Bitwa o Warszawę. 6-7 września 1831 roku - Strzeżek Tomasz - ebook

Bitwa o Warszawę. 6-7 września 1831 roku ebook

Strzeżek Tomasz

0,0

Opis

W sumie można powiedzieć, że spod pióra Tomasza Strzeżka wyszła jedna z najlepszych prac poświęconych wojnie polsko-rosyjskiej 1831 r. w ostatnich kilkunastu latach.

Autorowi udała się rzecz nieznana dotąd. Napisał pracę po kilkunastu latach jakby od nowa. I tamta była znakomita a ta – zmieniona w formie i wielu ustaleniach – jest znakomita.

 

Z recenzji prof. dr hab. Norberta Kasparka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 1676

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright

Tomasz Strzeżek

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2015

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

© All rights reserved

Redakcja:

Michał Swędrowski

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Recenzent:

prof. dr hab. Norbert Kasparek

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt: [email protected]

Numer ISBN: 978-83-7889-269-4

Wstęp

Po ponad 180 latach bitwa o Warszawę z 6-7 IX 1831 roku odżyła na nowo za sprawą prac archeologicznych na reducie Ordona. Nie jest ona jedynym trwałym śladem zmagań z okresu powstania listopadowego w stolicy. Na Woli znajduje się szaniec, klucz do Warszawy, który do dziś skrywa tajemnice krwawego rosyjskiego szturmu. Tam też znajdziemy grób kilkudziesięciu polskich obrońców reduty z 8. Pułku Piechoty Liniowej. Nadal pogrzebany jest w ziemi wraz ze swoimi obrońcami z 8. pułku szaniec nr 57 (znamy mniej więcej jego lokalizację). Zbiorowy grób polskich żołnierzy znajdziemy na Cmentarzu Powązkowskim. Szczątki żołnierzy zebrano z licznych miejsc pochówku na dawnym przedpolu stolicy. Na tym samym cmentarzu, w pobliżu grobu wybitnego polskiego reżysera Krzysztofa Kieślowskiego, znajdują się groby oficerów rosyjskich pułków kawalerii gwardii dragonów i huzarów. Zachował się tam także grób rosyjskiego bohatera Nikołaja S. Slepcowa. Na cmentarzu luterańskim oglądać można tylko nagrobek, bo miejsca pochówku już nie znamy, rosyjskiego pisarza i poety Aleksandra I. Delwiga. W stopniu chorążego Pawłowskiego pułku grenadierów uczestniczył w szturmie Woli. Ranny, zmarł w szpitalu po operacji odjęcia nogi. Na tym cmentarzu zachował się niemy świadek bitwy – fragment muru cmentarnego. Muzea warszawskie (głównie Wojska Polskiego) przechowują źródła materialne i pisane. Niezbadane są zasoby prywatnych kolekcjonerów, którzy posiadają zabytki gromadzone nieraz przez wiele lat. Wydawać by się mogło, że więcej śladów po bitwie już nie znajdziemy. Mylono się jednak. Reduta Ordona jest najlepszym tego przykładem. Zlokalizowano ją w miejscu oddalonym o kilkaset metrów od pomnika, który wystawiono obrońcom reduty przed II wojną światową.

Bitwą warszawską 1831 roku zajmowało się wielu badaczy. Autor niniejszej pracy zainteresował się nią w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. W 1995 roku obronił doktorat w Wojskowym Instytucie Historycznym. W oparciu o dysertację powstała książka opublikowana przez Ośrodek Badań Naukowych w Olsztynie1 oraz książka z cyklu Historyczne Bitwy wydawnictwa Bellona, która doczekała się dwóch wydań2. Obecnie dzięki łaskawości wydawcy nadszedł czas na publikację pełnej wersji dysertacji z 1995 roku. Co ważne, autor może zamieścić w niej pełny aparat naukowy, który w książce z 1996 roku został zredukowany do minimum, a w Historycznych Bitwach wręcz wyeliminowany. O rozbudowane przypisy często upominali się skrupulatni Czytelnicy.

Zmieniono strukturę pracy. Dodano nowe rozdziały, które pogłębiają wiedzę o genezie bitwy i systemie obronnym stolicy w 1831 roku. Także treści zawarte w rozdziałach poświęconych bitwie otrzymały nowy kształt. Wiedzę merytoryczną pogłębiono dzięki uzupełnieniu bazy źródłowej. Na tym polu zmieniło się bardzo dużo, choć pomimo starań autorowi nie udało się dotrzeć do archiwalnych źródeł proweniencji rosyjskiej (głównie chodzi o zasoby Rosyjskiego Archiwum Historyczno-Wojskowego w Moskwie – RGVIA). Starał się tę lukę wypełnić dostępnymi opracowaniami i pamiętnikami, a przede wszystkim źródłami archiwalnymi (także ze zbiorów RGVIA) znajdującymi się w zasobach polskich instytucji naukowych i muzealnych3. Pocieszający jest fakt, iż bardzo często opracowania rosyjskie (a zwłaszcza kroniki pułkowe) powstawały w oparciu o zasoby, które obecnie przechowywane są (albo były, bo nie wiadomo czy się zachowały) w moskiewskim archiwum historyczno-wojskowym4.

W pracy historyka bardzo istotne jest, aby pozyskać źródła stworzone przez uczestników wydarzeń stojących po przeciwnych stronach barykady. Nie powinno się odtwarzać dziejów w oparciu o przekaz jednostronny, nierzadko subiektywny. W historii wojskowej jest to bardzo ważne. Józef Dutkiewicz przed II wojną światową, recenzując pracę J. Frejlicha postawił pytanie, „czy z punktu widzenia historii wojskowej przedstawienie ruchów jednej ze stron walczących nie jest rzeczą wątpliwej wartości?”. Odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się prosta. Jej wartość jest znikoma, chyba że ktoś widzi sens swojej pracy w tworzeniu kroniki wydarzeń bez analizy przyczyn, przebiegu i następstw. Nie jest to zresztą jedyne pytanie dotyczące warsztatu pracy, jakie powinien postawić sobie historyk. Chociażby weryfikacja przekazów pamiętnikarskich w oparciu o dokumenty urzędowe (np. raporty dowódców) i na odwrót stanowi spory problem (zdarza się, że nawet ten sam raport dowódcy ma dwie, a nawet więcej wersji). Spore obawy co do zachowania obiektywizmu budzą publikacje uczestników powstania listopadowego, które nierzadko powstawały w ferworze politycznych sporów na emigracji. Wbrew temu, co sądzą niektórzy koledzy historycy, uważamy, że historyk, który uzyska pełny dostęp do rosyjskich archiwaliów, a nawet polskich (np. Biblioteki Polskiej w Paryżu) będzie mógł jeżeli nie na nowo pisać historię powstania listopadowego i wojny polsko-rosyjskiej, to z pewnością uzupełni o nowe fakty wiedzę, którą dysponujemy.

Bitwa warszawska 1831 roku, która rozstrzygnęła losy powstania i kraju na kilkadziesiąt lat, czekała na solidne polskie opracowanie aż do lat dwudziestych XX wieku, gdy poświęcił jej sporo uwagi Wacław Tokarz. Zawarł on analizę przebiegu batalii w swoich wykładach i monografii o wojnie 1831 roku5. Naruszył obowiązujący od kilku dekad „romantyczny” obraz bitwy nakreślony ręką Ludwika Mierosławskiego6, który sam dostrzegał mankamenty swojego dzieła. Głównym z nich był sposób konstrukcji wykładu i metodologia. Mierosławski był „referentem wzajem się kontrolujących sprawozdań każdego szefa batalionu i mnóstwa niższych oficerów przeżuwających [z nim] przez lat kilkanaście i więcej, tę jedyną epopeję ich żywota”. Relacje weteranów zestawiał ze znanymi faktami oraz „chronologią bojową” i uznawał za słuszne „o ile się zupełnie wstawić da[ły] w sprawozdania generałów jeszcze dłużej i staranniej wybadanych. Mimo to wszystko pozostaną zawsze podrzędne usterki do sprostowania w dziele takich rozmiarów”7. Niestety z analizy wywodów Mierosławskiego wynika, że bardzo często górę brały słowa uczestników bitwy, a urzędowe raporty odchodziły na bok (nierzadko jeszcze z wypaczoną treścią)8. Nie można zapomnieć, że prace Mierosławskiego powstawały w czasie gorących politycznych sporów na emigracji, gdy wzajemnie obwiniano się o przyczyny porażki. W przypadku Mierosławskiego istotne były też cechy jego charakteru. Gdy służył w 5. Pułku Strzelców Pieszych (od lutego do maja 1831 roku), nie był lubiany przez towarzyszy broni „z powodu zgryźliwości i arogancji”. W tej sytuacji trudno zdobyć się na obiektywizm w dociekaniu prawdy. Zdobywał się jednak na samokrytykę. Prostował często błędy popełnione w pracy z 1845 roku i ostrożnie podchodził do relacji uczestników, aby ich „do rzędu tych innych emigracyjnych post-romansów nie wliczać”9. Miał jednak słabość do niektórych osób sztandarowych powstania i nie biczował ich nadmiernie w przeciwieństwie do adwersarzy politycznych10. W pracach Mierosławskiego znajdujemy sporo błędów merytorycznych i z pewnością wiele z nich ma swoje źródło w ograniczonym dostępie do polskich dokumentów urzędowych. Rosyjskie znał11, ale obawy budzi dokonana przez niego ich interpretacja.

Autor, rozpoczynając badania nad bitwą warszawską, był świadom, że brakowało opracowania, które skonfrontowałoby prace Mierosławskiego z nowymi źródłami polskiej i rosyjskiej proweniencji. Nie ma też wątpliwości, że niniejsza monografia nie wyczerpuje tematu.

