Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Powiedzmy tu, że czysta immanencja jest JAKIMŚ ŻYCIEM i niczym innym. Nie jest immanentna względem życia, lecz jest immanencją, która sama w sobie nie jest z kolei niczym innym jak tylko jakimś życiem. To życie jest immanencją immanencji, immanencją absolutną: jest mocą i całkowitym błogostanem. W takiej mierze, w jakiej Fichte w swoich ostatnich rozważaniach przekroczył aporie podmiotu i przedmiotu, przedstawił on pole transcendentalne jako jakieś życie, które nie zależy ani od Bytu, ani nie jest poddane Aktowi: jest to bezpośrednia świadomość absolutna, której aktywność nie odwołuje się już nawet do bytu, jednakże nie przestaje powstawać w życiu. Pole transcendentalne staje się więc prawdziwym planem immanencji, który w przestrzeń myśli filozoficznej ponownie wprowadza spinozjanizm. Czy nie przypomina to tego, co przeżywał Maine de Biran w swoich „ostatnich rozważaniach” (tych, których zmęczenie nie pozwoliło mu doprowadzić do końca), gdy pod transcendencją wysiłku odkrywał absolutne i immanentne życie? Pole transcendentalne określa się poprzez plan immanencji, a plan immanencji poprzez życie.
*
IMMANENCJA
W ostatnim, przedśmiertnym eseju Deleuze’a pojęcie to stało się głównym tematem rozważań. Tym bardziej jednak nabrało wagi, gdy kluczem do owego „terminu” uczynił Deleuze samo życie albo „jakieś życie/pewne życie”. Immanencja jest pojęciem pochodzenia łacińskiego, starym jak filozofia, choć spopularyzowane zostało przez jednego z głównych myślicieli nowożytności, w tym Barucha Spinozę, któremu Deleuze poświęcił książkę i wiele stron rozważań. W swym największym dziele, Etyce filozof określał Boga jako causa immanens, non vero transiens, a zatem przeczył jego transcendencji i transcendentnej przyczynie wszelkiego bytu. Uznawał Boga za immanentne centrum istnienia, za – jak mówi Deleuze – przepływ bycia, dokonujący się bezustannie akt ruchu istnienia. W takim rozumieniu immanencja (z łac. immanens – pozostający w czymś, od immanere – pozostawać wewnątrz) jest przeciwieństwem transcendencji (z łac. transcendens – przekraczający) i określa zawieranie się czegoś w czymś. W tradycji filozoficznej immanentne i zarazem transcendentne względem rzeczywistości są np. platońskie idee. Na ich podobieństwo w filozofii chrześcijańskiej mówi się o immanencji i jednakowoż transcendencji Boga.
W rozumieniu Deleuze’a nie chodzi o immanencję pojmowaną in oppositio do jakiejkolwiek możliwej transcendencji, nie chodzi tu też o żadne „immanentyzowanie transcendencji”, ale o czyste pojęcie immanencji, która nie odnosi się do niczego innego niż ona sama. „Immanencja absolutna jest w sobie samej: nie jest w czymś, nie jest do czegoś, nie zależy od przedmiotu i nie należy do podmiotu. […] Immanencja nie odnosi się do Czegoś, jako jednostki nadrzędnej, ani do Podmiotu jako aktu, który stanowi syntezę rzeczy: o planie immanencji możemy mówić jedynie wówczas, gdy to, co immanentne, nie jest już immanentne względem niczego innego niż ono samo. Tak jak pole transcendentalne nie definiuje się poprzez świadomość, tak i plan immanencji nie definiuje się poprzez mogące go w sobie zawrzeć Podmiot lub Przedmiot”.
Oto istota płaszczyzny immannecji, której treść polega na samowsobności bytu uwolnionego od wszelkiej transcendującej go zewnętrzności bądź określanej, zazwyczaj metafizycznie, sprawczości, zależności czy świętości. Polega na autopojetyczności (samostwarzaniu), autoteliczności (samocelowości) i autokauzalności (samoprzyczynowości). Mimo że Deleuze nazywa siebie „metafizykiem czystym” rezygnuje z tradycyjnych reprezentacji, z tradycyjnych dyskursów metafizycznych, z metafizycznego dualizmu i hierarchizacji bytu na rzecz tego, by ukazać, rozkręcić i emancypować maszynę immanencji.
*
Gilles Deleuze (1925–1995)
Był jednym z najbardziej wpływowych i płodnych francuskich filozofów drugiej połowy XX w. Deleuze definiował filozofię jako dziedzinę polegającą na tworzeniu pojęć, a samego siebie określał mianem „czystego metafizyka”. Był wieloletnim wykładowcą Université Paris 8 Vincennes w Saint-Denis. Napisał ponad 20 książek. J.F. Lyotard nazwał jego dzieło „filozofią wieży babilońskiej”. Jego żoną była Denise Paul „Fanny” Grandjouan, tłumaczka H.D. Lawrence’a. Całe życie mieszkał w Paryżu, podróże uważał za nieprzyjemny obowiązek zawodowy. Zginął śmiercią samobójczą, wyskakując z okna swojego apartamentu, gdy z powodu złego stanu zdrowia nie mógł już kontynuować pracy naukowej. Opublikował liczne studia z historii filozofii poświęcone m.in. Hume’owi (1953), Nietzschemu (1963), Kantowi (1964), Bergsonowi (1968), Spinozie (1968), Leibnizowi (1988) i Foucaultowi (1986). Za pierwszą książkę napisaną „we własnym imieniu” uważał Różnicę i powtórzenie (1968), w której przedstawił koncepcję różnicy niepodporządkowanej tożsamości. Zajmował się także estetyką oraz filozofią sztuki i literatury, czego wyrazem są: dwutomowe studium na temat kina (1983, 1985), monografie Prousta (1964), Kafki (1975) i Sacher-Masocha (1967) oraz brytyjskiego malarza Francisa Bacona (1981). Przyjaźnił się z Félixem Guattarim, aktywistą społecznym i psychoanalitykiem, z którym realizował projekt Kapitalizmu i schizofrenii, do którego należą „filozoficzny bestseller” Anty-Edyp (1972) oraz Tysiąc plateau (1980). Ich ostatnia wspólna książka, Co to jest filozofia? (1981), stanowi próbę podsumowania prawie pięćdziesięciu lat twórczości. Na przełomie lat 1989 i 1990 udzielił przed kamerą 8-godzinnego wywiadu swojej uczennicy i przyjaciółce Claire Parnet, wyemitowanego pod tytułem L’Abécédaire de Gilles Deleuze (1996). Rozproszone artykuły Deleuze’a zebrane zostały w trzech tomach: Negocjacje 1972–1990, Bezludna wyspa i inne teksty i rozmowy 1953–1974, Dwa porządki szaleństwa: teksty i rozmowy 1975–1995.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 54
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
GILLES DELEUZE
IMMANENCJA: ŻYCIE
Tłumaczenie
Kajetan Maria Jaksender
Posłowie
Anna Zofia Jaksender
Kajetan Maria Jaksender
Słownik pojęć deleuzjańskich
Kajetan Maria Jaksender
Wydawnictwo Eperons-Ostrogi
Kraków 2024
Spis treści
Gilles Deleuze
Immanencja: życie
Kajetan Maria Jaksender i Anna Zofia Jaksender
Teatr teraźniejszości
Słownik pojęć deleuzjańskich
IMMANENCJA: ŻYCIE…1
Czym jest pole transcendentalne? W odróżnieniu od doświadczenia, nie odnosi się ono ani do przedmiotu, ani nie jest przynależne podmiotowi (będącemu empirycznym przedstawieniem). Jawi się ono jako czysty strumień świadomości a-subiektywnej, bezosobowej świadomości przedrefleksyjnej, jakościowego trwania świadomości bez ja [sans moi]2. Ciekawym może się tutaj wydawać fakt, że to, co transcendentalne, definiuje się przez dane bezpośrednie: będziemy mówić o empiryzmie transcendentalnym jako o przeciwieństwie wszystkiego, co tworzy świat przedmiotowo--podmiotowy. Jest coś dzikiego i potężnego w tak rozumianym transcendentalizmie. Nie jest to z pewnością element wrażeń zmysłowych (jak w zwykłym empiryzmie), skoro wrażenie zmysłowe jest tu jedynie wycinkiem strumienia absolutnej świadomości. Biorąc pod uwagę bliskość dwóch wrażeń zmysłowych, byłoby to raczej przejście z jednego w drugie jako stawanie się, jako powiększanie lub zmniejszanie mocy (wirtualna ilość). Czy należałoby zatem definiować pole transcendentalne poprzez czysty strumień bezpośredniej świadomości, bez przedmiotu i beze mnie, jako ruch, który nie ma ani początku, ani końca? (Skoro nawet Spinozjańska koncepcja przejścia czy ilości mocy odnosi się do świadomości).
