Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Stefania Łącka jest postacią niezwykłą. Ta urodzona na ziemi tarnowskiej dziennikarka i działaczka katolicka może być dla nas wzorem zaufania Bogu, krytycznego myślenia i zaangażowania w pracę. Bo nie sztuką jest dużo mówić, ale to, aby te słowa wprowadzać w czyn. Tak właśnie robiła służebnica Boża Stefania. Ona nie tylko pięknie pisała i mówiła o wierze. Ona tą wiarą żyła.
Książka napisana przez Marię Pawlikowską opowiada też o otoczeniu i środowisku, w jakim żyła Stefania Łącka. Cennym dodatkiem są fragmenty zapisków Stefanii z wypracowań, notatek i wspomnień (szczególnie tych z czasów, gdy przebywała w obozie Auschwitz).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 56
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© by Maria Pawlikowska 2021
© by Jakub Pawlikowski 2021
© by Wydawnictwo BIBLOS, Tarnów 2021
ISBN 978-83-7793-813-3
Wydanie czwarte – poszerzone i poprawione
Nihil obstat
Tarnów, dnia 26.09.2021 r.
ks. dr hab. Marek Kluz, prof. UPJPII
Imprimatur
OW-2.2/60/21, Tarnów, dnia 28.09.2021 r.
† Leszek Leszkiewicz
Opracowanie:Maria Pawlikowska
Współpraca:Jakub Pawlikowski, Halina Bartosiak
Korekta:ks. dr Ryszard Banach
Zdjęcia:Jakub Pawlikowski, Kinga Pawlikowska
Projekt okładki:
ks. Bartosz Chęciek
Fotografia na okładce:
Stefania Łącka po ukończeniu Seminarium Nauczycielskiego
Druk:
Poligrafia Wydawnictwa BIBLOS
Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej
Plac Katedralny 6, 33-100 Tarnów
tel. 14 621-27-77
fax 14 622-40-40
e-mail: [email protected]
http://www.biblos.pl
Z okazji 100. rocznicy urodzin Stefanii Łąckiej
Drogiemu Mêżowi Ryszardowi,
córkom Kindze i Marii,
synowi Jakubowi
oraz ks. dr. Ryszardowi Banachowi,
dziêkując za pomoc w powstaniu niniejszej książki
Przybyliśmy oddać Mu pokłon z Mędrcami i Stefanią Łącką(Gręboszów, Objawienie Pańskie, 6 stycznia 2014 r.)
„Przybyliśmy oddać Mu pokłon” –słowa Mędrców z dzisiejszej Ewangelii (Mt 2,2)
Słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii opis złożenia darów przez trzech Mędrców małemu Jezusowi. Dary: złoto, kadzidło i mirra – były oryginalne, a zarazem cenne. Dwa ostatnie z nich były wówczas tyle warte, co złoto – należały do najkosztowniejszych darów. Były to dary symboliczne. Św. Augustyn, komentując ich symbolikę, pisze: złoto było darem dla Jezusa jako Króla, kadzidło dla Jezusa jako Kapłana, a mirra dla Jezusa jako Zbawiciela.
Dzisiejsza Ewangelia wymienia jednak (i to dwukrotnie) jeszcze jeden dar, pod względem kolejności czwarty, ale pod względem wartości pierwszy, wobec którego tamte trzy, nawet razem wzięte, wydają się mniej cenne. Właśnie na ten dar ze strony człowieka Chrystus najbardziej oczekiwał i nadal oczekuje – a tym darem jest złożony przez Mędrców pokłon!
