Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Marek Wilczyński ur. w Krakowie w 1959 r. studia na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył w 1982 r., stopień doktora (1991 r.) i doktora habilitowanego (2001 r.) uzyskał pracując w obecnym Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. W roku 2013 otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych. Najważniejsze publikacje to Zagraniczna i wewnętrzna polityka afrykańskiego państwa Wandalów, Wydawnictwo Naukowe WSP, Kraków 1994, Germanie w służbie zachodniorzymskiej w V w. n.e. Studium historyczno prosopograficzne, Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej, Kraków 2001, Królestwo Swebów regnum in extremitate mundi., Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2011.
Jest historykiem zajmującym się historią świata starożytnego, ze szczególnym zainteresowaniem śledzącym epokę przejścia od epoki starożytnej do średniowiecznej, dzieje późnego Cesarstwa Rzymskiego, wydarzenia Wielkiej Wędrówki Ludów i prahistorię oraz wczesną historię plemion germańskich. W swoich badaniach sięga po źródła pisane, ikonograficzne, archeologiczne i numizmatyczne pochodzące z wieków od IV do VII/VIII. Okres zamknięty tymi wiekami uważa za czas ewolucyjnego przechodzenia od starożytności do średniowiecza i jest zdecydowanie przeciwny wyznaczaniu konkretnych dat końca starożytności (takich jak np. słynny 476 r.). W wielu publikacjach stara się ukazać proces przejmowania przez Barbarzyńców wzorów administracyjnych i struktur rzymskich i przez Rzymian elementów barbarzyńskiej polityki, mentalności i sztuki militarnej, czyli, (jak mówi w tytule jednego ze swych artykułów) ustalić ile Gotii, a ile Romanii było w późnym imperium rzymskich i królestwach germańskich powstałych na jego terytorium.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 475
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Copyright
Marek Wilczyński
Wydawnictwo NapoleonV
Oświęcim 2016
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Redakcja:
Michał Swędrowski
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Mapy:
Wojciech Pociecha
Recenzenci:
Prof. nadzw. dr hab. Mirosław J. Leszka
Dr hab. Stanisław Turlej
Strona internetowa wydawnictwa:
www.napoleonv.pl
Kontakt: [email protected]
Numer ISBN: 978-83-8362-925-4
Suche fakty. Fiszka z kartoteki
Gdyby istniała jednolita kartoteka osób, które zapisały się w dziejach, to fiszka Gejzeryka wyglądałaby raczej skromnie. O personaliach i życiu rodzinnym człowieka, który w znacznym stopniu przyczynił się do zmiany obrazu świata antycznego i głębokiego, a nawet zdaniem niektórych badaczy śmiertelnego kryzysu zachodniej części Imperium Romanum, wiemy bardzo mało. Spróbujmy więc zestawić w rygorach wydumanej historyczno-urzędniczej kartoteki nieliczne znane nam dane:
Imię: Gejzeryk
Nazwisko (przynależność do rodu): członek królewskiego rodu Asdingów
Data i miejsce urodzenia: nieznane
Data i miejsce zgonu: 24/25 stycznia 477 r., Kartagina
Zawód / pozycja społeczna: król Wandalów i Alanów
Narodowość: Wandal
Wyznanie: arianin
Wzrost: skromny, raczej niski
Kolor włosów: nieznany (zgodnie z rzymskim stereotypem możliwe, że płowy)
Kolor oczu: nieznany (zgodnie z rzymskim stereotypem możliwe, że niebieski)
Znaki szczególne: utykał na nogę, skutkiem urazu po upadku z konia
Imię ojca: Godegisel
Zawód / pozycja społeczna ojca: król Wandalów Asdingów
Imię matki: nieznane
Zawód / pozycja społeczna matki: nałożnica królewska, być może stanu niewolnego, nieznane pochodzenie etniczne i społeczne
Rodzeństwo: brat Gunderyk, nieznana z imienia siostra
Stan cywilny: żonaty
Imię żony / żon: nieznane
Dzieci: trzej synowie – Huneryk, Gento, Teodoryk; możliwe, że posiadał też córkę nieznanego nam imienia
Cechy charakteru: małomówny, skryty, choleryczny, chciwy, choć nieprzejawiający skłonności do manifestowania bogactwa
Inne cechy odnotowane przez postronnych: urodzony wichrzyciel, wprawny w sianiu nienawiści i waśni między narodami, nietolerancyjny w sprawach wiary, skłonny do przemocy, podstępny, przesądny, pobożny, ostrożny w poczynaniach politycznych, przebiegły, rozważny, rozumny.
Wymienione w lakonicznej formie informacje zebrane z relacji różnych źródeł (Jordanes, Sydoniusz Apollinaris, Hydacjusz z Chaves, Priskos, Prokopiusz z Cezarei, Posydiusz z Kalamy, Prosper z Akwitanii, Teofanes Wyznawca, Grzegorz z Tours i Grzegorz Wielki) mogą niektórych czytelników rozczarować. Czy taka charakterystyka pasuje do jednego z najgroźniejszych barbarzyńców, zaliczanego do wybitnych mężów stanu i grona grabarzy tak potężnego i wydawać się mogło niewzruszonego tworu politycznego, jakim było Cesarstwo Rzymskie? A dlaczego nie miałaby pasować? Gdy wczytamy się w podane powyżej fakty i cechy, uznamy zapewne po namyśle, że Gejzeryk posiadał wszelkie niezbędne kompetencje, by wstąpić na drogę błyskotliwej kariery politycznej. Nie miał zresztą większego wyboru, o czym mowa będzie nieco dalej.
Wizja literacka
Jest niewiele dzieł literackich w całości lub w części poświęconych Gejzerykowi. Nie sięgając do literatury obcej, zobaczmy, jak osobę władcy Wandalów wyobraził sobie znany polski literat, Teodor Parnicki1. W jego ujęciu z murów obleganej przez Wandalów stolicy biskupiej św. Augustyna, miasta Hippo Regius w rzymskiej Afryce, działanie oblężnicze Wandalów obserwuje Pelagia, żona komesa Afryki, Bonifacjusza (potem, jako wdowa, zaślubiona Flawiuszowi Aecjuszowi). Warto przytoczyć ten fragment powieści:
– Gejzeryk! – usłyszała nagle obok siebie czyjś podniecony głos.
Drgnęła i szybko odrywając wzrok od środkowego muru, pełna gorączkowej ciekawości i zabobonnego niemal lęku pomknęła chciwymi oczami w kierunku, który jej wskazywało spojrzenie męża. O jakieś pięćdziesiąt stóp za zdobytym murem ujrzała kilku wojowników w ogromnymi orlimi skrzydłami na hełmach. Jeden z nich to król Gejzeryk, zdobywca Afryki, krwawy łupieżca, najsroższy spośród wszystkich barbarzyńców, jacy kiedykolwiek zamieszkiwali orbem terrarum. (…)
– Gdzie… gdzie Gejzeryk? – pytała w podnieceniu – Który? … Ten olbrzym z toporem?...
