Daj nam oczy widzące. Kazania krótkie - ks. Michał Heller - ebook + audiobook

Daj nam oczy widzące. Kazania krótkie ebook

ks. Michał Heller

3,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

...Wszystko dzieje się w przypowieściach, aby „patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli...” (Łk 4, 12).

Czyżby Jezus naprawdę chciał, żeby słuchający nie widzieli i nie rozumieli? Oczywiście, nie. Z tych słów przebija jedynie głębokie rozczarowanie. Można słuchać i nie rozumieć, na przykład gdy słowo pada na skalistą ziemię, ale patrzeć i nie widzieć...? Oczy są świadkiem, który nie kłamie. Można je co najwyżej zamknąć, by nie widzieć, lub patrzeć w innym kierunku, by widzieć co innego. „Oczy widzące” to takie oczy, które mają odwagę widzieć to, na co patrzą.

Trzeci tom kazań wybitnego uczonego, ks. prof. Michała Hellera, wygłoszonych podczas Mszy Świętej o 10.30 w parafii św. Maksymiliana w Tarnowie.

Michał Heller – uczony, kosmolog, filozof i teolog. Laureat Nagrody Templetona i założyciel Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Autor m.in. książek 10.30 u Maksymiliana (CCPress 2014), Zakład o życie wieczne (CCPress 2015), Moralność myślenia (CCPress 2015) Bóg i geometria. Gdy przestrzeń była Bogiem (CCPress 2015), Przestrzenie Wszechświata (CCPress 2017).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 155

Oceny
3,6 (7 ocen)
2
2
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Adiustacja i korekta: ARTUR FIGARSKI
Projekt okładki: MARIUSZ BANACHOWICZ
Skład: MELES-DESIGN
© Copyright by Michał Heller & Copernicus Center Press, 2017
Wydawnictwo dziękuje Panu Profesorowi Adamowi Walanusowi za udostępnienie fotografii wykorzystanej na okładce książki
ISBN 978-83-7886-346-5
Wydanie I Kraków 2017
Copernicus Center Press Sp. z o.o. pl. Szczepański 8, 31-011 Kraków tel./fax (+48 12) 430 63 00 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: http://en.ccpress.pl
Konwersja: eLitera s.c.

Oczy widzące

Jezus też głosił kazania. Wiele z nich miało formę przypowieści. Była to forma wówczas przyjęta wśród „uczonych w Piśmie”. Przykuwała uwagę opowiadaniem i obrazami z codziennego życia. Miała też posmak zagadki i zmuszała do myślenia. Nie podawała gotowego wniosku, lecz jedynie przesłanki, z których słuchacz sam miał wyprowadzić wniosek. Nie zawsze jednak ta metoda przynosiła owoce. Słowo jest jak ziarno. Gdy się je zasiewa, jedno może upaść na ziemię skalistą, inne między ciernie, a tylko niektóre wydadzą spodziewany plon. To jest przypowieść o słuchaniu przypowieści (Mk 4,3-9), niejako klucz do właściwego korzystania z nich. Może właśnie dlatego Jezus wyjaśnił tę przypowieść. Poza tym jednym przypadkiem, czynił to tylko zdawkowo i jakby mimochodem (np. Mt 21,42-44; Mt 25,29). Tym razem zrobił to wprost, na prośbę uczniów, ale zanim to uczynił, wypowiedział dziwne słowa, niemal dokładnie cytując proroka Izajasza (Iz 6,10):

...wszystko dzieje się w przypowieściach, aby „patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli... (Mk 4,11-12).

Czyżby naprawdę chciał, żeby nie widzieli i nie rozumieli? Oczywiście, nie. Z tych słów przebija jedynie głębokie rozczarowanie. Można słuchać i nie rozumieć, na przykład gdy słowo pada na skalistą ziemię, ale patrzeć i nie widzieć...? Oczy są świadkiem, który nie kłamie. Można je co najwyżej zamknąć, by nie widzieć, lub patrzeć w innym kierunku, by widzieć co innego. „Oczy widzące” to takie oczy, które mają odwagę widzieć to, na co patrzą.

