Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Bitwa pod Borodino Aleksandra Mikaberidzego to (…) niesamowita, fascynująca i mistrzowska analiza jednej z najciekawszych bitew wojen napoleońskich”. - THE NAPOLEON SERIES
„Nowa i ekscytująca wersja historii tej ważnej bitwy. Aleksander Mikaberidze jest jednym z najważniejszych młodych napoleonistów w świecie anglojęzycznym, a niniejsza książka jest kolejnym tego dowodem. Korzysta z niesamowicie obszernego zbioru źródeł (…) w oparciu o znakomicie przeprowadzone badania”. - NAPOLEONIC HISTORICAL SOCIETY
7 września 1812 roku pod Borodino, w odległości 120 km na zachód od Moskwy, armie imperiów rosyjskiego i francuskiego starły się w jednej z klimatycznych bitew wojen napoleońskich. Od tego czasu historycy są zafascynowani tą przerażającą – i kontrowersyjną – walką. Przetrwanie armii rosyjskiej po bitwie pod Borodino odegrało kluczową rolę w ostatecznym pokonaniu Napoleona i całkowitym zniszczeniu armii francuskiej z 1812 roku. W tym dającym do myślenia nowym studium napoleonista Aleksander Mikaberidze poddaje ponownej ocenie kampanię 1812 roku i przedstawia nową wersję strasznej historii bitwy pod Borodino z punktu widzenia Rosjan. Jego oryginalne i drobiazgowe badania nad tym krytycznym epizodem inwazji Napoleona na Rosję umożliwiają Czytelnikowi świeże spojrzenie na bitwę i lepsze zrozumienie przyczyn ostatecznego triumfu Rosjan.
Dr Aleksander Mikaberidze jest adiunktem (assistant professor) wykładającym historię na Uniwersytecie Stanowym Luizjany (Shreveport). Wykładał historię Europy na uniwersytetach stanowych Missisipi i Florydy oraz prowadził wykłady na temat wojen napoleońskich dla US Naval War College. Napisał i zredagował osiem książek, w tym The Battle of the Berezina: Napoleon’s Great Escape oraz The Russian Officer Corps of the Revolutionary and Napoleonic Wars. Obecnie kończy pracę nad książką Lion of the Russian Army: Life and Career of General Peter Bagration.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 580
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
zakupiono w sklepie:
Sklep Testowy
identyfikator transakcji:
1645557490000563
e-mail nabywcy:
znak wodny:
Tytuł oryginału
The Battle of Borodino: Napoleon Against Kutuzov
© Copyright
Copyright © Alexander Mikaberidze, 2018
© All rights reserved
© Copyright for Polish Edition
Wydawnictwo Napoleon V
Oświęcim 2018
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Tłumaczenie:
Grzegorz Smółka
Redakcja:
Rafał Mazur
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Strona internetowa wydawnictwa:
www.napoleonv.pl
Kontakt:[email protected]
Numer ISBN: 978-83-7889-934-1
Skład wersji elektronicznej:
Kamil Raczyński
konwersja.virtualo.pl
Podczas pracy nad niniejszą książką stanąłem przed kilkoma wyzwaniami. Daty w oryginalnych dokumentach rosyjskich zostały podane zgodnie z kalendarzem juliańskim, który obowiązywał wówczas w Rosji. Dla Rosjan bitwa pod Borodino została stoczona 26 sierpnia 1812 roku, podczas gdy dla Francuzów (i potomności) miała miejsce 7 września. W swoim opisie przeliczyłem daty tak, aby były zgodne ze znanym kalendarzem gregoriańskim, chociaż w cytatach zachowano pewne daty zgodnie z kalendarzem juliańskim.
Podobnie w źródłach francuskich i rosyjskich używano różnych systemów wag i miar (np. toises, lieue, wiorsta, pud itd.) i ponownie usiłowałem sprawić, aby stały się zrozumiałe dla współczesnego czytelnika (w słowniku na końcu książki zainteresowani mogą znaleźć m.in. objaśnienia tych terminów).
Jednocześnie czytelnicy nie powinni się dziwić, jeśli zobaczą cyfry rzymskie obok nazwisk rosyjskich oficerów. System ten został przyjęty przez armię rosyjską, aby odróżnić oficerów o tym samym nazwisku. Mamy zatem Tuczkowa IV, Diterichsa III, Iłowajskiego X, Grekowa XVIII itd.
Kolejną kwestią, o jakiej należy pamiętać, jest wykorzystywanie polskich lansjerów pod Borodino zarówno przez armię francuską, jak i rosyjską. W celu rozróżnienia tych jednostek postanowiłem określać tych w służbie francuskiej mianem „lansjerów”, a tych w służbie rosyjskiej mianem „ułanów” (od polskiego słowa „ułan”).
Nazwy rosyjskich pułków w tekście zostały przetranskrybowane z języka rosyjskiego, a ordre de bataille zawiera ich powszechnie przyjmowane tłumaczenie w nawiasach. Chociaż nazwy rosyjskich pułków pochodziły od konkretnych miejsc, jednostki nie były z nimi związane, jak się często (błędnie) zakłada przy ich tłumaczeniu na angielski. Litewski pułk lejbgwardii lub pułk finlandzki nie składały się zatem z rekrutów z Litwy lub Finlandii, jak można by przypuszczać. Jeśli stosuje się tę regułę, należy tłumaczyć Izmaiłowsk jako Izmaiłowo, Achtyrsk jako Achtyrkę, Preobrażeńsk jako Preobrażenskoje itd. Postanowiłem zatem używać przetranskrybowanych nazw pułków, np. achtyrski, izmaiłowski, preobrażeński itd.
Na koniec, słowo „car” jest często używane jako popularne określenie rosyjskiego władcy, chociaż formalnie jest to błąd w odniesieniu do władców z XVIII i XIX wieku. Postanowiłem używać terminu „cesarz”, ponieważ był to oficjalny tytuł monarchów rosyjskich od 1721 roku, kiedy został przyjęty przez Piotra Wielkiego. Oficjalny tytuł władcy rosyjskiego wyraźnie głosił, że był „z Bożej łaski cesarzem i samowładcą Wszechrusi”.
Mapy
1 Rosja w 1812 r.
2 Pozycje zajmowane w czerwcu 1812 r.
3 Od Smoleńska do Borodino
4 Pole bitwy pod Borodino
5 Borodino: trzy pozycje armii rosyjskiej
6 Borodino: początkowe pozycje korpusów armijnych
7 Borodino: wczesne popołudnie
8 Reduta Rajewskiego: pierwszy szturm
9 Reduta Rajewskiego: drugi szturm
10 Od Borodino do Moskwy
Diagramy
Reduta szewardyńska
Fortyfikacje masłowskie
Dziewięciodziałowa bateria w Gorkach
Przekrój południowej fleszy
Flesza północna
Flesza południowa
Flesza tylna
Reduta Rajewskiego
Jak napisał prominentny rosyjski pisarz Wissarion Bieliński: „Każdy naród przeżywa krytyczne chwile, w których można zmierzyć siłę i szlachetność jego ducha”. Dla Rosji jedną z takich chwil był 7 września 1812 roku pod Borodino. Bitwa – w której po obu stronach wzięło udział ponad 280 000 ludzi i która pochłonęła od 75 000 do 80 000 ofiar – okazała się jedną z największych batalii XIX wieku i jedną z najkrwawszych w historii wojskowości. Trudno przecenić jej militarne, polityczne, społeczne lub kulturowe znaczenie.
Pomimo obszernych badań nad wojnami napoleońskimi bitwa pod Borodino nadal wymaga dodatkowej analizy, zwłaszcza wobec szybkiego zbliżania się jej dwusetnej rocznicy. Większość dostępnych materiałów stanowią pamiętniki i ogólne studia poświęcone kampanii 1812 roku, co naturalnie uniemożliwia szczegółową analizę samej batalii. Spośród książek anglojęzycznych wydanych w ciągu ostatnich trzech dziesięcioleci te, których autorami są Holmes, Duffy i Smith, dotyczą w szczególności bitwy, lecz wykorzystano w nich ograniczoną ilość źródeł niefrancuskich. Istnieją również studia Palmera, Curtisa, Zamoyskiego, Riehna, Nicolsona, Brittena, Jamesa i Nafzigera, lecz ogólny charakter ich książek ogranicza omówienie batalii; mimo wszystko Curtis, Zamoyski i Riehn zdołali wykorzystać rozmaite źródła rosyjskie do przedstawienia konfliktu z punktu widzenia Rosjan. We Francji Hourtoulle sporządził najnowszy, aczkolwiek krótki opis bitwy, podczas gdy Castelot, Thiry i Tranié przeprowadzili ogólne badania nad kampanią rosyjską. Wspólnym mankamentem ich prac jest jednak to, że w dużej mierze opisują starcie z punktu widzenia Francuzów.
Rosyjska historiografia poświęcona bitwie pod Borodino jest niewątpliwie najobszerniejsza i liczy dziesiątki tomów. Taki nadmiar studiów ma jednak swoje wady. Przy jej omawianiu często uderzano w przesadnie patriotyczne tony i wykorzystywano ją w celach ideologicznych. Wiele radzieckich prac opiera się na własnej interpretacji wydarzeń, a niektóre zawierają nawet celowe wyolbrzymienie lub przeinaczenie faktów. Często wywierano presję na radzieckich historyków, aby nie odbiegali od oficjalnej wersji. W trakcie II wojny światowej i po jej zakończeniu rząd sowiecki pod kierownictwem Józefa Stalina próbował przedstawić walkę z nazistowskim najeźdźcą w takich samych kategoriach, jak walkę z Wielką Armią Napoleona i historycy trzymali się tej „formuły” przez dziesięciolecia.
Prominentni historycy Żylin, Bieskrowny i Garnicz nadawali ton i spędzili swoje kariery na zwalczaniu „zła burżuazyjnej historiografii” krytykującej działania Rosjan w 1812 roku. Stopniowo przekształcono Kutuzowa w mityczną postać, która zdominowała swoją epokę i współczesnych, podczas gdy Borodino stało się majstersztykiem rosyjskiej sztuki wojennej, a Kutuzow jego głównym architektem. W wersji bitwy, którą przedstawił Bieskrowny, „Kutuzow uniemożliwił Napoleonowi wykonanie jakichkolwiek manewrów lub osiągnięcie jakiegokolwiek sukcesu”1. Tymczasem według Garnicza pod Borodino Rosjanie odnieśli tak zdecydowane zwycięstwo, że po bitwie ścigali rozbite siły Francuzów przez ponad 10 km! 2
Takie poglądy dominowały w radzieckiej historiografii przez niemal czterdzieści lat i uniemożliwiały krytyczną analizę bitwy. Badacze prześcigali się nawzajem w gloryfikowaniu działań Rosjan i roli, jaką odegrał w nich Kutuzow, co często prowadziło do komicznych incydentów. Podczas konferencji naukowej na Uniwersytecie w Leningradzie wściekły historyk przerwał pewnemu badaczowi prezentację jego artykułu i powiedział mu: „Towarzysz Stalin wykazał nam, że Kutuzow przewyższał Barclaya de Tolly o dwie głowy, podczas gdy w waszym artykule przewyższa go jedynie o głowę”3. W ten sam sposób niektórzy badacze traktowali hipotezę Stalina dosłownie i usiłowali ją udowodnić za pomocą dziwacznej formuły: Kutuzow przewyższał o dwie głowy Barclaya de Tolly, który przewyższał wszystkich francuskich marszałków o głowę i dorównywał Napoleonowi: Kutuzow przewyższał zatem Napoleona o dwie głowy! Takie opinie i charakterystyki pokutowały aż do lat 80., a nawet do początku lat 90. XX wieku, kiedy historycy nadal wygłaszali peany pochwalne: dla Rosjan Borodino pozostawało „pełnym zwycięstwem strategicznym i taktycznym”, Kutuzow był „lepszym dowódcą od Napoleona”, a jego geniusz militarny „dalece przewyższał geniusz Napoleona”4.
