Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Autor zaprezentował różnego rodzaju formacje wojskowe, które wykorzystywane były podczas wojen w starożytności.
W pierwszej części omówione są kolejno wojska piesze, kawaleria, słonie bojowe oraz pozostałe formacje wojskowe.
W części drugiej nakreślone są kwestie związane z bitwą w polu oraz prowadzeniem oblężeń.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 600
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
zakupiono w sklepie:
Sklep Testowy
identyfikator transakcji:
1645560577361816
e-mail nabywcy:
znak wodny:
© Copyright
Wydawnictwo NapoleonV
Oświęcim 2012
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
© All rights reserved
Ilustracja na okładce – Igor Dzis
Redakcja:
Paweł Grysztar
Redakcja techniczna:
Dariusz Marszałek
Mapy:
Paweł Grysztar
Strona internetowa wydawnictwa:
www.napoleonv.pl
Kontakt:[email protected]
Numer ISBN: 978-83-65855-74-9
Skład wersji elektronicznej:
konwersja.virtualo.pl
Moim Rodzicom
Zbigniewowi i Marii
Krew i zniszczenie będą tak zwyczajne,
Straszne widoki tak będą powszednie,
Że matki tylko uśmiechną się widząc,
Jak ręka wojny ćwiartuje ich dzieci.
Wszelką litość zdławi nałóg zbrodni,
A duch Cezara szukający zemsty
Z Ate przybyłą wprost z żarów piekielnych
Będzie po kraju tym monarszym głosem
Wołał: „Mordować!” I spuści psy wojny1.
William Szekspir nie był pierwszym, który przeniósł oblicze wojny do literatury pięknej. Już od najdawniejszych czasów wojna towarzyszyła ludzkości, przenikając wiele aspektów życia społecznego. Wszystkie cywilizacje wojowały na jakimś etapie swego istnienia. Ten stan rzeczy uległ zmianie dopiero w XX wieku, do czego przyczyniły się doświadczenia dwóch wojen światowych, a przede wszystkim wynalezienie i zastosowanie broni jądrowej, która na zawsze zmieniła charakter konfliktów zbrojnych. Niemniej nawet dziś w świadomości społecznej „wojna jest odseparowana od zwykłej przemocy, agresji oraz morderstwa i jest ukazywana raczej jako odbicie kultury niż patologia, którą można wykorzenić”2. Nieodłącznym elementem każdego konfliktu był udział w nim żołnierzy będących plemiennymi wojownikami, obywatelami z poboru czy szekspirowskimi „psami wojny”, najczęściej utożsamianymi z najemnikami. Tworzyli oni różnorodne formacje wojskowe, spełniające określone role w ramach większego organizmu, jakim była armia. Celem niniejszej pracy jest opis tych właśnie formacji wojskowych oraz sposobu, w jaki ich obecność wpływała na obraz pola bitwy. Ramy chronologiczne obejmują wieki IV p.n.e.-I n.e., przestrzenne zaś obszar kultury śródziemnomorskiej.
Niniejsza praca podzielona została na dwie zasadnicze części. Pierwsza obejmuje rozdziały I-IV. W niej to omówione są kolejno wojska piesze, kawaleria, słonie bojowe oraz pozostałe formacje wojskowe. Celem autora nie jest opisanie rodzajów broni charakterystycznych dla każdego z ludów zamieszkujących interesujący nas obszar geograficzny, lecz wskazanie cech wspólnych wszystkich tych wojsk oraz ich miejsca w starożytnej koncepcji prowadzenia wojny. W przypadku używanych przez jazdę koni, słoni bojowych, czy wspomnianych w rozdziale czwartym psów i wielbłądów postaram się również nakreślić ich cechy fizyczne oraz zastanowić się nad wpływem, jaki miały one na sposób wykorzystania tych zwierząt w warunkach wojennych. W tym celu zestawiona zostanie wiedza współczesna z informacjami, którymi dysponowali starożytni. Pokrótce zostanie również omówione uzbrojenie poszczególnych formacji wojskowych, jednakże bez szczegółowego omawiania pojedynczych militariów, jeśli miały one wpływu na kształt ogólny danego rodzaju wojsk (na przykład falangi). Jako że jest to praca omawiająca w głównej mierze taktykę, dlatego każdym z czterech pierwszych rozdziałów zostanie omówiona funkcja, jaką wspomniane w nich wojska pełniły na polu bitwy i poza nim. Rozdział czwarty zakończą rozważania na temat liczebności armii starożytnych oraz proporcji poszczególnych rodzajów wojsk. Podsumowanie to stanowić będzie także wstęp do dwóch końcowych rozdziałów.
W części drugiej, czyli rozdziałach V-VI, nakreślone zostaną kwestie związane z bitwą w polu oraz prowadzeniem oblężeń. W tym pierwszym przypadku wyszczególnione zostaną wszystkie ważniejsze, zdaniem autora, etapy walki. Bitwa rozpoczynała się tak naprawdę w momencie, gdy zwiadowcy nawiązywali kontakt bojowy, a obie armie szykowały się do starcia (kolejne fazy obejmowały zatem wybór dogodnego miejsca bitwy, rozbicie obozu, wypoczynek i przygotowanie psychiczne wojowników). Następny etap to charakterystyka samej bitwy od momentu, w którym obie armie przystępowały do formowania szyków, poprzez utarczki lekkozbrojnych i zwarcie ciężkozbrojnego centrum, aż po rozstrzygnięcie. W ostatniej części rozdziału przedstawiony zostanie końcowy przebieg starcia, czyli faza od momentu rozbicia szyków nieprzyjaciela, po pościg za uchodzącym wrogiem. Rozdział zamkną rozważania na temat dysproporcji strat ponoszonych przez stronę pokonaną i zwycięską. Celem tego rozdziału nie jest opisywanie żadnej konkretnej bitwy. Główne założenie to przybliżenie ogólnych schematów prowadzenia starcia, od chwili przybycia armii na pole walki, aż do ostatecznego rozstrzygnięcia. W założeniu wzorzec ten z dość dużym powodzeniem może być odniesiony do niemal każdej standardowej bitwy z okresu IV w. p.n.e.-I n.e. Przytoczone też zostaną najciekawsze posunięcia taktyczne i wybiegi, jakie stosowano w omawianym przedziale czasowym. Manewry wojskowe i fortele tego typu mimo, że rzadko stosowano je powtórnie, na trwałe zapisały się w historii wojskowości. W rozdziale VI w podobny sposób został omówiony przebieg oblężenia miast.
Zagadnienia poruszone w niniejszej pracy obejmują okres antyku, należący do najlepiej udokumentowanych. W związku z tym dysponujemy dużą ilością źródeł pisanych, które stanowią bardzo istotny materiał porównawczy. Główne źródła wykorzystane w niniejszej pracy, w celu jasnej ich prezentacji sklasyfikowano w trzy główne grupy. Są to antyczne podręczniki poruszające zagadnienia sztuki wojennej, dzieła omawiające wydarzenia historyczne oraz starożytne prace mówiące o środowisku naturalnym. Pierwsza z wymienionych grup obejmuje materię najistotniejszą. Prace wchodzące w jej skład omawiają bowiem sposoby szkolenia i walki żołnierzy różnych formacji wojskowych oraz ukazują najważniejsze manewry taktyczne i podstępy wojenne. Zaliczamy do niej Zarys wojskowości autorstwa Flawiusza Wegecjusza Renatusa. Autor ten żył i tworzył w wieku IV n.e. a więc w okresie wykraczającym poza interesujące nas ramy czasowe. Opisywał jednak armię rzymską z okresu republiki i wczesnego cesarstwa, którą uznał za twór lepszy od wojsk stosowanych w czasach jemu współczesnych. Dziełem poświęconym szkoleniu armii opartej na wzorach hellenistycznych, które zostało użyte w niniejszej pracy, jest Taktyka autorstwa Eliana. Powstała ona w II w. n.e., zaś autor dedykował ją cesarzowi Hadrianowi. Zdaniem Eliana królestwo Partów można było podbić, jedynie wystawiając armię podobną do tej, z którą Aleksander Wielki kilka wieków wcześniej poskromił króla królów Dariusza. Źródłem na którym opiera się rozdział II jest praca O dowódcy jazdy żyjącego w wiekach V/IV p.n.e. Ksenofonta. Autor będący nie tylko pisarzem, ale też żołnierzem podzielił się z czytelnikiem swym praktycznym doświadczeniem z zakresu szkolenia i dowodzenia konnicą. Z wieku IV p.n.e. pochodzi też praca Obrona oblężonego miasta autorstwa Eneasza Taktyka. Jest to jedyny z serii jego traktatów poświęconych wojskowości, który dotrwał do naszych czasów. Na temat najciekawszych manewrów taktycznych i podstępów wojennych pisali Frontyn (I-II w. n.e.) i Poliajnos (II w. n.e.). Są to prace dość podobne, zagadnienie opisane przez jednego z autorów bardzo często znaleźć możemy też u drugiego. Podstawowa różnica widoczna jest w kompozycji obu dzieł. Frontyn podstępy wojenne uszeregował według okoliczności, w jakich zostały wprowadzone w życie, Poliajnos według imion ich autorów3.
,,Częściowa znajomość historii na ogół mało przyczynia się do rzetelnego poznania całości dziejów. Oczywiście jedynie wzajemne zespolenie i zestawienie wszystkich części nadto ich podobieństw i różnic pozwala dojść do pełnego poznania i przez taką obserwację zaczerpnąć z historii zarówno pożytek jak i rozkosz”4. Są to słowa Polibiusza, który nie bez racji zauważa, iż pełen obraz historii można osiągnąć poprzez zestawienie ze sobą poszczególnych jej elementów. Aby więc uzyskać możliwie najpełniejszy obraz starożytnej taktyki, obok podręczników teorii wojskowości, w pracy wykorzystano również dzieła z zakresu historiografii antycznej. Z racji rozpiętości ram czasowych pracy, trudno byłoby uwzględnić wszystkie dzieła mówiące o interesującym nas okresie. Dlatego wykorzystano jedynie prace najważniejszych autorów, miejscami uzupełniając je mniej eksponowanymi źródłami. Niniejsza praca obejmuje ramy czasowe od ekspansji macedońskiej w drugiej połowie IV w. p.n.e., aż po koniec panowania dynastii Flawiuszy w Rzymie u schyłku I w. n.e. Podstawowym źródłem opisującym podboje Aleksandra Wielkiego, jest Wyprawa Aleksandra Wielkiego napisana przez żyjącego na przełomie I i II n.e. Flawiusza Arriana. Czasy rywalizacji sukcesorów Aleksandra opisał w swej Bibliotece historycznej, będącej rodzajem historii powszechnej, żyjący w I w p.n.e. Diodor Sycylijski. Wykorzystanymi tu źródłami omawiającymi wydarzenia w zachodniej części Basenu Morza Śródziemnego w wiekach IV-II p.n.e. są Dzieje Polibiusza z Megalopolis (dla okresu III-II w p.n.e.), a także Dzieje Rzymu od założenia Miasta pióra Tytusa Liwiusza. Polibiusz opisuje nie tylko historię rzymską, ale również wydarzenia rozgrywające się na obszarze zdominowanym przez kulturę hellenistyczną. Omawia przy tym najważniejsze konflikty, jakie miały miejsce zarówno w Grecji jak i Azji Mniejszej. Oba źródła dają nam też pewien pogląd na temat wojskowości punickiej doby konfliktów z Rzymem. Pracą omawiającą ekspansję rzymską na obszarze Półwyspu Iberyjskiego, Afryki i Azji, a także wojny domowe toczone w republice rzymskiej jest Historia rzymska żyjącego na przełomie I i II wieku n.e. Appiana z Aleksandrii.
