Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
W okresie obchodów tysiąclecia państwa polskiego bardziej niż kiedykolwiek wzrosło wśród społeczeństwa zachodniopomorskiego zainteresowanie przeszłością tych ziem. Świadczy o tym znaczne ożywienie regionu, a zwłaszcza coraz większe zapotrzebowanie na książkę historyczną dla młodzieży szkolnej, która pragnie poznać dzieje tej prastarej polskiej ziemi, na której wyrosła.
[Z przedmowy]
Książka dostępna w zasobach:
Biblioteka Publiczna w Mirosławcu
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu (3)
Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Żeromskiego w Zakopanem
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 397
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
DZIEJE
POMORZA ZACHODNIEGO
W WYPISACH
PRACA ZBIOROWA POD REDAKCJĄ
HENRYKA LESIŃSKIEGO
WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE
Poszczególne części książki opracowali:
Część I (do r. 1478) — Henryk LesińskiCzęść II (1478—1648) — Bogdan WachowiakCzęść III (1648—1918) — Alfred WielopolskiCzęść IV (1919—1939) — Bogdan DopierałaCzęść V (po r. 1945) — Henryk Lesiński
Okładkę projektowała:
Maria Dolna
Książka zatwierdzona pismem Ministerstwa Oświaty nr P3-3339/61 z dnia 30 VIII 1961 r. do bibliotek liceów ogólnokształcących, techników i zakładów kształcenia nauczycieli oraz do działów nauczycielskich bibliotek szkół podstawowych.
Printed in Poland
W okresie obchodów tysiąclecia państwa polskiego bardziej niż kiedykolwiek wzrosło wśród społeczeństwa zachodniopomorskiego zainteresowanie przeszłością tych ziem. Świadczy o tym znaczne ożywienie regionu, a zwłaszcza coraz większe zapotrzebowanie na książkę historyczną dla młodzieży szkolnej, która pragnie poznać dzieje tej prastarej polskiej ziemi, na której wyrosła. Tym bardziej dal się odczuć brak popularnego opracowania historii Pomorza Zachodniego w ostatnich latach, gdy stare nakłady — zresztą już mało aktualnych — opracowań zostały wyczerpane, a nowsza literatura przedmiotu nie zawsze jest dostępna i nie zawsze może sprostać wymogom szerszego grona odbiorców. Na te wszystkie braki zwracano także uwagę na konferencjach nauczycielskich i spotkaniach pracowników oświatowych z historykami. Domagano się przede wszystkim opracowania „wypisów” z dziejów Pomorza Zachodniego dla użytku szkól.
Realizacji tego zamówienia społecznego podjął się szczeciński oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego.
Tak oto powstała książka, która w możliwie przystępny sposób przedstawia historię Pomorza Zachodniego na przestrzeni ostatniego tysiąclecia.
W książce tej pierwszeństwo oddano kronikarzom i dokumentom, które w bardziej bezpośredni sposób oddziaływają na czytelnika. Autorzy ograniczyli się tylko do objaśnień i krótkiego zarysu dziejów Pomorza w poszczególnych okresach historycznych.
„Wypisy” w zasadzie obejmują całe Pomorze Zachodnie w jego historycznych granicach, jednakże opublikowany w nich materiał źródłowy dotyczy głównie ziem województwa szczecińskiego. Chcielibyśmy bowiem, aby nasza praca służyła przede wszystkim młodzieży i aktywowi oświatowemu naszego województwa, ażeby każdy mieszkaniec ziemi szczecińskiej mógł odnaleźć w „wypisach fragment odnoszący się do jego bliższej czy dalszej okolicy.
W tej niewielkich rozmiarów książce nie mogliśmy oczywiście uwzględnić wszystkich ciekawych przekazów godnych opublikowania. Dokonaliśmy więc wyboru źródeł. W sumie jednak obrazują one pomorski proces historyczny w sposób dostateczny.
Uwypukliliśmy przede wszystkim to, co niemiecka historiografia burżuazyjna starała się pominąć: dorobek siedzącej tu od wieków ludności słowiańskiej, łączność polityczną, gospodarczą i kulturalną Pomorza z resztą ziem polskich, ruchy społeczne, niedorozwój gospodarczy Pomorza Zachodniego w organizmie Rzeszy...
Chcąc uczynić książkę bardziej przystępną, staraliśmy się nadać jej przejrzysty układ zbliżony do układu podręczników szkolnych, co wykazuje szczegółowy spis treści.
Czytelnik ma ponadto do dyspozycji wykaz wykorzystanych źródeł i opracowań oraz spis ważniejszej literatury z zakresu dziejów Pomorza Zachodniego. Pomocą będzie także tablica genealogiczna książąt zachodniopomorskich, mapki, ilustracje, a także indeks miejscowości występujących w pracy.
Wiele spośród dokumentów, zawartych w książce, opublikowano po raz pierwszy; nie mówią one tylko o przeszłości, lecz uczą także rozumieć teraźniejszość. Przekonywają o wielowiekowej tradycji polskiej na tych ziemiach i dowodzą niezaprzeczalnych praw historycznych Polski do ziem nadodrzańskich i nadbałtyckich.
Henryk Lesiński
Obszar Pomorza Zachodniego w ciągu ostatniego tysiąclecia stanowił sferę wpływów państw sąsiednich. Krzyżowały się tu interesy Polski, Brandenburgii, Państwa Zakonnego, Meklemburgii, Szwecji, Danii i cesarstwa niemieckiego. W wyniku penetracji politycznych i gospodarczych, przesuwały się w ciągu wieków granice zewnętrzne Pomorza Zachodniego. Samo księstwo zachodniopomorskie ulegało także w okresie średniowiecza ciągłym podziałom dzielnicowym.
Już w okresie wczesnośredniowiecznym na Pomorzu Zachodnim pojawiły się pierwsze organizacje społeczno-polityczne z ośrodkami w Kołobrzegu, Białogardzie, Kamieniu, Wolinie, Pyrzycach i Szczecinie. Ustrój tych ośrodków zbliżony był do ustroju republikańskiego; stąd w nauce mówi się o istniejących na Pomorzu w X i XI wieku — republikach miejskich. Upadek republik miejskich i podporządkowanie ich władzy feudalnej dokonały się w początkach XII wieku.
W tym czasie południowe granice Pomorza Zachodniego opierały się na linii Warty i Noteci. Granice wschodnie były dość płynne i przebiegały na wschód od Koszalina. Ziemia słupska i sławieńska wraz z Bytowem i Miastkiem wchodziły w skład odrębnego organizmu politycznego, mianowicie księstwa sławieńskiego.
W XII wieku, gdy Pomorze Zachodnie pozostawało pod zwierzchnictwem Polski, dokonywały się między Łabą a Odrą zasadnicze zmiany. Przybrała na sile ekspansja feudałów niemieckich. Ofiarą agresji germańskiej padło państwo Obodrzyców. W drugiej połowie XII wieku ujście Odry stało się widownią krwawych walk z najazdem duńskim.
W tej sytuacji Pomorze Zachodnie, pozbawione silnego oparcia o Polskę, zmuszone było przyjąć w r.. 11.81 opiekę cesarza niemieckiego. Ponadto w początkach XIII wieku z pretensjami do zwierzchnictwa nad Pomorzem wystąpiła Brandenburgia, która około r. 1250 opanowała Ziemię Lubuską. W tych warunkach nieustannego nacisku politycznego ze strony feudałów niemieckich, Pomorze Zachodnie zaczęło tracić swe terytoria na zachodzie i południu. Ponadto w r. 1237 Słupsk i Sławno dostały się w posiadanie linii książąt gdańskich, a rzeczka Gwda stała się granicą między Pomorzem Zachodnim a Wielkopolską.
Uszczuplone Pomorze Zachodnie utrzymało swą jedność terytorialną prawie do końca XIII w. W wyniku podziału w r. 1295 powstały dwa księstwa: wołogoskie i szczecińskie. Do księstwa wołogoskiego zostało przyłączono później księstwo słupskie. To ostatnie oddzielał od posiadłości książąt szczecińskich teren władztwa biskupa kamieńskiego (ziemia kołobrzeska) wraz z miastami Kołobrzegiem, Koszalinem i Karlinem.
Po opanowaniu Ziemi Lubuskiej dalsze podboje Brandenburgii kierowały się wzdłuż Warty i Noteci, tak że w drugiej połowie XIII wieku Askańczycy (dynastia rządząca w Brandenburgii do r. 1319) opanowali terytoria na północ od Noteci i dolnej Warty obejmujące dzisiejsze powiaty: gorzowski, strzelecki, chojeński, choszczeński, myśliborski, drawski i świdwiński. Tereny te nazwane zostały Nową Marchią.
Po wymarciu dynastii askańskiej agresja brandenburska na Pomorzu osłabła. Wzmocniło się natomiast stanowisko książąt pomorskich, tym bardziej że po wygaśnięciu linii książąt rugijskich w r. 1325 odziedziczyli podległe im obszary z wyspą Rugią i Strzałowem.
Terytorium między Drawą a Gwdą tylko przejściowo wchodziło w skład Nowej Marchii. W r. 1368 Kazimierz Wielki ziemie te włączył w granice państwa polskiego (dzisiejszy powiat wałecki oraz okolice Starego Drawska i Czaplinka). Natomiast wschodnie krańce Pomorza Zachodniego, Człuchów i Bytów, które w r. 1309 zagrabił zakon krzyżacki, wróciły dopiero po pokonaniu Zakonu w wojnie 13-letniej na podstawie pokoju toruńskiego zawartego w r. 1466 do swych prawowitych władców. Człuchów przyłączony został do Prus Królewskich, a Bytów i Lębork zostały oddane przez króla Kazimierza Jagiellończyka książętom zachodniopomorskim w lenno.
W r. 1478 władzę nad całym zjednoczonym Pomorzem Zachodnim objął ks. Bogusław X. Odtąd też aż do połowy XVII w. granice tego kraju nie ulegały żadnym większym zmianom. Podziały wewnętrzne w XVI wieku (1532) miały raczej charakter administracyjny i majątkowy. Granica między posiadłościami książąt szczecińskich a wołogoskich przebiegała częściowo po lewej, częściowo po prawej stronie Odry. Mimo reformacji, która się dokonała w pierwszej połowie XVI wieku, utrzymała się jeszcze dziedzina biskupów kamieńskich. Jednakże od r. 1566 godność biskupów przyznawana była tylko członkom rodziny książęcej.
Stan ten przetrwał do r. 1637, tj. do bezpotomnej śmierci ostatniego władcy Pomorza Zachodniego, ks. Bogusława XIV. Stało się to podczas jednej z największych wojen w Europie, wojny 30-letniej. Pomorze Zachodnie zostało podzielone między Szwecję i Brandenburgię. Ziemie bytowska i lęborska przeszły w bezpośrednie władanie Polski, jednakże w r. 1657 wraz ze Starym Drawskiem oddane zostały w lenno margrabiom brandenburskim. Rozbioru Pomorza Zachodniego dokonano w r. 1648, a w r. 1651 wytyczono granice między posiadłościami szwedzkimi a brandenburskimi: Szwedzi przejęli w swe posiadanie część Pomorza na zachód od linii Odry oraz pewne terytoria na prawym brzegu Odry, obejmujące dzisiejsze powiaty gryfiński, goleniowski i część kamieńskiego.
Podział ten nie zaspokoił Brandenburgii, dążącej do opanowania całego obszaru ujściowego Odry. Toteż w wyniku dalszych konfliktów brandenbursko-szwedzkich w r. 1678 i 1720 państwo brandenbursko-pruskie zdobyło dalsze obszary wraz ze Szczecinem oraz wyspami Wolin i Uznam. Granica przebiegała odtąd na rzece Pianie. Całkowite wyparcie Szwecji z Pomorza Zachodniego nastąpiło w r. 1815.