Postawę źródłową pracy stanowią rękopisy, źródła drukowane12, pamiętniki, opracowania13, mapy, a także źródła internetowe14. Spośród rękopisów najcenniejsze są zasoby Biblioteki Polskiej w Paryżu oraz Centralnego Państwowego Archiwum Historycznego Rosji w Petersburgu [CGIAR] i Rosyjskiego Państwowego Wojenno-Historycznego Archiwum w Moskwie [RGVIA]. Niestety w przypadku archiwaliów rosyjskich autor miał do nich bardzo ograniczony dostęp. Z Biblioteki Polskiej w Paryżu zaczerpnął raporty i rozkazy dotyczące systemu obronnego Warszawy (rkps 395, 396 i 397), pamiętniki komendanta Pragi ppłk. Jana Lelewela (rkps 410/6) i Piotra Kopczyńskiego (rkps 413)15. W polskich zasobach także można znaleźć rosyjskie materiały dotyczące wojny polsko-rosyjskiej16. Nie zmienia to faktu, że w ponad 200 rękopisach z 20 archiwów i bibliotek nie znaleziono zbyt wielu materiałów dotyczących bitwy o Warszawę. Do najciekawszych zaliczyć należy dokumenty urzędowe władz powstania (ze zbiorów Archiwum Głównego Akt Danych) oraz pamiętniki, dzienniki i listy, np. ks. Pawła Rzymskiego (Biblioteka Jagiellońska, rkps 6691), Leopolda Müllera (Biblioteka Narodowa, rkps 14006), Michała Modzelewskiego (z zasobu Biblioteki Jagiellońskiej i Biblioteki Narodowej), gen. Macieja Rybińskiego (Biblioteka Zakładu Narodowego Ossolińskich, dostępne w Internecie), gen. Jana Krukowieckiego (Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, rkps 542, 549), żołnierzy 1. Pułku Strzelców Pieszych (Biblioteka PAN w Kórniku, rkps 737; Biblioteka Publiczna miasta Warszawy, rkps 1569), oficera 4. baterii lekkokonnej Romana Rupniewskiego (Biblioteka Publiczna miasta Warszawy, rkps 1860), zbiór materiałów Walentego Zwierkowskiego (Biblioteka PAN w Kórniku, rkps 1472) i inne.

Źródła drukowane otwierają materiały zebrane przez Marcina Klemensowskiego dotyczące bitwy o Warszawę, opublikowane przez Wacława Tokarza17, a także ich odpisy wykonane przez Józefa Kowalskiego (Biblioteka Czartoryskich, rkps 6438). Niestety we fragmentach tych dokumentów dostrzec można sporo rozbieżności. Wynikały one z uproszczeń wprowadzanych do tekstu przez przepisującego albo z błędów odczytu. Prawdopodobnie w przypadku Kowalskiego doszło też do wprowadzania do dokumentów treści poznanych np. z lektury opracowań poświęconych bitwie. Obecnie nie można zweryfikować treści tych materiałów, gdyż budynek Biblioteki Ordynacji Krasińskich, gdzie je przechowywano, spłonął w trakcie II wojny światowej. Mnóstwo informacji zaczerpnięto z najobszerniejszego zbioru dokumentów dotyczących powstania listopadowego. Jego autorem był Bronisław Pawłowski18. Cennym uzupełnieniem jest prasa powstańcza, np. na bieżąco relacjonująca przebieg walk na przedpolu Warszawy19 i życie codzienne miasta. Oczywiście trzeba uwzględnić fakt, że rzadko można znaleźć w niej wyważone informacje. Krukowiecki i jego sztab wykorzystywali jej łamy dla swoich celów.

Listę drukowanych źródeł rosyjskich otwierają raporty Iwana Paskiewicza20, Karla Tolla21 i Fiodora Berga22. Cenne wiadomości o szturmie zawiera raport przygotowany przez oficerów pruskich, w którym obok informacji pozyskanych z urzędowych raportów rosyjskich, znaleźć można wiadomości od świadków wydarzeń23. Katalog uzupełniają listy i dzienniki uczestników walk24.

Od 1996 roku przybyło trochę nowych pamiętników, m.in. dzięki swobodnemu dostępowi do sieci. Gama autorów jest bardzo szeroka i obejmuje wyższych oficerów armii polskiej i rosyjskiej, oficerów, podoficerów i zwykłych szeregowych żołnierzy. Niezależnie od pochodzenia autora dostrzec się daje w tych źródłach duży wpływ opracowań. W przypadku polskich i rosyjskich autorów „podbudowę” dla wspomnień dostarczyły m.in. prace Friedricha Smitta25, Ryszarda Ottona Spaziera26 czy Mariana Brzozowskiego (oficjalnie autorem pracy był Józef Paszkowski)27 oraz Ludwika Mierosławskiego.

Relacje z bitwy o Warszawę spisali m.in. wyżsi oficerowie armii polskiej: Józef Bem, Feliks Breański, Wojciech Chrzanowski, Henryk Dembiński, Klemens Kołaczkowski, Jakub Lewiński, Kazimierz Małachowski, Ignacy Prądzyński, Jan Nepomucen Umiński i Karol Zieliński. Spośród niższych oficerów na uwagę zasługują pamiętniki Rajmunda Bronikowskiego, Tadeusza Chamskiego, Aleksandra Ekielskiego, Stanisława Jabłonowskiego, Juliana Ordona, Leona Sapiehy, Tomasza Witkowskiego i Józefa Święcickiego.

Spośród rosyjskich uczestników bitwy, którzy pozostawili pisemne relacje o jej przebiegu, na czoło wysuwają się prace wyższych dowódców: I. Paskiewicza i K. Tolla oraz reprezentantów niższej kadry dowódczej: Grigorija I. Filipsona, Pawła Ch. Grabbego, Władymira I. Felknera, Nikołaja D. Niejełowa, Pawła A. Tuczkowa, Aleksandra I. Wierigina, H. Hansena oraz Aleksandra L. Zelanda. Ważne uzupełnienie stanowią wspomnienia oficera pruskiego Karla Canitz und Dallwitza.

Lista opracowań jest niezwykle obszerna. Z polskich autorów poza L. Mierosławskim i W. Tokarzem należy wymienić Bronisława Gembarzewskiego, Juliusza Kozolubskiego, Romana Łosia, Tomasza Katafiasza, Romana Matuszewskiego, Marka Tarczyńskiego, Stefana Przewalskiego, Czesława Blocha, Władysława Bortnowskiego, Józefa Dutkiewicza, Henryka Kocója, Władysława Zajewskiego, Witolda Dąbkowskiego i wielu innych. Z najnowszych publikacji bardzo cenna jest monografia autorstwa Michała Swędrowskiego. Spośród autorów rosyjskich na czoło wysuwają się Friedrich Smitt, Aleksander Puzyrewski, Nikołaj A. Okuniew, Aleksandr P. Szczerbatow i całe grono autorów historii pułkowych.

Osobną kwestię stanowią mapy współczesne. Bez nich nie można nawet podejmować próby odtworzenia działań wojennych. W pracy wykorzystano zbiór map Warszawy i okolic wydany przez Bibliotekę Narodową28 oraz opublikowany w sieci Plan Miasta Stołecznego Warszawy z Rozkazu Jego Cesarzewiczowskiej Mości Wielkiego Xsięcia Konstantego Cesarzewicza Naczelnego Wodza przez Officerów Korpusu Inżynierów Wojska Królestwa Polskiego uskuteczniony 182929. W 2013 roku do Internetu zawitał cały cykl map Aleksandra I. Neidhardta (Plany šturma Varšavy 25 i 26 avgusta 1831 goda, S. Peterburg, 1831). Autor wykorzystał ten ostatni zbiór jako bazę do opracowania własnych map sytuacyjnych30. Temu samemu celowi służyły szkice dołączone do materiałów Marcina Klemensowskiego. Pełna lista wykorzystanych źródeł kartograficznych znajduje się w bibliografii. Warto jednak zwrócić uwagę na niepozorną mapę La ville, les fortifications, les barricades de Varsovie et les trouppes Polonaises le 19. Aout 1831 (bardzo czytelna wersja znajduje się w pracy M. Swędrowskiego) ukazująca system obronny Warszawy na początku blokady.

Konstrukcja pracy ma charakter problemowo-chronologiczny, a jej rozbicie na 11 rozdziałów wynika z potrzeby przejrzystego ukazania materiału źródłowego. Zasadniczy rdzeń poświęcony bitwie zaczyna się od rozdziału VI. Wcześniejsze ukazują przyczyny, sytuację militarną i międzynarodową w połowie sierpnia 1831 roku, polskie i rosyjskie plany operacyjne oraz system obronny stolicy od narodzin do 5 IX 1831 roku.

Co do szczegółów technicznych zawracamy uwagę na uproszczony zapis przypisów31. Wszelkie wtrącenia w cytaty ujęto w nawiasy kwadratowe. Tabele umieszczono w załącznikach.

Tą książką chciałbym podziękować kolegom z Zespołu I nieistniejącego już Wojskowego Instytutu Historycznego. Uczestnictwo w seminariach, przysłuchiwanie się i udział w dyskusjach w towarzystwie profesorów i doktorów: Mieczysława Cieplewicza, Michała Klimeckiego, Wiesława Majewskiego, Marka Plewczyńskiego, Piotra Staweckiego, Marka Wagnera, Janusza Wojtasika i innych, niewątpliwie ukształtowały mnie jako historyka wojskowego. Mam nadzieję, że pozytywnie odbieranego. Szczególne podziękowania należą się Profesorowi Januszowi Wojtasikowi, promotorowi mojej pracy doktorskiej. Chciałbym też podziękować Michałowi Klimeckiemu za pewną bardzo budującą i rzetelną rozmowę odbytą w 1995 roku w drodze z Rembertowa do Warszawy, która podbudowała sens mej pracy jako historyka wojskowego.

Podziękowania kieruję do wielu osób, które wspierają moje poczynania na polu naukowym w tych ciężkich czasach. Lista jest bardzo długa i z pewnością otwierają ją moi Rodzice, którym tę książkę poświęcam.

Rozdział IPrzebieg działań wojennych w wojnie polsko-rosyjskiej do połowy sierpnia 1831 roku

W wojnie polsko-rosyjskiej 1831 roku Warszawa była głównym celem walczących stron. Polacy chcieli ją jak najdłużej utrzymać w swoich rękach, a Rosjanie zdobyć. Zadecydowało o tym kilka czynników – położenie miasta1, jego potencjał gospodarczy (m.in. z rozbudowanym przemysłem zbrojeniowym), a przede wszystkim funkcja głównego ośrodka politycznego powstania, w którym pracowały centralne władze ustawodawcze (Sejm, Senat) i wykonawcze (rząd, ministerstwa). Poza tym Warszawa pełniła funkcję podstawy operacyjnej dla polskiej armii (z magazynami wyposażenia, uzbrojenia, żywności). Była wreszcie symbolem powstania i gwarantem jego trwałości.

W oczach Rosjan Warszawa była głównym patronem buntu przeciwko Mikołajowi I, carowi Rosji i „prawowitemu” królowi polskiemu. „Zbuntowani” Polacy walczyli nie tylko o niepodległość w granicach wytyczonych przez kongres wiedeński w 1815 roku, ale też o ziemie zagrabione przez Rosję w rozbiorach (Litwę, Białoruś, Wołyń, Podole i Ukrainę). Ich utrata przyniosłaby Rosji, poza spektakularną porażką przekreślającą osiemnastowieczne zdobycze, oddalenie od centrum życia politycznego Europy. Polskie powstanie stało się częścią licznych rewolucji wznieconych w Europie przez demokratów i liberałów walczących przeciwko porządkowi wiedeńskiemu. Warszawa dołączyła do Paryża, Brukseli i szeregu innych miast w Niemczech i Włoszech. Na nieszczęście dla Polaków droga do stłumienia rewolucji europejskiej wiodła po „trupie” Królestwa i Warszawy. Carowi i części rosyjskich elit politycznych i wojskowych (z tzw. partii wojny) nie była obca myśl interwencji zbrojnej w Europie, nawet gdy Rosja zaangażowała gros sił w walce z polskim powstaniem, które objęło swoim zasięgiem Królestwo Polskie i zachodnie gubernie Rosji2.

