59,90 zł
Jeżeli na większość tych pytań odpowiedzią było "tak", być może masz kontakt z osobą cierpiącą na zaburzenie osobowości typu borderline. Zastanawiasz się jak odzyskać kontrolę nad swoim życiem, gdy ktoś z bliskich cierpi na bordeline?
To jest książka dla ciebie.
Zawiera wiele historii rodzin i partnerów osób dotkniętych borderline, a także sprawdzonych wskazówek i porad, które możesz wprowadzić w życie praktycznie od zaraz. Dzięki niej zrozumiesz emocje, jakie wzbudzają u innych zachowania typowe dla borderline, a przede wszystkim nauczysz się radzić sobie z nimi. Będziesz podejmować decyzje dotyczące swojego życia i związków z ludźmi, kierując się własnymi potrzebami i pragnieniami, i uwierzysz w to, że można stworzyć zdrową, pełną miłości i szacunku relację z osobą ulegającą skrajnym emocjom.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 378
Tytuł oryginału: Stop walking on eggshells. Taking your life back when someone you care about has borderline personality disorder
Copyright © 2010 by Paul T. Mason & Randi Kreger
New Harbinger Publications, Inc.
5674 Shattuck Avenue
Oakland, CA 94609
Copyright © for the Polish edition by Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Sopot 2013.
Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.
Wydanie pierwsze 2013 rok
Przekład: Małgorzata Oleszczuk
Redakcja polonistyczna: Jolanta Pawlik-Świetlikowska, Patrycja Pacyniak
Korekta: Agnieszka Łysik
Skład: Mirosław Tojza
Projekt okładki: Monika Pollak
Zdjęcie na okładce: © John Lund|Blend Images|Corbis
ISBN 978-83-7489-516-3
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Sp. z o.o.
ul. J. Bema 4/1a, 81-753 Sopot
tel./faks 58 551 61 04
e-mail: [email protected]
www.gwp.pl
www.wydawnictwogwp.pl
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o.o.
Książkę dedykujemy starszym i młodszym dzieciom, na których życie wpłynęło zaburzenie osobowości typu borderline, oraz naszym nauczycielom: setkom ludzi, którzy podzielili się z nami swoimi doświadczeniami, łzami i spostrzeżeniami. Dzięki wam ta książka mogła powstać.
Paul T. Mason – zastępca dyrektora ds. klinicznych w szpitalu Wheaton Franciscan Healthcare – All Saints w Racine (Wisconsin). Dzięki jego działaniom szpital rozszerzył swoją ofertę o programy pomocy doraźnej dla osób dotkniętych zaburzeniem osobowości typu borderline i dla ich rodzin.
Randi Kreger – dzięki swojej stronie www.bpdcentral.com oraz internetowej grupie wsparcia Welcome to Oz sprawiła, że problemy rodzin, których najbliżsi mają borderline, stały się przedmiotem międzynarodowego zainteresowania. Jest autorką wielu książek na ten temat, w tym The stop walking on eggshells workbook oraz The essential family member guide to borderline personality disorder. Prowadzi wykłady i warsztaty na temat borderline na całym świecie.
Zapnij pasy. To będzie ciężka noc.
Bette Davis, Wszystko o Ewie
Niezależnie od tego, jak odbieramy swoje kontakty z innymi – czy czujemy się w nich zagubieni, niepewni, czy też mamy wobec nich ambiwalentny stosunek – nie jesteśmy w stanie zupełnie wyciszyć swojego wewnętrznego głosu, który zawsze powie nam prawdę. Prawda często nie brzmi przyjemnie, dlatego sprowadzamy ją do postaci docierającego do nas z obrzeży świadomości szmeru i nie chcemy zatrzymać się na wystarczająco długo, by jej wysłuchać. Jednak gdy dopuścimy ją do siebie, poprowadzi nas do mądrości, zdrowia i jasności. Jej głos stoi na straży naszej integralności.
dr Susan Forward
Przede wszystkim chciałabym podziękować dwóm ważnym mężczyznom w moim życiu, bez których powstanie tej książki nie byłoby możliwe: mojemu mężowi, Robertowi Burko, oraz mojemu agentowi literackiemu, a zarazem przyjacielowi, Scottowi Edelsteinowi.
W ciągu trzech długich lat poświęconych pisaniu i zbieraniu materiałów do książki Robert przystał na wiele uczuciowych i finansowych kompromisów. Bez jego cichego wsparcia, szczodrej natury i głębokiej miłości jej napisanie pozostałoby jedynie odległym marzeniem.
Scott nie był dla mnie tylko agentem – był moim mentorem, trenerem, kryzysową linią zaufania i najwierniejszym kibicem, wierzącym we mnie jak nikt inny. Kiedy wątpiłam w to, czy książka kiedykolwiek doczeka się publikacji, zapewniał mnie, że tak. Kiedy miałam ochotę zrezygnować z powodu zbyt wielu wyrzeczeń, przypominał mi o ludziach, których życie odmieniłam. Jego poczucie humoru i niezachwiane wsparcie podtrzymywały mnie na duchu i pomogły mi uwierzyć w siebie.
W ciągu tej trzyletniej wędrówki towarzyszyła mi grupa niezwykłych osób, które poznałam wyłącznie za pośrednictwem internetu. Tworząc troskliwą społeczność internetową, dosłownie ratowały życie innym: uwalniały od poczucia izolacji i dawały nadzieję. Bez ich ciężkiej pracy i poświęcenia sprawie nie byłoby internetowych grup wsparcia, głównego portalu na temat zaburzenia osobowości typu borderline BPD Central czy książki Walking on eggshells. Specjalne podziękowania należą się A. J. Mahari, Alyssie (Alyfac), Davidowi Andersowi, Harwijnowi B., Anicie F., Martinowi Cleaverowi, Edith Cracchiolo, Sharon Harshman, Patty Johnson, Lee Meinhardtowi, Danielowi Nortonowi, Rachel Russo, Kieu Vu, Kristin Wallio i Markowi Weinstockowi.
Stworzony z myślą o ludziach, których najbliżsi cierpią na borderline, portal społecznościowy Welcome to Oz zadebiutował w internecie w styczniu 1996 roku. Wówczas to dwunastu członków społeczności podzieliło się na łamach portalu swoimi doświadczeniami z życia z osobami przejawiającymi cechy zaburzenia osobowości typu borderline, odkrywając, że nie są sami ze swoim problemem. Od tego czasu społeczność rozrosła się do szesnastu tysięcy osób i zainspirowała do utworzenia kolejnych grup dla rodzin ludzi dotkniętych borderline. Choć każdy członek naszej grupy jest wyjątkowy, muszę tu wyróżnić naszą klinicystkę Elyce M. Benham, która od samego początku pełniła na naszym okręcie rolę głównego doradcy. Jej łagodny humor, współczucie i fachowa wiedza przywróciły nadzieję wielu zrozpaczonym i zagubionym członkom grupy.
Mamy to szczęście, że do Welcome to Oz zdecydowało się przystąpić także wiele osób, które leczą u siebie borderline. Mimo że czasem mogły się tutaj czuć niechciane, nie zniechęciły się i zostały, by opowiedzieć, jak naprawdę wygląda życie w niewoli zaburzenia. Kiedy było trzeba, przypominały nam w dyplomatyczny sposób, że wszyscy – osoby dotknięte zaburzeniem, ich rodziny oraz inni ludzie – ponoszą odpowiedzialność za swoją rolę w relacji. Ich odwaga jest dla nas inspiracją, a ich wyrozumiałość i współczucie stały się światłem na drodze do zrozumienia, wybaczenia i uleczenia.
Do powstania tej książki przyczyniło się wielu klinicystów i orędowników walki z zaburzeniem z całego świata. Mike Chase, dyplomowany pielęgniarz rodzinny, przejrzał i uporządkował setki wpisów internetowych na potrzeby rozdziału o dzieciach dotkniętych borderline.
