Grażyna - Adam Mickiewicz - ebook

Grażyna ebook

Adam Mickiewicz

4,5

Opis

Uznawana za najpiękniejszą damę na Litwie Grażyna pochodzi z majętnego rodu i jest żoną Litwora — księcia Nowogródka, który planuje u boku Krzyżaków przystąpić do walk przeciwko osławionemu Witoldowi. Litwor pragnie zemścić się na Witoldzie za to, że ten nie przekazał mu obiecanych wcześniej ziem. Rymwid, stary sługa Litwora, oraz Grażyna nie popierają pomysłu zbratania się z zakonnikami — uważają to za zdradę własnego ludu. Kobieta postanawia za wszelką cenę zerwać rozmowy z Krzyżakami i w tajemnicy przed mężem odprawia zakonnych posłańców, co zostaje przez nich przyjęte z wielkim oburzeniem i skutkuje wypowiedzeniem wojny. Ten czyn stanowi punkt zwrotny całego utworu. Grażyna nie zamierza być biernym obserwatorem walk pomiędzy zakonem krzyżackim a armią męża i po raz kolejny bierze sprawy w swoje ręce: przebiera się w ubrania Litwora i wyrusza na pole bitwy. Niestety jej odwaga zostaje przypłacona życiem. Poddani wyprawiają księżnej pogrzeb: układają stos, na którym palą jej ciało. Śmierć Grażyny skłania księcia do refleksji — Litwor żałuje swego postępowania i w akcie desperacji rzuca się w płomienie rozpalonego stosu. Giną oboje.

W twórczości Adama Mickiewicza wyróżnia się tak zwany okres wileńsko-kowieński, przypadający na lata 1819–1823, kiedy to wieszcz studiował w Wilnie oraz pracował jako nauczyciel w Kownie. W tym czasie spod jego pióra wyszła powieść poetycka Grażyna.

Akcja utworu dzieje się okolicach litewskiego miasta Nowogródek (dzisiejsza Białoruś), pod koniec XIV wieku, za czasów pogańskich, podczas trwania rządów księcia Witolda i wzajemnych starć książąt litewskich. Powieść Adama Mickiewicza początkowo opatrzona była tytułem Korybut, książę Nowogródka, a czas akcji umiejscowiono parędziesiąt lat wcześniej. W tej wersji utworu Grażyna nosiła imię Karyna. Warto wspomnieć, że Adam Mickiewicz spędził w Nowogródku dzieciństwo i młodość. Autor wzbogacił powieść licznymi rozbudowanymi przypisami autorskimi mającymi nakreślić czytelnikowi obraz pradawnej Litwy.

Grażyna określana jest mianem powieści litewskiej będącej wyrazem podziwu dla miejscowej kultury. To pierwsza powieść historyczna napisana przez Adama Mickiewicza — autor oceniał ją bardzo krytycznie i uważał za dużo gorszą od wydanego w 1828 roku Konrada Wallenroda. Inne zdanie na temat dzieła mieli czytelnicy, czego dowodem jest dwanaście wydań powieści za życia wieszcza. Popularność utworu sprawiła, że wymyślone przez Mickiewicza damskie imię Grażyna przyjęło się powszechnie. Stanowi ono połączenie litewskiego przymiotnika „graži”, znaczącego „piękna”, z charakterystyczną dla języka polskiego końcówką „-na”.

Tytułową bohaterką Grażyny Mickiewicz uczynił kobietę, podobnie jak w powstałym w późniejszym czasie wierszu Śmierć Pułkownika, z taką różnicą, że główna postać powieści została ukazana w działaniu.

Grażyna i Litwor zostali przedstawieni w utworze na zasadzie kontrastu. Ona była patriotką i nie bała się poświęcić życia w walce o wzniosłe ideały, a on przedkładał swoje interesy nad dobro ludu.