To już trzeci zbiór moich niedzielnych przemówień, wygłaszanych na mszy o dziesiątej trzydzieści w kościele św. Maksymiliana w Tarnowie. Swoim charakterem zbiór ten nie odbiega od poprzednich dwu. Nie zawiera on kazań ułożonych w porządku chronologicznym, który odtwarzałby cały cykl roku liturgicznego. Uniemożliwiły to moje inne obowiązki związane z dość licznymi wyjazdami. Kazania były przygotowywane do konkretnego wygłoszenia w formie raczej luźnych notatek. Gdy uzbierało się ich odpowiednio wiele, wybierałem spośród nich te, które z jakichś względów wydawały mi się godniejsze uwagi, poddawałem je redakcyjnej obróbce i włączałem do zbioru. Dla wygody ewentualnego użytkownika pogrupowałem je w odpowiednie działy.

Nie sądzę, aby moje kazania nadawały się do bezpośredniego wygłoszenia na ambonie. Raczej widziałbym je jako materiał do przemyśleń i, dopiero po osobistym przetrawieniu, do wykorzystania w przemówieniu. Myślę, że mogą one również służyć jako pomoc do prywatnej medytacji.

Gdy kazania wygłasza się przez wiele lat w tym samym miejscu, nieuniknione są powtórzenia. Jeżeli są odpowiednio odległe od siebie w czasie, nie muszą nużyć słuchacza, a poza tym, jak wiadomo, nie ma uczenia się bez powtórek (repeticio mater studiorum). Ponieważ jednak w czytaniu usprawiedliwienia te mogą nie działać, proszę Czytelnika o wyrozumiałość.

Jak wspomniałem, porządek kazań, zawartych w tym tomie, jest raczej przypadkowy. W mniejszym stopniu dotyczy to pierwszej części, którą zatytułowałem „Teologowie”. Stanowi ona bowiem pewną (choć zdecydowanie niekompletną) całość. Od dawna dziwiłem się, że wyniki pracy tak wielu wybitnych teologów znajdują tak nikły oddźwięk na ambonie (i w ogóle w duszpasterstwie). Gdy więc przed nadejściem Adwentu zastanawiałem się nad tematami, które mógłbym w tym okresie poruszyć, pomyślałem, dlaczego nie wprowadzić kilku najwybitniejszych teologów do moich niedzielnych kazań. Wybór był oczywisty: pierwszeństwo należy się tym, którzy w ostatnich czasach wywarli największy wpływ na styl myślenia w Kościele – a więc teologowie okresu Drugiego Soboru Watykańskiego. To przecież ich prace przygotowały grunt pod zwołanie soboru i oni, w znacznym stopniu, kształtowali doktrynalny profil soborowych dokumentów.

Oczywiście, to wymagało dodatkowej pracy. Trzeba było odświeżyć pamięć, sięgnąć do dawnych lektur, uzupełnić je nowymi. Zasoby obecne w Internecie znacznie ułatwiły to zadanie. Przy okazji wzbogacił mi się materiał do własnych medytacji. Zresztą prywatna medytacja i przygotowywanie kazania mogą – a nawet powinny – nawzajem się przenikać.

Jeszcze jedna przestroga (także dla siebie): nie należy dopuszczać do sytuacji, gdy wiem, że jutro muszę coś powiedzieć, ale jeszcze nie wiem, co. Zwykle wówczas kończy się na ogólnikach, albo – jeszcze gorzej – na „pobożnej drętwej mowie”.

Gdy przygotowywałem do zbioru cykl o teologach, doznałem silnego wrażenia niedosytu. W jednym kazaniu nie sposób „oddać sprawiedliwość” myśli uczonego, który tę myśl opracowywał i pogłębiał przez całe życie (tym bardziej, że nie chciałem wychodzić poza konwencję „kazań krótkich”). Dlatego warto raczej wybrać jakiś jeden fragment doktryny danego teologa i uczynić z niego nić przewodnią rozważania, niż silić się na ogarnięcie całości. Ale bywa też i tak, że w dorobku danego myśliciela istnieje jakiś temat wiodący, charakterystyczny dla niego. W takim przypadku temat kazania narzuca się sam. Pomimo że przygotowując kazania o teologach tak właśnie czyniłem, pozostaje uczucie silnej dysproporcji pomiędzy bogactwem ich myśli a tym, co zdołałem przekazać w moich szkicach.

Dochodzi do tego jeszcze jeden efekt: niekiedy hermetyczny język teologii trzeba przełożyć na język zrozumiały dla niedzielnego słuchacza. Nie wiem, czy zawsze mi się to udawało (często grunt jest podatny, ale ziarno, które się zasiewa, nadmiernie wysuszone). Przekładając wyrafinowany tekst na „prosty język”, można utracić wiele cennych treści.

Cykl o teologach ośmielił mnie, by w niektórych kazaniach przemycić pewne własne przemyślenia teologiczne. Oczywiście, w każdym ambitniejszym kazaniu kaznodzieja, chcąc nie chcąc, ujawnia swoje przemyślenia, ale ja poszedłem nieco dalej. Niejako na marginesie swoich prac z dziedziny fizyki matematycznej, kosmologii i filozofii nauki często zastanawiałem się nad tym, jak by można spójnie (ale bez popadania w „mieszanie płaszczyzn” i chaos metodologiczny) wkomponować współczesny naukowy obraz świata w obraz, jaki przedstawia religia chrześcijańska. Elementy tych przemyśleń postanowiłem umieścić w niektórych kazaniach. Rzecz jasna, i tym razem wykonanie tego zamysłu musiało spełniać wymaganie dostępności zarówno pod względem treściowym, jak i językowym (mam nadzieję przy innej okazji napisać o tym bardziej systematycznie). Nie będę tych kazań wskazywać palcem; Czytelnik na pewno łatwo je zidentyfikuje.

W „dziale wielkanocnym” pod tytułami pierwszych czterech kazań widnieją numerki w nawiasach (od 1 do 4); oznaczają one, że kolejne kazanie rozwija myśl zawartą w poprzednim. Mimo to, każde z nich stanowi zwartą całość i może być wygłaszane niezależnie od pozostałych.

I jeszcze jedno. Oczywiście, dobrze jest, jeżeli niedzielne kazanie nawiązuje do tekstów liturgicznych „z dnia”, ale nie robiłbym tego „za wszelką cenę”. Lepiej nie nawiązywać wcale, niż robić to sztucznie. Widziałbym przynajmniej dwie racje, które zwalniałyby z nawiązywania do czytań liturgicznych. Pierwszą stanowią, rzecz jasna, szczególne okazje, które w oczywisty sposób narzucają aktualny temat. Stąd w moim zbiorku znajdują się kazania nieprzypisane do żadnego dnia. Drugą racją jest cykl zaplanowany przez kaznodzieję na jakiś dłuższy okres. Dawniej takie cykle stanowiły tzw. kazania katechetyczne (w ciągu szeregu niedziel systematycznie objaśniające prawdy katechizmowe). Po ostatnim soborze zostały one wyeliminowane przez homilie nawiązujące do czytań biblijnych. Zaniechanie cyklów katechetycznych stało się jednym z głównych powodów, dla których w naszych kazaniach funkcja uczenia została przemożnie zdominowana przez zachęcania i nawoływania. Oczywiście można starać się łączyć cykliczność z nawiązywaniem do tekstów liturgicznych (starałem się to robić w cyklu „Teologowie”), ale trzeba pamiętać, że zasadzka sztuczności jest tu szczególnie obecna.

Żyjemy w epoce środków masowego przekazu. Trwa walka o widza i słuchacza. Chodzi nie tylko o pieniądze z reklam i głosy w najbliższych wyborach – chodzi o człowieka. Niedzielne kazania są jeszcze ciągle potężnym środkiem masowego przekazu.

Daj nam oczy widzące. I tym, co głoszą, i tym, co słuchają.

Tarnów, 31 lipca 2017 roku

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki