Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Druga cześć japońskiego dyptyku, powieść nominowana do Nagrody Goncourtów
Francuzka Rose, bohaterka Samotnej róży, po przyjeździe do Kioto odkryła japońską część swojejtożsamości. W Godzinie zachwytu w Kioto poznajemy losy i przeżycia Haru Ueno, ojca Rose,człowieka gór, który został szanowanym sprzedawcą dzieł sztuki: jego umiłowanie piękna, celebrowanie przyjaźni i niespełnioną miłość do córki urodzonej z przelotnego romansu, do której nie wolno mu się zbliżyć.
Ta książka oczaruje nie tylko czytelników zafascynowanych kulturą Japonii - jest przepełniona pięknem, zmysłową miłością,spokojem i harmonią w obliczu strat i darów losu, a jednocześnie bije z niej niezwykła radość życia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 224
Godzina zachwytu
Tytuł oryginału francuskiego Une heure de ferveur
Copyright © Editions Actes Sud, Arles 2022
Published by arrangement with SAS Lester Literary Agency & Associates
Copyright © Nowela, Poznań 2024
Copyright © for the translation by Aleksandra Weksej
Redakcja Emilia Zwoniarska
Opracowanie graficzne i skład JNK Graftekst Justyna Nowaczyk
Cet ouvrage a bénéficié du soutien du Programme d’aide à la publication de l’Institut français.
Książkę wydano dzięki dofinansowaniu Instytutu Francuskiego w ramach programów wsparcia wydawniczego.
ISBN 978-83-67936-17-0
Wydawnictwo Nowe
Nowela sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
www.wydawnictwonowe.pl
redakcja@wydawnictwonowe.pl
Dział handlowy (+48 61) 847 40 40
zamowienia@nowela.pl
Chevalierowi
przyjaciółkom i przyjaciołom z Kioto
Akiyo, Megumi, Sayoko
Keisukemu, Manabu, Shigenoriemu, Tomoo
Kazu, Tomoko
oraz Éricowi-Marie
Umieranie
W godzinie śmierci Haru Ueno patrzył na kwiat i myślał: Wszystko sprowadza się do kwiatu. W rzeczywistości jego życie sprowadzało się do trzech wątków i dopiero ostatnim z nich był kwiat. Przed nim rozpościerał się niewielki ogród świątynny, obietnica miniaturowego krajobrazu usianego symbolami. To, że całe wieki poszukiwań duchowych doprowadziły do stworzenia tego precyzyjnego układu, wzbudzało w nim zachwyt; tak wiele wysiłku nakierowanego na znaczenie, a wreszcie na czystą formę – myślał jeszcze.
Haru Ueno należał bowiem do ludzi, którzy poszukują formy.
Wiedział, że wkrótce umrze, i mówił sobie w duchu: Wreszcie pogodziłem się ze wszystkim. W oddali gong z Hōnen-in zadźwięczał czterokrotnie, a Haru przytłoczyła intensywność własnej obecności w świecie. Przed nim znajdował się ogród zamknięty murem pobielonym wapnem, przykrytym szarymi dachówkami. W ogrodzie trzy kamienie, sosna, połać piasku, latarnia, mech. Dalej góry na wschodzie. Świątynia nosiła nazwę Shinnyo-dō. Przez prawie pięć dekad, co tydzień Haru Ueno pokonywał tę samą trasę: szedł do głównego budynku świątyni na wzgórzu, przemierzał leżący poniżej cmentarz i wracał do bram kompleksu, którego był ważnym darczyńcą.
Haru Ueno był bowiem bardzo bogaty.
Dorastał, obserwując, jak śnieg pada na kamienie w górskim potoku i się na nich topi. Na jednym brzegu stał mały dom rodzinny, na drugim wyrastał z lodu wysoki las sosnowy. Przez długi czas sądził, że kocha materię: skałę, wodę, liście i drewno. Gdy zrozumiał, że kocha formy, które przybiera ta materia, zaczął handlować dziełami sztuki.
Sztuka to jeden z trzech wątków jego życia.
Oczywiście nie został kupcem z dnia na dzień, trzeba było czasu na przeprowadzkę do innego miasta i spotkanie z pewnym człowiekiem. W wieku dwudziestu lat, odwróciwszy się od gór i sklepu z sake prowadzonego przez ojca, opuścił Takayamę, by udać się do Kioto. Nie miał ani pieniędzy, ani znajomości, ale dysponował rzadko spotykanym bogactwem: choć nie wiedział nic o świecie, wiedział, kim jest. Był maj, a on, siedząc na drewnianej podłodze, dostrzegał przyszłość z jasnością zbliżoną do przejrzystości sake. Dookoła szemrały świątynie zen. Tworzyły kompleks, w którym spokrewniony mnich wyprosił dla niego pokój. Moc jego wizji i bezmiar czasu spotkały się, przyprawiając go o zawrót głowy. Wizja nie pokazywała ani gdzie, ani kiedy, ani jak. Mówiła tylko: Życie poświęcone sztuce. I jeszcze: Powiedzie mi się. Pokój wychodził na maleńki zacieniony ogród. Za nim słońce złociło wiechy wysokich szarych bambusów. Wśród funkii i karłowatych paproci rosły wodne irysy. Jeden z nich, wyższy i smuklejszy od pozostałych, kołysał się na wietrze. Gdzieś zadźwięczał dzwon. Czas się rozmył, a Haru Ueno stał się tym kwiatem. Potem to minęło.
Teraz, pięćdziesiąt lat później, Haru Ueno patrzył na ten sam kwiat i dziwił się, że znowu jest 20 maja, godzina szesnasta. Jedno się tylko zmieniło: tym razem patrzył na kwiat w sobie. Jedno było podobne: wszystko – irys, dzwon, ogród – należało do teraźniejszości. Jedno było wspaniałe: w tej absolutnej teraźniejszości rozpraszał się ból. Usłyszał za sobą jakiś dźwięk i zapragnął, by pozostawiono go samego. Pomyślał o Keisukem czekającym gdzieś na jego śmierć i powiedział sobie w duchu: Życie da się streścić w trzech imionach.
Haru – ten, który nie chciał umrzeć. Keisuke – ten, który nie mógł umrzeć. Rose – ta, która będzie żyła.
Prywatne pomieszczenia, gdzie odpoczywał, należały do przełożonego świątyni, brata bliźniaka Keisukego Shibaty, człowieka, dzięki któremu wypełniło się jego przeznaczenie. Bracia Shibata pochodzili ze starego kiotyjskiego rodu, który od niepamiętnych czasów dawał miastu mnichów i rzemieślników trudniących się obróbką laki. Ponieważ Keisuke nie znosił zarówno religii, jak i laki – dlatego że błyszczały – wybrał garncarstwo, ale był również malarzem, kaligrafem i poetą. W spotkaniu Haru z Keisukem godne uwagi było to, że jako pierwsza połączyła ich gliniana miska. Haru ją ujrzał i zrozumiał, że właśnie tak będzie wyglądało jego życie. Nigdy dotąd nie zetknął się z tego rodzaju dziełem – miska sprawiała wrażenie starej, a zarazem nowej w sposób, który wydał mu się niemożliwy. Tuż obok leżał na krześle człowiek bez wieku, który – jeśli to miało jakikolwiek sens – wyglądał na ulepionego z tej samej gliny co naczynie. Był zresztą kompletnie pijany, co postawiło Haru wobec kolejnego, tak samo niemożliwego równania: po jednej stronie doskonała forma, po drugiej jej twórca – pijak. Gdy ich sobie przedstawiono, zawarli przyjaźń na całe życie, którą przypieczętowali sake.
Przyjaźń to drugi z wątków, do których sprowadzało się życie Haru.
Dziś stała przed nim śmierć pod postacią ogrodu, a wszystko inne, poza tymi dwiema chwilami oddalonymi od siebie o pół wieku, stało się niewidoczne. O szczyt Daimon-ji otarł się obłok, który pozostawił za sobą zapach irysów. Haru pomyślał: Zostały tylko te dwie chwile i Rose.
Rose to trzeci wątek.