Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Grzegorz Osiński (1967-2022) – fizyk kwantowy, informatyk i kognitywista, w swojej ostatniej przed śmiercią publikacji skierowanej do jak najszerszego grona odbiorców, w przystępny sposób pisze o zagrożeniach jakie płyną ze świata sztucznej inteligencji, wszechobecnych algorytmów i coraz bardziej dominującej roli korporacji BIG TECH.
Ile o nas naprawdę wiedzą BIG TECHY? Czy wiedzą o nas więcej niż nasi najbliżsi? A jeśli tak, to co z tą wiedzą robią lub zamierzają zrobić w przyszłości? Czy chodzi tylko o kwestie reklamowe, czy może również – lub przede wszystkim – o globalne zarządzanie całymi społeczeństwami, kontrolę nastrojów społecznych, oczekiwań, potrzeb, czy wreszcie wyborów politycznych? A może jeszcze o krok dalej, czyli do stworzenia naszych „cyfrowych bliźniaków” zgodnie z tym, co od lat ogłaszają transhumaniści?
Czy jesteśmy już jako całe społeczeństwa cyfrowymi niewolnikami nawet nie zdając sobie z tego sprawy? Czy jest jakieś wyjście z tej pułapki, w której znalazł się cały świat?
* * *
Powinniśmy również zdawać sobie sprawę, że prawdziwe uzależnienie od internetowych aplikacji społecznościowych ma zupełnie inne oblicze niż się powszechnie uważa. (…) Polega ono na sprzężeniu zwrotnym, kiedy to użytkownik czerpie informacje z portali społecznościowych i jednocześnie pozostawia ogromną ilość informacji na swój temat na serwerach danego serwisu. Na podstawie tych informacji algorytmy generują kolejne porcje informacji, które są coraz lepiej dostosowane do profilu użytkownika, zmieniając jednocześnie w sposób subtelny wiele cech psychologicznych tegoż. Odpowiednio sprofilowane pakiety informacji mogą wpływać zarówno na poglądy, zachowania, styl życia, czy też na zainteresowania. W ten sposób Big Techy konstruują elementy „globalnej narracji”, z której użytkownicy zazwyczaj zupełnie nie zdają sobie sprawy.
Fragment książki
* * *
Przecież to tak naprawdę my, użytkownicy, jesteśmy podmiotem dla aplikacji Big Techów i powinniśmy nauczyć się bez nich żyć i prawidłowo funkcjonować. No chyba, że staliśmy się już cyfrowymi niewolnikami i nie widzimy możliwości wyboru, a jedynie, jak to niewolnicy, potrafimy się tylko użalać się nad własnym losem i liczyć na „ludzkie traktowanie przez właścicieli”.
Fragment książki
* * *
Duża część zawartości ludzkiej pamięci znajduje się poza człowiekiem, na zewnątrz, w tzw. „chmurze”, do czego przyzwyczailiśmy się już w ciągu ostatnich kilku lat. Kiedyś skrupulatnie archiwizowaliśmy swoje dane, najpierw na dyskietkach, potem na krążkach cyfrowych CD i DVD, dyskach twardych albo pamięci zewnętrznej typu Flash. Zapewne do dzisiaj w wielu domach w szafach, na strychach albo w piwnicy znajdują się kartony wypełnione tymi nośnikami danych. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zawarte tam informacje są bardzo cenne, ponieważ dotyczą bezpośrednio naszego życia. Nie wyrzucaliśmy ich przecież na śmieci, aby nie dostały się w niepowołane ręce. Ale dzisiaj zatraciliśmy gdzieś to elementarne poczucie własnej prywatności. Dane dotyczące nas samych i naszego życia umieszczamy „gdzieś w chmurze”, czyli na serwerach należących do Big Techów i często zapominamy o ich zawartości.
Fragment książki
Recenzja portalu PCH24.pl
Rozmowa z p. prof. Wiesławą Osińską o "Cyfrowych niewolnikach" w Radiu Maryja
Bogna Białecka o "Cyfrowych niewolnikach"
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 181
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Grzegorz OsińskiCopyright to this edition © by Wydawnictwo Prohibita
ISBN: 978-83-67453-02-8
Redakcja:Piotr Toboła-Pertkiewicz
Projekt okładki:Maciej Harabasz
Wydanie tej książki, podobnie jak innych projektów wydawnictwa Prohibita, NIE zostało sfinansowane z pieniędzy podatników.
Wydawca:Wydawnictwo PROHIBITAPaweł Toboła-Pertkiewiczwww.prohibita.plwydawnictwo@prohibita.plTel: 22 425 66 68fb.com/WydawnictwoProhibita
Sprzedaż książki w Internecie:
Czy wyobrażamy sobie dzisiaj życie zupełnie pozbawione dostępu do internetu? Czy zastanawialiśmy się kiedyś jak wiele naszych czynności wykonywane jest z użyciem sieci, często w sposób pośredni, nawet niezauważalny. Czy sieć internetowa to rzeczywiście ogromny, globalny, ale rozproszony i rozmyty system, który jest miejscem wolnej wymiany towarów, usług i informacji? Czy też, jak każdy globalny rynek, podlega on kontroli najbogatszych i największych graczy, którzy realizują często swoje własne interesy, promują swoje idee i wymagają od użytkowników przestrzegania zasad określonych nie przez systemy prawa międzynarodowego, ale przez korporacyjne regulaminy, które ustalane są obligatoryjnie przez zarządy korporacji?