I uwierzyć nie mogła, by to miał być naprawdę on, miecz pomsty Bożej, gdy Bonifacjusz wskazał jej niskiego, wychudłego, jakby połamanego, niepokaźnego mężczyznę około lat trzydziestu w skromnej brunatnej szacie i poczerniałej żelaznej zbroi. (…)
Istotnie Gejzeryk był nie tylko mały, cherlawy i jakby połamany, ale nadto kulał. Pelagia od razu to dostrzegła, gdy ruszył z miejsca. Widać było, jakim bolesnym grymasem przekrzywiła mu się twarz, gdy zaczął iść wlokąc za sobą niemal zupełnie bezwładną nogę. Podprowadzono mu konia; potężne ramiona towarzyszy oderwały króla od ziemi i delikatnie umieściły w siodle. Wówczas Gejzeryk dobył miecza, nakreślił nim w powietrzu trzykrotny znak krzyża i w szalonym pędzie pomknął ku murom. Bez trudu przesadził na dobrych kilka stóp wysokie gruzy rozrzucone dokoła wyłomu, i skierował się ku zdobywanej bramie. Na rozkaz Sigiswulta poczęto doń strzelać z czterech naraz katapult. Jakby dla przekory, król natychmiast pohamował konia i wśród gradu strzał, z których żadna go nie drasnęła, powoli począł znikać z kręgu wzroku Pelagii.
Jak widać, znakomity polski prozaik, autor erudycyjnych książek o czasach hellenizmu, późnego antyku i średniowiecznej historii Polski, i tym razem wykazał się znajomością starożytnych źródeł, okresu w czasach jego życia nie tak jeszcze popularnego jak obecnie. Z relacji Jordanesa zaczerpnął zarówno opis charakteru, jak i wyglądu zewnętrznego króla, a znając pozostałe relacje starożytnych źródeł i przebieg historycznych wydarzeń, dodał od siebie jeszcze opis niebywałej odwagi słabego wszak fizycznie władcy. Odwagi, której z mieczem w ręku dowodził Gejzeryk zarówno w Hiszpanii pod Méridą, odpierając najazd swebskiego wodza Hermigara i ścigając go aż do śmierci wroga w rzece Ana, jak też pod Hippo Regius czy Kartaginą. Odwagi wspartej niezachwianym i potwierdzonym w przekazie Prokopiusza z Cezarei przekonaniem samego Gejzeryka, że jako narzędzie gniewu Bożego zwracające się przeciw heretykom i grzesznym wobec Boga2 zdać się może całkowicie na opiekę Boskiej opatrzności.
Czy źródła historyczne, naukowe rekonstrukcje faktów i literackie interpretacje pozwolą kiedykolwiek na pełne odtworzenie historii życia człowieka tak niezwykłego, jakim był Gejzeryk? Spróbujmy się o tym przekonać i na końcu tej książki powrócić do tego pytania.
Pomysł napisania książki biograficznej poświęconej Gejzerykowi był okazją do dokonania interesującej retrospekcji sięgającej ponad 30 lat wstecz, do czasów, kiedy za namową mojego Mistrza prof. Aleksandra Krawczuka zwróciłem się ku niezbyt jeszcze wtedy w Polsce popularnym badaniom nad historią późnego antyku, Wielkiej Wędrówki Ludów i związanych z nią migracji plemion germańskich. Wtedy to właśnie, pisząc pierwszą swoją pracę naukową, poświęconą odzyskaniu terenów Afryki północnej przez Justyniana I Wielkiego, zetknąłem się bliżej z dziejami Wandalów. Do tego czasu, jak znakomita większość ludzi, wiązałem nazwę tego plemienia ze zniszczeniami, rabunkiem, bezmyślnym niszczeniem dóbr kultury, ewentualnie, dzięki studiom historycznym, ze zdobyciem i złupieniem Rzymu w 455 r. i udziałem plemienia w destrukcji Imperium Romanum. Jak wiadomo, poznając lepiej jakiś lud, jego kulturę i dzieje, często zmieniamy nasze dotychczasowe zdanie na jego temat i wychodzimy poza sztywne granice powierzchownych stereotypów. Wnikając coraz głębiej w dostępne źródła i literaturę przedmiotu, odkrywałem losy interesującego ludu, który ani negatywnie, ani pozytywnie nie różnił się od ludów mu współczesnych, i często zastanawiałem się nad oceną działań jego przywódców, wśród nich szczególnie tego najwybitniejszego – Gejzeryka, syna Godegisela. Rozprawę doktorską i opublikowaną na jej podstawie książkę (1994 r.) poświęciłem dziejom polityki królestwa Wandalów istniejącego w północnej Afryce przez 105 lat (429-534 r.). Książka ta, wydana ponad 20 lat temu, straciła już wiele ze swej aktualności i była projektem badawczym dużo skromniejszym od przygotowanej i wydanej w 1992 r. przez prof. Jerzego Strzelczyka, a wznowionej w 2005 r. znakomitej monografii Wandalowie i ich afrykańskie państwo1, którą należy polecić wszystkim, którzy chcieliby nie tylko pogłębić swoją wiedzę o Wandalach, ale i przy okazji mieć też prawdziwą przyjemność wynikającą z czytania ciekawego i erudycyjnego tekstu.
W moich dalszych badaniach nie zapomniałem wprawdzie o Wandalach, ale zwróciłem zainteresowanie ku innym zagadnieniom związanym z migracjami plemion germańskich i ich osiedlaniem się na ziemiach zachodniego Cesarstwa Rzymskiego. Jednak czy to zajmując się karierami wysokiej rangi oficerów rzymskich pochodzenia germańskiego, czy rekonstrukcją dziejów królestwa Swebów w północnej Portugalii i Hiszpanii, na dalekich krańcach rzymskiej ekumeny, zawsze trafiałem na ślady historii Wandalów, a na ostatnie 50 lat funkcjonowania administracji rzymskiej w zachodniej części imperium nieustannie kładł się od południa, od afrykańskich brzegów cień niewysokiego, chromego Gejzeryka, który z roku na rok rozrastał się, jakby był cieniem przerażającego olbrzyma. Wszystko to sprawiło, że z Gejzerykiem definitywnie pożegnać się nie było można, zresztą nie chciałbym tego za nic uczynić, bądź co bądź to przecież długoletnia i interesująca znajomość!
Niedawno dodatkowo jeszcze pojawiła się nowa zachęta, by powrócić do projektu napisania biografii wybitnego króla Wandalów – otóż niemiecki historyk i filolog klasyczny Konrad Vössing w swojej bardzo wartościowej popularnonaukowej monografii poświęconej królestwu Wandalów wyraził żal, że nie powstała jak dotąd naukowa biografia Gejzeryka2. Sam Vössing poświęcił wprawdzie temu królowi lwią część swojej książki i sformułował szereg nowatorskich hipotez na jego temat, ale fakt pozostaje faktem – wygląda na to, że w historiografii współczesnej brak monografii, która nie byłaby książką beletrystyczną, czy „reportażem historycznym”3, a stanowiłaby biografię Gejzeryka. Z pewnością nie ma jej w polskim piśmiennictwie historycznym. Już ten ostatni fakt ośmiela do sięgnięcia po pióro. Przedstawiana Czytelnikowi książka, mimo zachowania zasad pisania pracy naukowej, ma mieć także charakter popularyzatorski. Jeżeli więc po tę książkę sięgnie zainteresowany laik, nie musi od razu drobiazgowo wczytywać się w przypisy, które przeznaczone są dla tych, którzy chcą wiedzieć jeszcze więcej lub traktują czytany tekst jako punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Jeżeli książka i jej temat spodobają się, zawsze można wrócić do lektury i tym razem drobiazgowo analizować aparat krytyczny. Podstawowym celem jest jednak zapoznanie Czytelnika z życiem i dokonaniami króla, który plemię Wandalów doprowadził do rozkwitu i potęgi.
