Coś nie tak. Kobiecość i wstręt - McBride Eimear - ebook

Coś nie tak. Kobiecość i wstręt ebook

McBride Eimear

3,7

Opis

Pierwszy esej Eimear McBride, wielokrotnie nagradzanej autorki powieści Pomniejsi wędrowcy. Mizoginia, seksualne uprzedmiotawianie kobiet, „shaming” i przerzucanie winy, Debbie Harry, Kardashianki i Kościół katolicki – autorka szuka odpowiedzi na pytanie, jak możemy dać naszym córkom (i synom) niczym nieograniczoną przyszłość? Jak w końcu znaleźć drogę wyjścia w labiryncie stereotypów, uprzedzeń i nienawiści nieustannie wzmacnianym choćby przez współczesne media?

Esej McBride czyta się niemal jak historię science fiction albo dystopijny, gotycki horror, ale z każdej jego strony emanuje wściekłość zmęczonej, znudzonej i poirytowanej sytuacją feministki, jak autorka samą siebie opisuje. Ten prowokacyjny, intymny tekst to wykrzyczany głos niezliczonych „za szczupłych, za grubych, owłosionych, głupich, inteligentnych, niewdzięcznych, pijanych, sztywnych, puszczalskich, oziębłych, płodnych, niezainteresowanych czasem pozostałym im na reprodukcję, zbyt albo niedostatecznie wykształconych, za ambitnych, zainteresowanych karierą, zbyt męskich, androginicznych lub zbyt kobiecych” kobiet, nieustannie zawstydzanych z powodu swojego ciała.

Skoro kobiety stanowią niemal połowę ludzkości, jak to możliwe, że tak często uznaje się je za „obrzydliwe”? Dlaczego wciąż uznaje się je za niegodne równej płacy, równego traktowania i postrzega w kategorii przedmiotu? Posłowie tego eseju powstało wkrótce po wstrząsającym zabójstwie Sary Everard w Londynie i stanowi jego dramatyczną konkluzję.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 127

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (43 oceny)
9
15
16
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Alonebone

Nie oderwiesz się od lektury

<3
11
TvaF03-CLr

Dobrze spędzony czas

Dobra lektura
00
slate222

Całkiem niezła

w porządku, ale nie jest niezbędna do przeczytania, jeśli chodzi o dyskusję około feministyczną
00
akloch

Całkiem niezła

Dla kogoś, kto przeczytał już dużo na temat feminizmu, książka jest tylko podsumowaniem tego, co już wie. Dla osob, które są wrażliwe na ten temat, ale jeszcze niezbyt daleko w literaturze feministycznej - może być ciekawą pozycja.
00
ripli22

Całkiem niezła

Rozwiewanie stereotypów krążących wobec kobiecych spraw. Bycie kobietą nie jest wstydem a przywilejem.
01

Popularność




Raz jeszcze, dla Éadaoin

Tytuł oryginału Something Out of Place. Women & Disgust

Przekład Aga Zano

Redakcja Agnieszka Trzeszkowska

Korekta Marcin Grabski, Anna Gądek

Projekt okładki i stron tytułowych Tomasz Majewski

SOMETHING OUT OF PLACE. WOMEN & DISGUST

Copyright © Eimear McBride, 2021

First published in Great Britain in 2021 by Profile Books Ltd

in association with Wellcome Collection

All rights reserved.

Copyright © for the Polish translation by Aga Zano, 2022

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Pauza, 2022

Zdjęcie autorki na okładce Copyright © JMA Photography

Wydanie tej książki zostało dofinansowane przez Literature Ireland.

Skład i łamanie Dariusz Ziach

ISBN 978-83-964667-4-7 (EPUB); 978-83-964667-4-7 (MOBI)

Wydawnictwo Pauza

Warszawa 2022

Wydanie pierwsze

Wydawnictwo Pauza

ul. Meksykańska 8 m. 151

03-948 Warszawa

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

NA POCZĄTEK

Kiedy piszę te słowa, żeńska część światowej populacji liczy 3 859 840 727 osób, co oznacza, że kobiety stanowią około 49,6 procent wszystkich ludzi, jest nas zatem całkiem sporo. Każdy zna jakąś kobietę, a na pewno został przez nią sprowadzony na świat. Wszędzie nas pełno, kręcimy się po sklepach, przesiadujemy w pubach. Często można nas zobaczyć na szpitalnych oddziałach, w środkach transportu publicznego, na stadionach sportowych, w telewizji. Kobiety zarówno pracują, jak i robią zakupy w dyskoncie. Trafiają się wśród nas astrofizyczki. Właścicielki pralni chemicznych. Inżynierki, nauczycielki, radne miejskie i ortodontki. Wiele z nas można zastać w domach, gdzie krzyczymy na swoje dzieci, albo po drugiej stronie słuchawki, gdy akurat ktoś drze się na nas. Czasami powierza się nam nawet karmienie zwierząt w zoo. Prawda jest taka, że kobiety są niemalże wszędzie i robią właściwie wszystko.

