Dark Side - Laura Passer - ebook

Dark Side ebook

Passer Laura

4,4

Opis

Kiedy Livia poznaje w barze przystojnego Sawyera, myśli jedynie o dobrej zabawie i flircie. Nie wie jeszcze, że ten uroczy dżentelmen zgotuje jej piekło. Po kilku tańcach przeplatanych drinkami, budzi się niespodziewanie w zupełnie obcym miejscu, na dodatek będąc związaną. 

Jakie zamiary ma wobec niej Sawyer? Jak wielkie niebezpieczeństwo grozi Livii? 

Krótkie opowiadanie w stylu dark romance, idealne na jesienny wieczór.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 61

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (140 ocen)
90
20
25
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
maltal

Nie oderwiesz się od lektury

Super! Krótkie opowiadanie, na poczatku trochę mnie zbulwersowało, ale po chwili dałam się ponieść fikcji literackiej i przygryzałam wargę z zainteresowaniem 😁. Jestem pod wrażeniem, że ta krótka historia wpłynęła na moje emocje. To było wyzwalające - przyznać się przed sobą, że to mnie kręci🤭. Zakończenie zaskakujące i inspirujące. Może wykorzystam pomysł w swoim życiu 😁
10
Karolinagrzelak

Nie oderwiesz się od lektury

Czytacie czasem opowiadania?😊 Ja bardzo lubię, zwłaszcza kiedy nie mam zbyt dużo czasu, albo mam ochotę na jakiś przerywnik między innymi książkami. 😊 Laura Passer postanowiła zrobić czytelnikom niespodziankę i tak na Legimi pojawił się krótki tekst jej autorstwa, który będzie idealnym planem na zimny, jesienny wieczór.😊 Ja akurat przeczytałam "Dark side" w kolejce do lekarza, tak też można, tylko uważajcie, żeby jakaś miła starsza pani nie zaglądała Wam przez ramię, bo może się zdziwić.😆 W tekście poznajemy Livię, która spotyka w barze przystojnego Sawyera, a następnego dnia budzi się jako więzień w jego piwnicy. 😳 Jakie zamiary ma wobec niej Sawyer? Jak wielkie niebezpieczeństwo grozi Livii? Co się z nią ostatecznie stanie?🤔 Opowiadanie to forma, w której ciężko jest rozwinąć daną historię i zapoznać czytelnika ze wszystkimi szczegółami, więc byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się losy bohaterki. W pewnym momencie zostało 10 stron do końca, a ja nadal nie miałam pojęcia,...
10
charmancejoint

Nie oderwiesz się od lektury

Pierwsze opowiadanie jakie przeczytalam 10 stron do konca i sie zastanawialam o co chodzi, jaki bedzie final Czy glowna bohaterka wpadnie w syndrom sztokholmski czy jak Zakonczenie zaskakujace- kto by sie spodziewal
00
ElinaWa

Całkiem niezła

Ok
00
Kleosiaok

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo intensywna opowieść. Krótka Pełna emocji z zaskakującym finałem wow
00

Popularność




Laura Passer

dark side

WYDAWNICTWO DLACZEMU

www.dlaczemu.pl

Dyrektor wydawniczy: Natalia Wielogórska

Redaktor prowadzący: Natalia Wielogórska

Redakcja: Monika Fabiszak

Korekta językowa: Edyta Gadaj

Projekt okładki: Katarzyna Małecka

Skład i łamanie: Anna Nachowska | PracowniaKsiazki.pl

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Warszawa 2023

Wydanie I

ISBN e-book: 978-83-67852-22-7

Zapraszamy księgarnie i biblioteki do składania zamówień hurtowych z atrakcyjnymi rabatami.

Dodatkowe informacje dostępne pod adresem:

[email protected]

1

Sączyłam już drugiego drinka, a mężczyzny wciąż nie było. Zaczynało mnie to nudzić. Barman przyglądał mi się z zaciekawieniem. Zapewne sądził, iż zostałam wystawiona. Nie pomagało moje nerwowe rozglądanie się po sali i co rusz rzucane spojrzenie ku wejściu. Starałam się nie reagować na zaczepki już wstawionych facetów. Na każde „hej, mała, postawić ci drinka?” przewracałam wymownie oczami. Odchodzili więc ze słowem „suka” na ustach. I dobrze. Nie dla psa kiełbasa.

