Fundament - Arkadiusz Zbozień, Arkadio - ebook

Fundament ebook

Arkadiusz Zbozień, Arkadio

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Ta książka to zaproszenie do zatrzymania się – po to, aby rozpędzić się we właściwym kierunku. Uważam, że raz na jakiś czas trzeba dać sobie szansę, aby na nowo – w relacji z Chrystusem – zadać pytanie:

,,Czy idę we właściwym kierunku?’’

To właśnie wydarzyło się u mnie na rekolekcjach Fundament, na których nagrałem płytę – w oparciu o nią zrealizowałem cykl audycji, który składa się na tę książkę. Zapraszam Cię do wspólnej drogi.

Arkadiusz Zbozień – Arkadio

Szczęśliwy mąż, tata trzech synów i córeczki. Jest pomysłodawcą ogólnopolskiej akcji ,,Rób to, co kochasz’’ oraz projektu pt:,, Czy to, robisz , ma sens’’. Można go zobaczyć w programie, OCALENI’’ na TVP1, gdzie swoim rapem przekazuje historie zaproszonych gości. Ukończył dziennikarstwo oraz etykę i coaching na kierunku filozoficznym. Jego pasją jest żywe słowo i praca z nim na wielu płaszczyznach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 236

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Arkadiusz Arkadio Zbozień

Fundament

Redakcja i korekta: Anna Banaszczyk-Susłowicz

Projekt okładki: Łukasz Kozdraś

Zdjęcie na okładce: Tomasz Krasoń

Makieta, skład i łamanie: Katarzyna Lubańska

Druk i oprawa: CZTERYnaCZTERY.com.pl Sp. z o.o.

Makieta została zaprojektowana przy użyciu zasobów z portalu Freepik.com

Copyright © Fundacja Profeto.pl

ISBN 978-83-953415-9-5

Wydanie I, Kraków 2023

Fundacja Profeto.pl Sercański Sekretariat na rzecz Nowej Ewangelizacji

ul. Łowicka 46, 02-531 Warszawa; korespondencyjny: 32-422 Stadniki 81

Książkę można zamówić przez internet:

www.sklep.profeto.pl

lub kontaktując się mailowo: [email protected]

Link do utworu
1. Tylko prawda

Cały czas w życiu towarzyszy mi idea rozwoju marzeń, pasji i talentów, odkrywania swoich silnych stron, dokopywania się do tego, co Pan Bóg naturalnie w nas złożył i jak możemy z tym w świecie funkcjonować. Chciałbym, żebyście się ze mną w tej rzeczywistości znaleźli. Książka ta powstała na podstawie cyklu audycji Radia Profeto pod tytułem „Fundament”, który oparty był na rekolekcjach ignacjańskich, czyli właśnie Fundamencie. To jest pewnego rodzaju wprowadzenie do rekolekcji głównych. Na tych rekolekcjach – trochę było to nieplanowane – nagrałem płytę. To znaczy w ciągu tych pięciu dni napisałem 20 utworów razem z wprowadzeniem i zakończeniem. Pisałem je bez żadnej muzyki, po cichu, bo rekolekcje są w ciszy. Pisałem je, po prostu zapisując słowa i myśli. I ostatnio, kiedy odezwałem się do księdza Michała, to taka lampka mi się zapaliła, że idealnie byłoby zrobić audycję, która nosi tytuł „Fundament”, opartą na każdej z tych myśli, która złożyła się na dany utwór. Z metodą Ignacego Loyoli, z jego ćwiczeniami spotkało się mnóstwo ludzi. Owocem tej płyty, która właśnie nosi tytuł „Fundament” z dopiskiem „Rób to, co kochasz”, było to, że ludzie, słuchając jej, mówili: „Jadę na te rekolekcje”. I faktycznie następowały jakieś przemiany życiowe, poszerzanie perspektywy, budowanie relacji z Panem Bogiem. I też były takie osoby, które właśnie będąc na tych rekolekcjach, dowiedziały się o płycie, wysłuchały jej później i mówiły, że był to dla nich taki czas przybliżenie, odświeżenia tego, co się na rekolekcjach działo. Więc chciałbym was, kochani, w tych naszych rozważaniach wprowadzić po kolei w każdą rzeczywistość, która mi smakowała. Lubię to słowo związane z rozeznaniem Słowa Bożego. To termin zaczerpnięty od Ignacego, który doradza, żeby czytając fragment Pisma Świętego, zatrzymać się na fragmencie, który ci smakuje i który w jakiś sposób cię poruszył, i nie iść dalej, póki go przeżywasz, póki go doświadczasz, póki jakoś w sobie go nie ponazywasz. I tak samo powstawały te moje utwory. Coś, co mi zasmakowało na medytacji, zapisywałem później w czasie wolnym, składając to w jedną myśl.