Po wojnach napoleońskich Pomorze Zachodnie stało się jedną z prowincji pruskich: prowincją Pomorze (Provinz Pommern). Podzielono ją na 3 rejencje — strzałowską, szczecińską i koszalińską (1816). Każda z tych rejencji dzieliła się na kilka powiatów. W skład rejencji koszalińskiej weszły powiaty bytowski i lęborski oraz dawne tereny nowomarchijskie — powiaty drawski i świdwiński. Ten podział administracyjny utrzymał się w zasadzie do r. 1919.
Po przegranej w pierwszej wojnie światowej z dawnych prowincji Poznańskiej i Prus Zachodnich pozostały przy Niemczech tylko skrawki. Dla celów rewizjonistycznych Rzesza Niemiecka utworzyła nową prowincję, nazwaną — Marchią Graniczną Poznań-Prusy Zachodnie ze stolicą w Pile. Prowincja ta obejmowała także powiaty wchodzące dziś w skład województwa koszalińskiego, powiaty człuchowski, wałecki i złotowski. Uległa ona likwidacji w r. 1938, a zamiast niej utworzyli hitlerowcy rejencję ze stolicą w Pile, w skład której weszły niektóre powiaty z rejencji koszalińskiej, jak po w. drawski i szczecinecki, powiaty z byłej Marchii Granicznej — wałecki, złotowski, pilski i człuchowski oraz z prowincji brandenburskiej powiaty choszczeński i strzelecki. Uszczuplona rejencja koszalińska zyskała natomiast z rejencji szczecińskiej dwa powiaty: gryficki i łobeski. Ta nowa rejencja weszła w skład prowincji Pomorze. Stan ten przetrwał aż do r. 1945, tj. do powrotu całych Ziem Zachodnich do Polski.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Do najstarszych dziejów Pomorza Zachodniego niewiele posiadamy źródeł pisanych. Jednakże te przekazy, które zachowały się do naszych czasów, uzupełnione materiałem archeologicznym, dają nam ciekawy obraz ówczesnych stosunków gospodarczych, społecznych i politycznych.
Już w X wieku życie gospodarcze na Pomorzu Zachodnim było silnie zróżnicowane. Na brzegach Bałtyku powstały ośrodki miejskie. Największe wśród nich — to leżące u ujścia Odry: Wolin, Uznam i Szczecin, na Pomorzu Środkowym u ujścia Parsęty: Kołobrzeg. Ludność tych miast trudniła się handlem i rzemiosłem, ponadto w Kołobrzegu produkcją soli.
W miastach i osiedlach Pomorza Zachodniego uprawiano wiele rzemiosł. Do najbardziej rozwiniętych należy zaliczyć szewstwo, tkactwo, rogowiarstwo, garncarstwo i obróbkę bursztynu. W okolicach Kołobrzegu i Wolina, a zapewne także w innych częściach Pomorza, ludność słowiańska zajmowała się także wytopem i obróbką żelaza, korzystając z rudy darniowej występującej właśnie w tych rejonach. Słowianie pomorscy posiadali także umiejętność budowy statków. Na swych wielkich łodziach wyruszali na wyprawy morskie, zarówno w celach handlowych, jak i wojennych. W wiekach XI i XII dobrze ich znano na wybrzeżach duńskich, szwedzkich i norweskich. Jednym z najczęstszych zajęć ludności pomorskiej było rybołówstwo. Połowem ryb zajmowali się mieszkańcy osiedli, które gęsto rozsiadły się u ujść rzek, nad jeziorami czy też nad Zalewem Szczecińskim. Toteż narzędzia i sprzęt rybacki znajdują najczęściej archeologowie przy swych pracach wykopaliskowych.
Handel zamorski i rybołówstwo nie były jednakże jedynym źródłem bogactwa ówczesnego Pomorza. Ośrodki o typie miejskim rozwijały się głównie w oparciu o swe rolnicze zaplecze. Szczególnie gęsto zasiedlone były okolice Wolina i Trzebiatowa, na południu zaś okolice Pyrzyc i Chojny. Uprawiano proso, pszenicę, jęczmień, żyto oraz bób i groch. Duże znaczenie w życiu gospodarczym wsi miała hodowla zwierząt. Wśród warstw wczesnośredniowiecznych w Wolinie i Szczecinie natrafiono na szczątki kostne konia, krowy, świni domowej, owcy i kozy.
Takie miasta, jak Wolin, Szczecin czy Kołobrzeg, tworzyły znaczne skupiska ludności dochodzące do kilku tysięcy głów. Ludność ta zamieszkiwała obszar o gęstej zabudowie. Posiadała także sztukę fortyfikowania swych osiedli. Miasta ówczesne otoczone były głębokimi rowami oraz wysokimi wałami o konstrukcji ziemno-drewnianej. Szczególnie potężne fortyfikacje posiadał Szczecin. Mniejsze osiedla i podgrodzia otaczano najczęściej palisadą i fosą.
Ludność tych miast, zasługujących ze względu na układ społeczny, zajęcia ludności i ustrój raczej na miano republik miejskich, była już dość zróżnicowana pod względem klasowym. Wyraźnie w źródłach występuje warstwa możnych, trudniąca się zarówno handlem zamorskim, jak i korsarstwem. Posiada ona swe dwory w miastach, a także pewne posiadłości na wsi. Od tej grupy możnych uzależniają się z biegiem czasu pod względem gospodarczym i społecznym niższe warstwy. Na przykład szczeciński wielmoża Domasław posiadał w r. 1124 pięciuset domowników. Istnieje także ludność niewolna.
Na początku XII wieku władza feudalna jest jeszcze słaba. W większości miasta pomorskie rządzone są przez wiece, w których bierze udział cała ludność. Tak jest w tym czasie w Szczecinie, Kołobrzegu, Pyrzycach, Wolinie; jedynie w Kamieniu występuje władza książęca.
Do umocnienia władzy księcia na Pomorzu przyczyniły się głównie wpływy polskie, które dominowały tutaj już w drugiej połowie X wieku, co wynikało zresztą z pokrewieństwa etnicznego, podobieństwa obyczajów i języka, a także ustroju społecznego i państwowego, które zasadniczo nie różniły się od ustroju społeczno-politycznego reszty ziem polskich. Pierwsze wzmianki dotyczące historii Polski, pierwsze walki o jej niepodległość, zanotowane w źródłach, związane są z Pomorzem Zachodnim. Pomorze stanowiło też pierwszą dzielnicę, która w latach 963—972 została przyłączona do państwa Mieszka I. W obronie swego władztwa na Pomorzu stoczył Mieszko I w r. 967 i w r. 972 zwycięskie bitwy z wyprawami niemieckich feudałów. Przesądziło to o przynależności Pomorza do Polski i umocniło panowanie Mieszka I u ujścia Odry. Przyłączenie Pomorza wraz z Ziemią Lubuską j oparcie zachodniej granicy na Odrze zapewniło młodemu państwu polskiemu trwałą podstawę geograficzną i umożliwiło dalszą ekspansję na południu. Włączenie wreszcie tych obszarów w obręb tworzącego się państwa umożliwiło przede wszystkim — w oparciu o istniejące grody portowe — wymianę handlową z całą północną a także zachodnią Europą.
Politykę Mieszka kontynuował początkowo jego następca — Bolesław Chrobry. Teatr wojen polsko-niemieckich przeniósł się już poza Odrę. Pozwoliło to na umocnienie polskiego panowania, zwłaszcza na Pomorzu Środkowym. Wymownym tego świadectwem jest założenie w r. 1000 biskupstwa pomorskiego w Kołobrzegu.
Po śmierci Bolesława Chrobrego wpływy polskie na Pomorzu słabną, jednakże już za czasów panowania Bolesława Śmiałego i Władysława Hermana Pomorze Gdańskie znów znalazło się w granicach Polski, a związki polityczne między dynastią piastowską a książętami pomorskimi umacniano związkami małżeńskimi.
Największego wysiłku dla dzieła zjednoczenia Pomorza z Polską dokonano w czasach panowania Bolesława Krzywoustego. W początkach XII w. widzimy tendencję utworzenia tutaj samodzielnego państwa. Zarysowuje się wczesnofeudalna monarchia książąt pomorskich. Spotykamy się też z pierwszym historycznym władcą pomorskim, Warcisławem, z dynastii słowiańskich Gryfitów, rezydującej w Kamieniu, ówczesnej stolicy Pomorza, przeniesionej z Kołobrzegu. Okres panowania księcia Warcisława jest ściśle powiązany z Polską. Bolesław Krzywousty po zdobyciu Szczecina w r. 1121 zajmuje ponownie Pomorze i granice Polski zostają ustalone na Odrze i Rędowie jak za czasów panowania Mieszka I i Bolesława Chrobrego.
W r. 1124 dochodzi do podjęcia dalszych kroków politycznych, a mianowicie do wysłania misji chrystianizacyjnej, która ma na celu silniejsze uzależnienie i bliższe związanie tej dzielnicy z Polską. Wprowadzenie chrześcijaństwa, które zostało utrzymane i uzależnione od polskiej administracji kościelnej w Gnieźnie, stanowi jedno z najpoważniejszych pociągnięć politycznych Bolesława Krzywoustego. Dzięki inicjatywie Polski Pomorze weszło w krąg europejskiej kultury łacińskiej, a wpływy polskie zaczęły tu odgrywać decydującą rolę, wyciskając swe piętno na życiu gospodarczym, społecznym i politycznym dzielnicy pomorskiej.
Ustrój wewnętrzny Pomorza upodobnił się do ustroju innych dzielnic Polski, powstały kasztelanie w Pyrzycach, Stargardzie, Szczecinie, Kamieniu. Cedyni, Białogardzie i Kołobrzegu, daniny i powinności ludności pomorskiej kształtują się według prawa polskiego. Coraz wyraźniej zaznacza się system dróg handlowych, łączących porty pomorskie z polskim zapleczem lądowym. Także sól kołobrzeska sprowadzana jest do północnych i zachodnich dzielnic Polski.
Rozwój życia gospodarczego na Pomorzu Zachodnim w X i XI w.
Pisarze arabscy o Słowianach Zachodnich
Ziemie słowiańskie były celem wypraw kupców z krajów Europy Zachodniej. W opisach tych podróżników zachowały się cenne wiadomości także o krajach nadbałtyckich. Przebywał w nich około r. 965/966 kupiec żydowski Ibrahim Ibn Jakub, pochodzący z miasta Tortozy w muzułmańskiej części Hiszpanii. W jego opisie znajdują się bardzo ciekawe dane o państwie Mieszka I, o zwyczajach i gospodarczym życiu Słowian, a także o miastach znajdujących się u ujścia Odry. Dzieło to nie dotrwało w oryginale do naszych czasów, jest ono znane z późniejszych odpisów.
Poniżej przytoczono wyjątki z tego dzieła.
Na ogół [biorąc], Słowianie [są] skorzy do zaczepki i gwałtowni, i gdyby nie ich niezgoda [wywołana] mnogością rozwidleń ich gałęzi i podziałów na szczepy, żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile. Zamieszkują oni krainy najbogatsze w obszary zdatne do zamieszkania [albo: najbogatsze w plony] i najzasobniejsze w środki żywności. Oddają się ze szczególną gorliwością rolnictwu i poszukiwaniu środków do życia, w czym przewyższają wszystkie ludy północy. (...)
Z Męsko [Mieszko] sąsiadują na wschodzie Rus [Rusini], a na północy Burus [Prusowie] (...) na zachód od Burus leży miasto kobiet (...) Na zachód od tego miasta [mieszka] pewien szczep należący do Słowian, zwany ludem Weltaba [Wolinianie]. Mieszka on w borach należących do krain Męsko [z tej strony], która jest bliska zachodu i części północy. Posiadają oni potężne miasto nad Oceanem [Bałtykiem], mające 12 bram. Ma ono przystań, do której używają przepołowionych pni. Wojują oni z Męsko, a ich siła bojowa jest wielka. Nie mają króla i nie dają się prowadzić jednemu [władcy], a sprawującymi władzę wśród nich są ich starsi. (...) Kraje Słowian są najzimniejsze ze wszystkich krajów (...). Ale gdy noc jest ciemna a dzień chmurny, wówczas taję lód i lżeje mróz. W takim czasie rozbijają się statki i giną ci, co się w nich znajdują (...).
Nie mają oni łaźni, lecz posługują się domkami z drzewa. Zatykają w nich szpary czymś, co bywa na ich drzewach podobnym do wodorostów, a co oni nazywają: mech. Służy to zamiast smoły do ich statków.
Wiadomość o potężnym porcie słowiańskim, zapewne Wolinie, leżącym nad Bałtykiem, zawiera opis geograficzny innego pisarza arabskiego, który brzmi następująco:
Miasto Lujanija [Wolin]. Powiadają, że należało ono do najpotężniejszego z królów Słowian. Opisywane jest jako wielkie. Jego port na morzu otaczającym [tzn. Bałtyku] stanowi cel, w którym zbiegają się liczne okręty. Jest to najpiękniejszy z portów owych stron. Na wschód od niego leży Sasin [Szczecin] (...) należący do głównych miast tamtejszego króla. Leży on [również] nad morzem otaczającym.
Monumenta Poloniae Historica. T. I. Kraków s. 48 i nast. s. 51—54. Tekst w polskim tłumaczeniu T. Kowalskiego. Zob. także Materiały źródłowe do historii Polski epoki feudalnej. Tom. I. Słowiańszczyzna pierwotna w wyd. G. Labudy, Warszawa 1954, s. 145 i 185.
Ryc. 1. Wolin. Konstrukcje hakowe wału miasta, wzniesionego przez Mieszka I w drugiej połowie X w.
Adam Bremeński o największym porcie na Bałtyku — Jumnecie — Wolinie
Niemiecki duchowny żyjący w XI wieku, pochodzący z miasta Bremy, w dziele poświęconym dziejom kościoła hamburskiego pozostawił także opis Słowiańszczyzny Zachodniej. Bardzo ciekawym szczegółem jego opisu są wiadomości o słowiańskim porcie położonym w ujściu Odry, który można zidentyfikować z Wolinem. Prace archeologiczne prowadzone w Wolinie wykazały, że już w okresie wczesnego średniowiecza nie tylko prowadzono tu ożywiony handel ze wszystkimi krajami leżącymi nad Bałtykiem, ale jak to wykazują znalezione przedmioty pochodzące z importu, dokonywano w Wolinie również wymiany towarowej z Rusią i krajami Bliskiego Wschodu.
Prace wykopaliskowe wykazały także, że w X—XI wieku Wolin był rozległym miastem, umocnionym przez Mieszka I na wzór miast wielkopolskich. Obszerne nadbrzeża portowe i ogień grecki, czyli latarnia morska, oraz żywy ruch handlowy, o którym wspomina Adam Bremeński, zapewniły Wolinowi przodujące stanowisko wśród portów i miast handlowych nad Bałtykiem.
Ryc. 2 Czarnowsko pow. Lębork. Słowiańska łódź z w. X—XI, wykopana w r. 1957
Za Lutykami, którzy inaczej Wilcy się nazywają, płynie Odra, największa rzeka w ziemi słowiańskiej, u ujścia której do błot scytyjskich leży szlachetne miasto Jumne, znakomite miejsce gromadzenia się licznych barbarzyńców i Greków, W tym mieście, o którym chodzą wielkie prawie nie do uwierzenia wieści, jako o największym ze wszystkich miast Europy, mieszkają Słowianie i inne, greckie i barbarzyńskie, plemiona. Nawet saskim przybyszom udzielono prawa tam mieszkać z warunkiem, aby nie wydali się ze swym chrześcijańskim wyznaniem publicznie. Wszyscy mieszkańcy oddani są bałwochwalstwu, zresztą nie masz narodu uczciwszego i bardziej gościnnego. Miasto bogate w towary wszystkich narodów północy i nie ma żadnych osobliwości lub rozkoszy, których by tam nie było. Jest tam garnek Wulkana, który mieszkańcy „greckim ogniem” nazywają1 i o którym wspomina Solinus2. Tam też okazuje się Neptun w troistej postaci; wyspa bowiem oblana jest trzema morzami, z których jedno, jak mówią, jest całkiem zielone, inne białawe, trzecie w swych poruszeniach wściekłych wiecznymi sroży się burzami. Z Jumny statki wiosłowe w krótkim czasie przybywają do Dym i na, żaglowe zaś do pruskiej Semlandii, również do Szlezwigu i Oldenburga; w kierunku zaś przeciwnym w 14 dni przebywały one drogę od Jumny do Ostrogrodu na Rusi. Drogą lądową w 8 dni można dojść do Hamburga albo do Łaby.
Magistri Adami Bremensis Gesta Hammaburg ensis ecclesiae pontificum.Ed. B. Schmeidler. W: Scriptores rerum Germanicarum in usum scholarum. (Ks. II. rozdz. 22). Hannover-Leipzig 1917.
Położenie i bogactwo Pomorza w opisie Herborda
Najobszerniejszego jak dotąd opisu Pomorza dokonał Herbord, który jest autorem jednego z żywotów biskupa Ottona z Bambergu. Przedstawiając przebieg misji chrystianizacyjnej na Pomorzu w latach 1124—1128 daje on także charakterystykę tych ziem, wymieniając przyrodzone bogactwa kraju. Z przekazu wynika, że Pomorze Zachodnie — to kraj o rozwiniętym rolnictwie i hodowli. Dając tak sugestywny obraz bogactwa ziem pomorskich, chciał Herbord zachęcić Kościół do zakładania tam klasztorów.
Kraina Pomorze ze znaczenia samego owej nazwy wydaje się wskazywać na charakter swego położenia. Bo „pome” w języku słowiańskim oznacza: przy lub około, „moriz” zaś: morze; stąd Pomerania, niby Pomerizania, to znaczy: leżąca przy lub około morza. Ziemia ta zaś jest — jeżeli przypatrzymy się jej całemu położeniu tak w bagnach i zalewach morskich, jak i na suchym lądzie — niby trójkątem, ponieważ objęta jest trzema bokami, jakby trzema u głowic schodzącymi się liniami, wydaje się tworzyć trzy kąty, tak jednak, że jeden kąt jest większy od dwu pozostałych, który rozpościera się nawet aż do Leutycji i prawne do Saksonii, zachodząc ku północy do oceanu. Tak więc Pomorze za sobą w morzu ma Danię i wyspę Rugię, małą, ale ludną, nad sobą zaś, to jest na prawo od północy ma Flawię, Prusy i Ruś, przed sobą zaś, to jest na południe, pogląda na granice Węgier i Moraw, stykające się na samym końcu, następnie przybliża się do granicy Leutycji i Saksonii, granicząc na rozległej przestrzeni z Polską. Lud to doświadczony w walkach na lądzie i morzu, przyzwyczajony żyć z rabunku i łupieży, w przyrodzonej jakiejś dzikości zawsze był nieposkromiony, a od obrządku i wiary chrześcijańskiej prawie całkowicie stroniący. Sama zaś ziemia dostarcza mieszkańcom nadzwyczajną obfitość ryb i dziczyzny i jest bardzo urodzajna w wszelkiego rodzaju zboża, jarzyny strączkowe i nasiona; żadna ziemia bogatsza w miód, żadna urodzajniejsza w pastwiska i trawę. Wina nie mają ani go nie szukają, gdyż zapobiegliwie przyrządzone miodne napoje i piwo przewyższają wina falernijskie. Lecz o tym gdzie indziej.
Autor, ukrywając się pod imieniem Sefrida, odpowiada na pytanie swego fikcyjnego rozmówcy Tiemona, czy na Pomorzu mogłyby powstać klasztory, tymi słowami:
Naturalnie, że mogłyby a szczególnie [klasztory] świętych naszych czasów, którzy wolą uprawiać ziemię urodzajną niż suche skały lub zapuszczone pustkowia, pamiętni swego niedołęstwa. Bo jest tam niewiarygodna obfitość ryb tak z morza, jak z rzek, jezior i stawków; za denara zaś otrzymasz wóz świeżych śledzi, a gdybym powiedział, co myślę o ich zapachu i tłustości, mógłbym być posądzony o łakomstwo. Cała kraina opływa w obfitość jeleni, turów i dzikich koni, niedźwiedzi, dzików i wieprzów i wszelkiej dziczyzny; dla masła z krów i mleka z owiec, tłuszczu jagniąt i baranków, dla obfitości miodu i pszenicy, konopi i maku, i wszelkiego rodzaju warzyw, dla obfitości drzew owocowych, gdyby jeszcze posiadała winną latorośl, oliwkę i figę, poczytałbyś ją za Ziemię Obiecaną. Ale biskup3, nie chcąc, aby tej ziemi zabrakło winnej latorośli, podczas długiej swej podróży przywiózł pełne naczynie sadzonek i polecił je posadzić, aby przynajmniej dla celów kultowych ziemia ta wino rodziła.
Herbordl Vita Ottonis, episcopi Babenberg ensis. W: Monnmenta Poloniae Historica. T. II. s. 72—73. Tekst polski wedł. wyd. G. Labuda, Słowiańszczyzna pierwotna, s. 157—159.
Rozciągnięcie władztwa polskiego na Pomorze Zachodnie w X w.
Zwycięstwo Mieszka I nad Wichmanem w przekazie Widukinda
W drugiej połowie X wieku polityką wschodnią cesarstwa niemieckiego kierował władca Marchii Wschodniej margrabia Gero. Zarówno dążenia Gerona, jak i Mieszka i szły w kierunku opanowania ujścia Odry, nad którym rozsiadło się plemię Wolinian, wrogo usposobione wobec dążeń Mieszka.
Na ich czele stał zbuntowany przeciw cesarzowi krewny Gerona, graf Wichman. Pobił on w r. 963 dwukrotnie Mieszka. W walkach tych zginął brat Mieszka, został też spalony gród Santok. W końcu jednak szczęście się odwróciło i w r. 967 Mieszko zadał klęskę Wolinianom, biorąc do niewoli Wichmana. Następstwem tego było opanowanie przez Polskę ujścia Odry wraz z Wolinem. Wiadomości o tych wypadkach dostarcza kronikarz saski Widukind.
[Przyciśnięty rozlicznymi niepowodzeniami] udał się Wichman na wschód do pogan i ułożył się ze Słowianami, którzy się zwą Wolinianami, w jaki sposób mają niepokoić Mieszka, przyjaciela cesarskiego; ów zaś o tym dobrze będąc powiadomiony, posłał do Bolesława, króla czeskiego — był bowiem jego zięciem — i otrzymał dwa szyki jeźdźców na pomoc. Gdy zaś przeciw niemu Wichman wyprowadził swe wojsko, wysłał nań Mieszko najpierw pieszych, ci zaś z rozkazu księcia [Mieszka] powoli zaczęli przed Wichmanem ustępować i wywabili go w ten sposób opodal od obozu, a gdy go z tyłu okrążyła konnica, umówionym znakiem nakazał Mieszko cofającej się piechocie ponowne uderzenie na wroga. Skoro w ten sposób z tyłu i z przodu naciśnięto na Wichmana, musiał tenże rzucić się do ucieczki. Sprzymierzeńcy zarzucali mu winę, ponieważ on ich do walki nakłonił, mając nadzieję zbiec w razie konieczności łatwo na koniu. Zmuszony tedy przez nich, zsiadł z konia i pieszo wraz z towarzyszami brał udział w walce, dzielnie broniąc się tego dnia, chroniony zbroją. Głodny i po długiej drodze, którą odbywał całą noc w ciężkiej zbroi, rano wszedł już znużony z kilku zaledwie towarzyszami do jakiegoś domostwa. Skoro go zaś tam znaleźli przedniejsi spośród wrogów, po zbroi go poznali, ponieważ był mężem okazałej postawy, a zapytany przez nich kim jest, wyznał otwarcie, że jest Wichmanem. Wówczas wezwali go do zdjęcia zbroi, następnie słowem mu to zaręczyli, że go żywego stawią przed swego władcę i to u niego będą się starali uzyskać, by go nietkniętego oddał cesarzowi. Wichman jednakże, choć tak ostateczną przyciśnięty koniecznością, ale pomny prastarej szlachetności rodu i swego męstwa, wzdrygnął się przed podaniem ręki takim przeciwnikom: zażądał tedy, żeby zawiadomili Mieszka, że jemu chce oddać broń i jemu podać ręce. Gdy zaś owi podążyli do Mieszka, otoczył go nieprzeliczony tłum, zaciekle nań napierając. On zaś, jakkolwiek zmęczony, wielu z nich położył trupem, wreszcie wzniósł miecz i oddał go znakomitszemu spośród wrogów z tymi słowy: Weź ten miecz i odnieś go panu swemu, ażeby go przyjął jako znak zwycięstwa i ażeby go przesłał przyjacielowi swemu, cesarzowi, który będzie wiedział, czy ma się chełpić śmiercią moją jako wroga, czy raczej opłakiwać mnie jako krewniaka”. A to powiedziawszy, zwrócił się ku wschodowi, o ile mu na to siły pozwalały, pomodlił się w ojczystym języku do Boga i duszę złamaną tylu nieszczęściami i klęskami polecił miłosierdziu Stwórcy. Taki był koniec Wichmana.
Dzieje saskie Widukinda. W: Monumenta Poloniae Historica. T. I. s. 140—142.
Thietmar o klęsce wojsk niemieckich pod Cedynią w r. 972
Obszerną kronikę swych czasów zostawił biskup merseburski Thietmar, zmarły w r. 1018. Zajmując się między innymi współczesnym mu Bolesławem Chrobrym, przekazuje także dość dużo wiadomości o Mieszku I.
Ryc. 3. Ogólny widok Cedyni (rok 1960). W głębi widać zarysy potężnego grodziska z czasów Mieszka I
Ryc. 4. Końcowa faza bitwy pod Cedynią
M — Oddział dowodzony przez Mieszka
C — Oddział dowodzony przez Czcibora
Pod r. 972 notuje on klęskę, jaką zadały wojska Mieszka I pod Cedynią wyprawie margrabiego Hodona. Zwycięstwem tym umocnił Mieszko swe panowanie na Pomorzu.
Tymczasem dostojny margrabia Hodo, zebrawszy wojsko, napadł z nim na Mieszka, który był wierny cesarzowi i płacił trybut aż po rzekę Wartę. Na pomoc margrabiemu pospieszył wraz ze swoimi tylko mój ojciec, graf Zygfryd, podówczas młodzieniec i jeszcze nie żonaty. W dzień św. Jana Chrzciciela starli się z Mieszkiem, odnieśli zrazu zwycięstwo, lecz potem w miejscowości, zwanej Cydzyną, brat jego Czcibor zadał im klęskę, kładąc trupem wszystkich najlepszych rycerzy z wyjątkiem wspomnianych grafów. Cesarz poruszony do żywego wieścią o tej klęsce, wysłał czym prędzej gońców, nakazując Hodonowi i Mieszkowi, aby pod rygorem utraty jego łaski zachowali pokój do czasu, gdy przybędzie na miejsce i osobiście zbada sprawę.
Thietmari Chronicon. Lib. II. c. 29. Ed. R. Holtzmann. W; Scriptores rerum Germanicarum in usum scholarum. N. S. t. IX, Berlin 1935. Przekład polski i komentarz M. Z. Jedlickiego Kronika Thietmara. Poznań 1953.
c. Poddanie Polski papiestwu i najstarsza granica państwa ok. 990 r.
Podobnie w innym tomie z czasów papieża Jana XV4 Dagome pan i Ote pani i synowie ich Mieszko i Lambert (nie wiem, jakiego to plemienia ludzie, sądzę jednak, że byli to Sardyńczycy, ponieważ ci są rządzeni przez czterech „panów”) mieli nadać świętemu Piotrowi5 w całości jedno państwo, które zwie się Schinesghe, z wszystkimi swymi przynależnościami w tych granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku długim morzem6[stąd] granicą Prus aż do miejsca, które się nazywa Ruś, a granicą Rusi ciągnąc aż do Krakowa i od tego Krakowa aż do rzeki Odry, prosto do miejsca, które nazywa się Alemure7, a od tej Alemury aż do ziemi Milczan8 i od granicy Milczan prosto do Odry i stąd idąc wzdłuż Odry aż do rzeczonego państwa Schinesghe.
Według przekładu polskiego zamieszczonego w wyd. G. Labuda, Słowiańszczyzna pierwotna, s. 208—209.
3. Kultura społeczna i wierzenia pogańskich Pomorzan
Były zaś w mieście Szczecinie cztery kątiny9, ale jedna, będąca pomiędzy nimi główną, była zbudowana z przedziwną czcią i sztuką, wewnątrz i zewnątrz ozdobiona rzeźbami ze ścian występującymi [tj. płaskorzeźbami]. Były tam obrazy ludzi, ptaków i zwierząt dzikich tak dokładnie podług swych właściwości wyra żonę, że zdawały się oddychać i żyć, co zaś uważałbym za rzecz niezwykłą, barwy obrazów zewnętrznych przez niepogody śnieżne lub deszczowe sczernieć ani zatrzeć się nie dały, tak je przemyślność malarzy od tego zabezpieczyła. Do tej świątyni podług zwyczaju ojców zdobyte bogactwa i broń nieprzyjacielską i wszystko, co w walkach morskich lub lądowych zdobywali, zanosili jako dziesiątą część zdobyczy. Dzbany także złote i srebrne, których do wróżenia, a możnowładcy ich do biesiad i picia zwykle używali i w dni uroczyste jakby ze świętego ukrycia przynosić kazali, tam ustawione były. Rogi też wielkie dzikich wołów, w złoto i drogie kamienie oprawione, do picia urządzone, i rogi do grania, miecze i noże, dużo kosztownych i rzadkich, a oku miłych Przyborów dla ozdoby i zaszczytu bóstw swych przechowywali. Trzy zaś inne kątiny mniej zażywały czci i mniej były przyozdobione. Ustawione tam były we wnętrzu w krąg siedzenia i stoły, ponieważ zwykli tam byli odprawiać swoje narady i zgromadzenia, bo czy to się napić, czy to się zabawić, czy też poważne sprawy załatwiać zamierzali, w tych to budowlach w pewnych dniach i porze się schodzili. Był poza tym tam dąb ogromny i liściasty, a pod nim źródełko najprzyjemniejsze, które prosty lud, uważając za święte jako siedzibę jakiegoś ducha, w wielkiej chował czci. Także i ten chciał ściąć biskup po zniszczeniu kątin, ale uproszony został przez lud, by tego nie czynił, przyobiecali bowiem, że nigdy odtąd nie będą ani drzewa, ani miejsca tego czcili pod pozorem kultu, ale tylko dla jego cienia samego i przyjemności(...)
Rys. 5. Rekonstrukcja domu zrębowego z w. X—XII
Taka zaś między nimi jest wiara i społeczna świadomość, że całkiem nie znajdziesz między nimi złodziei lub oszustów. Skrzyń lub schowków zamkniętych nie posiadają. Bo ani zamku ani klucza u nich nie widzieliśmy, co więcej, bardzo się dziwili, że tobołki nasze i skrzynie widzieli pozamykane. Odzież swoją, pieniądze i wszystkie kosztowności swoje chowają w beczkach i stągwiach całkiem prosto przykrytych. Nie obawiają się żadnego oszustwa, bo sami go nie doznają. I co dziwo wypowiedzieć, stół ich nigdy nie jest pusty, nigdy bez nakrycia, a każdy gospodarz ma dom dla siebie, czysty i wygodny, służący tylko dla wypoczynku. Stół zawsze tam jest pełen wszystkiego, co potrzebne do picia i jedzenia, a po zabraniu jednego zastawia się co innego. Nie dopuszcza się myszy ani myszołapek, lecz nakrycia przykrywa się czystą chustą w oczekiwaniu na biesiadników. O jakiejkolwiek porze chcą się posilić, obojętnie goście czy domownicy, znajdują wszystko przygotowane na stole.
Mieli konia nadzwyczajnej wielkości, tłustego, czarnej maści i bardzo dzikiego, przez cały rok był on wolny od zajęć, a w takiej był świętości, że żaden nie był godny na nim jeździć, miał natomiast jednego z czterech kapłanów świątyń jako gorliwego dozorcę. Skoro więc na lądzie przeciw nieprzyjaciołom wyruszyć zamierzali albo po zdobycz, starali się przez niego powodzenie wyprawy w ten sposób przepowiedzieć: Rozkładali na ziemi dziewięć włóczni, na łokieć od siebie oddalonych, a kapłan, który miał nadzór nad owym koniem, osiodławszy i ująwszy za uzdę, po trzykroć go przez leżące włócznie tam i z powrotem przeprowadzał. Gdy koń, przechodząc, włóczni nie trącił i nie porozrzucał, uważano to za dobry znak: wtedy bezpiecznie przystępowali do dzieła, w przeciwnym zaś razie zaniechiwali go. Ten sposób wróżenia i inne obliczenia z drzew, przy pomocy których przewidywali bitwy morskie i łupy, za boskim wsparciem [biskup] ze szczętem usunął, mimo że wielu się temu sprzeciwiało, samego zaś wróżebnego konia kazał sprzedać do innej ziemi, by dla prostaczków nie był on kamieniem obrazy(...)
Herbordi dialogus de vita Ottonis. Lib. II. c. 32, 41. 33, W: G. Labuda Słowiańszczyzna pierwotna, s. 225—226, 278.
4. Umocnienie ustroju feudalnego i związków z Polską
Wyprawy wojenne Bolesława Krzywoustego na Pomorze Zachodnie w latach 1120—1123 przywróciły tam zwierzchność polską. Książęta pomorscy uzależnieni zostali od polskiego panującego. Widomym znakiem tej zależności był roczny trybut, który składać musieli na dworze polskim w wysokości 300 grzywien srebra, oraz kontyngent zbrojnych na wyprawy wojenne.
Dążąc do ściślejszego uzależnienia Pomorza od Polski, Bolesław Krzywousty przeprowadził w latach 1124—1128 chrystianizację tego kraju, poddając go w sprawach kościelnych władzy arcybiskupów gnieźnieńskich.
Na czele pierwszej i drugiej wyprawy misyjnej stał biskup bamberski Otto. W jego otoczeniu przebywał kapelan Wojciech, późniejszy biskup pomorski. Bezpieczeństwo wyprawie zapewnił kasztelan santocki Paweł z 60 rycerzami polskimi.
Opisów tych wypraw dostarczają współcześni biskupa Ottona — Ebbo i Herbord, tzw. żywociarze biskupa Ottona.