Zerknęłam w dół na swoją sukienkę. Czarna o dosyć prostym kroju. Ramiączka uwydatniały dekolt, za to luźny dół nie zdradzał za dużo. Do tego czarne szpilki, niezbyt wysokie, ale eleganckie. Bezpieczna kreacja na każdą okoliczność.

Kreacja, która chyba jednak na nic się nie zdała. Popatrzyłam kolejny raz na srebrny zegarek zapięty na nadgarstku, upewniając się, że nie miałam już na co czekać. Zastanawiałam się, czy wysłać facetowi SMS-a pełnego oburzenia jego zachowaniem, ale pewnie to by go nawet nie obeszło.

Dzisiejsi mężczyźni, dzisiejsze randkowanie… kurwa mać.

– Może wpadł pod pociąg? Albo potrąciło go auto? Przejechał rower? – Z boku usłyszałam głęboki głos i obróciłam głowę. Po mojej prawej stronie stał wysoki brunet, który patrzył na mnie z lekko przechyloną głową. Jego usta przeciął subtelny uśmiech. A może złośliwy?

– Słucham? – Na wszelki wypadek zaczęłam dosyć obcesowo. Nie chciałam zdradzać ani zainteresowania, ani dawać fałszywego znaku sympatii.

– Cóż… nie widzę innego sensownego powodu, dla którego jakiś facet mógłby cię wystawić. – Nie, to nie był złośliwy uśmiech, lecz zalotny. – Zapewne zaraz wejdzie tu przez drzwi, kuśtykając z nogą w gipsie i z bukietem róż na przeprosiny.

– Oryginalny tekst na podryw. – Przewróciłam oczami. – Mogłeś jeszcze dorzucić, że spadłam z nieba.

– Nie omieszkam zapamiętać i dziękuję za uznanie. – Niezrażony wyciągnął do mnie dłoń. – Sawyer.

Oj, długo stał z tak wyciągniętą ręką.

O co mu chodziło? O co tak naprawdę mu chodziło?

– Livia – przedstawiłam się. Nasze dłonie w końcu się spotkały. Miał mocny i stanowczy uścisk. Kiedy nachylił się w moją stronę, poczułam nieznane mi dotąd perfumy. Bardzo męskie, bardzo orzeźwiające, zapewne bardzo drogie. – Skąd pomysł, że na kogoś czekam? Może lubię przesiadywać sama w barze i popijać alkohol?

– Świetnie. – Klasnął w ręce i pstryknął na barmana. – Ja też. Jacka Danielsa z lodem – zwrócił się do niego, po czym spojrzał na moją szklankę. – I jeszcze raz to samo dla tej pani.

Dopiero teraz usiadł na wysokim hokerze. Rozpiął nonszalancko guzik marynarki, a ja ukradkiem zlustrowałam jego strój. Był zdecydowanie zbyt… biznesowy. Czarna marynarka, biała koszula, spodnie garniturowe i błyszczące buty do kompletu. Do tego złote spinki do mankietów, które mieniły się w bladym świetle.

– Zdajesz sobie sprawę, że to klub, a nie ekskluzywne przyjęcie? – Wskazałam nosem jego odzież.

Roześmiał się całkiem uroczo. Dopiero teraz skierował się w moją stronę, a światło padło mocniej na jego twarz. Przez skroń aż na policzek biegła długa cienka blizna. Nie pasowała do jego eleganckiego stylu, ale nie zamierzałam o nią pytać. Przynajmniej na razie.

– Właściwie to umówiłem się z klientem. Jest przejazdem w mieście, chciał zobaczyć, jak się tu bawimy.

Klientem? Okej, a więc był jakimś biznesmenem.

– Spotkanie się udało?

Odebraliśmy od barmana drinki.

– Na szczęście trwało krótko. – Przechylił swoją szklankę.