Najważniejszymi motywami powieści są idea ciągłego podtrzymywania jedności wśród mieszkańców Litwy oraz poczucie obowiązku władcy względem jego poddanych. Autor podkreśla znaczącą rolę ludu w pielęgnowaniu pamięci etnicznej i kształtowaniu tradycji.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Adam Mickiewicz
Grażyna
Epoka: Romantyzm Rodzaj: Epika Gatunek: Powieść poetycka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 70

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (8 ocen)
5
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Adam Mickiewicz

Grażyna

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN-978-83-288-3532-0

Grażyna1

(powieść litewska)

Coraz to ciemniej, wiatr północny chłodzi, 
Na dole tuman2, a miesiąc3 wysoko  
Pośród krążącej czarnych chmur powodzi  
We mgle niecałe pokazował4 oko;  
I świat był na kształt gmachu sklepionego,  
A niebo na kształt sklepu5 ruchomego,  
Księżyc jak okno, którędy dzień schodzi. 
Zamek na barkach nowogródzkiej góry6
Od miesięcznego brał pozłotę blasku, 
Po wałach z darni i po sinym piasku  
Olbrzymim słupem łamał się cień bury,  
Spadając w fosę, gdzie wśród wiecznych cieśni 
Dyszała woda spod zielonych pleśni. 
Miasto już spało, w zamku ognie zgasły, 
Tylko po wałach i po basztach straże 
Powtarzanymi płoszą senność hasły7; 
Wtem się coś z dala na polu ukaże, 
Jakowiś ludzie biegą8 tu po błoniach, 
A gałąź cieniu9 za każdym się czerni, 
A biegą prędko, muszą być na koniach; 
A świecą mocno, muszą być pancerni10. 
Zarżały konie, zagrzmiała podkowa: 
Trzej to rycerze jadą wzdłuż parowa11,  
Zjechali, stają, a pierwszy z rycerzy  
Krzyknie, i w trąbkę mosiężną uderzy.  
Uderzył potem raz drugi i trzeci,  
Strażnik mu z baszty rogiem odpowiada;  
Brzękły wrzeciądze12, pochodnia zaświeci  
I most zwodzony z łoskotem opada. 
Na tętent koni zbiegli się strażnicy, 
Chcąc bliżej poznać i męże13, i stroje.  
Pierwszy mąż jechał w zupełnej zbroicy,  
Jaką zwykł Niemiec przywdziewać na boje; 
I krzyż miał czarny na białej kapicy14,  
I krzyż na piersiach u złotej petlicy15,  
Trąbkę na plecach, kopiją16 u toku17,  
Różaniec w pasie i szablę u boku. 
Poznali męża Litwini z tych znaków; 
Więc cicho jeden do drugiego szepce:  
«To jakiś urwisz 18od psiarni19 Krzyżaków20;  
Tuczny, bo pruską krew codziennie chłepce.  
O, gdyby nie był nikt tu więcej z warty,  
Zaraz by w bagnie skąpał się ten plucha2122,  
Aż pod most pięścią zgiąłbym łeb zadarty!...»  
Tak oni mówią; on niby nie słucha,  
Lecz musiał słyszeć, bo się bardzo zdumiał,  
A chociaż Niemiec, głos ludzki rozumiał23. 
«Książę jest w zamku?» — «Jest; lecz o tej porze 
Bardzoście wasze poselstwo spóźnili; 
Dziś nie możecie stawić się we dworze,  
Chyba na jutro». — «Jutro? Ani chwili!  
Zaraz, natychmiast, choć w spóźnioną porę,  
Litaworowi o posłach donieście;  
Niebezpieczeństwo na mą głowę biorę,  
A wy dla znaku pierścień tylko weźcie,  
Nie trzeba więcej: skoro ujrzy godło,  
Pozna, kto jestem i co nas przywiodło». 
Cichość dokoła, zamek we śnie leży: 
Co za dziw? Północ, jesienią noc długa...  
Za cóż24 dotychczas w Litawora wieży  
Lampa jak gwiazdka między kratą mruga?  
Wszak dziś powrócił, jeździł w kraj daleki:  
Snu potrzebują troskliwe powieki. 
On przecie nie śpi. Posłano na zwiady: 
Nie śpi. Lecz żaden z pałacowej straży,  
Ani z dworzanów, ani z panów rady,  
Do progu jego zbliżyć się nie waży. 
Daremnie poseł i grozi, i prosi:  
Groźba i prośba na nic się nie przyda; 
Kazano wreszcie obudzić Rymwida.  
On wolę pańską nosi i odnosi,  
On głową w radzie, prawą ręką w boju,  
Jego nazywa książę drugim sobą:  
W obozie, w zamku, jemu każdą dobą  
Wstęp do pańskiego otwarty pokoju. 
W pokoju ciemno, i tylko od stoła 
Kaganiec światłem konającem25 płonął.  
Litawor chodził po gmachu26 dokoła,  
A potem stanął i w myślach utonął.  
Słucha, co Rymwid o Niemcach powiada;  
Ale mu na to nic nie odpowiada;  
To się rumieni, to wzdycha, to blednie,  
Wydając twarzą troski niepowszednie.  
Poszedł ku lampie, żeby ją poprawił27;  
Wrzkomo28 poprawia, a do głębi ciśnie:  
Wcisnął nareszcie i całkiem zadławił...  
Nie wiem, przypadkiem czyli też umyślnie. 
Snadź29, że poskromić nie mógł wnętrznej30 wrzawy, 
I w pogodniejsze wystroić się lice31; 
A jednak nie chciał, by sługa z postawy  
Zgadnął pańskiego serca tajemnice.  
Znowu komnatę obchodzi dokoła;  
Lecz kiedy okna kratowane mijał,  
Widna przy blasku miesięcznego koła,  
Co się przez szyby i kraty przebijał,  
Widna posępność zmarszczonego czoła,  
Przycięte usta, oczu błyskawica 
I surowego zagorzałość lica. 
Potem w róg gmachu zwraca się z pośpiechem, 
Każe podwoje zamknąć Rymwidowi.  
Siadł i z kłamliwą spokojnością32 mówi,  
Szyderskim33 mowę zaprawując34 śmiechem: 
«Wszak mi sam z Wilna przywiozłeś, Rymwidzie, 
Że Witołd, pan nasz możny i łaskawy35,  
Miał mię podwyższyć książęciem36 na Lidzie  
I spadłe dla mnie po żonie dzierżawy, 
Jak swoję własność lub zdobycze cudze,  
Litaworowi podarował słudze?...»  
«To prawda, książę...» «My więc po te dary, 
Jako przystało, wystąpimy godnie. 
Każ wynieść na dwór książęce sztandary, 
Zapalić w zamku ognie i pochodnie: 
Gdzie są trębacze? Niechaj o północy 
Zjadą na miasto i stanąwszy w rynku, 
Na cztery wiatry trąbią z całej mocy, 
A póty będą trąbić bez spoczynku, 
Póki się wszystko rycerstwo rozbudzi. 
Niech każdy piersi zbroją ubezpiecza, 
Nasadzi groty i pociągnie miecza37. 
Zgotować38 żywność dla koni i ludzi: 
Każdemu z mężów zgotuje niewiasta, 
Ile zjeść można od ranka do zmroku. 
Czyj koń na paszy, sprowadzić do miasta, 
Nakarmić i wziąć na drogę obroku39. 
A skoro słońce z szczorsowskiej granicy 
Pierwszym promieniem grób Mendoga draśnie40, 
Wszyscy staniecie na Lidzkiej ulicy. 
Czekać mię rzeźwo, zbrojno i zapaśnie41». 
Tak mówi książę. Wprawdzie jego mowa 
Zaleca zwykłe do drogi przybory: 
Lecz za co42 nagle i niezwykłej pory? 
Dlaczego postać była tak surowa? 
A kiedy mówił, choć gwałtowne słowa 
Biegą, że jedno drugiego nie ścignie: 
Zda się, jakoby wyszła ich połowa, 
A reszta w piersiach przytłumiona stygnie. 
Ta postać coś mi niedobrego wróży, 
I głos ten myśli spokojnej nie służy. 
Umilkł Litawor; zdało się, że czeka, 
Aż Rymwid z wziętym odejdzie rozkazem.  
I Rymwid milczy, a odejście zwleka:  
Bo to, co słyszał i co widział razem,  
Kiedy stosuje i waży w rozumie,  
Z lekkich słów ciężką rzecz odgadnąć umie. 
Ale cóż pocznie? Zna, że książę młody 
Namowom cudzym mało daje ucha,  
I, nie lubiący43 w długie brnąć wywody,  
Zamiary knuje w swojej głębi ducha;  
A skoro uknuł, nie dba na przeszkody  
I hamowany tym srożej wybucha.  
Lecz Rymwid, jako wierna panu rada  
I zacny rycerz w litewskim narodzie,  
Zapewne hańbie niemałej podpada,  
Gdzie by powszechnej nie zabieżał44 szkodzie.  
Milczeć czy radzić? Na dwoje myśl dzieli;  
Waha się, w końcu na drugie ośmieli. 
«Panie, gdziekolwiek chęci twoje godzą, 
Nigdyć na ludziach i koniach nie zbędzie:  
Wskaż tylko drogę, my za twoją wodzą,  
Nie patrząc kędy45, gotowi iść wszędzie;  
I Rymwid pewnie nie przyjdzie ostatni.  
Ale, o panie, na różnym miej względzie  
Pospólstwo ślepe, twoich rąk narzędzie,  
I mężów, którzy na coś więcej zdatni.  
Bo i twój ojciec, choć lubił sam z siebie  
Wyciągać skrycie przyszłych dzieł osnowy:  
Jednak nim gminne miecze ku potrzebie46,  
Wprzódy ku radzie mądre wzywał głowy;  
Kędym ja nieraz z wolnym zdaniem siadał,  
A com umyślił, śmiało wypowiadał.  
Więc i dziś, wybacz, jeśli w szczerym głosie  
Zeznam, co serce ustom przekazało.  
Długo ja żyłem, i na siwym włosie 
Dźwigam i czasów, i czynów niemało;  
Przedsię47 dziś widzę, oby nie ze szkodą!  
Rzecz dla nas starych niezwykłą i młodą.  
Jeżeli prawda, że na Lidzkie państwo  
Ciągniesz do twojej należące właści48,  
Ten pochód skory coś na kształt napaści  
Zrazi i nowe, i dawne poddaństwo;  
Ci, jak zwycięzcy, czekają zdobyczy,  
Tamci kajdanów, jak lud niewolniczy. 
Zaraz po kraju wieść ziarna rozsypie, 
Ucho je gminne chwyta i przesadza;  
Skąd w końcu gorzki owoc się wyradza,  
Co truje zgodę i co sławę szczypie49.  
Okrzykną zaraz, żeś chciwy łupieży,  
Wdarł się na państwo, któreć50 nie należy. 
Inaczej cale51 po dawnym zwyczaju 
Litewskie niegdyś stąpały książęta,  
Niosąc stolicę do własnego kraju;  
Tych książąt dobrze wiek mój zapamięta. 
I jeśli zechcesz iść po starym trybie:  
Spuszczaj się na mnie, w niczym nie uchybię. 
Naprzód rycerstwo obeślemy wszędy: 
I tych, co w mieście zostali się bliscy,  
I co na wiejskie powrócili grzędy,  
Mają na zamek zgromadzić się wszyscy;  
Więc krewne pany, więc starsze urzędy,  
Ku bezpieczeństwu a większej ozdobie,  
Z sowitym52 pocztem niech staną przy tobie.  
Co nim dokonasz, ja mogę tymczasem  
Wyruszyć jutro, lub pojutrze z rana,  
Ze służbą, z świętą osobą kapłana,  
Tudzież z potrzebnym do uczty zapasem:  
Aby się wszystko złatwiło na przodzie,  
A na źwierzynie nie brakło i miodzie53. 
Nie tylko bowiem sam naród prostaczy, 
Lecz i starszyzna za łakocią54 goni;  
A widząc zrazu55 pańskiej hojność dłoni,  
Dobrze stąd sobie na przyszłość tłumaczy. 
Tak zawżdy było w Litwie i na Żmudzi:  
Jeśli nie wierzysz, pytaj starych ludzi». 
Skończył, podchodzi ku oknom i doda: 
«Wietrzno, niepewna na jutro pogoda.  
Jakiegoś widzę rumaka przy wieży,  
A tuż i rycerz oparty na łęku56, 
Drudzy dwaj chodzą, konie wodząc w ręku  
Posły niemieckie — poznałem z odzieży.  
Czy ich zawołać? Czyli57 niech na dole  
Przez usta sługi odbiorą twą wolę?». 
To mówiąc, okno przymknięte zaszczepił58, 
Niby niechcący, i patrzył i gadał:  
Ale umyślnie pytanie uczepił,  
By coś o posłach niemieckich wybadał. 
Na to mu prędko Litawor odpowie: 
«Jeżeli kiedy wychodzę po radę  
Do cudzych, własnej nie ufając głowie,  
Zawżdy twe zdanie na początku kładę: 
Boś zewsząd godzien mojej czci i wiary,  
Jak w polu młody, tak na radzie stary.