Historia rozwoju internetu pokazuje nam wyraźnie pewien specyficzny paradoks, który można ująć jednym zdaniem: „od tajnego projektu wojskowego do wolnej strefy wymiany usług i treści”, i w taki sposób był on postrzegany przez kilkadziesiąt lat. Dzisiaj również znajdziemy liczne grono osób, które uznałyby to stwierdzenie za prawdziwe. Niestety, owa „wolna strefa wymiany” już nie istnieje i internet jak gdyby wraca do swoich pierwotnych korzeni, czyli zamkniętej i ściśle kontrolowanej, co prawda już nie przez wojsko a przez kapitał, globalnej struktury informatycznej. A początki internetu sięgają lat 60-tych XX wieku, kiedy w agencji ARPA (Advanced Research Projects Agency), poprzedniczki DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency), rozpoczęto realizację tajnego projektu mającego na celu decentralizację ośrodków dowodzenia strategiczną bronią jądrową. W czasach „zimnej wojny” bardzo ważną kwestią była decentralizacja dowództwa strategicznej broni jądrowej, które przecież mogłoby zostać zniszczone na początku wojny i w ten sposób napadnięty kraj nie miałby szansy na uderzenie odwetowe. Dlatego tak ważnym problemem była decentralizacja szybko działającego systemu, który byłby w stanie przeprowadzić nuklearne uderzenia odwetowe nawet po całkowitym zniszczeniu centralnych ośrodków dowodzenia. Wybór padł na coraz sprawniejsze komputery, które postanowiono połączyć systemem podobnym do łączności telefonicznej. Taka sieć komputerowa mogłaby w całości przejąć funkcje centralnych punktów dowodzenia i wykonać dokładne, szybkie i skuteczne uderzenie odwetowe.
Ponieważ ARPA na początku swojej działalności nie dysponowała jeszcze zespołami naukowców ani nawet dobrze wyposażonymi laboratoriami, zaprosiła ona do współpracy naukowców z największych amerykańskich uniwersytetów. Naukowcy pracujący nad projektem, oczywiście zgodnie ze ścisłymi zasadami tajności i bezpieczeństwa, zbudowali odpowiednią sieć dla armii i przetestowali jej działalność pod koniec lat 60-tych. Jednak przy okazji włączyli oni również w tę sieć uniwersytety, na których pracowali. Służyła ona do wymiany informacji naukowej, najpierw jedynie dotyczącej tajnego projektu, ale później w naturalny sposób wykorzystywano ją do współpracy naukowej na innych polach. Ta akademicka, nieformalna jeszcze sieć, bardzo szybko się rozrastała. Dowódcy wojskowi byli zaniepokojeni, że dostęp do tajnej sieci mającej zarządzać strategicznymi systemami dowodzenia ma coraz większa liczba osób, i dlatego w 1975 roku zaproponowali oni wprowadzenie systemów zabezpieczeń. Najpierw Departament Bezpieczeństwa całkowicie przejął agencję ARPA razem ze stworzoną przez nią siecią nazywaną ARPANET. Potem, chroniąc tajny projekt, ograniczono dostęp do sieci wprowadzając funkcję rejestrowania użytkowników za pomocą kryptograficznych algorytmów generujących hasła dostępu. To prekursor tak licznych obecnie w sieci internetowej „stron logowania”, gdzie należy podać swoje unikalne kody dostępu aby uzyskać dostęp do aplikacji albo zbiorów danych. Jednak te działania nie chroniły całkowicie sieci wojskowej, dlatego wojsko zaczęło się domagać stworzenia całkowicie osobnej sieci, jedynie dla zastosowań militarnych i pozostawienia jej „na zewnątrz” utworzonych sieci akademickich. W 1983 roku powstała więc wojskowa sieć MILNET, a ARPANET została niejako uwolniona i pozostawiona w rękach cywilnych naukowców. Zaczęła się ona bardzo szybko rozrastać, wkrótce przekraczając granice USA, i dzięki międzynarodowym liniom telefonicznym łączyła naukowców z wielu krajów świata. Decyzja odłączenia wojskowych struktur sieciowych miała kolosalne konsekwencje; po pierwsze, umożliwiła szybki, globalny rozwój cywilnego internetu, a po drugie, systemy nadzoru były stosowane jedynie w wojskowych strukturach, uniwersyteckie sieci mogły rozwijać się samodzielnie, bez żadnej kontroli instytucji państwowych. Ośrodki uniwersyteckie nie próbowały nawet nakładać odgórnych ograniczeń oraz nadzoru nad szybko rozrastającą się siecią. Amerykańska fundacja NSF (National Science Foundation) rozpoczęła finansowanie nowej sieci zwanej CSNET (Computer Science Network), która po połączeniu z uwolnioną częścią ARPANET stała się prawdziwym, globalnym internetem. Zrezygnowano w tej sieci z typowych w rozwiązaniach militarnych struktur hierarchicznych i przyjęto ważne ogólne założenie, że strukturę internetu tworzą użytkownicy i informatycy. Do grona użytkowników sieci na początku mogła zapisać się każda instytucja zajmująca się szeroko pojętą informatyką, zarówno akademicka, rządowa, pozarządowa lub komercyjna, która była w stanie opłacić jedynie koszty związane z obsługą sieci: łączy telefonicznych, modemów, linii transmisyjnych i wynajęcia koniecznej infrastruktury komputerowej. Zabronione było jednak jakiekolwiek używanie sieci internetowej w celach komercyjnych[1].
