Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pełen obraz najazdu na Francję.
Nawet po legendarnej ewakuacji z Dunkierki we Francji w czerwcu 1940 roku nadal przebywały znaczne siły brytyjskie, które walczyły ramię w ramię z sojusznikiem. Aby przypieczętować zwycięstwo, Niemcy przeprowadzili Fall Rot (Wariant czerwony). Ofensywa w ciągu kilku tygodni doprowadziła do całkowitego załamania alianckiego oporu i kolejnej ewakuacji, tym razem z portów w Hawrze, Cherbourgu, Breście i Saint-Nazaire. Gdy Francja upadała, politycy planowali zawieszenie broni, a część żołnierzy zamiast kapitulacji wybierała ucieczkę do Anglii lub Afryki Północnej.
Forczyk szczegółowo opisuje cały przebieg najazdu na Francję, łącznie z rzadko analizowaną w opracowaniach drugą połową kampanii. Przedstawia ignorowane często przez historyków działania polskich jednostek lądowych i lotniczych w czerwcu 1940 roku. Demaskuje mity o niekompetencji francuskich żołnierzy i ich braku chęci do walki. Ukazuje w nowym świetle wojskowy, polityczny i ludzki dramat upadku Francji i wyjaśnia, jak ta katastrofa wpłynęła na stosunki między aliantami na dalszym etapie wojny.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 607
Tego autora polecamy również
FALL WEISS
NAJAZD NA POLSKĘ 1939
Dedykacja
Podporucznikowi Martialowi Rousseau, pierwszemu francuskiemu pancerniakowi poległemu w II wojnie światowej, porucznikowi Paulowi Barbaste’owi, poległemu w walce pod Monthermé, porucznikowi Maurice’owi Bourguignonowi, poległemu w walce pod fortem La Ferté i podporucznikowi Rénemu Pomierowi Layrargues’owi, który zestrzelił czołowego pilota myśliwskiego Luftwaffe.Poświęcenie takich ludzi jak oni jest fundamentem demokracji.
„Będziemy iść od katastrofy do katastrofy ku ostatecznemu zwycięstwu”1.
Georges Mandel, francuski minister kolonii, 1939
40 lat temu, gdy byłem słuchaczem szkoły wojskowej, jako jedną z pierwszych rzeczy wpojono mi to, iż celem armii w państwie demokratycznym jest zapobieganie wojnie, a jeśli to się nie udało, wygranie jej. W latach 1939–1940 armia III Republiki Francuskiej – powszechnie uważana za jedną z najsilniejszych i najlepiej wyposażonych na świecie – spektakularnie zawiodła w realizacji obu tych celów. Rezultatem była jedna z najbardziej niesławnych katastrof w dziejach wojskowości. Z powodu nagłego upadku Francji i wygnania brytyjskich sił zbrojnych z kontynentu europejskiego przez pewien czas wydawało się, że II wojna światowa w praktyce dobiegła końca, nim się tak naprawdę rozpoczęła.
Historiografia II wojny światowej nie była miła dla Francji. Nagły upadek militarny III Republiki w czerwcu 1940 roku pozostawił po sobie niezapomniane obrazy ewakuacji, masowych kapitulacji i Hitlera tryumfalnie maszerującego w Paryżu przed wieżą Eiffla. Klęska Francji często była uznawana za rezultat działań niekompetentnych dowódców i tchórzostwa pozbawionych motywacji żołnierzy, wynikającego z moralnego rozkładu. Po tym upokorzeniu starania Charles’a de Gaulle’a o stworzenie armii wolnych Francuzów traktowane były jako przypis do historii, nim w 1944 roku nie powrócił on na amerykańskich bagnetach do Paryża. 70 lat później wkład Francji w alianckie działania podczas II wojny światowej nadal uznaje się za niewielki.
Wiele analiz po fakcie oceniało porażkę Francji jako niemal nieuniknioną. Skupiano się w nich na wewnętrznych podziałach targających III Republiką oraz rzekomo wadliwe planowanie wojskowe i brak odpowiedniego przygotowania. Jednakże ówcześni wojskowi niczego podobnego nie widzieli. Przed klęską w 1940 roku armia francuska była powszechnie wysoko ceniona. Gdy w roku 1933 Adolf Hitler przejął władzę w Niemczech i zaczął zagrażać pokojowi w Europie, Winston Churchill wypowiedział w Izbie Gmin znamienne słowa: „Dzięki Bogu za armię francuską”, sugerując, że stanowi ona skuteczny bastion przeciwko agresji2. Podziw Churchilla wynikał z nieustępliwości, jaką armia francuska wykazała się podczas I wojny światowej. We wrześniu 1914 roku generał Ferdinand Foch stwierdził podczas niemieckiej ofensywy na Paryż: „Moje centrum ustępuje, prawe skrzydło się cofa, sytuacja jest doskonała – atakuję”, po czym wyprowadził skuteczną kontrofensywę nad Marną. W 1916 roku wobec wielkiej niemieckiej ofensywy na Verdun generał Philippe Pétain okazał podobną sang-froid, śmiało stwierdzając: „On les aura!” („Mamy ich”), a jego zastępca, generał Robert Nivelle, obiecał: „Il ne passeront pas!” („Nie przejdą!”). Słowom tym dorównywała postawa na polu walki, jak na przykład podczas epickiej, trwającej tydzień obrony fortu Vaux przez obsadę dowodzoną przez majora Sylvaina Raynala. Tracono pojedyncze pozycje, ale armia francuska nie załamała się, po czym odzyskała je wszystkie w serii kontruderzeń.
Poza Churchillem wielu innych zagranicznych komentatorów było pod wrażeniem wytrzymałości armii francuskiej podczas I wojny światowej. Opinia ta rzutowała na lata powojenne. Choć w okresie międzywojennym Wielka Brytania przyjęła strategię niewiązania się sojuszami na kontynencie i skupiania się na obronie rozległych posiadłości kolonialnych, przywódcy w Londynie uważali, że potęga wojskowa Francji będzie neutralizować wszelkie niemieckie pokusy zmiany status quo przy użyciu siły. Póki armia francuska była silna i mogła uniemożliwić Niemcom opanowanie portów nad kanałem La Manche, Wielka Brytania nie musiała utrzymywać własnych silnych wojsk lądowych zdolnych interweniować na kontynencie. Jeszcze w kwietniu 1938 roku Churchill z pełnym zaufaniem nazwał armię francuską „najdoskonalej wyszkoloną i godną zaufania siłą manewrową w Europie”3. Gdy Hitler mimo wszystko dokonał najazdu na Polskę, rząd Neville’a Chamberlaina był na tyle pewien zdolności Francji do obrony Europy Zachodniej, że pragnął zmusić Hitlera do pokazania kart. Chamberlain nie dostrzegał, że francuskie siły zbrojne mają sporo wad; nie mogły one walczyć bez poważnego wsparcia ze strony Wielkiej Brytanii. Gdyby Chamberlain lepiej rozumiał zakres pomocy wojskowej, jakiej potrzebowała Francja tylko dla samego przetrwania konfrontacji zbrojnej z Trzecią Rzeszą, być może zawahałby się przed wypowiedzeniem Niemcom wojny.