Do dysydentów zaliczali się Koczetkow, Szwedow i Troicki, którzy próbowali wprowadzić do rosyjskiej historiografii bardzo potrzebną bezstronność i obiektywizm, lecz byli w dużej mierze ignorowani. Chociaż w latach 90. XX wieku w zasadzie przestano się już namiętnie emocjonować bitwą pod Borodino i Kutuzowem, niektórzy rosyjscy pisarze nadal podążają tą ścieżką, odmawiając krytykowania Kutuzowa lub działań Rosjan, ponieważ nie jest to patriotyczne5. Obecnie Biezotosny, Popow, Wasiliew, Ziemcow, Celorungo i inni zainicjowali nową falę badań nad bitwą pod Borodino, a ich książki przyczyniły się do obalenia pokutujących przez długi czas poglądów i uprzedzeń, jakie narosły wokół niej. Ich zbiorowy wysiłek doprowadził do wydania jednej z najwybitniejszych publikacji napoleońskich w dowolnym języku: Otieczestwiennaja wojna 1812 goda: Enciklopedija (2004), ogromnej encyklopedii zawierającej ponad 1000 wpisów, która pozostanie standardową pracą na ten temat przez wiele następnych lat. Niestety takie dzieła pozostają w dużej mierze nieznane i rzadko wykorzystywane poza granicami Rosji.
Celem niniejszej książki jest zatem połączenie źródeł i materiałów z różnych krajów i stworzenie wyważonego opisu bitwy. Jest to przytłaczające zadanie i mogę jedynie mieć nadzieję, że udało mi się je wykonać. Bitwa zostanie opisana z punktu widzenia obu stron, lecz z naciskiem na doświadczenia Rosjan. Aby sprostać wymogom tej serii, musiałem pominąć wiele szczegółów, lecz sporo informacji zostanie udostępnionych na stronie internetowej Napoleon Series (www.napoleon-series.org).
Książka rozpoczyna się od ogólnego przeglądu sytuacji politycznej w Europie i przyczyn wojny. Następnie prześledzono pierwsze ruchy głównych sił rosyjskich i francuskich w lipcu i sierpniu 1812 roku, opisując wydarzenia bardziej szczegółowo w miarę zbliżania się ostatecznej rozgrywki pod Borodino. W książce opisano jedynie działania z udziałem głównych sił bojowych i pominięto fronty północny i południowy, które nie mieszczą się w jej ramach. Opis bitwy jest podzielony na trzy fazy i cztery odcinki. Taki podział jest dyskusyjny i został przyjęty po prostu w celu lepszego uporządkowania materiału. Ostatnie sekcje dotyczą następstw bitwy, strat i dalszej historii kampanii 1812 roku.
Nadmiar źródeł – w niniejszej książce wykorzystano ponad 150 – świadczy również o ograniczonej wartości osobistych świadectw na temat bitew, zwłaszcza tak skomplikowanej, jak Borodino. Chociaż główne kwestie związane z bitwą są bezsporne, staranne porównanie stwierdzeń i świadectw uczestników pozwala dostrzec wielkie różnice i sprzeczności pod względem szczegółów. Dotyczy to zwłaszcza czasu przeprowadzenia różnych ataków i manewrów, który bardzo się różni w świadectwach z powodu zamieszania na polu bitwy i/lub luk w pamięci jej uczestników piszących wiele lat, jeśli nie dziesięcioleci po niej. Nie oznacza to, że należy zignorować pamiętniki, trzeba je raczej traktować w sposób sumienny. Zapewniają unikalny wgląd w ludzkie doświadczenia podczas tej wojny i potwornie okrutny charakter bitwy pod Borodino, z którym ich autorzy zetknęli się po raz pierwszy.
Po raz pierwszy zapoznałem się z bitwą pod Borodino jako uczeń radzieckiej szkoły podstawowej i dobrze pamiętam uczucie radości po odkryciu, że książę Piotr Bagration był moim rodakiem z Gruzji (która była wówczas republiką radziecką). W późniejszych latach rozpocząłem badania nad karierą Bagrationa w ramach swojego przewodu doktorskiego na Uniwersytecie Stanowym Florydy (FSU), co okazało się przydatne, kiedy zacząłem pisać niniejszą książkę.
Jestem wdzięczny profesorowi Danielowi D. Howardowi za jego niezachwiane wsparcie i wskazówki podczas mojego pobytu na FSU. Mogłem korzystać ze Specjalnych Zbiorów Napoleońskich Strozier Library (FSU), które są jedną z najlepszych kolekcji w Stanach Zjednoczonych. Składam szczególne podziękowania Sekcji Wypożyczeń Międzybibliotecznych Mitchell Memorial Library na Uniwersytecie Stanowym Missisipi oraz Marie Crusinberry z Santa Barbara Public Library, gdyż ich skuteczność w znajdowaniu materiałów okazała się nieodzowna. Jestem wdzięczny Jeffowi Graceffo, który przysłał mi dziesiątki dokumentów po moim odejściu z FSU.
Życie w epoce Internetu daje unikalną możliwość spotkania się z innymi badaczami i zostałem obdarzony przyjaźnią przez wiele wybitnych osób na forum dyskusyjnym na stronie internetowej Napoleon Series (www.napoleon-series.org), gdzie udzielam się od dziesięciu lat. Steven H. Smith, Tony Broughton, Rory Muir i Robert Goetz hojnie podzielili się swoim czasem i wiedzą oraz pomogli mi zdobyć mało znane materiały. Alain Chapper, Uwe Wild i Faustro Berutti pomogli mi z materiałami francuskimi, niemieckimi i włoskimi, podczas gdy Jerry McKenzie i Terry Doherty udzielili pomocy w wyjaśnieniu pewnych szczegółów ordre de bataille Francuzów. Robert Mosher uprzejmie przesłał mi dziesiątki zdjęć pola bitwy. Michael Hopper zgłosił się na ochotnika do zredagowania rękopisu, a jego zdumiewające poświęcenie i liczne, wnikliwe komentarze pomogły mi go udoskonalić.
Jestem wdzięczny Christopherowi Summerville’owi, który skontaktował się ze mną w sprawie napisania niniejszej książki i prowadził mnie przez wzburzone wody tworzenia rękopisu zgodnie z wymaganiami wydawcy. Rupert Harding powitał mnie w wydawnictwie Pen & Sword i zawsze zachowywał się bardzo profesjonalnie.
Na płaszczyźnie osobistej niniejsza książka nie powstałaby bez pomocy i wsparcia mojej rodziny i przyjaciół. Składam wyrazy miłości i podziękowania im wszystkim, a zwłaszcza mojej żonie Annie za jej niezachwiane wsparcie i miłość.
O wschodzie słońca 24 czerwca 1812 roku niewielka postać w mundurze i bikornie stała wysoko na wzgórzu górującym nad Niemnem. Wokół niej, jak daleko okiem sięgnąć, wszystkie doliny, wąwozy i wzgórza były zajęte przez ogromną armię, która tłoczyła się niczym w mrowisku. Maszerowała ona w trzech kolumnach przez mosty postawione poprzedniej nocy. Wielu żołnierzy spoglądało z zachwytem na odległą sylwetkę swego wodza, cesarza Napoleona, patrzącego w milczeniu, jak przednie oddziały omal nie przeszły do rękoczynów, spierając się o zaszczyt wkroczenia na obcą ziemię w pierwszej kolejności. Później, w pobliżu Kowna, francuski oficer był świadkiem przeprawy polskiego szwadronu przez rzekę:
„Popłynęli wspólnie w sam środek potoku, lecz rozdzielił ich tam rwący prąd […]. Bezradnie dryfując, zostali porwani przez siłę prądu […] [i] nie próbowali już płynąć i przestali się posuwać do przodu […], lecz gdy mieli się już utopić, odwrócili się do Napoleona i zawołali «Vive l’Empereur!»”.
Były to pierwsze ofiary brzemiennej w skutki wojny, która doprowadziła do upadku Cesarstwa Francuskiego i zmieniła bieg historii Europy.
DROGA DO BORODINO
Dla wielu współczesnych wojna rosyjsko-francuska nie była zaskoczeniem, ponieważ od czasu podpisania traktatu w Tylży w 1807 roku stosunki pomiędzy oboma krajami stawały się coraz bardziej napięte. Aleksander I, cesarz Rosji, nie zapomniał bolesnych lekcji z lat 1805-1807, kiedy to Napoleon wielokrotnie pokonał jego armie, i dobrze zdawał sobie sprawę z powszechnego niezadowolenia panującego w Rosji, a zwłaszcza w armii, z powodu „haniebnego” pokoju w Tylży. Szlachtę rosyjską irytowało to, co uznawała za podległość Rosji względem Francji, jak opisał to książę Siergiej Wołkoński:
„Porażki pod Austerlitz i Frydlandem, pokój w Tylży, wyniosłość francuskich ambasadorów w Sankt Petersburgu, bierna reakcja [cesarza] Aleksandra na politykę Napoleona – wszystko to głęboko raniło serce każdego Rosjanina. Zemsta i tylko ona była niezachwianym uczuciem, którym wszyscy pałaliśmy. Ci, którzy nie podzielali tego uczucia – a była ich tylko garstka – byli odrzucani i darzeni pogardą (…)”.
Chociaż wydawało się, że Napoleon i Aleksander pojednali się w Erfurcie w 1808, rozdźwięk stał się oczywisty w następnym roku, kiedy ten drugi nie chciał wesprzeć Francji w wojnie z Austrią. Rosja była zaniepokojona agresywną polityką zagraniczną Napoleona, zwłaszcza po zaanektowaniu Holandii, miast hanzeatyckich i państw niemieckich, w tym Księstwa Oldenburga, którego władca był szwagrem Aleksandra.
Tymczasem blokada kontynentalna, którą zainicjował Napoleon w odpowiedzi na brytyjską blokadę z 1806 roku, wywarła wielki wpływ na Europę, a zwłaszcza na Rosję. Okazała się niekorzystna dla rosyjskich kupców i szlachty, doprowadzając do ostrego regresu w handlu z zagranicą. Wielka Brytania była czołowym partnerem handlowym Rosji, eksportując towary o wartości 17,7 mln rubli w 1802, w porównaniu z towarami o wartości zaledwie 500 000 rubli z Francji w tym samym roku. Przed 1807 rokiem wysłano w sumie 17 000 wielkich masztów z Rygi i Sankt Petersburga do stoczni w Anglii, lecz liczba ta gwałtownie spadła do 4500 w 1808 i do niewiele ponad 300 w latach 1809-1810. Oprócz drewna, Rosja aktywnie handlowała z Wielką Brytanią zbożem, konopiami i innymi produktami, a w 1800 roku brytyjski konsul zanotował w protokole z posiedzenia Urzędu ds. Handlu (Board of Trade): „Brytyjscy kupcy handlowali wszelkiego rodzaju towarami rosyjskimi na tak wielką skalę, że wywozili od dwóch trzecich do trzech czwartych wszystkich towarów”. W istocie w 1804 roku dwanaście angielskich kompanii kontrolowało jedną czwartą importu i połowę eksportu Rosji, podczas gdy inni angielscy kupcy udzielali rosyjskim handlarzom i szlachcie długoterminowych pożyczek. Z drugiej strony protekcjonistyczny system celny Napoleona miał chronić francuskich wytwórców i przemysł, ograniczając import z Rosji przy jednoczesnym zwiększeniu eksportu z Francji. Francuzi nie mogli jednak zapewnić Rosjanom ani wymaganej ilości, ani wymaganej jakości produktów; nie mogli też dorównać Brytyjczykom pod względem wydatków na zakup surowców.
Obciążenia finansowe powstałe w wyniku systemu kontynentalnego Napoleona szybko stały się poważnym problemem, niepokojąc kupców i szlachtę oraz uszczuplając skarbiec cesarski, z trudem mogący udźwignąć deficyt, który wzrósł z 12,2 mln rubli w 1801 do 157,5 mln w 1809 roku. Takie problemy ekonomiczne zmusiły rząd rosyjski do stopniowego złagodzenia blokady, zwłaszcza względem statków neutralnych. W 1810 roku statki amerykańskie – i angielskie z fałszywymi dokumentami – swobodnie zawijały do rosyjskich portów i taki „neutralny” handel został w końcu oficjalnie usankcjonowany przez dekret cesarza Aleksandra z 31 grudnia 1810 roku, który ograniczył import francuskich produktów i umożliwił handel towarami spoza Francji. Kiedy angielskie towary napłynęły z rosyjskich portów w głąb Europy Wschodniej i Środkowej, Napoleon zdał sobie sprawę, że nowa polityka Rosji jest dotkliwym ciosem dla jego blokady kontynentalnej i można zmusić Sankt Petersburg do współpracy w tym systemie jedynie na drodze wojny6.
Francja i Rosja nie zgadzały się również w kilku kwestiach politycznych, a najważniejszą z nich był los Polski. Stosunki rosyjsko-polskie sięgały setek lat wstecz, a rywalizacja pomiędzy dwoma państwami w dużej mierze kładła się na nich cieniem. Na początku XVII wieku Polacy nagminnie dokonywali inwazji na Rosję, a w 1612 roku zdobyli samą Moskwę7. Jednakże gdy tylko Rosja stała się pierwszorzędnym mocarstwem, państwo polskie upadło i zostało trzykrotnie rozebrane przez sąsiadów, Rosję, Austrię i Prusy, w drugiej połowie XVIII wieku. Głównym beneficjentem tych rozbiorów była Rosja, która poszerzyła swoje terytorium daleko w głąb północno-wschodniej Europy. Wszelka dyskusja o odrodzeniu Polski naturalnie zagrażała strategicznym interesom Rosji w tym regionie. Ledwie jednak wysechł atrament na traktacie z Tylży, a Napoleon już utworzył Księstwo Warszawskie (aczkolwiek pod nominalną kontrolą króla Saksonii): Sankt Petersburg natychmiast uznał ten akt za zagrożenie dla swoich interesów.
Zainteresowanie Napoleona skonsolidowaniem kontroli nad Polakami uwidoczniło się jeszcze bardziej, kiedy po pokonaniu Austrii w 1809 roku wcielił zachodnią Galicję do Księstwa Warszawskiego, co w rezultacie powiększyło obszar polskiego państwa. Wysuwane przez Polaków żądania ostatecznego wskrzeszenia ich królestwa jedynie zwiększyły obawy Rosji o to, że zostanie zmuszona do ustępstw terytorialnych. Aleksander sprzeciwiał się zatem zamiarom Francuzów w Polsce i próbował przekonać Napoleona do zrezygnowania ze swych planów. Obaj cesarze kłócili się o to przez dwa lata (1809-1810) i w 1811 roku dyskusje utknęły w martwym punkcie, a żadna ze stron nie godziła się na ustępstwa.
Kolejnym aspektem wrogości pomiędzy Francją a Rosją była sytuacja na Bałkanach, gdzie ta druga wspierała miejscową ludność słowiańską w walce z Osmanami. W XVIII wieku stoczyła z Imperium Osmańskim cztery wojny, a od 1806 roku trwała piąta. W Tylży Napoleon zgodził się dać Rosji wolną rękę na Bałkanach, lecz Aleksander stopniowo nabrał przekonania, że Francja nie zamierza się pogodzić z ekspansją jego kraju w tym kierunku.
Mniej istotna – lecz mimo wszystko związana z osobistymi stosunkami pomiędzy obydwoma cesarzami – była kwestia małżeństwa Napoleona z austriacką księżniczką Marią Ludwiką. W 1808 roku w Erfurcie zasugerował on możliwość wzmocnienia sojuszu francusko-rosyjskiego poprzez zawarcie małżeństwa z siostrą Aleksandra. Rosyjska dynastia cesarska nie chciała dopuścić „korsykańskiego parweniusza” do swojego grona i wynajdywała różne wymówki, aby odrzucić propozycję. Jego pierwsza wybranka, wielka księżna Katarzyna, została szybko wydana za mąż za księcia oldenburskiego, podczas gdy cesarzowa matka Maria Fiodorowna kategorycznie sprzeciwiała się małżeństwu z jej drugą córką Anną, o której rękę Napoleon również oficjalnie poprosił. Francuski cesarz uznał te odmowy za osobistą obrazę i w jego stosunkach z dworem rosyjskim zapanowała pewna nieufność. Co ciekawe, kiedy ostatecznie poślubił księżniczkę austriacką, dwór w Sankt Petersburgu poczuł się nieco urażony, ponieważ sygnalizowało to zbliżenie pomiędzy Francją i Austrią oraz osłabienie wpływów Rosji.
W lecie 1811 roku Napoleon rozpoczął przygotowania do „drugiej kampanii polskiej”, jak ją nazwał, próbując sobie zapewnić szybkie zwycięstwo nad Rosją. Na ziemiach niemieckich i polskich zgromadzono ogromną Wielką Armię liczącą ponad 600 000 żołnierzy i ponad 1300 dział polowych. Mniej więcej w połowie składała się z żołnierzy sojuszników Napoleona, w tym Austrii, Prus, Saksonii, Hiszpanii, Bawarii, Polski i Włoch. Spodziewając się nieuniknionej wojny, Rosja i Francja szukały sojuszników, zabiegając o wsparcie ze strony Austrii i Prus. Obecność Francuzów w państwach niemieckich i niedawna porażka Austrii w 1809 roku sprawiły jednak, że nie mając większego wyboru, kraje te podporządkowały się Napoleonowi.
Ogólna strategia wojenna Napoleona zakładała wykorzystanie Szwecji i Imperium Osmańskiego jako jego skrajnych flanek, lecz nie zdołał wywrzeć wpływu na żadne z tych państw. Szwecja, chroniona przez morze i brytyjską Królewską Marynarkę Wojenną, zawarła sojusz z Rosją (kwiecień 1812 r.) w zamian za obietnicę udzielenia przez Rosjan pomocy w zaanektowaniu Norwegii, która znajdowała się wówczas w posiadaniu Danii. Jeśli chodzi o Osmanów, to wydawali się naturalnymi sojusznikami Napoleona, lecz przegrali wojnę, ich armie zostały pokonane przez Rosjan i skończyły się im pieniądze. Do czerwca 1812 roku Aleksander I odniósł duży sukces dyplomatyczny, zawierając z Turkami traktat w Bukareszcie (26 maja).
PRZYGOTOWANIA DO BITWY
Armia Napoleona została rozlokowana w trzech grupach pomiędzy Warszawą a Królewcem:
Lewe skrzydło
• X Korpus, pod komendą marszałka Jacquesa-Etienne’a Macdonalda.
Środkowa grupa armijna
Siły główne pod osobistym dowództwem Napoleona
• Gwardia Cesarska, pod komendą marszałków François Josepha Lefebvre’a (Stara Gwardia), Edouarda Mortiera (Młoda Gwardia) i marszałka Jean-Baptiste’a Bessièresa (kawaleria Gwardii).
• I Korpus, pod komendą marszałka Louisa Nicolasa Davouta.
• II Korpus, pod komendą marszałka Nicolasa Charlesa Oudinota.
• III Korpus, pod komendą marszałka Michela Neya.
• I Korpus Kawalerii Rezerwowej, pod komendą generała Étienne’a Nansouty’ego.
• II Korpus Kawalerii Rezerwowej, pod komendą generała Louisa Pierre’a Montbruna.
Armia Włoch pod komendą księcia Eugeniusza de Beauharnais
• IV Korpus, pod komendą księcia Eugeniusza de Beauharnais.
• VI Korpus, pod komendą marszałka Laurenta Gouviona Saint-Cyra.
• III Korpus Kawalerii Rezerwowej, pod komendą generała Emmanuela Grouchy’ego.
Druga armia pomocnicza pod komendą Hieronima Bonapartego, króla Westfalii
• V Korpus, pod komendą generała Józefa Poniatowskiego.
• VII Korpus, pod komendą generała Jeana Louisa Reyniera.
• VIII Korpus, pod komendą króla Hieronima i generała Dominique’a Vandamme’a.
• IV Korpus Kawalerii, pod komendą generała Marie-Victora Latour-Maubourga.
Prawe skrzydło
• Korpus austriacki pod komendą generała księcia Karla Philipa Schwarzenberga.
Rezerwy w drugiej i trzeciej linii
• IX Korpus pod komendą marszałka Claude’a Victor-Perrina.
• XI Korpus pod komendą marszałka Pierre’a François Charlesa Augereau.
Strategia Napoleona była prosta i przypominała tę, którą zastosował podczas swoich poprzednich kampanii. Utrzymując dokładne cele swojej armii w tajemnicy przed nieprzyjacielem, zamierzał skoncentrować przeważające siły w wybranym punkcie, zaatakować i zniszczyć siły polowe nieprzyjaciela, a następnie podyktować mu własne warunki pokoju. Zdając sobie sprawę z ogromu Cesarstwa Rosyjskiego, usiłował jak najszybciej nawiązać walkę z Rosjanami. Cesarz był przekonany, że odniesie upragnione zwycięstwo w ciągu kilku tygodni, staczając rozstrzygające bitwy w regionach granicznych. Mimo wszystko dobrze zdawał sobie sprawę z czekających go trudności. Obok studiowania historii i geografii Rosji, podczas swoich poprzednich kampanii w Polsce zdobył doświadczenie w walce na słabo zaludnionych terenach pozbawionych dobrych dróg i w skrajnych warunkach pogodowych. W 1811 roku podjął zakrojone na wielką skalę przygotowania logistyczne i w rezultacie zgromadzono ogromne ilości zapasów w magazynach na terenie Polski i Niemiec oraz zorganizowano rozległą sieć taborów zaopatrzeniowych w celu dostarczenia armii żywności, jaszczy amunicyjnych, kuźni i ambulansów.
W 1812 roku siły zbrojne Rosji liczyły ponad 650 000 ludzi, lecz byli oni rozproszeni po jej rozległych terytoriach. Niektórzy stacjonowali w księstwach naddunajskich, a inni na Krymie, Kaukazie i w Finlandii, wskutek czego w początkowych fazach inwazji armia Napoleona miała naprzeciw siebie około 300 000 ludzi i ponad 900 dział. Siły rosyjskie, które stawiły czoło Wielkiej Armii, zostały rozlokowane w trzech grupach wzdłuż zachodnich granic cesarstwa. 1. Armia Zachodnia generała Michaiła Barclaya de Tolly (120 000 ludzi i 580 dział) zajmowała pozycje w okolicach Wilna, osłaniając drogę do Sankt Petersburga. 2. Armia Zachodnia generała księcia Piotra Bagrationa (49 000 ludzi i 180 dział) została skoncentrowana w rejonie Wołkowyska i Białegostoku, osłaniając drogę do Moskwy. Generał Aleksander Tormasow dowodził 3. Rezerwową Armią Obserwacyjną (44 000 ludzi i 168 dział) rozlokowaną w okolicach Łucka, z zadaniem osłaniania drogi do Kijowa. Siły te zostały później przemianowane na 3. Armię Zachodnią.
Trzy główne armie wspierało kilka korpusów rezerwowych, które stanowiły drugą linię obrony. Krańce flanek Rosjan były osłaniane przez korpus generała porucznika barona Fabiana Steinheila w Finlandii i Armię Dunajską admirała Pawła Cziczagowa na południu.
Trzy główne armie rosyjskie w przededniu kampanii 1812 roku:
1. Armia Zachodnia pod komendą generała piechoty Michaiła Barclaya de Tolly
• I Korpus Piechoty generała porucznika Piotra Wittgensteina.
• II Korpus Piechoty generała porucznika Karla Baggowuta.
• III Korpus Piechoty generała porucznika Nikołaja Tuczkowa I.
• IV Korpus Piechoty generała porucznika hrabiego Pawła Szuwałowa.
• V Korpus Rezerwowy (gwardyjski) wielkiego księcia Konstantego Pawłowicza.
• VI Korpus Piechoty generała piechoty Dmitrija Dochturowa.
• I Korpus Kawalerii generała adiutanta Fiodora Uwarowa.
• II Korpus Kawalerii generała adiutanta barona Fiodora Korffa.
• III Korpus Kawalerii generała majora Piotra Pahlena III.
• Korpus kozaków generała kawalerii Matwieja Płatowa.
2. Armia Zachodnia pod komendą generała piechoty księcia Piotra Bagrationa
• VII Korpus Piechoty generała porucznika Nikołaja Rajewskiego.
• VIII Korpus Piechoty generała porucznika Michaiła Borozdina.
• IV Korpus Kawalerii generała majora hrabiego Karla Sieversa.
3. Rezerwowa Armia Obserwacyjna pod komendą generała kawalerii Aleksandra Tormasowa
• Korpus piechoty generała piechoty Siergieja Kamieńskiego I.
• Korpus piechoty generała porucznika Jewgienija Markowa.
• Korpus piechoty generała porucznika barona Fabiana Osten-Sackena.
• Korpus kawalerii generała majora hrabiego Karla Lamberta.
W obliczu zakrojonych na wielką skalę przygotowań Napoleona rząd rosyjski usiłował wzmocnić swoją obronę. Czy jednak istniał plan wciągnięcia nieprzyjaciela w głąb Rosji, czy też odwrót Rosjan był nieunikniony, zważywszy na okoliczności? Historycy są podzieleni w kwestii tego, czy Rosjanie naprawdę mieli „scytyjski plan”, czy nie. Niektórzy twierdzą, że Barclay de Tolly rozważał tę strategię już w 1807 roku, kiedy omawiał wciągnięcie sił francuskich w głąb Rosji przed ich zniszczeniem. Inni badacze odrzucają takie sugestie, twierdząc że rząd rosyjski nie miał konkretnego planu odwrotu, który przeprowadzono z konieczności, w obliczu przeważających sił nieprzyjaciela.
Planowanie wojenne Rosjan w latach 1810-1811 stanowi skomplikowany, jeśli nie dezorientujący obraz. Nie mając zaufania do swoich generałów, Aleksander zataił informacje wywiadu wojskowego oraz plany wojenne, które były omawiane w bliskim kręgu jego doradców. Przygotowania do wojny rozpoczęły się już w 1810 roku i początkowo strategia miała charakter ofensywny. Zostały one jednak wstrzymane po tym, jak Józef Poniatowski, którego Czartoryski próbował przekonać do przejścia na stronę Rosji, poinformował Napoleona o zamiarach Rosjan. Kontynuowano planowanie strategiczne i to w takiej tajemnicy, że generał Bennigsen skarżył się na wykluczenie: „Cesarz [Aleksander] nie pokazał mi żadnej części planu operacyjnego i nie znam żadnej osoby, która go widziała”. Tymczasem wiosną 1812 roku szef sztabu 1. Armii Zachodniej, generał major Jermołow, nadal uważał, że: „w chwili obecnej wszystko jest przygotowane do ofensywy (…)”.
W ciągu dwóch lat poprzedzających wybuch wojny zmarnowano mnóstwo atramentu na układanie różnych planów i pewien rosyjski badacz doliczył się aż trzydziestu przedstawionych przez różnych oficerów8. Wielu z nich analizowało operacje księcia Wellingtona w Hiszpanii oraz plany Piotra Wielkiego wymierzone w Karola XII, króla Szwecji, na początku XVIII wieku, podczas gdy pruscy oficerowie, w tym Gerhard von Scharnhorst, doradzali Rosjanom prowadzenie „wojny obronnej”9.
Kilka z tych pomysłów zasługuje na omówienie. Minister wojny Michaił Barclay de Tolly przedstawił swój plan działania już wiosną 1810 roku, proponując ustanowienie głównej linii obrony wzdłuż Zachodniej Dźwiny i Dniepru. Chciał „stawić czoło nieprzyjacielowi na granicach, walczyć z przeważającymi siłami nieprzyjaciela w prowincjach polskich najdłużej, jak to możliwe, a następnie wycofać się na linie obronne, zostawiając nieprzyjaciela na zdewastowanych terenach wiejskich, bez chleba, bydła ani innych środków utrzymania”. Potem, po wyczerpaniu wrogich sił, rosyjskie armie miały przejść do kontrofensywy10. Aleksander zatwierdził ten plan później w tym samym roku i między sierpniem 1810 a grudniem 1811 roku prowadzono przygotowania. W zachodniej Rosji przeprowadzono prace kartograficzne i rekonesans, odrestaurowano twierdze w Rydze, Dźwińsku, Bobrujsku i Kijowie oraz założono duże magazyny w Wilnie, Grodnie i innych miastach.
Na początku 1812 roku książę Piotr Bagration wyraził jednak opinię bardziej twardogłowych oficerów, kiedy zaapelował o przyjęcie agresywnej postawy wobec Francuzów. Proponował wyznaczenie linii demarkacyjnej na Odrze, a jej naruszenie, „choćby przez jeden francuski batalion”, miało zostać uznane za casus belli. Bagration sugerował wykorzystanie „wszelkich dostępnych środków” do pozyskania wsparcia ze strony Austrii – lub przynajmniej jej neutralności – a porozumienie z Wielką Brytanią miało zapewnić niezbędne fundusze. W zależności od działań Napoleona, Bagration wzywał do inwazji na Polskę i ziemie niemieckie w celu wywołania powstania narodowego przeciwko Francuzom i „odsunięcia teatru działań wojennych od granic Cesarstwa”11.
Ludwig Wolzogen, pruski oficer, który wstąpił do armii rosyjskiej w 1807 roku, rozważał bardziej defensywną strategię i proponował rozlokowanie dwóch armii wzdłuż zachodnich granic. Gdyby Francuzi zaatakowali, jedna z nich wycofałaby się na specjalną linię dobrze zaopatrzonych twierdz, zorganizowaną wzdłuż Dźwiny, Dniepru i innych rzek, gdzie stawiłaby opór. Druga armia miała przeciąć linie komunikacyjne nieprzyjaciela. Można porównać pomysły Wolzogena z wnikliwym, aczkolwiek w dużej mierze pomijanym memorandum podpułkownika Piotra Czujkiewicza z tajnej kancelarii ministerstwa wojny. W piśmie tym, zaadresowanym do Barclaya de Tolly, Czujkiewicz twierdził, że Napoleon będzie dążył do rozstrzygającej bitwy w celu wyeliminowania nieprzyjacielskich armii, a zatem Rosjanie powinni jej w miarę możliwości unikać. Powołując się na przykład Hiszpanii, twierdził, że „należy prowadzić wojnę, do której [Napoleon] nie przywykł”, i rozpocząć wojnę partyzancką, wykorzystując lotne oddziały wydzielone do nękania francuskich linii komunikacyjnych i zaopatrzeniowych. Czujkiewicz przewidywał, że Rosjanie będą musieli oddać Napoleonowi rozległe tereny, lecz później, zgromadziwszy wystarczające siły, będą mogli wydać bitwę wyczerpanym, nadmiernie rozciągniętym i znacznie uszczuplonym siłom nieprzyjaciela: „Utrata kilku prowincji nie powinna nas przerażać, ponieważ integralność Cesarstwa zależy od integralności armii”12.
Memorandum Czujkiewicza, przedstawione na początku kwietnia 1812 roku, z pewnością świadczy o tym, że w przededniu wojny rosyjskie dowództwo rozważało „scytyjski plan” i omawiało jego różne aspekty. W miesiącu poprzedzającym jej wybuch Barclay de Tolly i Bagration dyskutowali już o ewakuacji dużych magazynów zaopatrzeniowych i spustoszeniu terenów wiejskich w celu rzucenia nieprzyjacielowi kłód pod nogi. Instrukcje ministra wojny precyzowały: „Powinniśmy uniemożliwić wrogowi wykorzystanie naszych zapasów w trakcie ofensywy, przeciąć jego linie komunikacyjne i zawsze stosować taktykę «spalonej ziemi» podczas odwrotu”13. Taki „scytyjski plan” miał jednak ograniczony charakter i przewidywał odwrót jedynie do Zachodniej Dźwiny. Sam Barclay de Tolly był gotowy oddać niedawno zdobyte prowincje polsko-litewskie i wycofać się w kierunku „naszych dawnych granic”. Generał porucznik Kankrin zgadzał się z tym, że „na początku wojny nikt nie przewidywał odwrotu za Dźwinę, a z pewnością nie do Smoleńska; w rezultacie założono bardzo mało magazynów zaopatrzeniowych za tą rzeką”.
Na pierwszy rzut oka proponowane plany defensywne i ofensywne wykluczały się nawzajem, lecz jak stwierdził S. Szwedow:
„żywiony przez rosyjskie dowództwo zamiar dokonania inwazji na Księstwo Warszawskie i Prusy nie wykluczał jednoczesnych przygotowań do długiego odwrotu [w głąb Rosji]. Celem prewencyjnej ofensywy było przesunięcie strefy «spalonej ziemi», gdzie Rosjanie chcieli walczyć z Napoleonem, jak najdalej na zachód. Gdyby się to udało, cały ciężar wojny zostałby przerzucony z barków narodu rosyjskiego na barki jego sąsiadów”14.
Spośród wymienionych planów pomysły Wolzogena przyniosły szczególny skutek, ponieważ przykuły uwagę generała porucznika Karla Ludwiga Augusta von Pfuela (Phulla), byłego oficera pruskiego, który był teraz doradcą cesarza rosyjskiego. Zdając sobie sprawę, że poleskie bagna dzieliły zachodnią granicę Rosji na dwie części – północną i południową – Pfuel zasugerował, że Napoleon może nadciągnąć tylko z jednej z dwóch stron: terenów na północ lub na południe od Polesia. Zaproponował skoncentrowanie dwóch armii i rozlokowanie jednej na północy, a drugiej na południu. Gdyby Napoleon nadciągnął z północy, pierwsza armia wycofałaby się do „obozu pod Dryssą” nad Zachodnią Dźwiną i zatrzymała go w tym miejscu. Następnie druga armia uderzyłaby na flanki i tyły nieprzyjaciela. Gdyby jednak nadszedł od z południa, druga armia wycofałaby się do Żytomierza i Kijowa, a pierwsza armia uderzyłaby na jego tyły i linie komunikacyjne.
Plan ten był błędny z kilku powodów. Na początek nie uwzględniał możliwości ataku Francuzów z obu stron. Tymczasem ograniczona liczebność armii Bagrationa sprawiała, że atak na flankę i tyły nieprzyjaciela był nierealistyczny, ponieważ Napoleon musiał się mu przeciwstawić jedynie z równymi siłami, aby go zatrzymać. Ponadto rosyjskie armie miały zostać podzielone na kilka części, oddzielone od siebie dużymi odległościami i trudnym terenem. Na koniec dokonano złego wyboru lokalizacji obozu pod Dryssą i nie ukończono jego budowy przed wybuchem wojny. Carl von Clausewitz, który służył w armii Barclaya de Tolly, zbadał te fortyfikacje niedługo przed odwrotem 1. Armii Zachodniej, oświadczając że „gdyby Rosjanie nie porzucili tej pozycji dobrowolnie, zostaliby zaatakowani [...], zepchnięci do półokręgu okopów i zmuszeni do kapitulacji”15.
Niemniej jednak Aleksander, który ufał Pfuelowi, zatwierdził ten plan. 1. Armia Zachodnia została rozlokowana na północ od Polesia, w rejonie Wilna, a 2. Armia Zachodnia na południe od niej. Dodatkową komplikacją była niechęć cesarza do rezygnacji z poprzednich ustaleń strategicznych, pomimo tego, że sytuacja w Europie uległa zmianie i wojna ofensywna stała się niemożliwa. Brak logistyki skomplikował problemy z transportem zaopatrzenia przechowywanego w nowych magazynach wzdłuż granicy. W rezultacie w pierwszych dniach wojny w czerwcu i lipcu wycofujące się armie rosyjskie musiały zostawić duże magazyny Francuzom lub je zniszczyć.
W dniach 23-25 czerwca armia Napoleona przekroczyła granicę Rosji na Niemnie, motywowana górnolotną retoryką nowej proklamacji cesarskiej:
„Żołnierze!
Rozpoczęła się druga wojna polska. Pierwsza zakończyła się pod Frydlandem i w Tylży; w Tylży Rosja zaprzysięgła wieczne przymierze z Francją i wojnę z Anglią. Dziś łamie swe przysięgi. Nie chce się w żaden sposób wytłumaczyć ze swego zadziwiającego postępowania, dopóki francuskie orły nie przekroczą Renu, pozostawiając naszych sprzymierzeńców samym sobie. Rosja ulega swemu losowi! Musi się dopełnić jej przeznaczenie. Czyżby uważała, że zniewieścieliśmy? Czyżbyśmy już nie byli żołnierzami spod Austerlitz? Każe się nam wybierać między utratą honoru a wojną. Wybór nie może budzić wątpliwości, a więc ruszajmy! Przekroczmy Niemen! Przenieśmy działania wojenne na jej własne terytorium. Druga wojna polska przyniesie chwałę orężowi francuskiemu, podobnie jak przyniosła ją pierwsza; jednak pokój, który zawrzemy, zapewni nam gwarancję i położy kres temu dumnemu wpływowi, jaki od pięćdziesięciu lat Rosja wywiera na sprawy Europy”16.
W trakcie odwrotu armii rosyjskich wśród rosyjskich oficerów i żołnierzy szybko narastało niezadowolenie z powodu sposobu prowadzenia wojny. Rosja nie doświadczyła obcej inwazji od czasu tej dokonanej przez Szwedów Karola XII w 1709 roku i nawet ona została odparta pod Połtawą. Jeden ze współczesnych wspominał: „Zwycięstwa [feldmarszałków] Piotra Rumiancewa i Aleksandra Suworowa sprawiły, że samo wypowiadanie słowa «odwrót» było naganne”17. W XVIII wieku Rosja stoczyła zwycięskie wojny ze Szwecją, Imperium Osmańskim, Persją i Polską. Kampania włoska z 1799 roku, poprowadzona przez Aleksandra Suworowa, uchodziła za prawdziwe odzwierciedlenie ducha bojowego Rosjan, których bohaterskie wyczyny przyćmiły niepowodzenia w Alpach. Porażka pod Austerlitz w 1805 roku była w dużej mierze przypisywana Austriakom, a zwycięstwa w Finlandii i na Wołoszczyźnie zatarły wspomnienia spod Frydlandu. W przededniu inwazji Francuzów w wojsku rosyjskim dominowała zatem mentalność ofensywna. Wielu oficerów nie chciało się pogodzić z wojną obronną na terenie Rosji i pałało wojowniczym pragnieniem walki z Napoleonem. Według pewnego rosyjskiego szlachcica:
„Wszystkie listy z armii są przepełnione pragnieniem wojny i animuszem, jaki ogarnął dusze [...]. Mówi się, że żołnierze rwą się do walki z wrogiem i pomszczenia dawnych porażek. Panuje powszechne pragnienie wyruszenia naprzód i walki z Napoleonem w Prusach, lecz wydaje się, że doradcy Suwerena są temu przeciwni. Postanowili prowadzić wojnę obronną i pozwolić nieprzyjacielowi przekroczyć nasze granice; wszyscy, którzy wiedzą o tej niemieckiej [dodana kursywa] strategii [...] są bardzo przygnębieni, uważając ją za największą zbrodnię”.
Kilka dni po wybuchu wojny pułkownik Zakrewski narzekał:
„Wycofujemy się na tę straszną pozycję pod Dryssą, która zdaje się nas skazywać na zagładę. [Nasi dowódcy] wciąż nie mogą uzgodnić planu działania i wydaje się, że podejmują najgorsze decyzje. Należy powiesić, zastrzelić lub skazać na tortury przeklętego Pfuela jako głównego sprawcę zguby (...)”.
Generał Rajewski wyraził podobne sentymenty w liście, który napisał: „Nie wiem, jakie są zamiary Suwerena [...] głos Pfuela liczy się bardziej od zdania innych [...]. Uchowaj nas Boże przed takimi zdrajcami”. Za najlepszego wyraziciela frustracji armii wypada chyba jednak uznać Iwana Odentala, który napisał: „wydaje mi się, że Bonaparte zaaplikował naszym dowódcom duże dawki opium. Wszyscy śpią, podczas gdy [bezwartościowi] ludzie, tacy jak Pfuel i Wolzogen, działają, zamiast nich”18.
Pomimo narastającej krytyki strategii Pfuela rosyjskie armie kontynuowały odwrót w kierunku obozu pod Dryssą. 1. Armia Zachodnia dotarła do niego 8 lipca, kiedy Aleksander w końcu zdał sobie sprawę z wad planu Pfuela i go odrzucił. Ponaglany przez swoich doradców, cesarz opuścił armię, nie wyznaczywszy naczelnego wodza. Barclay de Tolly przejął dowództwo nad 1. Armią Zachodnią i jako minister wojny był również zwierzchnikiem 2. Armii Zachodniej.
14 lipca Barclay de Tolly porzucił obóz pod Dryssą, wydzielając generała Piotra Wittgensteina z około 20 000 ludzi z zadaniem osłaniania drogi do Sankt Petersburga. Następnie Barclay de Tolly wycofał się w kierunku Smoleńska, a jego straż tylna stoczyła boje pod Witebskiem i Ostrownem. Na południu Bagration wycofał się najpierw na Mińsk, a następnie do Nieświeża i Bobrujska, nie dając się oskrzydlić Napoleonowi i odnosząc drobne zwycięstwa pod Mirem i Romanowem. Kiedy siły marszałka Davouta w końcu dogoniły 2. Armię Zachodnią pod Mohylewem, Bagration stoczył bój dywersyjny pod Sołtanówką 23 lipca, podczas gdy jego oddziały przeprawiły się przez Dniepr na południu i wyruszyły w kierunku Smoleńska przez Mścisław. 2 sierpnia dwie armie rosyjskie w końcu połączyły się pod Smoleńskiem, a ich łączna liczebność wynosiła 120 000 ludzi w porównaniu z ok. 180 000 z sił głównych Napoleona.
Tymczasem na północy siły francuskie marszałka Oudinota zaatakowały Wittgensteina, osłaniającego drogę do Sankt Petersburga, zdobywając Połock 26 lipca. 30 lipca-1 sierpnia Francuzi ponieśli jednak porażkę w starciach pod Klasticami, co zmusiło Napoleona do oddelegowania Saint-Cyra z zadaniem wspierania działań Oudinota. W prowincjach nadbałtyckich korpus Macdonalda toczył boje w pobliżu Rygi, podczas gdy Rosjanie sprowadzali posiłki z Finlandii. Na koniec, na południu, Tormasow pokonał siły francuskie pod Kobryniem, po czym związał Schwarzenberga i Reyniera na Wołyniu. 31 lipca Armia Dunajska Cziczagowa wyruszyła z Mołdawii, aby wesprzeć Tormasowa.
Tym samym do sierpnia 1812 roku początkowy plan Napoleona mający doprowadzić do zniszczenia sił rosyjskich w decydującej bitwie w dużej mierze zawiódł. Dwie główne armie rosyjskie uniknęły zniszczenia częściami i połączyły się pod Smoleńskiem, podczas gdy Wielka Armia poniosła duże straty z powodu zużycia strategicznego i dezercji.
Kiedy armie rosyjskie dotarły do Smoleńska, wstrząsał nimi ciągły kryzys w dowództwie. Nieustanny odwrót wywołał niezadowolenie wśród żołnierzy, a wielu wyższych oficerów sprzeciwiało się strategii obronnej Barclaya de Tolly. Stosunki pomiędzy dwoma głównodowodzącymi uległy pogorszeniu po tym, jak zaczęli do siebie pisać oskarżycielskie listy, przy czym żaden z nich nie miał pojęcia o trudnościach, z jakimi borykał się ten drugi. Niezgoda ta nie była jednak zwykłą kłótnią pomiędzy dwoma generałami: odzwierciedlała również tarcia polityczne pomiędzy cudzoziemskimi oficerami a członkami rosyjskiej arystokracji, którzy w większości preferowali otwartą walkę i czuli się bardzo rozgoryczeni oddaniem każdej piędzi rosyjskiej ziemi, obwiniając cudzoziemców o wszystkie swoje nieszczęścia. Nie trzeba dodawać, że szanse na harmonijną współpracę pomiędzy Barclayem de Tolly (Inflantczykiem pochodzenia szkockiego) a Bagrationem (gruzińskim księciem) bardzo zmalały.
W istocie obaj dowódcy zaczęli stopniowo reprezentować opozycyjne frakcje w korpusie oficerskim. Wokół Barclaya de Tolly skupiło się tzw. „stronnictwo niemieckie”, złożone z emigrantów lub potomków osadników. Ci drudzy byli zazwyczaj całkowicie zrusyfikowani, lecz mieli obco brzmiące nazwiska, a wielu z nich wyznawało protestantyzm lub katolicyzm, w odróżnieniu od prawosławnych Rosjan. Grupa „rosyjska” naturalnie nie cierpiała licznych cudzoziemskich oficerów, którzy zapełniali armię Aleksandra w wyniku europejskich podbojów Napoleona. Dla wielu Rosjan taki napływ cudzoziemskich oficerów zdawał się osłabiać samego ducha rodzimej armii i wielu utożsamiało się ze skargą Bagrationa na to, że „nasza kwatera główna jest tak przepełniona Niemcami, że Rosjanin nie może oddychać”. Poza tym wielu przybyszów było niekompetentnych lub niedoświadczonych, lecz wykorzystywało swoją pozycję społeczną i koneksje do uzyskania awansu, jak zauważył Bagration: „pragnąc uzyskać rangę feldmarszałka bez czytania czasopism lub książek wojskowych [...]. W dzisiejszych czasach faworyzuje się łotrów i zuchwałych parweniuszy”.
2-7 SIERPNIA: BUNT GENERAŁÓW
Dowodząc armią w walce z Francuzami, Barclay de Tolly był w wielkim stresie i stwierdził później, że „żaden inny naczelny wódz nie działał w paskudniejszych warunkach niż ja”19. Chociaż jego szkocka rodzina osiedliła się w Rosji w XVII wieku i lojalnie służyła nowej ojczyźnie przez dziesiątki lat, dla „prawdziwych” Rosjan Barclay de Tolly nadal był cudzoziemcem. Jacob de Sanglen, naczelnik policji wojskowej, twierdził, że w przededniu wojny ostrzegł go, iż „trudno jest dowodzić żołnierzami rosyjskimi w ich rodzimym języku, lecz z cudzoziemskim nazwiskiem”20. Barclay de Tolly nie mógł się pochwalić ani starym szlacheckim rodowodem, ani tytułami – nigdy nie stał się też bogatym posesjonatem i właścicielem chłopów pańszczyźnianych, w odróżnieniu od wielu ludzi z jego otoczenia – lecz jego udana kariera i wysoka pozycja społeczna budziły zazdrość i wrogość wśród innych oficerów, potęgowane przez jego cudzoziemskie pochodzenie.
Uprzedzenia Rosjan względem cudzoziemskich oficerów były głęboko zakorzenione i do 1812 roku odcisnęły piętno zarówno na armii, jak i na społeczeństwie. Wyżsi oficerowie rosyjscy stopniowo utworzyli stronnictwo wrogie Barclayowi, dążące do jego dymisji. Sztabowcy Barclaya, na czele których stał generał major Jermołow – „współczesny sfinks”, jak został opisany ze względu na swój nieprzenikniony, skłonny do spiskowania umysł – intrygowali przeciwko niemu. Nieświadomi rzeczywistych okoliczności i zirytowani odwrotem oficerowie wpoili szeregowcom przezywanie Barclaya de Tolly „Boltaj da i tolko” („Gadanina i nic poza tym”). Żołnierze narzekali na ciągły odwrót, ponieważ „byli negatywnie nastawieni do słowa retirada [rejterada], uważając że nie licuje z godnością dzielnych żołnierzy, których [feldmarszałkowie] Rumiancew i Suworow wyszkolili do nacierania i odnoszenia zwycięstw”.
Zaufanie do naczelnego wodza zostało zatem podkopane, a każdy nowy etap odwrotu potęgował złośliwe plotki na jego temat. Barclayowi de Tolly trudno było odpierać krytykę, ponieważ jego ostrożna, aczkolwiek rozsądna strategia kontrastowała z popularnymi koncepcjami Bagrationa i jego zapalczywych stronników. Jeden z rosyjskich oficerów rozumiał, że strategia obronna Barclaya była „rozsądna”, lecz zwrócił również uwagę na jej „bardzo zły wpływ” na naczelnego wodza: „Powszechnie uważano go za zdradzieckiego Niemca; naturalnie skutkowało to nieufnością, a nawet nienawiścią i pogardą, czemu otwarcie dawano wyraz”21.
Bagration ze swoją nieskazitelną reputacją i ochotą do walki z pewnością był o wiele lepiej postrzegany przez prostych żołnierzy. Jeden ze współczesnych zauważył: „Różnica pod względem ducha obydwu armii polegała na tym, że 1. Armia polegała na sobie i rosyjskim Bogu, a 2. Armia ufała również księciu Bagrationowi [...]. Jego obecność, orli wygląd, wesoły wyraz twarzy i poczucie humoru inspirowały żołnierzy”. Podobnym sentymentom dał wyraz Jermołow, który zwrócił uwagę na dramatyczną różnicę pod względem stanu obydwu armii, kiedy dotarły do Smoleńska:
„1. Armia była wyczerpana ciągłym odwrotem i żołnierze zaczęli się buntować; pojawiły się przypadki niesubordynacji i agitacji [...]. W tym samym czasie 2. Armia Zachodnia przybyła [do Smoleńska] w zupełnie innym nastroju. Muzyka i radosne pieśni pobudzały żołnierzy. Żołnierze ci okazywali jedynie dumę z przezwyciężenia niebezpieczeństwa i gotowość do stawienia czoła i pokonania nowego zagrożenia. Wydawało się, że 2. Armia Zachodnia nie wycofała się znad Niemna nad Dniepr, lecz pokonała tę odległość w triumfie”22.
Takie nastroje panowały w przededniu połączenia pod Smoleńskiem i naturalnie spodziewano się, że zbliżające się spotkanie pomiędzy dwoma generałami będzie przebiegać w napiętej atmosferze. Kiedy jednak doszło do niego 2 sierpnia, ku zdumieniu wszystkich obaj dowódcy zachowywali się niezwykle taktownie, zdając sobie sprawę ze znaczenia wznowienia współpracy.
Kiedy Bagration przybył w towarzystwie swoich generałów i adiutantów, Barclay de Tolly powitał go w mundurze galowym z medalami i szarfą, trzymając w ręku bikorn z piórem. Następnie dwaj dowódcy odbyli prywatną rozmowę i przeprosili się nawzajem za niesprawiedliwość, jaką mogli sobie wyrządzić. Bagration pochwalił odwrót Barclaya z Witebska, a Barclay de Tolly skomplementował zręczność, z jaką Bagration wymknął się z pułapki zastawionej przez Napoleona.
Bagration był zadowolony z tego spotkania i chociaż był wyższy stopniem, zgodził się podporządkować Barclayowi de Tolly. W ten sposób chwilowo osiągnięto jedność dowodzenia. Niestety taka serdeczność w stosunkach pomiędzy generałami przetrwała zaledwie siedem dni.
7-14 SIERPNIA: NARESZCIE OFENSYWA
Po skoncentrowaniu armii rosyjskich pod Smoleńskiem pojawiło się pytanie, co dalej? Czy armie powinny kontynuować odwrót, czy też wykorzystać połączenie sił i przejść do ofensywy? Większość oficerów, tak jak ogół społeczeństwa rosyjskiego, domagała się bardziej energicznego prowadzenia wojny. Przedstawiano już drobne sukcesy pod Mirem, Romanowem, Ostrownem, Sołtanówką i Klasticami jako wielkie zwycięstwa, co jedynie potęgowało apele o przejście do ofensywy. Na początku sierpnia w swoim dzienniku Paweł Puszczin, który służył w III batalionie siemionowskiego pułku lejbgwardii, zwrócił uwagę na powszechną nerwowość panującą w armii: „Wszyscy niecierpliwie pałamy żądzą walki, każdy z nas pragnie przelewać krew do ostatniej kropli i pod odpowiednim dowództwem zadamy nieprzyjacielowi duże straty”. Trzy dni później armia dowiedziała się o zwycięstwie hrabiego Wittgensteina pod Połockiem i wiadomość ta jedynie spotęgowała te sentymenty.
Wielu żołnierzy sądziło, że ich dowództwo (przypadkiem pełne „niemieckich” oficerów) zmarnowało owoce tych zwycięstw, a rosyjska ziemia jest oddawana nieprzyjacielowi bez walki. Bagration z pewnością powtórzył opinię wielu ludzi, kiedy napisał do Barclaya de Tolly:
„Wraz z ostatecznym połączeniem naszych armii osiągnęliśmy cel wyznaczony przez naszego cesarza [Aleksandra]. Mając zgromadzonych tak wielu doświadczonych żołnierzy, posiadamy obecnie przewagę, którą [Napoleon] próbował wykorzystać, kiedy byliśmy rozdzieleni. Teraz naszym celem musi być zaatakowanie centrum [Francuzów] i pokonanie go, kiedy siły [francuskie] są rozproszone [...]. Jednym ciosem weźmiemy los w swoje ręce [...]. Cała armia i cała Rosja domagają się [ataku]”23.
Pod naciskiem opinii publicznej 6 sierpnia Barclay de Tolly zwołał naradę wojenną. Uzgodniono na niej przypuszczenie ataku i następnego dnia armie rosyjskie wyruszyły na zachód w trzech kolumnach na froncie o szerokości 32 km. Było sucho i szybko maszerowano naprzód. Jermołow wspominał, że żołnierze byli w dobrym nastroju, ponieważ „w końcu wydano rozkaz ataku i nie sposób [było] opisać [ich] radość (...)! Smoleńsk z osłupieniem przyglądał się zapałowi naszych sił do walki; Dniepr płynął hałaśliwie, dumny z uporządkowanego marszu naszych oddziałów!”.
Podczas marszu uwidoczniła się jednak również ciągła niezgoda pomiędzy Bagrationem i Barclayem de Tolly. Dzień po rozpoczęciu ofensywy Barclay de Tolly otrzymał wiadomość o marszu Francuzów w kierunku Poreczje, na północ od Smoleńska, która okazała się później błędna. Obawiając się, że Napoleon obejdzie jego prawe skrzydło, wydał swoim oddziałom rozkaz skrętu w prawo w celu osłony drogi Poreczje-Smoleńsk. Bagration sprzeciwił się zmianie kierunku marszu 1. Armii Zachodniej, ponieważ przypuszczał, że w rzeczywistości Napoleon uderzy na lewą flankę24.
Barclay de Tolly zignorował apele Bagrationa i pozostał na drodze do Poreczje, oczekując na nowe informacje. Rozkaz wstrzymania marszu, który wydał Płatowowi (dowódcy kozaków dońskich), nie dotarł do niego na czas i działając zgodnie z pierwotnymi instrukcjami, kontynuował marsz na północny zachód, przypuszczając nagły atak na dywizję generała Sébastianiego w pobliżu Inkowa (Molewo-Bołoto). Zamiast podjąć próbę wykorzystania tego początkowego sukcesu poprzez przypuszczenie większego ataku w tym kierunku (jak ustalono na naradzie wojennej), Barclay de Tolly tkwił bezczynnie na drodze do Poreczje, nadal sądząc, że główne zagrożenie dla Smoleńska nadciąga z północy. Bagration narzekał:
„Zamiast szybkiego marszu, który zapewniłby nam sukces, zezwolono armiom na bezużyteczny odpoczynek, a nieprzyjaciel zyskał więcej czasu na skoncentrowanie swych sił! [...] Okoliczności wciąż nam sprzyjały i gdyby nasz naczelny wódz wykazał większą niezłomność w swoich zamiarach, [odnieślibyśmy sukces]. Oczywiście porażka [pod Inkowem] obudziła Francuzów, lecz mieli paść ofiarą kolejnych ataków i nie mieli czasu na ich uniknięcie. Jednakże nie dość, że naczelny wódz unikał wykonania przyjętego planu, to jeszcze kompletnie go zmienił”25.
Był to decydujący cios dla kontrofensywy Rosjan. Armie rosyjskie pozostawały bezczynne przez kilka dni, ponieważ Barclay de Tolly się wahał, dzięki czemu Napoleon został ostrzeżony o zamiarach Rosjan i mógł odpowiednio przygotować swoje oddziały. W końcu, 12 sierpnia, Barclay de Tolly dowiedział się, że jego informacje o koncentracji sił francuskich w Poreczje były błędne, a Napoleon zgromadził swoją armię w Babinowiczach nad Dnieprem, zagrażając lewej flance armii rosyjskiej, jak przewidywał Bagration przed kilkoma dniami. W odpowiedzi wycofał swoje oddziały z drogi do Poreczje na drogę do Rudni 13 sierpnia. Żołnierze rosyjscy byli rozgoryczeni: szemrali i po kilkakrotnym przemaszerowaniu przez wioskę Szałomiec nazwali manewry Barclaya „oszelomili”, czyli „wprawiającymi w osłupienie”26.
Nagłe odwołanie planowanego ataku, brak informacji na temat planów Barclaya de Tolly, ciągłe zmiany rozkazów i opóźnienia w wykonywaniu manewrów budziły konsternację u wielu rosyjskich oficerów, a przede wszystkim u Bagrationa. Wyraźnie dostrzegał zagrożenie dla lewej flanki Rosjan, lecz nie mógł przekonać de Tolly’ego do swoich racji. Narzekał:
„Nadal sądzę, że nie ma żadnych sił nieprzyjaciela [w kierunku na Poreczje] [...]. Chętnie skoordynowałbym swe działania [z 1. Armią Zachodnią], lecz [Barclay de Tolly] dokonuje dwudziestu zmian na minutę. Na miłość boską, proszę nie zmieniać strategii co minutę; musimy działać w oparciu o jakiś system”27.
Wyżsi oficerowie rosyjscy, którzy już wcześniej nie lubili Barclaya de Tolly, teraz otwarcie nim gardzili. Na tym żyznym gruncie wyrastały teorie spiskowe: zwłaszcza po tym, jak Rosjanie przeszukujący kwaterę główną Sébastianiego w Molewie-Bołocie znaleźli wiadomość od marszałka Murata z opisem ofensywy Rosjan. Czy to możliwe, że ktoś z kwatery głównej Barclaya de Tolly powiadomił nieprzyjaciela o kontrofensywie? 12 sierpnia Paweł Puszczin z siemionowskiego pułku lejbgwardii zanotował w swoim dzienniku:
„Kilka dni temu zdobyto osobiste papiery generała Sébastianiego. W jego teczce znaleziono notatki zawierające liczebność, lokalizację i codzienne ruchy naszego korpusu. Krążą pogłoski, jakoby w rezultacie usunięto z kwatery głównej wszystkie podejrzane osoby, w tym fligeladiutantów i hrabiów (...)”.
Jak można się było spodziewać, nie było wśród tych osób żadnych Rosjan, a większość stanowili Polacy. Później wyszło na jaw, że polski książę Lubomirski, jeden z adiutantów, przypadkiem podsłuchał kilku generałów dyskutujących o planach ofensywy Rosjan na ulicy i wysłał wiadomość do swojej matki, zalecając jej ucieczkę przed zbliżającą się krwawą łaźnią. Murat, który kwaterował w domu rodzinnym Lubomirskiego, przechwycił ten list. Kolejny incydent jeszcze bardziej zwiększył podejrzliwość Rosjan, zwłaszcza wobec Polaków. Kiedy oddziały maszerowały tam i z powrotem pomiędzy Prikaz-Wydrą a Szałomcem, niektórzy żołnierze zauważyli:
„Pewna kobieta podążała za naszymi kolumnami i odpowiadając na pytania zawsze mówiła, że towarzyszy generałowi Ławrowowi. Wszyscy byli usatysfakcjonowani jej odpowiedzią, dopóki pewien żartowniś nie postanowił z nią poflirtować i w przypływie namiętności nie zdjął jej kapelusza, odsłaniając głowę mężczyzny. Wydawało się, że jest szpiegiem; został [aresztowany] i odesłany do kwatery głównej”28.
14-19 SIERPNIA: NAPOLEON KONTRATAKUJE – BITWY POD KRASNEM, SMOLEŃSKIEM I ŁUBINEM
Wahanie Rosjan dało Napoleonowi wystarczająco dużo czasu na skorygowanie swych planów. Jego pierwszą reakcją na wieści o starciu pod Inkowem było wstrzymanie przygotowań do marszu na Smoleńsk, a następnie wydanie rozkazu skoncentrowania Wielkiej Armii wokół Leźna w celu stawienia czoła Rosjanom. Jednakże do 10 sierpnia niezdecydowanie Barclaya de Tolly przekonało Napoleona, że ofensywa Rosjan nie stanowi poważnego zagrożenia. Tymczasem nadarzyła się okazja do zadania nieprzyjacielowi decydującego ciosu.
Manewr smoleński Napoleona był majstersztykiem. Skoncentrował swoje korpusy na wąskim froncie pomiędzy Orszą a Rososną na północnym brzegu Dniepru; następnie, pod osłoną ciężkiej kawalerii, Wielka Armia przeprawiła się na południowy brzeg. Plan Napoleona polegał na maszerowaniu na wschód wzdłuż lewego brzegu i zdobyciu Smoleńska, kiedy Rosjanie będą zajęci północnymi podejściami.
O świcie 14 sierpnia niemal cała Wielka Armia przeprawiła się przez Dniepr i maszerowała na Smoleńsk. Plan Napoleona został jednak pokrzyżowany przez mały oddział wydzielony Rosjan pod komendą generała Niewierowskiego, który Bagration umieścił w Krasnem z zadaniem wypatrywania potencjalnych manewrów oskrzydlających. Żołnierze Niewierowskiego stoczyli zwycięski bój odwrotowy w drodze do Smoleńska, „wycofując się niczym lwy”, jak opisał to pewien francuski oficer. Ich wyczyny oczarowały armię rosyjską, a przyszły dowódca partyzantów Denis Dawydow dał wyraz uczuciom, które podzielało wówczas wielu ludzi: „Pamiętam, jak patrzyliśmy na tę dywizję, kiedy zbliżała się do nas pośród dymu i kurzu. Wszystkie bagnety błyszczały nieśmiertelną chwałą”.
Gdyby Niewierowski nie stawił twardego oporu pod Krasnem, do wieczora 14 sierpnia Francuzi mogliby dotrzeć do Smoleńska i zdobyć miasto, odcinając Rosjanom drogę odwrotu. Jednakże w wyniku tej akcji Napoleon postanowił wstrzymać marsz na jeden dzień w celu przegrupowania swych sił, tracąc szansę na zdobycie Smoleńska z zaskoczenia.
Na wieść o ataku oskrzydlającym obie armie rosyjskie popędziły z powrotem do Smoleńska. 15-16 sierpnia Rosjanie odparli ataki Francuzów na miasto, lecz pomimo tego zostali zmuszeni do opuszczenia go. Smoleńsk został niemal doszczętnie zniszczony, a spośród 2250 budynków jedynie 350 ocalało w nienaruszonym stanie. Natomiast z 15 000 mieszkańców pozostał jedynie tysiąc w jego dymiących, tlących się zgliszczach. W dwudniowej bitwie Rosjanie stracili około 10 000 ludzi. Straty Francuzów były zbliżone, chociaż rosyjskie źródła często podają, że dwa razy wyższe.
Kiedy Rosjanie wycofywali się do Moskwy, Napoleon próbował im odciąć drogę odwrotu, lecz 19 sierpnia w bitwie pod Łubinem (Walutyną Górą) armia Barclaya de Tolly zdołała się przebić do Dorohobuża. Po raz kolejny walki okazały się krwawe i w bitwie tej Francuzi stracili ponad 7000, a Rosjanie około 6000 ludzi.
20-29 SIERPNIA: ODWROTU CIĄG DALSZY
Podczas dalszego odwrotu Barclay de Tolly skoncentrował swoje oddziały w Sołowiewie, przeprawiając się po czterech mostach na lewy brzeg Dniepru. Jego armia została wówczas rozlokowana w Umoljach, podczas gdy Bagration zgromadził swoje siły między Michajłówką a Nowosiełokiem. 21-go 2. Armia Zachodnia wyruszyła w dalszą drogę do Dorohobuża, podczas gdy Barclay de Tolly został w Umoljach aż do późnego wieczora, rozpoczynając marsz w kierunku Uswiatje około godziny 21.00, przeprawiając się przez rzekę Użę. Francuzi próbowali sforsować rzekę w ślad za nim, lecz rosyjska ariergarda stoczyła zwycięski bój pod Pniewem-Bołotem, niszcząc mosty. Na pewien czas zmniejszyło to nacisk na Barclaya de Tolly, który zdał sobie sprawę z konieczności wydania bitwy przed przybliżeniem się do Moskwy. Polecił kilku oficerom, w tym kwatermistrzowi generalnemu pułkownikowi Tollowi, znaleźć korzystny teren nadający się do jej stoczenia. W rezultacie znaleziono dwie pozycje: jedną pod Uswiatje, nad rzeką Użą, a drugą pod Carowym Zajmiszczem, w pobliżu Wiaźmy.
21 sierpnia Barclay de Tolly i Bagration – w towarzystwie wielkiego księcia Konstantego (brata Aleksandra), Tolla i różnych adiutantów – spotkali się w Uswiatje, aby zbadać to miejsce. Początkowo Barclay de Tolly opowiadał się za zajęciem tej pozycji, lecz zmienił zdanie, kiedy Bagration (między innymi) uznał ją za niekorzystną z kilku powodów: zaliczały się do nich brak osłony dla lewej flanki i fakt, że górował nad nią szereg wzgórz, na których nieprzyjaciel mógł ustawić swoje baterie. Bagration zasugerował wówczas inne miejsce w pobliżu Dorohobuża29. Jednakże Toll arogancko bronił swojego wyboru, posuwając się do znieważenia Barclaya de Tolly, który powstrzymał się przed gniewną odpowiedzią. Bagration był jednak oburzony bezczelnością Tolla i stanął w obronie Barclaya de Tolly, udzielając nagany młodemu kwatermistrzowi generalnemu30.
24 sierpnia 1. i 2. Armia Zachodnia zatrzymały się w Dorohobużu, podczas gdy ich dowództwo spędziło ranek na badaniu pozycji, które również okazały się nie do przyjęcia. Kiedy dowódcy wracali z rekonesansu, odkryli, że Toll rozlokował oddziały tak źle, iż „front 1. Armii, stojącej naprzeciw Dniepru, przebiegał prostopadle do frontu nieprzyjaciela, a jej rezerwy zostały ustawione tyłem do wroga”. Później generał Jermołow zauważył: „Natychmiast zatajono ten fakt! Bagration nalegał na ukaranie [Tolla], który ustawił armię tyłem do Francuzów [...] i zażądał zdegradowania go za ten nieuzasadniony błąd”. Barclay de Tolly zażartował, że „Toll musi być zdrajcą lub szaleńcem, skoro źle wykonał to zadanie”. Pomimo tego Toll, który był faworytem Michaiła Kutuzowa (bohatera niedawnych walk rosyjsko-tureckich wzdłuż Dunaju i przyszłego naczelnego wodza), uniknął kary.
Następnego ranka Rosjanie opuścili Dorohobuż i wycofali się do Wiaźmy, gdzie znaleźli silną pozycję pod Carowym Zajmiszczem. Chociaż Bagration nadal nie był w pełni zadowolony z terenu, zgodził się z Barclayem de Tolly, że nie można znaleźć lepszej pozycji w bezpiecznej odległości od Moskwy31.
Niemniej jednak fiasko kontrofensywy Rosjan pod Smoleńskiem i późniejsze poddanie miasta doprowadziły do szybkiego pogorszenia stosunków pomiędzy dwoma rosyjskimi dowódcami. Nastroje opozycyjne wobec Barclaya narastały również wśród wyższych oficerów, którzy intrygowali za plecami naczelnego wodza. Generałowie ci domagali się nie tylko zmiany strategii, lecz również dymisji Barclaya de Tolly, grożąc nieposłuszeństwem, jeśli nie dostaną tego, czego chcą. Pewien rosyjski historyk opisał ten niepokojący rozwój wypadków jako „bunt generałów”32. Dochturow uważał Barclaya de Tolly za „głupią i odrażającą personę”, a Płatow podobno powiedział Barclayowi de Tolly: „Jak pan widzi, noszę jedynie płaszcz. Nie będę dłużej nosić rosyjskiego munduru. Uważam to za haniebne”, a także poprosił cesarza o powołanie Bagrationa na miejsce Barclaya de Tolly.
Nie wiedząc o inicjatywie Jermołowa, Bagration nadal wykonywał rozkazy Barclaya de Tolly, ku niezadowoleniu armii, jak wspominał jeden ze współczesnych: „pojednanie pomiędzy dowódcami rozwścieczyło wszystkich naszych generałów i oficerów, którzy jednomyślnie nienawidzili Barclaya”. Ci oficerowie, którzy zeszli na złą drogę, próbowali nakłonić Bagrationa do publicznego sprzeciwienia się Barclayowi de Tolly, a Wisticki przyznał nawet, że „[niektórzy] wyżsi oficerowie namawiali Bagrationa do zajęcia miejsca Barclaya przy użyciu siły”33. Co dobrze o nim świadczy, Bagration odrzucił takie zdradzieckie sugestie i odmówił publicznego wystąpienia przeciwko Barclayowi de Tolly, chociaż często dawał wyraz swemu zapalczywemu temperamentowi w prywatnej korespondencji. Jermołow namawiał Bagrationa do napisania bezpośrednio do cara i śmiałego zasugerowania swojej kandydatury na naczelnego wodza wojsk rosyjskich. Chociaż jednak Bagration niewątpliwie żywił taką ambicję, wahał się posunąć tak daleko: „Nie napiszę do cara z prośbą o dowództwo, ponieważ przypisano by to mojej ambicji i próżności, a nie moim zasługom i zdolnościom”34.
Po utracie Smoleńska pozycja Barclaya de Tolly w armii stała się niepewna. Brytyjski komisarz przy armii rosyjskiej, sir Robert Wilson, wspominał: „Poczucie zażenowania wywarło wpływ na ducha armii i żołnierze wszystkich stopni głośno i śmiało narzekali; panowało powszechne niezadowolenie, a dyscyplina się rozluźniała. Usunięcie [Barclaya de Tolly] [...] stało się powszechnym żądaniem”35.
Odwrót przez Litwę i Białoruś, choć niepopularny, został niechętnie zaakceptowany zważywszy na przewagę liczebną nieprzyjaciela. Jednakże teraz wojna niszczyła prastarą ziemię rosyjską, a Smoleńsk, który dla wielu Rosjan był świętym miastem, leżał w gruzach. Jak napisał wyższy oficer rosyjski (Benckendorff): „Tonąc w smutku, zostawialiśmy nasze prowincje i ich hojną ludność na pastwę wroga. Jak wiele przekleństw ściągnął na siebie uczciwy i szlachetny generał Barclay (...)”. Fiodor Glinka napisał w swoich pamiętnikach: „Żołnierze rwali się, domagali się walki!”. Inny oficer narzekał: „Pierzchamy niczym zające. Wszystkich ogarnia panika [...]. Nasza odwaga legła w gruzach. Nasz marsz wygląda jak kondukt pogrzebowy”36. Tymczasem porucznik Radożycki widział wielu młodszych oficerów i żołnierzy gromadzących się w małych grupach i rozmawiających „o zbliżającej się zagładzie ojczyzny”. Zastanawiali się, „jaki los ich czeka, [skoro] oręż, który tak dzielnie dzierżyli w obronie swej ojczyzny, wydawał się teraz bezużyteczny i nieporęczny”37. Jermołow wyraził opinię innych wyższych oficerów, kiedy napisał:
„Zniszczenie Smoleńska sprawiło, że poznałem zupełnie nowe uczucie, którego nie mogą wzbudzić wojny poza ojczystym krajem. Nigdy nie byłem świadkiem zniszczenia ojczystego kraju ani nie widziałem płonących miast w mej ojczyźnie. Po raz pierwszy w życiu do moich uszu dobiegały jęki mych rodaków i po raz pierwszy ujrzałem na oczy okropieństwa wynikające ze strasznego stanu, w jakim się znaleźli. Uważam, że wspaniałomyślność jest darem Boga, lecz nigdy nie dopuściłbym jej do swego serca przed wywarciem pomsty!”.
Większość rosyjskich oficerów była przeciwna poddaniu Smoleńska, a generał Kutajsow błagał Barclaya de Tolly o kontynuowanie bitwy. Naczelny wódz uważnie słuchał, po czym odparł: „Niech każdy zajmie się swoimi sprawami, a ja zajmę się moimi”38. Później Zakrewski poskarżył się Woroncowowi, że „jak bardzo byśmy nie apelowali do naszego ministra o niepoddawanie miasta, nie chciał nas słuchać [...]. Nie, minister nie jest wodzem, nie może dowodzić Rosjanami (...)”. Następnego dnia Zakrewski zanotował:
„Mogę przypisać powściągliwość i obojętność naszego ministra jedynie zdradzie [...]. Mówię to jako Rosjanin, z całego serca i ze łzami. Kiedy w naszej przeszłości zdarzyło się, abyśmy porzucali nasze stare miasta? Nie mogę powstrzymać łez na widok wielu mieszkańców, którzy podążają za nami ze swymi dziećmi, lamentując i tracąc swą ojczystą ziemię i dobytek”39.
W Dorohobużu niektórzy oficerowie poskarżyli się wielkiemu księciu Konstantemu na dowodzenie Barclaya de Tolly, twierdząc że „żołnierze byli rozczarowani, przygnębieni [...], zaniepokojeni o przyszłość armii”40. Na swoją hańbę wielu oficerów publicznie szkalowało Barclaya de Tolly – zwłaszcza wielki książę Konstanty, który publicznie narzekał, że „w żyłach naszego dowódcy nie ma ani jednej kropli rosyjskiej krwi”. Obraził go nawet w obecności adiutantów i sztabowców: „Jesteś Niemcem, zdrajcą, szkodnikiem i zdradzasz Rosję!”41. Jak słusznie zauważył Żirkiewicz: „Kiedy można usłyszeć takie słowa od samego brata cesarza, można sobie wyobrazić, co mówili szeregowcy”.
Później rosyjski weteran zgrabnie podsumował, dlaczego Barclay de Tolly był tak znienawidzony w armii: „Ponieważ w 1812 roku nazywał się Barclay de Tolly [obco brzmiące nazwisko], a nie Kutuzow lub Bagration”42.
Niektórzy generałowie darzyli Barclaya de Tolly i „stronnictwo niemieckie” tak wielką antypatią, że rozważano radykalne propozycje. Na przykład pewnego dnia Płatow podszedł do Jermołowa, aby porozmawiać o „niegodnych zaufania i bezużytecznych osobach, którymi przepełniona była kwatera główna” i padło nazwisko pułkownika Wolzogena, zaufanego adiutanta Barclaya de Tolly:
„Będąc w wesołym nastroju, ataman Płatow powiedział mi w swym osobliwym, humorystycznym stylu: «Oto co musimy zrobić, bracie. Możesz zasugerować wysłanie go z zadaniem rozpoznania pozycji armii francuskiej, skierować go do mnie i pozostawić mi rozdzielenie tych Niemców [tzn. Wolzogena i Barclaya]. Przydzielę mu specjalnych [kozackich] przewodników, którzy pokażą mu Francuzów w taki sposób, że już nigdy nie ujrzy światła dziennego”.
29-31 SIERPNIA: W POSZUKIWANIU NOWEGO WODZA
Tymczasem cesarz Aleksander ostrożnie śledził przebieg wojny, ponieważ doniesienia z armii nie były pocieszające. Sukcesy Wittgensteina pod Klasticami i Połockiem oraz Tormasowa pod Kobryniem zostały przyćmione przez utratę Smoleńska i nieprzerwany marsz Napoleona na Moskwę. W społeczeństwie z każdym dniem narastał niepokój, a wieści z armii były tak niepokojące, że należało natychmiast wyznaczyć nowego naczelnego wodza. W swoim liście do Aleksandra z 17 sierpnia generał hrabia Szuwałow, jego przyjaciel i doradca, odmalował druzgocący obraz niezadowolonej, zdemoralizowanej i niedożywionej armii, obwiniając Barclaya de Tolly o niezdecydowanie i złe dowodzenie: „Armia nie ma za grosz zaufania do obecnego wodza [...]. Potrzebny jest nowy wódz, któremu podlegać będą obie armie, i Wasza Wysokość powinien go natychmiast wyznaczyć; w przeciwnym razie Rosja będzie zgubiona”43.
List odzwierciedlał sentymenty wielu wyższych oficerów rosyjskich i zmotywował Aleksandra do podjęcia decyzji. 17 sierpnia zwołał komitet mający wybrać nowego wodza. Komitet brał pod uwagę jedynie pełnych generałów, wykluczając dwóch sędziwych feldmarszałków (76-letniego hrabiego Sałtykowa i 70-letniego hrabiego Gudowicza) z powodu ich wieku.
Początkowo członkowie komitetu omawiali kandydatury Bagrationa, Bennigsena, Tormasowa, Dochturowa i Pahlena, lecz żaden z nich nie cieszył się jednomyślnym poparciem44. Kandydatura Kutuzowa została omówiona na końcu, ponieważ była to delikatna kwestia. Chociaż szlachta i większość armii od dawna mówiły o wyznaczeniu Kutuzowa, członkowie komitetu dobrze wiedzieli, że od czasu katastrofy pod Austerlitz w 1805 roku Aleksander nie darzył go sympatią, a ten odwzajemniał się władcy tym samym. Przez kilka godzin komitet wahał się, czy przedstawić swoją propozycję, lecz w końcu odważył się zarekomendować Kutuzowa. Aleksander wahał się przez trzy dni, po czym w końcu podpisał dekret 20 sierpnia. Lord Cathcart zauważył, że
„kiedy mianowano Koutousofa [sic], uważano, że jego długa służba w armii, niedawne umiejętne poprowadzenie kampanii tureckiej i dawna reputacja wojskowa sprawią, iż wzniesie się ponad rywalizację i w konsekwencji będzie swego rodzaju głową jednoczącą wszystkie stronnictwa”45.
Do Barclaya de Tolly i Bagrationa wysłano rozkazy cesarskie, informując ich, że „różne poważne komplikacje, które pojawiły się po połączeniu dwóch armii, zmusiły mnie do postawienia jednego dowódcy ponad wszystkimi innymi. Wybrałem na to stanowisko generała piechoty księcia Kutuzowa”. Społeczeństwo rosyjskie – a zwłaszcza Sankt Petersburg – świętowało tę nominację, a naoczny świadek opisał, jak „ludzie otoczyli go [Kutuzowa], dotykali jego ubrania i zawołali: «Ocal nas i pokonaj tego okrutnego wroga». Wyjazd nowego wodza do armii przemienił się w majestatyczną i poruszającą procesję”46.
Wbrew popularnej na Zachodzie opinii na jego temat Kutuzow nie był niemrawym, prostolinijnym człowiekiem. Chociaż jego kariera w dużej mierze opierała się na zwycięstwach nad chylącym się ku upadkowi Imperium Osmańskim, trudno zaprzeczyć, że posiadał talenty militarne. Był przenikliwym dyplomatą i sprytnym dworakiem, który rzadko otwarcie wyrażał swoje zdanie i potrafił umiejętnie manipulować otaczającymi go ludźmi, co sprawiło, że Suworow zauważył: „Przebiegły, jest bardzo przebiegły, nikt go nie oszuka”. Miał subtelną osobowość i sir Robert Wilson uznał go za „wytwornego, uprzejmego, przebiegłego niczym Grek, naturalnie inteligentnego niczym Azjata i dobrze wykształconego niczym Europejczyk”. Kutuzow był jednak również sybarytą, który cenił władzę i zaszczyty, a skutki jego nieumiarkowanego stylu życia były widoczne w 1812 roku. Od czasu bitwy pod Austerlitz 65-letni Kutuzow przybrał na wadze, chodził ociężale, często brakowało mu tchu i miał problemy z jazdą konną, woląc swój powóz. Chociaż jego rywal Bennigsen twierdził, że Kutuzow odzwyczaił się od pracy umysłowej, pod tym ospałym i roztargnionym wyglądem kryły się trzeźwy osąd, przebiegłość i cierpliwość.