Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Bitwa pod Bolimowem lub szerzej: Bitwa nad Rawką i Bzurą, toczona była od grudnia 1914 roku do lipca 1915 przez jednostki 9 armii niemieckiej przeciwko 1, 2 i 5 armiom rosyjskim. Celem bitwy było zdobycie Warszawy, a nadrzędnym celem niemieckiego naczelnego dowództwa zniszczenie wojsk rosyjskich w Królestwie Polskim. Bitwę tę poprzez liczne analogie: pozycyjny charakter walk, działania minowe oraz użycie przez Niemców na wielką skalę gazów bojowych w trzech kolejnych atakach, można określić jako „Ypres frontu wschodniego”. W książce wykorzystano dotychczas niepublikowane materiały z archiwów niemieckich i rosyjskich oraz wiele niemieckich historii pułkowych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 340
Wstęp
Bolimów — Ypres frontu wschodniego. W tym porównaniu nie ma żadnej przesady. Podobnie jak w Belgii, Niemcy nie byli w stanie przełamać rozbudowanych pozycji polowych. Niemal nieprzerwane linie rosyjsko-niemieckie biegły pomiędzy Wisłą i Pilicą wzdłuż rzek Bzury i Rawki. Ataki gazowe pod Bolimowem były pierwszymi tego rodzaju na froncie wschodnim w wojnie lat 1914–1918.
„Niech nikt nie mówi, że polski krajobraz jest monotonny. Ten, kto go zna, rozumie, że często tęskni się do jego cichej, prostej surowości. Koło Bolimowa, przy całej swojej prostocie porusza on serce. Na zachodnim brzegu Rawki, gdzie rozciągają się łąki, leży miasteczko, nad którym góruje jasny, piękny kościółek. Zna go każdy, kto go choć raz widział. I każdemu przypomina on o stojącym gdzieś w ojczyźnie domu Bożym. Stare drzewa wokół małego cmentarza, później przygarbione domy, mały rynek, trzy, cztery uliczki — to jest Bolimów”1. Nie, to nie cytat z Baedekera z początków wieku. Słowa te napisał niemiecki oficer o nazwisku Wennrich, służący w 21 Rezerwowym Batalionie Strzelców.
O Bolimowie usłyszała cała ówczesna Europa, a nawet Ameryka; nazwa wsi Bolimów powracała w nagłówkach ówczesnych gazet. To właśnie tutaj żołnierze rosyjskich 1, 2 i 5 Armii dzielnie stawiali czoła jednostkom 9 Armii Niemieckiej, doskonale wyposażonej w najnowocześniejszą ówcześnie artylerię. Żołnierze rosyjscy dosłownie własnymi ciałami bronili Niemcom dostępu do znajdującej się o 60 kilometrów Warszawy. Dokonanie wyłomu w pozycjach nieprzyjaciela, umożliwiającego przerwanie frontu, rozciągającego się wzdłuż rzek Rawki i Bzury, pozostawało dla obu stron niewykonalne. Wielokrotne ataki na rozbudowane pozycje polowe, ponawiane dzień po dniu przez 9 Armię Niemiecką, najpierw pod dowództwem Augusta von Mackensena, a od 28 kwietnia 1915 roku dowodzoną przez księcia Leopolda Bawarskiego, prowadziły jedynie do niewielkich korekt linii frontu i ogromnych strat po obu stronach. Działania wojenne w rejonie Bolimowa były najintensywniejszymi na całym odcinku frontu, na którym operowała 9 Armia Niemiecka.
Front pod Bolimowem miał duże znaczenie dla niemieckiego dowództwa, o czym świadczyły wizyty cesarza Wilhelma II w lutym i czerwcu 1915 roku, jak i skierowanie do walki 36 Pułku Pionierów, mającego przeprowadzić na rosyjskie pozycje ataki chlorem. Do maja 1915 roku, kiedy wykonano pierwszy atak gazowy nad Bzurą i Rawką, obie strony były już mocno wyczerpane, a duża część pułków 9 Armii Niemieckiej została przeniesiona na inne teatry działań. Podobnie stopniała obsada linii rosyjskich. Wojna pozycyjna nie wymagała zaangażowania dużych sił. Dla dowództwa niemieckiego gaz wydawał się bronią, która mogła zmienić beznadziejną sytuację i otworzyć najkrótszą drogę do Warszawy. Gaz jako nowy środek walki przeszedł swój chrzest bojowy pod Ypres, co nastąpiło 22 kwietnia 1915 roku. Może zastanowić fakt, dlaczego armia rosyjska nie była przygotowana do obrony przed gazami, biorąc pod uwagę, iż tuż po Ypres kraje Ententy doskonale wiedziały, jakiego gazu użyto i w jaki sposób można się przed nim bronić.
W okolicach Bolimowa znalazły się w lecie 1915 roku sławy niemieckiej nauki: Fritz Haber, Otto Hahn, Erwin Madelung, Gustav Hertz — naukowcy, którzy zainaugurowali walkę chemiczną na froncie zachodnim. Mimo pewnego powodzenia ataków wykonanych za pomocą chloru, to nie jego użycie było czynnikiem decydującym o zwycięstwie wojsk niemieckich w Królestwie Polskim.
Bitwa pod Bolimowem nie była tylko starciem żołnierzy w różnych mundurach, zieleni feldgrau przeciw brązowym rosyjskim płaszczom. Należy bitwę rozpatrywać również jako starcie dwóch różnych systemów światopoglądowych i religijnych i bardzo odmiennych społeczeństw. Wyrazem tej odmienności było choćby budowanie na tyłach przez rosyjskich saperów typowych bani — łaźni, nieodzownego elementu życia w Rosji, przeniesionego w realia wojny okopowej. Do okopów Rosjanie zabierali też harmonie czy harmonijki ustne. W okopach rano wzdłuż całego frontu parzyli herbatę.
Wszystko to tworzyło w pewnych momentach ciekawą sytuację w wymiarze czysto ludzkim. Sprowadzenie zagadnienia do zaledwie starcia dwóch nacji — Niemców i Rosjan — byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem. W armii zarówno niemieckiej, jak i rosyjskiej znajdowali się katolicy, w tym Polacy, katolikiem był również drugi dowódca 9 Armii — książę Leopold Bawarski. W armii carskiej znaleźlibyśmy jeszcze muzułmanów oraz przedstawicieli innych wierzeń i nacji z azjatyckich regionów imperium.
Zatrzymajmy się przez chwilę nad ogólnym zarysem rekrutacji do armii obu walczących stron.
W armii rosyjskiej od 1874 roku służba czynna trwała 3 lata. W tym właśnie roku weszła w życie ustawa o powinności wojskowej. Początkowo służba wojskowa trwała 5 lat, potem skrócono ją do trzech. Warto zauważyć, że do roku 1834 długość służby czynnej w armii rosyjskiej wynosiła 25 lat, potem skrócono ją do 20 lat. Dopiero rząd cara Aleksandra II rozpoczął proces reorganizacji wojska. Wojsko przestało być izolowane od społeczeństwa. 25 lat służby powodowało, iż rodzina traciła kontakt z jej członkiem. Powinność wojskowa obejmowała mężczyzn pomiędzy 21 a 43 rokiem życia. Po zakończeniu trzyletniej służby czynnej żołnierz był przenoszony do rezerwy na okres 15 lat. Po okresie przebywania w rezerwie, poddany cara trafiał w razie mobilizacji do pospolitego ruszenia (między 39 a 43 rokiem życia)2.
Armia rosyjska była głównie armią chłopską (75% żołnierzy) z odnotowanym w roku 1911 ponad 40-procentowym odsetkiem niepiśmiennych. We wszystkich trzech armiach rosyjskich walczących wzdłuż Rawki i Bzury walczyli żołnierze rekrutowani w Warszawskim Okręgu Wojskowym. Okręg ten obejmował swoim zasięgiem wszystkie gubernie Królestwa Polskiego oprócz guberni Suwalskiej. W warszawskim okręgu stacjonowali żołnierze z VI Korpusu należącego do 2 Armii, XXIII Korpusu należącego do 5 Armii i XIX Korpusu z 1 Armii3. Armia rosyjska, kompletując dany pułk, przyjmowała, iż 3/4 pułku będą stanowili Rosjanie, a 1/4 inne narodowości. Dla przykładu dr Leszek Madej w swoim opracowaniu dotyczącym rosyjskiego garnizonu w Częstochowie podał skład narodowościowy stacjonującego tam pod koniec XIX wieku 7 pułku piechoty: 77,55% Rosjan, 0,15% Polaków, 9,32% Litwinów, 1,32% Finów, 4,11% Tatarów, 7,56% Żydów4. Jak widać, Cesarstwo Rosyjskie stosowało tę samą metodę rekrutacji i dystrybucji różnych nacji z dala od własnych domów w obrębie całego imperium. Ogółem w armii rosyjskiej wg narodowości w przededniu wojny służyło 75% Rosjan, Ukraińców i Białorusinów, 7% Polaków, 1% Litwinów, a pozostałe 10% miały stanowić inne narodowości5. Co ciekawe, o ile udział Polaków w jednostkach Warszawskiego Okręgu Wojskowego można określić jako symboliczny do momentu wybuchu wojny, to w momencie ogłoszenia mobilizacji, zgodnie z rosyjskimi wytycznymi dotyczącymi rekrutacji, powołano natychmiast pod broń rezerwistów zamieszkujących Królestwo Polskie. Liczebność wojsk Warszawskiego Okręgu Wojskowego wzrosła szacunkowo z dotychczasowych 240–250 tysięcy do około 500 tysięcy. Niestety, obecny stan wiedzy na temat mobilizacji wojsk rosyjskich nie pozwala na podanie sprawdzonej liczby opisującej, ilu Polaków służyło w rosyjskich mundurach.
Pod koniec XIX wieku w armii carskiej służyło 12% ludności Królestwa Polskiego. Dla przykładu w Warszawskim Okręgu Wojskowym w roku 1868 z 10 927 pozyskanych rekrutów wcielono do wojsk Warszawskiego Okręgu 1202, czyli 11%6. Można założyć, iż była to konsekwencja powstania styczniowego. Polskiego rekruta rozsiewano po całym terytorium Rosji w celu zmniejszenia ryzyka wybuchu kolejnego powstania.
Pewne jest, że Polacy służący w armii rosyjskiej również walczyli nad Rawką i Bzurą; niestety, ich nazwiska nie zachowały się na cmentarzach wielkiej wojny w rejonie, którego dotyczy niniejsza publikacja. Wynikało to głównie z użycia nietrwałego materiału do oznaczenia mogił żołnierzy rosyjskich — drewnianych krzyży.
Wspomnienie o naszych rodakach w armii rosyjskiej możemy znaleźć na kartach pamiętnika gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego, który w bitwie nad Rawką i Bzurą dowodził 14 Pułkiem Strzelców Syberyjskich. Generał pisał: „Miałem wśród mych oddziałów jedną kompanię Estończyków oraz dwie kompanje Łotyszów, kilkunastu Polaków i jednego Żydka”7. Powyższy cytat potwierdza tylko, iż w pułkach rosyjskich służyło o wiele mniej Polaków niż Rosjan czy innych nacji.
Polacy służyli również w jednostkach 9 Armii Niemieckiej w pułkach rekrutowanych z Pomorza, Śląska, Wielkopolski, Mazur. Wśród żołnierzy korpusu Landsturmu „Poznań” (korpus pospolitego ruszenia), zajmującego pozycje najpierw w Inowłodzu, a następnie nad Bzurą, znajdowało się wielu Polaków z Wielkopolski. Kazimierz Juszczak — żołnierz batalionu Landsturmu „Samter” (Szamotuły), wchodzącego w skład Korpusu „Poznań”, tak opisywał moment mobilizacji: „Dnia 6 sierpnia 1914 roku rano, o godzinie 8-mej, wyjechałem z Wronek w towarzystwie pp. Buszkiewicza Jana, Kitzmanna Ludwika, Kazińskiego Pawła, Straszewskich Maksymiljana, Antoniego i Juliana, Jankowiaka Szczepana, Budy Michała z Wróblewa oraz przeszło 600 Polaków z okolicy Wronek, w wieku 41–45 lat, należących do pospolitego ruszenia. […] O 6-tej wieczorem wyjechaliśmy z Szamotuł specjalnym pociągiem do Poznania, gdzie stanęliśmy o 8-mej wieczorem na głównym dworcu, skąd ruszyliśmy do koszar 6 pułku piechoty w Jeżycach. […] [Dnia następnego] punktualnie o 9-tej rano cały już bataljon pod nazwą «Batalion szamotulskiego pospolitego ruszenia Szamotuły», pod dowództwem podpułkownika Schluttera, składający się z 1005 ludzi, stał sformowany i podzielony na cztery kompanje”8.
Polsko brzmiące nazwiska pojawiają się w dużej liczbie na listach strat niemieckich pułków, wywodzących się z XVII Zachodniopruskiego Korpusu, mającego siedzibę w Gdańsku. Mowa tu o 128, 129, 175 pułkach piechoty oraz o 5 pułku grenadierów, następnie o II Korpusie rekrutującym się z Pomorza z siedzibą w Królewcu czy XX Korpusie z siedzibą w Olsztynie.
Polacy rekrutowani do armii niemieckiej byli rozpraszani w pułkach i poszczególnych kompaniach, w niewielkich liczebnie grupach. Szacuje się, że w armii niemieckiej służyło około 40% żołnierzy polskiego pochodzenia. W książce pt. Zarys historii Polski pod redakcją Janusza Tazbira podano liczbę 3,4 mln Polaków służących w armiach zaborczych w ciągu wojny, z czego 1,2 mln w armii rosyjskiej, 1,4 mln w armii austriackiej i 800 tysięcy w armii niemieckiej. Wyliczenie te nawet jeśli tylko szacunkowe, nie pozwalają zakładać, że na naszych ziemiach walczyli wyłącznie rodowici Niemcy, Austriacy i Rosjanie, a więc nacje obce, będące przez lata naszymi okupantami.
Rekrutacja do armii Cesarstwa Niemieckiego odbywała się w oparciu o okręgi korpusu (tzw. korpsbezirk). Okręgi odpowiadały terytorialnie albo prowincjom ówczesnych Niemiec, albo na okręg składały się części terytoriów dwóch sąsiadujących prowincji. Co interesujące w kontekście służby Polaków w armii niemieckiej — rekrutacja do korpusu z Poznania (Wielkiego Księstwa Poznańskiego), czyli okręgu V Korpusu, odbywała się także w oparciu o rekruta z innych okręgów. Jak to określił Janusz Dłużniakiewicz, autor opracowania o armii niemieckiej z 1916 roku, dotyczyło to również Alzacji i Lotaryngii i działo się tak „ze względów wewnętrznopolitycznych”9. W zamyśle władz niemieckich chodziło o rozwodnienie liczby Polaków czy Alzatczyków w liczbie rekrutów danego korpusu. Pomysł ten był więc częściowo podobny do sposobu rekrutacji w armii carskiej, ale nie angażował ogromnych sił i środków do przesuwania rekrutów w skali całego kraju. Służba wojskowa w armii niemieckiej trwała 2 lata (pomiędzy 20 a 22 rokiem życia). Następnie żołnierz przenoszony był do rezerwy (22–27 rok życia). Po zakończeniu 27 roku życia w razie mobilizacji trafiał do formacji obrony krajowej, czyli Landwehry. Starsi i młodsi (17–20 lat oraz 39–45 lat) trafiali w razie mobilizacji do pospolitego ruszenia (Landsturm). Sam Landsturm miał 2 kategorie wiekowe: Landsturm I (17–20 lat) oraz Landsturm II (39–45 lat).
Pułk piechoty armii niemieckiej liczył 3389 ludzi, składał się z 3 batalionów liczących po 1080 ludzi, w każdym 4 kompanie po 270 ludzi10. Pułk piechoty armii rosyjskiej liczył 4131 ludzi, składał się z 4 batalionów po 978 ludzi, każdy po 4 kompanie liczące 244 ludzi11.
Duże różnice między przeciwnikami widoczne były w wyszkoleniu żołnierzy z uwagi na liczbę ludzi piśmiennych i mających choćby elementarne wykształcenie. Łatwiej było wyszkolić osobę potrafiącą czytać, niż niepiśmiennego rosyjskiego chłopa. Chodziło choćby o możliwości przeczytania wszelkiego typu dokumentów, od regulaminów i instrukcji zaczynając, na obsłudze skomplikowanego sprzętu wojskowego kończąc. O ile w pierwszych dniach wojny różnice nie były aż tak widoczne, to już po jej rozpoczęciu różnica była dość drastyczna. W warunkach wojennych, kiedy do armii wciągano kolejne roczniki rezerwistów, na pełne szkolenie lub doszkalanie po prostu nie było czasu. W armii rosyjskiej dał się natychmiast zauważyć ogromny brak kadr oficerskich. Pisał o tym gen.
Józef Dowbor-Muśnicki, którego wspomnienia zostaną przytoczone w rozdziale pierwszym. Wynika to również z treści rosyjskich dokumentów archiwalnych. Na podobne braki w armii niemieckiej, stojącej nad Rawką, zwrócił również uwagę książę Leopold Bawarski. Będzie o tym jeszcze mowa w dalszej części książki. Pośród pułków niemieckich walczących nad Rawką i Bzurą, około 1/3 stanowiły pułki rezerwowe i to one przyjęły na siebie największy ciężar działań w rejonie Bolimowa. Po stronie rosyjskiej pułki rezerwowe stanowiły około 1/4, a największy ciężar działań poniosły głównie pułki strzelców syberyjskich, w następnej kolejności pułki pierwszego i drugiego powo-łania.
Broń strzelecka ręczna i maszynowa obu stron miała podobne parametry. Główna różnica pomiędzy obiema armiami przejawiała się w technice pola walki i niemieckiej przewadze w artylerii ciężkiej. Wiele przykładów wykorzystania tej przewagi znalazło się na kartach niniejszej książki.
Poprzez analogię do Ypres, bitwa pod Bolimowem jest czasem bardziej znana miłośnikom historii w zachodniej części Europy, niż u nas w Polsce. Zachodni historycy wymawiają nazwę Bolimów zaraz po Neuve Chapelle, Ypres czy Verdun.
Pierwsza moja książka na temat bitwy pod Bolimowem, wydana w roku 2010 przez wydawnictwo Fort, była właściwie wstępem do rozpoczęcia szerszych badań nad bitwą. Książka ta porządkowała pewne fakty, obalała mity, którymi obrosły ataki gazowe, a mnie dawała satysfakcję, wynikającą z uchronienia od zapomnienia kawałka historii. Niniejszą książkę należy traktować jako wydanie drugie rozszerzone i uzupełnione.
Nie da się opowiedzieć historii bitwy pod Bolimowem w oderwaniu od tła, jakim były działania 9 Armii Niemieckiej wzdłuż Rawki i Bzury, z uwagi na ich wzajemne powiązanie. Dlatego mimo tytułu sugerującego zawężenie tematu do Bolimowa, leżącego w centrum frontu 9 Armii, pozwoliłem sobie przedstawić obszerniej również ciekawsze działania na skrzydłach.
Dzięki otwarciu archiwów rosyjskich i pomocy pana Postnikova — potomka oficera służącego w 98 juriewskim pułku piechoty — udało mi się dotrzeć do wielu fascynujących dokumentów archiwalnych, za co bardzo dziękuję. Dokumenty te wzbogaciły niniejszą pozycję, jak i wiedzę na temat bitwy nad Rawką i Bzurą. Dokumenty te są jeszcze cenniejsze z uwagi na fakt, iż niemieckie historie pułkowe praktycznie nie zawierają żadnych informacji na temat rosyjskich pułków stojących w przeciwległych okopach. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że obie strony pozyskiwały wzajemnie jeńców, właśnie dla sprawdzenia, z jaką jednostką przeciwnika miały do czynienia. Na kilkadziesiąt tego typu wydawnictw, które miałem w ręku, wzmianki na temat strony rosyjskiej zawierały… cztery. Wielką pomocą okazały się również uzyskane z Bawarskiego Tajnego Archiwum pamiętniki księcia Leopolda Bawarskiego oraz dokumenty związane z wojskami wirtemberskimi z archiwum w Stuttgarcie. Niestety, próba dotarcia do najbardziej interesujących archiwów dotyczących działań XVII Korpusu, 49 Dywizji Rezerwowej i przede wszystkim 36 pułku pionierów skończyła się fiaskiem. Dokumenty te spłonęły podczas II wojny światowej w trakcie bombardowań Poczdamu, nie doczekawszy się opracowania.
Ostatnie słowo jeśli chodzi o bitwę pod Bolimowem nadal nie zostało powiedziane. Mam świadomość, iż w archiwach rosyjskich pozostają jeszcze setki metrów sześciennych dokumentów do zbadania, a w niniejszej pracy udało mi się przytoczyć zaledwie promil tego, co skrywają.
W chwili, gdy piszę te słowa (4 sierpnia 2014), od ponad miesiąca trwa projekt naukowy pod patronatem Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie pt. „Archeologiczne przywracanie pamięci o wielkiej wojnie. Materialne pozostałości życia i śmierci w okopach na froncie wschodnim oraz stan przemian krajobrazu pobitewnego w rejonie Rawki i Bzury (1914–2014)”. Projekt, którego kierownikiem jest dr Anna Zalewska, jest finansowany przez Narodowe Centrum Nauki i zakończy się w 2018 roku. W ramach projektu obok nieinwazyjnych i inwazyjnych badań archeologicznych zostaną podjęte próby dotarcia do kolejnych archiwaliów rosyjskich i niemieckich. Spodziewam się, że dzięki projektowi, który nie ma precedensu w dotychczasowych kierunkach działań polskiej nauki i archeologii, będziemy o bitwie i ludziach biorących w niej udział wiedzieć dużo więcej niż do tej pory.
W całej niniejszej książce będą pojawiały się odniesienia do map Karte des Westlichen Russlands wydanych w 1915 roku jako najbardziej aktualnych w stosunku do okresu, w którym prowadzone były działania nad Rawką i Bzurą. Nazwy miejscowości celowo zapisane są pisownią występującą na ww. mapach. W przytoczonych tekstach rosyjskich, w których zastosowano datowanie wg kalendarza juliańskiego, w nawiasach podałem datę wg kalendarza gregoriańskiego. Zapraszam do lektury.
Październik–grudzień 1914. Preludium wojny pozycyjnej
Bitwa pod Bolimowem, a szerzej bitwa nad Rawką i Bzurą, zwana też „bitwą czterech rzek”, trwała od drugiej połowy grudnia 1914 do połowy lipca 1915 roku. Przyczyn bitwy pod Bolimowem należy szukać jeszcze w działaniach wojennych prowadzonych w Królestwie Polskim w październiku 1914 roku, gdy zgodnie z planem Hindenburga 9 Armia Niemiecka wkroczyła na ziemie polskie znajdujące się pod rosyjskim zaborem.
Początkowo niemiecki plan wojny przewidywał pokonanie wojsk francuskich przy jednoczesnym zabezpieczeniu obrony Prus Wschodnich. Rosjanie z kolei zobowiązani sojuszem z Francją rozważali dwa kierunki ataku: na Prusy Wschodnie, lub z terenów ziem polskich znajdujących się pod zaborami w stronę Berlina. Plany mocarstw rozminęły się jednak z rzeczywistością. Niemieckie postępy we Francji zatrzymane zostały w bitwie nad Marną, a rosyjskie uderzenie na Prusy Wschodnie skończyło się dotkliwą porażką i zniszczeniem rosyjskich armii. Niemieckie Naczelne Dowództwo postanowiło wykorzystać chwilowe ogołocenie z rosyjskich wojsk obszaru pomiędzy ujściem Bugu i Sanu do Wisły. Wojska rosyjskie były zajęte na północy obroną przed Niemcami, a na południu natarciami na wojska austro-węgierskie w Galicji na Lwów i w stronę Krakowa. W ten sposób narodziła się koncepcja wspólnego natarcia niemiecko-austriackiego, zwanego później operacją warszawsko-dęblińską. Natarcie miało odciążyć wojska austriackie w Galicji. Początkowa koncepcja Naczelnego Dowództwa wzmocnienia Austriaków dwoma korpusami ewoluowała w obliczu dużych strat austriackich. W celu pomocy sojusznikowi Niemcy zamierzali utworzyć nową armię. Z części sił dotychczasowej 8 Armii Hindenburga została utworzona 9 Armia Niemiecka. Jej dowództwo również objął Hindenburg, natomiast dowództwo 8 Armii powierzono gen. von Schubertowi12. 9 Armia Niemiecka została skoncentrowana na północ od Krakowa i 28 września była już gotowa do działań zaczepnych13. Armia ta, do której należała Grupa Mackensena, składała się z pięciu korpusów: XI, XVII, XX, Rezerwowego Korpusu Gwardii, Korpusu Landwehry oraz 8 Dywizji Kawalerii14. Dodatkowo armię wzmocniono jeszcze korpusem śląskiej Landwehry Woyrscha i korpusem Frommela15. Grupa Mackensena, dowodzącego XVII Korpusem, składała się z pięciu i pół dywizji piechoty oraz dwóch dywizji kawalerii. 1 Armia Austriacka pod dowództwem gen. Dankla miała nacierać w składzie 3 korpusów. Rosyjskie Naczelne Dowództwo (Stawka) zorientowało się, iż koncentracja jednostek niemieckich musi oznaczać przygotowanie do uderzenia na odcinek środkowej Wisły i rozpoczęła wzmacnianie swoich wojsk w rejonie Warszawy i Dęblina. Zdaniem gen. Hoffmanna, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, wódz naczelny rosyjskich armii, postanowił rozprawić się najpierw z jednostkami 9 Armii pod Warszawą, a następnie wrócić do walk z Austriakami. W tym celu 14 korpusów walczących z wojskami austro-węgierskimi na południu zaczęto przerzucać na linię Warszawa–Modlin16. Zadaniem 9 Armii było opanowanie przepraw na Wiśle i atak na północne skrzydło rosyjskiego frontu w Małopolsce. Po stronie rosyjskiej w rejonie Warszawy znajdował się XXVII Korpus wzmocniony 2 dywizjami kawalerii, a w Dęblinie załoga twierdzy i nad Nidą Korpus Kawalerii gen. Nowikowa. Ofensywa niemiecka przebiegała początkowo pomyślnie, ponieważ na terenie natarcia znajdowało się tylko kilka dywizji kawalerii, ale Austriacy nacierający na prawym skrzydle Niemców już od początku operacji napotykali na trudności. Wydzielony oddział gen. Desala został zdziesiątkowany pod Opatowem, a tysiące żołnierzy austriackich pomaszerowało do rosyjskiej niewoli17.
Do 8 października lewe skrzydło 9 Armii dotarło do linii Zgierz–Łódź, mimo prób powstrzymania przez 4 Armię Rosyjską. Hindenburgowi nie udało się jednak zagrozić wojskom rosyjskim w Małopolsce. Siły, którymi rozporządzał Hindenburg, były wielokrotnie mniej liczne — 200 tysięcy do 600 tysięcy Rosjan, z których 450 tysięcy stało za osłoną, jaką dawała Wisła18. Działania Hindenburga cechowała absolutna elastyczność i umiejętność dostosowania planu do zmieniających się warunków. Z braku możliwości natarcia na Małopolskę, Hindenburg skierował uderzenie 9 Armii na Warszawę, mając nadzieję na zablokowanie przepraw przez Wisłę. Była to decyzja o tyle nieszczęśliwa, że Hindenburg nie znał wielkości sił, z którymi miał się zmierzyć. Oczywiście dowództwo niemieckie było świadome przemieszczania się wojsk rosyjskich na północ, jak pisał gen. Hoffmann: „zauważyliśmy tylko, że stacje radiotelegraficzne korpusów rosyjskich zgłaszały swe miejsca postoju coraz to dalej, z czego wnosiliśmy, że znaczne siły rosyjskie przesuwają się za Wisłą ku północy”, lecz gen. Ludendorff w tym czasie miał informacje o 60 tysiącach chorych i rannych żołnierzach rosyjskich przebywających w Warszawie po walkach w Prusach Wschodnich19.
Bitwa pod Warszawą, w którą uwikłana była grupa Mackensena, trwała od 9 do 17 października. Naprzeciwko wojsk Mackensena stały 2 i elementy 5 Armii Rosyjskiej, które rozpoczęły nieudaną przeprawę pod Górą Kalwarią. Nieudaną, gdyż w dyspozycji armii nie było materiału do budowy mostów. Gdy saperzy most postawili, okazało się, że właściwie już jest niepotrzebny, bo Niemcy przeszli do energicznego natarcia, w wyniku którego 2 Armia musiała zacząć cofać się pod osłonę przestarzałych już wtedy warszawskich fortów. 5 Armia wróciła na drugą stronę Wisły… niszcząc dopiero co zbudowany most, by uniemożliwić przejście Niemcom20. 2 Armia przeszła do natarcia 13 października, wzmocniona nowymi jednostkami. Przeciwko grupie Mackensena ruszyły: XXVI Korpus, Korpus Kawalerii Nowikowa, II Syberyjski Korpus Strzelców, IV i I liniowe, I Syberyjski Korpus Strzelców, a naprzeciw niemieckiego XX Korpusu ruszył XIX Korpus21.
Bitwa pod Warszawą w dniach 14–17 października, na linii od Błonia do Piaseczna, wyczerpywała obydwie strony. Hindenburg nie tylko nie otrzymał posiłków, na których ściągnięcie z Prus Wschodnich liczył, ale wsparcia odmówili również Austriacy. Conrad von Hötzendorf, dowódca austriackiego sztabu generalnego, kategorycznie odmówił „mieszania wojsk”22. Austriacy zgodzili się jedynie na przeniesienie wojsk niemieckich spod Dęblina na zachód, wskutek czego Rosjanie, wchodzący w lukę pozostawioną po jednostkach niemieckich, zderzyli się z wojskami austriackimi, które w rezultacie kilkudniowych walk odepchnęli od Dęblina. Z uwagi na możliwość oskrzydlenia z rejonu Modlina i brak możliwości wywalczenia powodzenia z przeważającymi siłami Rosjan, Hindenburg zdecydował o wycofaniu 9 Armii spod Warszawy. Odskok od nieprzyjaciela wykonano 19 października23. Tego dnia z rejonu Warszawy wyszło rosyjskie uderzenie dwunastu i pół dywizji piechoty oraz pięciu dywizji kawalerii. Grupa Mackensena uchyliła się jednak od walnej bitwy z nadchodzącymi korpusami syberyjskimi i po sprawnym oderwaniu się od przeciwnika wycofała się spod Warszawy na linię Łowicz–Skierniewice–Rawa–Nowe Miasto–Białobrzegi24. Rosyjskie uderzenie na lewe skrzydło 9 Armii trafiło w próżnię. Nowej linii obrony 9 Armii również nie udało się utrzymać. Prawe skrzydło niemieckie, znajdujące się na południe od Pilicy, nie mogło zmienić swojego położenia, gdyż dalsze jego działania uzależnione były od poczynań Austriaków w rejonie dęblińskiej twierdzy. Jednostki lewego skrzydła 9 Armii, cofając się, niszczyły na drodze odwrotu drogi, mosty i tory kolejowe. Spodziewany rosyjski pościg tym samym został znaczenie spowolniony. Tymczasem jednostki 1 Armii Austriackiej wykonały natarcie na wychodzące z Dęblina rosyjskie siły. Bitwa stoczona w rejonie twierdzy pomiędzy 22 a 26 października obnażyła słabość Austriaków, ich natarcie w rejonie Kozienic zmieniło się w klęskę25. Niemieckie dowództwo wysłało nawet w rejon Kozienic Rezerwowy Korpus Gwardii, nie mogło to już jednak zmienić położenia ani decyzji Austriaków o odwrocie. Do tego Austriacy zachowali się dość tchórzliwie. Gen. Max Hoffmann z pewną irytacją wspominał: „Dnia 27, koło godziny 1 po południu, zgłosił się do mego telefonu starszy szeregowiec naszego oddziału telefonicznego […], powiedział mi, co następuje: «Przed chwilą podsłuchałem rozkaz przesłany przez dowództwo armii austriackiej, który prawdopodobnie będzie pana obchodził — 1 Armia Austriacka ma natychmiast rozpocząć odwrót, jednakowoż przed godziną 6 wieczorem nie wolno zawiadomić o tem niemieckiego Rezerwowego Korpusu Gwardii»”26.
Roman Borzęcki w swojej pracy o roli twierdz i umocnień w kampanii 1914/1915 podsumował w kilku punktach operację warszawsko-dęblińską, podkreślając, iż niewielkie siły niemieckie angażowały siły rosyjskie posiadające ogromną przewagę. Do fiaska rosyjskiego sukcesu przyczynił się brak środków przeprawowych do forsowania Wisły, brak umiejętności jednoczesnego wprowadzenia do walki oddziałów: 2, 5, 4 i 9 Armii, brak umiejętności skupienia ich w decydującym momencie bitwy, fatalne dowodzenie gen. Scheidemanna, dowódcy 2 Armii Rosyjskiej27.
Co do przyczyn klęski wojsk austriacko-niemieckich, w historiografii obydwu krajów widać pewien spór i przenoszenie ciężaru odpowiedzialności to na jedną, to na drugą stronę. Gen. Hoffmann uważał, iż przyczyną nieudanego uderzenia na Warszawę było niespisanie się wojsk austriackich na południe od Wisły. Stojące tam jednostki rosyjskie miały być osłabione przez wyciągniecie części sił w rejon Warszawy. Pewne jest, że 28 października 1914 roku wobec 40 dywizji rosyjskich stały na lewym brzegu Wisły 24 dywizje niemieckie. Widać więc było, iż Hindenburg nie docenił przeciwnika28. Rosjanie ścigali 9 Armię Niemiecką aż pod Włocławek. Nie mogli jednak walczyć w znacznym oddaleniu od linii kolejowych i zaopatrzenia. Ofensywa rosyjska utraciła impet. Hindenburg nie tylko ewakuował 9 Armię, ale od razu przygotował pułapkę na rosyjskie armie, które w pogoni za Niemcami wystawiły tym samym swoje skrzydło na atak od strony Torunia. Zgodnie z dyrektywą Stawki armie rosyjskie miały zaprzestać pościgu i umocnić się na zajętych pozycjach. Jednostki rosyjskie donosiły, iż w oddaleniu o 120 kilometrów od własnych linii kolejowych nie mogą prowadzić dalej pościgu29. Było to na rękę Hindenburgowi, którego wojskom już nikt nie zagrażał. Stawka, uznając działania w rejonie środkowej Wisły za zakończone, postanowiła kontynuować natarcia nad Sanem i w Prusach Wschodnich30. Teraz główne uderzenie skoncentrowanych 9, 4 i 5 Armii Rosyjskich mogło spaść na uprzemysłowiony Śląsk. Pozostałe armie, 2 i elementy 1 Armii Rosyjskiej, mogły iść w kierunku na Poznań. Stawka utworzyła 1 Armię Rosyjską 24 października. Tak naprawdę przemianowano dawną 1 Armię, która uprzednio połączyła się z 10 Armią — pod jej nazwą. W skład nowej 1 Armii weszły: VI Korpus, I Korpus Turkiestański, V i VI Korpusy Syberyjskie, 6 i 4 Dywizje dońskich kozaków31. Armią dowodził pochodzący z Estonii Paul von Rennenkampf.
Utrata uprzemysłowionego Śląska mogłaby mieć daleko idące konsekwencje dla niemieckiej gospodarki. Rosyjskie uderzenie na Śląsk jednak nie nastąpiło. Jednocześnie 2 Armia Rosyjska wystawiła swoje prawe skrzydło na niemieckie uderzenie. Właśnie to prawe skrzydło zamierzał zaatakować i zniszczyć Hindenburg, lecz cel, jaki stawiał przed 9 Armią, był na granicy wykonalności. Armia miała rozbić lewoskrzydłowe jednostki rosyjskie i odepchnąć je od Warszawy, a następnie zepchnąć na Dęblin, co miało spowodować wymuszenie na Rosjanach cofnięcie frontu32. Przy braku inicjatywy rosyjskiej dalsze działania nastąpiły już na warunkach podyktowanych przez Niemców.
Pod Toruniem, na skrzydle rosyjskich armii, rozpoczęła się operacja wzmacniania 9 Armii Niemieckiej, zajmującej pozycje pomiędzy Wisłą i Wartą, dodatkowymi jednostkami: I Korpusem Rezerwowym i XXV Korpusem Rezerwowym33. Na siły 9 Armii złożyły się: XI, XVII, XX — aktywne korpusy; I, XXV — korpusy rezerwowe; I i III Korpusy Kawalerii; 3 Dywizja Gwardii. Dodatkowo 9 Armii podporządkowano: II Korpus, 1 Dywizję Piechoty, Korpus Dickhuth, Korpus Poznań oraz Korpus Wrocław34.
Dnia 2 listopada 1914 roku Mackensen przejął dowodzenie nad 9 Armią Niemiecką, natomiast Paul Hindenburg został dzień wcześniej głównodowodzącym frontu wschodniego35. Pierwszym zadaniem Mackensena było odrzucenie Rosjan spod granicy niemieckiej i natarcie w stronę Łodzi. 11 listopada 1914 roku niespodziewane uderzenie wzmocnionej 9 Armii Niemieckiej, wykonane spod Torunia, spadło na 2 Armię Rosyjską Scheidemanna. Niemieckie natarcie przełamało lewe skrzydło rosyjskiego frontu północno-zachodniego. Niemcy odnieśli błyskotliwe sukcesy w bitwach pod Włocławkiem i Kutnem. Lewe skrzydło 9 Armii oparte zostało o Wisłę, prawe chronione było przez 2 Armię Austriacką i Grupę Woyrscha. Krwawa bitwa łódzka pomiędzy 9 Armią Niemiecką a jednostkami 1, 2 i 5 Armii Rosyjskich toczyła się w dniach 17–25 listopada 1914 roku36. Niemcom nieomal udało się otoczyć i wciągnąć w pułapkę 6 rosyjskich korpusów należących do 2 Armii Rosyjskiej37. Tymczasem poprzez wejście pomiędzy oddziały niemieckie Rosjanom udało się odciąć i otoczyć XXV Korpus Rezerwowy, 3 Dywizję Gwardii i Korpus Kawalerii Richthofena38. Desperacka próba przebicia się grupy Scheffera (49 i 50 Rezerwowa Dywizja oraz 3 Dywizja Gwardii) pod Brzezinami spod Rzgowa na Gałków odniosła powodzenie. Pierścień okrążenia przy braku ubezpieczenia ze strony rosyjskiej został rozerwany, co otworzyło możliwość manewru armii niemieckiej.
Według przechwyconego przez Niemców rozkazu telegraficznego, Rosjanie, pewni swojego sukcesu, przygotowali uprzednio w Warszawie 60 pociągów do wywozu spodziewanych jeńców i materiału wojennego39. Od momentu zakończenia operacji łódzkiej działania wojenne przesuwały się coraz bliżej Rawki, stopniowo tracąc swoją gwałtowność. Oficjalny komunikat niemiecki obwieszczał zdobycie w walkach w okolicy Łodzi i Łowicza 40 tysięcy jeńców, 70 dział, 160 wagonów amunicji, 156 karabinów maszynowych. Straty niemieckie w bitwie o Łódź wyniosły 9465 zabitych40.
Operacja łódzka mimo ogromnego rozmachu została bitwą nierozstrzygniętą. Niemcom nie udało się zniszczyć rosyjskich jednostek w łuku Wisły. Cel niemieckiego natarcia był błędnie interpretowany przez dowództwo rosyjskie, które sądziło, iż chodziło o natarcie na Warszawę. W rezultacie rozkazy dla jednostek rosyjskich wydawane były według fałszywych przesłanek.
Georgij Korolkow w swoim wyczerpującym opracowaniu dotyczącym bitwy łódzkiej najpełniej opisał przyczyny rosyjskiego niepowodzenia41. Korolkow na pierwszym miejscu postawił nieprzygotowanie rosyjskich armii do bitwy — w kontraście do mniej licznej, ale przygotowanej armii niemieckiej. Do czynników kształtujących nieprzygotowanie Rosjan autor zaliczył: niedobór żołnierzy, braki karabinów maszynowych, słaby zwiad lotniczy (11 samolotów we wszystkich 3 armiach), brak karabinów, amunicji, braki koni — na uzupełnienia strat, luki w zaopatrzeniu42. Błędy dowodzenia i działanie według planów niepasujących do toczących się działań — to był błąd drugi, który zaowocował wyjściem grupy Scheffera z okrążenia. Warto tu zacytować autora: „Reasumując, dowodzenie generała Ruzskiego i jego sztabu może służyć za przykład tego, jak mając przewagę, przegrać bitwę”43.
Straty rosyjskie w operacji łódzkiej z wyjściowego stanu 1, 2 i 5 Armii, liczącego 341 738 piechoty i 25 636 kawalerii, Korolkow oszacował na 282 002 piechoty i 5266 kawalerii44 (w pojęcie strat wpisani zostali zabici, ranni, niezdolni do walki).
Położenie 9 Armii w dniu 26 listopada było następujące: na północ od Łodzi XVII Korpus, koło Strykowa XX Korpus, na zachód od Głowna XXV Korpus Rezerwowy sąsiadujący z Korpusem Kawalerii Richthofena, na północnym brzegu Bzury: I Rezerwowy Korpus, 52 Brygada Piechoty z Korpusu Fabecka znajdowała się w Gostyninie45.
W dniu 29 listopada 1914 roku doszło w Siedlcach do narady księcia Mikołaja Mikołajewicza z dowodzącymi frontami gen. Ruzskim i gen. Iwanowem, szefem sztabu gen. Januszkiewiczem i dowódcami poszczególnych armii46. Narada dotyczyła między innymi dalszych możliwości mobilizacyjnych armii rosyjskiej, braków kadrowych, braków w uzbrojeniu i wyposażeniu. Wyczerpane operacją łódzką jednostki potrzebowały uzupełnień, te jednak mogły pojawić się dopiero w okolicach marca i kwietnia 1915 roku47. Omówiono zagrożenie ze strony przerzucanych z frontu zachodniego jednostek niemieckich przybywających stopniowo na front wschodni. Podjęto dwa najważniejsze dla dalszego losu działań wojennych w rejonie Łodzi ustalenia. Po pierwsze gen. Paula Rennekampfa, dowódcę 1 Armii, zastąpiono gen. Litwinowem (ze skutkiem od 30 listopada), natomiast Siergieja Scheidemanna — dowódcę 2 Armii zastąpiono gen. Władimirem Smirnowem. Po drugie przyjęto plan gen. Ruzskiego mający na celu skrócenie frontu i oparcie go o linie rzek: Bzury, Rawki, Pilicy i Nidy48. Położenie to miało dawać doskonałe oparcie dla ufortyfikowanych pozycji, jednocześnie znajdując się w niedużej odległości od Warszawy. Rzeki miały zostać wykorzystane jako przeszkody terenowe. Dodatkowo wyższe brzegi Rawki i Bzury po stronie wschodniej stanowiły naturalny bastion, w który miały być wbudowane pozycje polowe. Atutem takiego rozwiązania była dobra komunikacja za pomocą dwóch linii kolejowych, prowadzących do Warszawy: Łowicz–Warszawa oraz, jedynej w Królestwie Polskim o europejskim rozstawie szyn, linii kolei warszawsko-wiedeńskiej, przebiegającej w rejonie działań od Łodzi, przez Skierniewice do Warszawy. Obie linie mogły wydatnie wspomagać zaopatrzenie walczących armii.
Wojsko okopane na pozycjach mogło długo stawiać opór, nie angażując dużej ilości sił, jak i czekać na niezbędne rezerwy. Na niekorzyść Rosjan działał jednak czas — na rozbudowanie pozycji polowych potrzeba było 7–10 dni.
W końcu listopada i na początku grudnia 9 Armia Niemiecka została zasilona dodatkowymi jednostkami. Z frontu zachodniego przybyły: 47 Dywizja Rezerwowa — od razu znalazła się w grupie gen. Remusa von Woyrscha (Armeeabteilung Woyrsch), będącego pod komendą austriacką, XXIV Korpus Rezerwowy gen. Friedricha Gerocka, III Korpus Rezerwowy gen. Hansa von Beselera, XIII Korpus Rezerwowy gen. Maxa von Fabecka. Według gen. Buata, następujące dywizje zostały przeniesione z frontu zachodniego: 3 i 4 Dywizje Piechoty w listopadzie 1914, następnie: 5, 6, 25, 47 Dywizje Rezerwowe, 26 Dywizja Piechoty, 2, 4, 5, 6, 8, 9 Dywizje Kawalerii w grudniu 1915 roku49. Siły niemieckie w rejonie Łodzi wzrosły do 22 dywizji, czyli o 50% w stosunku do listopada 1914 roku50.
W dniach 30 listopada–17 grudnia toczyły się krwawe walki na linii Łowicz–Sanniki. 1 i 2 Armie Rosyjskie przeszły do działań opóźniających, mających na celu zabezpieczenie ewakuacji Łodzi, określane również jako „druga bitwa łódzka”51. W trakcie tych działań 2 Syberyjska Dywizja Strzelców poniosła straty sięgające aż 60% stanu52. Jednostki niemieckie nacierały od Łowicza do Sochaczewa w celu wybicia korytarza pomiędzy miastami, co umożliwiałoby wykonanie dalszych natarć ku Wiśle lub Skierniewicom. Rosjanie nie pozostawali jednak bierni.
30 listopada dowództwo rosyjskiego frontu północno-zachodniego nakazało natarcie na jednostki I Korpusu Rezerwowego, zajmującego pozycje na linii Sobota–Niedźwiada. Natarcie miały wykonać elementy 55 i 4 DP oraz resztki 2 Turkiestańskiej Brygady. Według dziennika bojowego 55 DP położenie sił rosyjskich w rejonie Łowicza było następujące: „[…] gen. Kołpikow [część 2 Turkiestańskiej Brygady] powinien był nacierać w zachodnim kierunku; gen. Nardczeti (1 br. 4 Dyw. Piech.) zajmuje pozycje na linii od drogi Łowicz–Błędów przez Goleńsko na południe w części wsi Klewków do rzeki Słudwia, Turkiestancy (resztki) Otolice–Ostrów–Świące. My — Strugienice z trzema bateriami między Bocheń i Świące; 2 Brygada z 4 Dywizji Piechoty wsie Wierznowice–Urzecze–Sobota”53.
4 DP Mileanta miała nacierać przez Strumienice i Zduny na Retki. Przeciwnik przed nią znajdował się na linii Zduny–Niedźwiada. Baterie artylerii 55 Artyleryjskiej Brygady miały utrzymywać przeciwnika pod ogniem na wschód od Maurzyc, pomiędzy rzekami Słudwia i Bzura. Natarcie zmieniło się szybko w serię niefortunnych zdarzeń i załamało się:
„Ranek 17 (30) listopada był silnie mglisty; bój zaczął się koło 10 rano karabinową strzelaniną na całym froncie dywizji, bardziej ożywionym po stronie Maurzyc. Dowódca 217 pułku (prawa flanka dywizji) komunikował, że przeciwnik okrąża go z prawej strony. Artylerii naszej słychać nie było; po stronie turkiestańców zupełna cisza. Na wypadek «jakiejś niespodzianki z prawej strony» jeszcze o g. 9.30 wzdłuż prawego brzegu i w ogólnym kierunku do brodu skierowany został batalion (słaby co prawda) 220 pułku z zadaniem przeprawienia się na prawy brzeg, występem za flanką 217 pp, by go zabezpieczyć. Rozszalał się ogień karabinowy i maszynowy; obserwatorzy z młyna donosili, że w krzakach bardziej na południe Bzury widoczni Niemcy. Wysłano jeszcze jeden batalion 220 pułku (Mileant był blisko — zakomunikował o tym przez telefon) — trochę bardziej na południe, żeby wziąć z flanki tych Niemców, którzy mogli wychodzić z krzaków w kierunku Bochenia.
Wkrótce żywy karabinowy ogień rozległ się zupełnie blisko — w ogrodzie młyna i na froncie tego ponownie wysłanego batalionu, przyszło doniesienie, że dowodzący nim kapitan Kałasznikow zabity, a sam batalion wycofał się i odchodzi do Bochenia.
Z lewej strony było cicho. Zwłaszcza niepokoiła nieobecność ognia artyleryjskiego z naszej strony. Posłani łącznicy nie wracali, a Mileant nie nacierał”54.
Dopiero około godziny 12.00 dywizja Mileanta rozpoczęła natarcie, lecz po chwili jej jednostki ostrzelane szybkim ogniem szrapnelowym rzuciły się do ucieczki. Pozostałe na placu boju pułki zaczęły się wycofywać, część żołnierzy poddawała się:
„Żołnierze oddawali się do niewoli. Tak poddała się duża część 217 pułku, który przybył na miejsce. Dowódca pułku, pułkownik Naumowski, który próbował osobistym przykładem «przemówić do rozumu» żołnierzy, sam został «przekazany w niewolę». Tak poddała się połowa ludzi wysłanego do brodu batalionu i batalionu Kałasznikowa [220 pułk]. Gdzie byli oficerowie, tam jeszcze te drugorzędne wojska jakoś biły się, trzymały i ostrzeliwały się przynajmniej; gdzie ich było bardzo mało lub nie było wcale — tam poddawali się do niewoli bez jakiegokolwiek oporu”55.
Jak się później okazało, artyleria 55 DP milczała lub ostrzeliwała teren daleko za linią działań z dwóch absurdalnych przyczyn. Rozkaz wspierania natarcia dotarł do dowództwa 55 Brygady Artylerii nad ranem, gdy było jeszcze ciemno. Zabrzmi to teraz kuriozalnie, ale dowódca brygady podobno nie mógł z powodu ciemności odczytać rozkazu. Kiedy już było to możliwe, to zabrakło czasu na skompletowanie i ściągnięcie na odcinek natarcia baterii artylerii, z których część znajdowała się za Łowiczem, a część w Skierniewicach! Zamieszanie powiększyły jeszcze polecenia Mileanta, który niezorientowany w sytuacji dwa razy kazał zmienić stanowiska baterii oraz błędnie określił ich sektory ognia. Nie był to niestety koniec działań zaczepnych rozpoczętych w tak nieudany sposób.
Łowicz — węzłowy punkt dla ruchu kolejowego pomiędzy Warszawą a Toruniem — oraz jego okolice stały się na 2 tygodnie areną szczególnie zaciętych walk. Dowództwo rosyjskiego frontu północno-zachodniego zdało sobie sprawę z roli Łowicza jako węzła kolejowego, który mógł oddać wielkie usługi armii mającej go w swoim ręku. Sam teren działań był trudny, obfitujący w dużą ilość podmokłych łąk, rozlewisk, rowów melioracyjnych i rzeczek.
Tymczasem gen. Ruzski w reakcji na niemieckie natarcie i poprawnie identyfikując jego kierunek, przerzucił z Wyszkowa do Sochaczewa II Korpus Kaukaski gen. Miszczenki. Rozpoczęły się kilkudniowe walki, toczone przez niemiecki XXV Korpus Rezerwowy w rejonie Głowna, które zostało zdobyte 1 grudnia. Natarcie niemieckiej 50 RD zatrzymało się na linii rzeki Mrogi56. 2 grudnia w rejonie Łowicza atakowały 3 niemieckie dywizje: oddziały 36 RD nacierały na linii Strumienice–Zduny, przekroczyły rzekę Słudwię na wysokości Retek. Na jej lewym skrzydle nacierała 1 RD (na linii Retki–wzgórze 105–Duplice Małe). Na lewo od 1 RD nacierała 1 DP, na odcinku Chąśno–Skowroda57. Niemcom udało się zdobyć zaledwie od 500 do 1000 metrów terenu. Tymczasem Rosjanie kontratakowali 3 grudnia na centrum 9 Armii na froncie XX Korpusu, 3 Dywizji Gwardii w okolicach Niesułkowa oraz XXV Rezerwowego Korpusu. Ataki w gęstych kolumnach na pozycje niemieckie przyniosły I Korpusowi Piechoty i II Korpusowi Syberyjskiemu jedynie ciężkie straty58. Na rozkaz gen. Ruzskiego jednostki 1 Armii jeszcze raz przeszły do z góry skazanego na niepowodzenie natarcia. Między innymi 5 oraz 6 grudnia Rosjanie próbowali odebrać utracone Głowno. Ataki rozbiły się o pozycje niemieckie w silnym ogniu niemieckiej artylerii.
W tym samym czasie 36 RD, 1 RD i 1 DP kontynuowały natarcie na Łowicz. Atak nie posuwał się do przodu. Artyleria rosyjska okazała się w końcu w rejonie Łowicza silniejsza od niemieckiej i skutecznie zatrzymała niemieckie natarcie59.
W nocy z 5 na 6 grudnia nastąpiła ewakuacja Łodzi, nadzorowana z Koluszek przez gen. Plehwe60. Ewakuowano rannych i sprzęt wojskowy, jak również zapasy z łódzkich fabryk włókienniczych. Dnia 6 grudnia 1914 roku XI Korpus Piechoty wkroczył do Łodzi61. Niemcy w oficjalnych komunikatach donosili o zdobyciu 160 dział, 220 karabinów maszynowych, 80 tysięcy jeńców, w tym 531 oficerów62. Korpusy XI i XVII doszły do linii Tuszyn–Wola Rakowa–Nowosolna bez walki63. Przeciwnik ustępował pola.
W dniu 6 grudnia położenie 9 Armii przedstawiało się następująco: od północy na lewym skrzydle, od Wisły do okolic Kiernozi, znajdował się XIII Korpus Fabecka, następnie I Korpus Rezerwowy Morgena — nacierający na Łowicz, do miejscowości Sobota nad Bzurą. Po drugiej stronie Bzury na środku: Korpus Kawalerii Richtchofena, XXV Korpus Rezerwowy Scheffer-Boyadela w okolicy Głowna, XX Korpus von Scholtza na północ od Łodzi, XI korpus Plüskowa na wschód od Łodzi, XVII Korpus von Pannewitza na zachód od Łodzi. Na prawym skrzydle II Korpus Linsingena, XXIV Korpus Gerocka i Grupa Frommla64.
Uporczywe walki o Łowicz okazały się bardzo wyczerpujące dla i tak niezbyt silnego korpusu Morgena. W historii 1 Rezerwowej Dywizji odnotowano: „Od I Korpusu Rez. wymagano ogromnie wiele i dokonał on również ogromnie wiele. Po wyczerpujących marszach i walkach musiał on liczyć sam na siebie, nie mając ani z prawej, ani z lewej strony styczności z innymi oddziałami i stojąc wobec przeciwnika, który cały czas się wzmacniał i swoją przewagą sprawiał coraz to nowe trudności. Zbyt słaby liczebnie, aby móc utworzyć front obrony, Korpus musiał albo ciągle odpierać wdzierającego się przeciwnika, albo też trwać na pozycji obronnej. […] Pozycja dywizji, która rozciąga się od nasypu kolejowego pod Świeryżem, poprzez południowy skraj Maryjska do północnego końca Goleńska, ma kilka niedostatków: prawe skrzydło narażone na ogień oskrzydlający i bagienną łąkę na odcinku 1 pułku. Nadarza się jednak możliwość dokonania zluzowań i zapewnienia wojsku przez jakiś czas pewnego spokoju”65.
Jeszcze 11 grudnia, wobec ciągłego naporu Niemców, sztab 2 Armii Rosyjskiej wydał swoim jednostkom rozkaz bezwzględnego utrzymywania pozycji. Rozkaz ten, będący wyrażeniem woli Stawki, nie współgrał jednak z siłami i środkami technicznymi obu stron:
„Zwiad ustalił, że Niemcy widocznie ześrodkowują swoje główne siły przeciw 1 Armii, ograniczając się na froncie 2 i 5 Armii działaniami silnej artylerii, osłoniętej stosunkowo słabymi siłami piechoty. Licząc się z możliwością podobnego ugrupowania przeciwnika, głównodowodzący polecił: 1. Wszystkim trzem armiom trwale umacniać się na zajmowanych pozycjach, zwróciwszy najpoważniejszą uwagę na budowę osłon od ognia artyleryjskiego i budowę sztucznych przeszkód i przyjąć środki do osiągnięcia możliwie pełnego krzyżującego się ostrzału przedpól karabinowym i maszynowym ogniem; 2 i 5 Armiami utworzyć możliwie silne rezerwy armijne, z tym by w razie potrzeby poruszyć je w wypadku rozwinięcia działań lub dla wsparcia 1 Armii w wykonaniu przedstawionego; na 29 listopada (12 grudnia) wojskom 2 Armii polecam: 1 Korpusowi z tymczasowo podporządkowanymi 43 Dywizją Piechoty, 4 i 23 Korpusom uporczywie utrzymywać zajęte przez nie pozycje, kontynuując umacnianie ich, przyjąwszy przy tym do natychmiastowego wykonania doprowadzenie wyżej wskazanych zaleceń głównodowodzącego i wskazówek wyłożonych w telegramie sztabu armii nr 8331. Prowadzić staranny zwiad przed frontem korpusów tak pieszy, jak i konny, żeby nie przegapić żadnych zmian w ugrupowaniu wojsk przeciwnika.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
H.M. Wennrich, Reserve-Jäger-Bataillon Nr. 21 im Weltkriege: nach den amtlichen Kriegstagebüchern, Zeulenroda 1935, s. 77. [wróć]
W. Ordon, Zarys organizacji Armii Rosyjskiej, Warszawa 1916, s. 4–5. [wróć]
Raspisanije suchoputnych wojsk 1836–1914, Petersburg 1914. [wróć]
L. Madej, Rosyjski garnizon wojskowy w Częstochowie w latach 1831/1832–1914, Kraków 2009, s. 56–57. [wróć]
O.D. Markov, Russkaja Armia 1914–1917, Sankt Petersburg 2001, s. 6. [wróć]
W. Caban, Pobór rekruta z Królestwa Polskiego do armii carskiej po upadku powstania styczniowego, [w:] „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska”, Lublin 1999, s. 72. [wróć]
J. Dowbór-Muśnicki, Moje wspomnienia, br. wyd., Warszawa 1935, s. 124. [wróć]
K.W. Juszczak, Szlakiem jeńców z Turkiestanu do niepodległej Polski, Poznań 1928, s. 1–2. [wróć]
J.W. Dłużniakiewicz, Zarys organizacji Armji Niemieckiej, Warszawa 1916, s. 8–9. [wróć]
Tamże, s. 8–9. [wróć]
W. Ordon, dz. cyt., s. 4–5. [wróć]
M. Hoffmann, Wspomnienia. Wojna wśród niewyzyskanych sposobności, tłum. Tadeusz Bałaban, Warszawa 1925, s. 40. [wróć]
A. Narbut-Łuczyński, Ogólny rzut oka na pierwszą ofensywę Hindenburga na Warszawę w 1914 r., „Bellona” 1926, r. 9, t. 23, s. 129. [wróć]
W. Foerster, Mackensen, Briefe und Aufzeichnungen des Generalfeldmarschalls aus Krieg und Frieden, Leipzig 1938, s. 68. [wróć]
A. Narbut-Łuczyński, dz. cyt., s. 49. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s. 42. [wróć]
A. Narbut-Łuczyński, dz. cyt., s. 57. [wróć]
Tamże, s. 60. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s. 42–43. [wróć]
A. Narbut-Łuczyński, dz. cyt., s. 261. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s. 25. [wróć]
A. Narbut-Łuczyński, dz. cyt., s. 268. [wróć]
Tamże, s. 270. [wróć]
W. Foerster, dz. cyt., s. 81. [wróć]
J. Dąbrowski, Wielka wojna 1914–1918, Warszawa 1937, s. 241. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s.47. [wróć]
R. Borzęcki, Strategiczna rola twierdz i umocnień w kampanii 1914 i 1915 roku na wschodzie, Oświęcim 2013, s. 67. [wróć]
J. Dąbrowski, dz. cyt., s. 243. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s. 58. [wróć]
A. Narbut-Łuczyński, dz. cyt., s. 236. [wróć]
Tamże, s. 232. [wróć]
R. Borzęcki, dz. cyt., s. 74. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s. 59. [wróć]
K. von Wulffen, Die Schlacht bei Lodz. Unter Benutzung amtlicher Quellen, Oldenburg 1918, s. 13. [wróć]
W. Foerster, dz. cyt., s. 86. [wróć]
J. Piekałkiewicz, Kalendarium wydarzeń I wojny światowej, Janki 2009, s. 108. [wróć]
Korpusy: I, IV, XIX, XXIII, I Syberyjski, II Syberyjski, zob. M. Klimecki, Gorlice 1915, Warszawa 1991, s. 5. [wróć]
M. Hoffmann, dz. cyt., s. 62. [wróć]
Tamże, s. 62. [wróć]
K. von Wulffen, dz. cyt., s. 110. [wróć]
G. Korolkow, Operacja Łódzka 1914. Najciekawsza batalia pierwszej wojny światowej, Oświęcim 2014. [wróć]
Tamże, s. 232. [wróć]
Tamże, s. 233. [wróć]
Tamże, s. 236–237. [wróć]
Der Weltkrieg 1914–1918, Die Operationen des Jahres 1915 — Die Ereignisse im Westen im Früjahr und Sommer, im Osten vom Frujahr bis zum Jahreschluss, Achter Band, Berlin 1932, szkic nr 17. [wróć]
W. Bortnowski, Ziemia łódzka w ogniu, Łódź 1969, s. 187. [wróć]
Tamże, s. 188. [wróć]
Tamże, s. 189. [wróć]
E. Buat, Wojsko niemieckie podczas wojny światowej 1914–18, tłum. E. Wasilewski,Warszawa 1933. [wróć]
J. Dąbrowski, dz. cyt., s. 258. [wróć]
W. Bortnowski, dz. cyt., s. 189. [wróć]
Tamże, s. 192. [wróć]
A. Незнамов, Стратегия темперамента, dokument dostępny w Internecie: http://www.grwar.ru/library/Neznamov-Strategy/NS_01.html [dostęp 27.03.2015]. [wróć]
Tamże. [wróć]
Tamże. [wróć]
H.M. Wennrich, dz. cyt., s. 61. [wróć]
H. Neumann, Die Geschichte der Königlich preüssischen 1. Reserve-Infanterie-Division, Osterode 1933, s. 56. [wróć]
H.M. Wennrich, dz. cyt., s. 62. [wróć]
H. Neumann, dz. cyt., s. 57. [wróć]
W. Bortnowski, dz. cyt., s. 193. [wróć]
C.H. Baer, Der Völkerkrieg: Eine Chronik der Ereignisse seit dem 1. Juli 1914, Vierter Band, Stuttgart 1922, s. 42; por. H.M. Wennrich, dz. cyt., s. 62. [wróć]
W. Bortnowski, dz. cyt., s. 193. [wróć]
H.M. Wennrich, dz. cyt., s. 63. [wróć]
Der Weltkrieg 1914–1918, Achter Band, szkic nr 20. [wróć]
H. Neumann, dz. cyt., s. 57. [wróć]