A zatem – skoro jesteśmy wszechobecne, skąd bierze się cały ten wstręt nieprzerwanie kierowany w naszą stronę? Pisząc „wstręt”, mam na myśli to obrzydzenie, które tajemniczym sposobem, jakby za sprawą czarów, przywiera do kobiecego ciała już przy narodzinach – choć czasami wystarczy samo określenie płci w macicy – a następnie towarzyszy mu nieustannie w każdej fazie jego istnienia, jednak warto zauważyć, że na etapach późniejszych jego obecność odczuwa się najmocniej.

W jaki sposób ten wstręt zdołał się w nas zagnieździć? Co sprawiło, że stał się właściwie domyślną reakcją na niemal wszystko, co dotyczy życia kobiety – czasami komunikowaną otwarcie i gwałtownie, a innym razem ze zdradliwą dyskrecją?

Nie da się zaprzeczyć, że wstręt wykonuje swoje obowiązki z takim oddaniem – by nie rzec: entuzjazmem – że ciągła świadomość zarzutów i ograniczeń stawianych nam przez niego jest dotkliwie i trwale obecna w życiu każdej kobiety. Kryje się w zaborczych, fetyszyzujących spojrzeniach na nasz wygląd, naszą wagę, nasze ubranie, sposób myślenia o świecie, a także to, jak nasze ciała doświadczają świata albo jak są do tego zmuszane. Bywa, że wstręt wyrażany jest ogólnikowo i bezrefleksyjnie lub jadowicie i precyzyjnie. Nie oszczędza żadnej sfery: dotyka gospodarki i polityki, kultury i religii. Zawsze jednak pociąga za sobą krzywdę i bolesne konsekwencje. Wśród kobiet na całym świecie jest tyle samo różnych grup etnicznych, seksualności, rozmiarów, kształtów, sprawności i niepełnosprawności, intelektu i głupoty, zdrowia i chorób, talentów i braków, co w populacji mężczyzn – a zatem na jakiej podstawie wymaga się od nas spełniania dodatkowego wymogu, jakim jest „niewzbudzanie wstrętu”? Problem ten okazuje się jeszcze bardziej skomplikowany przez to, że nasze ciała nie mogą – przynajmniej nie bez radykalnych ingerencji chirurgicznych – wyglądać inaczej i mieć innych możliwości od tych, z jakimi przyszły na świat. I choć nie mamy nic do powiedzenia w sprawie żadnego z podpunktów tworzących ten narzucony standard ani nie możemy go zakwestionować, to z całą pewnością nie unikniemy przykrych konsekwencji, jeśli go nie osiągniemy.

Jestem już zmęczona i znudzona ciągłym skakaniem do poprzeczki, którą wstręt coraz wyżej nam zawiesza, a jej niepodważalna i ostentacyjna wszechobecność doprowadza mnie do furii. Stąd moje przemyślenia na temat możliwych źródeł tego nieuchwytnego, a zarazem niezaprzeczalnego doświadczenia: chciałabym zastanowić się nad tym, jakim ewolucyjnym celom może służyć wstręt i kto na tym korzysta.

Zanim jednak przejdę do właściwego wywodu, zaznaczę: jeśli czasami zdarza mi się pisać tak, jakby wszystkie kobiety pochodziły z tego samego miejsca i czasu albo jakby mierzyły się z takimi samymi troskami i ograniczeniami – jest to jedynie skrótowe odniesienie do obszarów współdzielonych trudności, a nie zapewnienie o jednakowości kobiecego doświadczenia. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy identyczne, i nawet jeśli czasami kobiety bywają tak traktowane, to nie stanowią monolitu ani stada. Nie istnieje na to żadna uniwersalna formuła, podobnie żadne jednostkowe historie czy przeżycia nie służą za przykład dla wszystkich. Ta książka to jedynie esej, zbiór przemyśleń, nie praca akademicka, a zatem sama jej natura przemawia za subiektywnością. Mam nadzieję, że ewentualne braki informacji lub niuansów zostaną wypełnione przez osoby czytające, które w ten sposób pomogą poprowadzić naszą debatę dalej. Nie wątpię, że zgorszenia i wstrętu wystarczy dla wszystkich. To tylko wycinek, w którym dokładam swoją cegiełkę do dyskusji, która ciągnie się tak daleko wstecz i naprzód jak wzrokiem sięgnąć.

