49,00 zł
Książka Tomasa Venclovy obejmuje dzieje Litwy od przybycia na jej ziemie praindoeuropejczyków do odzyskania przez Litwinów niepodległości w 1990 roku. Opisuje on nie tylko historię polityczną kraju, ale i jego kulturę, zmiany społeczne i obyczajowe, relacje z sąsiadami czy fale emigracji.
Jest ona summą myśli Tomasa Venclovy, opartą na jego nieprawdopodobnej erudycji, wiedzy i samoświadomości, długoletnich badaniach, wielu rozmowach, niezliczonych lekturach. A także na czymś jeszcze, co nazwać można pewnym zmysłem dziejów, którym obdarzony był również jego przyjaciel, Czesław Miłosz. Obaj umieli wsłuchać się w ich rytm — raz ludziom przychylny, innym razem złowieszczy.
Tomas Venclova świetnie zna i rozumie swoich rodaków, choć potrafi się z nimi nie zgadzać, a jednocześnie umie wczuć się w tych, z którymi przyszło im dzielić historię — Polaków, Żydów, Białorusinów, Tatarów, Rosjan, Niemców, a także innych bliższych i dalszych sąsiadów.
Jest to przekład edycji przygotowanej przez samego Venclovę na potrzeby polskiego wydania, na podstawie jego dwutomowej historii Litwy, publikowanej w Wilnie w latach 2019-2021.
Nikt inny dzisiaj nie mógłby podarować Europie takiej historii Litwy!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 1040
Copyright © Tomas Venclova
Książka jest adaptacją dwóch tomów publikacjiLietuvos istorija visiems (R. Paknio leidykla, 2019) wykonaną przez autora na potrzeby wydania polskiego
Copyright © for Polish edition by Międzynarodowe Centrum Kultury, 2024
Tłumaczenie sfinansowano ze środków Litewskiego Instytutu Kultury
Książka wydana w ramach zadaniaPolska i Litwa. Wspólne dziedzictwo, wspólne wartości
Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
redaktorka prowadząca Marzena Daszewskaopracowanie skrótów litewskiej wersji językowejoraz przygotowanie bibliografii Beata Kalębaredakcja merytoryczna Paulina Roszak-Niemirskakorekty Piotr Niemirski, Paulina Orłowska-Bańdo, Aleksandra Kuwikmapy Lech Mazurczyk
ISBN 978-83-66419-65-0
Pierwsze czterdzieści tysięcy lat
Człowiek wyodrębnił się jako gatunek na skutek długiego i złożonego procesu, o którym niewiele wiemy i zapewne nigdy nie uda się poznać go dokładnie. Z pewnością jednak kolebką ludzkości jest Afryka. Przełomowym momentem w rozwoju rodziny człowiekowatych było wykształcenie się około 700 tysięcy lat temu (chociaż podawane są też inne datacje) człowieka neandertalskiego, uważanego za podgatunek Homo sapiens bądź odrębny gatunek. Neandertalczycy byli relatywnie niewysocy, ale mocno zbudowani i znacznie silniejsi od nas, mieli duże oczy, rozwinięty wał nadoczodołowy i najprawdopodobniej lepszy wzrok, a także większy mózg. Znali ogień — ogrzewali się przy nim, niewykluczone, że przygotowywali jedzenie; wytwarzali ubiory i prymitywne narzędzia; grzebali zmarłych, może nawet kładli przy ciałach kwiaty; potrafili trochę mówić oraz muzykowali. W jednym ze stanowisk przez nich zasiedlonych znaleziono artefakt z kości niedźwiedzia, z dwiema okrągłymi dziurkami, który został uznany za flet (badacze spierają się co do antropogenicznego pochodzenia otworów i nacięć). Rzeźbili z kości zwierzęcych figurki jeleni, łosi i leopardów; prawdopodobnie używali jako ozdoby ptasich piór.
Neandertalczycy byli jednak dla nas — ludzi rozumnych — „dublerami” lub „kuzynami”, a za przodka w linii prostej uznać można inny podgatunek bądź gatunek, czyli rozwijającego się przypuszczalnie około 20 tysięcy lat temu w Afryce człowieka z Cro-Magnon (kromańczyka), który pod względem anatomicznym niemal nie różni się od dzisiejszego człowieka. Kromańczycy szybko prześcignęli neandertalczyków, a jeśli mowa o cywilizacyjnym zaawansowaniu: żyli w skupiskach (do stu osobników) i już nie tylko w jaskiniach — potrafili budować szałasy, a nawet prymitywne chaty, ubierali się w skóry, oswoili psowate. Zmarłych chowali, malując ich uprzednio ochrą i ozdabiając. Udoskonalali język i systemy symboliczne, w tym sztukę (wymieńmy choćby figurki paleolitycznych Wenus i naskalne malowidła w Lascaux).
Cywilizacja europejska zaczęła kształtować się po ostatnim zlodowaceniu: 10–15 tysięcy lat temu. Na terenach, na których dziś rozciąga się Litwa, pojawili się wtedy ludzie z Cro-Magnon — wcześniej byłoby tu dla nich zbyt zimno. Jeśli jednak nasi przodkowie osiedlali się tutaj już dawniej, mniej więcej 40 tysięcy lat temu, to żyli w bardzo surowym klimacie, w tundrze, wśród stad renów, mamutów i nosorożców włochatych.
Gdy stopniały ostatnie lodowce, w miejscu dzisiejszego Morza Bałtyckiego powstało ogromne jezioro. Ostatni raz zbiornik ten był częścią oceanu około 5 tysięcy lat p.n.e. Licząc od tamtego czasu, już niewiele się zmienił: był i jest szarawym, niezbyt głębokim, mglistym akwenem, różniącym się znacznie od błękitnego Morza Śródziemnego. Znakiem rozpoznawczym Bałtyku jest bursztyn — jeden z symboli Litwy.
W niedalekiej przeszłości, bo zaledwie 3 tysiące lat p.n.e., uformowała się Mierzeja Kurońska — wyjątkowo piękny, stukilometrowy wąski półwysep z pasmem wydm, oddzielający od Bałtyku tereny u ujścia Niemna i Zalew Kuroński, bogatą w ryby słodkowodną lagunę.
Jedną z przyczyn pewnego zapóźnienia historycznego Litwy względem europejskich sąsiadów było właśnie zlodowacenie, które nie dotknęło południowej i większej części zachodniej Europy. Podczas gdy na północy kontynentu wciąż żyli prymitywni myśliwi, na południu i zachodzie rozwijała się już cywilizacja, w Afryce w zjednoczonym Egipcie rozkwitały zaś idee państwowości, nauka i wyrafinowana sztuka. Z kolei na wybrzeżu Morza Bałtyckiego brakuje wulkanów i trzęsień ziemi niszczących dawniej i dziś kraje Południa. Nie ma tu zresztą żadnych gór, a tylko wyrzeźbione przez cofający się lodowiec niziny z licznymi jeziorami oraz kręte doliny rzek z urwistymi brzegami. Lodowiec zostawił po sobie także ogromne kamienie, spośród których najsłynniejszy (choć wcale nie najokazalszy) jest Puntukas — ponadsześciometrowy granitowy głaz leżący niedaleko Onikszt, przyniesiony przez masy lodu około 20 tysięcy lat temu z Finlandii.
Lodowiec uformował także litewskie wzniesienia zlokalizowane przede wszystkim na wschodzie kraju — w regionach Auksztoty (Aukštaitija; lit. aukštas — wysoki) i Dzukii (Dzūkija). Nieopodal czternastowiecznego zamku w Miednikach Królewskich (w pobliżu dzisiejszej granicy z Białorusią) znajduje się Wysoka Góra (Aukštojas), najwyższe wzniesienie na Litwie, liczące 294 metry n.p.m. Pasmo Wysoczyzny Miednickiej ciągnie się od Oszmiany po Wilno — należy doń na przykład wileńska Góra Trzykrzyska. Rzecz jasna, te i podobne wzniesienia nazywa się górami tylko na mocy tradycji, tak naprawdę są to relatywnie niewielkie wzgórza. Zachodni region Litwy — Żmudź (Žemaitija; lit. žemas — niski), rozciągająca się bliżej morza — ma niższe wysokości bezwzględne, ale i w jego centrum przycupnął masyw ze znanymi szczytami: Miedwegołą (Medvėgalis; 235 metrów n.p.m.), Girgždūtė i Dievytis (Dyvitis). Opiewany przez późnoromantycznego poetę Maironisa (Jonas Mačiulis) i innych pisarzy, choć ustępuje wzniesieniom Auksztoty o prawie sześćdziesiąt metrów, to jednak na wielu robi wrażenie. Trzecie pasmo wyżyn, dużo niższe niż dwa poprzednie, leży na południu Suwalszczyzny, przy granicy z Polską. Pagórkowate ukształtowanie terenu utrudniało uprawę roli, toteż rolnictwo najszybciej rozwijało się w północnej, równinnej części regionu. Niemało osób uważa, że malowniczy krajobraz odbija się w charakterze Litwinów i dlatego są oni pełni polotu i skłonni do snucia fantazji.
Wśród wzgórz rozrzucone są jeziora, płyną rzeki i strumienie. Cieków wodnych naliczono na Litwie nawet 7 tysięcy, większość z nich składa się na zlewisko Niemna (Nemunas), najważniejszej litewskiej rzeki, której długość od źródeł w okolicach białoruskiego Mińska po ujście do Zalewu Kurońskiego wynosi 937 kilometrów; dla Litwinów to rzeka-symbol, a ich ojczyznę często nazywa się „krajem nadniemeńskim”. Na litewską wyobraźnię kulturową równie mocno oddziaływał dopływ Niemna — Wilia (Neris) przepływająca przez stolicę — Wilno; nie bez znaczenia są także inne cieki wpadające do Niemna: Niewiaża (Nevėžis), Dubissa (Dubysa), Szeszupa (Šešupė). Pozostałe istotne rzeki: Wenta, zwana też Windawą (Venta) i Musza (Mūša) uchodzą nie do Niemna, lecz — już na Łotwie — do Bałtyku. Jezior jest w Litwie około 4 tysięcy; jak na niewielki kraj to bardzo dużo. Zwykle są wąskie i długie, czasem w kształcie zbliżonym do okręgu, na przykład Duś (Dusia), Rakiewo (Rėkyva) czy znajdująca się dziś na terytorium Białorusi Narocz (Narutis); z kolei Galwe (Galvė) obok Trok, Rubiki (Rubikiai) i Płotele (Plateliai) mają wiele wysp. Wody dawały żywność, umożliwiały uprawę roli, transport (w tym po lodzie), wreszcie — stanowiły naturalną zaporę chroniącą przed wrogami.
Teren tak czy inaczej był trudno osiągalny ze względu na gęste lasy, które pokryły go po cofnięciu się lodowca. Lasy zresztą również są symbolem Litwy — to właśnie one jako pierwsze rzucały się w oczy przyjezdnym z innych krajów. Podobne puszcze rosły niegdyś w całej Eurazji, od Atlantyku po Pacyfik, tyle że na Litwie przetrwały dłużej niż w zachodniej części kontynentu. Pewne pojęcie o niegdysiejszych europejskich lasach dają Puszcza Grodzieńska rozciągająca się na południe od Wilna oraz Puszcza Białowieska w średniowieczu należąca do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dobrze znany jest fragment Pana Tadeusza, w którym Adam Mickiewicz wspomniał litewską puszczę — matecznik zwierząt: „Szczęściem, człowiek nie zbłądzi do tego ostępu, / Bo Trud i Trwoga, i Śmierć bronią mu przystępu”1. Zbliżony, uznawany za klasyczny opis litewskich lasów pozostawił autor współczesny Mickiewiczowi — Szymon Dowkont (Simonas Daukantas)2, pierwszy historyk tworzący po litewsku:
Traw tam nie było tylko splątane kłącza i wijące się wokół siebie pędy. Świerki i sosny o nieobjętych pniach jedne przez drugie wyciągały się ku niebu tak, że nie dostrzegłbyś ich wierzchołków; posiwiałe, liczące sobie setki lat dęby brodatymi gałęziami jakby podtrzymywały się wzajemnie. W zagajnikach lipowych i brzozowych podobnie było, a klony, wiązy i graby, rosnąc między nimi, jakby odpychały je od siebie nawzajem tak, by się w jedno drzewo nie zrosły3.
