Chmury -  Arystofanes - ebook

Chmury ebook

Arystofanes

0,0

Opis

Chmury zajmują szczególne miejsce wśród starożytnych tekstów poświęconych Sokratesowi. To jedno z najbardziej znanych dzieł najwybitniejszego greckiego komediopisarza – Arystofanesa – należy także do najważniejszych, ponieważ czasowo najbliższych Sokratesowi, świadectw o tym greckim filozofie. Zestawienie go z pismami Platona i Ksenofonta – dwóch pozostałych autorów tych najważniejszych świadectw – musi jednak wprowadzić czytelnika w konfuzję, która z kolei każe podjąć wysiłek interpretacji (taki jak ten, który w wydanym nakładem Teologii Politycznej „Sokratesie i Arystofanesie” podjął Leo Strauss).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 188

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




tłumaczenie
dr Olga Śmiechowicz
recenzja naukowa
dr hab. Dorota Zygmuntowicz, prof. IFiS PAN
redaktor prowadzący
Tomasz Herbich
redakcja językowa tekstu polskiego i korekta składu
Sylwia Głuszak
redakcja językowa tekstu greckiego i korekta składu
dr Olga Śmiechowicz
współpraca redakcyjna
Joanna Paciorek (dyrektor), Aleksandra Bogucka, Marta Broniewska, Natalia Chruścicka, Małgorzata Czajkowska, Monika Dąbrowska, Karol Grabias, Monika Madej-Wójcik, Mikołaj Marczak, Albert Mazurek, Hanna Nowak, Mikołaj Rajkowski, Izabela Stawicka, Michał Strachowski, Natalia Szerszeń, Adam Talarowski, Krzysztof Wojciechowski
projekt graficzny
Maciej Masłowski
skład i łamanie
Hermina Haintze
projekt okładki
Michał Strachowski, dr Dariusz Karłowicz
ilustracja na obwolucie
Copyright © Archiv Gerstenberg/ullstein bild via Getty Images
Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Copyright © Olga Śmiechowicz Copyright © Fundacja Świętego Mikołaja Copyright © Państwowy Instytut Wydawniczy
ISBN 978-83-67065-05-4
Wydanie I
wydawcy
Fundacja Świętego Mikołaja, Redakcja „Teologii Politycznej”
Adres korespondencyjny:ul. Koszykowa 24 lok. 7, 00-553 Warszawa,tel. (48 22) 625 17 14,e-mail: [email protected],www.teologiapolityczna.pl Państwowy Instytut Wydawniczy ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa tel. (48 22) 826 02 01, e-mail: [email protected], www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
.

Teologia Polityczna istnieje i rozwija swoją działalność dzięki wsparciu życzliwych osób, którym składamy serdeczne podziękowania:

„Chmury” Arystofanesa ukazały się dzięki finansowemu wsparciu naszych Darczyńców. Bez ich hojności działalność środowiska Teologii Politycznej nie byłaby możliwa. Do wydania tej książki przyczyniły się następujące osoby, którym bardzo dziękujemy:

Tomasz Adamowicz, ks. prof. Artur Aleksiejuk, ks. Jan Andrzejczak, Krystyna Antkowiak, ks. dr hab. Przemysław Artemiuk, Tomasz Babnis, Rajmund Bacewicz, Emilia i Tomasz Badurkowie, Marek Bagiński, Magdalena Bajer, Adam Bajorski, Michał Balcerzak, Maria Klonowska-Baranowska i Andrzej Baranowski, Bartłomiej Bargiel, Anna Baterowicz, Bożena Begejowicz, Jerzy Binkowski, Antoni Blachnio, Krzysztof Błędziński, Ewa Bokiniec, prof. Włodzimierz Bolecki, Jan Bondyra, Jolanta Bortkiewicz, Krzysztof Bożym, Jerzy Broniszewski, Ewa Bubrowiecka, Wojciech Buchner, Marcin Bugaj, Marta Burek, Witold Chałupczak, Andrzej Chlebicki, Aleksander Chłopek, Paweł Chmielewski, Paulina i Piotr Chołdowie, Ewa Choromańska, prof. Marek A. Cichocki, Michał Ciesielka, Mateusz Ciołkowski, Jarosław Cymerman, Barbara, Anna i Wojciech Czajkowscy, Anna Czepiel, Adam Czepielik, Robert Czernisz, Wojciech Damczyk, Dorota i Piotr Dardzińscy, Wojciech Darkiewicz, Norbert Dawidczyk, Urszula i Dariusz Dąbrowscy, Andrzej Dąbrówka, Dariusz Deka, prof. Dobrochna Dembińska-Siury, Piotr Derejczyk, Grzegorz Diłanian, Paweł Długosz, Dominika i Krzysztof Drysiowie, Sebastian Dymski, Krzysztof Dziewit, Jacek Ebertowski, Jadwiga i Marcin Emilewiczowie, Sławomir Fafiński, Małgorzata Fengler, Katarzyna Górska-Fingas i Bartosz Fingas, Anna i Andrzej Fister-Stogowie, Franciszek Frej, Marcin Gackowski, Marek Gajowy, Dariusz Gajzler, prof. Magdalena i prof. Dariusz Gawinowie, Agnieszka Gąska, Andrzej Geneja, Błażej Gębura, prof. Maria Gintowt-Jankowicz, Joanna, Paweł i Michał Gładyszowie, Adam Gniazdowski, Paweł Gniazdowski, Beniamin Goldys, Dominik Goślicki, Bartłomiej Goździewski, Andrzej Górka, Piotr Grabowiec, Roman Graczyk, Michał Gronkiewicz, Mariusz Grunt, Jolanta Domańska-Gruszka i Mirosław Gruszka, bp prof. Jacek Grzybowski, Artur Gut, Maciej Hajdul, Teresa Hampel, Janusz Hauzer, Dorota Heck, Tomasz Herczyk, Leonard Hoffmann, Tomasz Horubała, Leszek Hoszko, Andrzej Iwaniuk, Tomasz Iwasiów, Mariusz Janiszewski, Adam Jankowski, Krzysztof Jastrzębski, Maciej Jesionkiewicz, Ziemowit Jóźwik, Barbara Jurczyszyn, Ludwik Jurek, Andrzej Jurewicz, Roman Kaczmarek, Wojciech Kaczor, Joanna Kalinowska, Jan Kałuża, Natalia Karcz-Kaczkowska, Anna i Dariusz Kardasiowie, Ewa i Dariusz Karłowiczowie, Zofia i Janusz Karłowiczowie, Andrzej Karpiński, Mateusz Kaszowski, Mateusz Kędzierski, Katarzyna Kępa, Patrycjusz Kisła, Kacper Kita, Andrzej Klamut, Jerzy Knopik, Grzegorz Kociuba, Róża i Jerzy Kogutowie, Agnieszka Kołakowska, Tomasz Kołakowski, Marek Kołosowski, Jędrzej Kondek, Marek Korczyński, Agnieszka Kowalczyk, Justyna i Paweł Kowalowie, Stanisław Kowolik, Maciej Kozakiewicz, Andrzej Kozicki, Joanna Kozioł, Wojciech Koziorowski, Konrad Kozłowski, Małgorzata Krajewska, Anna Królikowska, ks. prof. Janusz Królikowski, Kamil Kruszewski, Magdalena Krzemińska, Justyna Kubiak, Maciej Kubicki, Rafał Kuks, prof. Alicja Kulecka, Marek Kunecki, Joanna Kurasz, Adam Kurek, Wojciech Kuźniar, Jolanta Kwapisz, Anna Kwiatkowska, Rafał Langda, Wojciech Langer, Monica Georgii-Lassak i Franz Lassak, Adam Lausch-Hołubowicz, Beata Lechowicz, Tomasz Lechowski, prof. Ryszard Legutko, Jacek Lepiarz, Grzegorz Lizurej, Magdalena Lubelska, Jarosław Łaguna, Wiesław Łatała, Mikołaj Łebkowski, Tomasz Łukasiuk, Konrad Łyś, Tomasz i Niamh Machurowie, Marek Maciołowski, Agnieszka Madej, Grażyna Majdykowska, Lucyna Majka, Dariusz Makać, Jerzy Malinowski, Szymon Małecki, Maciej Manikowski, Seweryn Marek, Joanna i Zbigniew Markiewiczowie, Wojciech Marzec, Aleksandra i Ignacy Masny, Marzena Mazur, Michał Mazur, Marcin Melzacki, Bartosz Michalski, Paweł Mikołajczyk, Wiesław Milczarczyk, Zofia Nachiło-Morbiato, Anna Niebielska, Maciej Nowak, Irena i Jakub Nowakowscy, Marek Nowakowski, Sławomir Nowotny, Tomasz Ociepka, Marcin Ogórek, Luiza i Radosław Oklesińscy, Adam Orzech, Przemysław Osękowski, Marek Ostafiński, Joanna i Jakub Paciorkowie, Artur Paczkowski, Leszek Pałka, ks. prof. Tadeusz Panuś, Ewa i Jarosław Paradowscy, Parafia św. Jana Chrzciciela w Warszawie, Przemysław Patoła, Waldemar Pawłowski, Maria Peisert, Ivan Perkovic, Ewa Perskawiec, Barbara Piechowska, Adam Pielech, Filip Piestrzeniewicz, Maria Pietrzak, Olga Płaszczewska, prof. Henryk Podbielski, Patryk Pogoda, Antoni Poniński, Elżbieta Sowińska-Przepiera i Stefan Przepiera, Romuald Przybył, Paweł Przychodzeń, Halina i Dariusz Radziszewscy, Małgorzata Rawa, Piotr Remiszewski, Izabela August-Reza i Mariusz Reza, Marcin Ręgorowicz, Sławomir Rogowski, Bożena Rojek, prof. Zofia Rosińska, ks. Adam Rożniakowski, Marzena Różańska, Bartosz Rumak, Wanda Rutkowska, Dorota i Grzegorz Rzeźnikowie, Mirosława i Adam Sabudowie, Paweł Sadłowski, Tadeusz Salij, Mariusz Sarkan, Jacek Sawicki, Mateusz Seroka, Adam Sędziwy, Ludwik Siembab, Tomasz Sienicki, ks. Adrian Sikora, Jacek Siński, Adam Skutnik, Marcin Sławeta, Bożena Sławińska, Marcin Sławiński, Anna i Grzegorz Słokowie, Maciej Sokołowski, Arkadiusz Solarz, Michał Sołtysik, Liliana Sonik, Małgorzata Sosińska, Dariusz Sosiński, Łukasz Stangrecki, Jacek Staniaszek, Bohdan Stankiewicz, ks. Jacek Stawik, Marcin Stefaniuk, Katarzyna i Tomasz Stefańscy, Barbara Strycharczyk, Barbara Suchorowska-Włodarczyk, Agata Supińska, Anna Susicka, Marcin Sychowski, Robert Szalewicz-Szalegiejew, Tadeusz Szawiel, Konrad Szczebiot, Andrzej Szczepanik, Agnieszka i Mateusz Szczurkowie, Anita i Michał Szczurowscy, Anna Szeliga, Paweł Szeliga, Natalia i Emil Szerszeniowie, Piotr Szlagowski, Tomasz Szocik, Maria Szołomicka-Gerlicz, Tomasz Szopa, Tadeusz Szwachła, Emilia i Krzysztof Szyprowscy, Cezariusz Ścisiński, Maria i Mateusz  Środoniowie, Jan Świątek, ks. Marek Świgoński, Tomasz Tęsny, prof. Ewa Thompson, Beata Tim, Wojciech Tomczyk, Krystian Trzciński, Adam Tychowski, Magdalena i Paweł Ukielscy, Agnieszka Uklańska, Wojciech Uliński, Urszula i Andrzej Wacławczykowie, Elżbieta i Jan Walewscy, Marcin Wasilewski, Elżbieta Wąsak-Złotkiewicz, Maciej Wereski, Wojciech Widłak, Jolanta Wiech, Łukasz Wieszczeczyński, Maria Wilczek, Piotr Winnicki, Jan Witkowski, Krzysztof Witkowski, Krzysztof Wojciechowski, Dawid Wojcieszek, Włodzimierz Wolny, Teresa Woźniak, Monika Madej-Wójcik i Mariusz Wójcik, Roman Wyborski, Witold Wyglendowski, Zbigniew Zagrodzki, Ewa Zając, Anna Zalewska, Kalina Zalewska, Bartosz Zalewski, Krzysztof Zanussi, Grzegorz Zarzeczny, Dyzma Zawadzki, Sławomir Ząbek, Zgromadzenie Księży Marianów Elbląg, Marta Zielińska, Eligiusz Ziółkowski, Witold Żórański.

Dziękujemy także wszystkim Anonimowym Darczyńcom, którzy poprzez swoje wpłaty przyczynili się do wydania tej książki.

Dziękujemy również Markowi Kołodziejowi, Antoniemu Plucie, Pawłowi Trzciąkowskiemu, Mateuszowi Wąsowskiemu, Michałowi Wojtczykowi i Kindze Zając, którzy poprzez swoją pomoc wsparli wydanie tej książki.

Boże, chroń mnie przed ludźmi

wykształconymi ponad swoją inteligencję.

PAWEŁ DEMIRSKI

.

Strepsjades, Fejdippides i SokratesIoannes Sambucus, Emblemata cum aliquot nummis antiqui operisAntwerpia 1564

Wstęp

O Sokratesie wiemy tylko to, że nic o nim nie wiemy[1].

Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kim naprawdę był Sokrates. To postać historyczna, która wymyka się historii. Nie pozostawił po sobie żadnych tekstów, na podstawie których moglibyśmy odtworzyć jego oryginalną myśl filozoficzną, a przecież wywarł ogromny wpływ – całą historię filozofii orientujemy względem jego osoby. Najlepszym przykładem są myśliciele żyjący w VII i VI wieku p.n.e., których dziś analizujemy w ten sposób, jakby ich głównym zadaniem było stworzenie intelektualnego rozbiegu dla Sokratesa.

Poznajemy go przede wszystkim dzięki Platonowi i Ksenofontowi. Platon spotkał Sokratesa ok. 407 roku p.n.e., miał wówczas dwadzieścia lat. Porzucił w tym czasie marzenia o tragediopisarstwie i przez osiem lat pobierał u niego nauki. Bardzo mocno wpłynęło to na jego formację intelektualną. W zachowanych do naszych czasów dialogach widzimy, że powoływał się na Sokratesa przy każdej możliwej okazji, czyniąc z niego brawurowego rozmówcę – wprawnie prowadzącego dyskusje i błyskotliwie rozbrajającego argumenty swoich oponentów. Jednak szczególnie w przypadku późniejszych tekstów, możemy zaobserwować, że Sokrates stał się tubą własnych poglądów Platona. Czy był to przejaw skromności, jak interpretował to Edward Schuré?[2] Czy raczej arogancji ucznia manipulującego wizerunkiem nauczyciela, a może klasyczna ἠθοποιΐα – wywodząca się z retoryki technika tworzenia postaci literackiej właściwa wszystkim sokratykom?

Drugim źródłem informacji są pisma Ksenofonta, jednego z najważniejszych autorów tworzących w IV wieku p.n.e. (podobno jego talent literacki budził zazdrość samego Platona[3]). W tekstach poświęconych filozofowi (m.in. w Uczcie, Obronie Sokratesa i Wspomnieniach o Sokratesie) ukazał go z perspektywy zupełnie innej, niż uczynił to Platon. Dlatego choć są to źródła komplementarne, nie możemy nazbyt optymistycznie zakładać, że porównywanie wizerunków Sokratesa pozostawionych przez Platona, Ksenofonta i Arystofanesa zaprowadzi nas ku odpowiedzi, jaki był naprawdę. Już krótkie zestawienie pokazuje, że postać z komedii nazywana Sokratesem nie ma zbyt wiele wspólnego z filozofem z późniejszych tekstów[4]. W Obronie Sokratesa Platon zdecydowanie zaprzecza, by miał Sokrates uczniów (nikomu jednak nie zabraniał siebie słuchać[5]), co za tym idzie, nigdy nie brał pieniędzy za lekcje[6]. Nie interesowały go astronomia ani sprawy świata podziemnego[7]. Nigdy też nie zaprzeczał istnieniu bogów[8].

W swoim komentarzu skupiam się na postaci filozofa ukazanej w tekście komedii. Wydaje się, że powód, dla którego Arystofanes wybrał właśnie Sokratesa na głównego bohatera swojego utworu, jest nadzwyczaj prozaiczny. Potrzebował postaci, którą publiczność łatwo będzie mogła zidentyfikować[9] – ekscentrycznego dziwaka zaczepiającego przechodniów, o którym z pewnością krążyło wiele dowcipów. Tak zaciekle atakowani przez Arystofanesa Sofiści udzielali prywatnych lekcji w domach klientów, ale na ulicach pozostawali anonimowi. Nie zwracali na siebie aż tak dużej uwagi – w przeciwieństwie do Sokratesa obdarzonego osobowością o dużym potencjale komediowym. Co więcej, Chmury interesują mnie z perspektywy presokratyków. Późniejsze teksty są już tylko recepcją myśli i postaci ateńskiego filozofa, dzięki którym Sokrates stał się ideałem mędrca. Pojemną wazą, którą każde z nas napełnia swoimi wyobrażeniami. Arystofanes zastanawiając się, co wywoła najlepszy efekt komiczny, zaprezentował swojej widowni filozoficzne the best of. Poronienie myśli, porównanie nieboskłonu do ogromnego pieca, pchła jako miara wszechrzeczy – wlewając te rozważania w postać Sokratesa, stworzył intelektualnego Frankensteina, który szafuje pomysłami Diogenesa z Apollonii, żyje po pitagorejsku i mówi językiem Empedoklesa[10]. Moim zadaniem podczas przygotowania komentarza było rozprucie tego komediowego tworu i zidentyfikowanie, skąd pochodzą poszczególne elementy. W wypowiedziach postaci możemy znaleźć nawiązania m.in. do Anaksagorasa, Protagorasa, Hippona, Antyfona, Diogenesa i wielu innych. Trzeba jednak pamiętać, że poza nimi istniała cała rzesza pomniejszych myślicieli, do których Arystofanes również mógł się odwoływać. Ich imiona i teksty nie zachowały się do naszych czasów, przez co wiele aluzji może umknąć naszej uwadze. Dodatkowo zadanie utrudnia fakt, że nawiązania do filozoficznych teorii przesłania komediowa konwencja.

Arystofanes i Sokrates z pewnością się znali. Możliwe, że wielokrotnie rozmawiali podczas przypadkowych spotkań na ulicy. W chwili wystawienia Chmur komediopisarz miał dwadzieścia trzy lata (Sokrates – czterdzieści sześć). Minęły cztery lata od jego scenicznego debiutu (Biesiadnicy). W międzyczasie wystawił Babilończyków (za których Kleon pozwał go o zniesławienie), Acharnejczyków (pierwsza nagroda na Lenajach), Rycerzy (pierwsza nagroda na Lenajach), Rolników i Statki handlowe. Chmury nie zachwyciły widzów podczas Wielkich Dionizji, przegrały rywalizację z innymi komediami, zajmując trzecie miejsce (pierwszy był Kratinos z Panną flaszką, drugi Amejpsias wystawiający Konnosa). Pogłębiona lektura tego tekstu odkryje przed nami młodego twórcę, który pisząc bardzo erudycyjny tekst, bezceremonialnie wyśmiewa się z intelektualnego efekciarstwa swoich czasów. Bierze na warsztat uczone dywagacje, owiane tajemnicą i pozorami wzniosłości. Obnaża je, pokazując, że to tylko teoretyczne wiwisekcje doskwiera pastwiskowego. Niestety nie wszyscy zdają sobie sprawę z istnienia komediowego cudzysłowu. Dość często słychać głosy oskarżające Arystofanesa, że swoimi oszczerstwami przyczynił się do wyroku śmierci wydanego na Sokratesa. Chmury zostały napisane prawie dwadzieścia pięć lat przed procesem. Z dzisiejszej perspektywy nie wydaje się, by obraz w nich ukazany był aż tak opiniotwórczy. Czemu nikt nie obwinia komediopisarza, że po przedstawieniach, których bohaterami byli Agathon (Thesmoforie) i Eurypides (Thesmoforie, Żaby), obaj wyemigrowali z Aten? Kluczowy wydaje się przykład Kleona w Rycerzach. Arystofanes pokazał, że to najgorszy łajdak, jaki mógł stanąć na czele państwa. Ateńczycy zachwycili się komedią, przyznali jej pierwszą nagrodę, a Kleona wybrali na kolejną kadencję. Czy jest więc możliwe, by cytat z komedii był uzasadnieniem wyroku śmierci? Nie zachował się żaden fragment, w którym komediopisarz odwoływałby się do procesu. Możliwe, że po upadku demokracji i wprowadzeniu cenzury po prostu nie mógł tego zrobić.

Co więcej, jeżeli dokładnie przeanalizujemy zachowane materiały źródłowe, coś się tutaj nie zgadza. Tekst Obrony Sokratesa powstał dziesięć lat po śmierci filozofa. Jak brzmiała jego prawdziwa przemowa, oczywiście nie wiemy. W wersji Platona Sokrates uznawał swój komediowy wizerunek za oczerniający (19c). Minęło kolejnych dziesięć lat i jego uczeń napisał Ucztę. Historyczna impreza po zwycięstwie Agathona w konkursie tragediowym miała miejsce siedem lat po wystawieniu Chmur (Platon miał wówczas ok. dziesięciu lat). Nie brał w niej udziału, jego tekst jest fantazją o tym, jak bawiła się intelektualna elita. Jeżeli ciekawi nas relacja łącząca Arystofanesa i Sokratesa, zwróćmy uwagę na ostatnią scenę – do świtu dotrwali tylko najtwardsi zawodnicy: Sokrates, Agathon i Arystofanes. Widzimy ich pochłoniętych rozmową. To ten moment, gdy filozof mówi, że dobry dramatopisarz powinien umieć napisać zarówno komedię, jak i tragedię. W całości tego tekstu trudno doszukać się choć cienia antypatii, jaka miałaby istnieć pomiędzy filozofem i komediopisarzem. U Plutarcha zachowała się anegdota, że Sokrates zapytany, czy jest zły na Arystofanesa po tym, jak go obsmarował, odpowiedział: „Skądże. Kiedy żartują ze mnie w teatrze, czuję się jak na sympozjonie pośród grupy dobrych przyjaciół”[11]. Kiedy Platon udał się do Syrakuz na dwór tyrana Dionizjusza, ten zapytał go, jacy są Ateńczycy. Otrzymał wówczas komplet komedii Arystofanesa. Jak skomentował filozof, w nich miał znaleźć odpowiedzi na wszystkie swoje pytania[12]. Platon miał również napisać epitafium dla komediopisarza, który o trzynaście lat przeżył jego mistrza:

Gracje poszukując świątyni, która nie przepadnie

znalazły ją w duszy Arystofanesa.

(Test. 130)

Podobno po śmierci autora dialogów pod poduszką znaleziono u niego zwój z tekstem Arystofanesa[13]. Jak na iście Arystofanejską ironię przystało, sam „hagiograf Sokratesa” szybko stał się bohaterem komedii. Jego imię pojawia się, m.in. w utworach Aristofona Platon, Aleksisa Meropis (fr. 147), Ankylion (fr. 1) Pasożyt (fr. 178), Amfisa (fr. 6), Anaksandridesa (fr. 20), Epikratesa (fr. 10) oraz Theopomposa (fr. 16).

Arystofanes nie był więc ostatnim, nie był również pierwszym autorem, który na scenie komediowej nawiązywał do tematyki filozoficznej. Epicharm z Sycylii w jednym ze swoich utworów pokazał spór pomiędzy przedstawicielem szkoły eleackiej a uczniem Heraklita. Słynne twierdzenie, że „wszystko płynie” w tekście komedii odnosiło się do długów zaciągniętych przez jednego z bohaterów (fr. 136). Filozofowie pojawiali się również w komediach Kratinosa (Wszechwidzący) i Eupolisa (Pochlebcy). W swoim komentarzu starałam się wykorzystać utwory zachowane do naszych czasów fragmentarycznie, bo pokazują, jak wyglądała konwencja przedstawiania intelektualistów na scenie komediowej w V wieku p.n.e.[14] Dotychczas Chmury pozostają jednak jedyną komedią poświęconą tematyce filozoficznej, która zachowała się w całości, co więcej, jest najstarszym źródłem poświęconym Sokratesowi[15]. Tak naprawdę każde wydanie powinno nosić adnotację „drugie, poprawione”. Podobno po porażce pierwszej wersji komedii Arystofanes postanowił przeredagować tekst. Nie wiemy, czy kiedykolwiek został on wystawiony. W scholiach często możemy znaleźć rozróżnienie na pierwszą i drugą redakcję, zatem najprawdopodobniej jeszcze w czasach hellenistycznych komentatorzy mieli dostęp do obu wersji.

Przekład został przygotowany na podstawie wydań: Aristophanes Comoediae, vol. II, ed. F.W. Hall, W.M. Geldart, Oxford 1907, The Comedies of Aristophanes, vol. 3: Clouds, przeł. A.H. Sommerstein, Warminster 1982 oraz Aristophanes, Clouds, ed. K.J. Dover, Oxford 1989. Ponieważ wydania te nie zawierają podziału na epejsodia, stasima, agon, parabazę etc. (nie mają również didaskaliów), nie wprowadzam ich do swojego przekładu. Jeżeli nie oznaczono inaczej, wszystkie fragmenty cytowane w pracy są w moim tłumaczeniu.

Chmury, czyli inwazja meteorosofistów[16]

Komedię rozpoczyna solilokwium walczącego z bezsennością Strepsjadesa. Przez „szkapiarską”[17] pasję syna wpadł w długi i wszystko wskazuje na to, że jego majątek zostanie zlicytowany na rzecz wierzycieli. Swojej frustracji nie może nawet wyładować na niewolniku (od ośmiu lat trwa wojna peloponeska). „Nie daj Zeusie” ucieknie i zasili oddziały wroga. Kłopoty Strepsjadesa zaczęły się od niefortunnie dobranego małżeństwa. Dawniej żył na wsi – prosto, w bliskości z naturą. Jednak na swoje nieszczęście posłuchał swatki, feralnej pośredniczki miłości, która doradziła mu pannę z miasta[18]. Giuseppe Lentini powiązał ten fragment komedii z anegdotą przypisywaną Pittakosowi z Mityleny, autorowi powiedzeń o charakterze moralno-mądrościowym[19]. Pewien młodzieniec stanął przed decyzją, czy ma pojąć za żonę dziewczynę ze swojej, czy też wyższej klasy. Gdy zapytał o radę, w odpowiedzi usłyszał: „trzymaj się swojej drogi”[20]. Strepsjades tego nie zrobił i ożenił się z rozpuszczoną panną przyzwyczajoną do wielkomiejskiego stylu życia[21]. Tu zaczęły się jego kłopoty. Żona rozpieściła ich jedynego syna, wpajając mu arystokratyczne ambicje i przyzwyczajając do życia ponad stan. Chłopak cały ojcowski majątek przepuścił na wyścigi i rasowe wierzchowce. Na szczęście bóstwo[22] podsunęło sposób wyjścia z długów (w. 76). Użyte w tym miejscu ἀτραπός oznacza ścieżkę (w sensie metaforycznym słowo to oznacza również „sposób życia”). Na poziomie leksykalnym możemy więc bardzo ostrożnie wysnuć przypuszczenie, że Arystofanes odwołuje się w tym miejscu do Parmenidesa z Elei. Twierdził on, że w życiu mamy do wyboru dwie drogi: absolutnej prawdy (ἀλήθεια) albo mniemań możliwych do zaakceptowania (δόξα)[23]. Ścieżka obrana przez Strepsjadesa wiedzie prosto do drzwi frontisterionu[24], szkoły prowadzonej przez Sokratesa:

Mówią, że są u nich dwa argumenty.

Silniejszy, cokolwiek to znaczy, i słabszy.

Jeden z nich, właśnie ten gorszy,

potrafi wygrać nawet wbrew sprawiedliwości (w. 112–115).

Jeśli spojrzymy do oryginalnego tekstu, kluczowe dla wydźwięku całej komedii okaże się użyte w tym fragmencie słowo λόγος[25], które podobnie jak ἔπος[26] i μῦθος[27] oznacza: „to, co zostało powiedziane”, czyli „słowo”. W Dziejach Herodota wszystkie historie są określane właśnie tym terminem[28]. W retoryce λόγος to argument rozumowy[29]. Dlatego ze względu na sądowy kontekst komedii Arystofanesa w swoim przekładzie przyjęłam, że lepiej mówić o „argumentach” niż „słowach”. Początkowo do ich określenia komediopisarz używa dwóch epitetów: κρείσσων – silniejszy oraz ἥττων – gorszy, słabszy. Dopiero w dalszej części Strepsjades nazywa „gorszy” – niesprawiedliwym (ἄδικος), dzięki czemu możemy jednoznacznie doprecyzować jego moralny charakter. Takie rozróżnienie od razu kojarzy się z retorycznym postulatem Protagorasa, by: „Słabszy argument uczynić silniejszym” (DK80 B6b). Kwintesencja erystyki. Trudno powiedzieć, czy rację miał Arystoteles zarzucający Protagorasowi posuwanie się do kłamstwa, by – używając terminologii Arystofanesa – Niesprawiedliwy argument zwyciężał Sprawiedliwy[30], czy Giovanni Reale, który twierdził, że sofiście chodziło tylko i wyłącznie o używanie chwytów retorycznych wzmacniających uzasadnienie pozornie nieposiadające zbyt dużej siły przekonywania[31]. Problem nacechowania stosowanych argumentów bezpośrednio wiąże się z myślą Protagorasa (zawartą w niezachowanym do naszych czasów dziele Antylogie): o każdej sprawie można wyrazić dwa sprzeczne sądy.

Jednak Strepsjades nie roztrząsał takich niuansów. Miał jasny cel i precyzyjny plan działania. Skoro syn wpędził go w długi, teraz musi nauczyć się tak przemawiać w sądzie, by go z nich wyciągnąć. Tę umiejętność ma posiąść właśnie w szkole Sokratesa, ale realizacja genialnego w swojej prostocie pomysłu nie przychodzi łatwo. Fejdippides stanowczo odmawia. Na pierwszy rzut oka jego postępowanie jest niekonsekwentne. W czasach gdy wystawiane były Chmury, każdy szlachetnie urodzony młodzieniec marzył o błyskotliwej karierze politycznej. Umiejętność skutecznego, przekonującego przemawiania była kluczowa dla osiągnięcia sukcesu. Jeżeli Fejdippides reprezentował aspiracje właściwe młodym arystokratom, czemu gdy ojciec chce posłać go na naukę retoryki do Sokratesa, zdecydowanie się temu sprzeciwia? Możliwe, że już tutaj Arystofanes wprowadza rozróżnienie pomiędzy starymi a nowymi wzorcami wychowawczymi, do którego powróci w dalszej części komedii. Arystokrację „starego stylu” cechowały ideały bohaterów Homera, dla których ważniejsza była sprawność fizyczna niż intelektualna. Wygląda więc na to, że matka wychowała syna podług konserwatywnego wzorca (tłumaczyłoby to jego zamiłowanie do konnych wyścigów). Dlatego zwycięstwa w „oralnych bojach” (w. 419) nie były dla Fejdippidesa zbyt atrakcyjną perspektywą i Strepsjades musiał sam udać się do frontisterionu. Bezceremonialnie łomocze w drzwi, za co zaraz zostaje skarcony przez jednego z uczniów. Jego prostackie zachowanie doprowadza bowiem do „poronienia”[32] myśli (w. 137). Oczywiście jest to komediowa aluzja do metody maieutycznej[33] opisanej w dialogu Teajtet (150E). Sokrates mówiąc o sobie jako pomagającym swojemu rozmówcy w dotarciu do wewnętrznej prawdy, porównywał się do położnej[34]. W całej komedii jest to jedyny moment, gdy na poziomie leksykalnym Arystofanes nawiązał do myśli historycznego Sokratesa [praktyczne zastosowanie tej metody można zaobserwować w dalszej części, gdy filozof przepytuje swojego nowego podopiecznego (w. 478–496)]. Uczeń bardzo niechętnie przyjmuje Strepsjadesa. Wypytywany o nauczanie w szkole zastrzega, że jest to wiedza dostępna tylko wtajemniczonym (w. 140). Konieczność przejścia specjalnej inicjacji odsyła nas ku pitagorejczykom – zamkniętej, elitarnej sekcie religijnej, której członków obowiązywało przestrzeganie bardzo restrykcyjnych reguł. Zajmowali się przede wszystkim matematyką, ale również muzyką i filozofią przyrody. Pracowali zespołowo, dlatego w większości nie znamy ich imion[35]. Długi i trudny proces przyjęcia do θίασος[36] pitagorejczyków opisał Jamblich w De communi mathematica scientia[37]. Na scenie Arystofanes przedstawił wtajemniczenie w wersji komediowej. Sam Strepsjades obserwując wszystkie zabiegi, którym jest poddawany, nie ma pewności, czy cały obrzęd nie zakończy się rytualnym złożeniem go w ofierze[38]. Najpierw Sokrates kazał mu włożyć wieniec i zasiąść na świętym sienniku (podczas inicjacji w kult Korybantów wtajemniczany zasiadał na tronie, jednak w szkole Sokratesa mamy najwyraźniej do czynienia ze standardem ekonomicznym). Obsypanie mąką mogło być bezkrwawym ekwiwalentem rytuału oczyszczenia. Na koniec całego obrzędu następowało modlitewne przywołanie Chmur, by ukazały się na orchestrze. To one obiecały Strepsjadesowi, że jako ich wyznawca stanie się najlepszym mówcą w promieniu stu stadionów[39].

Jeżeli zagłębimy się w komediowe przedstawienia, przekonamy się, że uczniowie Sokratesa żyli w sposób bardzo podobny do pitagorejczyków[40]. Do naszych czasów zachowały się fragmenty dwóch tekstów, w których zostali pokazani uczniowie Pitagorasa: Mężczyzna z Tarentu Aleksisa oraz Pitagorejczyk Aristofona. Niestety nie jesteśmy w stanie zrekonstruować, jakie grali role. Zachowały się jednak bardzo ciekawe opisy ich codzienności:

Musimy znosić skromne wyżywienie, brud,

zimno, milczenie, smutek i brak łaźni.

fr. 201

(A) Pitagorejskie pojęcia, łuskane

teorie i pieczołowicie ścierane myśli

stanowią ich dietę. Codziennie

każdy dostaje pajdę suchego chleba

i kubek wody. To wszystko. (B) Mówisz,

jakby to było więzienie! Czy wszyscy

ci mędrcy znoszą taką udrękę?

fr. 222

Droga ascezy, którą obrali pitagorejczycy, przypomina zatem odsiadkę w więzieniu. Nie ma ani słowa o ich życiu intelektualnym, tylko o brudzie, zimnie i suchym chlebie, który dla smaku mogą posmarować swoimi teoriami. Aristofon w Pitagorejczyku (datowanym na ok. 340–320 rok p.n.e.), pisał o „prawdziwych” powodach, dla których uczniowie Pitagorasa żyli w tak nędznych warunkach. Zdaniem komediopisarza propagowana przez nich wstrzemięźliwość była jedynie dorabianiem ideologii do biedy, w której żyli. Pogarda dla świata materii tłumaczyła starą, brudną odzież, którą musieli nosić. Nie stać ich było na nic lepszego, więc z ubóstwa uczynili wyższą cnotę:

Na bogów, czy doprawdy sądzimy, że dawniej

z własnej woli uczniowie Pitagorasowi

żyli w brudzie lub stary łachman na grzbiet kładli?