Jeszcze będąc w drodze, w Jerozolimie, Mędrcy zapytani przez Heroda, co ich skłoniło do aż tak dalekiej podróży, odpowiedzieli, że jadą wyłącznie po to, aby komuś większemu od siebie oddać pokłon (por. Mt 2,2). A kiedy po dniach wędrówki, już u celu podróży, znaleźli Dziecko, którego szukali, przeszli pół świata, upadli twarzą ku ziemi i oddali Mu pokłon (por. Mt 2,11). Właśnie w tym celu Gwiazda doprowadziła Mędrców do Betlejem! I tak pozostało. Bo i dziś, aby dostać się do wnętrza bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem, trzeba przejść przez tak zwane wrota uniżenia, zaledwie półtorametrowe, które każdego wchodzącego zmuszają do pochylenia się w głębokim ukłonie!
Czym jest pokłon? Pokłon to gest o wielkiej wartości nie tylko ze strony możnych tego świata, do których zaliczali się trzej Mędrcy, ale także ze strony każdego z nas. Wszystko inne, również dary materialne, łatwiej jest ofiarować. Dlaczego? Bo w pokłonie zawarte jest uznanie czyjejś wielkości, czyjejś mądrości, czyjejś kompetencji, czyjejś władzy. Pokłon oznacza, że w miejsce „ja” stawiamy słowo „Ty”. Nieraz trzeba przed złożeniem tego daru, podobnie jak to było w przypadku Mędrców, odbyć długą drogę wewnętrznego zmagania się ze sobą i z przeciwnościami losu. Ale złożenie tego daru jest dostępne każdemu człowiekowi, nie tylko bogatemu, ale i biednemu, bo nikt z ludzi nie jest aż tak biedny, by nie mógł dać Bogu i drugiemu człowiekowi samego siebie.
Siostry i Bracia, Gręboszowscy Parafianie!
Do dziejowej pielgrzymki trzech Mędrców poszukujących Boga na ziemi, aby złożyć Mu dar w postaci pokłonu, dołączyła, dokładnie sto lat temu, gręboszowska rodaczka, Stefania Łącka, która przyszła na świat 6 stycznia 1914 roku w Woli Żelichowskiej. U współczesnych sobie zyskała miano „daru nieba” dla ziemi na trudne czasy międzywojenne i dramatyczny okres okupacji niemieckiej! A całe jej krótkie życie, liczące jak u Pana Jezusa, zaledwie trzydzieści trzy lata, było jednym wielkim pokłonem złożonym Zbawicielowi świata na wzór świętych Mędrców ze Wschodu.
Rozważmy zatem, czym był pokłon trzech Mędrców.
Pokłon trzech Mędrców był przede wszystkim aktem wiary w Boga, przed którym – jak mówi ewangelista – „upadli na twarz”. Ludzie starożytnego Wschodu na twarz upadali tylko przed bóstwem, przed nikim więcej. Mędrcy, upadając na twarz, wyznali swoją wiarę w bóstwo Tego, komu się kłaniali. Tym gestem Mędrcy przypominają nam, ludziom XXI wieku, prawdę o tym, kim rzeczywiście jesteśmy!
A jesteśmy stworzeniami, całkowicie zależnymi od Boga. Szkoda tylko, że ludzie zarówno jako jednostki, jak i całe społeczności, ludy i narody, nie chcą dziś o tym pamiętać!
Stefania Łącka była człowiekiem głębokiej wiary, bo wiedziała, kim jest przed Panem. Często nawiedzała kościół parafialny i katedrę tarnowska, aby uwielbić Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Można ją było często spotkać w katedrze tarnowskiej klęczącą w kaplicy Najświętszego Sakramentu. A w Gręboszowie ulubionym jej miejscem w kościele był ołtarz Serca Matki Bożej.
„Najpiękniejszą cechą jej natury była głęboka wiara – wspomina współtowarzyszka obozowej niedoli, Jolanta Jabłońska. – Potrafiła znaleźć codziennie tyle czasu dla siebie, by mogła adorować Pana Boga w skupieniu i odosobnieniu. Znała na pamięć wiele pięknych modlitw. Codziennym jej nabożeństwem było odczytywanie Mszy św. z mszalika ofiarowanego jej przez umierającą koleżankę”.
