Biuro doktora Deliusa - Gospodin Goczew - ebook

Biuro doktora Deliusa ebook

Gospodin Goczew

0,0

Opis

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych

Cykl Druga Wojna Światowa

Zeszyt 13/71

Bohaterowie | Operacje | Kulisy

  • dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii
  • przełomowe, nieznane momenty walk
  • czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadów

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 125

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

GOSPODIN GOCZEW

 

BIURO DOKTORA DELIUSA

 

Wydawnictwo

Ministerstwa Obrony Narodowej

Okładkę projektował

MIECZYSŁAW WISNIEWSKI

Redaktor

IRENEUSZ ŁAPIŃSKI

Redaktor techniczny

JACEK ZYKUS

Cztery tysiące osiemset trzydziesta ósma publikacja Wydawnictwa MON

Printed in Poland

Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1971 r. Wydane I

Nakład 210.000+280 egz. Objętość 4,92 ark. wyd., 4 ark. druk. Papier druk. sat. VII kl. 65 g. z roli 63 cm. z Myszkowskich Zakładów Papierniczych. Oddano do składu w styczniu 1971 r. Druk ukończono w czerwcu 1971 r. w Wojskowych Zakładach Graficznych w War- szawie. Zam, nr 3084 z dnia 18.1.1971 r.

Cena zł 5.— U-92.

Nazywam się Otto Mandel. Do partii narodowosocjalistycznej wstąpiłem w roku 1932, Tego Toku zjawił się w Plowdiwie dyrektor spółki akcyjnej „Interkontinental” i oficjalnie otworzył pierwsze zebranie naszej grupy partyjnej. Kiedy w Niemczech nasi doszli do władzy, automatycznie zostałem agentem wywiadu niemieckiego. Skarbnik naszej grupy miał mały sklepik złotniczy, ale nie mógł się z niego utrzymać. Partia uczyniła go przedstawicielem kilku wydawnictw niemieckich. Jako domokrążny sprzedawca przemierzał Bułgarię i sporządzał spisy, głównie inżynierów i lekarzy, i od razu zaczęło mu się dobrze powodzić. W 1934 roku zostałem wezwany do banku przez niejakiego Hektora, który polecił mi przedstawiać dane o zbiorach zbóż w Bułgarii, zapasach żywności, eksporcie bydła, cenach itp. Później systematycznie podawane przeze mnie wiadomości przekazywane były do doktora Deliusa. Z chwilą wybuchu wojny zostałem powołany do wojska, a ponieważ znałem dobrze bułgarski, odesłano mnie z powrotem do Sofii. Tu przydzielono mnie do jednostki zaopatrzenia, a potem oddano do dyspozycji pewnego kapitana. Kapitan miał około pięćdziesięciu lat i dobrze się trzymał. Spotykaliśmy się w hotelu „Union Pałace”. Wyjawił mi, że jest z wiedeńskiego wywiadu morskiego i że otrzymał zadanie zebrania w Warnie danych o radzieckiej Flocie Czarnomorskiej i radzieckich portach oraz zorganizowania przerzutu ludzi wywiadu morskiego przez Turcję do Syrii, na Bliski Wschód...

Zeznania Mandla, złożone w 1945 roku przed bułgarskim sądem ludowym, rzucają światło na organizację hitlerowskiej siatki szpiegowskiej na Bałkanach. Niemcy dobrze; przygotowywali sobie teren. Szyldy towarzystw i firm handlowych na długo przed wojną maskowały działalność wywiadu niemieckiego. I tak przedsiębiorstwo „Transport Stelle”, zajmujące się przewozem bydła, dostawą rud chromu i innych towarów, miało zapobiegać wszelkim sabotażom i odpowiadało za właściwy stan pagonów kolejowych. Pracowało w nim wielu ,,doktorów”, a wszyscy byli oficerami Abwehry. Dzielili się na kilka grup wywiadowczych. Jedna trudniła się szpiegostwem gospodarczym i wojskowym, inna przygotowywała sabotaże poza Rzeszą. Były tu także oddziały specjalne, przerzucane na tyły wroga ze szczególnymi zadaniami. Jeden z takich oddziałów działał w Macedonii i w Albanii. Inny ubezpieczał go, rozpracowując jednocześnie agentów strony przeciwnej. Część tego właśnie oddziału zlikwidowali partyzanci bułgarscy pod klasztorem w Rile. Spółka akcyjna „Soja” handlowała soją, jednak właściwym obiektem jej zainteresowań było bułgarskie ministerstwo rolnictwa. Towarzystwo „Sud-Ost-Europa” oficjalnie zajmowało się przeróbką konopi i lnu, a właściwym jego celem było zbieranie informacji gospodarczych i politycznych. Ukryci w Spółce Akcyjnej „Oriental” agenci niemieccy wnikliwie śledzili, co dzieje się na linii Sofia — Konstantynopol. Zarząd tego towarzystw# utrzymywał też ścisły kontakt z pewnym dyrektorem zakładu hutniczego na Śląsku. Dyrektor spółki akcyjnej ,,Interkontinental”, Reinhard Gutschmidt, był bardzo bliskim przyjacielem Deliusa. Dalej działały: spółka akcyjna „Orzeł”, „Bank Handlowy”, będący nieoficjalną filią Banku Drezdeńskiego, „Granitoid”, „AEG”, „Agencja Żeglugi Bakreczew”, „Peteks”, spółka akcyjna „Dospat” i wiele innych. Do czasu zjawienia się w Sofii Deliusa prawie wszyscy wywiadowcy otrzymywali zapłatę za pośrednictwem tych towarzystw, pracowali w nich i uczestniczyli w spekulacjach.

Późniejszy rezydent Abwehry w Bułgarii doktor Delius, a raczej Otto Wagner, bo tak brzmi jego właściwe nazwisko, melduje się na początku roku 1940 w bułgarskim ministerstwie spraw zagranicznych jako attache handlowy przy niemieckiej ambasadzie w Sofii. Ambasada mieściła się w budynku na skrzyżowaniu ulic Patriarchy Eftimiego i Grafa Ignatiewa. Nowy attache handlowy otrzymał do pracy pokoje parterowe w budynku ambasady, a mieszkanie w willi na peryferiach miasta, przy ulicy Owcza Kupeł (Owcza Chrzcielnica).

W latach 1936—1939 Wagner pracował w jednym z oddziałów Abwehry w Saarbrücken. Da 1940 roku kierował referatem „Ost”, grupą w „Ausland-Abwehr”, zajmującym się wywiadem na terenie ZSRR, na Bałkanach i Bliskim Wschodzie. W tych latach Wagner działał pod nazwiskami dr Frey, dr Kuno i Kara. W Sofii występuje jako dr Delius, i to zarówno oficjalnie wobec władz, jak i przed swoimi współpracownikami. Kiedy w marcu 1941 roku kierownikiem oddziału wywiadu przy sztabie generalnym w Sofii zostaje podpułkownik Kostow, Wagner-Delius wysyła do niego następujący list, napisany po francusku:

Drogi Pułkowniku!

Jak panu wiadomo, doktor Delius to mój pseudonim. Oficjalnie jestem akredytowany w Waszym Ministerstwie Spraw Zagranicznych jako Otto Delius, urodzony12 lutego 1896 roku we Fryburgu. Musimy podtrzymać tę legendę, aby pilnować tajnych interesów naszej służby specjalnej.

Oddzielnie załączam Panu moje dane personalne i proszą o dyskrecję, aby nikt nie mógł stwierdzić tożsamości Deliusa i Wagnera.

Delius

A po niemiecku:

Otto Wagner, major, urodzony 14 kwietnia 1898 roku w Mancheim. Stanowisko służbowe odpowiada stanowisku dowódcy pułku.

Dr Delius — wysłany przez Canarisa z odpowiedzialnym zadaniem stworzenia siatki szpiegowskiej dla uzyskiwania informacji z Bułgarii, ZSRR, Turcji, Grecji, Jugosławii, z krajów Bliskiego i Dalekiego Wschodu, a także celem zorganizowania kontrwywiadu, uniemożliwienia przeciwnikowi werbowania i wykorzystania ludzi przeciw Rzeszy oraz przygotowania dogodnych warunków do wkroczenia na te tereny wojsk hitlerowskich — energicznie zabrał się do roboty. Postawione przed nim zadania były niewątpliwie trudne. Najlepiej pracowała komórka propagandowa. Organizowała liczne bezpłatne kursy języka niemieckiego, setki kółek kulturalno-oświatowych, rozdawała stypendia naukowe w Niemczech, organizowała wycieczki itp.

Rezydent Abwehry w krótkim czasie uporządkował swój oddział nazywany oficjalnie „Biuro dr. Deliusa”, robiąc z niego mniej więcej kopię głównego urzędu Canarisa, oczywiście z uwzględnieniem warunków, jakie w 1940 roku istniały w Bułgarii.

Nie od rzeczy będzie przypomnieć strukturę organizacyjną Abwehry. Jej centrala w Berlinie składała się z pięciu podstawowych wydziałów, odpowiednio rozbudowanych i dysponujących licznym personelem. Wydział I zajmował się tajną służbą informacyjną, zbierającą materiały dotyczące sił lądowych, lotniczych i morskich w obcych krajach. W swej pracy Wydział I wykorzystywał własnych attache wojskowych, agentów i różne środki technicznego rozpoznania przeciwnika (np. podsłuch radiowy). Wydział II spełniał funkcję kontrwywiadu w siłach zbrojnych III Rzeszy — ochraniał je przed infiltracją obcego wywiadu i w szerokim zakresie rozwijał dezinformację w celu zmylenia przeciwnika. Wydział III organizował akcje dywersyjne i sabotażowe poza granicami Niemiec. Przed najazdem na ZSRR podporządkowano mu specjalny pułk „Brandenburg’’, złożony z ludzi biegle władających językiem rosyjskim, którzy mieli działać na zapleczu wojsk radzieckich. Współdziałał z nim także w tym samym celu sformowany batalion nacjonalistów ukraińskich ,,Nachtigall”. Wydział IV zajmował się łącznością wewnętrzną w organach Abwehry i zewnętrzną z zagranicznymi placówkami. Wydział V przygotowywał środki technicznego, radiowego, optycznego i chemicznego wyposażenia agentów Abwehry. W okresie pokojowym (1933—1939) Abwehra miała swoje placówki wewnętrzne przy każdym dowództwie okręgu wojskowego (Abwehrstelle), sekcje przy sztabach dywizji i oficerów w sztabach pułków (AO — Abwehroffizier). Niektóre z tych placówek specjalizowały się wyłącznie w działalności wywiadowczej, np. Astelle w Królewcu i Wrocławiu kierowały pracą tajnych agentów w Polsce. Niezależnie od tego istniały także placówki zagraniczne (ekspozytury), zamaskowane pod szyldem różnych firm, najczęściej handlowych. Znane są np. placówki w Madrycie, Lizbonie, Bernie, Ankarze, Sztokholmie, Brukseli, Hadze, Budapeszcie, Bukareszcie i Sofii. Nadrzędną instancją centrali Abwehry, podporządkowaną bezpośrednio Canarisowi, był Urząd Zagraniczny, ściśle współdziałający z hitlerowskim MSZ. Warto też nadmienić, że centrala Abwehry była organem o dużej samodzielności w siłach lądowych, lotniczych i morskich III Rzeszy i podlegała na najwyższym szczeblu szefowi Oberkommando der Wehrmacht, feldmarszałkowi Keitlowi.

Zasady konspiracji agentów były do pewnego stopnia umowne. Na przykład sekcja biura Deliusa w Charmanli stanowiła niby to grupę archeologiczną, pilnie zajętą badaniem warstw gleby. Dopiero kiedy rząd carski przystąpił do Osi, agentom rozwiązały się ręce, zaczęli działać jawnie i bezwzględnie.

Kierownictwo biura Deliusa mieściło się w trzypiętrowym budynku przy ulicy Patriarchy Eftimiego, pod numerem 57. Na pierwszym piętrze był gabinet Deliusa i sekretariat, prowadzony przez Annelizę Stanicką. Panna miała niepozorną fizjonomię, ale świetnie władała angielskim i francuskim i była wzorową urzędniczką. Biuro za pomocą radiostacji utrzymywało bezpośrednią łączność z Berlinem.

Wywiadem wewnętrznym kierował sonderführer Kleihampel, nazywany „Krwawą Ręką”. Kleihampel przybył do Bułgarii w latach dwudziestych. W 1934 roku kręcił się w okolicy miejscowości Gara Kriczim, skupując winogrona dla jednego z domów towarowych w Berlinie. Nierzadko przy tym nabierał kupców, którzy mu dostarczali towar na kredyt. Austriak z pochodzenia, po Anschlussie przeszedł na służbę Canarisa. Miał za zadanie wykrywać nielegalne i opozycyjne grupy, prowadzić walkę z kontrwywiadem i ludowym ruchem oporu oraz-utrzymywać kontakt z dyrekcją policji.

Wywiad zewnętrzny, zwłaszcza po zajęciu przez Niemców Grecji i Jugosławii, nastawił się głównie na ZSRR, Turcję i kraje Bliskiego Wschodu. Kierował nim dr Schubert. Najważniejsza sekcja znajdowała się w Charmanli i podlegała majorowi Huberowi, o którym mówiło się, że jest bardzo doświadczonym wywiadowcą. Jemu to, jako urzędnikowi serbskiego sztabu generalnego, udało się na krótko przed działaniami wojennymi w Jugosławii wykraść niezwykle ważne dokumenty.

Pracownia fotograficzna przeznaczona głównie do kopiowania dokumentów, laboratorium analityczne atramentów sympatycznych, a także pomieszczenie do badania pism i dokumentów — inaczej mówiąc biuro kapitana Pantena — mieściły się w szkole żydowskiej w Sofii.

Centralę podsłuchu telefonicznego, zatrudniającą około dwudziestu osób, ulokowano w Sofii przy ulicy Gurgułat.

Sam Delius kierował tak zwanymi „stacjami meteorologicznymi”, które w istocie były stacjami podsłuchu radiowego oraz jednostkami pułku „Brandenburg”.

Biuro nieustannie się rozrastało. Po roku liczyło już ponad dwustu pracowników. etatowych (liczbę współpracowników trudno byłoby ustalić).

Oczywiście nie tylko Delius zajmował się szpiegostwem w Bułgarii. W wywiad wojskowy, polityczny, gospodarczy i kulturalny zaangażowani byli prawie wszyscy przebywający w tym kraju Niemcy, od ambasadora Bekerlego poczynając, a na feldfeblach i kierowcach kończąc. Nie wszyscy jednak zgodnie ze sobą współdziałali. Przyczyny tego niejednolitego działania tkwiły u samej góry. Działo się tak dlatego, że między kierowaną przez Canarisa Abwehrą (wywiad i kontrwywiad sił zbrojnych) a RSHA istniała stała rywalizacja. Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), kierowany przez Himmlera, którego prawą ręką był Reinhard Heydrich, został utworzony w roku 1939, a z siedmiu wydziałów resortowych, na jakie się dzielił, najważniejszymi były: departament III (służba bezpieczeństwa), departament IV, który przejął funkcję centrali gestapo i miał za zadanie inwigilację oraz zwalczanie przeciwników reżimu, prowadzenie kontrwywiadu i kontrsabotażu (szefem tego departamentu był H. Müller), departament V (policja kryminalna) i VI (wywiad), kierowany przez Waltera Schellenberga. Heydrich odpowiadał za departament III i VI.

Między Schellenbergiem i Müllerem a Canarisem stale dochodziło do starć. Pierwszy nie mógł się pogodzić z tym, że Canaris właściwie opanował cały wywiad, a drugi — że mu pozostawało kończenie czarnej roboty Abwehry. Pozycja Canarisa nie była jednak mocna. Hitler, dowiedziawszy się, że angielski desant napadł na niemiecką bazę doświadczalną w Hawrze, wpadł we wściekłość. Canaris nie tylko nie uprzedził dowództwa o istnieniu takiej groźby, ale jeszcze przekonywał, że jest to absolutnie wykluczone. Później nastąpiły aresztowania najlepszych współpracowników Canarisa. Dwaj spośród nich, uciekłszy, przeszli na .stronę Anglików. Hitler doszedł do wniosku, że ma do czynienia ze zorganizowaną zdradą. W lutym 1944 roku zażądał od Canarisa wyczerpującego sprawozdania o froncie wschodnim. Szef Abwehry z teczką meldunków stawił się przed führerem. Ten nie dał mu jednak dokończyć sprawozdania. W pewnym momencie przerwał wywód Canarisa, ostro formułując zarzut, że usiłuje on mu wmówić przegraną wojnę. Przesądziło to o losie Canarisa, który stracił swoje stanowisko. Abwehra została włączona do VI departamentu RSHA. Zadania prowadzenia wywiadu na wschodzie przejął od tej pory nowo utworzony oddział przy OKH — „Fremde Heere Ost” (Obce Armie Wschód), na którego czele stanął płk Reinhardt Gehlen, cieszący się uznaniem szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych gen. Heinza Guderiana. Aby nie dopuścić do pogłosek o upadku Abwehry, Canaris zostaje mianowany szefem specjalnego sztabu do spraw wojny gospodarczej przy niemieckim naczelnym dowództwie. Otrzymuje jednocześnie polecenie opuszczenia raz na zawsze Głównej Kwatery Hitlera.

Tajna policja polityczna aparatu bezpieczeństwa Rzeszy — gestapo — odgrywała w Bułgarii inną rolę niż w okupowanych krajach Europy. Tu najważniejsza była Abwehra, natomiast zadania attache policyjnego przy ambasadzie niemieckiej były raczej typu administracyjnego. Załatwiano tu sprawy paszportowe, sprawdzano wyjeżdżających do Niemiec, obserwowano członków kolonii niemieckiej, zbierano informacje polityczne, gospodarcze i kulturalne, wreszcie prowadzono kontrwywiad. Aparat gestapo był tu nieliczny. Prócz tego jedna grupa współpracowników utrzymywała łączność z dyrekcją policji, druga — z wydziałem wywiadu (RO) bułgarskiego sztabu generalnego. Korzystano także z usług barmanów, portierów, właścicieli restauracji, kawiarń i innych. Wywiad policyjny opierał się na szerokim kręgu różnych reakcyjnych kierowników i szefów. Gestapo od pewnego czasu systematycznie śledziło pracę ugrupowań politycznych, nastroje wśród ludności, a przede wszystkim zwalczało wszelkie objawy prądów lewicowych.

Nieoficjalnie szefem gestapo był ambasador Bekerle. Formalne kierownictwo znajdowało się w rękach attache policyjnych Panzingera (1940— 1941), Wipera (1941—1942) i Hoffmanna (1943). Attache policyjny utrzymywał osobistą łączność z dyrekcją policji, zwłaszcza z naczelnikiem Pawłowem i naczelnikiem wydziału „W” Pramatarowem, który pobierał od nich regularną zapłatę. Cennej pomocy udzielał także Kleihampel, który w rzeczywistości był łącznikiem między biurem Deliusa a gestapo. Najlepszymi współpracownikami gestapo byli liczni przedsiębiorcy handlowi, zwłaszcza gorący zwolennik hitleryzmu Aleksandyr Cankow. Gestapo w Bułgarii miało także kilka central wywiadowczych. Agentami byli przeważnie bogaci przemysłowcy. Poważną pomoc okazywał także ROWS — Rosyjski Związek Ogólnowojskowy. Jego członkowie, szkolący się w białogwardyjskim korpusie ochotniczym, dostarczali, informacji o Związku Radzieckim.

Ambasador Bekerle — stary członek partii narodowosocjalistycznej i były szef frankfurckiej policji — wywierał niemały wpływ na politykę rządu carskiego w Bułgarii, nadając ton zwłaszcza polityce zagranicznej tego kraju. Kiedy na przykład rząd radziecki zwrócił się z propozycją utworzenia konsulatów w Bułgarii, Bekerle tak pokierował sprawą, że propozycja została odrzucona. Bekerle był parawanem, za którym działali tacy faszyści jak Delius i Hoffmann. Oni to w istocie albo podszeptywali odpowiednie decyzje Bekerlemu, albo, przeprowadzali swoje zamierzenia, wykorzystując do tego celu rozbudowany aparat pomocniczy.

Delius, wysłannik Canarisa, po jego upadku nie uległ Jednak gestapo, przeciwnie — to on przejął władzę nad gestapo w Bułgarii. Teraz jego biuro stało się podobne ministerstwu. Skupiał w swym ręku ogromną władzę. Jednym z jego największych sukcesów było opanowanie wydziału wywiadu (RO) bułgarskiego sztabu generalnego. Wydział ten składał się z trzech oddziałów:

RO-1 — wywiad polityczny zewnętrzny. Od początku działalność tej komórki skupiała się wyłącznie na badaniu sprawozdań attache wojskowych. Sztab generalny bowiem nie miał pełnego rozeznania wojskowo-politycznego.

RO-2 — wywiad polityczny wewnętrzny. Oddział ten dzielił się na sekcje polityczną, gospodarczą, przemysłową. RO-2 sądował opinię publiczną i nastroje ludności, tropił przenikanie idei komunizmu do oddziałów wojskowych. Obok każdego dowódcy oddziału był oficer wywiadu i agenci. O każdym wykrytym śladzie konspiracji dowódcy zawiadamiali wydział telegraficznie. Z otrzymanych informacji co ranka sporządzano sprawozdanie, uzupełniane informacjami z policji. Egzemplarze sprawozdania szły do szefa sztabu generalnego, do ministra wojny i do pałacu carskiego. Prócz tego to miesiąc przesyłane były sprawozdania bardziej szczegółowe.

RO-3 — kontrwywiad, dysponujący licznymi agentami.

Ponadto był dział szyfru wojskowego oraz łączności z niemiecką i włoską służbą wywiadowczą.

Biuro Deliusa rozporządzało ogromnymi funduszami. Opłacało swoich agentów sumami ponad czterokrotnie większymi niż to robił bułgarski wydział wywiadu. Oto przyczyna, dla której Delius otrzymywał informacje o sytuacji wewnątrz kraju wcześniej niż policja i ministerstwo wojny.

*

Stacje meteorologiczne były „patrolami” wywiadowczymi Abwehry, stacjami podsłuchu radiowego. Rozmieszczano je po całej Europie. W takich właśnie stacjach rozpracowano później metody stosowane przez angielską łączność telefoniczną. Anglicy bowiem przepuszczali rozmowy telefoniczne przez specjalne urządzenia mieszające wszystkie dźwięki w jeden pisk, który ponownie był rozczepiany w słowa po przeprowadzeniu tego pisku przez odpowiednią przystawkę telefoniczną. Zapewniało to tajemnicę rozmów prowadzonych przez zwykły telefon. W Bułgarii placówki meteorologiczne (było ich trzy: w Sofii 26 ludzi, w Warnie 18 ludzi i w Burgasie 9 ludzi) wykrywały nielegalne stacje nadawcze. W ciągu trzech lat władze często zwracały się do nich o pomoc. Szczególnie wyróżniał się w tej pracy wyszkolony przez niemieckich specjalistów radiotechnik Kulczo Jankiew. Grupy bojowe partii komunistycznej w Sofii dwukrotnie próbowały go zlikwidować, jednak bez rezultatu.

W roku 1940 ludzie Deliusa czuli się w Bułgarii jeszcze ,,gośćmi” tego kraju, a sam Delius w korespondencji z miejscowymi władzami zachowywał pozory grzeczności. Z czasem pisma kierowane do władz bułgarskich traciły formę grzecznościową, ich ton stawał się rozkazujący. Ustalone było, że personel stacji będzie oficjalnie występował jako personel ambasady: attache handlowi, ogrodnicy, kierowcy, telefoniści, ekspedytorzy i inni. Ludzie ci mieszkali w Sofii w willach przy ul. Owcza Kupeł i w Warnie, chodzili dobrze ubrani, z zawieszonymi na szyi aparatami fotograficznymi, i wydawali pieniądze na prawo i lewo. W. mieście zachowywali się wyzywająco, wywołując tym oburzenie mieszkańców. Niewykluczone, że właśnie to zachowanie było przyczyną, dla której sztab generalny odmówił wydania tym ludziom .wiz zezwalających na pobyt do końca roku i nie pozwolił na przybycie trzech nowych osób do stacji w Burgasie. Odmowa została przekazana Deliusowi przez naczelnika RO w sposób grzeczny, z szerokim uzasadnieniem. Delius interweniował telefonicznie, ostatecznie wizy przedłużono do października, ale nie o to mu przecież chodziło. Zamówił się na wizytę do ministra wojny, generała Teodosija Daskałowa.

Przed wyznaczoną godziną wyjął ze schowka swego waltera i wyszedł z biura. Na ulicy czekał już oliwkowozielony Mercedes, jeden z trzech jego samochodów, garażujących w głębi podwórza.

Delius wsiadł i wskazawszy kierowcy miejsce pasażera, sam poprowadził wóz. Tak było bezpieczniej. W ministerstwie oczekiwał go już szef sztabu generalnego generał Petkow, który wprowadził przybyłego do gabinetu ministra, Delius spodziewał się konkretnej, rzeczowej rozmowy, zdziwił się więc, ujrzawszy stół zastawiony trunkami i zakąskami. Byli tylko trzej: on, generał Petkow i minister wojny generał Daskałow.

Daskałow dysponował, widać, wolnym czasem, bo zamiast od razu przejść do rzeczy, zaczął od luźnej rozmowy o różnych sprawach. Najpierw pito za niemieckie sukcesy w Holandii, Belgii i Francji, potem minister zainteresował się sprawnością bojową nowych niemieckich Stukasów.

— Czy słyszał pan o oświadczeniu Rosjan, że zbrojnie będą bronić pokoju na Bałkanach? — zapytał Deliusa, znowu zmieniając temat.

— Tak — odrzekł zapytany — ale wydaje mi się, że bułgarskiemu rządowi carskiemu niepotrzebne są zapewnienia czerwonych.

— Zgadzam się z panem — powiedział Daskałow. — Tak właśnie sądzi jego carska wysokość.

Delius, pragnący uzyskać jak największą swobodę działania, postanowił wykorzystać wszystkie atuty.

— Przed Bułgarią, ekscelencjo, stoi zadanie zrealizowania odwiecznych dążeń narodu — rzekł z uśmiechem. — Admirał Canaris zawsze mi mówił, że na Bałkanach powinna być wielka, zjednoczona Bułgaria. Teraz właśnie nadszedł czas, byście otrzymali Dobrudżę. Mógłbym podczas następnego spotkania pomówić o tym z admirałem Canarisem, który zwrócił już na tę sprawę szczególną uwagę führera.

— Każda pomoc, skądkolwiek by nie nadeszła, będzie przyjęta z zadowoleniem — odpowiedział generał.

Potem rozmawiano jeszcze na temat narodowego socjalizmu, aż wreszcie Daskałow zwrócił się do Deliusa:

— Przypuszczam, że zrozumiałe są dla pana motywy naszej odmowy...

— Niezupełnie, ekscelencjo. Zgodnie z umową styczniową, zawartą w tym roku między waszym ministerstwem a Oberkommando der Wehrmacht, powstały trzy stacje meteorologiczne. Pańskim podwładnym przekazałem spisy i kartotekę. Ustalono także, że o wszelkich poczynionych przeze mnie zmianach personalnych w odpowiednim czasie powiadomione zostanie pańskie ministerstwo. A ponieważ przepisy bułgarskie nakazują, by każdy przebywający dłużej w Bułgarii miał dowód osobisty, więc dotyczą one także członków stacji meteorologicznych...

— A propos — przerwał mu generał — czy nie wydaje się panu, że nazwę tę, jako niewłaściwą, należałoby zmienić? Wiele osób już wie, czym się te ,,meteorologiczne” stacje zajmują...

—. Mogę je nazwać „geologicznymi” — bez wahania odpowiedział Delius. — Chciałbym jednak prosić pana, ekscelencjo, o zwrócenie uwagi na inną sprawę. Otóż dowody osobiste dla moich podwładnych nie były wydawane regularnie, a władze policyjne w Warnie, jak mi się zdaje, w ogóle nie mają rozporządzenia dotyczącego tamtejszych stacji. Czasowe ograniczenie terminów ważności dowodów osobistych do dwóch, trzech miesięcy utrudnia władzom policyjnym pracę. Zgadzam się, że udawanie przez moich podwładnych ogrodników, telefonistów i temu podobnych jest nieudolne. W tej sytuacji jedyne wyjście widzę w przestrzeganiu warunków naszej umowy i przedłużeniu terminów pobytu w tym kraju do końca grudnia.

— Proszę zrozumieć, że przynajmniej w tej chwili jest mi niezręcznie wydać takie zezwolenie — powiedział generał Daskałow. — Wokół pańskich ludzi powstało dużo hałasu. Aż dziw, że tacy specjaliści, jak oni, mogą do tego dopuścić. Bez przerwy otrzymujemy od obywateli listy na ich temat. Generale Petkow, proszę przeczytać ostatnie pismo, które nadeszło dzisiaj.

Petkow sięgnął do sporego pliku papierów i wziął jeden z nich, leżący na wierzchu. Odczytał zebranym następujący tekst:

 

Do Ministerstwa Wojny i szefa policji.

Czy znane jest Wam zachowanie się i działalność grupy młodych ludzi mówiących po niemiecku, którzy przemierzają okolice Sofii, kręcą się zwłaszcza w pobliżu dzielnicy Owcza Kupeł podejrzanie się zachowują i spotykają z różnymi osobami? Jakie przedsięwzięliście środki w celu zbadania działalności tych ludzi?

Obserwator

 

— A teraz — rzekł generał Petkow — odczytam panom raport złożony w policji przez wywiadowcę 128. Proszę przy tym uwzględnić fakt, że o przeznaczeniu stacji wiemy tylko my.

Wziął do ręki kolejną kartkę papieru, na której widniał tekst:

Donoszę Panu, Panie Naczelniku, że z wiarygodnych źródeł dowiedziałem się, iż w Kniażewie przy ulicy Rakowec 25, w domu pana Korczewa, mieszkali dwaj ludzie, z pochodzenia Niemcy. Byli to: Wilhelm Pełka, sekretarz, i Gerhard Reiman, komisjoner. Obydwaj chodzili w dzień po Witoszy i okolicach Sofii, wyposażeni w różne aparaty fotograficzne, robili zdjęcia, a nocą wywoływali je w domu.

— No widzi pan — odezwał się Daskałow. —. Czy konieczna jest taka demonstracja? Czy nie dość informacji przekazują panu pańscy koledzy z RO? Myślę, że major Genczew, który utrzymuje stałą łączność z pańskim biurem, jest panu szczególnie w tym pomocny...

— Tak, koledzy są niezwykle uprzejmi — odrzekł Delius — ale nasza działalność jest bardzo rozległa... Czy trzeba, ekscelencjo, zwracać uwagę na tak bagatelne listy?

— Niestety, w Bułgarii brak patriotycznych partii politycznych. My nawet marzyć nie możemy o takiej partii, jak narodowosocjalistyczna, pa której oparłby się tron. Jestem dumny, że jedyna monolityczna siła, całkowicie oddana carowi, to armia, którą mam honor dowodzić. Ale mamy obowiązek zdać sobie sprawę z momentu politycznego. Jesteśmy krajem neutralnym, utrzymujemy stałe stosunki dyplomatyczne z Anglią, Stanami Zjednoczonymi oraz z Rosją i zapewniam pana, że tam wiedzą o -działalności pańskich ludzi. Istnieją u nas nadal, mimo że formalnie zostały rozwiązane, partie opozycyjne o orientacji proangielskiej, nie mówiąc już o komunistach. Wszyscy oni nas śledzą...

Spotkanie dobiegało końca. Delius obiecał zwrócić baczną uwagę na swych podwładnych, by zachowaniem nie zdradzali zadań, jakie im powierzono. Minister prosił jeszcze o przekazanie wyrazów szacunku admirałowi Canarisowi, który, jak mu było wiadomo, należał do osobistych przyjaciół jego wysokości cara. Prosił też, by Delius i admirał Canaris poparli Bułgarię i dopomogli jej uzyskać Dobrudżę południową.

Mimo złożonej obietnicy Delius nie miał jednak zamiaru czegokolwiek zmieniać w swoich „stacjach meteorologicznych”. Ludność musi się do nich po prostu przyzwyczaić. Delius nie chciał wyjadać przyczyn takiego, wydawałoby się, nielogicznego dekonspirowania niemieckich wywiadowców w. tym jeszcze neutralnym kraju. Czyż Canaris nie dążył do stworzenia pozorów, że Bułgaria jest już związana tajnymi układami z Rzeszą? Pragnął w ten sposób przeszkodzić radzieckiej, angielskiej i amerykańskiej dyplomacji w zawiązaniu sojuszu czy w uzyskaniu neutralności kraju. Z drugiej strony chciał uniemożliwić rządowi carskiemu jakiekolwiek lawirowanie i postawić go przed koniecznością przystąpienia do paktu trzech. Tego Delius powiedzieć głośno nie mógł. Dla niego ważne było, że jego agenci działaniem swoim przyczyniali się da związania Bułgarii z blokiem faszystowskim.

Później szef sztabu generalnego zmuszony by] napisać w piśmie do niemieckiego attache wojskowego, że ostatnio w prasie niemieckiej pojawiają się często artykuły i zdjęcia, a także radio „Donau” mówi o wojsku bułgarskim bez zgody bułgarskiego dowództwa.

W „Donauzeitung” zostało zamieszczone zdjęcie generała Łukasza z generałem Fiorczem. Spotkanie ich było poufne i dotyczyło, ewentualnych działań na Bałkanach, mogących rozdrażnić Turcję i wnieść pewną nieufność w stosunki między obu sąsiadami, co nie leżało w interesie ani Bułgarii, ani Niemiec. Generał Łukasz jeszcze przed wizytą u generała Fiorcza otrzymał propozycję zrobienia zdjęć dla prasy, ale oświadczył, że to jest niewskazane.

Sztab generalny uważał za niezbędne zwrócić przy tym uwagę niemieckiego attache wojskowego na inne fakty i prosić, by prasa niemiecka i służba propagandowa, łącznie z radiem, nie podawały wiadomości o wojskach bułgarskich.

Niemcy jednak uporczywie dążyli do wywołania w świecie dyplomatycznym przekonania, że Bułgaria nieoficjalnie już się z nimi związała.

„Stacje meteorologiczne” stanowiły tylko początkowy etap działalności Abwehry w Bułgarii.

Niemcy wykupywali prawie wszystką ropę naftową, jaką wydobywano w Rumunii. Hitler chciał położyć rękę na całe zagłębie naftowe Ploesztr jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich do Rumunii. Canaris spotkał się więc z szefem rumuńskiej tajnej policji (siguranca) Morusowem i ustalił z nim, że w Ploeszti powstanie niemiecka agentura, strzegąca pól naftowych przed destrukcyjną działalnością Anglików.

W lutym 1940 roku Antonescu zorganizował przewrót faszystowski i przejął władzę. W kilka dni później został aresztowany Morusow. Wobec takiego rozwoju wydarzeń Canaris sam siadł w samolot i udał się do Bukaresztu na spotkanie z rumuńskim dyktatorem. Zażądał od niego nie tylko zwolnienia Morusowa, ale przywrócenia go na poprzednie stanowisko. Antonescu obiecał zająć się tą sprawą i zabezpieczyć Morusowowi ochronę. Następnego jednak dnia Morusow został w więzieniu zamordowany przez członków Żelaznej Gwardii. Szef Abwehry dobrze to sobie zapamiętał.

Na rozkaz Hitlera Canaris miał podjąć środki zabezpieczające rejony naftowe do czasu wyjaśnienia sytuacji w Rumunii.

Delius został wezwany do niezwłocznego stawiennictwa przed oblicze szefa w jego „lisiej norze” w Berlinie, po czym jeszcze tej samej nocy odleciał do Sofii ze specjalnym zadaniem.

O świcie zażądał spotkania z ministrem wojny. Przy rozmowie obecny był również szef RO. Delius zakomunikował, że według dokładnych informacji Anglicy przygotowali akcję na niezwykle ważne dla Niemiec rumuńskie źródła naftowe w Ploeszti i Gjurgewie. Anglicy, według jego słów, od dłuższego już czasu trzymali w Rumunii i w krajach sąsiednich grupy sabotażowe, mają ce działać w okręgach naftowych. Oświadczeni to zrobiło na obecnych silne wrażenie.

— Oto dlaczego — mówił Delius — obron bez względu na środki jest tak istotna dla Nie mieć. Może być ona powierzona tylko niemieckim siłom specjalnym, ponieważ z wielu przyczyn nie można być pewnym, że Rumuni wykonają zadania wymagające szybkości i zdecydowania.

— Jak to, nawet w obecnej sytuacji? — zapytał generał Daskałow. — Wiadomo przecież, że pan Antonescu jest więcej niż lojalny...