Góra św. Anny-Kędzierzyn 1921 - Leszek Kania - ebook

Góra św. Anny-Kędzierzyn 1921 ebook

Kania Leszek

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W nocy z 2 na 3 maja 1921 roku wybuchło trzecie powstanie śląskie. Była to reakcja na forsowany przez Wielką Brytanię i Włochy, bardzo niekorzystny dla strony polskiej plan podziału Górnego Śląska. Zryw poprzedziło wysadzenie siedmiu mostów na liniach kolejowych łączących region górnośląski z Rzeszą Niemiecką. Zrazu oddziały powstańcze odnosiły sukcesy, dochodząc do Odry. Potem do głosu doszli Niemcy, wspierani przez władze i armię niemiecką. Rozgorzały krwawe walki, zwłaszcza o Górę św. Anny i Kędzierzyn. Przerwała je interwencja aliantów, którzy ostatecznie uznali polskie roszczenia terytorialne. Dzięki waleczności i ofiarności górnośląskich Polaków i ochotników z innych dzielnic większość tamtejszego przemysłu: kopalń i hut, przypadła Polsce.

Leszek Kania przystępnie i barwnie opisuje te wydarzenia. Książkę kończy apelem: „Kiedy, Drogi Czytelniku, wjedziesz dziś autostradą na piękniejący nam z każdym rokiem Górny Śląsk, to pomyśl chwilę o ludziach, którzy przed świtem 3 maja 1921 r. pożegnali swoich najbliższych i poszli do powstania. To byli nasi przodkowie, z których jesteśmy tak dumni”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 326

Oceny
4,4 (7 ocen)
4
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

WSTĘP

Powsta­nie suwe­ren­nych państw w Euro­pie Środ­ko­wej po zakoń­cze­niu pierw­szej wojny świa­to­wej, zwa­nej Wielką Wojną, było pokło­siem klę­ski mili­tar­nej Rze­szy Nie­miec­kiej, roz­padu Austro-Węgier i znisz­cze­nia car­skiej Rosji przez rewo­lu­cję bol­sze­wi­ków. Poli­tyczny upa­dek dyna­stii Hohen­zol­ler­nów pod­wa­żył aksjo­mat ger­mań­skiej obec­no­ści w Wiel­ko­pol­sce, na Pomo­rzu Gdań­skim i Ślą­sku, rewo­lu­cja bol­sze­wicka wyeli­mi­no­wała zaś Rosję z kręgu mocarstw, które decy­do­wały o nowych gra­ni­cach w Euro­pie. Polacy na Ślą­sku, w prze­ci­wień­stwie do sfru­stro­wa­nych klę­ską wojenną Niem­ców, byli pełni nadziei na przy­szłość. Korzy­stali z pomocy Rze­czy­po­spo­li­tej, spo­łe­czeń­stwa pol­skiego i życz­li­wo­ści państw ententy. Pre­mier Fran­cji Geo­r­ges Cle­men­ceau pra­gnął za wschod­nią gra­nicą poko­na­nych Nie­miec sil­nego pań­stwa pol­skiego, które miało być sojusz­ni­kiem Fran­cji i prze­ciw­wagą dla nie­obli­czal­nego sąsiada. Ale takie pań­stwo musiało mieć wła­sną bazę surow­cową i prze­mysł ciężki. Te nato­miast znaj­do­wały się za połu­dniową gra­nicą odro­dzo­nego pań­stwa pol­skiego. Kil­ka­dzie­siąt kopalń, hut żelaza i metali kolo­ro­wych, gigan­tycz­nych kok­sowni i fabryk che­micz­nych z gęstą sie­cią linii kole­jo­wych, dróg wod­nych i por­tów rzecz­nych pra­co­wało dla agre­syw­nych Nie­miec. I to za mie­dzą, na ślą­skiej ziemi, którą stra­cono przez błędy Pia­stów i zakusy wia­ro­łom­nych sąsia­dów.

W stycz­niu 1919 roku na Gór­nym Ślą­sku powstała Pol­ska Orga­ni­za­cja Woj­skowa. To był znak, że Rzecz­po­spo­lita zaczęła poważ­nie myśleć o powięk­sze­niu swego tery­to­rium o zie­mię ślą­ską. Klę­ska mili­tarna Nie­miec w Wiel­kiej Woj­nie była dobrym momen­tem na pod­ję­cie próby odzy­ska­nia Gór­nego Ślą­ska. Nowy sys­tem bez­pie­czeń­stwa w Euro­pie kre­ślony był przez przy­wód­ców zwy­cię­skich mocarstw kosz­tem państw, które prze­grały wojnę. Plan poli­tyczny for­so­wany przez Biały Dom zakła­dał utwo­rze­nie kilku nowych państw w gra­ni­cach etnicz­nych. To auto­ma­tycz­nie ozna­czało koniecz­ność poczy­nie­nia dużych zmian na mapie poli­tycz­nej Europy. Rzecz­po­spo­lita Pol­ska powró­ciła do rodziny euro­pej­skiej jesie­nią 1918 roku, przej­mu­jąc zie­mie zaboru austriac­kiego po roz­pa­dzie Austro-Węgier, i część ziem zaboru rosyj­skiego, które zajęła armia nie­miecka. O Gali­cję Wschod­nią i Kresy Pół­nocno-Wschod­nie trzeba było wal­czyć. Rewo­lu­cja bol­sze­wicka w Rosji pozwo­liła na sca­le­nie w jeden orga­nizm pań­stwowy ziem daw­nego zaboru rosyj­skiego i austriac­kiego. Dała też czas na orga­ni­za­cję pań­stwa i armii.

Polacy na zie­miach zaboru pru­skiego sami musieli zadbać o przy­szłość. Powiedzmy od razu, że odtwo­rze­nie pań­stwa pol­skiego i usta­le­nie jego gra­nic było naj­więk­szym pro­ble­mem państw ententy. Twórcy nowego porządku euro­pej­skiego musieli okre­ślić poli­tyczną przy­szłość wschod­nich pro­win­cji Nie­miec, na któ­rych więk­szość miesz­kań­ców sta­no­wiła lud­ność pol­ska. Górny Śląsk był dla gospo­darki Rze­szy dru­gim co do wiel­ko­ści okrę­giem prze­my­sło­wym, a lud­ność nie­miec­ko­ję­zyczna sta­no­wiła nie­mal połowę miesz­kań­ców. Pro­blem zasa­dzał się na tym, że Rzecz­po­spo­lita nie utra­ciła dziel­nicy ślą­skiej na rzecz Prus w wyniku roz­bio­rów, lecz 700 lat wcze­śniej. Powrót Gór­nego Ślą­ska do Macie­rzy był znacz­nie trud­niej­szy niż Wiel­ko­pol­ski. Czesi, Austriacy i Pru­sacy gospo­da­rzyli na Ślą­sku od wie­ków i zatarli w zbio­ro­wej pamięci jego pol­ski rodo­wód. Trak­to­wali Śląsk jako bar­dziej „nie­miecki” niż Alza­cję, która weszła w skład Rze­szy Nie­mieckiej jako łup wojenny po poko­na­niu Fran­cji w 1871 roku. O powro­cie prze­my­sło­wej czę­ści Gór­nego Ślą­ska i skrawka Ślą­ska Cie­szyń­skiego do Rze­czy­po­spo­li­tej prze­są­dziły dopiero: ple­bi­scyt, trzy powsta­nia i czyn­niki zewnętrzne.

Lite­ra­tura na temat zbroj­nego czynu Gór­no­ślą­za­ków jest bar­dzo bogata. Obej­muje: mono­gra­fie, źró­dła dru­ko­wane, pamięt­niki uczest­ni­ków walk, ana­lizy znaw­ców prawa mię­dzy­na­ro­do­wego, eko­no­mii, sztuki wojen­nej i niemcoznaw­ców. Mimo to trzy powsta­nia ślą­skie w zesta­wie­niu z innymi zry­wami nie­pod­le­gło­ścio­wymi są dużo mniej znane, a wie­dza o nich przez lata miała zasięg regio­nalny1. Wpraw­dzie powsta­nia ślą­skie nie były przed­mio­tem gor­szą­cych spo­rów, ale ota­cza je legenda nie zawsze zgodna z prawdą histo­ryczną. W Pol­sce Ludo­wej eks­po­no­wano ruch powstań­czy jako zryw pro­le­ta­riatu ślą­skiego wal­czą­cego o wyzwo­le­nie spo­łeczne. W świa­do­mo­ści współ­cze­snego Polaka pierw­sze dwa powsta­nia w latach 1919–1920 oce­niane są jako nie­udane. Tym­cza­sem w koń­co­wym bilan­sie walki o pol­skość Gór­nego Ślą­ska ode­grały istotną rolę. To dzięki nim sprawa pol­ska weszła na agendę euro­pej­ską i stała się polem gry dla wiel­kich mocarstw. Z kolei ostat­nie, trze­cie powsta­nie na Gór­nym Ślą­sku w 1921 roku, wpraw­dzie nie przy­nio­sło roz­strzy­gnię­cia na polu walki, ale jego roz­mach, zasięg i deter­mi­na­cja powstań­ców zro­biły pożą­dane wra­że­nie. A to wiel­kie mocar­stwa po zwy­cię­skiej woj­nie dzie­liły Europę na pań­stwa naro­dowe, żeby zapew­nić jej trwały pokój. Pamię­tajmy, że trze­cie powsta­nie ślą­skie wybu­chło już po odpar­ciu inwa­zji Rosji Sowiec­kiej. Auto­ry­tet pań­stwa pol­skiego był wtedy nie­po­rów­na­nie więk­szy niż rok wcze­śniej.

Książka ta poświę­cona jest czy­nowi zbroj­nemu Gór­no­ślą­za­ków ze szcze­gól­nym uwzględ­nie­niem dwóch naj­więk­szych bitew trze­ciego powsta­nia ślą­skiego, tj. o Kędzie­rzyn i Górę św. Anny w 1921 roku2. Jest także pod­su­mo­wa­niem dotych­cza­so­wych usta­leń pol­skich bada­czy i wpi­suje się w rocz­ni­cowe obchody powrotu Gór­nego Ślą­ska do Macie­rzy. W wyniku powstań, ple­bi­scytu i decy­zji mocarstw zachod­nich pań­stwo pol­skie odzy­skało ten skra­wek pia­stow­skiej ziemi i ważny region prze­my­słowy. Utrata Gór­nego Ślą­ska była dla Niem­ców dotkliwa, stąd w nie­miec­kiej histo­rio­gra­fii obo­wią­zuje nar­ra­cja spro­wa­dza­jąca się do tezy, że miesz­kańcy Gór­nego Ślą­ska bez względu na naro­do­wość byli en masse lojalni wobec pań­stwa pru­skiego, a dobrych i spo­koj­nych ludzi pod­bu­rzył pol­ski rząd w War­sza­wie. Histo­rycy nie­mieccy w dal­szym ciągu ubo­le­wają, że „pol­ski zamach” na Górny Śląsk odbył się z pogwał­ce­niem norm prawa mię­dzy­na­ro­do­wego. To ory­gi­nalny pogląd, gdyż Prusy (od 1871 roku Rze­sza Nie­miecka) przez dwa stu­le­cia sta­no­wiły śmier­telne zagro­że­nie dla swo­ich sąsia­dów i Europy. Auto­rzy ci nie kon­fron­tują z pra­wem mię­dzy­na­ro­do­wym takich momen­tów z histo­rii wła­snego pań­stwa jak: roz­biory Rze­czy­po­spo­li­tej, najazdy na austriacki Śląsk (1740–1763), kolejną wojnę z Austrią (1866) i kilka lat póź­niej z Fran­cją (1871), a przede wszyst­kim wywo­ła­nie dwóch wojen świa­to­wych.