Pokłon trzech Mędrców był nie tylko aktem wiary w Boga, ale także wyrazem rozpoznania Boga w człowieku. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją […]. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary” (Mt 2,11). Zobaczyli ubogą rodzinę, mieszkającą w skromnym, wynajętym, betlejemskim domu, doświadczającą wielu niewygód, braków, materialnej biedy. I właśnie w tej rodzinie, wśród tych ludzi, w małym, bezradnym Dziecku rozpoznali Boga.
Mędrcy uczą nas także dzisiaj rozpoznawania na co dzień oblicza Chrystusa w twarzach wielu naszych bliźnich. Uczą dostrzegania Boga w ludziach biednych i chorych, starych i opuszczonych, bezrobotnych i wykorzystywanych przez pracodawców, w twarzach głodnych dzieci, zapracowanych rodziców i pozbawionej perspektyw młodzieży. Pokłon Mędrców jednoznacznie wpisuje się w realia życia każdego człowieka, którego Chrystus przyszedł zbawić!
Stefania Łącka, na wzór Mędrców, nie tylko oddawała Bogu pokłon wiary, ale umiała też dostrzegać Jego oblicze w drugim człowieku! Jej dobroć, prawość, pełne oddanie ludziom budziły ogólny szacunek i podziw. Była zawsze przy najbardziej potrzebujących. Dla niej ważniejszy był człowiek niż obawa przed ewentualnymi represjami. Pokazywała, jak można zachować człowieczeństwo w warunkach, w których to słowo zepchnięte było na samo dno poniżenia.
Helena Panek, współwięźniarka, wspomina: „Po ucieczce jednej z Polek za karę wszystkie komanda, w których pracowały Polki, stały dwie doby na apelu, czekając na decyzję z Berlina, czy zastosować karę dziesiątkowania komand. Wtedy Stefania powiedziała do Heleny Panek: «Nie martw się, Helenko, gdyby wyczytali twój numer, to ja wystąpię z szeregu. Ja i tak umrę – powiedziała – a ty jesteś zdrowa i powinnaś przeżyć»”. Ta heroiczna decyzja Stefanii nie wymaga komentarza!
Pokłon trzech Mędrców był nie tylko aktem wiary i odnajdywaniem Boga w człowieku, ale wyrażał także pragnienie przyjęcia Bożego objawienia przez wszystkie ludy i narody. „Gdy Jezus narodził się w Betlejem… oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali”. W trzech Mędrcach widzimy całą ludzkość: w jej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, która nosi w sobie pragnienie poznania, miłowania i naśladowania Chrystusa, a tym samym czuje się wezwana do głoszenia Ewangelii wszystkim narodom. Do tej prawdy nawiązuje obchodzony właśnie dzisiaj, w Objawienie Pańskie, Dzień Diecezjalnego Dzieła Misyjnego oraz Misyjny Dzień Dzieci.
Wiary nie można zatrzymać tylko dla siebie, trzeba dzielić się jej światłem. Chrystusa też nie można zatrzymać dla siebie. Trzeba Go głosić, bo On, żyjąc w Kościele, jest źródłem nadziei nie tylko dla Europy, ale także dla całego świata. „Poza Chrystusem nie ma zbawienia” – przypomniał nam Jan Paweł II na początku tego stulecia, powtarzając za św. Piotrem Apostołem: „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).
Stefania Łącka głosiła Chrystusa piórem i życiem! Była utalentowaną redaktorką „Złotej Nici”, miesięcznika wydawanego przez uczennice Seminarium Nauczycielskiego pod kierunkiem ks. Józefa Chrząszcza. Następnie pracowała w redakcji pisma diecezjalnego, noszącego tytuł „Nasza Sprawa”. Była odpowiedzialna za redagowanie dodatku dla dzieci, pt. „Króluj nam, Chryste!”.
