Historia Pragi życiorysami pisana - Kiwilszo Joanna - ebook + książka

Historia Pragi życiorysami pisana ebook

Kiwilszo Joanna

0,0

Opis

Książka prezentuje dzieje dwudziestu dwóch rodzin, których życie związane było z warszawską Pragą. Są wśród nich tak znane i zasłużone rody, jak rodzina premiera Jana Olszewskiego, czy wywodząca się od Szmula Zbytkowera rodzina francuskiego noblisty Henri Bergsona a także rodzina zmarłego niedawno aktora Jana Kobuszewskiego. Są też, przedstawione w rodzinnym kręgu, tak charakterystyczne dla Pragi postacie jak Julian Różycki, Jan Wedel, Ignacy i Kazimierz Skorupka czy Jan Żabiński. Oprócz tych „wielkich”, znanych z historii, na kartach książki przedstawione zostały też losy „zwykłych”, co nie znaczy mniej ważnych mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy, jak członków klanu Natorffów, Gierałtowskich czy Rabęckich. Z każdą z tych rodzin wiążą się niepowtarzalne historie, tworząc razem obraz, którego ramą jest niezwykła dzielnica Warszawy – Praga.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 378

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Re­dak­cjaAdam Pod­lew­ski
Ko­rektaMał­go­rzata Pod­lew­ska
Pro­jekt gra­ficzny okładki, skład i ła­ma­nieAgnieszka Kie­lak
Zdję­cia wy­ko­rzy­stane na okładcePrzód: ul. Tar­gowa, ok. 1940 r., pocz­tówka ze zbio­rów Ra­fała Biel­skiego; Jan Ża­biń­ski z małpką, lata trzy­dzie­ste XX w., źró­dło: NAC; Ma­ria z Tar­czyń­skich Skó­rzew­ska, żona Jó­zefa, po­czą­tek XX w., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Le­ona Skó­rzew­skiego; Ste­fan Spiess, Ja­dwiga Spiess, Grze­gorz Fi­tel­berg i Ka­rol Szy­ma­now­ski pod­czas po­dróży do Włoch, Rzym, 1912 r., źró­dło: „Nowa Ga­zeta Pra­ska” 2007, nr 4; Fa­bryka cze­ko­lady E. We­del na Pra­dze, ul. Za­moy­skiego 28/30, wi­dok od strony Parku Ska­ry­szew­skiego, stan obecny, 2021 r., fot. Jo­anna Ki­wil­szo; He­lena Ra­bęcka (z le­wej) z ko­le­żanką, ul. Sta­lowa 8, 1911 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Ste­fana Mie­row­skiego. Tył: Wej­ście na ba­zar, 1935 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Zdzi­sława Ró­życ­kiego; Wła­dy­sław Ró­życki (1864–1938) naj­star­szy syn Ju­liana, ok. 1900 r., do­mena pu­bliczna.
Wy­daw­nic­two do­ło­żyło wszel­kich sta­rań, aby do­trzeć do wła­ści­cieli praw au­tor­skich do ilu­stra­cji za­miesz­czo­nych w pu­bli­ka­cji.
© Co­py­ri­ght by Skarpa War­szaw­ska, War­szawa 2023 © Co­py­ri­ght by Jo­anna Ki­wil­szo, War­szawa 2023
Ze­zwa­lamy na udo­stęp­nia­nie okładki książki w in­ter­ne­cie
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-83290-82-9
Wy­dawca Agen­cja Wy­daw­ni­czo-Re­kla­mowa Skarpa War­szaw­ska Sp. z o.o. ul. Bo­row­skiego 2 lok. 24 03-475 War­szawa tel. 22 416 15 81re­dak­cja@skar­pa­war­szaw­ska.plwww.skar­pa­war­szaw­ska.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Wstęp

W hi­sto­rio­gra­fii War­szawy ważne miej­sce zaj­muje hi­sto­ria wie­lo­po­ko­le­nio­wych ro­dzin, któ­rych losy splo­tły się z dzie­jami mia­sta. Wie­lo­krot­nie opi­sy­wano za­sługi Lil­po­pów, Bru­nów czy Kro­nen­ber­gów. Bar­dzo cenna jest wśród tej hi­sto­rio­gra­fii praca Ta­de­usza Wła­dy­sława Świątka Rody sta­rej War­szawy, przed­sta­wia­jąca po­czet zna­nych prze­my­słow­ców i han­dlow­ców, któ­rzy przy­czy­nili się do roz­woju mia­sta. Nie­zwy­kle rzadko na­to­miast var­sa­via­ni­ści wspo­mi­nają o miesz­kań­cach Pragi. Praga, nie­stety, za­wsze była trak­to­wana jako gor­sza część mia­sta, a jej miesz­kańcy jako oby­wa­tele dru­giej ka­te­go­rii. Tym­cza­sem ta część sto­licy po­siada me­trykę star­szą niż lo­ko­wana przez ksią­żąt ma­zo­wiec­kich na le­wym brzegu Wi­sły War­szawa. Druga po­łowa XIX wieku to okres in­ten­syw­nej in­du­stria­li­za­cji i roz­woju Pragi. Tu scho­dziły się naj­da­lej wy­su­nięte na za­chód li­nie ko­le­jowe ce­sar­stwa ro­syj­skiego z Pe­ters­burga, Brze­ścia i Kowla. Osie­dlali się tu bar­dzo przed­się­bior­czy lu­dzie, któ­rzy wła­śnie na Pra­dze do­strze­gli swoją szansę.