Po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Wielką Brytanię i Francję wojskowi w Paryżu i Londynie odnotowali szereg niedociągnięć francuskich sił zbrojnych, zwłaszcza niski poziom wyszkolenia licznych rezerwistów w wojskach lądowych i mierne siły powietrzne. Uważano jednak, że niedociągnięcia te będzie można naprawić wkrótce po mobilizacji. Gdy we wrześniu 1939 roku minister finansów Francji Paul Reynaud oświadczył: „Nous vaincrons parce que nous sommes les plus fortsi” („Zwyciężymy, bo jesteśmy silniejsi”), w Paryżu i Londynie wierzono mu. Na papierze potencjał wojskowy i przemysłowy obu mocarstw wydawał się znacznie większy od tego, co była w stanie zmobilizować Trzecia Rzesza. Jednakże zimą 1939/1940 roku w Wielkiej Brytanii, szczególnie w kręgu Churchilla, zaczęły się pojawiać się obawy, że potęga wojskowa Francji osłabła4. W listopadzie 1939 roku generał porucznik Alan Brooke, dowódca II Korpusu Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych (British Expeditionary Force, BEF) we Francji napisał: „Zaczynam się obawiać, że Francuzi nie są już dość silnym narodem, by jeszcze raz doprowadzić wojnę do zwycięskiego końca”5.
Na drugim brzegu Renu Hitler uważał Francję za śmiertelnego wroga Niemiec i niemal od samego początku przygotowywał się do nowej wojny. Żywił jednak respekt wobec armii francuskiej – przeciwko której walczył podczas I wojny światowej – i spodziewał się twardej walki, w której o zwycięstwie zadecyduje niemieckie lepsze wyszkolenie i wyższe morale. W Moskwie Stalin także się spodziewał, że armia francuska spisze się dobrze w obronie. Nadchodzącą kampanię francuską postrzegał z nadzieją jako coś, co zaangażuje Hitlera na co najmniej rok, dzięki czemu sam będzie mógł dokonać agresji w Europie Wschodniej. Gdy Francja padła po ledwie sześciu tygodniach, oszołomiony Stalin wykrzyknął: „Czy nie mogli stawić jakiegokolwiek oporu?”. Oprócz proroczo optymistycznego Hitlera większość obserwatorów myliła się co do układu sił militarnych w Europie. Wbrew opinii niektórych powojennych historyków o „nieuniknionej” klęsce Francji w 1940 roku była ona dla niemal wszystkich zaskoczeniem.
Tuż po upadku Paryża doszło do szybkiej wolty światowej opinii publicznej na temat Francji i jej sił zbrojnych. Dwa tygodnie po ogłoszeniu zawieszenia broni magazyn „Life” stwierdził, że „Francuzi pokonali się sami”, a za przyczynę uznawał „wewnętrzny rozkład”. Rzekomą potęgę armii francuskiej wydrwił teraz jako „żałosne złudzenie”, a francuskich oficerów oskarżył o posiadanie „zajęczych serc”. Doszedł do wniosku, że Francja przegrała z powodu wewnętrznych podziałów i tolerowania przez naród francuski „głupich, skorumpowanych, leniwych, zbiurokratyzowanych i beznadziejnie nieskutecznych przywódców”6. Tego rodzaju szyderczy ton był powielany przez innych, a wkrótce stał się obowiązującym sposobem wyjaśniania porażki.
W ciągu 70 lat od zakończenia wojny sześciotygodniowa kampania roku 1940 zakończona pokonaniem Francji była tematem wielu studiów i analiz. Pierwsze oficjalne działania podjęto w lutym 1942 roku, gdy rząd w Vichy zorganizował w Riom pokazowy proces, w którym na ławie oskarżonych zasiedli czołowi przedstawiciele wojska i polityki III Republiki, obarczeni winą za porażkę7. Proces w Riom wyjaśnił bardzo niewiele, ale zapoczątkował proces publicznego naświetlania niedostatków wewnętrznych armii francuskiej. Trend ten zyskał na popularności wraz z dziełem Marca Blocha – historyka pochodzenia żydowskiego, który jako kapitan rezerwy został w roku 1940 zmobilizowany, a następnie napisał własną ocenę kampanii, opublikowaną pośmiertnie w roku 1946 pod tytułem Dziwna klęska. Bloch pisał wspomnienia bez dostępu do jakichkolwiek materiałów, i to w kraju okupowanym, co poważnie ograniczyło jego perspektywę. Co więcej, podczas kampanii służył w sztabie 1. Armii francuskiej we Flandrii jako logistyk i, jak sam przyznał, nie wziął „bezpośredniego udziału w walkach”, a jego „kontakty z oddziałami frontowymi były nieliczne i nieczęste”. Mimo to Bloch całą winę złożył na „całkowitą niekompetencję najwyższego dowództwa” – z którym nigdy się nie zetknął – i stwierdził, że czołowi francuscy wojskowi byli niezdolni do zrozumienia nowoczesnych sposobów walki8. Przyznał, że jego wnioski oparte były na informacjach pochodzących z drugiej ręki. Mimo jego bardzo ograniczonej perspektywy wspomnienia Blocha zostały uznane za wysoce wiarygodne i stworzyły wzorzec, za którym podążali liczni późniejsi autorzy.
Od lat 50. zaczęły się pojawiać poważne prace na temat francuskiej porażki w roku 1940. Wśród głównych anglojęzycznych pozycji wymienić należy To Lose a Battle Alistaira Horne’a (1969), Why France Fell Guya Chapmana (1969), The Collapse of the Third Republic Williama L. Shirera (1969), Divided and Conquered Jefferey’ego A. Gunsburga (1979), The Seeds of Disaster (1985) i The Breaking Point: Sedan and the Fall of France, 1940 Roberta Doughty’ego (1990), Strange Victory: Hitler’s Conquest of France Ernesta R. Maya (2000), The Fall of France Juliana Jacksona (2003) i Legenda Blitzkriegu. Kampania zachodnia 1940 Karla-Heinza Friesera (2005). Autorzy tych prac analizują szerokie spektrum czynników społecznych, politycznych, gospodarczych i wojskowych, które ich zdaniem przyczyniły się do szybkiej porażki militarnej Francji. W wielu z nich przewija się wysunięty przez Blocha wątek „całkowitej niekompetencji”. Praktycznie tylko Gunsburg w swej książce twierdzi, że armia francuska nie była w roku 1940 zacofana technicznie ani też dowodzona przez nieudolnych oficerów.
Wobec tak rozległej literatury czytelnik może się zastanawiać, po co kolejna książka na ten temat. Odpowiedź jest prosta: istniejąca literatura skupia się niemal wyłącznie na Fall Gelb (Wariant żółty), czyli pierwszej fazie niemieckiej ofensywy na zachodzie, a drugą fazę niemieckiego uderzenia – Fall Rot (Wariant czerwony) – albo pomija, albo traktuje jako krótki epilog. Wiele prac po prostu kończy się wraz z ewakuacją ostatnich żołnierzy Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych z Dunkierki 3 czerwca 1940 roku, jakby był to koniec kampanii. Pomijany jest w ten sposób fakt skierowania do Francji po Dunkierce drugich Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych. Książka Friesera, uznawana za jedną z najlepszych prac napisanych z niemieckiego punktu widzenia, kończy się na Dunkierce i poświęca Fall Rot ledwie dwie i pół strony. Horne z 666 stron książki drugiej fazie poświęcił 24 strony; skupiał się ponadto głównie na sprawach politycznych, a o drugim brytyjskim kontyngencie wspomniał tylko w jednym zdaniu. Książka Doughty’ego kończy się 16 maja 1940 roku, a praca Maya całkowicie pomija Fall Rot. Druga faza bitwy o Francję i Fall Rot niemal więc nie istnieją na łamach wydanych dotychczas książek.