Strona tytułowa czasopisma „Złota Nić” redagowanego przez Stefanię w Seminarium Nauczycielskim
Nieistniejący już ołtarz w kaplicy w kościele Księży Filipinów, gdzie gromadziła się Sodalicja Mariańska
„Sama bardzo religijna, praktykująca, swoją duchową postawą wywierała duży wpływ na koleżanki – wspomina Maria Kalicińska. – Była dla nas duchowym przewodnikiem. Brałyśmy z niej wzór i niejedna koleżanka o słabym podłożu duchowym, za jej przykładem wstępowała do Sodalicji Mariańskiej, którą to organizację prowadziła. Dzięki jej postawie moralnej i modlitwie ja sama stałam się lepszą, wyrozumialszą dla swojego otoczenia, częściej zwracającą swoje myśli do Pana Boga”.
Sodalicja Mariańska – rocznik Stefanii wraz z ks. Józefem Chrząszczem przed budynkiem Seminarium Nauczycielskiego: Stefania stoi z prawej strony ks. Chrząszcza
Umiłowani Siostry i Bracia!
„Przybyliśmy oddać Mu pokłon” – wyznali Mędrcy. Ale ten dar pokłonu trzech Mędrców, w jego potrójnym wymiarze, jest dziś udziałem także każdego z nas. Bo i my przybyliśmy dziś tu, do tej pięknej świątyni gręboszowskiej, właśnie po to, aby Jezusowi oddać pokłon. Czynimy to, jak co roku, razem ze świętymi Mędrcami, a w tym roku również ze Stefanią Łącką, którą dziś, w setną rocznicę jej urodzin, wspominamy, wydobywając z historii! Stefania Łącka, wasza rodaczka, a nasza diecezjanka, mimo upływu czasu, wszystkich urzeka pięknem swej osobowości i epifanijnym stylem życia, bo nosi na sobie wyraźny stygmat pokłonu trzech Mędrców!
Takie postaci Boża opatrzność powołuje w czasie przez siebie zaplanowanym, a następnie wywołuje z cienia przeszłości na świadectwo teraźniejszości i na rozświetlenie dróg przyszłości. Stefania Łącka już za swego ziemskiego życia była kimś z innego świata! Dlatego można powiedzieć, że „z takiej gliny jak Ona Bóg lepi świętych…”.
Umiłowani!
Po złożeniu darów Mędrcy „inną drogą udali się do ojczyzny”. Droga w języku biblijnym ma znaczenie nie tylko geograficzne, oznacza także sposób życia, postępowania. Życie Mędrców zmieniło się po spotkaniu z Chrystusem, stało się inne! Nasze życie też jest w stanie się zmienić, ale pod warunkiem, że będzie nam na tym zależeć, że będziemy szukać Jezusa, tak jak czynili to Mędrcy ze Wschodu i jak czyniła to bliska nam rodaczka Stefania Łącka: w modlitwie adoracyjnej, w pochyleniu się nad potrzebami drugiego człowieka i w głoszeniu Chrystusa całym swoim życiem. Amen.
Ks. Adam Kokoszka
Wprowadzenie
Spośród wybitnych osób, jakie wydała ziemia tarnowska, na szczególną uwagę zasługuje postać Stefanii Łąckiej. Niniejsze opracowanie jest próbą zwięzłego przedstawienia wszystkich etapów jej krótkiego, ale przepełnionego miłością i służbą życia. Była to osoba głęboko religijna, o niezłomnym charakterze, która poprzez życiowe świadectwo stała się wzorem godnym naśladowania.
Dotychczas znana była głównie z pobytu w obozie w Auschwitz, gdzie swoim ofiarnym podejściem do współwięźniarek, zwłaszcza chorych, zasłużyła sobie na określenie „Ziemskiego Anioła Stróża” i „Serca w pasiaku”. Zdobywając się na heroiczną postawę niesienia pomocy chorym, słabym fizycznie i załamanym psychicznie, uratowała wiele istnień ludzkich. Była nawet gotowa oddać życie za koleżankę z komanda. Swoim postępowaniem pokazała, jak zachować godność i człowieczeństwo w skrajnie nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego.