3,99 zł
Odetta od zawsze marzyła o wyjeździe do francuskiej Alzacji, gdzie chciała przeżyć swoją pierwszą zagraniczną przygodę. Do pewnego momentu była przekonana, że będzie dzielić te chwile z miłością swojego życia, ale niestety los zadecydował inaczej.
Mimo iż wszystko od początku idzie nie po jej myśli, zraniona kobieta podejmuje ryzyko i wyrusza w samotną podróż do urokliwego Strasburga. Ku własnemu zdumieniu w knajpie natyka się na mężczyznę, który za pomocą pojedynczego spojrzenia rozbudza w niej chęć do życia.
Pomimo niepewności i wbrew zaniepokojeniu, Odetta oddaje się w ręce pożądania. Tylko czy dobrym pomysłem jest zaufać mężczyźnie, z którym nie zamieniło się nawet słowa?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 21
B. A. Feder
Lust
Bez słowa – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2023, 2023 B. A. Feder i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728568132
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Podekscytowana wleciałam przez drzwi biura, które wielkością przypominało raczej łupinę orzecha, ale przynajmniej prezentowało się przytulnie. Natychmiast zawisłam nad moją przyjaciółką, z którą miałam szczęście dzielić gabinet.
– No i co? Szef dał ci ten urlop? – spytałam, nie zawracając sobie głowy przywitaniem. Nawet ja słyszałam nadzieję we własnym głosie.
Anka się skrzywiła i spojrzała na mnie spod zmarszczonych brwi.
– O nie, nie – zaoponowałam, zanim zdążyła odpowiedzieć. – Nawet mnie nie denerwuj!
– Przykro mi, kochana. – Westchnęła i z jękiem oparła się o zagłówek fotela. – Stwierdził, że nie ma takiej możliwości, żebyśmy dostały wolne w tym samym terminie.
– Chyba sobie żartujesz! – syknęłam. – Przecież prosimy jedynie o przedłużony weekend. To nie będzie nawet pełny tydzień! – Dla podkreślenia słów puknęłam palcem w wytarty blat jej biurka.
– Myślisz, że tego nie wiem? – wycedziła przez zęby. – Ale znasz tego dupka… – Ściszyła głos i przysunęła się do mnie. – Mam go już powyżej dziurek w nosie. Próbowałam z nim dyskutować, ale wiesz, że on zawsze zbywa mnie ostentacyjnym machnięciem ręki, jakbym była jakimś natrętnym owadem. – Potrząsnęła dłonią, prezentując odruch przełożonego.
Pokręciłam głową, przypominając sobie ten parszywy gest. Nasz szef nie miał za grosz ogłady. Gdy chodził, słoma wystawała mu z butów. Niemal dosłownie.
– Wiesz co? – Nagle zaświtał mi w głowie pewien pomysł. – Chrzanić go! Ja cofnę swój wniosek urlopowy, a ty zaraz wypiszesz nowy. Jeśli ja zrezygnuję, to tobie będzie musiał go udzielić… I… po prostu wezmę na ostatnią chwilę L4, tuż przed wylotem – dokończyłam szeptem.
Anka karcąco uniosła brew.
– Zwariowałaś! Wiesz, że to nie przejdzie! Jak ty to sobie wyobrażasz? Weźmiesz zwolnienie lekarskie i polecisz na wakacje?!
– A masz lepszy pomysł? – Zjeżyłam się. W tym momencie chwytałam się ostatniej deski ratunku i nie myślałam o konsekwencjach.
– Odetta, do cholery – skarciła mnie, standardowo używając mojego pełnego imienia, którego szczerze nie znosiłam. Że też moja matka musiała być miłośniczką „Jeziora łabędziego” i nazwała mnie po tytułowej królowej. – Bądź rozsądna! Szef to bałwan, ale nie skończony idiota. Przecież od razu wyczuje pismo nosem! Będzie wiedział, że wyjechałyśmy razem, naśle na ciebie kontrolę z ZUS-u i będziesz miała problemy! Poza tym to nieuczciwe!
Stęknęłam i usiadłam w fotelu. Ona i ten jej niezachwiany kręgosłup moralny.
– No to już sama nie wiem! – Z rezygnacją potarłam twarz. – Wkurza mnie to, że nie możemy razem podróżować! Do tej pory nigdy go o nic nie prosiłyśmy! Zasuwamy jak dzikie bąki, więc ten jeden raz mógłby nam odpuścić! Co za skoń…
– Odi, spójrz na mnie – przerwała mi Anka.
– Mm… – burknęłam.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.