, co pozwoli na jak najlepsze ich opisanie.

Początek tekstu Kroniki polskiej Galla Anonima w najstarszym zachowanym rękopisie, tzw. rękopis Zamoyskich z XIV wieku

Gościna u Abrahama. Zorientowanym dobrze w treści Pisma Świętego nasunie się od razu podejrzenie, że Gall Anonim, twórca legendy o anielskich odwiedzinach u Piasta, nawiązał do znanego epizodu z dziejów Abrahama, opisanego następująco w Księdze Rodzaju: „Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: »O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego«. (…) Rzekł mu jeden z nich: »O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna«. Sara przysłuchiwała się u wejścia do namiotu” (Rdz 18, 1–15)2.

Rembrandt van Rijn, Abraham i trzej aniołowie, 1646, obraz olejny 16,5 × 21,5 cm; Rembrandt van Rijn, Abraham i trzej aniołowie, 1656, grafika 15,9 × 13,2 cm, National Gallery of Art w Waszyngtonie

Podobieństwa istnieją niewątpliwie: (1) przybycie niespodziewanych gości (dwóch lub trzech) – wysłanników niebios; (2) szczere przywitanie ich przez gospodarza, oddanie pokłonu, zaproszenie do wnętrza; (3) przyrządzenie uczty ze skromnych zasobów; (4) błogosławieństwo udzielone przez gości – obdarzenie potomstwa „genem władcy”. Rzadziej wskazuje się na powinowactwo legendy Galla ze starofrancuską legendą o św. Germanie, spopularyzowaną przez Jakuba de Voragine3, a odpowiedni jej fragment brzmi następująco: „Gdy German nauczał w Brytanii, król tego kraju odmówił gościny jemu i jego towarzyszom. Zdarzyło się zaś, że właśnie pasterz świń królewskich nadszedł z pastwisk, niosąc otrzymaną w pałacu żywność do swojej chaty, i ujrzał św. Germana z towarzyszami, zmożonych głodem i zimnem. Przyjął ich tedy z dobrocią do swego domu i kazał zabić dla gości jedyne cielę, jakie miał. Po uczcie św. German kazał złożyć na skórze wszystkie kości cielęcia, a gdy pomodlił się nad nimi, cielę natychmiast ożyło. Zaraz następnego dnia św. German udał się do króla i spytał go surowo, dlaczego odmówił mu gościny. Król przestraszył się bardzo i nie wiedział, co ma odpowiedzieć, German zaś rzekł: Odejdź więc i zostaw królestwo lepszemu od ciebie! Następnie z woli Bożej kazał przyjść owemu pasterzowi świń wraz z żoną i ku zdumieniu wszystkich ustanowił go królem. Od tego czasu nad plemieniem Brytyjczyków panują królowie z rodu świniopasa”4.

Sławna Legenda aurea powstała w latach 1260–1270, a więc o zależności Galla od niej nie ma mowy. Nie znaczy to, iż nie istniały wcześniej jakieś inne legendy o św. Germanie. Również legenda o chłopskim pochodzeniu towarzyszy czeskiej dynastii Przemyślidów (Přemyslovci) – oto prosty i pracowity Przemysł, protoplasta przyszłego rodu królewskiego, zostaje podniesiony do godności książęcej wprost od pługa. Zostaje mężem charyzmatycznej księżniczki Libuszy (zgodnie z jej wyborem) i oracz przemienia się w mądrego, jakże utalentowanego władcę (szesnastowieczny czeski kronikarz Václav Hájek z Libočan datuje panowanie Libuszy i Przemysła na lata 715–735). Niektórzy dopatrują się w opowieści Galla nawet asocjacji z Metamorfozami Owidiusza, opowieściami o czynach św. Patryka i innymi utworami5. Przetnijmy te spekulacje konkluzją, nie wyjaśniając wątpliwości. Powstanie dynastii królewskiej lub książęcej, rodu rządzącego nie może być dziełem przypadkowym. Nic tak nie podnosi jej godności jak Boskie przyzwolenie, a jeszcze lepiej wskazanie i wytypowanie do sprawowania władzy przez siły nadprzyrodzone.

Antoni Oleszczyński, Elekcja Piasta, 1849, grafika 25,2 × 25,6 cm, zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie

Wywyższenie do godności królewskiej ze stanu chłopskiego, pasterskiego także posiada głęboki sens: docenienie trudu zdobywania żywności i dobrą znajomość doli swego ludu. Gall opisu z pewnością nie zmyślił, jest na to zbyt racjonalny i skrupulatny. Można z pewną dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że został tu zapisany jakiś przekaz ustny.

Rozwój legendy. Późniejsze wersje rodzimych kronikarzy różnią się mniej lub bardziej od legendy Galla Anonima. Wszakże broni się ona tym, że jako najstarsza winna zostać uznana za legendę-matkę. Naturalnie nie znaczy to, że nie warto prześledzić opowieści późniejszych, bo przecież mogą one rzucić dodatkowe światło i ukazać proces przeobrażania się mitu założycielskiego. Wersja Wincentego Kadłubka wydaje się bardzo podobna, tzn. również mówiąc o niezwykłości odwiedzin, sugeruje delikatnie, że goście zostali posłani przez Boga, a przecież Boży posłańcy to właśnie aniołowie. To, co Gall przekazał w sposób zwięzły i prosty, mistrz Wincenty ubrał w typową dla siebie elegancję z naukowym, nieco napuszonym z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika komentarzem.

Piast, ilustracja z Icones książąt i królów polskichx. Jana Gluchowskiego, proboszcza płockiego, Kraków 1605

Pochodząca z początku XIV wieku Kronika Dzierzwy jednoznacznie wskazuje, że niezwykłymi podróżnymi odwiedzającymi Piasta byli aniołowie (ewentualnie, ale to mniej prawdopodobne, apostołowie). Z kolei Kronika wielkopolska przeniosła całą historię z Gniezna do Kruszwicy. Tu znajdziemy także spekulację, jakoby następcą Popiela miał zostać Piast, a tytuł władcy otrzymał po jego śmierci wspomniany syn Siemowit. Kronikarz Jan Długosz określa Piasta jako oracza i według niego miał on żyć sto dwadzieścia lat. Kolejny znaczący kronikarz, Marcin Bielski, uczynił Piasta pszczelarzem-bartnikiem lub kołodziejem i określił datę rozpoczęcia przezeń rządów na rok 842, kiedy miał siedemdziesiąt lat, a potem miał jeszcze szczęśliwie panować przez okrągłe pięćdziesiąt lat.

Wszystkie te przytoczone najważniejsze wersje legendy o Piaście nie wykluczają się wzajemnie i obudowując z różnych stron pierwotną tkankę, przyczyniły się do ukształtowania w polskiej świadomości narodowej idealistycznego mitu protoplasty-założyciela dynastii piastowskiej, pierwszych władców Polski. W historiografii dziewiętnastowiecznej spopularyzowano także ujęcie antyromantyczne (Tadeusz Wojciechowski): Piast nie był żadnym prostym kmiotkiem, tylko majordomusem władcy, wychowawcą („piastunem” – stąd nazwa rodu) książęcych dzieci, który dokonał krwawego zamachu stanu. Współcześnie także pojawiają się hipotezy „antyromantyczne”, wywodząc ród władców polskich z rozbitego państwa wielkomorawskiego (Przemysław Urbańczyk) czy z plemienia Wandalów. Większość jednak współczesnych historyków przychyla się do rodowodu pierwszych władców Polski zgodnego z przekazem Galla, a więc do linii Chościsko–Piast–Siemowit–Lestek–Siemomysław–Mieszko. Ostatecznie nic nie jest przesądzone.

Piast. Według kronikarza Siemowit, syn Piasta, wyrósł na zdolnego wodza i został księciem społeczności ponadplemiennej, dobrze zorganizowanej jednostki terytorialnej przekształcającej się błyskawicznie w organizm państwowy. W świadomości kolejnych pokoleń Polaków Piast (zdecydowanie obstawać należy przy oraczu-rolniku, jako fundamencie i podstawie piramidy społecznej, ale także z wielu innych względów) jawi się do dzisiaj jako mityczny i dobry praojciec ojczyzny. Symbolizował rodzime tradycje, przywiązanie do miejsca ojczystego i dowartościowywał życie wiejskie. W czasach niewoli zaborczej symbolizował utraconą Polskę, cnotę narodową i był kwintesencją patriotyzmu oraz tendencji wyzwoleńczych. Pod jego imieniem powstawały sztandary partii oraz dedykowane mu dzieła artystyczne – szczególnie obfita twórczość literacka (Słowacki, Niemcewicz, Kraszewski, Wężyk, Makuszyński) oraz malarska (Andriolli, Gerson, Szlegel, Pruszkowski, Cynk, Matejko, Tetmajer, Oleszczyński, Gardzielewski). Trochę to dziwne, że tak rozpoznawalna i ikoniczna wręcz postać doczekała się w Polsce zaledwie jednego pomnika. Znajduje się on w Złotowie i można mówić o nim w samych superlatywach. Stoi na zadbanym placyku przed budynkiem Starostwa Powiatowego – na środku placu wyrasta trzymetrowy cokół. Po jego bokach znajdują się dwie płaskorzeźby: jedna wyobraża chłopa orzącego ziemię oraz pierwszych Piastów walczących za Mieszka I o Pomorze Zachodnie, druga przypomina o wyzwoleniu Ziem Zachodnich i Północnych spod zaboru niemieckiego.

Pomnik Piasta w Złotowie, widok obecny

Perspektywy. Z jednej strony mamy ogląd romantyczny legendy o Piaście – stanowiący większość i dominujący dzisiaj wzorzec patriotyczno-religijny, ukształtowany przez ostatnie wieki podręcznikami historii dla dzieci szkolnych i młodzieży6. Największymi i branymi za wzór bohaterami byli wśród nich nieodmiennie Piast, Krak i Wanda. Podkreślano ich nieoceniony wkład w nasze dzieje jako budowniczych państwa, podziwiano za poświęcenie i ofiarność na rzecz społeczności. Taką linię podkreśla znane dzieło Jana Matejki – jeżeli przyjmiemy naturalnie, iż wyobrażony na pierwszym planie oracz to świadomy ukłon artysty w stronę podania o Piaście. Niezwykle istotne jest podkreślenie tego, że według legendy pogańscy Piastowie zawdzięczali wyniesienie do godności królewskiej chrześcijańskiemu Bogu.

Spojrzenie drugie, można nazwać je neopozytywistycznym, podkreśla umiejętności wymienionych bohaterów w zarządzaniu i gospodarność, zdolność myślenia perspektywicznego w skali ponadplemiennej. Towarzyszy mu także większa świadomość symboliczności i historycznej niepewności tych postaci. Takie spojrzenie jest obecnie rzadsze, aczkolwiek nie można nie przyznać mu także racji.

Warto spojrzeć także na legendę o Piaście z perspektywy porównawczej, ująć istotne podobieństwa strukturalne: odrzucenie daru Bożego (posłańców, czyli aniołów) przez bogatych, odrzucenie gościa (także dar Boży) jednoznaczne z odrzuceniem sacrum, kara za naruszenie obowiązku gościnności, przyjęcie posłańców Bożych i ugoszczenie ponad miarę przez biednych, zaistnienie konieczności wymiany władzy, cudowne znaki dawane przez gości, dokonanie się jeszcze większych cudów – zgodnie z ich zapowiedzią – po ich odejściu, idea Boga wędrującego po świecie wśród ludzi i kontrolującego porządek za pomocą swych posłańców jako uniwersalny motyw wielu wierzeń religijnych. Zauważmy, iż uhonorowani przybysze „nie z tego świata” posiadają zadziwiająco dużą wiedzę o świecie materialnym, w każdym razie potrafią ocenić, jak świetnie zostali ugoszczeni – prawie wszystkim, co znajdowało się w posiadaniu ubogich gospodarzy. Wartość gościny i wspomagania wędrowców jest wartością uniwersalną, zarówno typową dla staropolskiej, czytaj pogańskiej gościnności, jak i dla chrześcijańskiej idei braterstwa, okazywania miłosierdzia bliźnim. Aniołowie doceniają to i niczym hojni szafarze zwracają okazane im dobro po wielokroć. Najważniejsze, iż wszystko to czynią z woli Bożej.

Jan Matejko, Zaprowadzenie chrześcijaństwa R.P. 965, 1889, w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie

Legenda o Piaście odnosi się do rzeczywistości pogańskiej, a przecież została tak mistrzowsko skonstruowana przez Galla, że nikt z czytających nie ma wątpliwości, że aniołowie zjawiający się przed chatką Piasta są wysłańcami chrześcijańskiego Boga. Kronikarz daje wystarczająco dużo powodów, by tak sądzić i by było to oczywiste. Osiąga zarazem ukryty cel, bo wykazuje wyższość chrześcijaństwa, nie konfrontując go nawet z wierzeniami i rytuałami bliskimi Piastowi. Iskra Boża zapaliła się w duszy Piasta, ale musiało minąć kilka pokoleń, aby przemieniła się w płomień żywej wiary, co stanie się oficjalnie w roku 966 podczas chrztu Mieszka. Akt postrzyżyn ma znaczenie głęboko symboliczne i rytualne zarazem, jest jakby prefiguracją chrztu, oznacza przyjęcie przez dokonujących go aniołów roli opiekuńczej nad ich „dzieckiem chrzestnym”. Powiodą go do chwały władcy dobrego i chrześcijańskiego, nawet jeżeli dokona się to dopiero po upływie lat i kilku pokoleń. Pogańskie postrzyżyny dokonane według pogańskiego rytuału przez aniołów Bożych to jakby namaszczenie na króla przez biskupa lub papieża. Ostatecznie najważniejsze jest to, że ród Piasta otrzymał błogosławieństwo od Boga – poprzez anielskich posłańców, ale za Jego wiedzą i przyzwoleniem.

Polecana literatura. Na szczególne wyróżnienie zasługuje praca Jacka Banaszkiewicza Podanie o Piaście i Popielu, Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1986 (wydanie drugie: Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010). Autor interpretuje legendę o Piaście zgodnie z teorią Georges’a Dumézila o trójfunkcyjności mitu, w myśl której Piast rolnik jest bohaterem symbolizującym funkcję agrarną i wpisuje się w uniwersalny mit o zmianie rodu władców, często występujący w kulturze europejskiej. Innych opracowań na temat legendy o Piaście i początkach dynastii piastowskiej jest bardzo dużo, tu podaję tylko najwybitniejsze pozycje w ujęciu chronologicznym: Oswald Balzer, Genealogia Piastów, nakładem Akademii Umiejętności w Krakowie, Kraków 1895; Tadeusz Wojciechowski, O Piaście i piaście, nakładem Akademii Umiejętności, Kraków 1895 [odbitka z: „Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozoficznego Akademii Umiejętności”, 32 (1895), s. 171–221]; Marian Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków 1947; Henryk Łowmiański, Kilka uwag krytycznych o początkach Polski, „Roczniki Historyczne” 18 (1949); Aleksander Gieysztor, Geneza państwa polskiego, „Kwartalnik Historyczny” 61 (1954), s. 103–136; Stanisław Trawkowski, Jak powstała Polska, Wiedza Powszechna, Warszawa 1959; Henryk Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. I–VI, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1961–1985; Roman Heck (red.), Piastowie w dziejach Polski: zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1975; Kazimierz Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Uniwersytet Wrocławski / Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa–Wrocław 1992 (wydanie drugie: Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Poznań 2004); Krzysztof Ożóg, 966. Chrzest Polski, Biały Kruk, Kraków 2015.

Przypisy

1 H. Oleschko (red.), Baśnie o aniołach i diabłach, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Wydawnictwo Diecezji Pelplińskiej Bernardinum, Warszawa–Pelplin 2005.

2 Komentatorzy biblijni, od Józefa Flawiusza poczynając, zgodnie wskazują na pozorne spożywanie pokarmów przez aniołów. Miało to charakter czynności pozornej, ale o wiele ważniejszy był sam fakt ugoszczenia przez Abrahama wędrowców, okazanie dobrego serca, akt miłosierdzia. W nagrodę następuje wywyższenie nie tylko gościnnego gospodarza, ale całego jego rodu do godności królewskiej. W egzegezie chrześcijańskiej scena ta interpretowana jest jako objawienie się Trójcy Świętej, szczególnie ważna i kluczowa w teologii Kościołów wschodnich.

3 M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków 1947, s. 129.

4 Jakub de Voragine, Złota legenda, wybór i tłum. J. Pleziowa, wyd. 2 zmienione, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1983, s. 310.

5 Por. J. Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu, Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010. Tu szczególnie wyczerpujący temat rozdział Fabuła podania o Piaście: analogie, motywy boga-gościa, postrzyżyny, s. 143–174.

6 A. Młynarczuk, Baśniowi, mityczni, niepewni… Bohaterowie legendarni w podręcznikach dziejów Polski przełomu XIX i XX wieku, „Res Historica” 2018, nr 45, s. 311–339.

7 M. Stefański, Wojownik, polityk… i ojciec. Kilka słów o potomstwie Bolesława Chrobrego, s. 20–21 (http://dx.doi.org/10.18778/8088-325-3.02, dostęp: 27 maja 2020).

8 M. Ludera, Ikona Archanioła Michała w kościele w Perespie – znamienny przykład dzieła sztuki wyznaniowego pogranicza Rzeczypospolitej XVIII wieku, „Modus. Prace z Historii Sztuki” X–XI (2011), s. 102–104.

9 Tamże, s. 103–104.

10 R. Brykowski, Bolesław Chrobry w ikonie św. Michała Archanioła z Perespy, w: T. Chrzanowski (red.), Dzieje Lubelszczyzny, t. 6: Między Wschodem i Zachodem, cz. 3: Kultura artystyczna, Lubelskie Towarzystwo Naukowe, Lublin 1992.

11 M. Ludera, Ikona Archanioła Michała w kościele w Perespie…, s. 134–137.

12 J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, edycja cyfrowa: www.zrodła.historyczne.prv.pl, 2002, księga 3, s. 38–44 (dostęp: 20 grudnia 2020).

13 Tamże, s. 38.

14 Por. tamże. Pierwszy raz pojawia się w źródłach data urodzin Bolesława Śmiałego, pierworodnego syna Kazimierza Odnowiciela. Niektórzy historycy uważają, iż należy ją nieco zmodyfikować, przesuwając na rok 1043 lub cofając do roku 1039.

15 Anonim tzw. Gall, Kronika polska, przeł. Roman Gródecki, wydanie piąte (BN I, 59), Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1982, s. 45.

16 Znana legenda o zakonnym epizodzie w życiu Kazimierza mogła wynikać z klasztornej edukacji księcia. Po raz pierwszy legenda o królu-mnichu pojawiła się w połowie XIII wieku w Żywocie mniejszym św. Stanisława Wincentego z Kielczy.

17 Por. A. Bielowski (ed.), Monumenta Poloniae historica, t. 3, nakład własny Augusta Bielowskiego, Lwów 1864 [reprint: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1960–1961], s. 447, 662–623.

18 Cytat według Biblii Tysiąclecia. Pismo święte Starego i Nowego Testamentu, wydanie czwarte, Pallottinum, Poznań 1983; wersja elektroniczna Biblia Tysiąclecia Online z roku 2003 dostępna na platformie biblia.deon.pl.

19 Redakcja Drugiej Księgi Machabejskiej miała miejsce pod sam koniec II wieku p.n.e. w żydowskiej diasporze w Aleksandrii.

20 D. Clarke, Anioł z Mons, przekł. W. Jeżewski, Amber, Warszawa 2004, s. 11. Praca Clarke’a jest rzetelnym dziennikarsko-historycznym śledztwem dotyczącym tej największej legendy z czasów I wojny światowej. Do dzisiaj pozostaje ona niewyjaśniona, mimo ogromnej liczby zeznań naocznych świadków oraz wielości różnorakich publikacji (często sprzecznych). Ponieważ legenda ta nie dotyczy bezpośrednio terenów polskich, ograniczam się do zasygnalizowania dającego bardzo dużo do myślenia fenomenu. Autor ukazał w sposób bezstronny (takie jest jego założenie i deklaracja) zjawisko rozprzestrzeniania się legendy w dobie nowoczesnej cywilizacji opanowanej przez media.

21 Anonim tzw. Gall, Kronika polska…, s. 43.

22 Mistrz Wincenty Kadłubek, Kronika Polaków, przeł. Brygida Kürbis, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2003, s. 64.

23 Z.J. Pietras, Kazimierz Odnowiciel (seria „Wielcy Ludzie Kościoła”), WAM, Kraków 1999, s. 165.

24 Tamże, s. 170.

25 Mistrz Wincenty Kadłubek, Kronika polska, przekł. i oprac. B. Kürbis, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2003, s. 129.

26 Tamże, s. 131–132.

27 Z.J. Pietras, Bolesław Krzywousty, WAM, Kraków 2000, s. 107.

28 Wojska Krzywoustego po rozbiciu zmierzających z odsieczą Pomorzan bez walk zajęły poddające się im Nakło.

29 Mistrz Wincenty Kadłubek, Kronika polska…, s. 132.

30 J. Banaszkiewicz, Włócznia i chorągiew. O rycie otwierania bitwy w związku z cudem kampanii nakielskiego Bolesława Krzywoustego (Kadłubek, III, 14), „Kwartalnik Historyczny” 94 (1987), nr 4, s. 24.

31 Tamże, s. 20.

32 Szczegółowo pisze o tym ks. Stanisław Librowski w artykule Z dziejów katedry a następnie kolegiaty św. Wita w Kruszwicy, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne” 15 (1968), s. 251–260.

33 J. Woroniecki, Święty Jacek i sprowadzenie Zakonu Kaznodziejskiego do Polski, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1947, s. 211.

34 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego królestwa Polskiego. Księga VII–VIII:1241–1299, przeł. J. Mrukówna, t. 4, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1974, s. 276–279 (edycja on-line: www.zrodla.historyczne.prv.pl, 2004, dostęp: 20 grudnia 2020).

35RocznikTraski, 1282, tłum. Ł. Fiuta, w: Ł. Fiuta, Anioł. Sen Leszka Czarnego – fabularyzacja czy historia prawdziwa? Szkic o poetyce pisarstwa historycznego, s. 14 (http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/Content/31611/Aniol.pdf, dostęp: 10 marca 2021).

36 K. Dobkiewiczowa, Drogocenne wiano. Zbiór legend o błogosławionej Kindze księżnej polskiej, patronce górników, obrończyni wiary, matce ludu polskiego w 700 rocznicę śmierci, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1988.

37 Najważniejsze fakty biograficzne. Kinga urodziła się w roku 1234 w Ostrzyhomiu na Węgrzech jako córka króla węgierskiego Beli IV. Pochodziła z niezwykle świątobliwej rodziny: św. Małgorzata Węgierska i bł. Jolanta to jej rodzone siostry. Miała zaledwie pięć lat, kiedy została sprowadzona na dwór krakowski i zaręczona z małoletnim księciem Bolesławem Wstydliwym. W wieku lat 12 (Kinga) i 19 (Bolesław) młodzi zawarli związek małżeński (1246 lub 1247). Księżna Kinga mądrze współrządziła państwem, zasłynęła z hojności. Dla podniesienia kraju z ruin zaofiarowała część swojego posagu, który wynosił 40 000 grzywien, kwotę na owe czasy ogromną. Wspomagała finansowo katedrę krakowską, klasztory benedyktyńskie, cysterskie, franciszkańskie, ufundowała kościoły w Nowym Korczynie, Bochni, Jazowsku i Łącku. Książę Bolesław w podzięce za wsparcie oddał małżonce w wieczyste posiadanie ziemię sądecką (1252). Po jego śmierci (1279) odsunęła się od władzy i osiadła w założonym przez siebie klasztorze w Starym Sączu (1281), do którego sprowadziła klaryski ze Skały. Śluby zakonne złożyła w roku 1289, otrzymując welon z rąk biskupa Pawła z Przemankowa. Władzę nad Sądecczyzną przekazała Gryfinie, żonie Leszka Czarnego, sama nie sprawowała w klasztorze żadnych godności, przez 12 lat pozostając skromną mniszką. Zmarła po długiej, nieznanej bliżej chorobie 24 lipca 1292 roku i została pochowana w kościele sióstr klarysek w Starym Sączu. Beatyfikacja miała miejsce w roku 1690 za pontyfikatu papieża Aleksandra VIII, kanonizacji dokonał Jan Paweł II na starosądeckich polach podczas pielgrzymki do Polski w roku 1999.

38 Anonim (franciszkanin), Vita Sanctae Kyngae ducissae Cracoviensis (1317–1329) (wyd. łac. W. Kętrzyński, Monumenta Poloniae Historica, t. IV [1884], s. 682–731; tłum. pol.: C. Niezgoda, Święta Kinga. Żywot hagiograficzny, Stary Sącz 1999, s. 219–288, oraz B. Przybyszewski, Żywot Świętej Kingi Księżnej Krakowskiej – Vita Sanctae Kyngae Ducissae Cracoviensis, Biblos, Tarnów 1997).

39 Katarzyna Odolani sprawowała godność ksieni sądeckiego klasztoru w latach 1293–1330.

40 Odpisu dokonali krakowscy franciszkanie.

41 J. Długosz, Vita et miracula (wyd. Vita b. Kyngae seu Cunegundis virginis. Ex antiquo manuscripto archivi catheralis ecclesiae Cracoviensis, Acta SS Julii V [1868], s. 689–747; Vita b. Cunegundis, w: J. Długosz, Opera omnia I [1887], s. 186–336; wyd. osobne Vita et miracula s. Kyngae, Lwów 1884; przekład polski: K.P. Mojecki, Żywot ś. Kunegundy zakonu świętej Klary Xiężny Polskiej… z łacińskiego na polskie…,Kraków 1611).

42 Złoża solne w okolicy Bochni i Wieliczce odkryto w latach 1251–1252, kiedy Kinga miała 18 lat. Wcześniej w tym rejonie warzono sól ze słonych źródeł, natomiast soli kamiennej nie wydobywano. Kinga i Bolesław Wstydliwy sprowadzili do Bochni górników z Węgier, a może pochodzących z Francji cystersów, którzy osiedlili się w Wąchocku. W roku 1249 przyznano im tzw. wolność górniczą, dzięki której mogli rozpocząć eksploatację soli bocheńskiej. Być może ten przywilej dla cystersów wiązał się z gościną w klasztorze w Welehradzie na Morawach w roku 1241, której zaznali Bolesław z Kingą, uciekając przed Tatarami. Już po śmierci Kingi legenda o soli krążyła w kilku wersjach. Ujednolicił je i opracował wersję podstawową Jan Długosz. Późniejsi kronikarze rozbudowywali legendę lub ją przerabiali: Marcin Bielski (1551) przypisał odkrycie soli chłopom, którzy kopali w Bochni studnię. Jego syn Joachim Bielski (1597) podał, że sól bocheńską odkryli chłopi, a wielicką Kinga. Jako pierwszy przeniósł znalezienie pierścienia z Bochni do Wieliczki Adam Naruszewicz (lata osiemdziesiąte XVIII wieku). Następnie legenda wolno obrastała w nowe szczegóły: Kinga wrzuciła swój pierścień do szybu przed swym wyjazdem z Polski jako czteroletnia dziewczynka; uczyniła to świadomie; kazała kopać w wyznaczonym miejscu; podczas podróży z Węgier do Polski orszak słyszał podziemne ruchy przesuwających się złóż solnych; słone źródło wytrysnęło z jej łez, kiedy usiadła na kamieniu i zapłakała nad niedolą ludu bocheńskiego.

43 Istnieje jeszcze dużo innych legend górniczych związanych ze św. Kingą powstałych w wiekach XVIII–XIX. Por. U. Janicka-Krzywda, Wierzenia górników wielickich, w: Studia i materiały do dziejów żup solnych w Polsce, t. VIII, Wieliczka 1979, s. 127–154.

44 Por. M. Czekański, Święta Kinga. Czasy – życie – kult, Wydawnictwo M, Kraków 1999, s. 48.

45 Por. tamże.

46 I. Borkiewicz, Błogosławiona Kinga w świetle legend i historii, Bratni Zew, Stary Sącz 1997, s. 131.

47 Do dziś istnieje kilka cudownych źródełek związanych z kultem św. Kingi. Najbardziej znane to studzienka „Kunegunda” w Nowym Korczynie w pobliżu kościółka św. Mikołaja; por. tamże, s. 142–144.

48 Tę piękną legendę odnalazłem tylko u Kornelii Dobkiewiczowej, Drogocenne wiano…, s. 52–54.

49 Por. szerzej na ten temat Z. Świerczek, Ekologia – Kościół i św. Franciszek, Wyższe Seminarium Duchowne OO. Franciszkanów, Kraków 1990, s. 14 i n.

50 J.R. Bar, Żywot świętej Kingi, Biblos, Tarnów 1999, s. 32; M. Czekański, Święta Kinga…, s. 51.

51 Bela IV pisał o tym bez ogródek w liście do papieża Innocentego IV datowanym na rok 1254.

52 F. Kiryk, Sądecka Pani, „Rocznik Sądecki” XXVII (1999), s. 9–19.

53 M. Czekański, Święta Kinga…, s. 15, 69.

54 I. Borkiewicz, Błogosławiona Kinga w świetle legend…, s. 37.

55 M. Czekański, Święta Kinga…, s. 79.

56 I. Borkiewicz, Błogosławiona Kinga w świetle legend…, s. 37.

57 T. Staich, Dębno cudami słynące, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1990, s. 46–50.

58 Inflanty zostały poddane królowi polskiemu Zygmuntowi Augustowi w roku 1561 przez mistrza zakonu krzyżackiego Gottharda Kettlera. Obok Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego weszły w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polskie panowanie na Inflantach umocnił Stefan Batory, ale wkrótce miały wybuchnąć nowe konflikty dotyczące tych terenów.

59 M. Roberts, The Military Revolution, 1560–1660, w: tenże, Essays in Swedish History, London 1967, s. 195–225.

60 J. Aland, O cudach ŚŚ. Aniołów Bożych w kościele ś. Michała Archanioła blisko Nieświeża w Litwie dziejących się, Wilno 1630; tenże, De miraculis in aede S. Michaelis Archangeli prope Nesvisium In Lithuania patratis, ex opere polonico, Vilna 1630; tenże, Devotio hebdomadaria ad S. Michaelem. Nabożeństwo tygodniowe do św. Michała, Vilna 1630.

61 F. Ogiński, Kościół św. Michała i wszystkich Chórów Anielskich na Górze Nieświeskiej w którym Bóg rozliczne dobrodziejstwa cudownie ludziom za przyczyną św. Aniołów pokazuje. Z przydatkiem nabożeństwa i cudów od swych początków do roku 1751 opisany, Wilno 1758.

62 A. Mariani, Duszpasterstwo jezuitów nieświeskich w XVII–XVIII wieku. Między ideałem potrydenckim a lokalnymi uwarunkowaniami, „Rocznik Lituanistyczny” 2 (2016), s. 79–80.

63 Prawdopodobnie pierwotna budowla kościelna potwierdzona jest już we wspomnianym dokumencie lokacyjnym Kazimierza Wielkiego z roku 1366.

64 Pierwsza lokacja Jarosława miała miejsce w roku 1323, ale w związku z zaginięciem dokumentu lokacyjnego data ta nie może zostać uznana za pewną.

65 Natomiast w roku 1649 przy jego grobie zamontowano tablicę z następującym napisem: „Bł. Janowi z Dukli, niegdyś klasztoru tutejszego przełożonemu, obecnie miejskiej straży pierwszemu naczelnikowi, za wyratowanie ognisk domowych z rąk nieprzyjacielskich, że tyle wieńców chwały przemnożył, ile obywateli było – senat i lud lwowski tę tablicę na ołtarzu jego złożył w ofierze w roku 1649”.

66 F. Jaworski, Ratusz lwowski, Wydawnictwo Towarzystwa Miłośników Przeszłości Lwowa, Skład Główny w Księgarni Gubrynowicza i Schmidta we Lwowie, Lwów 1907. Praca dokładnie i skrupulatnie notuje napisy nad portalami i tablice pamiątkowe, ale „wstawka” Zimorowicza została pominięta.

67 J. Smirnow, Kościół karmelitów bosych. Część I, „Kurier Galicyjski” 2015, nr 8, s. 18–19.

68 P. Dunin, Tarcze się świecą i przy walnych egzekwiach ostatnich Najmniejszej S.P.R. na Ołyce, Nieświeżu Księżny Katarzyny Sobieskiej Radziwiłłowej (…) śmiertelne cienie splendorem swoim rozpędzają, Warszawa 1695, k. A2, w: P. Żmudzki, Książę Leszek Czarny w legendach rycerskich: Analiza przyczyn popularności księcia Leszka w tradycjach herbowych, „Przegląd Historyczny” 86 (1995), nr 2, s. 142.

69 A. Rachuba, Biała pod rządami Radziwiłłów w latach 1568–1813, w: T. Wasilewski, T. Krawczak (red.), Z nieznanej przeszłości Białej i Podlasia, Podlaskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne, Biała Podlaska 1990, s. 48.

70 A. Mariani, Duszpasterstwo jezuitów nieświeskich w XVII–XVIII wieku. Między ideałem potrydenckim a lokalnymi uwarunkowaniami, „Rocznik Lituanistyczny” 2 (2016), s. 77.

71 W. Strzyżewski, Treści symboliczne herbów miejskich: na Śląsku, Ziemi Lubuskiej i Pomorzu Zachodnim do końca XVIII wieku, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Tadeusza Kotarbińskiego w Zielonej Górze, Zielona Góra 1999, s. 54.

72 U samego schyłku XVIII wieku prywatnego herbu Poraj, należącego do któregoś z ówczesnych wójtów Słomnik, zaczęto mylnie używać jako herbu miejskiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powrócono do herbu pierwotnego.

73 Rzeczywiście, w roku 1341 miał miejsce najazd tatarski na ziemię krakowską, hordy tatarskie zapewne przemierzyły wówczas Słomniki.