69,90 zł
Fascynująca opowieść o wynalezieniu rewolucyjnego leku
W tej książce o pieniądzach i nauce Nathan Vardi, doświadczony dziennikarz finansowy, pokazuje, że ryzyko wiążące się z wynalezieniem dwóch najbardziej skutecznych leków przeciwnowotworowych nie miało precedensu w historii Wall Street.
W branży biotechnologicznej, gdzie koncerny farmaceutyczne, rząd, fundusze hedgingowe i finansiści venture capital wykładali miliardy dolarów na finansowanie eksperymentalnych metod terapeutycznych, pojawia się molekuła mogąca zahamować rozwój raka, a ludzi, którzy ją wynaleźli, uczynić niewyobrażalnie zamożnymi. W Krwawych pieniądzach przyglądamy się z bliska niewielkiej grupie osób pracujących w kalifornijskim start-upie biotechnologicznym, które wynalazły jedną z tych rzadkich cząsteczek. Okazuje się, że związek ten, znany pod nazwą inhibitora BTK, jest skuteczny w walce z wyjątkowo zjadliwą odmianą białaczki. Kiedy pacjenci, którym podano preparat, zaczynają wstawać ze szpitalnych łóżek, badacze wiedzą, że natrafili na coś nadzwyczajnego.
Tak rozpoczyna się pełna dramatycznych zwrotów akcji historia, której bohaterowie będą starali się odnaleźć drogę w labiryncie korporacyjnych intryg i podwójnych standardów moralnych. Vardi pokazuje, co zapoczątkowało wysyp biotechnologicznych start-upów. Opisuje naukowców, lekarzy i wynalazców gotowych zaryzykować wszystko dla stworzenia nowych leków ratujących życie, ale nie zapomina też o pacjentach, dla których stawką jest przeżycie. Przeczytaj i dowiedz się, dlaczego tak trudno wprowadzić na rynek nowe farmaceutyki, czemu koszty kuracji są takie wysokie i jak to się dzieje, że przyszłość medycyny kształtują nastawieni na zysk ludzie zarządzający funduszami venture capital.
„Nathan Vardi napisał porywającą historię o niezachwianej determinacji i nadzwyczajnym wysiłku, jakich wymaga dostarczenie pacjentom prawdziwie przełomowego leku. W książce niezwykle szczegółowo przedstawiono skomplikowane relacje łączące świat naukowy, branżę biotechnologiczną, inwestorów i regulatorów, na których styku powstaje innowacja w medycynie”.
– Albert Bourla, dyrektor generalny Pfizera
„Opowiedziana przez Nathana Vardiego historia drogi, jaką pokonuje eksperymentalny farmaceutyk – od chwili opracowania molekuły w laboratorium po moment, gdy gotowy produkt leczniczy trafia na półkę w aptece – to istna jazda bez trzymanki. Krwawe pieniądze to wciągająca lektura, pełna barwnych postaci i intryg. Ze swadą rasowego dziennikarza Vardi kreśli porywającą historię z branży biotechnologicznej i przenosi czytelnika do biur biotechnologicznych start-upów, gdzie trwa bezpardonowa walka o najwyższą ze stawek – zwłaszcza dla pacjentów”.
– CHARLES GRAEBER, autor bestsellerów „New York Timesa” pt. Dobry opiekun. Prawdziwa historia o medycynie, szaleństwie i morderstwach oraz Przełomowa terapia. Immunoterapia kontra nowotwory
Nathan Vardi – redaktor zarządzający serwisu internetowego MarketWatch, były starszy redaktor „Forbesa”. W swoim pisarstwie skupia się na dużych inwestorach, funduszach hedgingowych, spółkach private equity i relacjach między Wall Street i branżą biofarmaceutyczną. Mieszka w Edgemont, w stanie Nowy Jork.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 396
Tytuł oryginalny: For Blood and Money: Billionaires, Biotech, and the Quest for a Blockbuster Drug
Wydawca prowadzący: Justyna Malatyńska
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski | tlumacz-z-krakowa.pl
Redakcja: Ilona Kisiel
Korekta: Maria Żołcińska
Projekt okładki: Katarzyna Konior | studio.bluemango.pl
Skład: Amadeusz Targoński | targonski.pl
Opracowanie e-wydania:
Konsultacja poprawności terminologii medycznej, w tym hematologicznej i onkologicznej: Małgorzata Kuliszkiewicz-Janus, hematolog, prof. dr hab. nauk medycznych Jacek Kwiatkowski, hematolog, dr nauk medycznych
Copyright © 2023 by Nathan Vardi
All rights reserved
Copyright © 2023 for this Polish edition Poltext Sp. z o.o.
All rights reserved..
Copyright © 2023 for this Polish translation by Poltext Sp. z o.o.
All rights reserved.
Warszawa 2023
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione. Wykonywanie kopii metodą elektroniczną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym, optycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Niniejsza publikacja została elektronicznie zabezpieczona przed nieautoryzowanym kopiowaniem, dystrybucją i użytkowaniem. Usuwanie, omijanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Poltext Sp. z o.o.
wydawnictwoprzeswity.pl
ISBN 978-83-8175-510-8 (format epub)
ISBN 978-83-8175-511-5 (format mobi)
Dedykuję wszystkim pacjentom
zgłaszającym się do udziału
w badaniach klinicznych
Ahmed Hamdy siedział w samochodzie ze wzrokiem utkwionym w szyldzie sklepu Fry’s Electronics. Nie wiedział, od jak dawna tu tkwi, ale miał wrażenie, że spędził tu już całą wieczność. Sparaliżowany przez szok, bezskutecznie starał się ogarnąć rozumem to, co właśnie się stało. Został przez szefa wyrzucony z pracy, i to bez żadnego uprzedzenia.
