Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Historię zawsze piszą zwycięzcy i druga wojna światowa nie stanowi wyjątku od tej reguły. Nie oznacza to, że pokonani są lepsi od pogromców, lecz tyle tylko, że państwa stojące po obu stronach konfliktu mają swoje zbrodnie do ukrycia. Pizzuti przygląda się historii drugiej wojny światowej przez pryzmat wydarzeń zapomnianych lub wyciszonych dla wygody. Nie opiera się na domniemaniach. Bada dostępne źródła, zgłębia literaturę przedmiotu, przedstawia fakty, a na końcu proponuje swoją interpretację historii.
Przypomina o dużych wątpliwościach aliantów co do prawdziwości samobójstwa Hitlera w berlińskim bunkrze 30 kwietnia 1945 roku. Pokazuje, jak wielki biznes, w tym amerykański system bankowy, poparł wyścig zbrojeń i reżim nazistowski. Przypomina, że prestiżowy „Time” w 1938 roku, trzy lata po ogłoszeniu ustaw norymberskich, umieścił Hitlera na okładce jako człowieka roku. Wydobywa inne niewygodne prawdy. Dunkierka nie była zwycięstwem Brytyjczyków i Francuzów, ale katastrofalnym skutkiem strategicznych decyzji Hitlera, który zatrzymał swoją dywizję pancerną kilka kilometrów za wcześnie. Niemiecka napaść na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 roku, tajny plan Stalina inwazji na Europę, a także japoński atak na bazę USA w Pearl Harbor zostały sprowokowane przez administrację amerykańską.
Najbardziej szokujący jest ostatni rozdział, w którym Pizzuti bada bombardowanie Drezna przez aliantów, wyginięcie milionów niemieckich jeńców w obozach alianckich, blisko ćwierć miliona Niemek zgwałconych przez żołnierzy Armii Czerwonej i inne zbrodnie popełnione przez wojska wyzwoleńcze przeciwko wyzwolonym cywilom. Oto rewolucyjna rekonstrukcja historii, która bardzo często odbiega od tego, co wszyscy, w tym autorzy tekstów naukowych, wskazują jako jedyną i prawdziwą wersję wydarzeń. Niezwykła i odważna książka, która zawiera wiele udokumentowanych wątpliwości co do prawdziwości oficjalnej historii.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 499
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Druga wojna światowa. Inna historia
Marco Pizzuti
Tłumaczenie: Mateusz Kłodecki
Original title: Biografia non autorizzata della seconda guerra mondiale © 2018 Mondadori Libri S.p.A., Milano
Polish translation Copyright © Wydawnictwo RM, Poland 2020 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected] www.rm.com.pl
Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.
Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.
Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.
ISBN 978-83-8151-291-6 ISBN 978-83-8151-433-0 (ePub) ISBN 978-83-8151-434-7 (mobi)
Redaktor prowadzący: Aleksandra ŻdanRedakcja: Anna WojczyńskaKorekta: Iwona Kresak AD VERBUM, Mirosława SzymańskaProjekt okładki: Studio GRAWZdjęcia: okładka – Shutterstock.com; pozostałe – pl.wikipedia.orgEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec
W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]
Spis treści
Wstęp
Rozdział I Żydzi w Niemczech byli całkowicie zasymilowani
Nacjonalizm niemieckich Żydów w XX wieku
Relacje żydowsko-faszystowskie przed 1938 rokiem
Rozłam wewnętrzny
Syjonizm i asymilacjonizm
Kongres Syjonistyczny w Bazylei
Deklaracja Balfoura i uznanie kolonii
Tragedia pokonanych i pragnienie zemsty
Zjednoczenie wszystkich prawic
Naziści w Palestynie
Od Herzla do paktu z diabłem
SS i syjonizm
Powstanie Bandy Sterna i niemoralna propozycja
Ustawy rasowe Hitlera – absurdy i sprzeczności
Tragikomiczne epizody i niewiarygodne paradoksy
Hitler robi wyjątki
Rozdział II „Nieznani” rodzice Adolfa Hitlera
Alois Hitler. Nieudane małżeństwa i rodzinne tragedie
Zbuntowany Adolf
Śmierć Klary
Wiedeńskie lata
Domniemana podróż do Liverpoolu i przybycie do Niemiec
Rozdział III Od przeciętnego malarza i farbowanego bohatera wojennego do kanclerza Rzeszy
Od mitu do historii
Bitwa pod Ypres
Żołnierz „specyficzny”, lecz godzien zaufania
Szpital i rekonwalescencja
Od sztabowego kuriera po wojskowego informatora
Od Towarzystwa Thule do narodowego socjalizmu
Zbrojne ramię nazistowskiej partii
Pucz monachijski
Mein Kampf i spotkanie z Geli
Droga do władzy
Żydowski mag i podpalenie Reichstagu
Zdrada starych ideałów i „noc długich noży”
„Moją wybranką jest Rzesza!”