Społeczeństwu światowemu została udostępniona w ten sposób technologia, która została uzyskana olbrzymim kosztem finansowym i wytworzona w tajnych laboratoriach wojskowych, finansowanych z budżetu USA. Pieniądze w budżecie pochodzą przecież z podatków, które płacą obywatele, niemoralne byłoby zatem obciążanie ich dodatkowymi kosztami za coś, za co przecież już raz zapłacili. Wygląda to na pierwszy rzut oka pięknie, technologia opracowywana w celach militarnych nagle zostaje udostępniona jako „dobro wspólne” wszystkim, którzy chcą, ale przede wszystkim umieją z niej korzystać. Pierwotna infrastruktura internetu została oddana w zasadzie za darmo, z pierwotnym założeniem wymiany informacji naukowych, prowadzenia międzynarodowych eksperymentów i w szczytnym celu budowania pokojowej społeczności międzynarodowej opartej na wymianie informacji, idei, koncepcji i nowej formy współpracy pomiędzy ludźmi dosłownie z całego świata. Praktyczne ograniczenia stosowalności technologii internetowych wymagały jedynie dostępu do dobrej jakości linii telefonicznej, a ta przecież już od bardzo dawna oplotła cały świat. Pierwszymi beneficjantami nowej technologii stały się więc, niczego się nie spodziewające, firmy telekomunikacyjne oferujące usługi telefoniczne. Zapłacić należało jedynie za techniczny dostęp do sieci internetowej, a nie za sam fakt jej używania. Oczywiście osoby mające bezpośredni dostęp do kabli i światłowodów internetowych nie potrzebowały pośrednika, miały więc darmowy dostęp do internetu. W Polsce były to na początku lat 90-tych głównie instytucje akademickie. Ale już w 1996 roku nastąpił prawdziwy przełom, kiedy Telekomunikacja Polska udostępniła specjalny, internetowy numer telefonu 0202122, który umożliwiał dostęp do internetu każdemu, kto posiadał komputer i modem telefoniczny.
Pamiętam rok 1996, kiedy po raz pierwszy rozmawiałem z przyjacielem z USA siedząc przed terminalem komputera w Instytucie Fizyki UMK w Toruniu. Telefony za ocean były drogie, listy szły długo, a powszechnych międzynarodowych usług kurierskich jeszcze nie było. Na komputerach nie było jeszcze „okienek”, a pisanie kodu w linii komend było co prawda uciążliwe, ale pozwalało uzyskać bezpośrednie połączenie w czasie rzeczywistym z osobą siedzącą przed terminalem komputera na kampusie amerykańskiego uniwersytetu. Kilka lat później, w 1999 roku, już za pomocą aplikacji internetowych oferowanych przez koncern Microsoft, przeprowadzałem cały proces aplikacji na stypendium oferowane przez amerykańskie NSF (National Science Foundation) aby wyjechać na staż postdoktorski do laboratoriów NASA w Pasadenie. Wszystkie formalności załatwiłem „przez internet”, a nie było to wtedy tak proste jak dzisiaj, nie wszystkie instytucje czy też interesujące mnie najbardziej hotele i agencje mieszkań do wynajęcia posiadały adres mailowy, nie mówiąc już o sieciowych systemach rezerwacji, przesyłania dokumentów, czy nawet wyrabiania amerykańskiej wizy. Pojawiły się już płatne usługi internetowe, płatne aplikacje, a komercyjny sektor internetu rozwijał się coraz szybciej. Jednak kiedy przybyłem do Stanów Zjednoczonych, jednym z pierwszych zakupów, oprócz samochodu, który jest w Kalifornii artykułem pierwszej potrzeby, był modem telefoniczny, dzięki któremu mogłem połączyć się z internetem nie tracąc kontaktu z Polską. Jednak te fundamentalne zmiany w funkcjonowaniu sieci internetowej nie są dzisiaj postrzegane jako najważniejsze. Większość specjalistów jednoznacznie stwierdza, że najważniejsza, wręcz rewolucyjna zmiana przyszła w 2010 roku, kiedy pojawiły się pierwsze globalne sieci społecznościowe z dominującym do dzisiaj, słynnym Facebookiem[2]. Pełnią one dzisiaj zupełnie inną rolę, która nie jest zgodna z ich pierwotną koncepcją, która miała ograniczać się jedynie do tworzenia wirtualnej kopii naszej sieci znajomych z rzeczywistego świata. Stały się one dla wielu użytkowników portalem informacyjnym, platformą edukacyjną, aplikacją wykorzystywaną do prowadzenia firmy oraz wielu innych aktywności. Czasami możemy odnieść wrażenie, że media społecznościowe wpływają destruktywnie na naszą pamięć, a nawet zmieniają nasze procesy umysłowe. Są dla nas cyfrowym pamiętnikiem, gdzie odnajdujemy nasze posty nawet sprzed kilkunastu lat. To procesy, którym przyjrzymy się bliżej w kolejnych rozdziałach książki, ponieważ mają one ogromny wpływ na nasze życie, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.
Dzisiaj cała sieć internetowa jest zarządzana przez kilka międzynarodowych korporacji określanych kryptonimem GAFAM (Google, Apple, Facebook, Amazon, Microsoft), nazywanych również Big Techami, które podzieliły między sobą monopol na komercyjne usługi sieciowe, chociaż pozornie konkurują na globalnym rynku usług cyfrowych. Szeregowy użytkownik internetu, który jeszcze niedawno mógł aktywnie uczestniczyć w tworzeniu rozwiązań technologicznych i swobodnym publikowaniu treści, znalazł się w dużo gorszej sytuacji – biernego klienta, który co prawda dalej może korzystać z usług oferowanych w sieci internetowej, ale musi za te usługi płacić, jeśli nie pieniędzmi, to danymi, które udostępnia właścicielom aplikacji internetowych za ich użytkowanie. Nie zapominajmy, że w pierwotnej koncepcji działania globalnej sieci internetowej zabronione były działania komercyjne, które prowadziłyby do uzyskania zysków. Sieć internetowa została udostępniona społeczeństwu za darmo, i taka miała pozostać. Niestety ze szczytnych idei nie pozostało już właściwie nic, zysk osiągany przez Big Techy stał się celem samym w sobie, a wolność wypowiedzi poszczególnych użytkowników internetu jest bardzo ściśle kontrolowana przez odpowiednie instytucje, powołane specjalnie w tym celu przez poszczególne Big Techy. Otwarta i wolna społeczność internetu została skodyfikowana w licznych „regulaminach społeczności”, których trzeba bezwzględnie przestrzegać, aby w ogóle korzystać z usług np. platform społecznościowych. Oczywiście egzekucją i interpretacją tych wewnętrznych regulaminów nie zajmują się niezależne sądy, które w krajach demokratycznych uważane są za podstawę funkcjonowania systemów politycznych, ale pracownicy korporacji, którzy zostali przez zarządy przydzieleni do tych ról z całkowitym pominięciem procedur demokratycznego wyboru. To oni, na podstawie informacji przekazywanych przez algorytmy śledząco-nadzorcze, zazwyczaj jednoosobowo, podejmują decyzję o czasowym wyłączeniu, wykluczeniu, czy cenzurowaniu użytkowników.
Z wolnością nie ma to już nic wspólnego a w połączeniu z monopolistyczną pozycją produktów niektórych Big Techów tworzy raczej represyjny system nadzoru a nie wolną strefę wymiany informacji. Użytkownik sieci internetowej staje się powoli pozbawionym realnych praw niewolnikiem, który zmuszony do używania narzędzi cyfrowych, musi godzić się na liczne ograniczenia i wymuszanie narzucanych aktywności. Przecież jeśli mała firma prowadzi swoją działalność gospodarczą wykorzystując w celu promocji np. platformę społecznościową, ponieważ na inny rodzaj skutecznej reklamy nie ma po prostu środków finansowych, to zmuszona jest ona do przestrzegania „regulaminu społeczności” bez względu na to, jakie wartości są tam promowane i jakie zachowania są uważane za niewłaściwe. Kiedy taki przedsiębiorca nie zgadza się na niektóre sformułowania regulaminu, nie ma innego wyjścia, jak zrezygnować z użytkowania takiej platformy. A alternatywnych, otwartych i wolnych rozwiązań po prostu nie ma, monopol w wielu ważnych usługach, szczególnie na polu portali społecznościowych, jest ogromny. Użytkownicy nie mają zatem wyboru, muszą akceptować regulaminy, nawet jeśli stoją one w sprzeczności z ich systemem wartości. A jeśli człowiek nie ma możliwości wyboru, to przestaje być wolny, staje się niewolnikiem. Najpierw kolejnych wersji regulaminów, potem konieczności aktualizacji, zakupu i instalacji kolejnych aplikacji, które są zazwyczaj tworzone przez firmy bezpośrednio lub pośrednio powiązane kapitałowo z Big Techami. Informatycy, którzy jeszcze do niedawna samodzielnie tworzyli kody nowych aplikacji, teraz zmuszeni są korzystać z ustalonych przez Big Techy standardów i gotowych rozwiązań. Nie mogą już proponować swoich autorskich rozwiązań, a nawet jeśli czasami uda im się opracować rozwiązanie wykraczające poza narzucone standardy technologiczne, to są one zazwyczaj przejmowane przez Big Techy. Co prawda informatyk otrzymuje wtedy odpowiednio wysokie wynagrodzenie za swój kod, ale traci nad nim kontrolę i nie ma już później wpływu ani na jego rozwój, wykorzystanie, czy też zamrożenie i wstrzymanie projektu. Zatem nawet twórcy oprogramowania, wykorzystywanego przez Big Techy, zatracają elementy swojej wolności, nie mogą rozwijać swoich projektów, muszą dostosować się do bardzo restrykcyjnych regulaminów, które czasami zabraniają nawet prywatnych rozmów na temat ich realizacji. Coraz częściej w umowach o pracę pojawiają się klauzule dotyczące tzw. „wyłączności”, czyli ograniczenia możliwości prac programistycznych na rzecz innych podmiotów gospodarczych, a nawet zakazu jakichkolwiek kontaktów z wybranymi grupami innych informatyków. Co prawda za poddanie się tym ograniczeniom wypłacany jest odpowiednio wysoki ekwiwalent finansowy, ale czy takie postępowanie nie zaczyna przypominać innego rodzaju niewolnictwa? Za cenę ograniczenia swojej wolności, inżynierowie informatycy otrzymują możliwość mieszkania „w złotej klatce”. Zatem tytułowe cyfrowe niewolnictwo ma różne oblicza, nie dotyka ono jedynie „szarych użytkowników internetu” ale również, co prawda w inny sposób, twórców, administratorów i zarządców