Dla­tego jestem rad, że w prze­ci­wień­stwie do moich nie­miec­kich kole­gów mogę z dumą przy­po­mnieć o czy­nie zbroj­nym roda­ków w setną rocz­nicę tych wyda­rzeń i zade­dy­ko­wać tę książkę powstań­com ślą­skim.

W ostat­nich latach o czy­nie zbroj­nym Gór­no­ślą­za­ków uka­zały się na rynku księ­gar­skim war­to­ściowe prace: Ryszarda Kacz­marka, Sta­ni­sława Rosen­bauma, Miro­sława Węc­kiego, Woj­cie­cha Kempy, Zdzi­sława Janeczka i całego zastępu bada­czy nowego poko­le­nia. Wykaz prac o powsta­niach ślą­skich wyko­rzy­sta­nych przez autora znaj­duje się w biblio­gra­fii. [wróć]

Autor składa ser­deczne podzię­ko­wa­nia: Sta­ni­sła­wowi Rosen­bau­mowi i Ryszar­dowi Kacz­mar­kowi z Kato­wic, Jaro­sła­wowi Jur­kow­skiemu z Kędzie­rzyna i Wal­bur­dze Węgrzyk z Nie­zna­szyna za pomoc i kon­sul­ta­cję wybra­nych zagad­nień doty­czą­cych dzie­jów Gór­nego Ślą­ska. [wróć]

Roz­dział I. Od Pia­sta do Wil­helma. Krótka histo­ria Ślą­ska

ROZ­DZIAŁ I OD PIA­STA DO WIL­HELMA. KRÓTKA HISTO­RIA ŚLĄ­SKA

Od Pia­stów do Habs­bur­gów

Pod wzglę­dem histo­rycz­nym Śląsk to roz­le­gła kra­ina obej­mu­jąca dzi­siej­sze woje­wódz­twa: dol­no­ślą­skie, opol­skie, więk­szość ślą­skiego i skra­wek lubu­skiego tuż za pół­nocne przed­mie­ścia Zie­lo­nej Góry. Wschod­nią gra­nicę Ślą­ska z Mało­pol­ską nie wyty­czał żaden cha­rak­te­ry­styczny punkt w tere­nie, róż­nica mię­dzy for­ma­cjami geo­lo­gicz­nymi czy linia geo­gra­ficzna. Zie­mie ślą­skie na wscho­dzie wyzna­czały gra­nice etno­gra­ficzne, usta­lano je admi­ni­stra­cyj­nie lub w dro­dze decy­zji poli­tycz­nych. Nazwa Śląsk na okre­śle­nie tej ziemi (Sle­zia, Ślunsk, Sile­sia, Schle­sien, Ślez­sko) została pierw­szy użyta praw­do­po­dob­nie nie póź­niej niż w poło­wie XIV wieku. Pol­scy języ­ko­znawcy wywo­dzą ją od sło­wiań­skiej ślą­kwy, ozna­cza­ją­cej coś mokrego i wil­got­nego, albo od słowa ślęg. Trzeba tu wspo­mnieć, że w cza­sach przed­sło­wiań­skich poziom wód grun­to­wych w dorze­czu Odry był wyż­szy od obec­nego o kil­ka­dzie­siąt metrów.

Śląsk był tere­nem eks­pan­sji sło­wiań­skiej od początku VII wieku, ale zwar­tość tery­to­rialną zawdzię­czał warun­kom geo­gra­ficz­nym. Do Ślą­ska nale­żało dorze­cze środ­ko­wej i gór­nej Odry, które niczym sys­tem naczyń krwio­no­śnych zapew­niało osad­ni­kom egzy­sten­cję z uprawy ziemi. Żyzne gleby, pełne zwie­rząt lasy i spławne rzeki uczy­niły z tej ziemi cel pożą­da­nia wład­ców: Wiel­kich Moraw, Czech i Pol­ski, a póź­niej Austrii i Prus. Przy­na­leż­ność skraj­nie poło­żo­nych ziem do Ślą­ska jest umowna. Poli­tycz­nie do XVIII wieku do Ślą­ska nie nale­żała zie­mia kłodzka, acz­kol­wiek geo­gra­ficz­nie leży w dorze­czu Odry. Kłodzko (cze­skie Kladźko) przez stu­le­cia nale­żało do: kró­lów Czech, cesa­rzy Austrii i wład­ców Prus.

Pod pano­wa­nie dyna­stii pia­stow­skiej Śląsk dostał się około 990 roku. Książę Bole­sław Chro­bry porzu­cił sojusz z kró­lami Czech, a potem sto­czył wojny z rzym­sko-nie­miec­kim cesar­stwem Liu­dol­fin­gów. Od tej pory Śląsk był areną wojen i bitew, które zapi­sały się zło­tymi zgło­skami w histo­rii naszego pań­stwa i narodu, że wspo­mnę tylko: obronę Niem­czy w 1017 roku, obronę Gło­gowa, bitwę na Psim Polu w 1109 roku czy szczo­drą daninę krwi zło­żoną przez pol­skie i euro­pej­skie rycer­stwo w bitwie z Mon­go­łami pod Legnicą w 1241 roku. Podział na Śląsk Dolny i Śląsk Górny odno­to­wu­jemy już na prze­ło­mie XII i XIII wieku, kiedy to dziel­nica została roz­dzie­lona mię­dzy synów księ­cia Wła­dy­sława Wygnańca, a następ­nie księ­cia Hen­ryka Poboż­nego.

Od połowy XIII wieku datuje się na Ślą­sku począ­tek wiel­kiej akcji kolo­ni­za­cyj­nej. Potężna fala migra­cji fla­mandz­kich, szwab­skich i waloń­skich chło­pów dotarła na Śląsk w poszu­ki­wa­niu lep­szego miej­sca do życia. Co bar­dziej przed­się­bior­czy przy­by­sze zakła­dali mia­sta i wsie, loku­jąc je na pra­wie nie­miec­kim. Cała akcja odbyła się pod opie­kuń­czymi skrzy­dłami wład­ców pia­stow­skich i bisku­pów Kościoła rzym­sko­ka­to­lic­kiego, gdyż w isto­cie miała cha­rak­ter wiel­kiej moder­ni­za­cji. Przy­by­sze przy­nie­śli na Śląsk nowe metody uprawy ziemi (trój­po­lówka, uprawa warzyw), wyko­rzy­sta­nia mine­ra­łów, nowe tech­niki tkac­twa i ręko­dziel­nic­twa. Wpro­wa­dzili też Śląsk do euro­pej­skiej wymiany han­dlo­wej. Z cza­sem na lewym brzegu Odry zaczęli prze­wa­żać osad­nicy obco­ję­zyczni, na pra­wym nato­miast w dal­szym ciągu domi­no­wała lud­ność sło­wiań­ska. Olbrzy­mie zasługi w cywi­li­za­cyj­nym roz­woju Ślą­ska poło­żyli pia­stow­ski książę Hen­ryk Bro­daty i jego syn Hen­ryk II Pobożny. Ten ostatni dążył do zjed­no­cze­nia ziem pol­skich pod swoim ber­łem, ale poległ pod Legnicą w cza­sie najazdu Mon­go­łów na Europę. Skut­kiem śmierci tego dziel­nego księ­cia były roz­drob­nie­nie poli­tyczne na Ślą­sku, utrata zna­cze­nia tej wiel­kiej dziel­nicy w poli­tyce pol­skiej i umniej­sze­nie poli­tycznej pozy­cji Pia­stów ślą­skich. Z każ­dym rokiem roz­bi­cie feu­dalne odda­lało Śląsk od pozo­sta­łych dziel­nic pia­stow­skich, a zara­zem rosły tam wpływy cze­skie i nie­miec­kie.

Zjed­no­cze­nie Mało­pol­ski i Wiel­ko­pol­ski w jeden orga­nizm pań­stwowy pod ber­łem koro­no­wa­nego w 1320 roku króla Wła­dy­sława Łokietka nie miało wiel­kiego wpływu na stan pol­skich spraw na Ślą­sku. Tam­tejsi Pia­sto­wie byli już zniem­czeni i wystą­pili prze­ciw Łokiet­kowi w soju­szu z zako­nem krzy­żac­kim i kró­lem Czech Janem Luk­sem­bur­skim. Ksią­żęta ślą­scy zło­żyli póź­niej hołd lenny władcy Czech i z wyjąt­kiem Bolka II Małego, księ­cia świd­nicko-jawor­skiego, byli lojalni wobec cze­skiego, a nie pol­skiego króla. Osta­tecz­nie Kazi­mierz Wielki zrzekł się praw do Ślą­ska, o czym w Pol­sce wsty­dli­wie nie chciano pamię­tać. Przez dal­sze dwa stu­le­cia wie­lo­et­niczny Śląsk nale­żał do Kró­le­stwa Czech, a w 1348 roku został włą­czony do korony cze­skiej. Maciej Kor­win, król Czech i Węgier, w dru­giej poło­wie XV wieku wyzna­czał osobno zarząd­ców dla Ślą­ska Dol­nego i Gór­nego. Usta­no­wił na Ślą­sku cze­ską admi­ni­stra­cję. Małe księ­stwa ślą­skie i wolne mia­sta roz­wi­jały się w kręgu kul­tur cze­skiej i austriac­kiej. W histo­rii tej ziemi nie bra­ko­wało akcen­tów pol­skich. W 1504 roku cze­sko-węgier­ski król Wła­dy­sław wyzna­czył księ­cia Zyg­munta Jagiel­loń­czyka, póź­niejszego króla Rze­czy­po­spo­li­tej (Zyg­munt I Stary), namiest­ni­kiem Ślą­ska i Dol­nych Łużyc. Z zacho­wa­nych prze­ka­zów wiemy, że przy­szły król pol­ski dobrze zapi­sał się w pamięci miesz­kań­ców tej ziemi. Od XV wieku datuje się na Ślą­sku bujny roz­kwit miast i miesz­czań­stwa. Do więk­szych ośrod­ków miej­skich zali­czano wów­czas: Wro­cław, Świd­nicę, Jawor, Brzeg, Legnicę, Gło­gów.