Niewiarygodne kulisy
Niewygodny bratanek
Dziwny przypadek „Hansjurgena Koehlera”
Zagłada krainy przodków
Rozdział IV Wojenne interesy Hitlera z amerykańską finansjerą i przemysłem
Trudna sytuacja ekonomiczna zastana przez Hitlera
„Podwójna” wojna korporacji
>Franklin Delano Roosevelt i Prescott Bush
IG Farben i Standard Oil
General Motors
Ford
>IBM
General Electric
ITT
Nie bombardować fabryk należących do Wall Street
Wymowny raport z 1974 roku
Bankier Hitlera
Nacjonalizacja Reichsbanku i niemiecki cud gospodarczy
Przygotowania wojenne przed Hitlerem
Rozdział V Amerykanie wiedzieli o planowanym ataku Japończyków na Pearl Harbor
Masakra, której można było uniknąć
Jak zmieniła się Ameryka po Pearl Harbor
Memorandum McColluma
Tuszowanie śladów
Bunt najwyższych dowódców
Podwójna gra Wall Street
CFR i doradcy elit finansjery
Przechwytywanie komunikatów
Desperackie próby zakończenia wojny podejmowane przez Japończyków
Pechowe „przypadki” ataku „z zaskoczenia”
Rozdział VI Dunkierka była świadomą decyzją Hitlera
Hitler pozwala aliantom uciec
Operacja Lew Morski
Szalony lot Rudolfa Hessa
Od operacji Groza do operacji Barbarossa
Cudowna broń Führera
Zaawansowane technologie Trzeciej Rzeszy
Pierwsza prawdziwa bomba atomowa w dziejach
Podziemny kompleks Gusen
Prawdziwa historia nazistowskich prób jądrowych
Amerykańska bomba atomowa i tajemnica zniknięcia Kammlera
Zwycięzca bierze wszystko
Rozdział VII Hitler: co się nie zgadza w oficjalnej wersji samobójstwa
Gliniane nogi oficjalnej wersji zdarzeń
Dziwna śmierć Heinricha Himmlera
Allen Dulles, tajny agent finansjery
Zeznania pilotów, dementi sowieckich generałów i dokumenty FBI
Nazi-Bariloche
Nazistowskie łodzie podwodne w Argentynie
Kilka wskazówek
„Rozkaz Nerona” i plan Morgenthaua
Rozdział VIII Zbrodnie wyzwolicieli na wrogu i ludności cywilnej
Wprowadzenie
Cywile głównym celem
Naród w rozsypce
Zniszczenie Drezna
Inne masakry
Włoski żołnierz, którego rozstrzelano trzy razy
„Marocchinaty”, alianckie rozboje, rabunki i gwałty
Zagłada Castelnuovo al Volturno
Gwałty aliantów w okupowanych Niemczech
Bomby atomowe spadają na cywilów
Memorandum „widmo”
Pierwsze próby kapitulacji
„Dobre zakończenie” według zwycięzców
Niewygodne opinie
„Other loses” i obozy śmierci
Barbarzyńska zemsta
Niemieccy chłopcy wykorzystywani jako mięso armatnie
Na wojnie pierwsza umiera prawda
Nie tylko bestie
Historię zawsze piszą zwycięzcy i II wojna światowa nie stanowi wyjątku od tej reguły. Nie oznacza to, że pokonani są lepsi od pogromców, lecz tyle tylko, że państwa stojące po obu stronach konfliktu mają zbrodnie do ukrycia. Jednak do tej pory poprawne politycznie książki historyczne okresu powojennego przedstawiały nam wyłącznie wersję historii proponowaną przez zwycięskie siły, toteż nawet dziś, siedemdziesiąt lat po konflikcie, niemożliwe wydaje się ponowne odczytanie ówczesnych zdarzeń, które byłoby wolne od stereotypowej, bajkowej narracji o walce dobrych przeciwko złym.
W rzeczywistości jednakże nie każdy aliancki żołnierz był dobrotliwym wyzwolicielem, tak jak nie każdy żołnierz wojsk Osi był okrutnym mordercą, ponieważ to z pewnością nie kolor munduru czyni świętym lub potworem.
Samo dojście do władzy Adolfa Hitlera i powstanie jego budzącej grozę machiny wojennej nie byłyby możliwe bez współudziału świata finansjery oraz najważniejszych potentatów przemysłowych państw alianckich. Wall Street i liczne wielkie amerykańskie korporacje, jak IBM, General Motors, Ford i należąca do rodziny Rockefellerów Standard Oil robiły z Hitlerem złote interesy aż do zakończenia wojny, a po porażce Niemiec niemal milion niemieckich żołnierzy umarło we francusko-amerykańskich obozach jenieckich, podczas gdy wielu nazistowskich dygnitarzy odpowiedzialnych za najgorsze zbrodnie cieszyło się protekcją alianckich i sowieckich służb wywiadowczych.
Chociaż o Hitlerze i II wojnie światowej powstały góry książek, najbardziej kontrowersyjne tematy pozostają białymi plamami na oficjalnej mapie historii. Esej ten ma stanowić antologię tych fragmentów dziejów, które do dziś pozostają w cieniu.
Rozdział I
Wbrew temu, co głosiła nazistowska propaganda, najsilniej zintegrowaną mniejszością w Niemczech w XX wieku byli właśnie niemieccy Żydzi. Podczas I wojny światowej wielu Żydów wykazało się ogromnym patriotyzmem. Gotowi byli poświęcić życie dla kraju. W 1914 roku Centralne Zrzeszenie Obywateli Niemieckich Żydowskiego Wyznania złożyło uroczystą deklarację:
W tej decydującej godzinie historii Ojczyzna wzywa swych synów pod broń. To, że każdy niemiecki Żyd jest gotów oddać życie za Niemcy, spełnić swój obowiązek, jest z góry przesądzone. Towarzysze w wierze! Wzywamy was, byście zrobili więcej, niż każe wasz obowiązek, poświęcając swe siły Ojczyźnie. Spieszcie się zgłaszać na ochotnika. Wy wszyscy, mężczyźni i kobiety, zróbcie wszystko, co w waszej mocy, by pomóc Ojczyźnie zarówno czynem, jak i pieniędzmi.
Deklaracja ta nie była jedynie okrągłym zdaniem. Jak wynika z danych historycznych, wielu niemieckich Żydów zginęło na polach bitew lub wróciło z nich jako inwalidzi, równie liczni zaś zdobyli najwyższe wojskowe odznaczenia za bohaterskie czyny na froncie. Idea patriotyzmu była tak silnie zakorzeniona w ich świadomości, że niejeden czołowy przedstawiciel wspólnoty żydowskiej zadeklarował wręcz poparcie dla partii narodowosocjalistycznej Adolfa Hitlera w dowód bezwzględnej wierności Niemcom. Ten nowy dla żydowskiej społeczności nurt miał wielu liderów o zróżnicowanych zapatrywaniach politycznych. Wśród nich były oficer, inwalida I wojny światowej, niemiecki Żyd Max Naumann, znany jako założyciel bojowej organizacji zrzeszającej niemieckich Żydów-nacjonalistów. Naumann był wielkim zwolennikiem asymilacji wszystkich Żydów w ramach narodu niemieckiego, a do jego zdeklarowanych przeciwników zaliczali się również współwyznawcy, jak Ostjuden (Żydzi ze Wschodu, pozbawieni długiej tradycji integracji z niemiecką kulturą) czy syjoniści, którzy nie dopuszczali żadnej integracji. Naumann oskarżał tych pierwszych o to, że ich obojętność wobec gojów (nie-Żydów) skutkuje wzmocnieniem antysemityzmu, tych drugich zaś obarczał odpowiedzialnością za krzewienie rasistowskiej ideologii sprzeciwiającej się integracji i małżeństwom mieszanym. 20 marca 1935 roku Naumann napisał do Hitlera list, w którym utrzymywał, jakoby on i jego poplecznicy walczyli, by utrzymać Ostjuden z dala od niemieckich granic oraz zapewniał, że gdyby tylko Führer dał Żydom możliwość służenia w siłach zbrojnych, ci dowiedliby, że są warci tyle samo co Aryjczycy, tak jak podczas I wojny światowej. Zamiast odpowiedzieć, Hitler nakazał rozwiązać organizację Naumanna, jego samego zaś zamknąć w więzieniu, w którym zresztą Naumann zmarł na raka w 1939 roku.