– Na szczęście? – Zmarszczyłam brwi.

– Nie mogłem się skupić. – Mechanicznie przesunął językiem po dolnej wardze. – Coś… a raczej ktoś ciągle mnie rozpraszał.

Przełknęłam ślinę. Facet był znacznie bardziej intrygujący niż ten, na którego czekałam. Jego ciemne oczy mnie przewiercały, nie dając ani chwili spokoju. Jego zapach mącił mi zmysły i wabił, a uśmiech kusił diabelsko.

– Zatańczymy? – Wyciągnął do mnie dłoń w zapraszającym geście. Zerknęłam na parkiet pełen ocierających się o siebie par. Seksowna piosenka była zbyt seksowna jak na pierwszy taniec z nieznajomym.

– No nie wiem… – zawahałam się. Najpierw drink, teraz taniec, potem pewnie pocałunki, a na koniec wylądujemy w jakimś hotelu. Hmmm, może i brzmiało całkiem kusząco, ale jednak dość… trywialnie.

– Nie gryzę…

– W porządku. – Złapałam jego dłoń bez większego entuzjazmu. Zapewne będzie to jedyne emocjonujące przeżycie tego wieczoru. Trudno…

Mężczyzna zaprowadził mnie na parkiet. Jak dotąd jego maniery były niezwykle wyszukane, a taniec tego nie zmącił. Złapał moją dłoń i przyciągnął blisko siebie. Drugą rękę położył gdzieś w dole moich pleców. Nie, nie za nisko. Kiedy zaczęliśmy się poruszać, nasze ciała instynktownie zbliżyły się do siebie. Krnąbrny uśmiech powoli pojawiał się na moich ustach. Byłam przekonana, że teraz przyciśnie mnie mocno, a po czasie wyczuję… Nic z tego, przez cały taniec, mimo bliskości, mimo seksownego bujania bioder, trzymał delikatny dystans. Dżentelmen?

Byłam już w zmysłowym nastroju. Alkohol lekko rozmiękczył moje kończyny, jego dwudniowy zarost co rusz drapał moją skroń, a zapach jego perfum uderzał w nozdrza. Delikatnie musnęłam nosem jego szyję. Niby przypadkiem, ale tak, żeby go zachęcić. Dalej nic. Nawet odniosłam wrażenie, że uśmiecha się z lekką kpiną.

W co pogrywał ten facet?

– Napijemy się jeszcze? – zapytał, kiedy wybrzmiały ostatnie takty piosenki.

– Jasne – odparłam bez przekonania. Może i chciał mnie poderwać, ale nie miał w sobie zbyt wiele wigoru.

Zamówił dla nas kolejne drinki.

– Zaraz wrócę, pójdę się odświeżyć – rzuciłam, zanim ponownie zaczęliśmy rozmowę. Skinął tylko głową, a ja udałam się do toalety. W lustrze umalowałam ponownie wargi krwistoczerwoną pomadką, która zdążyła zblednąć i poprawiłam sukienkę. Kilka minut później usiadłam przy dwuosobowym stoliku, naprzeciw Sawyera.

– Tu będzie nam wygodniej niż przy barze. – Uśmiechnął się. – Zatem… Livio, opowiedz mi coś o sobie.

Popatrzyłam na jego przystojną twarz. Serio? Będziemy się bawić w gadki szmatki? Prawie przewróciłam oczami. Wzięłam szklankę i wypiłam połowę drinka na raz.

– Okej, zatem… Sawyerze, co chcesz wiedzieć?

2

Obudził mnie ból głowy. Coś trzeszczało mi w czaszce, coś szumiało, jakbym stała pod cholernym wodospadem. Zdecydowanie za dużo alkoholu. Ile ja wypiłam?

Próbowałam podnieść powieki, ale były jak sklejone. Na stoliku powinnam mieć telefon. Chciałam wyciągnąć po omacku rękę i sprawdzić godzinę. Coś jednak mnie powstrzymało. Nie mogłam ruszyć rękoma.

– Co się dzieje? – powiedziałam na głos. Obie dłonie miałam związane. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo są odrętwiałe. Sen już zupełnie odszedł w zapomnienie. Próbując wyszarpać się z wiązania, otworzyłam szeroko oczy.

Ciemność. Okrywała mnie całkowita ciemność. Musiałam chwilę poczekać, aż oczy się do niej przyzwyczają. I wtedy uzmysłowiłam sobie, że to nie jest moja sypialnia. To nie jest mój dom. To nawet nie jest hotelowy pokój.

– Hej, jest tu ktoś? – rzuciłam w przestrzeń.

Na drugim końcu pomieszczenia coś się poruszyło. Wzdrygnęłam się, kiedy z mroku wyłoniła się postać.

– W końcu się obudziłaś. – Do moich uszu dobiegł męski głos.

Zamrugałam oczami, by dobrze mu się przyjrzeć.

– Rozwiąż mnie, do cholery! – Usiadłam nerwowo na łóżku. – Co ty wyprawiasz?!

– Nie krzycz, proszę. – Tym razem jego głos był znacznie chłodniejszy. W trzech krokach znalazł się tuż przed łóżkiem, na którego krawędzi teraz siedziałam. Złapał mnie za gardło i położył kciuk na ustach, jakby chciał mi je zamknąć. – Odświeżę ci pamięć, skarbie. Sawyer.

Popatrzyłam na niego wybałuszonymi oczami. Marynarka, koszula, brunet, blizna. Głęboki głos, zmysłowy zapach.

– Ale…

– Teraz ja mówię. – Mocniej zacisnął kciuk na moich ustach. – Od teraz, Livio, stałaś się moją własnością. Nie masz już domu, pracy. Nie masz chłopaka, męża, kochanka, dzieci czy rodziców. Nie masz psa ani kota. Kiedy bliscy zgłoszą twoje zaginięcie, policja dopiero po 48 godzinach zacznie cię szukać. Niestety… ty już rozpłynęłaś się w powietrzu.

– O czym ty, do cholery, mówisz? – Wyrwałam się z uścisku jego dłoni i krzyknęłam: – Wypuść mnie stąd!

Odgłos plaśnięcia głucho rozszedł się po pomieszczeniu. Moja głowa poleciała w bok, kiedy uderzył w policzek otwartą dłonią. Niezbyt mocno, niezbyt boleśnie. Ale jakże zaskakująco.

Leżałam na łóżku, biorąc duże hausty powietrza. Patrzyłam na niego przerażona. On nie żartował.

– Znowu to samo – westchnął, wznosząc głowę, jakby ze zniecierpliwieniem. Obszedł łóżko, złapał jakiś wiszący kabel i pstryknął. Pomieszczenie wypełniło się słabym światłem wiszącej lampki.

Rozejrzałam się wokół. Pokój, na oko 25-metrowy, nie miał ani jednego okna. Nie miał tapet, nie miał żyrandola, nie miał mebli ani telewizora. A ja leżałam na jakiejś starej rozłożonej wersalce. To nie był pokój, to była cholerna piwnica.

Mój wzrok powrócił do mężczyzny. Teraz widziałam jego twarz dokładniej. Nic nie zostało z tego czarującego dżentelmena z wczoraj. Ani błysk w oku, ani uśmiech, ani szarmanckość.

– Kim jesteś? – zapytałam, dotykając policzka wciąż związanymi rękami. Złapał za nie i przyciągnął do pozycji siedzącej. Sam wziął metalowe krzesło stojące pod ścianą i przysunął naprzeciw.

– Zaraz ci wszystko wyjaśnię, skarbie. – Założył sobie stopę na kolano, jakby przymierzał się do luźnej pogadanki. Dopiero teraz zauważyłam, że zniknęły wszystkie złote spinki, krawat i marynarka. Rozpięte miał też górne guziki koszuli, przez co nie pozostało za wiele z obrazu wczorajszego biznesmena. – Miałbym tylko maleńką prośbę zawczasu. Kiedy już ci wszystko wytłumaczę, proszę cię – nie wariuj. Nie krzycz, nie błagaj, nie rzucaj się szaleńczo. – Popatrzyłam na niego jak na wariata. O czym on, do cholery, mówił? – Oszczędzi nam to sporo czasu i energii. Jesteśmy na totalnym bezludziu, nikt cię nie usłyszy, drzwi są zamknięte, a żadne błagania nie pomogą. Przemoc też nie; chyba zdajesz sobie sprawę, że jestem od ciebie silniejszy, a wolałbym nie zrobić ci krzywdy. Zrozumiałaś?