Spośród klinicystów wypowiadających się na łamach tej książki wymienić należy: mgr Elyce M. Benham, dr. med. Josepha T. Bergsa, dyplomowaną pracowniczkę socjalną Mari E. Bernhardt, dr Lori Beth Bisbey, mgr pielęgniarstwa Barbarę Blanton, dr. Jamesa Claiborna, dr. Kennetha A. Dachmana, dyplomowaną pielęgniarkę Jane G. Dresser, dr. Bruce’a Fischera, dr MaryBelle Fisher, dr. nauk psychologicznych Johna M. Grohola, dr. med. Johna Gundersona, dr. Paula Hanniga, dr. Perry’ego Hoffmana, dr Janet R. Johnston, dr. med. Ikara J. Kalogjerę, dr. med. Ottona Kernberga, dr. med. Jerolda J. Kreismana, dr Marshę M. Linehan, dr. med. Richarda A. Moskovitza, dr. med. Thomasa Meachama, dr Susan B. Morse, dr. Cory’ego F. Newmana, dr. med. Andrew T. Pickensa, dyplomowaną pracowniczkę socjalną Margaret Pofahl, dr. Josepha Santoro, dr. med. Larry’ego J. Sievera oraz dr. Howarda I. Weinberga.
Na moją pracę wpłynęło także wiele publikacji niezwiązanych z borderline, przede wszystkim Gniew kobiety: jak zmieniać utrwalone więzi z bliskimi autorstwa dr Harriet Goldhor Lerner. Jej ważne koncepcje przebijają z każdej strony tej książki. Kiedy przeczytałam ją po raz pierwszy wiele lat temu, odmieniła moje życie. Czuję się zaszczycona, mogąc przekazać wiedzę i doświadczenie dr Lerner, i mam wobec niej wielki dług wdzięczności za zainspirowanie mnie. Książki dr Susan Forward także odcisnęły swoje piętno na tej pracy, przede wszystkim mam tu na myśli Szantaż emocjonalny. Jak się obronić przed manipulacją i wykorzystaniem (Forward i Frazier, 2011) i Toksycznych rodziców (Forward i Buck, 2011). Serdecznie polecam te trzy publikacje.
Na koniec chciałabym podziękować współautorowi tej książki, mgr. Paulowi Masonowi, oraz mojemu wydawcy, New Harbinger Publications, za wspaniałą współpracę; mojej pasierbicy, Tarze Gerard, za wymyślenie tytułu roboczego dla tej książki; mojej mamie, Janet Kreger, za wspieranie moich prób pisarskich już od podstawówki, oraz Edith Cracchiolo, która w trakcie mojej pracy czuwała nade mną niczym anioł stróż.
Dziękuję także tobie, mój drogi czytelniku: stworzyliśmy tę książkę, wierząc, że może okazać się przydatna w trakcie twojej wędrówki. Ta myśl nadała znaczenia często bolesnym doświadczeniom osób dotkniętych borderline oraz ich bliskich, którzy zgodzili się wypowiedzieć na jej łamach.
R. K.
Wiele osób zachęcało mnie do pisania i wspierało przy tworzeniu tej książki. Pragnę podziękować im wszystkim, a w szczególności:
• mojej żonie Monice, która w ciągu trzech lat trwania projektu wierzyła we mnie bezwarunkowo. Pomimo długich godzin, jakie poświęcałem książce, zawsze mnie wspierała i zachęcała do pisania, chociaż sama w tym czasie musiała pracować jako pełnoetatowa mama. Dziękuję też moim dzieciom, Zacharemu, Jacobowi i Hannah, które na swój sposób nieustannie przypominały mi, co jest w życiu najważniejsze;
• moim rodzicom, Thomasowi i Jean Masonom, ich miłość, wartości i nieugiętość stały się podwalinami budowli, której stawianie dzięki nim kontynuuję;
• moim kolegom ze szpitala All Saints Health Care System i kliniki psychiatrycznej Psychiatric Services w Racine (Wisconsin), za stworzenie pełnej wsparcia i zachęcającej do podejmowania wyzwań atmosfery w miejscu pracy, która sprzyjała wypróbowywaniu nowych rozwiązań. Ich gotowość do ryzyka i wyjścia poza utarte schematy wpłynęła na kształt mojej pracy i wskazała mi kierunek, w jakim zacząłem podążać jako specjalista w zakresie zdrowia psychicznego;
• mojej mentorce w trakcie studiów, dr Kathleen Rusch, która rozwinęła i podtrzymywała u mnie zainteresowanie zaburzeniem osobowości typu borderline. Bez jej wsparcia i zaufania najprawdopodobniej obrałbym inny kierunek badań jako klinicysta.
Chciałbym także podziękować wszystkim klinicystom i działaczom, których spostrzeżenia, doświadczenie i wiedza zostały wykorzystane w tej książce, a zwłaszcza dr Marlenie Larson za kawał dobrej roboty, jaką wykonała w szpitalu Wheaton Franciscan Healthcare All Saints w pracy z pacjentami z borderline i ich rodzinami.
Na koniec dziękuję współautorce tej książki, Randi Kreger, oraz naszemu agentowi Scottowi Edelsteinowi, który ponad trzy lata temu zaproponował mi uczestniczenie w tym projekcie. Bez ich uporu i wysiłku wciąż zastanawiałbym się, czy warto spróbować.
P. M.
Od momentu gdy niniejsza książka ukazała się na rynku, a więc od 1998 roku, sprzedano ponad czterysta tysięcy jej egzemplarzy. Przy takim tempie sprzedaży mamy szanse przekroczyć nakład półmilionowy. Nie jestem nawet w stanie spamiętać, na ile języków ją przetłumaczono.
Kiedy wraz z Paulem T. Masonem zaczynaliśmy pracę nad książką, mieliśmy trudności z dotarciem do informacji, które mogłyby okazać się użyteczne dla członków rodzin ludzi dotkniętych borderline. Niewiele osób rozmawiało o zaburzeniu osobowości typu borderline w internecie czy w obrębie grupy dyskusyjnej poświęconej osobowości. Udało nam się znaleźć jedynie dwie książki adresowane do laików. Dziś w internecie roi się od informacji o borderline, a żeby pomieścić wszystkie główne prace na ten temat, potrzeba by całego regału, nie wspominając już o ebookach i książkach wydanych prywatnie – autorstwa osób, które same cierpiały na borderline lub zmagały się z problemem zaburzenia u najbliższych.
Co się zmieniło? Wiele rzeczy. Techniki obrazowania mózgu umożliwiają wskazanie różnic między przeciętnym mózgiem a mózgiem osoby dotkniętej borderline. W rezultacie na rynek wprowadzono nowe leki, a kolejne badania ujawniły coraz więcej informacji na temat tego, dlaczego osoby cierpiące na borderline myślą, czują i zachowują się w taki, a nie inny sposób. Nowatorscy klinicyści opracowali nowe podejścia wykorzystywane w pracy z pacjentami, a te zaczęły przynosić efekty. Działacze zaczęli zakładać własne organizacje, aby zwrócić większą uwagę na problem i pozyskać środki na sfinansowanie badań w tym zakresie.
To jeszcze nie wszystko. Niniejsza książka wraz z moją stroną internetową i portalem społecznościowym Welcome to Oz stały się potężnymi narzędziami szerzenia wiedzy na temat borderline. Czytelnicy zaczęli korzystać z internetu i komunikować się ze sobą; osoby dotknięte borderline oraz ich rodziny zaczęły zakładać strony i społeczności internetowe – same miały coś do powiedzenia, a wypowiadając się na innych forach publicznych, nie czuły się słyszane. Niegdyś odosobnieni ludzie wreszcie zaczęli do siebie wzajemnie docierać.
Między 1995 a 2008 rokiem nasza internetowa rodzina z Welcome to Oz rozrosła się od dwunastu członków do szesnastu tysięcy użytkowników.
Komercyjny sukces książki (a później także Stop walking on eggshells workbook) pokazał wydawcom, że publikacje o borderline mogą być w cenie, dlatego zaczęło się ich pojawiać coraz więcej. Zagraniczne wydania zapoczątkowały przepływ informacji do innych krajów. W 2008 roku nasz japoński wydawca zaprosił mnie do Tokio, abym poprowadziła cykl prezentacji dla rodzin osób z borderline.
Jednak nie wszystko wygląda tak kolorowo. Większości klinicystów wciąż brakuje podstawowej wiedzy, przede wszystkim w zakresie rozpoznawania zaburzenia oraz leczenia dzieci i dorosłych z symptomami borderline. Innym problemem jest niemożność zrozumienia zasadniczego faktu, że borderline może przejawiać się w zachowaniu na wiele sposobów. Niestety nie wszystkie objawy są zauważane przez klinicystów pracujących w obrębie systemu opieki psychiatrycznej, a nawet jeśli zostaną wykryte, nie zawsze łączy się je z borderline.