Hitler otrzymywał listy w podobnym tonie również od pozostałych przywódców różnych ugrupowań politycznych zrzeszających nacjonalistów, którzy w sumie reprezentowali większość niemieckich Żydów. Można tu wymienić choćby Hansa-Joachima Schoepsa, przywódcę studenckiej Deutsche Vortrupp (Niemiecka Awangarda) i Leo Löwensteina, założyciela Reichsbund Jüdischer Frontsoldaten (Związek Żydowskich Żołnierzy Frontowych). Schoeps głosił całkowitą integrację z narodem niemieckim i był bez reszty przekonany o konieczności położenia kresu dawnym waśniom między Żydami a gojami. W tym celu opublikował deklarację, w której oskarżał współwyznawców o zachowania podburzające do antysemickich reakcji: „Żydowska tradycja religijna wzmacnia nasz wizerunek jako narcyzów, nasila tendencję do autoizolacji i obojętnego traktowania wrażliwości gojów”. Wielu żydowskich nacjonalistów-asymilacjonistów posunęło się wręcz do fałszowania dokumentów w celu uzyskania możliwości zaciągu do niemieckich sił zbrojnych, w tym do najbardziej elitarnych oddziałów SS. Zgodnie z wynikami pogłębionych badań przeprowadzonych przez Bryana Marka Rigga, wykładowcę historii na American Military University, ponad 150 000 niemieckich żołnierzy żydowskiego pochodzenia (wśród nich weterani, którzy uzyskali najważniejsze odznaczenia, oraz wysocy oficerowie, jak generałowie i admirałowie) walczyło w szeregach nazistowskich sił zbrojnych, które przed wprowadzeniem ustaw rasowych nie przykładały wagi do ich drzewa genealogicznego.
Historyczna rzeczywistość jest zawsze o wiele bardziej złożona niż jej przedstawienia w szkolnych podręcznikach, a nadmierne uproszczenia mają często jeden tylko cel, a mianowicie opowiedzieć potomnym wygodne półprawdy. W ten sposób tworzy się trudne później do wykorzenienia stereotypy, które w ogólnym rozrachunku skutecznie ukrywają więcej, niż pozornie odsłaniają. Jeden z takich stereotypów dotyczy relacji Żydów z włoskim faszyzmem, które to, wbrew powszechnemu mniemaniu, aż do 1938 roku bynajmniej nie były wrogie. Żydowski antyfaszyzm zaczął się bowiem przejawiać w pełni dopiero po promulgowaniu niesławnych ustaw rasowych w 1938 roku. Zresztą nawet później ta część Żydów, której bliskie były idee syjonizmu (wspierana przez magnatów finansowych, nieciesząca się jednak szerokim poparciem ludu), pozostawała z faszyzmem w dobrych stosunkach, czego dowodzi fakt, że przed 1938 rokiem wielu przedstawicieli reżimu oraz liczni spośród najbardziej zagorzałych aktywistów w czarnych koszulach pochodziło właśnie ze społeczności żydowskiej. Sam Benito Mussolini deklarował się wręcz jako żarliwy zwolennik politycznego przedsięwzięcia syjonistów i publicznie wspierał żydowską mniejszość, która odrzucała wszelkie formy asymilacji z ludnością włoską: „Musicie stworzyć państwo żydowskie. Ja sam jestem syjonistą. Ja! Mówiłem już o tym panu Weizmannowi. Potrzebujecie prawdziwego państwa, a nie jakiegoś śmiesznego narodowego kącika, jaki wam zaofiarowali Anglicy. Ja wam pomogę utworzyć państwo żydowskie”.
Podobnie aktywna współpraca pomiędzy Żydami a faszystami nie powinna zaskakiwać, ponieważ włoscy Żydzi, podobnie jak ci zamieszkujący inne kraje europejskie (z wyjątkiem mniejszości ukonstytuowanych z ortodoksów i syjonistów), począwszy od pierwszych lat XX wieku doskonale zintegrowali się z kulturą i społecznością danego państwa. W takiej sytuacji trudno było się oprzeć powabowi faszystowskiego ultranacjonalizmu, który obiecywał odrodzenie Włoch jako godnego spadkobiercy starożytnego Imperium Rzymskiego. Mussolini zaś ze swej strony nie miał żadnego powodu, by wątpić w lojalność włoskich Żydów. Przecież wielu z nich dzielnie biło się w okresie walk o zjednoczenie Włoch oraz później, podczas I wojny światowej. Dokonanie słynnego wyłomu w Porta Pia umożliwiła kanonada żydowskiego kapitana Giacoma Segrego, a wielu Żydów noszących mundury włoskich sił zbrojnych zginęło bohaterską śmiercią na polach bitew podczas walk o odzyskanie Trydentu i Triestu. Również zbrojna okupacja Fiume w 1919 roku pod wodzą Gabriela d’Annunzia została zrealizowana przez oddział, w którego skład wchodziło 79 żołnierzy żydowskich (a zatem znaczący odsetek, szczególnie zważywszy na fakt, że Żydzi stanowili około 0,1 procenta populacji Włoch). Początkowo Mussolini nie żywił najmniejszych uprzedzeń do Żydów, o czym dobitnie świadczy choćby to, że Margherita Sarfatti – jego kochanka oraz autorka jednej z pierwszych biografii Duce – pochodziła właśnie ze znanej i bogatej rodziny żydowskiej.
