Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Do tej książki mam stosunek bardzo osobisty. Nie tylko dlatego, że jej autor był moim serdecznym przyjacielem, lecz również dla niej samej. Zresztą te dwa powody zlewają się ze sobą. Wszak autor i jego dzieło nie bardzo różnią się od siebie. Do tego dochodzi jeszcze trzeci powód – bohater tej książki, Joachim Metallmann. Janusz Mączka, poprzez swoją pracę habilitacyjną i kwerendy w krakowskich archiwach, zaprzyjaźnił się z Metallmannem na dobre, a – jak wiadomo – przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi, więc i ja przejąłem coś z sympatii Janusza do Metallmanna.
Gdyby danym było Januszowi ukończyć tę książkę, byłaby to książka o Metallmannie, ale to, że odszedł przedwcześnie, sprawiło, iż jest to książka o Metallmannie i Mączce. Dzielą ich dwa pokolenia, ale łączy fakt, że są dwoma rozdziałami krakowskiej filozofii przyrody. Oba rozdziały nie zostały dopisane do końca.
Michał Heller
Wstęp i opracowanie: Michał Heller
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 174
WSTĘP
METALLMANN I MĄCZKA
Do tej książki mam stosunek bardzo osobisty. Nie tylko dlatego, że jej autor był moim serdecznym przyjacielem, lecz również dla niej samej. Zresztą te dwa powody zlewają się ze sobą. Wszak autor i jego dzieło nie bardzo różnią się od siebie. Do tego dochodzi jeszcze trzeci powód – bohater tej książki, Joachim Metallmann. Janusz Mączka, poprzez swoją pracę habilitacyjną i kwerendy w krakowskich archiwach, zaprzyjaźnił się z Metallmannem na dobre, a – jak wiadomo – przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi, więc i ja przejąłem coś z sympatii Janusza do Metallmanna.
Jak to wszystko się zaczęło? W latach osiemdziesiątych zeszłego stulecia prowadziliśmy z Januszem seminarium filozofii przyrody w Papieskiej Akademii Teologicznej (PAT – dziś Uniwersytet Papieski Jana Pawła II) w Krakowie. Od początku było dla nas rzeczą oczywistą, że nie można uprawiać filozofii przyrody bez ścisłego kontaktu z naukami przyrodniczymi. Problem wszakże polegał na tym, że nasi studenci mieli na ogół bardzo powierzchowny kontakt z tymi naukami. Próbowaliśmy różnych metod, nie da się jednak przeskoczyć faktu, iż jest rzeczą niemożliwą nauczyć fizyki w ciągu jednego lub dwu semestrów (zajmowaliśmy się wtedy głównie filozofią „przyrody nieożywionej”, czyli właściwie filozofią fizyki). Przyszła nam do głowy myśl, w tej sytuacji dość oczywista: drogą do filozofii fizyki może być historia fizyki. Tym bardziej, że historia nauk, zwłaszcza nauk ścisłych, od dawna nas interesowała. Zaczęliśmy więc stosować tę metodę. Kilku moim magistrantom i doktorantom podsunąłem odpowiednie tematy z sugestią metody: pierwszą częścią pracy miało być wprowadzenie historyczne do zagadnienia; drugą częścią – analiza filozoficzna z wykorzystaniem części pierwszej. Metoda sprawdziła się. A przynajmniej w dwu przypadkach aż za bardzo – autorzy prac poszli całkowicie w kierunku historii nauki. I świetnie – historia nauki z podłożem filozoficznym to niezwykle płodna kombinacja.
Chcąc, aby nasi studenci korzystali nie tylko z gotowych opracowań historycznych, lecz sami zakosztowali „smaku źródeł”, wpadliśmy na kolejny pomysł: trzeba zająć się międzywojenną filozofią nauki w Krakowie. Sporo się tu wówczas działo, ale wiedza na ten temat pozostaje całkowicie w cieniu wiedzy na temat Filozoficznej Szkoły Lwowsko-Warszawskiej. To okazało się strzałem w dziesiątkę: biblioteki ukazały wiele znanych i nieznanych publikacji, krakowskie archiwa odsłoniły niepublikowane skarby (nawet nie trzeba było głęboko kopać), a wyprawy do antykwariatów (na szczęście było ich wtedy w Krakowie kilkanaście) stały się wspólną pasją. Nasze seminarium wkroczyło w swój złoty okres.