Chcia­ła­bym przed­sta­wić ro­dziny zwią­zane z Pragą i dla Pragi za­słu­żone. W pre­zen­to­wa­nej gru­pie rzuca się w oczy wielka róż­no­rod­ność, tak pod wzglę­dem pro­fe­sji, jak i sta­tusu spo­łecz­nego. Są tu le­ka­rze, far­ma­ceuci, in­ży­nie­ro­wie, prze­my­słowcy, ban­kowcy i wy­bitni ar­ty­ści, ale rów­nież zwy­kli rze­mieśl­nicy: pie­ka­rze, cu­kier­nicy, ka­pe­lusz­nicy i ko­le­ja­rze. Obok lu­dzi pro­stych, nie­le­gi­ty­mu­ją­cych się żad­nymi ty­tu­łami ary­sto­kra­tycz­nymi, są przed­sta­wi­ciele drob­nej szlachty, a na­wet jest ro­dzina daw­nych ksią­żąt Mas­sal­skich. Ta­kie rody jak ro­dzina Ró­życ­kich, za­ło­ży­cieli słyn­nego ba­zaru, We­dlo­wie ze swoją fa­bryką sło­dy­czy czy Ża­biń­scy z Ogro­dem Zoo­lo­gicz­nym (w któ­rym schro­nie­nie w cza­sie II wojny świa­to­wej zna­leźli rów­nież lu­dzie) na trwale wpi­sały się w hi­sto­rię pra­wo­brzeż­nej War­szawy.

To jed­nak nie ko­niec. Nie­za­leż­nie od sta­tusu czy her­bo­wego lub nie­her­bo­wego po­cho­dze­nia z ro­dzin tych wy­wo­dzi się wiele wy­bit­nych po­staci, za­słu­żo­nych nie tylko dla Pragi czy War­szawy, ale dla ca­łej Pol­ski, że wy­mie­nię tu ta­kie oso­bi­sto­ści jak współ­twórca Pol­skiego Ra­dia Wła­dy­sław Ra­bęcki, uro­dzony na Bród­nie, nie­zwy­kle po­pu­larny i lu­biany ak­tor ko­me­diowy Jan Ko­bu­szew­ski, nie­za­po­mniany se­na­tor Zbi­gniew Ro­ma­szew­ski czy wresz­cie Pre­mier Rzecz­po­spo­li­tej Pol­skiej Jan Ol­szew­ski, który nie krył dumy ze swego po­cho­dze­nia z ko­le­jar­skiego Bródna.

Pra­gnę zwró­cić uwagę na jesz­cze jedną ce­chę przed­sta­wio­nych po­wy­żej ro­dzin, a mia­no­wi­cie na róż­no­rod­ność na­ro­do­wo­ści. Opi­suję dzieje ro­dzin nie tylko pol­skich, ale rów­nież po­cho­dze­nia nie­miec­kiego, ży­dow­skiego, ro­syj­skiego, a na­wet ta­kich, które wy­wo­dzą się od fran­cu­skich uczest­ni­ków kon­fe­de­ra­cji bar­skiej lub żoł­nie­rzy na­po­le­oń­skich. W ten spo­sób, za sprawą dwu­dzie­stu dwóch zbio­ro­wych por­tre­tów, otrzy­mu­jemy ob­raz Pragi wie­lo­kul­tu­ro­wej, gdzie jak w ty­glu mie­szały się losy lu­dzi Wschodu i Za­chodu. Ogromna więk­szość pre­zen­to­wa­nych hi­sto­rii oparta jest na wspo­mnie­niach ży­ją­cych po­tom­ków ro­dów i to im na­leżą się moje naj­więk­sze po­dzię­ko­wa­nia. Bez re­la­cji Elż­biety Bart­czyk z domu Ko­tu­liń­skiej i jej córki Anny Ka­miń­skiej, Marka Bo­row­skiego, Aliny Ciesz­kow­skiej, Ja­nu­sza Gie­rał­tow­skiego, Dy­mi­tra Grun­dulsa, Bar­bary Ja­wor­skiej, Lu­dwika i Elż­biety Maj­ler­tów, Mo­niki Mas­sal­skiej-Do­bro­wol­skiej, Ste­fana Mie­row­skiego, pań­stwa Bo­żenny i Jacka Na­torf­fów, Zdzi­sława Ró­życ­kiego i Wi­tolda Sal­skiego, Zo­fii Ro­ma­szew­skiej, Le­ona Skó­rzew­skiego, An­drzeja So­bie­panka, Te­resy Ża­biń­skiej, czy wresz­cie dłu­giego wy­wiadu udzie­lo­nego przez te­le­fon przez Jana Ol­szew­skiego nie by­łoby tej pracy. Nie­któ­rzy z nich, jak Elż­bieta Bart­czyk, Jan Ko­bu­szew­ski, Jan Ol­szew­ski czy Te­resa Ża­biń­ska nie­stety już nie żyją. Nie usły­szymy już ich gło­sów, dla­tego ich re­la­cje są tym bar­dziej cenne.