Ze względu na charakteryzujący ją wysoki stopień asymilacji, również społeczność żydowska dała się ponieść entuzjazmowi dla odrodzenia włoskiego nacjonalizmu, a wielu Żydów poparło idee Mussoliniego. Żydzi znajdowali się również wśród najwcześniejszych akolitów: 5 spośród 119 założycieli Narodowej Partii Faszystowskiej (Partito Nazionale Fascista, PNF) było Żydami, a sala przy mediolańskim piazza San Sepolcro, w której odbyło się historyczne zebranie z 1919 roku, została oddana do dyspozycji Duce przez Żyda Cesare Goldmanna. Według żydowskich źródeł jednym z głównych sponsorów partii był żydowski bankier Giuseppe Toeplitz, znany jako założyciel Banca Commerciale Italiana. Nie ma również wątpliwości, że istnieli aktywni żydowscy poplecznicy faszyzmu i squadristów Itala Balba. Żydowski adwokat Renzo Ravenna, ferraryjski squadrista, przez ponad piętnaście lat piastował urząd podesty, a trzej triesteńscy Żydzi, bracia Forti, założyli Fascio Giuliano (Związek Julijski). Również wśród bohaterów faszystowskiej rewolucji, poległych w starciach z socjalistami (1919–1922), wyróżniają się trzy żydowskie nazwiska: Duilio Sinigaglia, Gino Bolaffi i Bruno Mondolfo.
Ponadto, zdaniem słynnego pisarza i dziennikarza Giuseppe Antonia Borgesego, Mussolini miał olbrzymią słabość do dwóch żydowskich kobiet, te zaś wywarły na niego ogromny wpływ. Chodzi o wspomnianą już Margheritę Sarfatti (przezywaną Notre Dame du régime) oraz Angelicę Balabanoff. W dniach poprzedzających Marsz na Rzym Mussolini utrzymywał ścisłe kontakty z żydowskimi aktywistami Aldem Finzim i Ginem Olivettim, a w samej ekspedycji wzięło udział 230 członków żydowskiej społeczności. W 1933 roku do partii faszystowskiej było zapisanych 5800 Żydów, czyli 4,1 na tysiąc członków; jest to odsetek proporcjonalnie nader wysoki, biorąc pod uwagę, że we Włoszech na tysiąc mieszkańców przypadał jeden Żyd. W 1938 roku liczba Żydów posiadających legitymację PNF wzrosła do około 8000, w tym dziewięciu rabinów. Niektóre z najważniejszych funkcji, na które nominowali wyłącznie najwyżsi faszystowscy dygnitarze, przyznawano Żydom; jednym z nich był Aldo Finzi, wiceminister spraw wewnętrznych, a później wicekomisarz do spraw policji i lotnictwa; Dante Almansi, wiceszef policji; Maurizio Rava, gubernator Somalii oraz wicegubernator Libii i generał Milicji Faszystowskiej.
Wraz z nadejściem faszyzmu liczba Żydów wśród wykładowców uniwersyteckich pozostawała bardzo wysoka, podobnie jak wśród generałów i admirałów. Guido Jung najpierw piastował urząd ministra finansów, później został członkiem Wielkiej Rady Faszystowskiej. Alberto Liuzzi został nominowany na generała Milicji Faszystowskiej, zaś Enrico Paolo Salem został podestą Triestu. Margherita Sarfatti była, jak już wspomniano, pierwszą oficjalną biografką Duce, a poza tym współnaczelną faszystowskiego miesięcznika „Gerarchia”. Gino Arias był czołowym teoretykiem państwowego korporacjonizmu, a także, razem z wybitnym fizjologiem Carlem Foà, żarliwym współpracownikiem „Gerarchii” i „Il Popolo d’Italia”. Giorgio del Vecchio był pierwszym faszystowskim rektorem Uniwersytetu Rzymskiego. Mussolini osobiście wymieniał nazwiska żydowskich intelektualistów, którzy jako przyjaciele bądź inspiratorzy wnieśli wkład w budowę faszystowskiego państwa. Spośród nich możemy pamiętać takie nazwiska, jak: Dino Philipson, Riccardo Luzzatti, Riccardo Bachi, Salvatore Barzilai, Spiridione Xidias i Carlo Michelstaedter. Isaia Levi, członek jednej z najpotężniejszych rodzin żydowskiej burżuazji we Włoszech, z optymizmem powitał nadejście faszyzmu i w 1925 roku dołączył do grona głównych przywódców turyńskiej federacji PNF. 9 grudnia 1933 roku uzyskał nominację senatorską, a po wojnie spotkał się z represjami ze strony antyfaszystów.
Wśród aktywnie współpracujących z PNF Żydów znajdziemy również dziennikarza Teodora Mayera (założyciela i redaktora naczelnego triesteńskiego „Il Piccolo”), oraz senatorów Elię Morpurga, Salvatore Segrè Sartoria, Ugona Anconę i Achille Lorię. Poparcie przez znaczącą część włoskich Żydów idei Mussoliniego doprowadziło wręcz do narodzin czasopisma „La nostra bandiera”, żydowsko-faszystowskiego periodyku ufundowanego przez Ettora Ovazzę, kupowanego i czytanego przez około 10 000 członków żydowskiej społeczności, która w całości liczyła ich około 40 000. To rzecz jasna nie oznacza, że już od pierwszych lat istnienia reżimu nie było również licznych żydowskich antyfaszystów, ale koncepcji, wedle której większość włoskich Żydów stanowiła siłę opozycyjną wobec PNF, brak historycznego fundamentu, ba, jest ona raczej sprzeczna ze stanem faktycznym. W liście skierowanym do Guida Valabregi Sion Segre wyraża się w tej materii niezwykle jasno:
(…) wielu Żydów spoglądało przychylnym okiem na antyfaszystowski ruch Giustizia e Libertà, (…) niechaj jednak zostanie postawione jasno, że wielu Żydów oznacza wielu w stosunku do antyfaszystów, nie zaś wielu z włoskich Żydów, ponieważ, choć niektórym może się to nie spodobać, nie wolno pominąć milczeniem faktu, że znaczny odsetek włoskich Żydów był najczystszymi faszystami lub przynajmniej oficjalnie z entuzjazmem przyłączył się do „La nostra bandiera”. Pozostali może i byli w głębi duszy antyfaszystami, ale nosili w klapie odznakę.
Guido Bedarida napisał zaś na ten sam temat: „Żydzi włoscy (niewiele ponad 50 000 osobników) przyglądają się narodzinom i rozwojowi ruchu faszystowskiego z zainteresowaniem i sympatią, nie żywiąc najmniejszych nawet obaw przed możliwym rozwojem antysemityzmu”.