W kolej­nych stu­le­ciach nie omi­nęły Ślą­ska wstrząsy spo­łeczne, wojny reli­gijne i najazdy wia­ro­łom­nych sąsia­dów. W 1418 roku wro­cław­scy miesz­cza­nie roz­wście­czeni pod­nie­sie­niem podat­ków zamor­do­wali raj­ców miej­skich. Zie­mia ślą­ska była areną wojen husyc­kich i łupiestw wal­czą­cych stron. W 1428 roku husyci naje­chali Dolny Śląsk, dopusz­cza­jąc się na kato­lic­kiej lud­no­ści i ducho­wień­stwie takich bestialstw, że ich opis prze­trwał w świa­do­mo­ści miesz­kań­ców przez poko­le­nia. Wła­dza cze­skich kró­lów nad Ślą­skiem zakoń­czyła się w 1526 roku po klę­sce wojsk cze­sko-węgier­sko-pol­skich w bitwie z turecką armią pod Moha­czem. Śląsk prze­jęli wów­czas Habs­bur­go­wie. Na początku XVI wieku Śląsk skła­dał się z 22 księstw i państw sta­no­wych oraz ze 140 miast. Od tej pory okresy pro­spe­rity Ślą­ska prze­pla­tały: wojny reli­gijne, krwawe roz­ru­chy w mia­stach i powsta­nia prze­ciw Habs­bur­gom. W 1620 roku powstańcy ponie­śli jed­nak klę­skę z armią Habs­bur­gów pod Białą Górą. Roz­kwit i har­mo­nijny roz­wój Ślą­ska bru­tal­nie prze­rwała wojna trzy­dzie­sto­let­nia. W latach 1618–1648 woj­ska duń­skie, saskie i szwedz­kie znisz­czyły 40 miast i ponad 1000 wsi. For­so­wana przez Habs­bur­gów kontr­re­for­ma­cja spo­wol­niła roz­wój ziemi ślą­skiej, ponie­waż lute­ra­nie i kal­wini prze­nie­śli się do zachod­niej Europy. Strata była tym bar­dziej dotkliwa, że inno­wiercy byli prze­waż­nie ludźmi rzut­kimi i pra­co­wi­tymi. Wie­lo­et­niczny, mul­ti­re­li­gijny i mul­ti­kul­tu­rowy Śląsk wypra­co­wał wła­sne gra­nice swo­bód wyzna­nio­wych i toż­sa­mość w poczu­ciu dumy z przy­na­leż­no­ści do swo­jej ziemi. W dru­giej poło­wie XVIII wieku Śląsk liczył około 1,6 mln miesz­kań­ców i cie­szył się względ­nym spo­ko­jem. Po wynisz­cza­ją­cej woj­nie trzy­dzie­sto­let­niej spo­kój ten nie był jed­nak trwały. Bru­tal­nie zakłó­cił go młody i ambitny władca Kró­le­stwa Prus, Fry­de­ryk II Hohen­zol­lern.

W pań­stwie pru­skim

Kolejna zawie­ru­cha wojenna dotknęła Śląsk i jego miesz­kań­ców z naj­mniej spo­dzie­wa­nej strony. Krwawa bata­lia o zie­mię ślą­ską roze­grała się mię­dzy Austrią a Pru­sami w latach 1740–1763 i zapi­sała się w histo­rii Europy pod nazwą trzech wojen ślą­skich (1740–1742, 1744–1745 i 1756–1763). W grud­niu 1740 roku Śląsk został zaata­ko­wany bez wypo­wie­dze­nia wojny przez armię króla Prus Fry­de­ryka II Hohen­zol­lerna. Mimo zawar­cia w lipcu 1742 roku pokoju i odda­nia więk­szo­ści Ślą­ska agre­so­rowi dwa lata póź­niej ponow­nie wybu­chła wojna wywo­łana przez Prusy. Zda­niem znaw­ców epoki wojny ślą­skie przy­brały cha­rak­ter wojny euro­pej­skiej, gdyż z cza­sem objęły nie tylko skon­flik­to­wane ze sobą Austrię i Prusy, ale rów­nież: Wielką Bry­ta­nię, Rosję, Fran­cję, Sak­so­nię, Bawa­rię, Hano­wer i inne pań­stwa. Wojny ślą­skie wpły­nęły na poli­tyczny los zamor­skich kolo­nii mocarstw euro­pej­skich. Ostat­nią, trze­cią wojnę ślą­ską cecho­wały zaska­ku­jące zwroty akcji. Po krwa­wej bitwie w sierp­niu 1759 roku pod Kuno­wi­cami koło Słu­bic, gdzie armia pru­ska stra­ciła około 30 tys. ludzi i została doszczęt­nie roz­bita, los Fry­de­ryka II wyda­wał się prze­są­dzony. Ura­to­wały go nie­moc wro­gów i nie­spo­dzie­wany zgon carycy Elż­biety II. Wojny ślą­skie przy­nio­sły na prze­strzeni lat zagładę 900 tysiącom ludzi, popu­la­cja Ślą­ska zma­lała zaś o jedną piątą. Osta­tecz­nie Śląsk w cało­ści przy­padł rosną­cym w potęgę Pru­som i poza krót­kim okre­sem wojen napo­le­oń­skich stał się perłą cesar­stwa nie­miec­kiego (od 1871 roku Rze­szy Nie­miec­kiej). Od tej pory datuje się naj­cie­kaw­szy okres w dzie­jach Ślą­ska, albo­wiem przy­padł na złoty wiek rewo­lu­cji prze­my­sło­wej i eks­plo­ata­cję odkry­tych tam bogactw natu­ral­nych.

Za cenę prze­la­nej krwi Śląsk wszedł w skład pań­stwa pru­skiego, które w XIX wieku potra­fiło doce­nić walory tej ziemi. Kołem zama­cho­wym roz­woju prze­my­słu na Gór­nym Ślą­sku stały się gór­nic­two i hut­nic­two. Inwe­sty­cje w prze­mysł wydo­byw­czy i odkry­cie Gór­nego Ślą­ska dla rewo­lu­cji prze­mysłowej zwią­zane są z pań­stwem pru­skim. Nie­prawdą jest jed­nak twier­dze­nie, że pierw­szeń­stwo odkry­cia natu­ral­nych bogactw ziemi ślą­skiej zawdzię­czamy wyłącz­nie inży­nie­rom pru­skim. W poło­wie XII wieku waloń­scy mistrzo­wie sztuki, spro­wa­dzeni przez biskupa Wal­tera, odkryli w Kowa­rach ogromne pokłady rudy żelaza. Komer­cyjne wydo­by­cie tego mine­rału zaczęło się kil­ka­dzie­siąt lat póź­niej. Walo­no­wie odkryli złoża kwarcu w Górach Izer­skich, co umoż­li­wiło uru­cho­mie­nie pierw­szych w regio­nie hut szkła. W tym cza­sie w oko­licy Lwówka Ślą­skiego i Zło­to­ryi wydo­by­wano złoto, wypłu­ku­jąc pia­sek z dna Bobru, Kaczawy i licz­nych poto­ków na Przed­gó­rzu Sudec­kim. Wydo­by­ciem złota i arsenu na Dol­nym Ślą­sku na skalę prze­mysłową zajęła się w pierw­szej poło­wie XVI wieku spółka Jakoba Fug­gera. Pierw­sze wzmianki o wydo­by­ciu węgla kamien­nego pocho­dzą z 1434 roku i zwią­zane są z Nową Rudą w Kotli­nie Kłodz­kiej. Od XVII wieku na Gór­nym Ślą­sku wydo­by­wano blendę cyn­kową, którą eks­por­to­wano do sąsied­nich kra­jów. Na cynk i miedź ist­niało wów­czas w Euro­pie spore zapo­trze­bo­wa­nie, gdyż metale te słu­żyły do pro­duk­cji mosią­dzu.

Ale spek­ta­ku­larny roz­wój gór­nic­twa wiąże się dopiero z pań­stwem pru­skim. W końcu XVIII wieku Frie­drich Wil­helm von Reden, inży­nier, wizjo­ner i pierw­szy mini­ster Prus ds. gór­nic­twa, prze­szedł do histo­rii Europy jako ojciec gór­no­ślą­skiego prze­my­słu wydo­byw­czego. Dzia­ła­jący na jego zle­ce­nie zdolny prze­my­sło­wiec żydow­ski Salo­mon Isaac zu Pless odkrył olbrzy­mie złoża węgla kamien­nego i rudy żelaza w rejo­nie: Zabrza, Byto­mia i Ryb­nika. To on w 1791 roku uru­cho­mił w Zabrzu pierw­szą kopal­nię węgla kamien­nego „Königin Luise”, a wkrótce kolejną kopal­nię „Prinz Karl von Hes­sen”1. Wkrótce oka­zało się, że prócz płytko zale­ga­ją­cego czar­nego złota i rud cynku na Gór­nym Ślą­sku wystę­pują też inne bogac­twa natu­ralne, z któ­rych uzy­ski­wano w skali prze­my­sło­wej: miedź, cynk, ołów i alu­mi­nium. Górny Śląsk od połowy XIX wieku stał się istotną czę­ścią gospo­darki Prus. Rewo­lu­cja prze­my­słowa nie­od­wra­cal­nie zmie­niła obli­cze ziemi ślą­skiej. Rosnące z każ­dym rokiem zapo­trze­bo­wa­nie na węgiel kamienny i rudy metali żela­znych i nieżela­znych ścią­gnęły na Górny Śląsk wielki kapi­tał i przed­się­bior­czych ludzi. Przej­ście z feu­da­li­zmu do kapi­ta­li­zmu, które np. Fran­cja oku­piła milio­nem ofiar, tu poszło gładko. W krót­kim cza­sie na Ślą­sku powstały bajoń­skie for­tuny rodów: Pless, Schaf­fgotsch, Stol­berg, Rati­bor, Hohen­lohe, a przede wszyst­kim Henc­kel von Don­ner­smarck. Szybki przy­rost lud­no­ści, roz­wój miast i sieci kole­jo­wej uczy­niły z Gór­nego Ślą­ska liczące się w całej Euro­pie zagłę­bie prze­my­słowe. W końcu XIX wieku gór­no­ślą­skie zasoby rud cynku nale­żały do naj­więk­szych na świe­cie.

Maszyny parowe trwale zmie­niły kra­jo­braz tej ziemi. Wszak jedna z nich rów­no­wa­żyła pracę 140 koni. Obok cha­rak­te­ry­stycz­nych szy­bów kopalń węgla kra­jo­braz Gór­nego Ślą­ska wzbo­ga­cił las komi­nów sta­lowni, hut żelaza i metali kolo­ro­wych, fabryk nawo­zów sztucz­nych, kok­sowni, przę­dzalni i wyro­bów żela­znych. Maszyny parowe pozwo­liły uru­cho­mić w maso­wej skali: pompy, wiert­nie, wycią­garki, taśmo­ciągi, kotły i dmu­chawy pie­ców hut­ni­czych. Gór­ni­cza spo­łecz­ność na Ślą­sku w „stu­le­ciu pary i elek­trycz­no­ści” do 1914 roku powięk­szyła się do 193 tys. ludzi, a cha­rak­ter pracy pod zie­mią i śmier­telne wypadki zespo­liły brać gór­ni­czą w wielką rodzinę. Przy­kła­dowo w 1896 roku w kopalni „Kle­ofas”, poło­żo­nej w obrę­bie dzi­siej­szych Kato­wic, zgi­nęło 104 gór­ni­ków, a śmierć w sztolni stała się codzien­no­ścią. Dyna­miczny roz­wój prze­my­słu wydo­byw­czego i cięż­kiego dał impuls do roz­woju miast. W krót­kim cza­sie ślą­skie wsie zamie­niły się w mia­sta. W latach 1861–1868 Kato­wice i Huta Kró­lew­ska (póź­niej­szy Cho­rzów) dobi­jały się jesz­cze praw miej­skich. Pół wieku póź­niej liczyły po kil­ka­dzie­siąt tysięcy miesz­kań­ców. Na roz­wój miast wpływ wywarł nie tylko roz­wój prze­my­słu cięż­kiego. Wszyst­kie mia­sta poło­żone przy liniach kole­jo­wych roz­wi­jały się szyb­ciej niż pozo­stałe. W latach 1842–1848 Górny Śląsk zyskał kole­jowe połą­cze­nie z Wro­cła­wiem (niem. Bre­slau)2. To pozwo­liło podwoić wydo­by­cie węgla, pro­duk­cję wyro­bów meta­lo­wych i wyro­bów che­micz­nych, ponie­waż trans­port koleją był wydaj­niej­szy od trans­portu rzecz­nego.

W poło­wie XVIII wieku usta­lił się admi­ni­stra­cyjny podział Ślą­ska na Dolny i Górny, który ist­nieje do dzi­siaj. Podział ten zazna­czył się w dru­giej poło­wie XIX wieku ze wzglę­dów reli­gij­nych. We wschod­niej czę­ści Ślą­ska, gdzie prze­wa­żała lud­ność pol­ska, domi­no­wał kato­li­cyzm. Zachod­nią część Ślą­ska, na zachód od linii Odry, zasie­dliła lud­ność pro­te­stancka. Górny Śląsk był czę­ścią pro­win­cji ślą­skiej (Pro­vinz Schle­sien) ze sto­licą we Wro­cła­wiu. Pro­win­cja skła­dała się z trzech rejen­cji: wro­cław­skiej, legnic­kiej i opol­skiej. Górny Śląsk w sys­te­mie admi­ni­stra­cyjnym Kró­le­stwa Prus objął wschod­nią część rejen­cji opol­skiej, tj. powiaty miej­skie (Stadt­kre­ise) i ziem­skie (Land­kre­ise) o powierzchni około 13 tys. kilo­me­trów kwa­dra­to­wych. Spo­śród ośrod­ków miej­skich do naj­więk­szych nale­żały: Kato­wice, Zabrze, Gli­wice, Bytom, Kró­lew­ska Huta, Ryb­nik i Psz­czyna. Według spisu z 1900 roku licząca 1 869 146 osób lud­ność rejen­cji opol­skiej posłu­gi­wała się w 56,1 pro­cent języ­kiem pol­skim. Z kolei wg pru­skich danych sta­ty­stycz­nych w 1891 roku co naj­mniej 67,2 pro­cent dzieci w wieku szkol­nym w rejen­cji opol­skiej posłu­gi­wało się języ­kiem pol­skim. Górny Śląsk w 1910 roku zamiesz­ki­wało nie mniej niż 2,1 mln ludzi, z czego co naj­mniej 1,2 mln osób dekla­ro­wało jako pierw­szy język pol­ski, a około 800 tys. język nie­miecki. Usta­le­nie naro­do­wo­ści miesz­kań­ców Gór­nego Ślą­ska jest dzi­siaj rów­nie trudne jak sza­co­wa­nie naro­do­wo­ści lud­no­ści Kre­sów Wschod­nich. Spisy lud­no­ści z tego okresu nie zawie­rały pytań o przy­na­leż­ność naro­dową. Pytano zazwy­czaj o pierw­szy język, czyli tzw. Mut­ter­spra­che, lub o wyzna­nie.

Wykry­sta­li­zo­wa­nie się pol­skiego ruchu naro­do­wego na Gór­nym Ślą­sku wiąże się z poli­tycz­nymi wyda­rze­niami Wio­sny Ludów z lat 1848–1849 i pla­nową dys­kry­mi­na­cją języka pol­skiego pod­jętą przez rząd kanc­le­rza Ottona von Bismarcka. „Żela­zny kanc­lerz” zaini­cjo­wał wielką akcję kolo­ni­za­cji „nie­miec­kich kre­sów wschod­nich” i poli­tykę Kul­tur­kampfu, czyli „walki z prze­ni­ka­niem wpły­wów obcej kul­tury”. W zało­że­niu akcja miała ude­rzyć w toż­sa­mość naro­dową pol­skiej lud­no­ści i wspie­ra­jący ją Kościół kato­licki. Pru­sacy mieli oczy­wi­ste trud­no­ści z uza­sad­nie­niem akcji ger­ma­ni­za­cyj­nej w Wiel­ko­pol­sce, gdzie znaj­do­wały się groby pia­stow­skich wład­ców, zało­ży­cieli pań­stwa pol­skiego3. W zabo­rze pru­skim poli­tyka ger­ma­ni­za­cyjna przy­brała postać bar­ba­rzyń­skich prak­tyk wobec pol­skiej lud­no­ści w postaci „rugów pru­skich” i kato­wa­nia dzieci w nie­miec­kich szko­łach. To była odpo­wiedź rządu Prus na przy­rost natu­ralny w pol­skich rodzi­nach, który budził nie­po­kój w Ber­li­nie. Sym­bo­lem oporu prze­ciw ger­ma­ni­za­cji został Michał Drzy­mała. Ten wiel­ko­pol­ski chłop nie otrzy­maw­szy od władz pru­skich pozwo­le­nia na budowę domu na wła­snej ziemi, zamiesz­kał w wozie cyr­ko­wym, który każ­dego dnia prze­su­wał o kilka kro­ków. Ale Górny Śląsk też miał swego Michała Drzy­małę. A był nim zwol­niony z pracy w kopalni za udział w wiecu pol­skiej lud­no­ści Fran­ci­szek Chrószcz, wete­ran armii pru­skiej. Kiedy wła­dze nie wydały mu pozwo­le­nia na budowę domu na swo­jej par­celi w Pszo­wie, Chrószcz w pro­te­ście zaba­ry­ka­do­wał się w swoim sta­rym domu, gdzie zastrze­lił pru­skiego żan­darma i popeł­nił samo­bój­stwo4.

Z per­spek­tywy dwu­stu lat zary­zy­kuję pogląd, że nikt nie uczy­nił tak wiele dla odro­dze­nia pol­sko­ści na Ślą­sku jak kanc­lerz Bismarck i jego poli­tyka ger­ma­ni­za­cyjna. Rdzenna lud­ność posłu­gu­jąca się miej­sco­wym dia­lek­tem, pogar­dli­wie nazwa­nym Was­ser­pol­nisch, zaczęła doma­gać się rów­no­upraw­nie­nia. Wio­dącą rolę w prze­trwa­niu pol­sko­ści na Gór­nym Ślą­sku ode­grał Kościół kato­licki, który przez wieki pie­lę­gno­wał: przy­wią­za­nie do wiary, pol­ską mowę, tra­dy­cje naro­dowe i oby­czaje. Wokół redak­cji gazet kato­lickich sku­piła się mło­dzież, dając począ­tek pol­skiemu ruchowi naro­dowemu w rejen­cji opol­skiej. Pol­scy kapłani i inte­li­gen­cja w dru­giej poło­wie XIX wieku doko­nali na Ślą­sku rze­czy nie­moż­li­wej, o czym się nie­chęt­nie mówi i pisze. Prze­pro­wa­dzono wtedy z suk­ce­sem odnowę moralną męskiej popu­la­cji lud­no­ści pol­skiej, która zosta­wiona sama sobie pogrą­żyła się w nałogu pijań­stwa.

Alko­ho­lizm w ubo­gich war­stwach lud­no­ści pol­skiej na Ślą­sku w pierw­szej poło­wie XIX wieku zagro­ził bio­lo­gicz­nym pod­sta­wom ist­nie­nia narodu5. Na Gór­nym Ślą­sku, liczą­cym w poło­wie XIX wieku około miliona miesz­kań­ców, funk­cjo­no­wały 3472 gospody i około 7 tys. skle­pów i kra­mów z alko­ho­lem. Kon­sump­cję czy­stego spi­ry­tusu obli­czano na 15 litrów na głowę rocz­nie, pod­czas gdy w uwa­ża­nych za „roz­pite” Cze­chach spo­ży­cie to wyno­siło jedy­nie dwa litry na głowę miesz­kańca. Nie póź­niej niż w poło­wie XIX wieku w pol­skich para­fiach kato­lic­kich powsta­wały sto­wa­rzy­sze­nia kul­tu­ralne, spo­łeczne, spół­dziel­cze i chóry kościelne, a tacy Ślą­zacy jak: Karol Miarka, Józef Lompa, Ema­nuel Smółka, Bro­ni­sław Kora­szew­ski, księża Józef Sza­fra­nek, Sta­ni­sław Radzie­jew­ski czy Nor­bert Bon­czyk prze­szli do histo­rii jako pio­nie­rzy walki o zacho­wa­nie pol­sko­ści tej ziemi. Pol­scy kapłani wpły­wali dodat­nio na młode umy­sły, co zaowo­co­wało po latach czy­nem powstań­czym. Ksiądz Paweł Bran­dys, pro­boszcz z Dzier­go­wic pod Koź­lem, zamie­nił para­fię – jak mówili Niemcy – w „pol­ską twier­dzę”. Urzą­dzał w niej patrio­tyczne wiece, zor­ga­ni­zo­wał chór żeń­ski i wiej­skie ogni­sko Związku Mło­dzieży Pol­sko-Kato­lic­kiej. W pierw­szych latach XX wieku ksiądz Bran­dys, mimo szy­kan ze strony nie­miec­kich zwierzch­ni­ków kościel­nych, zało­żył w Dzier­go­wicach pod Koź­lem Towa­rzy­stwo Rol­ni­ków i Robot­ni­ków. Dwu­krot­nie uzy­skał man­dat posła do nie­miec­kiego Reich­stagu i był men­to­rem Alfonsa Zgrzeb­nioka, przy­szłego komen­danta dwóch pierw­szych powstań ślą­skich6. Nie­które orga­ni­za­cje miały zasięg ponad­po­wia­towy. Joachim Soł­tys, wybitny ślą­ski dzia­łacz naro­dowy, i Win­centy Luto­sław­ski, pro­fe­sor Uni­wer­sy­tetu Jagiel­loń­skiego, zało­żyli na Gór­nym Ślą­sku struk­tury Sto­wa­rzy­sze­nia Patrio­tyczno-Reli­gij­nego „Eleu­sis”, które sku­piło w tere­nie około 3 tys. Pola­ków.