WSTRĘT I TABU

Zacznijmy zatem od śliskiego problemu samego zagadnienia wstrętu. Czym jest i jak go doświadczamy? Z pewnością niedaleko mu do obrzydzenia: te dwa uczucia łączą dojmujący niesmak i niechęć do konkretnych przedmiotów lub osób. Jednak podczas gdy obrzydzenie pozwala – nawet wbrew naszej woli – tolerować jego źródło, wstręt nie daje nam takiej możliwości. Być może dzieje się tak dlatego, że wstręt wyrasta z bardziej trzewnego, zwierzęcego instynktu, każącego nam unikać kontaktu z obiektem, który może stanowić dla nas fizyczne zagrożenie.

Jednym z najwcześniej wykształconych przez człowieka sposobów na zapewnienie sobie bezpieczeństwa jest niewkładanie do ust niektórych rodzajów pożywienia. Nawet jeśli w rzeczywistości jedzenie rzadko zagraża naszemu zdrowiu, wewnętrzne czujniki danej osoby potrafią wychwycić coś nieakceptowalnego w jego wyglądzie, zapachu czy fakturze i w związku z tym je odrzucić. Każdy, kto próbował kiedyś nakarmić małe dziecko, wie, że kiedy coś wzbudzi w nim wstręt, zadanie umieszczenia w jego ustach kawałka brokułu albo odrobiny jajecznicy urasta do rangi problemu nie do przeskoczenia.

Rachel Herz, autorka książki That’s Disgusting: Unravelling the Mysteries of Repulsion (Wstrętne. Odsłonić tajemnice obrzydzenia), definiuje fizyczny wstręt jako „naukowy amalgamat zarządzania strachem i ochrony przed oralnym przyjmowaniem patogenów”. Autorka uchwyciła w tym opisie wrażenie lęku i naglącą potrzebę ucieczki, wywoływane natychmiast przez poczucie wstrętu. William Ian Miller w celnie zatytułowanej książce The Anatomy of Disgust (Anatomia wstrętu) jeszcze poszerza zasięg tego uczucia, pisząc:

[...] rzeczy i uczynki, które uważamy za wstrętne, zabierają nas do rzeczywistości wstrętu w tym sensie, że nie bylibyśmy zaskoczeni, gdyby ogarnęło nas na ich widok uczucie mdłości i obrzydzenia, nawet jeśli to się nie dzieje. Wstręt bez wątpienia ma w sobie coś charakterystycznego: nie chodzi jednak o same nudności, lecz o niepokój i panikę o różnym natężeniu, towarzyszące świadomości kontaktu z czymś, co nas zbrukało.

Millerowska interpretacja wstrętu jako zwiastuna zbrukania interesuje mnie szczególnie w kontekście kobiecych istnień i ciał – niezwykle przejrzyście ilustruje ona pewne nieracjonalne zachowania mizoginów na forum zarówno publicznym, jak i prywatnym.

Jeśli jednak rzeczywiście właśnie na tym to polega, to cóż takiego mają w sobie kobiety, żeby wywoływać w innych wrażenie zbrukania i uczuć ewidentnie dość silnych, by uzasadniać męską interwencję i wymuszanie „poprawek” w kwestiach, które dotyczą przecież wyłącznie życia i ciała kobiety? Czy to my same nieświadomie wzbudzamy to uczucie swoim jakże nowoczesnym przeświadczeniem, że menstruacja, narządy rodne i posiadanie waginy zamiast penisa nie uzasadniają odmawiania nam wstępu do ośrodków władzy? A może nieustanne redukowanie nas do poziomu sumy cech fizycznych i funkcji biologicznych stanowi jedynie wygodnie podstępną formę kontroli – łatwo się na to powołać, a przy tym dotyczy wszystkich kobiet na świecie, odnosi miażdżący skutek i nie da się temu zaprzeczyć. Trzeba przyznać, że to sprytny zabieg: logika wymaga bowiem uznania, że aby wzbudzać w innych wstręt, kobiety muszą być wstrętne z samej swojej natury.

Może lepiej zrozumiemy tę sytuację, jeśli przyjrzymy się czemuś, co jest jednocześnie i naturalne, i wstrętne? Na przykład brudowi? Bez wątpienia niesie on te same skojarzenia ze zbrukaniem, a instynkt nakazuje go unikać. Nikogo nie interesuje, jak sytuacja wygląda z perspektywy brudu i czy jest coś wstrętniejszego niż konieczność znoszenia go w dowolnym aspekcie życia? Nie można przy tym stwierdzić, żeby kategoryzowanie kobiet na brudne i czyste było czymś nowym. W książce Purity and Danger: An Analysis of Concepts of Pollution and Taboo (Czystość i zagrożenie. Analiza koncepcji zanieczyszczenia i tabu) brytyjska antropolożka Mary Douglas stwierdza: „Jeśli odrzemy nasze myślenie o brudzie z koncepcji patogeniczności i higieny, pozostanie nam jedynie stara definicja, określająca brud jako coś poza właściwym sobie miejscem – coś nie tak”. Kawałek ciasta na talerzu to nie brud. To samo ciasto na podłodze w toalecie się nim staje. Natura ciasta pozostaje niezmieniona bez względu na miejsce jego położenia, przesunięcie jego statusu następuje za sprawą naszej reakcji na to, gdzie się ono znajduje.

W późniejszych wydaniach książki Mary Douglas przypisywała określenie „materia nie na miejscu” zafiksowanemu na etykiecie osiemnastowiecznemu mężowi stanu lordowi Chesterfieldowi – choć często przewijało się także w dziewiętnastowiecznych debatach o rozrastaniu się miast. Wprawdzie żaden z rzekomych popularyzatorów tego terminu – ani nawet sama Douglas – nie pisał o kobietach czy o feminizmie, nie ujmuje to jednak adekwatności analizom badaczki, która śledziła, dlaczego pewne tabu pojawiają się w określonym czasie i społeczeństwie i z równą łatwością zostają wyrzucone na śmietnik historii. Warto przy tym zauważyć, że tabu samo w sobie jest naturalnym sojusznikiem i logicznym współczynnikiem wstrętu. Spójrzmy na ten fragment wstępu Douglas do wydania książki z 2002 roku:

Badania nad tabu nie mogą nie rzutować na filozofię wiary. Reguły podtrzymywane przez tabu będą tak opresyjne, jak życzą sobie tego przywódcy społeczeństw. Jeśli twórcy opinii chcą uniemożliwić ludziom wolnym małżeństwa z niewolnikami, podtrzymać ciągłość skomplikowanego łańcucha międzypokoleniowych małżeństw dynastycznych albo narzucać obywatelom miażdżące podatki – bez względu na to, czy służą one utrzymaniu Kościoła, czy wystawnym królewskim uroczystościom – ich żądania legitymizuje system tabu. Pozwala on stłamsić wszelką krytykę i zepchnąć w cień całe sfery życia, które w związku z tym stają się czymś niedopuszczalnym. Kiedy jednak władcy opinii zapragną innego porządku, wprowadzone wcześniej tabu stracą wiarygodność, a starannie skonstruowany obraz świata ulegnie kolejnej rewizji.

Historia słowa „tabu” sięga zaledwie lat siedemdziesiątych XVIII wieku, lecz sama idea nieprzekraczalnych granic w życiu społecznym, kulturalnym lub religijnym towarzyszy nam od zawsze i pozostaje w mocy do dziś. Wiele zachodnich postzimnowojennych demokracji długo trwało w wyssanym z palca przeświadczeniu, że wszystkie dawne tabu na tle społecznym, etnicznym i seksualnym są już tylko pieśnią przeszłości, a praktyka powszechnego narzucania tabu odeszła w zapomnienie jako przestarzała metoda kontroli społeczeństw. W ostatnich latach jednak przekonanie to zostało brutalnie zweryfikowane. Wystarczy zerknąć na Twittera, by się przekonać, że ci, którzy – celowo lub przypadkiem – stają w świetle naszego wiecznie ewoluującego współczesnego systemu tabu, są jak najbardziej świadomi konsekwencji nadepnięcia na odcisk głosicielom tego porządku. Rozbuchana cancel culture (spontaniczne lincze w mediach społecznościowych), uciszanie, szczucie, doxxing (zbieranie informacji na czyjś temat i ujawnianie ich w internecie), a także nękanie osób poza granicami mediów społecznościowych – fizycznie, w życiu prywatnym i zawodowym – to zaledwie kilka spośród konsekwencji czekających winnych wyrażania opinii lub przyjmowania postaw zdradzających jakiekolwiek odstępstwo od najpowszechniejszej, najmniej zobowiązującej normy. A ponieważ kobiety są grupą najbardziej regularnie braną na celownik na wszystkich platformach – bez względu na temat czy na to, po której stronie dyskursu toczy się akurat kłótnia – trudno nie dojść do wniosku, że wciąż silny patriarchalny porządek napędza wprowadzanie nowych tabu. Dzięki nim zaś możliwa staje się publiczna kontrola zachowania kobiet, egzekwowana niezwykle dobitnie i wyraźnie. Pośpiech i rosnącą zawziętość, z jaką się tworzy i rozpowszechnia kolejne tabu, można z łatwością interpretować jako otwarty sprzeciw wobec diametralnych zmian, jakie podczas ostatniego stulecia zaszły w sytuacji kobiet.

