Fizyka na tropie świadomości. Od zjawisk kwantowych przez sieci neuronowe po sztuczną inteligencję - George Musser - ebook

Fizyka na tropie świadomości. Od zjawisk kwantowych przez sieci neuronowe po sztuczną inteligencję ebook

George Musser

0,0
79,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jak się uczy sztuczna inteligencja? Czy może popełniać błędy? Czy kiedykolwiek będzie świadoma? Czym się różni wiersz napisany przez ChatGTP od wiersza, którego autorem jest człowiek?

George Musser rozmawia ze znanymi fizykami zajmującymi się najbardziej śmiałymi teoriami i prowadzącymi intrygujące badania. Porusza tematy zjawisk kwantowych, sieci neuronowych, sztucznej inteligencji i, przede wszystkim, świadomości. Szuka tak pożądanej przez naukowców „teorii wszystkiego” wspólnie z najwybitniejszymi umysłami naszej epoki. A to nie takie proste!

Fizycy bywają wszak ciekawscy, wścibscy i natrętni. Gdy zasną, śnią im się kolejne pytania, gdy się budzą, zaczynają z zapałem analizować, czy śnili świadomie. Gdy zobaczą kota na kanapie, zamiast zapytać, kto sobie tak słodko śpi, pytają, czy zrozumiałby rachunek różniczkowy. Gdy poprosisz trzech fizyków o wyjaśnienie jednego problemu, otrzymasz cztery różne teorie.

Na szczęście, nikt nie potrafi z nimi rozmawiać tak jak wytrawny dziennikarz naukowy George Musser. Dzięki Fizyce na tropie świadomości nauczysz się tego, czego jeszcze nie umie żadna sztuczna inteligencja: umiejętności zadawania krytycznych pytań.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 514

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Co­py­ri­ght © Co­per­ni­cus Cen­ter Press, 2025
Co­py­ri­ght © 2023 by Geo­rge Mus­ser Ori­gi­nally pu­bli­shed in the Uni­ted Sta­tes in 2023 by Far­rar, Straus and Gi­roux, New York. Pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Far­rar, Straus and Gi­roux, New York.
Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion © Bo­gu­mił Bie­niok, Ewa L. Ło­kas, 2025 
Ty­tuł ory­gi­nałuPut­ting our­se­lves back in the equ­ation. Why Phy­si­ci­sts Are Stu­dy­ing Hu­man Con­scio­usness and AI to Unra­vel the My­ste­ries of the Uni­verse
Pro­jekt ory­gi­nalnyDa­vid El­dridge
Opra­co­wa­nie gra­ficzne na pod­sta­wie ory­gi­nałuMi­chał Du­ława
Opieka re­dak­cyjnaSo­nia Kmie­cik
Re­dak­cja ję­zy­kowaMi­ro­sław Rusz­kie­wicz
SkładME­LES-DE­SIGN
ISBN 978-83-7886-826-2
Wy­da­nie I
Kra­ków 2025
Wy­dawca: Co­per­ni­cus Cen­ter Press Sp. z o.o. pl. Szcze­pań­ski 8, 31-011 Kra­ków tel. (+48) 12 448 14 12, 500 839 467 e-mail: re­dak­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla Breta i Jona

| 1 |

DWA TRUDNE PRO­BLEMY

Od wielu już lat by­wam na kon­fe­ren­cjach z dzie­dziny fi­zyki, na któ­rych można się dużo do­wie­dzieć na te­mat czar­nych dziur, bo­zonu Hig­gsa, ciem­nej ma­te­rii i szcze­gó­łów dzia­ła­nia ota­cza­ją­cego nas świata. Mniej wię­cej dzie­sięć lat temu za­uwa­ży­łem jed­nak, że w ty­tu­łach wy­stą­pień za­czął się prze­wi­jać zu­peł­nie nowy te­mat zwią­zany z pro­ble­ma­tyką umy­słu. Wie­czo­rami, gdy uczest­nicy kon­fe­ren­cji spo­ty­kają się na drinka lub ko­la­cję, w luź­nych roz­mo­wach to­czo­nych przez fi­zy­ków nie­odmien­nie po­ja­wiał się wą­tek świa­do­mo­ści. To było coś no­wego. Fi­zycy przez całe stu­le­cia ro­bili wszystko, co w ich mocy, by usu­nąć ludzki umysł z przed­sta­wia­nych kon­cep­cji. Sta­rali się wyjść poza na­sze przy­ziemne do­świad­cze­nie i po­ka­zać, jak mało istotny jest czło­wiek w po­rów­na­niu z ogro­mem ko­smosu.

Mia­łem oka­zję prze­pro­wa­dzić z uczo­nymi wiele wy­wia­dów i cza­sami moi roz­mówcy wspo­mi­nają o nie­zwy­kle oso­bi­stych prze­ży­ciach, które roz­bu­dziły ich za­in­te­re­so­wa­nie na­uką. Młody wło­ski fi­zyk Gio­vanni Ra­buffo zu­peł­nie nie­dawno, bo w 2018 roku, obro­nił pracę dok­tor­ską po­świę­coną gra­wi­ta­cji kwan­to­wej, czyli ga­łęzi fi­zyki teo­re­tycz­nej, która pró­buje wy­ja­śnić na­turę prze­strzeni i czasu, a także opi­sać po­wsta­nie Wszech­świata. Fi­zyką po raz pierw­szy za­in­te­re­so­wał się jako na­sto­la­tek, gdy do­ra­stał w gór­skim mia­steczku po­ło­żo­nym na po­łu­dniowy wschód od Rzymu.

– Jest taka abs­trak­cyjna, tak do­kładna i na­prawdę po­zwala nam wnik­nąć w głąb, w istotę rze­czy – uważa. – Cał­ko­wi­cie zmie­nia fi­lo­zo­fię. Wy­ja­śnia różne pro­cesy zwią­zane z na­turą, któ­rych nie mo­gli­by­śmy od­kryć na dro­dze zwy­kłego ro­zu­mo­wa­nia.

W 2013 roku, gdy miał 23 lata i stu­dio­wał na Uni­wer­sy­te­cie w Pi­zie, usły­szał o zja­wi­sku świa­do­mych snów – cho­dzi o sny, pod­czas któ­rych lu­dzie mają świa­do­mość, że śnią. Po­sta­no­wił sam tego do­świad­czyć. Zna­lazł gdzieś książkę z po­ra­dami, co trzeba zro­bić, żeby roz­po­cząć prak­ty­ko­wa­nie me­dy­ta­cji, i z cza­sem opa­no­wał umie­jęt­ność wy­ci­sza­nia wła­snych my­śli. Choć ni­gdy nie krył się ze swo­imi do­dat­ko­wymi za­in­te­re­so­wa­niami przed ko­le­gami z roku, spe­cjal­nie się też z nimi nie afi­szo­wał.

– Prze­ko­na­łem się, że trudno jest prze­ka­zać tę pa­sję, tę cie­ka­wość lu­dziom, któ­rzy zaj­mują się na co dzień fi­zyką. Nie­któ­rzy na­ukowcy oto­czyli się mu­rem, od któ­rego od­bi­jają się wszel­kie ar­gu­menty tego typu. Ale nie wszy­scy. Z mo­ich ob­ser­wa­cji wy­nika, że spo­łecz­ność jest po­dzie­lona.

Jego dziew­czyna nie po­tra­fiła zro­zu­mieć, dla­czego kto­kol­wiek mógłby się in­te­re­so­wać świa­do­mymi snami.

– Na wszyst­kie roz­mowy na ten te­mat re­ago­wała sło­wami: „I co z tego?”, więc się roz­sta­li­śmy.

Pew­nego dnia, gdy le­żał w łóżku, uświa­do­mił so­bie, że śni. Ucie­szony, że być może wresz­cie przy­da­rzył mu się świa­domy sen, wy­obra­ził so­bie, iż wy­py­cha ra­miona ze swo­jego ciała – i po chwili po­czuł, że znaj­duje się poza swoim cia­łem. W żad­nym ra­zie nie miał po­czu­cia, że śni.

– To było nie­zwy­kle re­ali­styczne, jak gdy­bym na­prawdę tam był, w pełni świa­domy – przy­znał.

Zo­ba­czył, że jego po­kój jest po­grą­żony w mroku, który roz­pra­szało je­dy­nie słabe nie­bie­skie świa­tło. Za­czął się prze­miesz­czać po po­koju i w końcu zna­lazł jego źró­dło.

– Prze­su­ną­łem się w kie­runku lu­stra i gdy na nie spoj­rza­łem, nie zo­ba­czy­łem w nim sie­bie, tylko po­ru­sza­jące się świa­tło. Za­in­try­go­wany, zbli­ży­łem się jesz­cze bar­dziej i za­uwa­ży­łem, że świa­tło rów­nież prze­suwa się co­raz bli­żej, więc zro­zu­mia­łem, że to ja nim je­stem.