sieci. To już systemowe niewolnictwo. Długotrwałe skutki rozwoju takiej sytuacji mogą być bardzo negatywne, szczególnie wtedy, kiedy rozwiązania sieciowe zaczną wykorzystywać technologie tworzone przez zwolenników ideologii transhumanizmu[3], a treści prezentowane w sieci będą te koncepcje promowały. W połączeniu z coraz sprawniejszymi i mającymi coraz szersze możliwości administrowania zasobami danych algorytmami sztucznej inteligencji, sieć internetowa dosięgnie coraz wyraźniej większości sfer naszego realnego życia. Aby dobrze zrozumieć te problemy, musimy jednak zapoznać się z faktami, które dotyczą zarówno budowy, jak i funkcjonowania współczesnej sieci internetowej, zrozumieć czym w istocie są algorytmy sztucznej inteligencji, jakie są ich współczesne możliwości i w jakim kierunku zmierza ich rozwój. Poznamy też ważne pojęcia dotyczące tworzenia i przesyłania informacji, rozszyfrujemy pojęcie Big Data, aby zrozumieć jego rolę w systemach zarządzania, neuromarketingu i możliwościach kontroli społecznej. Zapoznamy się z coraz silniejszym wpływem ideologii transhumanizmu nie tylko w technonauce, ale nade wszystko w naukach humanistycznych i społecznych. W ostatnim rozdziale przedstawię swoją opinię na temat najbliższej przyszłości, kiedy będzie realizowana w praktyce wizja budowy „transhumanistycznego społeczeństwa”. Jak wszystkie próby przewidywania przyszłości, z pewnością nie będzie to oczywiście dokładna prognoza, ale jedynie wizja oparta na analizie obserwowanych dzisiaj zmian technologicznych i społecznych.
Dolina Krzemowa, znajdująca się Kalifornii, to miejsce w okolicach San Francisco, w którym od prawie pół wieku mają swoje siedziby najważniejsze ponadnarodowe korporacje technologiczne. Ważnym elementem, który przyczynił się do rozwoju tego regionu, był Uniwersytet w Stanford, który uważany jest za jeden z najlepszych i największych instytutów technologicznych na świecie. To właśnie w tym regionie mają swoje siedziby najważniejsze firmy z sektora Big Techu, które zmonopolizowały współczesny internet, narzucając nie tylko rozwiązania technologiczne, ale również własne regulaminy i zasady rozpowszechniania informacji sieciowej. W Dolinie Krzemowej i jej najbliższej okolicy swoje kwatery główne mają: Alphabet, Facebook, Apple, Netflix oraz ogromna ilość firm technologicznych, które zajmują się projektowaniem, produkcją i dystrybucją licznych rozwiązań najnowszych technologii komputerowych. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że to właśnie w San Francisco rozpoczęła się w 1967 roku rewolucja kulturowa, a miało to miejsce podczas festiwalu The World’s First Human Be-In gdzie zainaugurowano ruch hippisowski[4]. Uniwersytety kalifornijskie jako pierwsze zasymilowały skrajnie lewicowe ideologie, a wychowani na tych postępowych kampusach absolwenci prestiżowych przecież uczelni stali się przyszłą kadrą wielu instytucji, również tych, które zajmują się technologiami komputerowymi. Dzisiaj to ich dzieci wychowane na lewicowych kampusach uniwersyteckich i na tradycjach buntu rodziców promują swoje przekonania polityczne, już nie tylko za pomocą klasycznych mediów, ale przede wszystkim wykorzystując najnowsze technologie cyfrowe. Siedziby największych Big Techów znajdują się często w tych samych dzielnicach, a pracujący w nich informatycy tworzą swoistą subkulturę korporacyjną, której podstawę stanowi lewicowy światopogląd. Było to bardzo widoczne podczas amerykańskich wyborów prezydenckich, które odbyły się w roku 2020. Wyniki wyborcze jednoznacznie wskazują, że w całej Kalifornii Joe Biden otrzymał 63,5 procent głosów, ale w okręgu wyborczym San Francisco na demokratów głosowało aż 85,3 procent uprawnionych do głosowania. Zatem sympatie polityczno-społeczne zarządów Big Techów mają praktyczne znaczenie. Od wielu lat niezależne media alarmowały o przypadkach cenzurowania treści konserwatywnych i prawicowych na portalach, które są własnością Big Techów. Przykładów jest bardzo wiele, jednak przypomnijmy, że np. w maju 2018 roku organizacje pro-life alarmowały o przypadkach cenzury przez Google, a w listopadzie 2019 YouTube zablokował kanał wRealu24.pl, na którym dostępna była homilia arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Istnieją już co prawda organizacje monitorujące wolność słowa w sieci, ale ich działalność ogranicza się jedynie do monitorowania takich przypadków i kierowania spraw na drogę sądową[5]. Dobrym przykładem jest oświadczenie Marka Zuckerberga, który 13 lipca 2019 opublikował oświadczenie: Cenzurowaliśmy reklamy pro-life podczas referendum w Irlandii w sprawie aborcji[6], przyznając w ten sposób, że Facebook nie tylko posiada techniczne możliwości manipulacji treścią publikowaną przez użytkowników, ale stosuje ją w praktyce. Jak często i w jakich sytuacjach tego oczywiście dokładnie nie wiemy, ale widzimy wyraźnie, że dotyczy to głównie treści prezentowanych przez organizacje chroniące życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci. Szef Facebooka dodał również, że serwis samodzielnie podjął decyzję o cenzurze, mimo że nie był do tego zobowiązany prawnie i nie domagał się tego irlandzki rząd[7].
Usuwanie ze stron internetowych treści konserwatywnych, a w szczególności tych, które zawierają informacje odnoszące się bezpośrednio do wartości katolickich to bardzo obszerny problem, który wymaga zupełnie oddzielnej analizy i archiwizacji, jaki został już zresztą rozpoczęty m.in. w ramach pracy Laboratorium Wolności Religijnej, założonego przez Fundację Pro Futuro Theologiae w Toruniu[8]. Zatem sieć internetowa, która w momencie swojego początkowego rozwoju tworzona była jako miejsce wolnej wymiany myśli, idei i poglądów, z czasem przeobraziła się w komercyjne przedsięwzięcie ekonomiczne, sterowane przez niewielką grupę bardzo wpływowych i bogatych firm. W swoich działaniach oprócz ideologii kierują się one jedynie nadrzędnym celem maksymalizacji zysków. Żeby jak najmniejszym kosztem zarządzać siecią internetową, bardzo wiele procesów związanych z przesyłaniem i analizą informacji zostało w pełni zautomatyzowanych za pomocą odpowiednich algorytmów sztucznej inteligencji. Stwarza to liczne problemy i niebezpieczeństwa związane z bezpośrednią ingerencją w treści prezentowane w internecie oraz z personalizacją informacji i usług przeznaczonych dla użytkowników.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji.Sprzedaż książki w Internecie:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji.Sprzedaż książki w Internecie:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji.Sprzedaż książki w Internecie:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji.Sprzedaż książki w Internecie:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji.Sprzedaż książki w Internecie:
← 1 Justyna Hofmokl, Internet jako nowe dobro wspólne, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2009.
← 2 Facebook to stara nazwa koncernu technologicznego założonego w 2004 roku m.in. przez Marka Zuckenberga, z siedzibą główną w Dolinie Krzemowej, w Menlo Park, która została zmieniona w 2021 na Meta Platforms. Obecnie w jej skład, oprócz platformy społecznościowej Facebook, wchodzą też inne platformy podobnego typu, jak: WhatsApp, Messenger i Instagram.
← 3 Grzegorz Osiński, Transhumanizm. Retiarius contra Secutor Tom 2, WSK– SIM2022.
← 4 Słynny festiwal w Woodstock, odbył się dwa lata później, 15-18 sierpnia 1969 w miejscowości Bethel w stanie Nowy Jork.
← 5 Więcej informacji dotyczących cenzury w internecie można znaleźć na portalu https://stopcenzurzewinternecie.pl/ [dostęp 07.11.2022].
← 6 Wypowiedź Marka Zuckerberga podczas przemówienia, jakie wygłosił na konferencji Aspen Ideas Festival w lipcu 2019 roku. Jego wypowiedź została nagrana przez Lili Rose z organizacji pro-life Live Action i opublikowana na Twitterze 9 lipca 2019 roku.
← 7 Grzegorz Osiński, Społeczne i ekonomiczne skutki wzrostu znaczenia technologii internetowych podczas pandemii Covid-19, „Fides, Ratio et Patria. Studia Toruńskie”, nr 14, 2021.
← 8 Problemem cenzurowania treści katolickich zajmuje się m.in. Laboratorium Wolności Religijnej, publikujące najnowsze raporty i informacje na ten temat: https://laboratoriumwolnosci.pl/ [dostęp 10.11.2022].
Luiz André Barroso, Jeffrey Dean, Urs Holzle, Web Search For a Planet: The Google Cluster Architecture, IEEE Society, 03/04 2003;
Gregory S. Berns, Kristina Blaine, Michael J. Prietula, Brandon E. Pye, Shortand Long-Term Effects of a Novel on Connectivity in the Brain, Brain Connectivity, Volume 3, Number 6, 2013;
Augusto Buchweitz, Robert A. Mason, Lęda M. B. Tomitch, Marcel Adam Just, Brain activation for reading and listening comprehension: an fMRI study of modality effects and individual differences in language comprehension, Psychol. Neurosci. vol.2 no.2 2009;
Fabio Chiusi, Black Mirror. Czy to już się dzieje?, Poznań 2018;
Li Deng, Yang Liu, Deep Learning in Natural Language Processing, 2018;
Konstantin Nicholas Dorr, Mapping the field of Algorithmic Journalism, Digital Journalism. 4 (6), 2016;
Jacek Dukaj, Po piśmie, Warszawa 2019;
Ks. Maciej Flader, Pokolenie cyfrowych tubylców, „Niedziela, Tygodnik Katolicki”, 06.04.2017;
Sarah Griffiths, How a book really can change your life: Brain function improves for DAYS after reading a novel, „Daily Mail”, 27 December 2013;
Sarah McGrew i inni, Improving university students’ web savvy: An intervention study. British Journal of Educational Psychology, 89(3), 2019;
Jonathan Haidt, The Righteous Mind. Why Good People are Divided by Politics and Religion, 2012;
Don Oldigin Hebb, The Organization of Behavior: A Neuropsychological Theory. New York: Wiley and Sons, 1949;
Blake J. Harris, Historia przyszłości. Oculus, Facebook i rewolucja wirtualnej rzeczywistości, Gliwice 2020;
Justyna Hofmokl, Internet jako nowe dobro wspólne, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne Warszawa 2009;
Monika Kacprzak, Pułapki poprawności politycznej, Warszawa 2012;
Brittany Kaiser, Dyktatura danych, Warszawa 2020;
Jerry Kaplan, Sztuczna inteligencja. Co każdy powinien wiedzieć. PWN 2019;
Garri Kasparow, Ostatni bastion umysłu, Kraków 2021;
Marek Kasperski, Sztuczna inteligencja, Helion 2015;
Michał Kolanko Polityka Oparta na Big Data, 300polityka.pl;
Jędrzej Kołtunowicz, OpenAI oswaja swój algorytm, Sztuczna Inteligencja, 13 listopada 2019;
Samuli Laine, Tero Karras, Timo Aila, Production-Leve/ Facial Performance Capture Using Deep Convo/utiona/ Neural Networks, Symposium on Computer Animation 2017;
Kai-Fu Lee, Sztuczna inteligencja 2041, Media Rodzina 2022;
Daniel Larose, Odkrywanie wiedzy z danych, Warszawa 2013;
Daniel J Levitin Q&A, Why the modern wor/d is bad for your brain, The Guardian 18.01.2015;
Ana Luisa, Sánchez Laws, Conceptualising Immersive Journalism, Routledge, London 2019;
Łukasz Łamża, Połącz kropki, Nanoboty medyczne, drony zabójcy, odczytywanie myśli i inne technologie przyszłości, Kraków 2021;
Monika Mamakis, Chiński system zaufania społecznego coraz bardziej ingeruje w życie obywateli, „Chip” 30.11.2019;
Roman Mazur, Grzegorz Osiński, Neurologia kliniczna w praktyce. Homeostat mózgu, Aspektpress 2016;
Luciano Morganti, Heritiana Ranaivoson, MediaRoad – Future and Emerging technologies for the media sector, September 2019;
Grzegorz Osiński, Kognitywne aspekty komunikacji wizualnej, w: Współczesne oblicza komunikacji i informacji. Problemy badania, hipotezy, UMK 2014;
Grzegorz Osiński, Umysł – świadomość – dusza w transhumanizmie, w: Teologia fundamentalna wobec wyzwań współczesnych nauk o człowieku, PIW 2019;
Grzegorz Osiński, Systemy nieliniowe w mózgowiu, w: Neurologia kliniczna w praktyce, Aspektpress 2016;
Grzegorz Osiński, Ludzki mózg w cyfrowym świecie, II Sympozjum Nowych Mediów, Toruń WSKSiM, 04.04.2017;
Grzegorz Osiński, Jak technologie sztucznej inteligencji zmieniają nowe media, w: Zrozumieć Media, WSKSiM 2020;
Grzegorz Osiński, Transhumanizm. Retiarius contra Secutor, Tom 1, WSKSiM 2019;
Grzegorz Osiński, Transhumanizm. Retarius contra Secutor, Tom 2, WSKSIM 2022;
Grzegorz Osiński, Społeczne i ekonomiczne skutki wzrostu znaczenia technologii internetowych podczas pandemii Covid-19, „Fides, Ratio et Patria. Studia Toruńskie”, nr 14, 2021;
Grzegorz Osiński, Veslava Osińska, Ile kosztuje wolność w sieci?, referat wygłoszony na konferencji „Wolność a problemy ekonomiczne”, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Sopot 13 maja 2022;
Grzegorz Osiński, Wizualizacja informacji. Badania struktur informacji w poszukiwaniu prawdy, Fides, Ratio et Patria. Studia Toruńskie, 3/2015;
Veslava Osińska, Grzegorz Osiński, Information Visualization, IGI Global, 2018;
Herman Tavani, Search Engines and Ethics w Stanford Encyclopedia of Philosophy,https://plato.stanford.edu;
Judea Pearl, Przyczyny i skutki, Kraków 2021;
Blanka Wawrzyniak, Damian Iwanowski, Cyfrowy monopol Nadużycia, których dopuszczają się największe korporacje technologiczne, Instrat Policy Paper 02/2021;
Semir Zeki, Blaski i cienie pracy mózgu. O miłości, sztuce i pogoni za szczęściem. Warszawa 2011.
W książce szeroko korzystałem z artykułów, które od prawie 10 lat publikuję na łamach „Naszego Dziennika”, starając się przybliżać czytelnikom problematykę nowoczesnych technologii cyfrowych i ich wpływ, zarówno pozytywny, jak i negatywny, na współczesne społeczeństwo. W tym czasie napisałem już ponad 100 artykułów, które Czytelnik może znaleźć w archiwach internetowych „Naszego Dziennika” oraz na stronie Akademii Kultury Społecznej i Medialnej. Niektóre z nich, mimo że pisałem je kilka lat temu, są w całości aktualne również dzisiaj, inne dotyczą zagadnień, które zostały już rozwiązane, zmienione, bądź po prostu zbytnio się postarzały. W tekście książki zawsze umieszczam odnośniki do artykułów najbardziej istotnych z punktu widzenia zagadnień poruszanych w książce. Nie znaczy to oczywiście, że pozostałe artykuły są nieistotne; wręcz przeciwnie, polecam Czytelnikom jako lekturę uzupełniającą i rozszerzającą opisywane treści przeczytanie tych artykułów w całości. Spis artykułów wykorzystanych w książce:
Grzegorz Osiński, Złapani w sieć, „Nasz Dziennik”, 11.04.2018;
Grzegorz Osiński, Globalne więzienie, „Nasz Dziennik”, 8.10.2018;
Grzegorz Osiński, Azjatycka ofensywa transhumanizmu, „Nasz Dziennik”, 13.03.2019;
Grzegorz Osiński, Sztuczna inteligencja pisze książki „Nasz Dziennik”, 8.04.2019;
Grzegorz Osiński, Brama do Europy, „Nasz Dziennik”, 4.11.2019;
Grzegorz Osinski, Kwantowy wyścig, „Nasz Dziennik”, 20.11.2019;
Grzegorz Osiński, Giganci ponad prawem, „Nasz Dziennik”, 23.11.2020;
Grzegorz Osiński, Szantaż światowych gigantów, „Nasz Dziennik”, 21.03.2021;
Grzegorz Osiński, Cybernetyczny nowy ład, „Nasz Dziennik”, 5.06.2021;
Grzegorz Osiński, Globalne zniewolenie, „Nasz Dziennik”, 26.10.2021;
Grzegorz Osiński, Cyfrowe bliźniaki, „Nasz Dziennik”, 22.11.2021;
Grzegorz Osiński, Nadciąga globalne zniewolenie, „Nasz Dziennik”, 20.12.2021;
Grzegorz .Osiński, Nieśmiertelność od Google, „Nasz Dziennik”, 09.02.2022;
Grzegorz Osiński, Wirtualne dzieci, „Nasz Dziennik”, 3.07.2022;
Grzegorz Osiński, Wirtualni ludzie – realne problemy, „Nasz Dziennik”, 22.08.202
Dr Grzegorz Osiński (1967-2022) – prof. Akademii Społecznej i Medialnej w Toruniu, informatyk, kognitywista, fizyk kwantowy. Absolwent Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika gdzie w 2000 roku obronił pracę doktorską. Jako pracownik naukowy Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu zajmował się badaniem aktywności ludzkiego mózgu, stosując teorię nieliniowych modeli dynamicznych w naukach medycznych i psychologii eksperymentalnej oraz analizą percepcji komunikatów wizualnych w przekazie medialnym. W kręgu jego licznych zainteresowań znajdowały się m.in.: informacja wizualna, wyszukiwanie informacji, medycyna kliniczna, neurologia, fizjologia człowieka, mózg, myślenie, hipertekst i hipermedia, psychologia poznawcza, komunikacja elektroniczna, przetwarzanie danych, bezpieczeństwo infomacyjne, systemy informatyczne, nauki kognitywne, filozofia nauki, świadmość, transhumanizm, postęp techniczny.
W roku 2000 pracował w międzynarodowym zespole badawczym na Uniwersytecie Technicznym w Kaiserslautern, zajmującym się problematyką Quantum Computing. W latach 2001-2002 stypendysta National Research Council w laboratoriach NASA/JPL w Pasadenie w Kalifornii.
Autor licznych publikacji naukowych dotyczących zastosowania algorytmów numerycznych w eksperymentalnych badaniach mózgu.
Prof. Osiński był autorem i współredaktorem m.in. następujących monografii i artykułów:
Neurologia kliniczna w praktyce. Homeostaza mózgu, Inowrocław 2017;
Chaos w głowie. Mózg i życie, Inowrocław 2011;
Multimedia, Toruń 2005;
Technologia informatyczna, Toruń 2001;
Zastosowanie algorytmów nieliniowych w medycynie i naukach biomedycznych, Lublin 2019;
Information Visualization Techniques in the Social Science and Humanities, Hershey 2018;
Transhumanizm. Retiarius contra secutor – Umysł, Toruń 2018;
Transhumanizm. Retiarius contra secutor – Nauka i technologia, Toruń 2021;
Wizualizacja informacji. Badania struktur informacji w poszukiwaniu prawdy w: „Fides Ratio et Patria. Studia Toruńskie”, nr 3/2015;
Społeczne i ekonomiczne skutki wzrostu znaczenia technologii internetowych w czasie trwania pandemii Covid-19 w: „Fides Ratio et Patria. Studia Toruńskie”, nr 14/2021.
Ostatni opublikowany artykuł ukazał się w „Naszym Dzienniku” 3-4.12.2022 pt. Grafika 3D z Manopello i dotyczył Całunu Turyńskiego.
W ostatnim czasie zajmował się analizą percepcji komunikatów wizualnych w przekazie medialnym. Był współredaktorem portali popularyzujących zagadnienia naukowe:
wizualizacjainformacji.pl oraz transhumanizm.edu.pl.