Ni krzty prawdy w tym nie ma, jak mi się wydaje.

Zmuszała ich konieczność, bo byli bez grosza,

więc znalazłszy przepiękny pretekst do skromności

nakreślili granice dla biednych stosowne.

Postaw przed nimi ryby albo mięso:

jeśli tego nie pożrą własnymi palcami,

chcę dziesięć razy wisieć na stryczku!

fr. 9 (przeł. J. Danielewicz)

Nie chodziło więc o żadną μετεμψύχωσις[41], dzięki której nieśmiertelna dusza wędruje od jednego ciała do drugiego. Zdaniem komediopisarza Pitagorejczycy utrzymywali, że jedzenie mięsa jest nieetyczne, ponieważ nie mogli sobie na nie pozwolić[42]. Gdyby postawić przed nimi misę pełną pieczystego, wsuwaliby nowe wcielenie sąsiada, aż by im się uszy trzęsły. Wstrzemięźliwość w jedzeniu wszystkiego, co miało duszę, sprowokowała również Aleksisa. W zachowanych fragmentach Mężczyzny z Tarentu możemy przeczytać opowiastkę o Epicharidesie, który pomimo że należał do pitagorejczyków, zabijał psy, po czym zjadał ich pozbawione duszy trupy (por. fr. 223, 1–6).

Oczywiście nie jesteśmy w stanie nawet w najmniejszym stopniu zrekonstruować fabuły tych komedii. Możemy się jedynie domyślać, że jeden z bohaterów Pitagorejczyka zszedł do Hadesu, gdzie (podobnie jak w Archilochach Kratinosa) trafił na wielką ucztę:

(A) Mówił, że gdy zszedł na dół, zobaczył ich wszystkich:

ucztowali. Wśród zmarłych pitagorejczycy

miewali się najlepiej. Tylko z nimi Pluton

jadł. To przez ich pobożność – jak nam opowiedział.

(B) Życzliwe z niego bóstwo, skoro tak mu miłe

w towarzystwie brudasów ciągłe przebywanie.

........................ A jedli

zieleninę. Do tego wodę popijali.

Zawszonych, niemytych, odzianych w łachmany

nie mógł znieść blisko siebie żaden z nieboszczyków.

fr. 12 (przeł. K. Bartol)

Wszystkie cytowane fragmenty przypominają realia komediowego frontisterionu, w którym naucza Sokrates. To „protokomuna”. Uczniowie (podobnie jak ich mistrz) chodzą boso[43]:

Z oszczędności

żaden się nie strzyże, nie goli, nie smaruje oliwą.

Żaden do łaźni nie chodzi, aby się umyć. (w. 835–837)

Nie tracą czasu ani na suto zakrapiane biesiady (żeby zjeść kolację, muszą kraść, w. 179[44]), ani ćwiczenia w gimnazjonie (w. 414–417). Złożywszy życie na ołtarzu nauki, poświęcili wszystko, by poznać to, co nad i pod ziemią. Analizując komediowe przykłady, możemy więc mówić o początkach toposu zapuszczonego, źle odżywionego i ubranego naukowca, który nie zaprzątając sobie uwagi światem zewnętrznym, całą uwagę skupia na prowadzonych przez siebie badaniach. Sam Sokrates posiada bardzo mocne cechy pitagorejskie. Pitagoras nie zostawił po sobie żadnych tekstów. Wszystko, co wiemy o nim i jego zainteresowaniach, zawdzięczamy zapiskom uczniów (dla których reprezentował cechy niemal boskie[45]). Na podstawie zachowanych materiałów źródłowych nie jesteśmy w stanie przypisać mu stworzenia jednolitego systemu filozoficznego. Dlatego badacze coraz częściej definiują go nie jako filozofa, a duchowego przywódcę, założyciela sekty, która z czasem zaczęła pozyskiwać coraz większe wpływy polityczne. W komedii Arystofanesa zwraca uwagę sposób, w jaki uczniowie mówią o swoim nauczycielu. W wersie 218 pojawia się znamienne: αὐτός[46]. W Żywotach i poglądach słynnych filozofów Diogenesa Laertiosa zachowała się informacja, że w ten sposób (pomijając imię) wtajemniczeni mówili o Pitagorasie[47].

Każdy wybitny umysł ma swoje ekscentryczne dziwactwa. Gdy Strepsjades po raz pierwszy spotyka Sokratesa, jego epifania następuje w widowiskowym stylu. To ἀπὸ μηχανῆς φιλόσοφος[48]. Zapytany przez (lekko zbitego z tropu) Strepsjadesa, co robi tak wysoko w górze, Sokrates odpowiada: „Przechadzam się w przestworzach i dumam nad słońcem” (w. 225). Naszą uwagę powinien zwrócić czasownik ἀεροβατῶ (idę w powietrzu). Najprawdopodobniej Arystofanes ukuł go na wzór αἰθροβάτης (idący w eterze). Było to przezwisko Abarisa, jednego z pitagorejczyków. Umiejętność szybkiego przemieszczania się w powietrzu Jamblich przypisywał również Pitagorasowi. Miało to wyjaśnić, czemu tego samego dnia spotkał się z uczniami w Metaponcie i Taorminie[49].

„Bujanie w obłokach” nie jest jednak tylko fanaberią genialnego umysłu, ma również swoje praktyczne zastosowanie. Sokrates wyjaśnia Strepsjadesowi, że wilgotna ziemia przyciąga myśli, znacznie ograniczając ich lotność (w. 227–234). By zachować jasność umysłu, trzeba go (niczym pranie) regularnie wywieszać na świeżym powietrzu. Wygląda na to, że Arystofanes sięgnął do pism Diogenesa z Apollonii, współczesnego mu filozofa i lekarza:

Myślenie [...] spowodowane jest czystym i suchym powietrzem, a wydzielanie wilgotne utrudnia działanie umysłu. Z tego powodu myśl słabnie we śnie, w stanie zamroczenia i przesytu. Że wilgoć paraliżuje umysł, poświadcza fakt, iż inne żywe istoty ustępują nam inteligencją. Oddychają one bowiem powietrzem z ziemi i przyjmują wilgotny pokarm. [...] Z tego powodu dzieci

nie są zdolne do myślenia. Mają w sobie tyle wilgoci, że powietrze nie może przeniknąć przez ich ciała, lecz gromadzi się w piersi. Dlatego są powolne i bezmyślne (A 19)[50].

Zatem aby utrzymać dobrą kondycję intelektualną, zaleca się oddychanie suchym i czystym powietrzem. Dlatego komediowy Sokrates postanowił przewietrzyć swój umysł, separując go od ziemi (żeby to jednak zrobić, musiał samego siebie zawiesić w powietrzu).

Angus Bowie zwrócił uwagę, że przedstawienie komediowego filozofa może nasuwać skojarzenia z wędrownymi czarownikami i uzdrowicielami (γόης)[51]. Zaliczano do nich m.in. Empedoklesa, Parmenidesa oraz Pitagorasa. Dzięki własnym kultom i inicjacjom znajdowali się oni poza kontrolą państwa. Potrafili uzdrawiać, przypisywano im również umiejętność przywołania duszy z Hadesu. Do naszych czasów zachował się fragment, w którym Empedokles obiecuje swojemu uczniowi, że ten będzie w stanie nie tylko kontrolować wiatr (w komedii chmury zjawiają się na wezwanie Sokratesa), ale również wyprowadzić μένος[52] zmarłego z zaświatów (DK 31 B 111.9). W Ptakach widzimy Sokratesa przedstawionego właśnie jako nekromantę, który na odległych pustkowiach[53], z zarośniętego szlamem jeziora przyzywa dusze zmarłych (w. 1553). Możliwe, że również jego uczniowie „wpatrujący się w ziemię” (w. 187) i „przeszukujący ciemności poniżej Tartaru” (w. 192) wcale nie szukają cebuli (jak chciałby tego Strepsjades).

Komediopisarz, nawiązując do popularnych anegdot, stworzył postać niepoprawnego fantasty, któremu jaszczurka nasikała do ust, gdy ten zagapił się w niebo (w. 171–172). W Teajtecie Platon przywołuje bardzo podobną historię o Talesie[54], który idąc zapatrzony w gwiazdy, wpadł do odkrytej studni (174b). Jest to dość typowe przedstawienie filozofów presokratycznych. Lekceważąc sprawy doczesne, skupiali się na βίος θεωρητικός – kontemplatywnym pozyskiwaniu wiedzy. Sokrates występujący w Chmurach to również nieszkodliwy dziwak, który w sposób całkowicie niepraktyczny dostosował się do otaczającej go rzeczywistości. Eupolis w jednej ze swoich komedii wspominał go jako zaniedbanego żebraka niepotrafiącego zadbać nawet o najbardziej podstawowe kwestie bytowe:

Nie znoszę też Sokratesa, tego rozgadanego żebraka,

który myśli o wszystkim

lecz nie o tym, gdzie znaleźć coś do jedzenia.

fr. 386

Jest to ważny fragment, ponieważ stanowi kolejną odsłonę relacji historycznego Sokratesa z komediopisarzami. Okazuje się, że nie tylko Arystofanes podpadł Platonowi, żartując z jego mistrza. W Fedonie, gdy rozmowa zeszła na kwestie nieśmiertelności duszy, Sokrates powiedział: „Gdyby nas ktoś teraz słuchał, choćby i był komediopisarzem, nie zarzuci mi pustosłowia ani tego, że mówię o sprawach, które mnie nie dotyczą” (70c)[55]. Ze scholiów do tego fragmentu dowiadujemy się, że Platon miał na myśli właśnie ten passus z komedii Eupolisa[56].

Sokrates był ponad to. Bosy, dumnie chodził po ulicach Aten (w. 362). Gdy po raz pierwszy spotkał Strepsjadesa, pogardliwie nazwał go „efemerydą” (w. 223). Niczym olimpijski bóg spoglądał na świat z kosza zawieszonego wysoko nad sceną. Możliwe, że jego arogancja udzielała się uczniom. Taki wniosek można wysnuć na podstawie zachowanego fragmentu komedii Spętani autorstwa Kalliasa[57]:

(A) A coś ty taka dumna i nosa zadzierasz?

(B) Bo mam do tego prawo – sprawcą Sokrates.

fr. 15 (przeł. K. Bartol)

Jak twierdzi tłumaczka tego fragmentu, komediopisarz wprowadził do swojego utworu postać krnąbrnej uczennicy, wykorzystując pogląd Sokratesa o równości płci (w każdym razie w kwestii zdolności do pozyskiwania cnoty)[58]. Nie zachowały się żadne informacje, by Alkibiades czy też Platon uczęszczający na spotkania z Sokratesem mieli jakieś koleżanki. Wiemy

natomiast, że kobiety mogły dołączać do pitagorejczyków. Komedię pt. Pitagorejka napisali zarówno Kratinos Młodszy, jak i Aleksis.

W tym samym roku, podczas tych samych Wielkich Dionizji, w trakcie których Arystofanes wystawił Chmury, Amejpsias zaprezentował publiczności komedię pt. Konnos. Nie jest raczej zbiegiem okoliczności, że na pierwszym konkursie po bitwie pod Delion (Sokrates brał w niej udział jako hoplita[59]) dwóch autorów wystawiło utwory, których był bohaterem. Niestety nie dysponujemy żadnymi materiałami źródłowymi umożliwiającymi nam powiązanie wydarzeń mających miejsce na zewnątrz teatru z zaprezentowanymi komediami. Nie mamy nawet dość informacji, by zrekonstruować fabułę Konnosa. Tytułowa postać jest historyczna – Konnos był nauczycielem muzyki, u którego nauki pobierał Sokrates. Chór komedii stanowili φροντισταί[60]. Czy był zindywidualizowany i na scenę wyszło dwudziestu czterech wymienionych z imienia ateńskich intelektualistów? Czy Sokrates był członkiem chóru, czy jednym z bohaterów? Nawet tego nie wiemy. Analizując zachowane fragmenty, można jednak odnieść wrażenie, że czasem drwina staje się zawoalowanym komplementem:

Sokratesie, najlepszy spośród kilku z tłumu zaś najgłupszy!

I tyś przyszedł do nas?! Silny z ciebie gość, ale skąd wziąć ci płaszcz?

***

To zakrawa na przytyk wobec szewców wielce obelżywy.

***

On nawet głodem zmorzon, nie wziął na siebie roli pochlebcy.

fr. 9 (przeł. K. Bartol)

Bez płaszcza. Nieodmiennie bosy, co (jak sugeruje Amejpsias) powinniśmy odczytywać jako wyraz niewypowiedzianej pogardy wobec cechu szewskiego – nawet przymierając głodem, nie stał się jednym z „pochlebców”[61]. Jeżeli podążymy tym komediowym tropem, okaże się, że Sokrates wolał kraść, niż komukolwiek nadskakiwać. Już z Uczty Platona wiemy, że miał mocną głowę i nie stronił od całonocnych sympozjonów. Z komedii dowiadujemy się jednak, że nie brał w nich udziału, by wraz z przyjaciółmi wieść inteligenckie dyskusje, lecz po to, by podprowadzać naczynia. W jednym z zachowanych fragmentów komedii Eupolisa rysuje się przed nami taki oto obrazek:

Sokrates przejął kielich z prawej strony

i równocześnie śpiewając przy akompaniamencie liry

coś ze Stezychorosa, podwędził dzban na wino.

fr. 395

Podobną anegdotę znajdujemy w Chmurach. Uczeń opowiada Strepsjadesowi, jak ich nauczyciel rozwiązał problem braku jedzenia. Posypał stół popiołem, zgiął rożen tak, by powstał z niego cyrkiel, i tym sprytnym sposobem ukradł z palestry[62] himation[63]. Z jego sprzedaży mieli pieniądze na kolację (w. 177–179). Alan Sommerstein doszukiwał się w tym opisie komediowej metafory. Sokrates udał się do palestry, gdzie uwiódł chłopca, który rozłożył przed nim nogi niczym „cyrkiel”. Gdy było po wszystkim, filozof okradł go, zabierając mu ubranie[64].

Ciągle zmagający się z problemami finansowymi Sokrates w swoim braku praktycyzmu nie umiał jak sofiści przekuć intelektu na stały dochód. Podobno nigdy nie pobierał opłat za nauczanie. Uczniowie odwdzięczali się, zapraszając go na posiłek lub oferując gościnę. Informacja, że komediowemu Sokratesowi trzeba jednak zapłacić, pojawia się w Chmurach dwukrotnie. Najpierw Strepsjades opowiada Fejdippidesowi, że we frontisterionie za pieniądze można się nauczyć zwycięskiego przemawiania (w. 98–99). Jakiś czas później sam Sokrates, wątpiąc w sprawność intelektu swojego młodego ucznia, mruczy pod nosem, że „za talenta” nawet polityka Hyperbolosa dało się czegoś nauczyć (w. 876). Kwestia opłaty za naukę odsyła nas prosto do sofistów, którzy nie mieli żadnych oporów przed zdzieraniem pieniędzy ze swoich bogatych uczniów. Podobno Euenos z Paros brał pięć min za kurs jak być dobrym człowiekiem i obywatelem[65]. Dla Arystofanesa nie było interesujące, ile trzeba zapłacić komediowemu Sokratesowi. Wolał puścić wodze fantazji i pokazać, czego konkretnie można się od niego nauczyć. Komediopisarz obficie zaczerpnął ze znanej mu tradycji – od filozofów jońskich przez pitagorejczyków po sofistów, od Akragas na Sycylii (Empedokles) po Milet w Azji Mniejszej (Anaksymander).

Przede wszystkim pobierając nauki u Sokratesa, można „poznać samego siebie” (w. 843). Maksyma γνώθι σαυτόν widniała na świątyni Apollona w Delfach[66]. Jej autorstwo przypisywane jest m.in. Heraklitowi, Talesowi, Pitagorasowi i Platonowi. By rozwiązać nurtujące nas problemy, musimy jednak poznać prawidła zarządzające otaczającym światem. Gdy Strepsjades przyszedł do frontisterionu, z wnętrza budynku scenicznego wytoczono ekkyklemat[67], na którym uczniowie badali sprawy astronomii i geometrii. Nie wiemy, czy mieli rekwizyty komediowo reprezentujące interesujące ich dziedziny. W Ptakach do świeżo upieczonego tyrana Chmurokukułczyna przychodzi geograf Meton i opowiada o idei mapy nowo powstałego polis. Alan Sommerstein wyobrażał sobie, że jednocześnie rysował ją kijem na piasku orchestry. Tylko czy byłaby ona widoczna dla widzów? Tego oczywiście nie wiemy[68]. Podobnie w Chmurach Strepsjadesowi pokazywana jest mapa Attyki[69]. Ten serwuje nam dowcip na miarę Stanisława Barei, bo skoro Sparta jest tak uciążliwym sąsiadem, trzeba ją jak najdalej odsunąć od Aten.

Uczniowie uporczywie wpatrujący się w firmament wierzyli, że niebo jest wnętrzem wielkiego pieca do wypiekania chleba (w. 95–96). Średniowieczni scholiaści przypisywali autorstwo tej teorii Hipponowi[70], jednak wszystkie zachowane materiały źródłowe odsyłają nas tylko do tekstów komedii[71]. Problem konstrukcji nieba bezpośrednio łączy się z zagadnieniem obiegu wody w przyrodzie:

Czy za każdym razem,

kiedy pada deszcz, Zeus leje świeżą wodę czy słońce

wyciąga ją z powrotem z ziemi? (w. 1279–1281)

Według Diogenesa z Apollonii słońce wyciągało wilgoć z ziemi, dzięki czemu mogły nastąpić opady deszczu (A18). Idąc dalej tą drogą, przechodzimy do kolejnego pytania:

Czy morze jest pełniejsze,

niż wczoraj? (w. 1290–1291)

Strepsjades twierdzi, że nie, choć codziennie wpada do niego woda z dopływów rzek. Anaksymander powiedziałby jednak, że jest mniejsze:

Niektórzy filozofowie przyrody utrzymują [...], że morze jest resztką pierwotnej wilgotności. Przestrzeń wokół lądów bowiem miała być wilgotna, a następnie część tej wilgotności miała wyparować pod wpływem słońca i z niej wywieść się miały wiatry oraz obroty Słońca i Księżyca [...]. To, co z tej wilgotności pozostało we wklęsłych strefach lądu, miało utworzyć morze, które dlatego właśnie się zmniejsza, ponieważ pod wpływem Słońca nieprzerwanie odparowuje, dopóki nie zostanie zupełnie osuszone[72].

Arystoteles w Meteorologice przypisywał ten pogląd Demokrytowi z Abdery. Nie odpuścił sobie przy tym komentarza, że jest to twierdzenie wzięte prosto z bajki Ezopa[73].

Z Ezopem i jego bajkami mogą kojarzyć się również kolejne deliberacje Sokratesa. Scena, podczas której dwóch dorosłych mężczyzn dokonuje rewolucji w systemie mierniczym, jest jedną z najbardziej absurdalnych w całej zachowanej do naszych czasów spuściźnie komedii staroattyckiej. Sokratesa i Chajrefonta zastanawiało, jaką odległość przeskoczy pchła – licząc w „jej własnych stopach” (w. 145). Mistrz, który w swoich dociekaniach nie bał się wstąpić na drogę empirii[74], natopił wosku, złapał pchłę i zanurzył jej łapki tak, że po chwili miała małe buciki. Zdjął je delikatnie i w ten sposób uzyskał wzorzec z Sèvres do zmierzenia odległości. Świetny koncept wyśmiewający poważne dywagacje intelektualnej elity, z drugiej strony błyskotliwe wykolejenie efektownego postulatu Protagorasa, że „człowiek jest miarą wszechrzeczy”[75].

Równie uczoną dyskusję – czym bzyczy komar? – możemy odnieść do pierwszych teorii słuchu autorstwa Alkmeona z Krotony (Mnesimachos poświęcił mu komedię Alkmeon). Filozof, nazywany ojcem anatomii, był jednym z pitagorejczyków. Jako pierwszy przeprowadzał sekcje zwłok. Do jego najważniejszych dokonań należy wyszczególnienie i opisanie funkcji trąbki Eustachiusza[76] (Arystoteles w swojej Historii naturalnej zwierząt przypisywał mu pogląd, że kozy oddychają uszami[77]).

Najwięcej kłopotów nastręczają jednak kwestie genderowe. Ze względu na specyfikę gramatyki języka greckiego praktycznie niemożliwe do wiernego oddania w języku polskim. Jak starożytni Grecy odróżniali kurę od koguta? Po rodzajniku, oczywiście. Protagoras jako pierwszy zaproponował podział rzeczowników na żeńskie, męskie i nijakie[78]