Jeszcze jedna ważna rzecz tytułem wprowadzenia. Na rekolekcje Fundament jechałem z taką myślą: „Panie Jezu, możesz porozwalać mi wszystko, co robiłem w życiu do tej pory”. I wyjechałem z taką gotowością, że naprawdę wiele się może zmienić. To był rok 2014, więc dzisiaj po siedmiu latach ta rzeczywistość od tamtego czasu troszeczkę się zmieniła, ale często wracam do tej myśli: „Panie Jezu, pozwalam Ci podważyć to wszystko, co do tej pory zbudowaliśmy, po to, żeby być blisko Ciebie”. Ale miałem w głowie jeszcze jeden cel. Że jadę tam odpowiedzieć sobie na pewne pytania, po to, żeby nie zadawać ich sobie w codzienności. Ciągle tych samych. Nie wiem, czy zdarza ci się mierzyć z tym problemem, że co chwilę jest jakieś pytanie, na które próbujesz znaleźć odpowiedź, i każdego dnia to się powtarza. Jest czas poszukiwania odpowiedzi, jest czas życia z tą odpowiedzią. Chciałem tego doświadczyć. I to jest niezwykły czas. Do tego będziemy wracać.

1.

Kawa, kartka, długopis, cztery ściany – pusto

Szafa, krzesło i stolik, lekki chłód – łóżko

Życie szybko goni, w głowie myśli mnóstwo

Olać stres, świat ironii oraz fałsz – bóstwo

Gdzie jest sens tej pogoni za szczęściem?

Nie chcę brać tylko tego, co jest przyjemne!

To zwykły hedonizm, więc kierunek – serce

Mam czas, jestem zdrowy i gotowy – wiercę!

Ref:

Jeszcze nie wiem, co znajdę

Serce mam otwarte

Nie chcę karmić się kłamstwem

Przychodzę tylko po prawdę

2.

Brat, miałem siedemnaście lat, gdy poukładał się mój świat

I człowiek, który kradł, pożyczał, nie rozliczał, otaczał stertą kłamstw

Poszedł w piach, choć pozostał po nim niejeden ślad

Kilka spraw ze starych czasów

przez mały zasób bagażu doświadczenia nie pozmieniałem od razu

Dodałem gazu, nie mówiąc do widzenia, więc zawracam

punkt skupienia obracam, przystanek do nadrobienia – ciężka praca

3. Damian SyjonFam:

Spróbuj się oddalić, potem stań blisko

To jedyna skuteczna metoda, by zobaczyć wszystko

Takie jak jest...

Poszerzaj perspektywę – zacznij rozumieć

Że każdy ma własny ląd

Chociaż wszyscy jesteśmy na jednym

Nawet ten, który wszystko ma

Czasem czuje się, jakby był biedny

Ref:

Jeszcze nie wiem, co znajdę

Serce mam otwarte

Nie chcę karmić się kłamstwem

Przychodzę tylko po prawdę

4.

Nie oszukam się, gdy zostaję ze sobą sam

Pani Szczuka nie zaszczeka mi myśli man

Dziś zimny prysznic dam, kierunek to głębia serca

TV off, słyszę głos, to coś mi dziś potwierdza

Nauka na bok, wizjer na radość, życie na jakość

Wizje mam jakąś, nie byle jaką – czas zacząć

Wwiercam się do serca, mam narzędzia, bez napięcia

Smak odosobnienia i zapach miejsca

Ref:

Jeszcze nie wiem – co znajdę, mam serce – otwarte

Wiem jedno – na pewno przychodzę tylko po prawdę

Nie chcę karmić – się kłamstwem, czuć je – w obiegu

I tak prawda wyjdzie na jaw – jak wiosną gówno spod śniegu!

No właśnie, nikt nie żyje za ciebie, a życie to nie błahostka. I myślę, że właśnie z tego powodu raz na jakiś czas trzeba sobie zrobić jakąś przerwę. Niektórzy nazywają to resetem, różne są określenia. Myślę, że to, co mi smakowało, to rekolekcje Fundament jako forma zbliżenia się do Pana Jezusa, jako forma nawiązania z Nim relacji. Owocem tej relacji jest uzyskanie odpowiedzi na pewne pytania, które smakują nam w codzienności. Bo tak jest, że każdy z nas się z czymś zmaga, myśli nad swoją drogą, każdy z nas zadaje sobie jakieś pytania, próbuje znaleźć odpowiedzi, co w jego życiu ma sens i co mu w nim smakuje. Ja, nie ukrywam, troszeczkę tęsknię za tym czasem Fundamentu. Po Fundamencie byłem jeszcze na pierwszym tygodniu, ale wtedy miałem jednego dzieciaczka. Teraz jest ich trójka i to w wieku sześciu, czterech i dwóch lat, więc coraz trudniej byłoby mi wyjechać z domu i powiedzieć żonie: „Radź sobie z całą tą ekipą, a ja jadę medytować na rekolekcje”. I każdego kolejnego roku od czasu pierwszego stopnia na Fundamencie czułem, że to jeszcze nie jest moment, żeby jechać na kolejny stopień. A teraz powoli zaczyna się otwierać taka możliwość, żeby przeżyć ten drugi tydzień, żeby tę drogę ignacjańską jeszcze bardziej odkrywać, żeby jeszcze bardziej się do Pana Jezusa zbliżyć.

Mamy dzisiaj taki temat otwierający, więc muszę nawiązać do mojej drogi, do mojego początku przygody z Panem Bogiem. Zanim w ogóle pojawił się Fundament i perspektywa życia z Panem Bogiem, to był mój bunt, to było moje niezrozumienie świata, to były moje nałogi. Ja pochodzę z takiej rodziny, muszę o tym wspomnieć, gdzie moi rodzice się rozwiedli, kiedy miałem 6 lat. Dzisiaj widzę, jak wielkie to później, na etapie mojego dorastania, odcisnęło piętno takiego buntu. Nikt mnie nie przytrzymał, nikt mnie nie zgasił od góry, nie było tego taty, który by mnie jakoś zainspirował. Niestety kojarzyłem tatę z tym, że się umawia i nie przyjeżdża albo się spóźnia. Było mnóstwo takich momentów. I już w wieku 12 lat zacząłem się buntować. Hip-hop, który robiłem, właśnie był o tym buncie, czyli o tym, co przeżywałem. Próbowałem zrobić z siebie jakiegoś gangstera, który tak naprawdę jeszcze mutacji głosu nie przeszedł, a już nie wiadomo jakie rzeczy w utworach śpiewał. Niejednokrotnie, kiedy o tym myślę, kiedy sobie puszczę utwory z tamtych czasów, to się śmieję. To był jeden wielki bunt. Z pierwszym tekstem pojawiło się też pierwsze zapalenie marihuany. Pięć lat swojego życia, od 12 do 17 roku życia, przeżyłem, paląc prawie codziennie. Pojawiło się przy tym dużo innych używek. W końcu nie wiedziałem, skąd mam na to wszystko brać pieniądze. Zacząłem podkradać, najpierw bratu, mamie, później nawet koleżance z klasy. Do dziś jest mi mega wstyd, że potrafiłem obejmować swoją koleżankę, a drugi kumpel, na co się wcześniej umówiliśmy, wyciągał jej telefon z kieszeni i podawał mi go za plecami po to, żebyśmy mieli za co palić. Długi zaczęły narastać, zaczęli mnie straszyć poprawczakiem. Ja niby robiłem ten swój hip-hop, ale w siebie nie wierzyłem. Potem jeszcze jakieś grubsze narkotyki się pojawiły w moim życiu. Nie chcę za dużo opowiadać, bo to nie jest książka o tym. Chcę was tylko wprowadzić w tę perspektywę spotkania Pana Boga. Sięgnąłem pewnego rodzaju dna. Każdy z nas miał jakieś dno, od którego się odbił. Moje dno było w postaci potężnych długów, emocjonalnego, psychicznego dobicia w dół, potężnego nałogu – i alkoholowego, i marihuanowego. I kiedy tata już zaczął mnie straszyć poprawczakiem, to mój brat, który wielokrotnie się o mnie starał, który zrobiłby wszystko, żebym przejrzał na oczy, on do mnie podszedł, popatrzył mi w oczy i powiedział jedno zdanie: „Bracie, nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham”. Było po mnie. Nie potrafię dzisiaj tego przeanalizować. Ja po prostu zostałem wtedy napełniony Duchem Świętym. Moje serce się otworzyło, zacząłem Go słyszeć. Poszedłem do spowiedzi z całego życia, jeszcze wcześniej na modlitwę wstawienniczą, i zacząłem wykonywać małe kroki do zmiany. Zrobiłem swoją pierwszą płytę. Potem poszedłem na pierwsze studia, które były związane z dziennikarstwem, potem na drugie, które były związane z coachingiem i z etyką na wydziale filozoficznym. Gdybym pomyślał kiedyś, że będę pisał pracę o koncepcji miłości św. Augustyna i jej praktycznym zastosowaniu, tobym nie uwierzył, że ja w ogóle mogę myśleć o takich rzeczach. I zaczęły przychodzić owoce: pierwsza, druga, kolejna płyta, pierwsze koncerty, czasami dla pięciu osób, ale były momenty, na przykład Światowe Dni Młodzieży, gdzie było ich przede mną kilkanaście tysięcy. Jakoś Pan Bóg zaczął to wszystko błogosławić. Pojawiła się rodzina, coś, co było dla mnie najwspanialsze – marzyłem o tym, żeby mieć rodzinę, dzieciaki, a dzisiaj jest ich trójka. Więc to moje życie, w ogóle moja postawa w codzienności to jest wdzięczność, dziękczynienie, to jest uwielbienie, może nie zawsze na głos, natomiast na pewno w sercu za to, co mnie spotkało, jakim mogę być człowiekiem. I to jeszcze bardziej utwierdziło się na Fundamencie, na który pojechałem, gdzie zadawałem sobie pytania, czy idę dobrą drogą, czy wszystko jest okej. Pan Bóg nie rozwalił tego mojego życia, tylko za pomocą Fundamentu wprowadził mnie jeszcze głębiej w relację ze sobą, jeszcze bardziej przypieczętował moją drogę. I miałem taką myśl, i do dzisiaj mi ona towarzyszy, żeby przez marzenia, przez pasje, przez talenty, prowadząc spotkania profilaktyczne, kierować ludzi do Boga.

Być może jesteś teraz na takim etapie, w którym sobie myślisz, co ja mam dalej robić. Być może przeżywasz jakieś trudności. Pamiętam, że dla niektórych ludzi na rekolekcjach pierwszym rozczarowaniem było to, że ktoś powiedział, robiąc wprowadzenie, że to nie jest tak, że tutaj nagle uzyskasz wszystkie odpowiedzi i będziesz wiedział, co masz w życiu robić. Być może to nie będzie taki czas. Ale na pewno będzie to czas pogłębienia relacji z Panem Bogiem. Na pewno będzie to czas zbliżenia się do Niego. Na pewno będzie to czas łaski i czas duchowego odpoczynku, który jest nam potrzebny raz na jakiś czas, żeby móc normalnie funkcjonować w codzienności. To jest jak taka ładowarka. Ja też wielokrotnie ładuję się w pracy. Pracuję jako muzyk, ale pracuję też przy programie „Ocaleni”. Na co dzień mieszkam w Nowym Sączu, ale raz na kilka tygodni wyjeżdżam do Warszawy na 2–3  dni na nagrania do tego programu. Jadę się naładować, bo jak na co dzień człowiek jest w domu, jest trójka dzieci, to te akumulatory troszeczkę się rozładowują. I ładuję się w pracy. Mam to szczęście. Pan Bóg tak pobłogosławił w moim życiu, że mogę się ładować w pracy. Mówię o tym dlatego, że Fundament był taką ładowarką, która mnie naładowała na dobrych kilka lat. Ciągle wracam do tego Fundamentu, wracam do tych myśli. Dzięki temu, że zrobiłem też płytę „Fundament”, udaje mi się jeszcze łatwiej do tego wracać. Przypominam sobie na podstawie konkretnych utworów o danej przypowieści.

Wprowadzeniem do płyty jest utwór Tylko prawda, który jest przekazaniem właśnie takiej postawy, że jeszcze nie wiem, co znajdę, ale mam otwarte serce i nie chcę karmić się kłamstwem. Przychodzę tylko po prawdę na temat swojego życia, tylko po prawdę na temat swojej codzienności. W tym programie „Ocaleni” można zobaczyć, jak nałóg potrafi nas oszukiwać, jak potrafimy sobie na setki różnych sposobów wytłumaczyć jakieś swoje zachowanie. Ten program otwiera mi trochę na tę perspektywę oczy. Kiedy tylko odpływa się od źródła łaski, od zjednoczenia z Panem Bogiem, bardzo łatwo – wiem to po sobie, po swoich błędach, po swoich grzechach, po swoich nałogach, po swojej codzienności – tłumaczyć sobie różne zachowania. I Fundament jest takim źródłem, które potrafi prześwietlić to nasze życie, które potrafi zweryfikować tę rzeczywistość, żebyśmy się nie dali oszukać. Bo można pół życia myśleć kłamliwie na swój temat, na zewnątrz stroić się w pióra i pokazywać nie wiadomo co, a tak naprawdę być rozwalonym wewnętrznie. Dużo o tym mówię na płycie „Gdy nie widzi nikt”, mojej najnowszej płycie o takiej wewnętrznej walce ze sobą, że właśnie najcenniejsze zwycięstwo jest wtedy, gdy wygrasz, kiedy nie widzi nikt, wtedy gdy pokonasz swoje słabości, kiedy wygrasz w codzienności. I są takie momenty, kiedy trzeba przypominać sobie, tak jak ja przypominam sobie ten Fundament, konkretne rzeczywistości. Chciałbym was teraz zaprosić do przypomnienia sobie swoich najważniejsze momentów w życiu, w których coś się zaczęło zmieniać, w których być może posmakowaliście jakoś bliskości Pana Boga. Być może był taki tekst, na który trafiliście, i wiecie, że jest do was. Pewnie niejedna taka rzecz wam się przydarzyła. Jest to rzeczywistość, którą trzeba sobie przypominać, do której trzeba wracać. Cała ta książka jest taką zachętą do tego, żeby wracać do łaski, którą kiedyś dostaliśmy od Pana Boga. Nie po to, żeby się na niej zatrzymywać, nie po to, żeby odgrzewać kotlety i o tej łasce jedynie rozmyślać. Zupełnie nie o to mi chodzi. Ale żeby napełnić się jeszcze bardziej pokojem i tym, że Pan Jezus przychodzi do nas w różnych chwilach naszego życia. Pamiętam moment, jak kiedyś leżałem wieczorem w domu, miałem może 20 lat, byłem jeszcze młodym człowiekiem przygotowującym się do ślubu, do założenia rodziny. Już byłem po zmianie życia, która nastąpiła, kiedy miałem lat 17. I pamiętam, jak dostałem Słowo, czytając psalm: „Błogosławiony, kto się boi Pana”. I pamiętam, jak chłonąłem każde słowo tego psalmu. Wspominam o tym po to, żebyście wy, czytając ten psalm, przypomnieli sobie, co wy takiego macie dla siebie.

Błogosławiony każdy, kto boi się Pana,który chodzi Jego drogami!2  Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał,będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie.

Ja byłem wtedy na etapie podejmowania decyzji o rodzinie, o pracy, o studiach. Czułem, że to jest ewidentnie kierowane do mnie, że ta droga, którą podjąłem, jest słuszna i będą jej owoce. I w tym wszystkim, żebym wytrwał w tej dobrze rozumianej bojaźni Bożej. I pewnie do dziś nie wiem, o co dokładnie chodzi – pokornie zbliżam się do tej rzeczywistości.

3 Małżonka twoja jak płodny szczep winnywe wnętrzu twojego domu.Synowie twoi jak sadzonki oliwkidokoła twojego stołu.

Dzisiaj się to dzieje. Dzisiaj obserwuję tę rzeczywistość. Nie jest cichutko i spokojnie, wręcz nerwowo i głośno. Ale jak tak człowiek spojrzy na to z lotu ptaka, to odkrywa niezwykłą wdzięczność i czuje się napełniony.

4 Oto takie błogosławieństwo dla męża,który boi się Pana.5 Niechaj cię Pan błogosławi z Syjonu,oglądaj pomyślność Jeruzalemprzez całe swe życie.

To było coś, co mnie znowu wszczepiło w relację, co nadało sens życia. I słuchałem już wielokrotnie tego psalmu, gdzieś w tygodniu czy w niedzielę, i zawsze sobie przypominam o tym momencie, kiedy go czytałem po raz pierwszy i kiedy tak bardzo do mnie trafił. Oczywiście ten psalm był też śpiewany na naszym ślubie. Niezwykle mnie to wzruszało, że Pan Bóg jest taki dobry. I o tym też będzie w całej tej książce Fundament. Będziemy dogrzebywać się i dokopywać do różnych rzeczy. Będę się z wami po prostu dzielił tym, co we mnie zrobił ten Fundament, tym, jakie były jego owoce. Poprzez utwór Tylko prawda staramy się dogrzebywać do prawdy o sobie, dogrzebywać się do tego, co smakuje, i do życia, które ma sens. Kiedyś ktoś mi bardzo fajnie powiedział, że w życiu nie mamy takiego wyboru, czy będzie nam łatwo, czy trudno, bo każdy z nas wie, że życie to trudy i przeciwności. Ale mamy taki wybór, czy się będziemy trudzić z sensem, czy bez sensu. I myślę, że pójście za relacją, odkrywanie swoich silnych stron, pasji, to są trudności, które smakują, które mają sens, które budują relacje.

To poszukiwanie prawdy bardzo często odbywa się wtedy, kiedy jest cisza, kiedy mamy dużo czasu na to, żeby wejść w modlitwę. Myślę, że całe rekolekcje ignacjańskie są taką głęboką modlitwą, są modlitwą na takim poziomie, na który ciężko jest wejść w codzienności, ciężko jest wejść, kiedy się ma dużo obowiązków i kiedy można sobie wyznaczyć 15 minut na modlitwę. Na rekolekcjach jest już zupełnie inny poziom. I wtedy Pan Jezus przychodzi do nas. Rekolekcje ignacjańskie cechują się właśnie taką ciszą, taką surowością, brakiem rozmów. Nie rozmawiamy ze sobą, rozmawiamy z Panem Jezusem. On jest głównym punktem skupienia. To rozkminiamy. To rozważamy. Jego słowo jest najistotniejsze. Ludzie się dzielili często po rekolekcjach, że ciężko im było oderwać się na początku od telefonu. Są takie rozpraszacze. Jest dużo rzeczy, które nas rozpraszają. I w codzienności trudno je ogarnąć, ale Fundament tego uczy. Uczy tego spokoju, tej harmonii, żeby później, wracając z Fundamentu do normalnego życia, próbować złapać taką harmonię, która sprawia, że jesteśmy w stanie pogodzić pracę, modlitwę, rodzinę. Myślę, że ta harmonia po tym Fundamencie trwa, że to nasze życie w jakiś sposób się nastraja. Fundament uczy przebywania z Panem Jezusem, ale też właśnie samemu ze sobą. Nie uciekniesz przed tym. Możesz robić różne sztuczki, ale nie uciekniesz. Pamiętam, jak miałem taki czas, że musiałem nauczyć się przebywać ze sobą, musiałem siebie polubić. I to był jeden z trudniejszych momentów po nawróceniu – kiedy czułem się mega samotny, kiedy moja narzeczona była w Nowym Sączu, ja byłem w Krakowie i miałem taki czas pewnego opuszczenia. Różne problemy się pojawiały. I pamiętam, jaką lekcję z tego czasu wyniosłem. Właśnie taką, że musiałem nauczyć się przebywać ze sobą w samotności, w ciszy, budować relację z Panem Bogiem. I takie trudne momenty w naszym życiu mogą nas tego nauczyć. Bo można do trudności, przeciwności podejść, narzekając, albo podejść jako do kolejnej lekcji. Co nie znaczy, że zawsze ja do tego tak podchodzę. Natomiast kiedy spojrzę tak na chłodno na to, to jest najpiękniejsza rzecz, która może się wydarzyć. I Fundament, myślę, buduje w nas taką postawę dobrej, Bożej obojętności, takiego spojrzenia z lotu ptaka. Pojawił się jeden problem, okej, potem drugi i trzeci. Okaże się za chwilę, że pierwszy miał sens, bo nauczył mnie tego, drugi nauczy jeszcze czegoś innego, a trzeci w ogóle mi jeszcze na coś innego wyprostował spojrzenie. I do tego chciałbym was zachęcać, do tego będziemy się dokopywać w książce Fundament.