Podróżować po kraju mogły niewielkie grupy pieszych albo konnych; transport kołowy był prawie niemożliwy. Rzeki były szersze i głębsze niż obecnie, mokradła nie do przejścia, a gleba po odwilży jeszcze długo zatrzymywała wodę. W odróżnieniu od innych państw europejskich, Litwa nie miała naturalnych granic, chyba że uznać za nie lasy. Szczególnie gęste i bagniste puszcze ciągnęły się na dzisiejszej Suwalszczyźnie, która była słabo zaludniona, a rolnictwo rozwinęło się tam późno. Trzęsawiska oddzielały mieszkańców Auksztoty od terenów nad Dźwiną (współcześnie na Łotwie). Miejscami, zwłaszcza na Żmudzi, na mokradłach wytyczano tajne szlaki — ułożone pod wodą kamienne ścieżki ukrywane przed wrogami.
Drewno i żywica przez stulecia były bodaj największymi skarbami Litwy, podobnie jak skóry zwierząt — od ogromnych niedźwiedzich, po futra gronostajów. W dobie średniowiecza kraj słynął z populacji turów i żubrów. Według legendy książę Giedymin (Gediminas) założył miasto Wilno po polowaniu na tura, a temu drugiemu ssakowi jest poświęcona szesnastowieczna Pieśń o żubrze Mikołaja Hussowskiego:
Najdzikszy stwór ten w puszczach litewskich się rodzi, A cielskiem tak ogromnym odznaczać się zwykł, Że kiedy łeb, konając, zwyciężon pochyli, Trzech chłopów może wpośród rogów jego siąść4.
Ostatni tur padł w 1627 roku; pozostały tylko rogi i kości tych zwierząt. Żubry niemal wyginęły, ale gatunek udało się odtworzyć dzięki osobnikom z ogrodów zoologicznych. Dziś w Litwie żubry żyją na wolności, najwięcej w okolicach Poniewieża. Niedźwiedzie zaś — długo będące symbolem kraju, podobnie jak Niemen czy bursztyn — zniknęły. Jeszcze pod koniec XVII wieku wierzono, że niedźwiedzice wychowują ludzkie dzieci; te ludowe opowieści stały się nawet pożywką dla literatury. Prawdopodobnie ostatni raz na Litwie upolowano niedźwiedzia w 1883 — co ciekawe, jest to rok, od którego liczy się początek litewskiego ruchu narodowego. W minionych latach zdarzało się, i to dość często, że niedźwiedzie docierały na terytorium państwa z Łotwy albo Białorusi i atakowały zwierzęta gospodarskie, straszyły przypadkowych przechodniów, po czym przepadały. Są tu gatunkiem chronionym i można mieć nadzieję, że w jakimś regionie Litwy osiedlą się na dłużej. Wytrzebiono także bobry, jednak obecnie są w kraju reprezentowane dość licznie.
Do fauny litewskiej należą również łosie, dziki, rysie oraz drobniejsze ssaki, a spośród większych ptaków — orły, głuszce, cietrzewie i łabędzie; są też węże, które Litwini niegdyś czcili, jadowite żmije, a nawet żółwie, zwane „żelaznymi żabami”. Dzisiejsze lasy i bagna litewskie to tylko niewielka pozostałość po tych dawnych. Ogromną część ich powierzchni wytrzebiono i osuszono na potrzeby rolnictwa; warunki dla niego na Litwie nie są zresztą szczególnie dobre: pogoda jest zmienna, wiosny dość suche, z przymrozkami, a lata deszczowe. Dobrej jakości gleby znajdują się jedynie na Suwalszczyźnie, Żmudzi i na północy Auksztoty.
Mówiąc o wpływie szerokości geograficznej na bieg historii, warto wspomnieć, że Litwa nie ma najcenniejszych zasobów naturalnych: ani złota, ani srebra, ani soli (w 1967 roku znaleziono niewielkie złoża nafty). Nawet bursztyn można wydobywać z ziemi tylko na terenie obwodu królewieckiego — na litewskie wybrzeże trafia on stamtąd morzem. Litwa ma wyłącznie pokłady torfu, wapienia, piasku, na bagnach rudy żelaza, a także źródła wód mineralnych. W dawnych czasach na jej ziemiach nie było też wielu żeglarzy — tym Litwini różnili się od Łotyszy, Estończyków, a zwłaszcza od Szwedów czy Duńczyków. Jedynie Kurowie, we wczesnym średniowieczu żyjący w okolicach dzisiejszych Połągi i Kłajpedy, docierali statkami do przeciwległych brzegów Morza Bałtyckiego, do których było im bliżej niż do Trok albo Wilna. Właśnie dlatego Kurowie byli majętniejsi od zamieszkujących leśne ostępy Litwinów.
Wróćmy jednak do naszych przodków. Z czasem wykształciły się trzy rasy (odmiany) gatunku ludzkiego: europeidzi o białej skórze, mongoloidzi o żółtawej skórze i wąskich szparach ocznych oraz negroidzi o czarnej skórze. Po ostatnim zlodowaceniu, czyli mniej więcej 10 tysięcy lat temu, na współczesnych ziemiach litewskich zjawili się właśnie europeidzi. Przybyli z południa (dzisiejszej Polski) i zachodu (dzisiejszych północnych Niemiec). Nie wiemy nic o języku, jakim się posługiwali, ale można ich już nazywać przodkami Litwinów, gdyż niewątpliwie ci wędrowni myśliwi odziani w skóry zwierząt przekazali im przynajmniej część swoich genów. Pierwsze siedliska europeidów odnaleziono w południowo-zachodniej Litwie. Pod względem kulturowym zalicza się je do starszej i średniej epoki kamienia (paleolitu i mezolitu), w rejonach bliżej równika zakończonej kilka tysięcy lat wcześniej. Ludzie, o których opowiadamy, byli koczownikami, osiedlali się na jakiś czas na brzegach jezior i rzek, polowali na reny (łosie, jelenie, dziki i inne znane dziś gatunki zwierząt pojawiły się w tych okolicach później). Potrafili posługiwać się siecią, haczykami do połowu, łukiem i strzałami o krzemiennych grotach oraz skrobakami do wyprawiania skór. Żywili się mięsem i rybami, oswoili psowate. Tam, gdzie się poruszali, ziemie były na wpół, a nieraz nawet całkowicie opustoszałe. Około 5 tysięcy lat p.n.e. przyszło ocieplenie, nasi przodkowie zaczęli porzucać wędrowny tryb życia i decydować się na osiadły. Wciąż jednak niewiele więcej możemy o nich powiedzieć; możliwe, że przynajmniej niektórzy praktykowali kanibalizm powszechny w tamtej epoce: nad jeziorem Kretony (Kretuonas), nieopodal Ignaliny, znaleziono liczące 6 tysięcy lat ludzkie kości ze śladami zębów.
Na okres między 4 i 3 tysiącleciem p.n.e., albo nieco wcześniej, datuje się na ziemiach litewskich młodszą epokę kamienia (neolit; w tym czasie w Mezopotamii, Egipcie i Indiach trwała już epoka brązu, gdzieniegdzie nawet żelaza): pojawiły się zagrody, a ludzie oprócz psów trzymali także bydło. Początkowo na zachodzie, a z biegiem lat coraz dalej na wschód, przyjmowały się rolnictwo i hodowla zwierząt. Ludzie neolitu używali ceramiki, łodzi i wioseł. Bogatsze było również ich życie duchowe: zachował się posąg bożka z ludzką twarzą, rytualne laski z głową łosia oraz ozdoby z bursztynu.
W tamtym okresie ogromne obszary Europy i Azji zostały zasiedlone przez ludy ugrofińskie — ich potomkami są Finowie, Estończycy i Węgrzy, a w Rosji wiele niezbyt licznych narodów, takich jak Maryjczycy, Mordwini czy Komiacy. Ugrofinowie nie handlowali z innymi ludami, gdyż nie bardzo mieli czym (chyba że toporkami z gładzonego kamienia wymienianymi na bursztyn), żyli w lasach i na bagnach, a przed aktywniejszymi plemionami wycofywali się na północ i północny zachód. Zdaje się, że na ich czele nie stali wodzowie, tylko szamani, więc byli uznawani za potężnych czarowników. Około 2,5 tysiąca lat p.n.e., albo nawet wcześniej, Ugrofinowie dotarli na dzisiejsze ziemie litewskie i zaczęli krzyżować się z mieszkającymi tu europeidami. Z tego powodu również oni w jakimś stopniu są przodkami Litwinów, którzy odziedziczyli po nich nieliczne hydronimy, na przykład nazwę rzeczki Tarandė (z kolei od niej wzięło się miano jednej z dzielnic Wilna; przed drugą wojną światową była to wioska zwana po polsku Taranda). W czasach historycznych ludy fińskie (oddzielone już wtedy od wspólnoty ugryjskiej) żyły tylko na północ od Dźwiny i w północnej Kurlandii.
Rozwój języków był procesem długim i złożonym, podobnie jak kształtowanie się gatunku Homo sapiens. Europeidzi pod względem językowym podzielili się na wspomnianych Ugrofinów, Indoeuropejczyków, Semitów i kilka innych rodzin, przy czym geograficznie najszerzej rozprzestrzeniły się języki indoeuropejskie — dzisiaj posługuje się nimi niemal połowa światowej populacji. W epoce neolitu istniała już, być może, wspólnota praindoeuropejska, która z czasem rozpadła się na wiele ludów, jej mowa zaś — na liczne dialekty. Z nich z kolei powstały języki odrębne, ale z drugiej strony nie tak od siebie odległe, by nie dało się wytropić ich wspólnego źródła. Do rodziny indoeuropejskiej należą niemal wszystkie języki naszego kontynentu, a więc na przykład litewski oraz łotewski.
Wciąż nie mamy pewności, gdzie znajdowała się kolebka Praindoeuropejczyków. Wielu naukowców, wśród nich słynna archeolożka litewskiego pochodzenia Marija Gimbutienė, sądziło (część z nich nadal nie zmieniła zdania), że pierwszą ojczyzną tych posiadających konie i wozy bojowe ludów były stepy między Dnieprem a Wołgą, może też ziemie dzisiejszego Kazachstanu. Stamtąd w 4 albo na początku 3 tysiąclecia p.n.e. miały one dotrzeć do Europy. Zdaniem Gimbutienė (zgadza się z nią zresztą zdecydowana mniejszość historyków) wojownicy ci zniszczyli wcześniejszą, bardziej humanitarną kulturę zastaną na kontynencie, w której władzę sprawowały kobiety — jej pozostałościami mogą być boginie, laumy i czarownice. Dopiero po tym podboju zaczęli dominować mężczyźni. Według wielu badaczy dzielili się oni na trzy warstwy: kapłanów, wojów oraz rolników, z czasem do ostatniej dołączyli kupcy (owe grupy do dziś zachowały się w indyjskim systemie kastowym; Indoeuropejczycy dostali się nie tylko do Europy, ale i — przez dzisiejsze Iran i Afganistan — do Indii). Czcili naturę: niebo i ziemię, wodę i ogień, słońce i księżyc, pioruny, a następnie każdy z ludów wytworzył własną religię politeistyczną.
Według dalszych koncepcji kolebka Praindoeuropejczyków leżała w klimacie umiarkowanym, w strefie lasów, może nawet niezbyt daleko od Litwy, gdyż większość języków indoeuropejskich w podobny sposób nazywa wilka, jelenia, bobra, niedźwiedzia, dąb, brzozę i świerk (ale już nie morze). Jeszcze inni naukowcy twierdzą, że źródeł kultury praindoeuropejskiej trzeba szukać na Kaukazie, ponieważ języki indoeuropejskie mają wiele wspólnych słów odnoszących się do tamtejszego krajobrazu (należy do nich także „wino”).
Naukowcom dzięki badaniom porównawczym w dużym stopniu udało się odtworzyć praindoeuropejszczyznę. Niemiecki językoznawca August Schleicher w połowie XIX wieku napisał w zrekonstruowanym języku bajkę zwierzęcą zaczynającą się zdaniem: „Avis, jasmin varnā na ā ast, dadarka akvams, tam, vāgham garum vaghantam…”, co oznacza: „Owca pozbawiona wełny zobaczyła konie, z których jeden ciągnął ciężki wóz…”. W opowiastce występują więc słowa całkowicie lub w dużym stopniu przypominające litewskie wyrazy: „avis” (owca), „vilna” (wełna), „ne esti (nesti)” (nie jest), „ašva” (dawne litewskie słowo oznaczające klacz), „tą” (tego), „važį” (wóz; Acc.), „vežantį” (wiozący)… Litewszczyzna jest wszak archaiczna — zachowała wiele rdzeni i form gramatycznych, które inne języki indoeuropejskie straciły w trakcie rozwoju. Uznaje się, że istnieje sześć modelowych języków indoeuropejskich: sanskryt, klasyczne greka i łacina, gocki, staro-cerkiewno-słowiański oraz właśnie litewski. Jedynie ten ostatni jest powszechnie używany do dziś.
Archaiczność litewskiego na tle pozostałych języków indoeuropejskich wynika stąd, że zmieniał się on powoli — przodkowie Litwinów żyli w izolacji, daleko od najważniejszych szlaków europejskich i w małym stopniu brali udział w wymianie kulturowej. Uważa się, że strukturalnie litewski odpowiada łacinie z mniej więcej III wieku p.n.e. Już w XV stuleciu Jan Długosz twierdził, że litewszczyzna, nie licząc niewielkich różnic, to łacina. Jest tutaj rzecz jasna sporo przesady, ale faktycznie oba języki mają dużo wspólnych form gramatycznych i słów, łącznie z tymi najczęściej używanymi jak: „vyras” (łac. vir — mąż, mężczyzna) albo „ugnis” (łac. ignis — ogień). Popularyzowano także pogląd, że język litewski jest szczególnie bliski sanskrytowi. To również zbyt mocne stwierdzenie, ich podobieństwa wcale nie są zauważalne na pierwszy rzut oka. Nie zmienia to jednak faktu, że ten pierwszy jest niezwykle cennym materiałem dla językoznawców — indoeuropeistów. W XVIII i XIX wieku to przekonanie o wyjątkowości i „doskonałości” języka litewskiego pomagało podbudowywać i podtrzymywać zanikającą litewską tożsamość.
Na kontynencie europejskim Indoeuropejczycy rozprzestrzenili się w różnych kierunkach. Około 2 tysięcy lat p.n.e. nad Bałtykiem i dalej na wschód osiedliła się jedna spośród ich grup ludnościowych — Bałtowie. Asymilowali oni bądź wypierali dotychczasowych mieszkańców tych ziem. Bałtowie opanowali wtedy terytorium sześć razy większe od tego, jakie dziś zajmują ich potomkowie, czyli Litwini i Łotysze: od dolnej Wisły po górne biegi Dniepru i Wołgi, a na północy — do obecnego Pskowa i Nowogrodu Wielkiego. Wskazują na to hydronimy, na przykład nazwa rzeki Upa (lit. upė — rzeka) płynącej przez rosyjskie miasto Tuła albo polskiego jeziora Hańcza (lit. antis — kaczka). W kierunku południowym Bałtowie sięgali okolic dzisiejszego Kijowa. Było ich na tych terenach zapewne w granicach pół miliona.
Nie jest do końca jasny związek Bałtów ze Słowianami. Zwykle uważa się, iż istniała bałtosłowiańska wspólnota językowa, która z czasem uległa rozpadowi. Rosyjski językoznawca Władimir Toporow sądził, że języki słowiańskie wyrosły z bałtyjskich, są więc od nich młodsze (podobnie jak angielski wywodzi się z pnia języka germańskiego). Niezależnie od tego, jak było w rzeczywistości, pod względem językowym Bałtowie są bliżsi Słowianom niż na przykład Germanom, Celtom albo Italikom. Argumentem za słusznością tej hipotezy jest obecność licznych analogii w leksyce tych dwóch grup językowych (na przykład lit. ranka — ręka, lit. galva — głowa). Języki bałtyjskie wraz ze słowiańskimi, indyjskimi i aryjskimi należą do grupy języków satemowych, a więc takich, w których słowo oznaczające liczbę „sto” zaczyna się od głoski [s] lub [sz].
Bałtowie zasiedlili swoje terytoria jeszcze w okresie neolitu, następnie tworzyli tam kultury epoki brązu i żelaza (ta ostatnia trwała aż do średniowiecza). Podobnie jak wcześniej ten rozwój w porównaniu choćby z regionem basenu Morza Śródziemnego był powolny — wśród Bałtów panowały wciąż dość prymitywne metody uprawy roli i zwyczaje. A jednak zaczęli oni wtedy nawiązywać kontakty ze światem antycznym, czy też — inaczej mówiąc — śródziemnomorskim. Dzięki temu Bałtowie trafili na karty greckich i rzymskich źródeł pisanych. Zwykle uważa się, że jako pierwszy wspomniał o nich rzymski historyk Publiusz Korneliusz Tacyt. W swojej Germanii z około 98 roku, przedstawiając ludy germańskie, pisał o ich wschodnich sąsiadach — Estach (łac. Aestiorum gentes). Jego zdaniem uprawiali oni ziemię, zboża i inne rośliny lepiej i z większą pieczołowitością niż niezdarni Germanowie; na wybrzeżu zbierali bursztyn, na który mówili glesum; ich zwyczaje i odzienie były takie jak u Swebów, ale język mieli bliższy Brytom. Trzeba tu dodać, że w czasach Tacyta Swebami nazywano kilka plemion germańskich (stąd późniejsi „Szwabowie”), Brytowie zaś mieli pochodzenie celtyckie. Starożytny historyk odnotował też co nieco na temat wierzeń i kultury walki Bałtów: mieli oni czcić boginię matkę, nosili amulety z wizerunkiem dzika, a mieczy używali rzadziej niż kijów.
Estowie pojawiają się także w innych źródłach. W XX wieku językoznawca Kazimieras Jaunius od ich miana utworzył termin „Ajstowie”, który następnie długo stosowano na określenie dawnych Bałtów. Twierdzono, że istniał niegdyś przymiotnik aistus — „prawdziwy, czysty, szlachetny”, a więc oznaczający niemal to samo, co w sanskrycie słowo arja. Leksem aistus próbowano zrekonstruować na podstawie litewskiej nazwy Zalewu Wiślanego — Aistmarės, czyli „zatoka czystej, słodkiej wody”, choć wyraz Aistmarės jest neologizmem.
Współcześni badacze są jednak skłonni sądzić, że „Estowie” tłumaczyć można po prostu jako „ludy Wschodu” (jak niemieckie Ost czy angielskie East) i nazywać tak nie tylko Bałtów, ale i plemiona fińskie. Swoją drogą, z czasem to określenie zaczęto odnosić wyłącznie do Estończyków — liczą oni zresztą swoją pisaną historię, podobnie jak Litwini, od Germanii Tacyta. Z kolei wspomniane już słowo glesum skojarzyć można z niemieckim Glas i angielskim glass (szkło), mimo że niektórzy twierdzą, że w bałtyjskich dialektach istniał rzeczownik glysis (bursztyn). Z tych powodów dzisiejsi profesjonalni uczeni zwykle nie używają terminu „Ajstowie”, choć wśród amatorów wciąż jest on popularny. Zastąpiło go miano „Bałtowie”, zaproponowane jeszcze w połowie XIX wieku przez profesora uniwersytetu w Królewcu Georga Nesselmanna. Utworzył je oczywiście od nazwy „Bałtyk” (pochodzącej albo od przymiotnika „biały” [lit. baltas], albo od pruskiego określenia bagien lub nawet od niemieckiego Belt — cieśnina). Sami Bałtowie z pewnością nie mieli dla siebie jednej wspólnej nazwy. Około pięćdziesięciu lat po Tacycie grecki geograf Klaudiusz Ptolemeusz wymienił Galindów, Sudowów i jeszcze kilka innych plemion żyjących na wschód od Wisły; jak się zdaje, to pierwsze wiarygodne źródło historyczne, w którym mowa o części Bałtów.
Brąz na wybrzeże Bałtyku sprowadzano z różnych regionów Europy. Znajduje się wykonane z niego narzędzia, broń i ozdoby datowane już na 2 tysiąclecie p.n.e. Pojawiły się wówczas osady obronne budowane na wzgórzach lub kopcach (lit. piliakalniai — góry zamkowe), które stały się kolejnym symbolem Litwy. Na jej dzisiejszych ziemiach jest co najmniej osiemset takich antropogenicznych wzniesień, wśród nich imponujące Įpiltis na północnej Żmudzi, Urdomin na południowej Suwalszczyźnie, Šeimyniškėliai pod Oniksztami, tak zwana Góra Palemona we wsi Średniki nad Niemnem czy wreszcie symbol państwowy — Góra Giedymina w centrum Wilna. W tym przypadku można już mówić o początkach architektury, choć były to jeszcze budowle ziemne. Zamki Litwini zaczęli stawiać dopiero w średniowieczu, wcześniej po prostu wygładzali i umacniali zbocza naturalnych wzgórz, by na ich szczytach chronić się przed wrogami za drewnianą palisadą. Poza tym palone na nich ogniska i wysyłane stamtąd sygnały dymne pomagały utrzymywać osadom kontakty nawet mimo znacznych odległości.
Epoka żelaza na ziemiach litewskich również była opóźniona, lecz już nie tak bardzo jak wcześniejsze okresy — tylko o kilkaset lat. Wyroby żelazne pojawiły się tu około 500 roku p.n.e.; lżej było pracować, korzystając z nich, za to narzędzia z brązu jeszcze długo przewyższały je trwałością (kamienne i kościane też były w użyciu). Początkowo surowiec przywożono z innych regionów Europy, ale z czasem Bałtowie nauczyli się czerpać z dostępnych na miejscu złóż rud darniowych. Po epoce żelaza przyszło średniowiecze, a jego obraz odtwarzamy już nie tylko dzięki archeologii i językoznawstwu, ale i na podstawie źródeł pisanych.
Życie było wtedy — w porównaniu z dzisiejszym — wszędzie podobne i monotonne, do tego nie zmieniało się prawie w ogóle przez całe stulecia. A jednak rozwój cywilizacyjny przyspieszał, przeobrażała się na przykład ceramika. W neolicie była to ceramika sznurowa, wiązana z wczesnymi osadnikami indoeuropejskimi, z których jeszcze nie wyodrębnili się Bałtowie. W epoce brązu pojawiła się charakterystyczna dla tych plemion ceramika sztrychowana (kreskowana), a następnie szorstka. We wczesnym średniowieczu Bałtowie zaczęli stosować koło garncarskie i wypalać gliniane naczynia w piecu. Doszło też do zróżnicowania sposobów pochówku i zwyczajów pogrzebowych. Uprzednio, w epoce kamienia, zmarłego składano w ziemnym dole na boku, w pozycji embrionalnej — być może chodziło o to, by narodził się ponownie. Ciałopalenie upowszechnione w epoce brązu było popularne także w epoce żelaza i utrzymało się aż do chrztu Litwy w obrządku chrześcijańskim. Obok zwłok w ziemi umieszczano broń, narzędzia i ozdoby; w przypadku wojów — końskie głowy albo zęby.
Podobnie jak wcześniej, polowano na tury, żubry, niedźwiedzie i inne zwierzęta, których mięso było istotnym elementem diety. Skóry bobrów, kun i różnych małych ssaków przeznaczano na wymianę — odgrywały więc rolę środka płatniczego. Myślistwo i rybołówstwo ustępowały jednak rolnictwu; w tamtym czasie stosowano w nim technikę wypaleniskową. Uprawiano pszenicę, jęczmień i proso (tego ostatniego w dzisiejszej Litwie już prawie nie ma). Żyto było rzadkie, a chleb z niego uważano za najsmaczniejszy. Posługiwano się motyką, potem upowszechniła się drewniana socha z metalowym lemieszem: ciągnęły ją konie wykorzystywane również do walki, a w razie potrzeby jako pożywienie. Wydaje się, że Bałtowie pili też końskie mleko. Ponieważ klimat był wilgotniejszy niż obecnie, konieczne okazywało się suszenie zboża w suszarniach. Siano groch, fasolę, konopie i len; Bałtowie znali jabłka, wiśnie i inne drzewa owocowe oraz niektóre warzywa, takie jak marchew i cebulę. Kapusta pojawiła się około XIII wieku (gdy Prusowie zobaczyli jedzących ją Krzyżaków, stwierdzili, że żują trawę jak konie). Ziemniaki przywiezione z Ameryki zaczęły upowszechniać się w XVII stuleciu (mówi się, że najwcześniej uprawiano je w Retowie), a pomidory dopiero po pierwszej wojnie światowej.
W gospodarstwach trzymano nie tylko konie, lecz także byki, krowy, owce, kozy, drób, zapewne też świnie i oczywiście psy. Z pewnością nie było kotów: ich kości są datowane na połowę XIV wieku (znaleziska z Kiernowa). Wiemy wiele o pszczelarstwie Bałtów. Dzikie pszczoły zakładały roje w dziuplach drzew; ludzie sprzedawali wosk, a miód zwykle traktowali jako przysmak, wytwarzali ponadto miód pitny — bodaj jedyny znany im napój alkoholowy. Dawne pszczelarstwo i stopniowe oswajanie tych owadów pozostawiły wyraźne ślady w języku i obyczajowości, na przykład wyłącznie o pszczole Litwini mówią, że umiera, a nie zdycha, więc symbolicznie zrównują ją z człowiekiem. Językoznawca i semiotyk Algirdas Julius Greimas dogłębnie zbadał tradycję bičiulystė, czyli wspólnego uprawiania pszczelarstwa, widząc w niej istotny fundament społeczności Bałtów i ich życia duchowego. Warto wspomnieć, że litewskie słowo bičiulis oznacza „zażyły, bliski przyjaciel”.
Bałtyjską komórkę społeczną tworzyły duże, wielopokoleniowe rodziny — ich członkowie razem uprawiali ziemię, gromadzili majątek i bronili się przed intruzami czy zagrożeniami, które mogli stanowić nie tylko innojęzyczni przybysze, ale i sąsiedzi. Bałtowie zresztą, często cierpiący na brak żywności i różnych dóbr, sami także wędrowali na obce ziemie w celach rabunkowych. Do wypraw i najazdów dochodziło najczęściej zimą ze względu na łatwość podróżowania po zamarzniętych rzekach i mokradłach. Od dziesięciu do dwudziestu rodzin tworzyło grupę i zwykle osiedlało się wokół góry zamkowej; takich wczesnych osad najwięcej było na pagórkowatych terenach Żmudzi oraz w Auksztocie. Chaty były kurne, drewniane, kryte słomą, a zwierzęta gospodarskie mieszkały wraz z ludźmi. Podobne prymitywne domy, nazywane numas, na Żmudzi przetrwały do XVII wieku, gdy zaczęły pełnić funkcję obór albo kuchni letnich. Budynki konstruowano z kłód drewna, obok chat stawiano spichlerz i łaźnię, którą Bałtowie najpewniej przejęli od Finów.
W epoce brązu i żelaza prowadzono wymianę towarów — wiemy, że w wielu gospodarstwach były przedmioty wykonane w dalekich stronach. Trakty handlowe obejmowały przede wszystkim duże rzeki oraz morze. Bursztyn docierał nie tylko do Grecji i Rzymu, ale i do Egiptu, Mezopotamii, a na wschodzie — do górnego biegu Jeniseju. Natomiast na ziemie litewskie trafiały nawet wyroby hetyckie z obszaru dzisiejszej Turcji. Po jakimś czasie Bałtowie zaczęli sprzedawać drewno, skóry, wosk, a kupować nie tylko broń i narzędzia, lecz również sól, tkaniny i ozdoby. Oprócz kupców pojawiali się rzemieślnicy, głównie kowale darzeni ogromnym szacunkiem. Tacyt odnotował, że Estów nie obchodziły pieniądze i dziwili się, gdy oferowano im je za bursztyn; rzymskie monety są jednak znajdowane także na terenach Litwy. Płacidłami były też kawałki złota lub srebra albo zwierzęce skórki. Własne monety Litwini wybijali dopiero w okresie Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Niewiele możemy powiedzieć o wczesnej strukturze społecznej i kulturze duchowej Bałtów. Spośród tych, którym powodziło się lepiej, wybierano wodzów plemienia albo danej ziemi, tytułowano ich rykis (wyraz przypomina łac. rex i sanskr. radża) albo kunigas (por. niem. König, szw. konung, ang. king, ros. kniaz’). Z czasem słowem kunigas zaczęto nazywać księży, a świeckich władców kunigaikštis, czyli „książę”. Doszło do wykształcenia się warstwy szlachetnie urodzonych i gospodarzy (chłopów), byli też niewolnicy (jeńcy albo przestępcy), jednak nie tak liczni jak w Grecji lub w Rzymie.
Podobnie jak dawni Indoeuropejczycy, Bałtowie czcili ciała niebieskie, ogień, pioruny, święte drzewa i lasy, wierzyli w czarownice i laumy, a niewykluczone, że także w życie pośmiertne określane mianem anapilis (zaświaty) albo dausos (niebiosa). Źródła pisane wspominają o bałtyjskim kulcie węży, którego relikty przetrwały do XIX i XX wieku. Bałtowie prawdopodobnie nie mieli świątyń (choć wiele o nich mówili romantycy). Istnieli odprawiający rytuały wieszczkowie i wajdeloci porównywalni z czarownikami i szamanami z innych grup etnicznych, wydaje się jednak, że nie tworzyli oni odrębnej warstwy społecznej. Jeśli chodzi o charakter i mentalność Bałtów, jesteśmy skłonni mówić o nich w samych superlatywach: pracowici, pokojowi, gościnni, szanujący przyrodę, gotowi dbać o bliźnich homines humanissimi — „najbardziej ludzcy z ludzi”, jak pisał w XI wieku niemiecki kronikarz Adam z Bremy. W rzeczywistości Bałtom, nie inaczej niż wielu plemionom w tamtych czasach, nie brakowało okrucieństwa, skłonności do podstępu, różnych cech właściwych grabieżcom, a także nieporadności i ponuractwa — notują to wszyscy im współcześni, niekoniecznie nastawieni do nich negatywnie.
W 476 roku w południowej Europie doszło do katastrofy: upadło Cesarstwo Rzymskie, którego cywilizacyjny wpływ odczuli również Bałtowie. Przetrwało ono wprawdzie kolejne tysiąc lat na wschodzie w postaci Cesarstwa Bizantyńskiego, na zachodzie zaś w jakiejś mierze odtworzyli je papieże i cesarze niemieccy, jednak oczywiście to już nie było to samo.
Tymczasem Bałtowie nadal żyli na uboczu, z dala od dziejowej zawieruchy. O Estach (Ajstach) wspominali autorzy wczesnośredniowieczni, ale przodkowie Litwinów znaleźli się w polu widzenia Europy dopiero około ośmiuset lat po Tacycie i Ptolemeuszu.
Dawni Bałtowie wcześnie zaczęli dzielić się na plemiona, z których następnie ukształtowały się narody. Nie mamy dużej wiedzy na temat tego procesu: wskazano wiele jego przyczyn, przede wszystkim związanych z wpływami poprzednich mieszkańców ziem zasiedlanych przez Bałtów oraz ich sąsiadów. Spora część Bałtów żyła daleko na wschodzie; spośród nich najlepiej rozpoznani są Galindowie (nie należy ich mylić z Galindami osiadłymi na Mazurach, opisywanymi przez Ptolemeusza).
Poczynając od epoki wędrówek ludów, mamy więcej wiadomości o dość bliskich krewnych Bałtów, czyli Słowianach, którzy żyli na południu — zaczęli wówczas przemieszczać się na północ wzdłuż Dniepru i jego dopływów, dotarli do górnego biegu Dźwiny i rejonów dzisiejszego Pskowa oraz Nowogrodu Wielkiego. Tam nawiązali kontakty z Finami, a około VIII–X wieku ostatecznie wbili się klinem pomiędzy wschodnich a zachodnich Bałtów. Pod naporem słowiańskim wielu z nich z biegiem rzek przeniosło się na zachód, na obecne ziemie Białorusi i Litwy, ci zaś, którzy zostali, powoli zeslawizowali się i zanikli; ich asymilację bardzo przyspieszył chrzest Słowian i towarzyszące mu przemiany kulturowe. A jednak Galindowie, żyjący na zachód od Moskwy w okolicach współczesnego Możajska, którego nazwa ma bałtyjskie pochodzenie (od rzeki Możajki; bałt. mažoji — mała), przetrwali przynajmniej do XII wieku. Walczył z nimi jeszcze Jerzy I Dołgoruki, założyciel Moskwy. W pasie Psków–Połock spotyka się ślady Bałtów do XIII stulecia, a więc do okresu panowania litewskiego króla Mendoga (Mindaugas). Warto wspomnieć, że Bałtowie wschodni żyli przemieszani z plemionami fińskimi.
Co ciekawe, ze wschodnimi Bałtami nierozerwalnie związana jest etnogeneza Białorusinów, których przodkowie, Słowianie wschodni, asymilowali część ludów bałtyjskich (na przykład Jaćwingów). Co prawda nazwa „Białoruś” oznacza nie „Bałtycka Ruś” (baltiškoji), a „Biała Ruś” (baltoji), ale w języku białoruskim można napotkać słowa litewskie, chociażby putra — zacierka, dzirwan (lit. dirvonas) — ugór, wencer (lit. venteris) — więcierz; niektóre z nich są bardzo stare, inne zaczerpnięto z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. W białoruskim nie brakuje także bałtyjskich nazwisk — Butrym, Rymsza. Istnieją analogie w mitologiach, folklorze, zwyczajach weselnych, ubiorach, ozdobach oraz technice budowania domów. Podobnie jak Litwini, Białorusini praktykowali kult żmij i kamieni. Z drugiej strony w litewskim jest wiele zapożyczeń z białoruskiego. Wydaje się, że mieszkańcy dzisiejszych terenów Białorusi, a częściowo również Litwy, długo byli bilingwalni, a ich języki wówczas nie różniły się tak bardzo jak współcześnie.
Na przeciwległym pograniczu terytorium zasiedlonego przez Bałtów — między Niemnem a Wisłą, a nawet nieco dalej na zachód (do rzeczki Parsęty) — żyły plemiona Prusów; około XVI wieku stały się one narodem pruskim, który niewiele później się zgermanizował. Nazwa „Prusowie” (po polsku często jako „Prusacy”) przeszła na tamtejszych Niemców, w dużej mierze potomków niegdysiejszych bałtyjskich Prusów.
W źródłach historycznych Prusowie są wzmiankowani od IX wieku (o Litwinach i Niemnie jeszcze wtedy nie wiedziano). Ich nazwę wiąże się ze słowami prusti (dobrze rosnąć, rozkwitać), prausti (myć), a nawet z sanskryckim imieniem praojca Puruszy, z którego ciała miał powstać świat. Istniało przynajmniej dziesięć plemion pruskich; na przykład na południe od współczesnego obwodu królewieckiego żyli Natangowie, na północ od nich, aż po Mierzeję Kurońską — Sambowie, nad Zalewem Wiślanym — Warmowie, na południowy wschód od nich, na terenach obecnej Polski — Bartowie, trochę dalej na południe i wschód — Galindowie zachodni, w rejonie Wystruci (dzisiejszy Czerniachowsk) i Gołdapi — Nadrowianie, a w okolicach Tylży (dzisiejszy Sowieck) i litewskiego miasteczka Pojegi — Skalwowie. Wydaje się, że klany pruskie w ostatnich dwóch wymienionych regionach się zlituanizowały. W porównaniu z większością Bałtów Prusowie byli majętni, mieli więcej kontaktów z Zachodem, a nawet miasta, między innymi Truso (dzisiejszy Elbląg) czy Tuwangste (dzisiejszy Królewiec). Dzięki sprzyjającemu położeniu, handlowi bursztynem i żyznym ziemiom najlepiej wiodło się plemieniu Sambów, które przetrwało najdłużej — do XVIII wieku.
Powstało wiele legend poświęconych Prusom, jedna z nich opowiada o pierwszych pruskich władcach: braciach Waidewucie i Brutenie. Zgodnie z przekazem średniowiecznego niemieckiego kronikarza Szymona Grunaua byli oni Skandynawami z Gotlandii. Prusowie obrali Waidewuta na swojego króla, a Brutena na najwyższego kapłana — krewe-krewejto (krivių krivaitis). Rodzeństwo zbudowało zamek oraz świątynię Rikojot (Romowe), właściwie — zapoznało zachodnich Bałtów z cywilizacją; działo się to w VI wieku. Waidewut i Bruten złożyli się w ciałopalnej ofierze bogom. Ten pierwszy miał dwunastu synów, których imionami nazwano plemiona pruskie, a także Litwę — odziedziczyła miano po najstarszym z nich: Litwo (Liphto, Lyttpho); imię Brutena nosił zaś cały kraj — w łacińskich kronikach notowana jest nie tylko Prussia (Borussia), ale i Prutenia (Brutenia).
W świętym miejscu Rikojot przez cały rok zielenił się potężny dąb, a w jego konarach widniały trzy posągi: najwyższego boga Perkūnsa (Perkūnas), boga płodności i urodzaju Patrīmpsa oraz boga śmierci Patolsa (Pikuls). Przy drzewie składano ofiary i płonął tam wieczny ogień, a jeśli zgasł, czuwający przy nim wajdelota płacił za to życiem. Wizerunki tych samych bogów widniały na chorągwi Waidewuta; jej rysunek zostawił Grunau — ukazuje nie tylko wspomnianą trójcę, ale i dziwne, dotąd nieodczytane znaki. Jak to w legendach, można przyjąć, że prawda historyczna miesza się tu ze zmyśleniem i z magiczną interpretacją wydarzeń. Z pewnością jednak Waidewut i Bruten są typowymi bohaterami mitycznymi, którzy porządkują i nazywają świat.
Nieco więcej można powiedzieć o języku pruskim, ponieważ mamy jego zabytki. Dają one pojęcie o tym, że mowa Prusów różniła się znacznie od innych dialektów bałtyjskich i że była najbardziej archaiczna z nich wszystkich, a przy tym bliższa litewskiemu niż łotewskiemu. Prusowie wrócą jeszcze na karty tej książki, bowiem podobnie jak Litwinom i Łotyszom udało się im stać narodem historycznym.
Narodu takiego nie zdążyli utworzyć Jaćwingowie — zachodni Bałtowie żyjący pomiędzy Prusami a Litwinami. Jak się zdaje, zajmowali oni trzy terytoria: Sudawię (od ziemi Nadrowian po Niemen), Dajnawę (nieco dalej na wschód) i Jaćwież (na południe od wcześniej wymienionych, aż do rzeki Bug, a z czasem — Narwi). Mieszkająca tam ludność posługiwała się dialektami języka jaćwieskiego, przypominającego pruski. Pozostało po nim wiele nazw miejscowych, na przykład miasto Sejny (seina — trawa na brzegu rzeki), rzeka Kirsna na Pojezierzu Olsztyńskim (być może od kirsnan — czarny), jezioro i wieś Sztabinki (stabis — kamień), litewska rzeczka i wieś Nedzingė (od rdzenia -ne(i)d- — ciek-nąć, płynąć). Nie jest zupełnie jasne, kiedy wymarł język jaćwieski; uważa się, że pod koniec XVI stulecia, choć niektórzy naukowcy sądzą, że w zakątkach zachodniej Białorusi i wschodniej Polski przetrwał do XIX wieku albo nawet do okresu sowieckiego. Jeszcze około 1860 roku 30 tysięcy osób żyjących między Grodnem a Brześciem Litewskim określało się jako Jaćwingowie, mimo że ich językiem był białoruski. W latach siedemdziesiątych XX wieku sensacją stał się słowniczek polsko-jaćwieski Pogańskie gwary z Narewu, znaleziony w północnej części Puszczy Białowieskiej przez Vjačesłava Zinova, mieszkańca Brześcia. Zawierał on 215 słów, spośród których większość była bez wątpienia bałtyjska. Publikacja ta jednak uważana jest przez wielu językoznawców za fałszywkę.
Jaćwingowie długo toczyli walki ze słowiańskimi sąsiadami, a równocześnie, być może, uczestniczyli wraz z nimi w wyprawach — w tym nawet do Bizancjum. Słynęli z odwagi (średniowieczni autorzy twierdzili, że Jaćwingowie wierzyli w metempsychozę — ich zdaniem dusze zabitych wojów odradzały się w innych ciałach). Pod koniec XIII wieku ziemie Jaćwingów spustoszyli Krzyżacy, mszcząc się za wsparcie udzielone Prusom podczas ich powstania przeciwko Niemcom. Wiele rodzin jaćwieskich przesiedlono wtedy pod Królewiec, na tereny zamieszkane przez Sambów. Wódz i krewe Skomand przeszedł na stronę Niemców, a drugi wódz, Skurda, ze swoimi podwładnymi wycofał się na Litwę. Ziemie Jaćwingów w dużej mierze się wyludniły i dopiero po kilkuset latach znów pojawili się tam liczni osadnicy.
Zabytki dziedzictwa jaćwieskiego są obecne przede wszystkim w dzisiejszej północno-wschodniej Polsce, w okolicach Suwałk i Augustowa, choć ich kopce grobowe i góry zamkowe (grodziszcza) znajdują się także na Białorusi w rejonie Nowogródka i w Litwie niedaleko Ejszyszek oraz Dziewieniszek. W Polsce i Litwie Jaćwingowie stali się wręcz obiektem kultu; swoje utwory poświęcili im tacy pisarze litewscy jak Vincas Pietaris i Vincas Krėvė-Mickevičius, a potomkami Jaćwingów nazywali się Kazys Boruta i Sigitas Geda.
Jak wiadomo, na północ od Litwy żyją dziś Łotysze — drugi naród bałtyjski, który przetrwał zawieruchy historii. Język łotewski jest podobny do litewskiego, lecz bardziej zmodernizowany i uproszczony (trochę jakby zestawić łacinę i język włoski). Do podziału na Bałtów północnych — przyszłych Łotyszy — i na przyszłych Litwinów doszło zapewne w VI–V wieku p.n.e. Prawy, a w wielu miejscach także lewy brzeg Dźwiny zasiedlali wówczas Finowie, co wpływało na kształtujące się języki bałtyjskie.
Na naród łotewski złożyły się cztery plemiona bałtyjskie: Kurowie, Zemgalowie, Zelowie i Łatgalowie (część pierwszych trzech zlała się z plemionami litewskimi i narodem litewskim). Każde z nich miało własny język i historię.
Jako pierwszych w źródłach wymieniono Kurów ze względu na to, że walczyli ze Skandynawami. Byli bodaj najbarwniejszą bałtycką grupą etniczną. Pod koniec XII wieku pisał o nich Duńczyk Saxo Grammaticus (ten sam, od którego William Szekspir zaczerpnął temat Hamleta), następnie kroniki niemieckie, a także Słowianie wschodni. Kurowie żyli na zachód od współczesnej Rygi (po części również na Żmudzi), a ich ziemie do dziś są nazywane Kurlandią. Na terytorium niegdyś przez nich zajmowanym znajdują się litewskie miejscowości: Kłajpeda, Połąga, Kretynga, a nawet stolica Żmudzi — Telsze. Kurowie słynęli z waleczności. Inne plemiona bałtyjskie atakowały na lądzie, a oni byli także żeglarzami, a właściwie prawdziwymi piratami, łupiącymi Gotlandię i Olandię, wybrzeża Danii i Szwecji. Adam z Bremy pisał, że zyskali opinię najokrutniejszego pogańskiego plemienia, którego wszyscy się wystrzegali. W XIII wieku Niemcy podbili i ochrzcili Kurów, a w stuleciach XVI i XVII ich przedstawiciele ulegli lettonizacji. Natomiast zasiedlający południowe pogranicza zlituanizowali się — w dialekcie żmudzkim jest wiele śladów języka Kurów, na przykład w nazwach miejscowych: Ablinga, Kretingalė, Žemalė; oraz pospolitych, jak choćby kūlis (kamień). Również słowo w języku ogólnym zuikis (zając) ma pochodzenie kurońskie.
Niektórzy uważają, że na Mierzei Kurońskiej nieliczni Kurowie przetrwali do naszych czasów. Faktycznie, żyła tam odrębna grupa etnograficzna kuršininkai (Kuronowie pruscy), lecz po drugiej wojnie światowej zostały z niej może pojedyncze osoby — niemal wszyscy zginęli, przenieśli się do Niemiec albo zlituanizowali. Mamy opisy i słowniki ich języka. Kuronów pruskich należałoby jednak nazywać Łotyszami, ponieważ dawni Kurowie byli wprawdzie przodkami większości z nich, ale oni sami — Kuronowie — przybyli na Mierzeję dopiero w XVI wieku i porozumiewali się już nie po kurońsku, ale w dialekcie języka łotewskiego (ogólnie rzecz biorąc, byli nawet trójjęzyczni: w domu mówili po łotewsku, w miejscach publicznych po niemiecku, a w kościele i w kontaktach z innymi mieszkańcami wybrzeża zwykle używali języka litewskiego). Ich dziedzictwem jest urokliwa architektura Nidy i Juodkrantė — miejscowości na Mierzei Kurońskiej — tamtejsze tradycje rybackie i legendy.
Na południe od dzisiejszej Rygi osiedlili się Zemgalowie. Żyli oni, podobnie jak Kurowie, na sporej części obecnej Litwy — mniej więcej od granicy łotewsko-litewskiej po Szawle. Zemgalów znano przede wszystkim jako rolników (jeszcze w XIX wieku właśnie w Semigalii byli liczni najznaczniejsi łotewscy gospodarze, spośród nich wywodziło się wielu działaczy łotewskiego odrodzenia narodowego). A przecież to również Zemgalowie założyli port u ujścia rzeki Lelupy, budowali nie byle jakie zamki i mieli wodzów wojennych, których imiona odnotowano w źródłach. O Zemgalach wspomina się w latopisach Słowian wschodnich, w skandynawskich sagach i kronikach, nazwę plemienia zapisaną runami można znaleźć na kamieniach na terenie Szwecji. Litwini z Zemgalami spotykali się zwykle na polu walki, choć zawierali też ze sobą sojusze. Ci drudzy poddali się Niemcom jako ostatni spośród północnych Bałtów, a potem organizowali powstania. Najpóźniejsze upadło w 1290 roku i wówczas duża część populacji Zemgalów przeniosła się na Litwę (choć mówi się o stu tysiącach, jest to raczej liczba zawyżona). Los tej społeczności był podobny do losów Kurów: w XIV–XV wieku ulegli albo lettonizacji, albo lituanizacji.
Zelowie osiedlili się na południowy wschód od Zemgalów, pomiędzy Łatgalami a Litwinami. Wiemy o nich niewiele. Wydaje się, że ich nazwa została wymieniona w czasach Tacyta i Ptolemeusza. Na słynnej Tabula Peutingeriana, trzynastowiecznej kopii mapy imperium rzymskiego z IV stulecia, można znaleźć rzekę Zelów (łac. Fluvius Sellonus) — zapewne chodzi o Dźwinę. Bez wątpienia plemię to pojawia się w źródłach w XIII wieku, a więc najpóźniej z wszystkich Bałtów. Na ziemiach litewskich Zelowie żyli w okolicach Birż, Kupiszek, Rakiszek, Dusiat i Jeziorosów. Niemcy podporządkowali ich sobie już w 1208 roku. Pierwszy litewski król Mendog, który uważał się także za władcę Zelów, ostatecznie przekazał Niemcom północną część Zelonii. Dziedzictwo tego ludu jest ukryte w gwarach wschodniej Auksztoty, w nazwach miejscowych i etnografii: na przykład Jeziorosy (Zarasai) pochodzą od zelońskiego ezaras albo azaras oznaczającego jezioro.
Tych spośród Kurów, Zemgalów i Zelów, którzy się nie zlituanizowali, zasymilowali Łatgalowie. Żyli oni bliżej Słowian, gdzieniegdzie z nimi przemieszani — w źródłach słowiańskich pod nazwą „Letygola” są wspominani w XI wieku. Stworzyli mające liczne kontakty z Połockiem i Pskowem księstwa: Jersika (okolice dzisiejszych Dyneburga i Rzeżycy), Koknese (nad Dźwiną) i Talawa (łotewskie Vidzeme, czyli „śródziemie” — obszar Liwonii). U progu XIII wieku Niemcy podbili wszystkie terytoria Łatgalów. Już w tamtym czasie określano ich jako Łotyszy — i właśnie tym mianem objęto później również Kurów, Zemgalów i Zelów. Niemcy w pewnym stopniu wspierali język Łatgalów (a nie, na przykład, kuroński), gdyż byli z nim dość dobrze zaznajomieni; następnie stał się podstawą piśmiennictwa łotewskiego. Język ten, w miarę zrozumiały dla Litwinów, zawiera wiele zapożyczeń z fińskiego, niemieckiego, dialektów słowiańskich, a także z litewszczyzny (w XIX wieku Łotysze nie traktowali leksyki litewskiej jako obcojęzycznej).
Losy narodów litewskiego i łotewskiego początkowo znacznie się różniły: podczas gdy ci pierwsi mieli swoje państwo, ci drudzy przez kilkaset lat żyli pod władzą niemiecką i już w XVI wieku przyjęli luteranizm. Natomiast później obie nacje zbliżyło wspólne doświadczenie. Niemal w tym samym momencie, w drugiej połowie XIX stulecia, powstały ich ruchy wyzwoleńcze (łotewski rozwijał się w bardziej sprzyjających warunkach). W 1918 roku najpierw Litwini, a następnie Łotysze ogłosili niezawisłość (działacz litewski Jonas Šliūpas myślał nawet o wspólnym państwie). W międzywojniu Łotwa rozwijała się szybciej niż Litwa, lecz w okresie sowieckim różnice się zatarły. W latach 1990–1991 oba narody, dzięki podobnym procesom, odzyskały niepodległość.
Warto pamiętać, że słowo „Łatgalowie” ma dziś inne znaczenie niż w omawianych czasach. Określa się nim grupę etnograficzną zamieszkującą mniej więcej tereny niegdysiejszego księstwa Jersika. Jej członkowie, podobnie jak inni Łotysze, są potomkami dawnych Łatgalów, jednak wyróżniają się pod względem gwarowym i wyznaniowym: od XVII stulecia ich ziemie, zwane Łatgalią, były lennem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dlatego ci ludzie nadal wyznają katolicyzm. Współczesny dialekt łatgalski odbiega od łotewskiego języka literackiego tak bardzo, że pojawiały się propozycje, by go wyodrębnić, a Łatgalów uznać za osobny bałtyjski naród. Tak się nie stało, chociaż od XVIII wieku ukazują się drukiem książki po łatgalsku, są też łatgalscy pisarze, którzy ze względu na wspólną wiarę i doświadczenia historyczne czują związek z Litwinami. Dziś Łatgalczyków jest około 150 tysięcy.
Plemię Litwinów żyło w centralnej części ziem Bałtów, otoczone przez pokrewne ludy i prawdopodobnie spośród nich najsilniejsze. Jak już wspomnieliśmy, w VIII–X wieku Słowianie oddzielili Bałtów zachodnich od tych żyjących najdalej na wschód. Niezwykle trudno wytyczyć granicę między Litwinami a Słowianami — zdarzały się tereny, gdzie mieszali się oni ze sobą, bywały strefy dwujęzyczne, tym bardziej, że Litwini od około XII wieku rozszerzali swoje terytorium w kierunku Pskowa, Połocka i Mińska. Z drugiej strony, Słowianie dość wcześnie zaczęli osiedlać się na przykład w Wilnie.
Wydaje się, że plemię Litwinów wyodrębniło się w V–VI wieku. Jego kolebką było dorzecze Niemna, Wilii i Mereczanki, w rejonie ograniczonym dzisiejszymi Wilnem, Kownem i Oranami (Varėna). Wędrowali oni stamtąd na ziemie Jaćwingów, Zemgalów, Zelów, a także obecnej Białorusi, a jakiś czas później dotarli na tereny Kurów i Skalowów. Nie była to pokojowa ekspansja — walczyli w okrutny sposób. Zdaniem historyków ówcześni Litwini przypominali Wikingów, tyle że bili się i grabili na lądzie. W XIII stuleciu niemiecki kronikarz Henryk Łotysz twierdził, że północni sąsiedzi Litwinów byli dla nich jak pożywienie, niczym owce w paszczy wilka. Mówiono, że północni Bałtowie ze względu na ataki Litwinów hodują wyłącznie świnie, ponieważ nie da się ich przepędzić na duże odległości. Przez terytoria Zelów i Zemgalów Litwini sięgali ziem Estów, przechodzili po lodzie na wyspę Sarema (wtedy Ozylia), łupili nawet Karelię, gdzie zasłużyli sobie na nie najlepszą opinię.
Litwini najeżdżali także osady Słowian, ci zaś nie pozostawali im dłużni. Jeńców nie brano, chyba że dzieci, kobiety, nieraz (dla okupu) szlachetnie urodzonych. W dawnym piśmiennictwie Słowian wschodnich nie brakuje wzmianek o ich książętach, którzy zginęli w walkach. Nazywa się tam Litwinów „chorobraja Litwa” (dzielna Litwa), a czasem też „Litwa okajannaja” (Litwa opętana przez diabła). Swoją drogą, w północno-zachodniej Rosji słowami „Litwa okajannaja” do dziś beszta się niegrzeczne dzieci.
To „awanturnictwo” sprzyjało zlewaniu się pozostałych Bałtów oraz Słowian z Litwinami. Niemal od początku dawni Litwini dzielili się na dwie grupy: wschodnią i zachodnią (później nazwano ich odpowiednio Auksztotami i Żmudzinami); do tej drugiej dołączyło niemało Kurów. Około XII stulecia plemię zaczęło zyskiwać tożsamość narodową. Wkrótce Litwini podbili ogromne tereny zasiedlone przez Słowian, za to dostęp do Morza Bałtyckiego udało się im zdobyć tylko na niedługim odcinku w okolicach dzisiejszych Połągi i Świętej.
Dawni Litwini żyli podobnie jak inne plemiona bałtyjskie w epoce żelaza: wielopokoleniowe rodziny zamieszkiwały prymitywne chaty stawiane zwykle na wzgórzach, a potem także u ich podnóży; z czasem wznosili również drewniane zamki. Do uprawy roli stosowali technikę wypaleniskową i dwupolówkę. Mieli drewniane sochy z żelaznymi lemieszami i toporki z tego samego materiału, sierpy oraz kamienne żarna. Trudnili się hodowlą zwierząt, rzemiosłem i handlem; wytyczali drogi przez lasy, budowali mosty. Nie mamy tak barwnych przekazów o ich wierzeniach jak w przypadku pogańskich Prusów, toteż romantycy przypisali Litwinom pruski Rikojot. Na pewno wiemy jednak, że pogańscy Litwini czcili dwa najwyższe bóstwa: Perkūnasa i jego antagonistę Velniasa, wiązanego przez niektórych mitoznawców z hinduskim (albo nawet praindoeuropejskim) bogiem Waruną. Po chrystianizacji Litwy jego imieniem zaczęto określać diabła (lit. velnias — diabeł). Nie brakowało drugorzędnych bóstw, spore znaczenie miały boginie: Laima (odpowiedzialna za los) albo Žemyna (patronka ziemi i płodności), które zdaniem Mariji Gimbutienė są dziedzictwem z czasów, gdy Indoeuropejczyków nie było jeszcze w Europie. Litwini mieli nie tylko święte lasy, ale i święte rzeki, źródła i jeziora (nie wolno w nich było łowić). Na Litwie są przynajmniej trzy rzeki noszące nazwę Święta — najdłuższa w Auksztocie, w okolicach Onikszt i Wiłkomierza, druga nieopodal Połągi, a więc nad morzem, i ostatnia pod Smolnikami (przy granicy z obwodem królewieckim).
Struktura społeczna w plemieniu Litwinów również przypominała tę u pozostałych Bałtów. Trzeba jednak podkreślić pewną kwestię, o jakiej dotychczas nie było tu mowy. Ogromna część ludzkości, od Egiptu po Chiny, posługiwała się pojęciem własności zbiorowej. Inaczej było w antycznych Grecji i Rzymie, których cywilizacje opierano na idei własności indywidualnej, osobistej, co z czasem pozwoliło rozwijać się demokracji i prawom człowieka. W zachodniej Europie, na gruzach imperium rzymskiego, przyjęła się forma własności zwana alodium (łac. allodium) — zgodnie z nią posesjonat mógł dowolnie dysponować swoją nieruchomością (własność bezwarunkowa), a gdy zmarł, przejmowana była przez jego dzieci (własność dziedziczna). Posiadacze alodiów byli zobowiązani płacić władcy kraju podatki. Zdaniem historyka Edvardasa Gudavičiusa na ziemiach litewskich alodia przyjęły się — być może pod wpływem Skandynawów — około XII wieku, a więc jeszcze przed powstaniem państwa. Do całej społeczności należały tylko lasy, jeziora i mokradła. Odróżniało to Litwinów od Słowian wschodnich i późniejszych Rosjan, u których wspólnotowa własność na wsiach przetrwała do XIX stulecia (stalinowskie kołchozy, dodatkowo oddalające kraj od Zachodu, były pod pewnymi względami kontynuacją tego pradawnego modelu, tyle że w dużo gorszym kształcie). Przyswajając sobie koncepcję prawa własności indywidualnej, Litwa obrała kurs na cywilizację europejską — i stało się to niemal tysiąc lat temu.
Skąd się wzięła nazwa Litwa? Wielu odpowie: od słowa „deszcz” (lit. lietus). Ta ludowa etymologia trafiła do popularnego niegdyś wiersza powojennego poety Eduardasa Mieželaitisa w postaci wersu: „Čia Lietuva. Čia lietūs lyja” [Tutaj jest Litwa. Tu deszcz leje]. Inna znana hipoteza mówi, że miano pochodzi od jedenastokilometrowej rzeczki Litawki (Lietava — być może „rozlewająca się”), wpadającej do Wilii niedaleko Kiernowa. Miejscowość ta, położona około czterdziestu kilometrów na północny zachód od Wilna, jest uważana za pierwszą litewską stolicę, dlatego językoznawca Kazimieras Kuzavinis stwierdził, że ten właśnie hydronim dał nazwę całemu krajowi. Przez większość badaczy jest to podważane, ponieważ nie sądzą, by niewielki ciek z zabagnionymi brzegami, w którego okolicy nie ma żadnego śladu góry zamkowej, mógł odegrać tak doniosłą historyczną rolę. Polski slawista i znawca Litwy Jan Otrębski utrzymywał, że niegdyś „Niemen” określano jako „Leita” lub „Lieta” — czego świadectwem byłoby na przykład miasto Olita (Alytus) — jednak ta wielopiętrowa hipoteza również nie wydaje się specjalnie wiarygodna.
Inny językoznawca, Simas Karaliūnas, powiązał Litwę z niemieckim słowem leiten (wieść, prowadzić, przewodzić komuś); podobny wyraz istniał w języku praindoeuropejskim. Nazwy Lietuva, lietuviai (Litwa, Litwini) początkowo miałyby więc oznaczać „grupa wojów”. Ta teoria dziś wydaje się najbardziej wiarygodna. Historyk Artūras Dubonis z kolei zwrócił uwagę, iż rdzeń liet- pochodzi z leit-, a w części źródeł o Litwinach pisano leitis (po polsku „leiciai”; Witold Kiejstutowicz [Vytautas] chciał koronować się na króla Leiciów). Leiciami nazywano także we wczesnym okresie Wielkiego Księstwa Litewskiego grupę społeczną należącą do rycerstwa, której członkowie z czasem stawali się szlachtą bądź chłopstwem. Co ciekawe, słowo leitis w znaczeniu „Litwin” zachowało się w języku łotewskim. W XIX wieku nadano mu negatywny odcień (przez to, jak się zdaje, że w fabrykach w Rydze Litwini wykonywali najcięższe prace) i zastąpiono je neologizmem lietuvietis. Polskie „Litwin” kiedyś było w użyciu także u Rosjan. Pierwsi Żydzi osiedlający się na Litwie za panowania księcia Witolda, czyli na przełomie XIV i XV stulecia, ukuli swoją wersję: Lite lub Lito (obejmowała również Białoruś), Żydzi wywodzący się z Lite to litwacy, a etnicznych Litwinów określali oni jako litviner. W okresie rozbiorów carat zakazał używania nazwy „Litwa”, zastępując ją „Krajem Północno-Zachodnim”; dla nazistów był to „Ostland”, którego częścią uczynili Komisariat Generalny Litwa, zresztą z centrum nie w Wilnie, lecz w Kownie. Jak wiadomo, Sowieci Litwie dodali SRR — „socjalistyczna republika radziecka”.
Bałtowie nie byli i nie są samotną wyspą, należy więc powiedzieć co nieco o ich sąsiadach. Zacznijmy od Finów. To potomkowie dawnych Ugrofinów, początkowo zamieszkujący lasy dzisiejszej północnej Rosji. Ugrowie oderwali się od Finów i przedarli do środkowej Europy w IX–X wieku, następnie utworzyli tam państwo węgierskie; Finowie tymczasem wędrowali na ziemie położone na północ od siedzib Bałtów, którzy nierzadko mieszali się z nimi, podobnie jak ze Słowianami. Finowie trudnili się przede wszystkim myślistwem i rybołówstwem, w mniejszym stopniu uprawą roli i hodowlą zwierząt, ale pod wpływem Bałtów powoli zaczęli wybierać osiadły tryb życia. Przyswoili wiele bałtyjskich słów, w tym nawet takie jak laiva (lit. laivas — statek); z drugiej strony litewskie burė (żagiel) to zapożyczenie z fińskiego — purje.
Z czasem wykształciły się dwa narody fińskie: Estończycy i Finowie (we współczesnym rozumieniu), którzy długo żyli pod obcym panowaniem, własne państwa stworzyli dopiero w XX wieku, lecz zajmują istotne miejsce w dziejach i kulturze Europy. Fiński poemat Kalevala nie ustępuje eposom francuskim czy niemieckim. Doświadczenia Estończyków, tak jak Łotyszy, w XIX i XX stuleciu przypominały koleje losu Litwinów, dlatego tych pierwszych nazywano trzecim, bratnim narodem Bałtów; współcześnie Estończycy trzymają się raczej z Finami i Skandynawami. Potomkowie dawnych Ugrofinów, żyjący niegdyś w głębi Rosji, wiele przecierpieli, ale kilka wywodzących się z nich grup przetrwało, na przykład Komiacy i Udmurci. W dolnym biegu rzeki Ob do dziś żyją potomkowie Ugrów — Chantowie i Mansowie, z którymi Węgrzy są w stanie się jako tako porozumieć.
Dla poznania dziejów Litwy ważniejsi są jednak Liwowie — naród fiński bliski Estończykom, przybyły nad Bałtyk trochę wcześniej niż przodkowie Bałtów. Między X a XIII wiekiem żył on nad Zatoką Ryską (Rygę także założono na jego ziemiach), oddzielając od morza plemiona północnych Bałtów. Wtedy było to pokaźne i liczące się plemię, za sprawą którego w średniowieczu niemal całe tereny dzisiejszych Łotwy i Estonii były nazywane Liwonią. Liwowie określali siebie — przynajmniej w ostatnich stuleciach — słowem rāndalizt, co oznacza „mieszkańcy wybrzeża”, a swój język rāndakēļ, czyli „język wybrzeża”. W XIII stuleciu zostali podbici przez Niemców, chociaż poddali się nie germanizacji, lecz lettonizacji. W XIX wieku żyło w przybliżeniu 3 tysiące Liwów, w niepodległej Łotwie w międzywojniu około 2 tysięcy, współcześnie zaś w Kurlandii, w kilku wsiach na brzegu morza, jest ich tylko mniej więcej 500, spośród nich po liwsku mówi zaledwie 30 osób. Prawo łotewskie uznaje Liwów za autochtonów i wspiera ich kulturę.
Inne plemię, które z biegiem czasu się zlettonizowało, jest jeszcze bardziej tajemnicze: to tak zwani Wendowie. Ostatecznie zanikli oni w XVI wieku, ale w XII stuleciu żyli w okolicach dzisiejszego miasta Kieś (łot. Cēsis; dawniej Wenden), na szlaku z Rygi do Estonii. Mieszkali też w Kurlandii, na północnym brzegi Wenty (niewykluczone, że zarówno nazwa rzeki, jak i miejscowości — Venta i Ventspils — pochodzą od tego plemienia). Za dziedzictwo Wendów uważa się obowiązującą flagę Łotwy: karminową z białym pasem pośrodku; jeden z niemieckich kronikarzy zapisał, że tak wyglądała, zgodnie „z wendyjskim obyczajem”, chorągiew Kiesi. Wielu historyków sądzi, że Wendowie byli ludem fińskim, jednak istnieje hipoteza wysunięta przez Jerzego Stanisława Ochmańskiego, że to raczej Indoeuropejczycy, którzy nad morzem pojawili się wcześniej niż Bałtowie i mogą być utożsamiani z Wenetami — zostawili oni ślady w dziejach Italii (na przykład w postaci nazwy „Wenecja”). Kultura Wenetów różniła się od kultury Bałtów, chociażby inna była ich ceramika i zwyczaje związane z pochówkiem, a mowa zaś zupełnie niezrozumiała dla Liwów, mimo że spokrewniona z językiem Bałtów. Z kolei Estończycy wzięli od Wenetów własne określenie Rosjan — vene.
Na zachód i północny zachód od Bałtów osiedlili się indoeuropejscy Germanie. Prawdopodobnie jako pierwsi w sąsiedztwie Bałtów pojawili się Goci. Żyli oni na ziemiach dzisiejszej Szwecji (ich nazwę nosi wyspa Gotlandia), ale gdy zabrakło im tam żywności, na samym początku naszej ery dostali się nad Wisłę w okolice zamieszkiwane przez dawnych Prusów. Uważa się, że od germańskiego ludu wziął się etnonim „Gudas”, który Litwini przenieśli potem na Białorusinów. Goci nie zagrzali długo miejsca na południowym wybrzeżu Bałtyku i ruszyli dalej, niszcząc cały ówczesny porządek na kontynencie europejskim. Dotarli do Morza Czarnego i przyjęli chrześcijaństwo — to z tamtych czasów, a dokładniej z IV wieku, pochodzi Biblia Wulfili (Biblia gocka). Gotów wygnali jednak Hunowie i w konsekwencji ci pierwsi powędrowali na zachód, przykładając rękę do upadku imperium rzymskiego. Część z nich trafiła do Italii i Hiszpanii. Pewna liczba Gotów przetrwała do końca XVI stulecia w górach Krymu. Możliwe, że w epoce wędrówek ludów i upadku Rzymu Goci pociągnęli za sobą grupę Bałtów, aczkolwiek jest to hipoteza bardzo trudna do zweryfikowania.
Późniejsze kontakty Bałtów z ludami germańskimi sięgają IX i X wieku. Zostały utrwalone na przykład w dwunastowiecznej Sadze o Egilu, w której znalazł się opis grabieżczego napadu Wikingów na Kurów. Jeszcze zanim doszło do tych wydarzeń, na ziemie Bałtów wdarł się duży zastęp Skandynawów — w Vita Ansgarii [Żywot Świętego Ansgara] zanotowano, iż w 853 lub 854 roku 7 tysięcy Szwedów pod wodzą króla Olafa otoczyło twierdzę Kurów Apulię, bronioną przez nawet 15 tysięcy ludzi (co niewątpliwie było przesadą, za to zgodną z poetyką utworu hagiograficznego). Oblężenie trwało osiem dni i Szwedzi już nieomal stracili nadzieję na zwycięstwo, lecz przypomnieli sobie, że biskup Ansgar poradził im, by w takiej sytuacji zwrócili się do Chrystusa, który wesprze ich lepiej niż pogańscy bogowie. Tak też uczynili, a Kurowie poprosili o pokój, proponując pół funta srebra za każdego człowieka przebywającego w twierdzy. Szwedzi, otrzymawszy okup i trzydziestu zakładników, odstąpili od zniszczenia Apulii i się wycofali. Mamy tu do czynienia z pierwszą zapisaną w źródłach datą związaną z dziejami Litwy i z pierwszym takim miejscem. Zwykle sądzi się, że Apulia to Apuolė, góra zamkowa pod Szkudami (Skuodas) przy granicy z Łotwą. Pod koniec lata odbywa się tam doroczny archeologiczny festiwal „Apuolė 854”, poświęcony wojskowości i rzemiosłu dawnych plemion bałtyjskich tego regionu. W żywocie nie pojawia się wprawdzie nazwa „Litwa” (Skandynawowie jej nie używali), ale południowi Kurowie, do których należała Apuolė, stali się częścią narodu litewskiego.
Skandynawowie — Wikingowie i nie tylko — atakowali i pustoszyli ziemie Kurów, lecz ci ostatni wcale nie ustępowali im odwagą i okrucieństwem. Cała Europa modliła się wtedy: „Panie, chroń nas przed Wikingami”, ale mówi się, że Duńczycy w kościołach prosili: „Panie, chroń nas przed Kurami”. Wikingowie próbowali osiedlać się nad Dźwiną, wzdłuż Dniepru i dalej w kierunku Morza Czarnego oraz Konstantynopola, jednak zarzucili ten szlak, ponieważ Bałtowie bezlitośnie niszczyli ich osady. Warto wspomnieć, że kontakt bojowy to nie wszystko: Bałtowie również handlowali ze Skandynawami i to od nich nauczyli się ważyć metale szlachetne. Uważa się, że dawne litewskie słowo vaizbūnas (kupiec) pochodzi od nazwy gotlandzkiego miasta Visby.
Po okresie walk ze Skandynawami sąsiadami i wrogami Bałtów stali się Niemcy, a więc jeszcze jeden naród germański. Ale to już całkiem inna, a przy tym bardzo ważna opowieść. Kolejni Germanie — Holendrzy i Anglicy — zetknęli się z Litwinami i Łotyszami znacznie później.
Jak zostało powiedziane, pod względem językowym Bałtowie są bliżsi Słowianom niż Germanom czy jakimkolwiek Indoeuropejczykom. W VI–VII wieku Słowianie żyli pomiędzy Odrą a Dnieprem, mniej więcej na południe od Bałtów. Dzielili się na trzy grupy: Słowian zachodnich, wschodnich i południowych, a te z kolei — na plemiona. Słowianie południowi raczej nie mieli kontaktów z Bałtami, za to przekazali im pewne dziedzictwo: język staro-cerkiewno-słowiański, który uczyniono podstawą liturgii prawosławnej. Natomiast Słowianie zachodni i wschodni — podobnie jak Niemcy — odegrali w dziejach Bałtów ogromną rolę, odczuwaną do dziś.
Pod koniec pierwszego tysiąclecia naszej ery, gdy Skandynawowie grabili ziemie Bałtów, a Bałtowie Skandynawów, nad Odrą i Wisłą żyło kilka plemion słowiańskich. Najważniejszym z nich byli Polanie — mieszkańcy Wielkopolski z głównymi grodami w Gnieźnie i Poznaniu, oraz Wiślanie — zasiedlający Małopolskę z centrum w Krakowie. Ci spośród Słowian zachodnich, nazwani później Polakami, nie utrzymywali szczególnych kontaktów z Bałtami. Ograniczały się one zapewne, tak jak w przypadku Skandynawów, do wzajemnych najazdów.
Inaczej kształtowały się relacje z plemionami Słowian wschodnich. Warto zresztą pamiętać, że początkowo Bałtowie nie graniczyli w tych okolicach ze Słowianami, a z innymi Indoeuropejczykami — Scytami i Sarmatami. Były to najpewniej ludy irańskie. W językach bałtyckich można znaleźć słowa, które przypuszczalnie są iranizmami, na przykład aitvaras (latawiec), vanagas (jastrząb), a nawet namas (dom). Scytów i Sarmatów znad Morza Czarnego wyparły koczownicze ludy Pieczyngów, Połowców i Chazarów. Na północ od nich, na ogromnych obszarach między dzisiejszym Nowogrodem Wielkim a środkowym biegiem Dniepru, w IX wieku żyli już Słowianie wschodni. Założyli oni księstwa: połockie, nowogrodzkie i kijowskie. Jak wspomniałem, tamtędy biegł nad Morze Czarne szlak Wikingów. Jednego ze swoich watażków, wodza Waregów Ruryka, w 862 roku obwołali księciem nowogrodzkim. Stał się on protoplastą dynastii Rurykowiczów, której członkowie szybko ulegli slawizacji, zapomnieli ojczystego języka i zaczęli przyjmować słowiańskie imiona (o wiele później podobny proces miał miejsce w przypadku litewskich Giedyminowiczów i Jagiellonów).
Następcy Ruryka dotarli do Kijowa i przenieśli tam swoją stolicę. Jeden z nich, Włodzimierz I Wielki, w 988 roku przyjął chrzest. Istotne jest to, że do Gniezna chrześcijaństwo przyszło z Rzymu, a do Kijowa — z Konstantynopola, co po wielkiej schizmie (1054) poskutkowało trwającym do dzisiaj podziałem na katolicki Zachód i prawosławny Wschód. Pierwsi Rurykowicze utworzyli silne państwo chrześcijańskie — Ruś Kijowską. Różniła się ona znacznie od późniejszej (a i współczesnej) Rosji, ponieważ niewątpliwie była częścią cywilizacji naszego kontynentu: książęta kijowscy zawierali małżeństwa z władcami zachodniej Europy, a Kijów w żadnym wypadku nie był odizolowany od innych krajów.
Bałtów również łączyła z Rusią Kijowską relacja typowa dla tamtych czasów: urządzali wyprawy na jej terytorium, a Rurykowicze najeżdżali ziemie przyszłych Litwinów i Łotyszy. Latgalowie, Zemgalowie, Kurowie i Jaćwingowie są wymieniani wśród plemion, które w X–XI wieku składały Rusi Kijowskiej daninę. Bohater ruskich bylin Ilja Muromiec miał raz na trzy lata przybywać na Litwę i zbierać opłaty dla księcia Włodzimierza. Jeśli to prawda, to wpływy z ziem Bałtów szybko się skończyły, Litwini zaś zaczęli zajmować północne ziemie Rusi Kijowskiej, przypuszczali ataki na Psków i Nowogród Wielki, a okresowo kontrolowali Połock — znaczący ośrodek późniejszej Białorusi. W Słowie o pułku Igora można znaleźć następujący fragment o księciu Izasławie I, władającym ziemiami w okolicach dzisiejszego Nieświeża:
Izasław tylko sam jeden w tej toni O hełm litewski starym mieczem dzwoni; […] A sam pod szczyty czerwonymi pada; Na błoń litewskie zwaliły go miecze5.
W XII stuleciu zarówno Polska, jak i Ruś Kijowska rozpadły się na wiele małych księstw, co oczywiście sprzyjało Bałtom, a zwłaszcza Litwinom. Z czasem Litwa przyłączyła niemal całe terytorium Rusi Kijowskiej, a nawet Kijów, przedtem jednak w tym regionie Europy musiało dojść do istotnych zmian — będzie o nich mowa w dalszej części książki.
Średniowieczna Europa przyjmowała chrześcijaństwo etapami. Pogaństwo wycofywało się na północ i północny wschód podobnie jak niegdyś lodowiec: rytm dziejów był powtórzeniem rytmu natury. W XII wieku poganami pozostawali już tylko Bałtowie i Finowie. Ta część „młodszej Europy” zdaniem niektórych nie miała prawa samodzielnie decydować o przyjęciu chrztu. Ci ostatni poganie absolutnie nie chcieli się ugiąć, a więc podporządkować najeźdźcom, a równocześnie powoli zaczynali rozumieć, że zmiana wiary oznacza dołączenie do cywilizowanej Europy. Wraz ze zbliżającym się millenium wśród chrześcijan rosło pragnienie, by żaden człowiek nie został bez chrztu: w 1000 roku miał nadejść koniec świata i Kościół nie chciał, aby ludzie, którzy nie zdążą przyjąć światła Chrystusa, byli skazani na męki piekielne.
Bodaj pierwszym chrześcijańskim misjonarzem na ziemiach Bałtów był Wojciech Sławnikowic. Przez jakiś czas był biskupem Pragi; uważa się, że to on ochrzcił Węgrów, a następnie wyruszył na północ. Tam zaopiekował się nim Bolesław Chrobry, który przydzielił mu trzydziestu wojów. Wojciech powędrował wraz z nimi do krainy nieprzebytych, dzikich leśnych ostępów — tam, gdzie żyli pogańscy Prusowie. Gdy znalazł się na terytorium Sambów, odesłał strażników i dalej podróżował już tylko z dwoma innymi duchownymi. Żaden z nich nie znał języka pruskiego, więc próbowali korzystać z pomocy tłumacza. Misjonarzowi grożono śmiercią, jeśli w ciągu jednej nocy nie opuści wraz z towarzyszami nie swojej ziemi.
Zgodnie z legendą Wojciech wytrwał wśród pogan pięć dni i nawet sprawował msze w świętym lesie. 23 kwietnia 997 roku zabito go pruską włócznią bądź mieczem. Dokonać tego miał wieszczek Sikas (Sicco), którego brata wcześniej zgładzili Polacy. Pozostałych duchownych odesłano do Polski. Bolesław Chrobry wykupił ciało misjonarza i uroczyście złożył je w katedrze gnieźnieńskiej. Już po dwóch latach papież Sylwester II kanonizował Wojciecha, a rok później przy jego grobie modlił się sam cesarz Otton III.
Na płaskorzeźbach z datowanych na 1175 rok Drzwi Gnieźnieńskich, opowiadających o życiu Wojciecha, można zobaczyć, jak wówczas wyglądali albo jak wyobrażano sobie Bałtów z X wieku. Inna pamiątka po tej nieudanej misji do Prusów zachowała się w obwodzie królewieckim. W Sambii, w okolicach dzisiejszego miasteczka Primorsk, nad morzem znajdował się krzyż, którym oznaczono domniemane miejsce śmierci świętego. W 1949 roku Sowieci zniszczyli krucyfiks, ale w 1997 roku katolicka parafia w Królewcu go odbudowała — dziś wznosi się nad wysokim nadmorskim brzegiem.
Drugi misjonarz Bałtów podobnie jak Wojciech wywodził się z otoczenia Ottona III i Bolesława Chrobrego. Znał swojego poprzednika, napisał jego życiorys, a nawet go powtórzył — również został męczennikiem i świętym. Litwini pamiętają o nim przede wszystkim dlatego, że przy okazji jego misji w źródłach po raz pierwszy pojawiła się nazwa „Litwa”. Chodzi o Saksończyka Brunona z Kwerfurtu, który początkowo działał w Magdeburgu. Następnie złożył śluby zakonne i przyjął imię Bonifacy, a w 1004 roku wyznaczono go na „arcybiskupa pogan”. Millenium minęło, świat się nie skończył, ale w niczym nie zmniejszyło to gorliwości Bonifacego w chrystianizowaniu plemion niewiernych. Złożył on wizytę w Kijowie i ze wsparciem władcy Rusi, wspomnianego wcześniej Włodzimierza, podróżował po stepach — ziemiach koczowniczych Pieczyngów. Trafił u nich do niewoli, mimo to zdołał nawrócić około trzydziestu możnych, a nawet wyświęcił dla nich biskupa. Prawdopodobnie w Kijowie usłyszał o Litwinach. Po powrocie do Polski wyruszył do Prusów — od południa, przez zamarznięte mokradła. W 1009 roku w Rocznikach Kwedlinburskich zanotowano: „Święty Brunon zwany też Bonifacym, arcybiskup i zakonnik, w jedenastym roku od swego nawrócenia na pograniczu Rusi i Litwy (Lituae) zabity przez pogan wraz z osiemnastoma towarzyszami, wstąpił do nieba dnia 9 marca”.
Inne źródła podają ciekawe informacje dotyczące apostolstwa Brunona do Bałtów. Doktor Kościoła Pietro Damiani opisał spotkanie przyszłego świętego z wodzem plemienia bałtyjskiego Netimerem, który, zobaczywszy bosego i ubogo odzianego misjonarza, zaproponował mu majątek, byle tylko przestał wygłaszać kazania. Wówczas Brunon wdział uroczyste biskupie szaty i wrzucił do ognia posągi pogańskich bożków. Wściekły Netimer pchnął w płomienie samego Brunona, ten jednak usiadł w nich spokojnie na stolcu biskupim i trwał tak, aż odśpiewano siedem psalmów. Zaobserwowany cud sprawił, że Netimer ochrzcił się w pobliskim jeziorze wraz ze swoimi trzystoma towarzyszami. Edvardas Gudavičius uważa, że wódz przyjął chrześcijaństwo z własnej woli, a tylko urządził z tej okazji uroczyste przedstawienie dla swoich podwładnych. Jednak legendarne czy mityczne wydarzenia rządzą się własną logiką i nie zawsze da się je „przełożyć” na język historycznej intrygi.
Brunona uwięził potem i uśmiercił brat Netimera, uparty poganin Zebeden (Zebediej). Rodzeństwo reprezentuje dwie orientacje, które nieraz ujawnią się w dziejach Litwy: Netimera można nazwać pierwszym bałtyjskim „eurofilem”, a Zebedena — „eurosceptykiem”. Głowę ściętego misjonarza wrzucono do rzeki. Według Pietra Damiana zabójca zaraz potem oślepł, a jego wojowie zostali sparaliżowani.
Imiona Netimer i Zebeden brzmią dziwacznie — na pewno uległy zniekształceniu. Wątpliwe, by bracia byli Litwinami, raczej Warmami, zachodnimi Galindami lub Jaćwingami. W nowszych przekazach już się ich nie wymienia. Rzeki, w której zatonęła głowa Brunona, nie zidentyfikowano. Powszechnie uważa się, że „arcybiskup pogan” zginął pod dzisiejszym Giżyckiem, na ziemi Warmów. Część badaczy twierdzi, że Brunona zgładzono na Jaćwieży, a jeszcze inni — że nawet w rejonie współczesnego litewskiego Mariampola.
Niezależnie od tego, jaka jest prawda, w żywocie świętego Brunona z Kwerfurtu o Litwie nie mówi się wprost, a tylko wspomina o jej pograniczu. To jednak pierwsza zachowana w źródłach historycznych wzmianka o tym kraju, dlatego w 2009 roku obchodził on swoje tysiąclecie. Można powiedzieć, że 1009 rok był momentem przejścia Litwinów z prehistorii do historii. Stało się to później niż w przypadku większości narodów europejskich, ale — jak mówi przysłowie — lepiej późno niż wcale.