Dzięki pomocy Pola­ków z Wiel­ko­pol­ski z koń­cem XIX wieku zaczęły się uka­zy­wać w rejen­cji opol­skiej pol­skie gazety codzienne, np. „Kato­lik”, „Gazeta Opol­ska”, „Nowiny Raci­bor­skie” i inne, a dzia­ła­cze pol­skiego ruchu naro­do­wego zaczęli ubie­gać się o man­daty do Reich­stagu. Na stro­nie tytu­ło­wej „Gór­no­ślą­zaka” czy­tamy wyzna­nie wiary dzia­ła­czy pol­skiego ruchu naro­do­wego: „Jeste­śmy Pola­kami, synami jed­nej wiel­kiej Ojczy­zny, którą całym ser­cem kochamy i kocha­nie to nasze czy­nami stwier­dzić pra­gniemy”7. Polacy gar­nęli się do czy­telni ludo­wych, a mło­dzież zaczęła wstę­po­wać do lokal­nych gniazd Towa­rzy­stwa Gim­na­stycz­nego „Sokół”, Związku Mło­dzieży Pol­skiej „Zet”, skau­tingu, kółek rol­ni­czych i sto­wa­rzy­szeń o cha­rak­te­rze kul­tu­ral­nym i reli­gij­nym. W pierw­szych latach XX wieku Roman Dmow­ski przed­sta­wił pro­gram poli­tyczny, który zakła­dał włą­cze­nie całego Ślą­ska w skład odro­dzo­nej Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej. Świa­do­mość wła­snej siły dopro­wa­dziła do zawar­cia w 1902 roku histo­rycz­nego soju­szu wszyst­kich sił poli­tycznych, dzięki czemu utwo­rzono Pol­skie Towa­rzy­stwo Wybor­cze. Wymier­nym efek­tem przed­się­wzię­cia był wielki suk­ces w postaci uzy­ska­nia w 1905 roku aż pię­ciu man­da­tów w wybo­rach do Reich­stagu. W tych latach duchowe przy­wódz­two nad lud­no­ścią Gór­nego Ślą­ska zdo­był sobie Woj­ciech Kor­fanty, syn gór­nika z Sie­mia­no­wic. Ten zdolny mówca, wytrawny gracz poli­tyczny i cha­ry­zma­tyczny dzia­łacz endecki pozy­skał serca ludu ślą­skiego swoją bez­kom­pro­mi­sową postawą i wie­lo­let­nią walką na rzecz pol­sko­ści Gór­nego Ślą­ska. Wio­sną 1918 roku ponow­nie został posłem do Reich­stagu i wyko­rzy­stał man­dat na forum par­la­mentu Rze­szy Nie­miec­kiej do pro­wa­dze­nia walki poli­tycz­nej.

Klę­ska Nie­miec i co dalej

Jesień 1918 roku w każ­dym zakątku Rze­szy była wyjąt­kowo ponura. Cztery lata wyrze­czeń poszło na marne, a miliony mło­dych męż­czyzn zgi­nęło lub zostało oka­le­czo­nych na woj­nie. Nastroje spo­łeczne w listo­pa­dzie 1918 roku nie przy­po­mi­nały rado­ści, jaka towa­rzy­szyła w Niem­czech wybu­chowi wojny latem 1914 roku. Elfriede Kuhr ze Schneidemühl (Piła) wspo­mina, że po nadej­ściu tele­gramu o wybu­chu wojny dyrek­tor gim­na­zjum popła­kał się ze szczę­ścia. Miej­scowy 149. pp opusz­czał pil­ski gar­ni­zon, prze­bi­ja­jąc się do dworca przez osza­lały z rado­ści tłum. Popu­larną pieśń śpie­wali żoł­nie­rze, a refren pod­jęli miesz­kańcy sto­jący na chod­ni­kach. Każdy żoł­nierz został obda­ro­wany wień­cem, a lufy ich kara­bi­nów były ude­ko­ro­wane astrami, różami i lew­ko­niami. Wszy­scy mieli pew­ność, że armia nie­miecka bły­ska­wicz­nie roz­bije dywi­zje tych prze­klę­tych Angli­ków, Fran­cu­zów, Bel­gów i Rosjan, a nasi chłopcy szybko wrócą do domów. „Nie­długo wró­cimy! Do zoba­cze­nia na Boże Naro­dze­nie!” – takie okrzyki żoł­nierzy towa­rzy­szyły łza­wym poże­gna­niom.

Podob­nie prze­bie­gły uro­czy­sto­ści w pozo­sta­łych gar­ni­zo­nach i w bazach Krieg­sma­rine. Gdy dowódca SMS „Hel­go­land” obwie­ścił, że zarzą­dzono mobi­li­za­cję, mary­na­rze z rado­ści odśpie­wali patrio­tyczną pieśń. Mary­narz Richard Stumpf, który słu­żył na naj­now­szym nabytku floty, wspo­mi­nał po latach: „Nasza radość i pod­nie­ce­nie były bez­gra­niczne i nie mijały mimo póź­nych godzin noc­nych”8. Dziś aż trudno uwie­rzyć, że ludzie tak bar­dzo pra­gnęli tej wojny. Lekarka pisała w liście do przy­ja­ciółki, że nad­cho­dzą smutne wie­ści, iż do wojny może nie dojść. „Wszy­scy są roz­cza­ro­wani”. Kilka tygo­dni póź­niej gorzko żało­wała tych pra­gnień, widząc strasz­li­wie oka­le­czo­nych ludzi.

Nie­które poczy­na­nia apa­ratu pro­pa­gan­do­wego Rze­szy były wręcz infan­tylne. Na witry­nie sklepu miesz­ka­niec Schneidemühl umie­ścił pocz­tówkę, na któ­rej żoł­nierz nie­miecki prze­kłada przez kolano angiel­skiego jeńca i wymie­rza mu klapsy w goły pośla­dek. Obok kar­nie stoi tłum jeń­ców. Napis na pocz­tówce brzmi: „Nie pchaj­cie się! Wszy­scy dosta­nie­cie po kolei!”. Radość po wybu­chu wojny oszo­ło­miła Niem­ców. Domi­no­wało prze­ko­na­nie, że nad­szedł czas wyrów­na­nia rachun­ków z „tymi zdra­dli­wymi Angli­kami, któ­rzy czują wobec nas zawiść z powodu naszych suk­ce­sów gospo­dar­czych”. Powo­dze­niem cie­szył się malo­wany na murach i skan­do­wany przez wyrost­ków wier­szyk: Jeder Schuss – ein Russ, jeder Stoss – ein Fran­zos, jeder Tritt – ein Britt (Każdy strzał – jeden Rosja­nin, każde pchnię­cie bagne­tem – jeden Fran­cuz, każdy kop­niak – jeden Bry­tyj­czyk). Cesarz Wil­helm II obie­cał żoł­nie­rzom, że „wrócą do domów, nim spadną liście”9.

Ten „sierp­niowy entu­zjazm”, jak nazwano po latach powszechną radość z wybu­chu wojny latem 1914 roku, bar­dzo szybko wygasł. Wkrótce gazety codzienne zaro­iły się nekro­lo­gami w stylu „padł za Cesa­rza i Ojczy­znę”, zaś dro­ży­zna i kolejki przed skle­pami sta­wały się coraz dłuż­sze. Nie ina­czej było na Gór­nym Ślą­sku, któ­rego rola w prze­my­śle Rze­szy jesz­cze wzro­sła. Do wybu­chu wojny wydo­by­wano tu rocz­nie 43–44 mln ton węgla, lecz wielu gór­ni­ków w 1914 roku zostało zmo­bi­li­zo­wa­nych do woj­ska, a tym samym obni­żył się poziom pro­fe­sjo­na­li­zmu załóg gór­ni­czych. A węgiel miał pod­sta­wowe zna­cze­nie ener­ge­tyczne dla 67,5 mln oby­wa­teli i pro­duk­cji prze­my­sło­wej kraju. Trzeba pamię­tać, że pro­win­cje wschod­nie były dotąd zaopa­try­wane w węgiel z kopalń angiel­skich10.

Gene­rał Erich Luden­dorff uwa­żał, że ewen­tu­alna strata Gór­nego Ślą­ska przy­nie­sie klę­skę Rze­szy, ponie­waż do pro­wa­dze­nia wojny trzeba było węgla, stali i metali szla­chet­nych. Tylko z Gór­nego Ślą­ska pocho­dziło 80 pro­cent glo­bal­nej pro­duk­cji cynku i 30 pro­cent oło­wiu. Na obsza­rze tysiąca kilo­me­trów kwa­dra­to­wych sko­ma­so­wano 67 kopalni węgla, w któ­rych pra­co­wało 123 tys. gór­ni­ków doło­wych11. Oprócz kopalń węgla na gór­no­ślą­skie zagłę­bie prze­my­słowe skła­dało się rów­nież: 9 kopalń rud żelaza, 18 kopalń cynku i oło­wiu, 37 pie­ców hut­ni­czych, 2 olbrzy­mie kok­sow­nie, kopal­nie pia­sku i 3 elek­trow­nie. W gór­no­ślą­skim prze­my­śle w szczy­to­wym momen­cie wojny pra­co­wało około 200 tys. ludzi, w tym: kobiety, mło­do­ciani, robot­nicy z oku­po­wa­nych kra­jów i 37 tys. jeń­ców. Co czwarta tona węgla w Niem­czech pocho­dziła z Gór­nego Ślą­ska.

Mimo prze­sta­wie­nia pro­duk­cji i wydo­by­cia na tory gospo­darki wojen­nej sta­ty­styczne pozy­ska­nie węgla na jed­nego gór­nika spa­dło w cza­sie wojny pra­wie trzy­krot­nie. Główną przy­czyną było wysła­nie gór­ni­ków na front. Przy­kła­dowo z kopalni „Knu­rów” co naj­mniej 25 pro­cent załogi zasi­liło sze­regi armii. Z każ­dej kopalni wcie­lono do woj­ska od 20 do 28 pro­cent gór­ni­ków. Od 1916 roku zaczęto zwal­niać ze służby woj­sko­wej spe­cja­li­stów gór­ni­czych, ale ci po poby­cie na fron­cie nie mieli już zdro­wia, by wró­cić do sztolni. Spa­dek wydo­by­cia węgla kamien­nego w latach wojny, jako głów­nego surowca ener­ge­tycz­nego, spo­wo­do­wany był trud­no­ściami całej gospo­darki. Tych bra­ków nie mogło zre­kom­pen­so­wać wydo­by­cie węgla kamien­nego i bru­nat­nego w innych rejo­nach Rze­szy. Na Gór­nym Ślą­sku w cza­sie wojny wzro­sła jedy­nie pro­duk­cja koksu (z 2,1 mln ton w 1913 roku do 2,7 mln ton w 1917 roku) ze względu na potrzeby pro­duk­cji zbro­je­nio­wej12. Warto wie­dzieć, że węgiel kamienny był pod­sta­wo­wym surow­cem dla gór­no­ślą­skich fabryk che­micz­nych. A ta gałąź nie­miec­kiego prze­my­słu była wio­dąca w skali świa­to­wej.

Wielka Wojna w Euro­pie obu­dziła demony, któ­rych tak oba­wiali się bene­fi­cjenci ładu poko­jo­wego usta­no­wio­nego w 1815 roku w Wied­niu po klę­sce Napo­le­ona. Pamię­tajmy, że układy jał­tań­sko-pocz­dam­skie, które po klę­sce Trze­ciej Rze­szy wykre­śliły mapę poli­tyczną Europy na dobre pół wieku, były odpo­wied­ni­kiem kon­gresu wie­deń­skiego. W sierp­niu 1914 roku wiele naro­dów euro­pej­skich nie miało swo­ich państw. Dla nich wojna, choć okrutna i nisz­cząca, była szansą na nie­pod­le­głość. Na Gór­nym Ślą­sku, który przez kil­ka­set lat był czę­ścią innych orga­ni­zmów pań­stwo­wych, żywioł pol­ski nie zgła­szał aspi­ra­cji poli­tycz­nych. Polacy i Niemcy cier­pieli pospołu z powodu wojny i byli jej ofia­rami. Na pogor­sze­nie nastro­jów wpły­nęły straty wojenne i trud­no­ści z zaopa­trze­niem w żyw­ność. Na fron­tach Wiel­kiej Wojny pole­gło z Gór­nego Ślą­ska co naj­mniej 56 tys. żoł­nie­rzy o pol­skich nazwi­skach. Z badań Ryszarda Kacz­marka wynika, że pułki gór­no­ślą­skie odnio­sły straty bez­pow­rotne w prze­dziale od 91 do 130 pro­cent sta­nów wyj­ścio­wych, wli­cza­jąc żoł­nie­rzy wcie­lo­nych w miej­sce wcze­śniej zabi­tych13. Jak by mało było nie­szczęść, skut­kiem klę­ski nie­uro­dzaju, która nawie­dziła Rze­szę Nie­miecką latem 1916 roku, zmarło z głodu i cho­rób około 50 tys. Gór­no­ślą­za­ków. W cza­sie sro­giej zimy z 1916 na 1917 rok odno­to­wano masowe zgony na tyfus i czer­wonkę, a rok póź­niej na sza­le­jący w Euro­pie wirus grypy.

Impul­sem do zmian poli­tycz­nych w Euro­pie jesie­nią 1918 roku była klę­ska mili­tarna państw cen­tral­nych i kres wiel­kiej rzezi euro­pej­skiej. Po stu­let­niej nie­woli odro­dziła się Rzecz­po­spo­lita Pol­ska, a tak potężne kilka lat wcze­śniej Austro-Węgry roz­pa­dły się na kilka odręb­nych państw. W ten spo­sób Śląsk został wzięty w klesz­cze przez pań­stwa sło­wiań­skie. Praga od razu zgło­siła rosz­cze­nia do ziem głub­czyc­kiej i raci­bor­skiej, co było zasko­cze­niem dla Ber­lina. Kolej­nym szo­kiem dla elit ber­liń­skich była zmiana postawy pol­skich posłów w Reich­stagu. Woj­ciech Kor­fanty na ostat­niej sesji par­la­mentu w 1918 roku przy­po­mniał nie­miec­kim kole­gom, że lud­ność pol­ska ni­gdy nie pro­siła o włą­cze­nie kolebki pań­stwa pol­skiego do Kró­le­stwa Prus. Zażą­dał ode­rwa­nia wszyst­kich ziem zamiesz­ka­nych przez lud­ność pol­ską od Rze­szy Nie­miec­kiej i utwo­rze­nie z nich pań­stwa pol­skiego z dostę­pem do morza14. To był strzał w samo serce nie­miec­kiego impe­ria­li­zmu. Wszak w paź­dzier­niku 1918 roku rząd Rze­szy pod­jął roz­mowy kapi­tu­la­cyjne z alian­tami, wyra­ża­jąc zgodę na pokój w Euro­pie na grun­cie tzw. punk­tów Wil­sona. Trzy­na­sty punkt w czy­telny spo­sób okre­ślał poli­tyczne warunki utwo­rze­nia w Euro­pie Środ­ko­wej kilku suwe­ren­nych państw w gra­ni­cach etnicz­nych15. Dla­tego Kor­fanty, Seyda, ksiądz Sza­fra­nek i pozo­stali pol­scy posło­wie mogli pod­nieść na forum par­la­mentu Rze­szy Nie­miec­kiej draż­liwą kwe­stię restau­ra­cji suwe­ren­nej Rze­czy­po­spo­li­tej z ziem zagra­bio­nych przez Prusy. W listo­pa­dzie 1918 roku Woj­ciech Kor­fanty został zapro­szony do składu Komi­sa­riatu Naczel­nej Rady Ludo­wej w Pozna­niu, ta zaś wzięła na sie­bie cały cię­żar kie­ro­wa­nia spra­wami pol­skimi na wszyst­kich zie­miach zaboru pru­skiego.

W końcu grud­nia 1918 roku w Wiel­ko­pol­sce wybu­chło powsta­nie, które na Gór­nym Ślą­sku zro­biło kolo­salne wra­że­nie. Wszak na prze­strzeni stu­leci to Prusy powięk­szały tery­to­rium swego pań­stwa kosz­tem sąsia­dów. Tym­cza­sem Niemcy ogar­nęła anar­chia. Zbun­to­wali się mary­na­rze w por­cie wojen­nym w Kilo­nii i odmó­wili wyj­ścia w morze. W Mona­chium uzbro­jony tłum zaata­ko­wał koszary i wię­zie­nie. Powra­ca­jące z frontu zde­mo­ra­li­zo­wane, prze­trze­bione czer­wonką i grypą oddziały armii nie­miec­kiej witali przy­stro­jeni w czer­wone kokardy zre­wol­to­wani kole­dzy. Kiedy Józef Pił­sud­ski został zwol­niony z twier­dzy w Mag­de­burgu i wra­cał do War­szawy, Wil­helm II Hohen­zol­lern, cesarz Rze­szy Nie­miec­kiej i król Prus, był w dro­dze do Holan­dii. Monar­chia jed­nego dnia stała się repu­bliką. W mia­stach i gar­ni­zo­nach wła­dzę objęły Rady Dele­ga­tów Żoł­nier­skich, a ofi­ce­ro­wie z obawy o życie zerwali pagony. W Niem­czech powta­rzał się rosyj­ski sce­na­riusz16.

Na Gór­nym Ślą­sku sprawy poto­czyły się jed­nak ina­czej. Lud­ność pol­ska zapa­trzona w Wiel­ko­pol­skę odrzu­ciła wła­dzę Rad Dele­ga­tów Żoł­nier­skich i przy­stą­piła do two­rze­nia wła­snych Rad Ludo­wych. W krót­kim cza­sie powstało na Gór­nym Ślą­sku kil­ka­set takich ciał przed­sta­wi­ciel­skich. Więk­szość pod­po­rząd­ko­wała się Naczel­nej Radzie Ludo­wej w Pozna­niu17. Lide­rom pol­skiego ruchu naro­do­wego udało się zatrzy­mać anar­chię bol­sze­wicką, która opę­tała całą Rze­szę. Ale w sąsia­du­ją­cym przez mie­dzę Zagłę­biu Dąbrow­skim ruch bol­sze­wicki osią­gnął spore suk­cesy i poczy­nił spu­sto­sze­nie w świa­do­mo­ści miesz­kań­ców. Na pro­blem etniczny nało­żyły się kon­flikty spo­łeczne, które wią­zały się z pod­ję­ciem walki o powrót Gór­nego Ślą­ska do Macie­rzy. Prze­my­słową część Gór­nego Ślą­ska zamiesz­ki­wały setki tysięcy ludzi, któ­rzy utrzy­my­wali rodziny z pracy rąk. Ale w Niem­czech rewo­lu­cja rosyj­ska zna­la­zła naśla­dow­ców. Na prze­ło­mie 1918 i 1919 roku po zacię­tych wal­kach w Ber­li­nie bol­sze­wicka rewolta została krwawo stłu­miona, a jej przy­wódcy stra­ceni.

Mierny odzew pol­skich mas robot­ni­czych Gór­nego Ślą­ska na pro­pa­gandę bol­sze­wicką wyni­kał z etosu rodziny ślą­skiej wyro­słej na przy­wią­za­niu do kato­li­cy­zmu i posłu­chu dla wła­snych lide­rów. Do tego doszły wie­ści, które znie­chę­ciły pol­skie masy robot­ni­cze do rewo­lu­cji w stylu rosyj­skim. Socjal­de­mo­kra­cja Kró­le­stwa Pol­skiego i Litwy, prze­mia­no­wana póź­niej na Komu­ni­styczną Par­tię Pol­ski, sprze­ci­wiła się ode­bra­niu Gór­nego Ślą­ska nie­miec­kiej kla­sie robot­ni­czej. Dzięki temu pol­ski ruch naro­dowy nie zna­lazł w bol­sze­wi­zmie god­nego rywala. Od końca 1918 roku pru­skie wła­dze poli­cyjne, wój­to­wie, lan­draci i bur­mi­strzo­wie regu­lar­nie skła­dali do Ber­lina i Wro­cła­wia raporty o eska­la­cji anty­pań­stwo­wych wystą­pień Pola­ków. Skar­żono się głów­nie na wzrost aktyw­no­ści lud­no­ści pol­skiej, tj.: cykliczne wie­co­wa­nie, nie­le­galne zbiórki pie­nię­dzy na orga­ni­za­cje rol­ni­cze i spo­łeczne, wywie­sza­nie biało-czer­wo­nych flag, wybie­ra­nie dele­ga­tów do Pol­skiego Sejmu Dziel­ni­co­wego w Pozna­niu, opór prze­ciw naucza­niu po nie­miecku w szko­łach i na masową agi­ta­cję za pol­sko­ścią Gór­nego Ślą­ska18.

Koniec wiel­kiej rzezi euro­pej­skiej przy­niósł nie tylko upra­gniony od dawna pokój, ale i wycze­ki­wane w tej czę­ści Europy prze­miany poli­tyczne. Wraz z ostat­nim wystrza­łem w tej woj­nie na fron­cie zachod­nim doszło do kresu zgod­nej do tej pory współ­pracy bry­tyj­sko-fran­cu­skiego tan­demu. Miało to nega­tywny wpływ na pozy­cję odro­dzo­nego pań­stwa pol­skiego w Euro­pie i lud­no­ści pol­skiej na zie­miach zagra­bio­nych przez Prusy. Janusz Pajew­ski napi­sał przed laty, że z chwilą zawie­sze­nia broni 11 listo­pada 1918 roku, co było rów­no­znaczne z zakoń­cze­niem walk na fron­tach, Wielka Bry­ta­nia osią­gnęła stra­te­giczne cele poli­tyczno-woj­skowe. A były nimi neu­tra­li­za­cja zawsze groź­nej dla szla­ków han­dlo­wych Krieg­sma­rine i ode­bra­nie Niem­com ape­tytu na posia­da­nie wła­snych kolo­nii19. Z chwilą powa­le­nia potęgi nie­miec­kiej rywa­lem Wiel­kiej Bry­ta­nii na kon­ty­nen­cie ponow­nie stała się Fran­cja. Auto­ma­tycz­nie powró­ciło tra­dy­cyjne credo poli­tyki bry­tyj­skiej: „Zwal­czamy naj­sil­niej­sze pań­stwo na kon­ty­nen­cie!”. Nie­mal z dnia na dzień Bry­tyj­czycy porzu­cili bra­ter­stwo broni zawią­zane z fran­cu­skimi kole­gami w toku czte­ro­let­niej wojny z Niem­cami. Co gor­sza, wbrew argu­men­tom gene­ra­łów rząd w Lon­dy­nie sta­nął na sta­no­wi­sku, że Fran­cja nad­mier­nie wzmoc­niła się zwy­cię­stwem wojen­nym i będzie dążyć do roli hege­mona, zwięk­sza­jąc wpływy w nowych pań­stwach Europy Środ­kowo-Wschod­niej. Henry Kis­sin­ger po latach dosad­nie oce­nił obawy Lon­dynu jako absur­dalne20. Fran­cja stra­ciła kilka milio­nów oby­wa­teli, 25 pro­cent majątku naro­do­wego i była wyczer­pana. Osią­gnęła tylko jeden stra­te­giczny cel Wiel­kiej Wojny: powrót żoł­nie­rzy nie­miec­kich w gra­nice Rze­szy Nie­miec­kiej. Po odpar­ciu agre­sora rzą­dowi w Paryżu pozo­stało zre­ali­zo­wać drugi, rów­nie ważny cel: osła­bić go na tyle, żeby nie mógł znów zagro­zić gra­ni­com Fran­cji.

Mię­dzy rzą­dami zwy­cię­skich mocarstw doszło do gor­szą­cych spo­rów o wyso­kość repa­ra­cji od poko­na­nych Nie­miec i przy­szły kształt Europy Środ­ko­wej. To pośred­nio rzu­to­wało na kwe­stie poli­tycz­nej przy­na­leż­no­ści Gór­nego Ślą­ska. Wyj­ściowe żąda­nia Lon­dynu i Paryża się­gały kwoty około 200 mld dola­rów, ale Biały Dom chciał zado­wo­lić się sumą dzie­się­cio­krot­nie niż­szą21.

Ode­rwa­nie Gór­nego Ślą­ska od pań­stwa nie­miec­kiego nie leżało w inte­re­sie Wiel­kiej Bry­ta­nii. Odda­lało szansę na repa­ra­cje od Nie­miec w postaci gór­no­ślą­skiego węgla, koksu, wyro­bów żela­znych i che­micz­nych. Poza tym przy­zna­nie Gór­nego Ślą­ska pań­stwu pol­skiemu – zda­niem Bry­tyj­czy­ków – wzmoc­ni­łoby wyłącz­nie Fran­cję. Waha­nia Bia­łego Domu Pol­sce nie sprzy­jały. Pre­zy­dent USA Wil­son patro­no­wał wskrze­sze­niu pań­stwa pol­skiego, lecz w spra­wie powrotu Gór­nego Ślą­ska do Macie­rzy był scep­tyczny. Wil­son dość dobrze znał histo­rię Europy i nie wie­rzył w etniczną prze­wagę żywiołu pol­skiego nad nie­miec­kim na Gór­nym Ślą­sku. Ame­ry­ka­nie i Bry­tyj­czycy w ogóle nie mieli po woj­nie spój­nej poli­tyki co do poli­tycz­nych losów ziem na wschód od linii Odry. Pre­zy­dent Wil­son nie wie­dział, w jaki spo­sób pogo­dzić ideę samo­sta­no­wie­nia naro­dów z potrzebą sta­bi­li­za­cji poko­na­nych Nie­miec i utrzy­ma­nia nowych państw w Euro­pie22.

Przy­wódcy świata zachod­niego mieli uza­sad­nione obawy, że zwy­cię­ski bol­sze­wizm wkrótce okrzep­nie i zwróci impe­rialne ostrze na Zachód. To się wkrótce ziściło. Wielka Bry­ta­nia posta­wiła na pań­stwo nie­miec­kie, które było adwer­sa­rzem Fran­cji i powra­cało do świa­to­wego han­dlu. Kilka tygo­dni po zaprze­sta­niu walk na fron­cie Ber­lin miał już w Lon­dy­nie wier­nego sojusz­nika. Wkrótce banki ame­ry­kań­skie udzie­liły poko­na­nym Niem­com poży­czek w łącz­nej kwo­cie 2 mld dola­rów. Reasu­mu­jąc, jedy­nym sojusz­ni­kiem Rze­czy­po­spo­li­tej po Wiel­kiej Woj­nie i patro­nem powrotu Wiel­ko­pol­ski i Gór­nego Ślą­ska do Macie­rzy była Fran­cja. To miało się prze­ło­żyć na przy­chylny sto­su­nek rządu w Paryżu i fran­cu­skiej opi­nii publicz­nej do pol­skich rosz­czeń tery­to­rial­nych wzglę­dem Nie­miec w cza­sie powstań w Wiel­ko­pol­sce i na Gór­nym Ślą­sku.

Powo­jenny czas był szcze­gól­nie trudny dla poko­na­nych wro­gów. Ist­niało ryzyko, że rządy zwy­cię­skich mocarstw będą chciały roz­drob­nić Rze­szę na kilka orga­ni­zmów pań­stwo­wych. Naj­więk­sze zagro­że­nie odczu­wały Prusy, które były zawsze wojow­ni­cze i naj­bar­dziej nie­bez­pieczne dla sąsia­dów. Po znie­sie­niu monar­chii Rze­sza Nie­miecka przy­jęła ustrój repu­bli­kań­ski23. Pozo­stała jed­nak kra­jem związ­ko­wym. W 1919 roku lud­ność Nie­miec sza­co­wano na około 63 mln, a obszar pań­stwa wyno­sił 471 tys. kilo­me­trów kwa­dra­to­wych. Wśród kil­ku­na­stu kra­jów związ­ko­wych Prusy miały sta­tus hege­mona, gdyż zaj­mo­wały tery­to­rium około 296 tys. kilo­me­trów kwa­dra­to­wych, a ich lud­ność sta­no­wiła połowę miesz­kań­ców Nie­miec.

Śląsk był ważną pro­win­cją tego kraju związ­ko­wego, a rejen­cja opol­ska perłą spo­śród ziem pru­skich. Rejen­cja opol­ska zaj­mo­wała obszar 13 230,30 kilo­me­trów kwa­dra­to­wych i skła­dała się z 18 powia­tów wiej­skich oraz 8 miast. Lud­no­ści było 2 207 981, według danych z 1910 roku na Gór­nym Ślą­sku będą­cym czę­ścią tej rejen­cji znaj­do­wał się tzw. trój­kąt prze­my­słowy, w któ­rym zlo­ka­li­zo­wane były prze­my­sły: wydo­byw­czy, hut­ni­czy i che­miczny. W Ber­li­nie naj­bar­dziej oba­wiano się wła­śnie o los Gór­nego Ślą­ska, argu­men­tu­jąc na kon­fe­ren­cji poko­jo­wej, że kra­ina ta prze­stała nale­żeć do Pol­ski w poło­wie XII wieku24. Poja­wiły się też plany uchro­nie­nia Prus przed stra­tami tery­to­rial­nymi. Te zaś wyda­wały się bez­sporne. Dla­tego jesie­nią 1918 roku poli­tycy pru­scy ucie­kli się do pod­stępu, który powtó­rzył kilka lat póź­niej Józef Pił­sud­ski na Wileńsz­czyź­nie. Powo­łali do życia Zwią­zek Gór­no­ślą­ski (Bund der Obe­rschle­sier), który w grud­niu 1918 roku utwo­rzył z wielką pompą komi­tet na rzecz utwo­rze­nia wol­nego pań­stwa gór­no­ślą­skiego. Wła­dze cen­tralne ocho­czo wsparły ideę utwo­rze­nia minia­tu­ro­wego orga­ni­zmu poli­tycz­nego pod nazwą: Repu­blika Gór­nego Ślą­ska. Pomysł nie był tak irra­cjo­nalny, jak to się może dziś wyda­wać. Kon­gres wie­deń­ski w 1815 roku utwo­rzył Wolne Mia­sto Kra­ków, sto lat póź­niej na podob­nych zasa­dach powstało Wolne Mia­sto Gdańsk, a w 1922 roku po misty­fi­ka­cji puczu woj­sko­wego utwo­rzono Litwę Środ­kową.

W tym cza­sie na salo­nach Ber­lina powstał śmiały pro­jekt usta­no­wie­nia tzw. Wiel­kiego Księ­stwa Bał­tyc­kiego (Vere­inin­gnit­ges Bal­ti­sches Herzog­tum), które miało objąć Kur­lan­dię i Litwę. Poważ­nie roz­wa­żano rów­nież pomysł utwo­rze­nia Pań­stwa Wschod­niego (Ost­staat) obej­mu­ją­cego wszyst­kie wschod­nie pro­win­cje Prus. Bar­dziej ugo­dowi poli­tycy chcieli nawet prze­ka­zać Górny Śląsk pod man­dat Ligi Naro­dów. Sło­wem, jeśli trzeba było oddać perłę nie­miec­kiej gospo­darki, to czy­niono wszystko, by nie przy­pa­dła ona znie­na­wi­dzo­nemu sąsia­dowi, tj. pań­stwu pol­skiemu25.

Przy­wódcy Nie­miec, które od lutego 1919 roku prze­kształ­ciły się po zmia­nie ustroju w Repu­blikę Weimar­ską, pra­wi­dłowo zdia­gno­zo­wali rosnące zagro­że­nie dla swego pań­stwa. Upa­dek dyna­stii Roma­no­wów, bole­sna klę­ska wojenna i odro­dze­nie pań­stwa pol­skiego stwo­rzyły zupeł­nie nową jakość w Euro­pie Środ­kowo-Wschod­niej. Wiel­ko­pol­ska, tj. Pro­vinz Posen, wyda­wała się bez­pow­rot­nie stra­cona, a podob­nej akcji spo­dzie­wano się na Gór­nym Ślą­sku. Alianci byli w sta­nie zaak­cep­to­wać każdy eks­pe­ry­ment ustro­jowy, byleby zapew­nić sta­bi­li­za­cję poli­tyczną w Euro­pie Środ­ko­wej. Utwo­rze­nie Repu­bliki Gór­nego Ślą­ska miało być wybo­rem „trze­ciej drogi” mię­dzy kon­cep­cją pozo­sta­wie­nia regionu w gra­ni­cach Nie­miec a spryt­nym pla­nem Fran­cji przy­łą­cze­nia go do Rze­czy­po­spo­li­tej26. Tym­cza­sem pru­ski plan uprze­dze­nia ewen­tu­al­nej pol­skiej akcji na Gór­nym Ślą­sku w dro­dze utwo­rze­nia samo­dziel­nej quasi-repu­bliki był śmiały. Sytu­acja poli­tyczna w Euro­pie po zakoń­cze­niu Wiel­kiej Wojny była dyna­miczna. Na salo­nach Ber­lina zwy­cię­żyła jed­nak kon­cep­cja utrzy­ma­nia jed­no­li­to­ści pań­stwa i wszyst­kie śmiałe pro­jekty umarły śmier­cią natu­ralną.

Reka­pi­tu­lu­jąc, nie­miecka dyplo­ma­cja dostrze­gła swoją szansę w tym, że po zakoń­cze­niu Wiel­kiej Wojny doszło do pęk­nię­cia w soju­szu fran­cu­sko-bry­tyj­skim. Nowa sytu­acja poli­tyczna była kon­se­kwen­cją porzu­ce­nia przez Lon­dyn anty­nie­miec­kiego kursu. W przeded­niu poko­jo­wej kon­fe­ren­cji w Wer­salu mię­dzy Lon­dynem a Pary­żem doszło do zasad­ni­czej róż­nicy zdań w kwe­stii trak­to­wa­nia poko­na­nego wroga. Rze­sza Nie­miecka, od lutego 1919 roku Repu­blika Weimar­ska, mimo klę­ski mili­tar­nej miała w zana­drzu argu­ment etniczny. Skoro pre­zy­dent Wil­son tak bar­dzo upie­rał się przy for­so­wa­niu nowego sys­temu bez­pie­czeń­stwa w Euro­pie, który miał bazo­wać na kry­te­rium etnicz­nym, to Niemcy się tej kon­cep­cji ucze­piły. Śląsk przez kil­ka­set lat był poza pań­stwem pol­skim i rdzenna lud­ność – zda­niem ber­liń­skich elit – była tam w zde­cy­do­wa­nej mniej­szo­ści. Wyspy pol­sko­ści wystę­po­wały tylko w rejen­cji opol­skiej. Dla­tego Niemcy zaczęli for­so­wać kon­cep­cję prze­pro­wa­dze­nia na Gór­nym Ślą­sku ple­bi­scytu. To był sprytny zabieg, gdyż w świe­tle pro­gramu pre­zy­denta Wil­sona trudno było go odrzu­cić.

Argu­menty o prze­wa­dze lud­no­ści nie­miec­kiej na Ślą­sku nie były praw­dziwe, bowiem ofi­cjalne sta­ty­styki fał­szo­wano. Z usta­leń Leszka Bel­zyta, który badał naro­do­wość ślą­skich uczniów, wynika, że dane sta­ty­styczne były przez wła­dze pru­skie regu­lar­nie fał­szo­wane i prze­twa­rzane w kłam­liwy spo­sób. Przy­kła­dowo wedle prze­pro­wa­dzo­nych przez wła­dze spi­sów powszech­nych w latach 1890–1911 lud­ność nie­miec­ko­ję­zyczna w powie­cie bytom­skim wiej­skim (bez mia­sta wydzie­lo­nego Bytom) była rze­komo o kil­ka­na­ście pro­cent licz­niej­sza, niż wyni­kało to z zacho­wa­nych sta­ty­styk szkol­nych27. Podob­nych fał­szerstw doko­ny­wano nie­mal wszę­dzie. Lud­ność pol­ska sta­no­wiła zde­cy­do­waną więk­szość miesz­kań­ców we wszyst­kich powia­tach wiej­skich rejen­cji opol­skiej. W nie­któ­rych, jak w powie­cie ole­skim, odse­tek lud­no­ści pol­skiej się­gał około 90 pro­cent. Niemcy mieli prze­wagę tylko w mia­stach. Dla­tego pozo­stało im twardo trzy­mać się „trzy­na­stego punktu Wil­sona” i liczyć na ofi­cjalne sta­ty­styki, gdyż wojna z Ukra­iń­cami o Gali­cję Wschod­nią poka­zała, że Stany Zjed­no­czone i Wielka Bry­ta­nia nega­tyw­nie odno­siły się do wschod­niej poli­tyki Rze­czy­po­spo­li­tej i trak­to­wały ją jako eks­pan­sjo­nizm sprzeczny z duchem czasu.

Tym­cza­sem wła­dze w War­sza­wie parły na wschód, na zie­mie etnicz­nie nie­po­lskie. W ten spo­sób chciano osią­gnąć gra­nice pań­stwowe Rze­czy­po­spo­li­tej sprzed roz­bio­rów. Inna sprawa, że tylko na wscho­dzie nowe nabytki tery­to­rialne wyda­wały się pewne. Ale hoj­ność alian­tów miała swoje gra­nice. Nie mieli oni bowiem w pla­nach odtwo­rze­nia pań­stwa pol­skiego w gra­ni­cach przed­ro­zbio­ro­wych. Rzecz­po­spo­lita miała uwzględ­niać czyn­nik etniczny i zatrzy­mać się na linii Bugu i Sanu. Litwa w pro­jek­tach alian­tów miała być odręb­nym pań­stwem. Podob­nie Esto­nia i Łotwa, spo­glą­dano też przy­chyl­nie na pań­stwo­wo­twór­cze dąże­nia Ukra­iny.

Znawcy histo­rii gospo­dar­czej Gór­nego Ślą­ska wska­zują jako pierw­szą uru­cho­mioną w celach komer­cyj­nych kopal­nię „Bran­den­burg” w dzi­siej­szej Rudzie Ślą­skiej (póź­niej­sza kopal­nia „Wawel”), gdzie pokłady węgla kamien­nego zaczy­nały się już od głę­bo­ko­ści 3–5 m pod powierzch­nią ziemi. [wróć]

Autor dla czy­tel­no­ści nar­ra­cji pro­po­nuje sto­so­wa­nie obec­nych nazw miej­sco­wo­ści na Gór­nym Ślą­sku. Jest to o tyle uza­sad­nione, że nie­które zmie­niały swoje nazwy na prze­strzeni ostat­niego stu­le­cia, np. Strzelce Opol­skie (Wiel­kie Strzelce, niem. Gross Streh­litz), a nazwy innych zostały bez zmian (np. Gogo­lin). Z kolei nie­które miej­sco­wo­ści i mia­steczka (np. Roz­bark, niem. Ross­berg) zostały wchło­nięte przez więk­sze mia­sta (w tym przy­padku Bytom, niem. Beu­then), a nie które wio­ski uzy­skały sta­tus miast (np. Radzion­ków, niem. Radzion­kau). [wróć]

M. Libicki, Europa. Naj­pięk­niej­sza opo­wieść, Poznań 2019, s. 590–591. [wróć]

A. Galas, A. Galas, Dzieje Ślą­ska w datach, Wro­cław 2001, s. 210. [wróć]

F.A. Marek, Miej­sce Góry św. Anny w pol­skiej kul­tu­rze naro­do­wej, [w:] Powsta­nia ślą­skie i ple­bi­scyt w pro­ce­sie zra­sta­nia się Gór­nego Ślą­ska z Macie­rzą, red. A. Bro­żek, Bytom 1993, s. 353. [wróć]

H. Wolna, Komen­dant „Rako­czy”, War­szawa 1985, s. 16–17. [wróć]

M. Wana­to­wicz, Spo­łe­czeń­stwo pol­skie wobec Gór­nego Ślą­ska przed I wojną świa­tową, [w:] Powsta­nia ślą­skie i ple­bi­scyt w pro­ce­sie zra­sta­nia się Gór­nego Ślą­ska z Macie­rzą. Mate­riały z sesji nauko­wej zor­ga­ni­zo­wa­nej 24–25.04.1991 r. w Byto­miu i na Górze św. Anny, red. A Bro­żek, Bytom 1993, s. 56. [wróć]

Zob. P. Englund, Piękno i smu­tek wojny. Dwa­dzie­ścia nie­zwy­kłych losów z cza­sów świa­to­wej pożogi, tłum. E. Fabi­siak, Kra­ków 2011, s. 23–50. [wróć]

Ibi­dem. [wróć]

E. Nabiel, Gospo­darka wojenna Nie­miec 1914–1918, War­szawa 1959, s. 128 nn. [wróć]

A. Fru­żyń­ski, Gór­no­ślą­skie gór­nic­two węgla kamien­nego w cza­sie I wojny świa­to­wej (1914–1918), „Gór­nik Pol­ski” 2015, nr 8–9, s. 9. [wróć]

Ibi­dem, s. 21. [wróć]

R. Kacz­ma­rek, Polacy w armii kaj­zera. Na fron­tach I wojny świa­to­wej, Kra­ków 2014, s. 504–505. [wróć]

L. Trze­cia­kow­ski, Posło­wie pol­scy w Ber­li­nie 1848–1928,Wro­cław 2001, s. 407–410. [wróć]

Punkt 13. orę­dzia Tho­masa Woodrowa Wil­sona do Kon­gresu Sta­nów Zjed­no­czo­nych wygło­szo­nego 8 stycz­nia 1918 roku sta­no­wił: „Należy stwo­rzyć nie­za­wi­słe pań­stwo pol­skie, które winno obej­mo­wać tery­to­ria zamiesz­kane przez lud­ność nie­za­prze­czal­nie pol­ską”. [wróć]

Zob. A. Czu­biń­ski, Rewo­lu­cja 1918–1919 w Niem­czech, Poznań 1977, s. 66 nn. [wróć]

S. Rosen­baum, Górny Śląsk na zakrę­cie. Kon­flikty naro­dowe i spo­łeczne na pru­skim Gór­nym Ślą­sku w latach 1918–1919, „Biu­le­tyn Insty­tutu Pamięci Naro­do­wej” 2008, nr 11–12, s. 48 nn. [wróć]

H. Zie­liń­ski, Węzłowa pro­ble­ma­tyka I powsta­nia ślą­skiego w świe­tle nowych doku­men­tów, „Zara­nie Ślą­skie” 1961, z. 1a, s. 181. [wróć]

J. Pajew­ski, Pierw­sza wojna świa­towa 1914–1918, War­szawa 2005, s. 762. [wróć]

H. Kis­sin­ger, Histo­ria dyplo­ma­cji, War­szawa 2013, s. 268–270. [wróć]

Osta­tecz­nie rosz­cze­nia wzglę­dem Nie­miec alianci osza­co­wali na kwotę 33 mld dola­rów w zło­cie, przyj­mu­jąc har­mo­no­gram spłat o rów­no­war­to­ści 7 pro­cent PKB. [wróć]

M. Kit­chen, Histo­ria Europy 1919–1939, przeł. T. Rybow­ski, H. Szłapka, Wro­cław 2009, s. 61. [wróć]

W lite­ra­tu­rze używa się zamien­nie nazw „Repu­blika Weimar­ska” i „II Rze­sza Nie­miecka” na okre­śle­nie pań­stwa nie­miec­kiego w latach 1919–1933. [wróć]

E. Męc­lew­ski, Niemcy w Euro­pie, War­szawa 1974, s. 46–47. [wróć]

Po doko­na­niu podziału Gór­nego Ślą­ska w 1922 roku w rejen­cjach wro­cław­skiej i legnic­kiej prze­pro­wa­dzono we wrze­śniu 1922 roku refe­ren­dum w spra­wie utwo­rze­nia odręb­nego pań­stwa ślą­skiego. Więk­szość gło­su­ją­cych opo­wie­działa się za pozo­sta­niem Pro­vinz Schle­sien w pań­stwie nie­miec­kim. [wróć]

Prusy w Rze­szy Nie­miec­kiej (1871–1947), red. G. Kuchar­czyk, War­szawa 2019, s. 222 nn. [wróć]

L. Bel­zyt, Pru­ska sta­ty­styka języ­kowa (1825–1911) a Polacy zaboru pru­skiego, Mazur i Ślą­ska, Zie­lona Góra 2013, s. 204–283. [wróć]

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki