Bliska sobie. Jak zostać swoją przyjaciółką - Aleksandra Sileńska - ebook

Bliska sobie. Jak zostać swoją przyjaciółką ebook

Sileńska Aleksandra

5,0

Opis

Najwyższy czas, abyś stała się sobie prawdziwie bliska!

Po tę książkę sięga kobieta, która od jakiegoś czasu czuje, że w jej życiu coś jest nie tak. Choć teoretycznie wydaje się, że wszystko jest na swoim miejscu – dom, rodzina, praca, kot lub pies, codzienne obowiązki, znajomi i przyjaciele – to wciąż jednak tli się w niej poczucie braku.

W sercu tej kobiety kłębi się mnóstwo emocji, które w większym lub mniejszym stopniu mają okazję się uzewnętrznić. W głowie trwa nieustanny ruch, podobny do tego na krętych amerykańskich autostradach. Czasami prędkość i ilość przemyśleń jest tak duża, że rodzi poczucie przeciążenia. Wtedy ręce tej kobiety zaczynają drżeć z niepokoju, serce przyspiesza, oddech się spłyca, a z jej ust często wydobywa się krzyk – na dzieci, na partnera, kierowcę w samochodzie obok lub na samą siebie.

Ta wspaniała kobieta, która trzyma w ręku tę książkę, nie ma pojęcia o tym, jak powalająca jest jej wspaniałość. Ona w ogóle niewiele wie o prawdziwej sobie. Kompilacja różnych czynników doprowadziła ją do tego miejsca w życiu, w którym teoretycznie ma wszystko, ale w rzeczywistości nie ma tego najważniejszego – siebie.
Ta książka to zbiór drogowskazów, które pomogą ci zobaczyć siebie, uporządkować twoje myśli i zrozumieć własne uczucia.

Aleksandra Sileńska – kobieta, która pokochała siebie, zakochana żona, spełniona mama, ubóstwiająca swój zawód psycholożka i psychoterapeutka w trakcie certyfikacji. Zupełnie niespodziewanie została autorką popularnego bloga Mama Terapeutka i książki Zaopiekowana mama. Jak odnaleźć siebie w macierzyństwie (RM 2022), która wsparła tysiące mam.

Patronat medialny:


Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 152

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Justy-na-nie

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo poruszająca. Każdy powinien przeczytać. Świetny drogowskaz. Gdy zbliżałam się do końca próbowałam ją rozciągać, ale nie da się tak w nieskończoność. Na pewno bedę do niej wracać
00

Popularność




Moim Rodzicom,Mamie Teresie i Tacie Tadeuszowi,za wszystko, co mi dali, choć sami nie mieli.

Wstęp

Tak to so­bie wy­obra­żam: Po tę książkę sięga ko­bieta, która od ja­kie­goś czasu czuje, że w jej ży­ciu coś jest nie tak. Choć teo­re­tycz­nie wy­daje się, że wszystko jest na swoim miej­scu – dom, ro­dzina, re­la­cje, praca, kot lub pies, co­dzienne czyn­no­ści – to wciąż jed­nak tli się w niej po­czu­cie braku.

W sercu tej ko­biety kłębi się mnó­stwo emo­cji, które z więk­szą lub mniej­szą siłą mają oka­zję się uze­wnętrz­nić. W jej gło­wie trwa dy­na­miczny ruch men­talny jak na za­krę­co­nych ame­ry­kań­skich au­to­stra­dach. Cza­sami praw­dziwa na­wał­nica tych prze­my­śleń ro­dzi uczu­cie prze­sytu, prze­cią­że­nia, prze­bodź­co­wa­nia. Wtedy ręce tej ko­biety za­czy­nają drżeć z nie­po­koju, serce przy­spie­sza, od­dech się spłyca, a z jej ust czę­sto wy­do­bywa się krzyk – na dzieci, na part­nera, na kie­rowcę w sa­mo­cho­dzie obok lub na samą sie­bie.

Ten me­cha­nizm nie­ustan­nie się po­wta­rza. We wnę­trzu ko­biety dzieje się tak wiele, że aż trudno to wszystko na­zwać, zro­zu­mieć, za­uwa­żyć na czas. Ten nad­miar wy­wo­łuje na­pię­cie, które chwi­lami wręcz roz­sa­dza ją od środka. To za­wsze nie­sie ze sobą ja­kieś kon­se­kwen­cje i ob­ja­wia się w po­staci lęku lub zło­ści. A kiedy lęk lub złość uwi­docz­nią się w jej za­cho­wa­niu, do­się­gną ją, jej bli­skich lub ko­go­kol­wiek z ze­wnątrz, na­tych­miast po­ja­wia się w niej po­czu­cie wstydu, winy i roz­cza­ro­wa­nie sobą.

Wspa­niała ko­bieta, która trzyma w ręku tę książkę, nie ma po­ję­cia, jak po­wa­la­jąca jest jej wspa­nia­łość. W ogóle nie­wiele wie o praw­dzi­wej so­bie. Kom­pi­la­cja róż­nych czyn­ni­ków do­pro­wa­dziła ją do tego miej­sca w ży­ciu, w któ­rym teo­re­tycz­nie ma wszystko, ale w rze­czy­wi­sto­ści nie ma tego naj­waż­niej­szego – sie­bie.

Gdy za­daje so­bie py­ta­nie, czego po­trze­buje, jej we­wnętrzny głos naj­czę­ściej od­po­wiada: „Nie wiem”. Po­dob­nie jest, gdy staje przed py­ta­niami, o czym ma­rzy, czego pra­gnie, kiedy czuje się spo­kojna i za co jest SO­BIE naj­bar­dziej wdzięczna. Jej ży­cie w du­żej mie­rze kręci się wo­kół tego, co jest poza nią. Jest stale obecna dla swo­ich dzieci, ro­zu­mie­jąca dla męża, wspie­ra­jąca dla zna­jo­mych, po­mocna dla in­nych, su­mienna w dzia­ła­niu, dba­jąca o po­rzą­dek w domu, ogar­nia­jąca sprawy i za­da­niowa. Dla sie­bie w su­mie też coś robi. Rano pije kawę, którą lubi, re­gu­lar­nie cho­dzi na ma­ni­kiur, raz na ja­kiś czas spo­tyka się z ko­le­żan­kami, po­zwala so­bie na kwa­drans w wan­nie. Pro­blem po­lega tylko na tym, że to, co daje so­bie, nie wy­star­cza, by da­wać tak wiele światu. Bo ta po­ranna kawa jest pita w po­śpie­chu, pa­znok­cie ro­bione są przede wszyst­kim po to, by po­zbyć się cho­ler­nego od­ro­stu, na spo­tka­niu z ko­le­żan­kami więk­szość uwagi i tak prze­kie­ro­wana jest na in­nych, a w cza­sie ką­pieli przez głowę prze­wala się tyle my­śli, że o re­lak­sa­cji można za­po­mnieć.

Ale ta ko­bieta prze­cież trzyma tę książkę.

Może się­gnęła po nią przez nie­ist­nie­jący przy­pa­dek, do­stała ją w pre­zen­cie od ko­goś, kto do­brze jej ży­czy, albo z pełną świa­do­mo­ścią za­pro­siła ją do swo­jego ży­cia. Nie­za­leż­nie od tego, co skło­niło ją do chwy­ce­nia za ten eg­zem­plarz, ta ko­bieta sta­nęła przed szansą na po­zna­nie sie­bie. To chwila, gdy może się roz­po­cząć pro­ces do­cie­ra­nia do prawdy o tym, kim jest i czego po­trze­buje, żeby ży­cie, które ma, było praw­dzi­wie JEJ ŻY­CIEM.

Za­cznij ze mną po­dróż do sie­bie i stań się praw­dzi­wie blis­ka so­bie.

Bliska sobie, czyli jaka

A może to już ten czas?

Może twoje narastające zmęczenie, deficyt cierpliwości, kreatywności, wyrozumiałości, brak radości z tego, co jeszcze niedawno było źródłem przyjemności, ciągłe krzyki, pretensje, nawet dla ciebie niejasne oczekiwania... to sygnały, że nadszedł czas na ciebie.

Na to, żebyś DLA SIEBIE podjęła tę ważną decyzję, którą odkładasz od tylu miesięcy.

Na to, żebyś DLA SIEBIE wprowadziła zmianę w waszej codzienności, która pomoże ci zrobić coś innego, wpuścić trochę świeżości.

Na to, żebyś DLA SIEBIE pochyliła się nad stertą swoich niezaspokojonych potrzeb, by dostarczyć sobie energii i sił do życia.

To, że radzisz sobie gorzej, inaczej funkcjonujesz, nie poznajesz siebie, wcale nie musi oznaczać, że stajesz się nieporadną, sfrustrowaną, niewystarczająco dobrą matką.

To znak, że może w twoim życiu przyszedł w końcu czas na ciebie.

Tę, bez której twoje życie nie byłoby twoje.

Tę, która jako jedyna wie, czego potrzebujesz i jak możesz to osiągnąć.

Tę, bez której nic w twoim życiu się nie zadzieje.

Tę najważniejszą!

Która robiąc tak wiele dla innych, zapomina, jak bardzo jest cenna i warta swojej uwagi.

Zaopiekuj się sobą.

To twój czas!

Kiedy do­sta­łam pro­po­zy­cję na­pi­sa­nia dru­giej książki, od razu wie­dzia­łam, jaki bę­dzie jej ty­tuł. Je­śli można ko­chać słowa, to ja da­rzę praw­dziwą mi­ło­ścią wła­śnie to zda­nie: „Bądź bli­ska so­bie”. Do­sko­nale wiem, gdzie znaj­duje się źró­dło tej mi­ło­ści i jak je od­kry­wa­łam.

W jed­nym ze szcze­ciń­skich osie­dli stoi żółty wie­żo­wiec z wiel­kiej płyty. Na dru­gim pię­trze tego bu­dynku, na końcu ko­ry­ta­rza znaj­duje się miesz­ka­nie, które kilka lat temu za­adap­to­wa­łam na swój ga­bi­net. Po­kój, do któ­rego za­pra­szam swoje klientki, jest nie­duży, nie­ide­alny, ale praw­dzi­wie mój. Jest w nim nie­wielki re­gał z książ­kami, trzy fo­tele, sto­lik z pu­deł­kiem chu­s­te­czek i biurko, przy któ­rym na­pi­sa­łam pierw­szą książkę. Ale jest w nim też coś, czego nie wi­dać go­łym okiem. To nie­wi­dzialne coś to ener­gia ko­biet i opo­wia­da­nych przez nie hi­sto­rii, która wy­peł­nia to miej­sce po brzegi.

Nie je­stem w sta­nie okre­ślić, ile war­to­ścio­wych opo­wie­ści prze­pły­nęło przez mój ga­bi­net. Jed­nak je­stem w pełni prze­ko­nana, że to wła­śnie te hi­sto­rie dały po­czą­tek mo­jej mi­ło­ści i wie­rze w moc tych trzech słów.

Od lat z ogrom­nym za­cie­ka­wie­niem ob­ser­wuję i ana­li­zuję to, co niosą opo­wia­da­nia ko­biet, z któ­rymi spo­ty­kam się w re­al­nej i wir­tu­al­nej prze­strzeni. Po­ru­sza­jące było dla mnie od­kry­cie, że choć każda z nas różni się od sie­bie, to pod wie­loma wzglę­dami je­ste­śmy bar­dzo do sie­bie po­dobne. Im­pul­sem do ta­kiej re­flek­sji były dla mnie ko­men­ta­rze, które nie­ustan­nie znaj­duję pod Do­bra­noc­kami dla mam, czyli wie­czor­nymi po­stami pi­sa­nymi przeze mnie po to, by ukoić na­sze zmę­czone mat­czyne serca. Wiele razy by­łam po­dej­rze­wana o to, że czy­tam w my­ślach, ob­ser­wuję ko­goś z ukry­cia albo sie­dzę w czy­jejś gło­wie. Tym­cza­sem tu nie dzieje się żadna ma­gia! Ja po pro­stu je­stem uważną ob­ser­wa­torką swo­jego ży­cia we­wnętrz­nego i ko­cham wni­kać w ży­ciowe opo­wie­ści in­nych ko­biet. To wszystko, w po­łą­cze­niu z wie­dzą psy­cho­lo­giczną i umie­jęt­no­ścią ubie­ra­nia my­śli w słowa, po­zwala mi przed­sta­wiać prawdę, z którą utoż­sa­mia się tak wiele ko­biet na ca­łym świe­cie.

Do­strze­że­nie tego, jak wiele jest mię­dzy nami po­do­bieństw, było dla mnie ogrom­nym od­cią­że­niem. Świa­do­mość, ile mam bo­ryka się z tym, co wi­dzę w so­bie, do dziś spra­wia, że nie czuję się sa­motna. Nie­kiedy sama myśl, że wła­śnie w tym mo­men­cie, gdy mnie zżera po­czu­cie winy, bo znowu pod­nio­słam głos na córkę, setki ko­biet na świe­cie do­świad­cza po­dob­nych sy­tu­acji, po­zwala mi ode­tchnąć z ulgą i po­dejść do sie­bie z więk­szą ła­god­no­ścią. Wie­rzę, że prze­świad­cze­nie, że NI­GDY NIE JE­STEŚ SAMA, jest nie­sa­mo­wi­cie po­trzebne każ­dej ma­mie. Bo wszyst­kie pra­gniemy iść przez ży­cie z prze­ko­na­niem, że nie je­ste­śmy osa­mot­nione w swo­ich uczu­ciach, pro­ble­mach, do­świad­cze­niach, bra­kach. Po­trzebne jest nam po­czu­cie więzi emo­cjo­nal­nej z in­nymi ko­bie­tami, żeby czer­pać ra­dość i speł­niać się w swoim ży­ciu.

To pewne, że ta po­trzeba by­cia po­łą­czoną z in­nymi to­wa­rzy­szyła ko­bie­tom od wie­ków. Nie­sa­mo­wite jest dla mnie to, że cza­sami kiedy ob­ser­wuję sie­bie i was – re­pre­zen­tantki swo­jego po­ko­le­nia – od­no­szę wra­że­nie, że już nie mamy w so­bie zwy­kłej po­trzeby, tylko ogromny głód tej bli­sko­ści z in­nymi. Dla­czego tak jest? Przede wszyst­kim dla­tego, że na­sze po­ko­le­nie jest po­mo­stem mię­dzy wzor­cami, prze­ko­na­niami i sche­ma­tami, z ja­kimi spo­ty­ka­ły­śmy się w dzie­ciń­stwie, a świa­do­mym ży­ciem, które sta­ramy się te­raz pro­wa­dzić, wy­cho­wu­jąc swoje dzieci w po­czu­ciu sza­cunku i ak­cep­ta­cji, dba­jąc o śro­do­wi­sko, dą­żąc do work-life ba­lance, ćwi­cząc uważ­ność czy cho­dząc re­gu­lar­nie na ba­da­nia pro­fi­lak­tyczne. Za­trzy­maj się przy tej my­śli na chwilę i po­myśl, ja­kie to po­twor­nie trudne za­da­nie! Uświa­dom to so­bie, żeby do­ce­nić sie­bie i swój co­dzienny trud, który wi­dać, gdy za­miast na­zy­wać swoje pła­czące dziecko „hi­ste­ryczką” czy „ma­zga­jem”, ku­casz przy nim i pró­bu­jesz zro­zu­mieć jego emo­cje.

My­śle­nie o na­szym ży­ciu w szer­szej per­spek­ty­wie spo­łecz­nej może być dla cie­bie cen­nym opar­ciem i pod­stawą, żeby zro­zu­mieć sprzecz­no­ści, które do­strze­gasz w so­bie[1]. Po­dej­rze­wam, że po­dob­nie jak mnie, nie­je­den raz i cie­bie do­pa­dła myśl, czy te współ­cze­sne za­sady wy­cho­wa­nia dzieci, ży­wie­nia czy or­ga­ni­zo­wa­nia czasu pracy nie są ja­kąś ściemą, bo prze­cież twoi ro­dzice ro­bili ina­czej i ja­koś to było. Pa­mię­taj, że ta­kie my­śle­nie jest czymś na­tu­ral­nym, i przy­po­mi­naj so­bie wtedy, że je­steś po­mo­stem mię­dzy­po­ko­le­nio­wym. Na­zy­waj to so­bie, by wie­dzieć, co ak­tu­al­nie dzieje się w two­jej gło­wie, i na te wal­czące ze sobą my­śli po­patrz z lotu ptaka. Z jed­nej strony masz roz­wią­za­nia, które po­zna­łaś sama jako dziecko. Z dru­giej strony masz wszystko to, czego się do­wie­dzia­łaś, co za­uwa­ży­łaś i czego do­świad­czy­łaś w swoim do­ro­słym ży­ciu. Mo­żesz krzy­czeć na swoje dziecko, żeby było po­słuszne, po­zwa­lać mu na je­dze­nie chleba z cu­krem bez ogra­ni­czeń i mo­żesz cho­dzić do sta­bil­nej, ale nie­da­ją­cej sa­tys­fak­cji za­wo­do­wej pracy. Ale mo­żesz też wy­brać ina­czej, da­jąc inny przy­kład swoim dzie­ciom i lu­dziom, któ­rych masz wo­kół sie­bie. Nie po­dej­muj szyb­kich de­cy­zji, tylko ta­kie, które są naj­bar­dziej zgodne z tobą. To twoje za­da­nie i przy­wi­lej, z któ­rego masz prawo ko­rzy­stać, bę­dąc ak­tywną czę­ścią zmiany po­ko­le­nio­wej.

In­nym po­wo­dem, który wy­zwala w nas głód przy­na­leż­no­ści, jest do­głębne osa­mot­nie­nie, któ­rego do­świad­cza tak wiele z nas. To staje się nie­zwy­kle od­czu­walne, kiedy wcho­dzimy w rolę matki. Choć cały czas są wo­kół nas ja­cyś lu­dzie, nie­ustan­nie mamy po­czu­cie, że je­ste­śmy same. Ro­dzice wspie­rają nas tak, że czę­sto mu­simy pła­cić za to wy­soką cenę emo­cjo­nalną. Part­ner nie za­wsze po­trafi zro­zu­mieć na­szą per­spek­tywę. Ko­le­żanki są na in­nym eta­pie ży­cia, a mamy spo­ty­kane na placu za­baw są nie­rzadko tak zmę­czone i za­lęk­nione, że na­wią­za­nie kon­taktu z nie­zna­jomą im ko­bietą jest dla nich nie do prze­sko­cze­nia.

Wiele in­nych czyn­ni­ków ze­wnętrz­nych spra­wia, że co­dzien­ność staje się dla nas nie­zwy­kle trudna do udźwi­gnię­cia. Brak lu­dzi wo­kół lub brak zro­zu­mie­nia z ich strony kie­ruje na­sze my­śli i uczu­cia do we­wnątrz, w efek­cie czego za­czy­namy po­da­wać w wąt­pli­wość to, co jest w nas. Bo skoro inni tak nie mają, to może ze mną jest coś nie tak. Skoro nie spo­ty­kam się z in­nymi ludźmi w po­dob­nych sy­tu­acjach, to może ja ro­bię ja­kiś błąd. Skoro inni dają radę, to może ja je­stem bez­na­dziejna.

W swo­jej książce Za­opie­ko­wana mama za­war­łam wska­zówkę, która pro­wa­dziła mnie przez pierw­sze lata mo­jego ma­cie­rzyń­stwa od czasu, gdy po­sta­no­wi­łam szcze­rze się o sie­bie za­trosz­czyć. To zda­nie-prze­wod­nik brzmiało: „Za­wsze za­czy­naj od sie­bie”. Dzi­siaj, po ko­lej­nych la­tach zbie­ra­nia nie za­wsze mi­łych do­świad­czeń, chcia­ła­bym nieco zmo­dy­fi­ko­wać to zda­nie i po­da­ro­wać je światu w in­nej for­mie, czyli:

Zawsze zaczynaj od siebie, a jeśli nie możesz zacząć – zawsze do siebie wróć.

To prze­for­mu­ło­wa­nie ma swój po­czą­tek w czę­stych cho­ro­bach mo­ich có­rek. Nie­zli­czone ty­go­dnie walki z wi­ru­sami były dla mnie prze­strze­nią do wni­kli­wej au­to­te­ra­pii. Jest taki piękny cy­tat, który zna­la­złam w książce Na­żyć się Marty Po­lkow­skiej-Iwa­now­skiej: „W ży­ciu nie cho­dzi o »albo-albo«, cho­dzi o to, by po­sta­wić »i« po­mię­dzy tym, co do­bre i piękne, a tym, co trudne i roz­cza­ro­wu­jące”[2]. Okres in­ten­syw­nych in­fek­cji mo­ich dzieci był dla mnie bar­dzo bo­le­snym do­świad­cza­niem prawdy za­war­tej w tym cy­ta­cie. Bo ile z nas żyje w prze­ko­na­niu, że jest albo do­brze, albo do lu­ftu. Zu­peł­nie tak, jakby na­sza co­dzien­ność była biała albo czarna. Albo masz pe­cha, albo szczę­ście. Albo so­bie ra­dzisz, albo je­steś do ni­czego.

Tym­cza­sem ja każ­dego dnia od­kry­wa­łam, że moje ży­cie jest prze­pla­tanką. Złość na to, że znowu mu­szę prze­kła­dać wszyst­kie swoje plany i nie mogę się za­jąć swoją pracą, spla­tała się ze spo­ko­jem i z wdzięcz­no­ścią za to, że mogę być bli­sko mo­ich za­ka­ta­rzo­nych dziew­czy­nek. Uczu­cie żalu, że je­stem w tym po­zo­sta­wiona sama, było co rusz za­stę­po­wane dumą z tego, jak do­brze so­bie ra­dzę i jak bar­dzo je­stem sa­mo­dzielna. Przy­mus cią­głego ro­bie­nia, które da­wało mi po­czu­cie, że je­stem uży­teczna, bladł w mo­men­cie, gdy po­zwa­la­łam so­bie po pro­stu być, ma­lu­jąc far­bami tę­czę albo czy­ta­jąc ko­lejny raz tę samą ksią­żeczkę.

Choć na tam­tym eta­pie nie by­łam w pełni tego świa­doma, te­raz już wiem, że ten trudny czas był czę­ścią pro­cesu sta­wa­nia się bli­ską so­bie. To wła­śnie wtedy, przy dźwię­kach in­ha­la­tora, pod­czas go­dzin spę­dza­nych w przy­chodni, czu­wa­jąc nad Ja­dzią roz­pa­loną do 40 stopni, pła­cząc z bez­sil­no­ści nad szklanką wody, bu­dząc się ze stresu z po­wodu ogrom­nych za­le­gło­ści w pracy, kłó­cąc się z mę­żem, wy­le­wa­jąc łzy i ża­ląc się mo­jej nie­obec­nej przy mnie ma­mie… w tym wszyst­kim ro­dziła się naj­bar­dziej fun­da­men­talna re­la­cja w moim ży­ciu – re­la­cja ze sobą.

Dziś mogę po­wie­dzieć z peł­nym prze­ko­na­niem, że je­stem bli­ska so­bie.

Je­stem bli­ska swoim uczu­ciom. Wi­dzę je, na­zy­wam, za­trzy­muję się, kiedy przy­cho­dzą, i pró­buję od­czy­tać wia­do­mość, którą ze sobą niosą. Bo wiem, że choć cza­sami są po­tężne i okrop­nie nie­przy­jemne w od­czu­wa­niu, to ich ce­lem jest nie znisz­cze­nie mnie, tylko prze­kie­ro­wa­nie wzroku na to, co w tej chwili po­trze­buje mo­jej uwagi.

Je­stem bli­ska swoim my­ślom. Oglą­dam je, po­rząd­kuję, jedne przy­tu­lam do sie­bie, inne po­daję w wąt­pli­wość. Dzia­łam tak, bo wiem, że myśl to po pro­stu zbiór słów, któ­rym JA na­daję zna­cze­nie. Nie wszyst­kie my­śli w mo­jej gło­wie są mo­imi praw­dami. Nie wszystko, co stwo­rzy mój umysł, jest czymś, nad czym warto się za­trzy­mać. Po pro­stu je­stem z nimi w kon­tak­cie, za­cie­ka­wiam się ich tre­ścią, a póź­niej ze­sta­wiam z tym, co już o so­bie wiem, i spraw­dzam, czy ten zle­pek słów jak­kol­wiek do mnie pa­suje.

Je­stem bli­ska swoim za­cho­wa­niom. Nie od­wra­cam wzroku od tego, co ro­bię. CHCĘ wi­dzieć swoje suk­cesy. CHCĘ do­strze­gać swoje błędy. Do wszyst­kich wzlo­tów i upad­ków sta­ram się pod­cho­dzić z wy­ro­zu­mia­ło­ścią. Nie uspra­wie­dli­wiam swo­ich po­tknięć, ale chcę je zro­zu­mieć. Ro­bię to, bo wiem, że oce­nia­jąc sie­bie, będę się śli­zgać po po­wierzchni swo­jego ży­cia. Nie będę mieć kon­taktu ze swo­imi war­to­ściami, za­so­bami, ma­rze­niami czy po­trze­bami. Myśl „Je­stem bez­na­dziejna” nie doda mi sił i nie zmo­ty­wuje mnie do zmiany. Dla­tego oglą­dam te nie­ide­alne ka­wałki sie­bie z dużą ła­god­no­ścią, a z cza­sem dzię­kuję so­bie za to, że chcia­łam w ogóle zwró­cić na nie uwagę, wy­peł­nia­jąc swoje braki tym, czego ni­gdy nie do­stały – za­in­te­re­so­wa­niem i czu­ło­ścią.

Je­stem bli­ska swoim po­trze­bom. Py­tam o nie sie­bie każ­dego dnia, zwłasz­cza wtedy, gdy czuję się ze sobą źle, je­stem po­gu­biona lub przy­tło­czona cię­ża­rem nie­przy­jem­nych emo­cji. Dbam o to, bo wiem, że dzia­ła­nie w ryt­mie „po­trze­buję” jest me­lo­dią mo­jego ży­cia. Nie chcę już żyć, bo „tak trzeba”, „mu­szę”, „po­win­nam”, dla­tego że to mu­zyka, w któ­rej nie znaj­du­jemy sie­bie, tylko ocze­ki­wa­nia in­nych lu­dzi. Ważne jest, by pa­mię­tać, że tu też nie ma „albo-albo”. Nie za­wsze w da­nym mo­men­cie mo­żemy za­spo­koić na­sze po­trzeby. Nie w każ­dej sy­tu­acji warto od­wra­cać się od tego, co trzeba ro­bić. Ale ważne jest to, żeby być świa­domą tego, co w tej chwili jest MI bliż­sze, i żeby głos mo­ich po­trzeb – me­lo­dię serca – uczy­nić główną mu­zyką swo­jej co­dzien­no­ści.

Je­stem bli­ska moim war­to­ściom. Wi­dzę, w ja­kim po­rządku są te­raz w moim ży­ciu. Choć wiem, że na każ­dym jego eta­pie mogą się one zmie­niać, za­mie­niać, prze­gru­po­wy­wać, to naj­waż­niej­sze jest dla mnie to, co czuję te­raz. Przy­pa­truję się im, bo zdaję so­bie sprawę, jak bar­dzo są po­mocne w ży­ciu. To, co ra­zem two­rzą, jest jak ściana i mogę się na tym oprzeć w gor­szych chwi­lach. Spo­glą­dam wtedy na de­cy­zje, które mam pod­jąć, po­kusy, które przy­cią­gają moją uwagę, za­pro­sze­nia, które do­staję od świata i… za­sta­na­wiam się, czy to pa­suje do tego, co jest dla mnie ważne. Czy je­śli za tym po­dążę, będę na­dal w zgo­dzie ze sobą?

Je­stem bli­ska temu, co mi służy. Lu­bię po­chy­lać się nad każdą małą przy­jem­no­ścią. Ro­bić zdję­cie kawy z cy­na­mo­nem, roz­sy­py­wać zimą ziarna po ca­łym bal­ko­nie tylko po to, by móc po­pa­trzeć na przy­la­tu­jące ptaki, go­dzi­nami ob­my­ślać pre­zent dla przy­ja­ciółki, wkła­dać mę­żowi miłe kar­teczki do den­ty­stycz­nego far­tu­cha, wą­chać her­batę, wsta­wiać kwiaty do wa­zonu, uroz­ma­icać czas moim có­recz­kom, ce­le­bro­wać każdą porę roku, tań­czyć nad pa­tel­nią na­le­śni­ków… Chwy­tam się ta­kich chwil, bo wiem, że za­słu­guję na wszystko, co dla mnie naj­lep­sze, i wszystko to TYLKO JA je­stem w sta­nie so­bie dać. Dla­tego tak czę­sto przy­po­mi­nam o tym ko­bie­tom, które ob­ser­wują mnie w sieci. Ja­ka­kol­wiek je­steś, co­kol­wiek zro­bi­łaś, cze­go­kol­wiek do­świad­czy­łaś, gdzie­kol­wiek czy­tasz te­raz te słowa, za­słu­gu­jesz na do­bro, mi­łość i wszystko to, czego po­trze­buje twoje piękne serce.

Je­śli to, o czym pi­szę, po­ru­sza coś w to­bie, to wspa­niała wia­do­mość! Mo­żesz te­raz wziąć głę­boki od­dech, po­ło­żyć rękę na sercu i po­wie­dzieć ze spo­ko­jem: „Nie je­stem w tym wszyst­kim sama”. Niech ten mo­ment bę­dzie dla cie­bie sym­bo­licz­nym po­cząt­kiem tego, do czego za­pro­szę cię na dal­szych stro­nach tej książki. Wie­rzę, że po jej prze­czy­ta­niu też do­wiesz się cze­goś o so­bie i znaj­dziesz drogę do tego, co twoje, bli­skie i tylko dla cie­bie stwo­rzone.

Choć miłość macierzyńska nas do tego zaprasza, nie balsamuj w sobie przekonania, że dzieci są sensem twojego życia i są w twoim życiu najważniejsze.

Zaufaj mi.

Nikt nie chce być dla kogoś całym światem.

To równie wzniosłe, co obciążające.

Bo bycie dla kogoś WSZYSTKIM to przymus bycia zależnym, bycia wciąż obok, bycia dla kogoś, a nie dla siebie.

A przecież w głębi serca każda z nas pragnie, by to, co robimy dla naszych dzieci teraz, pozwoliło im samodzielnie żyć w przyszłości.

Chcemy, aby nasze dzieci szły przez życie swoją drogą, bez niepotrzebnych balastów, w poczuciu wolności, a nie nieustannych ograniczeń.

Dlatego pokazuj im każdego dnia, jak starasz się kochać siebie.

Mów o tym, jak ważny jest dla ciebie twój czas, twoje potrzeby, twoje pasje, twoje uczucia.

Nie chwytaj za mop za każdym razem, gdy twoje dzieci odpoczywają, tylko odpoczywaj razem z nimi.

Nazywaj czas, który dzieje się w życiu:

„To jest nasz czas relaksu”, „Teraz mam czas pracy”,

„Wychodzę z tatą, bo potrzebujemy czasu dla siebie”,

„Zabieram was na lody, bo chcę spędzić czas tylko z wami”.

Naklej sobie na twarzy tęczowe piegi, włóż kwiecistą sukienkę, pomaluj paznokcie każdy na inny kolor, kup hulajnogę, żeby szaleć razem z dziećmi... Baw się życiem, tak jak chcesz i potrafisz.

Szukaj tego, co lubisz, teraz, gdy jesteś przy nich, żebyś wiedziała, gdzie szukać siebie, gdy już wyfruną z gniazda.

Inspiruj ich budowaniem swojej niezależności, tak by one chciały budować swoją.

Powiedz sobie: TAK.

Bądź sobie bliska.

Bo to, jak kochasz siebie, jest najpiękniejszą lekcją kochania, jaką możesz dać swoim dzieciom.

[1] Żeby do­wie­dzieć się wię­cej o wzor­cach mię­dzy­po­ko­le­nio­wych, za­chę­cam do prze­czy­ta­nia książki Jo­anny Ku­ciel-Fry­dry­szak, Chłopki. Opo­wieść o na­szych bab­kach, Wy­daw­nic­two Mar­gi­nesy, War­szawa 2023 oraz wy­słu­cha­nia pod­ca­stu Trans­ge­ne­ra­cyj­nie Jo­anny Kra­jew­skiej i Sa­biny Sa­dec­kiej, do­stęp­nego na stro­nie www.cza­skul­tury.pl (https://cza­skul­tury.pl/ar­ty­kul/trans­ge­ne­ra­cyj­nie-trauma-a-czas/).

[2] Marta Iwa­now­ska-Po­lkow­ska, Na­żyć się. Jak za­cząć na­ży­wać się od dziś, pa­mię­tać o tym ju­tro i już ni­gdy o so­bie nie za­po­mnieć, Grupa Wy­daw­ni­cza Re­la­cja, War­szawa 2022, s. 87.

Jestem ze wszystkim sama. Wszystko jest na mojej głowie

Jestem beznadziejna

Nie umiem odpoczywać

Od zawsze się boję

Tyle mam, a nie umiem się tym cieszyć

Czy to, co robię, jest normalne

Nie potrafię podjąć decyzji

Radzę sobie gorzej niż inni

Na zakończenie… chciałabym ci kogoś przedstawić

Li­sta ksią­żek, które po­mo­gły mi od­na­leźć sie­bie, a te­raz mogą wes­przeć cie­bie

Na­ta­lia de Bar­baro,

Czuła prze­wod­niczka

, Wy­daw­nic­two Agora, War­szawa 2021.

Re­gina Brett,

Je­steś cu­dem. 50 lek­cji, jak uczy­nić nie­moż­liwe moż­li­wym

,tłum. Olga Siara, Wy­daw­nic­two In­si­gnis, Kra­ków 2013.

Re­gina Brett,

Ko­chaj. 50 lek­cji, jak po­ko­chać sie­bie, swoje ży­cie i lu­dzi wo­kół

, tłum. Olga Siara, Wy­daw­nic­two In­si­gnis, Kra­ków 2017.

Brené Brown,

Dary nie­do­sko­na­ło­ści. Jak prze­stać się przej­mo­wać tym, kim po­win­ni­śmy być, i za­ak­cep­to­wać to, kim je­ste­śmy

, tłum. Krzysz­tof Pu­ław­ski, Wy­daw­nic­two Me­dia Ro­dzina, Po­znań 2012.

Brené Brown,

Z od­wagą w nie­znane. Jak zna­leźć po­czu­cie przy­na­leż­no­ści bez utraty sie­bie

, tłum. Magda Wit­kow­ska, Wy­daw­nic­two Lau­rum, War­szawa 2018.

Jon Fre­de­rick­son,

Kłam­stwa, któ­rymi ży­jemy. Jak zmie­rzyć się z prawdą, za­ak­cep­to­wać sie­bie i zmie­nić swoje ży­cie

, tłum. Ma­ria No­wak, Wy­daw­nic­two W dro­dze, Po­znań 2018.

Su­sanna Isern,

Mapa wy­cho­wa­nia szczę­śli­wych dzieci. Jak od­na­leźć drogę w la­bi­ryn­cie ro­dzi­ciel­stwa

,tłum. Jo­wita Mak­sy­mo­wicz-Ha­mann, Wy­daw­nic­twoMa­ma­nia, War­szawa 2024.

Marta Iwa­now­ska-Po­lkow­ska,

Na­żyć się. Jak za­cząć na­ży­wać się od dziś, pa­mię­tać o tym ju­tro i już ni­gdy o so­bie nie za­po­mnie

ć, Grupa Wy­daw­ni­cza Re­la­cja, War­szawa 2022.

Agnieszka Ju­ce­wicz,

Czu­jąc. Roz­mowy o emo­cjach

, Wy­daw­nic­two Agora, War­szawa 2019.

Jo­anna Ku­ciel-Fry­dry­szak,

Chłopki. Opo­wieść o na­szych bab­kach

, Wy­daw­nic­two Mar­gi­nesy, War­szawa 2023.

Emma Lo­ewe, Lind­say Kel­l­ner,

Moc ry­tu­ałów. Prze­wod­nik po świe­cie self-care

, tłum. Anna Hi­kiert-Be­reza, Spo­łecz­ny In­sty­tut Wy­daw­ni­czy Znak, Kra­ków 2021.

Agnieszka Ma­ciąg,

Peł­nia ży­cia. Jak od­kry­łam i po­ko­cha­łam moją du­szę

,Wy­daw­nic­two Otwarte, Kra­ków 2016.

Agnieszka Ma­ciąg,

Roz­ma­ryn i róże. Po­dróż do sa­mej sie­bie

, Wy­daw­nic­two Otwarte, Kra­ków 2018.

Sha­ron Mar­tin,

Per­fek­cjo­nizm. Jak uwol­nić się od sa­mo­kry­tyki, zbu­do­wać sta­bilne po­czu­cie wła­snej war­to­ści i od­na­leźć we­wnętrzną rów­no­wag

ę, tłum. Agata Błaż, Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne, Gdańsk 2023.

Ka­the­rine May,

Zi­mo­wa­nie. Moc od­po­czynku i wy­ci­sze­nia, kiedy wszystko idzie nie tak

, tłum. Anna Do­rota Ka­miń­ska, Spo­łeczny In­sty­tut Wy­daw­ni­czy Znak, Kra­ków 2020.

Tara Mohr,

Po­dej­mij wy­zwa­nie

, tłum. Piotr Cie­ślak, Wy­daw­nic­two Ga­lak­tyka, Łódź 2016.

Anna H. Niem­czy­now,

Ci­che cuda. Z za­chwytu nad ży­ciem

, Wy­daw­nic­two Luna, War­szawa 2023.

Ka­ta­rzyna No­sow­ska,

Po­wrót z Bam­buko

, Wy­daw­nic­two Wielka Li­tera, War­szawa 2020.

She­ryl Sand­berg, Adam Grant,

Opcja B. Jak ra­dzić so­bie z traumą po stra­cie, sta­wić czoła trud­no­ściom i od­zy­skać ra­dość ży­cia

, tłum. Zbi­gniew Ko­ściuk, Wy­daw­nic­two Agora, War­szawa 2018.

Dag­mara Skal­ska,

Po­ko­chaj swoje serce

, Wy­daw­nic­two Burda Książki, War­szawa 2017.

Dag­mara Skal­ska,

Żyj praw­dzi­wie ze Skal­ską

, Wy­daw­nict­wo Burda Książki, War­szawa 2019.

Pa­tri­cia R. Spa­daro,

Usza­nuj sie­bie. We­wnętrzna sztuka da­wa­nia i przyj­mo­wa­nia

, tłum. Łu­kasz Szpu­nar, Wy­daw­nic­two Ga­lak­tyka, Łódź 2017.

Ste­fa­nie Stahl,

Jak my­śleć o so­bie do­brze? O sztuce ak­cep­ta­cji i ży­ciu bez lęku

, tłum. Syl­wia Mił­kow­ska, Marta Książ­kie­wicz, Wy­daw­nic­two Otwarte, Kra­ków 2020.

Agnieszka Stein,

Dziecko z bli­ska. Zbu­duj z dziec­kiem szczęś­

liwą re­la­cję

, Wy­daw­nic­two Ma­ma­nia, War­szawa 2019.

Ec­khart Tolle,

Nie je­steś sa­motną wy­spą. Po­czuj jed­ność ze wszyst­kim, co ist­nieje

, tłum. Wanda Graj­kow­ska, Wy­daw­nic­two Me­dium, Czar­nów 2012.

Oprah Win­frey,

To, co wiem na pewno

, tłum. Do­rota Ku­li­kie­wicz, Wy­daw­nic­two Ga­lak­tyka, Łódź 2015.

Hanna Za­brocka,

Pora uszyć lalkę! Opo­wieść o tym, jak, szy­jąc lalki, od­kryć samą sie­bie

, Wy­daw­nic­two Granda, Szcze­cin 2020.

Bliska sobie. Jak zostać swoją przyjaciółką

Aleksandra Sileńska

© Wydawnictwo RM, 2024 All rights reserved.

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected] www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książki, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-8151-892-5 ISBN 978-83-7147-141-4 (ePub) ISBN 978-83-7147-142-1 (mobi)

Edytor: Justyna MrowiecRedaktorka prowadząca: Justyna ŻebrowskaRedakcja: Ewa WołoczkoKorekta: Anita Rejch, Agnieszka Anulewicz-WypychIlustracje: iStockEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]