[...]

Wydawnictwo Pauza powstało jesienią 2017 roku

na Saskiej Kępie w Warszawie. Zrodziło się z pasji – do czytania

i dobrej prozy zagranicznej. Pauza specjalizuje się w literaturze

z wyższej półki, która wciąga, pochłania, wywołuje emocje.

Czytelnicy znajdą u nas znane i nagradzane książki z całego

świata, ale też mocne debiuty literackie.

W latach 2018, 2019 i 2020 w Pauzie ukazywały się powieści

i opowiadania, natomiast w 2021 roku, czwartym roku

istnienia wydawnictwa, do oferty dołączyły książki z gatunku

nonfiction autorów, którzy są już znani czytelnikom Pauzy.

Pierwszą w nowej serii była książka Sempre Susan.

Wspomnienie o Susan Sontag.

Coś nie tak. Kobiecość i wstręt to czterdziesta dziewiąta

książka Wydawnictwa Pauza. Wraz z nią ukazuje się powieść

Eimear McBride Pomniejsi wędrowcy, pięćdziesiąta Pauza.

Wcześniej ukazały się:

2018

Legenda o samobójstwie – David Vann

Pierwszy bandzior – Miranda July

Nasz chłopak – Daniel Magariel

Historia przemocy – Edouard Louis

Tirza – Arnon Grunberg

2019

Pasujesz tu najlepiej – Miranda July

O zmierzchu – Therese Bohman

Piękna młoda żona – Tommy Wieringa

Czekaj, mrugaj – Gunnhild Øyehaug

Floryda – Lauren Groff

Przyjaciel – Sigrid Nunez

Madame Zero i inne opowiadania – Sarah Hall

Mój rok relaksu i odpoczynku – Ottessa Moshfegh

Brud – David Vann

Koniec z Eddym – Edouard Louis

2020

Zgiń, kochanie – Ariana Harwicz

Linia – Elise Karlsson

Nocny prom do Tangeru – Kevin Barry

Ta druga – Therese Bohman

Dorośli – Marie Aubert

Turbulencje – David Szalay

Nikolski – Nicolas Dickner

Fauna Północy – Andrea Lundgren

Witajcie w Ameryce – Linda Boström Knausgård

Pełnia miłości – Sigrid Nunez

Przejście – Pajtim Statovci

Niebieska Księga z Nebo – Manon Steffan Ros

Dziennik upadku – Michel Laub

2021

Halibut na Księżycu – David Vann

Zabierz mnie do domu – Marie Aubert

Utonęła – Therese Bohman

Koniec dnia – Bill Clegg

Sempre Susan. Wspomnienie o Susan Sontag – Sigrid Nunez

Tęsknota za innym światem – Ottessa Moshfegh

Ostatnie stadium – Nina Lykke

Niepoprawna mnogość – zbiór opowiadań pod redakcją Lucy Caldwell

Wyznanie – Domenico Starnone

Za otrzymane łaski – Valeria Parrella

Trzymam wilka za uszy – Laura van den Berg

Kto zabił mojego ojca – Edouard Louis

Archiwum zagubionych dzieci – Valeria Luiselli

2022

Komodo – David Vann

Londyn – David Szalay

Wyspa kobiet – Lauren Groff

Wizyta – Katharina Volckmer

Ostatni wywiad – Eshkol Nevo

Strega – Johanne Lykke Holm

Intymności – Lucy Caldwell

Pomniejsi wędrowcy – Eimear McBride