Powodów do zainteresowania się Gejzerykiem czy też Wandalami w ogóle jest sporo: znaczenie plemienia dla przemian będących wynikiem Wielkiej Wędrówki Ludów, rola jednego z głównych sprawców kryzysu Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie, czarna legenda i do dziś używane zupełnie niesłusznie pojęcie „wandalizmu”. Jest jednak i powód szczególny, wyjątkowo ważny dla polskich czytelników – miejsce, jakie słusznie czy niesłusznie zajmowali niegdyś Wandalowie w naszej ojczystej świadomości narodowej. Wątek „wandalski” w dziejach polskich ma dwa wymiary: archeologiczny i legendarno-historyczny. Wymiar archeologiczny jest zdecydowanie bardziej uchwytny, realny i łatwiejszy do dowiedzenia. W okresie wpływów rzymskich na ziemiach obecnej Polski miały miejsce migracje różnych ludów. Pamiętać należy, że gdy mówimy o starożytnych wędrówkach ludów, nie możemy przedstawić sobie tego procesu wyłącznie jako rodzaju przemarszu kolumny wojowników, kobiet, dzieci, wozów z dobytkiem i pędzonych zwierząt hodowlanych. Czasy przemarszów przedzielały długie okresy osiadłego bytowania na wybranym terytorium. Czasem trwały one nawet kilkaset lat. W dorzeczu Odry i Wisły zamieszkiwali oprócz innych ludów i Wandalowie. Wpisali się w historię materialną jednej z kultur epoki żelaza, zwanej przez archeologów poprawnie kulturą przeworską, a przez niektórych uczonych niemieckich trochę na wyrost kulturą wandalską. Spory co do miejsca, jakie zajmowali Wandalowie w mozaice ludów zamieszkujących w początkach naszej ery dzisiejsze tereny Polski, i co do roli, jaką odegrali w tzw. Związku Lugijskim, są nadal aktualne, jednak obecność Wandalów na terenach Dolnego Śląska nie budzi wątpliwości. Porównanie znalezisk z grobów „książęcych” z Zakrzowa z artefaktami z grobu odkrytymi w Osztrópataka (dziś Ostrovany na Słowacji w kraju Preszowskim, w powiecie Sabinov) oraz z artefaktami przypisywanymi Wandalom pochodzącym z rejonu Hiszpanii i Portugalii (m.in. Beja, Beiral El Albacin), a zatem odkrywanymi na drodze wędrówki plemienia, wykazują wystarczające podobieństwa, by stanowić dowód obecności Wandalów na ziemiach polskich4.
Niezależnie od ustaleń archeologicznych własnym życiem żyje, powstała jeszcze w średniowieczu, opowieść o wandalskich korzeniach Lechitów, przodków Polaków. Nie miejsce tu na szczegółowe rozwodzenie się nad tą kwestią i wszystkim zainteresowanym gorąco polecam poświęconą temu zagadnieniu część pracy Jerzego Strzelczyka5, tu zaś zarysuję jedynie krótki szkic. Niektóre źródła z VIII w. stosowały nazwę plemienną Wandalów dla określania wrogich Frankom Awarów, którzy podobnie jak Wandalowie na jednym z etapów swej wędrówki zamieszkiwali tereny w dorzeczu Dunaju i Cisy. Jeszcze w tym samym wieku nazwa Wandalów zaczęła być używana także jako nazwa plemion słowiańskich, np. Połabian, przeciw którym wyprawił się Karol Wielki. Z czasem wzmianki źródłowe tego typu mnożą się w odniesieniu zarówno do Słowian połabskich, jak i do Słowian w ogóle. Jak słusznie sugeruje Jerzy Strzelczyk, znaczącą rolę w ciekawym łańcuszku przenoszenia i mylenia plemiennych nazw stanowić mogli zagadkowi Wenetowie, od których wywodzi się zapewne dawna niemiecka nazwa Słowian, Wenden. Antyczna tradycja przypisująca im rozległe siedziby właśnie na obecnych terenach Polski i świadomość o dawnej bytności Wandalów w tym rejonie mogły doprowadzić w nauce średniowiecznej do przemieszania i utożsamienia obu tych nazw6. Jakkolwiek do tego doszło, faktem jest, że już w opisie cudów św. Udalryka pióra Gerharda proboszcza augsburskiego pojawia się „dux Vandalorum Misico nomine”, czyli po prostu Mieszko I. Także polscy autorzy nie pomijali wandalskiego wątku. Wincenty Kadłubek w mityczne dzieje Lechitów wplótł opowieść o pięknej i mądrej królowej Wandzie, córce Kraka, panującej rozumnie i sprawiedliwie nad krainą, której środkiem płynęła rzeka nazwana od jej imienia Vandalus (czyli Wisła). Dodać wypada, że piękna, dzielna i mądra władczyni Lechitów w wersji legendy przekazanej przez Kadłubka wcale nie zabiła się unikając wojny z księciem alemańskim (niemieckim), ale pokonała najeźdźcę, zjednując sobie jego wojska i doprowadzając agresora do samobójstwa. Wątek wandalski jak za panią matką powtórzyli, choć z różnymi modyfikacjami, późniejsi polscy kronikarze – Kronika Wielkopolska (w której po raz pierwszy wspomniano o śmierci Wandy w nurtach Wisły), Dzierzwa (zwany także Mierzwą, który opracował piękny wywód genealogiczny od Noego do Negnona i jego syna Wandala, od którego ród wywodzić mieli Wandalici, czyli Polacy), Jan Długosz, Maciej z Miechowa, Marcin Bielski (który wreszcie oddał polskiej tradycji i samego Gejzeryka, tłumacząc, że w istocie zwał się on Gąsiorkiem), a dopiero Marcin Kromer zakwestionował wandalską genealogię Polaków. Do genealogii tej nawiązywano też w utworach literackich, na przykład w Chorągwi Wandalinowej Jana Jurkowskiego. Wśród uczonych zagranicznych o wandalskim pochodzeniu Polaków, czy też Słowian w ogóle, wspominali Gerwazy z Tilbury, Flavio Biondi, Albert Kranz7. W niektórych wymienionych pracach średniowiecznych i nowożytnych pojawia się też motyw wandalskiego podboju Afryki i postać króla Gejzeryka, choć nie zawsze w uroczej formie „Gąsiorek”. Motywem „wandalskim” w historii Polski, jak też historią wędrówki plemienia, zajmują się nie tylko poważni uczeni, ale i wszelkiego rodzaju internetowi szarlatani, niemający pojęcia o badaniach historycznych; powstają też dość osobliwe kompilacje, pozostające w zupełnym oderwaniu od aktualnego stanu dyskusji naukowej8. Tym bardziej uważam, że biografia najwybitniejszego spośród Wandalów powinna trafić do polskich czytelników.
Drugi człon tytułu pracy, czyli „czwarta wojna punicka”, wymaga objaśnienia. Nie jest to na pewno oryginalny pomysł autora. Terminu tego używano w historii wielokrotnie, najczęściej, by podkreślić podobieństwo różnych wydarzeń historycznych do znanych dobrze z kart rzymskiej historii trzech wojen punickich (264-241, 218-202, 149-146 p.n.e.). Wszystkie trzy wojny punickie prowadzone były przez Kartaginę i republikę rzymską w celach strategicznych i ekonomicznych, sprowadzających się do uzyskania kontroli nad szlakami handlowymi w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego oraz pozyskania lub utrzymania baz umożliwiających swobodne działania floty wojennej. Na początku konfliktów z Punijczykami Rzymianie nie myśleli zapewne o końcowej nagrodzie za zwycięstwo, jaką było zajęcie terenów punickiej Afryki i Kartaginy. Samo miasto wprawdzie zniszczono z woli senatu i ludu rzymskiego, jednak bogate w zboże, urodzajne ziemie Afryki stanowiły dla rozwijającego się imperium zdobycz bardzo cenną. Samo miasto Kartagina, jak powszechnie wiadomo, padło ofiarą gniewu i zemsty senatu i ludu rzymskiego. Zburzone do gruntu i wyklęte, miało na wieki pozostawać niezasiedlone, ale nie pozostało. Atrakcyjnymi terenami osadniczymi z wygodnym portem, zdolnym do obsługi znacznej liczby statków zainteresowali się już reformatorzy w czasach reform agrarnych braci Grakchów. Próba założenia rzymskiej kolonii na terenie zniszczonej Kartaginy na mocy lex Rubria jeszcze nie powiodła się. Wielu przeraziły rozsiewane umiejętnie pogłoski o złych ominach, zwiastujących gniew bogów. Niecały wiek później Gajusz Juliusz Cezar, mniej zważając na zagniewanych bogów, założył rzymską kolonię Colonia Iulia Carthago. Wkrótce miejsce starego wroga zajęło jedno z większych i bogatszych miast imperium rzymskiego i tak pozostawało przez niemal pięć wieków, do czasu, gdy w Kartaginie, w miejscu starego punickiego portu, nie stanęły znowu na kotwicy wrogie okręty, okręty korsarskiej floty Gejzeryka. Oczywiście nie był on Punijczykiem, ale sytuacja mogła sprawiać wrażenie, że historia zatoczyła koło.
Termin „czwarta wojna punicka” ma dość długą tradycję i jak już wspomniano odnoszony był do różnych konfliktów w basenie Morza Śródziemnego. Jednoznacznie pojawia się w tytule dzieła Vincenzo Colocasia Quarti belli Punici libri sex9, w którym omawiane są działania wojenne floty chrześcijańskiej i muzułmańskiej, walczących o dominację nad akwenem Morza Śródziemnego, a szczególnie zmagania o ważną fortecę w Mahdii (rzymskie miasto Aphrodisium w dzisiejszej Tunezji). Miasto, którego nie zdołali wydrzeć muzułmanom krzyżowcy w 1390 r., zostało opanowane przez hiszpańskie wojska cesarza Karola V w 1550 r. i na trzy lata pozostało w ręku chrześcijańskim, by następnie znowu wrócić pod kontrolę berberyjskich piratów, a niedługo potem w orbitę wpływów państwa osmańskiego. Kolejnym konfliktem zbrojnym nazwanym czwartą wojną punicką była włoska walka o dominację na Morzu Śródziemnym w czasie II wojny światowej. W 1942 r. Benito Mussolini użył w odniesieniu do zmagań państw Osi z siłami aliantów, toczonych w Afryce Północnej, określenia Quarta Guerra Punica. Jeszcze przed Duce o nowej wojnie punickiej mówił sir Adolphus Slade, prognozując, że wzrost sił floty rosyjskiej może doprowadzić do tego, iż dojdzie do konfliktu Rosji z Anglią i do kolejnej wojny punickiej10. Jak widać, o kolejnej wojnie punickiej mówiono wielokrotnie, jednak uczony sycylijski humanista, angielski arystokrata i włoski faszysta nie do końca mieli rację. Wymieniane przez nich konflikty zasługiwały może na miano wojny punickiej, jednak wojny punickiej o numerze wyższym niż cztery. W rzeczywistości czwartą wojnę punicką, w gruncie rzeczy najbardziej podobną do tych właściwych z III i II w. p.n.e., prowadził z potomkami Scypiona i Cezara chromy, podstępny i konsekwentny w swych działaniach Wandal11.
Podobieństwa sytuacji z III i II w. p.n.e. i tej z V w. n.e. zauważano już w czasie, gdy wandalsko-rzymska rywalizacja trwała w najlepsze. W formie różnorodnych aluzji i przenośni późnorzymscy poeci chętnie nawiązywali do dawnych zmagań z Punijczykami i wysnuwali śmiałe paralele do wydarzeń im współczesnych. Maniera ta nie pojawiła się dopiero wraz z przybyciem Wandalów króla Gejzeryka do Afryki. W rozdziale „Afrykański zbożowy sen złoty” Czytelnik dowie się więcej o buncie Gildona, zdławionym pod koniec IV w. przez magistra militum Stilichona. Przyboczny poeta i główny propagandzista tego ostatniego, pochodzący z Aleksandrii Klaudiusz Klaudian, nie zawahał się porównać swojego chlebodawcy do nowego Scypiona Afrykańskiego, a jeżeli Stilichon został w panegiryku nazwany Scypionem, to oczywiście pokonany Gildon musiał zostać wykreowany na Hannibala, gorszego zresztą niż ten dawny, historyczny12. Inna, dość ogólna, ale jednak nawiązująca do dawnej wrogości rzymsko-punickiej wzmianka pojawiła się już w czasach Gejzeryka w kontekście planowanego politycznego zbliżenia króla Wandalów i cesarza Walentyniana III. Poeta i żołnierz Flawiusz Merobaudes13 w panegiryku dedykowanym swojemu protektorowi Flawiuszowi Aecjuszowi, patrycjuszowi, magistrowi militum i „ostatniej rzymskiej tarczy”, tak komentował bieżące wydarzenia:
Chociaż najeźdźca Libii złowieszczymi wojskami
Odważył się oderwać tron królestwa Elissy
I napełnił tyryjskie zamki tysiącami z północy
Wówczas uwolniony stosownymi paktami od imienia wroga gorąco zapragnął
Zdobyć rzymskie zaufanie, a poddanych Lacjum
Zaliczyć do swoich przyjaciół i połączyć w związki ich i swoje potomstwo14.
Aluzje do dawnego konfliktu punicko-rzymskiego są w tym fragmencie dość przejrzyste. Elissa (Dydona) to imię pierwszej królowej i założycielki Kartaginy, a „tyryjskie zamki” są wyszukaną alegorią, przypominającą, że Elissa z grupą uciekinierów z Tyru przybyła na ziemie późniejszej Kartaginy, zatem wypełnione „tysiącami z północy” zamki to oczywiste nawiązanie do dawnych warowni punickich, których wprawdzie w czasach Gejzeryka już dawno nie było, ale to poecie nie przeszkadzało.