W 1926 roku przywódca syjonistów Chaim Weizman nawiązał kontakt z Duce. Od tej chwili relacje żydowsko-faszystowskie sukcesywnie się zacieśniały. Włoscy Żydzi przychylnie przyjęli nowe, wprowadzane przez faszystów prawa dotyczące ich gmin. Te zaś, w rzeczy samej, „od jakiegoś już czasu odczuwały potrzebę unifikacji i uzyskania legislacyjnego szkieletu, który (…) zapewniłby im większą podmiotowość zarówno w relacji z faszystowskim państwem, jak i z pojedynczymi Żydami, oraz wzmocniłby ich słabe instytucje, kulturę i samoświadomość”. Ustawa uchwalona w 1931 roku nadawała włoskim Żydom prawo do demokratycznego wyboru przedstawicieli, autonomicznego zaspokajania swoich potrzeb, zarządzania swoimi majątkami, kultywowania tradycji i historycznego dziedzictwa. Ostatecznie, jak pisze Renzo de Felice, „nowe prawo zostało przyjęte przez przeważającą większość Żydów niezwykle przychylnie. (…) Krytyków było niewielu, zresztą w gruncie rzeczy nie przywiązywano wagi do ich słów”. Przyjęcie ustawy odebrano entuzjastycznie, z tej okazji wybito nawet pamiątkowy pochwalny medal z wyrazami najwyższego uznania dla reżimowych władz. Na awersie wyciśnięto koronę z rózgami liktorskimi i napisem: „Vittorio Emanuele III Re – Benito Mussolini Capo del Governo – Le Comunità Ebraiche d’Italia a ricordo della legge 30 X 1930 IX” (Wiktor Emanuel III Król – Benito Mussolini Szef Rządu – Włoskie Gminy Żydowskie na pamiątkę ustawy 30 X 1930 IX). Rewers przedstawiał zaś menorę, Tablice Przymierza, gwiazdę Dawida i napis: „Senza la Legge Cielo e Terra crollerebbero” (Bez Prawa Niebo i Ziemia upadłyby).
Ettore Ovazza był znanym faszystowskim bankierem z bogatej żydowskiej burżuazji. Podczas Wielkiej Wojny zaciągnął się do armii włoskiej na ochotnika. Jego czasopismo „La nostra bandiera” w pełni zaangażowało się w faszystowski ultranacjonalizm. 7 czerwca 1934 roku opublikował następującą deklarację naczelnego rabina Giacoma Bolaffia: „Żydzi nie mogą nie dostrzec w ideale faszystowskim, ideale porządku i autorytetu, fundamentalnego elementu mojżeszowego prawa”. 14 czerwca następnego roku podczas religijnego święta rabin Alfredo Toaff obwieścił, że „wierność Bogu i jego prawom utwierdzi was w wierności ojczyźnie, Duce i reżimowi, który ocalił Italię”. W tym samym tonie utrzymany był pean wygłoszony na konferencji przez profesora Anselma Colomba, opublikowany na łamach czasopisma Ovazzy: „Przemawiający pragnął i zdołał przedstawić, że judaizm i faszyzm jednoczą się w swych najbardziej godnych podziwu założeniach; chwalebnie dążą do osiągnięcia doskonałości przez jednostkę, rodzinę i społeczeństwo”.
W 1933 roku żydowskie czasopismo „La comunità israelitica” opublikowało artykuł zatytułowany Młode faszystki i awangardzistki z Obozu Mussoliniego w Wielkiej Synagodze, w którym zostało uroczyście ogłoszone:
1 września ponad czterdzieści żydowskich dziewczynek – młodych Włoszek z Legione del Libano, uchodźczyń z zamorskich kolonii, obecnie goszczących w Rzymie – całą grupą wzięło udział w piątkowym nabożeństwie odprawionym w Wielkiej Synagodze. Naczelny rabin powitał je oraz zachęcił do zachowania w sercach po wieki wieków wspomnienia nieśmiertelnego Rzymu, Włoch i Duce. Rabin Kaw. Perugia modlił się o Boże błogosławieństwo dla Króla, Duce, a następnie udzielił go dziewczynkom oraz ich rodzinom.
W końcu XIX wieku, po stuleciach chrześcijańskich prześladowań, niemieccy Żydzi zdołali się wreszcie wyemancypować i wywalczyć sobie takie same prawa, jakie przysługiwały pozostałym obywatelom. Ich sytuacja uległa diametralnej zmianie podczas rozruchów lat 1848–1849, kiedy to kolejne państwa niemieckie proklamowały gwarancje bezwzględnej równości. Od tej chwili Żydzi mogli więc wkroczyć na scenę polityczną i aktywnie uczestniczyć w społecznych przemianach swojego państwa. Dzięki temu procesowi emancypacji, który na początku XX wieku dotyczył w pewnym stopniu całej Europy, Żydzi wychodzili z gett, aby całkowicie zasymilować się ze społecznością gojów, a krajem, w którym proces ten zachodził w najbardziej ewidentny sposób, były właśnie Niemcy, czyli, jak dowiódł kanadyjski historyk Robert Gellately, aż do 1930 roku najmniej antysemickie państwo na Starym Kontynencie.
Liczni członkowie gmin żydowskich całkowicie zmienili się w Niemców. Uczyniły ich takimi język, którym mówili, stroje, które nosili, zwyczaje, tożsamość narodowa, którą głosili. Zjawisko masowego odchodzenia do dawnych zwyczajów i tradycji (asymilacjonizm) objęło około 600 000 Żydów żyjących wówczas w Niemczech (w Austrii było ich niemal 20 000), nigdzie jednak aż w takiej skali, jak w Berlinie, gdzie dobrze sytuowane rodziny czuły się najsilniej związane z historią, zwyczajami i kulturą kraju, który zamieszkiwały już od stuleci. Owo zakorzenienie Żydów w niemieckim społeczeństwie oraz ich całkowita z nim identyfikacja groziły zupełnym pustoszeniem gett, dzielnic, w których zamknięto ich już w średniowieczu. Z tego powodu praktykujący Żydzi obawiali się gwałtownego spadku wyznawców religii mojżeszowej i rozpadu gmin.
Asymilacjonizm notował silnie wzrostową tendencję i według wyliczeń demografa Feliksa Theilhabera z 1911 roku konwersje na chrześcijaństwo, mieszane małżeństwa i odrzucenie tradycji miały sprawić, że do 2000 roku w Niemczech nie zostanie już ani jeden Żyd!
Otwarcie gmin żydowskich na społeczność gojów zaczęło się uwidaczniać już w XVIII wieku, wraz z nastaniem oświecenia żydowskiego (haskala), to jest prądu kulturowego otwartego na „zewnętrzne kontaminacje”, jednak niezmiennie skupionego na zachowaniu pierwotnej tożsamości. Ten nowy ruch, zapoczątkowany przez żydowskiego oświeceniowca Mojżesza Mendelssohna, miał na celu modernizację żydowskiej społeczności poprzez haskalę (której rdzeń etymologiczny oznacza „rozum”), czyli wprowadzenie takich zmian w stylu życia religijnego gmin, które umożliwiałyby wymianę kulturową z innymi narodami.
I właśnie w tym celu Żydzi-oświeceniowcy należący do nurtu haskali przyjęli reformę systemu szkolnictwa, zgodnie z którą nauka niemieckiego miała iść w parze z nauką tradycyjnego języka jidysz.
Stulecie później zjawisko asymilacjonizmu zostało jeszcze wzmocnione ustanowieniem judaizmu „reformatorskiego”, zwanego również liberalnym lub progresywnym, który postulował złagodzenie nakazów religijnych (w szczególności tych, które ograniczały relacje z gojami), żeby ułatwić głębszą integrację ze społecznościami nieżydowskimi. W początkach XX wieku asymilacja stawała się regułą, a antysemityzm wyjątkiem, ale taka sytuacja, oprócz tego, że najbardziej konserwatywni, ortodoksyjni rabini patrzyli na nią krzywo, była zupełnie nie do zaakceptowania przez ruch syjonistów założony pod koniec XIX wieku właśnie w reakcji na antysemityzm.
Ruch syjonistyczny mierzył w zachowanie tożsamości rasowej Izraelitów i planował budowę laickiego, narodowego państwa żydowskiego. Ale ortodoksyjni Żydzi widzieli w tym zdradę świętych nauk, ponieważ zgodnie z tradycyjną interpretacją świętych ksiąg Żydzi będą mogli ustanowić swoje państwo dopiero po nadejściu Mesjasza, który będzie panował nad światem zgodnie z prawem Tory.
Rabini tradycjonaliści kategorycznie potępiali tę nową syjonistyczną koncepcję Żyda-laika, ponieważ utrzymywali, że Izraelici nie stanowią zwykłego narodu podobnego innym narodom (scementowanym etnią lub terytorium), lecz wspólnotę religijną. Na przykład wpływowy rabin Wiednia Moritz Gudemann zadeklarował, że oddzielenie ludu żydowskiego od jego monoteistycznej religii jest literalnie niemożliwe. Zgodnie z jego osądem Tora pozostawała niezależna od wszelkich implikacji terytorialnych, politycznych bądź państwowych a naród żydowski, począwszy od niewoli babilońskiej, stał się „wspólnotą wiernych”. W kategoriach duchowych żydowski nacjonalizm stanowiłby więc krok wstecz w stosunku do subtelnej wizji mesjańskiego królestwa roztaczanej przez Żydów od czasów pierwszej diaspory. W konsekwencji ortodoksyjni rabini zawsze uważali wprowadzony przez syjonistów żydowski nacjonalizm za autodestrukcyjną herezję. I nawet jeśli ortodoksi i syjoniści stawali w jednym szeregu przeciwko asymilacjonizmowi, nigdy nie zawiązali między sobą sojuszu i pozostali zaciekłymi wrogami (do dziś stoją na niedających się pogodzić stanowiskach).
Ruch syjonistyczny pojawił się na międzynarodowej scenie politycznej pod koniec XVIII stulecia w efekcie krzewienia idei takich filozofów, jak Mojżesz Hess, Theodor Herzl oraz inni wybitni przedstawiciele wspólnoty żydowskiej. Chodziło o nurt polityczny zrodzony z potrzeby obrony prawa do samostanowienia ludu żydowskiego poprzez konstytucję Państwa Izraela. Jego jednoznacznie laicki i nacjonalistyczny charakter oznaczał głęboki rozłam z tradycyjnym judaizmem, który pozostawał solidnie zakotwiczony w rygorystycznym szacunku dla nakazów religijnych.
Narodziny ruchu syjonistycznego wspierali (również finansowo) przedstawiciele świata wielkiej finansjery i biznesu pochodzenia żydowskiego, jak Mojżesz Montefiore i Edmond James de Rothschild, ale to dopiero triumf nazizmu w Europie zagwarantował mu wielki sukces polityczny w okresie po II wojnie światowej.
Zatem aż do pierwszych dekad XX wieku nowa, laicka i nacjonalistyczna ideologia, która ścierała się z asymilacjonizmem i z ortodoksyjnym judaizmem, nie cieszyła się wielką popularnością, szczególnie wśród niemieckich Żydów, ci bowiem nie mieli najmniejszego zamiaru opuszczać światłych, umiłowanych Niemiec, żeby kolonizować „skwarne wydmy na pustyni” ze wszech stron otoczone przez państwa arabskie.
Większość niemieckich Żydów skłaniała się ku asymilacjonizmowi, ponieważ doskonale zintegrowała się z lokalnym bogatym mieszczaństwem, prowadziła aktywne życie, nie czuła zagrożenia antysemityzmem i nie chciała rezygnować ze swej pozycji społecznej dla przeprowadzki do Palestyny.
Również liderzy ruchu syjonistycznego wywodzili się z ateistycznych lub laickich środowisk Żydów asymilacjonistów, jednak choć zdystansowali się od religii i tradycyjnych zwyczajów, wciąż czuli się oddzielną i wyjątkową grupą etniczną, której należało bronić przed antysemityzmem poprzez utworzenie państwa żydowskiego na historycznych terytoriach Izraela. Innymi słowy, syjonizm był inwencją zasymilowanych intelektualistów, którzy postanowili zerwać z przeszłością, odwrócić się od rabinów i zastąpić tożsamość religijną nową tożsamością o charakterze etnicznym i narodowym, na kształt tych gojowskich.
Młodzi syjoniści z Betaru podczas wiecu politycznego w Berlinie w 1935 roku (dwa lata po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerza Rzeszy).
Jednakże w następstwie żydowskiej emancypacji zagrożenie antysemityzmem, na którym bazowała koncepcja syjonistyczna, zdawało się zażegnane (a przynajmniej pod kontrolą) i tylko wąska grupa członków wspólnoty żydowskiej zgodziła się na wyjazd do Palestyny. Dlatego ze ściśle politycznego punktu widzenia pierwsze dekady propagandy nowej ideologii krzewionej przez żydowską elitę finansową okazały się kompletną klapą. Sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni, a zatem na korzyść ruchu syjonistycznego, gdy tylko Hitler został kanclerzem Rzeszy i wszczął prześladowania Żydów poprzez ustawy rasowe i piekło obozów koncentracyjnych.
Pierwszy światowy Kongres Syjonistyczny w historii został zorganizowany w 1897 roku w Szwajcarii, w Bazylei, przez Theodora Herzla dzięki mecenatowi żydowskiej elity finansowej (autorytatywnie zarządzanej przez Rothschildów). Podczas tej historycznej konferencji stworzono podstawy konstytucji przyszłego Państwa Izraela. Z tej okazji Rothschildowie i inni żydowscy bankierzy oddali do dyspozycji potężne środki finansowe potrzebne do zakupu nowych ziem w Palestynie oraz mające zagwarantować kolonizatorom niezbędne zaplecze logistyczne i finansowe. Baron Edmond de Rothschild był zagorzałym syjonistą i już w 1882 roku osobiście opłacił utworzenie wielkiej winnicy, w której produkowano izraelskie wino Carmel.
W 1903 roku Wielka Brytania zaproponowała syjonistom skolonizowanie części Ugandy (wcześniej oferowała różne posiadłości w Argentynie), która w owych czasach wciąż pozostawała pod jej panowaniem, ale przywódcy ruchu odrzucili ofertę, gdyż skłaniali się ku Palestynie. Tymczasem emigracja do pradawnej ziemi Izraela trwała bez zakłóceń. W 1909 roku populacja kolonii liczyła niemal 50 000 ludzi, kolonizatorzy zaś zdążyli już położyć fundamenty pod Tel Awiw.
Pierwsze międzynarodowe sukcesy na politycznej drodze do materialnego utworzenia nowego państwa przypadły na moment, w którym brytyjska dyplomacja zaczęła wywierać silną presję polityczną na rzecz ruchu syjonistycznego. Takie zdarzenie miało miejsce 2 listopada 1917 roku, kiedy ówczesny minister spraw zagranicznych Arthur J. Balfour w sposób jednoznaczny wyraził poparcie brytyjskiego rządu dla planów prezydenta Federacji Syjonistycznej, superbankiera Lionela Waltera Rothschilda:
Drogi Lordzie Rothschild,
w imieniu Rządu Jego Królewskiej Mości z przyjemnością przekazuję Panu następującą deklarację sympatii dla dążeń żydowskich syjonistów, jaka została przedstawiona i przyjęta przez Gabinet. Rząd Jego Królewskiej Mości przychylnie zapatruje się na ustanowienie w Palestynie narodowego domu dla narodu żydowskiego i dołoży wszelkich starań, aby umożliwić osiągnięcie tego celu, przy czym jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że nie uczyni on nic, co mogłoby zaszkodzić obywatelskim czy religijnym prawom istniejących w Palestynie społeczności nieżydowskich oraz prawom i statusowi politycznemu, z jakich Żydzi korzystają w każdym innym kraju.
W 1909 roku ochronę kibbutzim oraz moshavim w nowych osiedlach w Palestynie powierzono niewielkiej grupie strażników zwanych Ha-Szomer, ale w następstwie pierwszych zbrojnych starć z Arabami (1920–1921) pieczę nad sprawami bezpieczeństwa zaczęła sprawować paramilitarna organizacja Hagana, której liczebność w 1936 roku sięgnęła 10 000 ludzi.
Syjonistka na polach kibucu w Palestynie. Jak widać na zdjęciu, kobieta ma cechy somatyczne typu nordycko-kaukaskiego (jasne włosy, oczy i karnacja).
Już od zarania swych dziejów ruch syjonistyczny jednoczył w swych szeregach prozelitów wywodzących się z przeróżnych żydowskich środowisk politycznych, począwszy od piewców marksizmu po najbardziej nieprzejednanych zwolenników konserwatywnej prawicy. Wszystkim leżało na sercu stworzenie państwa Izrael, lecz dzieliły ich pomysły na to, jak ów cel osiągnąć oraz jaki kierunek polityczny nadać nowo powstałemu bytowi.
W odróżnieniu od prawicowego syjonizmu sformułowanego przez Herzla i lansowanego przez Weizmana syjoniści o socjalistycznych zapatrywaniach nie wierzyli w możliwość utworzenia żydowskiego państwa w oparciu o zwykłe apele do społeczności międzynarodowej lub którejś z najpotężniejszych nacji, jak choćby Anglików czy Niemców. Żywili przekonanie, że konkretną realizację projektu państwa żydowskiego może zapewnić jedynie wysiłek klasy robotniczej realizowany poprzez osadnictwo w Palestynie i ustanowienie progresywnej żydowskiej wspólnoty w oparciu o spółdzielnie rolnicze (wiejskie kibbutzim i moshavim).
Natomiast syjoniści ze skrajnej prawicy zakładali bezpośrednią, zbrojną obronę gmin i swoich ideałów. Historycznym założycielem tego odłamu był ukraiński mason Władimir Żabotyński (ur. 1880 w Odessie, zmarły 1940 w Nowym Jorku), który w 1903 roku wyróżnił się jako organizator pierwszego oddziału samoobrony żydowskiej przeciwko pogromom. Od tej chwili został najgorętszym zwolennikiem żydowskiej samoobrony, i to w takim stopniu, że do 1905 roku sformował zbrojne bojówki w 42 miastach.
W 1923 roku Żabotyński utworzył również w Rydze na Łotwie syjonistyczny ruch antykomunistyczny, który nazwał Betar, a ledwie dwa lata później, w roku 1925, będąc w Paryżu w towarzystwie nielicznej grupki rosyjskich Żydów, zorganizował Unię Syjonistów Rewizjonistów. Programowym celem tej nowej syjonistycznej formacji politycznej, która już w nazwie miała rewizjonizm, była właśnie rewizja samej idei syjonizmu i wbudowanie jej w państwowy totalitaryzm i zbrojny ultranacjonalizm.
Dla Żabotyńskiego asymilacja z ludnością nieżydowską była nie do pomyślenia:
Niemożliwością jest, by człek zjednoczył się z ludem obcej krwi. Ażeby mógł tego dokonać, musiałby otrzymać inne ciało, stać się jak oni poprzez powinowactwo krwi. Asymilacja nie jest możliwa. Nie zamierzamy sankcjonować aktów w rodzaju mieszanych małżeństw, ponieważ możemy zachować narodową spójność wyłącznie utrzymując czystość rasy. Żeby zaś tego dokonać, obejmiemy w posiadanie ziemie, na których nasza ludność utworzy czystą rasowo społeczność.
Żabotyński sformułował zatem gojowski nacjonalizm na nowo, na modłę i potrzeby Żydów; wsiadł na tego samego bojowego rumaka co oni, wymachując tym samym sztandarem „rasowej czystości”, co najbardziej zatwardziała niemiecka ultraprawica. Deklarował bowiem:
Źródło poczucia narodowej wspólnoty bije we krwi, w typie fizyczno-rasowym i nigdzie indziej. Duchowość człowieka jest fundamentalnie zdeterminowana poprzez jego tożsamość fizyczną. Z tejże racji nie wierzymy w mentalną asymilację. Z fizycznego punktu widzenia jest niemożliwością, żeby Żyd urodzony w rodzinie o czystej żydowskiej krwi mógł się zaadaptować do niemieckiego bądź francuskiego ducha. Może zostać do cna przesiąknięty germańskim fluidem, lecz jądro jego duchowej struktury na zawsze pozostanie żydowskie. (…) Nasi oponenci przekonują, że nasze zapatrywania przeczą godności wolnego człowieka, że przekształcają go w maszynę – proponuję odpowiadać im z dumą: „Tak, w maszyny”. (…) Dyscyplina oznacza podporządkowanie masy autorytetowi górującej nad nią jednostki. (…) Wszystkich nas jednoczy ta sama wola, wszyscy jesteśmy kamieniami jednej budowli; to z tego powodu odpowiedzieliśmy na wezwanie najwyższego architekta – ponieważ uznajemy jego kompetencje w tej dziedzinie.
(…) Nie istnieją w świecie wyższe wartości od narodu i ojczyzny. W całym wszechświecie nie istnieje bóstwo, któremu należałoby poświęcić owe dwa bezcenne skarby.
Ideologia Żabotyńskiego stała zatem w całkowitej sprzeczności z ortodoksyjnymi nakazami judaizmu oraz koncepcją żydowskiej tradycji, jednocześnie zaś była niemal tożsama z militarystycznymi, ultranacjonalistycznymi, antydemokratycznymi teoriami gojów: „Moja praca jest niczym praca masona, ma na celu wzniesienie świątyni dla jedynego bóstwa. A imię tego bóstwa jest lud żydowski”.
W 1915 roku Żabotyński we współpracy z Josephem Trumpeldorem sformował niewielką armię ochotniczą, którą nazwał Legionem Żydowskim. Ta nowa jednostka wojskowa składała się z pięciu batalionów Królewskich Fizylierów Armii Brytyjskiej, w których szeregach służyli wyłącznie Żydzi. Legion Żydowski podczas I wojny światowej walczył przeciwko imperium osmańskiemu.
Po zakończeniu I wojny światowej Palestyna została wyłączona spod władzy imperium osmańskiego i od 1920 do 1948 roku pozostawała pod zarządem brytyjskim. To pozwoliło syjonistom na założenie Agencji Żydowskiej, organizacji mającej na celu ułatwienie żydowskiej imigracji i zagwarantowanie znaczącego przyspieszenia procesu kolonizacji. Wkład Żabotyńskiego w utworzenie „narodowego domu dla narodu żydowskiego” był znaczący, ale jego reputacja została poważnie nadszarpnięta, kiedy w 1921 roku zawarł przymierze z Symonem Petlurą, ukraińskim przywódcą antybolszewickim, ultranacjonalistą i antysemitą odpowiedzialnym za pogromy, w których zmasakrowano dziesiątki tysięcy Żydów. Pakt miał pozwolić oddziałom żydowskiej policji na zabezpieczenie żydowskiej ludności w czasie trwania nowej kampanii wojennej, którą Petlura wszczął przeciwko bolszewickiej Rosji. Jednak w 1926 roku Petlura został zamordowany w Paryżu przez Szolema Szwarcbarda, który zemścił się za śmierć swych najbliższych krewnych w jednym z pogromów.
W drugiej dekadzie XX wieku gminy żydowskie we Włoszech i w Niemczech niezaprzeczalnie dowiodły lojalności wobec ojczyzny poprzez potężną ofiarę krwi złożoną w okopach I wojny światowej. Między innymi właśnie ten ich szczery patriotyzm czynił ich – na równi z gojami – szczególnie podatnymi na urok nowych ultranacjonalistycznych ideologii, takich jak faszyzm i nazizm, które obiecywały przywrócić w krajach, gdzie zyskiwały władzę, największy możliwy dobrobyt. W owym okresie historycznym Niemcy mierzyły się z bezprecedensowym kryzysem wywołanym słonymi reparacjami wojennymi narzuconymi przez traktat wersalski. Niemiecki dług publiczny dosłownie pognębił i rzucił na kolana cały naród, zmuszony dokonywać drobnych, codziennych opłat za pomocą toreb pękających od pozbawionych wartości banknotów (najprawdziwsza makulatura), co wynikało z galopującej hiperinflacji i zawrotnego wzrostu cen z doby na dobę. W konsekwencji klasa średnia przestała istnieć. W 1921 roku dolar wart był 65 marek, zaś w listopadzie 1923 roku już 4 200 000 000 000 marek.
Natomiast Włochy lat dwudziestych wyszły z wojny jako „kalecy zwycięzcy”, a ponieważ przemysł ciężki nie zdołał się przestawić z produkcji wojskowej na cywilną, ulice zaroiły się od milionów bezrobotnych. Powszechne ubóstwo pchnęło wielu Włochów do poszukiwania pracy za granicą, wydłużając kolejki emigrantów, które zaczęły rosnąć jeszcze przed I wojną światową, a zniknęły tylko chwilowo na czas wielkiego konfliktu. Sytuacja ludności w powojennych Włoszech i Niemczech była więc rozpaczliwa, toteż znaczna jej część (Żydzi i nie-Żydzi) dała się uwieść silnym i charyzmatycznym przywódcom, którzy jawili się jako jedyni gwaranci społecznego ładu i odbudowy ekonomicznej. Syjonizm zaś pozostawał zjawiskiem marginalnym, ponieważ większość włoskich i niemieckich Żydów preferowała życie w kraju, który pod każdym względem uważała już za swoją ojczyznę. Jeszcze mniej Żydów skłaniało się ku bardziej ekstremistycznemu odłamowi syjonizmu, który dla osiągnięcia politycznych celów gotów był podpisać cyrograf z diabłem.
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII