Gwiazdka. Opowieści - Louisa May Alcott - ebook + audiobook

Gwiazdka. Opowieści ebook i audiobook

Louisa May Alcott

0,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Boże Narodzenie, Gwiazdka, Wigilia – już od samego brzmienia tych słów spływa na nas ukojenie. Chcemy, by tych parę dni w roku było naprawdę cudownych. Potrzebujemy tego, niezależnie od naszych przekonań religijnych. Biały stół, opłatek, prezenty – także pisarze chętnie sięgają po te motywy dodając do znanych symboli swoją wyobraźnię, by świąteczne dni stały się jeszcze piękniejsze.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 170

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 4 godz. 54 min

Lektor: Dagmara Bryzek
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




.

Odro­bina do­brego ży­cia jest warta tyle, co tona eru­dy­cji.

Droga Emily!

Mam wspa­niały po­mysł, któ­rym śpie­szę się z Tobą po­dzie­lić. Trzy ty­go­dnie temu przy­je­cha­łam do głu­szy stanu Ver­mont, aby od­wie­dzić star­szą cio­cię, a także w spo­koju i z dy­stansu oce­nić pewne nowe wi­doki, które się przede mną otwarły. Mu­szę zde­cy­do­wać, czy wyjść za mąż za mi­lio­nera i stać się kró­lową so­cjety, czy też po­zo­stać „uro­czą panną Vau­ghan” i za­cze­kać, aż zjawi się ry­cerz na bia­łym ko­niu.

Cio­cia Plumy błaga, że­bym zo­stała na Boże Na­ro­dze­nie i zgo­dzi­łam się, jako że za­wsze boję się ofi­cjal­nego obiadu, który z tej oka­zji wy­daje moja opie­kunka prawna. A oto mój wspa­niały po­mysł: za­mie­rzam urzą­dzić za­bawę w stylu re­tro. Nie przy­je­cha­ła­byś mi po­móc? Je­stem pewna, że ci się tu spodoba, bo cio­cia jest nie­prze­ciętną osobą, ku­zyna Saula warto po­znać, a Ruth jest o wiele pięk­niej­sza niż te­go­roczne miej­skie de­biu­tantki. Weź ze sobą Le­onarda Ran­dala, żeby po­ro­bił no­tatki do swo­ich no­wych ksią­żek, a będą śwież­sze i bliż­sze ży­ciu niż ostat­nia, cho­ciaż tak in­te­li­gentna.

Po­wie­trze tu jest cu­downe, to­wa­rzy­stwo za­bawne, stary dom pe­łen skar­bów, a Twoja ser­deczna przy­ja­ciółka stę­sk­niona za Tobą. Daj tylko znać te­le­gra­ficz­nie: tak lub nie, a bę­dziemy cze­kać we wto­rek.

Na za­wsze Twoja

So­phie Vau­ghan

– Oboje przy­jadą, bo są rów­nie znu­żeni miej­skim ży­ciem i spra­gnieni od­miany jak ja – po­wie­działa au­torka po­wyż­szych słów, skła­da­jąc list i nie­zwłocz­nie idąc go nadać.

Cio­cia Plumy, po­godna sta­ruszka o twa­rzy ru­mia­nej ni­czym zi­mowe ja­błuszko, we­so­łym gło­sie i naj­lep­szym sercu, ja­kie kie­dy­kol­wiek biło pod kra­cia­stym far­tu­chem, za­jęta była w wiel­kiej kuchni pie­cze­niem plac­ków. Ładna Ruth sie­kała na­dzie­nie do cia­sta, śpie­wa­jąc przy tym tak ra­do­śnie, że na­wet dwa­dzie­ścia cztery wie­ko­pomne kosy[1] nie mo­głyby wło­żyć do placka wię­cej mu­zyki. Saul do­kła­dał drewna do du­żego pieca, a So­phie na mo­ment za­trzy­mała się na progu, aby na niego po­pa­trzeć. Za­wsze lu­biła ob­ser­wo­wać tego krzep­kiego ku­zyna, który przy­po­mi­nał jej wi­kinga: ja­sne włosy i broda, prze­ni­kliwe nie­bie­skie oczy, metr osiem­dzie­siąt wzro­stu oraz barki na tyle sze­ro­kie i silne, że, zda­łoby się, zdolne są udźwi­gnąć każdy cię­żar.

Sie­dział ple­cami do So­phie, ale zo­ba­czył ją i ob­ró­cił ku niej za­ru­mie­nioną twarz, która, jak zwy­kle na jej wi­dok, na­gle się roz­pro­mie­niła.

– Skoń­czy­łam, cio­ciu. Te­raz po­pro­szę Saula o nada­nie li­stu, że­by­śmy mo­gli szybko do­stać od­po­wiedź.

– Jak tylko za­przę­gnę ko­nie, ku­zynko. – I Saul wrzu­cił do ognia ostat­nie po­lano z taką miną, jakby był go­tów okrą­żyć świat w mniej niż czter­dzie­ści mi­nut.

– Cóż, ko­cha­nie, nie mam nic prze­ciwko temu, je­śli tylko tak ci się po­doba. Chyba damy radę, je­śli twoi miej­scy przy­ja­ciele da­dzą. Śmiem twier­dzić, że tu­tej­sze sprawy mogą im się wy­dać dość oso­bliwe, ale pew­nie wła­śnie po to przy­jeż­dżają. Bez­czynni lu­dzie ro­bią strasz­nie dziwne rze­czy, żeby się ro­ze­rwać. – I cio­cia Plumy oparła się na wałku z uśmie­chem i prze­bie­głym bły­skiem w oku, tak jakby per­spek­tywa przy­jazdu go­ści cie­szyła ją rów­nie mocno jak So­phie.

– Będę się ich bała, ale po­sta­ram się nie przy­nieść ci wstydu – rze­kła Ruth, która ko­chała uro­czą ku­zynkę jesz­cze bar­dziej, niż ją po­dzi­wiała.

– Bez obaw, droga moja. To oni będą skrę­po­wani, a wy bę­dzie­cie mu­sieli ich ośmie­lić, bę­dąc po pro­stu sobą i trak­tu­jąc ich tak, jakby byli zwy­czaj­nymi ludźmi. Emily jest bar­dzo miła i we­soła, kiedy już po­rzuci te swoje wiel­ko­miej­skie oby­czaje, czego tu­taj nie unik­nie. Z miej­sca wczuje się w at­mos­ferę za­bawy i je­stem pewna, że wszy­scy ją po­lu­bi­cie. Panu Ran­da­lowi, jak to bywa u lu­dzi suk­cesu, szko­dzi nad­miar po­chwał i po­kle­py­wa­nia po ple­cach, więc odro­bina pro­stej roz­mowy i pracy fi­zycz­nej do­brze mu zro­bią. Po­mimo swo­jej pozy to praw­dziwy dżen­tel­men, który przyj­mie wszystko ze spo­ko­jem, je­śli tylko bę­dzie­cie go trak­to­wać jak czło­wieka, a nie lwa sa­lo­no­wego.

– Ja się nim zajmę – po­wie­dział Saul, który z wiel­kim za­in­te­re­so­wa­niem przy­słu­chi­wał się temu, co mó­wiła So­phie o Ran­dalu, ewi­dent­nie wę­sząc po­ten­cjal­nego uko­cha­nego i cie­sząc się na myśl o do­star­cze­niu mu du­żej dawki „pro­stej roz­mowy i pracy fi­zycz­nej”.

– Dam im za­ję­cie, je­śli tego wła­śnie po­trze­bują. Bę­dzie mnó­stwo ro­boty, bo tu­taj trudno jest o lu­dzi do po­mocy. Na­sze córki rzadko idą na służbę. Do ślubu pra­cują w domu, za­miast włó­czyć się, na­bi­jać so­bie głowę głu­pimi wy­my­słami i za­po­mi­nać o wszyst­kich uży­tecz­nych rze­czach, któ­rych na­uczyły ich matki.

Mó­wiąc to, cio­cia Plumy zer­k­nęła na Ruth. Po­liczki dziew­czyny ob­lał na­gły ru­mie­niec, do­wo­dząc, że słowa te ugo­dziły w pewne am­bitne fan­ta­zje tej ład­nej córy rodu Bas­se­tów.

– Zro­bią, co do nich na­leży i nie będą spra­wiali kło­potu, już moja w tym głowa. Je­steś naj­uko­chań­szą cio­cią na świe­cie, że po­zwa­lasz mi w ten spo­sób brać w po­sia­da­nie cie­bie i two­ich naj­bliż­szych – wy­krzyk­nęła So­phie, ser­decz­nie ści­ska­jąc star­szą pa­nią.

Saul ża­ło­wał, że nie może od­wza­jem­nić uści­sku w za­stęp­stwie matki, któ­rej ręce, ubru­dzone mąką, mo­gły je­dy­nie czule za­wi­snąć w po­wie­trzu wo­kół de­li­kat­nej twa­rzy, tak świe­żej i mło­dej w ze­sta­wie­niu z jej po­marsz­czo­nym ob­li­czem. Po­nie­waż jed­nak nie było to moż­liwe, mło­dzie­niec od­parł po­kusę i nie­zwłocz­nie po­szedł za­przę­gać ko­nie.

Pod jego nie­obec­ność trzy ko­biety urzą­dziły na­radę. Po­mysł So­phie szybko się roz­wi­nął, bo Ruth pra­gnęła zo­ba­czyć praw­dzi­wego po­wie­ścio­pi­sa­rza i wielką damę, a cio­cia Plumy, ma­jąc na uwa­dze wła­sne plany, przy­tak­nęła wszyst­kim pro­po­zy­cjom.

Tego dnia sprzą­ta­nie i ozda­bia­nie sta­rego domu ru­szyły pełną parą. So­phie chciała, aby jej przy­ja­ciele za­kosz­to­wali wiej­skich przy­jem­no­ści i do­kład­nie wie­działa, ja­kie do­datki będą nie­zbędne, aby za­pew­nić im kom­fort, oraz ja­kie pro­ste de­ko­ra­cje będą współ­grały z ru­sty­kalną sceną, na któ­rej miała za­miar ode­grać rolę pri­ma­donny.

Na­stęp­nego dnia przy­szedł te­le­gram z in­for­ma­cją, że za­równo dama, jak i lew sa­lo­nowy przy­jęli za­pro­sze­nie. Mieli przy­je­chać jesz­cze tego sa­mego po­po­łu­dnia, jako że spon­ta­niczna po­dróż nie wy­ma­gała wiel­kich przy­go­to­wań, a sama jej ory­gi­nal­ność sta­no­wiła główny po­wab dla tych zbla­zo­wa­nych lu­dzi.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] Alu­zja do dzie­cię­cej ry­mo­wanki Sing a Song of Si­xpence [wszyst­kie przy­pisy po­cho­dzą od tłu­maczki].
Ty­tuł ory­gi­nału: A Chri­st­mas Dream & Other Chri­st­mas Sto­ries
Co­py­ri­ght © 2024, Wy­daw­nic­two MG Wszel­kie prawa za­strze­żone. Re­pro­du­ko­wa­nie, ko­pio­wa­nie w urzą­dze­niach prze­twa­rza­nia da­nych, od­twa­rza­nie w ja­kiej­kol­wiek for­mie oraz wy­ko­rzy­sty­wa­nie w wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych – rów­nież czę­ściowe – tylko za wy­łącz­nym ze­zwo­le­niem wła­ści­ciela praw.
ISBN 978-83-8241-076-1
Pro­jekt okładki, wy­bór ilu­stra­cji oraz skład książki: Zu­zanna Ma­li­now­ska Stu­dio
Opra­co­wa­nie: MG, Do­rota Ring
Ilu­stra­cje po­cho­dzą z za­so­bów Bi­blio­teki Na­ro­do­wej oraz Adobe Stock
Kon­wer­sja: eLi­tera
www.wy­daw­nic­twomg.pl
kon­takt@wy­daw­nic­twomg.pl