Jedynymi większymi opracowaniami omawiającymi szerzej Fall Rot są oficjalna praca The War in France and Flanders Lionela Ellisa (2004 – 36 z 353 stron), Shirera (100 z 948 stron), Why France Fell Chapmana (70 z 354 stron) i drugi tom Assignment to Catastrophe sir Edwarda Spearsa (1954). Zapewne najlepsza z nich jest stara praca Chapmana oraz prowadzony przez Spearsa dziennik. W innych książkach francuska próba stawienia oporu na linii Sommy zbywana jest w jednym czy dwóch akapitach. Operacje Ariel i Cycle, czyli ewakuacja drugich Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych, pozostają praktycznie nieznane w historiografii II wojny światowej. O ważnych wydarzeniach z czerwca 1940 roku, takie jak zatopienie przez Luftwaffe liniowca Lancastria koło Saint-Nazaire, wraz z którym zginęły co najmniej 3 tysiące brytyjskich żołnierzy, rzadko się wspomina w popularnych pracach. Istniejąca literatura nie tylko skupia się głównie na wydarzeniach z maja 1940 roku, ale także niemal wyłącznie na działaniach lądowych, tylko wzmiankując o operacjach powietrznych i morskich (jeśli nie liczyć ewakuacji z Dunkierki). Choć istnieją wyspecjalizowane prace o działaniach powietrznych w kampanii 1940 roku – skoncentrowane głównie na Królewskich Sił Powietrznych (Royal Air Force, RAF) – informacje o nich nie zostały włączone do ogólnych opracowań. Marine Nationale była też dość aktywna w czerwcu 1940 roku, zapewniając wsparcie ogniowe u wybrzeży, przeprowadzając wypady przeciwko Włochom, ewakuując najważniejsze okręty do Afryki Północnej i przeprowadzając pierwszy nalot aliancki w tej wojnie na Berlin. Jej wkład został pominięty w praktycznie wszystkich opisach kampanii 1940 roku. Niewiele też w popularnych opracowaniach wspomina się o zbrodniach wojennych popełnionych przez Niemców na francuskich żołnierzach. Masakra jeńców brytyjskich w Le Paradis i Wormhoudt dokonana przez SS 27 i 28 maja 1940 roku jest znana dobrze. Mordy na francuskich jeńcach popełnione przez żołnierzy niemieckich wojsk lądowych nie są przedstawiane.
Istniejące opisy ignorują też w większości rolę polskich jednostek lądowych i lotniczych podczas kampanii francuskiej, jako że nie brały one udziału w walkach w maju 1940 roku. W desperackich dniach czerwca 1940 roku po stronie alianckiej włączyło się do walki ponad 50 tysięcy polskich żołnierzy i lotników, a ich wkład przed podpisaniem zawieszenia broni był znaczący. Ponad 20 tysięcy z nich uciekło do Anglii, żeby kontynuować walkę. Poważne wsparcie dla francuskich sił zbrojnych stanowili też lotnicy czescy.
Z tych właśnie przyczyn niniejsza książka skupia się na Fall Rot oraz działaniach powietrznych, lądowych i morskich w czerwcu 1940 roku. Będzie to pierwsza anglojęzyczna próba dokładniejszego opisania ostatnich trzech tygodni kampanii francuskiej. Choć zmuszony jestem też omówić przedwojenne działania modernizacyjne wszystkich zaangażowanych stron oraz nakreślić przebieg Fall Gelb jako wstępu do Fall Rot, nie poświęcę tym kwestiom zbyt wiele miejsca. Zainteresowani czytelnicy mogą sięgnąć po liczne opublikowane prace, by poznać więcej szczegółów na temat wydarzeń w tym okresie.
Jednakże wzbogacenie wiedzy na temat drugiej połowy kampanii francuskiej 1940 roku nie jest jedynym celem napisania tej książki. Moim zdaniem opublikowane próby wyjaśnienia przyczyn porażki militarnej Francji są zdecydowanie zbyt ogólne, jeśli zestawić je z faktycznym przebiegiem działań wojennych. Przyczyn francuskiej porażki upatruje się zwykle albo w niekompetencji, albo w upadku moralnym; jako najważniejsze powody katastrofy zwykle wymienia się sześć czynników szczególnych:
Niedostatki morale spowodowane przez rozpowszechniony pacyfizm i defetyzm.
Błędna francuska doktryna wojenna, szczególnie w zakresie wojny manewrowej i wykorzystania czołgów.
Niewystarczający poziom szkolenia rezerwistów w czasie pokoju, przez co armia okazała się słabo przygotowana do prowadzenia nowoczesnej wojny.
Szkodliwy wpływ linii Maginota, która rzekomo podkopała ducha bojowego armii francuskiej i pochłonęła zasoby potencjalnie umożliwiające sformowanie dywizji pancernych.
Mierne wyższe dowództwo, które popełniło mnóstwo błędów przed kampanią i okazało się niezdolne do odpowiedniego reagowania na dynamicznie zmieniającą się sytuację.
Głębokie podziały polityczne lub też rozkład francuskiej III Republiki, które miały rzekomo uniemożliwić narodowi zjednoczenie się wobec najazdu.
Wszystkie te tradycyjne wyjaśnienia porażki militarnej III Republiki są w dużym stopniu słuszne, ale nie tłumaczą wielu faktów. Na przykład nastroje pacyfistyczne i defetystyczne z pewnością podkopały morale części francuskich rezerwistów – zwłaszcza widać to było podczas bitwy pod Sedanem – lecz nie uwidoczniły się w większości oddziałów regularnych i kolonialnych, które stanowiły 40 procent wojska polowego. Kapitan Daniel Barlone, oficer rezerwy w 2. Północnoafrykańskiej Dywizji Piechoty (Division d’Infanterie Nord-Africaine, DINA), krytykował niektórych oficerów sztabu swojej dywizji, ale napisał w swym prowadzonym na bieżąco dzienniku, że morale żołnierzy było dobre9. Inny oficer, trzydziestoczteroletni kapitan François Huet, dowiódł, że francuskie wojsko nadal potrafiło wychować zmotywowanych żołnierzy nieznających strachu. Huet był gorliwym katolikiem, synem generała kawalerii, błyskotliwym kadetem w Saint-Cyr, potem zaś przez lata wyróżniał się w służbie w kawalerii w Maroku. W czasie kampanii 1940 roku Huet odznaczył się kilkukrotnie na czele szwadronu kawalerii, a następnie odegrał ważną rolę w ruchu oporu. Major Robert Neuchèze, inny kawalerzysta w drugim pokoleniu i weteran działań kolonialnych, stanowi kolejny dowód na to, że wśród niższych oficerów francuskiej armii regularnej istniał spory odsetek prawdziwych wojowników.
Armia francuska w 1940 roku składała się z dywizji o różnych poziomach wartości bojowej (czynnych, rezerwy A i rezerwy B), dokładnie jak armia niemiecka (dywizje czynne, rezerwowe i Landwehry). W kampanii 1940 roku wzięło udział ponad 40 tysięcy żołnierzy z Afryki. Niemieckie relacje z 1940 roku wspominają o waleczności senegalskich strzelców i innych żołnierzy kolonialnych. Choć dywizje rezerwy B, takie jak 55. Dywizja Piechoty czy 71. Dywizja Piechoty, szybko rozsypały się pod Sedanem, dywizje czynne, takie jak 14. DP generała brygady Jeana de Lattre’a de Tassigny’ego spisały się znakomicie; jego dywizja broniła przyczółka pod Rethel – które to starcie nie zostało wspomniane w wielu opisach kampanii, w tym w pracy Horne’a. Pomijając przypadki dzielnej postawy wojsk francuskich, Horne oparł znaczną część swojej oceny na przekonaniu, że armia francuska rozpadła się od środka. Tego rodzaju opisy zaszczepiły ogólne przekonanie o tchórzostwie Francuzów, ich niekompetencji i braku woli walki w 1940 roku. Choć francuski historyk Dominique Lormier argumentował przeciwko tak ogólnym ocenom przez szereg lat, jego wysiłki nie spotkały się niestety z większym zainteresowaniem. A przecież absurdem jest próba oceny każdej jednostki w ponaddwumilionowej armii polowej tak samo jak dwóch trzeciorzędnych dywizji spod Sedanu. Podobnie dostępne dane sugerują, że morale francuskiej marynarki i francuskiego lotnictwa myśliwskiego w roku 1940 było dość dobre, co oznacza, że teoria pacyfizmu i defetyzmu nie może mieć zastosowania do całości francuskich sił zbrojnych10. Co więcej, sugestie nadmiernego pacyfizmu Francuzów ignorują brutalność, jaką zademonstrowały wojska francuskie podczas działań przeciwpowstańczych w Maroku i Syrii w latach 1925–1933. Marszałek Pétain posłał ponad 100 tysięcy żołnierzy – w tym jednostki z metropolii – do zdławienia powstania Abd-el-Krima w Rifie. W ciągu ledwie sześciu miesięcy wojska Pétaina utraciły ponad 11 tysięcy ludzi, w tym 3700 zabitych i rannych, co dowodzi gotowości do ponoszenia strat w celu uzyskania sukcesu w walce11. Z pewnością ani Abd-el-Krim, ani powstańcy syryjscy nie zgodziliby się z twierdzeniem, że francuskie wojsko zostało sparaliżowane przez pacyfizm.
Obiektywną metodą oceniania morale i dyscypliny jest zbadanie danych statystycznych dotyczących dezercji, samobójstw i spraw przed sądem wojskowym. Jednakże opisy podkreślające słabość francuskiego morale jako kluczowego czynnika w kampanii 1940 roku opierają się na stwierdzeniach anegdotycznych, nie zaś danych statystycznych. W czasie dziwnej wojny w armii francuskiej z wszystkich przyczyn, w tym chorób i wypadków, zmarło 12623 żołnierzy, jednakże liczba samobójstw i wykonanych wyroków śmierci jest nieznana. Dysponujemy natomiast dokładnymi danymi dotyczącymi armii niemieckiej z tego samego okresu – straciła ona niemal 10 tysięcy zabitych z przyczyn niebojowych. Od września 1939 do kwietnia 1940 roku samobójstwo popełniło 777 żołnierzy niemieckich wojsk lądowych. Ponad 600 zdezerterowało, a sądy wojskowe wydały ponad 300 wyroków śmierci12. Nie wiemy, czy odsetek dezerterów francuskich był większy, ale nie ulega wątpliwości, że także w Wehrmachcie znajdowała się pewna liczba malkontentów.
Cała argumentacja o niskim morale Francuzów ignoruje też skrywaną prawdę na temat morale drugiej strony. Czołowi oficerowie Wehrmachtu spiskowali przeciwko Hitlerowi i czynnie sprzeciwiali się realizacji Fall Gelb, bo uważali, że nie może się on powieść. W wojskach lądowych opór przeciwko Hitlerowi narastał od czasu afer Blomberga i Fritscha z początku 1938 roku. Według Karla-Heinza Friesera większość wyższych oficerów niemieckich była zbulwersowana, kiedy Hitler ogłosił, że zaatakuje Francję jeszcze w 1939 roku, i starała się pokrzyżować te plany13. Najwyższe szczeble wojsk lądowych, w tym naczelny dowódca, generał pułkownik Walther von Brauchitsch, jego szef sztabu, generał artylerii Franz Halder, i jego zastępca, generał piechoty Carl-Heinrich von Stülpnagel wiedzieli o spisku przeciwko reżimowi, ale nie podzielili się tą wiedzą z Hitlerem. W okresie dziwnej wojny dowódca Grupy Armii „C” generał Wilhelm Ritter von Leeb i dowódca 1. Armii generał pułkownik Erwin von Witzleben zostali wtajemniczeni w spisek przeciwko Hitlerowi. Oficerowie ci nie tylko byli przeciwni Fall Gelb; niektórzy, jak von Stülpnagel, rozważali przeprowadzenie zamachu stanu i odsunięcie Hitlera od władzy. Pułkownik Hans Oster, jeden z czołowych spiskowców w Wehrmachcie, dostarczył nawet zimą 1939/1940 roku holenderskiemu attaché wojskowemu w Berlinie szczegóły operacyjne Fall Gelb. W roku 1940 część armii francuskiej istotnie przejawiała niskie morale, a i armia niemiecka nie była pod tym względem bez skazy. Mimo wszystkich problemów w armii francuskiej nikt przynajmniej nie spiskował na rzecz obalenia Reynauda czy zabicia generała Gamelina ani też nie przekazywał wrogowi tajnych planów. Morale było więc w roku 1940 problemem obydwu stron, nie tylko Francuzów.
Argument dotyczący doktryny wysunięty został głównie przez Roberta Doughty’ego, specjalizującego się w dziejach armii francuskiej. W swej książce The Seeds of Disaster (1985) wyjaśnił on, że francuska doktryna bitwy metodycznej (bataille conduit) była udoskonaleniem najlepszych metod taktycznych wypracowanych po bitwie pod Amiens w sierpniu 1918 roku, po prostu zmodyfikowanych w okresie międzywojennym w celu uwzględnienia lepszych czołgów i samolotów14. Doughty twierdzi, że bitwa metodyczna przedkładała siłę ognia nad manewr i zakładała prowadzenie działań w sposób ściśle kontrolowany, w którym najważniejszymi środkami walki, takimi jak artyleria, miało zarządzać naczelne dowództwo. Uważa, że doktryna francuska zalecała unikanie bojów spotkaniowych, które okazały się tak kosztowne dla armii francuskiej w sierpniu 1914 roku. Doughty utrzymuje, że francuska doktryna, powolna i nadmiernie scentralizowana, nie była przystosowana do tempa działań w 1940 roku i okazała się niezdolna do pokonania niemieckich metod Bewegungskrieg (wojny manewrowej). W jednym z ostrzejszych fragmentów Doughty stwierdza, że „zwinne kolumny niemieckie rozdarły niezdarne oddziały francuskie na strzępy”15.
Jednakże teoria o błędnej doktrynie z miejsca okazuje się problematyczna z kilku powodów. Po pierwsze, bitwa metodyczna opierała się na skutecznych sposobach prowadzenia ofensywy z 1918 roku, a Francja w 1940 roku przyjęła strategię obronną. W roku 1940 armia francuska ani razu nie wyprowadziła uderzeń silniejszych niż lokalne kontrataki z udziałem paru dywizji. Można więc powiedzieć, że w kampanii tej doktryna bitwy metodycznej właściwie nie została wcielona w życie. Po drugie, jeśli armia francuska rzeczywiście planowała prowadzić walkę w sposób ściśle scentralizowany, rozsądek wskazywałby, iż powinna była w latach 30. inwestować w rozwój nowoczesnych środków łączności. Tak jednak nie było. Jak napisał sam Doughty, armia francuska w okresie 1923–1939 przeznaczyła zaledwie 0,15 procent budżetu na zakup środków łączności16. Znajdujący się w Vincennes sztab francuskiego naczelnego dowódcy, generała Maurice’a Gamelina, nie dysponował radiostacjami ani dalekopisami; rozkazy wysyłano przy pomocy kurierów na motocyklach, co wykluczało ścisłe kontrolowanie prowadzonych działań17. Chociaż inni dowódcy francuscy, jak generał Alphonse Georges, mieli radiostacje i dalekopisy, metody dowodzenia stosowane w roku 1940 nie odpowiadały potrzebom centralizacji. Po trzecie, wywód o błędnej doktrynie zwykł skupiać się na tym, że francuskie dywizje nie były w stanie poradzić sobie z szybkimi poruszeniami niemieckich dywizji pancernych, pomija natomiast fakt, że 90 procent dywizji niemieckich biorących udział w Fall Gelb nie było bardziej mobilnych od dywizji francuskich. Tak jak w armii francuskiej, większość sił lądowych Wehrmachtu składała się nadal z piechoty i artylerii ciągniętej przez konie. Horne to zauważył i stwierdził, że „niemal za każdym razem, gdy w 1940 roku wojska alianckie zmierzyły się ze stanowiącymi ogromną większość Wehrmachtu zwykłymi dywizjami piechoty, dotrzymały im pola”18.
Teoria o błędnej doktrynie nie wyjaśnia też, dlaczego armia francuska zbudowała i przetestowała odpowiednie działka przeciwpancerne i miny przeciwczołgowe, stwierdziła ich przydatność w obronie podczas przedwojennych ćwiczeń, a potem z jakiegoś powodu nie użyła ich w odpowiedniej liczbie w oddziałach frontowych. Jak pisze Doughty w artykule opublikowanym w roku 1976, francuscy oficerowie na podstawie doświadczeń z ćwiczeń polowych rozumieli, że armaty przeciwpancerne i miny wspierające obronę urzutowaną w głąb mogą zatrzymać uderzenie czołgów, jednakże w dziwny sposób nie przykładali wagi do wprowadzenia tych broni w odpowiedniej liczbie do wojsk polowych19. Armia francuska doskonale rozumiała koncepcję tworzenia opartych o przeszkody terenowe kolejnych linii zapór przeciwpancernych, które miały kanalizować, opóźniać i ostatecznie zatrzymać uderzenia czołgów. Co więcej, mimo twierdzeń Doughty’ego, iż Francuzi podkreślali znaczenie siły ognia, jednostki piechoty francuskiej dysponowały siłą ognia znacznie mniejszą od jednostek piechoty niemieckiej. Na przykład francuska dywizja piechoty posiadała jedynie 60 dział wobec 72 w dywizji niemieckiej, a większość dział francuskich miała kaliber jedynie 75 mm wobec kalibru 105 mm dominującego po stronie niemieckiej. W efekcie francuska artyleria dywizyjna posiadała jedynie 63 procent siły ognia wyrażanej w wadze pocisków w porównaniu do artylerii przeciwnika. Jeszcze większa była przewaga niemiecka na szczeblu pułku. Francuskie pułki piechoty miały jedynie po 15 moździerzy, a w pułku niemieckim było ich 45. Pułki francuskie nie posiadały dział piechoty dla bezpośredniego wsparcia ogniowego, miały je natomiast pułki niemieckie. Co równie dziwne, ze względu na podkreślany przez Doughty’ego defensywny charakter doktryny francuskiej, nie opracowano i nie wprowadzono do służby odpowiednio silnego uzbrojenia przeciwlotniczego. Gamelin i inni wielokrotnie podkreślali znaczenie obrony przeciwlotniczej i ćwiczeń w tym kierunku, ale nic z tym nie zrobili. Krytyka doktryny bitwy metodycznej nie wyjaśnia w żadnym stopniu tego, dlaczego Armée de l’air (AdA), czyli francuskie lotnictwo, nie zapewniła wystarczającej osłony wojskom lądowym, przez co Niemcy mogli swobodnie realizować swoją taktykę powietrzno-lądową. Wydaje się więc oczywiste, że teoria o błędnej doktrynie w żadnym razie nie wyjaśnia tego, dlaczego armia francuska została w roku 1940 tak szybko pobita.
Doughty i Arming Against Hitler Eugenii C. Kiesling z 1996 roku są bardziej przekonujące w krytykowaniu francuskiej decyzji z 1928 roku o ograniczeniu obowiązkowej służby wojskowej do ledwie 12 miesięcy i zaniedbaniu przeznaczenia czasu i środków na odpowiednie przeszkolenie rezerwistów przez większość lat 30. Kiesling wspomina, że w latach 1919–1933 szkoleń rezerwistów nie przeprowadzano w ogóle. Po ich wznowieniu w roku 1934 okazało się na ćwiczeniach, że jednostki rezerwowe sprawują się w sposób niezadowalający20. W opisie problemów szkoleniowych Kiesling słusznie podkreśla, że armia francuska zaniedbała szkolenie podoficerów i młodszych oficerów rezerwy. Źle wyszkoleni szeregowcy to jedno, ale źle wyszkoleni podoficerowie i dowódcy plutonów pozbawiają armię kręgosłupa. Jest jednak niejasne, w jakim stopniu niedociągnięcia te wpłynęły na rezultat walk w 1940 roku. Z pewnością miały znaczenie w przypadku dywizji kategorii B pod Sedanem, ale brakuje dowodów na to, że poważnie zaszkodziły one innym jednostkom, w których służył znaczny odsetek zawodowych żołnierzy. Doughty i Kiesling ignorują fakt, że armia francuska miała aż za wiele czasu – osiem miesięcy od mobilizacji we wrześniu 1939 roku do rozpoczęcia niemieckiej ofensywy w maju 1940 roku – by wyrównać niedostatki wyszkolenia. Nie uczyniła tego jednak. Zaprzepaszczenie szansy na wykorzystanie tego interludium w pewnej mierze zdejmuje odium winy z przedwojennych polityków na rzecz dowódców frontowych, szczególnie od szczebla dywizji w dół. Jednakże argumenty o niedostatkach szkolenia rezerwistów w połowie lat 30. nie świadczą o tym, że były one bezpośrednią przyczyną tylu przypadków marnej postawy w 1940 roku.
Z biegiem lat wiele złego napisano o osławionej linii Maginota, która miała kosztować zbyt wiele i „zakazić” armię francuską nadmiernie pasywną mentalnością. Alistair Horne twierdził, że armia francuska uległa atrofii z powodu linii Maginota21. Jednakże linia Maginota pasowała do francuskiej strategii obronnej, a jej istnienie zniechęciło Niemców do bezpośredniego uderzenia na Alzację i Lotaryngię, co było celem jej wybudowania. Istnienie linii Maginota najpewniej wpłynęło pozytywnie na morale francuskie. Kapitan Daniel Barlone napisał w dzienniku podczas dziwnej wojny: „Wiemy, że nasz kraj jest zabezpieczony przed najazdem dzięki linii Maginota”22.
Jeśli chodzi zaś o koszty, linię Maginota zbudowano w latach 1928–1936 za około 5 miliardów franków (około 195 milionów dolarów), czyli za 7,5 procent francuskiego budżetu wojskowego w tym okresie23. Niewielu historyków wspomina, że w latach 1934–1939 Niemcy zainwestowali w umocnienia Wału Zachodniego niemal miliard marek (400 milionów dolarów), zużywając dwukrotnie więcej betonu i czterokrotnie więcej stali niż Francuzi przy linii Maginota. Mimo to Wału Zachodniego nie opisuje się jako marnotrawstwa czy też czynnika stępiającego ducha ofensywnego Wehrmachtu24. W jaki sposób program budowy umocnień jednej strony może być szkodliwy dla morale, a podobny program drugiej strony już nie? Co więcej, linia Maginota nie tylko przyniosła Niemcom poważne straty, ale stawiała opór dłużej niż ruchome elementy armii francuskiej. To prawda, że w okresie budowy linii Maginota armia francuska przeznaczyła mniej niż 100 milionów franków (3,9 miliona dolarów) na programy budowy czołgów – ledwie 2 procent tego, co wydawała na fortyfikacje25. Jednakże stosunek wydatków od roku 1934 uległ zmianie – Francja rozpoczęła wielki program rozbudowy wojsk pancernych, a na budowę umocnień po roku 1936 przeznaczano tylko niewielkie środki.
W przeciwieństwie do całej krytyki skierowanej na marnotrawstwo linii Maginota prawie nie wspomina się o kosztownych inwestycjach francuskiej marynarki w budowę pancerników, lotniskowców, superniszczycieli i baz zamorskich, które niemal wcale nie przyczyniały się do odstraszania Hitlera czy Mussoliniego. Francuskiej marynarce pozwolono na realizowanie własnych planów, całkowicie rozbieżnych ze strategicznym celem zabezpieczenia Francji przed niemiecką agresją. Oficjalnie głównym zadaniem marynarki francuskiej było zabezpieczenie dróg morskich prowadzących do posiadłości kolonialnych, ale nawet to zadanie realizowano jedynie werbalnie, a dowództwo marynarki zdawało się ogarnięte obsesją realizowania niepotrzebnych projektów. Na przykład wielki okręt podwodny Surcouf został zaprojektowany jako „podwodny krążownik” do zwalczania żeglugi nieprzyjaciela, mimo że nie miało to nic wspólnego z zabezpieczeniem własnego transportu morskiego. Surcouf miał dwa działa kalibru 203 mm – czyli większego kalibru od każdego działa zainstalowanego na linii Maginota – a jego budowa kosztowała 200 milionów franków i została zakończona w roku 1929. Wkrótce potem marynarka zamówiła sześć superniszczycieli typu „Le Fantastique”, zdolnych rozwijać prędkość ponad 40 węzłów; ich budowa pochłonęła jednak ponad 430 milionów franków. W roku 1932 zamówiono dwa krążowniki liniowe typu „Dunkerque” (razem 1,4 miliarda franków), potem zaś dwa pancerniki typu „Richelieu” (2,6 miliarda franków) oraz lotniskowiec typu „Joffre” (około 500 milionów franków). Były to projekty prestiżowe, dzięki którym admirałowie mogli się szczycić posiadaniem najnowocześniejszych, wielkich okrętów, najszybszych niszczycieli i największego okrętu podwodnego na świecie. W roku 1939 marynarka francuska była czwarta na świecie pod względem tonażu, liczyła ponad 100 tysięcy marynarzy, lecz w ogóle nie zainwestowała w rodzaje uzbrojenia pozwalające jej ochraniać linie komunikacyjne. W chwili wybuchu wojny Force de Raid (siły ruchome) stanowiły imponujący zespół nowoczesnych okrętów, jednak zespół ten nie mógł w żaden sposób wpłynąć na działania lądowe przeciwko Niemcom. Jako że francuska marynarka, w odróżnieniu od brytyjskiej Royal Navy, w okresie międzywojennym praktycznie ignorowała zwalczanie okrętów podwodnych i nie opracowała sposobów wykrywania zanurzonych okrętów podwodnych, takich jak brytyjski asdic, nie nadawała się też do działań przeciwko U-Bootom. To czyste marnotrawstwo kluczowych zasobów – stali, broni i wyszkolonego personelu – w postaci francuskich programów zbrojeń morskich w latach 30. było o wiele bardziej szkodliwe dla francuskiego potencjału wojskowego w roku 1940 niż cała linia Maginota. W odróżnieniu od francuskich wojsk lądowych i lotnictwa francuska marynarka w latach 1939–1940 nawet nie została zaangażowana w walkę. Jej jedynym osiągnięciem było przechwycenie pewnej liczby nieuzbrojonych niemieckich statków.
Jeśli chodzi o argumenty krytyczne wobec francuskiego naczelnego dowództwa, dowodzący armią francuską generał Maurice Gamelin tradycyjnie jest obciążany odpowiedzialnością za nie najlepszą postawę armii francuskiej w maju 1940 roku. Gamelin często był przedstawiany nie tylko jako wzorzec wojskowej niekompetencji, ale też jako szczyt niefunkcjonującej francuskiej machiny wojennej. Nie ma wątpliwości, że przyjęcie przez Gamelina w marcu 1940 roku planu Dyle–Breda wystawiło jego wojska na poważne ryzyko operacyjne, ale decyzja ta została podjęta w oparciu o najlepsze dostępne informacje. Należy także pamiętać, że w latach 1939–1941 Niemcy pod względem operacyjnym zaskoczyli każdego kolejnego przeciwnika, często dzięki bardzo ryzykownym działaniom. W odróżnieniu od innych dowódców obciążanych odpowiedzialnością za wielkie klęski – takich jak generał porucznik Walter Short i admirał Husband E. Kimmel z Pearl Harbor – błędy Gamelina nie wynikały z zaniedbań i braku podjęcia odpowiednich środków bezpieczeństwa. Przeciwnie, prowadzone przez Gamelina wieloletnie przygotowania armii francuskiej do wojny z Niemcami wyróżniają go jako wyjątkowego planistę z dobrym wglądem w zamiary i możliwości działania przeciwnika. W oparciu o rekomendacje Gamelina i innych wysokich oficerów francuski przemysł opracował kilka najlepszych typów uzbrojenia z 1940 roku, takich jak czołg średni Somua S35 i armata przeciwpancerna Hotchkiss kalibru 47 mm. Gamelin wiedział, czego potrzebuje armia francuska, i był wystarczająco przenikliwy, by nie bać się nowinek technicznych. Sugestie, że Gamelin i inni wysocy oficerowie francuscy nie byli zdolni do prowadzenia nowoczesnej wojny i byli skupieni na metodach z 1918 roku, są głęboko nieuczciwe. Gamelin rozumiał, że linia Maginota nie wystarczy, i od 1935 roku nalegał na sformowanie pierwszych francuskich dywizji pancernych26. Bez Gamelina i generała Maxime’a Weyganda armia francuska posiadałaby o wiele mniej czołgów i nie miałaby żadnej dywizji pancernej. Gamelin pilnie przyglądał się sytuacji i dobrze orientował się w niemieckich możliwościach bojowych i niemieckiej taktyce.
Od procesu pokazowego w Riom reputacja Gamelina została splamiona nie tylko przez porażkę roku 1940, ale też przez jego styl dowodzenia, przez co uznawany był za zawodowego wojskowego biurokratę pływającego w mętnych wodach III Republiki. Gamelin miał potężnych wrogów we francuskim wojsku i wśród elit politycznych – którzy starali się zrzucić na niego odpowiedzialność za porażki – mimo że Niemcy mieli zaskakująco dobrą opinię na temat jego zarządzania armią. Gamelin nie posiadał też talentów operacyjnych i wolał powierzać podwładnym kierowanie działaniami, co przyniosło oskarżenia o słabość i bierność wysuwane przez takich powojennych historyków jak A.J.P. Taylor. Jednakże podczas II wojny światowej niezwykle rzadko zdarzało się, by naczelni dowódcy przejmowali bezpośrednią kontrolę nad przebiegiem operacji – wyjątkiem był radziecki marszałek Gieorgij Żukow. Dlatego delegowanie dowodzenia na innych przez Gamelina odpowiadało przyjętym normom dla naczelnych dowódców wojskowych. W roku 1940 Gamelin spisał się lepiej niż czołowy dowódca brytyjski, generał Edmund Ironside, który okazał się niezdolny do współpracy z sojusznikami i pozbawiony umiejętności zrozumienia przeciwnika. Jednakże brytyjski przyczynek do alianckiej katastrofy w maju 1940 roku zniknął z pola widzenia, pozostawiając na placu boju jedynie Gamelina i francuskie naczelne dowództwo. Tak jak generał Unii George B. McClellan podczas wojny secesyjnej, Gamelin był dość skuteczny w budowaniu i organizowaniu wojska, nieskuteczny zaś w skutecznym prowadzeniu go do zwycięstwa.
Nie ma wątpliwości, że przyjęcie przez Gamelina planu wariantowego Dyle–Breda w marcu 1940, zgodnie z którym 30 dywizji alianckich miało pomaszerować do Belgii, było nieświadomym działaniem na korzyść przeciwnika, ponieważ poważnie uszczupliło odwody zdolne reagować na zaskakujące posunięcia. Gamelin nie obawiał się zbytnio o swoje centrum, spodziewając się, że niemieckie uderzenie przez Ardeny rozwijać się będzie w tempie dającym mu dość czasu na reakcję. To także był poważny błąd. Jednakże błędy operacyjne Gamelina opierały się na wadliwych ocenach marszałka Philippe’a Pétaina, który jako minister obrony w roku 1934 podkreślał znaczenie wkroczenia do Belgii w wypadku wojny i który minimalizował zagrożenie w rejonie Ardenów27. Także Belgowie poważnie zaszkodzili planom operacyjnym Gamelina, przyjmując samobójczą taktykę neutralności i niezaangażowania aż do samego najazdu.
Na szczeblu armijnym, korpuśnym i dywizyjnym Francuzi mieli dowódców skutecznych, takich jak de Gaulle, de Lattre de Tassigny, Touchon czy Delestraint, ale też przeciętnych i miernych, jak Grandsard, Corap i Réquin. Tak jak każde wojsko przechodzące ze stanu pokoju w czas wojny, armia francuska posiadała wielu oficerów doskonale realizujących obowiązki biurokratyczne, lecz nienadających się do dowodzenia na polu walki. Także armie amerykańska, brytyjska i radziecka miały w szeregach gryzipiórków niezdolnych przystosować się do nowoczesnego pola walki i regularnie wymanewrowywanych przez Niemców w latach 1941–1943. Różnica polegała na tym, że Francja w roku 1940 miała bardzo mało czasu, by uczyć się na błędach i pozbyć się złogów. Także Niemcy mieli niekompetentnych oficerów, takich jak generał major Friedrich Paulus, w roku 1940 nieznany oficer sztabowy, który dwa lata później miał poprowadzić 6. Armię do katastrofy pod Stalingradem. SS-Obergruppenführer Josef „Sepp” Dietrich, w maju 1940 roku dowódca pułku Leibstandarte SS Adolf Hitler (LSSAH), został później nazwany przez feldmarszałka Gerda von Rundstedta „uczciwym głupkiem” niepotrafiącym czytać map wojskowych28. Cztery lata później Dietrich dowodził 6. Armią Pancerną w przegranej bitwie w Ardenach. Armia francuska nie miała bynajmniej monopolu na niekompetencję.
Wreszcie powiązane ze sobą tezy o wewnętrznych podziałach politycznych i moralnej dekadencji zostały przez różnych autorów rozdmuchane do opinii, że armia francuska została pokonana od wewnątrz. Po raz pierwszy zarzut ten wysunął marszałek Pétain, który stwierdził 17 maja 1940 roku: „Mój kraj został pobity i wzywają mnie, bym zawarł pokój i podpisał zawieszenie broni. (…) Oto dzieło 30 lat marksizmu”29. Pétain był zadeklarowanym reakcjonistą, który obwiniał francuskich socjalistów i komunistów o podkopywanie morale w okresie międzywojennym, szczególnie w czasach Frontu Ludowego (1936–1938). Tacy lewicowi przywódcy związkowi jak Jean Mathe wywoływali strajki, które zakłócały produkcję wojenną i wytworzyły w niektórych fabrykach stan bliski anarchii, a przywódca francuskiej partii komunistycznej Maurice Thorez wzywał zwolenników do protestów przeciwko francuskim zbrojeniom30. Choć podziały polityczne we francuskim społeczeństwie były głębokie i wywarły wpływ na przedwojenną politykę, pobór do wojska i budżety wojskowe, nie miały one prawie żadnego wpływu na rozwinięcie i działania armii w roku 1940, za co odpowiadało wyłącznie dowództwo wojskowe złożone z konserwatystów. Zaszłości polityczne mogły wpłynąć na morale niektórych żołnierzy w okresie dziwnej wojny, ale gdy 10 maja 1940 roku rozpoczęła się kampania, żołnierze zagrożeni śmiercią lub niewolą nie mieli czasu na rozważania. To prawda, że niepokoje robotnicze wpłynęły na poziom francuskiej produkcji wojskowej w latach 1938–1940, ale nie na tyle, by uniemożliwić Francji obronę. Ze wszystkich argumentów przedstawianych jako wyjaśnienie klęski Francji podziały polityczne miały najmniejszy wpływ na wydarzenia na polu walki.
Popularny był też motyw „moralnej dekadencji”, szczególnie w Wielkiej Brytanii i Niemczech, ale ponownie są to jedynie generalizacje pozbawione związku z tym, co działo się na polach bitew. W Wielkiej Brytanii mówiono o braku „moralnego kręgosłupa” we Francji, żeby zachęcić społeczeństwo do większych poświęceń i podtrzymania wysiłku wojennego. Dla nazistowskiego reżimu szybkie zwycięstwo było potwierdzeniem przewagi moralnej Trzeciej Rzeszy. Obie strony wykorzystywały więc „moralną dekadencję” Francji do wsparcia własnych działań.
Po analizie standardowych argumentów podawanych przez historyków dla wyjaśnienia upadku Francji w 1940 roku uważam, że mają one jedną wspólną słabość – wysuwający je historycy nie zadali sobie kontrolnego pytania, czy Francja przegrałaby w ciągu sześciu tygodni, gdyby dany czynnik nie występował. Na przykład gdyby w roku 1940 Francja dysponowała lepszymi dowódcami, miała generałów potrafiących przewidzieć niemieckie działania i odpowiednio na nie zareagować, czy zmieniłoby to ostateczny rezultat, czy też jedynie opóźniło o kilka tygodni podpisanie zawieszenia broni? Albo gdyby 5 miliardów franków zainwestowanych w linię Maginota Francja przeznaczyła na utworzenie większej liczby dywizji pancernych, to czy powiodłoby się jej lepiej w roku 1940? Wysunę tezy i je sprawdzę. W tym kontekście czynnikiem lub czynnikami sine qua non są te, bez których nie mogło dojść do danego wydarzenia. Za prawdopodobną przyczynę uważa się ten lub te czynniki, które zapoczątkowują ciąg wydarzeń prowadzących do określonego rezultatu. Przy tych definicjach moje tezy są następujące:
Czynnikami koniecznymi albo sine qua non prowadzącymi do porażki Francji w 1940 roku były (a) brak skutecznego wsparcia powietrznego dla wojsk lądowych i (b) niewystarczająca siła ognia w obronie na szczeblu taktycznym (czyli braki artylerii przeciwpancernej i przeciwlotniczej, min, moździerzy).
Jednym z prawdopodobnych przyczyn tych niedoborów materialnych było nadmierne zaangażowanie francuskich przywódców wojskowych i politycznych w działania koalicyjne, zamiast przyjęcia planu stoczenia poważnej kampanii w oparciu jedynie o własne zasoby. Z powodu nadmiernego polegania na wsparciu innych stron w pierwszych fazach przyszłego konfliktu modernizacja armii w metropolii oraz lotnictwa nie była priorytetem aż do kryzysu monachijskiego we wrześniu 1938 roku. Podjęta naprędce rozbudowa armii i lotnictwa nie przyniosła efektów z powodu nieprzygotowania francuskiego przemysłu do seryjnej produkcji nowych rodzajów broni i niezdolności przywództwa wojskowego do przeszkolenia wojska i wyposażenia go na czas w nowoczesny sprzęt.
Inną prawdopodobną przyczyną porażki było długoletnie obsesyjne podtrzymywanie obrazu Francji jako wielkiego mocarstwa, prowadzące do przesłonięcia rzeczywistości przez złudzenia. Francuscy przywódcy szczycili się przywództwem w koalicji z mniejszymi sojusznikami (Belgią, Polską, Czechosłowacją), mimo że nie posiadali spójnych planów współpracy z nimi w celu powstrzymania niemieckiej agresji. Podobnie inwestowanie wielkich sum w prestiżowe projekty, takie jak baza morska Mers-el-Kébir, i ciężkie okręty podkreślało posiadanie przez Francję rozległego imperium zamorskiego, jednocześnie przesłaniając fakt, że imperium to nie zwiększało bezpieczeństwa.
Ostatnią prawdopodobną przyczyną porażki aliantów był brak pełnego brytyjskiego wsparcia na ziemi i w powietrzu. Wielka Brytania skierowała na kontynent nieliczne i niedostatecznie wyszkolone siły ekspedycyjne, które niewiele wniosły do działań lądowych, zwłaszcza wobec braku dywizji pancernej wyposażonej w czołgi uzbrojone w armaty. Odmowa skierowania na kontynent myśliwców Spitfire przez Fighter Command RAF sprawiła, że francuskie myśliwce mierzyły się z przeciwnikiem znacznie liczniejszym i lepszym technicznie, co zapewniło nieprzyjacielowi przewagę w powietrzu nad polem walki.
W ten sposób odchodzę od standardowej teorii o niedostatkach doktryny, morale i dowodzenia, która zwykle stanowi rdzeń ocen wyjaśniających upadek Francji. Zamiast tego stwierdzam, że wojsko kierujące się maksymą Pétaina „siła ognia zabija” przegrało, bo nie dysponowało przewagą siły ognia ani na polu walki, ani też ponad nim. Co więcej, przyczyną niedostatków siły ognia Francji były świadome decyzje przywódców wojskowych i politycznych, którzy przedkładali wizerunek nad treść i nie potrafili zrozumieć, że ciężar zadania powstrzymania Hitlera przypadał im, a nie jakiejś mglistej koalicji. Ważną przyczyną alianckiej porażki w roku 1940 było też nieprzygotowanie Wielkiej Brytanii do walk na kontynencie i jej niemrawa postawa jako sojusznika.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Eleanor M. Gates, End of the Affair: The Collapse of the Anglo-French Alliance, 1939–40, University of California Press, Berkeley 1981, s. 57. [wróć]
Philip Bell, ’Thank God for the French Army’: Churchill, France and an Alternative to Appeasement in the 1930s, w: Britain in Global Politics, tom 1, From Gladstone to Churchill, red. Christopher Baxter i inni, Palgrave Macmillan, London 2013, s. 175. [wróć]
Jeffrey Record, The Specter of Munich: Reconsidering the Lessons of Appeasing Hitler, Potomac Books, Inc., Washington 2006, s. 30. [wróć]
William Manchester, Paul Reid, The Last Lion: Winston Spencer Churchill: Defender of the Realm, 1940–1965, Little, Brown & Co., New York 2012, s. 39. [wróć]
Alan Brooke, War Diaries 1939–1945, Phoenix Press, London 2002, s. 13. [wróć]
Ralph D. Paine Jr., France Collapsed From Internal Decay, „Life”, tom 9, nr 2, 8 lipca 1940, s. 23, 75. [wróć]
Julian Jackson, France: The Dark Years, 1940–1944, Oxford University Press, Oxford 2003, s. 185. [wróć]
Marc Bloch, Strange Defeat, W.W. Norton & Co., New York 1968, s. 25–27, 93. [wróć]
Daniel Barlone, A French Officer’s Diary, 23 August 1939–1 October 1940, Cambridge University Press, Cambridge 2011, s. 19. [wróć]
Paul Auphan, Jacques Mordal, The French Navy in World War II, Naval Institute Press, Annapolis 1959, s. 21. [wróć]
Martin Windrow, Our Friends Beneath the Sands: The Foreign Legion in France’s Colonial Conquests, 1870–1935, Phoenix, London 2011, s. 538, 550. [wróć]
1B, OKH, Heer/Feld und Ersatzheer Außerdem starben, http://ww2stats.com/noncombat_heer.jpg; Durch Gerichtsurteil Erschossene, http://ww2stats.com/ Court%20Martials%201941_09.jpg. [wróć]
Karl-Heinz Frieser, The Blitzkrieg Legend: The 1940 Campaign in the West, Naval Institute Press, Annapolis 2005, s. 54–59. [wróć]
Robert A. Doughty, The Seeds of Disaster: The Development of French Army Doctrine 1919–1939, Connecticut: Archon, Hamden 1985, s. 84–86. [wróć]
Robert A. Doughty, The French Armed Forces, 1918–40, w: Military Effectiveness, tom 2, red. Allan R. Millett, Williamson Murray, Cambridge University Press, Cambridge 2010, s. 60. [wróć]
Doughty, The French Armed Forces, s. 58. [wróć]
Alistair Horne, To Lose a Battle: France 1940, Penguin Books, New York 1979, s. 151. [wróć]
Ibidem, s. 657. [wróć]
Robert A. Doughty, French Anti-Tank Doctrine, 1940: The Antidote that Failed, „Military Review”, tom LVI, nr 5, maj 1976, s. 36–48. [wróć]
Eugenia C. Kiesling, Arming Against Hitler: France and the Limits of Military Planning, University Press of Kansas, Lawrence 1996, s. 101–102. [wróć]
Horne, op. cit., s. 63. [wróć]
Barlone, op. cit., s. 4. [wróć]
William Allcorn, The Maginot Line 1928–45, Osprey Publishing, Oxford 2003, s. 9. [wróć]
Neil Short, Germany’s West Wall: The Siegfried Line, Osprey Publishing, Oxford 2004, s. 12–17. [wróć]
Steven J. Zaloga, French Tanks of World War II: Infantry and Battle Tanks, Osprey Publishing, Oxford 2014, s. 7–9. [wróć]
Doughty, Seeds of Disaster, s. 172. [wróć]
Guy Chapman, Why France Fell: The Defeat of the French Army in 1940, Holt, Rinehart and Winston, New York 1969, s. 26–27. [wróć]
Christopher Chant (red.), Warfare and the Third Reich: The Rise and Fall of Hitler’s Armed Forces, Smithmark Publishers, New York 1996. [wróć]
Robert B. Bruce, Pétain: Verdun to Vichy, Potomac Books, Washington 2008, s. 105. [wróć]
Eugen Weber, The Hollow Years: France in the 1930s, W.W. Norton & Co., New York 1994, s. 23. [wróć]
Tytuł oryginału: Case Red: The Collapse of France
Copyright © Robert Forczyk, 2017
This translation of Case Red is published by Rebis Publishing House Ltd by arrangement with Osprey Publishing, part of Bloomsbury Publishing Plc.
All rights reserved
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2021
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Krzysztof Tropiło
Mapy: bounford.com
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Sylwia Kusz / MAGRAF s.c.
Fotografia na okładce
© Roger Viollet/Getty Images Poland
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Fall Rot. Upadek Francji 1940, wyd. I, Poznań 2022)
ISBN 978-83-8188-953-7
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer