Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka Chwała Maryi jest wiernym tłumaczeniem dzieła św. Alfonsa Liguori, wydanego w 1750 roku, jeszcze za życia autora. Jest żywym świadectwem jego głębokiej wiary i ufności do Matki Najświętszej, którą uważał za najlepszą Orędowniczkę i Wspomożycielkę, bramę wiodącą grzeszników do Boga. W swoich rozważaniach nie wahał się cytować i korzystać z doświadczeń swoich wielkich poprzedników: św. Brygidy, św. Bernarda z Clairvaux, św. Bernardyna ze Sieny i wielu, wielu innych. Jego nauczanie trafiało prosto pod strzechy i było przeznaczone dla najbardziej potrzebujących. Dlatego też św. Jan Paweł II wspominając w Redemptoris Mater postać św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, jako wyznawcę i nauczyciela duchowości maryjnej, stawia zaraz za nim postać św. Alfonsa Marii de Liguori i jego dzieło o Maryi.
Kiedy zatem pochylamy się nad pozostawionym nam przez św. Alfonsa tekstem, dostrzegamy, że pełna chwały Maryja jest również naszą bramą do nieba, jest drogą, po której każda i każdy z nas idzie do Domu Ojca. (Arcybiskup Wojciech Polak Prymas Polski)
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 464
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: S. Alfonso Maria de Liguori, Le Glorie di Maria, Opera utile per leggere e predicare divisa in due parti, Napoli, 1750.
© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2019
Przekład: Marek Czekański
© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2019
Imprimatur
Kuria Metropolitarna w Krakowie † Bp Damian Muskus, Vic. Gen.
Ks. Krzysztof Tekieli, Notariusz Kurii
Ks. dr Stanisław Szczepaniec, Cenzor
Nr 2193/2018 Kraków, 5 lipca 2018 r.
© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2018
ISBN 978-83-8043-687-9
Wydawnictwo M
31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11
tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwom.pl
Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75
e-mail: [email protected]
Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521
e-mail: [email protected]
www.klubpdp.pl
KonwersjaEpubeum
Biorąc do ręki to powyższe dzieło zatytułowane Chwała Maryi pióra św. Alfonsa Marii de Liguori, już w pierwszych jego wersach odkrywamy intencje, jakie przyświecały autorowi podczas pisania tego szczególnego traktatu. Chciał on usposobić i zainspirować czytelnika, aby na kolejnych stronicach książki odnalazł nie tyle literacki kunszt, co cześć i chwałę dla Tej, której została ona poświęcona. „Jeślibyś kiedykolwiek usłyszał – prosił we wstępie św. Alfons – jak ktoś powie, że mogłem oszczędzić sobie tego trudu, skoro jest już tak wiele uczonych i słynnych ksiąg, które zajmują się tym tematem, odpowiedz mu, proszę, słowami opata Francona, które znajdujemy w Bibliotece Ojców Kościoła, że chwała Maryi jest jak niewyczerpane źródło, które tym bardziej wytryskuje, im bardziej się z niego czerpie”. W tym właśnie tkwi niezwykła wartość tego dzieła – czytelnik znajduje w nim pogłębioną refleksję pozwalającą czerpać z niewyczerpanego źródła łask, jakim jest Maryja. „Jeśli bowiem istnieje jakakolwiek ludzka chwała – przypomniał nam w czasie swej pielgrzymki na Jasną Górę papież Franciszek – jakaś nasza zasługa w pełni czasu, to jest nią właśnie Ona: to Ona jest ową przestrzenią zachowaną w wolności od zła, w której Bóg się odzwierciedlił; to Ona jest schodami, które przemierzył Bóg, aby zejść do nas i stać się bliskim i konkretnym; to Ona jest najjaśniejszym znakiem pełni czasu”.
Kiedy zatem pochylamy się nad pozostawionym nam przez św. Alfonsa tekstem, dostrzegamy, że pełna chwały Maryja jest również naszą „bramą do nieba”, jest drogą, po której każda i każdy z nas idzie do Domu Ojca. Maryja jest z nami do końca solidarna w trudzie wiary. Jest naszą przewodniczką i towarzyszką na drogach ziemskiego pielgrzymowania. Jest Matką Pana i pierwszą, która Jego słowom uwierzyła. „Dlatego – poucza nas Sobór Watykański II – jak w niebie Matka Jezusa doznaje już chwały co do ciała i duszy (…) tak tu, na ziemi, wciąż przyświeca Ona pielgrzymującemu Ludowi Bożemu jako znak niezachwianej nadziei i pociechy”.
Takim znakiem była Maryja również dla św. Alfonsa, który zachęca nas w swoim dziele: „Kochajmy Jezusa i Maryję i bądźmy święci, wiedząc, że nie ma większego szczęścia niż to, czego możemy się spodziewać i mieć nadzieję. Do zobaczenia. Obyśmy się spotkali pewnego dnia w niebie u stóp tej słodkiej Matki i Jej kochającego Syna, wysławiali, dziękowali i kochali Ich, przebywając w Ich obecności przez całą wieczność”.
Wzorem św. Alfonsa wpatrujemy się więc z wiarą w ten błogosławiony znak nadziei i pociechy, jakim jest dla nas Maryja. „Znak ów ma oblicze i imię – mówił kiedyś przed modlitwą Anioł Pański papież Franciszek – jest to jaśniejące oblicze Matki Pana, błogosławione imię Maryi, łaski pełnej, błogosławionej, ponieważ uwierzyła w słowo Pana, wielkiej wierzącej”. Zebrane przez autora myśli Ojców Kościoła i teologów wyraźnie nam pokazują, że ten „znak nadziei i pociechy”,mający oblicze Matki Pana, nie jest zawieszony wysoko w jakimś przysłowiowym „siódmym niebie” czy też położony w „wyimaginowanych zaświatach”, w nieznanej przyszłości, która nigdy nie nadejdzie, która jest tak odległa i tak daleka od naszego ziemskiego życia, że już dziś mielibyśmy prawo wątpić, czy zdołamy ten znak odczytać i przyjąć. On przyświeca naszemu życiu. Jest więc dla nas bliski i czytelny, bo Jej ziemskie życie, życie Maryi, tak jak życie Jej Syna, było przecież do naszego podobne „we wszystkim, oprócz grzechu”.
