Bibi Blocksberg 3 – Co się stało tacie? - Kiddinx Media GmbH - ebook + audiobook

Bibi Blocksberg 3 – Co się stało tacie? ebook i audiobook

Kiddinx Media GmbH

0,0
29,98 zł
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 29,98 zł

TYLKO U NAS!
Synchrobook® - 2 formaty w cenie 1

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym. Zamów dostęp do 2 formatów w stałej cenie, by naprzemiennie czytać i słuchać. Tak, jak lubisz.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.

Dowiedz się więcej.
Opis

Ojciec Bibi nigdy nie przepadał za magią i czarami, dlatego też Bibi i Barbara są bardzo zaskoczone, gdy Bernhard postanawia, że on również chce zostać czarownicą. Najpierw próbuje naśladować córkę i żonę, gdy te rzucają zaklęcia, a gdy to nie pomaga, towarzyszy Bibi do szkoły i robi z siebie błazna przed wszystkimi jej koleżankami i kolegami. Najwyraźniej coś dolega Bernhardowi, ale czy Bibi uda się sprawić, aby znowu był sobą?

© 2023 KIDDINX Studios

Licencja Kiddinx Media GmbH, Berlin

Bibi Blocksberg

Bibi Blocksberg jest całkiem zwyczajną dziewczynką, poza tym, że potrafi używać magii, ma własną latającą miotłę i jest czarownicą! Bibi musi się jednak wiele nauczyć. Dlatego też chodzi nie tylko do zwykłej szkoły, ale również do szkoły dla czarownic. Dołącz do Bibi, Moni, Jonathana i innych jej przyjaciół i rodziny, i przeżyj z nimi niezwykłe przygody.

Od 1980 roku młodsi i starsi czytelnicy kochają Bibi Blocksberg. Tę zadziorną, małą czarownicę stworzyła autorka Elfie Donnelly. Jako jedno z odnoszących największe sukcesy słuchowisko w formie serialu, seria o Bibi Blocksberg została nagrodzona kilkoma złotymi i platynowymi płytami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 73

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 20 min

Lektor: Weronika Łukaszewska

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Kiddinx Media GmbH

Bibi Blocksberg 3 - Co się stało tacie?

Tłumaczenie Katarzyna Lewandowska

Doris Riedl

Saga Kids

Bibi Blocksberg 3 - Co się stało tacie?

Tłumaczenie Katarzyna Lewandowska

Autor:  Doris Riedl

© 2025 KIDDINX Studios GmbH, Berlin, Niemcy

Redakcja: Jutta Dahn

Licencja udzielona przez KIDDINX Media GmbH, Lahnstr. 21, 12055 Berlin, Niemcy

www.bibiblocksberg.de

©2025 SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788727214955 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Na podstawie powieści:

Was ist nur mit Papi los? © 2016 KIDDINX Studios GmbH, Berlin, Niemcy Licencja udzielona przez KIDDINX Media GmbH, Lahnstr. 21, 12055 Berlin, Niemcy Autor: Doris Riedl Redakcja: Susanne Stephan

© 2013 SchneiderBuch, EGMONT Verlagsgesellschaften mbH, Gertrudenstr. 30-36, 50667 Köln, Niemcy Ilustracje: Madlen Frey ISBN: 978-3-505-13801-0

Audio Book:© 2016 Audio Book “Was ist nur mit Papi los?”  KIDDINX Studios GmbH, Niemcy Redakcja: Susanne Stephan Autor: Doris Riedl

Żadna część niniejszej publikacji nie może być powielana, przechowywana w systemie wyszukiwania danych lub przekazywana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy, ani rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie oprawy lub z okładką inną niż ta, z którą została opublikowana i bez nałożenia podobnego warunku na kolejnego nabywcę. Zabrania się eksploracji tekstu i danych (TDM) niniejszej publikacji, w tym eksploracji w celu szkolenia technologii AI, bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

1. Niedziela z kretem

A cóż to za dziwne brzęczenie? Było bardzo ciche, ale dało się je usłyszeć. Mała czarownica, która jeszcze chwilę temu smacznie spała, przewróciła się na drugi bok. Wtedy brzęczenie zmieniło się w stukot.

A niech to! Kto mógł tak hałasować? Był wczesny niedzielny poranek!

Bibi otworzyła oczy, wstała z łóżka i boso podeszła do okna. Wyjrzała przez nie i dostrzegła źródło hałasu! To były wiatraczki! Poprzedniego dnia Bibi i jej ojciec kupili dwadzieścia wiatraczków i powtykali je w różnych miejscach w ogrodzie. Nie zrobili tego jednak dla zabawy, a z powodu kreta, który od wielu dni siał zniszczenie na trawniku rodziny Blocksbergów.

Bibi uważała, że małe pagórki, które zrobił kret, były naprawdę słodkie, ale w żaden sposób nie była w stanie przekonać rodziców, żeby uznali te kopczyki za coś atrakcyjnego. Nie zastanawiając się długo, ojciec Bibi postanowił przegonić kreta – za pomocą dźwięków drewnianych wiatraczków. Przeczytał w gazecie, że to była najskuteczniejsza metoda – oczywiście pod warunkiem, że wiał wiatr. A ta niedziela była wietrzna! Nawet bardzo wietrzna, wskutek czego dało się słyszeć nieustające stuk, stuk, stuk.

Bibi nie była w stanie zauważyć z okna, czy kret już sobie poszedł, ale jednego była pewna! Przez ten cały hałas nie zmruży już oka.

– Dzień dobry! Myślałam, że będziesz miała ochotę pospać dzisiaj nieco dłużej – przywitała córkę Barbara Blocksberg, gdy Bibi zeszła na śniadanie.

– Ja też tak myślałam. – Bibi ziewnęła. Nalała sobie do kubka gorącego kakao i wyjaśniła, że hałasujące wiatraczki wyciągnęły ją z łóżka.

– Ha, ha, ha. My mieliśmy ten sam problem! – powiedział ze śmiechem Bernhard Blocksberg, wychylając nos zza gazety.

– Zaczynam podejrzewać, że te wiatraczki odstraszają ludzi, a nie krety – powiedziała Barbara.

Opowiedziała Bibi, że pomimo całego tego hałasu kret zrobił dwa nowe kopce na rabatce.

– Może łatwiej byłoby się go pozbyć, używając do tego czosnku? – zasugerowała. Czytała o tym niedawno w jakimś czasopiśmie ogrodniczym.

Nagle zdarzyło się coś niesamowitego. Bernhard złożył gazetę i z poważnym wyrazem twarzy spojrzał najpierw na Barbarę, a później na Bibi.

– Czy nie byłoby łatwiej rzucić na niego jakieś zaklęcie, które by go przepędziło? Na przykład na wielką łąkę w Newtown lub w inne miejsce, gdzie nie będzie nam przeszkadzał? – zapytał.

Przepraszam bardzo? Co takiego? Oczywiście, że byłoby łatwiej. Ale Bibi była zaskoczona, słysząc te słowa z ust ojca. Jej mama była jeszcze bardziej zaskoczona. Zazwyczaj Bernhard był zdecydowanie przeciwny używaniu magii w domu i ogródku Blocksbergów. Nalegał na to, aby wszystkie obowiązki wykonywać „absolutnie normalnie”.

– Wow, Bernhardzie! To coś nowego! Od kiedy zachęcasz nas do używania magii? – zapytała Barbara zaskoczona.

Bernhard spojrzał na zegarek i odparł z powagą:

– Zacząłem dokładnie dwie minuty temu. I gorzko żałuję, że nie zachęcałem was do używania magii już dawno temu!

Bibi i Barbara spoglądały na Bernharda oniemiałe. Czyżby sobie z nich żartował? Bibi i jej matka nie zauważyły, żeby mrugał do nich porozumiewawczo ani żeby się uśmiechał.

– To żaden problem, tatusiu. Jeśli chcesz, rzucę zaklęcie, dzięki któremu pozbędziemy się kreta. Musisz tylko znaleźć miejsce, w którym się aktualnie znajduje, a ja załatwię sprawę przy użyciu magii! – zaproponowała Bibi.

– Umowa stoi! – powiedział Bernhard i poszedł prosto do ogrodu, żeby zlokalizować kreta.

– Czy mogę poszukać odpowiedniego zaklęcia w twojej księdze czarów? – spytała Bibi matkę, kierując się w stronę schodów, aby zajrzeć do czarodziejskiego laboratorium.

Barbara powstrzymała ją.

– Zaczekaj, Bibi! Najlepiej będzie, jeśli na razie dasz sobie spokój, a ja się zajmę czarowaniem! – powiedziała zatroskana.

Bibi właśnie wyzdrowiała po nieprzyjemnej chorobie, na którą zapadały młode czarownice. Przez dwa tygodnie widziała straszne, czarne pająki migoczące jej przed oczami za każdym razem, gdy rzucała czar.

– Ale czuję się doskonale – zaprotestowała Bibi i wyjaśniła, że naprawdę sama chciała rzucić ten czar.

– W takim razie musisz wziąć łyżeczkę magicznego napoju wzmacniającego, zanim zaczniesz! – powiedziała Barbara zdecydowanie.

Mała czarownica nie miała nic przeciwko temu. Bibi uwielbiała napój, który Barbara warzyła, używając różnych ziół. Nie tylko dodawał jej sił, ale był też bardzo smaczny! Zupełnie nie przypominał tego, który warzyła ciotka Mania lub ciotka Warza, i nie smakował jak błoto i śluz ropuchy. Nie! Miał smak owoców egzotycznych z waniliowym sorbetem i odrobinką śmietany. Innymi słowy, był totalnie odlotowy.

Ale gdy Bibi wyjęła butelkę z lodówki, zauważyła, że na dnie zostało jedynie parę kropel.

– Już się skończył? To nie do wiary! – zastanawiała się mała czarownica.

– Nie martw się, Bibiszonku! Szybko zaparzę nową porcję. Nadal mam wszystkie potrzebne zioła – powiedziała Barbara, starając się pocieszyć córkę, i poszła do czarodziejskiego laboratorium z pustą butelką w ręce.

Bibi podążyła za matką – chciała poszukać odpowiedniego zaklęcia. Tego niedzielnego ranka w czarodziejskim laboratorium pracowały dwie czarownice. Barbara robiła wyciągi z ziół i podgrzewała probówki, a Bibi zatonęła w lekturze „Podziemnych ssaków”.

Bernhard Blocksberg również nie tracił czasu! Wyciągał się i wyginał na najdziwniejsze sposoby – niczym akrobata – próbując dowiedzieć się, gdzie dokładnie zaszył się kret. Wtykał nos w kopczyki ziemi, czołgał się na kolanach przez rabatki i przyciskał ucho do trawnika. Ale zamiast natrafić na nieznośnego kopacza, natknął się na coś zupełnie innego: coś, co stało na dwóch nogach obutych w brązowe, skórzane pantofle i trzymało miotłę. Któż to taki wylądował w splądrowanym przez kreta ogródku Blocksbergów w niedzielny poranek?

2. Odwiedziny czarownicy

Bernhard podniósł się szybko z ziemi, żeby przywitać się z najlepszą przyjaciółką swojej żony, która pojawiła się w ogródku Blocksbergów na swojej miotle Lumpazi.

– Jak miło cię widzieć, Amando! – powiedział, ściskając radośnie jej dłoń.

To było naprawdę niewiarygodne. Zazwyczaj Bernhard nie lubił, gdy inne czarownice przylatywały w odwiedziny. Przeważnie rzucał jedynie krótkie „witam”. Prawdę mówiąc, gdy tylko Mania, Amanda lub którakolwiek z innych czarownic zjawiała się z wizytą, on w mgnieniu oka znikał w swoim warsztacie.

Dzisiaj zachowywał się jednak zupełnie inaczej.

– W czym mogę ci pomóc? – zapytał z przyjaznym uśmiechem.

Amanda spoglądała zaskoczona na Bernharda. Co się stało z mężem jej przyjaciółki?

Czuła się zaszokowana.

– To nic takiego, Bernhardzie. Ale to miłe z twojej strony! Muszę tylko pilnie porozmawiać z Barbarą i Bibi! – odparła, kierując się stronę domu.

– Ale możesz też porozmawiać ze mną – zaproponował Bernhard, prowadząc ją do wejścia.

– To sprawy między czarownicami. Z pewnością nie będziesz mógł mi pomóc. – Amanda się uśmiechnęła i przyspieszyła kroku.

Nie miała ani czasu, ani ochoty, żeby dalej gawędzić z Bernhardem.

Ale Bernhard miał zupełnie inne plany. On też przyspieszył kroku i poszedł za Amandą do czarodziejskiego laboratorium.

– Czy ty mnie śledzisz? – spytała Amanda.

– Nie! Wcale nie! Po prostu chciałem ci towarzyszyć. – Bernhard uśmiechnął się, otwierając przed Amandą drzwi.

A ponieważ był ciekaw tego, co miała do powiedzenia, stanął w otwartych drzwiach.

Barbara, która była zajęta warzeniem świeżej porcji naparu, przywitała się z przyjaciółką, po czym spojrzała zaskoczona na męża.

– Bernhardzie, mógłbyś zamknąć drzwi? – spytała.

– Oczywiście – powiedział Bernhard, wchodząc do laboratorium i zamykając za sobą drzwi.

Teraz z kolei Bibi spojrzała zmieszana na ojca. Zwykle nie spędzał tam więcej niż pięć sekund, a i to jedynie po to, aby zawołać żonę lub córkę na kolację. Co się z nim dzisiaj działo?

Zanim Barbara i Bibi zdołały znaleźć odpowiedź na to pytanie, Amanda wypaliła:

– Czy możecie w to uwierzyć? Gundel po raz kolejny zgubiła magiczne wahadło!

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.