Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
14 osób interesuje się tą książką
Najnowsza powieść autora głośnego „Bidula”
Kacper nie radzi sobie za dobrze po śmierci matki. Nie pomaga mu też postawa ojca, który całą swoją uwagę poświęca młodszej o dwadzieścia lat partnerce, zapominając zupełnie o synu. Chłopiec postanawia napisać do zmarłej mamy e-mail. Dzięki nagranym na dyktafon rozmowom najbliższych i znajomych zdaje jej relację z każdego dnia. Dzieli się swoimi spostrzeżeniami, dokonaniami, ale też niepokojami i rozczarowaniami. Opowiada o pierwszej miłości i planach na przyszłość. I wciąż nie może zrozumieć, dlaczego w życiu ojca zabrakło dla niego miejsca.
Z wyłowionych uchem rozmów powstaje obraz wielopokoleniowej, mieszkającej na prowincji rodziny, zmagającej się z problemami i pokusami współczesnego świata. Śmierć, próby samobójcze, nałogi, zdrada, poczucie odrzucenia – czy to nie zbyt wiele jak na kilkutygodniowe wakacje dla mierzącego się ze stratą nastolatka?
W bardzo autentycznych, kreślonych bezkompromisowym piórem dialogach autor ukazuje diagnozę współczesnej polskiej rodziny, ale też społeczeństwa. I choć wiele w niej goryczy, to prozę autora cechuje także wysokiej próby komizm. Trudno nie odnieść wrażenia, że najczęściej jest to jednak śmiech przez łzy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 210
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Copyright by Lira Publishing Sp. z o.o., Warszawa 2025
© Copyright by Mariusz Maślanka, 2025
Redaktor inicjujący: Paweł Pokora
Redakcja i korekta: Anna Surendra
Skład: Klara Perepłyś-Pająk
Projekt okładki: Magdalena Wójcik-Zienkiewicz
Zdjęcia na okładce i źródła ilustracji: © Saydung89/Pixabay
Zdjęcie autora: © Magdalena Żak
Redakcja techniczna: Igor Nowaczyk
Producenci wydawniczy:
Sylwia Reguła, Magdalena Wójcik-Zienkiewicz, Wojciech Jannasz
Wydawca: Marek Jannasz
ISBN: 978-83-68342-40-6 (epub), 978-83-68342-41-3 (mobi)
Lira Publishing Sp. z o.o.
al. J.Ch. Szucha 11 lok. 30, 00-580 Warszawa
www.wydawnictwolira.pl
Wydawnictwa Lira szukaj też na:
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej
Gdybym teraz powiedział komuś, że zamierzam napisać do Ciebie mail, to ten ktoś na pewno pomyślałby, że sfiksowałem, bo Ty przecież nie żyjesz. Na pewno ten ktoś śmiałby się ze mnie i pewnie powiedziałby: „Jak można pisać mail do kogoś, kto nie żyje? Przecież ten ktoś nie przeczyta tego maila”. No ale co mi tam, nikomu przecież nie zamierzam o tym mówić, bo ten ktoś mógłby potem rozpowiadać wszystkim dookoła, że sfiksowałem, bo piszę mail do zmarłej mamy. A w sumie, to nawet jakbym komuś powiedział i ten ktoś śmiałby się ze mnie i wszystkim rozpowiadał, miałbym to gdzieś i nie chciałoby mi się tłumaczyć temu komuś oraz wszystkim dookoła, jak bardzo smutno mi jest teraz i jak bardzo brakuje mi Ciebie, i że muszę napisać Ci to, co leży mi na sercu. Uznałbym, że niech sobie myślą, że sfiksowałem. Ja tam mam swój rozum i swoje uczucia, swoje wiem i swoje odczuwam.
Kiedy teraz zaczynam pisać do Ciebie ten mail, jest jedenasty czerwca dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku. Dochodzi ósma wieczorem. Dwie godziny temu tato przywiózł mnie do Łysokur, do dziadka i babci. Mam tu być góra trzy tygodnie, bo tato wynajął kamper i z tą jego cizią Nikolą, która jest młodsza od niego o dwadzieścia dwa lata, mają jechać na objazd Bałkanów. W ten sposób wakacje zacząłem dwa tygodnie wcześniej, bo oceny mam już wystawione i tato załatwił mi zwolnienie ze szkoły.
Chciałem, żeby tato zabrał mnie na objazd Bałkanów i dopiero po powrocie przywiózł tutaj, ale on nie dał się uprosić. Mówił, że mam dopiero trzynaście lat, a to ciężka i daleka podróż, spanie tylko w kamperze, i że na pewno bym się zanudził. A ja wiem, że powód był inny – po prostu jego cizia Nikola namówiła go, żeby mnie nie zabierał i żeby jechali tylko we dwoje. Odkąd tato ją poznał, ja stałem się dla niego przezroczysty. Nie widzi mnie i bardzo się zmienił. Teraz widzi tylko cycki, dupkę oraz cipkę Nikoli i jest nią natchniony.
Ja wiem, że to było wasze marzenie, żeby kamperem objechać Bałkany, a ja pojechałbym wtedy z wami. Pamiętam, jak oglądaliśmy mapy Bałkanów i planowaliśmy, co zwiedzimy. Czekaliście, jak tylko się skończy pandemia i zniosą te wszystkie obostrzenia. Ale Ty, niestety, nie doczekałaś do końca pandemii, bo zanim minęła, nagle zabrała Ciebie.