– Mów – syknęłam. Niech po prostu już powie, co ma powiedzieć. Chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść.

– Otóż, moja droga Livio, właśnie stałaś się niebywale cennym nabytkiem w naszej kolekcji.

– Naszej? – szepnęłam, ale on od razu podniósł palec, jakby chciał mnie uciszyć.

– Widzisz… Świadczę wysokiej jakości usługi tylko dla ekstremalnie wymagających klientów.

Coś zaczynało świtać mi w głowie, a strach powoli ogarniał całe ciało.

– Jesteś niezwykle piękną kobietą – powiedział to, przechylając głowę. Nie zabrzmiało to jak komplement, raczej jak ostrzeżenie. – Bardzo piękną. Wielu zapłaciłoby miliony, żeby mieć taką kobietę dla siebie. – Zrobił pauzę. – I ktoś na pewno zapłaci.

Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki.

– Chcesz mnie sprzedać?! – krzyknęłam.

– Co ci powiedziałem przed chwilą? – Nachylił się, opierając łokcie na kolanach. – Żadnych krzyków. Zależy mi, by pobyt tutaj był dla ciebie przyjemnością. Im szybciej zaakceptujesz sytuację, tym lepiej dla ciebie.

– Przyjemnością? – wydukałam.

– „Sprzedać” brzmi bardzo tandetnie. – Zmarszczył nos. – Jakbyśmy mówili o jakimś bydle na targu dla okolicznego wieśniaka. Wiesz, kim są moi klienci, skarbie? – Popatrzył mi głęboko w oczy. – To ludzie z najwyższej półki, z pierwszych stron gazet. Ludzie, którzy mieszkają w pałacach, a na zakupy latają własnymi odrzutowcami.

To nie działo się naprawdę. Ten człowiek był chory.

– Mam zostać czyjąś niewolnicą? To chcesz mi powiedzieć, racząc mnie tymi pięknymi słówkami?

– Ktoś kto płaci grube miliony, byś była jego, na pewno nie uczyni z ciebie jakiejś niewolnicy.

– Tylko zwykłą kurwę – fuknęłam, a on znowu się wzdrygnął.

– Nie bądź taka melodramatyczna – odparł, po czym dodał chłodno. – Dziś ci to przeszkadza, a wczoraj byłaś w stanie oddać się obcemu facetowi poznanemu w barze. Za darmo.

Popatrzyłam na niego ze złością.

– Rodzina będzie mnie szukać. Zobaczysz, na pewno jakieś kamery uchwyciły cię w klubie. Nie ujdzie ci to na sucho – wyrzucałam z siebie szybko. – Wypuść mnie. Wypuść mnie, a obiecuję, że nie pójdę na policję.

Jego gromki śmiech wypełnił piwnicę. W półmroku błysnęły białe zęby, a w policzkach zauważyłam dołeczki. Śmiech, którym wczoraj mnie uwiódł, a na którego dźwięk dzisiaj dostawałam skrętu żołądka.

– To doprawdy urocze, moja droga, ale odpuść.

Wstał z krzesła i zrobił krok w stronę łóżka. Spojrzał na mnie z góry i przesunął leniwie kciukiem po mojej szczęce. Wzdrygnęłam się, ale tylko mocniej ścisnął moją brodę. Uśmiech zniknął z jego twarzy.

– Nikt nie będzie cię szukał i nikt cię nie znajdzie – powiedział spokojnie. – Myślisz, że nie wiem, kim jesteś, Livio? Myślisz, że jestem byle alfonsem, który werbuje dziwki do stania przy autostradzie?

Serce waliło mi jak młotem. Jego oczy robiły się coraz bardziej chmurne, coraz czarniejsze.