W Maryi widzimy kobietę całkowicie oddaną i zatroskaną o innych, o drugich, o potrzebujących pomocy i wsparcia. Jej wywyższenie i wyniesienie nie polega więc na jakimś oderwaniu od ziemskiego życia, uwolnieniu od wszelkich trosk i kłopotów. Wyśpiewana w znanym nam dobrze hymnie Magnificat pochwała i uwielbienie Maryi nie wiążą się z tym, że jest Ona odległą władczynią czy wyidealizowaną bohaterką historii zbawienia, ale jest jak najbardziej konkretną kobietą, wrażliwą na potrzeby innych, w której ujawnia się autentyczne piękno życia w całości poświęconego drugim. Maryja wciąż nam ukazuje i przypomina, że do nieba idzie się drogą wiary, służby i pokornej miłości, że jedyny wartościowy i godny naśladowania styl życia to nie zamknięcie się w obrębie własnego szczęścia, ale wrażliwość i otwartość na drugiego człowieka.
Jestem przekonany, że powyższa książka, zawierająca tak obszerne i pieczołowicie zebrane przez św. Alfonsa Marię de Liguori refleksje o Matce Bożej, przyczyni się do pomnożenia Jej chwały poprzez nasze szlachetne, przepełnione nadzieją i ufnością życie.
Arcybiskup Wojciech Polak Prymas Polski
W teologii i duchowości katolickiej mariologia przeszła bardzo długą drogę, a jej zwieńczeniem było nauczanie Soboru Watykańskiego II, wypowiedzi papieży i teologów, ruch liturgiczny i dialog ekumeniczny.
Osobie Maryi poświęcony został 8 rozdział Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium o znaczącym tytule: „Błogosławiona Maryja Dziewica, Boża Rodzicielka, w misterium Chrystusa i Kościoła”. Ojcowie soborowi odchodzili w ten sposób od stosowanego dotąd klucza chrystologicznego w mariologii, który godność i przywileje Maryi widział przez pryzmat Jej silnego związku z Chrystusem. Ten sposób rozważania Maryi sobór przesuwał nieznacznie na miejsce drugie, dając pierwszeństwo odniesieniom Maryi do ludu Bożego. Otwierał się w ten sposób nowy obszar refleksji dla mariologii, która uwzględniała silne powiązanie Matki Zbawiciela z Kościołem. Uczył sobór:
Doznaje Ona czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny członek Kościoła oraz jego topiczne wyobrażenie i najdoskonalszy wzór w wierze i miłości, a Kościół katolicki, pouczony przez Ducha Świętego, darzy Ją uczuciem dziecięcej miłości jako najmilszą Matkę (KK, 53).
I w następnym numerze dodawał:
Dlatego Sobór święty, wykładając naukę o Kościele, w którym Boski Odkupiciel dokonuje zbawienia, pragnie starannie wyjaśnić zarówno rolę Błogosławionej Dziewicy w misterium Słowa Wcielonego i Ciała Mistycznego, jak i obowiązki odkupionych ludzi względem Bogarodzicy, Matki Chrystusa i Matki ludzi, zwłaszcza wierzących w Chrystusa; nie zamierza jednak przedstawiać pełnej nauki o Maryi ani rozstrzygać kwestii niewyjaśnionych jeszcze przez teologów (nr 54).
Sobór nie zamierzał formułować ani dogmatyzować żadnych tytułów maryjnych, jak chcieli tego niektórzy z obecnych w auli soborowej, zachęcał jedynie do rozwijania kultu Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgicznego, a także różnych praktyk i nabożeństw ku Jej czci, jakie Kościół zalecał w ciągu wieków (por. nr 67).
Sobór apelował ponadto do teologów, aby
w rozważaniu szczególnej godności Bożej Rodzicielki starannie wystrzegali się na równi wszelkiej fałszywej przesady i nadmiernej ciasnoty umysłu. Studiując pilnie pod kierunkiem Urzędu Nauczycielskiego Pismo święte, Ojców i doktorów oraz liturgię Kościoła, niech we właściwy sposób wyjaśniają dary i przywileje Błogosławionej Dziewicy, które zawsze odnoszą się do Chrystusa, Źródła wszelkiej prawdy, świętości i pobożności (nr 67).
Temat Maryi otrzymywał zatem charakter duszpasterski, liturgiczny i pobożnościowy. Kościół zachęcał wiernych do kontemplacji Jej posłuszeństwa i współpracy z Chrystusem w dziele zbawienia. Stawiał Ją za „pierwowzór” (typus) Kościoła w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. Uczył ponadto, że
W misterium Kościoła, który sam także słusznie jest nazywany matką i dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja idzie przed nami, stanowiąc najdoskonalszy i jedyny wzór zarówno dziewicy, jak i matki (nr 63).
Papież Paweł VI stał się także promotorem soborowego nauczania. 13 maja 1967 roku wydał adhortację Signum magnum, w której nazywał Maryję „wzorem cnót” (exemplar virtutum). Jeszcze ważniejszym tekstem maryjnym Pawła VI była adhortacja Marialis cultus z 2 lutego 1974 roku, której celem było „należyte kształtowanie i rozwijanie kultu Najświętszej Maryi Panny”. Papież wskazywał na liturgię jako na złotą regułę pobożności chrześcijańskiej i maryjnej zarazem. Pisał:
Maryja, będąc wzorem dla całego Kościoła w oddawaniu czci Bogu, jest oczywiście nauczycielką pobożności, także dla poszczególnych chrześcijan. Wcześniej zaczęli oni spoglądać na Nią, by tak jak Ona ze swego własnego życia czynić kult należny Bogu, a z samej czci zadanie swego życia […] Jednakże Maryja jest przede wszystkim wzorem tego kultu, przez który życie każdego staje się ofiarą składaną Bogu (nr 21).
Paweł VI eksponował cztery aspekty życia Maryi, zachęcając jednocześnie wiernych do ich naśladowania. Na miejscu pierwszym mówił o Maryi zasłuchanej w słowo Boże („Dziewica słuchająca” – Virgo audiens, nr 17); rozmodlonej („Dziewica modląca się” – Virgo orans, nr 18); niosącej życie („Dziewica rodząca” – Virgo pariens, nr 19) i gotowej do ofiary („Dziewica ofiarująca” – Virgo offerens, nr 20). Zapraszał chrześcijan, aby również ich życie było podobne do życia Maryi lub „na wzór Maryi”. Marialis cultus miała ważny wpływ na rozwój pobożności maryjnej i jego kierunki. Jej echem były Collectio Missarum de Beata Maria Virgine, czyli Mszał maryjny, który ukazał się już za pontyfikatu Jana Pawła II w 1987 roku, List okólny Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, również z roku 1987, zatytułowany Wskazania i propozycje na Rok maryjny, a także obszerne partie Katechizmu Kościoła Katolickiego, który ukazał się w 1992 roku, oraz Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, podane do wiadomości 9 kwietnia 2002 roku.
Temat Maryi był szczególnie bliski Janowi Pawłowi II, Jej opiece bowiem powierzył swoją posługę biskupią i papieską (jedną z najdłuższych w historii Kościoła), przyjmując zawołanie Totus Tuus. W osobistej pobożności maryjnej, w licznych tekstach i wypowiedziach na jej temat papież korzystał z maryjnego dziedzictwa Kościoła, wzbogacając je o nowe, osobiste aspekty. Rozważał osobę i dzieło Maryi w kontekście tajemnicy Jezusa Chrystusa, jako Słowa Wcielonego i Odkupiciela człowieka1. Papież kontemplował wielkość Maryi w mocnym powiązaniu z misterium Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, w ramach tajemnicy Boga, bogatego w miłosierdzie i w świetle Kościoła, który w sakramencie Eucharystii uobecnia życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Osobie Maryi poświęcił kilka ważnych tekstów, a pierwszym z nich jest encyklika Redemptoris Mater, wydana 25 marca 1987 roku. Powrócił w niej do tematu maryjnego pośrednictwa, nieobecnego w dokumentach soborowych, mówiąc o „pośrednictwie macierzyńskim”.
Tak więc Maryja – pisał papież – po wydarzeniach zmartwychwstania i wniebowstąpienia, wszedłszy wraz z Apostołami do Wieczernika w oczekiwaniu Pięćdziesiątnicy, pozostawała tam jako Matka uwielbionego Pana. Nie tylko była Tą, „która szła w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”, ale była równocześnie tą „służebnicą Pańską”, którą Syn pozostawił jako Matkę wśród rodzącego się Kościoła: „Oto Matka twoja”. Zaczęła się więc kształtować szczególna łączność pomiędzy tą Matką a Kościołem. Wszak ten rodzący się Kościół był owocem Krzyża i zmartwychwstania Jej Syna. Maryja, która od początku oddała się bez reszty osobie i dziełu Syna, nie mogła tego macierzyńskiego oddania nie przenieść od początku na Kościół. Macierzyństwo Jej – po odejściu Syna – pozostaje w Kościele jako pośrednictwo macierzyńskie: wstawiając się za wszystkimi swoimi dziećmi, Matka współdziała w zbawczym dziele Syna, Odkupiciela świata (nr 40).
Papież uczył, że „pośrednictwo” Maryi jest zatem radykalnie podporządkowane jedynemu pośrednictwu Chrystusa. „Na obecnym etapie – dodawał – macierzyńskie pośrednictwo Maryi nie przestaje być „podporządkowane” Temu, który sam jeden jest pośrednikiem aż do ostatecznego dokonania „pełni czasu”, czyli aż do „zjednoczenia na nowo wszystkiego w Chrystusie jako Głowie” (Ef 1, 10) (n. 41). Nie było intencją Jana Pawła II podważanie nauczania soborowego w temacie Maryi, dlatego wyjaśniał, że nie posiada Ona „własnego” porządku zbawienia, ale uczestniczy w jedynym planie zbawczym, jaki przygotował Bóg w swoim Synu Jezusie Chrystusie.
Ważny w tematyce maryjnej był także list apostolski Mulieris dignitatem z 15 sierpnia 1988 roku. Główną jego intencją było odczytanie „biblijnego paradygmatu niewiasty” (nr 19, 22, 30), a mówiąc inaczej: Bożego zamysłu określającego posłannictwo kobiety. Pisał więc papież, że „w zakresie tego, co «ludzkie», co po ludzku osobowe, «męskość» i «kobiecość» różnią się, ale jednocześnie dopełniają i wzajemnie tłumaczą” (nr 25). Podstawowym wyróżnikiem kobiecości jest jej „inność” od męskości: „Niewiasta jest drugim «ja» we wspólnym człowieczeństwie” (nr 6), a „oryginalność” kobiety jest tym, co „ją odróżnia od mężczyzny” (nr 25; por. nr 10,14). Tematyka mariologiczna listu wynika bezpośrednio z założeń antropologicznych. Papież widzi bowiem w Maryi ideał kobiecości, najdoskonalszy archetyp, wzniosły symbol godności i powołania kobiety zarówno w czasie, jak i w wieczności.
„Pełnia łaski” – pisał Jan Paweł II – która zostaje udzielona Dziewicy z Nazaretu (…), oznacza zarazem pełnię doskonałości tego, co „niewieście”, „kobiece”. Znajdujemy się tutaj niejako w szczytowym punkcie i prawzorze osobowej godności kobiety (nr 5).
Papież zapraszał wiernych do kontemplacji osoby i dzieła Maryi, pozwala Ona bowiem odkryć najgłębszy sens powołania kobiety i tego, co niesie z sobą kobieta, również w wymiarze instytucjonalnym.
Wątki maryjne zawiera list apostolski Tertio millennio adveniente, wydany 10 listopada 1994 roku, przygotowujący obchody jubileuszu 2000 roku. Z woli papieża Maryja obecna była w każdym roku przygotowań, kontemplowana jednak z innej perspektywy.