Z miejsca, w którym zaparkował, widział siedzibę firmy, której jeszcze przed chwilą był częścią. Został poproszony o niezwłoczne opuszczenie budynku, a w drodze do samochodu eskortowała go kierowniczka działu kadr. Kobieta zaczekała, aż zwolniony pracownik odjedzie z firmowego parkingu. Jeszcze tego ranka Ahmed Hamdy był dyrektorem do spraw medycznych prężnie rozwijającego się przedsiębiorstwa biotechnologicznego. Osoby zatrudniane przez firmę odznaczały się entuzjazmem, który cechuje ludzi, których można spotkać jedynie w Dolinie Krzemowej – wierzących w to, że są w stanie zmienić świat. Przez ostatnie dwa lata Hamdy bez reszty był skupiony na rozwoju firmy i grał w niej pierwsze skrzypce. A teraz nagle poczuł się jak intruz, bez mała przestępca. Nie miał pojęcia, co ze sobą począć.
Szok był tak potężny, że zdołał jedynie dojechać na obszerny parking pod sklep usytuowany zaledwie 150 metrów od jego dotychczasowego miejsca pracy. Fry’s Electronics rozpoczął działalność właśnie tutaj, w kalifornijskim mieście Sunnyvale, i wkrótce dorobił się kultowego statusu w Dolinie Krzemowej. Był niczym sklep z zabawkami dla pasjonatów nowinek technologicznych, w którym młodzi wizjonerzy kupowali swoje pierwsze komputery osobiste, mogli emocjonować się mocą procesorów i ruterami. Stał się symbolem optymizmu, jakim promieniowała północna Kalifornia. Optymizmu, który teraz – jak uświadomił sobie Hamdy – szybko wyparowywał mu z głowy.
Już siedząc w samochodzie, zaczął rozmyślać o pieniądzach. Jego sytuacja finansowa drastycznie się pogorszy. Będzie zmuszony sprzedać należące do niego akcje firmy. Zastanawiał się też nad rodziną. Nie miał bladego pojęcia, jak zakomunikować najbliższym o tym, co się stało. Dopiero po jakimś czasie jego myśli podążyły ku lekowi, nad którym pracował. I dopiero wtedy z całą mocą doznał poczucia straty.
Na terenie sąsiadującego z Fry’s Electronics parku biznesu, w którym do dzisiaj pracował Hamdy, swoją siedzibę miało przedsiębiorstwo Pharmacyclics. Maleńka firma biotechnologiczna, o której wiedziało niewielu. Ci, którzy dowiedzieli się o jej istnieniu pocztą pantoflową, domyślali się, że to dość osobliwe miejsce pracy. Firma skupiała się na opracowywaniu eksperymentalnego leku na białaczkę. Prace były na wczesnym etapie. Badaczy czekała jeszcze długa droga, zanim nowy lek mógł być zatwierdzony, a o Pharmacyclics zrobi się głośno. Ale Ahmed Hamdy wierzył, że odniosą sukces. Był absolutnie przekonany, że ten lek na raka będzie czymś wyjątkowym, że okaże się naprawdę skuteczny w walce z chorobą i przyniesie prawdziwy przełom. Będzie ratował życie. A przy okazji uczyni go, Ahmeda Hamdy’ego, bogatym człowiekiem. I nagle, w jednej chwili, został ograbiony ze wszystkich tych marzeń. Zdawał sobie sprawę, że taka okazja trafia się tylko raz w życiu. Doświadczał teraz istnej burzy uczuć – użalał się nad sobą, czuł się przygnębiony, ale też przestraszony i wściekły. Był maj 2011 r. Rankiem Hamdy był przeświadczony, że znajduje się na pierwszej linii wojny wytoczonej chorobie nowotworowej. Po degradacji nie był nawet żołnierzem rezerwy.
Oczywiście rozumiał, że poszukiwanie leków na raka to w gruncie rzeczy loteria. Większość badaczy w tej dziedzinie poruszała się po omacku. Od czas do czasu na skutek splotu różnorakich czynników – między innymi szczęścia – odkrywano nową kurację. Była to gra, w której prawdopodobieństwo zwycięstwa było nader znikome. Ogromna większość nowych leków na raka okazywała się nieskuteczna na etapie badań klinicznych.
Jednakże Hamdy przeczuwał, że wykorzystanie nowych technologii i podejść badawczych wkrótce zaowocuje rewolucją w dziedzinie biotechnologii, a opracowany przez Pharmacyclics lek na raka będzie częścią nadchodzącej złotej epoki w medycynie. Ściśle rzecz biorąc, zaobserwował, że podanie rzeczonego leku wywołało nieznaczną odpowiedź u pacjentów zmagających się z najczęstszą postacią białaczki u dorosłych. Substancją czynną tworzonego specyfiku była niewielka cząsteczka określana jako inhibitor kinazy tyrozynowej Brutona (BTK – Bruton’s tyrosine kinase). Molekuła ta przenikała do wnętrza komórek nowotworowych i blokowała enzym, który zdaniem Hamdy’ego odpowiedzialny był za ich namnażanie i utrzymywanie przy życiu. Wprawdzie zaobserwowany sygnał był słaby, ale Hamdy nie potrzebował dalszych zachęt.
Lek ten nie został wynaleziony w ostatnim czasie. Na pewien czas prace nad nim wstrzymano, a inhibitor BTK leżał zapomniany na dnie próbówki, gdzie powołano go do istnienia. To zresztą los wielu świetnie rokujących kuracji, które grzęzną na jednym z etapów długiego procesu opracowywania nowego leku przez firmy farmaceutyczne i czekają, aż ktoś odkryje je na nowo niczym zakopany skarb. Nierzadko zdarzało się, że pomimo wprowadzania wielu innowacyjnych rozwiązań potencjalnie skuteczne farmaceutyki przepadały na wiele lat w laboratoriach wielkich koncernów, którym przerost biurokratycznych procedur uniemożliwiał identyfikację i dalszą obróbkę tych mikroskopijnych klejnotów. Wszystkie one czekały na swojego znalazcę, który poświęci im uwagę, a potem wyłoży środki na dalsze badania. To zresztą spełnienie marzeń wszystkich badaczy działających na tym polu. Wystarczy wizja i pieniądze. I to właśnie w ten sposób Pharmacyclics, niemal przez przypadek, natknęło się na inhibitor BTK.
Jeśli chodzi o pieniądze, to owszem, znalazły się, aczkolwiek za nimi ciągnęły się zobowiązania. Złość Hamdy’ego stopniowo zaczęła się skupiać na konkretnym człowieku, który pociągał za sznurki.
W 1997 r. w finałowym meczu rozgrywek ligi NFL New England Patriots i ich gwiazdor Drew Bledsoe zmierzyli się z drużyną Green Bay Packers, prowadzoną przez Bretta Favre. Była niedziela, a Super Bowl przyciągnął przed telewizory większość Amerykanów. Spotkanie rozgrywano w Nowym Orleanie, tymczasem mniej więcej godzinę jazdy od miasta rozegrał się finał rodzinnej tragedii.
Demian Duggan, dwudziestosześciolatek, spojrzał ze szpitalnego łóżka na ojca i oświadczył, że jest gotowy umrzeć.
– Czuję, że zostało mi niewiele czasu – mówił Demian. – Wystarczy, że przestanę walczyć.
Robert Duggan popatrzył na jedynaka.
– Możesz to zrobić, jeśli chcesz. Jestem przy tobie.
Pochodzący z południowej Kalifornii Demian wiódł intensywne życie. Jako student Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara (UCSB) należał do reprezentacji pływackiej uczelni, specjalizując się w stylu dowolnym. Pokój w akademiku dzielił z Chorwatem pływającym stylem grzbietowym. Mężczyźni szybko się zaprzyjaźnili i letnie wakacje spędzili na wojażach po Chorwacji, która niedawno odzyskała państwowość po rozpadzie komunistycznej Jugosławii. Po powrocie z Europy Demian oświadczył ojcu, że rzuca studia i zakłada w Chorwacji firmę montującą billboardy. Postkomunistyczną rzeczywistość oglądał przez typowe dla Amerykanów różowe okulary. Marzył, że powtórzy sukces Teda Turnera i stworzy na Starym Kontynencie nowe imperium medialne.
– Chorwacja jest w trakcie przemian ustrojowych. Wkrótce odkryją, że nowy świat stoi promocją i reklamą. Będą potrzebować czegoś na wzór Madison Avenue – emocjonował się Damien w rozmowie z ojcem. – Tam nie ma nic takiego.
Ojcu brakowało argumentów. Sam rzucił studia na UCSB, by zająć się biznesem, i odniósł olbrzymi sukces. Postawił tylko jeden warunek. Syn przeprowadzi się do Los Angeles, zapisze się na studia w World Institute of Scientology Enterprises i przyswoi sobie wykładane tam zasady prowadzenia biznesu L. Rona Hubbarda, pisarza science fiction i założyciela Kościoła scjentologicznego. Własne sukcesy na polu zawodowym Duggan tłumaczył stosowaniem się do owych reguł.
Po zaliczeniu semestru Demian wyemigrował do Chorwacji, założył firmę reklamową produkującą billboardy. Środki na inwestycję wyłożył jego ojciec. Metropolis Media odniosło sukces, stawiając 10 tysięcy dwustronnych billboardów na terenie postkomunistycznych Chorwacji, Słowenii, Serbii, Bośni i Hercegowiny oraz Macedonii. Demian zakochał się w Chorwatce, wkrótce para się pobrała, a rodzina żony pomogła rozruszać interes.
Niestety, w mózgu młodego mężczyzny rozwijał się nowotwór. Kiedy Demian wrócił do południowej Kalifornii, guz był już wielkości kciuka. Diagnoza była druzgocąca – glejak, nowotwór złośliwy mózgu, z medianą przeżycia szacowaną na[1] 15 miesięcy, o ile pacjent podda się operacji i chemioterapii.
Duggan załatwił synowi operację w Santa Barbara Cottage Hospital. Plan był prosty – lekarze mieli usunąć możliwie jak największą część guza. Jednak gdy przyszło do kolejnego etapu leczenia – chemio- i radioterapii – Duggan i Demian mieli wątpliwości. Duggan widział, jak stan chorujących na nowotwory krewnych i znajomych pogarszał się po podaniu niezwykle obciążającej dla organizmu chemioterapii. Doświadczenia te uczyniły z niego zagorzałego przeciwnika chemioterapii. Ojciec po prostu nie wierzył, że metoda ta pomoże synowi.
Nawiązał kontakt z mężczyzną z Luizjany, który proponował niekonwencjonalne leczenie mieszanką proteinową, której skład opracował samodzielnie, znacznie różniąca się od leków przepisywanych przez lekarzy medycyny opartej na badaniach naukowych. Po rozpoczęciu leczenia stan Demiana poprawił się na tyle, że mógł znów udać się do Chorwacji. Wkrótce jednak zarzucił czasochłonną kurację. Nowotwór zaatakował ponownie i ostatecznie Demian powrócił do USA.
Ojciec uważał, że alternatywna metoda leczenia przynosiła dobre skutki, zanim Damien przestał ją stosować. Zabrał więc syna do Baton Rouge w stanie Luizjana, aby spróbować ponownie. Jednak dość szybko konieczna okazała się hospitalizacja.
W szpitalu Duggan nadal aplikował synowi proteinową miksturę i czuwał przy nim nocami. W ciągu dnia zastępowała go żona Patricia.
W dniu, gdy drużyna Green Bay Packers zwyciężyła w Super Bowl, Demian wyznał ojcu, że jest duchowo przygotowany na śmierć, ponieważ wie, że jest czymś więcej niż tylko ciałem. Wyznawcy scjentologii wierzą[2], że drogą wiodącą do oświecenia jest podejście naukowe. Wyznanie Demiana było zgodne z podstawowym dogmatem scjentologii, że istota ludzka jest nieśmiertelna i nie można jej sprowadzać tylko do ciała.
– Jestem istotą duchową, znacznie doskonalszą od zawodnego ciała – oświadczył syn.
Chciał, aby po jego śmierci ojciec podjął określone działania. Przede wszystkim Duggan miał adoptować dzieci. Demian liczył, że poprzez nie będzie żył nadal.
Umarł tej nocy na oczach ojca. Zdruzgotany Duggan udał się potem do duchowego ośrodka Kościoła scjentologicznego w Clearwater na Florydzie, gdzie otrzymał wsparcie, na które liczył. Pogodził się tam ze śmiercią ukochanego syna.
Przeżyłem z nim dwadzieścia sześć cudownych lat. Demian nadal jest gdzieś tutaj. Pragnie wrócić – przekonywał się w myślach. – Zamiast siedzieć bezczynnie i zalewać się łzami, powinienem zająć się życiem i postępować zgodnie z instrukcjami syna. I właśnie na tym się skupię.
***
Robert W. Duggan (nazywany przez wszystkich Bob) nie miał zadatków na dyrektora firmy biotechnologicznej. Nie odebrał stosownego wykształcenia, jego doświadczenie w branży biofarmaceutycznej, poddanej wyjątkowo surowym regulacjom, było zerowe. U steru przedsiębiorstw w tym sektorze najczęściej zasiadali szpakowaci panowie, zazwyczaj z wykształceniem medycznym lub mogący się poszczycić wyższymi stopniami naukowymi, którzy poświęcili całe dziesięciolecia, by mozolnie piąć się po szczeblach korporacyjnej i akademickiej kariery. Tymczasem Duggan nie miał nawet dyplomu ukończenia wyższej uczelni.
Na jego korzyść przemawiało co innego. W wieku 52 lat znany był z tego, że miał świetną rękę do interesów, o czym świadczyły jego wcześniejsze biznesy, oraz ponadprzeciętną wiarę we własne siły. Był przekonany, że może osiągnąć sukces na dowolnym polu, na którym zechce spróbować swoich sił.
Dorastał między San Jose w stanie Kalifornia a San Francisco, czyli w regionie zwanym Doliną Krzemową. Na początku lat 50. XX w., gdy Duggan uczęszczał do szkoły katolickiej, hrabstwo Santa Clara miało w przeważającej mierze charakter rolniczy, a dominującymi elementami pejzażu były wszechobecne sady i zakłady przetwórstwa owoców. Ale ta epoka powoli odchodziła w przeszłość. Ojciec Duggana, katolik, z pochodzenia Irlandczyk, pracował w Westinghouse Electric Corporation jako inżynier przemysłowy, zarabiając 800 dolarów miesięcznie. Jego matka była pielęgniarką. Rodzice z pięciorgiem dzieci mieszkali w skromnym domku w San Jose, tuż przy granicy administracyjnej hrabstwa Santa Clara.
W dzieciństwie Dugganowi lepiej powodziło się na boisku niż w szkole. Wprawdzie był obdarzony fotograficzną pamięcią i znakomicie liczył, ale oceny miał najwyżej bardzo dobre, nigdy celujące. Skoncentrowanie się na nauce przychodziło mu z trudem, frustrację i nadmiar energii wyładowywał w sporcie. Podobnie jak wielu jego rówieśników nauczył się czytać, przeglądając dział sportowy w gazetach.
W trakcie nauki w liceum św. Franciszka w Mountain View zakwalifikował się do drużyny koszykówki. Co prawda rodzicom starczało do pierwszego, ale na wszystkie dodatkowe wydatki chłopak musiał zarobić samodzielnie. Zajął się koszeniem trawników i sprzedażą moreli i wkrótce zaoszczędził dość pieniędzy, by zamówić deskę surfingową z katalogu domu towarowego Sears Roebuck. Odtąd z wielkim upodobaniem zabierał ją na plaże w pobliżu Santa Cruz.
Uniwersytet Kalifornijski, którego kampus usytuowany był kilka kroków od oceanu, wydawał się idealną uczelnią dla Duggana. Naukę rozpoczął w 1962 r. na kierunku ekonomia biznesu, ponieważ już wtedy wiedział, że chce działać na tym polu. Studiowanie okazało się jednak frustrującym doświadczeniem. Chłopak nudził się na zajęciach, przekazywana tam wiedza wydawała mu się zbyt teoretyczna. Jego zamiłowanie do żartów dało o sobie znać, gdy odpowiadając na testowe pytania na temat krzywej Lorenza, opisał krągłości ówczesnej seksbomby Sophii Loren. Znacznie bardziej od nauki interesował go surfing, gra w koszykówkę i badmintona i szeroko rozumiana dobra zabawa. Wkrótce zaczął spotykać się z Patricią „Trish” Hagerty, swoją przyszłą żoną. Generalnie uwielbiał życie studenckie, tyle że tylko to, które toczyło się poza salami wykładowymi.
Na zajęciach naukowych nie mógł się odnaleźć aż do trzeciego roku studiów, gdy zapisał się na kurs z finansów przedsiębiorstwa prowadzony przez Herberta C. Kaya. Lubiany przez studentów wykładowca szybko złapał kontakt z nowym uczniem i zaraził go swoim entuzjazmem do analizy inwestowania w akcje. Dopiero przy Kayu Duggan miał wrażenie, że nareszcie przyswaja sobie praktyczną wiedzę, w przeciwieństwie do abstrakcyjnych konceptów przekazywanych na pozostałych zajęciach. Wskazówki Kaya dotyczące finansów mogły mu pomóc odnieść sukces w realnym świecie. I nagle Duggan odkrył, że już wie, jaki jest jego cel w życiu.
Był tylko jeden problem. Lata studiów upłynęły mu w cieniu wojny w Wietnamie. Młody mężczyzna nie chciał w niej walczyć. Wprawdzie w 1966 r. kontynuowanie nauki pozwalało uniknąć poboru, ale jego studia zbliżały się do końca, a przeciętne oceny nie upoważniały do podjęcia kursów podyplomowych. Aby nie zostać skazanym na przymusową wycieczkę do Azji Południowo-Wschodniej, Duggan posłużył się fortelem – na ostatnim roku rzucił studia.
Niektóre komisje poborowe, idąc na rękę studentom, którzy nie zdążyli jeszcze ukończyć studiów, dawały im dodatkowy czas na zdobycie dyplomu, zanim pójdą w kamasze. Po porzuceniu UCSB Duggan złożył papiery na Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles. Ryzykowny ruch opłacił się – student zyskał odroczenie służby wojskowej na dwa lata. A kiedy w 1968 r. wojskowa komisja uzupełnień przypomniała sobie o nim znowu, Duggan był już żonaty i niedawno urodziła mu się córka, co skutecznie chroniło go przed poborem i pozwalało zostać w Los Angeles.
W trakcie studiów na UCLA dorabiał na boku, spekulując na giełdzie. Dogadał się z Kayem i zaczęli działać wspólnie. Skupili się na akcjach niedużych przedsiębiorstw, wprowadzanych na giełdę poprzez IPO (ang. initial public offering – pierwsza oferta publiczna). Wkrótce ich uwagę przykuła pewna prawidłowość – bankierzy często oferowali IPO po obniżonej cenie, aby przypodobać się nabywcom. Za namową Kaya Duggan przeprowadzał dokładne badania i odwiedzał siedziby firm, w których akcje zamierzali zainwestować.
Do jego najbardziej udanych ruchów giełdowych należał zakup papierów wartościowych sieci restauracji Ponderosa Steak House. Decyzję o inwestycji podjął po wizycie w siedzibie przedsiębiorstwa w Dayton w stanie Ohio, gdy na własne oczy zobaczył, jak klienci, nie zważając na późną porę i sypiący śnieg, czekają w kolejce, aż zwolni się stolik w jednym z lokali firmy. „O rany, to naprawdę dobrze wróży” – pomyślał. Wkrótce akcje firmy wystrzeliły. Zyski z zakupu Duggan zainwestował i po dwóch latach mógł pochwalić się zyskiem około 500 tysięcy dolarów (co stanowiło równowartość 3,4 miliona dolarów w 2022 r.). Jak się okazało, bez dyplomu ukończenia studiów wyższych też można sobie poradzić w świecie.
Wczesne lata 70. to złota epoka dla państwa Dugganów. Zamieszkali w ekskluzywnej dzielnicy Topanga Beach, skąd Bob miał niedaleko do biura w Santa Monica. Wieczory spędzał na plaży, rzucając frisbee albo grając w bejsbol. Szczupły i wysportowany, z czarną czupryną, brał nawet udział w maratonach. Częstymi gośćmi w ich domu byli siostra Patricii, Nancy Hagerty, i jej mąż, Daniel Patterson, zawodowy siatkarz i olimpijczyk reprezentujący USA. Duggan i Patterson bardzo się zaprzyjaźnili. W końcu Bob wiódł swoje wymarzone życie.
W 1971 r. urodził się Demian. Duggan za kwotę 50 tysięcy dolarów nabył wtedy 50 procent udziałów w Sunset Designs, nowo powstałej firmie rękodzielniczej tworzącej makramy. Wkrótce firma skupiła się na produkcji zestawów do haftowania Jiffy Stitchery. Pomysł ten podsunęła Dugganowi lektura artykułu prasowego poświęconego inicjatywie Federalnej Komisji Handlu, która w 1972 r. oskarżyła cztery największe amerykańskie przedsiębiorstwa produkujące płatki śniadaniowe o praktyki monopolowe. Ralph Nader[3], działacz walczący o prawa konsumenta, określił to wydarzenie jako „jedną z najważniejszych w ostatniej dekadzie inicjatyw zmierzających do egzekwowania prawa antymonopolowego”.
Bob z tej historii wyciągnął zgoła inny wniosek. W jego ocenie to firmy produkujące płatki śniadaniowe zasługiwały na szacunek: „Przecież celem prowadzenia każdej działalności jest właśnie osiągnięcie pozycji monopolisty. Czyż nie na tym polega główna wygrana?”.
Dokładnie zapoznał się z treścią urzędowej skargi. Wynikało z niej, że Kellogg Company[4] oraz General Mills stosowały nieuczciwe praktyki rynkowe, wprowadzając do obrotu na przykład podobne produkty albo anektując dla siebie najbardziej atrakcyjną przestrzeń wystawową w celu wyeliminowania konkurencji. To, co w oczach urzędników wymagało pozwu wobec dwóch gigantów na rynku spożywczym, Duggan traktował jako wzór dla Sunset Designs. W rozmowie z partnerami postawił sprawę jasno:
– Panowie, musimy robić dokładnie to, co oni.
Wkrótce jego firma zamiast 3 zestawów do haftowania Jiffy Stitchery Kits miała w ofercie 33. Firma Sunset Designs zdominowała rynek i kilka lat później została sprzedana za 15 milionów dolarów.
***
Po tym sukcesie Duggan nie spoczął na laurach. Osoby, które rozmawiały z nim w latach 70., mogły odnieść wrażenie, że skacze z tematu na temat. Wciąż wpadał na nowe pomysły niczym magik wyciągający kolejne króliki z kapelusza, a jego rozmówcy czasami nie do końca byli pewni, jakiej właściwie kwestii dotyczy dyskusja. W 1974 r. na skutek krachu na giełdzie Duggan stracił około 80 procent kapitału. Po tym incydencie przyszedł okres wątpienia we własne możliwości. Z pomocą przyszło Los Angeles i tamtejsze środowisko kontrkulturowe. Zarówno Bob, jak i jego żona Patricia, artystka, szybko przekonali się do krzewionych przez nie idei samorozwoju. Duggan uczęszczał na wykłady Wernera Erharda EST (Erhard Seminars Training – Trening Metodą Erharda) i był pod wielkim wrażeniem jego nauk. Jakiś czas później zetknął się z pismami L. Rona Hubbarda.
W pierwszej kolejności zapoznał się z tekstami Hubbarda na temat zarządzania przedsiębiorstwem i uznał je za ciekawe. Sięgnął również po jego bestseller Dianetics: The Modern Science of Mental Health[I]. Największe wrażenie zrobił na nim jednak wykład Hubbarda na temat technik uczenia się. Autor dowodził, że szybkie czytanie i uczenie się na pamięć to ślepe uliczki. Duggan, który kiepsko radził sobie w szkole i miał problemy z koncentracją, mógł tylko przyklasnąć takim tezom. Metoda nauki Hubbarda obiecywała każdemu możliwość przyswojenia sobie dowolnego materiału. Bob wziął sobie do serca zalecenie autora, by wszelkie skomplikowane idee rozbijać na pojęcia cząstkowe i często sprawdzać w słowniku znaczenie poszczególnych słów. Nabrał wówczas zwyczaju pracy ze słownikami, przekonany, że błędne zrozumienie pojedynczego słowa może skutkować katastrofą. W owym czasie często przywoływał definicje i etymologie słów, które akurat padły w rozmowie.
Największą sensacją okazał się dla niego artykuł, który ukazał się w 1980 r. na łamach „National Enquirer”. Na temat samego tabloidu Duggan zwykł mawiać: „Każdy czyta, tyle że nikt się do tego nie przyznaje”. Artykuł poświęcony był Alfredowi Barriosowi[5], psychologowi z Los Angeles, który nauczał metody samourzeczywistnienia (self-actualization), a oprócz tego stosował hipnozę do leczenia[6] nowotworów. Barrios wyróżnił 24 cechy charakteru wspólne dla geniuszy i dowodził, że rozwinięcie u siebie tego rodzaju właściwości umożliwi każdemu – niezależnie od wykształcenia i doświadczenia – funkcjonowanie na poziomie geniusza. Hubbard życzył sobie, aby wszyscy członkowie Kościoła zapoznali się z listą cech wyszczególnionych przez Barriosa, i z jego polecenia artykuł został przedrukowany[7] na wewnętrzny użytek organizacji. Jeden z członków Kościoła polecił artykuł Dugganowi. Ludziom poszukującym wielkości Barrios zalecał ciężką pracę, odważne dokonywanie czynów uważanych powszechnie za niemożliwe, ciągłe gromadzenie informacji i wystrzeganie się zwątpienia.
Wkrótce Duggan wpadł na pomysł, że otworzy nowy biznes do spółki ze swoim szwagrem.
– Danny, musimy coś zrobić – oświadczył w rozmowie ze szwagrem, olimpijczykiem Danem Pattersonem.
Postanowili, że wykupią licencję franczyzową Hot Dog on a Stick. Szybko uruchomili stoisko w pasażu handlowym na świeżym powietrzu Marina Pacifica w Long Beach. Pewnego dnia Duggan, wyraźnie poruszony, przybiegł do Dana.
– Nie uwierzysz, co właśnie zobaczyłem w Fox Hills Mall! – zawołał. – Ludzie ustawiają się w kolejce, żeby kupić ciastka!
Panowie wykazali się świetnym refleksem i niemal natychmiast skupili się na handlu łakociami.
Ze szwagierką, Nancy Hagerty, Bob opracował przepis, dzięki któremu ciastka dłużej zachowywały miękkość. Porzucili stoisko z hot-dogami, całą uwagę skupiając na nowym sklepie, któremu nadali nazwę Cookie Munchers Paradise. Z inicjatywy Duggana obowiązywała jedna zasada: żadnej kawy. Nie cierpiał jej. Z właściwym dla siebie rozmachem planował uruchomienie 36 sklepów w ciągu 36 miesięcy. Jego udział nie ograniczał się do finansowania przedsięwzięcia, ale często sam zakładał fartuch i stawał za ladą.
– Kiedy ludzie spróbują tych cholernych ciasteczek z kawałkami czekolady, będą chcieli więcej – mawiał.
Miał w zwyczaju wychodzić przed sklep z tacą pełną ciastek i częstować przechodniów, namawiając, by skusili się na zakup. Jako człowiek z natury towarzyski łatwo nawiązywał kontakty, a jego ponadprzeciętny entuzjazm bywał zaraźliwy.
W ciągu trzech pierwszych lat działalności Duggan i Patterson nie zdołali wprawdzie zrealizować nad wyraz ambitnego planu początkowego, ale wynik i tak był niezły – sieć liczyła 16 sklepów. Duggan zaproponował wtedy poszerzenie menu między innymi o kanapki i zmianę nazwy na Paradise Bakery. Kierował się prostym rachunkiem – działające w pasażach i galeriach handlowych piekarnie płaciły niższy czynsz niż cukiernie, które stały się w ostatnich latach popularne. Patterson nie wierzył własnym oczom, jak bardzo zmiana nazwy poprawiła zyskowność sieci. Wkrótce znalazł się nabywca zainteresowany Paradise Bakery i panowie sprzedali swoje dziecko Chart House Enterprise za sześć milionów dolarów.
Niedługo potem Nancy Hagerty rozwiodła się z Pattersonem i zajęła się hurtową produkcją podobnie smakujących mięciutkich ciasteczek, które sprzedawała restauracjom McDonald’s.
***
W 1991 r. Duggan wyrobił już sobie nazwisko i był na tyle rozpoznawalny w kręgach biznesowych, że zaproponowano mu członkostwo w zarządzie UCSB Foundation – organizacji fundraisingowej działającej przy uczelni, którą porzucił w młodości. Zaangażował się również w rozwijający się sektor związany z Ethernetem. Zainwestował w działającą na tym polu firmę Communication Machinery Corporation i z czasem został jej prezesem. Firma specjalizowała się w technologiach sieci komputerowych wykorzystywanych do tworzenia sieci LAN. Ostatecznie firmę wykupiło Rockwell Automation, nabywając akcje o wartości 40 milionów dolarów. Po odliczeniu podatku Duggan zarobił 15 milionów.
Dzięki kontaktom na UCSB poznał Yuluna Wanga, doktora inżynierii komputerowej zatrudnionego na uczelni. Wang przekonał go do zainwestowania w Computer Motion, nowo powstałe przedsiębiorstwo projektujące roboty, które mogłyby być wykorzystywane w kosmosie. Wprawdzie nadzieje, że NASA zainteresuje się takimi robotami, okazały się płonne, lecz tu w sukurs Dugganowi przyszedł jego znajomy chirurg z Santa Barbara. Stwierdził, że roboty mogłyby znaleźć zastosowanie w medycynie. Yulun i Duggan błyskawicznie wyciągnęli wnioski i Computer Motion rozpoczął produkcję robotów medycznych. Zaprojektowane przez nich urządzenia znalazły zastosowanie w endoskopii. W trakcie tych mało inwazyjnych zabiegów pomagały chirurgom w operowaniu endoskopem wewnątrz ciała pacjenta i wykonywaniu wysokiej jakości zdjęć.
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Computer Motion wszedł na giełdę, stosując procedurę IPO, Duggan objął posadę dyrektora generalnego firmy. Parę miesięcy wcześniej jego syn Demian przegrał walkę z nowotworem. Śmierć syna przyszła po latach gorączkowej aktywności biznesowej Boba.
Ten splot czynników sprawił, że naturalną koleją rzeczy w centrum jego zainteresowania znalazł się przemysł medyczny. To wtedy Duggan zaczął na lewo i prawo wygłaszać kazania na temat „przyjaznych dla pacjenta i lekarza” pionierskich procedur chirurgicznych opracowywanych przez Computer Motion. Rocznie firma generowała przychody w wysokości 24 milionów[8] dolarów, a jej działalność zyskała tak wielki poklask w Strasburgu, że prezydent Francji Jacques Chirac odznaczył Duggana Orderem Narodowym Legii Honorowej.
Nie uchroniło to firmy przed stratami[9] i rywalizacją z większym i silniejszym konkurentem w postaci Intuitive Surgical. Computer Motion, korzystając z faktu, że na wczesnym etapie istnienia opatentował szereg rozwiązań stosowanych przy produkcji robotów, wytoczył rywalowi sprawę o naruszenie praw patentowych. W ramach ugody w 2003 r.[10]. Intuitve Surgical zobowiązał się do wykupienia Computer Motion za 150 milionów dolarów. Dla Duggana był to ostatni dzwonek, by uciekać z tonącego okrętu. O tym, w jak poważnych tarapatach była firma, najlepiej świadczy fakt, że Duggan zmuszony był wystarać się w Intuitive Surgical o pożyczkę w wysokości 7,3 miliona dolarów, która pozwoliłaby funkcjonować firmie w okresie pozostałym do sfinalizowania umowy.
***
Gdy sprzedaż Computer Motion stała się faktem, Bob mógł skupić się na nowym projekcie. Zachował co prawda nominalnie miejsce w zarządzie Intuitive Surgical, jednak od tej pory o kierunku rozwoju firmy decydować mieli dyrektorzy wykonawczy IS. Ostatecznie Duggan sprzedał większość swoich udziałów w przedsiębiorstwie. W wieku 60 lat posiadał majątek szacowany na 65 milionów dolarów. Zajął się teraz doradztwem inwestycyjnym. Założona przez niego nieduża firma Robert W. Duggan & Associates obsługiwała kilkudziesięciu klientów. Własne pieniądze inwestował ze swojego biura w Santa Barbara. Był też na najlepszej drodze do stania się największym i najważniejszym sponsorem Kościoła scjentologicznego[11], między innymi wykładając środki na zakup egzemplarzy Dianetyki do bibliotek na terenie całych Stanów Zjednoczonych.
Mniej więcej w tym samym czasie jego uwagę przyciągnęła nieduża firma biotechnologiczna o nazwie Pharmacyclics. Siedzibę miała w Sunnyvale w stanie Kalifornia, niedaleko od domu rodzinnego Duggana. Ale to nie był powód, dla którego się nią zainteresował.
Pharmacyclics od lat pracowało nad rozwojem moteksafiny gadolinu, preparatu, którego zadaniem było zwiększenie podatności komórek nowotworowych na promieniowanie, a tym samym wzmocnienie skuteczności radioterapii. Firma skupiała się na badaniu skuteczności leku – któremu nadano nazwę handlową Xcytrin – szczególnie u pacjentów z nowotworem mózgu.
Mając w pamięci śmierć syna, Bob czuł instynktowną więź z ambicjami Pharmacyclics. Wkrótce zaczął kupować akcje firmy.
Kiedy w 2004 r. miał już pakiet akcji, uznał, że jest to najwyższa pora przedstawić się dyrektorowi generalnemu firmy. Zadzwonił do Richarda Millera.
[I]Dianetyka. Współczesna nauka o zdrowiu umysłowym, Oficyna Wydawnicza Panteon, Wrocław 2002 (przyp. red.).
[1] Wenya Linda Bi, Rameen Beroukhim, Beating the Odds: Extreme Long-Term Survival with Glioblastoma, „Nuro-Oncology” nr 9 (16), (wrzesień 2014): 1159–1160, https://academic.oup.com/neuro-oncology/article/16/9/1159/2509249.
[2] Scientology.org, „What Is Scientology?” Scientology.org, dostęp 8 lutego, 2021, https://www.scientology.org/what-is-scientology/.
[3] John D. Morris, Cereal Monopoly by 4 Top Makers Charged by F.T.C., „New York Times”, 25 stycznia 1972, https://www.nytimes.com/1972/01/25/ archives/cereal-monopoly-by-4-top-makers-charged-by-ftc-price-inflation-is-a.html.
[4]Federal Trade Commission Decisions 99 (styczeń–czerwiec 1982): 1–151, https://www.ftc.gov/sites/default/files/documents/commission_decision_volumes/volume-99/ftc_volume_decision_99_january_-_june_1982pages_1-151_including_part_1_of_the_kellogg_case.pdf.
[5] Self-Programmed Control Center, About Us, Spccenter.com, dostęp 2 lutego 2021, http://www.spccenter.com/aboutus.php.
[6] Alfred A. Barrios, „Curing Cancer through the Mind”, Spccenter.com, dostęp 2 lutego 2021, http://www.spccenter.com/cancercure.php.
[7] L. Ron Hubbard, Genius, Executive Directive, Central Office of LRH ED 821, 21 lipca 1980, wiseoldgoat.com, https://www.wiseoldgoat.com/papers-scientology/popup-windows/scn_colrhed_821_800721_genius.html.
[8] Computer Motion, Inc., Form 10-K Annual Report 2002, EDGAR, Securities and Exchange Commission, 28 marca 2003, https://www.sec.gov/Archives/edgar/data/906829/000089161803001500/f88391ore10vk.txt.
[9] Tamże.
[10] Intuitive Surgical, Inc., Form 10-K Annual Report 2003, s. 3, EDGAR, Securities and Exchange Commission, 12 marca 2004, https://www.sec.gov/Archives/edgar/data/1035267/000119312504040493/d10k.htm.
[11] Brendan Coffey, Scientology Donor Becomes a Billionaire with Cancer Drug, Bloomberg News, 29 stycznia 2013, https://www.bloomberg.com/news/articles/2013-01-29/scientology-donor-becomes-a-billionaire-with-cancer-drug.