Jednak relacja między polem transcendentalnym a świadomością ma charakter wyłącznie de iure. Świadomość staje się faktem jedynie wtedy, gdy podmiot tworzony jest w tym samym momencie, co jego przedmiot, gdy znajdują się one poza polem i jawią się jako [apparaissant comme] „transcendentne”. I przeciwnie, jak długo świadomość przemierza pole transcendentalne z nieskończoną, rozproszoną na wsze strony [partout diffuse] prędkością, nic nie jest w stanie jej ujawnić3. W efekcie, wyraża się ona jedynie poprzez odbicie w podmiocie, który odsyła ją do przedmiotów. Dlatego też pole transcendentalne nie może być definiowane przez swoją własną świadomość, wiecznie objawioną, lecz ciągle nieujętą.
Transcendentalne nie jest transcendentne. Z powodu braku świadomości, pole transcendentalne mogłoby być definiowane jako plan immanencji w czystej postaci, jako że unika wszelkiej transcendencji – tak podmiotu, jak i przedmiotu4. Immanencja absolutna jest w sobie samej: nie jest w czymś, nie jest do czegoś, nie zależy od przedmiotu i nie należy do podmiotu. U Spinozy immanencja nie należy do substancji, lecz substancja i jej modi są w immanencji. Kiedy podmiot i przedmiot, które wypadają poza pole immanencji, są traktowane jako podmiot uniwersalny lub jakikolwiek przedmiot, któremu jest przypisana immanencja, mamy do czynienia z wynaturzeniem tego, co transcendentalne, które teraz jedynie podwaja to, co empiryczne5 (tak jak u Kanta), oraz z deformacją immanencji, która zawiera się teraz w tym, co transcendentne. Immanencja nie odnosi się do Czegoś, jako jednostki nadrzędnej, ani do Podmiotu jako aktu, który stanowi syntezę rzeczy: o planie immanencji możemy mówić jedynie wówczas, gdy to, co immanentne, nie jest już immanentne względem niczego innego niż ono samo. Tak jak pole transcendentalne nie definiuje się poprzez świadomość, tak i plan immanencji nie definiuje się poprzez mogące go w sobie zawrzeć Podmiot lub Przedmiot.
Powiedzmy tu, że czysta immanencja jest JAKIMŚ ŻYCIEM6 i niczym innym. Nie jest immanentna względem życia, lecz jest immanencją, która, sama w sobie nie jest z kolei niczym innym jak tylko pewnym życiem. To życie jest immanencją immanencji, immanencją absolutną: jest mocą i całkowitym błogostanem. W takiej mierze, w jakiej Fichte w swoich ostatnich rozważaniach przekroczył aporie podmiotu i przedmiotu, przedstawił on pole transcendentalne jako jakieś życie, które nie zależy ani od Bytu, ani nie jest poddane Aktowi: jest to bezpośrednia świadomość absolutna, której aktywność nie odwołuje się już nawet do bytu, jednakże nie przestaje powstawać w życiu7. Pole transcendentalne staje się więc prawdziwym planem immanencji, który w przestrzeń myśli filozoficznej ponownie wprowadza spinozjanizm. Czy nie przypomina to tego, co przeżywał Maine de Biran w swoich „ostatnich rozważaniach” (tych, których zmęczenie nie pozwoliło mu doprowadzić do końca), gdy pod transcendencją wysiłku odkrywał absolutne i immanentne życie? Pole transcendentalne określa się poprzez plan immanencji, a plan immanencji poprzez życie.
Czym jest immanencja? Jakimś życiem… Nikt lepiej od Dickensa nie opowiedział, czym jest owo życie, jakieś życie, z uwzględnieniem rodzajnika nieokreślonego jako wskaźnika tego, co transcendentalne. Kanalia, wzgardzony przez wszystkich łotr, spoczywa na łożu śmierci i oto ci, którzy się nim opiekują, przejawiają rodzaj gorliwości, szacunku, miłości dla najmniejszej choćby oznaki życia, wciąż przejawianej przez konającego. Każdy z obecnych angażuje się w ratowanie tego życia, do tego stopnia, że pogrążony w śpiączce łotr czuje, że przeszywa go coś dobrego. W miarę jednak jak powraca do świata żywych, jego wybawcy stają się coraz bardziej nieczuli, on sam zaś staje się na powrót grubiański i niegodziwy. Między jego życiem a jego śmiercią istnieje moment, który jest niczym więcej, jak igrającym ze śmiercią jakimś życiem8. Życie człowieka ustępuje tu miejsca życiu bezosobowemu, a jednak jednostkowemu [singulière]9, które uwalnia czyste wydarzenie, wolne od nieszczęść życia wewnętrznego i zewnętrznego, czyli od subiektywizmu i obiektywizmu tego, co następuje. Homo tantum, któremu wszyscy współczują i który osiąga stan pewnej szczęśliwości. Jest to haecceitas, które nie jest już indywiduacją lecz ujednostkowieniem: życie czystej immanencji, neutralne, poza dobrem i złem, ponieważ jedynie ucieleśniający je pośród rzeczy podmiot czynił je dobrym lub złym. Życie o takiej indywidualności blaknie pod wpływem życia jednostkowego, immanentnego względem człowieka, który nie ma już imienia, mimo iż wciąż nie sposób pomylić go z nikim innym. Osobliwa [singulière] natura, jakieś życie…
Nie należy ograniczać życia do pojedynczego momentu, w którym życie jednostkowe stawia czoła powszechnej śmierci. Jakieś życie jest wszędzie10, w każdym momencie, przemierzanym przez ten lub inny żywy podmiot i mierzonym przez to, co już przeżyte: życie immanentne, niosące za sobą wydarzenia lub osobliwości, które jedynie aktualizują się w podmiotach i przedmiotach. Owo niezdefiniowane życie samo w sobie nie ma nawet tych tak bliskich sobie momentów, lecz jedynie między-czasy, między-momenty. Nie pojawia się ono ani nie następuje, lecz przedstawia bezmiar pustego czasu, w którym widzimy wydarzenia, które mają nadejść i te, które już miały miejsce w absolucie bezpośredniej świadomości. Powieściowa spuścizna Lernet-Holenii11 sytuuje wydarzenie w między-czasie, który jest w stanie pochłonąć całe regimenty. Jednostkowości i wydarzenia konstytuujące jakieś życie współistnieją z wydarzeniami odpowiadającego mu konkretnego życia [la vie], lecz ani nie łączą się, ani nie dzielą się w ten sam sposób. Komunikują się między sobą zupełnie inaczej niż indywidua. Wydaje się nawet, że jednostkowe życie może obyć się bez jakiejkolwiek indywidualności lub nawet bez współistnienia z innym, które je indywidualizuje. Na przykład, wszystkie małe dzieci są do siebie podobne i prawie nie ma w nich indywidualności, mają jednak pewne cechy osobliwe, takie jak jakiś uśmiech [un sourire], jakiś gest [un geste], jakąś minę [une grimace], wydarzenia, które nie stanowią o ich subiektywnej charakterystyce. Przez małe dzieci przebiega immanentne życie, które jest czystą mocą, a nawet czystym błogostanem w chwilach cierpienia i słabości. Nieokreśloności życia tracą swój brak determinacji