Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
11 osób interesuje się tą książką
Przepiękny przekład Starego Testamentu na język polski wykonany przez jezuitę, ks. Jakuba Wujka, wydany w całości po raz pierwszy w roku 1599. Tak zwana Biblia Wujka pełniła rolę podstawowego polskiego przekładu katolickiego przez 367 lat. Język przekładu Wujka cechuje prostota, a jednocześnie poetycki, namaszczony styl.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 2397
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
(KSIĘGI GENESIS, to jest PIERWSZE MOJŻESZOWE)
O świata stworzeniu, rzeczy stworzonych różności, i ozdobie; o stanie człowieka, któremu Bóg poddał wszystko, co stworzył.
Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię.
2 A ziemia była pusta i próżna: i ciemności były nad głębokością: a Duch Boży unaszał się nad wodami.
3 I rzekł Bóg: Niech się stanie światłość: i stała się światłość.
4 I ujrzał Bóg światłość, że była dobra: i przedzielił światłość od ciemności.
5 I nazwał światłość Dniem, a ciemność Nocą. I stał się wieczór i zaranek, dzień jeden.
6 I rzekł Bóg: Niech się stanie utwierdzenie między wodami, a niech przedzieli wody od wód.
7 I uczynił Bóg utwierdzenie, i przedzielił wody, które były pod utwierdzeniem, od tych, które były nad utwierdzeniem. I stało się tak.
8 I nazwał Bóg utwierdzenie Niebem. I był wieczór i zaranek, dzień wtóry.
9 Potem rzekł Bóg: Niech się zbiorą wody, które są pod niebem, na jedno miejsce: a niech się ukaże sucha. I stało się tak.
10 I nazwał Bóg suchą, Ziemią: a zebranie wód przezwał Morzem. I widział Bóg, że było dobre.
11 I rzekł: Niech zrodzi ziemia ziele zielone, i dawające nasienie: i drzewo rodzajne, owoc czyniące według rodzaju swego, któregoby nasienie było w samym sobie na ziemi. I stało się tak.
12 I zrodziła ziemia ziele zielone, i dawające nasienie według rodzaju swego: i drzewo czyniące owoc, i mając każde z nich nasienie według rodzaju swego. I widział Bóg, że było dobre.
13 I stał się wieczór i zaranek, dzień trzeci.
14 I rzekł Bóg: Niech się staną światła na utwierdzeniu nieba, a niech dzielą dzień od nocy: i niech będą na znaki, i czasy, i dni i lata:
15 Aby świeciły na utwierdzeniu nieba, a oświecały ziemię. I stało się tak.
16 I uczynił Bóg dwa światła wielkie: światło większe, aby rządziło dzień, i światło mniejsze, aby rządziło noc: i gwiazdy.
17 I postawił je na utwierdzeniu nieba, aby świeciły nad ziemią:
18 Żeby rządziły dzień i noc, i dzieliły światłość od ciemności. I widział Bóg, iż było dobre.
19 I stał się wieczór i zaranek, dzień czwarty.
20 Rzekł też Bóg: Niech wywiodą wody płaz dusze żywiącej, i ptastwo nad ziemią pod utwierdzeniem nieba.
21 I stworzył Bóg wieloryby wielkie, i wszelką duszę żywiącą i ruszającą się, którą wywiodły wody według rodzaju ich: i wszelkie ptastwo według rodzaju jego. I widział Bóg, iż było dobre.
22 I błogosławił im, mówiąc: Rośćcie, i mnóżcie się, i napełniajcie wody morskie: i ptastwo niech się mnoży na ziemi.
23 I stał się wieczór i zaranek, dzień piąty.
24 Rzekł też Bóg: Niech zrodzi ziemia duszę żywiącą, według rodzaju swego: bydło, i płaz, i bestye ziemne, według rodzajów swoich. I stało się tak.
25 I uczynił Bóg bestye ziemne, według rodzajów ich, i bydło i wszelki ziemopłaz, według rodzaju swego. I widział Bóg, że było dobre.
26 I rzekł: Uczyńmy człowieka na wyobrażenie i na podobieństwo nasze: a niech przełożony będzie rybom morskim, i ptastwu powietrznemu, i bestyom, i wszystkiej ziemi, i nad wszelkim płazem który się płaza po ziemi.
27 I stworzył Bóg człowieka na wyobrażenie swoje: na wyobrażenie Boże stworzył go: mężczyznę i białągłowę stworzył je.
28 I błogosławił im Bóg, i rzekł: Rośćcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną: i panujcie nad rybami morskiemi, i nad ptastwem powietrznem, i nade wszemi zwierzęty, które się ruchają na ziemi.
29 I rzekł Bóg: Oto dałem wam wszelkie ziele rodzące nasienie na ziemi, i wszystkie drzewa, które same w sobie mają nasienie rodzaju swego, aby wam były na pokarm.
30 I wszystkim zwierzętom ziemnym, i wszystkiemu ptastwu powietrznemu, i wszemu co się rusza na ziemi, i w czemkolwiek jest dusza żywiąca, aby miały co jeść. I stało się tak.
31 I widział Bóg wszystkie rzeczy, które był uczynił: i były bardzo dobre. I stał się wieczór i zaranek, dzień szósty.
Bóg w dzień siódmy odpoczął, i on poświęcił, człowieka w Raju posadził, z drzewa pewnego owocu jeść zakazał, a z żebra jego Hewę jemu na pomoc utworzył.
Dokończone są tedy niebiosa i ziemia, i wszystko ochędóstwo ich.
2 I dokonał Bóg w dzień siódmy dzieła swego, które uczynił: i odpoczął w dzień siódmy od wszelkiego dzieła, które sprawił.
3 I błogosławił dniowi siódmemu i poświęcił go: iż weń odpoczął od wszelkiego dzieła swego, które stworzył Bóg, aby uczynił.
4 Te są zrodzenia nieba i ziemie, gdy były stworzone w dzień, którego uczynił Pan Bóg niebo i ziemię.
5 Wszelką różczkę polną niż weszła na ziemi, i wszelkie ziele krainy niźli wyniknęło: Nie spuścił bowiem był Pan Bóg dżdża na ziemię, i człowieka nie było, któryby sprawował ziemię.
6 Ale zdrój wynikał z ziemie, oblewający wszystek wierzch ziemie.
7 Utworzył tedy Pan Bóg człowieka z mułu ziemie, i natchnął w oblicze jego dech żywota: i stał się człowiek w duszę żywiącą.
8 A naszczepił był Pan Bóg Raj rozkoszy od początku, w którym postanowił człowieka, którego utworzył.
9 I wywiódł Pan Bóg z ziemie wszelkie drzewo piękne ku widzeniu i ku jedzeniu smaczne: drzewo też żywota w pośród Raju, i drzewo wiadomości dobrego i złego.
10 A rzeka wychodziła z miejsca rozkoszy na oblewanie Raju, która się ztamtąd dzieliła na cztery główne rzeki.
11 Imię jednej Phison: ta okrąża wszystkę ziemię Hewilath, gdzie się rodzi złoto.
12 A złoto ziemie onej najlepsze jest: i tam się najduje bdellium, i kamień Onychin.
13 A imię rzeki wtórej Gehon, ta okrąża wszystkę ziemię Murzyńską.
14 Imię zaś rzeki trzeciej Tygrys: ta idzie ku Assyryjczykom. Rzeka czwarta ten jest Eufrates.
15 Wziął tedy Pan Bóg człowieka, i posadził go w Raju rozkoszy, aby sprawował i strzegł go.
16 I rozkazał mu, mówiąc: Z każdego drzewa Rajskiego jedz:
17 Ale z drzewa wiadomości dobrego i złego nie jedz; bo którego dnia będziesz jadł z niego, śmiercią umrzesz.
18 Rzekł też Pan Bóg: Nie dobrze być człowiekowi samemu: uczyńmy mu pomoc jemu podobną.
19 Utworzywszy tedy Pan Bóg z ziemie wszelkie zwierzęta ziemne, i wszelkie ptastwo powietrzne, przywiódł je do Adama; wszystko bowiem, co nazwał Adam duszę żywiącą, to jest imię jego.
20 I nazwał Adam imionmi ich wszystkie zwierzęta, i wszystko ptastwo powietrzne, i wszystkie bestye ziemne: lecz Adamowi nie najdował się pomocnik podobny jemu.
21 Przepuścił tedy Pan Bóg twardy sen na Adama: a gdy zasnął, wyjął jedno żebro z niego, i napełnił ciałem miasto niego.
22 I zbudował Pan Bóg z żebra, które wyjął z Adama, białągłowę, i przywiódł ją do Adama.
23 I rzekł Adam: To teraz kość z kości moich, i ciało z ciała mego: tę będą zwać Mężyną; bo z męża wzięta jest.
24 Przetóż opuści człowiek ojca swego i matkę, a przyłączy się do żony swej, i będą dwoje w jednem ciele.
25 A byli oboje nadzy, to jest, Adam i żona jego, a nie wstydzili się.
Chytrością węża Adam i Hewa do upadku przyprowadzeni, z raju po naznaczonem karaniu wygnani.
Ale i Wąż był chytrszy nad inne wszystkie zwierzęta ziemne, które był Pan Bóg stworzył. Który rzekł do niewiasty: Czemu wam Bóg przykazał, żebyście nie jedli z każdego drzewa rajskiego?
2 Któremu odpowiedziała niewiasta: Z owocu drzew, które są w raju, pożywamy:
3 Ale z owocu drzewa, które jest w pośród raju, rozkazał nam Bóg, abyśmy nie jedli, i nie dotykali się go, byśmy snadź nie pomarli.
4 I rzekł wąż do niewiasty: żadną miarą nie umrzecie śmiercią.
5 Bo wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie jeść z niego, otworzą się oczy wasze: i będziecie jako bogowie, wiedząc dobre i złe.
6 Ujrzała tedy niewiasta, że dobre było drzewo ku jedzeniu i piękne oczom, i na wejrzeniu rozkoszne: i wzięła z owocu jego, i jadła, i dała mężowi swemu, który jadł.
7 I otworzyły się oczy obojga: a gdy poznali, że byli nagimi, pozszywali liście figowe, i poczynili sobie zasłony.
8 A gdy usłyszeli głos Pana Boga przechodzącego się po raju na wiatrku z południa, skrył się Adam i żona jego od oblicza Pana Boga między drzewa rajskie.
9 I zawołał Pan Bóg Adama, i rzekł mu: Gdzieżeś?
10 Który odpowiedział: Usłyszałem twój głos w raju, i zlękłem się, przeto, żem jest nagi, i skryłem się.
11 Któremu rzekł: A któż ci pokazał, żeś jest nagim, jedno żeś jadł z drzewa, z któregom ci rozkazał abyś nie jadł?
12 I rzekł Adam: Niewiasta, którąś mi dał za towarzyszkę, dała mi z drzewa, i jadłem.
13 I rzekł Pan Bóg do niewiasty: Czemuś to uczyniła? Która odpowiedziała: Wąż mię zwiódł, i jadłam.
14 I rzekł Pan Bóg do węża: Iżeś to uczynił, przeklętyś jest między wszystkiemi zwierzęty i bestyami ziemskiemi: na piersiach twoich czołgać się będziesz, a ziemię jeść będziesz po wszystkie dni żywota twego.
15 Położę nieprzyjaźń między tobą, a między niewiastą: i między nasieniem twem, a nasieniem jej: ona zetrze głowę twoję, a ty czyhać będziesz na piętę jej.
16 Do niewiasty też rzekł: Rozmnożę nędze twoje, i poczęcia twoje: z boleścią rodzić będziesz dziatki i pod mocą będziesz mężową, a on będzie panował nad tobą.
17 Adamowi zaś rzekł: Iżeś usłuchał głosu żony twojej, i jadłeś z drzewa, z któregom ci był kazał, abyś nie jadł: przeklęta będzie ziemia w dziele twoim: w pracach jeść z niej będziesz po wszystkie dni żywota twego.
18 Ciernie i osty rodzić ci będzie, a ziele będziesz jadł ziemie.
19 W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba, aż się wrócisz do ziemie, z którejeś wzięty; boś jest proch, i w proch się obrócisz.
20 I nazwał Adam imię żony swej Hewa, iż ona była matką wszech żywiących.
21 Uczynił też Pan Bóg Adamowi i żonie jego szaty z skórek i przyoblókł je.
22 I rzekł: Oto Adam stał się jako jeden z nas, wiedzący dobre i złe: teraz tedy, by snadź nie ściągnął ręki swej, i nie wziął też z drzewa żywota, i nie jadł, a byłby żyw na wieki.
23 I wypuścił go Pan Bóg z raju rozkoszy, żeby uprawował ziemię, z której jest wzięty.
24 I wygnał Adama: i postawił przed rajem rozkoszy Cherubim i miecz płomienisty i obrotny, ku strzeżeniu drogi drzewa żywota.
Kain Abla brata swego zabił, dlatego od Boga karany, był zbiegiem, i zrodził Henocha; także i Adam zrodził Setha, temu ale narodził się Enos.
Adam potem poznał żonę swoję Hewę, która poczęła i porodziła Kaina, mówiąc: Otrzymałam człowieka przez Boga.
2 I zasię porodziła brata jego Abela. A Abel był pasterzem owiec, a Kain oraczem.
3 I stało się po wielu dni, iż Kain ofiarował Panu dary z owoców ziemie.
4 Abel też ofiarował z pierworodnych trzody swojej, i z tłustości ich: i wejrzał Pan na Abela i na dary jego.
5 Ale na Kaina i na dary jego nie wejrzał. I rozgniewał się Kain bardzo, i spadł na obliczu swojem.
6 I rzekł Pan do niego: Czemuś się rozgniewał, i czemu spadła twarz twoja?
7 Aza jeźli dobrze czynić będziesz, nie odniesiesz: a jeźli źle, natychmiast we drzwiach grzech twój będzie? Lecz pod tobą będzie pożądliwość jego, a ty nad nią panować będziesz.
8 I rzekł Kain do Abela brata swego: Wynidźmy na pole. A gdy byli na polu, powstał Kain na Abela brata swego, i zabił go.
9 I rzekł Pan do Kaina: Gdzie jest Abel brat twój? Który odpowiedział: Niewiem: Zalim ja jest stróżem brata mego?
10 I rzekł do niego: Coś uczynił? głos krwie brata twego woła do mnie z ziemie.
11 Teraz tedy będziesz przeklętym na ziemi, która otworzyła gębę swą, i przyjęła krew brata twego z ręki twojej.
12 Gdy ją sprawować będziesz, nie da tobie użytków swoich: tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi.
13 I rzekł Kain do Pana: Większa jest nieprawość moja, niżbym miał odpuszczenia być godzien.
14 Oto mię dziś wyganiasz od oblicza ziemie, i skryję się przed obliczem twojem, i będę tułaczem i zbiegiem na ziemi: każdy tedy, który mię najdzie, zabije mię.
15 I rzekł mu Pan: Żadną miarą tak nie będzie: ale każdy, ktoby zabił Kaina, siedmiorako będzie karan. I włożył Pan na Kaina znamię, aby go nie zabijał wszelki, któryby go nalazł.
16 I wyszedłszy Kain od oblicza Pańskiego, mieszkał wygnańcem na ziemi ku wschodowej części Eden.
17 I poznał Kain żonę swoję, która poczęła i porodziła Henocha: i zbudował miasto, i nazwał imię jego od imienia syna swego Henoch.
18 Potem Henoch zrodził Irada, a Irad zrodził Mawiaela, a Mawiael Matusaela, a Matusael zrodził Lamecha.
19 Który pojął dwie żony: imię jednej Ada, a imię drugiej Sella.
20 I urodziła Ada Jabela, który był ojcem mieszkających w namieciech, i pasterzów.
21 Imię zaś brata jego Jubal: ten był ojcem grających na arfach i muzyckiem naczyniu.
22 Sella też urodziła Tubalkaina, który młotem robił, i był rzemieślnikiem wszelkiej roboty od miedzi i żelaza. A siostra Tubalkainowa, Noema.
23 I rzekł Lamech żonom swym, Adzie i Selli: Słuchajcie głosu mego, żony Lamechowe, posłuchajcie mowy mojej: żeciem zabił męża na ranę moję, i młodzieniaszka na siność moję:
24 Siedmioraka pomsta będzie z Kaina, a z Lamecha siedmdziesiąt siedm kroć.
25 Poznał też jeszcze Adam żonę swoję, i porodziła syna, i nazwała imię jego Seth, mówiąc: Położył mi Bóg plemię inne miasto Abela, którego zabił Kain.
26 Ale i Sethowi narodził się syn, którego nazwał Enos: ten począł wzywać imienia Pańskiego.
Rodzaj i potomstwo Adamowe aż do Noego.
Te są księgi rodzaju Adamowego, w dzień, którego stworzył Bóg człowieka; na podobieństwo Boże uczynił go.
2 Mężczyznę i niewiastę stworzył je, i błogosławił im: i nazwał imię ich Adam, w dzień którego są stworzeni.
3 I żył Adam sto i trzydzieści lat, i zrodził na wyobrażenie i podobieństwo swoje: i nazwał imię jego Seth.
4 I stało się dni Adamowych potem, jako zrodził Setha, ośm set lat: i zrodził syny i córki.
5 I stał się wszystek czas, którego żył Adam, lat dziewięć set trzydzieści: i umarł.
6 Żył też Seth sto i pięć lat, i zrodził Enosa.
7 I żył Seth potem, jako zrodził Enosa, ośm set i siedm lat, i zrodził syny i córki.
8 I stały się wszystkie dni Sethowe, dziewięć set dwanaście lat: i umarł.
9 Enos lepak żył dziewięćdziesiąt lat, i zrodził Kainana.
10 Po którego narodzeniu żył ośm set i piętnaście lat, i zrodził syny i córki.
11 I stały się wszystkie dni Enosowe dziewięć set i pięć lat: i umarł.
12 Żył też Kainan siedmdziesiąt lat, i zrodził Malaleela.
13 I żył Kainan potem, jako zrodził Malaleela, ośmset i czterdzieści lat, i zrodził syny i córki.
14 I było wszech dni Kainanowych dziewięć set i dziesięć lat: i umarł.
15 Malaleel zaś żył sześćdziesiąt i pięć lat, i zrodził Jareda.
16 I żył Malaleel potem, jako zrodził Jareda, ośm set trzydzieści lat, i zrodził syny i córki.
17 I stały się wszystkie dni Malaleelowe ośm set dziewięćdziesiąt pięć lat: i umarł.
18 I żył Jared sto sześćdziesiąt dwa lata, i zrodził Henocha.
19 I żył Jared potem, jako zrodził Henocha, ośm set lat, i zrodził syny i córki.
20 I stały się wszystkie dni Jaredowe dziewięć set sześćdziesiąt dwa lata: i umarł.
21 Henoch lepak żył sześćdziesiąt pięć lat, i zrodził Mathusalama.
22 I chodził Henoch z Bogiem, i żył potem, jako zrodził Mathusalę, trzy sta lat, i zrodził syny i córki.
23 I stały się wszystkie dni Henochowe trzy sta sześćdziesiąt pięć lat.
24 I chodził z Bogiem, i nie było go widać; bo go wziął Bóg.
25 Żył Mathusala sto ośmdziesiąt siedm lat, i zrodził Lamecha.
26 I żył Mathusala potem, jako zrodził Lamecha, siedm set ośmdziesiąt dwa lata, i zrodził syny i córki.
27 I stały się wszystkie dni Mathusale, dziewięć set sześćdziesiąt dziewięć lat: i umarł.
28 Lamech zaś żył sto ośmdziesiąt dwa lata i zrodził syna.
29 I nazwał imię jego Noe, mówiąc: Ten nas pocieszy z prac i robót rąk naszych, na ziemi, którą Pan przeklnął.
30 I żył Lamech potem, jako zrodził Noego, pięć set dziewięćdziesiąt pięć lat, i zrodził syny i córki.
31 I stały się wszystkie dni Lamechowe siedm set siedmdziesiąt siedm lat: i umarł.
32 Noe zaś gdy był piąci set lat, zrodził Sema, Chama, i Japheta.
Przyczyna potopu grzech ludzki; wszakże sprawiedliwy był Noe, któremu Bóg nakazuje budować korab, aby w nim Noe z swoim narodem, i nasienie wszystkich zwierząt zachowane było.
A gdy się ludzie poczęli rozmnażać na ziemi, i zrodzili córki:
2 Widząc synowie Boży córki ludzkie, iż były piękne, wzięli sobie za żony ze wszystkich, które obrali.
3 I rzekł Bóg: Nie będzie trwał duch mój na wieki w człowieku, gdyż jest ciałem: i będą dni jego sto i dwadzieścia lat.
4 A Olbrzymowie byli na ziemi w one dni; bo gdy weszli synowie Boży do córek ludzkich, a one porodziły: ci są mocarze od wieku, mężowie sławni.
5 A widząc Bóg, że wiele było złości ludzkiej na ziemi, a wszystka myśl serca była napięta ku złemu po wszystek czas:
6 Żal mu było, że uczynił człowieka na ziemi: i ruszony serdeczną boleścią wewnątrz rzekł:
7 Wygładzę człowieka, któregom stworzył z obliczności ziemie: od człowieka aż do zwierząt: od ziemopłazu aż do ptastwa powietrznego; bo mi żal, żem je uczynił.
8 Noe zaś nalazł łaskę przed Panem.
9 Noego rodzaje te są. Noe mąż sprawiedliwy i doskonały był w rodzajach swoich, z Bogiem chodził.
10 I zrodził trzech synów, Sema, Chama, i Japhetha.
11 Ale ziemia skaziła się przed Bogiem, i napełniła się nieprawością.
12 A gdy ujrzał Bóg ziemię być skażoną; (bo wszelkie ciało popsowało było drogę swą na ziemi):
13 Rzekł do Noego: Koniec wszelkiemu ciału przyszedł przedemną: napełniona jest ziemia nieprawością od oblicza ich: a ja wytracę je z ziemią.
14 Uczyń sobie korab z drzewa heblowanego: mieszkaniczka w nim poczynisz, i namażesz klijem wewnątrz i zewnątrz.
15 A uczynisz go tak: Trzysta łokci będzie długość korabia, pięćdziesiąt łokci szerokość, a trzydzieści łokci wysokość jego.
16 Okno w korabiu uczynisz, a na łokciu dokonasz wierzch jego: a drzwi w korabiu postawisz z boku: na dole gmachy i troje piętra uczynisz w nim.
17 Oto ja przywiodę wody potopu na ziemię, abych wytracił wszelkie ciało, w którem jest duch żywota pod niebem. Wszystko, co na ziemi jest, zniszczeje.
18 I uczynię przymierze moje z tobą: i wnidziesz do korabia ty i synowie twoi, żona twoja, i żony synów twoich z tobą.
19 I ze wszech zwierząt wszelkiego ciała, po dwojgu wwiedziesz do korabia, aby zostały żywe z tobą: samca i samicę.
20 Z ptastwa, według rodzaju jego: i z bydła, według rodzaju jego: i ze wszystkiego ziemopłazu, według rodzaju jego: po dwojgu z każdego wnidą z tobą, aby mogły żyć.
21 Przetóż weźmiesz z sobą ze wszelkich pokarmów, które jedzone być mogą, i zniesiesz do siebie: i będą tak tobie jako i onym na pokarm.
22 I uczynił Noe wszystko, co mu Bóg przykazał.
Gdy Noe z swymi, i z zwierzami wszedł do korabia, opanowały wody ziemię sto i pięćdziesiąt dni, i wygładził Bóg wszystko stworzenie, które żyło na ziemi.
I rzekł Pan do niego: Wnidź ty i wszystek dom twój do korabia; bom ciebie widział sprawiedliwym przed sobą w narodzie tym.
2 Ze wszystkich zwierząt czystych weźmiesz siedmioro i siedmioro, samca i samicę: a z zwierząt nieczystych po dwojgu i dwojgu, samca i samicę.
3 Ale i z ptastw powietrznych siedmioro i siedmioro, samca i samicę: aby zachowane było nasienie na wszystkiej ziemi.
4 Jeszcze bowiem, a po siedmi dniach spuszczę deszcz na ziemię przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy: i wygładzę z ziemie wszelkie stworzenie, którem uczynił.
5 Uczynił tedy Noe wszystko, co mu Pan kazał.
6 A było mu sześć set lat, gdy wody potopu wylały po ziemi.
7 I wszedł Noe i synowie jego, żona jego, i żony synów jego z nim do korabia dla wód potopu.
8 Z zwierząt też czystych i nieczystych i z ptastwa i ze wszego, co się płaza po ziemi.
9 Dwojgo i dwojgo weszło do Noego w korab, samiec i samica, jako był przykazał Pan Noemu.
10 A gdy minęło siedm dni, wody potopu wylały po ziemi.
11 Roku sześćsetnego żywota Noego, miesiąca wtórego, siedmnastego dnia miesiąca, przerwały się wszystkie źródła przepaści wielkiej, i upusty niebieskie otworzone są.
12 I spadł deszcz na ziemię czterdzieści dni i czterdzieści nocy.
13 Onegoż dnia wszedł Noe, i Sem i Cham i Japhet, synowie jego, żona jego, i trzy żony synów jego z nimi do korabia:
14 Sami i wszelki zwierz według rodzaju swego, i wszystko bydło według rodzaju swego, i wszystko, co płaza po ziemi, według rodzaju swego, i wszystko latające według rodzaju swego, i wszyscy ptacy i wszystko, co ma skrzydła,
15 Weszło do Noego do korabia, dwojgo i dwojgo ze wszystkiego ciała, w którem był duch żywota.
16 A które weszły, samiec i samica ze wszego ciała weszły, jako mu Bóg przykazał: i zamknął go Pan z nadworza.
17 I stał się potop przez czterdzieści dni na ziemi: i wezbrały wody, i podniosły korab wysoko od ziemie.
18 Bardzo bowiem były wylały, i wszystko napełniły na wierzchu ziemie: a korab pływał po wodach.
19 A wody się zmocniły zbytnie nad ziemią: i okryły się wszystkie góry wysokie pod wszystkiem niebem.
20 Piętnaście łokci wyższa była woda nad górami, które była okryła.
21 I zgładzone jest wszelkie ciało, które się ruchało na ziemi, ptaków, zwierząt, bestyi, i wszystkich ziemopłazów, które się płazają po ziemi: wszyscy ludzie,
22 I wszystko, w czem jest duch żywota, na ziemi pomarło.
23 I wygładził Bóg wszystko stworzenie, które było na ziemi, od człowieka aż do bydlęcia, tak ziemopłaz jako i ptastwo powietrzne: i wygładzone jest z ziemie: i został sam Noe i ci, którzy z nim byli w korabiu.
24 I opanowały wody ziemię sto i pięćdziesiąt dni.
Gdy wody pomału opadały, i potop ustawał, po wypuszczeniu kruka i gołębice, Noe z korabia z swymi wychodzi, a zbudowawszy ołtarz ofiarował całopalenia.
Wspomniawszy potem Bóg na Noego, i na wszystkie zwierzęta, i na wszystkie bydlęta, które były z nim w korabiu, przywiódł wiatr na ziemię, i upadły wody.
2 I zawarte są źródła przepaści, i upusty niebieskie: i zahamowane są dżdże z nieba.
3 I wróciły się wody z ziemie idące i wracające się, i poczęły opadać po stu i pięćdziesiąt dni.
4 I odpoczął korab miesiąca siódmego, dwudziestego i siódmego dnia miesiąca na górach Armeńskich.
5 Lecz wody schodziły i opadały aż do dziesiątego miesiąca; dziesiątego bowiem miesiąca, pierwszego dnia miesiąca, okazały się wierzchy gór.
6 A gdy minęło czterdzieści dni, otworzywszy Noe okno korabia, które był uczynił, wypuścił kruka:
7 Który wychodził a nie wracał się, aż oschły wody na ziemi.
8 Wypuścił też gołębicę za nim, aby poznał, jeźli już ustały wody na ziemi.
9 Która nie nalazłszy, gdzieby odpoczęła noga jej, wróciła się k niemu do korabia; wody bowiem były po wszystkiej ziemi: i wyciągnął rękę, a uchwyciwszy ją wniósł do korabia.
10 A poczekawszy jeszcze siedm dni drugie, powtóre wypuścił gołębicę z korabia.
11 A ona przyleciała do niego pod wieczór, niosąc gałązkę oliwy z zielonem liściem w gębie swojej: a tak poznał Noe, że przestały wody na ziemi.
12 I poczekał przecię jeszcze siedm dni drugich: i wypuścił gołębicę, która się nie wróciła więcej do niego.
13 A tak sześćsetnego pierwszego roku, pierwszego miesiąca, pierwszego dnia miesiąca, opadły wody na ziemi: i otworzywszy Noe przykrycie korabia pojrzał, i ujrzał, iż osechł wierzch ziemie.
14 Miesiąca wtórego, siódmego i dwudziestego dnia miesiąca, oschła ziemia.
15 Rzekł tedy Bóg do Noego, mówiąc:
16 Wynidź z korabia, ty i żona twoja, synowie twoi i żony synów twoich z tobą.
17 Wszystkie zwierzęta, które są u ciebie ze wszego ciała, tak w ptastwie jako i w bestyach, i we wszelkich płazach, które płazają po ziemi, wywiedź z sobą, a wnidźcie na ziemię: Rośćcie i mnóżcie się na niej.
18 A tak wyszedł Noe i synowie jego, żona jego i żony synów jego z nim.
19 Ale i wszystkie zwierzęta, bydła i płazy, które się płazają po ziemi według rodzaju swego, wyszły z korabia.
20 I zbudował Noe ołtarz Panu: a wziąwszy z każdego bydła i ptastwa czystego, ofiarował całopalenia na ołtarzu.
21 I zawoniał Pan wonność wdzięczności i rzekł: Żadną miarą więcej nie będę przeklinał ziemie dla ludzi; zmysł bowiem i myśl serca człowieczego skłonne są do złego od młodzieństwa swego: przetóż też nie pobiję więcej wszystkiej dusze żyjącej, jakom uczynił.
22 Po wszystkie dni ziemie siew i żniwo, zimno i gorąco, lato i zima, noc i dzień nie ustaną.
Bóg błogosławił Noego, i syny jego, a pozwoliwszy mięso na pokarm, krew pożywać zakazuje. Przymierze między Bogiem i ludźmi, że żadną miarą nie będzie zagubione wszelkie ciało wodami potopu, tęczą bywa potwierdzone. Noe Chama przeklina, Sema zaś i Japheta błogosławi.
I błogosławił Bóg Noego i syny jego, i rzekł do nich: Rośćcie i mnóżcie się, a napełniajcie ziemię.
2 A strach wasz i drżenie niechaj będzie nad wszelkiem zwierzęciem ziemnem, i nadewszem ptastwem powietrznem, ze wszystkiemi, które się ruszają na ziemi: wszystkie ryby morskie ręce waszej podane są.
3 A wszystko, co się rusza i żywie, będzie wam na pokarm: jako jarzyny zielone dałem wam wszystko.
4 Wyjąwszy że mięsa ze krwią jeść nie będziecie.
5 Albowiem krwie dusz waszych będę szukał z ręki wszelkich bestyi: i z ręki człowieczej, z ręki męża i brata jego będę szukał dusze człowieczej.
6 Ktobykolwiek wylał krew człowieczą, będzie wylana krew jego; bo na obraz Boży uczynion jest człowiek.
7 A wy rośćcie i mnóżcie się, a wnidźcie na ziemię i napełniajcie ją.
8 To też mówił Bóg do Noego i do synów jego z nim:
9 Oto ja postanowię przymierze moje z wami i z nasieniem waszem po was.
10 I z każdą duszą żywiącą, która jest z wami, tak w ptastwie jako i w bydle, i we wszelkiem zwierzęciu ziemnem, które wyszły z korabia, i ze wszystkiemi bestyami ziemie.
11 Postanowię przymierze moje z wami, i żadną miarą więcej nie będzie zagubione wszelkie ciało wodami potopu: ani więcej będzie potop pustoszący ziemię.
12 I rzekł Bóg: To znak przymierza, który daję między mną i wami, i do wszelkiej dusze żywiącej, która jest z wami, na rodzaje wieczne:
13 Łuk mój położę na obłokach, i będzie znakiem przymierza między mną a między ziemią.
14 A gdy okryję obłokami niebo, ukaże się łuk mój na obłokach,
15 I wspomnię na przymierze moje z wami i ze wszelką duszą żywiącą, która ciało obżywia: i nie będą więcej wody potopu ku wygładzeniu wszelkiego ciała.
16 I będzie łuk na obłokach i ujrzę go: i wspomnię na przymierze wieczne, które się postanowiło między Bogiem, a między wszelką duszą żywiącą każdego ciała, które jest na ziemi.
17 I rzekł Bóg do Noego: Ten będzie znak przymierza, którem postanowił między mną a wszelkiem ciałem na ziemi.
18 Byli tedy synowie Noego, którzy wyszli z korabia: Sem, Cham, i Japhet: a Cham ten jest ojciec Chanaan.
19 Ci trzej są synowie Noego: i od tych rozsiał się wszystek rodzaj ludzki po wszystkiej ziemi.
20 I począł Noe, mąż oracz sprawować ziemię, i nasadził winnicę.
21 I pijąc wino upił się, i obnażył się w namiecie swoim.
22 Co ujrzawszy Cham, ojciec Chanaan, to jest, że łono ojca jego odkryte było, powiedział to dwiema braci swej na dworze.
23 Sem tedy i Japhet włożyli płaszcz na ramiona swoje, a idąc nawstecz zakryli łono ojca swego: a oblicza ich były odwrócone, i ojcowskiego łona nie widzieli.
24 A ocuciwszy się Noe z wina, gdy się dowiedział, co mu uczynił syn jego młodszy,
25 Rzekł: przeklęty Chanaan, niewolnik niewolników będzie braci swej.
26 I rzekł: Błogosławiony Pan Bóg Semów, niech Chanaan niewolnikiem jego będzie.
27 Niech rozszerzy Bóg Japheta, i niech mieszka w namieciech Semowych: a Chanaan niech będzie niewolnikiem jego.
28 I żył Noe po potopie trzy sta i pięćdziesiąt lat.
29 I wypełniły się wszystkie dni jego, dziewięć set i pięćdziesiąt lat, i umarł.
Rodzaju opisanie synów Noego, od których są rozdzielone narody po potopie.
Te są rodzaje synów Noego, Sema, Chama, i Japheta: i narodziło się im synów po potopie.
2 Synowie Japhetowi: Gomer i Magog, i Madai, i Jawan, i Thubal, i Mosoch, i Thyras.
3 Synowie zaś Gomerowi: Askenes i Ryphat, i Thogorma.
4 A synowie Jawanowi: Elisa i Tharsys, Cetthim i Dodanim.
5 Od tych rozdzielone są wyspy narodów w krainach swoich, każdy według języka swego i domów swych w narodziech swoich.
6 A synowie Chamowi: Chus i Mesraim, i Phuth, i Chanaan.
7 Synowie Chusowi: Saba, i Hewila, i Sabatha, i Regma, i Sabatacha. Synowie Regmowi: Saba i Dadan.
8 Zaś Chus zrodził Nemroda: ten począł być możny na ziemi.
9 I był duży Łowiec przed Panem. Przeto wyszła przypowieść: Jako Nemrod duży Łowiec przed Panem.
10 A początek królestwa jego był Babilon, i Arach, i Achad, i Chalanne w ziemi Sennaar.
11 Z onej ziemi wyszedł Assur, i zbudował Niniwen, i ulice miasta, i Chale.
12 Resen też między Niniwen i Chale: to jest Miasto wielkie.
13 Ale Mesraim zrodził Ludyma, i Anamima, i Laabima, i Nephthuma:
14 I Phetrusyma, i Chasluima: z których poszli Philistynowie i Kaphtorymowie.
15 Chanaan zaś zrodził Sydoan, pierworodnego swego, i Hethæego,
16 I Jebusego, i Amorrego, i Gergesego,
17 Hewego, i Aracego, i Synego.
18 I Aradego, Samarego i Amathego: a potem rozsiały się narody Chananejczyków.
19 I były granice Chananejskie idąc od Sydonu do Gerary aż do Gazy: aż wnidziesz do Sodomy, i Gomorry, i Adamy, i Seboima aż do Lezy.
20 Ci są synowie Chamowi w rodach, i w językach, w pokoleniach, ziemiach, i narodach ich.
21 Z Sema też zrodzili się, z ojca wszystkich synów Heberowych, starszego brata Japhetowego.
22 Synowie Semowi: Aelam i Assur, i Arphaxad, i Lud, i Aram.
23 Synowie Aramowi: Us, i Hul, i Gether, i Mes.
24 Zaś Arphaxad zrodził Salego, z którego poszedł Heber.
25 Heberowi lepak urodzili się dwaj synowie: imię jednego Phaleg, iż we dni jego rozdzieliła się ziemia: a imię brata jego Jektan.
26 Który Jektan zrodził Elmodada, i Salepha, i Asarmotha, i Jarego,
27 I Adurama, i Uzala, i Deklę:
28 I Ebala, i Abimaela, i Sabę:
29 I Ophira, i Hewilę, i Jobaba. Ci wszyscy synowie Jektanowi.
30 A mieszkanie było ich, od Messy idącym, aż do Sephary góry na wschód słońca.
31 Ci synowie Semowi, według domów i języków i krain w narodziech swoich.
32 Te domy Noego według ludzi i narodów ich. Od tych rozdzielone są narody na ziemi po potopie.
W budowaniu wieży Babel pomięszany jest język. Rodzaj Sema, syna Noego, aż do Abrama się oznajmuje.
A ziemia była jednego języka i tejże mowy.
2 I gdy szli od wschodu słońca, naleźli pole na ziemi Sennaar, i mieszkali na niem.
3 I rzekli, jeden do bliskiego swego: Pójdźcie, naczyńmy cegieł i wypalmy ją ogniem. I mieli cegłę miasto kamienia, a ił kliowaty miasto wapna.
4 I rzekli: Pójdźcie, zbudujmy sobie miasto i wieżę, którejby wierzch dosięgał do nieba: a uczyńmy sławne imię nasze, pierwej niźli się rozproszymy po wszystkich ziemiach.
5 I zstąpił Pan, aby oglądał miasto i wieżę, którą budowali synowie Adamowi:
6 I rzekł: Oto jeden jest lud, i jeden język wszystkim: a poczęli to czynić, i nie przestaną od myśli swych, aż je skutkiem wypełnią.
7 Przeto pójdźcie, zstąpmy, a pomięszajmy tam język ich, aby nie słyszał żaden głosu bliźniego swego.
8 I tak rozproszył je Pan z onego miejsca po wszystkich ziemiach, i przestali budować miasta.
9 I przetóż nazwano imię jego Babel, iż tam pomieszany jest język wszystkiej ziemie: i z onąd rozproszył je Pan po wszystkich krainach.
10 Te są rodzaje Semowe: Semowi było sto lat, kiedy zrodził Arphaxada, we dwie lecie po potopie.
11 I żył Sem, zrodziwszy Arphaxada, pięć set lat, i zrodził syny i córki.
12 Arphaxad zaś żył trzydzieści i pięć lat, i zrodził Salego.
13 I żył Arphaxad, zrodziwszy Salego, trzy sta a trzy lata, i zrodził syny i córki.
14 Sale zaś żył trzydzieści lat, i zrodził Hebera.
15 I żył Sale, zrodziwszy Hebera, cztery sta a trzy lata, i zrodził syny i córki.
16 A Heber żył trzydzieści i cztery lata, i zrodził Phalega.
17 I żył Heber, zrodziwszy Phalega, cztery sta i trzydzieści lat, i zrodził syny i córki.
18 Żył też Phaleg trzydzieści lat, i zrodził Rewa:
19 I żył Phaleg, zrodziwszy Rewa, dwieście i dziewięć lat, i zrodził syny i córki.
20 Rew zasię żył trzydzieści i dwie lecie, i zrodził Saruga.
21 I żył Rew, zrodziwszy Saruga dwieście i siedm lat, i zrodził syny i córki.
22 Sarug lepak żył trzydzieści lat, i zrodził Nachora.
23 I żył Sarug, zrodziwszy Nachora, dwieście lat, i zrodził syny i córki.
24 Nachor zasię żył dwadzieścia i dziewięć lat, i zrodził Tharego.
25 I żył Nachor, zrodziwszy Tharego, sto i dziewiętnaście lat, i zrodził syny i córki.
26 I żył Thare siedmdziesiąt lat, i zrodził Abrama, i Nachora, i Arana.
27 A Tharego rodzaje są te: Thare zrodził Abrama, Nachora, i Arana. Aran zaś zrodził Lota.
28 I umarł Aran przed Tharem, ojcem swoim, w ziemi narodzenia swego, w Ur Chaldejczyków.
29 I pojęli Abram i Nachor żony: imię żony Abramowej Sarai, a imię żony Nachorowej Melcha, córka Arana, ojca Melchy i ojca Jeschy.
30 A była Sarai niepłodną, i nie miała dzieci.
31 Wziął tedy Thare Abrama, syna swego, i Lota, syna Aranowego, wnuka swego, i Sarai niewiastkę swoję, żonę Abrama, syna swego: i wywiódł je z Ur Chaldejczyków, aby szli do ziemi Chananejskiej, i przyszli aż do Harana, i mieszkali tam.
32 I było dni Tharego dwieście i pięć lat, i umarł w Haranie.
Abram z rozkazania Bożego z ojczyzny wychodzi, i do Sychem się udaje; czasu głodu ale stąpił do Egiptu, którego żona wzięta do domu Pharaonowego; dlatego Pharao od Boga karany żonę Abrahamowi przywraca.
I rzekł Pan do Abrama: wynidź z ziemie twojej, i od rodziny twojej, i z domu ojca twego: a idź do ziemie, którąć ukażę.
2 A uczynię cię narodem wielkim, i będęć błogosławił, i uwielbię imię twoje, i będziesz błogosławiony.
3 Będę błogosławił błogosławiącym tobie, a przeklnę te, którzy cię przeklinają: a w tobie będą błogosławione wszystkie narody ziemie.
4 Wyszedł tedy Abram, jako mu Pan przykazał, i poszedł z nim Lot: siedmdziesiąt lat było Abramowi, kiedy wyszedł z Harana.
5 I wziął Sarai żonę swoję, i Lota syna brata swego, i wszystkę majętność, którą mieli, i dusze, których nabyli w Haranie: i wyszli aby szli do ziemie Chanaan. A gdy przyszli do niej,
6 Przeszedł Abram ziemię aż do miejsca Sychem, aż do Jasnej doliny: a Chananejczyk tedy był w ziemi.
7 I ukazał się Pan Abramowi, i rzekł mu: Nasieniu twemu dam ziemię tę; który zbudował tam ołtarz Panu, który mu się był ukazał.
8 A z tamtąd przeszedł do góry, która była ku wschodowi Bethel: rozbił tam namiot swój, mając od zachodu Bethel, a od wschodu Haj, i zbudował też tam ołtarz Panu, i wzywał imię jego.
9 I ciągnął Abram idąc i dalej postępując ku południu.
10 Stał się potem głód w ziemi, i stąpił Abram do Egiptu, aby tam gościem był; ciężki bowiem był głód w ziemi.
11 A gdy już blisko był, aby wszedł do Egiptu, rzekł do Sarai żony swej: Wiem, żeś piękna niewiasta:
12 A iż, gdy cię ujrzą Egiptyanie, rzeką: żona to jego: i zabiją mię, a ciebie zachowają.
13 Mów przeto, proszę cię, żeś jest siostra moja: aby mi było dobrze dla ciebie, i dusza moja aby żyła dla ciebie.
14 Gdy tedy wszedł Abram do Egiptu, ujrzeli Egiptyanie niewiastę, że była bardzo piękna.
15 I dały znać Książęta Pharaonowi, i chwalili ją przed nim: i wzięto niewiastę do domu Pharaonowego.
16 A Abramowi czynili dobrze dla niej: i miał owce, i woły, i osły, i niewolniki, i niewolnice, i oślice, i wielbłądy.
17 Ale Pan skarał Pharaona plagami wielkiemi, i dom jego, dla Sarai żony Abramowej.
18 I zawołał Pharao Abrama, i rzekł mu: Cóż wżdy to jest, coś mi uczynił? Czemuś mi nie oznajmił, że to żona twoja?
19 Czemuś powiedział, że jest siostra twoja, abym ją wziął sobie za żonę? Ale teraz oto żona twoja, weźmijż ją, a idź.
20 I przykazał Pharao o Abramie mężom: i odprowadzili go, i żonę jego, i wszystko co miał.
Abram dzieli się ziemią z Lotem, i mieszka w ziemi Chananejskiej, kędy Bóg znowu obiecuje ziemię Chananejską Abrahamowi, i nasieniu jego.
A tak wyszedł Abram z Egiptu, sam i żona jego, i wszystko co miał, i Lot z nim ku południowi.
2 A Abram był bardzo bogaty, w osiadłości złota i śrebra.
3 I wrócił się drogą, którą był przyszedł od południa do Bethel, aż na miejsce, gdzie przedtem postawił był namiot między Bethel i Haj:
4 Na miejsce ołtarza, który tam pierwej był uczynił, i wzywał tam imienia Pańskiego.
5 Ale i Lot, który był z Abramem, miał trzody owiec i bydło i namioty.
6 I nie mogli się zmieścić w ziemi, żeby spółem mieszkali; bo majętność ich wielka była, i nie mogli pospołu mieszkać.
7 Zkąd też był swar między pasterzmi bydła Abramowego i Lotowego. A na on czas Chananejczyk i Pherezejczyk mieszkali w onej ziemi.
8 Rzekł tedy Abram do Lota: Niech proszę nie będzie swaru między mną a tobą, i między pasterzmi mymi, a pasterzmi twymi: ponieważ bracia jesteśmy.
9 Oto wszystka ziemia jest przed tobą: odejdź odemnie proszę: jeźli w lewo pójdziesz, ja się udam w prawo: jeźli w prawo obierzesz, ja w lewo pójdę.
10 Podniósłszy tedy Lot oczy swe, ujrzał wszystkę wokół krainę Jordanu, która wszystka polewana była przed tem, niż Pan zatracił Sodomę i Gomorrę, jako Raj Pański, i jako Egipt idącym do Segora.
11 I obrał sobie Lot krainę nad Jordanem, i odszedł ze wschodu słońca: i odłączyli się bracia jeden od drugiego.
12 Abram mieszkał w ziemi Chananejskiej: a Lot przebywał w mieściech, które były nad Jordanem i mieszkał w Sodomie.
13 A ludzie Sodomscy byli bardzo źli, i zbytnie grzesznicy przed Panem.
14 I rzekł Pan do Abrama, gdy się już był Lot odłączył od niego: Podnieś oczy twoje, i pojrzyj z miejsca, na któremeś teraz, na północy i na południe, na wschód i na zachód.
15 Wszystkę ziemię, którą widzisz, tobie dam i nasieniu twemu aż na wieki.
16 I uczynię nasienie twoje jako proch ziemie: jeźli kto z ludzi może zliczyć proch ziemie, nasienie też twoje zliczyć będzie mógł.
17 Wstań a zchódź ziemię w dłużą i w szerzą jej; bo ją tobie dam.
18 Ruszywszy tedy namiot swój Abram przyszedł i mieszkał przy dolinie Mambre, która jest w Hebron: i zbudował tam ołtarz Panu.
Wojna przeciw Sodomczykom. Wszystka majętność Sodomska, i Gomorska, ktemu i Lot a majętność jego zabrana od zwycięzców, których Abram prześladując poraził; wszystkę majętność, i Lota brata swego, przywrócił. Któremu Abrahamowi Melchisedech błogosławił.
I stało się w on czas, iż Amraphel, król Sennaar, i Aryoch, król Pontski, i Chodorlahomor, król Elamitów, i Thadal, król pogański,
2 Wznieśli wojnę przeciw Barowi, królowi Sodomskiemu, i przeciw Bersy, królowi Gomorskiemu, i przeciw Sennaabowi, królowi Adamy, i przeciw Semeberowi, królowi Seboimskiemu, i przeciw królowi Balei, ta jest Segor.
3 Wszyscy ci zeszli się w dolinę leśną, która teraz jest morzem słonem;
4 Dwanaście bowiem lat służyli Chodorlahomorowi, a trzynastego roku odstąpili od niego.
5 A tak czternastego roku przyciągnął Chodorlahomor, i królowie, którzy z nim byli: i porazili Raphaimy w Astarothkarnaimie, i Zuzymy z nimi, i Emimy w Sawie Karyathaim,
6 I Chorrejczyki na górach Seir, aż do pól Pharan, która jest na puszczy.
7 I wrócili się, i przyszli do źródła Misphat, to jest Kades: i wybili wszystkę krainę Amalecytów i Amorrejczyka, który mieszkał w Asasonthamar.
8 I wyszli król Sodomski, i król Gomorski, i król Adamski, i król Seboimski, ktemu i król Balei, która jest Segor: i uszykowali wojsko przeciwko im w dolinie leśnej:
9 To jest, przeciw Chodorlahomorowi, królowi Elamitów, i Thadalowi, królowi pogańskiemu, i Amraphelowi, królowi Sennaarskiemu, i Aryochowi, królowi Pontskiemu, czterej królowie przeciw piąci.
10 A dolina leśna miała wiele studzien kliowatych. Król tedy Sodomski i Gomorski podali tył, i tam polegli: a którzy zostali, uciekli na górę.
11 I zabrali wszystkę majętność Sodomską i Gomorską, i wszystko, co do żywności należy, i poszli.
12 K temu i Lota i majętność jego, synowca Abramowego, który mieszkał w Sodomie.
13 A oto jeden, który był uszedł, oznajmił Abramowi Hebreowi, który mieszkał w dolinie Mambrego Amorrejczyka, brata Eschol, i brata Aner; ci bowiem uczynili byli przymierze z Abramem.
14 Co usłyszawszy Abram, to jest, iż poiman Lot, brat jego, zebrał gotowych domowych sług swoich trzy sta i ośmnaście: i pogon uczynił aż do Dan.
15 A rozdzieliwszy towarzysze, przypadł na nie w nocy: i poraził je, i gonił je aż do Hoby, która jest po lewej stronie Damaszku.
16 I przywrócił nazad wszystkę majętność, i Lota brata swego z majętnością jego, i niewiasty i lud.
17 I wyjechał król Sodomski przeciw jemu, gdy się wracał od porażki Chodorlahomora, i królów, którzy z nim byli w dolinie Sawe, która jest dolina królewska.
18 Ali Melchisedech, król Salem wyniósłszy chleb i wino; bo był kapłanem Boga najwyższego,
19 Błogosławił mu i rzekł: Błogosławiony Abram Bogu wysokiemu, który stworzył niebo i ziemię:
20 I błogosławiony Bóg wysoki, którego obroną nieprzyjaciele są w rękach twoich. I dał mu dziesięciny ze wszystkiego.
21 I rzekł król Sodomski do Abrama: Daj mi dusze, inne rzeczy pobierz sobie.
22 A on mu odpowiedział: Podnoszę rękę moję do Pana, Boga wysokiego, dzierżawce nieba i ziemie,
23 Że od nici wątkowej, aż do rzemyka obuwia, nie wezmę ze wszystkiego co twego jest, żebyś nie rzekł: Jam ubogacił Abrama:
24 Wyjąwszy to, co strawili młodzieńcy, a działy mężów, którzy jeździli zemną, Anera, Eschola, i Mambrego: ci wezmą działy swoje.
Abrahamowi o potomkach wątpiącemu przyślubia Bóg syna, któremu wierząc Abraham stawa się usprawiedliwionym; a na znak obiecanej ziemie, naznaczoną od Boga ofiarę ofiaruje i słyszy swych potomków pielgrzymowanie.
To tedy odprawiwszy, stało się słowo Pańskie do Abrama, w widzeniu mówiąc: Nie bój się Abramie, jam jest obrońcą twoim, i zapłatą twą zbytnie wielką.
2 I rzekł Abram: Panie Boże, cóż mi dasz? ja zejdę bez dziatek: a syn szafarza domu mego, ten Damaszek Eliezer.
3 I przydał Abram: A mnieś nie dał potomka, ale oto domowy sługa mój, dziedzicem moim będzie.
4 I wnetże słowo Pańskie stało się do niego mówiąc: Nie będzie ten dziedzicem twoim: ale który wynidzie z żywota twego, tego będziesz miał dziedzicem.
5 I wywiódł go z domu, i rzekł mu: Wejrzyj na niebo, a zlicz gwiazdy, jeźli możesz. I rzekł mu: Tak będzie nasienie twoie.
6 Uwierzył Abram Bogu: i poczytano mu jest ku sprawiedliwości.
7 I rzekł do niego: Ja Pan, którym cię wywiódł z Ur Chaldejczyków, abych ci dał tę ziemię, i żebyś ją posiadł.
8 A on rzekł: Panie Boże, zkąd wiedzieć mogę, że ją posiędę?
9 A odpowiadając Pan: Weźmij mi, prawi, jałowicę trzecioletnią, i kozę trzecioletnią, i barana trzech lat, synogarlicę też i gołębicę.
10 Który wziąwszy to wszystko, przedzielił je na poły, a obie części przeciw sobie jedne ku drugiej położył: ale ptaków nie rozcinał.
11 I zlecieli ptacy na ono mięso, a Abram je odganiał.
12 A gdy słońce zachodziło, przypadł twardy sen na Abrama: i strach wielki i ciemny przypadł nań.
13 I rzeczono do niego: Wiedz wprzód wiedząc, iż gościem będzie nasienie twoje w ziemi nie swojej, i podbiją je w niewolą, i utrapią je przez cztery sta lat.
14 A wszakoż naród, u którego w niewoli będą, ja sądzić będę: a potem wynidą z wielką majętnością.
15 Ale ty pójdziesz do ojców twoich w pokoju, pogrzebiony w starości dobrej.
16 A w czwartem pokoleniu wrócą się tu; bo jeszcze nie wypełniły się nieprawości Amorrejczyków aż do tego czasu.
17 A gdy zaszło słońce, powstała mgła ciemna, i ukazał się piec kurzący się, i pochodnia ognista przechodząca między onemi przedziały.
18 Onego dnia uczynił Pan przymierze z Abramem, mówiąc: Nasieniu twemu dam tę ziemię od rzeki Egipskiej, aż do rzeki wielkiej Euphratesa.
19 Cynejczyki, i Cenezejczyki, Cedmonejczyki,
20 I Hetejczyki, i Pherezejczyki, Raphaimy też,
21 I Amorrejczyki, i Chananejczyki, i Gergezejczyki, i Jebuzejczyki.
Sarai żona Abramowa daje sługę swą Agar mężowi za żonę, która kiedy poczęła, wzgardziła panią swoją, za co trapiona od Sarai, uciekła: ale za rozkazem Anioła wróciła się, a porodziła Ismaela.
Sarai tedy, żona Abramowa, nie rodziła dzieci: ale mając niewolnicę Egiptyankę imieniem Agar,
2 Rzekła mężowi swemu: Oto zamknął mię Pan, abych nie rodziła: Wnidź do sługi mojej, azali snadź wżdy z niej będę miała dziatki. A gdy on przyzwolił na prośbę jej,
3 Wzięła Agarę Egiptyankę, sługę swą, po dziesiąci lat, jako mieszkać poczęli w ziemi Chananejskiej, i dała ją mężowi swemu za żonę.
4 Który wszedł do niej. Ale ona widząc, że poczęła, wzgardziła panią swoją.
5 I rzekła Sarai do Abrama. Niesprawiedliwie czynisz przeciw mnie: jam dała sługę do łona twego, która widząc, że poczęła, gardzi mną: niech rozsądzi Pan między mną a tobą.
6 Której odpowiadając Abram: oto, prawi, sługa twoja w ręku twoich jest, czyń z nią, jakoć się podoba. A gdy ją trapiła Sarai, uciekła.
7 I gdy ją znalazł Aniół Pański u źródła wody w pustyni, które jest na drodze Sur na puszczy,
8 Rzekł do niej: Agar, sługo Sarai, zkąd idziesz? i dokąd idziesz? Która odpowiedziała: Od oblicza Sarai, paniej mojej ja uciekam.
9 I rzekł jej Aniół Pański: Wróć się do paniej swej, a ukorz się pod ręką jej.
10 I zaś rzekł: Mnożąc rozmnożę nasienie twe, i nie będzie zliczone przez mnóstwo.
11 I potem rzekł: Otoś poczęła, i porodzisz syna: i nazowiesz imię jego Ismael, przeto iż usłyszał Pan utrapienie twoje.
12 Ten będzie dziki człowiek: ręce jego przeciwko wszystkim, a ręce wszystkich przeciw jemu: a naprzeciwko wszystkiej braciej swej rozbije namioty.
13 I nazwała imię Pana, który mówił do niej: Ty Boże, któryś mię ujrzał; rzekła bowiem: Zaiste, tum widziała tył widzącego mię.
14 Przetóż nazwała studnię onę: Studnia żywiącego i widzącego mnie. Ta jest między Kades i Barad.
15 I urodziła Agar Abramowi syna: który nazwał imię jego Ismael.
16 Ośmdziesiąt i sześć lat miał Abram, gdy mu Agar urodziła Ismaela.
Bóg przymierze stanowi z Abramem, a tak jego jak i Sarai imię odmienia: Obrzezanie na znak przymierza rozkazuje, i obiecuje mu syna z Sary: Abram rozkaz Boski wypełnia.
Zaczem gdy dziewiącidziesiąt i dziewiąci lat być począł, ukazał mu się Pan, i rzekł do niego: Jam Bóg wszechmogący: chodź przedemną, a bądź doskonały.
2 A uczynię przymierze moje między mną i tobą, i rozmnożę cię zbytnie wielce.
3 Padł Abram pochylony na oblicze.
4 I rzekł mu Bóg: Jam jest, a przymierze moje z tobą, i będziesz ojcem wiela narodów.
5 I imię twoje nie będzie dalej zwane Abram: ale będziesz zwan Abraham; bom cię ojcem wiela narodów postanowił.
6 I uczynię, że się rozmnożysz bardzo wielce: i rozkrzewię cię w narody, i królowie z ciebie wynidą.
7 I postanowię umowę między mną a tobą, i między nasieniem twem po tobie w narodziech ich, przymierzem wiecznem: żebym był Bogiem twoim i nasienia twego po tobie.
8 I dam tobie i nasieniu twemu ziemię pielgrzymowania twego, wszystkę ziemię Chananejską w osiadłość wieczną, i będę Bogiem ich.
9 I rzekł zasię Bóg do Abrahama: I ty tedy będziesz strzegł przymierza mego, i nasienie twoje po tobie w narodziech swoich.
10 To jest przymierze moje, które zachowacie między mną a wami, i nasieniem twem po tobie: Obrzezany będzie z was każdy mężczyzna:
11 A obrzeżecie ciało odrzezku waszego, aby było na znak przymierza miedzy mną i wami.
12 Dzieciątko ośmi dni będzie obrzezano między wami, każdy mężczyzna w narodziech waszych: tak w domu urodzony sługa jako i kupiony, będzie obrzezany, i którykolwiek nie jest z pokolenia waszego.
13 I będzie umowa moja na ciele waszem na przymierze wieczne.
14 Mężczyzna, którego odrzezku ciało nie będzie obrzezane, będzie wygładzona dusza ona z ludu swego: iż przymierze moje wzruszył.
15 Rzekł też Bóg do Abrahama: Sarai, żonę twoję nie będziesz zwał Sarai ale Sarą.
16 I będę jej błogosławił, i dam ci z niej syna, któremu błogosławić będę: i będzie w narody, i królowie ludów wynidą z niego.
17 Upadł Abraham na oblicze swoje, i rozśmiał się mówiąc w sercu swojem: Co mniemasz, że stoletniemu syn się urodzi? i Sara w dziewięćdziesiąt lat porodzi?
18 I rzekł do Boga: Oby Ismael żył przed tobą.
19 I rzekł Bóg do Abrahama: Sara, żona twoja, urodzi tobie syna, i nazowiesz imię jego Izaak, i postanowię umowę moję jemu na przymierze wieczne, i nasieniu jego po nim.
20 O Ismaela też wysłuchałem cię. Oto błogosławię mu, i rozmnożę i rozszerzę go bardzo: dwanaście książąt zrodzi, i rozkrzewię go w naród wielki.
21 Ale przymierze moje ustawię do Izaaka, którego tobie urodzi Sara o tym czasie w roku drugim.
22 A gdy się dokonała rzecz mówiącego z nim, wstąpił Bóg od Abrahama.
23 I wziął Abraham Ismaela, syna swego, i wszystkie sługi urodzone w domu jego: i wszystkie, które był kupił, wszystkie mężczyzny ze wszech mężów domu swego: i obrzezał ciało odrzezku ich, zaraz onegóż dnia, jako mu był Bóg przykazał.
24 Abrahamowi było dziewięćdziesiąt i dziewięć lat, kiedy obrzezał ciało odrzezku swego.
25 A Ismael syn trzynaście lat miał spełna czasu obrzezania swego.
26 Tegóż dnia obrzezan jest Abraham i Ismael syn jego:
27 I wszyscy mężowie domu jego, tak w domu urodzeni jako i kupieni, i cudzoziemcy pospołu obrzezani są.
Pan się ukazał Abrahamowi w postaci trzech Aniołów, które Abraham wdzięcznie przyjmuje, a Bóg mu obietnicę o urodzeniu syna powtarza: Sarę że się z tego śmiała, zgromił: Przepowiada karanie Sodomy i Gomorry, za które Abraham się modli.
I ukazał mu się Pan w dolinie Mambre, siedzącemu we drzwiach namiotu swego w samo gorąco dniowe.
2 A gdy podniósł oczy swe, ukazali mu się trzej mężowie stojący blisko niego: które ujrzawszy wybieżał przeciwko im ze drzwi namiotu, i pokłonił się do ziemie.
3 I rzekł: Panie, jeźlim nalazł łaskę w oczach twoich, nie mijaj sługi twego:
4 Ale przyniosę troszkę wody, a umyjcie nogi wasze, i odpoczyńcie pod drzewem:
5 I przyniosę kęs chleba, i posilicie serce wasze, potem pójdziecie: dlategoście bowiem zstąpili do sługi swego. A oni rzekli: Uczyń, jakoś rzekł.
6 Pośpieszył się Abraham w namiot do Sary i rzekł jej: Śpiesz się, trzy miarki światłej mąki rozczyń, a naczyń podpłomyków.
7 Sam też do bydła pobieżał, i wziął ztamtąd cielę młodziuchne i wyborne, i dał pacholęciu: który pośpieszył i uwarzył je.
8 Wziął też masła i mleka i cielę, które był uwarzył, i położył przed nimi: a sam stał wedle nich pod drzewem.
9 A gdy się najedli, rzekli do niego: Gdzie jest Sara, żona twoja? on odpowiedział: Oto w namiecie jest.
10 Któremu rzekł: wracając się przyjdę do ciebie o tym czasie, dali Bóg zdrowie, a Sara, żona twoja będzie syna miała. Co usłyszawszy Sara, rozśmiała się za drzwiami namiotu.
11 A byli oboje starzy i zeszłego wieku, i już były ustały Sarze białogłowskie rzeczy.
12 Która rozśmiała się potajemnie, mówiąc: Gdym się już zstarzała, i Pan mój jest stary, rozkoszy patrzyć będę?
13 I rzekł Pan do Abrahama: Czemu się rozśmiała Sara, mówiąc: Izaż prawdziwie porodzę, babą będąc?
14 Izali Bogu jest co trudnego? jako się rzekło, wrócę się do ciebie o tymże czasie, dali Bóg zdrowie: i będzie miała Sara syna.
15 Zaprzała Sara, mówiąc: Nie śmiałam się: bojaźnią przestraszona. A Pan: Nie jest, prawi, tak, aleś się śmiała.
16 Gdy tedy wstali z onąd mężowie, obrócili oczy ku Sodomie: a Abraham szedł wespół prowadząc je.
17 I rzekł Pan: Izali mogę zataić przed Abrahamem, co uczynię?
18 Ponieważ on ma być w lud wielki, i siły mocnej, i błogosławione być mają w nim wszystkie narody ziemie?
19 Wiem bowiem, iż rozkaże synom swoim i domowi swemu po sobie, aby strzegli drogi Pańskiej, i czynili sąd i sprawiedliwość: aby przywiódł Pan dla Abrahama wszystko, co mówił do niego.
20 Rzekł tedy Pan: Krzyk Sodomy i Gomorry rozmnożył się, i grzech ich zbytnie ociężał.
21 Zstąpię i oglądam, jeźliż krzyk, który mię doszedł, skutkiem wypełnili, czyli nie tak jest, abym wiedział.
22 I obrócili się z onąd i poszli do Sodomy: lecz Abraham jeszcze stał przed Panem.
23 I przystąpiwszy się rzekł: Izali zatracisz sprawiedliwego z niezbożnym?
24 Jeźliż będzie pięćdziesiąt sprawiedliwych w mieście, zginąż społem? i nie przepuścisz miejscu onemu dla piącidziesiąt sprawiedliwych, jeźliż będą w niem?
25 Niech to daleko będzie od ciebie, abyś tę rzecz uczynić miał, i zabił sprawiedliwego z niezbożnym, ażeby był sprawiedliwy jako i niezbożny: nie twoja to, który sądzisz wszystkę ziemię: żadną miarą nie uczynisz sądu tego.
26 I rzekł Pan do niego: Jeźli najdę w Sodomie pięćdziesiąt sprawiedliwych w samem mieście, odpuszczę wszystkiemu miejscu dla nich.
27 A odpowiadając Abraham rzekł: Iżem raz począł, będę mówił do Pana mego, aczem proch i popiół.
28 A jeźliby mniej piącią było sprawiedliwych, niż pięćdziesiąt, czy zatracisz dla czterdziestu i piąci wszystko miasto? I rzekł: Nie zatracę, jeźli tam najdę czterdziestu piąci.
29 Rzekł jeszcze do niego: A jeźli się tam najdą czterdzieści, co uczynisz? Odpowiedział: Nie zatracę dla czterdziestu.
30 Rzekł: Nie gniewaj się Panie, proszę, jeźli przemówię. A jeźli się tam najdą trzydzieści? Odpowiedział: Nie uczynię, jeźli tam najdę trzydziestu.
31 Rzekł: Gdyżem raz począł, będę mówił do Pana mego: A jeźli się tam najdą dwadzieścia? Odpowiedział: Nie zatracę dla dwudziestu.
32 Proszę, rzekł, nie gniewaj się Panie, jeźli jeszcze raz przerzekę: A jeźli się tam najdą dziesięć? Odpowiedział: Nie zatracę dla dziesiąci.
33 I poszedł Pan, jako przestał mówić do Abrahama: a on się też wrócił na miejsce swoje.
Lot Anioły przyjmuje, które Sodomczycy zelżyć chcieli: Aniołowie Lota wywiodli z Sodomy z żoną i z córkami jego, a Sodomę wywrócili: Żona Lotowa oględując się, w słup soli się obróciła. Lot z pijaństwa, córki jego z głupstwa grzeszą, zkąd pochodzą Moabitowie i Ammonitowie.
I przyszli dwaj Aniołowie do Sodomy w wieczór, i gdy Lot siedział w bronie miejskiej. Który ujrzawszy je, wstał, i szedł przeciwko nim: i pokłonił się twarzą do ziemie,
2 I rzekł: Proszę Panowie, wstąpcie do domu pacholęcia waszego, a zostańcie w nim. Umyjcie nogi swoje, a rano pójdziecie w drogę waszę. A oni odpowiedzieli: By najmniej, ale na ulicy zostaniemy.
3 Przymusił ich bardzo, aby stanęli u niego: a gdy weszli do domu jego, sprawił ucztę i napiekł chleba przasnego, i jedli.
4 Ale pierwej niż poszli spać, ludzie z miasta obstąpili dom, od chłopięcia aż do starego, wszystek lud pospołu.
5 I zawołali Lota i rzekli mu: Gdzie są mężowie, którzy weszli do ciebie w nocy? wywiedź je tu, abychmy je poznali.
6 Wyszedłszy do nich Lot, zamknąwszy drzwi za sobą rzekł:
7 Nie czyńcie, proszę, bracia moi, nie czyńcie tej złości.
8 Mam dwie córki, które jeszcze nie poznały męża: wywiodę je do was, a czyńcie z niemi, jako się wam podoba, byleście jedno mężom tym nic złego nie czynili; bo weszli pod cieniem dachu mego.
9 A oni rzekli: Pójdźże tam: i zasię rzekli: Przyszedłeś tu jako przychodzień, czyli abyś sądził? ciebie tedy samego bardziej niźli je dręczyć będziemy. I czynili gwałt Lotowi bardzo ciężko: i już bliżu było, że drzwi wyłomili.
10 A oto wyciągnęli rękę mężowie i wwiedli Lota w dom do siebie, i zamknęli drzwi.
11 A one, którzy przed domem byli, pozarażali ślepotą od najmniejszego aż do największego, tak iż drzwi naleść nie mogli.
12 I rzekli do Lota: Masz tu kogo z swoich? zięcia, albo syny, albo córki? wszystkie, którzy są twoi, wyprowadź z miasta tego;
13 Zgładziemy bowiem to miejsce, przeto iż przemógł krzyk ich przed Panem, który nas posłał, abyśmy je wytracili.
14 Wyszedłszy tedy Lot, mówił do zięciów swoich, którzy mieli pojąć córki jego, i rzekł: Wstańcie, wynidźcie z miejsca tego; bo zatraci Pan miasto to. I zdał się im, jakoby żartem mówił.
15 A gdy było rano, przymuszali go Aniołowie mówiąc: Wstań, weźmij żonę twoję i dwie córki, które masz, abyś i ty pospołu nie zginął we złości miasta.
16 A gdy się on ociągał, ujęli rękę jego i rękę żony jego i dwu córek jego, przeto iż mu Pan folgował.
17 I wywiedli go, i postawili przed miastem: i tam mówili do niego, mówiąc: Zachowaj duszę twoją: nie oglądaj się nazad, ani postawaj we wszystkiej wokół krainie: ale na górze zachowaj się, byś i ty pospołu nie zginął.
18 I rzekł Lot do nich: Proszę, Panie mój,
19 Ponieważ nalazł sługa twój łaskę przed tobą, a uwielbiłeś miłosierdzie twoje, któreś uczynił zemną, abyś zachował duszę moję: i na górze nie mogę być zachowany, by mię snadź nie zachwyciło złe i nie umarł.
20 Jest miasto tu blisko, do którego mogę uciec, małe, a będę w niem zachowan: azaż nie małe jest? a będzie żywa dusza moja.
21 I rzekł do niego: Oto i w tem przyjąłem prośbę twoją, abych nie wywrócił miasta, o któreś mówił.
22 Śpieszże się, a zachowaj się tam; bo nie będę mógł nic uczynić, aż tam wnidziesz: Dlategóż przezwane jest imię miastu onemu Segor.
23 Słońce wzeszło na ziemię: a Lot wszedł do Segora.
24 Tedy Pan dżdżył na Sodomę i Gomorrę siarką i ogniem od Pana z nieba.
25 I wywrócił miasta te, i wszystkę wkół krainę: wszystkie obywatele miast i wszystko, co się zieleni na ziemi.
26 A obejrzawszy się żona jego nazad, obrócona jest w słup soli.
27 Abraham lepak wstawszy rano, gdzie pierwej stał z Panem,
28 Pojrzał na Sodomę i Gomorrę, i na wszystkę ziemię onej krainy, i ujrzał wzgórę lecący perz z ziemie, jako dym z pieca.
29 Gdy bowiem wywracał Bóg miasta onej krainy, wspomniawszy na Abrahama, wybawił Lota z wywrócenia miast, w których mieszkał.
30 I wyszedł Lot z Segora, i mieszkał na górze, i dwie córki jego z nim; (bał się bowiem mieszkać w Segorze): i mieszkał w jaskini sam, i dwie córki jego z nim.
31 I rzekła starsza do młodszej: Ojciec nasz stary jest, a żaden z mężczyzny nie został na ziemi, któryby mógł wniść do nas, według obyczaju wszystkiej ziemie.
32 Pójdź, upójmy go winem i śpijmy z nim, abyśmy mogły zachować nasienie z ojca naszego.
33 Dały tedy ojcu swemu pić wina onej nocy: i weszła starsza, i spała z ojcem: a on nie czuł, ani kiedy się układła córka, ani kiedy wstała.
84 Drugiego też dnia rzekła starsza do młodszej: otom wczora spała z ojcem moim: dajmyż mu pić wina i tej nocy, i będziesz spała z nim, abyśmy zachowały nasienie z ojca naszego.
35 I dały także onej nocy ojcu swemu pić wino: i wszedłszy młodsza córka spała z nim: Lecz ani tedy poczuł, kiedy z nim spała, albo kiedy wstała.
36 Poczęły tedy dwie córki Lotowe z ojca swego.
37 I porodziła starsza syna, i nazwała imię jego Moab: ten jest ojcem Moabitów, aż do dzisiejszego dnia.
38 Młodsza też porodziła syna, i nazwała imię jego Ammon: (to jest syn ludu mego) ten jest ojciec Ammonitów aż po dziś dzień.
Abraham przechodzi do Gerar, gdzie Abimelech król wziął żonę jego z niewiadomości: którą za rozkazem Pańskim oddał Abrahamowi; a Abraham modląc się za Abimelecha wyprosił od Boga zdrowie domu królewskiemu.
Puściwszy się ztamtąd Abraham do ziemie południowej, mieszkał między Kades i Sur, i był gościem w Gerarys.
2 I powiadał o Sarze, żonie swojej: siostrą moją jest. Posłał tedy Abimelech król Gerary i wziął ją.
3 Ale przyszedł Bóg do Abimelecha przez sen w nocy, i rzekł mu: Oto umrzesz dla niewiasty, którąś wziął; ma bowiem męża.
4 A Abimelech nie dotknął się jej był i rzekł: Panie, izażli lud niewiedzący i niewinny zabijesz?
5 Zaż mi sam nie mówił: siostra moja jest, i sama mówiła: brat mój jest? W prostości serca mego i czystości rąk moich uczyniłem to.
6 I rzekł do niego Bóg: I ja wiem, żeś prostem sercem uczynił: i dlategom cię strzegł, abyś nie zgrzeszył przeciwko mnie, i nie dopuściłem, abyś się jej tykał.
7 Teraz tedy wróć żonę mężowi jej; bo Prorokiem jest: i będzie się modlił za cię, i żyw będziesz: ale gdy nie będziesz chciał wrócić, wiedz, iż śmiercią umrzesz ty i wszystko, co twego jest.
8 I wnetże wstawszy w nocy Abimelech, zezwał wszystkie sługi swoje, i powiedział te wszystkie rzeczy w uszy ich: i polękali się wszyscy mężowie bardzo.
9 I wezwał też Abimelech Abrahama, i rzekł mu: Coś nam uczynił? cośmy zgrzeszyli przeciw tobie, iżeś przywiódł na mię i na królestwo moje grzech wielki? Czegoś czynić nie miał, uczyniłeś nam.
10 I powtóre uskarżając się rzekł: Cóżeś upatrował, żebyś to uczynił?
11 Odpowiedział Abraham: Myśliłem sobie, mówiąc: Podobno niemasz bojaźni Bożej na tem miejscu, i zabiją mię dla żony mojej:
12 A też i prawdziwie siostrą moją jest, córka ojca mego, acz nie córka matki mojej: i pojąłem ją za żonę.
13 Ale gdy mię Bóg wywiódł z domu ojca mego, rzekłem do niej: To miłosierdzie uczynisz zemną: Na każdem miejscu, do którego przyjdziemy, powiesz, żem bratem twoim.
14 Nabrał tedy Abimelech owiec i wołów i sług i służebnic, i dał Abrahamowi: i wrócił mu Sarę, żonę jego.
15 I rzekł: Ziemia przed wami jest, gdzieć się kolwiek podoba, mieszkaj.
16 A Sarze powiedział: Oto tysiąc śrebrników dałem bratu twemu, to będziesz miała na zasłonę oczu przed wszystkimi, którzy są z tobą, i gdziekolwiek pójdziesz: a pamiętaj, że cię doszło.
17 Za modlitwą jednak Abrahamową, uzdrowił Bóg Abimelecha i żonę i służebnice jego, i porodziły:
18 Zawarł był bowiem Pan każdy żywot domu Abimelechowego, dla żony Abrahamowej.
Sara urodziła Abrahamowi Izaaka: a Abraham wyrzucił Agar z Ismaelem, którą Bóg cieszy na puszczy. Abimelech przymierze stanowi z Abrahamem.
A Pan nawiedził Sarę, jako był obiecał, i wypełnił co powiedział.
2 I poczęła i urodziła syna w starości swojej, czasu, który jej był Bóg przepowiedział.
3 I nazwał Abraham imię syna swego, którego mu zrodziła Sara, Izaak:
4 I obrzezał go dnia ośmego, jako mu Bóg przykazał.
5 Gdy mu było sto lat: w tym wieku ojcowskim narodził się Izaak.
6 I rzekła Sara: śmiech mi uczynił Bóg: ktokolwiek usłyszy, pomoże mi śmiechu.
7 I zasię rzekła: Ktoby wierzył, że Abraham usłyszeć miął, iż Sara piersiami karmi syna, którego mu już staremu urodziła?
8 Rosło tedy dziecię, i odchowane jest: i uczynił Abraham wielką ucztę w dzień odchowania jego.
9 A gdy ujrzała Sara syna Agary Egiptyanki, grającego z Izaakiem, synem swoim, rzekła do Abrahama:
10 Wyrzuć tę niewolnicę i syna jej; nie będzie bowiem dziedzicem syn niewolnice z synem moim Izaakiem.
11 Przykro to przyjął Abraham dla syna swego.
12 Któremu rzekł Bóg: Niech ci się nie zda ostro o dziecięciu i o niewolnicy twojej: we wszystkiem, coćkolwiek rzecze Sara, słuchaj głosu jej; bo w Izaaku będzieć nazwane nasienie.
13 Aleć i syna niewolnice rozmnożę w naród wielki, ponieważ nasieniem twojem jest.
14 Wstał tedy Abraham rano, i wziąwszy chleb, i bukłak wody, włożył na plecy jej: i oddał jej dziecię i odprawił ją. Która poszedłszy błądziła w puszczy Bersabee.
15 A gdy nie stało wody w bukłaku, porzuciła dziecię pod jednem z drzew, które tam były.
16 I odeszła i usiadła przeciw niemu z daleka, ile łuk zastrzelić może; rzekła bowiem: Nie będę patrzyła na umierające dziecię: a siedząc naprzeciwko, podniosła głos swój i płakała.
17 I wysłuchał Bóg głos dziecięcy. I zawołał Aniół Boży Agary z nieba, mówiąc: Co czynisz Agar? nie bój się; wysłuchał bowiem Bóg głos dziecięcy z miejsca, na którem jest.
18 Wstań, weźmij dziecię, a ujmij je za rękę jego; bo w naród wielki rozmnożę go.
19 I otworzył Bóg oczy jej: która ujrzawszy studnię wody, szła i napełniła bukłak, i dała pić dziecięciu.
20 I był z nim: który urósł i mieszkał na puszczy, i stał się z młodości strzelcem.
21 I mieszkał w puszczy Pharan: i wzięła mu matka jego żonę z ziemie Egipskiej.
22 Tegóż czasu rzekł Abimelech, i Phikol, Hetman wojska jego, do Abrahama: Bóg z tobą jest we wszystkiem, co czynisz.
23 A tak przysięż przez Boga, że mi nie będziesz szkodził, i potomnym moim, i pokoleniu memu: ale według miłosierdzia, którem ci uczynił, uczynisz mnie, i ziemi, w którejeś przebywał przychodniem.
24 I rzekł Abraham: Ja przysięgę.
25 I strofował Abimelecha o studnią wody, którą gwałtem odjęli byli słudzy jego.
26 I odpowiedział Abimelech: Nie wiedziałem, ktoby to uczynił: nawet i tyś mi nie oznajmił, i jam nie słyszał o tem, dopiero dziś.
27 Nabrał tedy Abraham owiec i wołów i dał Abimelechowi, i uczynili oba przymierze.
28 I postawił Abraham siedmioro owiec z trzody osobno.
29 Któremu rzekł Abimelech: Na co to siedmioro owiec, któreś postawił osobno?
30 A on: Siedmioro, prawi, owiec weźmiesz z ręki mojej, aby mi były na świadectwo, żem ja wykopał tę studnią.
31 I dlatego nazwano miejsce ono Bersabee: iż tam oba przysięgli.
32 I weszli w przymierze o studnią przysięgi.
33 I wstał Abimelech, i Phikol, Hetman wojska jego, i wrócili się do ziemie Palestyńskiej. A Abraham nasadził gaj w Bersabei, i wzywał tam imienia Pana, Boga wiecznego.
34 I był obywatelem ziemie Palestyńskiej przez wiele czasów.
Bóg doświadcza posłuszeństwa Abrahamowego: każe sobie Izaaka ofiarować, a doznawszy posłuszeństwo jego, nie da Izaaka zabijać, ale barana miasto niego przyjmuje: Nasienie Nachora, brata Abrahamowego rozmnożone.
Co gdy się stało, kusił Bóg Abrahama, i rzekł do niego: Abrahamie, Abrahamie! A on odpowiedział: Owom ja.
2 Rzekł mu: Weźmij syna twego jednorodzonego, którego miłujesz, Izaaka, a idź do ziemie Widzenia: i tam go ofiarujesz na całopalenie, na jednej górze, którą ukażę tobie.
3 Abraham tedy wstawszy w nocy, osiodłał osła swego: wziąwszy z sobą dwu młodzieńców, i Izaaka syna swego: a narąbawszy drew do całopalenia, szedł na miejsce, na które mu Bóg rozkazał.
4 A dnia trzeciego, podniósłszy oczy, ujrzał miejsce z daleka:
5 I rzekł do sług swoich: poczekajcie tu z osłem: a ja z dziecięciem aż do onąd pośpieszywszy, skoro uczynimy pokłon, wrócimy się do was.
6 Nabrał też drew całopalenia, i włożył na Izaaka, syna swego, a sam niósł w rękach ogień i miecz. A gdy obaj szli pospołu,
7 Rzekł Izaak ojcu swemu: Ojcze mój! A on odpowiedział: Czego chcesz synu? Oto, prawi, ogień i drwa, a gdzież ofiara całopalenia?
8 A Abraham rzekł: Bóg opatrzy sobie ofiarę całopalenia, synu mój. Szli tedy pospołu.
9 I przyszli na miejsce, które mu ukazał Bóg, na którem zbudował ołtarz, i ułożył drwa na nim: a związawszy Izaaka syna swego, włożył go na ołtarz na stós drew.
10 I wyciągnął rękę i porwał miecz, aby ofiarował syna swego.
11 A oto Aniół Pański z nieba zawołał mówiąc: Abrahamie, Abrahamie! Który odpowiedział: Owom ja.
12 I rzekł mu: Nie ściągaj ręki twej na dziecię, ani czyń najmniej: terazem doznał, że się boisz Boga, i nie sfolgowałeś jedynemu synowi twemu dla mnie.
13 Podniósł Abraham oczy swoje, i ujrzał za sobą barana, a on uwiązł za rogi w cierniu: którego wziąwszy ofiarował całopalenie miasto syna.
14 I nazwał imię miejsca onego: Pan widzi. Ztądże aż po dziś dzień zowią: Na górze Pan ujrzy.
15 I zawołał Aniół Pański Abrahama powtóre z nieba, mówiąc:
16 Przez mię samego przysiągłem, mówi Pan: Ponieważeś uczynił tę rzecz, a nie sfolgowałeś synowi twemu jednorodzonemu dla mnie:
17 Błogosławić ci będę i rozmnożę nasienie twoje jako gwiazdy niebieskie, i jako piasek, który jest na brzegu morskim: posiędzie nasienie twoje brony nieprzyjaciół swoich.
18 I błogosławione będą w nasieniu twojem wszystkie narody ziemie, żeś był posłuszny głosu mego.
19 I wrócił się Abraham do sług swoich, i przyszli pospołu do Bersabei, i mieszkał tam.
20 Gdy się to tak stało, dano znać Abrahamowi, że też Melcha narodziła synów Nachorowi, bratu jego.
21 Hus pierworodnego, i Buz brata jego, i Kamuel, ojca Syryjczyków.
22 I Kased, i Azaw, Pheldas też i Jedlaph,
23 I Bathuel, z którego się urodziła Rebeka: ośmi tych urodziła Melcha Nachorowi, bratu Abrahamowemu.
24 A nałożnica jego, imieniem Roma, urodziła Taber, i Gaham, i Tahas, i Maacha.
Sara Abrahamowi umarła, którą wjaskini dwoistej od Ephrona odkupionej pogrzebł.
A Sara żyła sto dwadzieścia siedm lat.
2 I umarła w mieście Arbee, które jest Hebron, w ziemi Chananejskiej: i przyszedł Abraham, aby żałował, i płakał jej.
3 A wstawszy od posługi ciała, mówił do synów Hethowych, mówiąc:
4 Jestem przychodniem i gościem u was: dajcie mi prawo pogrzebu z wami, abych pogrzebł umarłego mego.
5 Odpowiedzieli synowie Hethowi, mówiąc:
6 Słuchaj nas, Panie: Książęciem Bożym jesteś u nas, w wybornych grobiech naszych pogrzeb umarłego swego: i żaden ci bronić nie będzie mógł, abyś w grobie jego nie miał pogrześć umarłego swego.
7 Powstał Abraham i pokłonił się ludowi ziemie, to jest synom Hethowym:
8 I rzekł do nich: Jeźli się podoba duszy waszej, żebych pogrzebł umarłego mego, słuchajcie mię, a przyczyńcie się za mną do Ephrona, syna Seorowego:
9 Aby mi spuścił jaskinią dwoistą, którą ma w ostatniej części pola swego: za pieniądze słuszne niechaj mi ją spuści przed wami w osiadłość grobu.
10 A Ephron mieszkał w pośrodku synów Hethowych. I odpowiedział Ephron Abrahamowi w głos przed wszystkimi, którzy wchodzili w bronę miasta onego, mówiąc:
11 Żadną miarą niech tak nie będzie, Panie mój: ale ty raczej posłuchaj co mówię: Pole tobie daję, i jaskinią, która na niem jest, przy bytności synów ludu mego: pogrzeb umarłego swego.
12 Pokłonił się Abraham przed ludem onej ziemie:
13 I rzekł do Ephrona, w kole ludu: Proszę posłuchaj mnie: Dam pieniądze za pole: przyjmij je, a tak pogrzebię umarłego mego na niem.
14 I odpowiedział Ephron:
15 Panie mój, słuchaj mnie: Ziemia, której żądasz, za cztery sta syklów śrebra stoi: tać jest cena między mną a tobą: ale zaż to wielka? pogrzeb umarłego swego.
16 Co gdy usłyszał Abraham, odważył pieniądze, których Ephron zażądał, gdzie słyszeli synowie Hethowi: cztery sta syklów śrebra dobrej monety pospolitej.
17 I potwierdzone jest pole niekiedy Ephronowe, na którem była jaskinia dwoista naprzeciwko Mambre: tak samo jako i jaskinia, i wszystkie drzewa jego, we wszystkich granicach jego w około,
18 Abrahamowi w osiadłość, na co patrzali synowie Hethowi, i wszyscy, którzy wchodzili w bramę miasta onego.
19 I tak pogrzebł Abraham Sarę, żonę swą w jaskini pola dwoistej, która leżała przeciwko Mambre. To jest Hebron w ziemi Chananejskiej.
20 I potwierdzone jest pole i jaskinia, która była na niem, Abrahamowi w osiadłość grobu, od synów Hethowych.
Abraham posyła sługę do Mezopotamii szukać żony Izaakowi: sługa prosząc Boga o szczęśliwe powodzenie, Rebekę Izaakowi przyprowadził, którą Izaak wziął za żonę.
A Abraham był stary i podeszły w leciech: a Pan mu we wszystkiem błogosławił: i rzekł do starszego sługi domu swego, który władał wszystkiem, co miał:
2 Połóż rękę twoje pod biodrę moję,
3 Abych cię poprzysiągł przez Pana, Boga nieba i ziemie, żebyś nie brał żony synowi memu z córek Chananejskich, między któremi mieszkam:
4 Ale żebyś do ziemie i do rodziny mojej jechał, i ztamtąd wziął żonę synowi memu Izaakowi.
5 Odpowiedział sługa: Jeźli białagłowa nie będzie chciała iść zemną do tej ziemie, izaż odprowadzić mam syna twego na miejsce, z któregoś ty wyszedł?
6 I rzekł Abraham: strzeż, abyś tam kiedy nie odprowadzał syna mego.
7