Na płaszczyźnie bardziej osobistej, podobnie jak świat poszedł naprzód, tak zmieniliśmy się my, autorzy tej książki. Kilka lat po jej pierwszym wydaniu napisałam Stop walking on eggshells workbook: Practical strategies for living with someone who has borderline personality disorder. Wydanie tej pracy w formie zeszytu ćwiczeń pozwoliło na zamieszczenie wielu przykładów i opisów; z kolei część interaktywna pomaga czytelnikom zrozumieć siebie i przełożyć zdobytą wiedzę na własne życie.
W 2008 roku wydałam kolejną ważną książkę: Essential family guide to borderline personality disorder: New tools and techniques to stop walking on eggshells. Przedstawiłam w niej jasny system z podziałem na pięć rodzajów umiejętności, których opanowanie ma pomóc rodzinom przestać się obwiniać i zacząć stosować konkretne rozwiązania, aby poczuć się lepiej, wyzwolić się, nauczyć wyrażać własne zdanie i w sposób zdecydowany stawiać granice. Jak czytelnicy zauważą w trakcie lektury, przemyciłam niektóre zagadnienia do niniejszej książki: obie publikacje się uzupełniają, ale jednocześnie oferują spojrzenie na problem trochę z innej perspektywy. Członkom rodzin przyda się każda pomoc!
Paul T. Mason, współautor książki, obrał inną ścieżkę niż ja. Został zastępcą dyrektora do spraw klinicznych w szpitalu Wheaton Franciscan Healthcare All Saints w Racine. Sprawowanie tej funkcji umożliwia mu pełnienie wykonawczego i administracyjnego nadzoru nad usługami związanymi z ochroną zdrowia psychicznego oraz leczeniem uzależnień, w tym nad trzema programami dla pacjentów hospitalizowanych i sześcioma poradniami dla dzieci, dorosłych i ich rodzin w południowo-wschodniej części Wisconsin.
Troje jego dzieci, które uczęszczały do szkoły podstawowej, gdy ta książka po raz pierwszy pojawiła się w księgarniach, ma teraz po kilkanaście lat. Paul jest w szczęśliwym związku z Moniką, która oprócz zajmowania się domowym ogniskiem prowadzi teraz małą praktykę terapeutyczną dla dorosłych i par w Racine.
Życzymy przyjemnej lektury!
Coś musi być ze mną nie tak.
To jedyne, co przychodziło mi do głowy, gdy próbowałam czymś wytłumaczyć sobie jego zachowanie. Czemu raz był wobec mnie taki czuły, a innym razem rozdzierał mi serce? Czemu mówił mi, że jestem cudowna i utalentowana, a chwilę później krzyczał, że mną gardzi i że jestem przyczyną jego wszystkich problemów? Jeśli naprawdę mnie kochał, tak jak twierdził, to dlaczego czułam się taka bezradna i manipulowana? Jak osoba tak inteligentna i wykształcona mogła się czasem zachowywać tak irracjonalnie?
Wiedziałam, że nie zrobiłam nic, by zasłużyć sobie na takie traktowanie. Ale po kilku latach podświadomie przyjęłam jego punkt widzenia – wszystkiemu winna byłam ja i moje wady. Nasz związek się rozpadł, ale moja nieufność i niskie poczucie własnej wartości pozostały. Zaczęłam więc chodzić na terapię.
Po kilku miesiącach moja terapeutka powiedziała na temat mojego byłego chłopaka coś, co odmieniło moje życie, i nie tylko moje: „Zachowanie, które opisujesz, jest charakterystyczne dla osób z zaburzeniem osobowości typu borderline. Nie mogę co prawda postawić diagnozy, bo nie miałam okazji go poznać, ale z tego, co mówisz, wydaje się spełniać kryteria borderline”.
Zaburzenie osobowości typu borderline? Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Moja terapeutka poleciła mi lekturę I hate you – Don’t leave me. Understanding the borderline personality (1989) autorstwa dr. med. Jerolda Kreismana. Przeczytałam ją i odkryłam, że zgodnie z opisem cech typowych dla borderline wymienionych w „biblii” klinicystów – klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM – zachowanie mojego ekspartnera w siedmiu na dziewięć przypadków odpowiadało temu zaburzeniu. A do diagnozy borderline wystarczy już wskazanie pięciu objawów.
Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jak to zaburzenie wpłynęło na mnie. Chciałam zrozumieć, jak sobie pomóc. Udało mi się znaleźć tylko dwie książki o borderline skierowane do masowego odbiorcy, ale skupiały się one raczej na tym, jak powszechnie wyjaśnia się samo zaburzenie. Nie zawierały zbyt wielu praktycznych informacji na temat tego, jak mogą radzić sobie rodziny osób dotkniętych borderline.
Dlatego zdecydowałam się napisać własną książkę o tym, jak odnaleźć się w takiej sytuacji. Ponieważ borderline dotyka ponad sześć milionów osób w Stanach Zjednoczonych, pomyślałam, że przynajmniej osiemnaście milionów ich bliskich – członków rodzin, przyjaciół czy partnerów – tak jak ja obwiniało się za zachowanie, które nie miało z nimi niemal żadnego związku.
Bliska mi osoba, która wiedziała, że planuję napisać tę książkę przy współudziale wykwalifikowanego specjalisty w zakresie zdrowia psychicznego, poleciła mi, bym skontaktowała się z jej znajomym, Paulem T. Masonem. Paul, z zawodu psychoterapeuta, przez dziesięć lat pracował z osobami cierpiącymi na borderline oraz z ich rodzinami, zarówno w ramach opieki szpitalnej, jak i pomocy doraźnej. Poważane czasopismo naukowe opublikowało jego badania dotyczące podtypów borderline. Poprowadził także kilka prezentacji na ten temat skierowanych i do specjalistów, i do przeciętnego odbiorcy.
Podobnie jak ja, Paul zdecydowanie uważał, że rodziny, przyjaciele i partnerzy osób z borderline powinni się dowiedzieć, że nie są sami. „Członkowie rodzin zwierzają mi się, że ich życie przypomina pole emocjonalnej bitwy i że już sami nie wiedzą, co mają robić” – zdradził.
Paul zaczął zbierać materiały do książki; szukał informacji o podobnych badaniach w literaturze naukowej. W wielu artykułach opisywano trudności związane z leczeniem osób dotkniętych borderline. Zdaniem niektórych ekspertów są to trudni i wymagający pacjenci, którzy powoli reagują na terapię, jeśli w ogóle następuje u nich jakaś poprawa. Artykuły te przedstawiały techniki radzenia sobie wykorzystywane przez wykwalifikowanych specjalistów, którzy przeciętnie poświęcają swoim pacjentom godzinę tygodniowo. Natomiast większość publikacji tylko pobieżnie opisywała temat potrzeb niemających specjalistycznego przygotowania członków rodzin, którzy spędzają z osobami dotkniętymi borderline siedem dni w tygodniu.
Jeśli w badaniach pojawiał się temat rodzin, to niemal zawsze chodziło o rodzinę pochodzenia osoby cierpiącej na borderline. Skupiano się na szacowaniu wpływu pierwotnego środowiska rodzinnego na rozwój zaburzenia. Innymi słowy, badania te zajmowały się wpływem otoczenia na osobę dotkniętą borderline, a nie wpływem osoby dotkniętej borderline na otoczenie.
Podczas gdy Paul zagrzebał się w czasopismach naukowych, ja rozmawiałam ze specjalistami w zakresie zdrowia psychicznego na temat tego, co może zrobić „nie-border” (partner, przyjaciel czy członek rodziny osoby z borderline lub kogoś, kto przejawia cechy charakterystyczne dla tego zaburzenia), by przejąć kontrolę nad własnym życiem i przestać chodzić na palcach, a jednocześnie nadal wspierać bliską osobę dotkniętą zaburzeniem. Niektórzy spośród przepytanych przeze mnie klinicystów to znani badacze zajmujący się borderline. Inni to lokalni specjaliści, których polecili mi przyjaciele.
Na początku czekała mnie niemiła niespodzianka. Choć zaburzenie to z definicji negatywnie wpływa na najbliższe otoczenie osób nim dotkniętych, większość specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego, z którymi miałam okazję rozmawiać – z kilkoma istotnymi wyjątkami – była tak przejęta potrzebami chorych, że nie potrafiła udzielić wielu rad ich partnerom czy rodzinom. Jednak podczas kolejnych rozmów moja wiedza na ten temat zaczęła się powiększać.
Dotarliśmy z Paulem do informacji, które mogły okazać się kluczowe dla bliskich osób dotkniętych borderline. Ale to jeszcze było za mało na książkę – nie był to szczegółowy, podnoszący na duchu przewodnik, jaki planowaliśmy napisać. Weszliśmy więc do internetu.
Mój nowiutki komputer, który zamówiłam, by zająć się sprawami związanymi z marketingiem, public relations i pisaniem, przyszedł do mnie wraz z płytą instalacyjną AOL1. Chcąc wreszcie zobaczyć internet na własne oczy, zainstalowałam program.
Znalazłam się w świecie, o którego istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. Grupy dyskusyjne oraz fora internetowe przypominały olbrzymie grupy wsparcia wspomagające leczenie w największym podziemnym kościele świata. „Obywatele sieci”, których tam spotkałam, a byli to zarówno ci, którzy cierpieli na borderline, jak i osoby niedotknięte tym zaburzeniem, nie czekali biernie, aż specjaliści dojdą do tego, jak rozwiązać ich problemy. Dzielili się strategiami radzenia sobie, wymieniali technicznymi informacjami i byli dla siebie nawzajem źródłem emocjonalnego wsparcia – bliskimi nieznajomymi, którzy doskonale rozumieli, przez co przechodzą ich rozmówcy.
Zaczęłam od przeczytania wszystkich nagromadzonych przez ostatnie lata postów autorstwa setek osób z borderline i ich bliskich z całych Stanów Zjednoczonych. Wysyłałam e-maile do użytkowników, którzy ostatnio zamieścili na forum jakieś nowe wiadomości, z pytaniem, czy nie zechcieliby wziąć udziału w naszym badaniu. Większość się godziła, ciesząc się, że w końcu ktoś odpowiedział na potrzebę rozpowszechnienia informacji o borderline.
Dzięki dłuższej wymianie e-maili poznałam główne potrzeby rodzin, partnerów i przyjaciół osób z tym zaburzeniem. Potem postanowiłam się dowiedzieć, jak to wszystko wygląda od strony ludzi cierpiących na to zaburzenie. I tak na przykład, gdy ich bliscy opowiadali o bezradności w obliczu wybuchów wściekłości osób z borderline, pytałam te ostatnie, co czuły i myślały w trakcie takich napadów szału i jaka ich zdaniem reakcja otoczenia byłaby w takich chwilach najlepsza.
Na początku ludzie cierpiący na borderline mi nie ufali. Jednak po kilku miesiącach zaczęłam powoli zdobywać ich zaufanie, a oni otworzyli się przede mną, ujawniając najgłębiej skrywane uczucia względem siebie samych i opisując spustoszenie, jakiego zaburzenie dokonało w ich życiu. Wiele z nich opowiedziało mi przerażające historie o molestowaniu seksualnym, samookaleczaniu, depresji i próbach samobójczych. „Życie z borderline jest jak wieczność w piekle. Nic dodać, nic ująć – napisała pewna kobieta. – Ból, złość, zagubienie. Nigdy nie wiem, co będę czuła za chwilę. Smutek, ponieważ wiem, że ranię ukochane osoby. Raz na jakiś czas czuję wielką radość, którą po chwili zastępuje niepokój, wywołany jej pojawieniem. Po czym się tnę. Później wstydzę się tego, co zrobiłam. Moje życie przypomina niekończący się pobyt w »Hotelu California«2. Istnieje tylko jeden sposób, by opuścić to miejsce – trzeba się z niego wymeldować raz na zawsze”.
Niektórzy terapeuci nie wierzyli, że można całkowicie wyleczyć się z borderline. Jednak w internecie poznałam wiele osób, których stan znacznie się poprawił dzięki zestawieniu terapii, leków i emocjonalnego wsparcia. W moich oczach czasem pojawiały się łzy, gdy widziałam, jak bardzo są szczęśliwe, mogąc po raz pierwszy w życiu poczuć się normalnie. A ja po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak bardzo musiał cierpieć mój były chłopak. Nagle zaczęłam rozumieć zachowania, które wcześniej były dla mnie niepojęte. Wreszcie gdzieś tam w środku poczułam, że te wszystkie niczym niesprowokowane emocjonalne ataki, których przez lata doświadczałam, tak naprawdę nie były mierzone we mnie. Najprawdopodobniej były one konsekwencją doznawanego przez niego wstydu i lęku przed opuszczeniem. Odkrycie, że on także był ofiarą, sprawiło, iż część mojej złości przemieniła się we współczucie.
Historie członków rodzin były równie przerażające. Partnerzy osób dotkniętych borderline opowiedzieli mi o tym, jak ich małżonkowie rozpowiadali bolesne i zawstydzające kłamstwa na ich temat, potrafili posunąć się nawet do złożenia w sądzie fałszywych oskarżeń o maltretowanie czy wykorzystywanie. Kochający rodzice mówili o szoku, jakiego doznali, gdy po tym, jak poświęcili wszystkie życiowe oszczędności, aby pomóc swoim dzieciom, one oskarżały ich, pośrednio lub bezpośrednio, o maltretowanie.
Dorosłe dzieci osób cierpiących na borderline wspominały swoje koszmarne dzieciństwo. Jeden mężczyzna wyznał: „Krytykowany był nawet sposób, w jaki wykonywałem funkcje życiowe. Mojej dotkniętej borderline matce nie podobało się, jak jadłem, chodziłem, mówiłem, myślałem, siadałem, siusiałem, płakałem, kichałem, kaszlałem, śmiałem się, krwawiłem czy słuchałem”. Rodzeństwo osób cierpiących na borderline mówiło o walce o uwagę rodziców i obawach związanych z tym, czy u ich własnych dzieci nie rozwinie się zaburzenie.
Z pomocą ochotników, których poznałam na forach dyskusyjnych, stworzyłam witrynę internetową na temat zaburzenia osobowości typu borderline (www.BPDCentral.com) oraz założyłam społeczność internetową dla bliskich osób dotkniętych borderline – Welcome to Oz. Ludzie myślący, że to, co przeżywają, jest ewenementem, byli zdumieni odkryciem, ile jest osób z podobnymi doświadczeniami. Na przykład troje członków Welcome to Oz opowiadało, że do wielkich kłótni często dochodziło na lotniskach. Czterech użytkowników przytoczyło historie o tym, jak ich cierpiący na borderline bliscy przez kilka dni gniewali się na nich z powodu czegoś, czego dopuścili się w ich snach.
Paul i ja potrzebowaliśmy dużo czasu na uporządkowanie takiej masy informacji. Stworzyliśmy własny system pracy: na podstawie internetowych dyskusji ja wysuwałam pomysły i sugestie, a Paul je rozwijał, nanosił na nie poprawki i poddawał teoretycznej obróbce. Innym razem to Paul na postawie swoich badań opracowywał zalecenia, które ja korygowałam i przekazywałam członkom Welcome to Oz w podzięce za podzielenie się z nami swoimi doświadczeniami. Nie mogliśmy się nadziwić, jak wspaniale działała internetowa technologia: wystarczyło jedno kliknięcie, by uzyskać dostęp do komentarzy setek ludzi z całego świata.
Kiedy byliśmy już zadowoleni z owoców naszej pracy, podzieliliśmy się swoimi obserwacjami ze współpracownikami Paula, specjalistami w zakresie zdrowia psychicznego i znanymi badaczami zaburzenia osobowości typu borderline, którzy od lat pracowali z osobami dotkniętymi tą przypadłością i ich rodzinami. Przyznali, że ich pacjenci i członkowie rodzin mają takie same problemy, jak nasi internetowi korespondenci. Aby nie mieć najmniejszych wątpliwości co do trafności naszych danych, dodatkowo poprosiliśmy Edith Cracchiolo, wykładającą psychologię w Cerritos College w Norwalk (Kalifornia), o przeprowadzenie sondażu wśród bliskich osób z borderline z naszej internetowej grupy wsparcia.
Oczywiście nie udało nam się zadowolić wszystkich. Kiedy zaczęłam rozważać napisanie tej książki, nie mogłam zrozumieć, czemu nikt nie zrobił tego do tej pory. Po kilku miesiącach pracy nad naszym projektem odpowiedź stała się oczywista. Zaburzenie osobowości typu borderline stanowi kontrowersyjne i złożone zagadnienie. Sama próba zdefiniowania go przypomina łapanie ryb gołymi rękoma, z zasłoniętymi oczyma i to w trakcie deszczu. Istnieje wiele teorii na temat tego, co powoduje borderline, ale żadna z nich nie rozstrzyga sprawy. Natomiast kwestia leczenia jest przyczyną gorących sporów między cenionymi badaczami.
Najbardziej frustrujący był fakt, że środowiska zajmujące się zdrowiem psychicznym, a w konsekwencji także reszta społeczeństwa, nie uznawały borderline za zaburzenie. Zgodnie z informacją podaną przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne borderline występuje jeszcze rzadziej niż schizofrenia i dwubiegunowe zaburzenie afektywne razem wzięte. Jednak większość specjalistów, z którymi rozmawialiśmy, przyznaje, że nie zostali odpowiednio przeszkoleni, aby je diagnozować i leczyć. Niektórzy byli tylko na jednym czy dwóch wykładach na ten temat.
Pisanie tej książki okazało się więc równie wyczerpujące emocjonalnie, co wymagające intelektualnie. Wiele osób dotkniętych borderline w odpowiedziach na moje pytania przemycało zawoalowane sugestie, że popełni samobójstwo, lub otwarcie groziło takim zamiarem. Każdego dnia otrzymywałam co najmniej jeden desperacki list od osoby, która właśnie dowiedziała się o istnieniu borderline ze strony www.BPDCentral.com i potrzebowała kogoś, kto powiedziałby jej, co ma dalej robić.
Trzy lata wysiłków zaowocowały książką, którą czytelnik właśnie trzyma w ręku. To jeszcze nie wszystko. Tak naprawdę to dopiero początek. Mamy nadzieję, że książka ta zainspiruje do nowych badań, pomoże klinicystom w udzielaniu informacji pacjentom, a także będzie przydatna dla rodzin i przyjaciół osób dotkniętych borderline; sprawi, że poczują się lepiej, oraz pozwoli im uwierzyć, że borderline można wyleczyć. Przede wszystkim mamy nadzieję, że pomoże tobie – i wielu innym podobnym do ciebie – zejść z emocjonalnej huśtawki, na której siedzisz, od kiedy ktoś dotknięty tym zaburzeniem pojawił się w twoim życiu.
Randi Kreger
Po piętnastu latach małżeństwa nadal nie byłem w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, co robię nie tak. Szukałem odpowiedzi w bibliotekach, konsultowałem się z lekarzami, odwiedzałem poradnie, czytałem rozmaite artykuły, rozmawiałem z przyjaciółmi. Spędziłem piętnaście lat, analizując, co o mnie mówiła, i zamartwiając się tym, zdecydowanie zbyt często dając wiarę jej słowom. Wątpiłem w siebie i bardzo cierpiałem, nie wiedząc nawet, z jakiego powodu.
Pewnego dnia wreszcie znalazłem odpowiedź w internecie. Poczułem taką ulgę, że w moich oczach pojawiły się łzy. I choć nie jestem w stanie przekonać mojej drugiej połówki z zaburzeniem osobowości typu borderline, że potrzebuje pomocy, przynajmniej mam w końcu jasny obraz sytuacji. Nie jestem niczemu winien. Nareszcie znam prawdę.
Welcome to Oz
Czy ta książka jest dla ciebie?
• Czy ktoś, na kim ci zależy, bardzo cię rani?
• Czy zdarza ci się ukrywać, co naprawdę myślisz bądź czujesz, ponieważ boisz się reakcji drugiej osoby lub wydaje ci się, że nie warto ryzykować straszliwej kłótni czy zranienia?
• Czy wydaje ci się, że wszystko, co powiesz, może zostać przekręcone i wykorzystane przeciwko tobie? Czy jesteś obwiniany za wszystkie problemy w związku, nawet jeśli nie ma ku temu najmniejszych logicznych podstaw?
• Czy jesteś obiektem wielkich, gwałtownych i irracjonalnych wybuchów gniewu, które przeplatają się z zupełnie normalnym, troskliwym zachowaniem drugiej osoby? Czy twoje otoczenie nie daje temu wiary?
• Czy masz wrażenie, że osoba, na której ci zależy, raz postrzega cię jako kogoś wspaniałego, a innym razem jako kogoś zupełnie bezwartościowego, popadając ze skrajności w skrajność? Czy czasem nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia przejścia od jednego stanu do drugiego?
Czy masz czasem wrażenie, że druga strona tobą manipuluje, okłamuje cię lub kontroluje? Czy czujesz się jak ofiara szantażu emocjonalnego?
• Czy boisz się o cokolwiek prosić partnera, bo wiesz, iż usłyszysz, że za dużo oczekujesz lub że coś jest z tobą nie tak? Czy czujesz, że twoje potrzeby są nieistotne?
• Czy druga strona podważa lub kwestionuje twoje zdanie? Czy masz wrażenie, że oczekuje się od ciebie bez przerwy czegoś innego, a ty nigdy nie jesteś w stanie temu sprostać?
• Czy jesteś oskarżany o rzeczy, których nigdy nie zrobiłeś lub nie powiedziałeś? Czy czujesz się nierozumiany, a kiedy tylko próbujesz coś wyjaśnić, druga strona odrzuca twoje wytłumaczenie?
• Czy często jesteś poniżany? Czy kiedy zastanawiasz się nad zakończeniem związku, druga strona nie pozwala ci odejść, próbując wszystkiego: od deklaracji miłości i obietnic poprawy do pośrednich i bezpośrednich gróźb? Czy usprawiedliwiasz takie zachowanie lub próbujesz przekonywać siebie, że wszystko jest w porządku?
Jeśli na większość z tych pytań odpowiedziałeś „tak”, to mamy dla ciebie dobrą wiadomość. Nie tracisz rozumu. Nie jesteś niczemu winien. I nie jesteś sam. Możesz dzielić te doświadczenia, ponieważ ktoś z twoich bliskich przejawia cechy charakterystyczne dla zaburzenia osobowości typu borderline.
Dalej przedstawiamy trzy prawdziwe historie ludzi, którzy odkryli, że bliska im osoba cierpi na to zaburzenie. Podobnie jak większość przykładów przytoczonych w tej książce, historie te opierają się na doświadczeniach opisanych na forach internetowych grup wsparcia. Oczywiście większość szczegółów została zmieniona, by uniemożliwić rozpoznanie autorów.
Historia Jona: małżeństwo z osobą dotkniętą borderline
W związku z osobą z borderline raz jest jak w niebie, innym razem jak w piekle. Nastrój mojej żony może się zmienić w ciągu sekundy. Chodzę wokół niej na palcach, robię, co mogę, by ją zadowolić. Wszystko, by uniknąć kłótni: bo odezwałem się nie w porę, powiedziałem coś za szybko, niewłaściwym tonem lub towarzyszył mi przy tym nieodpowiedni wyraz twarzy.
Nawet kiedy robię dokładnie to, o co prosi, potrafi się na mnie zezłościć. Kiedyś kazała mi zabrać gdzieś dzieci, bo chciała pobyć trochę sama. Kiedy wychodziliśmy z domu, rzuciła we mnie kluczami i zarzuciła mi, że nienawidzę jej do tego stopnia, iż nie mogę z nią wytrzymać pod jednym dachem. Kiedy wróciłem z dziećmi z kina, zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Zastanawiała się, dlaczego nadal jestem nie w sosie, doszła więc do wniosku, że nie potrafię radzić sobie ze złością.
Czy myślisz teraz: „Nie miałem pojęcia, że ktoś poza mną też przez to przechodzi!”?
Nie zawsze tak było. Zanim się pobraliśmy, łączył nas gorący romans i bardzo się o siebie staraliśmy. Ubóstwiała mnie – uważała, że jestem dla niej stworzony, idealny w każdym calu. Seks był wspaniały. Pisałem dla niej wiersze i obdarowywałem ją drogimi prezentami. Po czterech miesiącach się zaręczyliśmy, rok później byliśmy już małżeństwem. Spędziliśmy razem wymarzony miesiąc miodowy. Jednak niedługo po ślubie okazało się, że nawet drobne i nieistotne sprawy mogą wywołać lawinę krytyki, pytań i bólu. Ciągle mi zarzucała, że pragnę innych kobiet, wspierając się przy tym wyimaginowanymi przykładami. Moi przyjaciele stanowili dla niej zagrożenie, więc zaczęła ograniczać nasze kontakty z nimi. Wyrażała się źle o mojej pracy, mojej przeszłości, wartościach czy dumie – o wszystkim, co mnie dotyczyło.
Jednak od czasu do czasu staje się tą samą osobą, którą była na początku naszej znajomości; tą, która mnie kochała i uważała za najwspanialszego faceta na świecie. Nadal jest najinteligentniejszą, najdowcipniejszą i najseksowniejszą kobietą, jaką znam, i nadal bardzo ją kocham. Nasz psycholog z poradni małżeńskiej przypuszcza, że żona może cierpieć na borderline, jednak ona upiera się, że to ja niszczę nasz związek. Uważa psychologa za konowała i nie chce wrócić na terapię. Jak mogę ją przekonać do skorzystania z pomocy, której tak potrzebuje?
Nie tracisz rozumu. Nie jesteś niczemu winien.
I nie jesteś sam.
Historia Larry’ego: wychowując dziecko z borderline
Wiedzieliśmy, że coś jest nie w porządku z naszym adoptowanym synem, Richardem, od kiedy skończył osiemnaście miesięcy. Był marudny, ciągle płakał i potrafił krzyczeć przez trzy godziny z rzędu. W wieku dwóch lat zaczął miewać po kilka napadów złości dziennie – niektóre trwały godzinami. Nasz lekarz rodzinny skomentował to krótko: „Tacy są chłopcy”.
Kiedy Richard miał siedem lat, znaleźliśmy w jego pokoju kartkę z informacją, że zabije się, jak tylko skończy ósmy rok życia. Jego wychowawczyni z podstawówki skierowała nas do miejscowego psychiatry, który stwierdził, że synowi potrzeba jasnych zasad postępowania i konsekwencji w wychowaniu. Próbowaliśmy stosować pozytywne wzmocnienia, podchodzić do niego z miłością, ale niepozbawianą rozsądku, oraz wprowadzaliśmy zmiany w jego jadłospisie. Nic jednak nie pomagało.
Już w gimnazjum Richard zaczął kłamać, kraść i wagarować; nie potrafił też kontrolować swoich wybuchów wściekłości. Próbował popełnić samobójstwo, zaczął się ciąć i groził, że nas zabije, więc w końcu zainteresowała się nim policja. Dzwonił pod niebieską linię, by zgłosić łamanie praw dziecka za każdym razem, gdy w ramach kary miał nie opuszczać pokoju. Manipulował nauczycielami, rodziną, a nawet policją. Potrafił być bardzo bystry, ludzie byli oczarowani jego błyskotliwością, humorem i nienagannym wyglądem. Był wstanie przekonać każdego psychologa, że to my ponosimy odpowiedzialność za jego zachowanie. Kiedy tylko któryś z psychologów się orientował, że jest oszukiwany, nasz syn odmawiał dalszego uczęszczania na terapię. Każdemu nowemu terapeucie brakowało czasu, by przebić się przez jego kłamstwa, które coraz lepiej maskował.
W końcu, po tym jak zagroził nauczycielowi w szkole, wylądował w centrum terapii krótkoterminowej. Najpierw usłyszeliśmy, że ma zespół zaburzeń koncentracji uwagi, innym razem, że to zespół stresu pourazowego wywołany przez jakieś nieznane traumatyczne wydarzenie. Jeden z psychiatrów orzekł, że syn cierpi na depresję z objawami psychotycznymi. Wiele osób mówiło nam, że to po prostu zły chłopak. Po czterech dłuższych pobytach w szpitalu nasze towarzystwo ubezpieczeniowe poinformowało nas, że nie będzie dłużej pokrywać kosztów hospitalizacji. Z kolei w szpitalu powiedziano nam, że syn jest w zbyt złym stanie, by można go było wypisać do domu. Miejscowi psychiatrzy radzili, byśmy zgłosili w sądzie, że nie jesteśmy zdolni do pełnienia obowiązków rodzicielskich. Jednak jakimś cudem udało nam się znaleźć szpital, w którym nie obciążono nas kosztem hospitalizacji – zostały one pokryte ze środków państwowych. Tam po raz pierwszy zdiagnozowano u syna zaburzenie osobowości typu borderline. Próbowano podawać mu różne kombinacje leków, nie dając jednak zbyt wielkiej nadziei na wyleczenie.
Richardowi udało się ukończyć liceum i dostać do college’u, skąd jednak wyleciał z hukiem. Dojrzałością przypomina osiemnastolatka, choć skończył już dwadzieścia trzy lata. Z powodu swoich okropnych, apodyktycznych i manipulacyjnych zachowań i zadufania w sobie nie ma stałych przyjaciół. Jest od nas zależny finansowo i emocjonalnie. Zostaliśmy mu już tylko my.
Historia Kena: życie z rodzicem dotkniętym borderline
Miłość mojej matki nigdy nie była bezwarunkowa. Kiedy nie wywiązywałem się z tego, co do mnie należało – obowiązków domowych czy czegokolwiek innego – wpadała w szał; krytykowała mnie, mówiąc, że jestem wstrętnym dzieckiem i nigdy nie będę mieć żadnych przyjaciół. Kiedy sama była spragniona uczucia, stawała się bardzo czuła, przytulała mnie i rozprawiała o tym, jak bardzo jesteśmy ze sobą związani. Drażniło ją, kiedy poświęcałem zbyt dużo czasu komuś lub czemuś innemu. Była zazdrosna nawet o naszego psa Snoopy’ego. Zawsze towarzyszyło mi poczucie, że zrobiłem coś źle albo że to ze mną jest coś nie tak.
Postawiła sobie za cel sprawienie, bym stał się lepszym człowiekiem, powtarzając mi w kółko, że muszę się zmienić. Zawsze coś było nie w porządku z moimi włosami, przyjaciółmi, manierami czy podejściem do życia. Zdarzało jej się popadać w przesadę czy posuwać się w kłamstwa, byle tylko uzasadnić swoje zdanie. Kiedy mój ojciec się jej sprzeciwiał, odprawiała go machnięciem ręki. Zawsze musiała mieć rację. Przez lata próbowałem spełnić jej oczekiwania. Jednak ona bez przerwy wymagała ode mnie czegoś innego. Przez te wszystkie lata nigdy nie zaakceptowałem jej ciętych uwag. Dziś trudno mi jest otworzyć się na ludzi. Nie potrafię nikomu całkowicie zaufać, nawet własnej żonie. Kiedy czuję, że jesteśmy ze sobą wyjątkowo blisko, spodziewam się odrzucenia z jej strony. Jeśli nie robi nic, co mógłbym zakwalifikować jako odrzucenie, to ja ją w jakiś sposób odtrącam, na przykład złoszczę się o jakieś błahostki. Mam dość rozumu, by dostrzec, co się dzieje. Ale nie jestem w stanie z tym walczyć.
Intensywność zachowań osób z borderline
Osoby z borderline doświadczają tych samych emocji co inni ludzie. Robią wiele rzeczy zupełnie tak jak inni. Różnica polega na tym, że osoby z borderline:
• wszystko silniej przeżywają;
• przejawiają bardziej skrajne zachowania;
• mają trudności z kontrolowaniem swojego zachowania i emocji.
Borderline nie oznacza odmiennego jakościowo zachowania, ale jego skrajną postać.
Termin „borderline”, dziś kojarzony z zaburzeniem osobowości typu borderline, powstał w pierwszej połowie XX wieku na opisanie zachowania z pogranicza nerwicy i psychozy. Co prawda w latach siedemdziesiątych zrezygnowano z takiego ujęcia, jednak nazwa ta funkcjonuje do dziś.
Kiedy już wiesz, że to borderline
Ludzie mający w swoim najbliższym otoczeniu osobę dotkniętą zaburzeniem osobowości typu borderline są zazwyczaj wstrząśnięci, kiedy się dowiadują, że to właśnie borderline leży u podstaw jej chwiejnego, przykrego i niezrozumiałego zachowania. Często się zastanawiają, dlaczego nigdy nie słyszeli o borderline, zwłaszcza gdy już wcześniej szukali pomocy w poradniach zdrowia psychicznego.
Dlaczego o borderline niewiele się mówi?
Niestety, niełatwo jest rozpoznać borderline, nawet specjalistom z zakresu zdrowia psychicznego. Decyduje o tym kilka czynników:
(1) W 1994 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatrycznie nie uwzględniło zaburzenia osobowości typu borderline w klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM, która wyznacza kryteria diagnostyczne dla chorób psychicznych i wskazuje sposoby ich leczenia. Wielu specjalistów z zakresu psychologii czy psychiatrii nie jest w stanie rozpoznać objawów borderline, ponieważ nie mają oni wystarczającej wiedzy na temat zaburzenia.
(2) Nie wszyscy klinicyści zgadzają się z informacjami zawartymi w DSM. Niektórzy nie wierzą, że zaburzenie osobowości typu borderline w ogóle istnieje. Odrzucają oni tego typu diagnozę, uważając ją za zbyt pojemną lub traktując ją jak etykietę dla trudnych pacjentów, powstałą z braku łatwo dostępnych alternatyw. (Zdarza się to jednak coraz rzadziej, a to z powodu rosnącej liczby badań, borderline bowiem stanowi najczęściej badane zaburzenie osobowości).
(3) Niektórzy klinicyści uważają, że zdiagnozowanie borderline stygmatyzuje; nie podsuwają takiej etykiety swoim pacjentom, bojąc się, że będą oni traktowani jak odosobnione przypadki, którym nie można zagwarantować pomocy w ramach systemu opieki psychiatrycznej. Wielu specjalistów wpisuje w dokumentacji swoich pacjentów rozpoznanie borderline, ale nie informuje ich o tym. Niektórzy wspominają o diagnozie zaburzenia, ale nie udzielają chorym żadnych szerszych wyjaśnień.
Powiedzieć czy nie mówić?
W trakcie lektury tej książki możesz nabrać chęci, by porozmawiać o borderline z osobą, która twoim zdaniem cierpi na to zaburzenie. To zrozumiałe. Zdobycie informacji na temat zaburzenia może być silnym doświadczeniem, impulsem do zmian. Idealny scenariusz podpowiadany przez wyobraźnię wygląda następująco: osoba ta będzie ci wdzięczna za informacje i natychmiast pobiegnie na terapię, by zmierzyć się ze swoimi demonami.
Żadna sławna osoba nigdy publicznie nie przyznała się do tego, że cierpi na jakieś zaburzenie (pomimo wielu spekulacji biografów i tabloidów), choć wiele z nich ma charakterystyczne dla niego cechy. Takie problemy jak zaburzenia odżywiania, przemoc domowa, AIDS czy rak zaczynają zajmować pierwszoplanowe miejsce w świadomości społecznej dopiero wtedy, gdy chodzi o kogoś znanego.
Niestety, rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Członkowie rodzin podają, że taka wiadomość wywoływała wściekłość, zaprzeczenie i krytykę ze strony ich najbliższych. Często też osoba przejawiająca cechy zaburzenia osobowości typu borderline zarzucała swojemu informatorowi, że to on cierpi na zaburzenie.
Możliwe są też inne scenariusze: na przykład osobę z borderline może ogarnąć taki wstyd i rozpacz, że będzie chciała zrobić sobie krzywdę. Albo informacja ta posłuży jej jako wymówka, by nie brać na siebie odpowiedzialności za własne zachowanie: „Nic na to nie poradzę. Mam borderline”.
Zgłoś się po pomoc do wykwalifikowanego terapeuty
Omawiane tu zagadnienia są złożone. Nie warto się z niczym spieszyć. Podziel się swoimi przemyśleniami z wykwalifikowanym terapeutą, który ma doświadczenie w pracy z pacjentami z borderline. Z reguły najlepiej jest, kiedy człowiek dowiaduje się o borderline od specjalisty. Jeśli bliska ci osoba jest już pełnoletnia i chodzi na sesje terapeutyczne, to jest mało prawdopodobne, by szanujący tajemnicę zawodową terapeuta rozmawiał o jej stanie z tobą. Zawsze jednak możesz skonsultować swoje wątpliwości z psychologiem.
Nie można siłą wymusić na kimś gotowości do zmiany zachowań. Dla osób dotkniętych zaburzeniami to bowiem coś więcej niż tylko „zachowania” – to mechanizmy radzenia sobie, na których polegały przez całe swoje życie.
John M. Grohol, psycholog
Często się zdarza, że inni ludzie związani z osobą dotkniętą borderline również reagują zaprzeczeniem i oskarżeniami, dotyczy to zwłaszcza jej rodziny: matki, ojca czy rodzeństwa. Pamiętaj, że twoim zadaniem nie jest przekonywanie kogokolwiek. Inni muszą sami chcieć poznać prawdę i być na nią przygotowani.
Wyjątki
Kiedy można porozmawiać o borderline z osobą, która naszym zdaniem cierpi na to zaburzenie:
• gdy aktywnie poszukuje ona informacji na temat przeżywanych przez siebie stanów;
• jeśli żadne z was nie stara się szukać winnych;
• jeśli jesteś w stanie powiedzieć jej o zaburzeniu w czuły i delikatny sposób, zapewniając ją jednocześnie o swojej gotowości do udzielania jej wsparcia w trakcie czekającej ją terapii (nie składaj nieprzemyślanych deklaracji – niedotrzymanie obietnicy może mieć gorsze konsekwencje niż nieobiecywanie niczego).
Kiedy ty już wiesz, a druga strona jeszcze nie
Wyjątkowo ostrożnie trzeba postępować w sytuacji, kiedy masz świadomość możliwej diagnozy borderline, a druga strona niczego się nie domyśla. Sam na przykład uważa, że przez to, iż nie może porozmawiać o zaburzeniu ze swoją żoną Anitą, która może być dotknięta borderline, nie czuje się ona odpowiedzialna za swoje zachowanie, stawiając się zawsze w roli ofiary. Rozmowa na temat leczenia oczywiście nie wchodzi w grę. Ponadto Sam czuje się wobec niej nielojalny, ponieważ ma oddzielną skrzynkę mailową, by odbierać wiadomości na temat borderline.
Od kiedy dowiedziałem się o borderline, jestem dla niej delikatniejszy i wykazuję więcej zrozumienia, ale z drugiej strony dopada mnie jeszcze większa frustracja. Czasem ciężar tej wiedzy niesamowicie mnie przytłacza.
Tylko ty, w konsultacji z wykwalifikowanym specjalistą mającym doświadczenie w zakresie leczenia borderline, możesz zdecydować, jak należy postępować. W załączniku A wskazujemy, czym się kierować przy wyborze terapeuty.
Nie zafiksuj się na diagnozie
Zamiast zajmować się samą diagnozą, pomóż drugiej stronie dostrzec, że w każdym związku dwie osoby ponoszą odpowiedzialność za jego stan. (Możesz mieć poczucie, że wszystkiemu winne jest samo zaburzenie, ale nie koncentruj się na tym teraz). Kiedy w związku pojawiają się problemy, potrzeba dwóch osób, by je rozwiązać – tak powinno brzmieć twoje przesłanie.
Kiedy w związku pojawiają się problemy, potrzeba dwóch osób, by je rozwiązać – tak powinno brzmieć twoje przesłanie.
Jeśli osoba z borderline nie jest zdolna do wspólnej pracy nad związkiem, możesz skupić się na wyznaczaniu granic (zob. rozdział 6). Przestrzeganie przez drugą stronę wyznaczonych przez ciebie granic nie jest zależne od jej wiedzy czy gotowości do przyznania się do borderline (piszemy o tym dalej).
Pamiętaj, że druga osoba może, ale nie musi, mieć zaburzenie. Nawet jeśli jest to borderline, nie oznacza to wcale, że można nim tłumaczyć wszystkie jej zachowania. Skoncentruj się nie na tym, co nią kieruje, ale na tym, jak rozwiązać problemy spowodowane jej zachowaniem.
Jak korzystać z tej książki
W książce jest bardzo dużo informacji. Czytaj ją powoli i nie staraj się od razu wszystkiego zapamiętywać. Najlepiej trawi się małe porcje.
Poruszaj się krok po kroku
Zalecamy, by nie czytać tej książki wyrywkowo, ale rozdział po rozdziale. Wiedza zawarta w jednym stanowi podstawę zrozumienia kolejnych rozdziałów. Podstawowe koncepcje będziemy powtarzać w kilku rozdziałach, by łatwiej było je przyswoić i wykorzystać w myśleniu o sobie i swoim związku.
Zrozumienie terminologii
W celu uczynienia tej książki bardziej zrozumiałą wprowadziliśmy kilka własnych terminów i definicji.
Nie-border3
Termin „nie-border” nie oznacza osoby, która nie ma borderline. Określenie to oznacza krewnego, partnera, przyjaciela czy każdą inną osobę z otoczenia kogoś z borderline, na którą bezpośrednio wpływa jego zachowanie. Obie strony może łączyć jakakolwiek relacja. Wśród naszych rozmówców byli: ciotki i wujowie, kuzyni i współpracownicy osób dotkniętych borderline.
Nie-borderzy to grupa, na którą osoby dotknięte borderline oddziałują na różne sposoby. Niektórzy jej członkowie obdarzają swoich bliskich cierpiących na zaburzenie ogromnym wsparciem, inni stosują wobec nich przemoc werbalną lub fizyczną. Otoczenie osób z borderline także może zmagać się z problemami psychicznymi, takimi jak depresja, nadużywanie substancji psychoaktywnych, zespół zaburzeń koncentracji uwagi czy zaburzenie osobowości typu borderline.
Niektóre osoby dotknięte borderline były w dzieciństwie wykorzystywane seksualnie albo maltretowane fizycznie lub emocjonalnie przez swoich rodziców bądź opiekunów. Inne miały wspaniałych rodziców, którzy podporządkowali swoje życie walce z chorobą dzieci. Rodzice wypowiadający się w tej książce należą do tej drugiej kategorii. Nie byli idealnymi rodzicami, ale któż z nas jest idealny? Nie krzywdzili jednak swoich dzieci. Pisząc w tej książce o rodzicach, mamy na myśli zwyczajnych rodziców, którzy popełniają zwyczajne błędy.
Border
Używamy terminu „border” w odniesieniu do osób, u których zdiagnozowano zaburzenie osobowości typu borderline lub które spełniają kryteria zaburzenia wskazane przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w DSM-IV-TR z 2004 roku.
Borderline jest trudne do zdiagnozowania, ponieważ często współwystępuje z innymi zaburzeniami psychicznymi. Jeśli bliska ci osoba z borderline znajdowała się pod opieką różnych psychoterapeutów, to bardzo możliwe, że ich diagnozy się nie pokrywają. Z powodu braku oficjalnej diagnozy możesz mieć opory przed nazywaniem jej stanu borderline. Niech jednak nie powstrzymuje cię to przed zbieraniem niezbędnych informacji, które mogą pomóc zmienić twoje życie na lepsze.
Nie należy diagnozować swoich bliskich na podstawie informacji zawartych w tej książce. Diagnozę może postawić tylko specjalista mający doświadczenie w wykrywaniu i leczeniu borderline. Nigdy nie możesz być pewny, czy osoba, na której ci zależy, faktycznie ma borderline. Może ona być niechętna badaniu przez psychiatrę czy psychologa; może też zaprzeczać, że w ogóle ma jakiekolwiek problem. Ale może też być tak, że widuje się z terapeutą, ale woli ci nie mówić, co jej dolega.
Pamiętaj: ta książka jest o tobie, a nie o osobie z borderline. Masz prawo szukać pomocy. Jeśli opisane wcześniej wzorce zachowań nie są ci obce, to możesz skorzystać ze strategii przedstawionych w tej książce – niezależnie od tego, czy u twojego bliskiego zdiagnozowano borderline, czy nie.
„Border”4 a „osoba dotknięta borderline”
Niektórzy specjaliści wolą po sługiwać się wyrażeniem „osoba dotknięta borderline”. Uważają, że mówienie o kimś, iż „jest borderem”, definiuje człowieka. Ich zdaniem należy zawsze używać dłuższego terminu „osoba dotknięta borderline”5.
Zgadzamy się, że określenie „osoba dotknięta borderline” jest mniej stygmatyzujące niż sam rzeczownik „border”. Pragniemy wyrażać się o osobach cierpiących na zaburzenia psychiczne z szacunkiem, jednocześnie jednak naszym celem jest przedłożenie czytelnikowi zwięzłej, dobrej lektury. Stosujemy formy „border” i „nie-border”, aby tekst był bardziej czytelny6.
Pamiętaj o naszym celu
W trakcie lektury możesz dojść do wniosku, że to osoba z borderline jest winna wszystkim problemom w związku. Jednak książka ta nie zawiera całościowej analizy relacji między dwojgiem ludzi. Nasz cel zawęża się do jednego: radzenia sobie z zachowaniem wywołanym borderline.
Nawet sama lektura tej książki może ci się wydawać nadużyciem zaufania osoby, na której ci zależy. W rzeczywistości jednak tak nie jest.
W prawdziwym życiu relacje są skomplikowane. Wpływają na nie setki czynników niezwiązanych z omawianym przez nas zaburzeniem. Nie będziemy ich tu analizować, ponieważ wykracza to poza zakres tej książki.
Osoba z borderline jest odpowiedzialna za 50% związku, a jej partner za drugie 50%. Jednocześnie każda z osób odpowiada za 100% ze swoich 50%.
Nie trać nadziei
Zaburzenie osobowości typu borderline to prawdopodobnie najczęstsza źle rozumiana diagnoza psychiatryczna. Największym błędem jest przekonanie, że stan osób cierpiących na borderline nie może się poprawić. W rzeczywistości leki mogą złagodzić depresję, wpłynąć na wahania nastroju i impulsywność. Badania empiryczne potwierdzają skuteczność niektórych metod leczenia. Poznaliśmy wiele osób, którym udało się wyjść z borderline – nie czują już one kompulsywnej potrzeby zrobienia sobie krzywdy, są z siebie zadowolone i potrafią czerpać radość z faktu, że kochają i są kochane.
Największym błędem jest przekonanie, że stan osób cierpiących na borderline nie może się poprawić.
Co jednak zrobić w sytuacji, gdy osoba dotknięta borderline nie chce przyjąć pomocy i poddać się leczeniu? Nie można tracić nadziei. Nie możesz zmienić tej osoby, ale zawsze możesz popracować nad sobą. Poddając analizie własne zachowanie i wpływając na nie, masz szansę zejść z emocjonalnej huśtawki i znów żyć normalnie.
1 America Online – w latach dziewięćdziesiątych XX wieku jeden z głównych dostawców internetu w Stanach Zjednoczonych, przez wielu Amerykanów utożsamiany z internetem i dalej tak w tekście nazywany (przyp. tłum.).
2 Nawiązanie do piosenki zespołu The Eagles, w której tytułowy hotel okazuje się przeklętym miejscem – po przekroczeniu jego progu nie można go już opuścić (przyp. tłum.).
3 Ze względów językowych, jak również z powodu konotacji kynologicznych („border” to skrótowe określenie psów rasy Border Collie), zdecydowano się w przekładzie ograniczyć do minimum terminy „nie-border” i „border” (przyp. red.).
4 Por. uwagi w poprzednim przypisie (przyp. red.).
5 W polskim przekładzie problem nie jest aż tak wyraźnie zarysowany jak w tekście źródłowym, w którym termin „borderline” odnosi się zarówno do osoby cierpiącej na zaburzenie, jak i do samego zaburzenia. Oryginalne rozróżnienie częściowo kompensują formy opisowe, które wydają się bliższe specyfice języka przekładu. Stąd wyrażenie person with borderline tłumaczone jest zarówno jako „osoba z borderline”, jak i „osoba cierpiąca na borderline” czy „osoba dotknięta borderline” (przyp. tłum.).
6 Jak już wspomniano, w przekładzie obie formy ograniczono do minimum. Zdecydowano się również pominąć kilka zdań tego akapitu dotyczących kwestii językowych odnoszących się do języka angielskiego (przyp. red.).