Bulimia. Moja historia choroby - Dejewska Aleksandra - ebook

Bulimia. Moja historia choroby ebook

Dejewska Aleksandra

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

-Głodziłam się. Potem jadłam bez umiaru. Wymiotowałam. Ćwiczyłam ponad siły. I coraz bardziej siebie nienawidziłam…

Zachorowałam na bulimię jako młoda dziewczyna. Ta choroba długo panowała nade mną, a próby zmiany życia kończyły się przegraną. Dopiero po dziesięciu latach udało mi się wyzdrowieć. Dziś dzielę się osobistym doświadczeniem i pomagam jako terapeutka osobom z zaburzeniami odżywiania.

• Jak rozpoznać pierwsze symptomy niechęci do własnego ciała?

• Jak nie pozwolić, by przekształciła się w nienawiść?

• Jak przestać się oszukiwać i ukrywać objawy choroby przed sobą i innymi?

• Jak sobie pomóc?

• Jak pracować nad wewnętrzną siłą i poczuciem własnej wartości?

• Po czym poznać, że ktoś cierpi na bulimię?

Ta książka to wyjątkowe połączenie szczerego, chwilami bezlitosnego dziennika bulimiczki z głęboką wiedzą na temat choroby i skutecznymi ćwiczeniami. Przeczytaj, by pomóc bliskiej osobie. Lub sobie samej. Zamień autodestrukcję na zdrowe sposoby dbania o swoją psychikę i ciało. Książka, z którą powinien się zapoznać rodzic każdej nastolatki!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 222

Oceny
4,2 (23 oceny)
12
6
3
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Au­tor: Alek­san­dra De­jew­ska
Re­dak­cja: Alek­san­dra Lang
Ko­rek­ta: Ka­ta­rzy­na Zio­ła-Ze­mczak
Pro­jekt gra­ficz­ny okład­ki: Ar­tur Kru­to­wicz GOLD­FIN­GER
Pro­jekt ma­kie­ty i skład: Ilo­na i Do­mi­nik Trze­biń­scy Du Châte­aux
Zdję­cie: Alek­san­dra De­jew­ska
Re­dak­tor pro­wa­dzą­cy: Agniesz­ka Kna­pek
Re­dak­tor pro­jek­tu: Agniesz­ka Fi­las
Kie­row­nik re­dak­cji: Agniesz­ka Gó­rec­ka
© Co­py­ri­ght by Alek­san­dra De­jew­ska © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pas­cal
Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej książ­ki nie może być po­wie­la­na lub prze­ka­zy­wa­na w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgo­dy wy­daw­cy, z wy­jąt­kiem re­cen­zen­tów, któ­rzy mogą przy­to­czyć krót­kie frag­men­ty tek­stu.
Biel­sko-Bia­ła 2020
Wy­daw­nic­two Pas­cal sp. z o.o. ul. Za­po­ra 25 43-382 Biel­sko-Bia­ła tel. 338282828, fax 338282829pas­cal@pas­cal.pl, www.pas­cal.pl
ISBN 978-83-8103-636-8
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

I

Wstęp

Przez wie­le lat nie my­śla­łam o so­bie do­brze. Czu­łam się nie­wy­star­cza­ją­ca. Za­wsze po­rów­ny­wa­łam sie­bie do in­nych. Wręcz ob­se­syj­nie. Moja war­tość za­le­ża­ła od tego, jak mnie po­strze­ga­no. Dzi­siaj wiem, że ta­kie po­stę­po­wa­nie nie ma sen­su, ale wte­dy wy­da­wa­ło mi się, że to je­dy­na słusz­na dro­ga. Nie po­do­bał mi się mój wy­gląd, by­łam mało re­flek­syj­na. To, co wte­dy o so­bie są­dzi­łam, było echem tego, co sły­sza­łam na swój te­mat: „je­steś krnąbr­na”, „je­steś le­ni­wa”, „ni­cze­go nie po­tra­fisz do­pro­wa­dzić do koń­ca”, „kto się wró­blem uro­dził, ten ka­nar­kiem nie zo­sta­nie”, „bę­dziesz w przy­szło­ści za­mia­ta­ła uli­ce”. Było we mnie wie­le zło­ści i agre­sji. Nie wie­dzia­łam, z cze­go to wy­ni­ka. Wy­cho­wy­wa­łam się w domu, w któ­rym było dużo kłót­ni, zmien­no­ści na­stro­jów oraz prze­mo­cy. Jako dziec­ko pró­bo­wa­łam brać winę na sie­bie, by bro­nić mamy. Jako na­sto­lat­ka wy­le­wa­łam z sie­bie agre­sję i złość. By­łam bun­tow­nicz­ką, któ­ra nie ak­cep­to­wa­ła sta­tus quo. Sły­sza­łam, że spra­wiam pro­ble­my wy­cho­waw­cze. To całe do­świad­cze­nie po­mo­gło mi dojść do mo­men­tu, w któ­rym ak­tu­al­nie je­stem.

Po­tra­fi­łam ukry­wać cho­ro­bę przed ro­dzi­ną. Od­ku­py­wa­łam zje­dzo­ne pro­duk­ty, za­cie­ra­łam wszel­kie śla­dy. Nie­któ­re na­pa­dy pla­no­wa­łam, inne były poza moją kon­tro­lą. Ka­ra­łam się za brak re­stryk­cyj­nej die­ty. Cza­sem na­wet wy­obra­ża­łam so­bie, że sto­ję na­prze­ciw­ko sie­bie i okła­dam sie­bie pię­ścia­mi – tak bar­dzo sie­bie wte­dy nie­na­wi­dzi­łam. Za­czę­ło się od chę­ci zrzu­ce­nia kil­ku ki­lo­gra­mów, a skoń­czy­ło na 15, 20 na­pa­dach pro­wo­ko­wa­nia wy­mio­tów ty­go­dnio­wo. Ka­to­wa­łam cia­ło ćwi­cze­nia­mi, cza­sem tak dłu­go ćwi­czy­łam, że drę­twia­ły mi ko­la­na.

Prze­szłam przez fazy wy­par­cia cho­ro­by, od­wle­ka­nia le­cze­nia i wresz­cie le­cze­nia. Na­uczy­łam się żyć w no­wej rze­czy­wi­sto­ści, na no­wych za­sa­dach.

Wal­ka z cho­ro­bą trwa­ła dwa lata. Szu­ka­łam po­mo­cy u trzech spe­cja­li­stów, po czym po­sta­no­wi­łam wziąć spra­wy w swo­je ręce. W księ­gar­ni me­dycz­nej ku­pi­łam spe­cja­li­stycz­ne książ­ki. Po­zna­jąc róż­ne teo­rie psy­cho­lo­gicz­ne, za­czę­łam ro­zu­mieć pew­ne me­cha­ni­zmy i pod­wa­żać to, co wiem na swój te­mat. Uważ­niej ana­li­zo­wa­łam, co mó­wią inni. Prze­sta­łam nisz­czyć kom­ple­men­ty, w za­mian za­czę­łam je ana­li­zo­wać. Dla­cze­go tak po­wie­dział, czy na­praw­dę tak jest, co spra­wia, że wi­dzę sie­bie ina­czej – to tyl­ko część py­tań, ja­kie so­bie za­da­wa­łam. Od­kry­łam rów­nież, że nie tyl­ko moje za­cho­wa­nie zo­sta­ło uwa­run­ko­wa­ne przez śro­do­wi­sko, w ja­kim się wy­cho­wa­łam, ale i za­cho­wa­nie mo­ich ro­dzi­ców. Dzię­ki temu prze­sta­łam ob­wi­niać moją ro­dzi­nę o cho­ro­bę. Im bar­dziej ich ro­zu­mia­łam, tym bar­dziej so­bie od­pusz­cza­łam. Nie­ste­ty po­zna­nie me­cha­ni­zmów wła­snej ro­dzi­ny nie uzdro­wi­ło mnie, bo ko­lej­ne py­ta­nie brzmia­ło: „Świet­nie, że to wszyst­ko wiesz, ale co masz te­raz zro­bić z tą wie­dzą?”. To było bar­dzo waż­ne py­ta­nie, po­nie­waż spra­wi­ło, że zno­wu szu­ka­łam roz­wią­za­nia. Zna­la­złam w swo­im oto­cze­niu oso­bę sta­bil­ną emo­cjo­nal­nie i rów­no­cze­śnie ra­dzą­cą so­bie z je­dze­niem (nie li­czy­ła ka­lo­rii, od­ży­wia­ła się zdro­wo, ale były od­stęp­stwa). Po­rów­ny­wa­łam swo­je za­cho­wa­nia z jej i za­sta­na­wia­łam się, na ile jest to wpływ ge­nów, a na ile to są na­wy­ki. Wie­dzia­łam, że ge­nów nie zmie­nię. Je­że­li zaś cho­dzi o na­wy­ki, od­kry­łam, że sko­ro po­tra­fię zmu­sić cia­ło do tak eks­tre­mal­nych za­cho­wań jak wy­mio­ty czy gło­dów­ki, to ozna­cza, że po­tra­fię wy­ro­bić każ­dy na­wyk. Tak za­czę­ła się żmud­na pra­ca nad na­wy­ka­mi. Zdo­by­wa­łam wie­dzę na te­mat za­bu­rzeń od­ży­wia­nia. Za­ło­ży­łam blog, któ­ry oka­zał się dla mnie do­dat­ko­wą te­ra­pią. Chcia­łam być szcze­ra. Wa­ży­łam każ­de sło­wo, po­nie­waż wie­dzia­łam, że źle sfor­mu­ło­wa­ny wpis może zwięk­szyć licz­bę na­pa­dów u ko­goś, kto go prze­czy­ta. Za­czę­łam roz­ma­wiać z in­ny­mi, dzię­ki cze­mu prze­sta­łam się czuć jak od­mie­niec. Zło­ży­łam so­bie też obiet­ni­cę: „to ja wy­dy­mam bu­li­mię, a nie ona mnie”. I tak ją wy­ko­rzy­sta­łam, by po­ma­gać in­nym. Od tam­te­go mo­men­tu nie­ustan­nie się uczę. Im wię­cej wiem, tym bar­dziej zda­ję so­bie spra­wę, ile jesz­cze cze­ka mnie na­uki.

Po­zby­łam się 40 000 zł dłu­gu, któ­ry po­wstał pod­czas cho­ro­by. Dług na­ra­stał przez moje błęd­ne de­cy­zje fi­nan­so­we. Za­miast spła­cać za­dłu­że­nia, ku­po­wa­łam je­dze­nie, któ­re wy­rzu­ca­łam do to­a­le­ty.

Zdo­by­łam dy­plom die­te­ty­ka, ale oka­za­ło się, że sama wie­dza die­te­tycz­na to za mało. Było wie­le me­cha­ni­zmów, któ­re blo­ko­wa­ły przed zmia­ną re­la­cji z je­dze­niem. Moje wła­sne do­świad­cze­nie było nie­wy­star­cza­ją­ce, by po­ma­gać in­nym. Stu­dia psy­cho­lo­gicz­ne, kur­sy z te­ra­pii skon­cen­tro­wa­nej na roz­wią­za­niach oraz ra­cjo­nal­na te­ra­pia za­cho­wań były bra­ku­ją­cy­mi ele­men­ta­mi. Dzię­ki ta­kiej wie­dzy je­stem w sta­nie pro­fe­sjo­nal­nie pro­wa­dzić te­ra­pię.

Nie ma co ukry­wać, ży­cie bez cho­ro­by jest wspa­nia­łe. Czu­ję praw­dzi­wą wol­ność. Nie mar­twię tym, co jem. Spo­ty­kam się ze zna­jo­my­mi w ka­wiar­niach przy cie­ście, w re­stau­ra­cjach, cho­dzę do pu­bów. Je­że­li uczest­ni­czę w im­pre­zach oko­licz­no­ścio­wych, to czu­ję kom­fort i spo­kój. Moja gło­wa nie ana­li­zu­je po­ra­żek czy zje­dzo­nych ka­lo­rii, czu­ję luz na­wet gdy „go­dzi­na po­sił­ku” się prze­su­nę­ła. Słu­cham po­trzeb swo­je­go cia­ła. Od­zy­ska­łam ra­dość, szczę­ście, wol­ność i przy­jaźń. Jed­nym sło­wem od­zy­ska­łam ży­cie. To­bie też tego ży­czę.

Za­sta­na­wiasz się, czy ta książ­ka jest dla cie­bie? Od­po­wiedz so­bie, czy:

• sta­rasz się ogra­ni­czać je­dze­nie lub pro­wo­ku­jesz wy­mio­ty;

• gdy za­czy­nasz jeść, nie po­tra­fisz prze­stać i ob­ja­dasz się tak, że czu­jesz się po tym źle;

• wszyst­kie ka­lo­rie, któ­re zjesz, sta­rasz się spa­lić pod­czas ćwi­czeń;

• sto­su­jesz środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce;

• bo­isz się przy­bra­nia na wa­dze;

• cały czas kon­tro­lu­jesz swo­ją wagę;

• dą­żysz do per­fek­cjo­ni­zmu;

• my­ślisz w ka­te­go­rii „wszyst­ko albo nic” (od­nio­słam suk­ces albo po­raż­kę);

• nie pa­nu­jesz nad je­dze­niem;

• pew­ne pro­duk­ty (sło­dy­cze, chleb, ryż) wy­wo­łu­ją u cie­bie na­pa­dy gło­du;

• li­czysz ka­lo­rie każ­de­go pro­duk­tu;

• źle czu­jesz się w swo­im cie­le;

• uwa­żasz, że gdy schud­niesz, to za­czniesz sie­bie ak­cep­to­wać;

• wi­dzisz w so­bie wię­cej wad niż za­let;

• czu­jesz przy­mus za­do­wa­la­nia in­nych;

• są­dzisz, że nie za­słu­gu­jesz na szczę­ście i po­moc;

• uwa­żasz, że je­steś do ni­cze­go, głu­pia.

Je­że­li choć­by je­den z po­wyż­szych punk­tów pa­su­je do cie­bie, to zna­czy, że masz w ręku od­po­wied­nią książ­kę.

Wspól­nie przej­dzie­my przez pro­ces zdro­wie­nia opar­ty na moim przy­kła­dzie. Nie za­wsze bę­dzie ła­two, ale gwa­ran­tu­ję, że war­to. Wie­rzę, że masz po­ten­cjał, by po­ko­nać cho­ro­bę. Pa­mię­taj, to, że cze­goś nie wi­dzi­my, nie ozna­cza, że tego nie ma. W gor­sze dni nie do­strze­ga­my swo­ich suk­ce­sów, co nie ozna­cza, że ich nie ma, czy się ska­so­wa­ły. One na­dal są!

II

In­for­ma­cje o bu­li­mii

We­dług mię­dzy­na­ro­do­wej kla­sy­fi­ka­cji cho­rób ICD-10 bu­li­mia ne­rvo­sa ma ozna­cze­nie: F50.2. No wła­śnie, po­ja­wi­ło się sło­wo „cho­ro­ba”, a nie „fa­na­be­ria”, „wi­dzi­mi­się”, „coś ci się ubz­du­ra­ło”, „wy­my­ślasz so­bie pro­ble­my”, „to nie cho­ro­ba”.

To jest cho­ro­ba, któ­ra wy­stę­pu­je w dwóch ty­pach – prze­czysz­cza­ją­cym (cho­ry po zje­dze­niu pro­wo­ku­je wy­mio­ty lub uży­wa środ­ków prze­czysz­cza­ją­cych, le­wa­tyw) i nie­prze­czysz­cza­ją­cym (cho­ry w ra­mach dzia­łań kom­pen­sa­cyj­nych sto­su­je ści­słą die­tę, czę­sto gło­dów­kę, ogra­ni­cza­jąc ilość spo­ży­wa­nych po­kar­mów do mi­ni­mum bądź wy­ko­nu­je dużo wy­czer­pu­ją­cych ćwi­czeń fi­zycz­nych, tzw. bu­li­mia spor­to­wa).

Kry­te­ria dia­gno­stycz­ne ano­re­xia ne­rvo­sawe­dług DSM-IV

1. Od­ma­wia­nie utrzy­ma­nia masy cia­ła na po­zio­mie nor­my lub wyż­szym niż prze­wi­dzia­ny dla da­ne­go wie­ku i wzro­stu (np. utra­ta masy cia­ła o 15% i utrzy­my­wa­nie jej na tym ni­skim po­zio­mie).

2. In­ten­syw­ny lęk przed przy­bra­niem na wa­dze mimo rze­czy­wi­stej nie­do­wa­gi.

3. Za­bu­rze­nia w spo­so­bie po­strze­ga­nia wła­sne­go cia­ła, prze­sad­ny wpływ masy i kształ­tu cia­ła na sa­mo­oce­nę lub za­prze­cza­nie temu, że obec­na masa cia­ła sta­no­wi pro­blem.

4. U ko­biet mie­siącz­ku­ją­cych brak men­stru­acji przez co naj­mniej trzy cy­kle.

(Kry­te­ria dia­gno­stycz­ne za: Glenn Wal­ler, He­len Cor­de­ry, Emma Cor­tor­phi­ne, Hen­drik Hin­rich­sen i in., Te­ra­pia po­znaw­czo-be­ha­wio­ral­na za­bu­rzeń od­ży­wia­nia)

Kry­te­ria dia­gno­stycz­neDSM-IV dla bu­li­mia ne­rvo­sa

1. Po­wta­rza­ją­ce się epi­zo­dy nie­kon­tro­lo­wa­ne­go ob­ja­da­nia się. Cha­rak­te­ry­zu­ją je dwa ele­men­ty:

a. przyj­mo­wa­nie je­dze­nia w krót­kich od­stę­pach (np. co dwie go­dzi­ny) w ilo­ściach znacz­nie więk­szych niż po­trze­ba,

b. po­czu­cie bra­ku kon­tro­li nad je­dze­niem pod­czas epi­zo­du ob­ja­da­nia się (wra­że­nie, że nie moż­na prze­stać jeść, do­pó­ki żo­łą­dek nie bę­dzie prze­peł­nio­ny).

2. Po­wta­rza­ją­ce się nie­od­po­wied­nie za­cho­wa­nia kom­pen­sa­cyj­ne ma­ją­ce na celu za­po­bie­ga­nie przy­ro­sto­wi masy cia­ła, jak wy­wo­ły­wa­nie wy­mio­tów, na­uży­wa­nie środ­ków prze­czysz­cza­ją­cych lub mo­czo­pęd­nych, le­wa­tyw bądź in­nych le­karstw, nie­je­dze­nie, nadak­tyw­ność spor­to­wa.

3. Ob­ja­da­nie się lub za­cho­wa­nia kom­pen­sa­cyj­ne wy­stę­pu­ją za­zwy­czaj 2 razy w ty­go­dniu przez trzy mie­sią­ce.

4. Prze­sad­ny wpływ masy i kształ­tu cia­ła na sa­mo­oce­nę.

5. Za­bu­rze­nie nie wy­stę­pu­je wy­łącz­nie pod­czas epi­zo­dów ano­re­xia ne­rvo­sa.

Za­po­zna­jąc się z opi­sem, mia­łam wra­że­nie, że mam dwa ro­dza­je za­bu­rzeń od­ży­wia­nia. Fak­tycz­nie jest tak, że naj­czę­ściej w le­cze­niu am­bu­la­to­ryj­nym wy­stę­pu­ją za­bu­rze­nia ina­czej nie­okre­ślo­ne – 60%, bu­li­mia – oko­ło 30%, ano­rek­sja – 15% (Chri­sto­pher Fa­ir­burn). Bywa, że u oso­by zma­ga­ją­cej się z ano­rek­sją z cza­sem po­ja­wia­ją się symp­to­my bu­li­mii. Co ozna­cza, że zmie­nia się li­sta ob­ja­wów, ale przy­czy­ny po­zo­sta­ją nie­zmien­ne.

Z jed­nej stro­ny, po­zna­nie dia­gno­zy przy­nio­sło mi ulgę i za­spo­ko­iło po­trze­bę po­sia­da­nia wie­dzy. Z dru­giej stro­ny, przy­pię­ło łat­kę „bu­li­micz­ka”, „ano­rek­tycz­ka”. Pa­mię­tam, jak w in­ter­ne­cie prze­czy­ta­łam, że bu­li­micz­ką jest się całe ży­cie. Obu­dzi­ła się we mnie bun­tow­nicz­ka. Jak to? Nikt nie bę­dzie mi mó­wił, że będę do koń­ca ży­cia bu­li­micz­ką! To ja wy­dy­mam bu­li­mię, a nie ona mnie!

   Za­da­nie:

W trak­cie cho­ro­by bez prze­rwy drę­czy­ły mnie my­śli: cho­ro­wać czy nie cho­ro­wać (w koń­cu bu­li­mia to spo­sób na kon­tro­lo­wa­nie wagi), z któ­ry­mi nie po­tra­fi­łam so­bie po­ra­dzić. By je nie­co okieł­znać, ro­bi­łam po­niż­sze ćwi­cze­nie, któ­re mi po­ma­ga­ło.

Li­sta za i prze­ciw

Spisz ar­gu­men­ty za bu­li­mią i prze­ciw niej. Nie wy­rzu­caj no­ta­tek, war­to do nich wra­cać w trak­cie pro­ce­su zdro­wie­nia.

Po­ni­żej jako przy­kład przed­sta­wiam ci moją:

Te­raz po­dziel za­pi­sa­ne punk­ty na krót­ko- i dłu­go­ter­mi­no­we. Przyj­mij, że krót­ko­ter­mi­no­we są do roku, a dłu­go­ter­mi­no­we do pię­ciu lat.

Pa­trząc na te dwie ta­be­le, za­sta­nów się, ja­kie wnio­ski wy­cią­gniesz. Czy ko­rzy­ści krót­ko­ter­mi­no­we są war­te kon­se­kwen­cji dłu­go­ter­mi­no­wych? Czy to, co te­raz wy­da­je ci się atrak­cyj­nie, na­dal ta­kie bę­dzie za pięć lat?

Li­sta ar­gu­men­tów po­ma­ga w upo­rząd­ko­wa­niu plu­sów i mi­nu­sów cho­ro­by. Wi­dzisz, co na­praw­dę są­dzisz o cho­ro­bie. Te­raz po­znaj staw­kę, czy­li to, o co wal­czysz.

Kon­se­kwen­cje

No wła­śnie, wszyst­ko, co ro­bi­my, ma kon­se­kwen­cje. Za­bu­rze­nia od­ży­wia­nia rów­nież. W trak­cie na­pa­dów boli nas brzuch, czu­je­my się ocię­ża­li, ro­bi­my wszyst­ko, by po­zbyć się je­dze­nia (pro­wo­ku­jąc wy­mio­ty, sto­su­jąc środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce lub zbyt in­ten­syw­nie ćwi­cząc), czu­je­my wstyd, ospa­łość, agre­sję, złość, nie­na­wiść, smu­tek, ulgę, strach. Mnó­stwo im­pul­sów wę­dru­je do na­sze­go umy­słu. Gdy nie jemy, ogar­nia nas otę­pie­nie. Sy­gna­ły na­szej psy­chi­ki i cia­ła wza­jem­nie się prze­pla­ta­ją, co kom­pli­ku­je ich od­biór przez cho­re­go. Mamy pro­blem z od­róż­nie­niem, co jest na­szym wy­my­słem, a co sy­gna­łem or­ga­ni­zmu.

Kon­se­kwen­cje wy­ni­ka­ją­ce z nie­do­ja­da­nia/gło­dze­nia się

• Wol­niej­sza pra­ca ukła­du tra­wien­ne­go (w związ­ku z nie­do­ży­wie­niem mię­śni ukła­du tra­wien­ne­go po­ży­wie­nie prze­miesz­cza się wol­niej, więc or­ga­nizm nie otrzy­mu­je wy­star­cza­ją­cej ilo­ści sub­stan­cji od­żyw­czych; od­czu­wal­ne są wte­dy wzdę­cia, bóle żo­łąd­ka oraz za­par­cia).

• Ogra­ni­czo­na płod­ność lub bez­płod­ność (w celu obro­ny or­ga­nizm ogra­ni­cza funk­cje, któ­re nie są ad­ap­ta­cyj­ne dla nie­go; cią­ża jest do­dat­ko­wym wy­dat­kiem ener­ge­tycz­nym, u osób nie­do­ży­wio­nych ob­ser­wu­je się spa­dek za­in­te­re­so­wa­nia sek­sem).

• Ane­mia – wsku­tek nie­do­ży­wie­nia or­ga­ni­zmo­wi bra­ku­je że­la­za.

• Czę­ste in­fek­cje – brak wy­star­cza­ją­cej ilo­ści biał­ka w die­cie spra­wia, że zmniej­sza się licz­ba bia­łych krwi­nek.

• Od­czu­wa­nie zim­na i do­dat­ko­we owło­sie­nie (or­ga­nizm, by się ochro­nić przed wy­zię­bie­niem, za­czy­na pro­du­ko­wać do­dat­ko­we owło­sie­nie; bar­dziej są od­czu­wal­ne skraj­ne tem­pe­ra­tu­ry; pal­ce mogą drę­twieć, bo or­ga­nizm dba o ukrwie­nie ta­kich na­rzą­dów, jak ser­ce, ogra­ni­cza­jąc ukrwie­nie np. pal­ców).

• Obrzęk stóp, ko­stek, po­ja­wia­ją się si­nia­ki.

• Oste­opo­ro­za (wy­bra­ko­wa­ne ko­ści mogą być bar­dziej łam­li­we).

• Co­fa­ją­ce się dzią­sła.

• Na­tręt­ne my­śli o je­dze­niu.

• Huś­taw­ka na­stro­jów.

• Nie­spo­koj­ny sen.

• Za­nik mię­śni (nie tyl­ko bi­cep­sów i tri­cep­sów, ale rów­nież mię­śni gład­kich – zmniej­sze­nie się na­rzą­dów; or­ga­nizm, nie ma­jąc od­po­wied­niej ilo­ści sub­stan­cji od­żyw­czych, za­czy­na zu­ży­wać mię­śnie).

Skut­ki bu­li­mii

Zęby i jama ust­na – kon­se­kwen­cją czę­stych wy­mio­tów jest obec­ność w ja­mie ust­nej kwa­su żo­łąd­ko­we­go, któ­ry po­wo­du­je ero­zję szkli­wa oraz próch­ni­cę. Do­dat­ko­wo pro­wo­ko­wa­nie wy­mio­tów sprzy­ja po­ja­wia­niu się nie­usta­ne­go od­ru­chu wy­miot­ne­go, me­cha­nicz­ne draż­nie­nie oko­lic jamy ust­nej wpły­wa też na po­więk­sze­nie śli­nia­nek i bóle gar­dła.

Mię­sień ser­co­wy − ogól­nie rzecz bio­rąc, za­bu­rza­my pra­cę ser­ca: nie­wy­dol­ność czy pal­pi­ta­cje po­wią­za­ne są z bra­kiem rów­no­wa­gi elek­tro­li­tycz­nej w or­ga­ni­zmie (nie­do­bo­ry sodu, po­ta­su czy chlor­ku). Do za­bu­rze­nia tej rów­no­wa­gi do­pro­wa­dza­ją głów­nie wy­mio­ty oraz środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce, co zwięk­sza rów­nież ry­zy­ko omdle­nia i za­wro­tów gło­wy.

Je­li­to gru­be − po­przez czę­ste sto­so­wa­nie środ­ków prze­czysz­cza­ją­cych osła­bia się na­tu­ral­na pra­ca je­li­ta, co pro­wa­dzi do za­parć, uszko­dzeń je­li­ta, ży­la­ków, a na­wet do wy­pad­nię­cia tego na­rzą­du.

Płu­ca − nie­kie­dy u osób z bu­li­mią wy­do­sta­ją­cy się pod­czas wy­mio­to­wa­nia kwas żo­łąd­ko­wy tra­fia do płuc, znacz­nie je uszka­dza­jąc – wy­pa­la je, po­wo­du­je in­fek­cje i za­pa­le­nia, co jest nie­zmier­nie groź­ne dla zdro­wia.

Układ po­kar­mo­wy (żo­łą­dek, prze­łyk, trzust­ka) – za­bu­rze­nia tego ukła­du są naj­groź­niej­sze. Czę­ste wy­mio­ty mogą być przy­czy­ną pęk­nię­cia prze­ły­ku lub żo­łąd­ka, co pro­wa­dzi do śmier­ci bądź wy­ma­ga na­tych­mia­sto­wej in­ter­wen­cji le­kar­skiej. Do­dat­ko­wo czę­sto u osób cier­pią­cych na bu­li­mię po­ja­wia­ją się wzdę­cia, bóle brzu­cha, krwa­wie­nia prze­ły­ku i cho­ro­by trzust­ki. Spo­wo­do­wa­ne są osła­bie­niem żo­łąd­ka, cze­go kon­se­kwen­cją jest spon­ta­nicz­ne wy­do­sta­wa­nie się z nie­go kwa­su żo­łąd­ko­we­go, któ­ry ne­ga­tyw­nie od­dzia­łu­je na po­zo­sta­łe na­rzą­dy.

Oczy/twarz – prze­krwie­nie oczu lub po­ja­wie­nie się wy­bro­czyn i opu­chli­zny. Wy­si­łek zwią­za­ny z wy­mio­to­wa­niem po­wo­du­je pę­ka­nie na­czyń krwio­no­śnych. Ob­ja­wy zni­ka­ją po za­prze­sta­niu pro­wo­ko­wa­nia wy­mio­tów.

Sta­wy − po­przez nad­mier­ny wy­si­łek fi­zycz­ny (bu­li­mia spor­to­wa) nisz­czy­my to­reb­ki sta­wo­we, chrząst­ki. Or­ga­nizm nie ma cza­su na re­ge­ne­ra­cję i od­bu­do­wę.

Po­wta­rza­ją­ce się sta­ny za­pal­ne ukła­du mo­czo­we­go (ner­ki, pę­cherz) − kie­dy w cza­sie od­da­wa­nia mo­czu bę­dzie bo­la­ło, za­uwa­żysz ropę albo i krew w mo­czu, któ­re są wy­ni­kiem od­wod­nie­nia or­ga­ni­zmu. Gdy od­da­je­my mocz, wy­płu­ku­je­my bak­te­rie z ukła­du mo­czo­we­go, na­to­miast gdy mamy od­wod­nio­ny or­ga­nizm, nie pro­du­ku­je­my wy­star­cza­ją­co dużo mo­czu, wte­dy wy­stę­pu­je ska­że­nie ukła­du mo­czo­we­go ka­łem (po­wszech­ne przy bie­gun­kach).

Do­dat­ko­wo:

Obrzę­ki nóg – po­ja­wia­ją się, kie­dy w or­ga­ni­zmie gro­ma­dzi się zbyt dużo wody. Jest to re­ak­cja or­ga­ni­zmu bu­li­mi­ka, któ­ry przez pe­wien czas po­wstrzy­mu­je się od wy­mio­tów. Przy­zwy­cza­jo­ny do nich or­ga­nizm nie po­tra­fi po­ra­dzić so­bie z nad­mia­rem pły­nów. Roz­sąd­nym i je­dy­nym wyj­ściem jest prze­cze­ka­nie tej sy­tu­acji. Mniej wię­cej po ty­go­dniu przyj­mo­wa­nia opty­mal­nej dzien­nej daw­ki pły­nów or­ga­nizm osią­gnie rów­no­wa­gę.

Za­bu­rze­nia cy­klu mie­siącz­ko­we­go aż do za­ni­ku mie­siącz­ki − mogą pro­wa­dzić do bez­płod­no­ści.

Ar­tral­gia – bóle sta­wów bez pod­ło­ża za­pal­ne­go.

Nie­do­bór cyn­ku – po­wo­du­je m.in. nie­do­krwi­stość, trud­niej­sze go­je­nie się ran, ob­ni­że­nie od­por­no­ści, za­bu­rze­nia sma­ku i wę­chu, wy­pa­da­nie wło­sów.

Mia­łam więk­szość wy­mie­nio­nych ob­ja­wów, jed­nak nie prze­ko­na­ło mnie to na tyle, bym była skłon­na coś w swo­im ży­ciu zmie­nić. Do­pie­ro kie­dy zo­ba­czy­łam krew w śli­nie (wy­stra­szy­łam się, że to może być rak) oraz po­czu­łam sil­ny ból w most­ku i sta­wach, za­czę­łam po­dej­mo­wać dzia­ła­nia ma­ją­ce na celu wy­zdro­wie­nie.

Bar­dzo duże zna­cze­nie mia­ła też dla mnie in­for­ma­cja, że pro­wo­ko­wa­nie wy­mio­tów nie chro­ni przed przy­bra­niem na wa­dze. Szok? No pew­nie! Dla­cze­go tak się dzie­je? Oka­zu­je się, że z każ­de­go bu­li­micz­ne­go na­pa­du wchła­nia się pew­na licz­ba ka­lo­rii, cza­sem na­wet oko­ło 1200 kcal (ba­da­nia pro­wa­dzo­ne przez Wal­te­ra H. Kaye w 1993 r.). Po­trze­bu­jesz do­wo­du? Pro­szę bar­dzo! Sko­ro prze­czysz­cza­nie się po­ma­ga kon­tro­lo­wać wagę, to bu­li­micz­ki po­win­ny być tak wy­chu­dzo­ne jak ano­rek­tycz­ki, ale nie są. Dzie­je się tak wła­śnie za spra­wą ka­lo­rii, któ­re zdą­żą się wchło­nąć. Środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce i diu­re­ty­ki są jesz­cze mniej efek­tyw­ne. Środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce po­ma­ga­ją się po­zbyć tyl­ko 10% ka­lo­rii, a diu­re­ty­ki w ogó­le nie mają na to wpły­wu. Mo­żesz wa­żyć mniej niż przed je­dze­niem, ale ten niż­szy wy­nik na wa­dze jest spo­wo­do­wa­ny utra­tą wody, a nie wagi. Na­gle ar­gu­ment, że dzię­ki bu­li­mii kon­tro­lu­ję wagę stał się mniej prze­ko­ny­wa­ją­cy.

Ko­lej­ny wstrząs prze­ży­łam, gdy oka­za­ło się, że sport nie za­wsze ozna­cza zdro­wie.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu peł­nej wer­sji książ­ki