W tym kontekście musiał pojawić się Joachim Metallmann. Jego Determinizm nauk przyrodniczych[1] jest dziełem zbyt monumentalnym, by można go było przeoczyć. Lektura tego dzieła prowadziła nas do innych jego publikacji, a grube teczki związanych z nim archiwaliów zapraszały do dalszych badań i, być może, jakichś inicjatyw wydawniczych.
Janusz Mączka swoją pracę doktorską poświęcił myśli Whiteheada[2]; jej też dotyczyła rozprawa habilitacyjna Metallmanna[3]. Pisząc swoją pracę, Mączka musiał przestudiować tę rozprawę. Niewykluczone, że do Metallmanna trafił przez Whiteheada.
Związki myśli krakowskiej ze Szkołą Lwowsko-Warszawską są oczywiste. Oba miasta, Kraków i Lwów, były wówczas częścią austriackiej Galicji i wymiana kulturowa między nimi była zawsze żywa. Myśliciele obu ośrodków byli mocno zależni od wiedeńskiego pozytywizmu, choć dystansowali się od jego antyfilozoficznego nastawienia. Myśliciele krakowscy tym jednak różnili się od lwowskich, że oprócz filozofii nauki uprawiali również filozofię przyrody. Po prostu częściej niż ich koledzy ze Lwowa odwoływali się oni do treści naukowych teorii (fizyki, biologii...). Z pewnością przyczynił się do tego fakt, iż na krakowskim środowisku wycisnęli znamię swoimi filozoficznymi zainteresowaniami fizycy tej miary, co Marian Smoluchowski i Władysław Natanson. Chcąc bliżej przyjrzeć się tym tendencjom, należało cofnąć się do nieco dalszej przeszłości. I tym razem krakowskie archiwa stały się nieocenioną pomocą.
W 1897 roku został zatrudniony na Uniwersytecie Jagiellońskim Władysław Heinrich. Studiował on psychologię, matematykę i filozofię w Zurychu i Monachium, doktorat pisał u Avenariusa. Habilitację uzyskał w Krakowie w 1900 roku w zakresie psychologii doświadczalnej i metodologii nauk przyrodniczych. Warto nadmienić, że jeszcze wcześniej, jako asystent profesora Witkowskiego, w jego zakładzie fizyki, Heinrich przeprowadził pierwsze w Polsce eksperymenty psychologiczne na temat „optycznych i akustycznych wrażeń”. Sam potem kierował pracownią psychologii doświadczalnej. Równolegle rozwijał swoje zainteresowania filozofią. W swoim programowym artykule filozoficznym Heinrich pisał, że celem filozofii jest „syntetyczne ujęcie w jeden obraz całości naszego poznania”[4]. Ponieważ jednak pełne zrealizowanie tego celu oznaczałoby kres rozwoju ludzkiej myśli, musimy zadowolić się częściowymi ujęciami. Podstawą ich tworzenia powinny być osiągnięcia fizyki i biologii, ale należy uwzględniać również zagadnienia społeczne i etyczne.
Heinrich wywarł znaczny wpływ na środowisko krakowskie nie tyle przez swoje poglądy filozoficzne, ile raczej dzięki stylowi swojego filozofowania, zawsze nawiązującemu do kontekstu współczesnej nauki. Nie bez znaczenia był przykład samego Heinricha, który twórczość filozoficzną łączył z pracą eksperymentalną.
Wprawdzie w środowisku krakowskim nie było bezpośrednich kontynuatorów myśli Heinricha, ale do jego uczniów należeli tej miary uczeni, co Leon Chwistek, Bolesław Gawecki i Joachim Metallmann.
Jak pisze Magdalena Senderecka, „Dokonania Władysława Heinricha – naukowe, dydaktyczne oraz organizacyjne – przypominają wielostronne osiągnięcia Kazimierza Twardowskiego, profesora filozofii, a zarazem współtwórcy i patrona Lwowsko-Warszawskiej Szkoły Filozoficznej. Zarówno Heinrichowi, jak i Twardowskiemu udało się wykształcić liczne grono filozofów i naukowców. Obaj należeli do redakcji czasopism filozoficznych, wielokrotnie brali udział w konferencjach naukowych, kierowali pracowniami psychologii eksperymentalnej. Zbieżności pełnionych przez nich funkcji towarzyszyła znacząca zbieżność ich poglądów i zamiłowań filozoficznych. Obaj zgłębiali tajniki ludzkiego poznania, wypowiadali się przeciw psychologizmowi, postulowali uprawianie filozofii na sposób naukowy, wreszcie zajmowali się zagadnieniami z zakresu metodologii”[5].
