Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Historia nauki dowodzi, że wiek XIX był czasem chemii, XX fizyki, a XXI prawdopodobnie będzie wiekiem biologii. Nauki biologiczne należą do tych, które w coraz szybszym tempie spektakularnie wyjaśniają skomplikowane mechanizmy rządzące między innymi światem roślin.
W świetle dzisiejszej wiedzy śmiało możemy mówić o inteligentnych zachowaniach roślin. Lektura książki Maurice’a Maeterlincka – belgijskiego dramaturga i poety, laureata nagrody Nobla, a również znakomitego przyrodnika – pozwoli czytelnikom tej książki z zachwytem podziwiać świat roślin, opisany z głęboką wiedzą wyjątkowo pięknym językiem.
Geniusz Ziemi, będący prawdopodobnie zarazem geniuszem całego świata, w walce o byt zachowuje się podobnie do człowieka. Stosuje te same metody i posługuje się tą samą logiką. Osiąga cel środkami, jakich się imamy, idzie po omacku, waha się, zawraca, zaczyna po kilka razy jedno, dodaje szczegóły, eliminuje je, poznaje i naprawia błędy. Słowem, robi wszystko, co my byśmy robili na jego miejscu.
Maurice Maeterlinck
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 88
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
W książce mojej pragnę zwrócić uwagę na kilka, zresztą dobrze znanych botanikom, szczegółów. Nie dokonuję żadnych odkryć, a moja skromna praca ogranicza się do podstawowych faktów. Nie zamierzam, oczywiście, czynić przeglądu wszystkich dowodów inteligencji roślin, albowiem są one niezliczone. Napotykamy je ciągle, zwłaszcza pośród kwiatów, w których skupia się pęd życia wegetatywnego ku światłu i świadomości.
Zdarzają się kwiaty i rośliny niezręczne i niefortunne, ale jednak i te nie są pozbawione w zupełności rozsądku i sprytu. Wszystkie zaś zmierzają do spełnienia swego zadania, wszystkie pałają bohaterską żądzą ogarnięcia całej powierzchni globu, mnożąc w nieskończoność te formy bytu, których są przedstawicielami.
Z racji praw natury wiążących je nierozerwalnie z ziemią, z powodu swej nieruchomości, rośliny mają do pokonania znacznie więcej trudności w rozmnażaniu się niż zwierzęta. Toteż zazwyczaj uciekają się do sztuczek, podstępów i forteli, a nawet do wynalazków mechanicznych, które wyprzedzają niejednokrotnie wynalazczość ludzką i każą zakładać znajomość balistyki, lotnictwa oraz trafną obserwację zwyczajów i budowy organicznej owadów.
Wilczomlecz obrotny, Euphorbia helioscopiaProf. dr Otto Wilhelm Thomé (1885 rok)
Zbyteczne jest kreślenie w tym miejscu obrazu wielkiego systemu zapładniania roślin, mówienie o zachowaniu się pręcików i słupka, uwodzicielskiej roli zapachu i optycznym działaniu barw harmonijnych i jaskrawych oraz o produkcji nektaru, zgoła niepotrzebnego roślinie, a służącego wyłącznie zwabianiu obcych wyswobodzicieli i posłanników miłości, a więc pszczół, trzmieli, much, motyli i ciem, przynoszących kwiatu pocałunek dalekiego, nieznanego, niewidzialnego i nieruchomego oblubieńca.
Korona rośliny to kwiat z pozoru przepojony pokojem, rezygnacją, gdzie wszystko godzi się z nieuniknionym, trwa w ciszy, posłuszeństwie i skupieniu. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Chyba nigdzie indziej nie ma tyle buntu i uporczywej walki z losem, jak właśnie pośród roślin. Przede wszystkim główny organ, narząd odżywczy rośliny, a więc korzeń łączy ją nierozdzielnie z podłożem gleby. Jeśli trudno nam, ludziom, powiedzieć, które z rozmaitych praw natury nęka nas najdotkliwiej, to dla rośliny nie ulega żadnej kwestii, najokrutniejszym jest konieczność trwania w jednym miejscu od urodzin do śmierci. Roślina wie lepiej od nas, którzy rozpraszamy swoje wysiłki, przeciw komu przede wszystkim musi się buntować. Toteż niezwykłe jest widowisko owej walki, w której wyzwala się cała energia idei zasadniczej korzeni, w celu rozpostarcia w pełnym świetle listowia i kwiatów. Wydobycie się z fatalizmu, jakiemu podlega dół rośliny, przez rozwój górnych jej części, oto jej cel główny, bowiem idzie tu o obejście ciężkiego prawa mroków, wyzwolenie się zeń, przekroczenie ciasnego obrębu, stworzenie sobie skrzydeł lub w pośredni sposób wydostanie się z więzienia natury jak najdalej w przestrzeń i zbliżenia się do innego, odmiennego zgoła królestwa ruchu i życia.
Zadziwia nas, że udaje się to roślinie, chociaż jest to dzieło równie trudne, jak dla nas byłoby wydobycie się ze szranków czasu, które nam los narzuca, lub sięgnięcie w sferę wolną od najuciążliwszych praw materii. Przekonamy się, że roślina daje człowiekowi zdumiewający przykład nieposłuszeństwa, odwagi, wytrwałego uporu i pomysłowości. Gdybyśmy użyli bodaj część energii, na jaką zdobywa się kwiat w ogrodzie dla zwalczenia różnych utrapień życia, które i nas gnębią, a więc cierpień starości czy śmierci, z pewnością nasz los mógłby się zmienić.
Klon zwyczajny, Acer platanoidesProf. dr Otto Wilhelm Thomé (1885 rok)
Ostrożeń polny, Carduus arvensisJacob Sturm, Johann Georg Sturm (ok. 1800 rok)
Potrzeba ruchu i łaknienie przestrzeni występują jednocześnie w kwiatach i owocach różnych roślin. Odnośnie owocu, formę, w jakiej przejawia się owo pożądanie, dostrzegamy dosyć łatwo. Odwrotnie niż rzecz się ma w królestwie zwierzęcym, roślina macierzysta, skutkiem nieubłaganego prawa bezruchu, jest pierwszym i najgorszym wrogiem nasienia, a co za tym idzie, własnych potomków. Znajdujemy się w dziwnym państwie żywych istot, gdzie niezdolni do ruchu rodzice w pełni uświadamiają sobie, iż ich nieruchomość może być dla dzieci zabójcza. Nasienie padające u stóp drzewa, czy jakiejkolwiek innej rośliny, skazane jest na śmierć lub, co najwyżej, na nędzne wegetowanie w niedostatku. Stąd bierze swój początek niezmierny wysiłek skierowany ku zrzuceniu jarzma i zdobycie ekspansji przestrzennej, stąd też biorą się wszystkie przedziwne systemy rozsiewania, rozrzucania nasion i przenoszenia ich powietrzem, znane nam wszystkim z lasów i łąk. To właśnie jest punktem wyjścia śmigi powietrznej drzew z gatunku klonowatych, skrzydełka lipy, spadochronów wszelkich ostów, kaczeńca i salsefii, przedziwnych sprężyn wilczomlecza, bomb tryskających przepękli1, haczyków włoskowych wełnianki łąkowej oraz mnóstwa innych mechanicznych „urządzeń” budzących nasz podziw. Można stwierdzić, że nie ma nasienia, które by nie wytworzyło specjalnych, właściwych sobie mechanizmów potrzebnych do wydostania się jak najdalej poza cień rośliny macierzystej.
Ten, kto choć trochę nie zapoznał się z botaniką nie uwierzy, ile twórczości wprost genialnej mieści się w zieleni, którą cieszą się nasze oczy. Spójrzmy chociażby na naczynko nasienne kurzyślepu2, pięć plewek3balsaminy4, pięć strzelających kapsułek geranium...
Należy zwrócić uwagę na zwyczajną, znaną nam dobrze główkę maku. Owa poczciwa, wielka głowa mieści rozsądek i idee godne najwyższych pochwał. Wiemy, iż zawiera tysiące krągłych, maleńkich czarnych ziarnek. Chodzi o to, by rozrzucić posiew tego w sposób tak zręczny, by ziarnka padły jak najdalej. Gdyby głowa rozłupała się od dołu albo spadła na ziemię, cały ten cenny zapas utworzyłby jedną kupkę u stóp łodygi i niewątpliwie zmarniał. Dlatego też ziarenka mogą wydostawać się jedynie otworami umieszczonymi u góry, pod daszkiem nakrywkowym. Makówka po dojrzeniu schyla się na bok, wiotczeje i za byle powiewem wiatru wykonuje wahadłowe ruchy, do złudzenia przypominające rzut ręką siewcy. W ten sposób ziarna rozsypują się szeroko na wszystkie strony.
Wspomnieć tu też należy o ziarnach liczących się z możliwością roznoszenia przez ptaki i otoczonych, jak jemioła, jałowiec i jarzębina, osłonką zawierającą słodki sok. Widzimy tu tak wielki zakres pomysłów, takie zrozumienie skutków działań, że nie będziemy się zatrzymywali dłużej nad tym tematem. Dodamy tylko, że trudno sprawę inaczej wyjaśnić, bowiem osłonka zawierająca cukier nie jest w ogóle potrzebna ziarnu, podobnie jak nektar przywabiający pszczoły jest niczym dla samego kwiatu. Ptak zjada owoc, ponieważ jest słodki, a jednocześnie połyka ziarno nie ulegające strawieniu. Potem leci i wydala z żołądka nasienie w stanie, w jakim je połknął, a ziarnko uwolnione z osłonki pada z dala od niebezpiecznych dlań miejsc rodzinnych w postaci gotowej do kiełkowania.
Kurzyślad polny, Anagallis arvensisProf. dr Otto Wilhelm Thomé (1885 rok)
1 In. balsamka ogórkowa.
2 In. kurzyślad, kuroślip, kurzyślip.
3 Plewka to niewielki łuseczkowaty listek.
4 Niecierpek balsamina.
Dalsza część rozdziału dostępna w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Copyright © 2017, MG
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw.
ISBN: 978-83-7779-439-5
Projekt okładki, opracowanie graficzne i skład:
Zuzanna Malinowska
Autor ryciny na okładce: Ernst Haeckel, 1899 rok
Tłumaczenie: Franciszek Mirandola
Konsultacja naukowa i posłowie: Adam Kasprzak
Opracowanie redakcyjne: Monika Czechowska
www.wydawnictwomg.pl
Plik opracował i przygotował Woblink
woblink.com