Najświętszą Maryję Pannę, obecną poprzez całą fazę przygotowawczą, w pierwszym roku będziemy kontemplować w tajemnicy Jej Boskiego Macierzyństwa. To w Jej łonie Słowo stało się ciałem. Potwierdzenie centralnej pozycji Chrystusa nie może być odłączone od uznania roli, jaką spełniła Jego Najświętsza Matka. Jej kult, jeśli jest właściwie rozumiany, nie może niczego ująć „godności i skuteczności działania Chrystusa, jedynego Pośrednika”. Maryja bowiem zawsze wskazuje na swego Bożego Syna i staje się dla wszystkich wierzących wzorem wiary autentycznie przeżytej. „Rozmyślając o Niej zbożnie i przypatrując się Jej w świetle Słowa, które stało się człowiekiem, Kościół ze czcią głębiej wnika w najwyższą tajemnicę Wcielenia i coraz bardziej upodabnia się do swego Oblubieńca” (nr 43).
Papież umieszczał obecność Maryi w życiu Kościoła w trzech obszarach, czyli w obszarze kontemplacji, naśladownictwo i przykładu doskonałej miłości Boga.
Do tych kwestii nawiązywał również z okazji Międzynarodowego Roku Kobiety, który został ogłoszony na rok 1995. Opublikował wówczas trzy dokumenty, w których pojawiają się również wątki maryjne. Są nimi: papieskie przesłanie z okazji Światowego Dnia Pokoju pt. Kobieta: wychowawczyni pokoju (1 stycznia 1995); List do kapłanów (25 marca 1995), wydany na Wielki Czwartek, i wreszcie List do kobiet (25 czerwca 1995), napisany z okazji IV Światowej Konferencji ONZ na temat kobiety, jaka obradowała w Pekinie we wrześniu 1995 roku.
W tekstach papieskich Maryja objawiała się jako wzór osoby oddanej służbie i pobożnej, rozmodlonej i pełnej dyspozycji w przyjmowaniu woli Pana. Była ukazywana jako wzór duchowego piękna i harmonii (via pulchritudinis), oddania, zawierzenia, wstawiennictwa. Maryja pielgrzymuje z wierzącymi w Chrystusa, towarzysząc im w ich trudnej wędrówce do nieba.
Teologia współczesna odeszła od mariologii eksponującej wyłącznie przywileje Maryi, preferuje natomiast mariologię o charakterze biblijnym. Rozważa Maryję w kontekście tajemnicy Trójcy Świętej, Chrystusa, Ducha Świętego i Kościoła. Ważny jest dla niej również aspekt ekumeniczny, który bierze pod uwagę wrażliwość teologiczną chrześcijan innych Kościołów. Współczesna mariologia jest narracyjna, bardziej „opowiada” – na podobieństwo tekstów biblijnych – o wielkich dziełach, których Pan dokonał w życiu pokornej Służebnicy2, niż dogmatycznie definiuje posiadane przez Nią przywileje. Kościół chce, aby wierni pielgrzymowali z Maryją, nie tylko Ją podziwiali, ale przede wszystkim budowali się przykładem Jej życia, wierności i posłuszeństwa Bogu, zgłębiania tajemnic wiary i jej przepowiadania, posługiwania i spieszenia z pomocą potrzebującym. Odkrycie ikony, lektura Ojców Kościoła itd. uwrażliwiły teologów na kategorię piękna, która znalazła się obok dotychczas promowanej kategorii prawdy i dobra. Zaczęto odbierać Maryję w tajemnicy Jej duchowego piękna (tota Pulchra), a via pulchritudinis (droga piękna) zaczęła zastępować w pewnym stopniu argumentację apologetyczną w obronie chrześcijaństwa.
Można powiedzieć, że współczesna mariologia jest bardziej biblijna, liturgiczna i patrystyczna. Przedstawia wiernym Maryję jako jedną „spośród nich”, możliwą do naśladowania, pielgrzymującą wraz z nimi drogami zbawienia. Jest ich Siostrą, Matką i Wierzącą. Maryja zstąpiła z piedestału, na który wprowadziły ją niektóre tendencje w teologii przedsoborowej, zajmując na powrót właściwe i drogie Jej miejsce pośród swoich braci i sióstr będących w pielgrzymce do nieba.
Pomimo upływu czasu i innej epoki, w jakiej żył św. Alfons Liguori, i rozwoju mariologii znajdziemy w jego tekstach wskazówki, które pozwolą współczesnemu czytelnikowi odnaleźć w Maryi wzór do naśladowania.
Chwała Maryi św. Alfonsa, jednego z najgorliwszych czcicieli Matki Bożej, jest ważnym źródłem i świadectwem żywotności duchowości maryjnej skierowanym do wszystkich wierzących.
Zdzisław J. Kijas OFMConv
o. Zdzisław Kijas, franciszkanin konwentualny, teolog, profesor nauk teologicznych, dziekan Papieskiego Wydziału Teologicznego św. Bonawentury „Seraficum” w Rzymie, autor licznych książek i artykułów. Uzyskał doktorat i habilitację z teologii dogmatycznej i nauk religijnych na Uniwersytecie Katolickim w Louvain-La-Neuve oraz stopień Master of Arts z nauk humanistycznych na Uniwersytecie św. Bonawentury w Nowym Jorku. W 2010 roku został mianowany przez papieża Benedykta XVI relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, był członkiem międzynarodowej komisji do zbadania objawień w Medziugorie powołanej w 2010 roku przez Benedykta XVI.
Ponieważ cytowana przez autora naukowa literatura teologiczna nie odpowiada w pełni współczesnym kryteriom teologicznym i zawiera liczne nieścisłości, a ponadto przepisywanie obszernych tytułów oraz podawanie paginacji łacińskich i włoskich dzieł, którymi dysponował uczony działający w XVIII wieku we Włoszech, wydaje się niepraktyczne, zrezygnowano z podawania szczegółowych przypisów bibliograficznych. Oprócz tekstu Pisma św. wszystkie pozostałe cytaty zostały przełożone przez tłumacza na podstawie pierwszego wydania oryginału: S. Alfonso Maria de Liguori, Le Glorie di Maria, Opera utile per leggere e predicare divisa in due parti, Napoli 1750.
Cytaty z Pisma św. w uwspółcześnionym przekładzie z Wulgaty (z powodu jego wierności oryginałowi łacińskiemu, do którego dosłownie odnosi się treść traktatu) zostały zaczerpnięte z następujących wersji:
a) Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (polski przekład według łacińskiej Wulgaty dokonany przez ks. Jakuba Wujka SI) wydane przez Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy (WAM). Tekst poprawiony i opatrzony wstępami i krótkimi przypisami przez ks. Władysława Lohna SI. Wydanie z 1962 r. (z imprimatur kard. Karola Wojtyły), przedruk: Wydawnictwo Kurii Biskupiej, Lublin 1985;
b) Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych ze wstępami i komentarzami opracował zespół pod redakcją ks. Michała Petera (ST), ks. Mariana Wolniewicza (NT), tzw. Biblia poznańska. Wydanie IV od 1990 r. uaktualnione, w 4 tomach.
Chwała Maryi to książka, która jest wyrazem niezwykłej czci, jaką św. Alfons Maria Liguori okazywał Matce Najświętszej i bezgranicznego zaufania, z jakim się do Niej odnosił. Do takiej postawy zachęca też czytelnika. Od samego początku zaznacza, że pragnie uczyć tego, czego uczy Kościół. Niemal na każdej stronie cytuje świętych i teologów, powołując się na ich nauczanie o Maryi. Wspomina liczne cuda, które świadczą o skuteczności Jej wstawiennictwa u Boga. Niektóre z nich są bardzo nietypowe i dziś w ten sposób nie pisze się o cudownych zjawiskach. Trzeba również zaznaczyć, że Kościół dziś nie wyraża swej nauki o Maryi słowami: „Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze”, a podobne sformułowania znajdziemy na kilku stronach tej pozycji. Książka jest bowiem świadectwem wiary i pobożności tamtej opoki. Ukazuje Maryję jako najlepszą Matkę i Królową, pomaga do Niej się zbliżyć i Jej zaufać, z czułością opowiada o trosce Maryi o każde Jej dziecko, a także o Jej boleściach i Jej wierności Chrystusowi. To tekst pełen głębokiej wiary i miłości, wyrażony językiem tamtej opoki. Warto się z tym dziełem zapoznać.
Mój ukochany Zbawicielu i Panie Jezu Chryste, ja, marny twój sługa, wiedząc, jaką przyjemność sprawia Ci ten, kto dąży to tego, aby wychwalać twoją świętą Matkę, którą tak bardzo kochasz i tak bardzo pragniesz widzieć kochaną i czczoną przez wszystkich, pomyślałem o wydaniu na światło tej mojej książki, która mówiłaby o jej chwałach. Dlatego nie wiem, komu lepiej byłoby ją polecić jak Tobie, któremu tak bardzo zależy na chwale tejże Matki. Więc dedykuję Ci ją i polecam.
Niech zatem spodoba się Tobie ten mój skromny dar miłości, którą mam dla Ciebie i dla twojej ukochanej Matki. Strzeż każdego, oświecając go światłem ufności i płomieniem miłości, kto czyta tę książeczkę o Niepokalanej Dziewicy, w której zapragnąłeś, aby pokładali nadzieję i mieli schronienie wszyscy odkupieni. A jako nagrodę za moją skromną pracę daj mi, błagam Cię, taką miłość do Maryi, jaką pragnąłem w niniejszym skromnym dziele rozniecić u wszystkich tych, którzy je przeczytają.
Następnie zwracam się do Ciebie, moja najsłodsza Pani i Matko moja, Maryjo: dobrze wiesz, że umieściłem w Tobie Jezusa – całą nadzieję na moje wieczne zbawienie; ponieważ całe moje dobro, moje nawrócenie, moje powołanie do opuszczenia świata i wiele innych łask otrzymałem od Boga, rozpoznaję je wszystkie jako dary, które mi dajesz przy pomocy swojego pośrednictwa.
Wiesz już, że zależy mi na tym najbardziej, aby wszyscy Cię kochali, tak jak na to zasługujesz. Pragnąc ofiarować Ci jakiś znak wdzięczności, obiecałem, że zawsze będę starał się głosić o Tobie wszędzie, w miejscach publicznych i na osobności, tak aby zainspirować wszystkich ludzi do słodkiego i zbawiennego oddania się Tobie. Mam nadzieję, że wytrwam w tym aż do końca moich dni, chociaż widzę, że jestem już w podeszłym wieku, a ze względu na mój stan zdrowia zbliża się koniec mojej doczesnej pielgrzymki i moje odejście do wieczności. Więc pomyślałem, aby jeszcze przed śmiercią pozostawić ode mnie światu niniejszą książeczkę, która po mojej śmierci będzie ogłaszać twoją chwałę i wielkie miłosierdzie, jakie okazujesz swoim wiernym sługom, a także będzie inspirować innych, aby o tym głosili.
Mam nadzieję, moja najdroższa Królowo, że ten mój skromny dar, choć zbyt ubogi jak na twoje zasługi, będzie również przyjemny dla twojego najbardziej wdzięcznego serca, ponieważ jest darem miłości. Rozciągnij więc nade mną swoją najłaskawszą dłoń, którą wyrwałaś mnie ze świata i z piekła, racz przyjąć tę książeczkę i chronić ją jako coś należącego do Ciebie.
Ośmielam się także prosić niejako w nagrodę za tę moją skromną ofiarę, abym odtąd bardziej Cię kochał i aby wszyscy, w których rękach znajdzie się niniejsza książeczka, mogli zostać ogarnięci płomieniami miłości ku Tobie, aby Cię kochali i pragnęli widzieć innych, którzy też Cię miłują, tak aby mogli zaangażować się z całym zapałem w głoszenie i promowanie, każdy na miarę swoich możliwości, twojej chwały i ufności w twoje najświętsze wstawiennictwo.
Amen.
Mam nadzieję, więc niech tak będzie.
Twój ukochany, chociaż bardzo podły sługa
Alfons Liguori ze zgromadzenia redemptorystów.
Jeśli ktokolwiek uznałby jakąkolwiek tezę zawartą w niniejszej książce za wykraczającą zbyt daleko, zaprzeczam, jakobym tak powiedział, i że rozumiałem to w sensie świętego Kościoła katolickiego i zdrowej teologii. Na przykład nazywając Maryję Pośredniczką, zamierzałem nazwać ją tak tylko jako Pośredniczkę Łaski, w przeciwieństwie do Jezusa Chrystusa, który jest pierwszym i jedynym Pośrednikiem Sprawiedliwości. Nazywając Maryję Wszechmogącą (skoro tak nazywają ją także św. Jan Damasceński, św. Piotr Damiani, św. Bonawentura, Kosma Jerozolimski i inni), zamierzałem ją nazwać tak, na ile Ona jako Matka Boża otrzymuje od Niego dzięki swoim modlitwom, zanoszonym na prośbę jego wiernych; albowiem ani do tego, ani do innego Boskiego Atrybutu nigdy nie jest zdolne żadne stworzenie, nawet takie jak Maryja. Nazywając Maryję naszą nadzieją, zamierzałem nazwać Ją tak, ponieważ wszystkie łaski (jak utrzymuje św. Bernard) przechodzą przez Jej ręce.
Aby to moje skromne dzieło nie musiało narazić się na zarzuty ze strony zbyt krytycznych czytelników, uznałem za stosowne ukazanie teraz w jaśniejszym świetle niektórych tez, jakie można w nim znaleźć, a które mogłyby wydawać się zbyt daleko sięgające lub niejasne. Mam zamiar niektóre tutaj odnotować, natomiast inne, jeśli w ogóle takie dostrzeżesz, mój drogi czytelniku, proszę cię, abyś oceniał je w sensie prawdziwej i solidnej teologii Świętego Katolickiego Kościoła Rzymskiego, którego zastrzegam sobie być posłusznym synem. Dlatego na wstępie, nawiązując do rozdziału V niniejszej książki, powiedziałem, że Bóg chce, aby wszystkie łaski przychodziły do nas przez ręce Maryi. Jest to prawda stanowiąca wielką pociechę dla dusz czule kochających Najświętszą Maryję Dziewicę i dla biednych grzeszników, którzy chcą się nawrócić. W żadnym razie opinii tej nie powinno się poczytywać za odbiegającą od zdrowej teologii, ponieważ ojciec tejże, nie kto inny jak św. Augustyn, stwierdza w ogólnej sentencji, że Maryja współdziałała poprzez swoją miłość w duchowym zrodzeniu wszystkich członków Kościoła: Matką jest zaś według ducha, nie naszej głowy (Kościoła), którą jest sam Zbawiciel, przez którego najbardziej właśnie ona została zrodzona w sposób duchowy, ponieważ wszyscy, którzy wierzą w niego, wśród których jest i ona sama, słusznie nazywani są synami Oblubieńca, ale raczej jest ona Matką jego członków, którymi my jesteśmy, ponieważ współdziałała w miłości, aby wierni rodzili się w łonie Kościoła, którego są członkami.
Ponadto znamienity autor, który nie może być podejrzewany o bycie zbyt przesadnym lub – z powodu swojej fantazji – o uleganie fałszywej pobożności, dodaje: „Jak dokładnie było na Golgocie, że Chrystus założył swój Kościół, tak jest oczywiste, że Najświętsza Maryja współdziałała w sposób doskonały i jedyny w tym ustanowieniu”. I w ten sam sposób można powiedzieć, że gdyby urodziła Jezusa Chrystusa, Głowę Kościoła, bez bólu, również i rodziłaby bez bólu ciało należące do tej głowy. Stąd na Kalwarii zaczęła być w szczególny sposób Matką całego Kościoła.
Dlatego, krótko mówiąc, Święty Pan przez wyniesienie do chwały Matki Odkupiciela polecił i rozkazał jej z wielką miłością modlić się za każdego, za którego jej boski Syn ofiarował przewyższającą wszystko cenę swojej krwi, w której to wyłącznie jest nasze zbawienie, życie i odkupienie.
I właśnie na podstawie tej doktryny oraz zgodnie z nią chciałem oprzeć moje tezy, które także głosili święci uniesieni gorliwą pobożnością względem Maryi, nie mając trudności z ich stawianiem. Dlatego to jeden ze starożytnych Ojców cytowany przez słynnego Vincenza Contensona napisał: „W Chrystusie była pełnia łaski tak jak krew spływająca z głowy na całe ciało, w Maryi zaś tak jak krew spływająca do szyi”.
O czym wyraźnie naucza Doktor Anielski, św. Tomasz, który tak oto mówi: „Twierdzi się, że Najświętsza Dziewica była pełna łaski z trzech powodów (…) Po trzecie dlatego, aby wylewała ją na wszystkich ludzi. Jest to bowiem wspaniałe u takiego czy innego świętego, że posiada on aż tyle łaski, że wystarczy jej dla zbawienia wielu ludzi. Lecz gdyby posiadał jej aż tyle, że wystarczyłoby jej dla wszystkich ludzi na świecie, byłoby to jej największą ilością, i taka jest w Chrystusie i Przenajświętszej Dziewicy”.
Albowiem można uzyskać wybawienie z każdego nieszczęścia dzięki samej tylko Chwalebnej Dziewicy. Stąd: „tysiąc tarcz” (Pnp 4, 4), o których wspomina Pismo św., to jest środków chroniących od niebezpieczeństw, „zawieszono na niej” (Pnp 4, 4). Tak więc we wszelkim cnotliwym dziele możesz znaleźć w niej wspomożenie i dlatego sama tak mówi o sobie: „We mnie wszelka nadzieja życia i cnoty” (Syr 24, 17 Wlg).
Mój drogi czytelniku i bracie w Maryi, pobożność, która skłoniła mnie do napisania, a teraz pobudza i ciebie do czytania tej książki, czyni z nas nawzajem szczęśliwe dzieci tej dobrej Matki. Jeślibyś kiedykolwiek usłyszał, jak ktoś powie, że mogłem oszczędzić sobie tego trudu, skoro jest już tak wiele uczonych i słynnych ksiąg, które zajmują się tym tematem, odpowiedz mu, proszę, słowami opata Francona, które znajdujemy w Bibliotece Ojców Kościoła, że chwała Maryi jest jak niewyczerpane źródło, które tym bardziej wytryskuje, im bardziej się z niego czerpie: „Chwała Maryi jest źródłem niewyczerpanym, im więcej się z niego czerpie, tym ono staje się bardziej rozległe, a im bardziej się je pogłębia, tym więcej się ono rozlewa”.
Mówi się, że Błogosławiona Dziewica jest tak wspaniała i wzniosła, że im bardziej Ją się uwielbia, tym bardziej okazuje się Ona godna wychwalania. Święty Augustyn posługuje się takim oto porównaniem, że gdyby wszelki język ludzki, a nawet wszelkie członki wszystkich ludzi były językami, to jeszcze nie byłyby wystarczające, aby chwalić Ją tak, jak Ona zasługuje: „Chociażby nawet wszelkie nasze członki zamieniły się w języki, nie wystarczyłyby w żaden sposób, aby Ją wychwalić”.
Zauważyłem niezliczoną ilość książek, traktujących na temat uwielbień Maryi, zarówno wielkich dzieł, jak i małych książeczek; ale biorąc pod uwagę, że były to albo dzieła rzadkie lub też wielotomowe czy niezgodne z moją intencją, podjąłem się więc zebrania najistotniejszych myśli tych autorów, jakich tylko mogłem mieć pod ręką w dziele o mniejszej objętości, tak jak mam to zamiar uczynić w niniejszej książce, to jest wybrać najtrafniejsze i najpobożniejsze sentencje Ojców Kościoła i teologów. Pragnąłem w ten sposób, aby przy niewielkim wysiłku i wydatkach czytelników rozpalić w nich miłość do Maryi, a zwłaszcza zaoferować kapłanom obfity materiał do kazań, aby promowali nabożeństwo do Boskiej Matki.
Zazwyczaj świeccy kochankowie, mówiąc innym o swojej ukochanej osobie, często zachwalają ją, aby także i inni dostrzegali i oklaskiwali ich własną ukochaną. Dlatego za zbyt małą powinno się uważać miłość tych, którzy uważają, iż kochają Maryję, a jednak niewiele myślą o mówieniu o niej i zachęcaniu innych do jej miłowania. Nie tak postępują prawdziwi czciciele tej najukochańszej Pani. Pragną oni chwalić ją wszędzie, tak aby odbierała cześć od całego świata i w związku z tym publicznie i prywatnie starają się zapalić serca wszystkich tymi błogosławionymi płomieniami, którymi płoną serca ich samych, z miłości ku ukochanej Królowej. Aby każdy mógł przekonać się o tym, jak bardzo ważne jest krzewienie kultu Maryi dla własnego dobra i powierzonego sobie ludu, dobrze jest zrozumieć, co mówią Doktorzy Kościoła. Święty Bonawentura mówi, że ci, którzy gorliwie starają się o głoszenie pochwał Maryi, są bezpieczni w raju. To samo potwierdza Ryszard od św. Wiktora, kiedy mówi, że cześć oddawana Królowej Aniołów jest równoznaczna z nabyciem sobie życia wiecznego: „oddawanie czci Maryi jest zaskarbianiem sobie życia wiecznego”, ponieważ wielce Łaskawa Pani, jak dodaje tenże autor, „tym, którzy będą gorliwie zabiegać o Jej chwałę, odwdzięczy się Ona w wieczności”. Któż nie zna obietnicy złożonej przez samą Maryję tym, którzy starają się Ją poznać i kochać jeszcze na tej ziemi: „Którzy mię objaśniają, będą mieć żywot wieczny” (Syr 24, 31 Wlg) – tymi słowami zwraca się Kościół Święty w uroczystość Niepokalanego Poczęcia.
„Raduj się – powiada św. Bonawentura, który tak bardzo zwykł był głosić pochwały Maryi – wesel się, duszo moja, i ciesz się w Niej, bo niezliczone dobra zostały przygotowane dla tych, którzy Ją wielbią”. I dodaje: „Jeżeli bowiem wszystkie księgi Pisma św. tak o Niej mówią, niech więc zawsze cześć Maryi będzie na naszych ustach i w naszych sercach, tak abyśmy wielbiąc Matkę Boską, zostali kiedyś doprowadzeni przez Nią do wiecznej chwały”.
W objawieniach św. Brygidy jest mowa o tym, jak bł. biskup Emingiusz miał zwyczaj zaczynać swoje kazania od uwielbienia Maryi. Ukazawszy się pewnego dnia, Matka Boska powiedziała do św. Brygidy: „Powiedz temu dostojnikowi, który ma zwyczaj rozpoczynania swoich kazań od moich pochwał, że chcę być jego matką i że przedstawię jego duszę Bogu i zapewnię mu dobrą śmierć”. I tak zmarł on w opinii świętości, modląc się i emanując rajskim pokojem. Pewnemu zakonnikowi, dominikaninowi, który zwykle kończył swoje kazania, zwracając się do Maryi, przy śmierci pojawiła się Ona również, broniąc go przed demonami i pocieszając, i zaprowadziła jego duszę do wiecznej szczęśliwości.
Świątobliwy Tomasz à Kempis przedstawia Maryję jako polecająca swojemu Synowi tego, kto głosi Jej chwałę, w takich oto słowach: „O mój Synu, zmiłuj się nad duszą miłującego Ciebie i mojego czciciela”.
Odnośnie do pożytku, jaki odnosi lud wierny, to zdaniem św. Anzelma, skoro przenajświętsze łono Maryi stało się drogą zbawienia grzeszników, nie może się zdarzyć, aby głoszenie grzesznikom kazań o Maryi nie prowadziło do ich nawrócenia i zbawienia: „W jaki sposób nie miałoby się dokonywać zbawienie grzeszników, na samo wspomnienie o chwale tej, której łono stało się drogą zbawienia grzeszników?”.
Jeśli istotnie to zdanie jest prawdziwe, a ja uznaję je za prawdziwe, jak postaram się udowodnić w rozdziale V § 1 niniejszej książki, wszystkie łaski są udzielane przez ręce Maryi, i że wszyscy, którzy są zbawieni, nie inaczej dostępują zbawienia jak za pośrednictwem tej Boskiej Matki. Jako konieczny wniosek wynikający z tego rozumowania należy powiedzieć, że zbawienie wszystkich zależy od głoszenia kazań o Maryi i zaufania do Jej wstawiennictwa. I dlatego wiemy, że św. Bernardyn ze Sieny uświęcił Włochy, podobnie św. Dominik nawrócił wiele prowincji, św. Ludwik Beltrando we wszystkich swoich kazaniach nigdy nie odstąpił od napominania o nabożeństwie do Maryi, i tak samo wielu, wielu innych. Wyczytałem, że ojciec Paolo Segneri Junior, znany misjonarz, podczas wszystkich swoich misji zawsze głosił nabożeństwo do Maryi, nazywając je swoimi ulubionymi kazaniami. Także i my, redemptoryści, podczas naszych misji – gdyż mamy w regule zawarte polecenie, abyśmy nie zaniedbywali głoszenia w kazaniach o Matce Bożej – możemy zaświadczyć w całej prawdzie, że nic tak nie pobudza wiernych do skruchy jak mówienie o miłosierdziu Maryi.
Mówię o miłosierdziu Maryi, ponieważ św. Bernard powiedział, że wychwalamy Jej pokorę, podziwiamy Jej dziewictwo, ale dlatego, że jesteśmy biednymi grzesznikami, najbardziej nas do Niej przyciąga pragnienie słuchania o jej miłosierdziu: „Wychwalamy pokorę, zdumiewamy się dziewictwem, lecz nam, nędznikom, najbardziej odpowiada Jej miłosierdzie, miłosierdzie obejmujemy czule, wspominamy, najczęściej go przyzywamy”.
Dlatego w tej książeczce, pozostawiając innym autorom opis pozostałych zasług Maryi, zamierzam mówić głównie o Jej wielkiej pobożności i potężnym wstawiennictwie, zbierając, ile się dało, na podstawie wieloletniego wysiłku, wszystko, co święci Ojcowie i najsłynniejsi autorzy powiedzieli o miłosierdziu i mocy Maryi. I właśnie dlatego, że w przemożnej modlitwie Salve Regina, zatwierdzonej przez Kościół i zaleconej do recytowania przez większą część roku przez wszystkich regularnych i świeckich duchownych, znajdują się wspaniale opisane miłosierdzie i moc Przenajświętszej Dziewicy, postanowiłem przede wszystkim omówić tę najwznioślejszą modlitwę w poszczególnych wywodach. Poza tym wierzę, że okażę się wdzięcznym sługą Maryi, jeżeli dodam do tego naukę lub omówienie dotyczące głównych świąt i cnót tej boskiej Matki, a na zakończenie dodając jeszcze kilka praktyk pobożności najczęściej stosowanych przez jej sługi i szczególnie aprobowanych przez Kościół.
Pobożny czytelniku, jeśli spodoba ci się, jak mam nadzieję, to moje skromne dzieło, błagam cię, byś polecił mnie Najświętszej Dziewicy, aby mogła obdarzyć mnie wielkim zaufaniem w Jej opiekę. O tę łaskę dla mnie proście, a ja wam obiecuję, że o to samo będę się modlił dla was, kimkolwiek jesteście, za to że wyświadczyliście mi tę miłość. Błogosławiony, kto chwyta się z miłością i zaufaniem za te dwie kotwice zbawienia, mówię o Jezusie i o Maryi, na pewno nie zginie. Mówmy zatem, mój drogi czytelniku, wraz ze świątobliwym Alfonsem Rodriguezem: „Jezus i Maryja, miłości moje najukochańsze, niech dla Was cierpię, dla Was niech umieram, niech będę cały Wasz, niech stanę się niczym dla samego siebie”.
Kochajmy Jezusa i Maryję i bądźmy święci, wiedząc, że nie ma większego szczęścia niż to, czego możemy się spodziewać i mieć nadzieję. Do zobaczenia. Obyśmy się spotkali pewnego dnia w niebie u stóp tej słodkiej Matki i Jej kochającego Syna, wysławiali, dziękowali i kochali Ich, przebywając w Ich obecności przez całą wieczność. Amen.
O Maryjo, słodka przystani nędznych grzeszników, kiedy moja dusza będzie musiała odejść z tego świata, wtedy, moja najsłodsza Matko, przez ból, który odczuwałaś, będąc świadkiem śmierci twojego Syna na krzyżu, pomóż mi swoim miłosierdziem. Oddal ode mnie piekielnych wrogów, a wtedy przyjdź zabrać moją duszę i przedstaw ją Wiecznemu Sędziemu. Moja Królowo, nie opuszczaj mnie. Po Jezusie musisz być moją pociechą w tym opłakanym położeniu. Módl się do swojego Syna, aby udzielił mi łaski dobrej śmierci, a następnie abym objąwszy Wasze stopy, oddając moją duszę w Jego święte rany, mówił: Jezu i Maryjo, daję wam moje serce i duszę.
1 Zdzisław J. Kijas, Ty, co ogarniasz Nieogarnionego, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2004.
2 Więcej na ten temat można znaleźć w dokumencie Papieskiej Międzynarodowej Akademii Mariologicznej, opublikowanym w Roku Jubileuszowym (La Madre del Signore. Memoria, presenza, speranza, Pontificia Accademia Mariana Internationalis, Città del Vaticano 2000).