Najdosłowniej myśl o czwartym starciu militarnym miedzy Kartaginą a Rzymem wyraził w penegiryku na cześć cesarza Awitusa Sydoniusz Apollinaris15, poeta, który w wielu swych pieśniach wykorzystywał nawiązania do dawnej wrogości punickiej Afryki i Rzymu. We wspomnianym fragmencie komentuje wydarzenia związane z wyborem Awitusa na cesarza, krótko po zdobyciu i ograbieniu Rzymu przez Gejzeryka w 455 r. Wspomina to bolesne dla Rzymianina wydarzenie słowami:
Tymczasem nieostrożną Wandal cię zajmuje
Za poduszczeniem Burgunda tobie niewiernego
I wyzwala strach i gniew aż do zabicia cesarza.
O zbrodnio! Znowu perfidne trąby wojenne punickiej Byrsy
Po raz czwarty okrutnie srożą się w tej wojnie.
Co za nieszczęsne żywiłyście losy! Massylijska falanga
Wdarła się na zamek Euandra i wzgórza Kwiryna
Marmaryccy deptali piechurzy i Barka w powrotem zabrała
Okup, jaki niegdyś pobita w wojnie zapłaciła16.
Poeta jednoznacznie daje do zrozumienia, że wojnę z Wandalami uznaje za czwartą fazę zmagań prowadzonych przed laty z Kartaginą. Po raz czwarty wszak dmą trąby wojenne punickiej Byrsy, a stwierdzenie, że Afryka, dawniej punicka, obecnie zaś wandalska, występująca w wierszu pod nazwą Barka (Cyrenajka), odbiera okup, który niegdyś pobita w wojnie zapłaciła, upewnia nas, że chodzi o jednoznaczne nawiązanie do dawniej narzucanych Punijczykom przez Rzym warunków pokojowych. Nieco dalej, gdy poeta z patosem nawołuje Awitusa do przyjęcia odpowiedzialności za zagrożoną ojczyznę, znowu przypomina, że po stratach zadanych przez Hannibala pod Trebią i Ticinum w Hiszpanii i pod Kannami Rzeczpospolita znalazła oparcie w Fabiuszu i Liwiuszu17, a obecnie czeka ratunku od Awitusa. Aluzji tego typu jest dużo więcej. W panegiryku ku czci cesarza Majoriana poeta alegorycznie przedstawia cierpiącą Afrykę, przybywającą do Romy z prośbą o ratunek. Udręczona wandalską niewolą Afryka z czarną, porysowaną bruzdami twarzą i połamanymi kłosami we włosach (personifikacje rzymskiej Afryki często miały dorodne kłosy we włosach, dla podkreślenia bogactwa kraju) pada do nóg Romy i błaga o wybaczenie, że niegdyś z nią walczyła, równocześnie przypomina o świetnych zwycięstwach, jakie Roma odnosiła zawsze nad wszystkimi swoimi wrogami, w tym i nad Hannibalem. Nie zapomina przy tym porównać tamtego zagrożenia z obecnym, stwarzanym przez trapiącego ją Gejzeryka:
Mnie także – przebacz, żem z tobą niegdyś wiodła wojnę –
Po Trebii i Kannach pobiłaś, choć mój Hannibal wcześniej
Oglądał dachy Rzymu niż Scypion ujrzał moje.
Com ja winna? Los mnie do wojny z tobą, chcąc nie chcąc,
Zmusił. Teraz cię straszy wróg sam pełen strachu,
Ale bezpieczny, bo morzem odcięty – jak dzik włochaty
Za rozległym kryjący się mokradłem i w tym zamknięciu
Ostrzący swój ryj czarny w białe kły opatrzon:
Szczeka nań wokół mnoga psiarnia, czy zechce stanąć do bitwy,
A on zza krzaków kolczastych nadyma się i sroży18.
Ponownie pojawia się paralela pomiędzy zagrożeniem ze strony Hannibala a zagrożeniem ze strony Gejzeryka, choć poetyckie porównania z wielkim Punijczykiem nie zawsze jednak przynoszą Gejzerykowi sławę, bo oto okazuje się, że w zamiłowaniu do gnuśnego opilstwa i obżarstwa przewyższać ma nawet wojska kartagińskie stacjonujące w Italii w czasie drugiej wojny punickiej:
Cera jego bezkrwista, pijaństwo go niszczy,
Blada otyłość krępuje; gnieciony wiecznym obżarstwem
Żołądek wiatrów nie puszcza skwaśniałych.
Podobnie jego żyją ludzie. Nawet Hannibal Barkas
Nie marniał tak pod obfitą Kapuą, chociaż dzielnych w boju
Ludzi łamały Baje wśród rozkoszy19.
Oczywiście ukazanie tak mizernego stanu fizycznego oraz moralnego Gejzeryka i jego wojowników ma zachęcić Romę, by położyła kres cierpieniom Afryki i wysłała wreszcie wodza zdolnego pokonać gnuśnych barbarzyńców. Skargę Afryki wieńczy poparta rzewnymi łzami prośba o mściciela, który sprawi, że Kartagina nie będzie już dłużej walczyć z Italią, a Roma krzepi ją obietnicą rychłej pomsty, której dokona cesarz Majorian.
Jak widać na podanych przykładach, współcześni wydarzeniom Rzymianie jednoznacznie porównywali i kojarzyli trzy wojny punickie ze zmaganiami z królestwem Wandalów, a Gejzeryka traktowali jako zagrożenie równe Hannibalowi. Choć nie padła nigdy wprost nazwa „czwarta wojna punicka”, to niewątpliwie tak o niej myśleli ci, którzy posiadali wykształcenie pozwalające na rozumienie i tworzenie podobnych paralel. Zatem, mimo wszelkich zastrzeżeń dotyczących różnic pomiędzy punicką Kartaginą a królestwem Wandalów, które rzecz jasna są słuszne i należy je respektować, by unikać uproszczonych porównań, sądzę, że umieszczenie w tytule nazwy „czwarta wojna punicka” absolutnie nie jest nadużyciem, tym bardziej że nazwę tą umieszczono na karcie tytułowej jak najbardziej świadomie w cudzysłowie. Podobnie wszelkie zamieszczone w książce, a szczególnie w tytułach rozdziałów, aluzje czy porównania do wydarzeń i osób związanych z właściwymi trzema wojnami punickimi z III i II w. p.n.e. mają charakter przenośni, a nie naukowej próby wykazania ścisłych podobieństw pomiędzy tymi dawnymi a współczesnymi Gejzerykowi wydarzeniami i ich bohaterami.
Badanie dziejów późnego antyku bardzo przypomina śledztwo sądowe oparte na poszlakach, prawie bez dowodów rzeczowych i w dodatku z udziałem świadków, których zeznania nie tylko różnią się często między sobą, a czasami nawet sobie przeczą, ale jeszcze składane są przez ludzi wielce ceniących swoje słowa i wyrażających się tak lakonicznie, że nie tylko Cezar, ale i najautentyczniejsi Spartanie uznaliby taką zwięzłość za przesadę. Często jednozdaniowe fragmenty kronik z V w. muszą wystarczyć jako ważkie argumenty w naukowej dyskusji. W badaniach zazwyczaj musi się stosować metody porównawcze, progresywne i retrogresywne, jak też opierać się na bardzo niekonkretnych źródłach literackich. By Czytelnik, który nigdy nie zajmował się tego typu badaniami, zrozumiał skalę trudności, powinien wyobrazić sobie, że zniszczone zostały niemal wszystkie archiwalia dotyczące II wojny światowej i historycy starają się stworzyć jakikolwiek obraz na podstawie kilku zachowanych, fragmentarycznych wycinków prasowych, nielicznych i niespójnych zapisek pamiętnikarskich ludzi, którzy na sprawach wojny absolutnie się nie znają, a jedynie notują swoje oderwane od szerszego kontekstu spostrzeżenia, urywków beletrystyki i zachowanych w całości wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Elegia o… (chłopcu polskim)” i Władysława Broniewskiego „Bagnet na broń” (szczególnie ten ostatni przypomina bardzo bohaterskie, patriotyczne, jak też buńczuczne i megalomańskie fragmenty panegiryków cesarskich Sydoniusza Apollinarisa, choć nie ma tak wyszukanej formy).
Na szczęście coraz częściej w sukurs przychodzi archeologia, która szczególnie w ostatnich latach dostarcza bardzo ciekawych i cennych znalezisk, mogących pomagać nie tylko w weryfikacji informacji źródłowych (o to ciągle jeszcze trudno), ale i pozwala zaglądać w sfery działań i życia plemion Wielkiej Wędrówki Ludów, które w ogóle nie interesowały dziejopisów późnego antyku i wczesnego średniowiecza, takie jak gospodarka, uzbrojenie, życie codzienne, ubiór, a także procesy kontynuacji i adaptacji do własnych potrzeb elementów cywilizacji rzymskiej. Przedstawione trudności badawcze utrudniają też stworzenie wyczerpującej biografii Gejzeryka. Nie zawsze stan źródeł jest tak zły, jak powyżej powiedziano. Są zachowane bardziej obszerne relacje, jednak niestety często dotyczą pewnego wycinka działań Gejzeryka, na przykład prześladowań religijnych. Informacje o działaniach najwybitniejszego króla Wandalów są traktowane jako wstęp do obszerniejszego opisu późniejszych wydarzeń, na przykład ekspedycji wojennej, która doprowadziła do czasowego odzyskania Afryki dla imperium w czasach cesarza Justyniana I. Dodać należy, że niestety Wandalowie nie doczekali się historyków miary Aureliusza Kasjodora czy Jordanesa, chcących opisać bieg wydarzeń z punktu widzenia plemienia. Wszystkie zachowane źródła prezentują punkt widzenia strony rzymskiej i właśnie takich, z założenia stronniczych świadków musi historyk przywołać przed trybunał. Dokładne noty bibliograficzne znajdzie Czytelnik w części bibliografii poświęconej źródłom, tutaj tylko krótkie informacje.
Zacznijmy od świadków naocznych. Zaliczyć do nich na pewno można Hydacjusza, biskupa Aque Flaviae (obecnie Chaves w Portugalii), który urodzony na przełomie IV i V w. opisywał w swojej kronice wydarzenia aż po 468/469 r. Był świadkiem naocznym wydarzeń będących następstwem inwazji Wandalów i Swebów na Hiszpanię. Więcej uwagi poświęcał wydarzeniom lokalnym, jednak miał sporą wiedzę także o tym, co działo się w całym imperium. W krótkich na ogół opisach wydarzeń kolejnych lat koncentrował uwagę głównie na królestwie Swebów, lecz dostarcza też sporo interesujących wiadomości o Wandalach i Gejzeryku. Inny autor pochodzący z Hiszpanii, Paweł Orozjusz (390-423) w dziele Historia adversus paganos w księdze siódmej zawarł ciekawe relacje o wydarzeniach związanych z migracjami barbarzyńców na terenie cesarstwa w pierwszych dwóch dekadach V w. Prosper z Akwitanii (zwany też Tiro), urodzony mniej więcej w tym samym czasie co Orozjusz, a zmarły pomiędzy 455 a 465 r., niezłomny uczeń św. Augustyna, zwalczający w swych pismach herezje, święty Kościoła, pełnił przez lata urząd sekretarza papieża Leona Wielkiego. Jego kronika dostarcza wielu informacji o działaniach Gejzeryka, choć czasem w bardzo lakonicznej formie. Jest prawie pewne, że Prosper na własne oczy obserwował zdobycie Rzymu przez Wandalów w 455 r., jednak obszerniejszej relacji na ten temat nie pozostawił. Współczesny Gejzerykowi był także Priskos z Panion, wschodniorzymski historyk i dyplomata, uczestnik poselstwa cesarskiego do Attyli i członek innych misji dyplomatycznych. Sam nie brał bezpośrednio udziału w dyplomatycznych rozgrywkach z Gejzerykiem, ale mógł mieć na ich temat informacje aktualne i wiarygodne. Jego spuścizna literacka nie zachowała się w całości, ale jej fragmenty zostały wykorzystane m.in. przez Prokopiusza z Cezarei i Teofanesa Wyznawcę, o których mowa poniżej.
W jak najbardziej dosłownym i bolesnym sensie świadkiem naocznym inwazji Gejzeryka na rzymską Afrykę był św. Augustyn, ojciec i doktor Kościoła, biskup Hippo Regius, który w ciągu ostatnich miesięcy swojego życia zmuszony był obserwować najazd wandalski i oblężenie swojej siedziby biskupiej. Zmarł 30 sierpnia 430 r. w oblężonej przez Gejzeryka Hipponie. Nie istnieją pisma św. Augustyna bezpośrednio mówiące o Wandalach czy Gejzeryku, ale w jego listach i kazaniach znaleźć można sporo informacji o sytuacji bezpośrednio poprzedzającej przybycie barbarzyńców do Afryki (Ad Bonifatium – ep. 220, Ad Honoratum – ep. 228, De amore Dei et amore seculi – serm. 344, De contemptu Mundi – serm. 345). Biograf, uczeń i przyjaciel św. Augustyna, Posydiusz z Kalamy pozostawił w końcowej części Vita sancti Augustini relację o ostatnim okresie życia Augustyna oraz o pierwszej fazie najazdu Gejzeryka i okolicznościach śmierci swojego mistrza. Przytacza też obszernie argumenty, jakimi św. Augustyn przekonywał Honorata, biskupa Thiabe, że wobec najazdu kapłani nie powinni opuszczać swoich owieczek i uciekać, mimo iż najeźdźca jest srogi (podane są przykłady strasznych postępków Wandalów). Lepszego zdania o Wandalach i Gejzeryku był Salwian z Marsylii, który w swym De gubernatione Dei pochwalił zarówno Wandalów, mających podobno nosić przed szykiem wojennym Pismo Święte, jak i samego Gejzeryka, który po wkroczeniu do Kartaginy miał zniszczyć centra pogańskiego kultu i rozpusty. Świadkiem dorastającym pod panowaniem Gejzeryka, choć piszącym już za panowania Gejzerykowego syna, Huneryka, był Wiktor, biskup afrykańskiej Wity. Jego Historia persecutionis Africanae provinciae tempore Geiserici et Hunerici regum Wandalorum jest jedyną relacją świadka, który miał okazję żyć bezpośrednio pod rządami Gejzeryka, dodać należy, że relacją bardzo obszerną w porównaniu z innymi przekazami, zawierającą szereg informacji bardzo szczegółowych, jednak nacechowaną absolutną wrogością wobec Wandalów i ich władców. Bardzo krótkim świadectwem pochodzącym z kręgów kleru afrykańskiego jest pochodzący z 431 r. list biskupa Kartaginy Karpeolusa, kierowany do jego braci w biskupstwie, zebranych na synodzie w Efezie. W liście Karpeolus usprawiedliwia absencję przedstawicieli afrykańskiego kleru na synodzie, wskazując jako przyczynę niebezpieczeństwa podróży związane z najazdem Wandalów. Późniejsze pisma kleru afrykańskiego, np. św. Fulgencjusza z Ruspae, Ferrandusa czy Passio Septem Monachorum, zawierają bardzo cenne informacje, ale dotyczą polityki religijnej następców Gejzeryka. Możliwe, że anonimowa Kronika Galijska 452 r., zawierająca krótkie informacje dotyczące Gejzeryka i jego działań, pisana była przez człowieka, który albo sam pamiętał inwazję barbarzyńców na Galię, albo też korzystał z bezpośredniej relacji naocznych świadków.