Po wielomiesięcznych zmaganiach, zapoczątkowanych 5-6 II 1831 roku wkroczeniem armii rosyjskiej do Królestwa, dopiero w połowie sierpnia udało się Rosjanom zbliżyć do Warszawy na tyle, aby podjąć bezpośrednią próbę jej zdobycia. Była to ich trzecia operacja mająca na celu opanowanie stolicy Królestwa. W lutym 1831 roku zapędy feldmarszałka Iwana Dybicza strona polska ostudziła w zaciekłych bitwach na prawobrzeżnym przedpolu stolicy (Wawer, Białołęka, Grochów)3. W marcu powstańcy pod wodzą gen. Jana Skrzyneckiego zreorganizowali armię i zaatakowali Rosjan na prawym brzegu Wisły (ofensywa wiosenna w rejonie traktu brzeskiego). Przysporzyli Dybiczowi znacznych strat (tylko między 31 III a 10 IV wyniosły one od 16 do 20 tys. żołnierzy zabitych, rannych i jeńców)4, ale co najważniejsze pogrzebali drugą rosyjską próbę zdobycia Warszawy. Strona polska, która rozpoczynała wojnę z armią liczącą ok. 63 tys. żołnierzy i 144 dział, także ponosiła straty5, ale skutecznie rozpraszała siły rosyjskie i nie pozwalała Dybiczowi na rozpoczęcie zdecydowanych działań przeciwko Warszawie. Strategia Skrzyneckiego sprowadzała się do unikania bezpośredniego starcia z główną armią rosyjską oraz osłabiania jej potencjału i zwartej siły poprzez atakowanie odosobnionych korpusów na flankach oraz wspieranie powstań w guberniach zachodnich Rosji wydzielonymi oddziałami6. Warszawa i główna armia były dla Skrzyneckiego jedynymi liczącymi się argumentami, które mógł rzucić na szalę rokowań z Rosją. Tylko w rokowaniach widział szansę na odniesienie sukcesu w wojnie.

Sukces oznaczał dla niego, tak jak dla większości rządzących powstaniem elit wywodzących się z kręgów konserwatywnych, powrót do sytuacji sprzed wybuchu powstania (29 listopada 1830 roku), ale z poszanowaniem przez króla (Mikołaja I) konstytucji. Skrzynecki skutecznie realizował swoją strategię do sierpnia 1831 roku, bardziej wierząc w interwencję dyplomatyczną Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii niż w siłę własnego oręża. Do końca maja przynosiła ona pożądane efekty. Armia rosyjska nie była w stanie przeprawić się przez Wisłę, dręczona chorobami, problemami aprowizacyjnymi i logistycznymi7. Polacy cały czas kontrolowali cztery lewobrzeżne województwa (mazowieckie, kaliskie, sandomierskie i krakowskie), a na prawobrzeżu część płockiego i lubelskiego, czerpiąc z nich siły i środki do walki. Wisła stanowiła skuteczną linię obronną. Warszawa nie była zagrożona, a główna armia polska zachowała swój potencjał.

1. Jan Skrzynecki.

2. Iwan I. Dybicz.

Od początku wojny między Dybiczem a carem nie było zgodności w kwestii dotyczącej miejsca przeprawy armii rosyjskiej przez Wisłę i sposobu zdobycia Warszawy. Dybicz opowiadał się za przeprawą w górnym biegu rzeki i za zdobyciem stolicy Królestwa na drodze blokady (chciał zagłodzić obrońców) lub „energicznego ataku”. Szef sztabu gen. Karl Toll podzielał zdanie głównodowodzącego i sprzeciwiał się jedynie blokadzie. Wśród innych wyższych dowódców zdania były podzielone8. Car zalecał przeprawę w dolnym biegu Wisły, zablokowanie polskiej armii w stolicy i zmuszenie jej do bitwy polowej, z której zwycięsko, w co nie wątpił, wyjdzie oręż rosyjski. Przewidywał problemy, na jakie natknął się feldmarszałek Iwan Paskiewicz w sierpniu 1831 roku. Zrodziły je rewolucyjne wydarzenia w Europie i Warszawie. Armia regularna przegrywała w miastach konfrontację z powstańcami (w Paryżu w lipcu 1830 roku, we wrześniu w Brukseli i w listopadzie w Warszawie). Żywa także musiała być pamięć kwietnia 1794 roku, gdy garnizon wojsk polskich z mieszkańcami Warszawy wybił ponad połowę obecnych w stolicy wojsk rosyjskich (z 7,5 tys. żołnierzy ocalało ok. 3 tys.). Car do końca powstania nie zmienił zdania i uważał, że zdobycie Warszawy miało być konsekwencją rozbicia armii polskiej w polu lub na przedpolu miasta9.

Poczynania Dybicza od lutego do połowy kwietnia 1831 roku wzbudzały duże zaniepokojenie cara. Zarzucał on feldmarszałkowi, że rozproszył swoje siły i nie zadał jednego decydującego ciosu10, co w efekcie doprowadziło do wzniecenia powstania w guberniach zachodnich Rosji. Na Litwie wybuchło na przełomie marca i kwietnia, na Wołyniu w kwietniu, a na Ukrainie i Podolu na przełomie kwietnia i maja.

W tej sytuacji w połowie kwietnia Mikołaj przesłał Dybiczowi nowy plan działań w Królestwie, opracowany (w oparciu o wytyczne cara) przez ministra wojny Aleksandra I. Czernyszewa11. Plan ten uwzględniał opinię cara, że szybkie zdobycie Warszawy zakończy powstanie. Założenia nowego planu Mikołaj zawarł w liście do Dybicza z 19 IV 1831 roku. We wstępie zwracał uwagę, że Armia Czynna nie mogła liczyć na dostawy żywności z ogarniętych powstaniem i głodem guberni zachodnich państwa, a poza tym oparcie na nich działań poważnie ograniczyłoby swobodę operacyjną armii. Detaszowanie do osłony dostaw i linii operacyjnych sił uniemożliwiłoby realizację głównego zadania, na które składały się w kolejności: obejście lewego skrzydła polskiego w Ostrołęce, zajęcie Pułtuska i Serocka, marsz do Płocka, przeprawa na lewy brzeg Wisły i podejście pod Warszawę od zachodu w celu odcięcia jej od Europy12. Car oczekiwał, że armia polska zmuszona będzie stoczyć bitwę w polu, aby zatrzymać rosyjską ofensywę. Spodziewał się jej zarówno na prawym brzegu Wisły, przy próbie ataku podjętej przez Polaków z Modlina na maszerujące do Płocka wojska rosyjskie, jak i na lewym brzegu pod Sochaczewem. W obydwu wypadkach przewaga liczebna armii rosyjskiej gwarantowała jej sukces. Dybicz miał ją uzyskać m.in. przez dołączenie oddziałów osłaniających tyły i operujących na terenie guberni zachodnich (część II Korpusu Piechoty i 1. Dywizja Ułanów). Zadania przez nie spełniane miała przejąć na Litwie Armia Rezerwowa gen. Piotra A. Tołstoja, a na Wołyniu, Podolu, i Ukrainie 1 Armia feldmarszałka Fabiana W. Osten-Sackena. Oddziały wydzielone z tej ostatniej zamierzano wprowadzić także do województwa lubelskiego w Królestwie Polskim, co umożliwiłoby wzmocnienie głównej armii korpusem gen. Kipriana A. Kreutza, operującym w tym województwie od początku wojny. Z listu jasno wynika, że car nadal był przeciwny bitwie w murach Warszawy i jej opanowanie miało być następstwem zwycięskiej bitwy w polu13.

Podstawą planu było uniezależnienie zaopatrzenia armii od dostaw z guberni zachodnich. Nową podstawą operacyjną Dybicza miały stać się Prusy albo Austria. Tę drugą pochłaniały jednak wydarzenia włoskie14 oraz niechęć wynikająca z umacniania się rosyjskich wpływów na Półwyspie Bałkańskim, m.in. w następstwie zwycięskiej wojny z Turcją w latach 1828-1829. Car musiał też uwzględniać w swoich planach nieprzychylną postawę austriackich władz w Galicji, a tym bardziej ludności polskiej, wrogo nastawionej do Rosji i sympatyzującej z walczącymi rodakami. Galicja nie mogła stanowić pewnego zaplecza dla armii rosyjskiej i z tej przyczyny, że nie posiadała zbyt dużych zasobów zboża15. Prusy były pewniejszym sojusznikiem, gotowym nawet do bezpośredniej interwencji w Królestwie Polskim16. Na granicy stacjonowała Armia Obserwacyjna dowodzona przez marszałka Augusta von Gneisenaua (szefem sztabu był Carl von Clausewitz)17. Car nie zamierzał jednak prosić sojusznika o pomoc wojskową, gdyż tłumienie powstania Polaków uważał za wewnętrzną sprawę Rosji. Korzystał za to z innych form pomocy, np. z dostaw żywności i paszy dla Korpusu Gwardii operującego w pobliżu granic Prus, blokady dostaw środków dla powstania z Niemiec i państw Europy Zachodniej, informacji wywiadowczych (czerpanych np. z depesz dyplomatycznych konsula francuskiego w Warszawie) itp. Car i Czernyszew, przygotowując plan działań w Królestwie, przekonani byli, że władze pruskie nadal będą wspierać Rosję. Przychylna postawa Prus powinna ułatwić Dybiczowi zaopatrzenie armii operującej po osi Pułtusk – Płock – Sochaczew – Warszawa dzięki uniezależnieniu go od dostaw z ogarniętych powstaniem guberni zachodnich.

Dybicz, Toll i Neidhardt uznali propozycje cara za formalny rozkaz i rozpoczęli przygotowania do wcielania ich w życie. Car pragnął oczywiście, aby jego plan zrealizowano jak najszybciej18. Tymczasem Dybicz w liście z 28 IV pisał, że rozpocznie działania dopiero po 4 tygodniach, a więc w końcu maja. Jednocześnie zaznaczył wyraźnie, jakie powinny być spełnione do tego czasu warunki, aby w ogóle rozpocząć operację. Na pierwszym miejscu postawił całkowite spacyfikowanie Litwy i Wołynia lub ewentualnie wprowadzenie na ich terytorium wojsk Tołstoja i Sackena. W dalszej kolejności za niezbędne uznał:

• oczyszczenie całego traktu brzeskiego ze szpitali i magazynów oraz ściągnięcie ich do Brześcia Litewskiego i Terespola,

• zgromadzenie żywności na terenach przygranicznych w Prusach wraz z dostateczną liczbą podwód do transportowania jej z Brześcia Litewskiego i Prus do armii rosyjskiej maszerującej ku dolnej Wiśle (musiała mieć zapas na 10-12 dni, aby doczekać dostaw idących Wisłą z Gdańska),

• zbudowanie w Toruniu lub w innym miejscu na terenie Prus mostu i zgromadzenie statków do transportowania żywności dla armii posuwającej wzdłuż Wisły na Warszawę,

• zgromadzenie na miesiąc prowiantu, a na pół miesiąca furażu, a także zorganizowanie stałych dostaw żywności z Gdańska i Prus do czasu żniw.

Dopiero po spełnieniu tych warunków Dybicz zamierzał skrycie przegrupować armię na północ od traktu brzeskiego, a po dołączeniu II Korpusu Piechoty wykonać szybki ruch do Ostrołęki, a następnie ku przeprawie na dolnej Wiśle19.

Pomoc Prus dla armii rosyjskiej była najważniejsza. Bez niej Dybicz nie mógł rozpocząć działań nakazanych przez cara. Tymczasem od początku maja postawa Prus wobec wojny w Królestwie Polskim zaczęła ulegać zmianie, m.in. za sprawą epidemii cholery, którą przyniosła ze sobą armia rosyjska. Choroba rozprzestrzeniała się na kraje sąsiadujące z Królestwem i z Rosją. Ofiarą stały się więc także Prusy. Starały się one powstrzymać rozszerzanie się choroby i w tym celu wprowadzały w życie rozporządzenia, utrudniające m.in. dostawy żywności z Prus Wschodnich do armii rosyjskiej20. Dybicz wyrażał z tego względu dużą nieufność wobec sojusznika. Była ona tym bardziej uzasadniona, że władze pruskie stanowczo odmówiły feldmarszałkowi udostępnienia własnego terytorium na przeprawę armii rosyjskiej21. Dybicz chciał dzięki temu uniknąć dużych strat armii. Spodziewał się bowiem, że Polacy będą zaciekle bronić miejsca przeprawy. Jednak pomimo odmowy w tej sprawie, na terenie Prus w ciągu maja kontynuowano gromadzenie żywności dla armii rosyjskiej. Nie tylko skupowano ją na obszarze Prus Wschodnich i Zachodnich oraz w Gdańsku (zajmowali się tym radca państwowy Peucker delegowany 1 V z głównej kwatery Dybicza oraz rosyjski konsul w Gdańsku Ludwik Tęgoborski), ale i gromadzono w Gdańsku, Tylży oraz Królewcu zasoby magazynów z Rosji, np. z Rygi i Petersburga. Z tych pośrednich magazynów żywność transportowano ku granicy do Pisza, Nidzicy, Brodnicy i Torunia, a także Działdowa, Lidzbarka Welskiego i Wielbarka (dostawy do armii rosyjskiej miały iść przez Dłutowo i punkt graniczny naprzeciw Janowa)22.

Dybicz ciągle miał wątpliwości i nie był przekonany do planu cesarskiego. Na początku maja ośmielił się nawet zwrócić do cara z propozycją powrotu do koncepcji przeprawy w górnym biegu Wisły w oparciu o dostawy z Wołynia i Austrii23. Car nie brał jej jednak pod rozwagę i wzywał nieustannie Dybicza do energicznych działań. Przykładowo w liście z 15 V pisał: „Oby Bóg jak najprędzej raczył usunąć pretekst nieczynności, w jakiej Pan zostajesz, a która wyradza skutki najopłakańsze”24. Były to słowa prorocze.

Na głównym froncie walk wojny 1831 roku panował zastój25. Gros armii rosyjskiej zajmował pozycje wokół Siedlec. Dybicz przygotowywał się do operacji, która miała zakończyć powstanie. Rozbudowywano sieć magazynów w Prusach i w Królestwie Polskim (np. w Augustowie i Łomży)26. Armia polska, korzystając z bezczynności armii rosyjskiej, rozpoczęła działania zaczepne. Skrzynecki, atakując rozlokowany między Narwią a Bugiem Korpus Gwardii rosyjskiej, chciał odrzucić Dybicza znacznie dalej na wschód od Wisły i Warszawy, a także odtworzyć stabilną komunikację z Litwą, aby wzmocnić powstanie na jej terenie. O bitwie z osamotnionym Korpusem Gwardii, a tym bardziej z główną armią rosyjską nawet nie myślał27. Udało mu się gwardię wyprzeć z Królestwa i wysłać posiłki na Litwę (oddział płk. Dezyderego Chłapowskiego), ale na wieść o marszu Dybicza na pomoc gwardii wycofał się do Ostrołęki. Po 21 V zamierzał utrzymać komunikację Królestwa z Litwą za pośrednictwem traktu kowieńskiego i czerpać zasoby z województwa augustowskiego28. Nie planował bitwy z Dybiczem na lewym brzegu Narwi. W ostateczności chciał wycofać się prawym brzegiem Narwi na Warszawę29. W województwie augustowskim miał pozostać niewielki oddział gen. Henryka Dembińskiego.

25-26 V armia polska rozlokowała się wzdłuż Narwi i Biebrzy. Pod Rajgrodem, naprzeciw oddziału gen. Dmitrija J. Sackena (ok. 4 tys. żołnierzy i 12 dział), znajdował się oddział płk. Wacława Sierakowskiego, który miał otworzyć drogę na Litwę oddziałowi gen. Dembińskiego. W Łomży, punkcie pośrednim między główną armią a Rajgrodem, stała 2. Dywizja Piechoty gen. Antoniego Giełguda. Jej zadaniem było wzmocnienie Sierakowskiego30. Pozostała część głównej armii rozlokowała się w rejonie Ostrołęki. Tam też 26 V dopadł ją Dybicz. Skrzynecki, zaskoczony jego przybyciem (spodziewał się bardziej ataku na Łomżę, gdzie znajdowały się oddziały polskie mogące zagrozić Litwie)31, prowadził bitwę bardzo nieudolnie. Armia polska, częściowo rozbita, wycofała się do Warszawy. Dybicz nie podjął pościgu za przeciwnikiem. Nie dobił go i po raz kolejny pozwolił powstańcom na odbudowę potencjału głównej armii (powtórzyła się sytuacja z lutego i marca 1831 roku). Z drugiej strony armia rosyjska dzięki wymuszonemu przez Polaków przegrupowaniu zajęła w sposób naturalny pozycje wyjściowe do realizacji carskiego planu operacyjnego.

Bitwa pod Ostrołęką poważnie osłabiła główną armię polską. Ubyło jej 6,4 tys. żołnierzy zabitych, jeńców i rannych w bitwie, ale także 12 tys. wysłanych na Litwę. Decyzja o skierowaniu na Litwę całej 2. Dywizji Piechoty oraz oddziałów Sierakowskiego i Dembińskiego zapadła na pobojowisku pod Ostrołęką wieczorem 26 V. Dowództwo nad wyprawą objął gen. Giełgud. 27 V rozpoczął on marsz traktem kowieńskim na wschód. Po połączeniu się z oddziałem płk. Sierakowskiego (komendę nad nim przejął gen. Dembiński) w Grajewie jego siły wzrosły do 13,5 tys. żołnierzy z 24 działami32. Drogę na północ zagradzał mu oddział gen. Dmitrija Sackena tkwiący pod Rajgrodem (5,5 tys. żołnierzy i 14 dział). Sacken słusznie uważał tę pozycję za klucz do województwa augustowskiego i Litwy. Jednak 29 V z 3 tys. żołnierzy opuścił ją z zamiarem rozbicia oddziału Sierakowskiego i zajęcia Łomży. Niespodziewanie oddział rosyjski stanął w obliczu znacznie przewyższających go sił. Giełgud najpierw spędził Sackena pod Rajgród, a następnie po czterogodzinnym boju opanował miasteczko i zmusił przeciwnika do opuszczenia pozycji obronnej. Bój kosztował stronę rosyjską od 1500 do 2000 zabitych, rannych i jeńców, a polską do 200 żołnierzy. Sacken opuścił województwo augustowskie. Wieczorem 29 V był w Augustowie, a 2 VI w Kownie33. Giełgud ruszył spod Rajgrodu 30 V. Nie wykorzystał istniejącej szansy na uprzedzenie Sackena w Suwałkach (znalazł się tam 31 V) i zrezygnował z marszu na Wilno. Skierował korpus ku Żmudzi. Na tyłach nie pozostawił większych sił (oddział płk. Józefa Zaliwskiego wycofał się z Grodna) i w województwie augustowskim (w obwodach północnych, tzw. litewskich) operował tylko niewielki oddział partyzancki Antoniego Puszeta. Rosjanie szybko przecięli komunikację między polskimi oddziałami regularnymi operującymi na Litwie a Królestwem. Gdy Puszet opuścił swój oddział i udał się do Warszawy, działania w Augustowskiem kontynuował książę Tomasz Teofil Świętopełk Mirski, który z upoważnienia Giełguda formował oddział (Korpus Ochotników) od początku czerwca. W miarę jak się rozrastał, prowadził coraz intensywniejsze działania partyzanckie na tyłach głównej armii rosyjskiej w północnych obwodach województwa augustowskiego34.

Po bitwie ostrołęckiej Skrzynecki nie zmienił swojej strategii prowadzenia wojny. Podstawowym jej celem było zmuszenie przeciwnika do rokowań. Zadania głównej armii polskiej sprowadzały się faktycznie do tego, aby uniemożliwiać Dybiczowi przeprawę przez Wisłę i opanowanie Warszawy. Tyły armii rosyjskiej miały być nieustannie niepokojone przez „małą wojnę”. Powstania w guberniach zachodnich odgrywały kluczową rolę w strategii Skrzyneckiego. Szczególnie w lipcu, gdy armia rosyjska szykowała się do marszu na Warszawę. Nieustanny ferment na Litwie miał świadczyć o żywotności powstania i zachęcać zachodnich dyplomatów (przede wszystkim francuskich) do aktywniejszych działań na jego rzecz. Na początku lipca Skrzynecki zdecydował się rzucić na Litwę kolejne oddziały partyzanckie. 10 VII ruszył z Warszawy oddział ppłk. Stanisława Kurcyusza (280 żołnierzy), ale nie wiadomo, czy dotarł on do miejsca swojego przeznaczenia35. Drugi oddział płk. Samuela Różyckiego (900 żołnierzy i 2 działa) opuścił Pragę 11 VII i już na początku drugiej dekady tegoż miesiąca znalazł się u granic obwodu białostockiego.

W tym czasie na Litwie wykrwawiał się Giełgud. Najpierw podjął z opóźnieniem próbę opanowania Wilna (19 VI 1831 roku), a następnie do połowy lipca operował w zachodniej części Litwy. Wiązał ok. 40-50 tys. żołnierzy rosyjskich z Armii Czynnej i Rezerwowej. Obecność armii polskiej na Litwie zakończyła się porażką. 13-15 VII ok. 7 tys. żołnierzy z 26 działami wkroczyło na teren Prus. Do Królestwa przebił się tylko korpus gen. Henryka Dembińskiego (3,8 tys. żołnierzy i 6 dział). Trasa jego marszu wiodła m.in. przez Puszczę Białowieską, gdzie Dembiński połączył się ze zmierzającym na Litwę oddziałem partyzanckim płk. S. Różyckiego, a dalej przez Boćki i Ciechanowiec. Swoją eskapadę zakończył triumfalnym wkroczeniem do Warszawy 3 VIII. Przed Dembińskim usiłował przebić się do stolicy płk Zaliwski. Jednak jego oddział na początku lipca został rozbity przez Rosjan na terenie obwodu białostockiego pod Sokołdą.

Zmagania na Litwie sparaliżowały na kilka tygodni działania głównej armii rosyjskiej w Królestwie Polskim. 4 VI Dybicz rozlokował korpusy głównej armii w rejonie Pułtuska. Nie zamierzał rozpocząć marszu do przepraw ku dolnej Wiśle, gdyż żaden z warunków, od których uzależniał rozpoczęcie operacji, nie został jeszcze osiągnięty. Powstania na Litwie i województwie augustowskim nadal trwały. Uśmierzono je na Wołyniu i Podolu36, co pozwoliło Rosjanom wysłać korpus gen. Fiodora Rüdigera (12 tys. żołnierzy i 24 działa) do województwa lubelskiego. Dybicz w ramach przygotowań do operacji nad dolną Wisłą likwidował pod osłoną korpusu gen. Kipriana Kreutza pośrednią podstawę operacyjną, zlokalizowaną na południowym Podlasiu w rejonie traktu brzeskiego. W pierwszej i drugiej dekadzie czerwca podążały z Brześcia Litewskiego w trzech eszelonach: kasa armii, materiały mostowe, poczta polowa, drukarnia, część magazynu ruchomego, ruchome parki, oddział pontonowy, laboratorium, arsenał, szpital ruchomy, apteka ruchoma i baterie artylerii. W tym czasie wywieziono zasoby magazynów w Siedlcach, Radzyniu i Łukowie. Ewakuowano lazarety z Siedlec, Białej, Międzyrzeca. Podstawę operacyjną armii tworzyły magazyny na pograniczu: w Brześciu Litewskim, Białymstoku, a przede wszystkim w Grodnie. Armia rosyjska czerpała zaopatrzenie z terenu, na którym się znajdowała (zakupy), oraz z magazynów Łomży, gdzie do połowy czerwca spławiano żywność i furaż Narwią i Biebrzą. Przygotowywała się także do odbioru zaopatrzenia z Prus przez Dłutowo i z rejonu Janowa37.

Pod bezpośrednim dowództwem Dybicza znajdowało się ok. 50 tys. żołnierzy i 257 dział38, zbyt mało, aby zdaniem feldmarszałka przeprawić się na lewy brzeg Wisły. Poinformował więc cara, że ruszy ku przeprawie nie wcześniej niż 2 VII i tylko wtedy, gdy będzie gotowy most na Wiśle, zorganizowany dowóz zaopatrzenia z Prus, do armii dołączą wojska generałów Nikołaja Murawjowa i Kreutza, a ponadto zapanuje spokój na tyłach i komunikacjach z Rosją (trakt kowieński), zaś Litwa będzie zajęta przez Armię Rezerwową. Kolejne przesunięcie terminu operacji usprawiedliwiał stan przygotowań aprowizacyjnych. Żywność i pasza znajdowały się w Królewcu, Tylży i Gdańsku, ale nie w magazynach przygranicznych. W zakupie zapasów nastąpiła kilkunastodniowa przerwa, gdyż rosyjski poseł w Berlinie, pewny obiecanej pomocy ze strony władz pruskich (zapowiadano dostawy żywności z magazynów rządowych), wstrzymał czynione przez Tęgoborskiego zakupy i zamówienia u osób prywatnych. Władze pruskie nie wywiązały się jednak z danych obietnic, a ponadto wprowadziły dwudziestodniową kwarantannę, co utrudniło sprowadzanie zbóż z Rosji. Wszystkie te posunięcia zmuszały Dybicza do żywienia armii zakupami czynionymi w Królestwie (wyczerpywały zasoby pieniężne Armii Czynnej) i zapasami z magazynów Grodna, zagrożonego przez powstańców litewskich39.

3. Centralna część Królestwa Polskiego.1 – trakt kaliski; 2 – trakt krakowski; 3 – trakt brzeski; 4 – trakt kowieński.

Ciągłe przesuwanie przez Dybicza terminu rozpoczęcia operacji, jego wahania, powtarzanie warunków, od których uzależniał jej rozpoczęcie, świadczyły, iż chciał jak najlepiej przygotować się do działań. Nie zamierzał dopuścić do powtórki sytuacji z marca i kwietnia, kiedy to armia oddaliwszy się od podstawy operacyjnej cierpiała głód. Poza tym cały czas nie był pewny pełnej współpracy ze strony władz pruskich, gdyż nie istniała żadna umowa precyzująca ich zobowiązania wobec Rosji. Dybicz nie mógł więc od Prus żądać sprzedaży żywności czy otwarcia granic dla tranzytu, a jedynie liczyć na dobrą wolę sojusznika. Tymczasem car miał już dość czekania. Prowadząc wojnę z gabinetu, nie przyjmował argumentów feldmarszałka. Był świadom, że całkowite stłumienie powstania na Litwie, a tym samym przyłączenie do Armii Czynnej wydzielonych do jego tłumienia wojsk nie nastąpi zbyt szybko. Tymczasem jego zdaniem przeprawę przez Wisłę40 i marsz na Warszawę trzeba było wykonać bezzwłocznie. W opanowaniu Warszawy widział szansę na zakończenie wojny. Energiczne działania skoncentrowanej i silnej armii rosyjskiej miały skupić uwagę Polaków i odciągnąć na lewy brzeg Wisły ich oddziały, nieustannie zagrażające guberniom zachodnim (np. oddział gen. Wojciecha Chrzanowskiego, który stał pod Zamościem). Wahania Dybicza oddalały więc w czasie zakończenie „buntu”, a na to car nie mógł już pozwolić z racji sytuacji politycznej w Europie i trudności wewnętrznych państwa. Powstanie trwało już dostatecznie długo, aby osłabić pozycję Rosji w dyplomatycznych rozgrywkach o kształt Europy (chodziło już nie tylko o sprawę Belgii, ale i Włochy czy Portugalię)41. Rosja, która uchodziła dotąd za główną przeciwwagę dla Francji, inicjowała wielką militarną krucjatę przeciwko liberałom w Europie, obiecała pomoc Austrii i Prusom, sama nie mogła sobie poradzić z małym Królestwem, „pchłą” na mapie42. Sytuacja wewnętrzna w Rosji także nie sprzyjała przedłużaniu wojny. Car obawiał się rozszerzenia powstania poza Litwę, rozwoju epidemii cholery, ogarniającej coraz większe obszary państwa i paraliżującej działanie administracji, pobór rekruta oraz podatków. Katastrofalnie przedstawiała się sytuacja finansów państwa. Deficyt budżetowy powiększał się z każdym miesiącem wojny43. W tej sytuacji Mikołaj prawdopodobnie na początku czerwca zdecydował się ostatecznie na odsunięcie Dybicza od dowództwa nad Armią Czynną i powierzenia go jednemu ze swych najbliższych przyjaciół, a zarazem najbardziej zaufanemu wyższemu dowódcy, feldmarszałkowi Iwanowi Paskiewiczowi44.

4. Mikołaj I

5. Iwan F. Paskiewicz

Paskiewicz, zaznajomiony przez cara z planem operacyjnym, a także z raportami Dybicza, raczej niechętnie podchodził do tego zaszczytu45. Już pod koniec maja przedstawił carowi swoje uwagi do planu, które w ogólnym zarysie sprowadzały się do postulatu uczynienia z Prus, a w szczególności z Torunia, głównej podstawy operacyjnej do działań armii rosyjskiej na lewym brzegu Wisły i całkowitego uniezależnienia się od komunikacji biegnących przez Litwę (m.in. kategorycznie stwierdził, że należy wyjednać od władz pruskich pozwolenie na zgromadzenie w Toruniu znacznych ilości zboża i paszy oraz korzystać tylko z linii komunikacyjnych biegnących przez Prusy). Proponował dokonać zakupu w Prusach kilku tysięcy wozów, dzięki czemu Armia Czynna nie musiałaby przeprawiać na lewy brzeg Wisły całych swoich taborów. Wreszcie w memorandum z 4 VI radził nie wysyłać amunicji do Armii Czynnej drogą lądową, ale kierować ją do Gdańska, a następnie Torunia46.

Rady Paskiewicza i wcześniejsze uwagi Dybicza dotyczące dyplomatycznego uregulowania pomocy Prus w tłumieniu powstania znalazły odzwierciedlenie we wzmożonych naciskach cara i jego dyplomacji na Prusy. Doprowadziły one ostatecznie do porozumienia zawartego 17 VI 1831 roku w Berlinie między adiutantem cara gen. Aleksiejem F. Orłowem a władzami pruskimi. Na jego mocy Prusy zobowiązały się do kilku korzystnych dla Rosji rozwiązań. Obejmowały one tranzyt przez Gdańsk i Królewiec dostaw żywności i sprzętu wojennego dla armii rosyjskiej operującej w Królestwie, dostarczenie statków z eskortą do spławu zapasów Niemnem i Wisłą, a także zbudowanie mostu na Wiśle na granicy między Prusami a Królestwem, gdyby mosty zbudowane przez Rosjan zostały zniszczone przez Polaków lub były zbyt małe, aby szybko przeprawić całą armię (strona pruska zobowiązała się także dostarczyć ludzi, pontony i inne materiały do prac mostowych). Tym samym terytorium państwa pruskiego (oficjalnie niezaangażowanego w wojnę w Królestwie) miało stać się podstawą operacyjną armii rosyjskiej. Szczególną rolę odgrywał pod tym względem Toruń. Umowa przewidywała, że amunicja i żywność będą zgromadzone w jak najkrótszym czasie. Kolejny punkt umowy miał istotne znaczenie dla przyszłych działań armii rosyjskiej w Królestwie, gdyż zabezpieczał ją na wypadek klęski. Prusacy zgodzili się wpuścić na własne terytorium wojska rosyjskie w razie porażki lub szeroko zakrojonych operacji47.