Zdobycie Szczecina przez Bolesława Krzywoustego w r. 1121
Kiedy wszystko to zostało zgodnie z jego życzeniem przygotowane, począł książę niepokoić Pomorze stałymi atakami. (...) Ponieważ Pomorzanie byli jeszcze poganami, przeto starał się on ich albo zupełnie wyniszczyć, albo też nawrócić na wiarę chrześcijańską mieczem. Tamci jednak wierzyli, że są niezwyciężeni, ufając w swe siły oraz ponieważ przy wejściach do swego kraju posiadali bardzo dużo miast i grodów bronionych [umocnieniami] naturalnymi i sztucznymi, i przygotowywali zbrojną obronę, w którym to czasie przenieśli całe swe dobro do miast. Ponieważ jednak Bogu podobało się kilku z nich skruszyć, aby pozostałych przywieść do wiary, przeto użyczył Bolesławowi przeciw nim siłę i ducha, tak że zadał on im wiele ciężkich klęsk. Gdyż również i miasto Szczecin, które ze wszystkich stron otoczone było błotami i wodą i przez każdego wroga uważane za niedostępne, które również było stolicą całego Pomorza, dotknął nieoczekiwaną klęską w okresie zimy, w czasie której przeprowadził nie bez obawy swe wojska poprzez lód.
Herbordi dialogus de vita Ottonis. Lib. II, c. 5. Wyd. H. Pertz. Hannover 1868, s. 55—56.
Ryc. 6. Szczecin. Konstrukcje domów z w. X—XI na podgrodziu
Wyprawa misyjna Ottona z Bambergu w r. 1124.
Zbliżając się stamtąd do książęcego grodu Pyrzyc o jedenastej godzinie dnia, będąc z daleka spostrzegliśmy oto tam, że do 4000 ludu zbiegło się z całej okolicy, było bowiem jakoweś nieznane mi święto pogan, które lud czcząc podniecony zabawą, zbytkiem i śpiewem, ogromnym ogłuszył nas hałasem. Nie wydało się więc nam, gościom tak niezwyczajnym, za użyteczne czy ostrożne tej nocy podchodzić do tłumu, napojem i uciechą wzburzonego; lecz pozostawszy na miejscu, noc ową nie śpiąc przepędziliśmy, nie ośmielając się ni ognia w obozie posiadać, ni rozmawiać ze sobą głośniej. Rano zaś wysłał biskup Pawła i wysłanników księcia Warcisława do grodu. A oni oddawszy starszym pozdrowienie imieniem książąt, wieść im głoszą publicznie, że biskup do nich został posłany, który wiarę i religię chrześcijańską ziemi owej winien przepowiadać...
Herbordi dialogus de vita Ottonis. Lib. II, c. 14. Wyd. H. Pertz. Hannover 1868, s. 62.
Skoro umocniony (...) został kościół w Pyrzycach, z obfitym nader płaczem przez prosty nasz lud żegnani, przez wysłanników odprowadzeni przybyliśmy do książęcego miasta Kamienia. Była zaś tam księżna, księcia prawowita małżonka i, aczkolwiek między poganami, chrześcijańskiej jednak pomna religii. Przybycie nasze w radość ją wielką wprawiło i wraz z całym swym dworem z wielkim nas przyjęła oddaniem, nie wątpiąc, że spodoba się to mężowi, a jej i jego zbawieniu jest pożyteczne. Kiedyśmy bowiem w Pyrzycach przebywali, o wszystkim, co się tam działo, przez potajemnie wysłanych wywiadowców skwapliwie się informowała, radując się z serca oświeceniem swego ludu, sama również wiary swojej iskierkę, jakoby pod martwymi popiołami uśpioną, wśród swych domowników skromnie początkowo, następnie ufniej u wszystkich jak mogła, rozniecać poczęła.
Herbordi dlalogus de vita Ottonis. Lib. II, c. 19. Wyd. H. Pertz. Hannover 1868, s. 72.
W drugiej połowie XII wieku zaznacza się na Pomorzu Zachodnim przejściowy kryzys gospodarczy, wywołany osłabieniem handlu dalekosiężnego. Wymiana towarów między krajami nadbałtyckimi a Europą zachodnią odbywała się na szlaku Lubeka — Visby — Nowogród przy pomocy transportu morskiego. Dotychczasowe ośrodki handlowe na Pomorzu Zachodnim nie były już w stanie konkurować z potężną Lubeką, zwłaszcza, że w drugiej połowie XII wieku ulegają one daleko idącym zniszczeniom w czasie najazdów duńskich. Straciły na dotychczasowym znaczeniu takie grody portowe jak Wolin, Uznam i Wołógoszcz, zmalało też znaczenie Kamienia, który był w początkach XII w. siedzibą władzy książęcej. Nowy układ stosunków gospodarczo-społecznych na Pomorzu na początku XIII wieku nie sprzyjał odrodzeniu świetnego rozwoju tych ośrodków miejskich.
W drugiej połowie XII wieku w warunkach krzepnięcia władzy feudalnej księcia, postępuje rozwój wsi pomorskiej, tworzą się wielkie latyfundia kościelne i świeckie, a ludność wiejska zostaje ujarzmiona i podporządkowana feudałom. W pierwszej połowie XIII wieku dokonywa się dalsza przebudowa gospodarczo-ustrojowa wsi; dzieje się to już pod wpływem szerzącego się na Pomorzu prawa niemieckiego. W wyniku tych procesów ludność wiejska zamiast świadczeń rzeczowych na rzecz swych panów płaci czynsz w monecie, która coraz częściej staje się środkiem płatniczym w ówczesnej gospodarce.
Do tego nowego układu stosunków gospodarczych, a także społecznych, nie wszystkie ośrodki miejskie, które miały w poprzednim okresie przewagę zarówno w życiu gospodarczym, jak i często w życiu politycznym tego regionu potrafiły się dostosować. W nowym układzie gospodarczym miasta rozwijały się głównie w oparciu o swe zaplecze wiejskie, rozbudowując rzemiosło i wymieniając produkty rzemieślnicze na płody rolnicze okolicznych wsi. W dalszej perspektywie jednak handel staje się znów tym czynnikiem, który przyśpiesza rozrost organizmów miejskich. Rozwija się teraz przede wszystkim Szczecin. Leżąc na skrzyżowaniu wodnych i lądowych szlaków handlowych, narzuca swe pośrednictwo w wymianie towarowej między lądem a krajami zamorskimi. Z dróg handlowych czerpią korzyści takie miasta jak Choszczno, Pyrzyce, Stargard. Z położenia swego i możliwości eksportu płodów rolniczego zaplecza korzystają miasta — Gryfice, Trzebiatów nad Regą i Goleniów nad Iną. W bezpośrednim zapleczu Szczecina rozwijają się Dąbie i Gryfino.
Następuje rozbudowa gospodarki towarowo-pieniężnej. Co większe ośrodki miejskie uzyskują więc w XIII wieku prawo miejskie oparte na wzorach miast niemieckich Magdeburga i Lubeki. Na Pomorzu przewagę uzyskuje prawo lubeckie, natomiast w sąsiedniej Wielkopolsce bardziej powszechnym jest prawo magdeburskie.
Pomyślne stosunki gospodarcze i polityczne na Pomorzu przyciągają tu ludność z Niemiec, Danii, Flandrii. Są to kupcy, duchowieństwo, a także rycerstwo. Pod opieką miejscowych książąt, zwłaszcza Barnima I, uzyskali oni dobre warunki bytu. Miasta pomorskie otrzymały w tym czasie podstawowe przywileje, na mocy których w przyszłości mógł rozwinąć się handel miejscowy i wymiana towarowa z krajami skandynawskimi. Nawiązane też zostały pierwsze stosunki handlowe z Lubeką, która wkrótce stanęła na czele miast hanzeatyckich.
Z obcym kupiectwem nie wytrzymuje konkurencji rycerstwo słowiańskie osiadłe w miastach, które także częściowo zajmowało się dotąd handlem. Przenosi się ono do swych wiejskich posiadłości. Uboższą ludność słowiańską wypierają Niemcy do osad podmiejskich. Tworzą się odtąd osady podmiejskie zwane wikami albo kieczami (vicus, kietz), zamieszkiwane przez ludność słowiańską, która często jeszcze rządzi się nadal swym własnym prawem.
Sytuacja Pomorza Zachodniego w końcu XII wieku nie była pomyślna. Po śmierci Bolesława Krzywoustego zależność polityczna Pomorza od Polski uległa rozluźnieniu, zwłaszcza księstwo szczecińskie zaczyna ulegać wpływom duńskim i saskim. Wina za ten stan rzeczy leży po stronie polskich książąt dzielnicowych, którzy, prowadząc ze sobą spory i wojny, wykazali brak zainteresowania sprawami pomorskimi; zresztą siły polityczne rozbitego na poszczególne dzielnice państwa polskiego uległy poważnemu osłabieniu.
Mimo to w drugiej połowie XII wieku zależność polityczna książąt pomorskich jeszcze istniała. Świadczy o tym pomoc wojskowa udzielona księciu Bolesławowi Kędzierzawemu w r. 1157 w czasie najazdu na ziemie polskie cesarza Fryderyka Barbarossy. W r. 1176/1177 przybywa na dwór Mieszka Starego książę Bogusław I i bierze za żonę córkę Mieszka. Z małżeństwem tym wiązał ks. Bogusław nadzieję uzyskania pomocy przeciw Sasom i Duńczykom. Pomocy tej jednak Pomorze Zachodnie się nie doczekało. Książęta szczecińscy zmuszeni byli złożyć w r. 1181 hołd cesarzowi Fryderykowi, ugięli się także przed królami duńskimi Kanutem i Waldemarem.
W walkach z Duńczykami w r. 1205 brał udział po stronie książąt szczecińskich Władysław Laskonogi, władca Wielkopolski. Nie zdołał on jednak przeciwstawić się potędze Waldemara II, który swą przewagę na Pomorzu utrzymał aż do r. 1227.
Około połowy XIII wieku wyrosła nowa potęga niemniej agresywna, lecz o wiele niebezpieczniejsza — Marchia Brandenburska. W r. 1249 opanowali margrabiowie brandenburscy kluczową pozycję do dalszych podbojów na wschodzie — Ziemię Lubuską. W latach 1253/1255 zdobyli ziemię chojeńską, cedyńską i myśliborską. Ich podboje szły także wzdłuż Warty i Noteci i dosięgały rzeki Gwdy. Około r. 1266 toczyły się już walki z książętami wielkopolskimi o Santok.
Zdobyte przez Brandenburgię nowe tereny na północ od Warty i Noteci zostały nazwane Nową Marchią. Terytorium to można porównać do klina, który został wbity między Pomorze Zachodnie a resztę ziem polskich; spowodowało to w konsekwencji przerwanie jedności terytorialnej Pomorza Zachodniego z Polską na z górą 100 lat.
Wpływy polskie w XI i XII wieku spowodowały między innymi upodobnienie się organizacji państwowej Pomorza do wzorów polskich. Istnieją więc tu takie same urzędy ziemskie i dworskie jak w Polsce (kasztelan, komornik, cześnik, stolnik). Stan ten trwa jeszcze w pierwszej połowie XIII wieku. W dalszym też ciągu urzędy te obsadzane są przez słowiańskie rycerstwo pomorskie. Dopiero za czasów ks. Barnima I zaczynają w otoczeniu księcia zjawiać się rycerze niemieccy. Także wśród duchowieństwa przewagę uzyskują Niemcy. Funkcje dotychczasowych kasztelanów przejmują wójtowie ziemscy, zależni od księcia; im podlegają wójtowie i sołtysi miejscy. Miasta otaczają się murami, przejmując zadania obronne dawnych grodów kasztelańskich.
W tym czasie Pomorze Zachodnie przejściowo ulega podziałom dynastycznym. Jednakże w latach 1264—1278 rządzi tu niepodzielnie ks. Barnim I. W roku 1295 dokonał się jednak podział kraju między jego synów, Bogusława IV i Ottona I. Podział ten zapoczątkował okres zwany rozdrobnieniem feudalnym.
Agresja saska i duńska na Pomorzu Zachodnimw drugiej połowie XII wieku oraz upadek republik miejskich
W połowie XII wieku siedziby Słowian nadbałtyckich nękane są napadami Sasów, którzy urządzając wyprawy krzyżowe na rzekomo pogańskie jeszcze ziemie, mieli na celu ujarzmienie słowiańskich plemion mających swe siedziby między dolną Łabą a dolną Odrą. Druga połowa XII w. jest widownią zaciętych walk pomorsko-duńskich, w wyniku których na przeciąg kilkudziesięciu lat Pomorze dostaje się pod wpływy polityczne Danii. Liczne wyprawy wojenne Duńczyków do ujść Odry przyczyniły się także do zniszczenia kwitnących dotąd miast, zwłaszcza Wolina i Uznamia. Właściwe jednakże przyczyny upadku tych grodów portowych mają podłoże ekonomiczne.
Walki władców Danii z Pomorzem opisał współczesny kronikarz duński Saxo Grammaticus w swym dziele „Cronica Slavorum”.
Wyprawa Sasów na Szczecin w r. 1147.
A zaś ksiądz Henryk, biskup morawski, dla imienia Chrystusowego przyjąwszy krzyż, z wielu biskupami saskimi i z licznym wojskiem saskim wyruszył na Pomorze, celem nawrócenia Pomorzan. Gdy zaś przybyli do stolicy ich, imieniem Szczecin, otoczyli ją, jak zdołali, zbrojnymi hufcami. Pomorzanie zaś, zatknąwszy krzyż na grodzie, wysłali do nich posłów wraz ze swoim biskupem imieniem Wojciech, którego im przydał świętej pamięci ksiądz Otton, biskup kościoła bamberskiego, gdy ich ongi nawrócił na wiarę chrześcijańską, pytając się, z jakiego powodu naszli ich z bronią w ręku? [bo] jeżeli przybyli dla umocnienia wiary chrześcijańskiej, to powinni to byli uczynić nie przy pomocy oręża, ale kazaniami biskupów. Lecz ponieważ ruszyli tak wielką wyprawą raczej dla zagarnięcia ziemi niż dla umocnienia wiary, biskupi sascy — usłyszawszy to, po naradzie z księciem Raciborem i biskupem tej ziemi Wojciechem w celu utrzymania pokoju — razem z książętami powrócili do domu, rozpuściwszy wielkie mnóstwo rycerzy.
Roczniki praskie Wincentego. Tekst polski według wyd. G. Labuda Słowiańszczyzna pierwotna, s. 262.
Oblężenie Szczecina w r. 1173.
Waldemar uważał, że Słowianie próżno szukają pomocy saskiej, toteż gardząc jednym i drugim wrogiem, z gotową do walki flotą kieruje się na Szczecin, najstarsze miasto Pomorza. Będący w przedniej straży tej wyprawy Absalon, miał przewodnika życzliwie usposobionego wobec mieszkańców Szczecina. Zwiedziony przez niego poszedł [Absalon] drogą okrężną przez odnogi rzeki Odry, a ponieważ inni skorzystali z drogi prostej i skrócili sobie żeglugę, w odwrotnej kolejności niż wyruszył, jako ostatni przybył do grodu. Szczecin jest z daleka widoczny dzięki wysoko wznoszącemu się wałowi, umocniony zaś jest zarówno z natury, jak i przez sztuczne obwarowania, tak że może uchodzić za prawie nie do zdobycia. Stąd weszło w zwyczaj przysłowie, że ci, którzy na próżno chełpią się, iż są bezpieczni, nie mają ku swojej obronie umocnień Szczecina.
Duńczycy wszakże, z większą od sił nadzieją, powzięli zamiar zdobycia tego grodu. Gdy zauważyli, że zbudowany był częściowo z materiału palnego, niosąc przed sobą, dla ochrony od pocisków, rodzaj bardzo krótkich tarcz w postaci krat zrobionych z prętów i tym ufając, z łopatami starali się dotrzeć do wału, aby tam bezpieczniej, w ukrytych wydrążeniach, podłożyć ogień. Król tymczasem, zaczynając oblężenie, zaniechał machin oblężniczych, ze wszystkich natomiast stron przybliżył linie wojska. Jedynie łucznicy i procarze mogli mierzyć w wyniosłe szańce obwarowań, stromość bowiem nie pozwalała na bezpośredni dostęp. Byli jednak niektórzy młodzieńcy, którzy, pragnąc sławy, wdrapywali się na wały, okryci tylko tarczami. Inni wręcz atakują siekierami bramy dotykające ziemi, lekceważąc obrońców. Byli oni zresztą w mniejszym niebezpieczeństwie niż ci, którzy działali z daleka, ponieważ taka moc pocisków ze wszystkich stron sypała się na wroga, że tylko bardziej oddaleni mogli być przez obrońców widziani i brani na cel. Tak stało się, że odwaga przynosiła ocalenie, tchórzostwo zaś śmierć oraz że większe bezpieczeństwo dawała bliskość niż oddalenie. Odwrotnie, od broni Duńczyków nie mniej ginęli obrońcy, jak i wszyscy inni w grodzie, bo pociski (...) przenosiły ponad obwarowaniami. Nic nie zaszkodziło grodowi więcej, wobec dużej liczby oblegających, jak szczupłość obrońców, przez co w wysiłkach swych nad obroną [grodu] nie znajdowali oni [w razie potrzeby] zastępców. Naczelnikiem grodu był Warcisław, który miał być krewnym Bogusława i Kazimierza. Warcisław, dążąc do zaprzestania walki i poddania grodu nieprzyjacielowi, udał się do obozu duńskiego, a wówczas król duński, wzruszony jego prośbami, przyznał mieszkańcom miasta możność poddania się i, wyznaczywszy wysoki trybut, jaki ledwie cała Słowiańszczyzna byłaby w stanie zapłacić, oraz zażądawszy zakładników, postanowił, aby Warcisław wziął od niego miasto w lenno jako dar królewski i wyrwał je w ten sposób spod panowania Słowian. Duńczycy przerwali oblężenie. Widać było wtedy, że wał od dołu do samej góry usiany był wszędzie strzałami tak, że wydawało się, jak gdyby był porośnięty trzciną. Nasi z wielką gorliwością wydobyli je i schowali do kołczanów. Potem żeglując dalej, zająwszy Lubin, wrócili na Rugię. A ponieważ przyszła na Rugian pora połowu, wspólnie uchwalono, żeby w tym miejscu rozłożyła się trzecia część floty, by powszechnemu zaopatrywaniu się w żywność nie przeszkadzała obawa sąsiedztwa wrogów.
Sazonis Grammatici Gesta Danorum. Tekst polski według K. Pieradzka Walki Słowian na Bałtyku, s. 122—123.
Przemiany gospodarcze wsi w XII i XIII wieku
Kronikarze XII-wieczni, pisząc o krajach połabskich i Pomorzu, podkreślają rolniczy charakter tych ziem oraz zasobność kraju w środki żywnościowe. Prawdziwość tych relacji potwierdzają prowadzone obecnie badania archeologiczne. W wyniku tych badań stwierdzono dużą gęstość osad już w okresie przedkolonizacyjnym. Toteż należy przyjąć, że pomyślny przebieg kolonizacji na prawie niemieckim w XIII wieku wynikał stąd, że Pomorze Zachodnie już było ekonomicznie rozwinięte. Działalność osadniczą prowadził książę, rycerstwo a zwłaszcza klasztory. Tereny nadające się do uprawy zasiedlano ludnością napływową, głównie jednak ludnością słowiańską z bardziej ludnych okolic. W tym czasie zanikają stare formy prawa polskiego na Pomorzu, wieś przechodzi do bardziej postępowych form gospodarki. Robocizny i daniny rzeczowe, świadczone na rzecz feudała, wypiera czynsz płacony w pieniądzu.
Ryc. 7. Lubin pow. Wolin. Kadłub żarna wczesnośredniowiecznego
Ciężary prawa polskiego w dokumencie dla kościoła w Kołobrzegu z r. 1176—1180.
Kazimierz z bożej łaski książę Słowian (...) zarządzamy, aby żadna osoba przedstawiająca świecką władzę nie odważyła się wchodzić do ich [kanoników kościoła św. Jana Chrzciciela] wsi albo dworów celem pobierania jakiejś opłaty albo celem obciążania w jakikolwiek sposób ludzi [poddanych] kościoła. Chcemy jednak, aby ci ludzie budowali gród, do którego przynależą i most główny (...), nie podlegali sądowi świeckiemu i chcemy, aby całkowicie byli wolni od wszelkiego podatku, a ponadto od narzazu, osepu, gościny, powozu, na ziemi i wodzie i od budowy domostw naszych, i wszystkich innych służebności i rzeczy, jakie wedle obyczaju naszego rodu należy świadczyć (...), lecz niech będą gotowi pójść na obronę ziemi swej, jeśli będzie potrzeba, i to w jej obrębie (...).
Codex Pommeraniae Diplomaticus I. nr 41. s. 100—101. Tłumaczenie według J. Mitkowski Pomorze Zachodnie w stosunku do Polski. Poznań 1946, s. 79—80.
Nadanie przez księcia Swiętobora klasztorowi w Kolbaczu okolic nad Płonią i jeziorem Dąbie w r. 1220.
Pustkowie nadane ostatnio przeze mnie i przez ukochaną matkę moją w szczerej pobożności (...) opatowi i konwentowi z Kołbacza w rzeczywistych jego granicach tak, jak [je] przodkowie moi a następnie ja swobodnie posiadaliśmy, ustaliłem, że [granice jego] przebiegać mają w sposób następujący: mianowicie od strumienia Zani aż do Kiełpina, która stanowi kraniec Dąbia i Cedelina [Sadlno], za Płonią natomiast od krańców Reptowa aż do Trzebusza, z Trzebusza aż do Jeziora Dąbskiego i tak wzdłuż brzegu tego jeziora aż do portu, gdzie Ina wpływa do wzmiankowanego wyżej jeziora, następnie przez Inę aż do Goleniowa. I tak w górę [biegu] Iny aż do rowu niedaleko od Poczernina, mianowicie Gęsidół, zwanego Wormgraue, a idąc za tymże rowem aż do bagna Smogolice, następnie postępując w górę tego bagna [stawu] aż do jeziora Miedwie, następnie aż do pagórków, rozgraniczających krańce Bielkowa i Rekowa, wreszcie do Płoni (...).
Świętobór, syn Kazimierza (...) za wstawieniem się mężów zakonnych, opata pana Palmona i konwentu klasztoru z Kołbacza, w obecności znakomitego księcia Barnima, mojego najdroższego stryja, oraz czcigodnego męża, pana Konrada, biskupa kościoła kamieńskiego (...).
Świadkami tego są: Frzemsibór, Sulisław, Dzierżek [Driszio], Włodzisław.
Pommersches Urkundenbuch. Wyd. Klempin — O. Heinemann. T. I. Szczecin, s. 150.
Ryc. 8. Klasztor i zabudowania klasztorne w Kołbaczu
Zasiedlanie wiejską ludnością słowiańską dóbr klasztoru w Kołbaczu w r. 1272.
Barnim z bożej łaski książę Słowian [życzy] zbawienia w Panu wszystkim, którzy niniejsze pismo będą oglądali. Niech wiadomym będzie wszystkim, tak obecnym jak i przyszłym, że opatowi i zgromadzeniu klasztoru NMP w Kołbaczu i wszystkim ich następcom okazaliśmy łaskę i nadaliśmy szczególne uprawnienie, aby Słowianie pod naszą władzą się znajdujący, czy to w naszych, czy to w wasali naszych wsiach przebywający, byli wolni i wyjęci od jakichkolwiek żądań wójtów, poborców opłat i innych urzędników naszych i naszych wasali, jeżeli zechcieliby się przenieść do rzeczonego opata i klasztoru z zamiarem pozostania w ich wsiach i skoro często wymienianym opatowi i zgromadzeniu przedstawią pewnych poręczycieli [którzy stwierdzą], że chcieliby i powinni do ich wsi przybyć i pozostać. Skoro jak wyżej powiedziano, poręczycieli przedstawią, nikomu nie powinni [oddawać] jakiejkolwiek służby czy korzyści poza zwyczajnymi [wymaganiami] sprawiedliwości wszystkich Słowian przebywających w naszej ziemi, lecz swobodnie przejdą do wymienionego wyżej opata i zgromadzenia i ich wsi, wolni i wyjęci od jakichkolwiek nagabywań (...). Aby zaś wszystko to w mocy pozostało, daliśmy im niniejsze pismo pieczęcią naszą utwierdzone. Działo się na Nowym Targu [? Novum Forum] roku Pańskiego 1272 w dniu 6 września.
Pommersches Urkundenbuch. T. II. nr 963, s. 268—269
Lokacje miast na prawie niemieckim
W XIII wieku na Pomorzu Zachodnim rozpowszechniło się prawo magdeburskie i lubeckie. W księstwie szczecińskim przeważało prawo magdeburskie, natomiast w posiadłościach księcia wołogowskiego — prawo lubeckie. Najwcześniej na Pomorzu otrzymał prawo miejskie Strzałów — w r. 1234, potem Szczecin w r. 1243, Stargard w r. 1253, Gryfino w r. 1254, Pyrzyce w r. 1263, Goleniów w r. 1268, Kamień w r. 1274, Trzebiatów w r. 1277, Wolin w r. 1279.
Nadanie prawa miejskiego oznaczało wyłączenie mieszczan spod sądownictwa księcia, nadanie na własność miastu terenów rolniczych, użytków leśnych, uprawnień handlowych i zwolnień od ceł książęcych. Niemal regułą jest, że z chwilą uzyskania praw miejskich przewagę nad ludnością słowiańską zaczynają uzyskiwać przybysze niemieccy. Miało to miejsce w Szczecinie po r. 1237, tak samo w Gryficach w r. 1263, w których 1o miejscowościach osiadłe tamże rycerstwo słowiańskie zostaje podporządkowane prawu miejskiemu, podobnie dzieje się w innych miastach Pomorza Zachodniego.
Lokacja Szczecina na prawie niemieckim w r. 1237.
...miasto nasze Szczecin, którego zarząd dotychczas sprawowali Słowianie, przenosimy pod jurysdykcję, niemiecką (...), aby wszyscy Niemcy przebywający wewnątrz umocnienia i wału wraz z kaplicami już wybudowanymi i tymi, które mają być wybudowane w przyszłości, należeli do kościoła Św. Jakuba, położonego poza samym miastem, tam starając się o usługi kościelne; Słowianie natomiast mieszczący się wewnątrz umocnienia, niech szukają usług kościelnych przy kościele Św. Piotra, który położony jest poza umocnieniem; wszystkie również słowiańskie osady wiejskie, które leżą po lewej ręce królewskiej drogi w stronę Przemysławia, niech należą do kościoła Św. Jakuba, a które po prawej do Św, Piotra.
Osoby: Barnim, książę Słowian (...) za radą pana Konrada, czcigodnego biskupa kamieńskiego. — Świadkowie: Konrad, biskup kamieński, Jan proboszcz w Grindiz, Konrad stolnik, Gozwinus, Mikołaj, Ratmarus.
Pommersches Urkundenbuch. T. I. nr 348, s. 261—262
Ryc. 9. Kościół Św. Piotra i Pawła w XIII—XIV w. Służył słowiańskiej ludności Szczecina
Dokument księcia Barnima I nadający miastu Szczecinowi prawo magdeburskie w r. 1243.
My Barnim, z Bożej Łaski książę Pomorza, czynimy wiadomym, iż miastu naszemu Szczecinowi nadajemy te prawa, które obowiązują w Magdeburgu. Nadto dajemy sto łanów ziemi, za którą winni nam od każdego łanu płacić pół kwarty srebra [1 miarę] oraz dodajemy 30 łanów pastwisk, wolny połów ryb na Odrze bez niewodów jedną milę w górę rzeki i jedną w dół od miasta oraz prawo korzystania z naszych lasów, gdzie one się znajdują. Tam gdzie w naszym kraju obowiązuje prawo magdeburskie, mają się [korzystający z niego] w sprawie wszelkich niejasności odwoływać do Szczecina. Naszym obywatelom ze Szczecina przyznaliśmy nadto zwolnienie od cła i innych ciężarów dla ich dobytku w całej naszej ziemi z wyjątkiem Dziwnowa i Kołobrzegu, gdzie winni płacić połowę cła i innych świadczeń. Daliśmy nadto łąki i pastwiska o szerokości jednej mili po tej i tamtej stronie Odry w użytkowanie, o ile oczywiście nie są one koniecznie potrzebne nam lub naszym wasalom. Nasze łąki, które my osobno posiadamy, zatrzymujemy na własny użytek. Postanowiliśmy nadto, że należy nam dawać cło od wozów, jak następuje: od jednego konia płaci się cztery fenigi od tych, którzy do tego są obowiązani, nadto świadczą od trzech miar towaru pół kwarty.
Pommersches Urkundenbuch. T. I. nr 418, s. 329
Ryc. 10. Pieczęć księcia Barnima I (r. 1243)
Ryc. 11. Pieczęć Szczecina z w. XIII
Udzielenie praw miejskich Gryficom przez księcia Warcisława II w r. 1263.
Warcisław, z Bożej łaski książę dymiński (...) pragniemy, aby tak obecnym, jak przyszłym było wiadome, że na wieczne czasy na daliśmy naszemu nowemu miastu nad Regą łanów 100, a kościołowi tegoż miasta 4 wraz z całą, nienaruszoną dziesięciną. Z tych stu łanów dwadzieścia daliśmy w wieczne i dziedziczne posiadanie prawem miejskim i lennym Jakubowi z Trzebiatowa, właścicielowi rzeczonego miasta. I znowu z tych stu łanów dziesięć nadaliśmy rycerzom, a służebnym trzydzieści, tak jednak, aby jak długo tamże przebywają, posłuszni byli prawu miejskiemu [civili]. Prócz tego nadaliśmy wyżej wspomnianemu miastu pobliską rzekę zwaną Regą aż do morza z wszelką wolnością. Ponadto nadaliśmy miastu naszemu to samo prawo, które Gryfia posiada z Lubeki. Na lat dziesięć od czasu, kiedy miasto wzięło początek, udzieliliśmy mu wolności od niedogodnych żądań [podatkowych]. Oprócz tego na budowle użyczamy im naszego lasu i drewna i tych [rzeczy], które naszymi stać się mogą na skutek próśb i żądań. Cło tak, jak Gryfia posiadać będą. Gdy działy się te [sprawy], jako świadkowie występowali: pan Borko, Kazimierz, komornik Bispraw, Henryk Niedźwiedź, wójt Bartold, Cieszen [Tessen], Czesław Przernysławicz, Domasław, Dobiesław, Gniewomir, Wojan, Mikołaj, Cierzbisławicz [Tezbesslauitz], Trzebimir [Trebemer], Herman i Bartold Doringowie [Doringi], Jan Trojan i inni rycerze,
Jakub z Trzebiatowa i inni rajcy rzeczonego miasta. Dano nad Świną roku Pańskiego 1263.
Pommersches Urkundenbuch. T. II. s. 100—101
Ryc. 12. Gryfice w r. 1618
Pierwsze związki z Lubeką i Skandynawią. Narastanie więzi gospodarczej z ziemiami w dorzeczu Odry i Warty
W XIII wieku coraz częściej na Pomorzu Zachodnim zaczynają penetrować kupcy miast północnoniemieckich, głównie kupcy lubeccy. Lubeka, która w XIII wieku zdobyła wiele przywilejów w państwach nadbałtyckich, w końcu tegoż wieku stanęła na czele związku kilkunastu miast północnoniemieckich. Związek ten, zwany w XIV w. Hanzą (przystąpiły do niego i miasta pomorskie), przejął w swe ręce monopol wymiany towarowej w rejonie Bałtyku, później nawet pośrednictwo w wymianie handlowej między wschodem a zachodem Europy i stał się także jedną z pierwszych potęg nadbałtyckich. Hanzie też należy przypisać niepoślednią rolę w germanizacji słowiańszczyzny nadbałtyckiej.
Uprzywilejowane stanowisko kupców lubeckich na Pomorzu Zachodnim ilustruje najlepiej przywilej ks. Barnima I z r. 1234.
Niech przeto wie i pozna wiek obecny i przyszły, że ja Barnim, książę Słowian, z wolnej woli mojej za powszechnym przyzwoleniem ludzi moich, ze względu na okazaną nam życzliwość i przychylność taką mieszczanom lubeckim nadaliśmy wolność: aby mianowicie wolni od wszelkiej opłaty celnej dla wykonywania swego kupiectwa na ziemię naszą wchodzili i z niej wychodzili; [aby] ilekroć umiłowani nasi, rzeczeni mieszczanie lubeccy, wykonując kupiectwo swoje z jakichkolwiek ziem przybywaliby, a wypadłoby im na ziemię naszą wstąpić, nie domagano się od nich w ogóle na przyszłość i na zawsze w całym państwie naszym cła lub jakiejkolwiek zapłaty — ani [ze strony] naszej, ani [ze strony] następców naszych. Zresztą, aby dzieło to nienaruszonym pozostało i, aby z biegiem czasu zniszczeniu [nie uległo], pismo niniejsze zawarowaniem pieczęci naszej daliśmy umocnić. Obecni zaś byli: znakomity brat nasz, pan Warcisław, Paweł, prepozyt kołobrzeski, Piotr, pleban w Uznamie, stolnik Stefan, Prentza, kasztelan w Chocko wie, Jan ze Szczecina, Jakub kasztelan w Grozwinie, #Przybysław Biały, Sławko z Wolina, Dacimierz. Dano w Dyminie, w roku Wcielenia Pańskiego 1234, dziesiątego (dnia) kalend kwietniowych, in dykcji siódmej.
Codex Diplomaticus Lubecensis, I. nr 63, s. 71.
W r. 1283 król duński Eryk, którego władztwo rozciągało się także na południowo-zachodnią część półwyspu skandynawskiego — Skonię, nadał tam miastom henzeatyckim, a więc i miastom pomorskim, uprawnienia targowe. Przywilej ten był niezmiernie ważny, ponieważ w Skonii odbywały się coroczne targi na śledzie, na które przybywało rocznie wiele tysięcy Skandynawów. Śledzie były poławiane przez flotylle, należące do miast hanzeatyckich, między innymi do Szczecina, Dymina, Nakła, Gryfii i Strzałowa, właśnie w pobliżu brzegów Skonii. Handel śledziami był bardzo ważnym czynnikiem w gospodarce miast pomorskich, szczególnie Szczecina.
Eryk z Bożej łaski król Duńczyków i Słowian (...). Niechże wszystkim będzie wiadome, że mieszczanom i obywatelom wszystkim z miast Lubeki, Wyszomierza, Rostoku, Dymina, Strzałowa, Gryfii, Szczecina i Nakla [nad Pianą], chcącym przybywać na targi nasze w Skonii lub dokądkolwiek bądź w królestwie naszym udzielamy na mocy niniejszego pisma w imieniu naszym i wszystkich innych, załatwiających nasze sprawy, pełnego bezpieczeństwa i pozwolenia przybywania tamże, zatrzymywania się, kupowania, sprzedawania i prowadzenia swojego kupiectwa tak, jak to z dawna było w zwyczaju, oraz ponownego do swoich powrotu. Aby natomiast na przyszłość nie mogła się nasunąć wątpliwość co do rzeczonego bezpieczeństwa, niniejsze pismo dla świadectwa i zastrzeżenia mocą pieczęci naszej zawarowane, tymże [obywatelom] doręczyliśmy. Dano w Sunderburgh Alsie, roku Pańskiego 1283, szóstego [dnia] kalend sierpniowych, w przytomności panów, Alberta komesa z Glichen, H. przeora z Andwarthscogh i stolnika Piotra.
Codex Diplomaticus Lubecensis. I. nr 448, s. 409—410. x
Pod koniec trzynastego wieku zyskuje na Pomorzu przewagę Szczecin zarówno z racji swego położenia u ujścia Odry, jak i dzięki szerokim przywilejom, z których najważniejszym było prawo składu z r. 1283 na towary przechodzące przez miasto.
Z Polski na Pomorze prowadził prastary szlak handlowy biegnący z Santoka przez Choszczno, Pyrzyce i Stargard w kierunku Szczecina. W r. 1291 margrabiowie brandenburscy na prośbę mieszczan choszczeńskich zgodzili się tolerować nie tylko w czasie pokoju, ale także w czasie wojny kupców pomorskich i polskich, którzy przybywali tam w celach handlowych.
Otto i Konrad, Jan i Otto, z Bożej łaski margrabiowie brandenburscy (...). Wiadomym uczyniliśmy przeto listu tego słuchającym, obecnym, przeszłym i przyszłym, że ze szczególnej łaskawości, którą darzymy mieszczan naszych umiłowanych z miasta Choszczna, z dobrej wiary i dla poprawienia [bytu] tegoż miasta, w drodze darowizny zgodziliśmy się na to udogodnienie, że wszyscy przybysze z innych ziem i miast leżących wokół rzeczonego miasta, a mianowicie ziem Polski, Pomorza i ziemi szczecińskiej, a szczególnie mieszkańcy Pyrzyc i Stargardu, przybywający do miasta Choszczna i opuszczający je, na zawsze i w każdym czasie, tak podczas wojny, jeżeli jaką prowadzimy, jak również poza czasem wojny cieszyć się będą naszym poparciem i mocną opieką przed wszystkimi, którzy woli naszej są ulegli i dla nas cokolwiek uczynić pragną, w ten sposób, że na zawsze, ilekroć i kiedykolwiek postanowią przybyć do rzeczonego miasta, mogą i powinni mieć wszelką swobodę przyjścia i odejścia z wszelkimi swoimi rzeczami i towarami bez jakiejkolwiek krzywdy i niepokoju...
Pommersches Urkundenbuch. T. III. nr 1583, s. 131—132.
Rozwój stosunków politycznych między Pomorzem, Polską i Brandenburgią
Udział książąt zachodniopomorskich w zjazdach oraz w sporach dzielnicowych książąt polskich w XII i XIII w.
Mieszko III w r. 1177 stanął u szczytu powodzenia, podporządkowując sobie, jako zwierzchni władca całej Polski, innych książąt dzielnicowych. Mając jednak silną rękę nie był popularny. W tymże roku 1177 stronnicy Kazimierza Sprawiedliwego w Wielkopolsce wywołali bunt przeciw Mieszkowi III. O tych wypadkach mówi w swej kronice Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, żyjący na przełomie XII i XIII wieku.
Także wszyscy naczelnicy Pomorzan nie tylko wypowiedzieli mu [Mieszkowi] posłuszeństwo, lecz porwali za broń przeciw niemu. Wszyscy poddali się z radością panowaniu Kazimierza. Niejakiego zaś imieniem Bogusława czyli Teodora ustanowił księciem Pomorzan (,..). Tak Kazimierz stał się monarchą Lechii (...).
Monumenta Poloniae Historica. T. II. s. 397. Tekst polski według J. Mitkowski Pomorze Zachodnie w stosunku do Polski. Poznań 1946, s. 63.
W XIII wieku książęta zachodniopomorscy mieszają się w spory książąt dzielnicowych. Występują po stronie im najbliższych, po spokrewnionych” książąt wielkopolskich. Mówią o tym źródła zwane Kroniką Wielkopolską i jej kontynuacja Rocznik Wielkopolski. Oba źródła powstały w końcu XIII wieku. Autorzy Kroniki i Rocznika dają wyraz swemu przekonaniu, że Pomorze Zachodnie jest jedną z dzielnic Polski.
Dalej w tymże roku [1258] Bolesław, książę Polski [Wielkopolski], po śmierci brata swego Przemysława księcia Pana zaczął się wadzić z księciem Kazimierzem, księciem Łęczycy i Kujaw, o gród na Lądzie, który tenże książę Kazimierz zajął był przemocą w czasie małoietności księcia Bolesława (...), któremu przybył na pomoc Warcisław, książę Sławii [Pomorza] z sześciuset zbrojnymi (...).
Monumenta Poloniae Historica. T. III. s. 32. Tekst polski według J. Mitkowski Pomorze Zachodnie w stosunku do Polski. Poznań 1946. s. 67.
W następnym roku z kolei książę Bolesław Pobożny użyczył pomocy wojskowej księciu Warcisławowi III przeciw Świętopełkowi, władcy Pomorza Wschodniego. Mówi o tym Kronika Wielkopolska:
W tymże roku [1259] Warcisław, książę Kaszubów, z rycerstwem polskim, które na pomoc [dla niego] przeznaczył książę Polski Bolesław, wraz z biskupem kamieńskim wystąpił przeciw Świętopełkowi, księciu Pomorza. A przybywając w pobliże Słupa, który inaczej zwie się Stołp, pozostawił i jego wojsko z niektórymi swymi żołnierzami [rozproszone] po wielu strażnicach, aby strzegli rzeczy jego i Polaków oraz poddanych przed napadami, sam z wielkim wojskiem z zapałem pustoszył ziemię Świętopełka. Lecz Świętopełk, nie mając sił na stawienie oporu jego potędze, wpadł na strażnice, pokonał biskupa z jego wojskiem i przepędził, bardzo wielu z rycerstwa i służby zabił, a niektórych wziął do niewoli. A zagarnąwszy wielkie łupy i jeńców bez szkody ustąpił (...).
Monumenta Poloniae Historica. T. II. s. 583—584.
Utrata Ziemi Lubuskiej w
r.
1249—1250.
Gdy po śmierci Bolesława Krzywoustego Polska uległa podziałom dzielnicowym, stała się zarazem widownią walk i sporów między książętami dzielnicowymi. Ziemia Lubuska, która w XIII wieku przeszła w ręce książąt śląskich, została oddana w r. 1249 przez księcia Bolesława Rogatkę [syna Henryka Pobożnego] margrabiom brandenburskim za zbrojną pomoc przeciw innym książętom śląskim. Feudałowie niemieccy zagarniając Ziemię Lubuską, uzyskali w ten sposób na prawym brzegu Odry bazę do dalszej ekspansji. Stąd skierowali oni swe podboje na północ, zagarniając dzierżawy książąt pomorskich. Fakt oddania Ziemi Lubuskiej w ręce Brandenburgii, co współcześni odczuli bardzo boleśnie, notuje autor Kroniki książąt śląskich w ten sposób:
Miał zaś Henryk [Pobożny], pobity przez Tatarów, czterech synów: Bolesława Łysego legnickiego, Henryka wrocławskiego, Konrada głogowskiego i Władysława, arcybiskupa salzburskiego. Gdy po zabiciu ojca ziemia śląska winna była odetchnąć, stało się wręcz przeciwnie. Gdy brat najstarszy Bolesław powstając przeciw młodszym braciom, w trzech wyprawach oblegał Wrocław, miasto się dzielnie broniło. Wówczas Bolesław zebrawszy licznych rabusiów niemieckich, przybywających z różnych stron, zniszczył wielokrotnie cały kraj nie tylko łupiestwem, ale i ogniem (...). Gdy zaś Bolesław na szkodę swych braci gród lubuski wraz z Ziemią Lubuską wydał margrabiom brandenburskim Janowi i Ottonowi oraz magdeburskiemu biskupowi, wtedy pozbawiony swego mienia i ludzi przez rabusiów ziemi legnickiej, poza ziemią legnicką tułał się w nędzy, czasem pieszo, czasem konno, bez sługi, w towarzystwie jedynie fletnisty Suriana. Los taki nie był niezasłużony, kto bowiem rozmiłowawszy się w cudzych rzeczach pragnie łupić innych, naturalną rzeczy koleją sam też narażony jest na ograbienie. Niestety wielu książąt nie dostrzega tego; pragnąc ustawicznie wzbogacać się znojem ubogich, znajdują przyjemność wtedy, gdy innym dzieje się krzywda, a trzos ich pęcznieje.
Kronika książąt śląskich. W: Monumenta Poloniae Historica. T. III. s. 490—491.
Walki z Brandenburgią o gród Santok
W kilkanaście lat po utracie Ziemi Lubuskiej, Brandenburczycy zagarnęli obronny gród leżący przy ujściu Noteci do Warty — Santok.
Walki o tę kluczową pozycję zagradzającą drogę w głąb Wielkopolski, toczyły się między Brandenburgią a książętami wielkopolskimi przez lat kilkadziesiąt. Utrata Santoka oznaczała także zmniejszenie wpływów Polski na Pomorzu Zachodnim. Mówi o tym autor Kroniki Wielkopolskiej.
W tym też czasie i roku [1244] Pomorzanie, którzy przez długi czas w starym grodzie Santoku służyli księciu Śląska Henrykowi i synowi jego Bolesławowi, gród ten księciu Przemysławowi własnowolnie. wydali (...).
Monumenta Poloniae Historica. T. II. s. 565.
W tym samym roku [12661, po upływie krótkiego czasu, jacyś łotrzykowie Sasi, potajemnie zamek Santok podszedłszy, zajęli go, a zajęty przekazali margrabiemu brandenburskiemu. Ale gdy Bolesław, książę Polski, zebrawszy wojsko rzeczony zamek chciał siłą odebrać, margrabiowie spotkawszy się z nim, w przyjazny sposób doprowadzili do porozumienia, że Bolesław — Drezdenko, oni zaś sami — Santok spalić powinni. Tak też uczynili.
Monumenta Poloniae Historica. T. II. s. 592.
A był bowiem gród Santok niegdyś bardzo wielki, w którym wiele przebywało rycerstwa i ludu pospolitego, a była także w tym grodzie prepozytura św. Andrzeja. Prepozyt tego kościoła sprawował wszelką władzę [duchowną] nad duchowieństwem i ludem we wszystkich kościołach w dół Odry, Iny, Drawy, Warty i Noteci. Opiekę nad tą prepozyturą sprawował każdorazowy biskup poznański (...). Albowiem skoro margrabiowie brandenburscy zabiwszy króla Polaków Przemysława, kasztelanię i gród santocki zajęli, zniszczyli prepozyturę santocką, a wszelką władzę [duchowną] prepozytury santockiej, kapitule myśliborskiej starali się dodać. Przez to zdarzenie wielka część diecezji poznańskiej w rzeczonej kasztelanii skutkiem niedbalstwa biskupów od kościoła poznańskiego została oderwana.
Monumenta Poloniae Historica. T. II. s. 595—596.
6. Podziały terytorialne Pomorza Zachodniego w r. 1295
W r. 1295 synowie Barnima I, Bogusław IV i Otto I, dokonali między sobą podziału kraju. Książę Bogusław IV otrzymał część nadmorską wraz z Dyminem, Nakłem nad Pianą, Gryfią, Darłowem i Białogardem, natomiast księciu Ottonowi przeznaczył część południową księstwa wraz z miastami — Szczecinem, Wkryujściem, Stargardem, Dąbiem, Gryfinem, Gardźcem, Pyrzycami i Goleniowem. Podział ten został utwierdzony odpowiednim dokumentem i zaświadczony przez obu książąt oraz przedstawicieli stanów.