Podstawowym źródłem dla badań nad wojskowością I wieku p.n.e. są pamiętniki pozostawione przez Gajusza Juliusza Cezara i jego oficerów zgromadzone w zbiorze „Corpus Caesarianum”. Opisują one podbój Galii oraz wojnę domową wewnątrz republiki. Cezarowi zawdzięczamy wiedzę nie tylko na temat wojskowości rzymskiej, ale także kilka istotnych informacji charakteryzujących sposoby walki Germanów i Galów. Bazę źródłową dla wieku I n.e. stanowią prace Publiusza Korneliusza Tacyta (I-II w n.e.) i Józefa Flawiusza (I w. n.e.). Tacyt w swych Rocznikach i Dziejach opisuje między innymi liczne konflikty toczone na granicach i wewnątrz państwa rzymskiego w tym prowadzone z najważniejszym oponentem, jaki wciąż zagrażał imperium, państwem Partów. Germania z kolei zawiera między innymi zbiór informacji na temat wojskowości ludów germańskich, które jednocześnie stanowią ciekawy materiał porównawczy wobec napisanej wcześniej Wojny galijskiej Cezara. Pewne informacje na temat wojskowości na obszarze Brytanii znaleźć możemy w dziele tego autora zatytułowanym Żywot Juliusza Agrykoli. Pracą zamykającą historię interesującego nas okresu jest Wojna Żydowska Józefa Flawiusza. Dzieło to ma dla niniejszego opracowania szczególne znaczenie, a to dlatego, że autor obszernie opisał działania oblężnicze, które były częstym elementem w czasie powstania żydowskiego. Źródłem, które ma swoje odniesienia do wszystkich omawianych w niniejszej pracy okresów jest zbiór biografii autorstwa żyjącego na przełomie I i II wieku n.e. Plutarcha z Cheronei zatytułowany Żywoty sławnych mężów. W dziele Plutarcha znaleźć można biografie najważniejszych wodzów żyjących we wszystkich omawianych tu stuleciach. Jeśli chodzi o wiek IV p.n.e. są to żywoty Aleksandra Wielkiego i Demetriusza Poliorketesa, dla wieku III p.n.e. Fabiusza Maksymusa, Pyrrusa, Kleomenesa, Tytusa Kwincjusza Flaminiusza, dla wieków II-I p.n.e. Gajusza Mariusza, Pompejusza, Antoniusza, Cezara, Lukullusa, Krassusa.
W rozdziale II, III i po części w IV wykorzystano prace z trzeciej grupy źródeł. Chodzi tu głównie o takie dzieła jak Zoologia Arystotelesa (IV w. p.n.e.), Historia naturalna Pliniusza Starszego (I w. n.e.) oraz O właściwościach zwierząt Klaudiusza Eliana (II-III n.e.). Posłużyły one, jako materiał porównawczy dla współczesnej wiedzy na temat zwierząt omówionych w tych rozdziałach.
Obok informacji zaczerpniętych ze źródeł starożytnych w niniejszej pracy znaleźć można pewne odniesienia do dzieł teoretyków wojskowości XIX i XX wieku. Wymienić tu należy prace generałów Carla von Clausewitza5 i Artura Bouchera6, oraz pułkownika Ardanta du Picqa7. Spostrzeżenia tych autorów są istotne z dwóch względów. Po pierwsze: byli oni nie tylko teoretykami, ale też brali czynny udział w działaniach wojennych. Po drugie: mieli możliwość doświadczyć wojny w czasach, w których na polach bitew wciąż występowała kawaleria oraz uszykowana w linię piechota – stanowiące nieodłączny element wojen starożytnych. Zarówno Boucher jak i du Picq swoje prace oparli na porównaniu taktyki starożytnej i sobie współczesnej. Ich studia nad morale wojsk i psychologią pola walki przypominają w wielu aspektach rozważania antycznych twórców. Stan ten odzwierciedla doskonale myśl du Picqa: „we wszystkich prawie walkach starożytnych odnoszono zwycięstwo przy pomocy tego rodzaju środków, które są dobre po wieczne czasy, ponieważ ich działanie jest przede wszystkim działaniem natury moralnej, a natura ludzka nie zmienia się8.” Należy podkreślić, że prace te są traktowane jedynie jako uzupełnienie dzieł teoretyków z okresu antycznego9.
Dzieje wojskowości należą do najbardziej popularnych gałęzi historii, w związku z czym dostępnych jest wiele prac omawiających to zagadnienie. Brak jest jednak obecnie w Polsce opracowania omawiającego tak szeroki zakres czasowy i doszukującego się tak ogólnych wzorców. Autorzy na ogół skupiają się na charakterystyce formacji wojskowych danego ludu bądź też opisują historię oręża w kontekście największych bitew lub wodzów starożytności10. W Niemczech i krajach anglojęzycznych ukazuje się znacznie więcej niż w Polsce opracowań poświęconych historii wojskowości. Są to w dodatku pozycje, które łącząc elementy różnych dziedzin nauki, często w sposób nowatorski ukazują oblicze wojen. Doskonałym tego przykładem może być praca Johna Keegana The Face of Battle11, w której autor ukazał mechanikę bitwy skupiając się na roli jednostki, a nie jak czyniono to wcześniej na ogólnym przebiegu starcia. Keegan w swej pracy pominął niestety analizę konfliktów okresu antycznego, ustalił jednak pewne standardy, które następnie przyjęli inni historycy wojskowości. Nieoceniony wkład w rekonstruowanie obrazu wojskowości antycznej z wykorzystaniem praktycznych doświadczeń i wiedzy naukowej mają Marcus Juneklmann oraz Peter Connolly. Nie można również nie wspomnieć o Adrianie Goldsworthy i Philipie Sabinie, którzy w ostatnich latach opublikowali prace będące istotnym osiągnięciem w próbach rekonstrukcji przebiegu bitwy z udziałem rzymskich legionistów. Obaj autorzy w swych publikacjach poruszyli zagadnienia psychologii pola walki oraz pomniejszych manewrów taktycznych wpływających na przebieg walki, takich jak choćby zastępowanie zmęczonych żołnierzy przez stojących z tyłu kolegów12.
Zgromadzony materiał stanowi jedynie niewielki wycinek źródeł i opracowań, które nawiązują do poruszanego problemu. Dodatkowo wiele zagadnień, z racji szerokich ram czasowych pracy, będzie omówionych pobieżnie. Autor ma jednak nadzieję, że niniejsza publikacja mimo swych wad zadowoli Czytelnika chcącego poznać kształt i charakter armii starożytnych oraz mechanikę bitwy.
1 William Szekspir, Juliusz Cezar, akt III, scena I, Warszawa 1953.
2 Za O. Zur , The Psychohistory of Warfare: The Co-Evolution of Culture, Psyche and Enemy, [w:] ,,Journal of Peace Research”, vol. 24, no. 2 (1987), s. 126.
3 Traktaty, których twórcami byli Asklepiodotos czy Onosander, są czasem przytaczane w dalszej części tekstu przy okazji omawiania współczesnych prac dotyczących historii wojskowości. Na temat antycznych teoretyków wojskowości patrz też B. Campbell, Teach Yourself How to Be a General, [w:] ,,The Journal of Roman Studies”, vol. 77 (1987), s. 13-18.
4 Polibiusz, Dzieje, I, 4.
5 C. von Clausewitz, O wojnie, Lublin 1995.
6 A. Boucher, Odwieczne prawa wojny i sztuka wojenna, Warszawa 1924.
7 A. Du Picq, Studjum o walce, Warszawa 1927.
8 Ibidem, s. 39.
9 Na temat wartości merytorycznej prac Clausewitza i du Picqa patrz: L. Wyszczelski, Teorie wojenne i ich twórcy na przestrzeni dziejów, Warszawa 2009, s. 196-205 i 220-223.
10 Z literatury poświęconej formacjom wojskowym należy wspomnieć m.in..: E. Dąbrowa, Rozwój i organizacja armii rzymskiej: do początku III w. n.e., Kraków 1990; I. Łuć, Oddziały pretorianów w starożytnym Rzymie: rekrutacja, struktura, organizacja, Lublin 2004; M. Milczarek, Cataphracti and clibanarii. Studies on the heavy armoured cavalry of the ancient world, Łódź 1993; Spośród obszernej literatury dotyczącej historii wojskowości w kontekście konfliktów bądź wodzów wymienić należy m.in.: J. Warry, Armie Świata Antycznego, Warszawa 1995; R. E. Dupuy, T. N. Dupuy, Historia Wojskowości. Starożytność-średniowiecze, Warszawa 1999; A. Goldsworthy, W imię Rzymu: Wodzowie, których zwycięstwa stworzyły rzymskie imperium, Warszawa 2003.
11 J. Keegan, The Face of Battle, London 1976.
12 Spośród prac wymienionych autorów wspomnieć należy: M. Junkelmann, Die Legionen des Augustus, Mainz am Rhein 2003; P. Connolly, Greece and Rome at war, London 1981; A. Goldsworthy, The Complete Roman Army, London 2003; A. Goldsworthy, The Roman Army at War, 100 BC-200 AD, New York 1996; Ph. Sabin, The Face of Roman Battle, [w:] ,,The Journal of Roman Studies”, vol. 90 (2000). Na uwagę zasługują także rozważania Sabina i Goldsworthy’iego w The Cambridge History of Greek and Roman Warfare, ed. Ph. Sabin, H. van Wees, M. Whitby, vol. 1-2, Cambridge, New York, Melbourne, Madrid, Cape Town, Singapore, Sao Paulo 2008 oraz odnosząca się do okresu wcześniejszego praca V. Hansona, Western Way of War Infantry battle in Classical Greece, Oxford 1989.
Rozważania na temat jednostek wojskowych występujących na polach bitew w wiekach IV p.n.e.-I n.e. rozpoczynamy od charakterystyki formacji najliczniejszych, czyli jednostek pieszych. W niniejszym rozdziale ukazane zostaną cechy ogólne tego rodzaju wojsk oraz ich zastosowanie. Pokrótce omówione zostaną w formie porównania dwie najważniejsze dla omawianego okresu piesze formacje wojskowe: legion rzymski i falanga macedońska.
Wojska piesze najczęściej dzieli się na lekkozbrojnych i ciężkozbrojnych. Każdy z tych rodzajów wojsk ma pewne zalety i wady. Trudno jest jednoznacznie określić, od kiedy armie śródziemnomorskie w swych szeregach miały oba rodzaje piechoty. B. T. Carey uważa, że momentem przełomowym były wojny grecko-perskie, w których to spotkały się ze sobą składająca się głównie z piechoty ciężkiej armia grecka i dysponująca licznymi kontyngentami lekkozbrojnych pieszych i jeźdźców Persja. W wyniku tego spotkania w armii greckiej pojawić się mieli na coraz większą skalę lekkozbrojni, Persowie zaś coraz chętniej sięgali po greckich najemników1. Jest to jednak znaczne uproszczenie. Jeszcze przed konfliktem z Kserksesem greckie poleis wykorzystywały ubogie warstwy społeczne zarówno do służby we flocie jak też jako lekkozbrojnych. Faktem jest natomiast, że ich rola nie była tak istotna2. Dopiero konflikty, które nastąpiły na terenie Hellady, po okresie pentekontaetii3, charakteryzowały się skutecznym wykorzystaniem armii mieszanych, złożonych zarówno z ciężkozbrojnych hoplitów jak i lekkozbrojnych peltastów4. Na Półwyspie Apenińskim, w Lacjum i Etrurii, falanga współpracująca z formacjami lekkozbrojnej piechoty upowszechniła się najpóźniej już w wieku VI p.n.e. Wskazywać na to może reforma wojskowa Serwiusza Tuliusza, który wzorując się na systemie etruskim wprowadził w Rzymie podział na centurie obywateli – każda z klas wystawić musiała wojska określonego typu5.
W wiekach IV-III p.n.e. podział na lekko- i ciężkozbrojnych stał się bardziej klarowny. W armii rzymskiej opisanej przez Polibiusza obok ciężkozbrojnych legionistów występowali również oszczepnicy (velites), w armii Aleksandra Macedońskiego i jego sukcesorów ciężkozbrojną falangę osłaniali między innymi lżej uzbrojeni peltaści czy procarze z Rodos. Hannibal podczas wyprawy do Italii zabrał ze sobą kontyngent ciężkiej piechoty (z czasem walczącej w ekwipunku ochronnym rzymskich legionistów) oraz lekkozbrojnych, w skład formacji lekkich wchodzili procarze z Balearów, numidyjscy oszczepnicy i Libijczycy6.
Pod pojęciem ciężkiej piechoty, w tej pracy będziemy rozumieć jednostki uzbrojone w broń służącą do walki bezpośredniej – najczęściej miecz bądź włócznię (oszczep to broń służąca do walki na dystans) oraz ekwipunek ochronny w postaci tarczy, hełmu, pancerza, czasem nagolenic. Rola ciężkiej piechoty na polu bitwy i poza nim jest dość łatwa do określenia. W czasie starcia zajmowała ona na ogół miejsce w centrum szyku, gdzie jej zadaniem było zwarcie z nieprzyjacielem i przełamanie jego linii, lub czasem związanie go walką do momentu, w którym pozostałe rodzaje wojsk nie zdołają go oskrzydlić lub zaatakować od tyłu. Poza polem walki, w dobrze zorganizowanej kolumnie marszowej, ciężka piechota osłaniała zazwyczaj tabory, centrum, flanki lub tyły przemieszczającego się wojska. Wydaje się, że takie jej wykorzystanie dominowało w różnych częściach basenu Morza Śródziemnego, na co wskazują liczne przekazy źródłowe7.
LEKKOZBROJNI
Rodzajem wojsk, którego rolę należy omówić szerzej są natomiast lekkozbrojni. Ich funkcja, choć bardzo istotna, często jest słabo eksponowana. Lekkozbrojny, już w najstarszych źródłach, ukazywany jest jako biedak, nie posiadający godnego uwagi uzbrojenia, atakujący z daleka, unikający za wszelką cenę walki z bliska; taki obraz wyłania się nam już w biblijnym opisie pojedynku Dawida z Goliatem, a także u Herodota8. Wegecjusz w Zarysie wojskowości zapisał: ,,[…] żołnierz, który nagi staje do boju, więcej myśli o tym, jak uciec niż jak się bić”9. Faktem jest, że lekkozbrojny wojownik nie dysponował prawie żadnym ekwipunkiem ochronnym. Nie istniała zresztą taka potrzeba. Jego zasadnicza broń służyła do walki na dystans, zaś brak pancerza pozwalał na zachowanie szybkości, która umożliwiała utrzymanie bezpiecznej odległości od nieprzyjaciela. Lekkozbrojni podejmowali walkę w luźnym szyku, który zapewniał swobodę podczas miotania pocisków i ułatwiał unikanie pocisków wroga. Jednak, jak zanotował Polibiusz przy okazji opisu bitwy pod Kannami, w razie konieczności byli oni również w stanie walczyć przemieszani z ciężką piechotą10.
Mimo braku pełnego uzbrojenia defensywnego lekka piechota nie była bezradna w starciu z oddziałami ciężkozbrojnymi pod warunkiem, że mogła zachować odpowiedni dystans. Widać to wyraźnie w opisanej przez Tukidydesa wojnie peloponeskiej. Konflikt ten wykracza poza ramy niniejszej pracy, jednak należy o nim wspomnieć, jako że to właśnie podczas jego trwania dobitnie dała o sobie znać przewaga lekkozbrojnych w walce z wojskami składającymi się wyłącznie z ciężkiej piechoty. Podczas wyprawy do Etolii w roku 426 p.n.e. Ateńczycy polegali w głównej mierze na swych hoplitach wspartych niewielkim oddziałem łuczników. W efekcie, gdy nieopodal miasta Ajgition zostali nagle zaatakowani, stawiali opór lekkozbrojnym dopóki mieli strzały. W momencie, kiedy skończyły im się pociski i padł oficer dowodzący łucznikami, rozpoczęła się masakra Ateńczyków. Sposób walki Etolów opisał Tukidydes: ,,Ilekroć wojsko ateńskie nacierało, ustępowali, a kiedy się cofało, nacierali: bitwa ta przeważnie polegała na natarciach i cofaniu się, a w jednym i drugim Ateńczycy byli słabsi […] Ateńczycy zmęczyli się ustawiczną walką, Etolowie natarli rzucając oszczepami, a wtedy już wszyscy rzucili się do ucieczki […]. Wielu z nich Etolowie zabili oszczepami podczas pościgu; przyszło im to łatwo, bo byli ruchliwi i lekko uzbrojeni”11.
Pokonany pod Ajgition Demostenes wykorzystał lekkozbrojnych w sposób taki jak Etolowie, zadając klęskę hoplitom spartańskim na Sfakterii w 425 r. p.n.e. W starciu tym uwidoczniła się jeszcze jedna przewaga tego rodzaju wojsk. Gdy Spartiaci cofnęli się do obwarowanego fortu, łucznicy i pozostali lekkozbrojni zdołali obejść ich pozycje, posuwając się wzdłuż trudno dostępnych nadbrzeżnych skał. Wyczyn taki byłby zapewne znacznie trudniejszy, gdyby przyszło go wykonać ciężkiej piechocie. Opisów podobnych do przytoczonego powyżej dostarczają nam też źródła późniejsze. Lekko uzbrojeni żołnierze są w nich przedstawiani jako formacje służące do walki w trudnym terenie, pełnym wzgórz, lasów lub akwenów wodnych12.
Oddziały lekkozbrojne, w zależności od broni, jaką żołnierze w nich służący się posługiwali, podzielić można na trzy kategorie: oszczepników, procarzy i łuczników. Prawdopodobnie najpowszechniejszą formą broni służącej do walki na dystans był oszczep. Jak zaznaczono powyżej lekkozbrojni wchodzili w skład armii rzymskiej już w czasach królewskich. Klasę czwartą reformy Serwiusza Tuliusza13 obok włóczników stanowili właśnie oszczepnicy, którzy jak sugeruje Liwiusz, jako formacja o nazwie velites (ilustr. 2), zostali wcieleni w skład legionów obywatelskich najpóźniej w roku 211 p.n.e. W Grecji oszczepnicy swój początek mają wśród trackich chłopów, zbyt biednych, by zakupić dla siebie ciężki ekwipunek hoplity. Trakowie ci nosili nazwę peltastów (πελταστής), którą zawdzięczali używanej przez siebie tarczy (πέλτη, pelte). Tarcza ta wykonana była z wikliny, obleczonej skórą i swym kształtem przypominała półksiężyc. Rzymscy welici stosowali niewielkie okrągłe tarcze, które Polibiusz określa mianem parma. Zarówno tarcze greckich jak i rzymskich oszczepników służyły nie tyle do walki w zwarciu, co do obrony przed pociskami. W czasie odwrotu tarczę można było też zarzucić na plecy, by chroniła przed atakami z tyłu. Ekwipunek ochronny uzupełniała czapka wykonana ze skóry – w przypadku welity najczęściej wilczej14.
Główną bronią zaczepną były oszczepy długie na około 1,1-1,6 metra, zaopatrzone w metalowy grot, często o liściastym kształcie. Każdy z wojowników niósł ze sobą przynajmniej kilka sztuk tej broni. Aby zwiększyć skuteczność rażenia, w miejscu uchwytu drzewce oszczepu obwiązywano długim na około 45 centymetrów skórzanym rzemieniem zaopatrzonym w 8-10 centymetrowy temblak (amentum). Taka pętla pozwalała w chwili rzutu na przedłużenie momentu wypuszczenia oszczepu i wprowadzała go podczas lotu w ruch obrotowy, co zwiększało jego zasięg i siłę penetracji, a także wskazywała miejsce, w którym należało pochwycić oszczep. Amentum wykorzystywane było zarówno na polu bitwy jak i w gimnazjonach już od VI w. p.n.e. W zależności od okresu i regionu geograficznego oszczepnicy uzbrojeni byli w noże, krótkie bądź długie miecze lub włócznie. Przypuszczać można, że broń ta służyła głównie do walki z indywidualnym przeciwnikiem prowadzonej podczas pościgu15.
Taktyka walki oszczepników najczęściej sprowadzała się do wdawania się w utarczki przed główną linią wojsk i obrzucania nieprzyjaciela oszczepami. Dzięki swej mobilności greccy peltaści doskonale nadawali się też do osłony flanek mniej ruchliwej falangi. Walcząc na przedpolu oszczepnicy podbiegali na dystans kilkunastu lub kilkudziesięciu metrów od wroga, po czym ciskali oszczepy i wycofywali się do swoich towarzyszy. Jak podaje Wegecjusz, aby zwiększyć siłę zamachu podczas ciskania oszczepem, lekkozbrojny wysuwał jedną nogę do przodu. W tym samym czasie odchylał trzymającą oszczep rękę do tyłu. Kciuk, palec czwarty i piąty podtrzymywały drzewce broni, zaś palec środkowy i wskazujący spoczywały wewnątrz rzemiennego temblaka16. Na podstawie przeprowadzonego w czasach Napoleona eksperymentu, generał Reffye stwierdził, że oszczep pozbawiony amentum szybował na dystans 20 metrów, zaś zaopatrzony w temblak osiągał zasięg czterokrotnie większy. H. A. Harris po przeprowadzeniu własnych eksperymentów poddał w wątpliwość rezultat osiągnięty przez Francuzów. Wykorzystując trzy różne metody rzutu osiągnięto rezultat 16 metrów dla rzutu bez amentum, oraz niewiele ponad 20 metrów dla oszczepu wyposażonego w temblak. Należy jednak zaznaczyć, iż podobnie jak podany przez Reffye’a dystans 80 metrów, tak i eksperyment Harrisa budzi pewne zastrzeżenia. Wykorzystano w nim bowiem współczesny metalowy oszczep, sam oszczepnik był niedoświadczony, zaś rzut wykonywano bez rozbiegu. W związku z powyższym można z pewną dozą prawdopodobieństwa założyć, iż zasięg efektywny oszczepu mógł wynosić do 30 metrów17.
O wysokiej skuteczności oszczepników w walce z ciężką piechotą świadczyć może masakra, jakiej żołnierze ci, dowodzeni przez Ifikratesa dokonali na spartańskiej morze nieopodal miasta Lechaion w czasie wojny korynckiej (395-386 r. p.n.e.). Spośród 600 Spartiatów prawie żaden nie uszedł z życiem. Ksenofont w następujący sposób opisał tamto wydarzenie: ,,Koryntianin Kallias, syn Hipponika, dowódca ciężkozbrojnych Ateńczyków i Ifikrates, dowódca peltastów, widząc że przeciwnicy są nieliczni i pozbawieni przy tym peltastów i jazdy, uznali, że bez żadnej obawy mogą zaatakować ich siłami peltastów […] rażeni pociskami w nie okryte części ciała, mogą łatwo wyginąć, przy próbie zaś ścigania następujących łatwo będzie peltastom, jako znacznie zwinniejszym, zbiec przed ciężkozbrojnymi. […] Lacedemończycy skoro poczęły się na nich sypać pociski i jedni otrzymywali rany, inni padali, kazali ciurom podnosić tych wszystkich i odstawiać do Lechaion (i ci jedynie z całej mory naprawdę się uratowali). Dowódca mory wobec tego wydał rozkaz, aby żołnierze mający za sobą już dziesięcioletnią służbę odpędzili peltastów, ci jednak, jako ciężkozbrojni, choć rozpoczęli pościg, nie mogli choćby jednego z peltastów na rzut oszczepu dopędzić, bo Ifikrates kazał swoim się cofnąć, zanim ciężkozbrojni z nimi się starli. Kiedy znów ciężkozbrojni z kolei poczęli się cofać, będąc już w rozproszeniu, gdyż ścigali oni z szybkością, do jakiej każdy był zdolny, to ludzie Ifikratesa, powracając, znów poczęli rzucać pociski – jedni z przodu, inni z boku zabijając – i razić nieosłonięte członki”18. W taki sam sposób padli wysłani za peltastami żołnierze mający za sobą piętnastoletni okres służby, a nawet jeźdźcy, którzy po jakimś czasie przybyli na pole bitwy by wesprzeć Spartan.
Delbrück uważał, iż nie należy przeceniać roli peltastów na polu bitwy w okresie poprzedzający reformę Ifikratesa. Ten żyjący w pierwszej połowie IV w p.n.e. ateński wódz uzbroił swoich oszczepników w miecze i długie włócznie, zadbał też o zapewnienie im odpowiedniejszego obuwia, a przede wszystkim stworzył z nich zdyscyplinowaną i dobrze zorganizowaną formację bojową, która być może była inspiracją dla reformy wojskowej Filipa II Macedońskiego. Omawiając zmiany w greckich formacjach lekkozbrojnych wspomnieć należy również, iż w III w. p.n.e. na bazie doświadczeń wyniesionych z walk przeciw Rzymianom i Galom w świecie hellenistycznym zaczęto tworzyć inne jednostki średniej piechoty, zwanej thureophoroi (θυρεοφόροι), stosującej większe owalne tarcze thureos (θυρεός), przypominające tarcze celtyckie i rzymskie scutum. Jednostek tych używano zarówno do walki w zwarciu, jak i do utarczek19.
Jeśli chodzi o drugi rodzaj broni dystansowej, czyli procę, to wydaje się, że w starożytności ceniona była wyżej niż łuk. Opinię taką wyraził żyjący w II w. n.e. Poliajnos pisząc: „Proca jest bronią o dalszym zasięgu niż łuk”, oraz żyjący w I w. n.e. Onosander, który stwierdził, iż proca jest bronią bardziej zabójczą niż oszczep i łuk. Wraz z upowszechnieniem się refleksyjnych łuków kompozytowych proporcje mogły ulec pewnej zmianie. Z pewnością jednak proca, w nieco zmienionej formie, przetrwała jako jedna z podstawowych broni formacji lekkozbrojnych aż do późnego antyku20.
Wegecjusz uważał, że miejscem, z którego proca wzięła swój początek, były Baleary. Mieszkańcy tych wysp już od najmłodszych lat mieli szkolić się w używaniu tej broni. Ponoć tamtejsze matki nie dawały dzieciom posiłków, jeśli te najpierw nie zdołały zdobyć ich dla siebie przy pomocy procy. Trudno jest bezkrytycznie uznać słowa Wegecjusza za w pełni prawdziwe. Faktem jednak pozostaje to, że mieszkańcy Balearów uważani byli za jednych z najlepszych procarzy. Obok nich cenieni byli też Rodyjczycy, a Liwiusz uważa nawet, że byli oni lepszymi procarzami niż Balearczycy21.
Używana w starożytności proca najczęściej przybierała postać dwóch sznurów przymocowanych do kieszeni w którą wkładano pocisk. Wykonywano ją z końskiego włosia bądź owczej wełny. Wegecjusz wspomina też, że zdarzały się proce sporządzone ze sznurów lnianych. Jeden jej koniec mógł być zaopatrzony w rodzaj pętli lub pierścienia wsuwanego na środkowy palec, drugi spoczywał w zaciśniętej dłoni. Zdaniem Diodora Sycylijskiego balearscy procarze mieli przy sobie trzy proce, zapisał on, iż: ,,jedną trzymają okręconą wokół głowy, kolejną wokół pasa, zaś trzecią w dłoni”22. Praktyka ta mogła być powszechna również wśród innych ludów. Należy wszak pamiętać, że mniejsze proce pozwalały strzelać celniej, większe zaś dalej. W dodatku proca mogła się zerwać, dobrze więc było mieć przy sobie zapasową23.
Jako pociski do proc, ze względu na aerodynamiczny kształt, mogły służyć kamienie z rzek. Profesjonalni żołnierze preferowali jednak pociski gliniane lub ołowiane, zwłaszcza te ostatnie ze względu na większą gęstość wpływającą na współczynnik balistyczny (stosunek masy do powierzchni oddziaływujący na opór powietrza), charakteryzowały się większą celnością, siłą uderzenia i lepszym zasięgiem (ilustr. 1). Pociski do proc przybierały ostro zakończony owalny kształt, swym wyglądem przypominając nieco współcześnie używane piłki do futbolu amerykańskiego. Waga pojedynczego pocisku rodyjskiego wahała się w przedziale 20-30 gram. Na niektórych z nich ryto dowcipne bądź obraźliwe dla wroga hasła. Jeden z zachowanych egzemplarzy ma na sobie napis dexa (δέξα), co w wolnym tłumaczeniu oznacza „łap!”. Pociski ołowiane można było wykonać dość łatwo, nawet w warunkach oblężenia – wskazują na to znaleziska z Velsen (Holandia). Ołów topiono już w temperaturze 328°C, następnie wlewano go do wydrążonych palcem otworów w piasku, służących jako formy. Jak podaje Cezar starożytni potrafili miotać z proc także rozżarzone pociski. Wykonywano je z odpowiednio spreparowanej gliny. Takie tlące się kule okazywały się szczególnie przydatne podczas walk oblężniczych, jeśli znajdujące się za umocnieniami konstrukcje wykonane były z łatwopalnych materiałów24.
Istniało kilka technik rzutu. Najbardziej znana polegała na okręceniu procy nad głową. W momencie, gdy procarz wypuszczał z dłoni luźny koniec następował strzał. Zdaniem Wegecjusza dobry procarz powinien być w stanie wyrzucić kamień po jednokrotnym zakręceniu procą. Zaprezentowany powyżej sposób pozwalał na osiągnięcie dość dużej dokładności strzału przy niewielkim jego zasięgu. Większy zasięg można było osiągnąć wykonując rzut zza głowy bądź od dołu, wprowadzając pocisk w ruch po paraboli. Naturalnym wrogiem procarzy był silny wiatr, który nie tylko utrudniał prowadzenie ostrzału na dalekich dystansach (w przypadku gdy wiał w przeciwną stronę), ale również obracał pustą, opuszczoną w celu załadunku procą. Wprawny procarz był w stanie temu przeciwdziałać, ładując procę przy użyciu jednej ręki. Odbywało się to poprzez położenie jej na ziemi i nałożenie pocisku. Ten sposób ładowania procy zapewniał jeszcze jedną korzyść, dzięki niemu druga, nieskrępowana ręka mogła na przykład wykonywać defensywne ruchy tarczą, gdy żołnierz znajdował się pod ostrzałem25.
Zdaniem starożytnych procarz był w stanie strzelać dalej niż łucznik. Poza Poliajnosem i Onosandrem pogląd taki wyraził również Ksenofont, który powiedzieć miał do pozostałych uczestników Anabazy26: ,,Wrogowie strzelają z łuków i z proc tak daleko, że nasi kreteńscy łucznicy, ani włócznicy nie mogą im odpowiedzieć swoimi pociskami. [...] A słyszę, że w naszym wojsku są Rodyjczycy, których, jak mówią, większość umie strzelać z procy. Pociski ich niosą na odległość dwukrotnie większą niż pociski z proc perskich. Te bowiem niedaleko docierają, gdyż Persowie miotają z proc kamienie pojemności dłoni. Rodyjczycy zaś potrafią posługiwać się także kulami ołowianymi”27. Przypuszczenia Ksenofonta okazały się słuszne i w toku dalszej walki Grecy razili wroga nim ten zdołał zbliżyć się do nich na dystans pozwalający mu na strzał, jako że: „Rodyjczycy […] strzelali z proc na większą odległość niż Persowie, dalej nawet niż ich łucznicy”28. Zapytać należy, jaki dokładnie był zasięg proc? Wegecjusz podaje, że w późnym antyku zarówno łucznicy jak i procarze podczas ćwiczeń miotali pociski do słomianych pachołków z odległości 600 stóp (ok. 180 m). Jest to dystans osiągany podczas treningów, trudno powiedzieć czy podobną efektywność można było wykazać w warunkach bojowych. Współcześnie przeprowadzone eksperymenty wskazują jednak, że nawet amator po podstawowym przeszkoleniu jest w stanie miotać zwykłe kamienie rzeczne na odległość 100 metrów, zaś ołowiane kule na 15029.
Zasięg nie był jedynym atutem procy. Ołowiane pociski potrafią rozwinąć prędkość 200 kilometrów na godzinę. Siła pędu pocisku była więc na tyle duża, iż nawet jeśli trafił on w hełm lub pancerz, zadawał pewne obrażenia, a przynajmniej powodował potłuczenia. Wegecjusz twierdził nawet, że pocisk z procy był w stanie zabić ciężkozbrojnego żołnierza. W dodatku z racji jego niewielkich rozmiarów trudno było go dostrzec i uchylić się przed nim lub zasłonić tarczą. Najboleśniejsze rany odnoszono jednak w wyniku uderzenia w nieosłonięte części ciała. Pociski wbijały się w mięśnie i dlatego też bardzo trudno było je usunąć. Z relacji Korneliusza Celsusa wynika, iż rany zadawane przez procarzy były dość podobne do współczesnych ran powodowanych przez broń palną. Autor ten w następujący sposób opisał zabieg usunięcia z ciała pocisku: ,,Istnieje trzeci rodzaj broni, który czasem musi zostać usunięty, ołowiana kula lub kamień, bądź coś podobnego, który wbił się w skórę, utknął wewnątrz w jednym kawałku. W tych wypadkach, rana musi zostać otwarta odrobinę szerzej i to co jest w środku musi zostać usunięte przy pomocy szczypiec, tą samą droga którą weszło”30.
Jeśli nie liczyć armii rzymskiej okresu cesarstwa i wschodnich rejonów basenu Morza Śródziemnego, można przyjąć, iż łuk nie był bronią tak popularną jak oszczep czy proca, przynajmniej w wiekach IV p.n.e.-I p.n.e. Wpływ na to mógł mieć fakt, że zarówno produkcja łuku kompozytowego, jak i ćwiczenie łuczników były procesami dość skomplikowanymi i długotrwałymi. Samo szkolenie wymagało dużej koordynacji i precyzji. Zdaniem Wegecjusza ich osiągnięcie było możliwe poprzez codzienne ćwiczenia pod okiem czujnego instruktora. Podczas napinania łuku lewa ręka pozostawała nieruchoma, prawa zaś wykonywała całą serię wyuczonych ruchów. Szczególnym uznaniem w świecie starożytnym cieszyli się szkoleni już w dzieciństwie łucznicy pochodzący z Krety. Z ich usług korzystano w całym świecie śródziemnomorskim. Taki stan rzeczy wynikać mógł z faktu, iż tradycje łucznicze na Krecie przetrwały poprzez wieki ciemne, podczas gdy w Grecji kontynentalnej łucznictwo w tym okresie zamarło31.
Łuk kompozytowy znany był na Bliskim Wschodzie, w Egipcie i Grecji już w Epoce Brązu. Składał się on z drewnianego rdzenia, pokrytego warstwami ścięgien i rogu. W kolejnych wiekach ten rodzaj broni wyewoluował w dwie zasadnicze formy. Pierwsza z nich to łuk refleksyjny charakteryzujący się wychyleniem ramion w kształt litery „C” w kierunku przeciwnym do kierunku napinania łuku. Pozwalało to, już w momencie nałożenia cięciwy, a przed napięciem łuku, na nagromadzenie w nim znacznej energii potencjalnej. Scytyjskie łuki refleksyjne miały dość duży zasięg, ale nadawały się do zwalczania słabo opancerzonych celów, ponieważ pozwalały na użycie jedynie lekkich strzał, które wpływały też negatywnie na ich celność. W związku z tym wypracowano formę drugą, łuk retrofleksyjny. Nie różnił się on znacznie od tradycyjnego łuku refleksyjnego, zaopatrzono go jednak w znajdujące się na obu końcach sztywne, kościane okładziny ułatwiające napinanie łuku. Zabieg taki umożliwiał wykorzystanie cięższych strzał i zwiększenie siły penetracji. Broń ta znajdowała się na wyposażeniu Partów być może już w II w. p.n.e., Rzymianie zaś wykorzystywali ją od końca I wieku n.e. Jak wskazuje chociażby relacja Plutarcha łuk retrofleksyjny przy stosunkowo niewielkiej odległości od celu (30-50 metrów) osiągał imponującą siłę penetracji – przebijając rzymskie tarcze i kolczugi32.
Obok łuku kompozytowego istniały również zwykłe łuki, w całości wykonane z drewna, wykorzystywane w myślistwie oraz nieco bardziej skomplikowane, wzmacniane klejem, który zapobiegać miał łamaniu się broni. Zasadniczą wadą łuku drewnianego jest to, iż stosunkowo trudno go napiąć, zaś nawet niewielka różnica w stopniu napięcia znacznie wpływa na szybkość lotu strzały. Większą siłę rażenia osiągnąć można poprzez wydłużenie łuku, jednak ta praktyka przynosi zadawalające rezultaty dopiero przy łuczysku, którego długość wynosi około 180 centymetrów. Ponadto łuk kompozytowy w przeciwieństwie do łuku drewnianego znacznie lepiej znosił długie napięcie, wynikłe z nałożenia nań cięciwy. Mógł zatem być z powodzeniem stosowany w toku długich kampanii, a uzbrojony w niego łucznik potrzebował mniej czasu na osiągnięcie pełnej gotowości bojowej. Było to szczególnie ważne w przypadku nagłego ataku nieprzyjaciela. Cięciwę łuku wykonywano najczęściej ze skręconych jelit zwierzęcych, co zapewniało jej niewielką rozciągliwość (około 1 milimetra na 160 centymetrów długości)33.
Zasięg refleksyjnego łuku kompozytowego określany jest w różnych przedziałach. Zależy to od wielkości broni i sposobu jej wykonania. Szacuje się, że największą efektywność strzału można było osiągnąć na odległość 100-137 metrów, zasięg maksymalny oscyluje zaś w granicach 229 metrów. Współczesne doświadczenia z krótkimi łukami refleksyjnymi wskazują, iż mogą one wystrzelić strzałę na odległość większą niż podana powyżej, wymaga to jednak starannego procesu produkcji i konserwacji łuku. W kontakcie z wilgocią zasięg i skuteczność spadają drastycznie. Większa dalekosiężność wymaga też użycia odpowiedniego rodzaju łuku i lekkich strzał, co negatywnie odbija się na sile penetracji. Doświadczony łucznik, mający za sobą kilka lat praktyki, był w stanie trafić w cel o średnicy 90 centymetrów z odległości 69 metrów. Jednak to nie celność była najistotniejsza podczas prowadzenia ostrzału. W luźnym szyku, składającym się z wielu łuczników, ostrzeliwano wrogą formację jako całość, nie zaś pojedyncze cele. Współczesne eksperymenty wskazują, iż prosta, wykonana z trzciny strzała, wypuszczona z łuku drewnianego rozwija prędkość wynoszącą ok. 34 m/s. Taka sama strzała wystrzelona z łuku kompozytowego może osiągnąć szybkość około 45 m/s, jest to zatem prędkość blisko dwukrotnie większa niż ta, którą osiąga ciśnięty oszczep, zaś znaleziska archeologiczne z obszaru Morza Czarnego wskazują, że strzała o brązowym grocie była w stanie wbić się pod czaszkę na głębokość 2-3 centymetrów34.
LEGION RZYMSKI I FALANGA MACEDOŃSKA – PORÓWNANIE MODELOWYCH FORMACJI CIĘŻKOZBROJNYCH
Wśród formacji ciężkozbrojnych na szczególną uwagę zasługują legiony rzymskie oraz falanga macedońska. Poniżej opisana zostanie struktura ciężkiej piechoty legionowej, o której mówił Polibiusz. Omówione zostaną również uzbrojenie i liczebność poszczególnych rodzajów wojsk wewnątrz samego legionu, a także falangi. Każda z formacji zostanie, na zasadzie porównania, przedstawiona na tle drugiej z uwypukleniem jej wad i zalet.
Zaznaczyć należy, iż legion o którym pisał Polibiusz był formacją rozwiniętą, stanowiącą uwieńczenie jednego z etapów długiego cyklu ewolucji. Jak wspomniano wcześniej, po reformie Serwiusza Tuliusza w wieku VII p.n.e. armia rzymska składała się z hoplitów. Nie jest jasne kiedy porzucono szyk falangi zastępując go luźniejszą formacją złożoną z manipułów. Stało się to być może już na przełomie V/IV w. p.n.e. podczas wojny toczonej z etruskim miastem Weje. Inna tradycja wiąże reformę wojskową z konfliktem rzymsko-galijskim i osobą Marka Furiusza Kamillusa (ok. 367 r. p.n.e.). Wreszcie nie można wykluczyć, że duchem sprawczym reformy byli Samnici, zamieszkujący południowe Apeniny sąsiedzi Latynów, z którymi w latach 343-290 p.n.e. Rzymianie toczyli wyniszczające wojny35. Możemy się zatem pokusić o stwierdzenie, że zarówno uzbrojenie jak i taktyka walki jednostek wchodzących w skład legionów rzymskich podlegała ciągłym i stopniowym zmianom, nie była więc wytworem jednego człowieka, ani nawet pokolenia. Dla przykładu manipuły principes, które zgodnie ze swoją nazwą początkowo zajmowały front szyku bojowego, w połowie II w. p.n.e. stanowiły drugą linię uderzeniową, zaś hastati (łać. hasta – włócznia) którzy w tym samym okresie używali krótkich mieczy, wcześniej stosowali włócznie. Prawdopodobnie jeszcze w czasach wojny z Pyrrusem, a być może i I wojny punickiej wszyscy legioniści uzbrojeni byli w ten rodzaj broni36.
W czasach Polibiusza ciężkozbrojnych legionistów dzielono na trzy grupy: hastati, principes i triarii (ilustr. 3). Liczba hastati i principes przypadających na legion była jednakowa i wynosiła po 1200 żołnierzy, triarii było zaś o połowę mniej (ilustr. 3). Każda z trzech grup tworzyła osobną linię w ramach formacji legionu, a każdą z nich dzielono na dziesięć manipułów, które składały się z dwóch centurii37.
Uzbrojenie ochronne było w sporej mierze indywidualną kwestią każdego legionisty, jako że sami musieli zapewnić sobie ekwipunek. Istniało kilka typów pancerzy używanych w armii rzymskiej. Najtańszym i najprostszym w wykonaniu był pektorał, czyli metalowa płytka noszona na klatce piersiowej i plecach zapewniająca podstawową ochronę. Dużą popularnością pośród zamożniejszych legionistów cieszyła się kolczuga (lorica hamata). Jak możemy zobaczyć na pochodzącym z I w p.n.e. ołtarzu Gnejusza Domicjusza Ahenobarbusa kolczugi były niewiele krótsze od tunik, zasłaniały zatem prawie całe uda. Za najdroższy i najbardziej wyszukany pancerz uchodził kirys, czyli metalowa zbroja wyrzeźbiona na wzór muskularnej klatki piersiowej. Głowę chronił hełm typu etrusko-korynckiego, bądź mniej zdobny Montefortino. Tym co czyniło z legionisty żołnierza ciężkozbrojnego zdolnego do walki w zwarciu, była przede wszystkim duża, owalna tarcza (scutum).Współczesne ich rekonstrukcje osiągają wagę nawet do dziesięciu kilogramów. Wynika to z dość dużego rozmiaru tarczy, dzięki któremu umożliwiała ona ochronę ciała od podbródka aż po goleń38.
Główną bronią hastati i principes przeznaczoną do walki w zwarciu był krótki miecz, najczęściej utożsamiany z typem miecza hiszpańskiego (gladius hispaniensis). Prawdopodobnie broń ta upowszechniła się jednak dopiero wraz z pierwszą bądź drugą wojną punicką. Wcześniej zapewne używano innego rodzaju mieczy i włóczni. Włócznia była bronią zarezerwowaną dla trzeciej linii żołnierzy, czyli triarii39. Dwie pierwsze linie wyposażono w broń miotaną (pilum), opisowi której należy poświęcić nieco więcej miejsca. Pilum to rodzaj ciężkiego oszczepu składający się z drzewca (długiego na około 1,2 m) i przymocowanego do niego żeleźca (ok. 60 cm długości). Maksymalny zasięg, na jaki można było cisnąć pilum, wynosił około 30 metrów. Każdy żołnierz formacji hastati i principes posiadał przy sobie dwa takie pociski. Według Wegecjusza siła ich penetracji była na tyle duża, że mogły one przebić i sczepić ze sobą tarcze przeciwnika. Potwierdzeniem tych słów jest odnosząca się do bitwy pod Bibrakte (58 r. p.n.e.) relacja Cezara: ,,[…] przeszkodą dla Galów podczas walki było to, że wiele ich tarcz już po pierwszym trafieniu włóczniami zostało przebitych na wylot i szczepionych razem, a gdy się jeszcze ich ostrza wygięły, ani ich nie mogli wyrwać, ani wskutek obciążenia lewej ręki swobodnie walczyć”40. Nie była to jednak główna zaleta tej broni. Według relacji Cezara, seria ciśniętych pila mogła unicestwić cały szereg przeciwników. Taki efekt uzyskiwano dzięki odpowiedniej długości żeleźca, który po przebiciu tarczy mógł dosięgnąć ciała nawet, jeśli tarcza trzymana była w odległości kilkudziesięciu centymetrów od tułowia41.
Podobnie jak inne oszczepy jeśli pila po trafieniu w cel nie uległy zniszczeniu, mogły być podniesione i użyte przez nieprzyjaciela. Zdawał sobie z tego sprawę Gajusz Mariusz, dlatego też przed bitwą pod Vercellae (101 r. p.n.e.) wprowadził pewne modyfikacje. W pilum znajdowały się dwa żelazne gwoździe łączące drzewce z żeleźcem. W miejsce jednego z nich Mariusz nakazał umieścić drewniany kołek, który w wyniku impetu uderzenia łamał się, czyniąc pocisk niezdatnym do ponownego użycia. W czasach Cezara grot wykonany był z miękkiej, niskowęglowej stali, przez co giął się i deformował po jednokrotnym użyciu. Żadna modyfikacja nie mogła zapobiec ponownemu użyciu pilum, w przypadku gdy upadło ono płasko na ziemię. Co więcej jak wynika z relacji Cezara mogło się zdarzyć, iż nieprzyjaciel przechwycił w locie ciśnięty w jego stronę oszczep42.
Pilum z powodzeniem mogło zostać użyte w walce bezpośredniej. Miało ono pewne cechy włóczni, sprawdzało się więc również w walce z konnicą. Zdaniem Wegecjusza, jeśli legionista decydował się na walkę wręcz przy użyciu pilum, wysuwał do przodu nie lewą a prawą nogę. Wydłużało to jeszcze bardziej zasięg oszczepu. Należy pamiętać, iż grot pilum wykonany był z miękkiego metalu, który giął się po zderzeniu z twardym obiektem. Atakowanie miękkich celów było zatem najlepszym rozwiązaniem, jeśli chciało się stosować broń wielokrotnie. Rozsądnym wydaje się być stwierdzenie T. F. Carneya, który przypuszcza, iż podczas bitwy pod Farsalos Cezar nakazał swym żołnierzom atakowanie za pomocą pilum twarzy przeciwników głównie dlatego, że była to nieosłonięta część ciała43.
Organizacja i uzbrojenie falangi macedońskiej zostanie opisane ogólnie w kontekście formacji noszących sarissy (σαρισοφόροι, sarissophoroi, ilustr. 5) bez omawiania poszczególnych podtypów tych wojsk. W armiach hellenistycznych istniały różnorodne jednostki noszących sarissy, oraz formacje walczące w falandze, które często różniły się nieznacznie uzbrojeniem, prestiżem lub przeznaczeniem44.
Od czasów Filipa II Macedońskiego niewątpliwą zaletą falangi było to, iż stała się ona formacją zawodową, szkoloną jako całość, zaś jej żołnierze otrzymywali regularny żołd. Unifikacja przejawiała się też w uzbrojeniu. Ekwipunek składowano w magazynach królewskich i wydawano nowo powołanym formacjom. Należy jednak podkreślić, że nawet najzamożniejszy monarcha macedoński nie był na tyle bogaty, by zapewnić pełne uzbrojenie każdemu ze swych podkomendnych. Dlatego też pełne opancerzenie gwarantowano, głównie żołnierzom walczącym w pierwszym, najbardziej narażonym na ataki, szeregu45.
Ochronę żołnierzom zapewniał jeden z czterech typów pancerza. Najczęściej był to pancerz płócienny, zbrojony metalem bądź też metalowy (θώραξ, thorax). Podobnie jak u Rzymian stosowano także pancerze torsowe lub półtorsowe (ἡμιθώραξ, hemithorax) od dołu chronione dwiema warstwami pociętego sukna bądź skóry, czasem nabijanych metalem (πτέρυγες, pteriges). Niektórzy falangici zadowalali się pancerzem płóciennym (λινοθώραξ, linothorax), bądź w ogóle nie nosili pancerzy (ilustr. 6). Można również założyć, że w Grecji, za sprawą kontaktów z Celtami i Rzymianami upowszechnić się mogły pektorały i kolczugi. Uzupełnienie zbroi stanowiły nagolenice i hełmy (typu tracko-macedońskiego) przybierające kształt czapki frygijskiej bądź dzwonu zaopatrzonego w metalowy grzebień. Tarcza falangity (ἀσπίς, aspis) nie osiągała tak imponujących rozmiarów jak rzymskie scutum. Podczas walki w szyku wykorzystywano nie znajdujący się na środku tarczy uchwyt, lecz specjalne ucho pozwalające na zawieszenie jej na szyi, przez co ręce dzierżące sarisę pozostawały nieskrępowane. Asklepiodotos uważał, że idealna tarcza dla falangity macedońskiego powinna być niezbyt wypukła, o średnicy nie większej niż 61 centymetrów. Współczesne znaleziska wskazują jednak, iż w interesującym nas okresie w użyciu były też większe tarcze, mierzące do 80 centymetrów. Były one prawdopodobnie stosowane przez żołnierzy z bardziej mobilnych formacji, dzierżących mniejsze włócznie46.
Podstawową bronią służącą do walki była długa, dzierżona oburącz włócznia (σάρισα, sarissa). Zdaniem Eliana sarissa nie powinna mieć mniej niż 3,6 metra długości, Poliajnos zaś podaje, iż w wieku III p.n.e. jej długość była dwukrotnie większa47. Współcześnie przeważa opinia, że w czasach Filipa II osiągała ona długość 4,5-5,5 metra. W III i II w p.n.e. wydłużyła się, osiągając rozmiar 6,5-7 metrów. Ph. Sabin wydłużenie sarissy tłumaczy tym, iż po podbojach Aleksandra armie hellenistyczne ścierały się między sobą, zaś przedłużenie piki było najlepszym sposobem na stworzenie formacji, która będzie mogła ranić podobnie uzbrojonego nieprzyjaciela, trzymając go jednocześnie w bezpiecznej odległości. Sarissę trzymano w taki sposób, aby była wysunięta przed falangitę na dwie trzecie swej długości. Jeden jej koniec wieńczyło liściaste ostrze, długie na 30-50 centymetrów, drugi zaś posiadał okucie tworzące przeciwwagę tak, by łatwiej można było ją utrzymać. W razie utraty tej broni do walki wykorzystywano krótkie miecze bądź noże. Sarissy długie na 6,3 metra dzierżono w taki sposób, aby włócznia wystawała przed żołnierza na około 4,5 metra, przy odstępach między szeregami wynoszących 90 centymetrów. Dzięki takiej technice trzymania pierwszą linię wojsk osłaniało pięć rzędów włóczni. W tym miejscu należy zaznaczyć również, że falanga mogła stawać do boju w szyku otwartym, pośrednim (πύκνωσις, pyknosis) bądź zamkniętych tarcz (συνασπισμός, synaspismos) odpowiednio modyfikując swoją gęstość. W szyku normalnym falangita zajmował front szeroki na około 76 centymetrów, w szyku luźnym dwukrotnie więcej48. Mimo, że Polibiusz i Asklepiodotos podkreślają wagę, jaką dla falangi miała głębokość szyku, to jednak wątpliwe jest, by celem owej zwiększonej głębokości było podniesienie impetu falangi. W zderzeniu z inną formacją tego typu doprowadziłoby to do ogromnych masakr wśród żołnierzy, którzy spychani byliby wprost na włócznie przeciwnika49.
Uzbrojenie falangity czyniło z niego żołnierza przeznaczonego prawie wyłącznie do walki w szyku. Jeśli z jakichś powodów szyk uległ rozproszeniu, wówczas sarissophoroi byli w znacznie gorszej sytuacji niż rzymscy legioniści. Ten stan rzeczy potwierdza Plutarch, pisząc: „w indywidualnych pojedynkach i w starciu małych grup Macedończycy, których sztylety natrafiały na potężne tarcze chroniące Rzymian aż do stóp, nie byli w stanie zasłonić się lekkimi tarczami przed ciosami potężnych mieczy, przebijających całe uzbrojenie ochronne aż do ciała. Rzucili się więc do ucieczki”50. Nawet jeśli uciekająca falanga została w jakiś sposób zawrócona przez swego dowódcę, to nie czyniło z niej na powrót jednostki w pełni sprawnej bojowo. Żołnierzom brakowało wówczas podstawowej, porzuconej w czasie ucieczki broni, jaką była sarissa. Trudno sobie wyobrazić, by uciekający biegli, dzierżąc w dłoniach ten nieporęczny oręż. Falanga, której udało się utrzymać szyk, zdaniem Polibiusza, była we frontalnym ataku nie do rozbicia. Dzięki swej długości przed szereg wystawało aż pięć rzędów sariss. Ponadto falanga posiadała również większą gęstość niż legion, w efekcie czego jeden legionista musiał stawić czoło aż dwóm rzędom Macedończyków, czyli dziesięciu sarissom. Napór na „mur pik” nie wchodził w rachubę, w jego wyniku uzbrojeni w krótszą broń legioniści ponieśliby katastrofalne straty. Zamiast tego Rzymianie, być może, utrzymywali pewien dystans od noszących sarissy, oddając im nawet pole, redukując ich liczbę poprzez miotane pila i szukając wyrw w formacji, gdy ta poruszając się do przodu wchodziła na trudny teren, tracąc przy tym swój największy atut: spójność. W tym czasie, co odważniejsi spośród legionistów w okazyjnych atakach starali się dokonać wyłomu w szyku nieprzyjaciela odrąbując groty sariss. Była to więc poniekąd sytuacja patowa, z jednej strony legioniści nie byli w stanie przebić się frontalnie przez rzędy pik, jednak i falanga swym naporem nie mogła zmusić wycofujących się w szyku legionistów do bezładnej ucieczki, gdyż dzięki wyszkoleniu i mobilności ich odwrót przybierał uporządkowaną formę51.
Chociaż w szkoleniu falangi macedońskiej prym wiodło posługiwanie się sarissą. Nie oznacza to jednak, iż żołnierze nie potrafili walczyć innymi rodzajami broni. Według M. Markle’a nieobce im były różnorodne style walki, także indywidualne. Autor wysuwa nawet hipotezę, iż dopiero w czasach Aleksandra Wielkiego Macedończycy upowszechnili formacje noszących sarissy, którzy zastąpili falangę uzbrojoną na wzór tebański52. Za tezą M. M. Markle’a przemawia również fakt, iż wszechstronność szkolenia wojskowego widoczna jest w wielu aspektach życia epoki hellenistycznej. W ramach efebii53 znajdujący się u progu dojrzałości synowie obywateli poleis w nieomal całym świecie hellenistycznym poddawani byli szkoleniu wojskowemu z użyciem różnego rodzaju broni, a czasem nawet machin wojennych. Również na igrzyskach obok klasycznej walki w uzbrojeniu hoplity pojawiła się nowa dyscyplina, w której walczono stosując znacznych rozmiarów tarcze (θυρεομαχία, thureomachia)54.
Wewnętrzna struktura falangi zmieniała się w zależności od okresu i miejsca, w którym występowała. Żyjący w II w. n.e. teoretyk wojskowości Elian podzielił falangę w następujący sposób: podstawowy jej element stanowiła linia złożona z 16 ludzi (λόχος, lochos), podwójna linia nazwana została dilochia (διλοχία), dwie dilochoi to tetrarchia (τετραρχία), zaś dwie tetrarchai formowały taxis (τάξις), te tworzyły formację o nazwie syntagma (σύνταγμα, bądź ξεναγία, xenagia) – czworobok liczący 256 ludzi (ilustr. 7). Podwójna syntagma nosiła nazwę chiliarchia (χιλιαρχία). Za kompletną falangę Elian uważa liczącą 16 384 żołnierzy formację o nazwie tetraphalangarchia (τετραφαλαγγαρχία), składającą się, jak nazwa wskazuje, z czterech formacji o nazwie phalangarchia (φαλαγγαρχία, każda licząca po 4096 ludzi), dwie z nich stanowiły centrum, a dwie pozostałe skrzydła armii55.
Inny teoretyk wojskowości, żyjący w I w. p.n.e., filozof Asklepiodotos, uważał, że „falanga doskonała” przedstawiała nieco inne proporcje. Jako podstawową formację podaje, tak samo jak Elian, szesnastoosobowy lochos. Cztery lochoi tworzyły sześćdziesięcioczteroosobową tetrarchia, cztery tetrarchoi tworzyły jedną syntagma (256 ludzi). Zmienione proporcje występują przy formacji taxis, która miała być sześciokrotnie większa niż syntagma i liczyła około 1500 ludzi. Całą armię stanowiło zaś dwanaście taxeis. Do tych wykazów należy jednak podejść z pewnym sceptycyzmem. Jak zauważa P. Connolly, obaj starożytni autorzy tworzyli w okresie, w którym falanga była już formacją martwą. Ich rozważania są zatem czysto teoretyczne, niepozbawione elementów filozofii i matematyki. Także przekazy źródłowe relacjonujące przebieg bitew z udziałem armii hellenistycznych wskazują, iż liczebność wojsk częstokroć odbiegała dość znacznie od norm podanych powyżej56.
W czasach Aleksandra najmniejszą jednostkę liczącą 16 ludzi nazywano dekas (δέκας), 512 żołnierzy formowało lochos lub, w armii Antygonidów, jedną speira (σπεῖρα), zaś u Ptolemeuszy prawdopodobnie pentakosiarchia (πεντακοσιαρχία). Zimą, na przełomie 331 i 330 r. p.n.e. Aleksander zorganizował swoją armię w liczące 1024 żołnierzy chiliarchia, która jako jednostka taktyczna przetrwała po jego śmierci. Dopiero w II w p.n.e. lochos zmienia swoje znaczenie i staje się odpowiednikiem liczącej 16 żołnierzy linii57.
Zarówno ciężkozbrojna piechota legionowa jak i falanga nie były formacjami samodzielnymi. Towarzyszyły im inne oddziały piesze oraz konne. Zdaniem Polibiusza typowa armia konsularna składać się miała z czterech legionów, liczących w sumie 12 tysięcy ciężkozbrojnych pieszych legionistów, 4800 lekkozbrojnych oszczepników velites i 2400 konnych. Dla porównania przedstawiona przez Asklepiodotosa duża falanga składała się z czterech mniejszych. Każda z małych falang liczyła 4096 falangitów, 3072 lekkozbrojnych i 1024 konnych. Duża falanga liczyła, zatem łącznie około 16 400 ciężkozbrojnych, 12 200 lekkozbrojnych i około 4050 jeźdźców58. Jeśli jednak armia konsularna była tworem stosowanym w praktyce, z co najwyżej, niewielkimi modyfikacjami to „wielka falanga” pozostała jedynie wymysłem autora. W praktyce wojska hellenistyczne przedstawiały się bardzo różnie pod względem liczebności i składu. Dość dobrze ten stan rzeczy zobrazował Liwiusz porównując, przy okazji omawiania bitwy pod Magnezją (190 r. p.n.e.), armię konsularną Lucjusza Korneliusza Scypiona z armią hellenistyczną Antiocha III: „Rzymska linia bojowa miała jednolity charakter i co do rodzaju ludzi, i co do broni. Tworzyły ją dwa legiony rzymskie i dwa sprzymierzeńców z Latynami, każdy po pięć tysięcy czterystu ludzi. Rzymianie zajęli środek linii, skrzydła Latynowie. Na przedzie stały chorągwie hastatów, za nimi pryncypów, a tyły ich zamykali triariusze […]. Królewska linia bojowa przedstawiała obraz bardziej różnorodny: tworzyło ją wiele ludów jako wojska posiłkowe o rozmaitym uzbrojeniu. Szesnaście tysięcy piechoty, uzbrojonej na wzór macedoński, podobnie jak tak zwani falangiści, tworzyło środek linii. Front jej podzielono na dziesięć części, a w odstępach między nimi ustawiono po dwa słonie. Od frontu w głąb linia ta miała trzydzieści dwa szeregi […] przedstawiając bardzo groźny widok […]”59.
O skuteczności legionu stanowiła dobrze rozwinięta kadra oficerska. Na czele armii stał konsul, podlegało mu dwunastu trybunów wojskowych (sześciu w każdym legionie), do dyspozycji każdy z konsulów miał także sześciu prefektów dowodzących oddziałami sprzymierzeńców. Zarówno legion jak i ala sprzymierzeńców składały się z trzydziestu manipułów. W skład każdego z manipułów wchodziły dwie centurie, każda z centurii posiadała dowodzącego nią oficera (centurio), który miał do pomocy podoficera (optio). Pierwszeństwo w dowodzeniu manipułem przypadało centurionowi, który dowodził prawą centurią tegoż manipułu60. Jak zanotował Polibiusz: „Od centurionów wymagają [Rzymianie – przyp. D. B.] nie tyle odwagi i zamiłowania do niebezpieczeństwa, ile raczej biegłości w dowodzeniu, stałości i przytomności umysłu; i nie tyle, żeby z nienaruszoną załogą nacierali i zaczynali walkę, lecz żeby wobec przewagi i nacisku nieprzyjaciela wytrwali i umierali w obronie swej pozycji”61. Falanga, której stosowanie poleca Elian, miała nie gorzej rozwinięty system dowodzenia. Począwszy od najmniejszego jej członu (lochos), poprzez wszystkie kolejne, aż po największy posiadała ona dowodzących nią oficerów różnych szczebli. Byli to odpowiednio: dilochitos (διλοχἱτης), tetrarchos (τετράρχης), taxiarchos (ταξίαρχος) etc. aż po dowodzącego phalangarchią stretegosa (στρατεγός). Pewne różnice, w stosunku do legionu, można jednak dostrzec w sposobie dowodzenia i swobodzie jaką mieli w tym względzie dowódcy. W systemie manipularnym uwidaczniała się elastyczność legionu. Centurion, bądź trybun w razie konieczności, mógł skierować część sił w miejsce, w którym te były najbardziej potrzebne. W taki właśnie sposób Rzymianie odnieśli zwycięstwo pod Kynoskefalaj (197 r. p.n.e.), gdy: „[…] jeden z trybunów wojskowych wyzyskując sytuację wpadł na myśl odłączenia się od tej części swej linii, której zwycięstwo było niewątpliwe, i dokonania z żołnierzami dwudziestu chorągwi krótkiego okrążenia, i tak od tyłu musiałoby nastąpić zamieszanie”62. Z racji większej zwrotności i mobilności manipułów manewr taki był łatwiejszy do wykonania, niż gdyby przeprowadzić go miała falanga. W falandze zadanie oficerów sprowadzało się przede wszystkim do dbania o to, by żołnierze utrzymali szyk i zachowali podczas starcia zimną krew63.
Porównania legionu i falangi dokonał w dość obszerny sposób Polibiusz. Wyłożone przez niego poglądy wymagają jednak pewnej weryfikacji, nie były one bowiem prawidłami powszechnie przyjętymi w starożytności, a raczej tezami autora. Przyznał to sam Polibiusz pisząc: „[…] wielu Greków z tych samych czasów, kiedy Macedończycy zostali pobici, wyraża myśl, że się im to, co zaszło, wydaje niewiarygodne, i wielu, jeszcze potem nie będzie mogło zrozumieć, z jakiej przyczyny i w jaki sposób taktyka falangi zawodzi wobec rzymskiego systemu walki”64.
Za główną przyczynę przewagi systemu opartego na manipułach nad tym, w którym prym wiodła falanga, Polibiusz uważał małą mobilność falangi i jej nieprzystosowanie do walki w trudnym terenie. Pewne jest, że falanga nie była tak mobilna jak legion. Z racji przymusu utrzymywania równej i gęstej linii wojsk trudniej jej było podjąć walkę w obszarze zawierającym wiele przeszkód terenowych. Nie było to jednak niemożliwe. W czasie bitwy pod Sellazją stoczonej w roku 222 p.n.e. zmierzyły się tam ze sobą dwie falangi: spartańska i macedońska. Na polu walki znajdowało się wiele wzgórz o stromych zboczach, dodatkowo miejsce bitwy przecinała rzeka Oinus. Mimo tych niedogodności obie armie były w stanie w sposób nieomal nieskrępowany prowadzić działania65. Analizując manewrowość falangi nawet, gdy przyjmiemy, że formacja ta z III-II w. p.n.e. nie była tak zwrotna jak formacje stosowane przez Filipa II i Aleksandra Wielkiego, to należy jednak zauważyć, że nie była ona sztywną i niemodyfikowalną linią piechoty. Z relacji Appiana wynika, że w bitwie pod Magnezją falanga „rozstąpiła się by przepuścić lekkozbrojnych, którzy jeszcze ścierali się z przeciwnikiem na ich przedpolu i znowu się zwarła”66.
Żołnierzom Antiocha nie brakowało też wprawy w wojennym rzemiośle, Rzymianie zdaniem Appiana „bali się doświadczenia bojowego tak wyćwiczonych przeciwników”. Zamiast więc zaatakować ich frontalnie prowadzili walkę na dystans, podobnie jak wieki wcześniej Ateńczycy na Sfakterii. W odpowiedzi falangici „cofali się krok za krokiem w groźnej postawie i z zachowaniem porządku, ciągle jeszcze budząc lęk u Rzymian”67.
Supremacja legionów w walce z wojskami hellenistycznymi nie była widoczna w każdej toczonej bitwie. Rezultaty największych starć obu typów wojsk przedstawiają się następująco: Herakleja (280 r. p.n.e.) zwycięstwo odnosi hellenistyczna armia epirockiego króla Pyrrusa, Ausculum (279 r. p.n.e.) kolejne zwycięstwo Pyrrusa, tym razem w jego armii znalazły się też formacje walczące na wzór rzymski, pod Benewentem (275 r. p.n.e.), Kynoskefalaj (197 r. p.n.e.), Magnezją (190 r. p.n.e.) i Pydną (168 r. p.n.e.) to Rzymianie pokonali wojska hellenistyczne68. Przyczyn większej skuteczności legionu na polu bitwy jest kilka. Z pewnością dużą rolę odegrała w wygranych bitwach uniwersalność legionów oraz ich duża samodzielność. Armia hellenistyczna składająca się z wielu różnych rodzajów broni, swego zwycięstwa mogła szukać poprzez ich płynną współpracę. Tymczasem niewielu ówczesnych wodzów dysponowało na tyle dużym talentem, by móc w pełni wykorzystać walory różnych rodzajów formacji, doprowadzając do takiej właśnie ich kooperacji. Skarmintzos podaje jeszcze dwa inne powody. Po pierwsze, w okresie od śmierci Aleksandra aż po konflikt z Rzymem armie hellenistyczne wyspecjalizowały się w zwalczaniu własnych odpowiedników. Wiązało się to z wydłużeniem pik, co utrudniało manewrowanie bronią w efekcie „usztywniając” formację i położeniem nacisku na defensywę piechoty, która wobec niemożności frontalnego przełamania ściany sariss oczekiwała rozstrzygnięcia na skrzydłach. Doktryna ta miała mieć w dalszej perspektywie zgubne konsekwencje. Po drugie, rozstawiony w szyku legion posiadał szerszy front niż falanga oraz stałe rezerwy. W efekcie poprzez wdarcie się na jej skrzydła mógł zniwelować przewagę, którą ta miała w centrum. Rezerwy, w postaci triarii, miały też uchronić Rzymian przed zupełną zagładą w bitwie pod Herakleją69. Rzymianie dysponowali większymi rezerwami nie tylko na polu walki, ale też poza nim. W świecie hellenistycznym kampanie rozstrzygały się często poprzez jedną, decydującą bitwę. Po niej następowały mediacje i uzgodnienie warunków pokoju. Taki stan rzeczy wynikał z trudności w dostatecznie szybkim uzupełnieniu strat przez stronę pokonaną. W przeciwieństwie do Rzymian, spadkobiercy imperium Aleksandra Wielkiego swą siłę opierali nie tyle na wojsku obywatelskim, co na najemnikach i ludach podporządkowanych. Nie da się też ukryć, iż Macedonia i Grecja nigdy nie stanowiły tak bogatej bazy rekrutacyjnej jak Italia. N. G. L. Hammond wylicza, że już w roku 334 p.n.e. w armii macedońskiej służyło przynajmniej 10% obywateli. Pamiętać należy, że w wyniku podbojów Aleksandra Wielkiego liczba mężczyzn zdolnych do walki w Grecji zmniejszyła się, wiązało się to zarówno z migracją ludności, jak i stratami poniesionymi przez obywateli-żołnierzy. Potencjał wojskowy Macedonii sprzed roku 334 p.n.e. został podzielony między Seleukidów, Lagidów i Antygonidów70.
O ile możemy się pokusić o stwierdzenie, iż na tym etapie historii legion rzymski okazał się być skuteczniejszy niż falanga macedońska, o czym najdobitniej świadczy fakt, iż od połowy II w. p.n.e. zarówno Ptolemeusze jak i Seleukidzi zaczęli formować oddziały piechoty na modłę rzymską, o tyle zaznaczyć należy, że nie możemy jednoznacznie stwierdzić, która z tych formacji była bezwzględnie lepsza. Wskazuje na to fakt, iż wraz ze zmieniającą się specyfiką pola walki i nowymi potrzebami czworoboki pikinierów powróciły w nieco innej formie w wieku XV. Formacja ta znów przez pewien czas odgrywała pierwszoplanową rolę w nowożytnych bitwach. Koncepcje Eliana ponownie były czytane i stosowane. Wraz z wynalezieniem broni palnej oddziały pikinierów mieszano z formacjami strzelców, co stanowiło rozwinięcie eksperymentu Aleksandra Wielkiego. Wódz ten pod koniec swego panowania stworzył formację, w której trzy pierwsze i ostatni szereg uzbrojone były na wzór macedoński i składały się z Macedończyków, między nimi w dwunastu szeregach ustawiono uzbrojonych w proce, łuki i oszczepy Persów71.
Rozważania na temat piechoty stanowią wstęp do dalszej części niniejszej pracy. Większość miejsca poświęcono tu charakterystyce formacji lekkozbrojnych, jako że zdaniem autora, ich rola nie jest dostatecznie eksponowana. Jeśli zaś chodzi o formacje ciężkozbrojne, ich opis został ograniczony do przedstawienia dwóch dominujących w wiekach IV p.n.e.-I n.e. rodzajów wojsk, czyli falangi macedońskiej i legionu rzymskiego. Niewiele miejsca też poświęcono charakterystyce piechoty, która uchodzić mogłaby za średnią – jak peltaści Ifikratesa, czy thureophoroi. Mogły to być formacje przeznaczone do walki na dystans lub w zwarciu, dysponujące jednak niekompletnym lub lżejszym uzbrojeniem ochronnym.