Prawie równocześnie z Heinrichem (w 1898 roku) przybył do Krakowa na Uniwersytet Jagielloński Tadeusz Garbowski. Studiował on zoologię we Lwowie i Wiedniu. W 1897 roku na Uniwersytecie Wiedeńskim uzyskał habilitację. Rozgłos przyniosły mu badania nad partenogenezą rozgwiazd. Obok prac z zakresu biologii pasjonował się również filozofią. W 1911 roku objął katedrę filozofii przyrody na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był wszechstronnie uzdolniony. Razem z Elizą Orzeszkową napisał powieść Ad astra (pod pseudonimem Juliusz Romski). Swoje poglądy filozoficzne przedstawił w rozprawie pt. „La philosophie de l’ homogénisme”[6]. Jego zdaniem, filozofia powinna opierać się na doświadczeniu, a ponieważ jest ono jedno (i obejmuje zarówno doświadczenie zewnętrzne, jak i wewnętrzne), filozofia może być tylko jedna, stąd nazwa – filozofia jednorodności. Pisał: „Jednorodny paralelizm ja i świata otaczającego, paralelizm oparty na pozytywnych danych poznania bezpośredniego, nie może nas wprowadzać w błąd na żadnym polu i daje się rozszerzyć na dziedzinę wartości społecznych, moralnych i estetycznych – jednym słowem na całą dziedzinę filozofii praktycznej”[7]. Nie jest zaskoczeniem, że w tak rozumianej filozofii Garbowski, podobnie jak Metallmann, szczególną rolę przypisywał biologii i jej metodzie.
Tadeusz Garbowski, również podobnie jak Metallmann, został zaaresztowany przez Niemców w ramach Sonderaktion Krakau i zamordowany w obozie w Sachsenhausen w 1940 roku.
Obydwaj, Heinrich i Garbowski, mieli duży talent dydaktyczny. Ich wykłady gromadziły wielu słuchaczy. Obydwóm należy przypisać znaczną część zasługi w zapoczątkowaniu – a może tylko utrwaleniu – w Krakowie tradycji uprawiania filozofii „w kontekście nauki”. Wydaje się, że wpływ Heinricha pod tym względem był większy niż Garbowskiego. Świadczy o tym znaczna liczba odwoływań się do dzieł Heinricha przez myślicieli krakowskich.
Tradycję „filozofowania w kontekście nauki” niewątpliwie utrwalili krakowscy „filozofujący fizycy” tamtego okresu. Należy do nich zaliczyć: Augusta Witkowskiego, Mariana Smoluchowskiego i Władysława Natansona. Witkowski był przede wszystkim fizykiem doświadczalnym o szerokich poglądach i zdolnościach dydaktycznych. Jego niewątpliwą zasługą jest utrwalenie pozycji fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Duża ranga Smoluchowskiego jako fizyka sprawiła, że jego poglądy filozoficzne, wyrażane raczej oszczędnie, nabierały istotnej wagi. Natanson był nie tylko wybitnym fizykiem, lecz również humanistą o szerokich horyzontach. Był autorem szeregu książek popularnonaukowych, będących przeważnie zbiorami jego publicznych odczytów.
Metallmann dojrzewał naukowo w tej atmosferze. Doktorat pisał pod kierunkiem Heinricha, który i potem pozostał jego naukowym mentorem. W komisjach egzaminacyjnych z okazji jego doktoratu zasiadali profesorowie Witkowski i Natanson.
W duchu ścisłego kontaktu z naukami Metallmann rozwijał swoją działalność naukową. Najlepiej ilustrują to tytuły jego najważniejszych prac[8]:
• Zasada ekonomii myślenia, jej historya i krytyka[9] – jest to rozprawa doktorska Metallmanna;
• Filozofia przyrody i teoria poznania A.N. Whiteheada[10] – praca ta została przedstawiona jako rozprawa habilitacyjna w 1933 roku;
• Zagadnienie przypadku[11];
• Problemat struktury i jego dominujące stanowisko w nauce współczesnej[12];
• Determinizm nauk przyrodniczych[13] – opus magnum Metallmanna;
• Determinizm i pojęcie emergencji w biologii[14] – jest to przekład odczytu wygłoszonego na zjeździe filozoficznym w Paryżu;
• O budowie i własnościach nauki[15] – artykuł ten jest przedmiotem analizy pierwszego rozdziału niniejszej książki;
• Wprowadzenie do zagadnień filozoficznych[16] – jest to pierwsza część podręcznika, poświęcona głównie logice i metodologii. Druga część – o ile wiemy – nigdy nie została napisana;
• Nauka, pogląd na świat, filozofia[17] – artykuł ten jest przedmiotem analiz drugiego i trzeciego rozdziału niniejszej książki.
Zachowane archiwalia świadczą, że Metallmann miał bogate plany naukowej i pisarskiej działalności, pozostawił wiele notatek, rozpoczęte manuskrypty...
21 sierpnia 1942 roku Joachim Metallmann został zamordowany w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Zamordowanie filozofa jest nie tylko zabójstwem człowieka, lecz również zabójstwem wielu idei.
Jak sam Janusz Mączka wyznaje[18], jego droga do Metallmanna prowadziła przez Whiteheada. W 1997 roku Mączka obronił rozprawę doktorską pt. „Rola matematyki w genezie filozofii Alfreda Northa Whiteheada” (promotorem był prof. Józef Życiński)[19]. W trakcie pracy nad doktoratem natknął się na artykuł Metallmanna „Filozofia przyrody i teoria poznania A.N. Whiteheada”. Artykuł ten uderza precyzją przedstawienia niełatwej myśli Whiteheada i logicznością analiz. Z takim autorem warto zawrzeć bliższą znajomość.
Zatrzymajmy się jednak na etapie „drogi do Metallmanna”. Twórcza droga samego Whiteheada wyraźnie dzieliła się na trzy etapy: (1) etap matematyczno-logiczny, obejmujący pracę nad uniwersalną algebrą oraz współpracę z Bertrandem Russellem, której owocem były Principia Mathematica; (2) etap zainteresowań fizyką, który wydał m.in. Whiteheadowską wersję teorii grawitacji jako konkurencji w stosunku do Einsteina ogólnej teorii względności; (3) etap metafizyczny. Mączka dowodzi, że wizja filozoficzna „całkowicie relacyjnego świata” inspirowała wczesne prace matematyczne i logiczne Whiteheada, gdy jednak spostrzegł, że nie da się jej zrealizować przy pomocy środków matematyczno-logicznych, skierował się ku fizyce. Ale i na tym gruncie jego wizja dała się zaszczepić jedynie częściowo. Wówczas zwrócił się ku metafizyce. Dopiero spojrzenie na całość drogi Whiteheada do filozofii ukazuje w pełni, jak jego metafizyka wyrasta z badań naukowych.
Najważniejsze etapy naukowej kariery Janusza Mączki, podobnie jak to było w przypadku Metallmanna (i jak to najczęściej ma miejsce), wyznacza uzyskiwanie kolejnych stopni naukowych. Rozprawa habilitacyjna Janusza Mączki dotyczyła już bezpośrednio Metallmanna.
Pierwszego spotkania z Metallmannem nie można nie rozpocząć od lektury jego opus magnum – dzieła Determinizm nauk przyrodniczych. Zanim jednak rozpocznie się lekturę, nasuwa się pytanie: dlaczego „determinizm”? Przecież właśnie dokonała się rewolucja kwantowa (rok wydania Determinizmu: 1934) i wszystko wskazuje na to, że u swoich podstaw świat jest indeterministyczny. Metallmann dobrze zna najnowsze dokonania w dziedzinie mechaniki kwantowej (o czym świadczy piąty rozdział jego dzieła) i w żadnym razie nie występuje przeciwko nim, ale deterministyczne podejście do świata było tak zakorzenione wśród filozofów (i nie tylko wśród nich), iż wydaje się, że Metallmann chce im (i być może samemu sobie) ułatwić zaakceptowanie rewolucyjnej nowości. Jego taktyka jest następująca: po dokonaniach mechaniki kwantowej świat nadal jest deterministyczny, ale pojęcie determinizmu nie jest pojęciem statycznym, lecz podlega ewolucji i właśnie jesteśmy świadkami kolejnego jej etapu. „Dla Metallmanna – jak pisze Mączka – determinizm jest niemal równoznaczny z samą metodą empiryczną i dlatego gdziekolwiek metoda ta ma zastosowanie, tam musi również obowiązywać determinizm”[20]. Z innych wypowiedzi Metallmanna wynika, że samo podleganie prawom przyrody świadczy o pewnego rodzaju determinizmie.
Strategia Metallmanna nie przyjęła się. Dyskusje na temat rozumienia determinizmu i indeterminizmu nadal trwają, ale jednak mówi się o indeterminizmie mechaniki kwantowej i teorii pól kwantowych, a nie o ich rozumianym inaczej determinizmie. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieło Metallmanna pozostaje wybitnym – zawiera się w nim bogactwo cennych analiz i nadal aktualna wizja świata. Determinizm nauk przyrodniczych wart jest studiowania także i dziś.
Pozostańmy jeszcze przy tytule: Determinizm nauk przyrodniczych. Jeżeli determinizm jest prawie równoważny metodzie empirycznej, to obejmuje nie tylko fizykę. Już na pierwszej stronie Przedmowy do Determinizmu Metallmann wspomina, że drugi tom dzieła chciałby poświęcić biologii. W Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie znajdują się niedokończone brudnopisy dziesięciu rozdziałów drugiego tomu Determinizmu. Janusz Mączka, w ramach przygotowywania swojej rozprawy habilitacyjnej, podjął trud opracowania i wydania drukiem tych manuskryptów. W ten sposób otrzymaliśmy drugi (niedokończony) tom dzieła Metallmanna, zatytułowany Determinizm w biologii[21]. Jak można by się tego spodziewać, główne analizy zawarte w tym dziele – a przynajmniej zachowanych jego fragmentów – rozgrywają się wokół dylematu „mechanicyzm czy witalizm?”. Był to wówczas temat numer jeden wokołobiologicznych dyskusji. Jak zwykle u Metallmanna, tekst jest pełen erudycji i kompetentnych analiz. Argumenty są czerpane m.in. z morfologii i ówczesnej genetyki. Wiele uwagi Metallmann poświęca teorii emergencji. Ogólne stanowisko Metallmanna dobrze wyraża jego następująca wypowiedź: „Można jednak pomyśleć też, że mechanizm nie daje się żadną miarą pogodzić z witalizmem, ale że to nie są bynajmniej jedynie możliwe wyjścia z trudności, nie jesteśmy więc skazani na wybór pomiędzy jedną a drugą teorią, możemy zwrócić się zarówno przeciwko obydwom. Takie stanowisko, które będziemy starali się uzasadnić, wydaje nam się bardziej sprawiedliwe zgodne z faktami”[22]. W trakcie wszystkich dyskusji i ważenia argumentów, z horyzontu Metallmanna nie znika problem determinizmu. Jak pamiętamy, dla niego determinizm jest niemal równoznaczny z podleganiem prawom przyrody, a nawet w ogóle z metodą empiryczną. Wydawałoby się, że rozumiany w ten sposób determinizm obowiązuje również w biologii. Czy rzeczywiście? Charakterystyczne pod tym względem są „wnioski ostateczne”, do jakich Metallmann dochodzi w ostatnich zdaniach swojego Résumé. Są one następujące: „a) żadna z metod dotychczas stosowanych [w tej książce] nie jest wolna od ogromnych trudności; żadna nie ma widoków zdobycia dla siebie biologii bez reszty; b) każda wskazuje na konieczność wyjścia poza determinizm w sensie fizykalnym”[23]. Autor chce tu powiedzieć, że z determinizmem w biologii są kłopoty, ponieważ, jak dalej wyjaśnia: (α) ogólna zasada przyczynowości, stwierdzająca, że „w tych samych warunkach dzieje się to samo” nie zawsze zdaje się stosować; (β) „prawo ścisłe”, na wzór praw matematycznych, nie zawsze da się „ustanowić”; (γ) nigdy nie możemy dokładnie poznać stanu układu biologicznego („faktu”) w chwili obecnej, ażeby móc czynić jakiekolwiek przewidywania.
Ogólny wniosek jest zaskakujący: to nie w mechanice kwantowej są kłopoty z determinizmem, lecz w biologii. Metallmann tego wprost nie pisze, ale wynika to jasno z jego notatek.
I jeszcze uwaga ogólna, dotycząca Determinizmu w biologii. Czytając teraz ponownie tę książkę (właściwie szkic tego, co zamierzał Metallmann), zauważyłem z niejakim zdziwieniem, że dystans, jaki dzieli fizykę dzisiejszą od fizyki lat trzydziestych ubiegłego wieku, jest znacznie mniejszy niż dystans między biologią obecną a biologia tamtych czasów.
PRZYPISY