Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka Czarny Sakrament zawiera:
-wierny opis dziesięciu współczesnych, szokujących przypadków opętania, domów nawiedzonych przez demony i egzorcyzmów
-opis pracy dwóch żyjących współcześnie i wciąż czynnych egzorcystów: kanonika Wiliama Lendruma - protestanta i ojca Ignacego Mc'Carthy'ego - katolika
-szczegółowe omówienie historii egzorcyzmu od czasów starożytnych po współczesność
-modlitwy używane przez egzorcystów
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 593
Tytuł oryginałuTHE DARK SACRAMENT: True Stories of Modern-Day Demon Possession and Exorcism
Copyright © 2007 by David M. Kiely and Christina McKenna. All rights reserved.
Copyright © 2010 for the Polish Edition by FRONDA PL sp. z o. o. Warszawa.
TłumaczeniePaweł Kopycki
Redakcja i korekta Edyta Malinowska-Klimiuk
Projekt okładkiPiotr Promiński
Opracowanie typograficzne i łamaniePanDawer, www.pandawer.pl
Źródła fotografiis. VI: Musée du Petit Palais, Avignon. AFP/EAST NEWSs. XXXVIII: Wielebny Lendrum, fotografia dzięki uprzejmości „Belfast Telegraph”s. 164: zdjęcie pierwszego planu David Kiely, zdjęcie drugiego planu James Miller
Zamieszczone w książce cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. IV, wersja online, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2003.
ISBN 978-83-62268-80-1
WydawcaFRONDA PL sp. z o. o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. (22) 836 54 44, 877 37 35fax (22) 877 37 34e-mail: [email protected]
Redaktor prowadzącyRobert Jankowski
Organizacja drukuPanDawerwww.pandawer.pl
Wydanie I
Ciemności nie mogą zasłonić światła.
Mogą jedynie jeszcze wyraźniej ukazać Boga.
Anonim
Archanioł Michał zabijający smoka
Josse Lieferinxe (ok. 1500 r.)
Mają Państwo przed sobą opis prawdziwych, z życia wziętych przypadków egzorcyzmu we współczesnej Irlandii. Przygotowując Czarny sakrament, przeprowadziliśmy wywiady z wieloma osobami mieszkającymi w tym kraju. Poza jednym wyjątkiem, wszyscy bohaterowie dziesięciu przypadków, które postanowiliśmy włączyć do książki, są tego w pełni świadomi. Ten odosobniony przypadek opisaliśmy zaś, opierając się o wyczerpujące wyjaśnienia jego kluczowych świadków.
Nazwiska występujące w tej książce są fikcyjne, z wyjątkiem wielebnego Williama H. Lendruma – egzorcysty, który w Irlandii cieszy się już uznaniem i który zgodził się na opublikowanie jego nazwiska. Od samego początku zapewniliśmy naszych rozmówców, że jeśli będą sobie tego życzyli, to pozostaną anonimowi. Wszyscy z wyjątkiem kanonika Lendruma wybrali anonimowość.
Są wśród nich osoby, które prosiły, abyśmy poszli jeszcze dalej, abyśmy zmienili ważne szczegóły, takie jak otoczenie i mniej ważnych świadków czy uczestników, tak aby nie można było zidentyfikować osób, których wprost te przypadki dotyczą. Osoby te obawiały się takich czy innych działań o charakterze odwetowym.
Dlatego, z powodów, o których wspomnieliśmy powyżej, czytelnik powinien mieć świadomość, że tam, gdzie było to możliwe, zmieniliśmy okoliczności rodzinne w stosunku do sytuacji pierwotnych, na przykład liczbę osób stanowiących dane gospodarstwo rodzinne, płeć potomków i tak dalej. W podobny sposób zmieniliśmy otoczenie. Kiedy przyglądamy się wydarzeniom, które naprawdę miały miejsce, powiedzmy, na miejskim rynku, prawdziwa nazwa miasta nigdy nie zostaje użyta. Przenieśliśmy te wydarzenia do miejsc w innej części Irlandii, aby zabezpieczyć prywatność naszych rozmówców – zarówno osób świeckich, jak i duchownych. Alternatywą takiego rozwiązania byłby tekst nadmiernie obciążony wyrażeniami typu „John W– mieszkał w mieście T–”. To jednak byłoby mniej niż satysfakcjonujące. Ponadto we wszystkich przypadkach poszczególnych duchownych umieściliśmy w innych parafiach niż ich własne.
Zrekonstruowaliśmy także pewne sceny i rozmowy, aby zyskała na tym narracja, dbając jednocześnie o to, by te rekonstrukcje pozostawały wierne istocie danego nam świadectwa.
Podchodziliśmy do naszego zagadnienia w duchu bezstronnego dociekania. Bardzo uważaliśmy na to, aby podczas badania opisów przejawów paranormalnych zjawisk przekazywanych nam przez ofiary i świadków nie wyciągać pochopnych wniosków. Zdajemy sobie sprawę, że nikt – w tym także świadkowie – nie może być pewny, że jakiś pojedynczy opis jest obiektywny i ten fakt bardzo mocno braliśmy pod rozwagę, gdy tworzyliśmy ostateczne zestawienie.
Połączenie wiary i rozumu decydowało w końcowych analizach o tym, że odrzucaliśmy jakiś przypadek, a inny wybieraliśmy. Gdy poszczególne wypowiedzi zestawialiśmy ze sobą, wkrótce stawało się oczywiste, czyje zeznania były wiarygodne, a czyje należało odrzucić jako fantazję. Te dziesięć przypadków, które zaprezentowaliśmy, jest – zgodnie z naszą najlepszą wiedzą – wiarygodnych.
Nie potrafimy z wystarczającą mocą wyrazić naszej wdzięczności dla dwóch grup ludzi, dzięki którym możliwe było powstanie tej książki.
Pierwszą grupę stanowią egzorcyści: ci Boży ludzie, którzy chętnie zgodzili się obdarować nas swoją wiedzą i doświadczeniem.
Drugą grupą są ofiary: te osoby, które przeszły ciężką próbę – trwającą w niektórych przypadkach wiele lat – kiedy były dręczone przez byty paranormalne. Dobrowolnie i chętnie poświęcały swój czas na rozmowę z nami, często było to wiele godzin w ciągu wielu spotkań. A robiły to z najbardziej altruistycznych i bezinteresownych powodów; ich głównym pragnieniem było podzielenie się z innymi osobami swoimi traumatycznymi doświadczeniami. Zrobiły to w przeświadczeniu, że inni, zdając już sobie sprawę z możliwego zagrożenia, nie będą musieli cierpieć tak jak oni.
Składamy hołd ich odwadze.
David M. Kiely
Christina McKenna
Rostrevor, 2007
Pamiętam tamten szary grudniowy poranek. Siedziałam w salonie przy oknie, z brodą opartą na parapecie, i patrzyłam na przysłonięte mgłą góry, zroszoną trawę i na siedzącą nieruchomo na słupku ogrodzenia wronę. Wszystko takie ciche, zasłonięte, schowane, tak jakby świat podniósł palec do ust w geście ostrzegającego uciszania.
A wtedy nagle z mgły wyłoniły się dwie ciemne sylwetki zmierzające w stronę domu: egzorcysta i jego pomocnik.
Christina Mckenna
Moja matka nosiła żółtą suknię, 2004
Kiedy ukończyłam 11 lat, odkryłam dwie zapadające na zawsze w pamięć rzeczy: jedna dotyczyła twórczości, a druga duchowości. Te dwa odkrycia łączyły się ze sobą i po pewnym czasie zlały się w coś jednego, dając mi większe zrozumienie tej podróży, którą nazywamy życiem. Dzięki podarowanym mi przez matkę farbom olejnym i zrobionej dla mnie przez ojca sztaludze, nauczyłam się malować. Tamtego właśnie dnia skończyłam mój pierwszy obraz, nagle otworzyły się drzwi do nowego świata. Był to daleko bardziej mroczny świat niż ten, który tak pieczołowicie przedstawiłam na płótnie.
We wczesnych godzinach pewnego październikowego poranka dziwny „gość” nawiedził nasz dom i pozostawał w nim przez sześć długich i przerażających tygodni. Na początku zachowywał się bardzo cicho. Zakradł się do sypialni moich młodszych braci, gdzie najpierw stukał cichutko pod dużą dębową szafą, a potem zajął miejsce pod łóżkiem.
W ciągu kolejnych dni stukanie przeszło w skrzypienie, tak jakby coś drapało spód materaca; dźwięk ten stawał się coraz głośniejszy, aż zmienił się w walenie w ściany i drzwi. Wszyscy byliśmy przerażeni i zrozpaczeni. Gdziekolwiek szedł mój mały brat, to podążało za nim. Moi rodzice zabrali go do sanktuarium maryjnego w Knock w hrabstwie Mayo, lecz to było z nimi w samochodzie, znów usłyszeli to pod jego łóżkiem hotelowym, a potem śledziło go przez całą drogę do domu. Nie mógł chodzić do szkoły. Nie mógł spać i w następstwie tego, co się działo, żadne z nas także nie mogło spać – nikt z jego trzech braci i pięciu sióstr.
Z perspektywy czasu widzę, że ta istota odpowiadała temu, co w środowisku osób zajmujących się zjawiskami paranormalnymi jest znane jako duch złośliwy albo duch hałasujący. Przedstawił się poprzez pukanie, potem stał się głośniejszy i bardziej uciążliwy, przewracał meble, przesuwał przedmioty, wyrzucał nas z łóżek. Obrał sobie dziecko jako cel działań i był bardziej aktywny w godzinach nocnych. I chociaż nie wydawał się mieć szczególnie złych zamiarów, mieliśmy poczucie, że im dłużej pozostanie niepohamowany, tym bardziej wzrośnie nasz strach i tym większe będzie prawdopodobieństwo, że stanie się bardziej złowrogi.
Pamiętam gorączkowe poszukiwania, jakie podjęła moja matka, żeby znaleźć księdza, który będzie potrafił wypędzić naszego lokatora. Przypominam sobie także moje kolana, bolące od zimnej podłogi sypialni mojego brata, gdzie klęczeliśmy całą rodziną, odmawiając różaniec za różańcem. I wiele Mszy odprawionych w tym pokoju. I szereg księży, którzy przychodzili i odchodzili. Wszystko nadaremno.
Aż w końcu przybył specjalny ksiądz, który znał się na „takich sprawach”, a którego pokora i świętość nadawały mu wyjątkowy i rzadki status egzorcysty.
Zachowałam w sobie obraz tego niezwykłego człowieka. Jest to wysoki mężczyzna, emanuje z niego dostojność, ubrany jest całkowicie na czarno. Kiedy wchodzi do naszego domu, głaszcze nas, dzieci, po głowach, łagodnym głosem krótko rozmawia z moimi rodzicami, potem udaje się do pokoju, w którym duch dawał o sobie znać, i cicho zamyka drzwi.
Jeszcze ważniejszy od wspomnienia jego wyglądu jest wspaniały efekt, jaki pozostawił po sobie. Lęk i chaos poprzednich tygodni zostały całkowicie usunięte, a zapanował ogromny pokój. Dokonał tego, co ja uznawałam za cud. Byliśmy wolni.
Nasz upiorny gość nigdy nas już więcej nie odwiedził.
Od tamtego epizodu sprzed lat często zastanawiałam się nad naturą tego widmowego wszechświata i nad tym, jak to się dzieje, że egzorcysta może mieć taką moc w tym wszechświecie. Jakiego rodzaju istoty żyją w nim, na tym innym świecie? Dlaczego one czasami przenikają do naszego świata i niepokoją nas? Co dokładnie robi egzorcysta? Dlaczego niektórzy ludzie stają się celem dla istot z tamtego świata, a inni nie? Czy to wszystko jest częścią Bożego planu? Czy przyciągamy do siebie takie istoty przez naszą dobroć czy nikczemność, przez naszą ignorancję, czy przez nierozwiązane sprawy naszych przodków?
Ta książka stara się odpowiadać na te pytania i zarazem rozwiać trochę niewiedzy czy ignorancji, jaka otacza te niepokojące, lecz jednocześnie fascynujące zagadnienia.
Sokrates twierdził, że jest tylko jedno dobro – wiedza – i tylko jedno zło – ignorancja. Mamy nadzieję, że do czasu, gdy skończycie czytać Czarny sakrament, będziecie skłonni zgodzić się z tamtymi mądrymi słowami.
Christina McKenna
Rostrevor, 2007