Pod­szedł do drzwi i spró­bo­wał je otwo­rzyć. Usły­szał skrzy­pie­nie klamki, ale za­raz po­tem po­czuł, że coś przy­ciąga go w kie­runku łóżka, z po­wro­tem do ciała. Całe do­świad­cze­nie trwało może jedną mi­nutę.

Ra­buffo kon­ty­nu­ował stu­dia i osta­tecz­nie prze­niósł się do Mar­sy­lii, żeby ukoń­czyć pracę dok­tor­ską. Nie­ustan­nie jed­nak my­ślał o tym, co prze­żył, i chciał się do­wie­dzieć cze­goś wię­cej na ten te­mat. Za­czął się kon­tak­to­wać z róż­nymi spe­cja­li­stami od neu­ro­nauki, aż w końcu szef eu­ro­pej­skiego pro­gramu Hu­man Brain Pro­ject (Pro­jekt Po­zna­nia Ludz­kiego Mó­zgu) za­pro­po­no­wał mu staż po­dok­tor­ski. Pra­cu­jąc w tym pro­jek­cie, prze­ko­nał się, że spe­cja­li­ści od neu­ro­nauki do­ce­niają jego wie­dzę zdo­bytą pod­czas stu­diów fi­zycz­nych, po­nie­waż dzięki niej po­trafi so­bie ra­dzić z dużą ilo­ścią da­nych.

– Po­trzebna im była moja zna­jo­mość ma­te­ma­tyki – wy­ja­śnia.

Ale nie jest za­ro­zu­miały:

– Naj­lep­szą ce­chą fi­zyka jest otwar­tość umy­słu. Nie na­leży uda­wać, że wie się już wszystko.

Ma na­dzieję, że kie­dyś uda mu się wy­ja­śnić, dla­czego mózg wy­twa­rza ta­kie do­świad­cze­nia jak to, które prze­żył.

– To zdu­mie­wa­jące, jak czę­sto lu­dziom przy­tra­fiają się ta­kie nie­zwy­kłe do­świad­cze­nia i jak czę­sto cał­ko­wi­cie się je lek­ce­waży.

Prze­ży­cie Gio­van­niego Ra­buffa, pod­czas któ­rego czuł, że znaj­duje się poza swoim cia­łem, było nie­wąt­pli­wie nie­zwy­kłe. Nie jest on jed­nak je­dy­nym fi­zy­kiem, który w ostat­nich la­tach po­rzu­cił ba­da­nie ko­smosu, by za­jąć się po­zna­wa­niem szcze­gó­łów dzia­ła­nia mó­zgu – za­równo na­tu­ral­nego, jak i sztucz­nego. Lenka Zde­bo­rová, fi­zyczka uro­dzona w Cze­chach, która pra­cuje obec­nie na Po­li­tech­nice Fe­de­ral­nej w Lo­zan­nie, spe­cja­li­zuje się w fi­zyce sta­ty­stycz­nej, czyli na­uce zaj­mu­ją­cej się ba­da­niem za­cho­wa­nia ogrom­nych grup czą­stek zło­żo­nych z mi­liar­dów po­je­dyn­czych ele­men­tów, a cza­sami jesz­cze więk­szych. Ni­kogo chyba nie zdziwi, że ta­kie gi­gan­tyczne sku­pi­ska są bar­dzo skom­pli­ko­wane. Bar­dziej nie­zwy­kłe jest jed­nak to, że ta zło­żo­ność pro­wa­dzi do po­ja­wie­nia się pro­stoty. Za sprawą ja­kiejś cu­dow­nej i nie do końca zro­zu­mia­łej skłon­no­ści ma­te­rii do sa­mo­or­ga­ni­zo­wa­nia się cząstki spon­ta­nicz­nie ukła­dają się w grupy: krysz­tały, gazy, szkło i inne nowe formy, które nie­ustan­nie od­kry­wamy.

W 2015 roku Zde­bo­rová przy­go­to­wy­wała wnio­sek o przy­zna­nie do­ta­cji na ba­da­nia w kon­kur­sie, w któ­rym od uczest­ni­ków wy­ma­gano po­pro­wa­dze­nia swo­jej ka­riery na­uko­wej w zu­peł­nie no­wym kie­runku. Przy­pad­kowo na­tra­fiła wtedy na in­for­ma­cję, że po wielu la­tach nie­po­wo­dzeń ba­da­nia sztucz­nej in­te­li­gen­cji (AI – od an­giel­skiego ar­ti­fi­cial in­tel­li­gence) ru­szyły wresz­cie pełną parą. Przy­po­mniała so­bie wów­czas, że jako na­sto­latka grała w sza­chy i w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych z du­żym za­in­te­re­so­wa­niem śle­dziła mecz, w któ­rym zbu­do­wany przez firmę IBM kom­pu­ter Deep Blue po­ko­nał sza­cho­wego mi­strza świata Gar­riego Ka­spa­rowa. Kom­pu­ter Deep Blue, dzia­ła­jący w opar­ciu o za­sady, które in­for­ma­tycy pra­co­wi­cie za­pi­sali w jego pro­gra­mie, był szczy­to­wym osią­gnię­ciem tra­dy­cyj­nych me­tod two­rze­nia sztucz­nej in­te­li­gen­cji[1]. W dziwny jed­nak spo­sób to osią­gnię­cie było roz­cza­ro­wu­jące. Dzia­ła­nie kom­pu­tera opie­rało się w du­żej mie­rze na wy­ko­rzy­sta­niu me­tody si­ło­wej i jego zwy­cię­stwo, choć nie­wąt­pli­wie im­po­nu­jące, nie bu­dziło więk­szego po­dziwu niż dzia­ła­nie kom­pu­tera, który po­trafi wy­zna­czyć liczbę π z do­kład­no­ścią do bi­liona cyfr po prze­cinku. Pod ko­niec XX i na po­czątku XXI wieku więk­szość ba­da­czy uwa­żała, że je­śli ktoś na­prawdę chce zro­zu­mieć na­turę in­te­li­gen­cji, po­wi­nien się za­in­te­re­so­wać tra­dy­cyjną chiń­ską grą w go, po­nie­waż jej za­sad nie da się tak ła­two za­pi­sać w po­staci al­go­ryt­mów. Ist­nieje w niej zbyt wiele moż­li­wych ru­chów. Wy­maga po­my­sło­wo­ści i my­śle­nia na wy­so­kim po­zio­mie, a więc cech, które wy­dają się ty­powo ludz­kie.

– Po­mysł, że kom­pu­ter mógłby po­ko­nać czło­wieka w go, wy­da­wał mi się rów­nie fu­tu­ry­styczny jak stwier­dze­nie, że któ­re­goś dnia bę­dziemy mieli ro­śliny wy­ko­rzy­stu­jące syn­tezę ją­drową – wspo­mina Zde­bo­rová. – Było to coś, co za­wsze wy­daje się od­le­głe o 50 lat.

Gdy jed­nak przy­go­to­wy­wała pre­zen­ta­cję dla ko­mi­sji kon­kur­so­wej, do­wie­działa się, że sys­tem Al­phaGo, stwo­rzony przez firmę De­ep­Mind na­le­żącą do kon­cernu Go­ogle, po­ko­nał naj­lep­szych na świe­cie mi­strzów gry w go[2]. Te zwy­cię­stwa ozna­czały po­czą­tek no­wej ery sztucz­nej in­te­li­gen­cji opar­tej na sie­ciach neu­ro­no­wych, która uczy się po­przez dzia­ła­nie – tak samo jak lu­dzie – a nie dzięki temu, że uprzed­nio w jej pro­gra­mie za­pi­sano wła­ściwe re­guły, tak jak w przy­padku kom­pu­tera Deep Blue. Co spra­wia, że ta­kie sys­temy mają nie­mal ludz­kie (choć wciąż ogra­ni­czone) zdol­no­ści? Do pew­nego stop­nia wy­nika to z ogrom­nej mocy ob­li­cze­nio­wej no­wo­cze­snych kom­pu­te­rów, ale jest to tylko część od­po­wie­dzi.

– W za­sa­dzie wciąż tego nie wiemy – przy­znaje Zde­bo­rová. – Dla­tego to ta­kie in­te­re­su­jące. Wła­śnie ta­kie za­gadki uwiel­biają fi­zycy.

W swo­jej pre­zen­ta­cji przed­sta­wiła tak mocne ar­gu­menty za tym, że w pla­no­wa­nych ba­da­niach wy­ko­rzy­sta różne dzie­dziny na­uki, iż prze­ko­nała nie tylko agen­cję przy­zna­jącą do­ta­cję, ale na­wet samą sie­bie.

– Pod­czas pi­sa­nia wnio­sku o do­ta­cję trzeba spro­stać róż­nym wy­ma­ga­niom, które cza­sami są wręcz iry­tu­jące. Na­leży na­pi­sać coś na za­dany te­mat, choć tak na­prawdę nie pi­sze się tego szcze­rze. Cza­sami jed­nak ta­kie de­ner­wu­jące wy­ma­ga­nia po­ma­gają nam od­kryć wła­ściwy kie­ru­nek.

Po­dob­nie jak Ra­buffo zda­wała so­bie sprawę z tego, że fi­zycy mają opi­nię na­ukow­ców, któ­rzy bez naj­mniej­szych skru­pu­łów wkra­czają na inne ob­szary ba­dań i uwa­żają, że zje­dli wszyst­kie ro­zumy.

– Fi­zycy są nie­stety z tego znani – przy­znaje. – Cza­sami za­cho­wu­jemy się zbyt aro­gancko!

Dla­tego bar­dzo sta­ran­nie opi­sała, co jej zda­niem fi­zyk może wnieść do ba­dań sieci neu­ro­no­wych. Ta­kie sieci mogą się skła­dać z mi­liar­dów jed­no­stek ob­li­cze­nio­wych, które zwy­kło się na­zy­wać „neu­ro­nami”. Mi­liardy neu­ro­nów, mi­liardy czą­stek – oba te sku­pi­ska wcale aż tak bar­dzo się od sie­bie nie róż­nią. Za­równo ko­mórki ner­wowe, jak i cząstki od­dzia­łują mię­dzy sobą. Cząstki przy­cią­gają się lub od­py­chają za sprawą sił ma­gne­tycz­nych i elek­trycz­nych, na­to­miast sztuczne neu­rony prze­sy­łają sy­gnały prze­wo­dami, a na­tu­ralne ko­mórki ner­wowe wy­ko­rzy­stują do tego ak­sony. Jedna cząstka może od­wró­cić inną do góry no­gami, tym­cza­sem neu­ron może po­bu­dzić inną ko­mórkę do prze­sła­nia sy­gnału. Fi­zyczne szcze­góły tych od­dzia­ły­wań są różne, ale na po­zio­mie abs­trak­cyj­nym cząstki i neu­rony ro­bią do­kład­nie to samo, a mia­no­wi­cie ma­sowo się or­ga­ni­zują i re­or­ga­ni­zują.

– Gdy uczymy sieci neu­ro­nowe, to one na­prawdę za­cho­wują się jak układy czą­stek – za­uważa Zde­bo­rová.

Układy czą­stek i neu­ro­nów są do sie­bie po­dobne rów­nież pod tym wzglę­dem, że nie można ich opi­sać. Nie mamy naj­mniej­szych szans na to, by prze­śle­dzić każdą czą­steczkę po­wie­trza w po­koju (dla­tego wła­śnie ko­rzy­stamy z fi­zyki sta­ty­stycz­nej, która wy­ja­śnia za­cho­wa­nie czą­stek za po­mocą praw­do­po­do­bień­stwa). Sieci neu­ro­nowe też są tak ogromne, że nie spo­sób prze­wi­dzieć z cał­ko­witą pew­no­ścią, co zro­bią. Przy­po­mi­nają w tym lu­dzi – i nie­ko­niecz­nie jest to ce­cha, która po­doba się użyt­kow­ni­kom sys­te­mów AI. Po­nie­waż są zbyt skom­pli­ko­wane, by można je było pro­gra­mo­wać w tra­dy­cyjny spo­sób, mu­simy je uczyć, a to ozna­cza, że można je wpro­wa­dzić w błąd. Gdy­by­śmy na przy­kład w pro­ce­sie ucze­nia sieci neu­ro­no­wej dali jej nie­ogra­ni­czony do­stęp do in­for­ma­cji pu­bli­ko­wa­nych w in­ter­ne­cie, to bar­dzo szybko prze­sią­kłaby wszech­obec­nym w sieci ra­si­zmem i sek­si­zmem[3]. Sieci neu­ro­nowe uczone na da­nych za­wie­ra­ją­cych od­po­wied­nio dużo in­for­ma­cji na te­mat ludz­kiej psy­cho­lo­gii są w sta­nie nami ma­ni­pu­lo­wać, o czym mo­żemy się prze­ko­nać, gdy ko­rzy­stamy z chat­bo­tów opar­tych na sztucz­nej in­te­li­gen­cji[4]. Z tego po­wodu lep­sze zro­zu­mie­nie sieci neu­ro­no­wych ma klu­czowe zna­cze­nie, je­żeli chcemy je do­brze pro­jek­to­wać i mą­drze z nich ko­rzy­stać.

– Je­śli nie wpad­niemy na na­prawdę nowe po­my­sły i po­zo­sta­nie nam tylko sama wie­dza in­ży­nier­ska, to pew­nych pro­ble­mów ni­gdy nie roz­wią­żemy – uważa Zde­bo­rová.

W roz­dziale dru­gim prze­ko­namy się, że me­tody wy­ko­rzy­sty­wane w fi­zyce ła­two można zmo­dy­fi­ko­wać tak, by nada­wały się do ba­da­nia sieci neu­ro­no­wych. Mo­żemy prze­pro­wa­dzać do­świad­cze­nia na sie­ciach neu­ro­no­wych tak, jak gdyby były ga­zami lub krysz­ta­łami, i od­kry­wać w ten spo­sób prawa rzą­dzące ich za­cho­wa­niem.

– Są tak skom­pli­ko­wane, że nikt ich nie ro­zu­mie – wy­ja­śnia Zde­bo­rová. – Można je po­strze­gać tak samo, jak gdyby były rze­czy­wi­stymi obiek­tami wy­stę­pu­ją­cymi w na­tu­rze. W ten spo­sób mogą się stać przed­mio­tem ba­dań fi­zycz­nych. Są zbyt skom­pli­ko­wane, by można je było opi­sać na naj­bar­dziej pod­sta­wo­wym po­zio­mie. Na­prawdę mu­simy na nie pa­trzeć jak na wy­twory na­tury i trak­to­wać tak, jak gdyby sta­no­wiły część fi­zycz­nego układu do­świad­czal­nego.

Ra­zem z in­nymi uczo­nymi Zde­bo­rová pró­buje sfor­mu­ło­wać ogólną teo­rię in­te­li­gen­cji, która opi­sy­wa­łaby nie tylko sztuczne umy­sły, lecz także na­sze.

Wielu mło­dych fi­zy­ków po­dąża jej śla­dem.

– Za­in­te­re­so­wa­nie stu­den­tów jest tak duże, że nie je­stem w sta­nie z nimi wszyst­kimi po­roz­ma­wiać. Bar­dzo czę­sto mó­wią: „Och, za­ko­cha­łem się w tej dzie­dzi­nie ba­dań. Na­prawdę nie wiem dla­czego”.

Nie bez zna­cze­nia jest to, że ba­da­nia sztucz­nej in­te­li­gen­cji są w opi­nii stu­den­tów bar­dzo atrak­cyjną me­todą zro­bie­nia ka­riery na­uko­wej. Ży­cie fi­zy­ków nie jest ła­twe: mają nie­wiel­kie szanse za­trud­nie­nia, pra­cują do póź­nych go­dzin i prze­waż­nie mu­szą po­świę­cić wiele lat, by do­ko­nać ja­kie­goś po­stępu. Z po­wodu braku moż­li­wo­ści roz­woju w swo­jej dzie­dzi­nie ko­lo­ni­zują inne ob­szary na­uki – to zja­wi­sko ma już długą hi­sto­rię[5].

Jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych fi­zy­ków, któ­rzy cał­ko­wi­cie zmie­nili swoje za­in­te­re­so­wa­nia na­ukowe, jest Max Teg­mark, ko­smo­log z Mas­sa­chu­setts In­sti­tute of Tech­no­logy (MIT). Po raz pierw­szy spo­tka­łem się z nim w 1998 roku, gdy w ra­mach stażu po­dok­tor­skiego ana­li­zo­wał wy­niki ba­dań pier­wot­nego Wszech­świata. Póź­niej współ­pra­co­wa­łem z nim przy ar­ty­kule dla mie­sięcz­nika „Scien­ti­fic Ame­ri­can”, w któ­rym przed­sta­wił ar­gu­menty za tym, że nasz Wszech­świat jest tylko jed­nym z wielu – że ży­jemy w ogrom­nym, być może nie­skoń­czo­nym mul­tiw­szech­świe­cie[6].

Kilka lat temu pod­czas prze­rwy na kawę po­dzie­lił się ze mną taką re­flek­sją:

– Gdy by­łem kil­ku­na­sto­let­nim chłop­cem, uświa­do­mi­łem so­bie, że uwiel­biam ta­jem­nice – im były więk­sze, tym bar­dziej mnie po­cią­gały. Do­sze­dłem wtedy do prze­ko­na­nia, że ist­nieją tylko dwie na­prawdę wiel­kie za­gadki: Wszech­świat tam na ze­wnątrz i wszech­świat tu­taj. – Mó­wiąc to, po­stu­kał się pal­cem w czoło.

Teg­mark po­świę­cił 25 lat swo­jej ka­riery na­uko­wej na ba­da­nie pierw­szego z tych wszech­świa­tów, po­nie­waż wy­da­wało się, że jest jesz­cze za wcze­śnie na to, by za­jąć się dru­gim z nich. Obec­nie uważa, że ba­da­nia świa­do­mo­ści – a szcze­gól­nie tego, co fi­lo­zo­fo­wie na­zy­wają zja­wi­skiem świa­do­mo­ści, czyli na­tury na­szego su­biek­tyw­nego do­świad­cze­nia – są już na ta­kim eta­pie, iż można do­ko­nać w tej dzie­dzi­nie istot­nych po­stę­pów.

– Nie wy­daje mi się już, żeby wciąż było za wcze­śnie na za­ję­cie się tymi za­gad­nie­niami – stwier­dził. – Od­no­szę wra­że­nie, że pod pew­nymi wzglę­dami ko­smo­lo­gia osią­gnęła już szczyt swo­ich moż­li­wo­ści.

Teg­mark, który za­sto­so­wał tech­nikę ob­róbki da­nych uży­waną w ko­smo­lo­gii do ana­lizy wy­ni­ków ba­dań ob­ra­zo­wych mó­zgu, twier­dzi, że jed­nym ze spo­so­bów na wy­ja­śnie­nie kwe­stii świa­do­mo­ści może być wy­ko­rzy­sta­nie teo­rii zin­te­gro­wa­nej in­for­ma­cji. Cho­dzi o teo­rię, która utrzy­muje, że mózg jest świa­domy w ta­kim stop­niu, w ja­kim jego czę­ści współ­dzia­łają ze sobą w spo­sób har­mo­niczny (w roz­dziale trze­cim wy­ja­śnimy to nieco bar­dziej szcze­gó­łowo). Roz­le­gła sieć neu­ro­nów w kre­so­mó­zgo­wiu działa ni­czym jed­no­lita ca­łość, łą­cząc ze sobą ob­razy, dźwięki i wspo­mnie­nia w jedno cią­głe pole do­świad­czeń. Jego spój­ność wcale tak bar­dzo nie różni się od zbio­ro­wego po­rządku, który Zde­bo­rová wy­krywa w ukła­dach czą­stek, i Teg­mark są­dzi, że me­tody ma­te­ma­tyczne opi­su­jące te układy mogą być od­po­wied­nie także do ba­da­nia mó­zgu.

– Praw­do­po­dob­nie ist­nieje ja­kieś rów­na­nie gło­szące: je­śli prze­twa­rza­nie in­for­ma­cji od­bywa się zgod­nie z taką za­sadą, to do­cho­dzi do po­ja­wie­nia się do­świad­cze­nia, w prze­ciw­nym ra­zie – nie.

Nie traci jed­nak z oczu szer­szej per­spek­tywy i uważa, że in­te­li­gen­cja jest zja­wi­skiem ko­smicz­nym. Ra­zem z fi­zy­kiem Fre­ema­nem Dy­so­nem wie­rzy, że w od­le­głej przy­szło­ści nasi da­lecy po­tom­ko­wie mogą być siłą astro­fi­zyczną dzia­ła­jącą na równi z si­łami wy­stę­pu­ją­cymi w na­tu­rze[7]. Ko­smo­lo­dzy za­sta­na­wia­jący się nad lo­sem Wszech­świata po­winni więc brać pod uwagę za­mie­rze­nia i umie­jęt­no­ści istot in­te­li­gent­nych. Teg­mark oba­wia się jed­nak, że wszystko to mogą być tylko pu­ste roz­wa­ża­nia, je­śli ludz­kość nie zdoła upo­rać się z za­gro­że­niami dla swo­jego ist­nie­nia, które sama stwo­rzyła, ta­kimi jak kon­flikt ją­drowy i su­per­in­te­li­gentne ro­boty. (Nie­po­koi go rów­nież to, że nie spo­tka­li­śmy jesz­cze do­tąd żad­nej po­za­ziem­skiej cy­wi­li­za­cji, po­nie­waż może to ozna­czać, iż wszyst­kie same się uni­ce­stwiły, a to nie by­łoby dla nas do­brą wróżbą). Uczeni mają dużą wie­dzę na te­mat tych za­gro­żeń i – mó­wiąc szcze­rze – ode­grali pewną rolę w pro­ce­sie, który do­pro­wa­dził do ich po­ja­wie­nia się.

– Spo­czywa więc na nas szcze­gólna od­po­wie­dzial­ność i mu­simy ro­bić wszystko, co w na­szej mocy, by zwal­czać „fał­szywe wia­do­mo­ści” i „al­ter­na­tywne fakty” – stwier­dza.

Wła­śnie w tym celu w 2014 roku za­ło­żył ra­zem z in­nymi uczo­nymi or­ga­ni­za­cję non pro­fit o na­zwie Fu­ture of Life In­sti­tute (In­sty­tut Przy­szło­ści Ży­cia).

Wy­mie­nieni tu fi­zycy na­dal uwa­żają się za fi­zy­ków. Nie mają po­czu­cia, że od­da­lili się od swo­jej dzie­dziny ba­dań – twier­dzą je­dy­nie, że pro­wa­dzą te ba­da­nia in­nymi środ­kami. Nie tylko mają na­dzieję, że zdo­łają po­móc spe­cja­li­stom od neu­ro­nauki i fi­lo­zo­fom umy­słu, ale są prze­ko­nani, że ba­da­cze z in­nych dzie­dzin mogą po­móc także im. Naj­now­sze od­kry­cia z dzie­dziny fi­zyki do­pro­wa­dziły do po­ja­wie­nia się pa­ra­doksu, który po­lega na tym, że nie mo­żemy zro­zu­mieć mie­rzal­nego, ma­te­rial­nego Wszech­świata ist­nie­ją­cego poza na­szym umy­słem, je­śli naj­pierw nie zro­zu­miemy wła­snego umy­słu. Fi­zycy po­szu­kują obiek­tyw­nej rze­czy­wi­sto­ści, ale mimo usil­nych sta­rań nie udaje im się uciec od czyn­ni­ków su­biek­tyw­nych. Jak ujął to Teg­mark:

– Je­śli spoj­rzymy na pro­blemy, któ­rych wciąż nie po­tra­fimy roz­wią­zać w ob­sza­rze fi­zyki fun­da­men­tal­nej, to okaże się, że nie­mal wszyst­kie mają zwią­zek ze świa­do­mo­ścią.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

PRZY­PISY

1. Dwa trudne pro­blemy
[1] Garry Ka­spa­rov, Deep Thin­king: Where Ma­chine In­tel­li­gence Ends and Hu­man Cre­ati­vity Be­gins, Pu­bli­cAf­fa­irs, New York 2017, s. 72–73 (prze­kład pol­ski: Garri Ka­spa­row, Ostatni ba­stion umy­słu: sza­chy, sztuczna in­te­li­gen­cja i kre­atyw­ność czło­wieka, przeł. Mi­chał Ro­ma­nek, In­si­gnis, Kra­ków 2021).
[2] Da­vid Si­lver et al., Ma­ste­ring the Game of Go with Deep Neu­ral Ne­tworks and Tree Se­arch (Opa­no­wa­nie za­sad gry w go dzięki wy­ko­rzy­sta­niu głę­bo­kich sieci neu­ro­no­wych i drzewa po­szu­ki­wań), „Na­ture” 2016, t. 529, nr 7587, s. 484–489.
[3] Ni­na­reh Meh­rabi et al., A Su­rvey on Bias and Fa­ir­ness in Ma­chine Le­ar­ning (Ba­da­nie uprze­dzeń i uczci­wo­ści w ucze­niu ma­szy­no­wym), „ACM Com­pu­ting Su­rveys” 2021, t. 54, nr 6, s. 1–35.
[4] Ke­vin Ro­ose, Bing’s Chat­bot Drew Me In and Cre­eped Me Out (Chat­bot ser­wisu Bing wcią­gnął mnie w roz­mowę i na­prawdę mnie prze­ra­ził), „The New York Ti­mes”, 17 lu­tego 2023.
[5] Da­vid Ka­iser, When Fields Col­lide (Gdy zde­rzają się pola), „Scien­ti­fic Ame­ri­can” 2007, t. 296, nr 6, s. 62–69.
[6] Max Teg­mark, Wszech­światy rów­no­le­głe, „Świat Na­uki” 2003, nr 6, s. 22–34.
[7] Fre­eman J. Dy­son, Time Wi­thout End: Phy­sics and Bio­logy in an Open Uni­verse (Czas bez końca: fi­zyka i bio­lo­gia w otwar­tym Wszech­świe­cie), „Re­view of Mo­dern Phy­sics” 1979, t. 51, nr 3, s. 447–460.