To dzięki do­brej woli i pa­sji hi­sto­rycz­nej mo­ich roz­mów­ców mo­żemy po­znać nie­zwy­kłe, barwne losy ich przod­ków. To oni otwo­rzyli przed nami za­zwy­czaj świet­nie upo­rząd­ko­wane ro­dzinne ar­chiwa, aby­śmy mo­gli cof­nąć się w cza­sie i prze­ko­nać się, jak hi­sto­rie po­szcze­gól­nych ro­dzin skła­dają się na zbio­rowy por­tret jed­nej z naj­cie­kaw­szych dziel­nic War­szawy – Pragi. Można też spoj­rzeć na te sagi jesz­cze sze­rzej, prze­kra­cza­jąc gra­nice mia­sta, bo prze­cież to wła­śnie małe hi­sto­rie ro­dzinne two­rzą, po­przez hi­sto­rie lo­kalne tzw. ma­łych oj­czyzn, wielką hi­sto­rię na­rodu.

Ame­ry­kań­ski sen braci Ko­tu­liń­skich

Na Cmen­ta­rzu Po­wąz­kow­skim w War­sza­wie znaj­duje się grób Pawła Ko­tu­liń­skiego i jego żony Prak­sedy, któ­rzy zmarli w 1866 roku ze zgry­zoty, wy­rze­kł­szy się wcze­śniej je­dy­nego syna. A wszystko to z po­wodu klą­twy rzu­co­nej na ród Ko­tu­liń­skich przez ro­syj­skiego ge­ne­rała. Prze­kleń­stwo to nie omi­nęło rów­nież braci Era­zma i Le­ona z dru­giej ga­łęzi ro­dziny Ko­tu­liń­skich, z któ­rych pierw­szy szu­kał szczę­ścia w Ame­ryce, a drugi pra­cu­jąc na ko­lei, zwią­zał swoje losy z Pragą.

Ro­dzina Ko­tu­liń­skich po­cho­dzi ze Ślą­ska, z miej­sco­wo­ści Ko­tu­lin. Jej po­czątki się­gają XVI wieku. Ślady rodu (po­słu­gu­ją­cego się her­bem Od­ro­wąż) od­naj­du­jemy w XVII stu­le­ciu w ar­chi­wach mia­sta Cze­cho­wice-Dzie­dzice, któ­rego wła­ści­cie­lem zo­stał w 1675 roku Fry­de­ryk Alek­san­der Ko­tu­liń­ski z Ko­tu­lina, a jego syn i na­stępca Fran­ci­szek Ka­rol, sta­ro­sta Gór­nego i Dol­nego Ślą­ska, wy­bu­do­wał tam re­zy­den­cję godną pia­sto­wa­nego sta­no­wi­ska. Oto­czony wspa­nia­łym par­kiem z dwu­stu­let­nimi li­pami kan­de­la­bro­wymi ba­ro­kowy pa­łac do dziś jest ozdobą mia­sta.

Klą­twa ro­syj­skiego ge­ne­rała

Sto lat póź­niej nie­wiele już zo­stało ze świet­no­ści rodu. W 1765 roku no­wym wła­ści­cie­lem Cze­cho­wic i pa­łacu zo­stał An­drzej Re­nard. Wy­gląda na to, że Ko­tu­liń­scy sprze­dali swoje do­bra i mu­sieli szu­kać in­nych środ­ków utrzy­ma­nia, bo mniej wię­cej w tym cza­sie wzmianki o ro­dzi­nie od­naj­du­jemy w War­sza­wie, w za­pi­sach ar­chi­wal­nych do­ty­czą­cych Igna­cego Ko­tu­liń­skiego (ur. 1770) i jego żony Ro­za­lii z Ra­dziń­skich, ro­dzi­ców An­to­niego, An­drzeja, Pawła i Agnieszki Ko­tu­liń­skich. Jak głosi epi­ta­fium na Cmen­ta­rzu Po­wąz­kow­skim, trzeci z ro­dzeń­stwa Pa­weł Ko­tu­liń­ski (ur. 1815) i jego żona Prak­seda (ur. 1812) zmarli w roku 1866[1], w od­stę­pie kilku mie­sięcy, ze zgry­zoty i żalu, gdyż nie mo­gli po­go­dzić się z po­stęp­kiem je­dy­nego syna. Ów syn, o któ­rym w ro­dzi­nie nie wolno było wspo­mi­nać i na­wet nie wia­domo, jak miał na imię, po przej­ściu na pra­wo­sła­wie po­ślu­bił córkę ro­syj­skiego ge­ne­rała. A że stało się to za­raz po klę­sce Po­wsta­nia Stycz­nio­wego, można so­bie wy­obra­zić, jaki był to cios dla ro­dzi­ców. Ale nie tylko dla nich. Mał­żeń­stwu córki z Po­la­kiem prze­ciwny był także ro­syj­ski ge­ne­rał, który po­noć rzu­cił na ro­dzinę Ko­tu­liń­skich klą­twę. Wy­po­wie­dziane w gnie­wie słowa: „Oby twój ród wy­gi­nął!” nie­stety za­dzia­łały i od tej pory w ro­dzi­nie pra­wie nie było mę­skich po­tom­ków. Brat Pawła Ko­tu­liń­skiego An­toni umarł młodo. Po­zo­sta­wił po so­bie co prawda syna Ka­zi­mie­rza, ale był to lek­ko­duch, który spę­dzał czas głów­nie na za­ba­wach i nie dbał o ro­dzinę. Po kilku la­tach związku z He­leną z Rzecz­ni­ków miał je­dy­nie córkę Ce­cy­lię. Wielka była więc ra­dość w ro­dzi­nie, kiedy w 1886 roku na świe­cie po­ja­wił się długo ocze­ki­wany syn, Erazm. W związku z tym wy­da­rze­niem, praw­do­po­dob­nie w po­dzięce (a może już wcze­śniej, w in­ten­cji), za­mó­wiony zo­stał ob­raz – ko­pia cu­dami sły­ną­cego wi­ze­runku Świę­tej Ro­dziny z sank­tu­arium św. Jó­zefa w Ka­li­szu. Wi­docz­nie mał­żon­ko­wie Ko­tu­liń­scy sły­szeli o tym, że od po­nad stu lat lu­dzie piel­grzy­mują do Ka­li­sza, po­wie­rza­jąc świę­temu Jó­ze­fowi swoje trudne sprawy, i do­znają po­cie­sze­nia. Nie wia­domo, czy to mo­dły do świę­tego Jó­zefa spra­wiły, ale po dwóch la­tach, w 1888 roku, Ko­tu­liń­scy do­cze­kali się dru­giego syna, Le­ona. Po­nie­waż Ka­zi­mierz prze­pu­ścił wła­sny ma­ją­tek, mu­sieli za­miesz­kać w miesz­ka­niu ro­dziny żony, na Sta­lo­wej 28. Chłopcy oraz ich star­sza sio­stra Ce­cy­lia do­ra­stali więc na No­wej Pra­dze.

Ko­pia wi­ze­runku Świę­tej Ro­dziny z sank­tu­arium św. Jó­zefa w Ka­li­szu, fot. Jo­anna Ki­wil­szo.

Erazm i Leon Ko­tu­liń­scy, ok. 1905 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Anny Ka­miń­skiej.

W służ­bie ro­syj­skiemu im­pe­rium

Nie­długo po skoń­cze­niu dwu­dzie­stu lat Erazm zo­stał po­wo­łany do ar­mii ro­syj­skiej. Taki los cze­kał więk­szość mło­dych Po­la­ków z za­boru ro­syj­skiego. Po­nie­waż Erazm był wy­so­kim, przy­stoj­nym męż­czy­zną, do­stał się do re­pre­zen­ta­cyj­nej jed­nostki, Gwar­dii Car­skiej. Mimo to my­ślał o ucieczce. W za­cho­wa­nym li­ście z 14 kwiet­nia 1909 roku nada­nym w Mo­skwie oczy­wi­ście o tym nie wspo­mina, pi­sze tylko o obie­ca­nym urlo­pie i pla­no­wa­nym spo­tka­niu z ro­dziną, ale plan zo­stał już po­wzięty. Młod­szy brat Leon miał sie­dem­na­ście lat, kiedy kraj ogar­nęła fala pro­te­stów re­wo­lu­cji 1905 roku. Leon brał udział w strajku szkol­nym, za co zo­stał wy­rzu­cony z gim­na­zjum z tzw. wil­czym bi­le­tem. Nie mógł już uczęsz­czać do szkoły, po­szedł więc do pracy na ko­lei. Jed­no­cze­śnie za­ło­żył koło na­ukowe, które sku­piało mło­dzież w po­dob­nej sy­tu­acji, a miało na celu sa­mo­kształ­ce­nie. W lu­tym 1914 roku oże­nił się z Anną Eu­la­lią z Wa­siń­skich. Nie­długo jed­nak cie­szył się szczę­ściem mło­dego mał­żonka. Strzały od­dane 28 czerwca 1914 roku w Sa­ra­je­wie przez bo­śniac­kiego stu­denta Gaw­riła Prin­cipa do au­striac­kiego na­stępcy tronu, ar­cy­księ­cia Fran­ciszka Fer­dy­nanda spo­wo­do­wały wy­buch I wojny świa­to­wej. Na zie­miach pol­skich roz­po­częła się ona 1 sierp­nia 1914 roku dzia­ła­niami, w któ­rych po jed­nej stro­nie wy­stę­po­wały Niemcy (od 6 sierp­nia rów­nież Au­stria), po dru­giej zaś Ro­sja. Cen­tralne re­jony kraju stały się areną walk i świad­kiem prze­su­wa­ją­cych się li­nii frontu. Pod na­po­rem Niem­ców Ro­sja­nie mu­sieli wkrótce ustą­pić na wschód. Woj­ska ro­syj­skie, wy­co­fu­jąc się w sierp­niu 1915 roku z War­szawy i ca­łego daw­nego Kró­le­stwa, ewa­ku­owały wszystko, co miało ja­kie­kol­wiek zna­cze­nie go­spo­dar­cze i dało się wy­wieźć, rów­nież ta­bor ko­le­jowy. Rząd car­ski prze­pro­wa­dził mi­li­ta­ry­za­cję ko­lei. Wie­lo­ty­sięczna rze­sza ko­le­ja­rzy po­trzebna była do prze­wozu wojsk, trans­por­tów broni, amu­ni­cji i in­nego sprzętu bo­jo­wego. Na­gła, po­spieszna mo­bi­li­za­cja za­sko­czyła Le­ona Ko­tu­liń­skiego. Wraz ze sprzę­tem i in­nymi pra­cow­ni­kami ko­lei mu­siał wy­je­chać do Ro­sji. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdą­żył się na­wet po­że­gnać z bli­skimi. Za­cho­wał się list Le­ona do matki i sio­stry, wy­słany z Sie­dlec, w któ­rym ogrom­nie nie­po­koi się o los ro­dziny i o to, czy się jesz­cze zo­ba­czą.

Od­dział Gwar­dii Car­skiej. Pierw­szy z pra­wej stoi Erazm Ko­tu­liń­ski, ok. 1909 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Anny Ka­miń­skiej.

Anna i Leon Ko­tu­liń­scy, 1914 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Anny Ka­miń­skiej.

Ko­chana Matko i Sio­stro!

Spie­szę do­nieść, że je­stem zdrów i szczę­śli­wie wy­do­sta­łem się z War­szawy. Są­dzi­łem, że się jesz­cze z Wami przed od­jaz­dem będę wi­dział, ale stało się ina­czej. By­łem i je­stem cią­gle nie­spo­kojny, co się z wami dzieje, lecz przy­pusz­czam, że nic się Wam złego nie stało, co daj Boże.[...]

Że­gnaj droga Matko na krótki czas, bo mam na­dzieję, że zo­ba­czymy się nie­długo. I Ty, sio­stro że­gnaj, choć li­stow­nie, bo nie przy­pusz­cza­łem, że nie po­że­gnam się. Tak szybko to wszystko na­stą­piło[...].

Nie­długo po tej ewa­ku­acji żona Anna po­je­chała w ślad za mę­żem. Spę­dzili w Ro­sji cztery lata. Prze­żyli straszny czas Re­wo­lu­cji Paź­dzier­ni­ko­wej, choć kilka razy bli­scy byli śmierci. Pew­nego razu Leon po­są­dzony zo­stał o za­bi­cie miej­sco­wego ko­mi­sa­rza, któ­rego fak­tycz­nie ktoś za­strze­lił w ja­kiejś sprzeczce. Chciano „Po­laczka” bez sądu roz­strze­lać. W ostat­niej chwili ktoś za­świad­czył, że ten nie jest wi­nien. Ko­tu­liń­scy ucie­kli na po­łu­dnie. Przez Char­ków prze­do­stali się na Krym. Póź­niej przez ja­kiś czas prze­by­wali w Ode­ssie, a na­stęp­nie przez Ki­jów wró­cili do Pol­ski. Wie­dzieli, że w kraju wy­nisz­czo­nym wojną pa­nuje straszna bieda. Po­dró­żu­jąc w to­wa­ro­wym wa­go­nie, wieźli mąkę, ka­szę, sło­ninę, a na­wet kury. Przy­je­chali 25 sierp­nia 1918 roku. Za­miesz­kali w ka­mie­nicy Wa­siń­skich na No­wym Mie­ście, nie­da­leko ko­ścioła Sióstr Sa­kra­men­tek. Leon Ko­tu­liń­ski znów za­czął pra­co­wać na ko­lei, te­raz już w dy­rek­cji PKP w nie­pod­le­głej Pol­sce.

Ma­ria z Da­nec­kich Ko­tu­liń­ska z córką Elż­bietą w Be­skin Ridge, 1915 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Anny Ka­miń­skiej.

W dro­dze do Ame­ryki

Tym­cza­sem bratu rze­czy­wi­ście udało się uciec z ar­mii car­skiej, kiedy ko­rzy­sta­jąc z urlopu, przy­je­chał do domu w 1910 roku. Prze­do­stał się do Pragi cze­skiej, gdzie miesz­kała ciotka, przy­rod­nia sio­stra matki. Wraz z cio­tecz­nym bra­tem wy­je­chał do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, do ro­dziny mły­na­rzy z Woli, która wy­emi­gro­wała do USA w 1896 roku i miesz­kała w sta­nie New Jer­sey. Po­znał tam swoją przy­szłą żonę, Ma­rię Sa­binę z Da­nec­kich. Ślub wzięli w 1911 roku. Erazm był nie­spo­koj­nym du­chem. Po­sta­no­wił wy­je­chać do Ka­li­for­nii, by szu­kać złota. Za­ku­pił tam te­reny zło­to­dajne. Nie­stety, ni­czego nie zna­lazł, a tylko stra­cił oszczęd­no­ści. Wró­cił więc do New Jer­sey. Za po­ży­czone pie­nią­dze wy­dzier­ża­wił farmę rol­ni­czo-ho­dow­laną w miej­sco­wo­ści Be­skin Ridge. Upra­wiał ku­ku­ry­dzę i ziem­niaki. Miał też sad brzo­skwi­niowy. Na far­mie było kil­ka­na­ście krów i świ­nie. W 1915 roku Ma­rii i Era­zmowi Ko­tu­liń­skim uro­dziła się córka Elż­bieta, która wiele lat póź­niej wspo­mi­nała szczę­śliwy czas swo­jego dzie­ciń­stwa, spę­dzo­nego w Be­skin Ridge. Pod­kre­ślała wy­soką kul­turę rol­ni­czą i świetną or­ga­ni­za­cję pracy na far­mie. Po­wszech­nie uży­wano tam ma­szyn rol­ni­czych, ta­kich jak ko­siarka czy ma­szyna do sa­dze­nia ziem­nia­ków. Ku­ku­ry­dzę ki­szono w spe­cjal­nych si­lo­sach. Elż­bieta pa­mię­tała, że co­dzien­nie rano przy­jeż­dżał sa­mo­chód po od­biór mleka. In­wen­tarz oto­czony był stałą opieką we­te­ry­na­ryjną. Raz w mie­siącu przy­jeż­dżał le­karz i ba­dał krowy. Mimo tak do­brze pro­spe­ru­ją­cego go­spo­dar­stwa i szczę­śli­wego ży­cia ro­dzin­nego Erazm tę­sk­nił za Pol­ską. Wbrew ostrze­że­niom i mimo obaw żony sprze­dał wszystko, co miał, i w stycz­niu 1922 roku Ko­tu­liń­scy wró­cili do Pol­ski. Sy­tu­acja, którą za­stali, nie na­pa­wała opty­mi­zmem. W po­rów­na­niu z Ame­ryką znisz­czona wojną i dzia­ła­niami za­bor­ców Pol­ska była za­co­fana i biedna. Pa­no­wała straszna bieda i bez­ro­bo­cie. Żona Era­zma, Ma­ria, chciała wra­cać do Sta­nów i co­raz bar­dziej za­pa­dała na zdro­wiu. Za­raz po przy­pły­nię­ciu do Gdyni, w cza­sie kwa­ran­tanny w lu­tym 1922 roku, prze­zię­biła się, w wy­niku czego roz­wi­nęła się u niej cho­roba płuc i gruź­lica. La­tem wy­je­chała z córką Elż­bietą do Za­ko­pa­nego. Kiedy stan jej zdro­wia znów się po­gor­szył, od­dała córkę na wy­cho­wa­nie An­nie i Le­onowi. W grud­niu 1922 roku zmarła na ga­lo­pu­jące su­choty. Erazm za pie­nią­dze za­ro­bione w Ame­ryce ku­pił nie­wielki fol­wark w Ko­niku pod War­szawą. Nie go­spo­da­ro­wał jed­nak długo na nim, bo w stycz­niu 1925 roku zmarł. Klą­twa wciąż da­wała o so­bie znać.

Erazm Ko­tu­liń­ski na far­mie w Be­skin Ridge (New Jer­sey), ok. 1920 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Anny Ka­miń­skiej.

Ame­ry­kań­ska przy­błęda

Dzie­się­cio­let­nia wów­czas Elż­bieta za­miesz­kała na No­wym Mie­ście z wuj­kiem Le­onem i cio­cią Anną, któ­rzy nie mieli wła­snych dzieci i trak­to­wali ją jak córkę. Na­to­miast ciotka Ce­cy­lia i babka He­lena nie lu­biły jej i na­zy­wały ame­ry­kań­ską przy­błędą. Leon Ko­tu­liń­ski na­dal pra­co­wał w dy­rek­cji ko­lei. Od­zna­czał się su­mien­no­ścią w pracy za­wo­do­wej i an­ga­żo­wał się w dzia­łal­ność spo­łeczną, np. da­wał do­dat­kowe składy po­cią­gów oj­com fran­cisz­ka­nom z Za­kro­czym­skiej na piel­grzymki do Czę­sto­chowy. W 1926 roku w cza­sie prze­wrotu ma­jo­wego przy­słu­żył się mar­szał­kowi Pił­sud­skiemu. Kiedy do­wie­dział się, że Dy­wi­zja Po­znań­ska je­dzie na po­moc pre­zy­den­towi Woj­cie­chow­skiemu, za­rzą­dził usta­wie­nie na to­rach dwóch pa­ro­wo­zów i w ten spo­sób za­blo­ko­wał li­nię, unie­moż­li­wia­jąc prze­jazd woj­ska. W 1928 roku za­częto bu­dowę no­wego gma­chu dy­rek­cji war­szaw­skiej PKP przy ulicy Wi­leń­skiej. W tym cza­sie PKP były jed­nym z naj­więk­szych i naj­le­piej za­rzą­dza­nych przed­się­biorstw pań­stwo­wych: za­trud­niały po­nad dwie­ście czter­na­ście ty­sięcy pra­cow­ni­ków, eks­plo­ato­wały sie­dem­na­ście ty­sięcy ki­lo­me­trów li­nii nor­mal­no­to­ro­wych, pięć ty­sięcy pa­ro­wo­zów, dzie­sięć ty­sięcy wa­go­nów oso­bo­wych i sto czter­dzie­ści ty­sięcy wa­go­nów to­wa­ro­wych. Nad­wyżka do­cho­dów nad wy­dat­kami się­gała stu mi­lio­nów zło­tych. Te wy­niki go­spo­dar­cze po­gor­szyły się w do­bie kry­zysu, ale wła­śnie w 1930 roku zdo­łano ukoń­czyć bu­dowę re­pre­zen­ta­cyj­nego, mo­nu­men­tal­nego gma­chu. Au­to­rem pro­jektu w stylu mo­der­ni­stycz­nym, na­wią­zu­ją­cym do form kla­sy­cy­stycz­nych, był ar­chi­tekt Ma­rian La­le­wicz. Po­zo­stały po nim w War­sza­wie jesz­cze inne bu­dowle, m.in. gmach Banku Rol­nego przy ulicy No­wo­grodz­kiej czy In­sty­tutu Geo­lo­gicz­nego przy Ra­ko­wiec­kiej.

Bu­dy­nek Dy­rek­cji Ko­lei Pań­stwo­wych w War­sza­wie, ul. Tar­gowa 74, 2010 r., fot. Jo­anna Ki­wil­szo.

Ka­mie­nica przy ul. Sta­lo­wej 12, 2021 r., fot. Jo­anna Ki­wil­szo.

Dy­rek­cja ko­lei ulo­ko­wała się w no­wej sie­dzi­bie. W związku ze zmianą miej­sca pracy Ko­tu­liń­scy wraz z bra­ta­nicą prze­nie­śli się na Pragę. Ku­pili miesz­ka­nie w ka­mie­nicy przy Sta­lo­wej 12. Było to ładne dwu­po­ko­jowe miesz­ka­nie z kuch­nią i bal­ko­nem oraz ubi­ka­cją, urzą­dzoną od­dziel­nie w przed­po­koju. W tym miej­scu ro­dzina miesz­kała pra­wie do wy­bu­chu II wojny świa­to­wej. Elż­bieta Ko­tu­liń­ska do­jeż­dżała do szkoły pani Cheł­moń­skiej na ulicę Czac­kiego, a póź­niej do Gim­na­zjum im. Ko­nop­nic­kiej przy ulicy św. Bar­bary. 17 wrze­śnia 1938 roku w ko­ściele pod we­zwa­niem Matki Bo­skiej Lo­re­tań­skiej przy ulicy Ra­tu­szo­wej od­był się jej ślub z praw­ni­kiem Ja­nem Bart­czy­kiem. Mło­dzi za­miesz­kali w Ko­niku, fol­warku ku­pio­nym przez Era­zma Ko­tu­liń­skiego po po­wro­cie ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Tam też w na­stęp­nym roku uro­dziła się ich córka Anna. W 1939 roku, wkrótce po wy­bu­chu wojny, do Ko­nika prze­nie­śli się też Leon i Anna Ko­tu­liń­scy. W li­sto­pa­dzie tego sa­mego roku w wy­niku po­wi­kłań po­gry­po­wych zmarła Anna z Wa­siń­skich Ko­tu­liń­ska, na­to­miast reszta ro­dziny bez­piecz­nie prze­żyła w Ko­niku oku­pa­cję nie­miecką. Nie­stety nie można tego po­wie­dzieć o ro­dzi­nie Wa­siń­skich. Star­sza sio­stra Anny, Ja­dwiga, stra­ciła w Po­wsta­niu War­szaw­skim dwóch sy­nów bliź­nia­ków, żoł­nie­rzy ba­ta­lionu „Pa­ra­sol”. W paź­dzier­niku 1944 roku Leon Ko­tu­liń­ski, który po­wtór­nie się oże­nił, wró­cił na za­jętą przez woj­ska ra­dziec­kie Pragę, do swo­jego miesz­ka­nia na Sta­lo­wej. Na Sta­lo­wej wciąż miesz­kała też córka Ce­cy­lii Ka­zi­miera, która wy­szła za mąż za Le­ona Pia­sec­kiego, in­ży­niera elek­tryka, w cza­sie wojny naj­bliż­szego współ­pra­cow­nika ofi­cera wy­wiadu i kontr­wy­wiadu AK, Ka­zi­mie­rza Le­skiego. Po woj­nie, aby unik­nąć gro­żą­cego mu stale aresz­to­wa­nia, Leon Pia­secki uciekł przez Cze­cho­sło­wa­cję do Nie­miec Za­chod­nich, a stam­tąd do Sta­nów Zjed­no­czo­nych[2]. Gmach Dy­rek­cji Okrę­go­wej KP oca­lał, choć cią­gle był pod ostrza­łem ar­ty­le­ryj­skim zza Wi­sły. W 1945 roku gmach stał się sie­dzibą ów­cze­snego rządu i władz miej­skich. Z cza­sem mi­ni­ster­stwa prze­nio­sły się na lewy brzeg, a bu­dy­nek La­le­wi­cza po­wró­cił do swo­jego daw­nego wła­ści­ciela. Leon Ko­tu­liń­ski prze­pra­co­wał w Pol­skich Ko­le­jach Pań­stwo­wych pięć­dzie­siąt lat. Prze­szedł na eme­ry­turę w 1957 roku. Zmarł w 1966 roku i po­cho­wany zo­stał w ro­dzin­nym gro­bowcu na Po­wąz­kach. Był ostat­nim Ko­tu­liń­skim po mie­czu – klą­twa się speł­niła.

Je­sie­nią 1945 roku Elż­bieta i Jan Bart­czy­ko­wie za­miesz­kali w Su­le­jówku. Pani Elż­bieta miesz­kała tam, prze­cho­wu­jąc pa­miątki ro­dzinne do śmierci, która na­stą­piła w 2012 roku. To dzięki niej mo­gli­śmy po­znać burz­liwe dzieje rodu Ko­tu­liń­skich. Uro­dzona w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, po przy­jeź­dzie do Pol­ski mu­siała przy­wyk­nąć do pa­nu­ją­cych tu wa­run­ków. Wcze­śnie stra­ciła ro­dzi­ców, do­znała sie­ro­cych krzywd, ale ni­gdy nie pod­dała się złemu lo­sowi. Po­ko­chała War­szawę, była świad­kiem wielu in­te­re­su­ją­cych zda­rzeń, a także skarb­nicą wie­dzy nie tylko o lo­sach swo­jej ro­dziny, ale i o nie­ła­twych cza­sach, w któ­rej przy­szło jej żyć.  •

Elż­bieta i Jan Bart­czy­ko­wie przed ko­ścio­łem Matki Bo­żej Lo­re­tań­skiej przy ul. Ra­tu­szo­wej 5a, 1938 r., z ar­chi­wum ro­dzin­nego Anny Ka­miń­skiej.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

Ame­ry­kań­ski sen braci Ko­tu­liń­skich

[1] War­szawa, Cm. Po­wąz­kow­ski, kw. 177, rząd 6, miej­sce 22, 23.
[2] Wię­cej o dzia­łal­no­ści Le­ona Pia­sec­kiego „Sprin­gera” zob.: Le­ski Ka­zi­mierz, Ży­cie nie­wła­ści­wie uroz­ma­icone. Wspo­mnie­nia ofi­cera wy­wiadu i kontr­wy­wiadu AK, War­szawa 1989.