Potem, co tydzień w piątek, przyjeżdżałem z tatą tutaj na wieś i od razu szliśmy na Twój grób. Tato nawet na początku płakał, kiedy podchodziliśmy pod pomnik. Później z wujkiem Pawłem pili do soboty wieczorem. Pili zazwyczaj w stodole, w pracowni rzeźbiarskiej wujka. Wtedy tato po pijaku pomagał mu tworzyć jego rzeźby abstrakcyjne i coś tam przytrzymywał, gdy wujek je spawał. Ja kręciłem się przy nich, bo dobrze wiesz, że uwielbiam patrzeć, jak wujek Paweł tworzy swoje rzeźby.
Wieczorem babcia wołała mnie do siebie i kazała mi spać u niej w domu, bo tato z wujkiem Pawłem byli już dobrze pijani. Tato spał u wujka, bo gdy odeszłaś, jeszcze bardziej sfiksowali z dziadkiem na punkcie polityki i z tego powodu jeszcze bardziej nie przepadają za sobą. Tato bardzo rzadko wchodzi na dziadkowe podwórko i do dziadkowego domu. Dziadek, jak tylko ma okazję, zaczepia tatę i dogaduje mu na tematy polityczne. Wtedy tato szybko ucieka, jakby dziadek był jakąś zarazą.
Powiem Ci, że nie lubię, jak dziadek zaczepia tatę i zaczyna gadkę o polityce, bo wtedy się robi ponura atmosfera. Dla mnie polityka to nuda i nic z niej nie rozumiem. Jak można się jarać polityką? W tej polityce to same wrzeszczące stare dziady i stare babsztyle. Wolałbym, żeby dziadek, jak zaczepia tatę, gadał do niego o seksie, bo to mnie teraz jara. Z kolegami to ja teraz gadam w zasadzie tylko o seksie i wszystko z seksem nam się kojarzy. Żaden z nas jeszcze nie spał z dziewczyną, ale gadamy sobie, którą ładną i znaną celebrytkę chcielibyśmy zaliczyć.
Pamiętam, że ty nie przepadałaś za polityką i nie lubiłaś, jak tato o niej mówił. Powtarzałaś, żeby wyluzował i nie nakręcał się tak, bo wszyscy politycy to krętacze. I śmiałaś się, że on łaził na te wszystkie manifestacje antyrządowe, które tato nazywał manifestacjami antypisiorskimi.
Po piątkowym i sobotnim chlaniu tato z wujkiem Pawłem, w zasadzie w każdą niedzielę, leżeli w łóżkach i dochodzili do formy. Tato, gdy w piątek po południu jechaliśmy na wieś, zawsze zabierał ze sobą alkomat, więc w niedziele, co dwie lub trzy godziny, dmuchali w niego i sprawdzali, jak spada im poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Tendencję mieli spadkową, bo w niedziele nie pili już alkoholu. Kiedy alkomat wskazywał zero promili, tato wsiadał do samochodu i wracaliśmy do Warszawy.
Tato w Warszawie już nie pił alkoholu i w tygodniu codziennie chodził do pracy, a do domu wracał zazwyczaj późnym popołudniem i razem coś robiliśmy lub gdzieś szliśmy. To trwało pół roku. Potem jeździliśmy na wieś coraz rzadziej i rzadziej. Ostatnim razem byliśmy tutaj prawie cztery miesiące temu. Tato nie ma teraz na to czasu, bo odkąd poznał swoją cizię Nikolę, cały swój czas wolny poświęca właśnie jej i już zapomniał o Tobie. Boję się, że niedługo zapomni też o mnie.
Podczas dzisiejszej podróży do dziadka i babci siedziałem smutny na tylnym siedzeniu samochodu. Tato z Nikolą rozmawiali, a ja byłem zły, że to nie Ty siedzisz obok taty. I wtedy sobie wymyśliłem, że napiszę mail do Ciebie. Napiszę Ci, że tato już o Tobie zapomniał i wygląda na bardzo szczęśliwego ze swoją cizią Nikolą. Ja nie zapomniałem o Tobie i nie jestem szczęśliwy z tego powodu, że odeszłaś. I wątpię, żebym kiedykolwiek o Tobie zapomniał.
Żeby mi nic nie umknęło, gdy będę pisał mail do Ciebie, włączyłem nagrywanie w smartfonie i zacząłem nagrywać gadkę taty i Nikoli. Relację z tego, co się dzieje w naszej rodzinie, zdam Ci dokładną i napiszę słowo w słowo, co kto powiedział lub zrobił.
Kiedy zbliżaliśmy się do domu dziadka i babci, Nikola powiedziała:
– Kotuś, tylko pamiętaj, nie zostawiaj mnie samej z twoimi teściami, bo ja wcale nie chcę z nimi gadać. Ja jadę z tobą na twoją rodzinną wieś tylko dlatego, że chciałabym w końcu poznać twojego brata.
– Kochanie – odparł tato, kładąc dłoń na kolanie Nikoli. – Widzę, że coraz bardziej stresujesz się tym, że przy okazji zobaczysz moich teściów. Kochanie, jakby moi teściowie nie byli sąsiadami przez płot, tobym najpierw cię zawiózł do brata i zostawił u niego, a potem zawiózł Kacpra do dziadków. No ale nie ma innej możliwości, bo brat jest ich sąsiadem przez płot. Przecież najpierw nie wjadę na podwórko do brata, żeby ciebie zostawić u niego i żeby za chwilę wyjeżdżać z jego podwórka i z rzeczami Kacpra wjeżdżać na podwórko teściów, które jest za płotem. Jakby teściowie mieszkali chociaż kilka domów dalej, to mógłbym tak zrobić.
– Kotuś, no wiem...
– Kochanie, nie stresuj się tak. Moi teściowie nie gryzą, chociaż teść to pisowski dzban i ciurmok. Jak się nakręci i zacznie szczekać pisowską mową, trzeba szybko wiać, bo ten dzban i ciurmok nie da sobie nic wytłumaczyć. Ale kiedyś nie był taki. Kiedyś to nic nie gadał o polityce, tylko o seksie. Non stop sypał sprośne kawały o seksie i był ubaw.
– Na starość mu się tak zmieniło?
– Cholera go wie, co się z nim stało. Ale za to teściowa jest normalna i ma anielską cierpliwość do niego. Kochanie, nie masz się czym stresować. Przecież wiesz, że przez telefon gadam tylko z teściową. Słyszałaś przecież, jak ją uprzedziłem, że przyjedziesz ze mną, to co tak się stresujesz? Kochanie, oni nie będą zaskoczeni, jak cię zobaczą. O wszystkim już wiedzą.
Kiedy podjechaliśmy pod dom dziadka i babci, brama na podwórko była otwarta, a przy stoliku przed domem siedziała prawie cała rodzina. Stolik był zastawiony jedzeniem i napojami.
– Oż fuck! – jęknął tato, wjeżdżając na podwórko. – Nikola, to przypadek, czy może prawie cała rodzina się zebrała po to, żeby cię zobaczyć? Nawet Krzysiek i Marta przyleźli.
– Kotuś, ja nie wysiadam – powiedziała Nikola.
– Kochanie, nie martw się, damy radę.
I tato zaparkował samochód tuż przy ławce, na której siedzieli dziadek z babcią oraz ciocia Jola z Julką na rękach. Pewnie nie wiesz, ale Julka ma prawie roczek i urodziła się, jak Ciebie już nie było. Na krzesłach siedzieli ciocia Marta i wujek Krzysiek. Z naszej rodziny nie było wujka Pawła oraz Alana i Oliwii. No i wujka Sebka.
Tato pierwszy wysiadł z samochodu, a dziadek powiedział:
– Piotrek, psiajucho, prawie cztery miesiące cię nie było u nas.
– A wie tata, zarobiony taki jestem, że ostatnio to na nic nie mam czasu – skłamał tato.
Wtedy ja, wysiadając z samochodu, zawiesiłem smartfon na szyi i włączyłem nagrywanie filmiku.
Tato i ja przywitaliśmy się ze wszystkimi, po czym tato przedstawił im Nikolę, która wyglądała na speszoną. Ale za to miała czym świecić, bo założyła tak krótką i obcisłą sukienkę z szerokim dekoltem, że jej duże piersi w każdej chwili mogły wypaść, więc dziadek, nie kryjąc się z tym, taksował ją wzrokiem. Nie powiem, bo mnie też oczy często polecą tu i tam, i czasem nawet kuśka mi się obudzi, gdy Nikola ubierze się tak wyzywająco. A ona właściwie prawie zawsze tak się ubiera.
Kiedy wszyscy się przywitaliśmy, tato otworzył bagażnik swojego wypasionego mercedesa, którego kupił pół roku temu.
– Kacper – powiedział tato – bierz rzeczy z samochodu i przenieś je sobie do domu. Ja z Nikolą skoczymy na chwilę do Pawła.
– Ale Piotrek, przyjdziecie zaraz, tak? – zapytała babcia.
– Tak. Zapoznam Nikolę z Pawłem i przyjdziemy.
– To przyprowadźcie też Pawła. On za dużo sam pije i coraz mniej do ludzi wychodzi, jakby był wymiśkowany.
– Okej, zaraz przyjdziemy.
I tato z Nikolą poszli do wujka Pawła.
Zabrałem się za wypakowywanie rzeczy z samochodu. Miałem tego dużo, bo tato mówił, żebym brał dużo rzeczy, bo nie wiadomo, co mi się przyda. Nie chciałem brać tego aż tyle, bo góra trzy tygodnie miałem być na wsi, ale tato nalegał, żebym brał to i tamto, że właściwie chyba spakowali prawie wszystkie moje rzeczy. Pudełka okleili taśmą, jakby były przeznaczone do wysyłki. Brakowało na nich jedynie adresu, pod który mają zostać dostarczone. Dziadek, kiedy zobaczył, ile tego mam, złapał się za głowę.
– Psiajucha, Kacper, spakowałeś się jak baba. Pewnie wziąłeś wszystko, co miałeś. Po co ci tyle tego?
– Nie wiem – odparłem od niechcenia, bo wolałem nie mówić dziadkowi, że nie zamierzałem brać tyle rzeczy i że to tato z Nikolą tak dużo rzeczy mi spakowali.
Dziadek pokręcił głową.
– Psiajucha, masz tego tyle, jakbyś się przeprowadzał.
Kiedy z dziadkiem wnieśliśmy do domu pudełka z moimi rzeczami, przyszli tato i Nikola. Na stoliku stał talerz pełen ciasta, a wujek Krzysiek, ciocia Marta i ciocia Jola z Julką na rękach siedzieli wokół i jedli. Dziadek, babcia i ja staliśmy obok nich i nic nie jedliśmy.
– Dzisiaj to nie da rady pogadać z Pawłem – powiedział tato.
– Pijany, psiajucha? – zapytał dziadek.
– Tak. Budziłem go, ale on nie kontaktuje. Dałem w końcu spokój. A dzwoniłem do niego, jak wyjeżdżaliśmy z Warszawy, i mówiłem mu, żeby był trzeźwy.
– Ajno – jęknął dziadek. – Z nim to nigdy nic nie wiadomo. Psiajucha, ciężko się z nim na coś umówić. Kiedy mu się podoba, to się upije i ma gdzieś ten świat. Jak się nabzdryngoli, to się nie miarkuje i, psiajucha, czasem bebla bery, że chyba tylko diabli wiedzą, o co mu chodzi. Ale jak, psiajucha, otrzeźwieje i się ocerafi, nic nie pamięta. Piotrek, ja to tylko raz w życiu byłem tak pijany, że nic nie pamiętałem. Młodziak wtedy byłem. Siedemnaście lat miałem. Potem to już zawsze się pilnowałem, żeby pić tyle i tyle, żeby się nie schlać.
– Ja to myślę, że Pawłowi to już chyba odwyk będzie potrzebny.
– Ajno. Może i tak. Ale powiem ci, Piotrek, ja to jak chcę, to piję piwo, dwa, trzy i koniec. Znasz mnie przecież. Czasem cztery albo pięć, ale to bardzo rzadko, bo ty dobrze wiesz, że ja to wolę swój bimber, który sam sobie pędzę. Ty go przecież też lubisz. Już pewnie dużo razy ci mówiłem, że w Libii, jak byłem tam za komuny, za Jaruzelskiego, na kontraktach u Kadafiego i Kadafiemu budowaliśmy drogi, to my tam, psiajucha, bimber pędziliśmy i butelkę za piętnaście dolców Arabom sprzedawaliśmy. Psiajucha, Piotrek, wiesz, ile to było wtedy kasy po przeliczeniu na nasze tamtejsze złotówki? Piotrek, dobry interes na tym się robiło.
– Wiem, wiem. Tato już dużo razy mówił o tym, jak tato Arabów w Libii upijał. Tato lepiej powie, jak tam zdrowie u taty?
– Zdrowie jak zdrowie. W sumie to nie narzekam. Siłę to ja jeszcze mam. Twarda psiajucha jestem. Ja jestem, jak to dawniej mówili, „zdrowy jak łogór”. Ale Piotrek, powiem ci, że jak niedawno stuknęła mi sześćdziesiątka, to sobie pomyślałem, że przejdę sobie na wcześniejszą emeryturę, i rzuciłem robotę u Józia.
– Proszę, proszę. To już emeryturka będzie.
– Ajno. Pieniądze to ja mam odłożone w działkach budowlanych, to nie muszę już pracować. Jak będę potrzebował większych pieniędzy, to mogę sprzedać jedną czy dwie działki, bo mam ich przecież osiemnaście.
– W sumie dobrze tata myśli.
– Jak dziesięć i dwadzieścia lat temu skupowałem te działki za pieniądze, które zarabiałem w Niemczech, to Hania psioczyła na mnie i płakała mi, że po co kupuję tyle tych działek. A ja skupowałem te działki, bo wtedy ziemia była tania jak barszcz.
– To fakt.
– Poza tym nie mam zaufania do banków, bo to złodzieje. Zamiast w banku wolałbym trzymać pieniądze w skarpecie.
– No jak tata woli...
– I widzisz, Piotrek, teraz ja te działki mogę sprzedać z dużym zyskiem, bo ziemia poszła w górę i jest jak złoto. Do tego, psiajucha, wysoką inflację teraz mamy. Jakbym trzymał pieniądze w banku, jak wtedy chciała Hania, toby nam teraz te pieniądze, psiajucha, inflacja zżarła i gówno byśmy z Hanią mieli.
– Dobrze tato pomyślał, kupując wtedy ziemię.
– I widzisz, Piotrek, teraz mogę sobie już nie pracować. Jutro pierwszą emeryturę dostanę.
– To świetnie.
– Ajno. Będę sobie brał głodową emeryturę, a jak sobie trochę odpocznę i jak mi się zachce, wtedy pójdę sobie dorabiać u Józia. Bo siły do roboty to ja jeszcze mam. A na wcześniejszą emeryturę to ja przeszedłem już teraz, bo to nigdy nic nie wiadomo. Niedługo, psiajucha, na jesieni, nowe wybory będą i jakby, nie daj Boże, ten jucha Tusk wygrał, to znowu pewnie podniesie wiek emerytalny. Ten oszukista pewnie zrobi tak, że na wcześniejszą emeryturę nie będzie można przejść. Wolałem iść teraz na wcześniejszą emeryturę, jak rządzą uczciwi ludzie i patrioci.
– Tata nie ma co się bać. Nikt teraz wieku emerytalnego nie podniesie. Tusk, żeby na jesieni wygrać wybory, zaczyna tak samo jak PiS obiecywać rozdawanie pieniędzy i wymyśla jakieś nowe zasiłki.
– A juści! Piotrek, ja tam jusze Tuskowi nie wierzę. To oszukista. Jak wcześniej rządził, to podniósł wiek emerytalny, narobił afer i uciekł do Brukseli, bo go tam na szefa Unii Europejskiej wybrali. PiS musiało po nim sprzątać i wiek emerytalny obniżyli. Mówię ci, Piotrek, Tusk biednym ludziom nic nie da, tylko będzie im jeszcze zabierał i dawał bogatym. On to niemiecki agent, który, psiajucha, z Brukseli wrócił po to, żeby działać w interesie Unii Europejskiej, czyli w interesie niemieckim.
Tato westchnął i pokręcił głową, a babcia powiedziała do dziadka:
– Janek, daj teraz spokój z tą polityką.
I babcia zwróciła się do taty oraz do stojącej obok niego Nikoli:
– Piotrek, a może napijecie się herbaty albo kawy i zjecie ciasta?
Ale dziadek nie pozwolił tacie odpowiedzieć.
– Piotrek, a ty uważasz, że jucha Tusk nie jest niemieckim agentem?
– No co tata mówi? Jaki tam z niego niemiecki agent? Tata nadal w publicznej telewizji ogląda pisowską propagandę nienawiści skłócającą nasz naród?
– Piotrek, jaką propagandę? Tam sama czysta prawda. Najprawdziwsza prawda. Same oczywiste oczywistości.
Tato znowu westchnął i pokręcił głową.
– Tata, nie gadajmy już o polityce, bo mamy odmienne poglądy i się nie dogadamy.
– Mówisz, że się nie dogadamy? Co, psiajucha, Piotrek, może jeszcze mi powiesz, że w zeszłą niedzielę byłeś na tym marszu Tuska?
– Oczywiście, że byłem. Z całej Polski co najmniej pół miliona ludzi zjechało się do Warszawy, żeby zaprotestować przeciwko złodziejskim rządom Kaczyńskiego i PiS.
– A juści pół miliona. Piotrek, psiajucha, pięćdziesiąt tysięcy zadymiarzy was tam było, góra sto!
– Tata, tak to gadali w rządowej telewizji, bo się wystraszyli, że ludzie otwierają oczy i w końcu dostrzegają ich złodziejstwo i manipulację pod przykrywką patriotyzmu.
– Piotrek, ale siojdy mojdy gadasz...
I tutaj na nagraniu pojawiły się trzaski oraz niewyraźna gadka dziadka, bo babcia znów próbowała go uspokoić. Ich głosy nachodziły na siebie, bo babcia co chwilę mówiła, żeby dał spokój z polityką, ale dziadek jej nie słuchał i dalej mówił o polityce. Tato też mówił, żeby dziadek przestał już mówić o polityce i żeby porozmawiali o czymś przyjemniejszym. Ale dziadek nie słuchał babci ani taty. Dziadek musiał się wygadać, co mu leżało na sercu, i gadał bardzo szybko, że aż ślina ciekła mu po brodzie, bo dobrze wiesz, że jak dziadek się rozzłości i mówi szybko, to się ślini. Głosy ich trojga nachodziły na siebie i trzeszczały na nagraniu, więc nie będę Ci już tego relacjonował. Powiem Ci tylko tyle, że wyglądało to tak, jakby tato i dziadek byli gryzącymi się psami, a babcia człowiekiem, który chce ich rozdzielić i odciąga tego agresywniejszego psa. Tym agresywnym psem był dziadek, a tato nie chciał z nim walczyć. I pies-dziadek atakował psa-tatę, a pies-tato kładł się na plecach i się poddawał. Babcia odciągała psa-dziadka, a on dalej atakował psa-tatę. A Nikola patrzyła na to wszystko przerażona.
W końcu wujek Krzysiek krzyknął:
– Ludzie, dajta już spokój!
Wtedy dziadek przerwał swój słowotok i, ocierając ślinę z brody, spojrzał na wujka Krzyśka.
– Dajta już spokój – powtórzył wujek Krzysiek. – Chodźcie lepiej i weźcie sobie ciasta. Mama bardzo dobre upiekła. Mówię wam, pychota, że palce lizać. I dajcie już spokój z tą polityką. Ja tam wcale nie oglądam żadnych wiadomości w telewizji i mam spokój od cwanych polityków i żaden z nich mi nie mąci w głowie. Wolę sobie na spokojnie pogadać o dupie Marynie. Chodzenie na wybory też mam w dupie.
– Ja też – powiedziała ciocia Marta.
– I ja też – dodała ciocia Jola.
– A ja tylko tyle obejrzę w telewizorze, co czasem przy ojcu – powiedziała babcia. – No ale na wybory to zawsze chodzę.
Dziadek, kiwając głową, kolejno popatrzył na wujka Krzyśka, ciocię Martę i ciocię Jolę, po czym powiedział:
– Psiajucha, wy to młodzi jesteście i nic nie wiecie o świecie, tylko siedzicie i żrecie! Tylko pełne brzuchy was interesują?!
Wujek Krzysiek, ciocia Marta i ciocia Jola nic nie odpowiedzieli, bo nikt nie miał ochoty wchodzić w dyskusję z dziadkiem, więc siedzieli cicho jak myszy pod miotłą.
Po chwili babcia, patrząc na tatę i Nikolę, zapytała:
– Piotrek, to chcecie herbatę czy kawę? Ciasto też upiekłam.
– Podziękujemy mamie za kawę i herbatę – powiedział tato. – Innym razem, bo teraz późno już, a przed nami jeszcze prawie dwie godziny jazdy do Warszawy. Jutro rano muszę wcześnie wstać do roboty, bo mam ważne spotkanie.
– Co, Piotrek, psiajucha, prawdy się boisz i już uciekasz? – zapytał dziadek. – Piotrek, prawie cztery miesiące nie było cię u nas i już uciekasz? Nie usiądziesz z nami i nie pogadamy nic?
– Innym razem – rzucił tato.
I tato szybko pożegnał się z każdym, po czym podszedł do mnie i powiedział:
– No, Kacper, żółwik. Sprawuj się tutaj dobrze i nie rób kłopotów dziadkowi i babci.
I poklepał mnie po ramieniu, po czym z Nikolą szybko wsiedli do samochodu i odjechali.
Wszyscy patrzyliśmy, jak odjeżdżali. Kiedy samochód minął cmentarz i zniknął za kościołem, dziadek powiedział:
– Widzieliście? Psiajusze Piotrkowi tak się spieszyło, że już nawet psiajucha nie poszedł na cmentarz, żeby Kasi świeczkę zapalić. Hania, nic nam już z tego naszego zięcia psiajuchy nie zostało.
– Smutno na to patrzeć – westchnęła babcia, po czym siadła na ławce. – Ale, Janek, sam go przegoniłeś. Po co ty znowu gadałeś mu o polityce? Po co ty się chamrasz z nim o politykę? Przecież wiesz, że Piotrek nie lubi gadać z tobą o polityce.
– Nie lubi gadać ze mną o polityce, bo ta psiajucha się sadzi, że lepiej wie ode mnie – powiedział dziadek, siadając na ławce obok babci. – Szacunku do mnie nie ma. Co on se myśli, że ja to miękkim chujem robiony? Piotrek to pewnie se myśli, że ja to jestem ciurmok ze wsi. A ja za młodu w Libii u Kadafiego byłem i Kadafiemu drogi budowałem. Potem, jak padła u nas komuna, przez kilkanaście lat do Niemiec do roboty jeździłem. Świata trochę zobaczyłem, ciurmok ze wsi nie jestem.
– Janek, przestań już i się uspokój. Piotrek na pewno tak o tobie nie myśli.
– A co go teraz tak bronisz? I po co? Piotrek, ta psiajucha, to kto, że się tak sadzi? On to przecież bolszewik. Nie wierzy w Boga i jest przeciwko Kościołowi katolickiemu. Jest za aborcją i za dziećmi z próbówki. Popiera tęczowych, to muszę mu to wszystko wygarnąć, jak mam okazję. Bo, jak to ojce mówili: „Ni ma ryby bez łości, ni cłeka bez złości”.
– Janek, proszę cię, daj już spokój.
– A co go tak bronisz? Nie widzisz, że Piotruś szybko se nową młódkę znalazł?
– Janek, a co się dziwisz? Piotrek to dopiero ma czterdzieści trzy lata. Młody przecież jeszcze jest i do tego niebiedny, to było to przecież pewne, że prędzej czy później jakąś dziewczynę sobie znajdzie. I co ja mogę mieć do tego? Nie mam mu co żałować, Kasi w ten sposób się nie przywróci. A mężem był dobrym, bo Kasia się mi nic na niego nie żaliła. Niech mu się teraz wiedzie z inną.
– Ta Nikola to wygląda na dużo młodszą od niego.
I dziadek spojrzał na mnie, po czym zapytał:
– Kacper, ile ta Nikola ma lat?
– Dwadzieścia jeden – powiedziałem.
– Ohoho! – powiedział dziadek. – Ajnundcwancyś. Psiajucha, dobrze myślałem, że ona dużo młodsza od niego. To teraz taką młódkę sobie nasz Piotruś przygruchał.
– No, widziałam, jak na te jej cycki bezwstydnie ślipiałeś – powiedziała babcia.
– A juści! – speszył się dziadek. – Ja na jej cycki ślipiałem? Przecież ona brzydka jak diabli. Hesliś wi der Tojfel.
– Dobra, dobra – powiedziała babcia.
– Hania, no co ty? – zapytał dziadek, po czym przytulił babcię. – Zazdrosna jesteś?
Babcia zdjęła rękę dziadka ze swojego ramienia.
– Wy, chłopy, to tylko jedno macie w głowie.
Dziadek uśmiechnął się i powiedział:
– Hanja, iś sag dir, Nikola ist so hesliś wi der Tojfel. Zajn Maul ist wi ajn Algenfreser.
– Janek, przestań mi tu szwargotać po niemiecku, bo tu i tak nikt cię nie rozumie – powiedziała babcia. – Przetłumacz, co tam po niemiecku gadałeś?
– Powiedziałem, że Nikola jest brzydka jak diabeł. Powiedziałem też, że usta ma jak pożeracz glonów.
– Nikola to nie jest brzydka – wtrąciła się ciocia Jola. – Cizia taka, że na pewno każdy facet za nią się ogląda. Ładna, szczupła, ale niziutka. Jak ja ma niecałe sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i duże cyce.
– Prymna paradnica z niej – potwierdziła babcia.
– A Piotrek już się śtorgnoł – dorzucił dziadek.
– Ale prymny chłop jeszcze z niego jest – powiedziała babcia. – Na pewno niejednej babie się podoba.
– Ta Nikola spokojnie mogłaby sobie znaleźć faceta w swoim wieku albo niewiele starszego – powiedziała ciocia Marta. – Po co jej tyle lat starszy Piotrek?
– Faceci w jej wieku i starsi to teraz jeszcze dzieci – powiedział wujek Krzysiek. – Ciućmy takie, co w gry tylko by grali i w internecie bojcyli. Widać ona potrzebuje dorosłego i ustawionego faceta, żeby mieć stabilizację i się nie martwić o kasę.
– Ale spokojnie mogłaby sobie znaleźć kogoś w swoim wieku – powtórzyła ciocia Marta. – Piotrek to spokojnie mógłby być jej ojcem. Co ona w nim widzi?
– Piniądz – powiedział wujek Krzysiek, po czym wstał z krzesła i tańcząc, wymachując przy tym rękoma, zaśpiewał fragment popularnej piosenki zespołu Łobuzy: – Ona czuje we mnie piniądz... Wystroiła się jak Beyonce... Patrzy na mnie, drinka pijąc... Bo wyczuła we mnie piniądz...
Wszyscy się zaśmiali, wujek Krzysiek dostał brawa, po czym usiadł na krześle i powiedział:
– Piniądz. Tylko piniądz ona w Piotrku czuje. Rzadko który facet w jej wieku jest ustawiony i ma pieniądze, a jak już ma, to woli się bawić i ciupciać ładne cizie, niż się wiązać. Młody sponsorem nie będzie. Jakby Piotrek nie miał swojej firmy, wypasionej fury, apartamentu i pięciu mieszkań na wynajem, to ona by nawet na niego nie spojrzała.
– Zobaczycie – powiedziała ciocia Jola. – Ona Piotrka wydoi, a potem pójdzie do innego, młodszego.
– Albo na dziecko go złapie – powiedziała ciocia Marta. – Takie cizie to są cwane i potrafią się ustawić. Zobaczycie, będzie jej Piotrek potem wysokie alimenty płacił, bo dużo zarabia.
Wtedy dziadek spojrzał na mnie i zapytał:
– Kacper, a co ty taki seremny stoisz?
Wszyscy wtedy spojrzeli na mnie. Zakłopotany nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć, bo nie wiedziałem, co to znaczy „seremny”. W pierwszym odruchu pomyślałem sobie, że dziadek się domyślił, że ich nagrywam, ale przełknąłem ślinę i zapytałem:
– Dziadek, a co to znaczy „seremny”?
– Dawniej, jak ktoś wyglądał na smutnego lub jak tak się czuł, mówiło się, że jest seremny – powiedział dziadek. – A ty, Kacper, teraz wyglądasz, jakbyś był seremny. Seremno ci?
Wzruszyłem ramionami i powiedziałem:
– Nie. A dlaczego miałoby mi być seremno? – Oczywiście skłamałem, bo było mi bardzo seremno. Ale nie miałem ochoty tłumaczyć im wszystkim, dlaczego jest mi seremno.
– Kacper, a lubisz ty tę Nikolę? – zapytała babcia.
Machnąłem ręką, po czym poszedłem do domu. Miałem już dosyć słuchania tego, jak wszyscy obgadują tatę i się z niego śmieją. I do tego jeszcze dziadek głupio zapytał mnie, czy jest mi seremno.
Teraz jest już prawie północ, a mnie nadal jest seremno i nie chce mi się spać, więc oglądam i odsłuchuję to, co nagrałem, i dalej klecę ten mail do Ciebie. I tak pisząc, zamyślam się i od czasu do czasu odlatuję.
Tato po raz pierwszy przyprowadził Nikolę do domu trzy miesiące temu. Dzień przed tym powiedział mi, że ma nową dziewczynę i że niedługo ją poznam. Nie zdziwiła mnie jego deklaracja, bo od jakiegoś czasu bardzo często nie wracał do domu na noc. A raz, jak wróciłem ze szkoły, znalazłem szminkę w łazience. I na pewno nie była to Twoja szminka, bo wcześniej Twoje kosmetyki tato wyrzucił. Innym razem znalazłem za kanapą zużytą gumkę. Oczywiście nie ruszałem jej. Potem tato ją sprzątnął.
Kiedy tato powiedział, że ma dziewczynę, akurat wtedy leżałem na kanapie i czytałem książkę. Spojrzałem znad niej, a on zapytał:
– No co tak patrzysz na mnie? Mamy już nie ma i nie będzie. Ja muszę mieć nową kobietę. Jak dorośniesz, to zrozumiesz. A teraz jesteś już na tyle duży, że ja nie muszę ci już matkować. Kasę na wszystko ci dam. Jak nie będziesz ciućma i cipa, to spokojnie dasz sobie radę.
Kiedy tato przyprowadził do domu Nikolę, to przedstawił mi ją, po czym zabrał się za robienie herbaty. Oglądałem akurat wtedy coś w telewizji i Nikola usiadła przy mnie na kanapie. Wyczułem, że tak od niechcenia próbowała zagadać. Zapytała, co oglądam, ile mam lat i jak tam w szkole. A ja, odpowiadając na jej pytania, ukradkiem wpatrywałem się w szeroki dekolt jej obcisłej bluzki, bo pierwsze, co się u Nikoli rzuca w oczy, to jej duże balony. I kiedy w pewnym momencie nachyliła się, żeby podrapać się po łydce, dekolt bardziej się rozchylił, a ja dojrzałem więcej jej kołyszących się piersi. Wtedy moja kuśka natychmiast dostała skrzydeł i wzbiła się, więc żeby Nikola tego nie zauważyła, odruchowo złączyłem kolana i położyłem na nich poduszkę, by zakrywała piramidkę, która nagle wyrosła w moich spodenkach. Nie wiem, czy Nikola zauważyła, że kuśka mi stanęła, ale nadal jakoś dziwnie zerkała i na siłę próbowała zagadywać. W końcu tato podszedł do nas z herbatą i usiadł obok Nikoli. Oglądali telewizję, rozmawiali i uśmiechali się do siebie, a na mnie nie zwracali uwagi. I ja tak siedziałem ze stojącą kuśką i poduszką na kolanach, która zakrywała piramidkę w moich spodenkach. I piłem herbatę, ukradkiem zerkając na opięte bluzką balony Nikoli. Nie wiem, jak to się dzieje, ale ostatnio kuśka bardzo często mi staje i jest to przyjemne, jednak czasem kłopotliwe, gdy jest się w spodenkach i trzeba to ukrywać. A kuśka czasem potrafi stać długo.
Kiedy tato z Nikolą wypili herbatę, było już po dwudziestej pierwszej. Tato powiedział, że z Nikolą pójdą się położyć, bo są zmęczeni. Poszli do sypialni, a ja zostałem w salonie. Wtedy kuśka przestała mi stać i mogłem odłożyć poduszkę. Wyłączyłem telewizor i wziąłem książkę. Może po dziesięciu minutach usłyszałem dolatujące z sypialni jęki Nikoli. Z każdą chwilą jęczała coraz głośniej, aż w końcu zaczęła mówić, wręcz krzyczeć, że tato jest boski i żeby pieprzył ją mocniej i szybciej. Strasznie klęła i darła ryja, tak jak aktorki w filmach porno, które od niedawna oglądam w necie.
Przyznam Ci się teraz, że jakoś nigdy nie słyszałem, co robiliście z tatą w sypialni. Ale za to Nikola jest piekielnie głośna, jak bzyka się z tatą. Za każdym razem słyszę jej głośne jęki i krzyki. I powiem Ci, że rozpalam się wtedy, po czym włączam sobie jakiś filmik w necie i też się zabawiam.
Tato nie przyprowadza Nikoli codziennie, bo częściej nocuje u niej. Wieczorem tylko dzwoni do mnie, pyta, czy wszystko w porządku, i oznajmia, że nie wróci na noc.
Kiedy tato przychodzi z Nikolą, to nie powiem, ale lubię sobie na nią popatrzeć, bo zawsze jest seksownie ubrana. Lubię też, jak w majtkach i staniku lub koszulce przechodzi przez salon do łazienki. Jej bujne piersi tak pięknie wtedy falują pod stanikiem lub koszulką. I to byłoby wszystko, co u niej lubię. Kiedy Nikola coś do mnie mówi, zawsze jest chłodna i się nie uśmiecha. Uśmiecha się tylko do taty. A mnie przy każdej okazji strofuje i dogaduje mi, że skarpetki rzuciłem nie tam, gdzie powinienem, i że od tego to jest kosz na brudne rzeczy. Albo że kubek zostawiłem na stoliku lub szafce zamiast włożyć do zmywarki. Ech, czepia się byle pierdółek, byleby tylko pokazać swoją wyższość. Bardzo szybko poczuła się jak u siebie w domu. Gdy się mijamy, spogląda na mnie surowo, a ja wtedy czuję, że nie przepada za mną i na pewno byłaby szczęśliwsza, gdybym zniknął.
Nikola doczepia się nawet do tego, że Oksana niedokładnie sprząta nasze mieszkanie. Domyślam się, że nie wiesz, kto to jest Oksana. Odkąd Ciebie nie ma, tato wynajmuje tę Ukrainkę do sprzątania. Oksana przychodzi raz w tygodniu – w czwartki lub piątki. Wtedy muszę być w domu zaraz po szkole, żeby ją wpuścić do mieszkania.
Powiem Ci, że bardzo polubiłem Oksanę i nawet jestem z nią na ty, bo ona nie jest stara i ma dopiero trzydzieści dwa lata. Sama poprosiła, żebym mówił do niej po imieniu. I wkurzam się, jak Nikola, za każdym razem, kiedy przyjdzie z tatą, zaraz łazi po mieszkaniu i sprawdza, czy Oksana dobrze starła kurz. Nic jej się nie podoba i zawsze gdzieś coś znajdzie. Tato, jak zobaczy, że Nikola zaczyna narzekać, przytula ją i mówi: „Oj tam, kochanie, dobrze jest”.