Interesujące są także fragmenty Opowiadań historycznych, które cesarzowi Teodozjuszowi II dedykował Olimpiodor z Teb, historyk, którego działalność twórcza przypadła na pierwsze trzy dekady V w. W jednym z zachowanych fragmentów znajduje się wstrząsający opis położenia ludności Hiszpanii w pierwszych latach inwazji wandalskiej pod wodzą Gunderyka i z udziałem Gejzeryka. Współcześni Gejzerykowi byli też dwaj poeci, panegiryści Flawiusz Merobaudes i Sydoniusz Apollinaris. Ich utwory, choć pełne patosu i wykwintnych, ale nie zawsze odpowiadających rzeczywistości alegorii, są cennym uzupełnieniem, a czasem nawet jedynym źródłem wiedzy o dokonaniach i etapach życia Gejzeryka. Na koniec pozostało jeszcze specyficzne źródło kronikarskie, jakim jest tzw. Laterculus regum Vandalorum et Alanorum I. Autor lub autorzy pozostają nieznani, więc trudno osądzić, czy odnośnie do panowania Gejzeryka mamy do czynienia ze świadectwem naocznym, czy z drugiej ręki. Podobnie jak dzieło Wiktora z Wity jest to relacja powstała na gruncie afrykańskim, choć nie ma charakteru narracyjnego. Struktura dość lakonicznej kroniki panowania kolejnych władców wandalskich posłużyła jako osnowa dla budowy opisu wydarzeń z historii Kościoła afrykańskiego1.
Listę świadków informowanych „z drugiej ręki” otwierają historycy wschodniorzymscy (bizantyjscy). Oczywiście na czele stoi Prokopiusz z Cezarei, sekretarz wojskowy wodza Belizariusza, uczestnik wojny z Wandalami 533/534 r., autor monumentalnej i nieporównywalnej z żadnym z przytoczonych powyżej źródeł relacji o wojnach prowadzonych za panowania cesarza Justyniana I Wielkiego z barbarzyńcami. Trzeci i czwarty tom owego ośmiotomowego dzieła poświęcony został afrykańskiej kampanii przeciw Wandalom. W początkowej części tomu trzeciego znaleźć można informacje dotyczące „prehistorii” Wandalów i życia Gejzeryka. Pamiętać jednak należy, że jest to tylko preludium do opisu późniejszych wydarzeń, opracowane w oparciu o badania historyczne przeprowadzone przez Prokopiusza, który korzystał z wcześniejszych prac, np. Priskosa z Panion. Dopiero opisując wydarzenia sobie współczesne Prokopiusz rozwija skrzydła i tworzy wspaniały opis wydarzeń, którego nie przeceni żaden historyk, nie jest jednak równie dobrze poinformowany odnośnie do dziejów wcześniejszych, choć i tak jego relacja jest obok Wiktora z Wity najobszerniejsza i cenna dla rekonstrukcji biografii Gejzeryka. Współczesny Prokopiuszowi Marcelin Komes, sekretarz cesarza Justyniana, napisał w języku łacińskim kontynuację kroniki św. Hieronima. Mimo użytego języka praca ta w dużej mierze koncentrowała się wokół wydarzeń we wschodniej części imperium, co jednak nie znaczy, że nie dostarcza wiadomości o Wandalach i ich królu. Na przełomie VI i VII w. powstała kronika świata Jana z Antiochii, zachowana we fragmentach, ważna dla omawianego tematu, choć centrum uwagi Jana skupione jest raczej na wydarzeniach w cesarstwie wschodniorzymskim. Szereg informacji, czerpanych prawdopodobnie od poprzedników (m. in. Priskos, Prokopiusz), podaje żyjący w VIII/IX w. Teofanes Wyznawca. Mimo że to przekaz bardzo późny, nie należy go lekceważyć2. W kręgu historiografii łacińskiej najcenniejszych informacji „z drugiej ręki” dostarczają Aureliusz Kasjodor i Jordanes. Nie zachowała się historia Gotów Kasjodora, ale mamy do dyspozycji jej kompilację pióra Jordanesa i Kasjodorową kronikę. Obydwaj historycy prezentują punkt widzenia ostrogockiego dworu Amalów i historiografii rzymskiej, nieprzyjaznych Wandalom i Gejzerykowi, jednak zawierają także informacje cenne, np. charakterystykę i opis wyglądu Gejzeryka. Chronologicznie najpóźniejsze źródło zachodnie pozostawił św. Izydor z Sewilli (łac. Hispalis), który żył w latach 560-636. Jego Historia Gothorum, Vandalorum, Sueborum w zakresie interesujących nas lat panowania Gejzeryka w znacznym stopniu powtarza informacje Hydacjusza, jednak nie jest bezkrytycznym powieleniem starszej kroniki i pozwala na uściślenie niektórych wiadomości.
Czytelnikowi może wydawać się, że lista świadków jest bardzo bogata, pamiętajmy jednak, że w większości przypadków mamy do czynienia z bardzo lakonicznymi zapisami informującymi wyłącznie o wydarzeniu bez omówienia szerszego tła, przyczyn i skutków. Duże relacje narracyjne koncentrują się na wydarzeniach po śmierci Gejzeryka, tak jak historia Prokopiusza z Cezarei lub opis prześladowań autorstwa Wiktora z Wity, który wprawdzie dostarcza stosunkowo wiele informacji o Gejzeryku, ale największym zainteresowaniem darzy panowanie króla Huneryka i wielkie prześladowanie Kościoła prowadzone przez tego władcę.
1 Teodor Parnicki, Aecjusz ostatni Rzymianin, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1967, cytowany fragment tekstu na s. 169-170.
2 Patrz s. 174 szczególnie p. 63.
1 Patrz Strzelczyk 2005 (wydanie pierwsze 1992).
2 Vössing 2014, s. 9.
3 Patrz Quast 2014.
4 Z bardzo bogatej literatury archeologicznej można na początek polecić zainteresowanym kilka wybranych prac: Kokowski 2004a, s. 3 nn., 2004b, s. 25 nn., 2005, s. 452 nn.; Prohászka 2006 i 2008, s. 59 nn..; Kolendo 2004, s. 11 nn.; Leiber 2004, s. 120 nn.; Mączyńska 2004, s. 191, 2009, s. 123 nn.; Strzelczyk 2004, s. 199, 2005, s. 20 nn.; Stasiak-Cyran 2004, s. 177; Haider 2008, s. 17 nn.; Gaub 2008, s. 43; Kleemann 2008, s. 87 nn. W formie bardziej popularyzatorskiej niż naukowej Schreiber 1993, s. 47 nn.
5 Strzelczyk 2005, s. 311-335.
6 Strzelczyk 2005, s. 313.
7 Strzelczyk 2005, s. 331 nn., a w formie popularnej, przeznaczonej dla potrzeb przygotowania nauczycieli Wilczyński 2013.
8 Przykładem dość osobliwa praca o Lugiach i Wandalach – Paczesny 2015. Książka posiada wprawdzie (dość skromną) bibliografię i autor chętnie cytuje źródła, ale cytaty źródłowe są prezentowane nie w oryginale, ale w różnych, czasem niefachowych tłumaczeniach. Dokładniejsze wczytanie się w tekst upewnia też, że do wersji oryginalnych omawianych źródeł autor w ogóle nie sięgnął. Zupełnie brak współczesnej dyskusji naukowej, a wiele pozycji ze szczątkowej bibliografii pochodzi sprzed półwiecza, podczas gdy aktualna literatura zarówno polska, jak i obcojęzyczna dostarcza w obfitości najnowszych opracowań.
9 Colocasio Vincenzo, Quarti belli Punici libri sex, Messina, excudebat Petruccio Spira apud haer. Giovanni Bartoletti, 1552.
10 Jiménez Álvarez 2011, s. 159. Artykuł tego autora w sposób wyczerpujący przytacza zarówno inne przypadki i konteksty używania pojęcia „czwarta wojna punicka”, jak i komentuje wszelkie aluzje dotyczące konfliktów pomiędzy włodarzami terenów afrykańskich (nie tylko Wandalami) a Italią i cesarstwem. Trudno dodać coś więcej do opracowanego przez niego materiału, więc każdy poruszający omówione przez niego zagadnienia zmuszony jest w dużej mierze podążać jego śladem.
11 Nie wszyscy podzielają ten pogląd. Jeden z najwybitniejszych badaczy historii Wandalów, Christian Courtois, wyraźnie zaznaczał zasadniczą różnicę pomiędzy punicką „republiką kupiecką” i jej polityką a królestwem Wandalów i jego korsarską wojną z Rzymem, przypominającą zdaniem uczonego raczej późniejsze rajdy berberyjskich piratów, a nie działania militarne regularnych, zaciężnych armii Hamilkara Barkasa czy Hannibala. Patrz Courtois 1955, s. 205 n., 364. Istnieje jeszcze jedna wątpliwość – czy „czwarta wojna punicka” zakończyła się w 474 r. uznaniem przez cesarza Zenona niekwestionowanej suwerenności królestwa Wandalów, czy też raczej po trwającym przez ponad pół wieku zawieszeniu broni w 533/534 r., gdy armia Belizariusza zdobyła dla cesarza Justyniana Afrykę, ponownie włączając ją w granice Cesarstwa Rzymskiego. Skłonny jestem przyjąć jednak pierwszą możliwość. Wojna w latach 533/534 zniszczyła państwo Wandalów, ale nie doprowadziła do odzyskania pełnej kontroli nad Afryką. Trzeba było jeszcze długich zmagań z Maurami czy własnym zbuntowanym wojskiem zanim można było mówić o pełnej kontroli nad prowincją. Ciąg wydarzeń zapoczątkowany w 533 r. bardziej niż wojny punickie przypomina sytuację po wojnie Rzymu z Jugurtą i problemy z najazdami plemion berberyjskich w okresie pryncypatu. Zagadnieniu temu należy poświęcić osobną książkę, wyraźnie oddzielając je od „czwartej wojny punickiej”.
12 Claudianus, De III consulatu Stilichoni. Proemium 21-22 - ...noster Scipiades Silicho, quo concidit alter Hannibal antiquo saevior Hannibale (... nasz nowy Scypion, Stilichon, który zniszczył drugiego Hannibala, sroższego niż ten dawny Hannibal); tłumaczenie Marek Wilczyński (w dalszej części tekstu i przypisów zapisywane jako M.W.).
13 Flawiusz Merobaudes, żyjący w V w. poeta i oficer z otoczenia patrycjusza Aecjusza.
14 Tłumaczenie Szopa 2014, s. 221 n., Merobaudes Panegyricus II, 24-29 (Szopa 2014, s. 205) – insessor Libyes quamvis fatalibus armis / ausus Elissaei solium rescindere regni/ milibus Arctois Tyrias conpleverant arces / nunc hostem exutus pactis proprioribus arsit / Romanam vincire fidem latiosque parentes / adnumerare sibi sociamque intexere prolem.
15 Sidoniusz Apollinaris (ok. 431 – po 479 lub ok 489) poeta, biskup Clermont-Ferrand.
16 Tłumaczenie Brożek 2004, s. 212 n., Sidonius Apollinaris Carmina VII, 441-450 – Interea incantam furtivis Vandalus armis / te capit, infidoque tibi Burgundio ductu / extorquet trepidas mactandi principis iras. / heu facinus! in bella iterum quartosque labores / perfida Elisseae crudescunt classica Byrsae. / nutristis quod, fata malum? Conscenderat arces Euandri Massyla phalanx montesque Quirini / Marmarici pressere pedes rursusque revexit / quae captiva dedit quondam stipendia Barcae.
17 Sidonius Apollinaris Carmina VIII, 553-559.
18 Tłumaczenie Brożek 2004, s. 223. Oryginał – Sidonius Apollinaris Carmina V, 85-94 – me quoque (da veniam, quod bellum gessimus olim) / post Trebiam Cannasque domas Romanaque tecta / Hannibal ante meus quam nostra Scipio vidit. /quid merui? fatis cogor tibi bella movere, /cum volo, cum nolo. trepidus te territat hostis, sed/ tutus claudente freto, velut hispidus alta / sus prope tesqua iacet claususque cacuminat albis / os nigrum telis gravidum; circumlatrant ingens / turba canum, si forte velit concurrere campo; / ille per obiectos vepres tumet atque superbit...
19 Tłumaczenie Brożek 2004, s. 232. Oryginał – Sidonius Apollinaris Carmina V, 339-344 – ipsi autem color exsanguis, quem crapula vexat / pressus acescentem stomachus non explicat auram. / par est vita suis; non sic Barcaeus opimam / Hannibal ad capuam periit, cum fortia bello / inter delicias mollirent corpora Baiae.
1 Steinacher 2004, s. 173.
2 Przekonujących dowodów na poparcie tej tezy dostarcza Brodka 2012 i 2014.