Porozumienie z 17 VI formalnie usankcjonowało stan rzeczy istniejący od początku powstania, ale z drugiej strony przyczyniło się do przyspieszenia terminu rozpoczęcia rosyjskich operacji nad dolną Wisłą i na jej lewym brzegu. Dybicz nie mógł już jednak skorzystać z postanowień układu berlińskiego. 10 VI zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w Kleszewie pod Pułtuskiem. 18 VI car mianował Paskiewicza dowódcą Armii Czynnej. Feldmarszałek podążał do armii nie tylko z układem określającym zobowiązania Prus wobec niego, ale także z zadaniem znacznie odbiegającym od tego, jakie car stawiał przed Dybiczem. Od Paskiewicza nie domagał się on realizacji pełnej wersji planu, tj. przeprawy przez Wisłę, marszu na Warszawę i stoczenia po drodze bitwy polowej z armią polską. Paskiewiczowi udało się bowiem przekonać Mikołaja (co usiłował bezskutecznie uczynić Dybicz), że pełne zakończenie wojny, możliwe do osiągnięcia dzięki wykonaniu wszystkich założeń planu, wymagało uzyskania znacznej przewagi, co najmniej dwukrotnej, nad armią polską48. W ostatecznej więc wersji plan działań, zaakceptowany przez cara przed wyjazdem Paskiewicza do Królestwa, przewidywał tylko przeprawę głównej armii rosyjskiej49 na lewy brzeg Wisły. Tam miała ona czekać, w oparciu o dostawy żywności i paszy z Prus, na stłumienie powstania litewskiego i zasilenie oddziałami uwolnionymi od operacji na Litwie (ok. 25,5 tys. żołnierzy i 92 działa). W tym czasie plan nie uwzględniał jeszcze pomocniczych działań gen. Grigorija Rosena50 od strony Brześcia Litewskiego oraz gen. F. Rüdigera, zajmującego województwo lubelskie z oddziałem liczącym ok. 12 tys. żołnierzy i 24 działa. W miarę jak car otrzymywał pomyślniejsze wiadomości z Litwy (wkrótce po wyjeździe Paskiewicza do armii), wzywać zaczął Paskiewicza do realizacji pełnej wersji planu, z szybkim marszem na Warszawę włącznie51.

Paskiewicz przybył do Pułtuska w dniu 25 VI drogą okrężną przez Prusy52. Do tego czasu dowództwo naczelne sprawował gen. Toll. On jako pierwszy (przynajmniej oficjalnie) zaproponował rozwinięcie planu cesarskiego w operację osaczającą Warszawę i armię polską. Skoordynowane działania prowadzić miała główna armia oraz samodzielne korpusy Rosena i Rüdigera. Toll uważał, że pojawienie się armii rosyjskiej na lewobrzeżu zmusi Polaków do odwrotu z prawego brzegu w celu obrony stolicy. Pozwoliłoby to na wykorzystanie sił rosyjskich do tej pory zaangażowanych do pilnowania Podlasia i Lubelszczyzny. Planował przesunąć oddział gen. N. Murawjowa do Serocka, Rosena do Siedlec (lub jeszcze dalej), a Rüdigera na lewy brzeg Wisły. Nadal jednak uważał, że główna armia nie dysponowała dostatecznymi siłami, aby po przeprawie rozpocząć marsz na Warszawę53. W połowie czerwca udało mu się bardzo łatwo sparaliżować działania Polaków na prawym brzegu Wisły. Miały one na celu rozbicie korpusu Rüdigera, oczyszczenie z wojsk rosyjskich województwa podlaskiego i zajęcie Lublina. Jednak żadnego z nich nie osiągnięto. Gdy do Skrzyneckiego dotarły wiadomości o rosyjskich przygotowaniach do przeprawy przez Narew pod Serockiem (16-18 VI), natychmiast porzucił myśl o działaniach zaczepnych i wycofał główną armię do zagrożonej jego zdaniem Warszawy. Wyprawa przeciwko Rüdigerowi zakończyła się kompromitującą porażką za sprawą nieudolności i braku inicjatywy ze strony gen. Antoniego Jankowskiego. Rüdiger, dysponując znacznie mniejszymi siłami (8,7 tys.) od skierowanych przeciwko niemu (15-16 tys.), nie tylko wymknął się z zastawionej na niego pułapki, ale i zadał znaczne straty oddziałowi gen. Karola Turny pod Budziskami (ok. 800 żołnierzy).

Gdy Paskiewicz pojawił się w Pułtusku, przygotowania do operacji były już prawie zakończone. 23 VI armia główna dysponowała już 4-tygodniowym zapasem żywności, a ponadto zapasy zgromadzone w głębi Prus przerzucono do Torunia i magazynów przygranicznych. Paskiewicz poczynił dalsze kroki zmierzające do zabezpieczenia dostaw szczególnie na lewym brzegu Wisły54 i w dniu 4 VII po przyłączeniu do głównej armii oddziału Murawjowa ruszył na czele ponad 60-tysięcznej armii z 300 działami ku dolnej Wiśle. Podjęcie decyzji o rozpoczęciu marszu z pewnością ułatwiły pomyślne wieści z Litwy. Armia Rezerwowa gen. Tołstoja 26 VI rozpoczęła działania zmierzające do ostatecznej rozprawy z Giełgudem. Paskiewicz mimo to pozostawił w Łomży oddział pod dowództwem gen. Daniła A. Gerstenzweiga (6 tys. bagnetów i szabel) z zadaniem osłony tyłów i komunikacji głównej armii przed możliwym odwrotem Giełguda do Królestwa55.

Pierwsza faza operacji, tj. przemarsz z Pułtuska do Płocka, wzbudzała największe obawy Paskiewicza, gdyż właśnie w trakcie jej realizacji oczekiwał ataku armii polskiej z Modlina na flankę i tyły swoich wojsk. Chcąc osłonić przemarsz, postanowił odwrócić uwagę Polaków. W tym celu rozkazał gen. Rosenowi wydzielić ze swojego korpusu oddział gen. Jewgienija Gołowina (6700 żołnierzy i 14 dział) z zadaniem prowadzenia aktywnych działań na trakcie brzeskim.

Marsz do Płocka główna armia rosyjska wykonywała w pięciu zwartych i zbliżonych do siebie kolumnach, które z czasem rozrywały szyk i nadmiernie się rozciągały. 6 VII, gdy armia dotarła w pobliże rzeki Wkry, nastąpił kryzys. Artyleria trzech kolumn ugrzęzła w mokradłach, tabory zatrzymały się, a piechota rozciągnęła się po obu brzegach rzeki. Dopiero następnego dnia oddziały wydostały się na suchy teren i ostatecznie 8 VII dotarły do Płocka. Przez kilka dni Paskiewicz nie mógł kontynuować marszu ze względu na zmęczenie żołnierzy, dla których czterodniowy marsz był szczególnie uciążliwy. Nieustanne deszcze, głód, wysiłek, jaki wkładali w naprawianie popsutych dróg i mostów, wyczerpały ich siły fizyczne56.

Po 10 VII Paskiewicz podzielił swoje siły. Do Osieka wysłał 14 tys. żołnierzy z zadaniem budowy mostów przy wsparciu ze strony władz pruskich (na mocy układu z 17 VI), dalsze 10 tys. skierował do Bentkowa na północny zachód od Płocka, a sam z ok. 30 tys. bagnetów i szabel pozostał w Płocku. Dopiero 12 VII, a więc po 4 dniach postoju, Paskiewicz ruszył do Osieka, gdzie między 17 a 21 VII 1831 roku przeprawił przez Wisłę 54 tys. żołnierzy, 318 dział i 6,5 tys. wozów taborowych.

Pierwsza faza działań Paskiewicza nie napotkała zdecydowanej kontrakcji strony polskiej. Bitwa pod Ostrołęką była pierwszą, a zarazem ostatnią konfrontacją głównych sił rosyjskich i polskich, do której dopuścił gen. Skrzynecki. Pomimo nieustannie napływających, już od początku czerwca, doniesień o rosyjskich przygotowaniach do przeprawy57, Skrzynecki nie planował ataku na armię rosyjską, aby udaremnić jej marsz ku dolnej Wiśle. Główny nacisk położył na działania wymierzone we flanki i tyły wojsk Paskiewicza w Królestwie. Do energicznych działań nie skłoniły go dokładne wiadomości o punkcie przeprawy przeciwnika przez Wisłę i o marszu armii Paskiewicza do Płocka. Odpowiedź Skrzyneckiego sprowadziła się do koncentracji w rejonie Modlina 30 tys. żołnierzy, ale nie w celu ataku na tyły lub flankę Paskiewicza, a jedynie zagrożenia feldmarszałkowi taką możliwością. Główne uderzenie Skrzynecki postanowił zadać na drugorzędnym w tych okolicznościach kierunku. Generał Chrzanowski zaatakował na czele 20-tysięcznego korpusu oddział gen. Gołowina na trakcie brzeskim. Następnym celem miał być Rüdiger (11,3 tys. bagnetów i szabel) w Lubelskiem.

Armia rosyjska, nie niepokojona przez główne siły polskie, dotarła do Osieka i przekroczyła Wisłę. Już 17 VII, dwa dni przed przeprawą na lewy brzeg głównych sił Paskiewicza (16 VII Wisłę przekroczył tylko I Korpus Piechoty), Skrzynecki rozkazał trzem dywizjom (17,5 tys. bagnetów i szabel) wycofać się do Warszawy, a na prawym brzegu pozostawił jedynie 4. Dywizję Piechoty gen. Henryka Milberga i 2. Dywizję Jazdy gen. K. Turny (razem 10 tys. bagnetów i szabel). 23 VII dywizja Turny stoczyła pod Raciążem bitwę z oddziałem gen. Gerstenzweiga (6,4 tys. żołnierzy) podążającym do Osieka. Polska kawaleria, pozbawiona wsparcia piechoty, nie zdołała pobić rosyjskiego oddziału. 27 VII Skrzynecki odwołał ostatecznie obydwie dywizje na lewy brzeg Wisły, kończąc znaczącą akcję przeciwko rosyjskim komunikacjom między główną armią Paskiewicza a Litwą.

Działania armii polskiej na Podlasiu, które miały osłabić siły rosyjskie w Królestwie, a pośrednio odciągnąć Paskiewicza od przeprawy przez Wisłę, zakończyły się niepowodzeniem. Niewielki oddział Gołowina (6,7 tys. żołnierzy i 14 dział) wiązał na trakcie brzeskim od 4 do 22-23 VII prawie 16-20 tys. polskich żołnierzy wspieranych ok. 50 działami. Drobne sukcesy (w bitwie pod Mińskiem 14 VII Gołowin stracił ok. 1000 żołnierzy) nie były w stanie osłodzić fiaska działań powstańczej armii. Z wyprawy na Rüdigera Skrzynecki zrezygnował po przeprawie Paskiewicza przez Wisłę. Uważał, że rosyjski głównodowodzący popełnił poważny błąd. Nie tylko odgrodził się od Rosji dużą przeszkodą wodną, ale też wydłużył nadmiernie swoje linie komunikacyjne. Skrzynecki przypuszczał, że nawet pomoc Prus nie poprawi położenia przeciwnika, gdyż ograniczy ją akcja dyplomatyczna Francji58. Gdy zawiodły działania na skrzydłach ugrupowania rosyjskiego i Paskiewicz przejął inicjatywę, Skrzynecki przystąpił do realizacji planu ściągnięcia go pod Warszawę, która zawsze odgrywała w jego strategii wojny kluczową rolę (obok armii)59. Już w swojej pierwszej odezwie po nominacji na Naczelnego Wodza (luty 1831 r.) zapowiadał, że w stolicy wykopie narodowi „zaszczytny grób”. Jego zdaniem właśnie pod Warszawą rozstrzygnąć się miał ostateczny los powstania. Na emigracji pisał: „To tu [tj. w Warszawie] prawdziwie największa sztuka i że tak powiem prawdziwy geniusz nakazywał wszystko ważyć i stawić na wypadek jednego dnia… jak wiadomo, nie trudno narodowi naszemu do takiego aktu się poświęcić, taka myśl… mogła obiecywać największe korzyści”60. Łudził się, że dyplomacja europejska, a zwłaszcza naciski Francji i Anglii na Prusy, zmuszą te ostatnie do zmiany postawy wobec głównej armii rosyjskiej, co jeszcze bardziej pogorszyłoby jej sytuację61. Jego zdaniem połączenie pomyślnych dla Polaków działań pod Warszawą z powstaniem na Litwie i Wołyniu oraz dyplomatyczną interwencją Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii stwarzało szansę na przedłużenie wojny, a przede wszystkim zmusiłoby cara do rokowań62. W oparciu o rozbudowane pod murami Warszawy fortyfikacje Skrzynecki zamierzał wytrwać wielotygodniowe oblężenie, a ewentualnie stoczyć z Paskiewiczem bitwę obronną siłami całej armii (liczył raczej na pierwsze rozwiązanie). Do bitwy przygotowywała miasto specjalnie powołana w tym celu rada wojenna (Rada Wojenna w Warszawie), obradująca w miarę regularnie przynajmniej od 18 VII do 15 VIII63. Zaopatrzeniem armii i mieszkańców stolicy zajmował się rząd i Intendent Generalny Armii. W odezwie do Rządu Narodowego z dnia 19 VII Skrzynecki pisał: „Korzystam z tych krótkich chwil, które nam się jeszcze zostają przed przybyciem nieprzyjaciela, ażeby wszystko przysposobić, co tylko od nas zawisło do najskuteczniejszej obrony miasta Warszawy dla wykopania w niej grobu dla zuchwałej armii, która ją za łatwą do osiągnięcia sądziła”64. O walnej bitwie w polu z przeciwnikiem nie myślał. Konsekwentnie unikał jej od marca 1831 roku. Jego postępowanie nie wynikało ze złej woli czy chęci spacyfikowania powstania dla osobistych korzyści (namiestnictwo Królestwa z nadania Mikołaja I). Działał pod wpływem różnych czynników wewnętrznych i zewnętrznych oraz złudnej nadziei na pomoc dyplomatyczną Francji, Anglii i Austrii. Napięta sytuacja międzynarodowa w lipcu i sierpniu 1831 roku w pewnym stopniu uzasadniała asekuracyjną strategię Naczelnego Wodza. Francja usiłowała zorganizować wspólny front z Wielką Brytanią, Austrią i Prusami, aby podjąć mediację w sprawie polskiej. Czy postępowanie władz francuskich (króla Ludwika Filipa, premiera Casimira Périera, ministra spraw zagranicznych Horace’a Sébastianiego, ministra wojny Nicolasa Soulta i generalnie Stronnictwa Oporu, walczącego na arenie wewnętrznej ze Stronnictwem Ruchu) było szczere, trudno powiedzieć. Wydaje się jednak bardzo prawdopodobne, że Francuzi bezwzględnie wykorzystali naiwność „sojusznika” znad Wisły dla potrzeb własnych interesów krajowych (przed lipcowymi wyborami) i europejskich (sprawa Belgii). W każdym razie tuż przed rozpoczęciem konsultacji z dworami europejskimi z inicjatywy ministra Sébastianiego, mającego upoważnienie rządu, 7 VII wysłano do Warszawy kuriera dyplomatycznego z radą, aby powstańczy Rząd Narodowy przeciągnął walkę o dwa miesiące i unikał rozstrzygających kroków, które mogłyby zakończyć się dla Polaków ostatecznym pogrzebaniem nadziei przed zakończeniem rozgrywki dyplomatycznej w ich sprawie. Skrzynecki był przekonany, że spełniły się jego oczekiwania. Nie zamierzał ryzykować i sparaliżował działania głównej armii polskiej przeciwko Paskiewiczowi. Na przełomie lipca i sierpnia czekał na interwencję, gdy tymczasem jej koncepcja upadła w zarodku. Wielka Brytania stanowczo odżegnała się od tego pomysłu (22 VII). To samo uczyniły Austria i Prusy, a także Francja (mowa tronowa Ludwika Filipa z 23 VII). Skrzynecki do połowy sierpnia zachowywał się tak, jakby interwencja była przesądzona. Niestety, Wielka Brytania i Francja zamierzały ponownie zająć się sprawą polską dopiero zimą z 1831 na 1832 rok (w sierpniu ambasador francuski w Berlinie odwołał lipcowe zalecania Paryża dla polskiego rządu). Królestwo Polskie zostało osamotnione, a Francję pochłonęła sprawa belgijska, która doprowadziła do wzrostu napięcia w Europie w sierpniu 1831 roku (wojna belgijsko-holenderska i interwencja militarna Francji w Belgii)65. Front walki między Świętym Przymierzem a liberalną Europą rozciągał się nad Renem, a nie nad Wisłą. Francuzi nie obawiali się już interwencji rosyjskiej, o której głośno było pod koniec 1830 roku. Doskonale zdawali sobie sprawę, że Rosjanie mieli na nią chęć także w 1831 roku i w maju chcieli już poić konie w Renie66.

Prusy nie dały się wciągnąć w paryską grę w sprawie polskiej. Obawiały się Francji. W Berlinie doskonale zdawano sobie sprawę, że gdyby doszło do wojny europejskiej, Prusy same musiałyby poradzić sobie nad Renem (dodatkowo wspierając Rosję w Królestwie), gdyż Austria musiałby pilnować Włoch, a Rosja walczyć z Polakami67. Wojna Prus z Francją raczej nie byłaby korzystna dla polskiego powstania. Zdopingowałaby Prusy do jak najszybszego wyeliminowania niebezpieczeństwa na tyłach nad Wisłą, aby uzyskać swobodę działania nad Renem68. Pruscy wojskowi bacznie obserwowali wydarzenia w Polsce i analizowali np. strategię Skrzyneckiego. Clausewitz sądził, że Polacy, aby zwyciężyć w wojnie albo uniknąć zagłady, mieli do wyboru dwie drogi działania: „potężną kontrofensywę połączoną ewentualnie z manewrem po liniach wewnętrznych” albo „strategię wyczerpania w postaci wojny narodowej”, powiązaną z obroną twierdz i z działaniami dywersyjnymi na tyłach Rosjan. Strategia Skrzyneckiego sprowadzała się do drugiego scenariusza69.

Od lipca Prusy już nie ukrywały wrogiego stanowiska wobec powstania. Minister spraw zagranicznych Chrystian Bernstorff jawnie oświadczył ambasadorowi Francji, że Prusy nie są neutralne, ale bierne, i wesprą Rosję jako sojusznika70. Francji nie udało się nawet ograniczyć pomocy pruskiej dla armii rosyjskiej. To, czego nie zdołał zrobić człowiek, uczyniła natura. Epidemia cholery była dostatecznym straszakiem. W Berlinie bardzo przejęto się jej postępami, a za główną jej roznosicielkę uznano armię rosyjską, operującą przy granicy państwa pruskiego. Efektem tego był niechęć mieszkańców do Rosji i Rosjan71. Władze pruskie musiały liczyć się z nastrojami poddanych, którzy widzieli jak rząd szafuje ich zdrowiem, aby zadowolić cara (zięcia Fryderyka Wilhelma III). Niezadowolenie znalazło swój wyraz w rozruchach w Szczecinie, Królewcu i pod Pilawą72. Liczba ofiar cholery rosła. Oddziały rozlokowane wzdłuż granicy także traciły żołnierzy. Cholera pochłonęła nawet Gneisenaua73. W lipcu i sierpniu pruscy urzędnicy bardzo skrupulatnie zaczęli przestrzegać przepisów kwarantanny. W tym okresie Rosjanie odebrali dotkliwy cios od sojusznika – pozbawił ich parku oblężniczego74. O jego tranzyt przez Prusy do Królestwa Paskiewicz prosił Czernyszewa. Prusacy zaczęli czynić problemy, powołując się na kwarantannę. Najpierw wskazali jako punkt rozładunkowy Memel, a następnie Pilawę. Gdy jednak w Pilawie około 20 VII wybuchły zamieszki (jako sprzeciw wobec wpływających rosyjskich statków z zaopatrzeniem dla armii), nie podali nowego miejsca docelowego. 27 VII car zdecydował, że park (8 dział i 12 moździerzy) dotrze do Paskiewicza drogą lądową przez Grodno. Okazało się to jednak niemożliwe, gdyż komunikacja między Rosją a główną armią była niepewna. 12 VIII poseł pruski w Berlinie ponownie zwrócił się do Bernstorffa z prośbą o wyładowanie i transport dział z pominięciem kwarantanny. Nic nie wskórał. Ostatecznie do armii Paskiewicza dołączyło tylko 8 moździerzy półpudowych z 40 kanonierami z Kijowa75. W sierpniu dostawa żywności z Rosji za pośrednictwem Prus stała się bardzo kosztowna i powolna (transporty nie szły do Pilawy, ale ponownie do Gdańska). Poza tym kwarantanna uniemożliwiła Rosjanom pozyskanie wozów do transportu żywności od granicy pruskiej do armii (mieli ich 2 tys., a potrzebowali 7 tys.!). Negatywne efekty ich braku odczują na przełomie sierpnia i września76.

Na przełomie lipca i sierpnia Skrzynecki myślał już tylko o odwrocie do Warszawy. Nie zamierzał stawiać czoła Rosjanom na dalekim przedpolu stolicy. W Petersburgu spodziewano się walnej bitwy nad Bzurą, między Łowiczem a Sochaczewem. Clausewitz pozycję nad Bzurą uznawał za ostatnią, gdzie strona polska mogła przejść do przeciwuderzenia77. Skrzynecki nie chciał ryzykować. Nawet decyzja rady wojennej z dnia 27 VII, nakładająca na niego obowiązek wydania bitwy, nie była w stanie zmusić go do tego kroku. Oficjalnie jednak zgodził się na stoczenie walnej batalii i w tym celu skoncentrował główną armię (50 tys. bagnetów i szabel, 132 działa) na pozycji sochaczewskiej, zagradzając Rosjanom drogę do Warszawy78.

Paskiewicz po przeprawie na lewy brzeg Wisły (21 VII) nie ruszył od razu na Warszawę. Kilka dni poświęcił na przygotowanie zapasów żywności. W tym czasie dowiedział się już o stłumieniu powstania na Litwie. Klęska Giełguda pozwoliła mu ściągnąć do głównej armii oddziały wydzielone do osłony tyłów i do walk z powstańcami litewskimi. Jednak musiał jeszcze na nie trochę poczekać. Uważał, że dysponował zbyt małymi siłami, aby odważyć się na szybki marsz ku Warszawie, nie mówiąc już o bitwie z armią polską, na którą czekał nieustannie car. Był świadom, że w miarę posuwania się w głąb kraju oddziałów będzie mu ubywać, a nie przybywać, gdyż musiał pozostawiać komendy na etapach łączących go z mostami na Wiśle i magazynami żywności. Swoje dalsze działania był zmuszony dostosować do sił, jakimi dysponował w końcu lipca. Tymczasem Toll proponował mu wariant energicznych działań: szybki marsz ku Warszawie, będącej jego zdaniem „jedynym celem wszystkich naszych wojennych działań” i zdobycie miasta. Był także zwolennikiem stoczenia z armią polską bitwy w polu, ale tylko wtedy, gdy ona sama do tego będzie dążyła79. Paskiewicz zdecydowanie odrzucił propozycje Tolla. Od początku objęcia dowództwa nad armią trwał spór między nim a Tollem i Neidhardtem. Szef sztabu i kwatermistrz Armii Czynnej byli uznawani za „pierwszych taktyków” w Rosji. Dybicz doskonale się z nimi porozumiewał; uznawał ich za najbliższych doradców. Paskiewicz wprost przeciwnie. Zawsze był samodzielny i nie lubił przyjmować rad, szczególnie od osób, które uważały, że mają prawo mieszać się w sprawy należące wyłącznie do jego kompetencji. Paskiewicz nie „bratał” się z Tollem i Neidhardtem. Zdawał sobie sprawę z poparcia cara z racji zasług i sukcesów w wojnach z Persją i Turcją, które przysporzyły Rosji bogatych prowincji (obwód ormiański i okręg achałcychski). Przestrzegał surowo porządku służby (np. zwrócił uwagę Tollowi i Neidhardtowi, że powinni jeździć konno, tak jak on, a nie w powozach). Dużą uwagę przywiązywał do zaopatrzenia armii w żywność i paszę oraz do logistycznego zabezpieczenia działań. Miał całkiem odmienny styl dowodzenia niż Dybicz. Prowadził działania ostrożnie i metodycznie. Nic nie zostawiał przypadkowi. Wielu oficerów sztabowych patrzyło na jego postępowanie nieprzychylnie. Zarzucano mu tchórzostwo i brak charakteru. Nie zważał na ponaglenia80. Powoli opanowywał coraz większy obszar Królestwa. Nie zamierzał wydawać Skrzyneckiemu bitwy, a jedynie podejść pod Warszawę. Korpusy Rüdigera i Rosena miały ułatwić osaczenie miasta. Pierwszy z nich czynił przygotowania do przeprawy w górnym biegu Wisły (dokonał jej 6-7 VIII pod Józefowem z korpusem liczącym 12 tys. żołnierzy i 42 działa), a drugi do marszu traktem brzeskim z Brześcia Litewskiego pod Pragę (straż przednia korpusu Rosena pod dowództwem gen. Gołowina pojawiła się pod Pragą 10 VIII). Blokując miasto zamierzał doczekać się oddziałów z Litwy. Prawdopodobnie na przełomie lipca i sierpnia nie miał jeszcze jasno sprecyzowanego zdania co do sposobu, w jaki zmusi Warszawę do kapitulacji. W tym czasie wspominał często o oblężeniu miasta i zagłodzeniu obrońców. O bezpośrednim szturmie i walce w obrębie zabudowy nie myślał (uwzględniając m.in. zdanie cara). Nie zamierzał też wydawać armii polskiej bitwy w polu, mimo że opowiadał się za nią car81.

30 VII główna armia rosyjska ruszyła w stronę Warszawy i 1-2 VIII zajęła pozycje nad Bzurą. Po drugiej stronie rzeki oczekiwała już na nią armia polska. Podobnie jak Paskiewicz, Skrzynecki nie dążył do walnej batalii. Nie wierzył, że zdoła pobić przeciwnika i osiągnąć sukces porównywalny z bitwą jenajską Napoleona (z 1806 roku). Uważał, że tylko takie zwycięstwo mogłoby przechylić szalę losów kampanii i wojny na stronę polską82. Co ciekawe, zaczął wycofywać się z zapowiedzi, iż w Warszawie będzie się bronił do końca. Mówił o marszu z armią na Wołyń. Twierdził, że zmusi go do tego brak żywności (winą za zgromadzenie zapasów tylko na 4 tygodnie obarczał rząd) i niedostatek materiałów do budowy mostów w stolicy. Jak wyobrażał sobie prowadzenie wojny bez warszawskiego zaplecza, nie wiadomo. Wbrew pozorom warianty desperackiej obrony Warszawy i „tułaczki” armii były ze sobą ściśle powiązane przewidywanym przez Skrzyneckiego finałem. Były nim rokowania – bezpośrednio z carem, jeżeli armia musiałaby skapitulować w stolicy, albo za pośrednictwem Francji i Anglii lub Austrii, gdyby armia opuściła Warszawę i udało się jej przedłużyć wojnę do zimy (dyplomacja francuska i brytyjska zapowiedziały powrót do sprawy polskiej po jesieni). Wszystko zależało od okoliczności. Wiadomo jednak, że gdyby armia polska pozostała w Warszawie i po 4 tygodniach musiałaby skapitulować, to postawiony pod murem rząd zgodziłby się na bezpośrednie rokowania z carem. W tych warunkach osiągnięcie celów wytyczonych przez manifest Sejmu i Senatu z 20 XII 1830 roku83 było nierealne. Nawet odparcie szturmu armii rosyjskiej na Warszawę mogło jedynie osłabić pozycję przeciwnika w rokowaniach, ale nie na tyle, aby przeforsować polskie żądania84.

Skrzyneckiemu nie pozwolono już poprowadzić do końca jego gry. Pozbawiono go naczelnego dowództwa za „niewiarę w utrzymanie stolicy”, bierność w działaniu, utratę zaufania armii i brak „śmiałości w przedsięwzięciach”85. Jego miejsce zajął tymczasowo gen. Henryk Dembiński. Jednak zmiana głównodowodzącego nie wpłynęła w znaczący sposób na poczynania armii. Dembiński miał własny plan rozwinięcia działań na prawobrzeżu i nie wydał Paskiewiczowi bitwy. Wycofał się do Warszawy86. Gdy w połowie sierpnia ster rządów powstania przejął gen. Jan Krukowiecki, o opuszczeniu stolicy mówili już tylko nieliczni. Jej los zależał od waleczności polskiego żołnierza, ale i od siły jej umocnień.

Rozdział IISystem obronny Warszawy od grudnia 1830 do połowy sierpnia 1831 roku

II.1. Charakterystyka zabudowy i przedpola Warszawy

Warszawa leży w środkowym biegu Wisły, w miejscu, gdzie Wysoczyzna Południowo-Mazowiecka wcina się w Kotlinę Warszawską. Północne, południowe i zachodnie granice miasta w 1830 roku tworzyły w przybliżeniu półokrąg, którego cięciwę, a zarazem wschodnią granicę stanowiła Wisła. Na początku XIX wieku lewy brzeg rzeki w granicach miasta górował nad brzegiem prawym i wznosił się 15-20 m nad poziom Wisły1. W 1830 roku obszar lewobrzeżnej Warszawy wytyczał wał celny Newachowicza o długości ok. 12,8 km (na prawym brzegu miał 3,4 km)2. Rogatki usytuowane w wale umożliwiały wjazd do miasta. Na lewym brzegu było ich siedem: na południu – Czerniakowskie, Belwederskie, Mokotowskie, na południowym zachodzie – Jerozolimskie, na zachodzie – Wolskie, na północnym wschodzie – Powązkowskie i na północy Marymonckie. Do Pragi prowadziły trzy rogatki: od południowego wschodu i wschodu – Grochowskie, od północnego wschodu – Ząbkowskie, a od północy Golędzinowskie. Średnica podłużna lewobrzeżnej części miasta mierzona wzdłuż Wisły między rogatkami Czerniakowskimi a Marymonckimi wynosiła 7 km. Idąc w kierunku zachodnim odległość ta malała i na wysokości zachodniego wału osiągała ok. 2,7-3,3 km. Średnica poprzeczna mierzona między rogatkami Wolskimi a Wisłą liczyła 2,7 km. Warszawa była miastem rozległym, co potwierdza dystans, jaki dzielił kolumnę Zygmunta od rogatek. Od Marymonckich oddalona ona była o 2,6 km, Powązkowskich – 2,1 km, Wolskich – 2,4 km, Jerozolimskich – 2,8 km, Mokotowskich – 3,6 km, Belwederskich – 3,9 km i Czerniakowskich – 4,2 km3. W obrębie wałów (bez Pragi) znajdowało się co najmniej 1580 ha powierzchni. Jednak zabudowa nie obejmowała swoim zasięgiem całego tego obszaru4.

W Warszawie istniały niemałe puste przestrzenie, poprzecinane drogami lokalnymi, wykorzystane m.in. pod uprawę zbóż i pastwiska. Przeważały one szczególnie w południowo-zachodniej części miasta między Alejami Jerozolimskimi a wałem. W północno-zachodniej części miasta niezabudowane tereny znajdowały się w rejonie placu Broni5. Znaczny obszar Warszawy zajmowały sady i ogrody. Zabudowania tonęły w rozległych obszarach zieleni, nawet w Śródmieściu przy głównych ulicach. Przewaga sadów i ogrodów była szczególnie widoczna poza granicami wyznaczonymi zabudową murowaną. Śródmieście także posiadało dwa znaczne kompleksy ogrodowe – Ogród Saski i ogród Krasińskich6.

Do 1830 roku rząd popierał wznoszenie murowanych kamienic. Zbudowano ich 419 zazwyczaj 1-, 2-piętrowych, rzadziej 3-piętrowych7. Ta liczba nie zmieniła jednak ogólnego obrazu Warszawy, która nadal była miastem na poły drewnianym i murowanym8